DZIEDZINIEC TRANSMUTACJI

Porośnięty trawą dziedziniec, który otoczony jest licznymi arkadami. Ponad nim wznosi się Wieża Astronomiczna. Z otaczającego go budynku można się dostać zarówno do biblioteki, jak i do bram wejściowych, strzeżonych przez dwa kamienne posągi. Wokół niego znajdują się także liczne klasy, m. in. klasa transmutacji. Na środku dziedzińca umieszczona została marmurowa fontanna, pośrodku której stoi posąg o kształcie lwa. Naokoło dziedzińca rozstawione są kamienne ławki.

36 komentarzy:

  1. Powoli, za plecami Myungsoo, wkroczyłam na dziedziniec transmutacji. Wszystko w jego wnętrzu pokryte było grubą warstwą białego puchu, który skrzypiał pod naszymi nogami, a z nieba prószyła kolejna jego warstwa. Poczułam jak płatki śniegu roztapiają się w kontakcie ze skórą na moich policzkach, lecz mimo tego wydostałam się spod daszku na brzegu budynku i wkroczyłam na odsłonięty teren. Miałam na sobie ciepłe, zimowe buty, puchate rękawiczki oraz płaszcz z kapturem, więc było mi naprawdę ciepło, ale czułam jak lodowaty wiatr wywołuje ciarki na moim ciele. Idąc podskoczyłam więc kilka razy, jednocześnie mając nadzieję, że szybko mi przejdzie.
    Milczeliśmy przez całą drogę z pokoju wspólnego Gryffindoru aż do dziedzińca transmutacji, ale zauważyłam, że na twarzy Myungsoo ani razu nie zniknął uśmiech, więc nie odczuwałam tego jakoś szczególnie. Świadomość tego, że idziemy ulepić bałwana, musiała go naprawdę uszczęśliwić, a mi zrobiło się jeszcze gorzej, bo bałam się, że go zawiodę. Pocieszało mnie tylko to, że założył na siebie ciepłe ubrania, a na głowę wsunął czarną czapkę, dzięki czemu mogłam udawać, że nic się nie zmieniło.
    Zatrzymałam się w pobliżu rzeźbionej ławeczki, obserwując jednocześnie każdy ruch chłopaka. Miałam nadzieję, że zacznie sam lepić tego bałwana, a ja jakimś cudem podłapię o co w tym wszystkim chodzi i wtedy będę mogła mu pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkroczyliśmy z Aesung na teren dziedzińca transmutacji, na środku którego dostrzec można było fontannę z posągiem lwa. Teraz niestety nie wylewała się z niej woda, bo było na to zwyczajnie zbyt zimno. Uśmiechnąłem się w stronę dziewczyny, kiedy ogarnąłem wzrokiem cały plac i zauważyłem, że najwidoczniej jeszcze nikogo tu przed nami nie było, bo śnieg pokrywający ziemię był nienaruszony. Im więcej śniegu, tym lepiej, zwłaszcza jeśli chodzi o lepienie bałwana.
    Ruszyłem przed siebie, wybierając odpowiednie miejsce do zaczęcia. Stanąłem obok fontanny i nabrałem w ręce trochę śniegu, spoglądając przy tym na Aesung, która zatrzymała się obok jednej z ławek.
    - Podejdź bliżej - zawołałem w jej stronę, uśmiechając się przy tym. - Nie chcę bawić się sam. - W dłoniach ulepiłem z zebranego śniegu małą śnieżkę, którą położyłem ostrożnie na ziemi i zacząłem ją powoli toczyć. Lepki śnieg bez problemu przyczepiał się do mojej kulki, przez co z każdą sekundą stawała się ona coraz większa. Obracając powiększający się przyszły tułów bałwana, obserwowałem, jak dziewczyna niepewnie opuszcza swoje miejsce postoju i powoli zbliża się w moim kierunku. W porównaniu ze mną, nie wyglądała na zbyt szczęśliwą, przez co zacząłem się zastanawiać, czy ma w ogóle ochotę na przebywanie tutaj.
    - Nie chcesz lepić bałwana? - spytałem, prostując się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Spojrzałam na chłopaka zaskoczona, po czym - po krótkim wahaniu - powoli skierowałam się w jego stronę. Zauważyłam, że zaczął już lepić tułów bałwana, bo kulka, którą toczył po śniegu, stawała się coraz większa. Obserwowałam uważnie każde jego działanie, ale wciąż bałam się, że coś popsuję jeśli podejdę zbyt blisko, więc zatrzymałam się kilka kroków dalej.
    - Chcę - odpowiedziałam stanowczo pomimo tego, że wiedziałam, iż pewnie wyjdę przez to na kretynkę. Opuściłam wzrok na swoje buty, którymi powoli przekopywałam śnieg w ich zasięgu. - Po prostu... Chyba nie jestem w tym zbyt dobra.
    Westchnęłam głośno, rzucając krótkie spojrzenie na Myungsoo, który wciąż był zajęty powiększaniem tułowia bałwana. Śniegowa kula sięgała mu już poza kolana, więc byłam pełna podziwu, a do tego trochę mu zazdrościłam. Zastanawiało mnie czy ten chłopak jest taki dobry we wszystkim, czego się dotknie; byłam ciekawa co właściwie robi w wolnym czasie i czym się interesuje. Spotkałam go już wiele razy, ale wciąż nie wiedziałam o nim zbyt wiele.
    - To znaczy... - mruknęłam cicho, wciąż unikając jego wzroku. - Nigdy nie lepiłam jeszcze bałwana. Tak dobrze ci idzie, nie chcę niczego popsuć... Do tego nie wiem jak się za to zabrać.
    Miałam wrażenie, że skończona ze mnie idiotka - kto normalny nigdy nie lepił bałwana? Już rozumiem gdyby to Myungsoo albo jakiś inny chłopak nie potrafił tego robić, bo w końcu ich nie zawsze bawiły takie rzeczy. Ale żeby dziewczyna nie wiedziała jak się za to zabrać...? Było mi przeokropnie wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiechnąłem się do Aesung, widząc jej zakłopotaną minę. Szczere mówiąc, wyznanie dziewczyny trochę mnie zdziwiło, bo w końcu kto nigdy nie lepił bałwana w dzieciństwie? Musiało być jej pewnie naprawdę głupio, a ja nie chciałem stawiać jej w tak niezręcznej sytuacji. Trochę było to jednak smutne, że pomimo tych wszystkich uroków zimy, Aesung jak dotąd nie miała szansy zbudować ani jednego bałwana. Próbowałem się domyślić jakie mogły być tego przyczyny, ale nie nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. No i nie chciałem za bardzo jej o to wypytywać, bo poczułem się trochę głupio.
    - To nic trudnego - powiedziałem, zostawiając swoją kulę i otrzepując, ubrane w rękawiczki, dłonie z resztek śniegu. Podszedłem bliżej dziewczyny, po czym nabrałem w ręce trochę białego puchu. - Najpierw musisz ulepić coś na kształt śnieżki, nie musi być zbyt duża - mówiąc jej po kolei instrukcje, demonstrowałem, jak powinno to wyglądać. Z zebranego śniegu ugniotłem śnieżkę, którą następnie położyłem na ziemi. - No a potem po prostu turlasz ją po śniegu.
    Nie byłem jakimś ekspertem od budowania bałwanów ze śniegu, ale przecież to naprawdę nie było nic trudnego. No i Aesung nie musiała się obawiać, że coś popsuje, przyszliśmy tam przecież dla zabawy. Zerknąłem na dziewczynę, odchylając trochę szalik, który nachodził mi na twarz. Po paru minutach w końcu się przełamała i nabrała w swoje dłonie śniegu, formując z niego teraz małą, białą kulkę. Może to trochę dziwne, ale cieszyło mnie, że to akurat ze mną będzie miała szansę ulepić swojego pierwszego bałwana. Niby nic w tym specjalnego, ale na samą myśl o tym, że możemy razem zrobić coś nowego, w brzuchu czułem miłe łaskotanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czułam się jak skończony debil, gdy Myungsoo zostawił swoją kulę i podszedł bliżej mnie, by osobiście zademonstrować jak lepi się bałwana. Spoglądałam na niego z góry, radując się, że na głowie ma czapkę oraz jednocześnie próbując zapamiętać jego technikę, by później móc to powtórzyć. Wszystko wydawało się proste i czytelne, ale wiedziałam, że zmienię zdanie jak tylko spróbuję sama się tym zająć.
    Myungsoo spojrzał na mnie wyczekująco, ale ja wciąż stałam w miejscu, bijąc się z myślami i nie wiedząc jak się za to zabrać. W końcu podciągnęłam wyżej rękawiczki, po czym przykucnęłam obok chłopaka i nabrałam odrobinę śniegu w dłonie.
    - Na pewno mi nie wyjdzie... Rozpadnie się jak tylko spróbuję ją turlać - odezwałam się, odkładając utworzoną przeze mnie kulkę na śnieg. Bałam się jednak jej dotknąć, więc wgapiałam się w nią bez ruchu. Gdy zerknęłam na chłopaka zauważyłam, że na jego twarzy wciąż widnieje uroczy uśmiech, który automatycznie wywołał ciarki na moim ciele, przez co podciągnęłam swój płaszcz niemal pod oczy.
    - Myungsoo... - mruknęłam cicho, przysuwając się bliżej chłopaka. - Poturlasz ją trochę? Tak sobie pomyślałam, że może będzie łatwiej jeśli przejmę większą kulkę.
    Spojrzałam na niego po raz kolejny, tym razem odsuwając niżej płaszcz, który utrudniał mi wdychanie powietrza. Kiedy w końcu odetchnęłam, przed moją twarzą pojawiła się biała mgiełka. Zlustrowałam chłopaka wzrokiem, zastanawiając się czy przypadkiem nie jest mu zimno. Miał zaróżowione policzki i nos, a z pod czapki wystawało mu kilka jasnych kosmyków, które opadały na czoło. Z głośnym westchnieniem wyciągnęłam do przodu rękę, by móc wepchnąć je pod czarny materiał.
    - Jest ci ciepło? - spytałam go, mając nadzieję, że nie marznie na tym mrozie.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Dasz radę - pocieszyłem dziewczynę. Obserwowałem, jak Aesung niepewnie formuje ze śniegu kulkę, po czym delikatnie odkłada ją na ziemię, jakby bojąc się, że wszystko zaraz się rozleci. - To tylko bałwan, nie może nie wyjść - zapewniłem. Widząc jednak jej puste spojrzenie, kiedy wpatrywała się w ulepioną przez siebie śnieżkę, turlając swoją śnieżkę, podszedłem do dziewczyny.
    - Możemy się zamienić, ta jest trochę większa - powiedziałem, uśmiechając się pocieszająco w jej stronę. Wskazałem jej swoją kulę i odszedłem trochę, stając obok niej. Aesung podniosła głowę i przyjrzała mi się. Zastanawiałem się, o czym właściwie myśli, kiedy mi się tak przygląda, ale nie śmiałem jej nawet o to pytać. Po chwili wyciągnęła rękę i przesunęła dłonią po moim czole, wsuwając wystające kosmyki włosów pod czapkę. Nie spodziewałem się tego gestu z jej strony, ale nie cofnąłem się. Szczerze mówiąc było to całkiem miłe, a czując jej dotyk na swojej skórze, nawet przez rękawiczkę, uśmiechnąłem się lekko. Poczułem, jak w brzuchu znów pojawia się miłe łaskoczące uczucie, które ostatnio dość często mi towarzyszyło.
    - Jeszcze tak - przytaknąłem, kiwając głową na potwierdzenie. Nie byliśmy w sumie na zewnątrz wystarczająco długo, żebym jakoś specjalnie to odczuł. No i w dodatku opatuliłem się ciepło przed wyjściem, czego nie mogłem powiedzieć o Aesung, która miała na sobie tylko zimowy płaszcz z kapturem i rękawiczki. - A tobie? Nie wzięłaś nawet czapki - przyznałem, przyglądając jej się badawczo. Miała lekko zaróżowione policzki i nos, i nawet jeśli teraz nie było jej zbyt zimno, to z pewnością odczuje chłód wcześniej, niż ja.
    Przyglądając jej się w dalszym ciągu, otrzepałem ręce i wytarłem je w swoją kurtkę. Nie chciałem, żeby Aesung zmarzła, poza tym bałem się, że nawet jeśli zrobi jej się zimno, to pewnie mi tego nie powie, a w rezultacie w końcu się rozchoruje przez zbyt długie siedzenie na zewnątrz. Ściągnąłem więc z szyi szalik i wyciągnąłem ręce w jej kierunku, opatulając nim szczelnie Aesung. Nie wyglądała na zbyt zadowoloną, ale zignorowałem jej nieszczęsną minę i przewiązałem szalik trochę mocnej wokół jej szyi.
    - Nie chcę, żebyś się rozchorowała - przyznałem, kończąc swoje dzieło, po czym uśmiechnąłem się ciepło w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Celowo nie brałam czapki - oznajmiłam, przygładzając swoje włosy, związane w luźny warkocz. - Jest mi ciepło.
    Mówiłam prawdę - na razie chłód jakoś szczególnie mi nie przeszkadzał, a wiedziałam, że dodatkowe ubrania tylko utrudniają poruszanie się, więc zostawiłam niepotrzebne dodatki w domu. Myungsoo chyba jednak nieszczególnie przekonały moje słowa, bo szybkim ruchem zdjął swój szalik, po czym zawinął go na mojej szyi. Odchyliłam się odrobinę do tyłu, chcąc go jakoś zatrzymać, ale chłopak kompletnie nie przejął się tym, że naprawdę nie mam ochoty zabierać mu ubrań.
    - Teraz to ty się rozchorujesz - mruknęłam, przy czym swoim butem uderzyłam lekko w jego but. Po mojej szyi rozchodziło się ciepło od nagrzanego jeszcze przez ciało Myungsoo szalika. Czułam się okropnie - naprawdę nie chciałam mu go podbierać, w końcu gdyby było mi zimno, to wzięłabym swój szalik. Nie lubiłam być taka opatulona, ale chłopak włożył tyle pracy w przewiązywanie materiału na mojej szyi, że głupio było mi tak po prostu go zdjąć. Dodatkowo bez problemu widziałam teraz skórę chłopaka, co tylko powiększało wyrzuty sumienia w moim żołądku, bo byłam pewna, że marznie.
    Z drugiej strony, byłam niezwykle poruszona tym, że Myungsoo przejął się mną na tyle, by oddać mi swój szalik. Nikt nigdy wcześniej nie zrobił dla mnie czegoś takiego, więc mało brakowało bym się popłakała - w końcu nawet go o to nie poprosiłam. Nawet nie powiedziałam, że jest mi zimno.
    Westchnęłam jednak głośno, po czym sięgnęłam do tyłu i zaczęłam rozwiązywać szalik.
    - Głupio mi tak, to twój szalik - powiedziałam cicho, uśmiechając się do niego ciepło. - Mi i tak na razie nie jest zimno, więc możesz go wziąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Spojrzałem uważnie a Aesung, która oznajmiła, że celowo nie wzięła ze sobą nic cieplejszego. Najwyraźniej celowo zależało jej też chyba na przeziębieniu się, bo jej pomysł właśnie tak mógł się skończyć. Nie mogłem jednak do tego dopuścić, dlatego więc przewiązałem jej szyję szalikiem, żeby chociaż to ją dodatkowo ogrzewało, poza płaszczem, który przecież nie ochraniał jej aż tak szczelnie.
    - Nic mi nie będzie - odparłem, zapinając swoją kurtkę pod samą brodę, aby uzupełnić puste miejsce po szaliku. Parsknąłem cicho pod nosem na zaczepkę Aesung, kiedy ta lekko kopnęła mnie w nogę. Nie bolało mnie to ani trochę, a jej reakcja wydawała się być naprawdę urocza.
    - Yah, nie ściągaj go - powiedziałem szybko i złapałem rękaw dziewczyny, kiedy ta zabierała się za odwiązywanie szalika. Nie po to jej go dałem, żeby ona teraz mi go oddawała. Poza tym nawet jeśli teraz naprawdę nie jest jej zimno, to za jakiś czas pewnie się zrobi. - Wróćmy lepiej do lepienia bałwana. - Mówiąc to, puściłem rękaw płaszcza Aesung i wróciłem na miejsce, w którym dziewczyna pozostawiła swoją kulkę, przejmując ją. Kilka razy przeturlałem ją po śniegu, uważnie obserwując koleżankę, która w końcu dała za wygraną i powoli zabierała się za większą kulę.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Ale Myungsoo... - mruknęłam cicho, próbując wyrwać swój rękaw z uścisku chłopaka. - Później będziesz tego żałował. Zmarzniesz.
    Wyglądało jednak na to, że kompletnie nie przejął się moimi słowami, bo uznał, że powinniśmy wrócić do lepienia bałwana i zaczął turlać po śniegu utworzoną przeze mnie wcześniej kulkę. Zrezygnowana skierowałam się w stronę kulki Myungsoo, po czym zlustrowałam ją wzrokiem, zastanawiając się od której strony powinnam zacząć. W końcu po prostu przeturlałam ją ostrożnie po śniegu, uważając przy tym by przypadkiem się nie rozpadła. Szalik Myungsoo grzał mnie bez przerwy, co tylko sprzyjało rozwojowi narastającego we mnie zdenerwowania, które wywołała bezradność. Zerknęłam w stronę chłopaka, któremu tworzenie kuli szło już coraz lepiej, po czym zaczęłam wlepiać w niego poirytowane spojrzenie, mając nadzieję, że zwróci na to uwagę. Jednocześnie wciąż turlałam po śniegu utworzoną przez niego kulkę, więc gdy po pewnym czasie na nią spojrzałam, zauważyłam, że zamiast kuli zaczął robić się z niej walec. Z głośnym westchnięciem pacnęłam tyłkiem na śnieg, spoglądając jednocześnie na Myungsoo.
    - Chyba to popsułam - odezwałam się, by skierował na mnie swoją uwagę, po czym wskazałam podbródkiem tamten śniegowy walec.

    OdpowiedzUsuń
  10. - Jak będzie mi zimno, to dam ci znać - powiedziałem wesoło, ciesząc się w duchu ze swojej małej wygranej.
    Wróciłem do turlania po śniegu kuli, do której przyklejał się ciągle nowy śnieg i stawała się powoli coraz większa. Krążyłem z nią po całym dziedzińcu, od czasu do czasu przekręcając ją na boki, aby utrzymać jej dobry kształt, kiedy usłyszałem głos Aesung.
    Momentalnie odwróciłem się w jej stronę i zauważyłem, że dziewczyna siedzi na śniegu, a przed nią leży utworzony z wcześniejszej kulki walec. Zostawiłem więc swoją kulę, która sięgała mi już kolan i ruszyłem na ratunek w stronę Aesung.
    - To nic takiego - zapewniłem, przejmując jej robotę i obracając kilka razy powstały walec po śniegu, aby nadać mu odpowiedni wygląd. - Musisz tylko od czasu do czasu przewrócić kulę, żeby utrzymywać jej kształt.
    Zademonstrowałem dziewczynie jak powinno to wyglądać, ale dalej nie wyglądała na zbyt przekonaną. No i wciąż siedziała na śniegu, co było trochę niebezpieczne.
    - Chodź, przeturlamy ją razem - zachęciłem ją, machając na nią ręką, aby podeszła bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Siedziałam na śniegu, spoglądając na Myungsoo, który przyszedł uratować swoją kulę od katastrofy. Naprawdę byłam kiepska w takich rzeczach, od początku mówiłam, że wszystko popsuję. W końcu westchnęłam jednak głośno i podniosłam się ze śniegu, po czym zawędrowałam w jego kierunku.
    - To twoja wina - mruknęłam cicho, gdy zaczęliśmy nadawać kuli odpowiedni wygląd. - Nie zauważyłeś mojego poirytowanego wzroku.
    Ton mojego głosu wskazywał wyraźnie na to, że jestem nadąsana, więc próbowałam udawać obrażoną, ale zachciało mi się śmiać gdy tylko Myungsoo na mnie spojrzał. Podciągnęłam szalik pod szyję, starając się zasłonić uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy, ale wtedy przypomniałam sobie, że on przecież nie jest mój. Pachniał jak Myungsoo, a sam fakt, iż mam na sobie rzecz, która do niego należy, wywoływała łaskotanie w brzuchu i wypieki na mojej twarzy. Miałam jednak nadzieję, że byłam na tyle czerwona z zimna, że chłopak nie był w stanie tego zauważyć.
    Pomagałam Myungsoo turlać walec po śniegu, tak by naprawić to, co wcześniej popsułam. Odetchnęłam z ulgą gdy zaczął on znowu przypominać kulę, ale im dłużej się tym zajmowaliśmy, tym cięższa się ona robiła i trudniej było nam ją turlać. W końcu wyprostowałam się i stanęłam w miejscu, zostawiając pracę w rękach chłopaka. Moje rękawiczki zaczęły przemakać, a do tego piekło mnie w gardle od wdychania lodowatego powietrza.
    - Odpocznijmy, co? - poprosiłam, kładąc się na śniegu. Wiedziałam, że prawdopodobnie wyglądam strasznie żałośnie, a potem będzie mi jeszcze zimniej, ale miałam to gdzieś. Rozłożyłam ręce na boki, jednocześnie wpatrując się w białe niebo. Płatki śniegu spadały mi co jakiś czas na twarz, ale starałam się je ignorować (chyba, że jakiś akurat wpadł mi do oka).

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaśmiałem się cicho pod nosem, widząc nadąsaną minę Aesung. Wyglądała naprawdę słodko, kiedy udawała zirytowaną.
    - To nie moja wina, mieliśmy przecież lepić bałwana i to właśnie robiłem - odpowiedziałem, pokazując jej język. Może i było to trochę dziecinne, ale nie mogłem się powstrzymać, żeby tego nie zrobić.
    Przez jakiś czas dalej turlaliśmy po śniegu walec, który powstał ze zrobionej wcześniej śnieżki, aż w końcu udało nam się nadać mu odpowiedni kształt kuli. Z przyklejającym się do niej śniegiem, kula rosła coraz bardziej, robiąc się ciężka i przerastając w końcu pozostałe kule. Zmęczona Aesung rozłożyła się na śniegu, spoglądając w niebo. Być może nie był to najlepszy pomysł i miejsce do leżakowania też pozostawiało wiele do życzenia, ale poszedłem w jej ślady i położyłem się trochę dalej, tak, aby jej nie przeszkadzać. Poza tym wpadł mi do głowy pewien pomysł i potrzebowałem do tego trochę przestrzeni.
    - Może zamiast bałwana zróbmy aniołki? - spytałem, rozkładając ręce na całą szerokość, po czym zacząłem machać nimi i nogami, pozostawiając w śniegu uklepany ślad, przypominający postać anioła.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Czy ja wiem... Już tyle pracy włożyliśmy w tego bałwana - odpowiedziałam, odwracając głowę w bok by spojrzeć na Myungsoo, który machał nogami i rękami, by utworzyć w śniegu coś przypominającego aniołka. - Nie możemy tego tak zostawić.
    Chciałam powtórzyć to, co robił chłopak, ale czułam się zbyt wyczerpana, więc leżałam spokojnie, przyglądając się swojemu koledze. Z uśmiechem na ustach bez przerwy tworzył swojego aniołka, przez co wydawało mi się, że moje serce przestanie zaraz bić.
    Jaka ironia... Po co mu anioł na śniegu, skoro w tych jasnych włosach sam mi go przypomina..? Samo myślenie o tym tak mnie zawstydzało, że położyłam się prosto na plecach i rozłożyłam ramiona, by stworzyć swojego własnego aniołka i się czymś zająć. Machałam rękami i nogami, jednak nie wkładałam w to zbyt dużo siły, bo czułam się wyczerpana.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przez kilka chwil machałem jeszcze rękami, aby być pewnym, że gdy wstanę, ślad będzie wystarczająco dobrze widoczny. Czasem zdarzało mi się, że aniołki nie wychodziły zbyt dobrze, bo z jednej strony były bardziej wyrzeźbione niż z drugiej, ale teraz postarałem się, żeby wszystko było dobrze.
    - Wrócimy do niego jak odpoczniemy - powiedziałem i skierowałem głowę w stronę Aesung, która leżała na śniegu trochę dalej. Teraz sama rozciągnęła swoje ramiona i nogi, powoli poruszając nimi w górę i w dół po białym puchu.
    Wstałem z ziemi, otrzepując się ze śniegu i poprawiłem czapkę, która nachodziła mi na oczy. Spojrzałem z dumą na aniołka, którego przed chwilą zrobiłem, wyglądał naprawdę dobrze i w dodatku udało mi się go nie rozwalić przy wstawaniu. Z góry miałem też dobry widok na Aesung, która wydawała się być już trochę zmęczona.
    - Jesteś pewna, że chcesz skończyć tego bałwana dzisiaj? - spytałem, spoglądając na ulepione przez nas kule. Nie były zbyt duże, ale gdyby jeszcze trochę je poprawić, to w sumie nadały by się na bałwana już teraz.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Musimy skończyć go dzisiaj - odpowiedziałam pewnie. - Bo co jeśli ktoś przywłaszczy sobie nasze kule..?
    Myungsoo zdążył już wstać, więc zapewne skończył swojego aniołka. Ze swojego miejsca nie miałam jednak okazji tego sprawdzić, bo zwyczajnie nie można było tego zobaczyć, ale jego dumna mina mówiła sama za siebie. Chłopak spoglądał na utworzone przez nas wcześniej kule, a ja przyglądałam się jemu i jego wciąż oblepionym śniegiem ubraniom.
    - Popraw sobie czapkę - mruknęłam cicho, bo wcześniej odsunął ją za daleko z czoła i znowu wystawały mu spod niej włosy. - I kurtkę zresztą też, zapnij zamek do końca... Zmarzniesz, Myungsoo.
    Powoli zaczęłam nastawiać swój mózg na podniesienie się ze śniegu, ale okropnie nie chciało mi się tego robić. Miałam ochotę leżeć i się stamtąd nie ruszać. W końcu usiadłam na śniegu, ale szybko zrezygnowałam i położyłam się w tym samym miejscu, co wcześniej. Było mi tak wygodnie i ciepło, że najchętniej urządziłabym sobie drzemkę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Westchnąłem tylko i uśmiechnąłem się w stronę dziewczyny.
    - No to wstawaj szybko - powiedziałem, czekając na jej reakcję. Zamiast tego jednak, Aesung dalej leżała w śniegu, rozglądając się na boki. Zdążyła już uformować swojego aniołka, który szczerze mówiąc wyszedł równie dobrze, co mój.
    - Już się robi - z uśmiechem zasalutowałem siedzącej teraz dziewczynie. Zgodnie z jej radami poprawiłem czapkę, naciągając ją bardziej na czoło i zapiałem do końca zamek od kurtki. To zabawne, kiedy taka mała istota zachowuje się zupełnie jak moja mama, mówiąc mi co mam robić, a czego nie. Uznałem, że to jednak miłe z jej strony, bo nie wynikało to raczej ze złośliwości, ale z tego, że pewnie się martwiła. Dlatego szybko poprawiłem kurtkę i naciągnąłem rękawiczki, które były już dość mokre od śniegu.
    Wyprostowany stanąłem naprzeciwko Aesung, która z powrotem z pozycji siedzącej, położyła się na śniegu. Zachichotałem pod nosem, widząc jak wygodnie rozłożyła się na białym puchu i wyciągnąłem ręce w jej kierunku.
    - Wstajesz, czy chcesz tu przymarznąć? - W normalnych okolicznościach nie miałbym nic przeciwko, żeby sobie tutaj leżała, ale niestety na dworze panował mróz, a do tego wciąż prószyło śniegiem. Wylegiwanie się więc tutaj nie było zbyt mądrym posunięciem, no chyba, że naprawdę chciało się zostać żywym bałwanem, ewentualnie skończyć z zapaleniem płuc.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Ale kiedy tak mi tutaj wygodnie... - jęknęłam, przymykając oczy i krzyżując ręce na piersi. - Chodźmy spać - poprosiłam cicho, pomimo tego, że wiedziałam iż za chwilę i tak będę musiała wstać, by dokończyć bałwana. Do tego czułam, że jeśli wstanę, to na sto procent rozwalę utworzonego przez siebie, nieco zresztą koślawego, aniołka. Włożyłam w niego jednak trochę siły, więc nie miałam ochoty od tak go niszczyć.
    Zmrużyłam oczy, by zerknąc na niebo, które swoją drogą robiło się coraz ciemniejsze. Zimą dni były o wiele krótsze, co tylko pospieszało mnie do podniesienia się ze śniegu, ale mimo to nie miałam ochoty się stamtąd ruszać. Miałam wrażenie, że zrobi mi się zimno jak tylko wstanę.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Wstawaj szybko - powiedziałem, podchodząc jeszcze bliżej dziewczyny, z wciąż wyciągniętymi w jej kierunku rękami. Zaśmiałem się pod nosem, widząc jej reakcję, ale niestety nie mogłem jej pozwolić na zaśnięcie w śniegu. Wolałem nawet nie myśleć, jak fatalnie mogło się to skończyć.
    Nie doczekując się dalszej reakcji, sam pochyliłem się nad Aesung i złapałem ją za dłonie, pociągając ją lekko do góry. Nie wyglądała na zbyt szczęśliwą, ale z drugiej strony nie opierała mi się, więc gdy tylko usiadła, wsunąłem jedną rękę pod jej ramię i uniosłem do góry, sprawiając, że dziewczyna stanęła na nogach. Uśmiechnąłem się do niej tiumfalnie, odsuwając się trochę dalej i wracając do śnieżnej kuli, którą zostawiłem na samym początku.
    - Jeśli nie chcesz zostawać po nocy na zewnątrz, radzę się pospieszyć - powiedziałem wesoło, turlając kulę w jej kierunku. Ona i ta druga, którą zrobiliśmy razem z Aesung mogły robić za tułów bałwana, ale dalej potrzebna nam była głowa. - Skończmy to i lećmy spać - zaproponowałem, brodą wskazując śnieżkę, którą wcześniej ulepiła dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Umgrhmp - mruknęłam pod nosem, gdy Myungsoo postawił mnie na nogi, ale od razu zaczęłam otrzepywać się ze śniegu. Zerknęłam przy tym na śnieżnego aniołka, którego udało mi się utworzyć. W sumie to nie wyglądał tak źle, ale mógł się schować przy utworzonym przez mojego kolegę. Na początku pomyślałam sobie, że może lepiej trochę po nim poskakać żeby nikt go przypadkiem nie zobaczył, ale potem uświadomiłam sobie, że te anioły to takie trochę odbicie mnie i Myungsoo, więc z żalem się od nich odsunęłam i podeszłam do chłopaka.
    Delikatnie złapałam ulepioną przeze mnie śnieżkę, po czym zaczęłam powoli turlać ją po śniegu. Była mała i delikatniejsza niż kula Myungsoo, od której zaczynałam wcześniej, więc trochę się bałam, że od razu ją zmiażdżę. Jednak ku mojemu zdziwieniu, z biegiem czasu śnieżka stawała się coraz większa, a w pewnym momencie chłopak pomógł mi z turlaniem jej po śniegu. Nim się obejrzeliśmy, posiadaliśmy już wszystkie potrzebne elementy do utworzenia bałwana. Uśmiechnęłam się radośnie na myśl o suchym, ciepłym łóżku, które czekało na mnie w moim dormitorium.
    - I co teraz? - spytałam chłopaka, nie wiedząc zbytnio za co powinniśmy się zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Z uśmiechem na twarzy obserwowałem jak dziewczyna zabiera się za turlanie swojej śnieżki. Na początku robiła to naprawdę delikatnie, ale w końcu nabrała chyba trochę pewności, bo kulka z czasem robiła się coraz większa. W którymś momencie podszedłem bliżej, żeby pomóc dziewczynie, a kiedy skończyliśmy, przyturlałem do miejsca, w którym stała Aesung pozostałe przyszłe części bałwana.
    - Widzisz, wcale nie jesteś taka kiepska - przyznałem, posyłając jej ciepły uśmiech. Nie rozumiem, czemu dziewczyna od początku była tak negatywnie nastawiona. Przecież lepienie bałwana to naprawdę nic trudnego, a ona, poza jedną małą wpadką, poradziła sobie z tym naprawdę dobrze, tym bardziej, że wcześniej nawet ani razu nie próbowała.
    - Teraz musimy go skleić - stwierdziłem i wybrałem średnią kulę, którą podniosłem i położyłem na największą z nich. Żeby wszystko lepiej się trzymało, nabrałem trochę świeżego śniegu w dłonie i przyklepałem go do miejsca złączenia dwóch kul. Kiedy skończyłem, gestem ręki pokazałem dziewczynie, żeby podała pozostałą część, która miała robić za głowę naszego bałwana.

    OdpowiedzUsuń
  21. - No nie wiem. - Moim zdaniem byłam naprawdę kiepska; czułam, że Myungsoo też pewnie tak myśli, ale nie chce robić mi przykrości. Nie martwiło mnie to jednak jakoś szczególnie, bo w końcu lepiłam bałwana po raz pierwszy w swoim życiu, więc wiadomo, że nie mogłam być w tym zbyt dobra.
    Po chwili podniosłam z ziemi najmniejszą kulę i szybko podałam ją Myungsoo. Na początku trochę się bałam, że rozpadnie się gdy tylko jej dotknę, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Była naprawdę ciężka, przez co trochę ugięłam się pod jej ciężarem, a to sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać jakim cudem ten chłopak dał radę unieść jeszcze większą z nich.
    Myungsoo umieścił najmniejszą z kul na szczycie tułowia utworzonego przez nas wcześniej. Uśmiechnęłam się radośnie widząc, że naprawdę udało się nam ulepić bałwana.
    - Biedny, nie ma twarzy - odezwałam się, próbując odwrócić od siebie uwagę chłopaka. Sama się schyliłam, by nabrać do rąk śniegu, który później sformowałam w śnieżkę, a kiedy Myungsoo spoglądał w stronę bałwana, trafiłam go nią prosto w plecy.
    Szybko skrzyżowałam ręce na piersi, po czym na chwilę skierowałam wzrok w kierunku wejścia do szkoły. Gdy ponownie zerknęłam na chłopaka, zgodnie z przewidywaniami wlepiał we mnie swój wzrok, więc udając nieświadomą całego zajścia odezwałam się do niego cicho.
    - Zimno już trochę, nie?

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy Aesung podała mi najmniejszą kulkę, szybko położyłem ją na gotowy tułów bałwana. Wszystko nabrało już właściwego kształtu, brakowało mu tylko kilku dodatków.
    - Zróbmy mu ładny uśmiech - powiedziałem i wyciągnąłem z kieszeni kurtki swoją różdżkę. Machnąłem nią w gotową śniegową postać i wypowiedziałem pod nosem cicho zaklęcie, po czym na twarzy bałwana pojawiło się kilka kamyków układających się w szeroki uśmiech, nos z marchewki i dwa większe kamienie robiące za jego oczy. Jak na pierwszego bałwana tej zimy, wyglądał naprawdę dobrze.
    - Wiem, że to ty - odwróciłem się w stronę dziewczyny, która stała z założonymi na piersi rękoma. Kilka sekund wcześniej oberwałem śnieżką w plecy, a dookoła nas nie było nikogo innego, więc winnego nie trudno było znaleźć.
    - Powinniśmy chyba wracać do szkoły - przytaknąłem jej głową, podążając za wzrokiem dziewczyny i spoglądając na wejście do zamku. Nie chciałem wracać tak szybko, ale dni w zimę były zdecydowanie za krótkie.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Ale co ja? - spytałam, nie przestając udawać, że niczego nie zrobiłam. Chłopak nie wyglądał jednak na zbytnio przekonanego, więc westchnęłam głośno, ale wciąż nie przyznałam się do rzucania śnieżką.
    - Nie chcę jeszcze wracać - mruknęłam, wiedząc, że będzie to oznaczało kolejne rozstanie, a ja znowu zostanę sama. Miałam ochotę przyłożyć sobie w twarz za to, że za bardzo lubię Myungsoo. W ogóle znajomość z nim przypominała mi trochę topienie się w bagnie - wiedziałam, że powinnam przystopować i się uspokoić, by nie wciągnęło mnie głębiej, ale i tak miotałam się na wszystkie strony, jeszcze bardziej pogarszając swoją sytuację. Po każdym spotkaniu z chłopakiem lubiłam go coraz bardziej, a to po prostu nie mogło skończyć się dobrze. Trzeźwo myślący człowiek powiedziałby mi pewnie żebym się ogarnęła i przestała z nim spotykać, ale ja zwyczajnie nie potrafiłam. Doszłam do stadium, w którym lubiłam go tak bardzo, że unikanie Myungsoo nie wchodziło w grę, a ja wolałam cierpieć godzinami w samotności dla paru godzin szczęścia, kiedy znowu będę mogła pobyć w jego towarzystwie.
    Korzystając z okazji, że chłopak zwrócił swój wzrok w kierunku wejścia, schyliłam się i nabrałam do ręki kolejną partię śniegu. Szybko ulepiłam z niej małą śnieżkę, którą zacelowałam w plecy Myungsoo, ale zamiast tego trafiłam w rzeźbioną ławkę obok której stał chłopak. Mruknęłam kilka niezrozumiałych słów, po czym zaczęłam lepić kolejną śnieżkę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pokręciłem tylko głową, widząc, że Aesung dalej udaje niewiniątko. Dobrze wiedziałem, że ta śnieżka to jej sprawka, ale nie kłóciłem się z nią dalej. Po prostu wiedziałem swoje i tyle.
    Chociaż zaczęło już się powoli robić szaro, to tak jak dziewczynie, do zamku nie było mi zbyt śpieszno. Naprawdę dobrze się bawiłem z Aesung, nawet jeśli to było tylko głupie lepienie bałwana czy robienie aniołków na śniegu. Miło mi się z nią spędzało czas i tyle, naprawdę zdążyłem już ją polubić i szczerze mówiąc nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania, chociaż to się nawet jeszcze nie skończyło.
    - Wiesz, że nie ma tu nikogo innego, kto mógłby tym rzucić - powiedziałem wesoło, znów kierując wzrok na dziewczynę, której śnieżka, prawdopodobnie wycelowana we mnie, śmignęła obok i uderzyła jedną z ławek. Najwyraźniej bardzo zależało jej na zabawie, bo zauważyłem, że już sięga do ziemi i lepi nową kulkę. Podążając za nią, schyliłem się i ulepiłem swoją śnieżkę, którą wycelowałem w ramię Aesung i rzuciłem, niezbyt jednak mocno, żeby przez przypadek nie zrobić jej krzywdy. Uśmiechnąłem się triumfalnie, kiedy biała kulka uderzyła w miejsce, które sobie wybrałem i zacząłem już powoli formować kolejną.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wyprostowałam się gwałtownie, wypuszczając z ręki utworzoną przeze mnie kulkę, gdy nagle coś uderzyło mnie w ramię. Od razu domyśliłam się, że to śnieżka, bo na płaszczu pozostał mi biały ślad, a trochę śniegu oderwało się od niej i uderzyło w moją twarz.
    - Yaaaah - wykrzyknęłam do Myungsoo, który schylał się właśnie by uformować kolejną. Po raz kolejny tego dnia usiadłam na śniegu, by mieć do niego lepszy dostęp, po czym zaczęłam szybko tworzyć kolejne kulki. Zanim jednak w ogóle zdążyłam czymkolwiek rzucić w chłopaka, zdążyłam drugi raz oberwać w ramię. Tym razem nie dałam się jednak złapać, więc rzuciłam szybko śnieżką prosto w Myungsoo. Wybuchnęłam śmiechem, gdy tylko udało mi się trafić w jego klatkę piersiową, po czym szybko rzuciłam kolejną. Ta jednak chybiła, więc musiałam zacząć robić nowe.
    W końcu - z dosyć sporą śnieżką w dłoni - zaczęłam biec w stronę chłopaka, schylając się w międzyczasie, by uniknąć rzuconej przez niego kulki. Korzystając z okazji, że skończyła mu się amunicja, podeszłam na odległość mniejszą niż jeden metr, po czym rzuciłam śnieżką prosto w jego klatkę piersiową. Co prawda celowałam w ramię, ale coś mi nie wyszło, co w sumie zbytnio mnie nie zdziwiło... Ale skrzywiłam się trochę widząc, jak odrobina śniegu wpada chłopakowi za kurtkę.
    - O nie... - mruknęłam cicho, cofając się powoli do tyłu. - Przepraszam, nie chciałam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Gdy tylko pierwszy raz wycelowałem śnieżką w Aesung, od razu zabrałem się za robienie nowych kulek. Dziewczyna zresztą też nie próżnowała, bo rozsiadła się na śniegu i zaczęła we mnie rzucać kulkami, ze swojej pozycji. Niektóre z nich trafiały, inne nie. Sam starałem się głównie trafiać w dziewczynę, omijając jednak jej głowę, żeby przypadkiem nie zrobić jej krzywdy. Po jakimś czasie byłem już oblepiony śniegiem, który pozostawał po rzuconych we mnie śnieżkach.
    Wzdrygnąłem się, gdy Aesung podeszła bliżej mnie i wycelowaną kulką trafiła prosto w moją klatkę piersiową. Przy szyi jednak kurtka odchylała się lekko, a śnieg dostał się pod nią. Podskoczyłem, gdy poczułem na swojej skórze zimny jak lód śnieg, który powodował dreszcze, rozchodzące się po całym moim ciele. Zacząłem kręcić się w kółko, starając się wytrzepać śnieg spod ubrania, a kiedy w końcu mi się to udało, spojrzałem na cofającą się Aesung i wybuchnąłem głośnym śmiechem.
    - Czas na zemstę - powiedziałem wesoło, zbierając z ziemi trochę białego puchu i kierując się wolnym krokiem w stronę dziewczyny, uśmiechając się przy tym łobuzersko.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Nieeee... - jęknęłam, cofając się coraz bardziej do tyłu. Myungsoo kierował się w moją stronę z śniegiem w rękach, a jego słowa nie zapowiadały niczego dobrego. Nagle z pozycji atakującej przeszłam na pozycję atakowanej, ale i tak chciało mi się śmiać. Widok mojego kolegi skaczącego dookoła, by pozbyć się śniegu zza swoich ubrań był tak komiczny, że nie potrafiłam powstrzymać wyrywającego mi się chichotu. Im bliżej mnie podchodził jednak Myungsoo, tym bardziej czułam rozchodzącą się po moim ciele adrenalinę. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam biec w stronę stojącej na środku dziedzińca fontanny. Ustawiłam się po stronie przeciwnej od której nadchodził chłopak, po czym uśmiechnęłam się do niego radośnie.
    - Teraz mnie nie złapiesz - powiedziałam, lustrując wzrokiem fontannę. Mogłam biegać dookoła niej, nie martwiąc się o to, że Myungsoo się do mnie dostanie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnąłem się, kiedy Aesung zaczęła przede mna uciekać. Nie chciałem jej wystraszyć, ale odrobina śniegu chyba by jej nie zaszkodziła. Dziewczyna cofnęła się i zaczęła biec w stronę fontanny, chowając się za nią. Musiałem przyznać, że wpadła na naprawdę dobry pomysł, bo ze swojej pozycji mogła uciekać w kółko, a mi pewnie trudno byłoby ją złapać.
    - Zobaczymy - powiedziałem wesoło i przyjrzałem się marmurowej fontannie. Na usta wpełzł mi uśmiech, kiedy zdałem sobie sprawę, że przecież mamy zimę, i że z fontanny nie wypływa teraz woda. Szybkim ruchem podniosłem nogę i stanąłem na podwyższeniu, wchodząc do ośnieżonej sadzawki. Z początku trochę się bałem, że może pod śniegiem czai się lód, ale nie poczułem niczego śliskiego, więc już trochę pewniej postawiłem druga nogę i szybko przeszedłem całą fontannę. Dziewczyna musiała się tego nie spodziewać, bo zaskoczona patrzyła na mnie, a ja zmierzałem w jej kierunku, z przygotowanym w ręce śniegiem.

    OdpowiedzUsuń
  29. - O-o... - mruknęłam, odsuwając się do tyłu po raz kolejny tego dnia. Musiałam przyznać, że nie spodziewałam się takiej zagrywki z jego strony, więc pewnie wyglądałam na nieźle zaskoczoną. Do tego zareagowałam z opóźnieniem, bo zaczęłam uciekać dopiero wtedy, gdy Myungsoo wyszedł już z fontanny, a kompletnie nie wiedziałam gdzie mogłabym się schować. W końcu wśliznęłam się pomiędzy kilka stojących w rogu dziedzińca choinek. Byłam pewna, że chłopak doskonale widział jak się tam chowam i podąży za mną, więc odczekałam moment, po czym wybiegłam w stronę fontanny, przy której schroniłam się wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  30. Zeskakując z fontanny zauważyłem, jak Aesung znów gdzieś ucieka, oddalając się ode mnie. Dziedziniec nie wydawał się jednak aż tak ogromny, żeby w tak krótkim czasie zdążyć gdzieś uciec i się ukryć. Kątem oka dostrzegłem, jak dziewczyna wbiega za choinki, więc wolnym krokiem podszedłem w kierunku jej kryjówki. Mogłem spokojnie wejść za drzewa i bez problemu złapać ją tam, ale wolałem zaczekać chwilę, rozglądając się dookoła.
    Nie musiałem jednak czekać zbyt długo, bo po paru chwilach Aesung wybiegła zza choinek, a ja korzystając z okazji, jedną ręką złapałem za ramię dziewczyny i przytrzymałem ją, żeby znów mi gdzieś nie uciekła.
    - Mówiłem, że cię złapię - powiedziałem, z uśmiechem na ustach, po czym podniosłem drugą rękę, w której trzymałem śnieżkę i podniosłem ją nad głowę dziewczyny. Gdybym był chamski, bez problemu udałoby mi się natrzeć ją śniegiem, ale nie miałem do tego serca. Zamiast więc tego, po prostu zacząłem powoli rozkruszać śnieżkę, powodując, że na włosy dziewczyny zaczęły opadać małe okruszki, przypominające większe płatki śniegu.

    OdpowiedzUsuń
  31. Pisnęłam cicho, kiedy poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię jak tylko wybiegłam zza choinek. Następnie wyrwał mi się przeciągły jęk, przypominający nieco szlochanie, ale tak naprawdę to chciało mi się śmiać. Wiedziałam, że jestem na straconej pozycji, bo teraz nie było już szans, żebym się wyrwała i uciekła, a Myungsoo mógł bez problemu natrzeć mnie śniegiem, ale i tak uważałam to za niezwykle zabawne.
    - Myungsoo... - jęknęłam cicho, próbując się wyrwać, lecz jego chwyt był zbyt mocny. Zacisnęłam więc powieki w oczekiwaniu na śnieg wtarty w moją twarz, ale sekundy mijały, a ja wciąż nic nie czułam. W końcu otworzyłam więc oczy, by sprawdzić co się dzieje, a kiedy zwróciłam głowę do góry zobaczyłam, że chłopak po prostu kruszy nade mną śnieżkę.
    Czułam, że to co za chwilę zrobię może tylko pogorszyć moją sytuację, ale tak mnie kusiło, a bałam się, że już nigdy nie będę miała okazji zrobić czegoś takiego. Wykorzystałam więc chwilę, w której Myungsoo spoglądał w inną stronę, uderzając w jego twarz dłonią pełną śniegu, który nazbierałam podczas wizyty za choinkami. Cios był bardzo delikatny, więc prawdopodobnie nic go nie zabolało, ale pewnie od razu odczuł falę zimna. Musiał być też zaskoczony, bo puścił moje ramię, dzięki czemu znowu byłam wolna i mogłam uciekać. Odbiegłam kawałek dalej, tuż za jedną z rzeźbionych ławek, po czym zaczęłam obserwować jak chłopak otrzepuje swoją twarz ze śniegu. Odrobina była wciąż jednak naklejona do jego brwi i rzęs, a róż na policzkach i nosie stał się bardziej intensywny.
    - Przepraszam - zawołałam przez dziedziniec, ukrywając uśmiech za uniesioną do ust ręką. - Nie mogłam się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  32. - Ej - krzyknąłem tylko, gdy poczułem zimny śnieg na swojej twarzy. Aesung wywinęła mi się z uścisku i przyłożyła mi śnieżką prosto w nos. Poczułem, jak policzki pieką mnie od nagłego mrozu, więc szybko zacząłem wycierać się rękawiczkami, które też już były kompletnie przemoknięte, więc zapewne niewiele mi to dało.
    - Okej, poddaję się - powiedziałem, podnosząc ręce do góry w poddańczym geście. Nie mógłbym rzucić w twarz Aesung śniegiem, bo za bardzo bałem się, że przeze mnie się przeziębi, więc już przez samo to byłem na przegranej pozycji. Zaśmiałem się do siebie, otrzepując swoją kurtkę i czapkę ze śniegu. - Nie jest ci zimno? - spojrzałem na śmiejącą się dziewczynę, która już, tak jak ja, była cała przemoknięta. Podszedłem bliżej, mając nadzieję, że tym razem nie oberwie mi się ze śniegu. Nie chciałem się z nią jeszcze rozstawać, ale robiło się coraz bardziej szaro i zimno. W sumie wpadłem tez na pomysł, że może moglibyśmy razem wrócić do pokoju wspólnego i ogrzać się tam przed kominkiem, zanim się rozdzielimy i wrócimy do swoich dormitoriów.

    OdpowiedzUsuń
  33. Podeszłam bliżej chłopaka, obserwując jak otrzepuje się ze śniegu. Kiedy powiedział, że się poddaje, automatycznie zrobiło mi się go żal, więc zdjęłam z szyi jego szalik i suchą stroną wytarłam nim twarz Myungsoo. Zwykle cieszyły mnie wygrane, ale tym razem czułam się winna, w końcu mógł się przeze mnie rozchorować.
    - Przepraszam - odezwałam się, zawiązując szalik na jego szyi. - Pozwalam ci się na mnie zemścić.
    Co prawda nie miałam ochoty zostać wytarzana w śniegu, ale lepsze to, niż foch ze strony Myungsoo. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, po czym odchyliłam ręce w bok, gotowa przyjąć śnieżny cios na klatę.
    - Ciepło mi - odparłam pomimo tego, że tak serio, to zrobiło mi się już trochę zimno w dłonie i stopy. Prawdę mówiąc, to nie czułam już palców u nóg, ale wcale nie było tak źle. Byłam w stanie wytrzymać jeszcze trochę, w końcu niedługo i tak mieliśmy wrócić do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
  34. Aesung podeszła do mnie ze słodko przepraszającą minką na swojej buzi, po czym zaczęła wycierać mi twarz suchym szalikiem.
    - Nic się nie stało - odparłem, śmiejąc się zza szalika. Nieszczególnie zależało mi na zemście, dlatego też nic nie zrobiłem, kiedy dziewczyna pozwoliła mi się na sobie zemścić. Niby co miałem jej zrobić, zakopać w śniegu? Bardziej zmarznięta już w sumie i tak nie będzie.
    - Wracajmy lepiej do zamku - oznajmiłem niechętnie. Nie wierzyłem dziewczynie, kiedy powiedziała, że jej ciepło. Niby jakim cudem, skoro policzki miała już całe czerwone, a do tego przed chwilą tarzała się po śniegu. Nie miałem zamiaru patrzeć na chorującą Aesung, dlatego też postanowiłem, że lepiej będzie wracać. - Możemy iść poleżeć przed kominkiem - zaproponowałem, kiedy zauważyłem niezbyt przekonany wyraz twarzy dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Myślisz, że znajdziemy wolne miejsce? - spytałam, niezbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy. Co prawda ciepły kominek wzywał mnie do siebie ze zdwojoną siłą, ale i tak wolałabym spędzić jeszcze trochę czasu na dworze. Tam przynajmniej mieliśmy jakieś zajęcie, więc nie musiałam martwić się o to, że zabraknie nam tematów do rozmów, a do tego Myungsoo miał na głowie czapkę.
    Westchnęłam głośno, godząc się w końcu na pomysł chłopaka. W końcu lepsze to, niż samotność we własnym dormitorium.
    - Dobra, chodźmy - mruknęłam, kierując się w stronę wejścia do Hogwartu. - Ale najpierw muszę skoczyć się przebrać... Moje ubrania trochę przemokły.

    OdpowiedzUsuń
  36. - Podejrzewam, że tak - odparłem, zastanawiając się nad słowami dziewczyny. Nie miałem stuprocentowej pewności co do tego, czy aby na pewno nikogo nie będzie w środku, ale miałem nadzieję, że przynajmniej znajdziemy dla siebie wolne miejsce. W końcu zaczynało się już robić trochę późno, więc może większość zeszła na kolację. Na to liczyłem, bo zależało mi na miejscu akurat przy samym kominku.
    Przytaknąłem dziewczynie głową, kiedy stwierdziła, że musi iść się przebrać. Sam miałem w planach zrobienie tego samego, bo mokre ubrania przyklejały mi się do skóry, przez co robiło mi się już naprawdę zimno. Nie chciałem się rozchorować, a tym bardziej nie chciałem, żeby i Aesung się rozchorowała. Dlatego też, kiedy tylko dziewczyna zgodziła się wracać do zamku, wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych, prowadzących do wnętrza. Zostawiliśmy za sobą wydeptany dziedziniec, który nie wyglądał już tak spokojnie, jak wtedy, kiedy tu przyszliśmy i stojącego niedaleko fontanny bałwana, uśmiechającego się do nas.
    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń