Przechadzając się po III piętrze z daleka zauważyłem czyjąś postać. Dziewczyna ciężko oddychała i było widać, że się czymś zestresowała. Dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy podejść do niej, czy też nie. Być może potrzebuje pomocy? Niepewnym krokiem ruszyłem do miejsca w którym się znajdowała. - Nic ci nie jest? - spytałem.
Starałam się uspokoić i zapomnieć o tym co się stało. Nagle usłyszałam chłopięcy głos, który zapytał mnie, czy nic mi nie jest. Spojrzałam na chłopaka, był bardzo przystojny. Poczułam, że się rumienie. -Nic mi nie jest, ale dziękuję za troskę - odpowiedziałam drżącym głosem i wstałam.
Zauważyłem, jak się rumieni, przez co lekko uśmiechnąłem się pod nosem. Była bardzo urocza. Po chwili ciszy, odpowiedziała mi zapewniając, że wszystko jest w porządku, lecz jej roztrzęsiony głos mówił co innego. Stwierdziłem jednak, że ten temat może dla niej być trudny, czy też niemiły, dlatego odpuściłem dalsze kontynuowanie go. - Następnym razem uważaj na siebie - rzekłem przejęty. - Tak przy okazji, jestem Lee Sungyeol.
Albo mi się wydawało, albo naprawdę się o mnie martwił. Pierwszy raz jakiś chłopak był dla mnie taki miły i to w dodatku taki cudowny chłopak. -Tak będę uważała -odparłam, rumieniąc się jeszcze bardziej. - Ja jestem... Mów na mnie Sunny. Uśmiechnełam się do niego przyjaźnie.
Pierwszy raz zobaczyłem jej uśmiech. Nie był taki fałszywy, czy też zwyczajny. Był przepełniony czułością, przynajmniej ja to tak odczułem . Pod wpływem tego, moje kąciki ust również zaczęły unosić się w górę. Jej pseudonim pasował do niej, szczerze mówiąc. - Sunny... bardzo ładnie - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Długo się tu uczysz? Nigdy jej tu nie widziałem... Więc są dwie opcje. Albo ukrywała się przed ludźmi, albo jest pierwszoroczniakiem, który jeszcze nie bardzo odnalazł się w naszej szkole. Sumienie mi podpowiadało, żeby wybrać opcje pierwszą. Jeśli tak jest, to ja, Lee Sungyeol, zrobię wszystko, żeby czuła się lepiej w społeczeństwie!
Zauważyłam, że też się uśmiecha jego uśmiech był taki śliczny, że aż nie mogłam oderwać od niego wzroku. - Dziękuję.. Ty masz ładne imię - Nie miałam pojęcia co innego miałam powiedzieć. Kiedy zapytał, czy długo się tutaj uczę zrozumiałam, że siedzenie w pokoju i rozmyślanie o domu nie jest dobrym rozwiązaniem.- Teraz mija drugi rok... A Ty? Miałam szanse na przyjaźń, albo nawet na coś więcej, bałam się, że coś zepsuje.
Gdy odpowiedziała na moje wcześniejsze pytanie, wiedziałem, że miałem rację. Nie lubię zostawiać ludzi z problemami, a ten nie był taki zwyczajny, więc postanowiłem jej pomóc. Oczywiście, nie powiem jej tego wprost, to byłoby trochę dziwne. Chciałem zacząć od razu, lecz nie miałem pomysłu. - Też jestem z drugiego roku... Hmmm, może tak powiesz mi coś o sobie?
Zapytał mnie, czy powiem mu coś o sobie. Jednak nie miałam pomysłu od czego zacząć. Zapadła więc niezręczna cisza, którą nagle przerwałam: -Może zadasz mi jakieś pytania, a ja na nie odpowiem?
Niezręczna cisza, nie lubię takich. Normalnie, bym takiego pytania nie zadał, ale strasznie się chciałem o niej czegoś dowiedzieć. Wydawała się sympatyczna. - Ulubiony kolor? Hmm, a może masz jakieś zwierzę?
- Mój ulubiony kolor to zielony, różowy i pomarańczowy -odpowiedziałam bez chwili namysłu. Drugie pytanie sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się smutek, ale odpowiedziałam: - Mam ich bardzo dużo i straszne za nimi tęsknię. Do Hogwartu zabrałam kotka.
- Ej, ej, ej, nie smuć się - powiedziałem szybko, kiedy na jej twarzy zobaczyłem ponurą minę. Nie chciałem żeby się smuciła, do tego przez pytanie zadane przeze mnie. - Wiesz, nie jestem dobrym pocieszycielem, ale dobrze, że przynajmniej masz przy sobie kotka - zaśmiałem się nerwowo. Tak, pocieszanie to nie była moja bajka.
Kiedy, zaczął mnie pocieszać uśmiechnełam się do, niego by nie czuł się winny. - To nic, ja tylko bardzo tęsknię za domem i przyjaciółmi. Tutaj nie mam nikogo. - Powiedziałam drżącym głosem. Czułam, że zaraz się popłaczę.
Zauważyłem, jak jej warga mimowolnie zaczęła drgać. Po tym, co mi powiedziała, sam miałem ochotę się rozpłakać. - Nie płacz, uśmiechnij się! Teraz, będę za tobą chodził i nie odczepię się od ciebie - rzekłem. Chciałem jej pomóc, chciałem, żeby poczuła się tu dobrze.
Wbiegłam z izby pamięci, nogi mi się trzęsły. Zawsze tak miałam kiedy wpadłam na kogoś. Usiadłam pod ścianą by ochłonąć.
OdpowiedzUsuńPrzechadzając się po III piętrze z daleka zauważyłem czyjąś postać. Dziewczyna ciężko oddychała i było widać, że się czymś zestresowała. Dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy podejść do niej, czy też nie. Być może potrzebuje pomocy? Niepewnym krokiem ruszyłem do miejsca w którym się znajdowała.
OdpowiedzUsuń- Nic ci nie jest? - spytałem.
Starałam się uspokoić i zapomnieć o tym co się stało. Nagle usłyszałam chłopięcy głos, który zapytał mnie, czy nic mi nie jest. Spojrzałam na chłopaka, był bardzo przystojny. Poczułam, że się rumienie.
OdpowiedzUsuń-Nic mi nie jest, ale dziękuję za troskę - odpowiedziałam drżącym głosem i wstałam.
Zauważyłem, jak się rumieni, przez co lekko uśmiechnąłem się pod nosem. Była bardzo urocza. Po chwili ciszy, odpowiedziała mi zapewniając, że wszystko jest w porządku, lecz jej roztrzęsiony głos mówił co innego. Stwierdziłem jednak, że ten temat może dla niej być trudny, czy też niemiły, dlatego odpuściłem dalsze kontynuowanie go.
OdpowiedzUsuń- Następnym razem uważaj na siebie - rzekłem przejęty. - Tak przy okazji, jestem Lee Sungyeol.
Albo mi się wydawało, albo naprawdę się o mnie martwił. Pierwszy raz jakiś chłopak był dla mnie taki miły i to w dodatku taki cudowny chłopak.
OdpowiedzUsuń-Tak będę uważała -odparłam, rumieniąc się jeszcze bardziej. - Ja jestem... Mów na mnie Sunny.
Uśmiechnełam się do niego przyjaźnie.
Pierwszy raz zobaczyłem jej uśmiech. Nie był taki fałszywy, czy też zwyczajny. Był przepełniony czułością, przynajmniej ja to tak odczułem . Pod wpływem tego, moje kąciki ust również zaczęły unosić się w górę. Jej pseudonim pasował do niej, szczerze mówiąc.
OdpowiedzUsuń- Sunny... bardzo ładnie - powiedziałem zgodnie z prawdą. - Długo się tu uczysz?
Nigdy jej tu nie widziałem... Więc są dwie opcje. Albo ukrywała się przed ludźmi, albo jest pierwszoroczniakiem, który jeszcze nie bardzo odnalazł się w naszej szkole. Sumienie mi podpowiadało, żeby wybrać opcje pierwszą. Jeśli tak jest, to ja, Lee Sungyeol, zrobię wszystko, żeby czuła się lepiej w społeczeństwie!
Zauważyłam, że też się uśmiecha jego uśmiech był taki śliczny, że aż nie mogłam oderwać od niego wzroku.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję.. Ty masz ładne imię - Nie miałam pojęcia co innego miałam powiedzieć. Kiedy zapytał, czy długo się tutaj uczę zrozumiałam, że siedzenie w pokoju i rozmyślanie o domu nie jest dobrym rozwiązaniem.- Teraz mija drugi rok... A Ty?
Miałam szanse na przyjaźń, albo nawet na coś więcej, bałam się, że coś zepsuje.
Gdy odpowiedziała na moje wcześniejsze pytanie, wiedziałem, że miałem rację. Nie lubię zostawiać ludzi z problemami, a ten nie był taki zwyczajny, więc postanowiłem jej pomóc. Oczywiście, nie powiem jej tego wprost, to byłoby trochę dziwne. Chciałem zacząć od razu, lecz nie miałem pomysłu.
OdpowiedzUsuń- Też jestem z drugiego roku... Hmmm, może tak powiesz mi coś o sobie?
Zapytał mnie, czy powiem mu coś o sobie. Jednak nie miałam pomysłu od czego zacząć. Zapadła więc niezręczna cisza, którą nagle przerwałam:
OdpowiedzUsuń-Może zadasz mi jakieś pytania, a ja na nie odpowiem?
Niezręczna cisza, nie lubię takich. Normalnie, bym takiego pytania nie zadał, ale strasznie się chciałem o niej czegoś dowiedzieć. Wydawała się sympatyczna.
OdpowiedzUsuń- Ulubiony kolor? Hmm, a może masz jakieś zwierzę?
- Mój ulubiony kolor to zielony, różowy i pomarańczowy -odpowiedziałam bez chwili namysłu. Drugie pytanie sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się smutek, ale odpowiedziałam:
OdpowiedzUsuń- Mam ich bardzo dużo i straszne za nimi tęsknię. Do Hogwartu zabrałam kotka.
- Ej, ej, ej, nie smuć się - powiedziałem szybko, kiedy na jej twarzy zobaczyłem ponurą minę. Nie chciałem żeby się smuciła, do tego przez pytanie zadane przeze mnie.
OdpowiedzUsuń- Wiesz, nie jestem dobrym pocieszycielem, ale dobrze, że przynajmniej masz przy sobie kotka - zaśmiałem się nerwowo. Tak, pocieszanie to nie była moja bajka.
Kiedy, zaczął mnie pocieszać uśmiechnełam się do, niego by nie czuł się winny.
OdpowiedzUsuń- To nic, ja tylko bardzo tęsknię za domem i przyjaciółmi. Tutaj nie mam nikogo. - Powiedziałam drżącym głosem. Czułam, że zaraz się popłaczę.
Zauważyłem, jak jej warga mimowolnie zaczęła drgać. Po tym, co mi powiedziała, sam miałem ochotę się rozpłakać.
OdpowiedzUsuń- Nie płacz, uśmiechnij się! Teraz, będę za tobą chodził i nie odczepię się od ciebie - rzekłem. Chciałem jej pomóc, chciałem, żeby poczuła się tu dobrze.
-Dziękuję, jesteś taki miły! -wykrzyknełam, podbiegłam do niego, przytuliłam i zaczęłam płakać.- Jesteś naprawdę wspaniałą osobą.
OdpowiedzUsuń