PARTER

77 komentarzy:

  1. Wparowałem do zamku niczym byk, kiedy tylko zdałem sobie sprawy na które piętro muszę wejść zrobiło mi się niedobrze.

    - Przydałaby mi się jakaś winda- stwierdziłem.

    Niespodziewanie usłyszałem jakieś dziwne odgłosy, jakby ktoś lub coś zbliżało się do mnie. Byłem trochę przerażony, gdyż w zamku nie było zbyt jasno...

    OdpowiedzUsuń
  2. Spod płaszcza wyciągnąłem swoją różdżkę i w myślach wypowiedziałem zaklęcie zapalające, dzięki czemu jej końcówka nieco oświetliła korytarz, którym właśnie szedłem. Nagle zamajaczyła przede mną jakaś postać. Po chwiejnym chodzie od razu go rozpoznałem. Krukon spod pubu.
    - Aha, więc tu cię mam – wyciągnąłem przed siebie rękę i pogroziłem chłopakowi palcem, mrużąc przy tym swoje oczy. Wyglądał na przerażonego. Gdyby był niewinny, nie zareagowałby tak w ten sposób. Wyciągnąłem z kieszeni swoją, jak zawsze idealnie wypolerowaną odznakę prefekta i pomachałem mu nią przed oczami. – Za nielegalne spożywanie alkoholu należy się minus pięć punktów – oznajmiłem.
    Przyjrzałem się chłopakowi. Miał zaczerwienione policzki, rozszerzone źrenice i wyraźnie się kiwał na boki. Diagnoza była jasna jak słońce w piękny letni dzień – mamy tutaj pijanego. Schowałem odznakę i wyciągnąłem swój kieszonkowy notatnik obity w czarną skórę.
    - Nazwisko?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nagle zrobiło się nieco jaśniej, dostrzegłem wysoką postać w płaszczu. Byłem przerażony, ale po chwili zorientowałem się, że to uczeń. Niestety kiedy pokazał mi odznakę, byłem jak zamrożony, a kiedy przedstawił mi zarzuty poczułem się jakbym był na przesłuchaniu...

    - Ależ panie władzo, ja nic, ale to powtarzam... NIC nie piłem!- tłumaczyłem się, jak widać na próżno, gdyż prefekt podejrzewał mnie jeszcze bardziej.

    Spytał mnie o nazwisko...ale nie miałem pojęcia o co może mu chodzić. Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji...

    - Nie znam twojego nazwiska- odparłem, wzruszając ramionami.- Ale z pewnością jesteś sławny...TAK? Mam rację?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten chłopak albo się dzisiaj porządnie spił, albo przez przypadek przyjęli do szkoły niezłego czubka. Pokręciłem z niedowierzaniem głową. I on jeszcze śmiał się wypierać, że nic nie pił.
    - Jestem wystarczająco sławny na to, aby móc wypisać ci skierowanie na dwa tygodnie codziennego szlabanu – pogroziłem mu. Skąd w tej szkole w ogóle brali się tacy ludzie? – Pytałem o twoje nazwisko. TWO-JE NAZ-WIS-KO. – Powtórzyłem mu dwa ostatnie słowa głośno i wyraźnie, aby przypadkiem znowu się nie pomylił. Przez głowę przemknęła mi nawet myśl, że może go nie zna?

    OdpowiedzUsuń
  5. Złapałem się za czoło. Ten chłopak dość głośno się wydzierał, przez co moja głowa pulsowała coraz mocniej.

    Wolno, ale skutecznie dochodziły do mnie jego słowa... Zdałem sobie sprawę w jakiej znalazłem się sytuacji. Bez wątpienia wpadłem jak śliwka w kompot, jednak nie chciałem dać się do końca złapać.

    - Park- odpowiedziałem bez zastanowienia, ale po chwili gorzko tego żałowałem, bo przecież to nazwisko Bomi...

    OdpowiedzUsuń
  6. - Mhm – mruknąłem. W końcu do tego pijanego recydywisty dotarły moje słowa. Zapisałem sobie usłyszane nazwisko. Czułem jednak, że coś jest nie tak.
    Spojrzałem na niego znad notatnika. Oczy nadal lekko przymrużałem, nie wierzyłem mu.
    - Wiesz, że dowiem się, jeśli kłamiesz – odparłem. Wszystko zawsze można było sprawdzić w kartotekach uczniów, nie było to trudne. Wolałbym jednak nie mieć już więcej pracy na dzisiaj, bo strasznie nie lubiłem zaprzątać sobie głowy takimi rzeczami. – Radzę ci się od razu przyznać, zanim niepotrzebnie zmuszę się do spacerowania o tej porze.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Dobrze wygrałeś panie sławny- odpyskowałem mu.- Jestem z domu Do, a teraz byłbym wdzięczny jeśli odprowadziłbyś mnie do mojej wieży. W końcu po to tu chyba jesteś, racja...

    Byłem taki zły! Już nie na tego prefekta, ale na siebie...na swoja głupotę. Ten miód naprawdę musiał być z alkoholem... Nigdy bym się tak nie zachował, to pewne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na usta wstąpił mi szatański uśmieszek. Wiedziałem, że kłamie. Brawo, Gyu, za rozwiązanie sprawy masz dzisiaj dodatkowego pączka w nagrodę.
    - Jestem tu od pilnowania porządku, nie od odprowadzania pijanych uczniów do ich pokoi. – Zapisałem sobie jego nazwisko, dzięki temu resztę znajdzie się o wiele łatwiej. – Radzę więc się pospieszyć, bo za jakieś dziesięć minut znów przejdę się kilkoma korytarzami i wolałbym się na ciebie nie natknąć.
    Oczywiście kłamałem, nie chciałoby mi się znowu chodzić i sprawdzać czy dotarł do wieży, czy nie. Ale chciałem go nastraszyć, co zapewne mi się udało, bo chłopak od razu się wyprostował i jakby przestał się kiwać.
    - Na mnie już czas – schowałem notatnik do kieszeni. – Życzę miłej nocy.
    Odwróciłem się na pięcie i triumfalnym krokiem pomaszerowałem przed siebie.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże co za troll. Pasował idealnie na prefekta, szczególnie Slytherin'u, którym jak później zorientowałem się, jest.

    Byłem tak zmęczony, że nie marzyłem o niczym innym jak o położeniu się w własnym łóżku. To był szalony dzień, wydarzyło się tyle rzeczy...i to takich...niezwykłych dla mnie. Wreszcie poczułem, że żyję, a nie wegetuję.

    Z szyderczym uśmiechem wspinałem się po schodach na górę.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  10. Szybkim krokiem weszłam do zamku, bo zdałam sobie sprawę z upływającego czasu, a niebawem miałam iść do Hogsmeade z znajomą. Byłam pełna nadziej, że lepiej się z nią zapoznam... Skierowałam się w stronę schodów do podziemi i zniknęłam za mosiężną ścianą.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. - Dobranoc! Do jutra. - uśmiechnęłam się i zeszłam do podziemi.
    [Z/L]x2

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  13. Będąc na schodach piętrze przypomniało mi się, że dziewczyna ma moją bluzę. No cóż, będzie pretekst, aby się z nią spotkać. Uśmiechnąłem się w duchu i poszedłm na górę.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  14. Przechodząc przez korytarz dostrzegłem znajomą postać...
    -Victoria? Zaczekaj! - podbiegłem do dziewczyny, mało co się nie wywalając. - Co robisz?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie zdążyłam nawet odwrócić się na dźwięk mojego imienia, kiedy Taemin już był przy moim boku.
    - Hej, nie musiałeś się tak spieszyć. Przecież bym ci nie uciekła. - uśmiechnęłam się lekko.
    - Teraz mam zamiar przejść się na błonia. Idziesz ze mną? - zapytałam go.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wchodząc z podziemia na parter, rozejrzałem się jeszcze, czy przypadkiem nikt nie pilnuje korytarzy, a potem, pamiętając, że byłem umówiony z Naną o 23 nad jeziorem na "mroczne" pogawędki, zacząłem iść w kierunku głównego wejścia by udać się na błonie. Może tym razem wybitnie się nie spóźnię.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  18. Zszedłem na parter. Zmęczony, usiadłem na podłodze i oparłem się o zimną ścianę. W korytarzu było ciemno, dlatego usiadłem w bardziej widocznym miejscu, żeby znajoma mogła mnie znaleźć. Następnie pozostało mi czekać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Po jakimś czasie znalazłam się na ciemnym korytarzu. Nie było mi z tym dobrze, że jest tyle przestrzeni wokół mnie, a ja idę przez nią sama. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że ktoś za mną idzie przez co przyśpieszyłam kroku, aby szybciej spotkać Jongina. Nie powinnam czytać tyle książek detektywistycznych, bo zaczynam wariować przez samą ciemność... Kiedy zauważyłam siedzącą postać na podłodze, zwolniłam trochę niepewnie podchodząc do niej, gdy zauważyłam znajomą twarz odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się szeroko.
    -Jongin... Nie jest Ci zimno na tej podłodze, hm?- Spytałam stając tuż przed nim patrząc z zaciekawieniem na chłopka. Mam nadzieję, że nie czekał na mnie długo.

    OdpowiedzUsuń
  20. Usłyszał znajomy głos i z uśmiechem na twarzy zwrócił się do Taeyeon
    - Bywało gorzej - wstał szybko, żeby uściskać na powitanie koleżanke - Troche mrocznie na tych korytarzach, nie uważasz ?

    OdpowiedzUsuń
  21. Uniosła jedną brew słysząc jego odpowiedź. Gorzej? Wydaje mi się, że na tym korytarzu jest naprawdę zimno, więc wolę nie myśleć o tym, że może być jeszcze zimniej.
    -Skoro tak mówisz- Mruknęła ściskając chłopaka po czym rozejrzała się po korytarzu i zrobiła trochę niemrawą minę.
    -Tak troszeczkę... Przez chwilę nawet przestraszyłam się tej ciemności.- Zaśmiała się cicho z powodu swoich własnych obaw. -W sumie nie rozumiem, jak mogłeś tutaj tak spokojnie siedzieć.- Ponownie rozejrzała się po korytarzu, ale po chwili przeniosła swój wzrok na przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
  22. Widząc mine towarzyszki ...
    - Wiem, jest tu zimno, ale uwierz bywałem w gorszych warunkach - skrzywił sie lekko
    Objął ją lekko ramieniem, sprawdzając czy nie będzie jej to przeszkadzało i rozejrzał się dookoła.
    - Wiele przeżyłem i już chyba nic mnie nie przestraszy - uśmiechnął się lekko - Gdzie idziemy ?
    Zdenerwowany z lekka, zmienił temat.

    OdpowiedzUsuń
  23. Spojrzała na chłopaka starając się ukryć swoje zdziwienie, uznała jednak, że bez sensu będzie dopytywać się o to chłopaka. Westchnęła tylko, a kiedy nagle poczuła, że chłopak ją objął ramieniem, zmieszana niepewnie zerknęła w jego kierunku i uśmiechnęła się lekko.
    -W sumie miałam ochotę się przejść do błotni, ale teraz zastanawiam się czy nie jest tam zbyt ciemno...-Zamyśliła się na chwilę wbijając swój wzrok w podłogę. -... W sumie, zawsze mamy telefony i możemy ich użyć jako latarek.- Zaśmiała się lekko wyjmując swój telefon z kieszeni i machając nim lekko, równocześnie starała się nie zwracać uwagi na to, że chłopak ją obejmuje.

    OdpowiedzUsuń
  24. Widząc lekkie zdenerwowanie przyjaciółki, zdjął ręke i wyjął nią telefon po czym włączył funkcje latarki.
    -Możemy tam iść - spojrzał na dziewczyne - to chyba wystarczy, nie ? - powiedział, machając telefonem i robiąc takie światło jak na jakiejś dyskotece
    Przez chwile zamyślał się na temat który go zdenerwował. Jednak po kilku sekundach rozweselił sie troszke, przypominając sobie, że ma się dobrze bawić a nie zamartwiać.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnęła się ciepło, gdy chłopak włączył latarkę. Od razu zrobiło się jej jakoś... Raźniej. Włączyła tą samą funkcję w swoim telefonie po czym uniosła pewnie głowę do góry patrząc przed siebie.
    -Myślę, że to na pewno wystarczy- Przeniosła wzrok na chłopka, mając na twarzy wesoły uśmiech. Uważnie patrzyła na chłopaka, przez co zauważyła, że czuje się chyba nieswojo. Miała nadzieję, że poprawi się jemu humor, gdy pospacerują sobie po terenach na błoni. -Jongin... Nad czym tak myślisz? Mam nadzieję, że nie obawiasz się, że coś nas zaatakuje.- Zaśmiała się lekko, pyrgając lekko chłopka swoim łokciem.

    OdpowiedzUsuń
  26. Na dworzu było zimno, ale podczas biegu zrobiło mu sie straasznie gorąco. Mimo wszystko biegł dalej aby w końcu dobiec do zamku. Potknął sie o coś, wybuchł śmiechem, ale szybko sie pozbierał i pobiegł dalej. Obejrzał sie za siebie w poszukiwaniu dziewczyny, po czym szybko zwrócił głowe przed siebie żeby sie czymś nie zderzyć.
    Podbiegł do drzwi, uspokoił się i cicho otworzył drzwi żeby wbiec do środka. Kiedy tego dokonał, zrobił ślizg na podłodze i położył sie kładąc twarz na kaflach i czekając aż Taeyeon dobiegnie. Był strasznie zdyszany, zdjął z siebie płaszcz i nie miał na razie zamiaru wstawać z ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  27. Biegła ostrożnie za chłopakiem, prosto do zamku. Nie była dobrą biegaczką, a przynajmniej nie tak dobrą i szybką jak Jongin, przez co dotarła tam trochę później. Zmęczona oparła się o ścianę przy drzwiach wejściowych starając się w miarę ogarnąć. Zmęczyła się tym bieganiem, nadal dziwiło ją to jak chłopak może mieć tyle energii. Odgarnęła swoje włosy do tyłu ciężko oddychając, a zaraz potem weszła do środka. Widząc jak chłopak leży na ziemi, początkowo pomyślała, że coś mu się stało, ale widząc, a przede wszystkim słysząc, że oddycha przybliżyła się do niego cicho mając nadzieję, że jej nie zauważył oraz kucnęła przy nim przyglądając się jemu. Najwidoczniej też się zmęczył... Ale nie myślała, że aż tak, że będzie kładł się na kafelkach. Uśmiechnęła się delikatnie sama do siebie, po czym dźgnęła chłopaka delikatnie w bok.
    -Yah... Jongin, żyjesz jeszcze? - Zapytała śmiejąc się, nie przestając dźgać go lekko palcem.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nasłuchiwał czy dziewczyna dobiega. Gdy usłyszał otwierające sie drzwi odetchnął z ulgą. Oddychał dość ciężko. Taki maraton mu sie przydał. Słysząc kroki w swoją strone uśmiechną sie do siebie samego.
    -Żyje, żyje. Spokojnie - odwrócił się i uśmiechnął do dziewczyny - musiałem sie troche przebiec, ostatnio mam wrażenie, że zastygam - zaśmiał się lekko
    Czuł, że dziewczyna go dźga, więc postanowił nie zostać dłużny. Podniósł sie lekko i zaczął ją dźgać
    - Jak tam ? Podobała się wyprawa ? - spojrzał na dziewczyne
    W holu panowała głucha cisza, było ciemno. Zawsze było mu zimno, ale po tym dystansie w takiej prędkości w jakiej biegł zrobiło mu sie tak gorąco, że nie czuł zimna. Chyba, że to co płynęło z kafelek na których leżał.

    OdpowiedzUsuń
  29. Uśmiechnęła się słysząc słowa chłopaka, a zaraz potem sama usiadła na zimnych kafelkach, nadal ciężko oddychając, jednak jej zmęczony oddech z czasem zaczął się uspokajać. Gdy poczuła, że chłopak również zaczął ją lekko dźgać zaśmiała się przez łaskotki i potaknęła radośnie głową na jego słowa. Przestała dźgać chłopaka, czując, że łaskotki nie dają jej spokoju.
    -Myhym... Zdecydowanie musimy wybrać się na takie wycieczki częściej tylko trzeba uważać, na pana w piżamie - Uśmiechnęła się radośnie po czym rozejrzała się po holu, znowu czując w ogół siebie tą przytłaczającą ciemną przestrzeń. I w tej sytuacji przydałyby się telefony, których oczywiście nie mają. Westchnęła ciężko, mając do siebie pretensje, że nie wzięła różdżki.

    OdpowiedzUsuń
  30. Śmiał sie dopóki dziewczyna nie przestała go dźgadź. Gdy przestała, miał nad nią przewage i zaczął ją łaskotać. Sam nie mógł przestać się śmiać. W końcu przestał bo zabrakło mu powietrza.
    - Ja chętnie się jeszcze gdzieś z Tobą zabiore - szeroko się uśmiechnął - zawsze i wszędzie - zaśmiał sie lekko
    Wiedział, że jego towaryszka nie lubi ciemności. Nie wiedział też co On ma z tym z zrobić bo sam nie miał światła. Przybliżył sie troche nie pewnie i objął ja ramieniem
    -Spokojnie, moge Cie odprowadzić
    Coś zaczęło świstać. Od razu zrozumiał, że to wiatr się zerwał. Cisza nagle zmieniła się w jakieś szelesty, świty i nie wiadomo co. A wszystko przez pogodę która panowała na dworze. W tym momencie cieszył się, że jednak są już w środku.

    OdpowiedzUsuń
  31. Śmiała się póki chłopak nie przestał jej łaskotać, gdy w końcu skończył lekko walnęła go w ramię dłonią z udawaną pretensją, jednak po chwili posłała w jego kierunku radosny uśmiech.
    -Ale na drugi raz musimy bardziej uważać- Powiedziała drapiąc się delikatnie z tyłu karku. Tym razem naprawdę poszczęściło im się, że wyszli z całej sytuacji, bez większych konsekwencji, jednak wolała nie sprawdzać, czy cierpliwość prefekta się wyczerpała... Z resztą to nie było w jej naturze. Kiedy chłopak objął ją ramieniem poczuła się jakoś lepiej. Będąc w czyimś towarzystwie czuła się znacznie lepiej. Zerknęła na niego kątem oka i uśmiechnęła się niepewnie.
    -Nie musisz naprawdę... - Powiedziała cicho, przekonując chłopaka, że poradzi sobie sama, ale gdy usłyszała szelest spowodowany wiatrem, który był na dworze spojrzała z niepokojem w ciemność. -Emm... W sumie... Wiesz... Jak masz jeszcze siłę... To nie odmówię. - Zaśmiała się kłopotliwie, wędrując wzrokiem w różne strony.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zaśmiał sie troszke
    - No mamy szczęście, lubi nas. Co poradzić - spojrzał sie na koleżanka - no ale fakt, trzeba będzie uważać. Za drugim razem już może nie być tak wesoło
    Podniósł brew słysząc pierwsze zdanie dziewczyny. Lecz po reakcji na pogode panującą na zewnątrz roześmiał sie
    - Dobra, dobra. Nie zgrywaj takiej twardzielki. Kawałek Cie odprowadze - uśmiechnął sie promiennie
    Odgłosy nie brzmiały zbyt przyjaźnie, ale mu to nie przeszkadzało.
    -Właściwie to chyba będziemy się już zbierać
    Wstał niechętnie z ziemi i się wyciągną po czym podał ręke dziewczynie, żeby pomóc jej wstać.

    OdpowiedzUsuń
  33. Przytaknęła głową rozumiejąc jego słowa. Była świadoma też tego, że jakby ciągle zdarzałby im się takie późne wycieczki to w końcu prefekt by ich w jakiś sposób ukarał, co jednak wolała ominąć. Przez dłuższą chwilę unikała kontaktu wzrokowego z Jonginem, lecz słysząc, że chłopak i tak widzi, że tylko udaje, westchnęła ciężko i spojrzała na niego zdezorientowanym trochę wzrokiem.
    -Możesz odprowadzić mnie jakieś dwa kroki, hm? Potem dam radę,..- Powiedziała z lekkim uśmiechem, po czym podała rękę Kaiowi oraz wstała z zimnych kafelków z jego pomocą.
    -Powinnyśmy... I tak już tu trochę siedzimy.- Mruknęła pod nosem, rozglądając się po korytarzu. Najchętniej spędziłaby jeszcze dłuższą chwilę z Jonginem, ale czuła, że i tak przesiedzieli sporo czasu na Błoni. Ruszyła powoli z chłopakiem wzdłuż korytarza.

    OdpowiedzUsuń
  34. - Dwa kroki czyli gdzie ? - spojrzał na dziewczyne
    Było dość późno i był zmęczony, ale chciał odprowadzić Taeyeon po czym iść do swojego łóżka.
    Musi przyznać, że miło spędził czas i nie może sie doczekać następnego spotkania. Idąc krok w krok z dziewczyną uśmiech nie schodził mu z twarzy mimo że było już tak późno, a oni włóczyli sie ciemnym korytarzem.

    OdpowiedzUsuń
  35. -Nie daleko, tylko do najbliższych schodów- Uśmiechnęła się lekko, idąc przez ciemny korytarz z chłopakiem. Cieszyła się, że nie musi błąkać się po nim sama, bo na pewno nie byłoby to przyjemne. Kiedy w końcu doszli do danego miejsca zwróciła się w kierunku Jongina.
    -Dalej nie musisz nie odprowadzać, mam tylko do pokonania schody - Powiedziała z uśmiechem patrząc na chłopka. Uważała, że to miłe z jego strony, że ją odprowadził, dzięki czemu czuła się raźniej.
    -Dziękuję, że mnie odprowadziłeś- Podziękowała z lekkim skinięciem głowy po czym przyjaźnie przytuliła chłopaka na pożegnanie. Gdy już szła po schodach zwróciła się jeszcze na chwilę do przyjaciela.
    -Do następnego razu Jongin! Śpij Dobrze- Rzuciła jeszcze do niego z promiennym uśmiechem, a zaraz potem udała się zmęczona w kierunku swojego dormitorium.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  36. Szli nie zbyt długo do schodów.
    - Jak wolisz - uśmiechnął sie
    Rozejrzał sie dookoła, wszędzie było ciemno. Teraz sam będzie musiał trafić do pokoju. Na szczęście stąd droga była nie trudna.
    - Nie ma sprawy - spojrzał na dziewczyne i odwzajemnił uścisk
    Postanowił jeszcze chwilke poczekać zanim pójdzie.
    - Tak, do następnego. Dobranoc - odwzajemnił uśmiech
    Gdy dziewczyna była na tyle daleko, że już jej nie widział, ruszył do swojego dormitorium.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -a... -już otwierałem usta, żeby zacząć robić wyrzuty, kiedy spojrzałem na chłopaka, który sprawiał wrażenie przygaszonego. - nie szkodzi. -uśmiechnąłem się lekko. w sumie, nie znałem go. przyjrzałem się mu dokładniej, a spod mojej pazuchy wychylił się biały łepek mojego kociaka o imieniu Neroche. - um... chyba się nie znamy, jestem Kim Kibum, ale śmiało mów mi Key. -obdarzyłem go kolejnym uśmiechem i wyciągnąłem do niego dłoń, drugą podtrzymując kota.

      Kim Kibum

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. - to jest Neroche. -całkiem wyciągnąłem kociaka spod swojej bluzy, a ten zaspany zamrugał swoimi dwukolorowymi oczkami- kyaaah~ urocza -nachyliłem się nad kotką Taemina, uśmiechając się do niej,a w tym samym czasie gładząc Nero za uchem.- ma śliczne futerko -zacząłem się rozczulać.

      Usuń
  38. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. -dlaczego Key? -przekrzywiłem na chwilę głowę- tak jakoś wyszło. -zaśmiałem się krótko. - Jestem na pierwszym roku w Griffindorze. i twoje pytania nie są męczące. -poprawiłem kosmyk swoich włosów i postawiłem sobie Neroche na ramieniu. Był na tyle mały, że mógł tam siedzieć swobodnie.

      Usuń
  39. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  40. Zbiegł ze schodów i szybko się rozejrzał czy nikogo nie ma. Gdy było pusto wybiegł na błonia.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  41. Trzymając chłopaka za dłoń wciągnął go do środka, wbiegł do Hogwartu i zamknął za nimi drzwi. - Zimno... Dobrze się czujesz? Blady jesteś? - spytałem zmartwiony.

    OdpowiedzUsuń
  42. W odpowiedzi na jego pytanie szybko pokręciłem głową. - Nic mi nie jest. Ale masz rację, zimno... - aż westchnąłem na myśl, że zaraz będę musiał wrócić do zimnego podziemia. - Ciepło jest wam tam na wieży?
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  43. Na pewno? - zdziwiłem się pytaniem Jonga. - Nawet ciepło, a u was pewnie jest bardzo zimno... Przykro mi z tego powodu. Masz zamiar iść już do dormitorium? Jeśli nie to... zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  44. - Zobaczę? - spojrzałem na niego zdziwiony, otwierając szerzej oczy i przechyliłem głowę lekko w bok. Co on chciał mi pokazać? - Co takiego?
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  45. - Zobaczę? - spytałem zdziwiony, otwierając szerzej oczy i przechyliłem głowę lekko w bok. Co takiego chciał mi pokazać?
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  46. No to wracasz do dormu czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  47. - Najpierw powiedz mi co chcesz mi pokazać - szturchnąłem go lekko.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  48. - Wtedy to nie będzie miało sensu... - a co mi szkodzi, szybko podałem Ci czekoladę z karteczką z napisem: Dziękuję za spędzony razem czas. Liczę na kolejne spotkanie ^^ U-Kwon. - Pa. - pocałowałem Cię w polika i pobiegłem po schodach na siódme piętro do dormu.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  49. Zamrugałem zdziwiony i przez chwilę jeszcze nie docierała do mnie ta cała sytuacja, choć cały czas czułem na sobie usta chłopaka, mimo iż po kilku sekundach już ich nie było i nawet nie zdązyłem mu nic powiedzieć, bo Yu Kwon szybko się ulotnił. Mimo to uśmiechnąłem się pod nosem, patrząc na schody, a potem na czekoladę, którą trzymałem w dłoniach. - Pabo... - mruknąłem cicho, odwracając się w stronę schodów do podziemia. Ten cały gest mnie rozczulił.
    [Z/L]
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  50. Właśnie opuściłam gabinet naszego drogiego woźnego, Filcha. Porządkowałam tam kartoteki uczniowskie i za moją ciężką pracę otrzymałam... Mały plik plakatów z jego, jakże uroczą, osobą. Podobno zaprojektowane przez samego Pana szybkiego - Sunggyu. Nie wiem czy miałam skakać z radości, że będę miała czym podcierać tyłek, czy płakać, bo przecież zasłużyłam na coś lepszego, racja? Eh, biedna ja. Mówi się trudno, może powinnam te plakaty jakoś wykorzystać? No bo przecież po co one są, żeby powiesić sobie w pokoju, czy serio użyć jako papieru toaletowego? Wtedy też wpadłam na zabawny pomysł, żeby porozwieszać je w zamku. Może na każde piętro nie wystarczy, ale zawieszę je tam gdzie zwykle spotyka się największe grono uczniów. Tym samym trochę się zabawię, ostatnio i tak mam sporo wolnego czasu, więc czemu by nie.
    - Czas się zabawić!- krzyknęłam i ruszyłam żwawo w stronę podziemi, by stamtąd udać się chyba do najczęściej odwiedzanego miejsca. Do kuchni.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  51. Powolnym krokiem zszedłem po schodach do sali wejściowej Hogwartu. Powolnym, bo z powodu zalegającego na błoniach śniegu byłem zmuszony ubrać się grubiej, niż zwykle, więc radziłem sobie właśnie ze swoimi rękawicami. Para zielonych, połączonych ze sobą sznurkiem rękawiczek z białym, skandynawskim wzorkiem, pasowała idealnie do czapki, którą wcześniej założyłem na swoją głowę. Sznurek przewiesiłem sobie przez ramiona, nie wiedząc co innego mógłbym z nim zrobić. Podejrzewałem, że połączono je ze sobą by człowiek mógł je zawsze bez problemu odnaleźć, ale w sumie nie byłem pewien, bo nie znałem się na mugolskim rodzaju rękawiczek. Te dostałem kilka lat wcześniej od swojego kolegi, który uznał, że nigdy w życiu nie pokaże się w nich publicznie.
    Zeskoczyłem z ostatniego schodka, szczęśliwy, że wszystkie stopnie już za mną, kiedy nagle potknąłem się przez jedną z rozwiązanych sznurówek i prawie upadłem. Rozejrzałem się dookoła, chichocząc pod nosem i ciesząc się z tego, że na szczęście nikt nie miał okazji mnie wtedy zobaczyć, bo sala wejściowa była pusta. Ukucnąłem w pobliżu drzwi i zacząłem zawiązywać sobie sznurówki, o których wcześniej zapomniałem.

    OdpowiedzUsuń
  52. Pokonywałam ostatnie schody w górę, prowadzące z podziemi do sali wejściowej, znajdującej się na parterze. Od kilku dni na dworze, z powodu panującej zimy, padał śnieg, przez co świat przykryła biała puchowa pierzynka. Znajdując w końcu trochę wolnego od nauki i innych obowiązków, postanowiłam pospacerować po białych błoniach.
    Wcześniej zeszłam do swojego dormitorium i ubrałam ciepło. Szatę szkolną zamieniłam na ciepły sweter i wygodne spodnie, na co narzuciłam ciepły zimowy płaszcz i obwiązałam się szczelnie szalikiem wokół szyi. Wychodząc z pokoju wpakowałam do kieszeni parę rękawiczek i po drodze zapinałam guziki płaszcza. Kiedy upewniłam się, że wszystkie zostały zapięte jak należy, na chwilę zatrzymałam się przy szklanej gablocie, której użyłam jako lusterka, gdy wkładałam na głowę nauszniki.
    Zbliżając się do wyjścia, zauważyłam kucającą niedaleko postać. Z daleka nie poznałam kto to, poza tym nie kojarzyłam też większości uczniów naszej szkoły, ale gdy podeszłam trochę bliżej, zauważyłam znajomy profil.
    - Cześć – przywitałam się, podchodząc bliżej chłopaka, który zajęty był sznurowaniem swoich butów.

    OdpowiedzUsuń
  53. Kończyłem właśnie sznurować buty, kiedy usłyszałem za sobą ciche kroki. Nie było w tym jednak nic dziwnego, bo w końcu każdy miał prawo tamtędy przechodzić, więc nie zwróciłem na to szczególnej uwagi. Dopiero kiedy kroki ustały gdzieś w pobliżu, a tuż obok mnie zabrzmiało ciche "Cześć", odwróciłem się w stronę głosu.
    Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy tylko dostrzegłem buzię stojącej tuż obok mnie osóbki. Miała na sobie zimowy płaszcz, gruby szal owinięty wokół szyi, a na głowie nauszniki, które tylko dodawały jej uroku, więc wyglądało na to, że podobnie jak ja wybierała się na zewnątrz.
    - Cześć, Yeonrin - odpowiedziałem radośnie na jej przywitanie, po czym wyprostowałem się i dodatkowo jej pomachałem. Strasznie dawno nigdzie jej nie spotkałem, więc miło było znowu ujrzeć ją obok siebie. - Gdzie się wybierasz?
    Miałem nadzieję, że podobnie jak ja wybiera się na spacer po zaśnieżonych błoniach. Od zawsze byłem typem człowieka, który nie potrafił długo wysiedzieć zamknięty w budynku, po prostu przynajmniej kilka razy w tygodniu musiałem wyjść na zewnątrz i się przespacerować. Nie mogła mi w tym przeszkodzić nawet zima, która ostatnimi czasy rozgościła się w rejonach Hogwartu. Uważałem to właściwie za całkiem miłą odmianę, bo dzięki białemu puchowi, opadającemu na błonia, okolice szkoły stawały się jeszcze piękniejsze niż zwykle. Lubiłem spacerować, ale wiadomo, że byłoby mi milej gdybym miał ze sobą jakiegokolwiek towarzysza, tylko że nie posiadałem w Hogwarcie zbyt wielu znajomych. Cóż, właściwie, to w ogóle ich nie posiadałem. Yeonrin była pierwszą osobą, która się na mnie otwarła i zaczęła spędzać ze mną czas, a do tego wyglądało na to, że dobrze się wtedy bawiła. Okropnie ją polubiłem, więc naprawdę miałem nadzieję, że zgodzi się odrobinkę ze mną pospacerować.

    OdpowiedzUsuń
  54. Kiedy zauważyłam szeroki uśmiech, jaki pojawił się na twarzy Dongwoo, gdy ten podniósł głowę, mimowolnie odpowiedziałam tym samym. Jego uśmiech naprawdę działał zaraźliwie. Po chwili wstał, kończąc wiązać kokardkę ze sznurówek, i pomachał mi na przywitanie.To było naprawdę miłe z jego strony, bo nikt tu raczej nie witał mnie tak ochoczo. Sama podniosłam nieśmiało rękę i też mu pomachałam.
    - Szłam się przewietrzyć - przyznałam szczerze na jego pytanie. Wcześniej zauważyłam, że na dworze nadal prószy śnieg i tym razem nie darowałam sobie okazji, aby wyjść trochę na zewnątrz. Zwykle rzadko gdziekolwiek wychodziłam, bo po prostu nie miałam z kim i po co, czasem jednak miło było wyjść na świeże powietrze i porobić coś innego niż siedzenie z nosem w książkach. Tym bardziej przekonywała mnie do tego pora roku, jaka nastała. Uwielbiałam śnieg i zimowe zabawy, więc gdy tylko zauważyłam za oknem pierwsze białe płatki, humor automatycznie mi się poprawił. - Tak właściwie nie mam żadnego konkretnego celu. A ty? - Chłopak najwidoczniej też wybierał się na dwór, nie bez powodu przecież ubrał się tak ciepło. Zastanawiało mnie tylko, czy już się z kimś nie umówił i czy przypadkiem nie zajmuję mu teraz niepotrzebnie czasu.

    OdpowiedzUsuń
  55. - Naprawdę? Przewietrzyć? - powtórzyłem po niej, mając jednocześnie wrażenie, że od uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy popękają mi usta. Ucieszyłem się jeszcze bardziej kiedy dodała, iż właściwie nie posiada żadnego konkretnego celu swojej wycieczki, bo miałem nadzieję, że w takim razie da się namówić na wspólny spacer.
    Niewielu uczniów wybierało się na zewnątrz w taką pogodę, więc tylko utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie bez powodu los połączył moja ścieżkę życiową ze ścieżką Yeonrin. W końcu przez całe życie nie miałem nikogo z kim mógłbym porozmawiać, a tu nagle w moim życiu pojawił się ktoś, kto wydawał się być że mną połączony w jakiś szczególny sposób. Być może właśnie dlatego odczuwałem to szalone łaskotanie w moim brzuchu za każdym razem, gdy Yeonrin była obok mnie.
    - Może chciałabyś troszkę ze mną pospacerować? - spytałem ją po chwili, mając nadzieję, że przystanie na moją propozycję. W końcu i tak nie planowała niczego innego, racja? A ja z całych sił pragnąłem spędzić z nią odrobinę wolnego czasu, byłem w stanie zrobić wszystko, byle tylko dobrze się ze mną bawiła. - Nie daj się prosić, no chodź ze mną.
    Podszedłem bliżej dziewczyny, uśmiechając się do niej jak oszalały, starając się przywołać na twarz minę podobną do tej, którą przybierają pieski pragnące otrzymać od swojego pana trochę jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  56. - No... tak - odparłam niepewnie, nie mając pojęcia, o co mogło chodzić chłopakowi. Uśmiech na jego twarzy powiększył się jednak jeszcze bardziej, ukazując rząd białych zębów, więc nie miał chyba na myśli nic złego.
    Kiedy szykowałam się do wyjścia, byłam przekonana, że pewnie jako jedna z niewielu wyjdę na ten mróz i pozwiedzam samotnie szkolne błonia. A tu proszę, jeszcze nie wyszłam i już spotkałam kogoś, kto najwyraźniej z chęcią gdzieś by ze mną wyszedł. Nie spodziewałam się tego, tak samo, jak nie spodziewałam się tego dziwnie miłego uczucia w brzuchu, więc pokiwałam głową, przystając na propozycję Dongwoo.
    - Chętnie - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Wygląd szczeniaczka, jaki zaraz przybrał, sprawiał, że wyglądał naprawdę uroczo. Nie musiał mnie jednak namawiać, bo sama chętnie gdzieś bym z nim wyszła. Ostatnio raczej nie wpadaliśmy na siebie, więc skoro teraz nadarzyła się kolejna okazja, nie wolno było jej zmarnować. - Gdzie chcesz iść?
    Wyciągnęłam z kieszeni rękawiczki, które wcześniej tam wcisnęłam i wolnym krokiem skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Wolałam nie ryzykować odmrożonymi dłońmi, więc czym prędzej wsunęłam na nie ciepłe rękawiczki.

    OdpowiedzUsuń
  57. Uśmiechnąłem się radośnie kiedy dziewczyna przystała na moją propozycję. Wydawało się, że naprawdę miała ochotę spędzić ze mną trochę czasu, więc mój humor od razu się polepszył.
    -Naprawdę? - spytałem ją, podchodząc bliżej. Uśmiech na twarzy dziewczyny wywoływał radosne salwy w moim brzuchu. Podążyłem za nią w stronę drzwi, przyglądając się przy tym jej długim, kręconym włosom. Były naprawdę ładne i dodawały Yeonrin uroku.
    - W sumie nie myślałem o niczym konkretnym... - odpowiedziałem, wyprzedzając ją, bym mógł otworzyć dla niej drzwi. - Może przejdziemy się w pobliżu jeziora?
    Przytrzymałem drzwi, by Yeonrin mogła wyjść na zewnątrz, po czym zamknąłem je za nami. Okolice Hogwartu wyglądały przepięknie zimą, a już szczególnie w taką śnieżną pogodę. Miałem ochotę zerknąć na jezioro, być może ktoś akurat jeździł po nim na łyżwach, a taki widok zawsze nie wiadomo czemu wywoływał przyjemne ciepło w moim ciele. Uśmiechnąłem się radośnie do Yeonrin, po czym podciągnąłem szalik bliżej twarzy.
    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń
  58. Dziewczyna biegła rozweselona, słysząc za sobą również chłopaka. Nie wiedzieć czemu strasznie rozweseliła ją ta sytuacja. Zatrzymała się na chwilę obracając się dumnie w stronę chłopaka, który niebezpiecznie zaczął się do niej zbliżać. Nie przemyślała, że może biegać równie szybko jak ona.
    -Znalezione nie kradzione! Jak je chcesz to je sobie weź!- Krzyknęła wskazując szybko palcem na różowe bokserki, które znajdowały się na jej głowie. Szybko pobiegła dalej, widząc, że chłopak jest już dosyć blisko. Gwałtownie skręciła na schody, przez co potknęła się lekko na chwilę tracąc równowagę oraz zbijając wazon z kwiatkami. Walnęła się delikatnie po głowie, bojąc się jaka karę może za to dostać jak dyrektor się o tym dowie. Woda z kwiatków rozlała się po podłodze pozostawiają dużą kałużę, przez co jej podeszwy zrobiły się nieco bardziej śliskie. Szybko ruszyła po schodach na kolejne piętro, mając wielki wyciesz na twarzy, jednak w myślach nadal martwiła się o stłuczony wazon.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  59. Szybko rozejrzałem się oceniając sytuacje. Dziewczyna biegła przed siebie, aż na parter. W dodatku naśmiewała się ze mnie tak, że zapragnąłem ją dogonić, złapać i samodzielnie ukarać.
    Gdy już prawie złapałem część swojej garderoby, złodziejka uciekła rozbijając po drodze wazon i wskakując na schody.
    Przegrałem walke z rozlaną wodą i uderzyłem plackiem o ziemie. Teraz byłem cały mokry i nie tylko zażenowany ale też wściekły. Szybko się podniosłem rozstłukując wazon na jeszcze mniejsze kawałeczki i pognałem za różowym skrawiem MOJEJ bielizny.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  60. Wszedłem do Hogwartu już nieco spokojniej. Po drodze otarłem gorzkie łzy i postanowiłem, że nigdy nie będę już taki wobec Bomi. Nie znosiłem myśli, że ona może teraz przeze mnie cierpieć...

    To było oczywiste, że dałem za bardzo ponieść się pożądaniu, ale to mnie w ogóle nie usprawiedliwiało! Nie pozostało mi nic innego jak tylko ją znaleźć i przeprosić. Oby tylko chciała mnie wysłuchać....

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  61. Zico w szybkim tempie z VII piętra przedostał się na sam dół. W pędzie człowiek potrafi wszystko, a on dodatkowo charakteryzował się wyśmienitą sprawnością fizyczną.
    Gdy tylko dostał się do swojego pokoju, szybko doprowadził się do porządku. Obowiązkowo załatwił wszystkie czynności, które wykonywał z samego rana. Nie mógł ich dzisiaj wykonać od razu z wiadomych przyczyn - nie spał tam, gdzie zazwyczaj.
    Na dłużej zatrzymał się przy szafie, jak zwykle przeglądając swoje ubrania. Dbał o swój wygląd, a teraz jeszcze bardziej mu zależało na perfekcyjnym wyglądzie. Prawdopodobnie trwałby tak jeszcze dłużej, lecz w głowie jakby na zawołanie odezwał się zegar, mówiący " tik - tak, tik - tak ".
    Gdy w końcu Jiho był absolutnie pewny tego, iż może wyjść, ogarnął pokój spojrzeniem i wyszedł, zmierzając w stronę umówionego miejsca spotkania.
    Przez całą drogę na parter zastanawiał się, gdzie mogą pójść dalej? W głównej mierze ich wizyty były czystym przypadkiem. Może gdzieś w pobliżu fontanny? A może dobrym miejscem byłoby odwiedzenie hipogryfów?
    Rozmyślając tak trafił na parter. Oparł się o jedną ze ścian, jak zwykle łypiąc na wszystkich groźnym spojrzeniem. Założył ręce na piersi, chcąc jeszcze bardziej pokazać całemu światu, iż ma go w dupie. Tylko jedna osoba była wyjątkiem, lecz na razie nie chciał się z tym obnosić. Zbyt wiele oby dwaj by ryzykowali....

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  62. Gdy dopadłem do mojego pokoju, starałem się wszystko zrobić jak najszybciej- wiadomo dlaczego. Chciałem znów być z Jiho, ale musiałem ogarnąć moją poranną toaletę. Szybki prysznic, zmiana ubrań, ułożenie włosów, teraz starałem się wyglądać jeszcze lepiej, jeszcze dokładniej wszystko dopracowywałem. Gdy już skończyłem, leciałem jak na skrzydłach na umówione miejsce spotkania. Zastanawiało mnie, gdzie teraz pójdziemy. Mi naprawdę było wszystko jedno, możemy iść tam gdzie hyung będzie chciał.
    Już z daleka go zobaczyłem. Opierał się pod ścianą a mnie znów naszły... nazwijmy to, że niecodzienne myśli. "Częstował" wszystkich swoim groźnym spojrzeniem, ale czy to dziwne, że mi on wydawał się taki seksowny? Gdy już znalazłem się przy nim, to spojrzenie złagodniało, ale widziałem, że nieco się spiął, nie chcąc za bardzo pokazywać tego wszystkiego ludziom. Tej strony siebie, którą ja podziwiałem i doświadczałem w pokoju życzeń, gdy byliśmy całkiem sami. teraz ludzie się kręcili, ale jakby spieszyli się, bo był ten cały bal, na którym mi nie zależało.
    W sumie ja też nie wiedziałem jak się zachować. Chyba raczej byłoby nie na miejscu, gdybym się do niego przytulił czy dał mu buziaka, nie tutaj. Czasami to nieco dobijające, ale pocieszam się właśnie tym, że jak jesteśmy sami to tak jakby on mi to wynagradza.
    -To... masz jakiś pomysł, hyunggie?- Spojrzałem na niego niepewnie, czasami się rozglądając, by ocenić jak wielu ludzi nas widzi. Prędzej czy później to się i tak wyda, nie ma co przeczyć.

    OdpowiedzUsuń
  63. Widok Di działał na niego kojąco. Musiał się jednak pilnować, nie miał zamiaru pokazywać ludziom, że potrafi być inny. Zico doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby tylko to uczynił, inni zaczęliby wchodzić mu na głowę i tyle by było z całego groźnego wizerunku. Oczywiście kochał tego chłopaka, lecz to nie oznaczało, iż nagle dla całego świata Woo stanie się wspaniały i wielkoduszny.
    - Cóż, obiecujący wydaje się być wiadukt, przystań i dziedziniec transmutacji, ale czy nie będzie tam za zimno - spojrzał na niego.
    Nadal pozostawała kwestia tego, iż było zimno, śnieg ścielił ziemię , a Zico nie chciał na następny dzień szukać po całym zamku chusteczek dla Di. Po za tym ta mała, niepozorna istota budziła w nim dziwne instynkty, które kazały mu się nim opiekować.
    - Więc możemy równie dobrze zaszyć się w pierwszej lepszej klasie, sali muzycznej albo w magicznej oranżerii - wzruszył ramionami. - Mnie wszystko jest obojętne.
    Delikatnie i na ułamek sekundy się do niego uśmiechnął. Oczywiście tylko młodszy miał przyjemność to oglądać, gdyż po chwili to wszystko zniknęło.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  64. Wspiąłem się na palce, by zaraz szepnąć do jego ucha.
    -Pójdźmy tam, gdzie będziesz sobą, hyunggie...- Widząc, że chce coś powiedzieć, zapewne że jest sobą, tym oziębłym, dodałem- Tym prawdziwym sobą, Jiho, nie Zico- miałem ochotę na chwile czułości, ale tutaj byliśmy oboje zbyt spięci i pod czujnymi spojrzeniami przechodniów.On chyba lepiej wybierze odpowiednie miejsce, bo on też chce prywatności, prawda?
    -Hyung, to się wyda prędzej czy później, prawda?- spojrzałem na niego z obawą. Nadal to wszystko wydawało mi się takie dziwne. Jak długo będziemy się ukrywać? Czy zależy mu na jego opinii groźnego, czy jednak boi się, że jego wrogowie coś by mi zrobili? Byliby do tego zdolni?
    Nie... nie powinienem o tym myśleć. Hyung mnie obroni. Kocha mnie tak bardzo jak ja jego.

    OdpowiedzUsuń
  65. Zamyślił się. W sumie to nigdzie raczej nie będzie aż tyle prywatności, co w Pokoju Życzeń. A przynajmniej nie zna miejsca z tak wielką prywatnością, które nie jest straszne. Wiele razy już Di podkreślał, iż do takich nie chce się udawać, a on nie miał zamiaru zaciągać go w ciemne miejsca, w których tamten może się nabawić jakiegoś zawału serca.
    - W sumie to wszyscy już wychodzą, a taras wydaje się być ślicznym miejscem - powiedział. - Tak, chodźmy tam.
    To mówiąc powoli ruszyli w tamtym kierunku. Nadal starał się nie pokazywać nic nikomu, założył ręce na piersi, co trochę posyłając chłodne spojrzenie wszystkim, którzy postanowili wbijać swoje oczy w nich.
    - Możliwe - mruknął cicho, stając się przez to nie co markotny.
    Starał się póki co o tym nie myśleć, lecz to pytanie samo się wręcz nasuwało. Prędzej czy później ktoś ich nakryje, zauważy albo domyśli się wszystkiego i zacznie rozpowiadać. I nawet gdyby Zico chciał go zamordować, to nic na to się zda. W tej szkole było wiele plotkarzy, a taka plotka, zwłaszcza poparta dowodami, może się roznieść naprawdę szybko.
    Powoli zaczęli wspinać się po schodach w stronę V piętra.

    [Z/L] x2

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  66. Tak jak obiecałem dziewczynie w liście, jeszcze przed szesnastą zszedłem na dół, kierując się w stronę wyjścia. Zabierając ze sobą ciepły płaszcz i czapkę. Na dworze padał śnieg i było dość chłodno, więc miałem nadzieję, że i Aesung odpowiednio się ubierze. Nie chciałem, żeby zmarzła, a miałem w planach trochę z nią jednak pochodzić po Hogsmeade. W końcu otworzono tam jarmark i mieliśmy trochę do pospacerowania i pooglądania.
    Docierając do wielkich, frontowych drzwi, rozejrzałem się po korytarzu, po którym kręcili się uczniowie. Jedni pewnie kierowali się w to samo miejsce, do którego ja zmierzałem, a reszta pewnie powoli zbierała się już do powrotu do domu.
    Przystanąłem przy ścianie, niedaleko drzwi, gdzie miałem zaczekać na Aesung. Oparłem się plecami o mur, po czym kolejny raz zacząłem przeczesywać korytarz wzrokiem, w poszukiwaniu dziewczyny. Miałem nadzieję, że nie zdążyła się już rozmyślić i jednak zejdzie na dół.

    OdpowiedzUsuń
  67. Powoli zeszłam po schodach prowadzących na parter zamku. Po drodze rozglądałam się za Myungsoo, ale trochę ciężko było go wypatrzyć wśród tłumu innych uczniów. Mógł w sumie jeszcze nawet nie zejść na dół - nie byłam pewna, która jest godzina, ale sama wyszłam z pokoju wspólnego przed szesnastą.
    Z jednej strony byłam naprawdę podekscytowana i szczęśliwa, bo mieliśmy wybrać się razem na jarmark świąteczny w Hogsmeade, ale z drugiej strony martwiło mnie to, że Myungsoo chyba rzeczywiście miał zamiar zostać w Hogwarcie. Inni uczniowie byli już spakowani i powoli znikali z zamku, więc spodziewałam się, że do końca dnia w szkole będzie panowała już pustka. On też powinien już powoli się zbierać, ale zamiast tego zaprosił mnie na jarmark świąteczny.
    Westchnęłam głośno, kręcąc przy okazji nieznacznie głową. Powinnam się na niego złościć..? Nawet nie potrafiłam, kiedy był dla mnie taki dobry i miły. Do tego trochę zmartwiła mnie jego uwaga w liście co do czapki i szalika, bo naprawdę nienawidziłam ich nosić. Miałam wrażenie, że krępują moje ruchy, a do tego wyglądam jak debil, więc zwykle zwyczajnie z nich rezygnowałam. Tym razem zdecydowałam się jednak na szalik, bo wiedziałam, że faktycznie może zrobić się zimno. Niebieską czapkę z pomponem wrzuciłam do małego plecaczka, który założyłam na plecy, mając jednak nadzieję, że nie będę musiała jej wyjmować.
    Powoli skierowałam się w stronę drzwi, rozglądając przy tym po parterze. Myślałam już, że chyba naprawdę wyprzedziłam Myungsoo i zeszłam na dół przed nim, ale właśnie w tamtym momencie dostrzegłam go, opierającego się o ścianę.
    Podeszłam bliżej, czując, że uśmiech sam wpycha mi się na usta na jego widok. Pomachałam do niego jeszcze kilkakrotnie, zanim zatrzymałam się, zachowując pomiędzy nami kilkumetrową odległość.
    - Hejo - powiedziałam, czerwieniąc się przy tym na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  68. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy tylko w polu mojego widzenia pojawiła się Aesung, wyłaniająca się z tłumu uczniów. Odsunąwszy się od ściany, pomachałem jej energicznie ręką na powitanie.
    - Hejo - powtórzyłem wesoło za nią, zbliżając się odrobinę bliżej dziewczyny. - Zaczynałem się bać, że jednak się rozmyśliłaś - wyznałem.
    W sumie sam nie wiedziałem czemu miałem takie myśli, skoro przecież zgodziła się ze mną wybrać na jarmark. Może to przez to, że po ostatnim spotkaniu znowu zwinęła się tak szybko, że nie zdążyłem jej nawet odprowadzić do pokoju wspólnego ze swojego dormitorium, co szczerze mówiąc, trochę mnie zaskoczyło i zmartwiło. Jak widać jednak nikt jej nie przyłapał wtedy po drodze, bo teraz z pewnością nie mogłaby tu stać przede mną.
    - Gotowa? - spytałem, przyglądając się jej uważnie. Tym razem dziewczyna założyła szalik, chociaż nie potrafiłem się nigdzie doszukać czapki. Westchnąłem więc tylko, podając jej swoje ramię i uśmiechając serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  69. Zachichotałam cicho, słysząc słowa chłopaka. Przecież chyba nawet się nie spóźniłam... racja? Zastanawiało mnie, czemu Myungsoo aż tak się tym przejął, ale pokręciłam tylko głową i uśmiechnęłam do niego pocieszająco. Chyba powinien już wiedzieć, że naprawdę lubiłam spędzać z nim czas, więc raczej nie potrafiłabym mu odmówić ani go wystawić.
    Uśmiechnęłam się do niego ciepło, ale zamiast przyjąć jego ramię pokręciłam tylko głową. Było mi na to zwyczajnie głupio, tym bardziej, że droga do Hogsmeade była dosyć daleka. Miałam nadzieję, że nie zrobi mu się z tego powodu przykro, tym bardziej, że nie było to nic wielkiego. Po prostu... Nie wypadało.
    Podszedłam w stronę drzwi, wskazując na nie przy tym głową. Sięgnęłam do klamki, po czym pociągnęłam je w swoją stronę i wyszłam na zewnątrz. Przytrzymałam jeszcze drzwi dla Myungsoo, czując, że na dworze rzeczywiście panuje chłód. Z nieba prószył śnieg, co tylko potęgowało to wrażenie, więc zaczęłam się cieszyć, że w razie czego wzięłam ze sobą czapkę.
    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń