Od niemal godziny spacerowałam uliczkami Hogsmeade, tak naprawdę nie wiedząc gdzie chcę się skierować. Nie potrzebowałam żadnych nowych rzeczy do szkoły, więc mogłabym pójść do kawiarni lub pubu; wydawało mi się jednak, że czułabym się tam wyjątkowo głupio siedząc samotnie przy stoliku. Rozważyłam wszystkie możliwości – mogę pójść sama, mogę zaczepić inną osobę, która nie ma z kim pójść; no cóż, albo mogę po prostu spytać kogoś czy pozwoli mi zająć miejsce przy swoim stoliku. Pokręciłam jednak głową – wtedy zapewne ani jedno z nas nie czułoby się zbyt komfortowo. Westchnęłam głośno i usiadłam na ławeczce w pobliżu Miodowego Królestwa. Przez jego drzwi bez przerwy wylewały się tłumy młodzieży, więc wręcz wydawało się, że to miejsce musi mieć wielkość boiska do quidditcha. Chyba nie byłoby dziwnie gdybym weszła do środka sama, racja? W końcu to sklep, nie kawiarnia. Im dłużej się jednak zastanawiałam, tym bardziej obawiałam się wzroku innych ludzi skupiającym się na mnie.
Kiedy tylko ogłoszono w szkole, że zostanie zorganizowane wyjście do Hogsmeade, od razu wiedziałem, że muszę się tam wybrać. Uwielbiałem odwiedzać wioskę czarodziejów, magia po prostu unosiła się tam w powietrzu. Przekraczając bramę miasta, nie miałem w głowie ułożonego planu. Nie potrzebowałem odwiedzać żadnego ze sklepów, nastawiałem się więc raczej na jakąś rozrywkę. W głowie jednak pojawił mi się obraz kolorowego sklepiku wypełnionego łakociami – Miodowe Królestwo. Nie musiałem się dłużej zastanawiać, skręciłem w uliczkę po prawo i ruszyłem w stronę budynku. Po kilku minutach udało mi się dojść na miejsce. Uśmiechnąłem się sam do siebie na myśl o słodyczach. Może po mnie nie wygląda, ale naprawdę je lubię. Przybliżając się coraz bardziej do wejścia, zauważyłem siedzącą nieopodal znajomą postać. Aesung. Wyglądała na trochę zagubioną, jakby chciała wejść do środka, ale z drugiej strony coś jej na to nie pozwalało. - Cześć – zawołałem do niej, podnosząc lekko rękę, aby dziewczyna mnie zauważyła.
Spoglądałam na wejście do Miodowego Królestwa, kiedy nagle zauważyłam tamtego gryfona w pobliżu. Uniósł rękę i przywitał się głośno, przez co zrobiło mi się trochę głupio, ale starałam się zignorować to uczucie. Kiwnęłam do niego głową na znak, że się z nim witam. Matko, jakie to było głupie... No ale w końcu nie moja wina, że nie lubiłam wydzierać się w miejscach publicznych. Rozejrzałam się dookoła, ale w końcu wstałam z miejsca i podeszłam bliżej. Pewnie wyglądałoby lepiej gdybyśmy wspólnie weszli do środka... - Hej – mruknęłam cicho, chociaż prawdopodobnie i tak wciąż stałam za daleko żeby mnie usłyszał. - Idziesz do Miodowego Królestwa? - spytałam po chwili nieco głośniej.
Dziewczyna podeszła bliżej, a ja uśmiechnąłem się lekko. Wyglądała na trochę zawstydzoną. Mi też zrobiło się nieswojo, kiedy przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie, ale postanowiłem to zignorować i o tym zapomnieć. - No tak – pokiwałem głową w odpowiedzi – potrzebuję chyba trochę cukru. – Spojrzałem na nią, przelatując wzrokiem od stóp po czubek głowy. Włosy układały jej się w długie fale, a kilka kosmyków uroczo się zakręciło na końcówkach. - A ty? – uśmiechnąłem się, patrząc jej w oczy. – Wchodzisz do środka?
Zawahałam się, ale po chwili przytaknęłam głową. Spokojnie, Aesung, przecież nie musisz w środku bez przerwy się jego trzymać. Jego wzrok bardzo mnie zawstydzał, biorąc pod uwagę to, jak przebiegło nasze pierwsze spotkanie. Musiał mieć mnie za kretynkę – pół nocy spędziłam na gapieniu się w sufit i uderzaniu się pięścią w czoło. Drzwi Miodowego Królestwa otworzyły się po raz kolejny i wypadła z niego grupka puchonów, więc postanowiłam wykorzystać tę okazję. Spojrzałam na chłopaka, po czym opuściłam wzrok i odchrząknęłam cicho. - Mogę pójść tam z tobą..? - spytałam nieśmiało. Czułam, że moje policzki robią się czerwone, więc wepchnęłam twarz głębiej w cienki szalik owinięty na mojej szyi. Co prawda była dopiero jesień, ale słońce zbytnio nie rozpieszczało, więc wolałam trochę się opatulić.
Kiedy drzwi się otworzyły, poczułem słodki aromat czekolady, który mieszał się z chłodnym powietrzem na dworze. Czułem, że cukiernia wzywa mnie coraz bardziej do siebie. Z rozmyślań o czekoladzie wyrwało mnie pytanie dziewczyny. Nie, żeby nie podobała mi się wizja spędzenia tego czasu z nią, po prostu trochę mnie to zaskoczyło. Nawet trochę bardziej niż trochę. Ostatnio nie była zbyt rozmowna i myślałem, że raczej mnie nie polubiła. A tu proszę. W myślach uśmiechnąłem się sam do siebie. - Jasne, z kimś zawsze raźniej, co? – powtórzyłem uśmiech, tym razem kierując go w jej stronę. Widząc, jak chowa twarz w szaliku, doszedłem do wniosku, że to pytanie musiało ją sporo kosztować. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je, przepuszczając Aesung w wejściu.
Poczułam wielką ulgę kiedy Myungsoo pozwolił mi wejść do Miodowego Królestwa razem z nim, ale wciąż czułam się bardzo głupio. Bez słowa weszłam więc do środka kiedy otworzył przede mną drzwi. [Z/L]
Stojąc w wejściu, poczułem zapraszające wnętrze cukierni. Odczekałem chwilę, a kiedy Aesung przemknęła obok mnie, podążyłem za nią, zamykając za sobą drzwi Miodowego Królestwa. [Z/L]
Gdy tylko chłopak zamknął za sobą drzwi, poczułam się bardzo dziwnie i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Czy teraz powinnam się pożegnać? A może po prostu pójść sobie bez słowa..? Wydawało mi się to jednak dosyć niegrzeczne po tym, jak spędziłam z nim sporo czasu w Miodowym Królestwie. W rękach nerwowo miętosiłam pakunek ze swoimi zakupami, zupełnie nie myśląc o tym, co robię. - Na mnie już chyba czas – odezwałam się po chwili ze wzrokiem opuszczonym na ziemię. - Do... zobaczenia – dodałam po chwili niepewnie, czując, że trochę dziwnie to zabrzmiało, po czym wyciągnęłam do niego rękę na pożegnanie. Miałam nadzieję, że ją uściśnie i poczuję się przynajmniej trochę lepiej.
Ścisnęło mnie w żołądku, kiedy usłyszałem słowa dziewczyny. Racja, czas już wracać do zamku. Niby wiedziałem, że w końcu musiał przyjść na to czas, ale żałowałem, że dzień nie może być choć odrobinę dłuższy. Aesung wyciągnęła do mnie rękę i wyraźnie czekała, aż ją uścisnę. Nie chciałem, żeby poczuła się źle, dlatego lekko ją uścisnąłem. Poczułem miłe łaskotanie na jej dotyk i uśmiechnąłem się lekko. - Może wrócimy do szkoły razem? – zaproponowałem nieśmiało. Już i tak spędziła ze mną dużo czasu i nie miałem pewności, czy dalej chce znosić moją obecność.
Odetchnęłam z ulgą kiedy Myungsoo uścisnął moją dłoń. Trochę mnie to krępowało – zwykle wolałam pomachać ręką i zwiać zanim ktoś wymusi na mnie jakikolwiek kontakt cielesny – ale przynajmniej nie poczułam się odrzucona. Starałam się jednak ignorować uczucie, które pojawiło się w moim brzuchu i szybko ogarnęło całe moje ciało po tym, jak go dotknęłam. Byłam zdziwiona jego pytaniem, kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale Myungsoo prawdopodobnie tylko chciał być miły. Ja natomiast nie lubiłam przebywać tak długiej drogi sama, zwykle czekałam aż jacyś inni uczniowie pojawią się przede mną i będę mogła za nimi podążać. Tak, racja... Zwyczajnie się bałam. Droga do Hogsmeade nie wywoływała we mnie takiego lęku jak powrót do Hogwartu, prawdopodobnie dlatego, że słońce zwykle zaczynało już zachodzić, a świat powoli ogarniała wszechobecna ciemność. - Jeśli chcesz... - odpowiedziałam cicho, czując w brzuchu gryzące wyrzuty sumienia, przez to, że go wykorzystuję. Spytał mnie o to z grzeczności, a ja postanowiłam się zgodzić, bo tak było mi wygodniej. Mózg podpowiadał mi jednak, że przecież to i tak bez znaczenia, skoro Myungsoo również wracał do szkoły – prawdopodobnie podążałabym tam za nim. Westchnęłam jednak ciężko, bo nadal nie czułam się z tym zbyt dobrze. Na dodatek przecież się z nim pożegnałam! Policzki zaczęły palić mnie na myśl o tym, że uścisnął moją dłoń bez powodu.
Widząc, jak dziewczyna pogrąża się w myślach, sam pomyślałem o tym, że pewnie zaraz mi odmówi, a ja niepotrzebnie robiłem z siebie idiotę. Ale raz się żyje. Poza tym samotny powrót do szkoły to raczej niezbyt przyjemna wizja, więc jednak liczyłem na to, że nie odrzuci mojej propozycji. Z ulgą odetchnąłem, kiedy Aesung się zgodziła. Nawet nie zauważyłem, że wstrzymywałem oddech w oczekiwaniu na jej reakcję. Uśmiechnąłem się do niej i podszedłem trochę bliżej. Zaczęliśmy powoli iść uliczką, mijając po drodze kolorowe budynki sklepów i pubów. Starałem się trzymać w wystarczającej odległości, aby nie spychać jej na bok, ale od czasu do czasu przez przypadek ocierałem się ramieniem o jej ramię. Nie czułem się źle w jej towarzystwie, ale nie wiedziałem o czym mógłbym z nią rozmawiać. O szkole? Pogodzie? Wyciągnąłem z kieszeni opakowanie toffi, które kupiłem w Miodowym Królestwie i je otworzyłem. - Chcesz? – wyciągnąłem paczuszkę w jej kierunku i poczekałem, aż się poczęstuje. – Gdzie zwykle przychodzisz, kiedy jesteś w Hogsmeade? – Byłem ciekaw tego, co lubi robić, a to pytanie wydawało mi się odpowiednie na tyle, żeby jej nie zrazić do siebie.
Chętnie poczęstowałam się toffi, bo byłam trochę głodna. Myungsoo zadał mi jednak pytanie, więc powstrzymałam się przed zjedzeniem słodyczy. - Właściwie... - zaczęłam, ale chyba po prostu nie wiedziałam jak mu na to odpowiedzieć. Powinien już zauważyć, że nie mam zbyt wielu znajomych, a więc nie mam zbytnio po co chodzić do Hogsmeade. - Byłam tam tylko kilka razy. Widząc pytający wzrok na twarzy chłopaka, po raz kolejny tego dnia podciągnęłam szalik odrobinę wyżej, tak, by zakrywał mi połowę twarzy. - Wiesz, zwykle kiedy musiałam coś załatwić. Byłam w sklepie Scrivenshafta, no i u Gladraga. Raz miałam okazję pobyć przez chwilę w pubie pod trzema miotłami... - dodałam po jakimś czasie. Postanowiłam ominąć jednak fragment o tym, że kiedy już pojawiam się w Hogsmeade, to zwykle błąkam się po uliczkach bez celu. - A ty?
Dziewczyna zakryła się szalikiem, nie wygląda na zbyt szczęśliwą. Może nie chciała się dzielić ze mną tymi informacjami? Przyjrzałem się jej uważniej. Była raczej typem samotniczki. Przywołałem sobie w głowie obraz jak siedziała wtedy sama w pokoju wspólnym i dzisiaj przed sklepem. Nie bardzo rozumiałem, dlaczego wciąż przebywa sama. Przecież jest naprawdę sympatyczna i ładna, na pewno musi mieć jakichś przyjaciół, racja? - Nie lubisz tego miejsca? – spytałem odruchowo, zanim zdążyłem się ugryźć w język. Cóż, to mogło być dobre wytłumaczenie jej odpowiedzi. – Ja lubię tu przychodzić. Sam albo z kolegami, to zależy. – Uśmiechnąłem się do niej. Raczej niezbyt wielu tu miałem przyjaciół, ale w ciągu trzech lat nie sposób nikogo nie poznać. – Zwykle odwiedzam Miodowe Królestwo, jak dzisiaj, albo inne sklepy. Byłaś kiedyś w Kawiarni u Pani Puddifoot?
Już wcześniej spodziewałam się co Myungsoo odpowie na moje pytanie, więc ani trochę się nie zdziwiłam. Zamiast tego przytaknęłam głową, wyobrażając sobie jak wędruje po Hogsmeade z grupką przyjaciół i odwiedza wszystkie sklepy po kolei. Nie powiem, trochę mu tego zazdrościłam. Pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie; przecież tam zwykle chodziły pary. Niby z kim miałabym tam pójść... Co prawda trochę mnie ciągnęło do tej kawiarni, bo słyszałam, że sprzedają tam naprawdę pyszne rzeczy, ale było mi głupio pójść samej. - Jakoś nigdy nie miałam okazji – odezwałam się. - I to nie tak, że nie lubię Hogsmeade. Lubię, ale... Po chwili zastanowienia uznałam jednak, że nie dam rady sklecić jakoś tego zdania i go skończyć. Nie chciałam żeby Myungsoo pomyślał sobie, że jestem jakaś żałosna; naprawdę nie chciałabym, żeby przestał się ze mną zadawać. Wzruszyłam więc ramionami. - Czemu dzisiaj przyszedłeś sam? - zapytałam po chwili, ponownie zerkając na jego twarz.
Rozumiałem ją. Pewnie po prostu nie miała z kim tam wcześniej przychodzić, a chodzenie samemu po tym cudownym miasteczku to raczej żadna frajda. Zrobiło mi się jej naprawdę żal. Kiedy na nią spojrzałem, poczułem nagłą ochotę na to, aby ją do siebie przygarnąć i przytulić, ale szybko odpędziłem od siebie te myśli. Musiałbym wyjść wtedy na niezłego świra. Poczułem, że policzki mi różowieją, więc odwróciłem wzrok. - Czemu? – Zaskoczyło mnie jej pytanie. Racja, mogłem przecież przyjść z kolegami. W każdym razie chciałem z nimi przyjść, ale każdy miał już jakieś plany, więc po prostu wybrałem się sam. – Jakoś tak wyszło, że nie miałem z kim tu przyjść – uśmiechnąłem się lekko, napotykając jej wzrok. Wziąłem do ust toffi i rozkoszowałem się słodkim smakiem cukierka. - Wiesz, sam nigdy nie miałem okazji odwiedzić tej kawiarni – zacząłem powoli wracać do wcześniejszego tematu, kiedy cukierek całkowicie się rozpłynął. Czułem się trochę niezręcznie, bo nigdy czegoś takiego nikomu nie proponowałem, zwłaszcza dziewczynie, z którą rozmawiam drugi raz, ale co mi tam. – Jeśli chcesz, następnym razem możemy się tam wybrać razem. Uśmiechnąłem się do niej, licząc na to, że propozycja przypadnie jej do gustu. W razie gdyby odmówiła, to przecież nic wielkiego, racja? W głębi ducha jednak liczyłem na to, że się zgodzi.
Przytaknęłam, kiedy oznajmił, że po prostu tak wyszło, po czym uznałam, że chyba jest już wystarczająco bezpiecznie, by odsunąć od twarzy szalik, który swoją drogą trochę utrudniał mi oddychanie. Byliśmy już całkiem blisko Hogwartu; w oddali można było dostrzec ogromny zamek. Myungsoo wziął do ust toffi, co przypomniało mi o tym, że wciąż trzymam w ręce cukierek, którym poczęstowałam się wcześniej. Wepchnęłam go więc do buzi i słuchałam tego, co mówi dalej chłopak. - Naprawdę..? - spytałam po chwili. Czułam, że taka sytuacja byłaby zapewne wyjątkowo niezręczna, ale wizja odwiedzenia kawiarni i spróbowania tych wszystkich pyszności bardzo mnie ekscytowała. Myungsoo też pewnie o tym marzył, a skoro mogłam mu jakoś pomóc, to naprawdę chciałam to zrobić. Byłam mu wdzięczna za to, że poświęcił mi swój czas i chyba po raz pierwszy dobrze bawiłam się w Hogsmeade. - Jeśli nie masz nic przeciwko, to... Chętnie. Ponownie schowałam twarz na myśl o tym, że znowu nie potrafiłam dokończyć zdania. Grrr, po co je w ogóle zaczynałam, skoro nie umiałam ubrać tego w słowa.
Wolnym krokiem, zbliżaliśmy się coraz bardziej do zamku. Słońce zachodziło już za horyzontem, pozostawiając za sobą pomarańczową poświatę. Na niebie dostrzec już można było pierwsze gwiazdki świecące w oddali. Cóż, w jesienne dni noc przychodziła całkiem szybko. - Mhm - przytaknąłem, kiwając głową. – Na pewno będzie fajnie. – Uśmiechnąłem się do dziewczyny. Poczułem ulgę, kiedy się zgodziła. I zauważyłem, że pomysł naprawdę przypadł jej do gustu. Naprawdę cieszyłem się na kolejne wyjście, dopiero co wracałem z jednego, a już nie mogłem doczekać się następnego. - Słyszałem, że mają tam dobre ciasta. Jakie lubisz najbardziej? – byłem ciekaw tego, co Aesung lubi, a czego nie. Miło było poznawać nowych ludzi, nawet jeśli zaczynało się od tego, co kto lubi jeść. Liczyłem, że w końcu jednak uda mi się ją poznać bliżej. Dzisiaj nie miałem już na to zbyt wiele czasu, ale w końcu chodzimy do tej samej szkoły, jesteśmy w tym samym domu. Przyznam, że to bardzo mnie pocieszało.
- Słyszałam, że mają tam przepyszny jabłecznik. Podobno można zamówić go z lodami i bitą śmietaną... - odpowiedziałam, uśmiechając się na samą myśl o czymś tak przepysznym. - A ty jakie lubisz? Świadomie spowolniłam trochę tempo czując, że za chwilę zabraknie nam czasu i będziemy musieli się rozstać zanim jeszcze zdążę czegoś się o nim dowiedzieć. Byliśmy w jednym domu, więc pewnie normalnie poszlibyśmy razem do pokoju wspólnego. Musiałam jednak coś jeszcze załatwić, więc musiałam się od niego oddzielić jeszcze przed wejściem do Hogwartu.
- Serio? – wizja pysznego ciasta z jabłkami, a do tego lodami i bitą śmietaną mąciła mi umysł. – Brzmi naprawdę pysznie. Przyznaję, uwielbiam ciasta, a kiedy dziewczyna wspomniała o jabłeczniku, od razu nabrałem na niego ochoty. Szkoda, że nie zdążylibyśmy jeszcze dzisiaj wrócić się do miasteczka i wpaść na kawałek. Obiecałem sobie jednak, że następnym razem koniecznie muszę tam iść i go spróbować. Oczywiście wcale nie przeszkadzałoby mi, gdybym wybrał się tam właśnie z Aesung. - Też lubię jabłecznik – odparłem. – Następnym razem musimy iść go spróbować. – Uśmiechnąłem się do niej, starając się zignorować zmieszanie, które poczułem po nagłym przypływie śmiałości.
Myungsoo wyglądał na szczerze podekscytowanego jabłecznikiem, o którym właśnie mu powiedziałam. Uśmiechnęłam się więc do niego lekko, po czym kilkakrotnie przytaknęłam głową. - Tak – odezwałam się. - Musimy. Zrobiło mi się dosyć głupio kiedy to powiedziałam, ale starałam się zignorować to denerwujące uczucie. Naprawdę miałam nadzieję, że następnym razem Myungsoo wybierze się do Kawiarni u Pani Puddifoot razem ze mną. Jego towarzystwo wydawało się o wiele przyjemniejsze, niż samotność. Nim spostrzegłam, zdążyliśmy stanąć przed bramą prowadzącą do Hogwartu. Zerknęłam na Myungsoo, po czym odchrząknęłam cicho. - Chyba musimy się rozdzielić, mam coś do załatwienia – oznajmiłam tonem, który nie zabrzmiał zbyt wesoło w moich uszach. - Do zobaczenia...? Tym razem postanowiłam jednak się ogarnąć i uniknąć ściskania sobie dłoni, więc uniosłam rękę do góry i pomachałam Myungsoo na pożegnanie.
Poczułem w brzuchu miłe łaskotanie, kiedy Aesung się ze mną zgodziła. Sam nie wiem, dlaczego czułem się tak dziwnie, ale dobrze było wiedzieć, że następnym razem miło spędzimy czas. Cieszyła mnie myśl, że dziewczyna nie będzie musiała znowu sama się błąkać. Nie chciałem, żeby znowu wyglądała tak smutno jak dzisiaj. - Chyba musimy – powtórzyłem za nią, ale w głosie dało się wyczuć nutę niezadowolenia. Nie chciałem się z nią rozstawać już teraz, ale skoro naprawdę miała coś ważnego do załatwienia, to nie miałem prawa jej przeszkadzać. Pocieszyłem się jednak tym, że wciąż mogłem liczyć na kolejne spotkanie. Może nawet kilka spotkań. – Do zobaczenia – przytaknąłem. – Mam nadzieję, że niedługo. Uśmiechnąłem się do niej i uniosłem rękę, aby jej odmachać.
Patrzyłem przez chwilę jak dziewczyna odchodzi, po czym opuściłem swoją rękę i popatrzyłem na budynek szkoły. Westchnąłem głośno i skierowałem się w stronę wejścia. [Z/L]
Pierwszy raz byłem w tym miejscu, wszędzie było pełno szyldów, tabliczek. Dookoła roznosiły się różne zapachy, to one najbardziej mnie kusiły. Tłumów jednak nie było, na szczęście...
Razem z Bom skierowaliśmy się w stronę Pubu "Pod trzema miotłami".
O dziwo, nauka nie zajęła jej aż tyle czasu, ile sądziła. Wpierw myślała, że przez to będzie musiała odpuścić sobie wypad do Hogsmeade, jednak, o dziwo, nie musiała tego zrobić. Obecnie stała na środku ulicy, zastanawiając się, do którego z lokali powinna wejść.
Nie potrafiąc zagospodarować odpowiednio swojego czasu, postanowiłem, że udam się spacerem do Hagsmeade. Stałem wpatrując się jak tłumy ludzi mijają mnie w te i we te. Co za nudy - tylko to kłębiło się w mojej głowie. Nagle postawiając kolejne kroki przed siebie poczułem jak coś uderzyło mnie w klatkę piersiową. Spojrzałem w dół i znajoma mi postać stała dokładnie przede mną. -O, Seri - patrzyłem się przez chwile na nią z zastanowieniem - A co mi tam - chwyciłem ją za dłoń i pociągnąłem za sobą. - Czas się upić do mioteł! [Z/L] x2
Wyszła z Trzech Mioteł, od razu ruszając w stronę zamku. Powoli czuła coraz bardziej narastające zmęczenie. Myśl, iż będzie musiała wcześnie rano wstać nie satysfakcjonowała jej. Wizja ta była wręcz koszmarna, lecz nie mogła nic poradzić - obietnica to obietnica. Miała jednak nadzieję, że Kyungsoo będzie się dobrze bawił.
Ponownie zamknąłem drzwi baru i tym razem wolnym krokiem ruszyłem w stronę zamku, otulając się kocykiem.Było dość późno, ale jakoś w tej chwili się tym nie przejmowałem. Z trudem było mi się pożegnać z cudem, jakim jest Pub Pod Trzema Miotłami... Obróciłem się na ułamek sekundy i pomachałem...sam nie wiem komu?! Chyba temu barowi...
Przechodzących osób nie było zbyt dużo, ale i tak zwróciłem ich uwagę...
- YAAAAH! – zawołałem za chłopakiem, wychodzącym z pubu. Wyraźnie się kiwał na boki, co mogło świadczyć tylko o jednym – nielegalne spożywanie alkoholu. Kompletnie mnie jednak zignorował, dlatego zacząłem do niego machać, kiedy spojrzał na budynek. Ten jednak jak gdyby nigdy nic odmachał mi i się odwrócił, po czym znowu zaczął odchodzić chwiejnym krokiem. Zmrużyłem oczy. Nie do wiary, co to się dzisiaj dzieje, mruknąłem do siebie w myślach. Po jego szaliku rozpoznałem, że to jeden z krukonów. Cóż, to znacznie zwęża krąg poszukiwań. Uśmiechnąłem się do siebie i wolnym krokiem podążyłem drogą powrotną w kierunku Hogwartu.
W sumie przestałem liczyć, ile czasu spędziłem, przechadzając się uliczkami Hogsmeade. Mijałem to coraz dziwniejsze miejsce, do których wolałem póki co nie wchodzić. Mimo wszystko, można powiedzieć, że lubiłem takie samotne spacery. Zawsze można było zastanowić się nad pewnymi sprawami czy też wpaść na kilka dobrych pomysłów, które można wykorzystać w najbliższym czasie. Tak, zdecydowanie lubiłem samotne spacery. Szkoda tylko, że pogoda nieszczególnie dopisywała. Było dosyć mokro i ślisko, czego można było spodziewać się zresztą po takiej porze roku jak jesień. Wzdrygnąłem się, widząc po raz kolejny na swojej drodze pokaźne błoto, które aż błagało, bym się na nim wywalił. Ooo, co to to nie, kochany. Nie dzisiaj. Nigdy najlepiej. Fuknąłem, wysoko unosząc głowę i chcąc spokojnie minąć mokrą ziemię. Niestety, pech jak i moja wrodzona niezdarność chciały, bym oczywiście pośliznął się na owym błocie. Z piskiem upadłem, wjeżdżając prosto pod nogi jakiegoś chłopaka. Przepraszam, czy mogło być już gorzej?
Kiedy tylko ogłoszono, że będzie można wybrać się do Hogsmeade, nie zwlekałem. Pospiesznie się ubrałem i ruszyłem w stronę miasteczka. Przebierałem nogami niczym maratończyk. Jak najszybciej musiałem się znaleźć w Miodowym Królestwie. Przecież czekała tam na mnie góra słodyczy. Oczekiwały mojego przybycia. Musiałem tam wejść i skosztować wszystkie łakocie. Obowiązkowo. Żadnej słodyczy nie opuszczę w potrzebie. Wypuściłem ze świstem powietrze, uśmiechając się wesoło i szeroko. Dzieliło mnie już kilka metrów od upragnionego celu. Jeszcze trochę, jeszcze chwilka... No i jak zwykle coś musiało pójść nie tak. To był moment, gdy to coś, czy ten ktoś znalazło, czy znalazł się pod moim nogami. Nie udało mi się utrzymać równowagi i niestety, ale zaryłem swą piękną twarzą w błoto. Nie było w tym nic dziwnego, że nagle z moich ust zaczęły sypać się ambitne epitety. - Jak chodzisz? Spalić ci dom? - fuknąłem.
Tak, zdecydowanie mogłem przyznać, że miałem nieziemskie szczęście w swoim całym życiu. Jęknąłem, kiedy ktoś dosyć mocno upadł na mnie, zacnie uderzając twarzą w błoto. Może bym się tak tym nie przejął, gdyby nie to, że ktosiek zaczął syczeć bardzo ciekawe epitety. Momentalnie rozpoznałem w nim kogoś ze Slytherinu. Zagryzłem nerwowo wargę, czując metaliczny posmak. Natychmiast oblizałem swoje usta, które poczęły robić się suche, a moje ciało zaczynało się trząść. Bałem się. Nie byłem w końcu kimś czystej krwi. Ślizgonie nie przepadali za ludźmi półkrwi, a kogoś z mugolskiej rodziny to już w ogóle nie znosili. Miło wyzywali ich od 'szlam'. - Przepraszam.. - odezwałem się w końcu skruszony, usiłując wstać. - Nie zrobiłem tego celowo - szepnąłem po chwili, patrząc na niego z tym swoim szczenięcym spojrzeniem. Miałem cichą nadzieję, że to w jakiś sposób go udobrucha i uspokoi, bo naprawdę nie chciałem czymś dostać.
Bardzo ambitne epitety sypały się z moich ust. Bardzo ambitne. Zostanę poetą, ale wpierw zabiję mało delikatnie osóbkę, która śmiała wleźć mi pod nogi. A potem spalę jej dom. Obowiązkowo i tradycyjnie. Żadnych wyjątków. Wydobyłem z siebie odgłos na kształt warknięcia rozwścieczonego rottweilera. Powoli podniosłem się i przeleciałam wzrokiem po mojej ofierze. Ktoś z Ravenclawu. Och, świetnie. Skaczę z radości i odprawiam wesołe tańce godowe. - Przepraszam? Postaraj się bardziej - Cisnąłbym w niego piorunem. Serio, serio. - Przez ciebie mam posmak błota w ustach.
Kurna, kurna, kurna, kurna, kurna. Miałem teraz ochotę wyklinać na cały świat. Że też akurat musiałem wpaść na kogoś ze Slytherinu. Nie mogłem wpaść na kogoś z Hufflepuff albo chociażby na kogoś z Gryffindoru? Serio, gorzej nie mogłem już chyba trafić. Jedyne na co miałem teraz ochotę, to zakopać się pod ziemię. Chociaż w sumie nie.. Byłbym brudny. Kiedy chłopak się podniósł, ja również to zrobiłem. Jego zacna twarzyczka była cała umorusana błotem. Zagryzłem wargę, nie chcąc się choć lekko uśmiechnąć. Jednak widząc jego minę od razu przestało być mi do śmiechu. Serio mnie przerażał. Miałem wrażenie, że zaraz przemieni się w węża i mnie ukąsi na tyle mocno, że umrę w agonii pod jego nogami. - Przepraszam bardzo, co mogę zrobić? - jęknąłem szczeniacko, nerwowo szukając w płaszczu jakiejś chusteczki. Wiedziałem, że pewnie nieźle za to oberwę, ale chciałem jakoś pomóc. Podszedłem do niego szybko i niepewnie począłem wycierać mu twarz. - Nie chciałem.
- Twoja wpadka spaprała mi humor. - Zmarszczyłem brwi, krzywiąc się znacząco. Gdyby wzrok mógł zabijać, to chłoptaś leżałby już pod moimi nogami martwy. No, ale cóż... niestety dalej stał przede mną. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nadal był żywy. Chłopak pospiesznie wyjął chusteczkę z kieszeni i nim się obejrzałem przyłożył mi ją do twarzy. Odruchowo odchyliłem głowę. Ja nie wiem co on wcześniej wyprawiał z tą chusteczką. Mimo wszystko pozwoliłem mu wytrzeć swoją twarz. - Nie chciałem - przedrzeźniałem go piskliwym głosikiem. Po chwili uśmiechnąłem się łobuzersko. Złapałem Krukona za kołnierz płaszcza. - Wymyśl coś ciekawego w ramach przeprosin, albo inaczej pogadamy. - Lepiej, aby mnie zaskoczył.
Wolnym krokiem w końcu dotarłyśmy do Hogsmeade. Miasteczko, teraz w porze jesiennej, pokryte pomarańczowymi liśćmi wyglądało bardzo ładnie. Hmm, gdzie powinnyśmy teraz iść? - To jakie miejsce proponujesz? - zapytałam Chanseul.
- Przepraszam - przestałem już cholera liczyć, ile razy przy spotkaniu z nim wypowiedziałem to słowo. Ale co mogłem innego zrobić? Nie sądzę, by cokolwiek zrobiło na nim wrażenie. Aish, co za durny człowiek! Nie mam zamiaru całować i czyścić mu butów, do takiego poziomu w życiu się nie zniżę, a w życiu. Wolę już umrzeć, ale z dumą. Chłopak odruchowo odchylił łeb, ale zaraz po tym postanowił pozwolić mi wytrzeć jego twarz. Zrobiłem to z niezwykłą starannością, nie chcąc, by znikąd rzucił się na mnie, bo gdzieś zostawiłem błoto. Po nim mogłem się spodziewać wszystkiego. Pisnąłem, czując jak znikąd łapie mnie za kołnierz płaszcza. Zagryzłem wargę, patrząc na niego przerażony. Spokojnie, Baekhyun. Wdech i wydech. - Nie wiem... w-wypiorę ci ten płaszcz! - powiedziałem nerwowo, oddychając ciężej. - Powinienem ci coś kupić? - spytałem po chwili niepewnie.
- Przepraszam... Tylko to potrafisz powiedzieć? - Wywróciłem teatralnie oczami, przy czym jeszcze raz szarpnąłem go za kołnierzyk. Uśmiech nadal nie schodził mi twarzy. Jeszcze trochę i dostałbym szczękościsku. Wtedy całą złość przelałbym na tego kurdupla. - Och, boisz się? - spytałem, przekręcając łeb. Zdradzało go przerażone spojrzenie. Na dodatek się jąkał. Słodko... - Masz szczęście - fuknąłem, puszczając go, a następnie wytrzepałem łapki. - Akurat zmierzałem do Miodowego Królestwa. Trochę ci ubędzie pieniędzy. - Na samą myśl o darmowych słodyczach, aż mnie rozsadzało z radości.
Wreszcie dotarłyśmy do miasteczka. Zawsze był dość spory ruch, szczególnie gdy uczniowie mogli tutaj zawitać. Szłyśmy z Victorią w kierunku herbaciarni, więc naturalnie pomyślałam, aby tam się udać. - To może Herbaciarnia u Pani Puddifoot? Nie raz piłam tam wyśmienitą herbatkę, a desery były świetne. Nagle moją uwagę przyciągnęła dwójka chłopaków. I wszystko byłoby okay, gdyby nie fakt, że jedne czyścił drugiemu twarz. Obaj byli umorusani błotem. Zaśmiałam się widząc ten teatrzyk, a kiedy dostrzegłam minę tego wyższego, po prostu nie mogłam się opanować i pchnęłam lekko towarzyszkę w ramię. - Victoria spójrz no na tą komedię!
Szybko skierowałam wzrok na dwójkę chłopaków. Widząc ich uśmiechnęłam się szeroko. - Odwróćmy się, bo pomyślą, że się na nich gapimy. - powiedziałam cicho do Chanseul. Jednak nie mogłam zaprzeczyć, że wyglądało to zabawnie. - Lepiej chodźmy, ten wyższy wygląda trochę przerażająco. - szepnęłam do niej.
Szybko zorientowałam się, że jeden z nich jest ze Slytherinu. Chyba nawet słyszałam coś od prefektów na jego temat. Wydawał się groźny, dlatego też posłuchałam Victorii. - A tak w ogóle Victoria, to ile razy już tutaj byłaś?- zapytałam, pocierając dłonie. Pogoda szybko się zmieniała, kiedy zbliżał się zmierzch robiło się coraz zimniej. Nic dziwnego w końcu to jesień, którą pomimo to, bardzo lubiłam.
Zagryzłem już po raz 987656789 wargę, powstrzymując się przed jakąś niemiłą uwagą skierowaną w jego stronę. Potrafiłem być wredny, ale nie chciałem go bardziej prowokować, bo chłopak był już wystarczająco zdenerwowany zaistniałą sytuacją. Że też musiałem urodzić się taką niezdarą! Przeklinam siebie. I jego. Bardziej jego niż siebie. Słuchałem go, mając ochotę jeszcze bardziej przyłożyć mu w twarz. Zapewne by nie poczuł, za to ja całkiem nieźle bym oberwał, ale sądzę, że byłoby warto. Warknąłem niczym zdenerwowane szczenię. Może i się bałem, ale czy musiał mi to uporczywie wypominać? To jego wina, że był taki przerażający. Odetchnąłem z ulgą, gdy chłopak w końcu mnie puścił i powiedział, że 'mam szczęście'. Wysłuchałem go z lekko zmarszczonymi brwiami, czując momentalnie jak pieniążki w szybkim tempie upływają z mojego portfela. Znowu miałem ochotę coś powiedzieć, jednakże ponownie się powstrzymałem. - Niech ci będzie - mrugnąłem w końcu, po czym delikatnie się otrzepałem i rozejrzałem się w poszukiwaniu owego 'Miodowego Królestwa'. Kiedy je znalazłem, począłem natychmiast iść w tamtą stronę.
- Nie, jestem tutaj pierwszy raz. I jestem bardzo podekscytowana. - klasnęłam w dłonie. Robiło się zimniej, więc szybko postanowiłyśmy udać się do Herbaciarni. [Z/L]x2
Tum dum dum i znowu wylądowaliśmy na chłodnym dworze. Okej, rozumiem, że była jesień, ale czy rzeczywiście musiało tak wiać? Bez przesady, miałem wrażenie, że zaraz pojawi się tutaj tornado i zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Nie odpowiedziałem na durną i równie wkurzającą zaczepkę chłopaka. Nie dość, że nie powiedział mi jak ma na imię, to jeszcze nazwał mnie per 'Becky'. Chyba znajomi mieli rację co do ludzi ze Slytherinu i wiedziałem, że od teraz będę unikał ludzi z tego domu szerokim łukiem. Dodam jeszcze, że czułem, że ta znajomość nie wyjdzie mi na dobre.. W sumie, to nawet znajomość nie była. Zastanawiałem się nad czymś dogłębnie, jedząc swoje fasolki. Raz trafiałem na lepsze, raz na gorsze, ale zawsze udawało mi się to jakoś przełknąć czy zagryźć lepszą słodyczą. - Wydałem przez ciebie całą kasę, stawiasz mi piwo kremowe - mrugnąłem znikąd, łapiąc go za łapę i ciągnąć w jakimś kierunku.
Chłopak nie odpowiedział na moją jakże zacną zaczepkę, którą wymyślałem przez pięć sekund. Całe pięć sekund. Tyle życia zmarnowałem. A on nawet nie zareagował. Chamstwo. Oby go ten wiatr zdmuchnął, bo takie z niego chucherko, że aż bym go nakarmił. Ale za to ma niezły tyłek. - Co to za warunki? To ty mnie wepchnąłeś w błota, Beeeecky. - Mimo wszystko nie zdołałem nawet wykrzyczeć "pomocy, chcą mnie zgwałcić!", bo kurdupel już mnie ciągnął w nieznane.
Sprawy, które miałam do załatwienia zrobiłam w mgnieniu oka, więc postanowiłam przejść się do Hogsmeade po raz kolejny. Zauważyłam, że Chanseul zaczęła już działać, ponieważ gadała z chłopakiem jak najęta. Postanowiłam więc przejść się po Hogsmeade. Nocą wyglądało przepięknie, a ja, pogrążona w marzeniach nawet nie zauważyłam, jak przypadkowo wpadłam na jakiegoś chłopaka. - Ojej, przepraszam. Nie zauważyłam cię. - wstałam z ziemi i spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem.
- Nie, wszystko ok. Dzięki - posłałam mu lekki uśmiech. To dziwne, ale nigdy wcześniej go nie widziałam. Byłam jednak pewna, że jest uczniem Hogwartu. - Victoria Song z Hufflepuffu - przedstawiłam się i podałam mu dłoń.
Było już bardzo ciemno, a ja nie chciałam na razie wracać do Hogwartu. - Może przejdziemy się gdzieś? W sumie wiem, że jest późno i w ogóle, ale nie chcę jeszcze opuszczać Hogsmeade. - zaproponowałam mu. - Co ty robisz Victoria? O tej porze sama z chłopakiem? - pomyślałam sobie, ale zignorowałam te myśli.
Przechodziliśmy się po ulicach Hogsmeade. Była późna jesień, więc chłód czasem dawał o sobie znać. Niestety nie pomyślałam o tym wcześniej, i miałam na sobie jedynie cienki sweterek. Zaczęłam pocierać ręce o siebie, jednocześnie mając nadzieję, że chłopak nie zauważy, iż jest mi zimno. - Na którym jesteś roku? - zapytałam go. Miałam tylko nadzieję, że z tego zimna nie byłam blada jak papier.
- Naprawdę, nie trzeba było. Ale dziękuję. - uśmiechnęłam się i poczułam jak moje policzki się rumienią. Sama nie byłam pewna, czy to z powodu bluzy, dzięki której poczułam trochę ciepła, czy z innego powodu... Odgoniłam jednak szybko te myśli. - To jak, na którym roku jesteś? - zapytałam idąc powoli.
- Ważne, że tu jesteś. Chwile w Hogwarcie to jedne z naszych najlepszych chwil w życiu. Trzeba z nich korzystać, zawierać przyjaźnie, prawdopodobnie na całe życie. - uśmiechnęłam się lekko. O dziwo, mimo, iż znałam Taemina może z kilka minut, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Poczułam nawet dziwne uczucie w brzuchu, które może sygnalizować tylko jedno. Jestem. Głodna.
Wyszedłem z tego pubu, ponownie znajdując się na ulicy. Aish, nie chciałem, by mnie odprowadzał. Przecież się o to nie prosiłem! A ten ot tak po prostu uznał, że specjalnie tak mówię, by ze mną poszedł i jeszcze kazał ruszać mi mój 'zgrabny' tyłek. No za grosz kultury. Pozwoliłem mu się gapić na mój tyłek? Nie. W każdym razie nie narzekałem. Mogłem mieć nawet tak irytujące towarzystwo w postaci Luhan'a, niż żadne. Ciemność mnie przerażała. A raczej to, co mogę w niej znaleźć. Zdecydowanie zbyt dużo naczytałem się tutejszych historii. Czasami byłem aż zbyt ciekawy świata. Poczekałem na chłopaka i ruszyłem wraz z nim.
Podreptałem za chłopakiem, wychodząc z pubu. Na zewnątrz zimne powietrze momentalnie uderzyło w moją twarz, a następnie otoczyło resztę mego ciałka. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Brrrr. Nie miałem nic do jesieni. Kolorowe liście jak najbardziej były zaletą, ale z wielką chęcią rzucałem ambitnymi epitetami w stronę błota i nieprzyjemnego wiatru. - Nie martw się. Jak zaatakuje nas jakiś potwór, to ciebie rzucę na pożarcie, a sobie uratuję dupę. - O tak plan idealny. Zachichotałem cicho, pchając chłopaka naprzód. - Dobra, dobra. Żartuję.
Siedziałem w pokoju odrabiając sobie grzecznie lekcje. I było by pięknie gdyby nie fakt, że za drzwiami był straszny harmider. Rzuciłem książki zirytowany tym hałasem i wyszedłem do pokoju wspólnego. Spytałem pierwszą lepszą osobę, która rzuciła mi się w oczy, o co tyle szumu i wtedy dowiedziałem się, że otworzyli Hogsmeade . Nie wzruszyła mnie ta informacja zbytnio, więc udałem się z powrotem do pokoju w celu spróbowania po raz kolejny skupić się na nauce. Moje biurki stało na przeciw okna, więc bez żadnego trudu widziałem bramę prowadzącą do wyjścia z Hogwartu do wioski czarodziei. Po dłużym wpatrywaniu się w okno, dostrzegłem,że wyszła tam praktycznie cała szkoła. Westchnąłem głośno, ubrałem kurtkę, bo dni stawały się coraz zimniejsze, przypominając o nadchodzącej zimie, i sam udałem się do Hogsmeade, aby chociaż się przespacerować. Nie wiedziałem tak właściwie dlaczego to uczyniłem, bo w końcu dostałem tego czego chciałem - ciszy. Jednak chyba fakt, że zostałem w ogromnym zamku sam, nie był zbyt przyjemny. Będąc w wiosce, spotkałem wielu uczniów naszej placówki. Praktycznie "wylewali" się z różnych sklepów, sklepików, kawiarni, pubów itp. Niestety zwróciłem za dużą uwagę przyglądając się wesołej grupce dziewczyn i sam wpadłem na jakąś osobę. TO JUŻ PO RAZ DRUGI. -Ojej..przepraszam, nie chciałem.. - podałem dziewczynie, którą potrąciłem rękę, aby pomóc jej wstać. Mam nadzieję, że nie będzie zła.
Przemierzałam spokojnie ulice Hogsmeade rozglądając się dookoła. Było chłodno i cieszyłam się że zabrałam ze sobą kurtkę, choć miałam ją pod pachą. Szłam sama, a ludzie dookoła mnie rozmawiali w małych grupkach. Westchnęłam cicho. Choć w pewnym sensie nikt nie zwraca uwagi na osobę samotną pośród tłumu, jak każdy jest zajęty swoimi sprawami. Ale można powiedzieć że ja w pewnym stopniu ściągałam na siebie uwagę, ponieważ miałam założone zielone soczewki. Zamyśliłam się na chwilę, ale od razu tego pożałowałam, ponieważ już po chwili leżałam plackiem na ulicy. -Ojej..przepraszam, nie chciałem.. - Chłopak stojący nade mną podał mi rękę i pomógł wstać. Otrzepałam szybko ubranie patrząc na niego. Byłam trochę zła, ale coś w głowie mówiło mi bym nie kłóciła się. - Nie to moja wina. Nie patrzyłam przed siebie.
Kiedy już staliśmy twarzą w twarz, pierwsze co przykuło moją uwagę, to zielone oczy dziewczyny. Domyślałem się, że mogła mieć soczewki, jednak w dzisiejszych czasach jest wszystko możliwe, więc nie miałem pewności. - Nie to moja wina. Nie patrzyłam przed siebie. - od razu wyczułem, że jest lekko zła, co trochę mnie zasmuciło. Już po raz kolejny na kogoś wpadłem, jestem taki nierozgarniety, aish.. -Ja również sie zapatrzyłem... Jeszcze raz BARDZO przepraszam. - wziąłem duży nacisk na słowo "bardzo" i lekko westchnąłem. - Um.. too..soczewki? - musiałem spytać. Ciekawość zwyciężyła.
Stałam na przeciwko chłopaka i od razu zauważyłam że patrzy prosto w moje oczy. Ale też obserwując go dało się dostrzec, że był lekko smutny. Domyślałam że za mój lekko zły ton. -Ja również się zapatrzyłem... Jeszcze raz BARDZO przepraszam. - dał nacisk na to słowo, a w tym momencie gdy tak przepraszał wyglądał słodko. - Dobra, nic się nie stało nie przepraszaj. - klepnęłam go lekko w ramię chcąc pokazać, że już się nie gniewam. - Um.. too..soczewki? - zapytał po chwili. Westchnęłam cicho. Każdy pyta. - Tak, mam ich bardzo dużo. - odparłam z lekkim śmiechem widząc jego minę zrozumienia.
Dziewczyna klepnęła mnie lekko w ramię z bladym uśmiechem na ustach, co mnie uspokoiło. Mam szczęście, że wpadam na takich sympatycznych ludzi. - A więc dobrze myślałem.. - powiedziałem bardziej do siebie niż do dziewczyny - Też ma sporo soczewek, tylko ostatnio za często ich nie noszę, w sumie nie wiem dlaczego.
- A więc dobrze myślałem.. - powiedział, bardziej do siebie niż do mnie. - Też ma sporo soczewek, tylko ostatnio za często ich nie noszę, w sumie nie wiem dlaczego. - teraz jego oczy zostały zwrócone na mnie. Od razu się ożywiłam. - Na prawdę? Ja bardzo lubię soczewki. Wyobraź sobie minę ludzi gdy wychodzę gdzieś, a moje oczy są zupełnie czarne, bezcenne. - uśmiechnęłam się. - A tak w ogóle, jak masz na imię? - zapytałam, bo chciałam poznać kogoś kto na mnie wpada już przy pierwszym spotkaniu. - Jestem Jiyeon. - podałam mu rękę.
Uśmiechnąłem się szeroko. -Tak, nie raz ludzie się na mi przyglądali, wyglądali tak zabawnie, ah - zaśmiałem się lekko. - Miło mi cię poznać Jiyeon! Ja jestem Taemin. - uścisnąłem delikatnie dłoń dziewczyny i uśmiechając się wesoło. - Do jakiego domu należysz?
-Do Gryffindoru, ale to nic, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy! - uśmiechnąłem się szeroko. - A teraz muszę już iść, wyszedłem się tylko przejść, mam na głowie jeszcze do napisania referat.. - westchnąłem głośno. - No cóż... do zobaczenia! Natchnęłaś mnie do włożenia soczewek, więc następnym razem już nie zobaczysz moich "normalnych oczu" - zaśmiałem się i pożegnałem z dziewczyną, po czym udałem się do zamku. [Z/L]
- Mam nadzieję, że założysz ciekawe soczewki. - Zaśmiałam się. - Do zobaczenia następnym razem. - machnęłam ręką na pożegnanie i udałam się w stronę jakiegoś sklepu ze słodyczami. [Z/L]
Od zawsze wolałam odwiedzać Hogsmeade wieczorami, kiedy zaczęło już się ściemniać. Lubiłam, jak lampy oświetlały drogę, a teraz, kiedy złote liście pokryły już wszystko jeszcze przyjemniej było spacerować. Zauważyłam kilka osób z Hogwartu, ale nie zwracałam na nich większej uwagi. Myślami już byłam w Miodowym Królestwie i wybierałam różne słodkości. Ni stąd ni zowąd przed moimi oczami pojawiła się znajoma postać. Mimo, iż miała na sobie kaptur zdołałam rozpoznać jej twarz. - Witaj, Woohyun. - uśmiechnęłam się lekko. Nie spodziewałam się, że wpadnę akurat na niego, w końcu wokoło jest tyle osób, jednak cieszyłam się. - Długo już tu jesteś? - zapytałam zaciekawiona. Wydawało mi się, że właśnie już wracał, jednak i tak postanowiłam go o to zapytać.
- Rozumiem. Ja wolę tu przychodzić wieczorem, jest wtedy mniej osób, no i wioska wygląda wtedy jeszcze ładniej. - powiedziałam całkiem poważnie po czym spojrzałam na chłopaka. Mimo, iż była jesień to było całkiem przyjemnie, co prawda wiatr był dość chłodny, ale ogólnie pogoda nie była zła jak na tę porę roku. - W sumie to sama nie wiem. Nikt inny się tutaj nie wybierał, więc poszłam sama. Zdziwiło mnie zarówno to pytanie jak i ton głosu Woohyuna. Z pewnością nie był normalny, można by rzec, że nawet stanowczy. Z jego wyrazu twarzy nie mogłam dużo wywnioskować, ale czyżby martwił się o mnie? Kiedy pomyślałam o tym na mojej twarzy automatycznie zagościł nieśmiały uśmiech. Próbowałam odgonić od siebie te myśli, niestety bezskutecznie. - Skoro jestem tu sama, to może... byś mi potowarzyszył? - zapytałam uśmiechając się uroczo. - To tylko jeden sklep, obiecuję. - dodałam szybko. Chciałam spędzić choć troszkę czasu z chłopakiem.
Widząc z daleka Miodowe Królestwo przyśpieszyłam trochę. Był to jeden z moich ulubionych sklepów, głównie dlatego, że kochałam wszystko co słodkie. Znacznie się schłodziło, więc chciałam jak najszybciej wejść do sklepu. Spojrzałam na Woohyuna i uśmiechnęłam się do niego, po czym weszliśmy do Miodowego Królestwa. [Z/L]x2
Zimno które tak uwielbiałam uderzało w moją twarz. Lekkim krokiem przemierzałam ulice, rozglądając się dookoła. Zatrzymałam się przed jednym sklepem w którym tętniło życie. Przybliżyłam się i zaglądałam do środka przez szybę. Skakałam wzrokiem z osoby na osobę, lecz nie znajdując nikogo z kim mogłabym dziś spędzić czas. Już zrezygnowana obróciłam się na pięcie i postawiłam krok do przodu. Mój wzrok zatrzymał się na jednej postaci która własnie weszła do Hogsmead. - Vic !!! - machałam jak wariatka by dziewczyna mogła mnie zauważyć. Uradowana podbiegłam do niej radośnie, myśląc o tym że właśnie chciałam wrócić do dormitorium.
Zamyślona spacerowałam uliczkami Hogsmeade. Na szczęście zimny wiatr nie przeszkadzał mi, bowiem założyłam dzisiaj cieplejszą bluzkę. Rozejrzałam się po wiosce, o dziwo dzisiaj była prawie pusta. Może to i lepiej? Z oddali usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Dopiero, gdy ta osoba przybliżyła się zdołałam poznać jej twarz. Był to nie kto inny jak prefekt naszego domu, Temi. - Cześć, Temi! Dawno się nie widziałyśmy. - uśmiechnęłam się do niej szeroko. Cieszyłam się, że spotkałam dziewczynę na swojej drodze, ponieważ przynajmniej nie będę sama. - Od dawna już tu jesteś? - zapytałam.
Z uśmiechem na twarzy patrzyłam na dziewczynę. Lubiłam ją i była to pierwsza osoba jaką poznałam z mojego dormitorium. -Tak na prawdę to jestem tu od paru minut - chwyciłam Victorie za dłonie unosząc je lekko w górę - A tak na prawdę, na prawdę to mnie uradowałaś od nudy - miałam ochotę skakać z radości. Wiele osób uważa że w tym wieku powinno się być już dojrzałym, lecz ja dalej czułam się duchem dzieckiem. Wolałam się wszystkim cieszyć niż rozpaczać drobnostkami - Idziemy gdzieś ? Idziemy ? - energia aż mnie rozpierała.
Dziewczyna z pewnością była bardzo podekscytowana a jej entuzjazm udzielił się także mi. Patrząc na nią nie mogłam nie uśmiechnąć się. - Jasne, gdzie masz ochotę iść? - zapytałam z uśmiechem. Było mi wszystko jedno, gdzie pójdziemy. Lubiłam każde miejsce w Hogsmeade.
- Hmmm... - wydałem z siebie cichy pomruk i przyłożyłem palec do ust, zamyślając się nieco. W sumie miałem ochotę na coś słodkiego i sumienie mi podpowiadało, że powinienem zadośćuczynić komuś słodyczą - Do miodowego królestwa, muszę sobie kupić trochę zapasów... - oznajmiłem i zaraz zacząłem go ciągnąć w tamtą stronę [Z/L] - Sungjong
D-Dobrze. - zacząłem się śmiać gdy chłopak zaczął mnie ciągnąć w stronę Miodowego Królestwa. - Też muszę zrobić zapasy. - oznajmiłem i dałem się ciągnąć chłopakowi.
Powoli szła w stronę wioski. Dawno jej nie odwiedziła i zapragnęła zrobić to jeszcze jak. Nie miała żadnego konkretnego miejsca na myśli, myśląc po odwiedzinach, lecz po prostu być tutaj. Oddychać tutejszym powietrzem. Zawiązała na szyi mocniej szalik, gdy wiatr zimniej zawiał. Gdy w końcu dotarła na miejsce, rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś obiecującej nazwy sklepu. Jej natura żarłoka sama wybrała Miodowe Królestwo. Powoli pchnęła drzwi, by wejść do pomieszczenia.
Był wieczór. Pech chciał, że właśnie delikatnie zaczął prószyć śnieg. Dobrze, że ubrałam swój płaszcz wyjściowy i zabrałam szalik Hufflepuff. Ciągle jednak miałam na sobie rękawiczki Lee Sungyeola, z którym właśnie wybrałam się do Hogsmeade. Mieliśmy zamiar udać się do sklepu Zonka, by kupić jakieś zabawne rzeczy. Oboje już snuliśmy w głowach jakieś dowcipy z ich udziałem. Można powiedzieć, iż Yeolle i ja świetnie się dogadywaliśmy, a to za sprawą podobnych charakterów. Nigdy nie sądziłam, że spotkam tak zabawną i ciekawą osobę jak ten chłopak. [Z/L]x2
Wyszła z miodowego królestwa. W ręku trzymała zakupione czekoladki, oczywiście zapakowane. Zaczął prószyć śnieg, więc mocniej zawiązała szalik i nałożyła kaptur na głowę. Powoli zaczęła kierować się w stronę zamku, ponieważ nie miała już ochoty chodzić po wiosce.
Powinni wręczyć jej nagrodę za to, że w końcu wyszła z zamku na świeże powietrze, czego ostatnio w ogóle nie robiła, tylko siedziała w czterech ścianach obrażona na cały świat. Odkąd obudziła się rano, było okropnie, bo po wczorajszym spotkaniu alkoholowym z Jiyeon, nawet nie pamiętała jak dużo wypiła. Poza szczegółem, że miała kaca i wyglądała jak stos nieszczęść, to teraz pod wieczór czuła się już lepiej. O ile można to wszystko nazwać tym pojęciem. Zadziwiające jest to, że mimo, iż tak bardzo się upiła, nadal kojarzyła jego imię i miała siłę o nim rozmawiać, a nawet poczuć się... zazdrosna. Ale hej, ją bardzo łatwo można doprowadzić do zazdrości, on nie jest wyjątkowym przypadkiem, tak. Idąc przez oświetlone latarniami uliczki Hogsmeade, zupełnie bez celu, spotkała się po drodze z typowymi spojrzeniami paru zboków, przez co tylko wzrósł w niej poziom irytacji. To nie jej wina, że chciała chociaż wieczorem wyglądać ładnie, tak po prostu, niż żeby cały dzień chodzić jak potwór. Umalowała usta na czerwono, specjalnie żeby odciągnąć uwagę od tego jakie są sine, a tu już każdy myśli sobie niewiadomo co. Stąpała wolno po długim chodniku, nie mając ochoty się zatrzymywać ani zawracać, bo chyba jednak sama mogła zmierzyć się z tym, co działo się w jej głowie od dłuższego czasu i swoją drogą było nie do zniesienia.
Tok jej myśli przerwało uderzenie, które nagle odczuła i mimowolnie odsunęła się w tył, z ciekawości przenosząc wzrok na osobę przed nią. Westchnęła ciężko i zaciskając zęby, nie wierzyła w to, że ten człowiek jeszcze ma czelność do niej podejść. Posłała mu obrzydzone spojrzenie, kiedy ją objął. Co było z nim nie tak? Kiedy już chciała go odepchnąć i iść dalej, dotarły do niej jego słowa. Momentalnie dostała gęsiej skórki na wieść o tym, że ktoś ją śledził. Naprawdę, na drugi raz wyjdzie do ludzi wyglądając jak menel. Postanowiła, że tą chwilę jakoś zniesie, więc uśmiechnęła się do niego sztucznie, udając radość na jego widok. Odeszli kawałek dalej i dyskretnie spojrzała do tyłu, z ulgą odnotowując że nie widzi nic podejrzanego. W końcu odsunęła się od niego, czując się okropnie ze świadomością, że w ogóle jej dotknął. - Bardzo cenna informacja, ale skoro już nic mi nie grozi, to się oddalę, bo jeszcze się rozchorujesz od mojego widoku - odparła chłodno, mijając go, również mając nadzieję, że przy dobrym tempie odejdzie jak najdalej.
Oburzona wyszarpnęła rękę z jego uścisku, piorunując go wzrokiem. Nie dość, że sam chciał zakończyć jej znajomość i powiedział jej te chamskie słowa, to teraz jak gdyby nigdy nic przychodzi i traktuje siebie jak jej pana i władcę. - Nie masz prawa mi rozkazywać, poza tym, chyba mieliśmy się nie znać i tak dalej? Więc spadaj - warknęła i poirytowana spojrzała w dół na swoje ubranie. Nie rozumiała o co mu chodziło, miała po prostu jakieś podkolanówki, koturny, sweterek i spódniczkę, w których akurat chodziła często. I nie zapominajmy, że nie była tylko w tym, bo miała jeszcze płaszcz i szalik. - A ty nie masz przyjaciół? Błąkanie się wieczorem w masce łatwego Casanovy też nie jest zbyt bezpieczne - powiedziała uszczypliwie. - A nie, czekaj, to nie maska, tylko twoja twarz. Usatysfakcjonowana swoją odpowiedzią, popatrzyła na niego z wyższością. - Oh, i odczep się od mojego ubrania. Coś ci się nie podoba? Naprawdę zaczynał ją wkurzać. Sam jasno powiedział, żeby zerwali kontakt i zaszli trochę dalej tylko po to, żeby zapomniał o swojej dziewczynie. Cóż, skoro już byli dla siebie nikim, to powinien biec do Victorii i rozkleić się niczym mały chłopiec, błagając o przebaczenie. Tem scenariusz wydał się jej naprawdę zabawny. - Nigdzie z tobą nie wracam, idioto - zawiadomiła go po chwili, widząc pub niedaleko. - Idę sama.
Wreszcie nadeszła wiosna. Czas tak długo oczekiwany przeze mnie. Lubiłam każdą porę roku, ale wiosna, okres kiedy wszystko się budzi, odradza na nowo. Po prostu to kochałam. O tej porze roku miałam także urodziny, i to nie w byle jaki dzień, ale akurat pierwszy dzień wiosny. Zabawne, ale rodzice zawsze nazywali mnie małą wiosenką. To takie urocze. Uśmiechnęłam się na samą myśl o rodzinnych stronach, a zwłaszcza o wiośnie w mojej wiosce. Nostalgia jaka mnie ogarnęła, była nie do opisania. Ciekawe czy tu, w Hogwarcie ktoś w ogóle będzie pamiętał o takim moim małym święcie. W sumie byłoby miło, ale ja, jako niezależna dziewczyna postanowiłam sama wybrać się w miejsce, jakie tylko będę chciała. A skoro tak, to przecież oczywiste, że tylko HOGSMEADE mogło mnie zaspokoić. W tym miejscu zawsze mogłam się zabawić, wiadomo, że nie za darmo, ale zawsze klawo. Tego dnia było naprawdę przyjemnie ciepło, dlatego miałam na sobie tylko czarny płaszcz, nie za lekki, nie za gruby. Moje brązowe włosy opadały na ramionach tak niechlujnie, jak zawsze, a delikatny wiosenny wiatr głaskał je co kilka minut. Przemierzałam wesoło drogę w stronę Hogs, rozglądałam się w koło i obserwowałam, jak natura budziła się do życia. Kalendarzowo - pierwszy dzień wiosny, ale ta pora roku nadeszła już znacznie wcześniej, teraz wszystko już pączkowało, kwitło, wiło się, rosło, zieleniało. Ożywiało. To naprawdę wzbudzało we mnie tyle pozytywnych emocji, że aż sama nabrałam nowej siły. Może ten dzień spędzę sama, ale za to z nienagannym humorem i pozytywnym nastawieniem do życia.
Jak przyjemnie było wyjść na dwór nie obawiając się, że zaraz zamarzniesz na kość. Mimo, że był dopiero pierwszy dzień wiosny to już można było dojrzeć malutkie kwiatki wyłaniające się spod topniejącego śniegu. Cudownie jest móc zobaczyć jak wszystko zmienia się powoli na twoich oczach. Cieszyłam się, że nareszcie nastała nowa pora roku, tym bardziej, że okres zimowy chciałam zostawić za sobą. Aby jeszcze bardziej nacieszyć się wiosenną atmosferą postanowiłam wybrać się do Hogsmeade, jednak nie tak całkiem bez powodu. Otóż najlepsza, najpiękniejsza, najprzyjaźniejsza, najbardziej mi bliska w Hogwarcie osoba obchodziła dziś swoje urodziny. Byłam bardzo podekscytowana tym faktem, i już od dłuższego czasu myślałam nad prezentem. Hmm, to musi być coś specjalnego, coś, co na pewno jej się spodoba. Maszerując sobie wesołym krokiem z oddali zobaczyłam znajomą postać. O NIE! Tą osobą okazała się akurat Chanseul, to właśnie dla niej mam zamiar dziś kupić prezent. Ignorowanie jej byłoby głupie i dziewczyna mogłaby pomyśleć, że coś złego się stało a nie mogłam pozwolić, aby była smutna w swoje urodziny. Hmm, w sumie to nawet dobrze. Spędzę z nią trochę czasu, skoro już obie tutaj jesteśmy. A później wymknę się po prezent, buahahaha. Tak więc zaczęłam wcielać swój plan w życie. Podbiegłam szybko do niej i przytuliłam ją od tyłu. - Chanseuuuul, stęskniłam się za tobą! Co robisz w Hogsmeade, tak sama? - puściłam ją i uśmiechnęłam się szeroko.
Kroczyłam sobie spokojnie, aż tu nagle usłyszałam czyjeś kroki. Nie. To nie kroki. To był galopujący koń! Tupot tak niewyobrażalny, że od razu chciałam się obrócić, by sprawdzić kto tak pędzi. Niestety nie zdążyłam, bo osoba zmierzająca w moją stronę złapała mnie w pasie, wtulając się w moje ciało. Zamarłam na ułamek sekundy, po czym usłyszałam ten milutki, znajomi mi głos i od razu się obróciłam. - Victoria! - wypowiedziałam, a na mojej twarzy zawitał mimowolny uśmiech. - Miło cię widzieć. Właśnie zamierzałam udać się do... - zaraz, czy moja najlepsza przyjaciółka mogła zapomnieć o moich urodzinach? Nie. Na pewno nie. Więc czemu od razu nie złożyła mi życzeń?! Pewnie się ze mną droczy. Zgrywa się. Dobra. Jak tak bardzo chcę,to mogę poudawać. Sprawdzimy ją! - Do Lodowej Krainy. Mam w końcu luźny dzień i ochotę na Czekoladową rozkosz, albo... albo na Waniliową chwilę! Tak, lody to jest to. Idziesz ze mną? - zapytałam, przechylając głowę. - Ja stawiam! Vic wyglądała bardzo dobrze, pomimo tego, że w jej życiu ostatnio nie było za różowo, ale w sumie mamy wiosnę. Czas, by wszystko zmienić na lepsze, czas odnowy... Nowy start! Złapałam dziewczynę za rękę i ciepło się do niej uśmiechnęłam, by jeszcze bardziej zachęcić ją do spędzenia czasu ze mną. - Dobrze, że na siebie wpadłyśmy!
Dziewczyna zdziwiła się widząc mnie, ale wcale mnie to nie zaskoczyło. Zaraz zaraz, a może spodziewała się jakiegoś chłopaka? Czy coś mnie ominęło?! Chociaż nie, jestem pewna, że gdyby Chanseul kogoś miała od razu powiedziałaby mi to. A nawet jeśli nie, to i tak dowiedziałabym się o tym w mgnieniu oka. Przyjaciółki po prostu wiedzą o takich rzeczach! - Do Lodowej Krainy? Z chęcią! - powiedziałam szybko. - Sama mam ochotę zjeść coś pysznego. Wiesz, ostatnio jem dużo słodyczy i w takim tempie niedługo dostanę cukrzycy. Jeszcze raz spojrzałam z uśmiechem na dziewczynę, a następnie popędziłyśmy w stronę Lodowej Krainy niczym dwa konie, galopujące w stronę zachodzącego słońca. [Z/L]x2
Od niemal godziny spacerowałam uliczkami Hogsmeade, tak naprawdę nie wiedząc gdzie chcę się skierować. Nie potrzebowałam żadnych nowych rzeczy do szkoły, więc mogłabym pójść do kawiarni lub pubu; wydawało mi się jednak, że czułabym się tam wyjątkowo głupio siedząc samotnie przy stoliku.
OdpowiedzUsuńRozważyłam wszystkie możliwości – mogę pójść sama, mogę zaczepić inną osobę, która nie ma z kim pójść; no cóż, albo mogę po prostu spytać kogoś czy pozwoli mi zająć miejsce przy swoim stoliku. Pokręciłam jednak głową – wtedy zapewne ani jedno z nas nie czułoby się zbyt komfortowo.
Westchnęłam głośno i usiadłam na ławeczce w pobliżu Miodowego Królestwa. Przez jego drzwi bez przerwy wylewały się tłumy młodzieży, więc wręcz wydawało się, że to miejsce musi mieć wielkość boiska do quidditcha. Chyba nie byłoby dziwnie gdybym weszła do środka sama, racja? W końcu to sklep, nie kawiarnia. Im dłużej się jednak zastanawiałam, tym bardziej obawiałam się wzroku innych ludzi skupiającym się na mnie.
Kiedy tylko ogłoszono w szkole, że zostanie zorganizowane wyjście do Hogsmeade, od razu wiedziałem, że muszę się tam wybrać. Uwielbiałem odwiedzać wioskę czarodziejów, magia po prostu unosiła się tam w powietrzu.
OdpowiedzUsuńPrzekraczając bramę miasta, nie miałem w głowie ułożonego planu. Nie potrzebowałem odwiedzać żadnego ze sklepów, nastawiałem się więc raczej na jakąś rozrywkę. W głowie jednak pojawił mi się obraz kolorowego sklepiku wypełnionego łakociami – Miodowe Królestwo. Nie musiałem się dłużej zastanawiać, skręciłem w uliczkę po prawo i ruszyłem w stronę budynku.
Po kilku minutach udało mi się dojść na miejsce. Uśmiechnąłem się sam do siebie na myśl o słodyczach. Może po mnie nie wygląda, ale naprawdę je lubię. Przybliżając się coraz bardziej do wejścia, zauważyłem siedzącą nieopodal znajomą postać. Aesung. Wyglądała na trochę zagubioną, jakby chciała wejść do środka, ale z drugiej strony coś jej na to nie pozwalało.
- Cześć – zawołałem do niej, podnosząc lekko rękę, aby dziewczyna mnie zauważyła.
Spoglądałam na wejście do Miodowego Królestwa, kiedy nagle zauważyłam tamtego gryfona w pobliżu. Uniósł rękę i przywitał się głośno, przez co zrobiło mi się trochę głupio, ale starałam się zignorować to uczucie. Kiwnęłam do niego głową na znak, że się z nim witam. Matko, jakie to było głupie... No ale w końcu nie moja wina, że nie lubiłam wydzierać się w miejscach publicznych.
OdpowiedzUsuńRozejrzałam się dookoła, ale w końcu wstałam z miejsca i podeszłam bliżej. Pewnie wyglądałoby lepiej gdybyśmy wspólnie weszli do środka...
- Hej – mruknęłam cicho, chociaż prawdopodobnie i tak wciąż stałam za daleko żeby mnie usłyszał. - Idziesz do Miodowego Królestwa? - spytałam po chwili nieco głośniej.
Dziewczyna podeszła bliżej, a ja uśmiechnąłem się lekko. Wyglądała na trochę zawstydzoną. Mi też zrobiło się nieswojo, kiedy przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie, ale postanowiłem to zignorować i o tym zapomnieć.
OdpowiedzUsuń- No tak – pokiwałem głową w odpowiedzi – potrzebuję chyba trochę cukru. – Spojrzałem na nią, przelatując wzrokiem od stóp po czubek głowy. Włosy układały jej się w długie fale, a kilka kosmyków uroczo się zakręciło na końcówkach.
- A ty? – uśmiechnąłem się, patrząc jej w oczy. – Wchodzisz do środka?
Zawahałam się, ale po chwili przytaknęłam głową. Spokojnie, Aesung, przecież nie musisz w środku bez przerwy się jego trzymać.
OdpowiedzUsuńJego wzrok bardzo mnie zawstydzał, biorąc pod uwagę to, jak przebiegło nasze pierwsze spotkanie. Musiał mieć mnie za kretynkę – pół nocy spędziłam na gapieniu się w sufit i uderzaniu się pięścią w czoło.
Drzwi Miodowego Królestwa otworzyły się po raz kolejny i wypadła z niego grupka puchonów, więc postanowiłam wykorzystać tę okazję. Spojrzałam na chłopaka, po czym opuściłam wzrok i odchrząknęłam cicho.
- Mogę pójść tam z tobą..? - spytałam nieśmiało. Czułam, że moje policzki robią się czerwone, więc wepchnęłam twarz głębiej w cienki szalik owinięty na mojej szyi. Co prawda była dopiero jesień, ale słońce zbytnio nie rozpieszczało, więc wolałam trochę się opatulić.
Kiedy drzwi się otworzyły, poczułem słodki aromat czekolady, który mieszał się z chłodnym powietrzem na dworze. Czułem, że cukiernia wzywa mnie coraz bardziej do siebie.
OdpowiedzUsuńZ rozmyślań o czekoladzie wyrwało mnie pytanie dziewczyny. Nie, żeby nie podobała mi się wizja spędzenia tego czasu z nią, po prostu trochę mnie to zaskoczyło. Nawet trochę bardziej niż trochę. Ostatnio nie była zbyt rozmowna i myślałem, że raczej mnie nie polubiła. A tu proszę. W myślach uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Jasne, z kimś zawsze raźniej, co? – powtórzyłem uśmiech, tym razem kierując go w jej stronę. Widząc, jak chowa twarz w szaliku, doszedłem do wniosku, że to pytanie musiało ją sporo kosztować. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je, przepuszczając Aesung w wejściu.
Poczułam wielką ulgę kiedy Myungsoo pozwolił mi wejść do Miodowego Królestwa razem z nim, ale wciąż czułam się bardzo głupio. Bez słowa weszłam więc do środka kiedy otworzył przede mną drzwi. [Z/L]
OdpowiedzUsuńStojąc w wejściu, poczułem zapraszające wnętrze cukierni. Odczekałem chwilę, a kiedy Aesung przemknęła obok mnie, podążyłem za nią, zamykając za sobą drzwi Miodowego Królestwa.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
Gdy tylko chłopak zamknął za sobą drzwi, poczułam się bardzo dziwnie i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Czy teraz powinnam się pożegnać? A może po prostu pójść sobie bez słowa..? Wydawało mi się to jednak dosyć niegrzeczne po tym, jak spędziłam z nim sporo czasu w Miodowym Królestwie. W rękach nerwowo miętosiłam pakunek ze swoimi zakupami, zupełnie nie myśląc o tym, co robię.
OdpowiedzUsuń- Na mnie już chyba czas – odezwałam się po chwili ze wzrokiem opuszczonym na ziemię. - Do... zobaczenia – dodałam po chwili niepewnie, czując, że trochę dziwnie to zabrzmiało, po czym wyciągnęłam do niego rękę na pożegnanie. Miałam nadzieję, że ją uściśnie i poczuję się przynajmniej trochę lepiej.
Ścisnęło mnie w żołądku, kiedy usłyszałem słowa dziewczyny. Racja, czas już wracać do zamku. Niby wiedziałem, że w końcu musiał przyjść na to czas, ale żałowałem, że dzień nie może być choć odrobinę dłuższy. Aesung wyciągnęła do mnie rękę i wyraźnie czekała, aż ją uścisnę. Nie chciałem, żeby poczuła się źle, dlatego lekko ją uścisnąłem. Poczułem miłe łaskotanie na jej dotyk i uśmiechnąłem się lekko.
OdpowiedzUsuń- Może wrócimy do szkoły razem? – zaproponowałem nieśmiało. Już i tak spędziła ze mną dużo czasu i nie miałem pewności, czy dalej chce znosić moją obecność.
Odetchnęłam z ulgą kiedy Myungsoo uścisnął moją dłoń. Trochę mnie to krępowało – zwykle wolałam pomachać ręką i zwiać zanim ktoś wymusi na mnie jakikolwiek kontakt cielesny – ale przynajmniej nie poczułam się odrzucona. Starałam się jednak ignorować uczucie, które pojawiło się w moim brzuchu i szybko ogarnęło całe moje ciało po tym, jak go dotknęłam.
OdpowiedzUsuńByłam zdziwiona jego pytaniem, kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale Myungsoo prawdopodobnie tylko chciał być miły. Ja natomiast nie lubiłam przebywać tak długiej drogi sama, zwykle czekałam aż jacyś inni uczniowie pojawią się przede mną i będę mogła za nimi podążać. Tak, racja... Zwyczajnie się bałam. Droga do Hogsmeade nie wywoływała we mnie takiego lęku jak powrót do Hogwartu, prawdopodobnie dlatego, że słońce zwykle zaczynało już zachodzić, a świat powoli ogarniała wszechobecna ciemność.
- Jeśli chcesz... - odpowiedziałam cicho, czując w brzuchu gryzące wyrzuty sumienia, przez to, że go wykorzystuję. Spytał mnie o to z grzeczności, a ja postanowiłam się zgodzić, bo tak było mi wygodniej. Mózg podpowiadał mi jednak, że przecież to i tak bez znaczenia, skoro Myungsoo również wracał do szkoły – prawdopodobnie podążałabym tam za nim. Westchnęłam jednak ciężko, bo nadal nie czułam się z tym zbyt dobrze. Na dodatek przecież się z nim pożegnałam! Policzki zaczęły palić mnie na myśl o tym, że uścisnął moją dłoń bez powodu.
Widząc, jak dziewczyna pogrąża się w myślach, sam pomyślałem o tym, że pewnie zaraz mi odmówi, a ja niepotrzebnie robiłem z siebie idiotę. Ale raz się żyje. Poza tym samotny powrót do szkoły to raczej niezbyt przyjemna wizja, więc jednak liczyłem na to, że nie odrzuci mojej propozycji. Z ulgą odetchnąłem, kiedy Aesung się zgodziła. Nawet nie zauważyłem, że wstrzymywałem oddech w oczekiwaniu na jej reakcję.
OdpowiedzUsuńUśmiechnąłem się do niej i podszedłem trochę bliżej. Zaczęliśmy powoli iść uliczką, mijając po drodze kolorowe budynki sklepów i pubów. Starałem się trzymać w wystarczającej odległości, aby nie spychać jej na bok, ale od czasu do czasu przez przypadek ocierałem się ramieniem o jej ramię.
Nie czułem się źle w jej towarzystwie, ale nie wiedziałem o czym mógłbym z nią rozmawiać. O szkole? Pogodzie? Wyciągnąłem z kieszeni opakowanie toffi, które kupiłem w Miodowym Królestwie i je otworzyłem.
- Chcesz? – wyciągnąłem paczuszkę w jej kierunku i poczekałem, aż się poczęstuje. – Gdzie zwykle przychodzisz, kiedy jesteś w Hogsmeade? – Byłem ciekaw tego, co lubi robić, a to pytanie wydawało mi się odpowiednie na tyle, żeby jej nie zrazić do siebie.
Chętnie poczęstowałam się toffi, bo byłam trochę głodna. Myungsoo zadał mi jednak pytanie, więc powstrzymałam się przed zjedzeniem słodyczy.
OdpowiedzUsuń- Właściwie... - zaczęłam, ale chyba po prostu nie wiedziałam jak mu na to odpowiedzieć. Powinien już zauważyć, że nie mam zbyt wielu znajomych, a więc nie mam zbytnio po co chodzić do Hogsmeade. - Byłam tam tylko kilka razy.
Widząc pytający wzrok na twarzy chłopaka, po raz kolejny tego dnia podciągnęłam szalik odrobinę wyżej, tak, by zakrywał mi połowę twarzy.
- Wiesz, zwykle kiedy musiałam coś załatwić. Byłam w sklepie Scrivenshafta, no i u Gladraga. Raz miałam okazję pobyć przez chwilę w pubie pod trzema miotłami... - dodałam po jakimś czasie. Postanowiłam ominąć jednak fragment o tym, że kiedy już pojawiam się w Hogsmeade, to zwykle błąkam się po uliczkach bez celu. - A ty?
Dziewczyna zakryła się szalikiem, nie wygląda na zbyt szczęśliwą. Może nie chciała się dzielić ze mną tymi informacjami? Przyjrzałem się jej uważniej. Była raczej typem samotniczki. Przywołałem sobie w głowie obraz jak siedziała wtedy sama w pokoju wspólnym i dzisiaj przed sklepem. Nie bardzo rozumiałem, dlaczego wciąż przebywa sama. Przecież jest naprawdę sympatyczna i ładna, na pewno musi mieć jakichś przyjaciół, racja?
OdpowiedzUsuń- Nie lubisz tego miejsca? – spytałem odruchowo, zanim zdążyłem się ugryźć w język. Cóż, to mogło być dobre wytłumaczenie jej odpowiedzi. – Ja lubię tu przychodzić. Sam albo z kolegami, to zależy. – Uśmiechnąłem się do niej. Raczej niezbyt wielu tu miałem przyjaciół, ale w ciągu trzech lat nie sposób nikogo nie poznać. – Zwykle odwiedzam Miodowe Królestwo, jak dzisiaj, albo inne sklepy. Byłaś kiedyś w Kawiarni u Pani Puddifoot?
Już wcześniej spodziewałam się co Myungsoo odpowie na moje pytanie, więc ani trochę się nie zdziwiłam. Zamiast tego przytaknęłam głową, wyobrażając sobie jak wędruje po Hogsmeade z grupką przyjaciół i odwiedza wszystkie sklepy po kolei. Nie powiem, trochę mu tego zazdrościłam.
OdpowiedzUsuńPokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie; przecież tam zwykle chodziły pary. Niby z kim miałabym tam pójść... Co prawda trochę mnie ciągnęło do tej kawiarni, bo słyszałam, że sprzedają tam naprawdę pyszne rzeczy, ale było mi głupio pójść samej.
- Jakoś nigdy nie miałam okazji – odezwałam się. - I to nie tak, że nie lubię Hogsmeade. Lubię, ale...
Po chwili zastanowienia uznałam jednak, że nie dam rady sklecić jakoś tego zdania i go skończyć. Nie chciałam żeby Myungsoo pomyślał sobie, że jestem jakaś żałosna; naprawdę nie chciałabym, żeby przestał się ze mną zadawać. Wzruszyłam więc ramionami.
- Czemu dzisiaj przyszedłeś sam? - zapytałam po chwili, ponownie zerkając na jego twarz.
Rozumiałem ją. Pewnie po prostu nie miała z kim tam wcześniej przychodzić, a chodzenie samemu po tym cudownym miasteczku to raczej żadna frajda. Zrobiło mi się jej naprawdę żal. Kiedy na nią spojrzałem, poczułem nagłą ochotę na to, aby ją do siebie przygarnąć i przytulić, ale szybko odpędziłem od siebie te myśli. Musiałbym wyjść wtedy na niezłego świra. Poczułem, że policzki mi różowieją, więc odwróciłem wzrok.
OdpowiedzUsuń- Czemu? – Zaskoczyło mnie jej pytanie. Racja, mogłem przecież przyjść z kolegami. W każdym razie chciałem z nimi przyjść, ale każdy miał już jakieś plany, więc po prostu wybrałem się sam. – Jakoś tak wyszło, że nie miałem z kim tu przyjść – uśmiechnąłem się lekko, napotykając jej wzrok. Wziąłem do ust toffi i rozkoszowałem się słodkim smakiem cukierka.
- Wiesz, sam nigdy nie miałem okazji odwiedzić tej kawiarni – zacząłem powoli wracać do wcześniejszego tematu, kiedy cukierek całkowicie się rozpłynął. Czułem się trochę niezręcznie, bo nigdy czegoś takiego nikomu nie proponowałem, zwłaszcza dziewczynie, z którą rozmawiam drugi raz, ale co mi tam. – Jeśli chcesz, następnym razem możemy się tam wybrać razem.
Uśmiechnąłem się do niej, licząc na to, że propozycja przypadnie jej do gustu. W razie gdyby odmówiła, to przecież nic wielkiego, racja? W głębi ducha jednak liczyłem na to, że się zgodzi.
Przytaknęłam, kiedy oznajmił, że po prostu tak wyszło, po czym uznałam, że chyba jest już wystarczająco bezpiecznie, by odsunąć od twarzy szalik, który swoją drogą trochę utrudniał mi oddychanie. Byliśmy już całkiem blisko Hogwartu; w oddali można było dostrzec ogromny zamek.
OdpowiedzUsuńMyungsoo wziął do ust toffi, co przypomniało mi o tym, że wciąż trzymam w ręce cukierek, którym poczęstowałam się wcześniej. Wepchnęłam go więc do buzi i słuchałam tego, co mówi dalej chłopak.
- Naprawdę..? - spytałam po chwili. Czułam, że taka sytuacja byłaby zapewne wyjątkowo niezręczna, ale wizja odwiedzenia kawiarni i spróbowania tych wszystkich pyszności bardzo mnie ekscytowała. Myungsoo też pewnie o tym marzył, a skoro mogłam mu jakoś pomóc, to naprawdę chciałam to zrobić. Byłam mu wdzięczna za to, że poświęcił mi swój czas i chyba po raz pierwszy dobrze bawiłam się w Hogsmeade. - Jeśli nie masz nic przeciwko, to... Chętnie.
Ponownie schowałam twarz na myśl o tym, że znowu nie potrafiłam dokończyć zdania. Grrr, po co je w ogóle zaczynałam, skoro nie umiałam ubrać tego w słowa.
Wolnym krokiem, zbliżaliśmy się coraz bardziej do zamku. Słońce zachodziło już za horyzontem, pozostawiając za sobą pomarańczową poświatę. Na niebie dostrzec już można było pierwsze gwiazdki świecące w oddali. Cóż, w jesienne dni noc przychodziła całkiem szybko.
OdpowiedzUsuń- Mhm - przytaknąłem, kiwając głową. – Na pewno będzie fajnie. – Uśmiechnąłem się do dziewczyny. Poczułem ulgę, kiedy się zgodziła. I zauważyłem, że pomysł naprawdę przypadł jej do gustu. Naprawdę cieszyłem się na kolejne wyjście, dopiero co wracałem z jednego, a już nie mogłem doczekać się następnego.
- Słyszałem, że mają tam dobre ciasta. Jakie lubisz najbardziej? – byłem ciekaw tego, co Aesung lubi, a czego nie. Miło było poznawać nowych ludzi, nawet jeśli zaczynało się od tego, co kto lubi jeść. Liczyłem, że w końcu jednak uda mi się ją poznać bliżej. Dzisiaj nie miałem już na to zbyt wiele czasu, ale w końcu chodzimy do tej samej szkoły, jesteśmy w tym samym domu. Przyznam, że to bardzo mnie pocieszało.
- Słyszałam, że mają tam przepyszny jabłecznik. Podobno można zamówić go z lodami i bitą śmietaną... - odpowiedziałam, uśmiechając się na samą myśl o czymś tak przepysznym. - A ty jakie lubisz?
OdpowiedzUsuńŚwiadomie spowolniłam trochę tempo czując, że za chwilę zabraknie nam czasu i będziemy musieli się rozstać zanim jeszcze zdążę czegoś się o nim dowiedzieć. Byliśmy w jednym domu, więc pewnie normalnie poszlibyśmy razem do pokoju wspólnego. Musiałam jednak coś jeszcze załatwić, więc musiałam się od niego oddzielić jeszcze przed wejściem do Hogwartu.
- Serio? – wizja pysznego ciasta z jabłkami, a do tego lodami i bitą śmietaną mąciła mi umysł. – Brzmi naprawdę pysznie.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, uwielbiam ciasta, a kiedy dziewczyna wspomniała o jabłeczniku, od razu nabrałem na niego ochoty. Szkoda, że nie zdążylibyśmy jeszcze dzisiaj wrócić się do miasteczka i wpaść na kawałek. Obiecałem sobie jednak, że następnym razem koniecznie muszę tam iść i go spróbować. Oczywiście wcale nie przeszkadzałoby mi, gdybym wybrał się tam właśnie z Aesung.
- Też lubię jabłecznik – odparłem. – Następnym razem musimy iść go spróbować. – Uśmiechnąłem się do niej, starając się zignorować zmieszanie, które poczułem po nagłym przypływie śmiałości.
Myungsoo wyglądał na szczerze podekscytowanego jabłecznikiem, o którym właśnie mu powiedziałam. Uśmiechnęłam się więc do niego lekko, po czym kilkakrotnie przytaknęłam głową.
OdpowiedzUsuń- Tak – odezwałam się. - Musimy.
Zrobiło mi się dosyć głupio kiedy to powiedziałam, ale starałam się zignorować to denerwujące uczucie. Naprawdę miałam nadzieję, że następnym razem Myungsoo wybierze się do Kawiarni u Pani Puddifoot razem ze mną. Jego towarzystwo wydawało się o wiele przyjemniejsze, niż samotność.
Nim spostrzegłam, zdążyliśmy stanąć przed bramą prowadzącą do Hogwartu. Zerknęłam na Myungsoo, po czym odchrząknęłam cicho.
- Chyba musimy się rozdzielić, mam coś do załatwienia – oznajmiłam tonem, który nie zabrzmiał zbyt wesoło w moich uszach. - Do zobaczenia...?
Tym razem postanowiłam jednak się ogarnąć i uniknąć ściskania sobie dłoni, więc uniosłam rękę do góry i pomachałam Myungsoo na pożegnanie.
Poczułem w brzuchu miłe łaskotanie, kiedy Aesung się ze mną zgodziła. Sam nie wiem, dlaczego czułem się tak dziwnie, ale dobrze było wiedzieć, że następnym razem miło spędzimy czas. Cieszyła mnie myśl, że dziewczyna nie będzie musiała znowu sama się błąkać. Nie chciałem, żeby znowu wyglądała tak smutno jak dzisiaj.
OdpowiedzUsuń- Chyba musimy – powtórzyłem za nią, ale w głosie dało się wyczuć nutę niezadowolenia. Nie chciałem się z nią rozstawać już teraz, ale skoro naprawdę miała coś ważnego do załatwienia, to nie miałem prawa jej przeszkadzać. Pocieszyłem się jednak tym, że wciąż mogłem liczyć na kolejne spotkanie. Może nawet kilka spotkań. – Do zobaczenia – przytaknąłem. – Mam nadzieję, że niedługo.
Uśmiechnąłem się do niej i uniosłem rękę, aby jej odmachać.
Pomachałam mu jeszcze przez chwilę, po czym zlustrowałam go ostatni raz, odwróciłam się i skierowałam w stronę szkoły.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
Patrzyłem przez chwilę jak dziewczyna odchodzi, po czym opuściłem swoją rękę i popatrzyłem na budynek szkoły. Westchnąłem głośno i skierowałem się w stronę wejścia.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
Pierwszy raz byłem w tym miejscu, wszędzie było pełno szyldów, tabliczek. Dookoła roznosiły się różne zapachy, to one najbardziej mnie kusiły. Tłumów jednak nie było, na szczęście...
OdpowiedzUsuńRazem z Bom skierowaliśmy się w stronę Pubu "Pod trzema miotłami".
[Z/L]
O dziwo, nauka nie zajęła jej aż tyle czasu, ile sądziła. Wpierw myślała, że przez to będzie musiała odpuścić sobie wypad do Hogsmeade, jednak, o dziwo, nie musiała tego zrobić. Obecnie stała na środku ulicy, zastanawiając się, do którego z lokali powinna wejść.
OdpowiedzUsuńNie potrafiąc zagospodarować odpowiednio swojego czasu, postanowiłem, że udam się spacerem do Hagsmeade. Stałem wpatrując się jak tłumy ludzi mijają mnie w te i we te. Co za nudy - tylko to kłębiło się w mojej głowie. Nagle postawiając kolejne kroki przed siebie poczułem jak coś uderzyło mnie w klatkę piersiową. Spojrzałem w dół i znajoma mi postać stała dokładnie przede mną.
OdpowiedzUsuń-O, Seri - patrzyłem się przez chwile na nią z zastanowieniem - A co mi tam - chwyciłem ją za dłoń i pociągnąłem za sobą. - Czas się upić do mioteł!
[Z/L] x2
Wyszła z Trzech Mioteł, od razu ruszając w stronę zamku. Powoli czuła coraz bardziej narastające zmęczenie. Myśl, iż będzie musiała wcześnie rano wstać nie satysfakcjonowała jej. Wizja ta była wręcz koszmarna, lecz nie mogła nic poradzić - obietnica to obietnica.
OdpowiedzUsuńMiała jednak nadzieję, że Kyungsoo będzie się dobrze bawił.
[Z/L]
Park Bomi
Wyszedłem z Pubu pod Trzema Miotłami, ale nagle zdałem sobie sprawę, że zapomniałem swojego szalika, którego nawet nie wiem kiedy, zdjąłem.
OdpowiedzUsuńWróciłem się do miejsca, które właśnie opuściłem...
[Z/L]
Ponownie zamknąłem drzwi baru i tym razem wolnym krokiem ruszyłem w stronę zamku, otulając się kocykiem.Było dość późno, ale jakoś w tej chwili się tym nie przejmowałem. Z trudem było mi się pożegnać z cudem, jakim jest Pub Pod Trzema Miotłami... Obróciłem się na ułamek sekundy i pomachałem...sam nie wiem komu?! Chyba temu barowi...
OdpowiedzUsuńPrzechodzących osób nie było zbyt dużo, ale i tak zwróciłem ich uwagę...
[Z/L]
- YAAAAH! – zawołałem za chłopakiem, wychodzącym z pubu. Wyraźnie się kiwał na boki, co mogło świadczyć tylko o jednym – nielegalne spożywanie alkoholu. Kompletnie mnie jednak zignorował, dlatego zacząłem do niego machać, kiedy spojrzał na budynek. Ten jednak jak gdyby nigdy nic odmachał mi i się odwrócił, po czym znowu zaczął odchodzić chwiejnym krokiem. Zmrużyłem oczy. Nie do wiary, co to się dzisiaj dzieje, mruknąłem do siebie w myślach. Po jego szaliku rozpoznałem, że to jeden z krukonów. Cóż, to znacznie zwęża krąg poszukiwań. Uśmiechnąłem się do siebie i wolnym krokiem podążyłem drogą powrotną w kierunku Hogwartu.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
W sumie przestałem liczyć, ile czasu spędziłem, przechadzając się uliczkami Hogsmeade. Mijałem to coraz dziwniejsze miejsce, do których wolałem póki co nie wchodzić. Mimo wszystko, można powiedzieć, że lubiłem takie samotne spacery. Zawsze można było zastanowić się nad pewnymi sprawami czy też wpaść na kilka dobrych pomysłów, które można wykorzystać w najbliższym czasie. Tak, zdecydowanie lubiłem samotne spacery.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że pogoda nieszczególnie dopisywała. Było dosyć mokro i ślisko, czego można było spodziewać się zresztą po takiej porze roku jak jesień.
Wzdrygnąłem się, widząc po raz kolejny na swojej drodze pokaźne błoto, które aż błagało, bym się na nim wywalił. Ooo, co to to nie, kochany. Nie dzisiaj. Nigdy najlepiej.
Fuknąłem, wysoko unosząc głowę i chcąc spokojnie minąć mokrą ziemię. Niestety, pech jak i moja wrodzona niezdarność chciały, bym oczywiście pośliznął się na owym błocie. Z piskiem upadłem, wjeżdżając prosto pod nogi jakiegoś chłopaka.
Przepraszam, czy mogło być już gorzej?
Byun Baekhyun.
Kiedy tylko ogłoszono, że będzie można wybrać się do Hogsmeade, nie zwlekałem. Pospiesznie się ubrałem i ruszyłem w stronę miasteczka. Przebierałem nogami niczym maratończyk. Jak najszybciej musiałem się znaleźć w Miodowym Królestwie. Przecież czekała tam na mnie góra słodyczy. Oczekiwały mojego przybycia. Musiałem tam wejść i skosztować wszystkie łakocie. Obowiązkowo. Żadnej słodyczy nie opuszczę w potrzebie.
OdpowiedzUsuńWypuściłem ze świstem powietrze, uśmiechając się wesoło i szeroko. Dzieliło mnie już kilka metrów od upragnionego celu. Jeszcze trochę, jeszcze chwilka... No i jak zwykle coś musiało pójść nie tak. To był moment, gdy to coś, czy ten ktoś znalazło, czy znalazł się pod moim nogami. Nie udało mi się utrzymać równowagi i niestety, ale zaryłem swą piękną twarzą w błoto. Nie było w tym nic dziwnego, że nagle z moich ust zaczęły sypać się ambitne epitety.
- Jak chodzisz? Spalić ci dom? - fuknąłem.
Lu Han, pf
UsuńTak, zdecydowanie mogłem przyznać, że miałem nieziemskie szczęście w swoim całym życiu. Jęknąłem, kiedy ktoś dosyć mocno upadł na mnie, zacnie uderzając twarzą w błoto. Może bym się tak tym nie przejął, gdyby nie to, że ktosiek zaczął syczeć bardzo ciekawe epitety. Momentalnie rozpoznałem w nim kogoś ze Slytherinu.
OdpowiedzUsuńZagryzłem nerwowo wargę, czując metaliczny posmak. Natychmiast oblizałem swoje usta, które poczęły robić się suche, a moje ciało zaczynało się trząść. Bałem się. Nie byłem w końcu kimś czystej krwi. Ślizgonie nie przepadali za ludźmi półkrwi, a kogoś z mugolskiej rodziny to już w ogóle nie znosili. Miło wyzywali ich od 'szlam'.
- Przepraszam.. - odezwałem się w końcu skruszony, usiłując wstać. - Nie zrobiłem tego celowo - szepnąłem po chwili, patrząc na niego z tym swoim szczenięcym spojrzeniem. Miałem cichą nadzieję, że to w jakiś sposób go udobrucha i uspokoi, bo naprawdę nie chciałem czymś dostać.
Byun Baekhyun.
Bardzo ambitne epitety sypały się z moich ust. Bardzo ambitne. Zostanę poetą, ale wpierw zabiję mało delikatnie osóbkę, która śmiała wleźć mi pod nogi. A potem spalę jej dom. Obowiązkowo i tradycyjnie. Żadnych wyjątków.
OdpowiedzUsuńWydobyłem z siebie odgłos na kształt warknięcia rozwścieczonego rottweilera. Powoli podniosłem się i przeleciałam wzrokiem po mojej ofierze. Ktoś z Ravenclawu. Och, świetnie. Skaczę z radości i odprawiam wesołe tańce godowe.
- Przepraszam? Postaraj się bardziej - Cisnąłbym w niego piorunem. Serio, serio. - Przez ciebie mam posmak błota w ustach.
Lu Han
Kurna, kurna, kurna, kurna, kurna. Miałem teraz ochotę wyklinać na cały świat. Że też akurat musiałem wpaść na kogoś ze Slytherinu. Nie mogłem wpaść na kogoś z Hufflepuff albo chociażby na kogoś z Gryffindoru? Serio, gorzej nie mogłem już chyba trafić. Jedyne na co miałem teraz ochotę, to zakopać się pod ziemię. Chociaż w sumie nie.. Byłbym brudny.
OdpowiedzUsuńKiedy chłopak się podniósł, ja również to zrobiłem. Jego zacna twarzyczka była cała umorusana błotem. Zagryzłem wargę, nie chcąc się choć lekko uśmiechnąć. Jednak widząc jego minę od razu przestało być mi do śmiechu. Serio mnie przerażał. Miałem wrażenie, że zaraz przemieni się w węża i mnie ukąsi na tyle mocno, że umrę w agonii pod jego nogami.
- Przepraszam bardzo, co mogę zrobić? - jęknąłem szczeniacko, nerwowo szukając w płaszczu jakiejś chusteczki. Wiedziałem, że pewnie nieźle za to oberwę, ale chciałem jakoś pomóc. Podszedłem do niego szybko i niepewnie począłem wycierać mu twarz. - Nie chciałem.
Byun Baekhyun :|
Usuń- Twoja wpadka spaprała mi humor. - Zmarszczyłem brwi, krzywiąc się znacząco. Gdyby wzrok mógł zabijać, to chłoptaś leżałby już pod moimi nogami martwy. No, ale cóż... niestety dalej stał przede mną. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nadal był żywy.
OdpowiedzUsuńChłopak pospiesznie wyjął chusteczkę z kieszeni i nim się obejrzałem przyłożył mi ją do twarzy. Odruchowo odchyliłem głowę. Ja nie wiem co on wcześniej wyprawiał z tą chusteczką. Mimo wszystko pozwoliłem mu wytrzeć swoją twarz.
- Nie chciałem - przedrzeźniałem go piskliwym głosikiem. Po chwili uśmiechnąłem się łobuzersko. Złapałem Krukona za kołnierz płaszcza. - Wymyśl coś ciekawego w ramach przeprosin, albo inaczej pogadamy. - Lepiej, aby mnie zaskoczył.
Lu Han
Wolnym krokiem w końcu dotarłyśmy do Hogsmeade. Miasteczko, teraz w porze jesiennej, pokryte pomarańczowymi liśćmi wyglądało bardzo ładnie. Hmm, gdzie powinnyśmy teraz iść?
OdpowiedzUsuń- To jakie miejsce proponujesz? - zapytałam Chanseul.
Victoria
- Przepraszam - przestałem już cholera liczyć, ile razy przy spotkaniu z nim wypowiedziałem to słowo. Ale co mogłem innego zrobić? Nie sądzę, by cokolwiek zrobiło na nim wrażenie. Aish, co za durny człowiek! Nie mam zamiaru całować i czyścić mu butów, do takiego poziomu w życiu się nie zniżę, a w życiu. Wolę już umrzeć, ale z dumą.
OdpowiedzUsuńChłopak odruchowo odchylił łeb, ale zaraz po tym postanowił pozwolić mi wytrzeć jego twarz. Zrobiłem to z niezwykłą starannością, nie chcąc, by znikąd rzucił się na mnie, bo gdzieś zostawiłem błoto. Po nim mogłem się spodziewać wszystkiego.
Pisnąłem, czując jak znikąd łapie mnie za kołnierz płaszcza. Zagryzłem wargę, patrząc na niego przerażony. Spokojnie, Baekhyun. Wdech i wydech. - Nie wiem... w-wypiorę ci ten płaszcz! - powiedziałem nerwowo, oddychając ciężej. - Powinienem ci coś kupić? - spytałem po chwili niepewnie.
ZNOWU: BYUN BAEKHYUN XD
Usuń- Przepraszam... Tylko to potrafisz powiedzieć? - Wywróciłem teatralnie oczami, przy czym jeszcze raz szarpnąłem go za kołnierzyk. Uśmiech nadal nie schodził mi twarzy. Jeszcze trochę i dostałbym szczękościsku. Wtedy całą złość przelałbym na tego kurdupla. - Och, boisz się? - spytałem, przekręcając łeb. Zdradzało go przerażone spojrzenie. Na dodatek się jąkał. Słodko... - Masz szczęście - fuknąłem, puszczając go, a następnie wytrzepałem łapki. - Akurat zmierzałem do Miodowego Królestwa. Trochę ci ubędzie pieniędzy. - Na samą myśl o darmowych słodyczach, aż mnie rozsadzało z radości.
OdpowiedzUsuńLu Han
Wreszcie dotarłyśmy do miasteczka. Zawsze był dość spory ruch, szczególnie gdy uczniowie mogli tutaj zawitać. Szłyśmy z Victorią w kierunku herbaciarni, więc naturalnie pomyślałam, aby tam się udać.
OdpowiedzUsuń- To może Herbaciarnia u Pani Puddifoot?
Nie raz piłam tam wyśmienitą herbatkę, a desery były świetne. Nagle moją uwagę przyciągnęła dwójka chłopaków. I wszystko byłoby okay, gdyby nie fakt, że jedne czyścił drugiemu twarz. Obaj byli umorusani błotem. Zaśmiałam się widząc ten teatrzyk, a kiedy dostrzegłam minę tego wyższego, po prostu nie mogłam się opanować i pchnęłam lekko towarzyszkę w ramię.
- Victoria spójrz no na tą komedię!
Szybko skierowałam wzrok na dwójkę chłopaków. Widząc ich uśmiechnęłam się szeroko.
OdpowiedzUsuń- Odwróćmy się, bo pomyślą, że się na nich gapimy. - powiedziałam cicho do Chanseul.
Jednak nie mogłam zaprzeczyć, że wyglądało to zabawnie.
- Lepiej chodźmy, ten wyższy wygląda trochę przerażająco. - szepnęłam do niej.
Victoria
Szybko zorientowałam się, że jeden z nich jest ze Slytherinu. Chyba nawet słyszałam coś od prefektów na jego temat. Wydawał się groźny, dlatego też posłuchałam Victorii.
OdpowiedzUsuń- A tak w ogóle Victoria, to ile razy już tutaj byłaś?- zapytałam, pocierając dłonie.
Pogoda szybko się zmieniała, kiedy zbliżał się zmierzch robiło się coraz zimniej. Nic dziwnego w końcu to jesień, którą pomimo to, bardzo lubiłam.
Zagryzłem już po raz 987656789 wargę, powstrzymując się przed jakąś niemiłą uwagą skierowaną w jego stronę. Potrafiłem być wredny, ale nie chciałem go bardziej prowokować, bo chłopak był już wystarczająco zdenerwowany zaistniałą sytuacją. Że też musiałem urodzić się taką niezdarą! Przeklinam siebie. I jego. Bardziej jego niż siebie.
OdpowiedzUsuńSłuchałem go, mając ochotę jeszcze bardziej przyłożyć mu w twarz. Zapewne by nie poczuł, za to ja całkiem nieźle bym oberwał, ale sądzę, że byłoby warto.
Warknąłem niczym zdenerwowane szczenię. Może i się bałem, ale czy musiał mi to uporczywie wypominać? To jego wina, że był taki przerażający.
Odetchnąłem z ulgą, gdy chłopak w końcu mnie puścił i powiedział, że 'mam szczęście'. Wysłuchałem go z lekko zmarszczonymi brwiami, czując momentalnie jak pieniążki w szybkim tempie upływają z mojego portfela. Znowu miałem ochotę coś powiedzieć, jednakże ponownie się powstrzymałem.
- Niech ci będzie - mrugnąłem w końcu, po czym delikatnie się otrzepałem i rozejrzałem się w poszukiwaniu owego 'Miodowego Królestwa'. Kiedy je znalazłem, począłem natychmiast iść w tamtą stronę.
[Z/L] x2 :C
Usuń- Nie, jestem tutaj pierwszy raz. I jestem bardzo podekscytowana. - klasnęłam w dłonie.
OdpowiedzUsuńRobiło się zimniej, więc szybko postanowiłyśmy udać się do Herbaciarni.
[Z/L]x2
Victoria
Tum dum dum i znowu wylądowaliśmy na chłodnym dworze. Okej, rozumiem, że była jesień, ale czy rzeczywiście musiało tak wiać? Bez przesady, miałem wrażenie, że zaraz pojawi się tutaj tornado i zmiecie mnie z powierzchni ziemi.
OdpowiedzUsuńNie odpowiedziałem na durną i równie wkurzającą zaczepkę chłopaka. Nie dość, że nie powiedział mi jak ma na imię, to jeszcze nazwał mnie per 'Becky'. Chyba znajomi mieli rację co do ludzi ze Slytherinu i wiedziałem, że od teraz będę unikał ludzi z tego domu szerokim łukiem. Dodam jeszcze, że czułem, że ta znajomość nie wyjdzie mi na dobre.. W sumie, to nawet znajomość nie była.
Zastanawiałem się nad czymś dogłębnie, jedząc swoje fasolki. Raz trafiałem na lepsze, raz na gorsze, ale zawsze udawało mi się to jakoś przełknąć czy zagryźć lepszą słodyczą.
- Wydałem przez ciebie całą kasę, stawiasz mi piwo kremowe - mrugnąłem znikąd, łapiąc go za łapę i ciągnąć w jakimś kierunku.
Byun Baekhyun.
Chłopak nie odpowiedział na moją jakże zacną zaczepkę, którą wymyślałem przez pięć sekund. Całe pięć sekund. Tyle życia zmarnowałem. A on nawet nie zareagował. Chamstwo. Oby go ten wiatr zdmuchnął, bo takie z niego chucherko, że aż bym go nakarmił. Ale za to ma niezły tyłek.
OdpowiedzUsuń- Co to za warunki? To ty mnie wepchnąłeś w błota, Beeeecky. - Mimo wszystko nie zdołałem nawet wykrzyczeć "pomocy, chcą mnie zgwałcić!", bo kurdupel już mnie ciągnął w nieznane.
Lu Han
[Z/L]x2 8)))
UsuńSprawy, które miałam do załatwienia zrobiłam w mgnieniu oka, więc postanowiłam przejść się do Hogsmeade po raz kolejny. Zauważyłam, że Chanseul zaczęła już działać, ponieważ gadała z chłopakiem jak najęta. Postanowiłam więc przejść się po Hogsmeade.
OdpowiedzUsuńNocą wyglądało przepięknie, a ja, pogrążona w marzeniach nawet nie zauważyłam, jak przypadkowo wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Ojej, przepraszam. Nie zauważyłam cię. - wstałam z ziemi i spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem.
Victoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Nie, wszystko ok. Dzięki - posłałam mu lekki uśmiech.
OdpowiedzUsuńTo dziwne, ale nigdy wcześniej go nie widziałam. Byłam jednak pewna, że jest uczniem Hogwartu.
- Victoria Song z Hufflepuffu - przedstawiłam się i podałam mu dłoń.
Victoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńByło już bardzo ciemno, a ja nie chciałam na razie wracać do Hogwartu.
OdpowiedzUsuń- Może przejdziemy się gdzieś? W sumie wiem, że jest późno i w ogóle, ale nie chcę jeszcze opuszczać Hogsmeade. - zaproponowałam mu.
- Co ty robisz Victoria? O tej porze sama z chłopakiem? - pomyślałam sobie, ale zignorowałam te myśli.
Victoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzechodziliśmy się po ulicach Hogsmeade. Była późna jesień, więc chłód czasem dawał o sobie znać. Niestety nie pomyślałam o tym wcześniej, i miałam na sobie jedynie cienki sweterek. Zaczęłam pocierać ręce o siebie, jednocześnie mając nadzieję, że chłopak nie zauważy, iż jest mi zimno.
OdpowiedzUsuń- Na którym jesteś roku? - zapytałam go.
Miałam tylko nadzieję, że z tego zimna nie byłam blada jak papier.
Victoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę, nie trzeba było. Ale dziękuję. - uśmiechnęłam się i poczułam jak moje policzki się rumienią. Sama nie byłam pewna, czy to z powodu bluzy, dzięki której poczułam trochę ciepła, czy z innego powodu... Odgoniłam jednak szybko te myśli.
OdpowiedzUsuń- To jak, na którym roku jesteś? - zapytałam idąc powoli.
Victoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Ważne, że tu jesteś. Chwile w Hogwarcie to jedne z naszych najlepszych chwil w życiu. Trzeba z nich korzystać, zawierać przyjaźnie, prawdopodobnie na całe życie. - uśmiechnęłam się lekko.
OdpowiedzUsuńO dziwo, mimo, iż znałam Taemina może z kilka minut, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Poczułam nawet dziwne uczucie w brzuchu, które może sygnalizować tylko jedno. Jestem. Głodna.
Victoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Jasne, może do herbaciarni? Mają tam pyszne jedzenie, a szczególnie słodkości. - zaproponowałam mu.
OdpowiedzUsuńVictoria
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[Z/L]x2
UsuńWyszedłem z tego pubu, ponownie znajdując się na ulicy. Aish, nie chciałem, by mnie odprowadzał. Przecież się o to nie prosiłem! A ten ot tak po prostu uznał, że specjalnie tak mówię, by ze mną poszedł i jeszcze kazał ruszać mi mój 'zgrabny' tyłek. No za grosz kultury.
OdpowiedzUsuńPozwoliłem mu się gapić na mój tyłek?
Nie.
W każdym razie nie narzekałem. Mogłem mieć nawet tak irytujące towarzystwo w postaci Luhan'a, niż żadne. Ciemność mnie przerażała. A raczej to, co mogę w niej znaleźć. Zdecydowanie zbyt dużo naczytałem się tutejszych historii. Czasami byłem aż zbyt ciekawy świata.
Poczekałem na chłopaka i ruszyłem wraz z nim.
Baekhyun
Podreptałem za chłopakiem, wychodząc z pubu. Na zewnątrz zimne powietrze momentalnie uderzyło w moją twarz, a następnie otoczyło resztę mego ciałka. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Brrrr. Nie miałem nic do jesieni. Kolorowe liście jak najbardziej były zaletą, ale z wielką chęcią rzucałem ambitnymi epitetami w stronę błota i nieprzyjemnego wiatru.
OdpowiedzUsuń- Nie martw się. Jak zaatakuje nas jakiś potwór, to ciebie rzucę na pożarcie, a sobie uratuję dupę. - O tak plan idealny. Zachichotałem cicho, pchając chłopaka naprzód. - Dobra, dobra. Żartuję.
Lu Han [Z/L]x2
Siedziałem w pokoju odrabiając sobie grzecznie lekcje. I było by pięknie gdyby nie fakt, że za drzwiami był straszny harmider. Rzuciłem książki zirytowany tym hałasem i wyszedłem do pokoju wspólnego. Spytałem pierwszą lepszą osobę, która rzuciła mi się w oczy, o co tyle szumu i wtedy dowiedziałem się, że otworzyli Hogsmeade . Nie wzruszyła mnie ta informacja zbytnio, więc udałem się z powrotem do pokoju w celu spróbowania po raz kolejny skupić się na nauce. Moje biurki stało na przeciw okna, więc bez żadnego trudu widziałem bramę prowadzącą do wyjścia z Hogwartu do wioski czarodziei. Po dłużym wpatrywaniu się w okno, dostrzegłem,że wyszła tam praktycznie cała szkoła. Westchnąłem głośno, ubrałem kurtkę, bo dni stawały się coraz zimniejsze, przypominając o nadchodzącej zimie, i sam udałem się do Hogsmeade, aby chociaż się przespacerować. Nie wiedziałem tak właściwie dlaczego to uczyniłem, bo w końcu dostałem tego czego chciałem - ciszy. Jednak chyba fakt, że zostałem w ogromnym zamku sam, nie był zbyt przyjemny. Będąc w wiosce, spotkałem wielu uczniów naszej placówki. Praktycznie "wylewali" się z różnych sklepów, sklepików, kawiarni, pubów itp. Niestety zwróciłem za dużą uwagę przyglądając się wesołej grupce dziewczyn i sam wpadłem na jakąś osobę. TO JUŻ PO RAZ DRUGI.
OdpowiedzUsuń-Ojej..przepraszam, nie chciałem.. - podałem dziewczynie, którą potrąciłem rękę, aby pomóc jej wstać. Mam nadzieję, że nie będzie zła.
Przemierzałam spokojnie ulice Hogsmeade rozglądając się dookoła. Było chłodno i cieszyłam się że zabrałam ze sobą kurtkę, choć miałam ją pod pachą. Szłam sama, a ludzie dookoła mnie rozmawiali w małych grupkach. Westchnęłam cicho. Choć w pewnym sensie nikt nie zwraca uwagi na osobę samotną pośród tłumu, jak każdy jest zajęty swoimi sprawami. Ale można powiedzieć że ja w pewnym stopniu ściągałam na siebie uwagę, ponieważ miałam założone zielone soczewki. Zamyśliłam się na chwilę, ale od razu tego pożałowałam, ponieważ już po chwili leżałam plackiem na ulicy.
OdpowiedzUsuń-Ojej..przepraszam, nie chciałem.. - Chłopak stojący nade mną podał mi rękę i pomógł wstać. Otrzepałam szybko ubranie patrząc na niego. Byłam trochę zła, ale coś w głowie mówiło mi bym nie kłóciła się.
- Nie to moja wina. Nie patrzyłam przed siebie.
Kiedy już staliśmy twarzą w twarz, pierwsze co przykuło moją uwagę, to zielone oczy dziewczyny. Domyślałem się, że mogła mieć soczewki, jednak w dzisiejszych czasach jest wszystko możliwe, więc nie miałem pewności.
OdpowiedzUsuń- Nie to moja wina. Nie patrzyłam przed siebie. - od razu wyczułem, że jest lekko zła, co trochę mnie zasmuciło. Już po raz kolejny na kogoś wpadłem, jestem taki nierozgarniety, aish..
-Ja również sie zapatrzyłem... Jeszcze raz BARDZO przepraszam. - wziąłem duży nacisk na słowo "bardzo" i lekko westchnąłem. - Um.. too..soczewki? - musiałem spytać. Ciekawość zwyciężyła.
Stałam na przeciwko chłopaka i od razu zauważyłam że patrzy prosto w moje oczy. Ale też obserwując go dało się dostrzec, że był lekko smutny. Domyślałam że za mój lekko zły ton.
OdpowiedzUsuń-Ja również się zapatrzyłem... Jeszcze raz BARDZO przepraszam. - dał nacisk na to słowo, a w tym momencie gdy tak przepraszał wyglądał słodko.
- Dobra, nic się nie stało nie przepraszaj. - klepnęłam go lekko w ramię chcąc pokazać, że już się nie gniewam.
- Um.. too..soczewki? - zapytał po chwili. Westchnęłam cicho. Każdy pyta.
- Tak, mam ich bardzo dużo. - odparłam z lekkim śmiechem widząc jego minę zrozumienia.
Dziewczyna klepnęła mnie lekko w ramię z bladym uśmiechem na ustach, co mnie uspokoiło. Mam szczęście, że wpadam na takich sympatycznych ludzi.
Usuń- A więc dobrze myślałem.. - powiedziałem bardziej do siebie niż do dziewczyny - Też ma sporo soczewek, tylko ostatnio za często ich nie noszę, w sumie nie wiem dlaczego.
- A więc dobrze myślałem.. - powiedział, bardziej do siebie niż do mnie.
Usuń- Też ma sporo soczewek, tylko ostatnio za często ich nie noszę, w sumie nie wiem dlaczego. - teraz jego oczy zostały zwrócone na mnie.
Od razu się ożywiłam.
- Na prawdę? Ja bardzo lubię soczewki. Wyobraź sobie minę ludzi gdy wychodzę gdzieś, a moje oczy są zupełnie czarne, bezcenne. - uśmiechnęłam się.
- A tak w ogóle, jak masz na imię? - zapytałam, bo chciałam poznać kogoś kto na mnie wpada już przy pierwszym spotkaniu. - Jestem Jiyeon. - podałam mu rękę.
Uśmiechnąłem się szeroko.
Usuń-Tak, nie raz ludzie się na mi przyglądali, wyglądali tak zabawnie, ah - zaśmiałem się lekko. - Miło mi cię poznać Jiyeon! Ja jestem Taemin. - uścisnąłem delikatnie dłoń dziewczyny i uśmiechając się wesoło. - Do jakiego domu należysz?
Taemin uśmiechnął się.
Usuń- Do jakiego domu należysz? - zapytał.
- Do SlytherIin'u. A ty?
-Do Gryffindoru, ale to nic, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy! - uśmiechnąłem się szeroko. - A teraz muszę już iść, wyszedłem się tylko przejść, mam na głowie jeszcze do napisania referat.. - westchnąłem głośno. - No cóż... do zobaczenia! Natchnęłaś mnie do włożenia soczewek, więc następnym razem już nie zobaczysz moich "normalnych oczu" - zaśmiałem się i pożegnałem z dziewczyną, po czym udałem się do zamku.
Usuń[Z/L]
- Mam nadzieję, że założysz ciekawe soczewki. - Zaśmiałam się. - Do zobaczenia następnym razem. - machnęłam ręką na pożegnanie i udałam się w stronę jakiegoś sklepu ze słodyczami.
Usuń[Z/L]
Park Jiyeon~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOd zawsze wolałam odwiedzać Hogsmeade wieczorami, kiedy zaczęło już się ściemniać. Lubiłam, jak lampy oświetlały drogę, a teraz, kiedy złote liście pokryły już wszystko jeszcze przyjemniej było spacerować. Zauważyłam kilka osób z Hogwartu, ale nie zwracałam na nich większej uwagi. Myślami już byłam w Miodowym Królestwie i wybierałam różne słodkości.
OdpowiedzUsuńNi stąd ni zowąd przed moimi oczami pojawiła się znajoma postać. Mimo, iż miała na sobie kaptur zdołałam rozpoznać jej twarz.
- Witaj, Woohyun. - uśmiechnęłam się lekko. Nie spodziewałam się, że wpadnę akurat na niego, w końcu wokoło jest tyle osób, jednak cieszyłam się.
- Długo już tu jesteś? - zapytałam zaciekawiona. Wydawało mi się, że właśnie już wracał, jednak i tak postanowiłam go o to zapytać.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem. Ja wolę tu przychodzić wieczorem, jest wtedy mniej osób, no i wioska wygląda wtedy jeszcze ładniej. - powiedziałam całkiem poważnie po czym spojrzałam na chłopaka.
OdpowiedzUsuńMimo, iż była jesień to było całkiem przyjemnie, co prawda wiatr był dość chłodny, ale ogólnie pogoda nie była zła jak na tę porę roku.
- W sumie to sama nie wiem. Nikt inny się tutaj nie wybierał, więc poszłam sama.
Zdziwiło mnie zarówno to pytanie jak i ton głosu Woohyuna. Z pewnością nie był normalny, można by rzec, że nawet stanowczy. Z jego wyrazu twarzy nie mogłam dużo wywnioskować, ale czyżby martwił się o mnie? Kiedy pomyślałam o tym na mojej twarzy automatycznie zagościł nieśmiały uśmiech. Próbowałam odgonić od siebie te myśli, niestety bezskutecznie.
- Skoro jestem tu sama, to może... byś mi potowarzyszył? - zapytałam uśmiechając się uroczo. - To tylko jeden sklep, obiecuję. - dodałam szybko. Chciałam spędzić choć troszkę czasu z chłopakiem.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidząc z daleka Miodowe Królestwo przyśpieszyłam trochę. Był to jeden z moich ulubionych sklepów, głównie dlatego, że kochałam wszystko co słodkie. Znacznie się schłodziło, więc chciałam jak najszybciej wejść do sklepu. Spojrzałam na Woohyuna i uśmiechnęłam się do niego, po czym weszliśmy do Miodowego Królestwa.
OdpowiedzUsuń[Z/L]x2
Zimno które tak uwielbiałam uderzało w moją twarz. Lekkim krokiem przemierzałam ulice, rozglądając się dookoła. Zatrzymałam się przed jednym sklepem w którym tętniło życie. Przybliżyłam się i zaglądałam do środka przez szybę. Skakałam wzrokiem z osoby na osobę, lecz nie znajdując nikogo z kim mogłabym dziś spędzić czas. Już zrezygnowana obróciłam się na pięcie i postawiłam krok do przodu. Mój wzrok zatrzymał się na jednej postaci która własnie weszła do Hogsmead.
OdpowiedzUsuń- Vic !!! - machałam jak wariatka by dziewczyna mogła mnie zauważyć. Uradowana podbiegłam do niej radośnie, myśląc o tym że właśnie chciałam wrócić do dormitorium.
Zamyślona spacerowałam uliczkami Hogsmeade. Na szczęście zimny wiatr nie przeszkadzał mi, bowiem założyłam dzisiaj cieplejszą bluzkę. Rozejrzałam się po wiosce, o dziwo dzisiaj była prawie pusta. Może to i lepiej? Z oddali usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Dopiero, gdy ta osoba przybliżyła się zdołałam poznać jej twarz. Był to nie kto inny jak prefekt naszego domu, Temi.
OdpowiedzUsuń- Cześć, Temi! Dawno się nie widziałyśmy. - uśmiechnęłam się do niej szeroko. Cieszyłam się, że spotkałam dziewczynę na swojej drodze, ponieważ przynajmniej nie będę sama.
- Od dawna już tu jesteś? - zapytałam.
Z uśmiechem na twarzy patrzyłam na dziewczynę. Lubiłam ją i była to pierwsza osoba jaką poznałam z mojego dormitorium.
OdpowiedzUsuń-Tak na prawdę to jestem tu od paru minut - chwyciłam Victorie za dłonie unosząc je lekko w górę - A tak na prawdę, na prawdę to mnie uradowałaś od nudy - miałam ochotę skakać z radości. Wiele osób uważa że w tym wieku powinno się być już dojrzałym, lecz ja dalej czułam się duchem dzieckiem. Wolałam się wszystkim cieszyć niż rozpaczać drobnostkami - Idziemy gdzieś ? Idziemy ? - energia aż mnie rozpierała.
Dziewczyna z pewnością była bardzo podekscytowana a jej entuzjazm udzielił się także mi. Patrząc na nią nie mogłam nie uśmiechnąć się.
OdpowiedzUsuń- Jasne, gdzie masz ochotę iść? - zapytałam z uśmiechem. Było mi wszystko jedno, gdzie pójdziemy. Lubiłam każde miejsce w Hogsmeade.
Zamyśliłam się na chwile.
OdpowiedzUsuń-Hym... może to sklepu Zonka - moje oczy zabłyszczały.
- Pewnie, to do sklepu Zonka. - uśmiechnęłam się i ruszyłyśmy w jego kierunku.
OdpowiedzUsuń[Z/L]x2
Uśmiechnięty przeszedłem pod bramą do Hosmeade. - Do gdzie teraz? - spojrzał w oczy chłopakowi i szybko się zarumienił
OdpowiedzUsuń- Hmmm... - wydałem z siebie cichy pomruk i przyłożyłem palec do ust, zamyślając się nieco. W sumie miałem ochotę na coś słodkiego i sumienie mi podpowiadało, że powinienem zadośćuczynić komuś słodyczą - Do miodowego królestwa, muszę sobie kupić trochę zapasów... - oznajmiłem i zaraz zacząłem go ciągnąć w tamtą stronę
OdpowiedzUsuń[Z/L]
- Sungjong
D-Dobrze. - zacząłem się śmiać gdy chłopak zaczął mnie ciągnąć w stronę Miodowego Królestwa. - Też muszę zrobić zapasy. - oznajmiłem i dałem się ciągnąć chłopakowi.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
OdpowiedzUsuńPowoli szła w stronę wioski. Dawno jej nie odwiedziła i zapragnęła zrobić to jeszcze jak. Nie miała żadnego konkretnego miejsca na myśli, myśląc po odwiedzinach, lecz po prostu być tutaj. Oddychać tutejszym powietrzem. Zawiązała na szyi mocniej szalik, gdy wiatr zimniej zawiał.
OdpowiedzUsuńGdy w końcu dotarła na miejsce, rozejrzała się w poszukiwaniu jakiejś obiecującej nazwy sklepu. Jej natura żarłoka sama wybrała Miodowe Królestwo. Powoli pchnęła drzwi, by wejść do pomieszczenia.
IU
[Z/L]
UsuńIU
[ Kurde, nie IU tylko Bom -_- ]
UsuńBył wieczór. Pech chciał, że właśnie delikatnie zaczął prószyć śnieg. Dobrze, że ubrałam swój płaszcz wyjściowy i zabrałam szalik Hufflepuff. Ciągle jednak miałam na sobie rękawiczki Lee Sungyeola, z którym właśnie wybrałam się do Hogsmeade. Mieliśmy zamiar udać się do sklepu Zonka, by kupić jakieś zabawne rzeczy. Oboje już snuliśmy w głowach jakieś dowcipy z ich udziałem. Można powiedzieć, iż Yeolle i ja świetnie się dogadywaliśmy, a to za sprawą podobnych charakterów. Nigdy nie sądziłam, że spotkam tak zabawną i ciekawą osobę jak ten chłopak.
OdpowiedzUsuń[Z/L]x2
Wyszła z miodowego królestwa. W ręku trzymała zakupione czekoladki, oczywiście zapakowane. Zaczął prószyć śnieg, więc mocniej zawiązała szalik i nałożyła kaptur na głowę. Powoli zaczęła kierować się w stronę zamku, ponieważ nie miała już ochoty chodzić po wiosce.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
Bom
Powinni wręczyć jej nagrodę za to, że w końcu wyszła z zamku na świeże powietrze, czego ostatnio w ogóle nie robiła, tylko siedziała w czterech ścianach obrażona na cały świat. Odkąd obudziła się rano, było okropnie, bo po wczorajszym spotkaniu alkoholowym z Jiyeon, nawet nie pamiętała jak dużo wypiła. Poza szczegółem, że miała kaca i wyglądała jak stos nieszczęść, to teraz pod wieczór czuła się już lepiej. O ile można to wszystko nazwać tym pojęciem. Zadziwiające jest to, że mimo, iż tak bardzo się upiła, nadal kojarzyła jego imię i miała siłę o nim rozmawiać, a nawet poczuć się... zazdrosna. Ale hej, ją bardzo łatwo można doprowadzić do zazdrości, on nie jest wyjątkowym przypadkiem, tak.
OdpowiedzUsuńIdąc przez oświetlone latarniami uliczki Hogsmeade, zupełnie bez celu, spotkała się po drodze z typowymi spojrzeniami paru zboków, przez co tylko wzrósł w niej poziom irytacji. To nie jej wina, że chciała chociaż wieczorem wyglądać ładnie, tak po prostu, niż żeby cały dzień chodzić jak potwór. Umalowała usta na czerwono, specjalnie żeby odciągnąć uwagę od tego jakie są sine, a tu już każdy myśli sobie niewiadomo co. Stąpała wolno po długim chodniku, nie mając ochoty się zatrzymywać ani zawracać, bo chyba jednak sama mogła zmierzyć się z tym, co działo się w jej głowie od dłuższego czasu i swoją drogą było nie do zniesienia.
Tiffany
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTok jej myśli przerwało uderzenie, które nagle odczuła i mimowolnie odsunęła się w tył, z ciekawości przenosząc wzrok na osobę przed nią. Westchnęła ciężko i zaciskając zęby, nie wierzyła w to, że ten człowiek jeszcze ma czelność do niej podejść. Posłała mu obrzydzone spojrzenie, kiedy ją objął. Co było z nim nie tak? Kiedy już chciała go odepchnąć i iść dalej, dotarły do niej jego słowa. Momentalnie dostała gęsiej skórki na wieść o tym, że ktoś ją śledził. Naprawdę, na drugi raz wyjdzie do ludzi wyglądając jak menel. Postanowiła, że tą chwilę jakoś zniesie, więc uśmiechnęła się do niego sztucznie, udając radość na jego widok. Odeszli kawałek dalej i dyskretnie spojrzała do tyłu, z ulgą odnotowując że nie widzi nic podejrzanego. W końcu odsunęła się od niego, czując się okropnie ze świadomością, że w ogóle jej dotknął.
OdpowiedzUsuń- Bardzo cenna informacja, ale skoro już nic mi nie grozi, to się oddalę, bo jeszcze się rozchorujesz od mojego widoku - odparła chłodno, mijając go, również mając nadzieję, że przy dobrym tempie odejdzie jak najdalej.
Tiffany
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOburzona wyszarpnęła rękę z jego uścisku, piorunując go wzrokiem. Nie dość, że sam chciał zakończyć jej znajomość i powiedział jej te chamskie słowa, to teraz jak gdyby nigdy nic przychodzi i traktuje siebie jak jej pana i władcę.
OdpowiedzUsuń- Nie masz prawa mi rozkazywać, poza tym, chyba mieliśmy się nie znać i tak dalej? Więc spadaj - warknęła i poirytowana spojrzała w dół na swoje ubranie. Nie rozumiała o co mu chodziło, miała po prostu jakieś podkolanówki, koturny, sweterek i spódniczkę, w których akurat chodziła często. I nie zapominajmy, że nie była tylko w tym, bo miała jeszcze płaszcz i szalik.
- A ty nie masz przyjaciół? Błąkanie się wieczorem w masce łatwego Casanovy też nie jest zbyt bezpieczne - powiedziała uszczypliwie. - A nie, czekaj, to nie maska, tylko twoja twarz.
Usatysfakcjonowana swoją odpowiedzią, popatrzyła na niego z wyższością.
- Oh, i odczep się od mojego ubrania. Coś ci się nie podoba?
Naprawdę zaczynał ją wkurzać. Sam jasno powiedział, żeby zerwali kontakt i zaszli trochę dalej tylko po to, żeby zapomniał o swojej dziewczynie. Cóż, skoro już byli dla siebie nikim, to powinien biec do Victorii i rozkleić się niczym mały chłopiec, błagając o przebaczenie. Tem scenariusz wydał się jej naprawdę zabawny.
- Nigdzie z tobą nie wracam, idioto - zawiadomiła go po chwili, widząc pub niedaleko. - Idę sama.
Tiffany
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWreszcie nadeszła wiosna. Czas tak długo oczekiwany przeze mnie. Lubiłam każdą porę roku, ale wiosna, okres kiedy wszystko się budzi, odradza na nowo. Po prostu to kochałam. O tej porze roku miałam także urodziny, i to nie w byle jaki dzień, ale akurat pierwszy dzień wiosny. Zabawne, ale rodzice zawsze nazywali mnie małą wiosenką. To takie urocze. Uśmiechnęłam się na samą myśl o rodzinnych stronach, a zwłaszcza o wiośnie w mojej wiosce. Nostalgia jaka mnie ogarnęła, była nie do opisania. Ciekawe czy tu, w Hogwarcie ktoś w ogóle będzie pamiętał o takim moim małym święcie. W sumie byłoby miło, ale ja, jako niezależna dziewczyna postanowiłam sama wybrać się w miejsce, jakie tylko będę chciała. A skoro tak, to przecież oczywiste, że tylko HOGSMEADE mogło mnie zaspokoić. W tym miejscu zawsze mogłam się zabawić, wiadomo, że nie za darmo, ale zawsze klawo.
OdpowiedzUsuńTego dnia było naprawdę przyjemnie ciepło, dlatego miałam na sobie tylko czarny płaszcz, nie za lekki, nie za gruby. Moje brązowe włosy opadały na ramionach tak niechlujnie, jak zawsze, a delikatny wiosenny wiatr głaskał je co kilka minut.
Przemierzałam wesoło drogę w stronę Hogs, rozglądałam się w koło i obserwowałam, jak natura budziła się do życia. Kalendarzowo - pierwszy dzień wiosny, ale ta pora roku nadeszła już znacznie wcześniej, teraz wszystko już pączkowało, kwitło, wiło się, rosło, zieleniało. Ożywiało. To naprawdę wzbudzało we mnie tyle pozytywnych emocji, że aż sama nabrałam nowej siły. Może ten dzień spędzę sama, ale za to z nienagannym humorem i pozytywnym nastawieniem do życia.
Jak przyjemnie było wyjść na dwór nie obawiając się, że zaraz zamarzniesz na kość. Mimo, że był dopiero pierwszy dzień wiosny to już można było dojrzeć malutkie kwiatki wyłaniające się spod topniejącego śniegu. Cudownie jest móc zobaczyć jak wszystko zmienia się powoli na twoich oczach. Cieszyłam się, że nareszcie nastała nowa pora roku, tym bardziej, że okres zimowy chciałam zostawić za sobą.
OdpowiedzUsuńAby jeszcze bardziej nacieszyć się wiosenną atmosferą postanowiłam wybrać się do Hogsmeade, jednak nie tak całkiem bez powodu. Otóż najlepsza, najpiękniejsza, najprzyjaźniejsza, najbardziej mi bliska w Hogwarcie osoba obchodziła dziś swoje urodziny. Byłam bardzo podekscytowana tym faktem, i już od dłuższego czasu myślałam nad prezentem. Hmm, to musi być coś specjalnego, coś, co na pewno jej się spodoba. Maszerując sobie wesołym krokiem z oddali zobaczyłam znajomą postać. O NIE! Tą osobą okazała się akurat Chanseul, to właśnie dla niej mam zamiar dziś kupić prezent. Ignorowanie jej byłoby głupie i dziewczyna mogłaby pomyśleć, że coś złego się stało a nie mogłam pozwolić, aby była smutna w swoje urodziny. Hmm, w sumie to nawet dobrze. Spędzę z nią trochę czasu, skoro już obie tutaj jesteśmy. A później wymknę się po prezent, buahahaha. Tak więc zaczęłam wcielać swój plan w życie. Podbiegłam szybko do niej i przytuliłam ją od tyłu.
- Chanseuuuul, stęskniłam się za tobą! Co robisz w Hogsmeade, tak sama? - puściłam ją i uśmiechnęłam się szeroko.
Kroczyłam sobie spokojnie, aż tu nagle usłyszałam czyjeś kroki. Nie. To nie kroki. To był galopujący koń! Tupot tak niewyobrażalny, że od razu chciałam się obrócić, by sprawdzić kto tak pędzi. Niestety nie zdążyłam, bo osoba zmierzająca w moją stronę złapała mnie w pasie, wtulając się w moje ciało. Zamarłam na ułamek sekundy, po czym usłyszałam ten milutki, znajomi mi głos i od razu się obróciłam.
OdpowiedzUsuń- Victoria! - wypowiedziałam, a na mojej twarzy zawitał mimowolny uśmiech. - Miło cię widzieć. Właśnie zamierzałam udać się do... - zaraz, czy moja najlepsza przyjaciółka mogła zapomnieć o moich urodzinach? Nie. Na pewno nie. Więc czemu od razu nie złożyła mi życzeń?! Pewnie się ze mną droczy. Zgrywa się. Dobra. Jak tak bardzo chcę,to mogę poudawać. Sprawdzimy ją! - Do Lodowej Krainy. Mam w końcu luźny dzień i ochotę na Czekoladową rozkosz, albo... albo na Waniliową chwilę! Tak, lody to jest to. Idziesz ze mną? - zapytałam, przechylając głowę. - Ja stawiam!
Vic wyglądała bardzo dobrze, pomimo tego, że w jej życiu ostatnio nie było za różowo, ale w sumie mamy wiosnę. Czas, by wszystko zmienić na lepsze, czas odnowy... Nowy start!
Złapałam dziewczynę za rękę i ciepło się do niej uśmiechnęłam, by jeszcze bardziej zachęcić ją do spędzenia czasu ze mną.
- Dobrze, że na siebie wpadłyśmy!
Dziewczyna zdziwiła się widząc mnie, ale wcale mnie to nie zaskoczyło. Zaraz zaraz, a może spodziewała się jakiegoś chłopaka? Czy coś mnie ominęło?! Chociaż nie, jestem pewna, że gdyby Chanseul kogoś miała od razu powiedziałaby mi to. A nawet jeśli nie, to i tak dowiedziałabym się o tym w mgnieniu oka. Przyjaciółki po prostu wiedzą o takich rzeczach!
OdpowiedzUsuń- Do Lodowej Krainy? Z chęcią! - powiedziałam szybko. - Sama mam ochotę zjeść coś pysznego. Wiesz, ostatnio jem dużo słodyczy i w takim tempie niedługo dostanę cukrzycy.
Jeszcze raz spojrzałam z uśmiechem na dziewczynę, a następnie popędziłyśmy w stronę Lodowej Krainy niczym dwa konie, galopujące w stronę zachodzącego słońca.
[Z/L]x2