Kierowaliśmy się powoli w stronę zegara słonecznego, o którym mówił wcześniej Myungsoo, rozglądając się dookoła i od czasu do czasu łapiąc płatki śniegu na język. Cóż, przynajmniej ja tak robiłam - szczerze mówiąc, to szłam za chłopakiem, więc widziałam tylko jego plecy. Nie wiedziałam co robi, ani jaką ma minę, miałam tylko nadzieję, że nie przeszkadza mu moje wolne tempo, bo nie dość, że nie miałam zbyt dobrej kondycji i zwykle po prostu chodziłam powoli, to śnieg skutecznie jeszcze bardziej mnie opóźniał, sprawiając tym samym, że w końcu zostałam w tyle. Nie przeszkadzało mi to jednak ani trochę, bo czułam się o wiele swobodniej, a chłopak nie musiał oglądać jak okazyjnie podskakuję sobie zamiast zwyczajnie iść, uśmiechając się przy tym do siebie jak debil. Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu odczuwałam atmosferę świąt, a do tego wszystko wydawało mi się o wiele piękniejsze, niż zwykle. Do tego ozdobiłam pokój wspólny Gryffindoru z Myungsoo i wyglądało na to, że chłopak naprawdę lubi spędzać ze mną czas, więc chyba nawet mogłam nazwać się jego znajomą. Albo koleżanką. W sumie, to nie było takie ważne, ale fakt, że ostatnio spędzałam większość swojego wolnego czasu z chłopakiem, którego zauważyłam już swojego pierwszego dnia w Hogwarcie sprawiała, że czułam łaskotanie w brzuchu. - Myungsoo - zawołałam jego imię w którymś momencie, uśmiechając się od ucha do ucha, gdy tylko odwrócił głowę w moją stronę. - Wesołych Świąt - powiedziałam widząc jego pytający wzrok, po czym zachichotałam cicho i nieznacznie pokręciłam głową.
Szedłem sobie spokojnie przed siebie, brnąc dalej przez śnieg, który skutecznie utrudniał mi chodzenie, przez co moje tempo było zdecydowanie wolniejsze niż zwykle. Nie przeszkadzało mi to jednak i Aesung chyba też nie miała nic przeciwko, bo sama szła kilka kroków za mną, jeszcze wolniej. Właściwie, taki wolny spacer nie tyle mi nie przeszkadzał, co szczerze się podobał, bo dzięki temu spokojnie mogłem robić zdjęcia okolicy, nie martwiąc się przy tym, że wyjdą zamazane, bo przecież nigdzie w sumie się nie spieszyliśmy. Usłyszawszy, jak dziewczyna woła moje imię gdzieś za moimi plecami, odwróciłem się w jej stronę, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, gdy tylko dostrzegłem jej rozpromienioną buzię. Prawdę mówiąc, nie pamiętałem, żebym wcześniej widział Aesung tak szczęśliwą, więc widok uśmiechu na jej ustach mimowolnie uwalniał stado motyli, które wesoło trzepotały swoimi skrzydełkami w moim brzuchu. - Wesołych Świąt, Aesungie - odpowiedziałem jej, wciąż się przy tym uśmiechając pod nosem jak głupek. Nie mogąc przegapić okazji, kiedy dziewczyna wydawała się być najradośniejszą osobą na świecie, uniosłem do góry swój aparat, którego już wcześniej używałem i nie musiałem tracić czasu na włączanie go, po czym kliknąłem kilka razy w odpowiedni guzik, a po chwili rozległo się znajome kliknięcie, oznajmiające, że zdjęcie zostało właśnie wykonane. - Wyglądasz dziś jak aniołek - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem ze swojej własnej uwagi. Nie mogłem jednak nic poradzić na to, że naprawdę mi go przypominała. Uśmiech wciąż gościł na jej twarzy, a do jej włosów opadających na ramiona, przyklejały się drobne płatki śniegu, dodając jej tym samym uroku.
Uśmiechnęłam się do chłopaka radośnie, kiedy odpowiedział na moje słowa, przy okazji znowu nazywając mnie zdrobnieniem mojego imienia. Nie miałam pojęcia czemu to robił, ale za każdym razem czułam przyjemne łaskotanie w brzuchu, więc ani trochę mi to nie przeszkadzało. Gwałtownie uniosłam wzrok, kiedy dotarło do mnie, że chłopak po raz drugi tego dnia mnie sfotografował, ale tym razem chciało mi się tylko z tego śmiać. Kiedy odezwał się ponownie, nadal chichotałam pod nosem, co nasiliło się tylko przez jego żart. - Naprawdę? Ale nie mam skrzydełek - odparłam, wzruszając przy tym ramionami i kręcąc głową. Wciąż chciało mi się jednak śmiać, więc nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Nawet to, że chłopak znowu zrobił mi zdjęcie bez zapowiedzi, nie było w stanie popsuć mojego humoru. - Ani aureoli. I białej sukienki. Chyba nie wiesz jak wyglądają aniołki, Myungsoo - zażartowałam, podbiegając skocznym krokiem odrobinę bliżej niego. Szczerze mówiąc, to od razu przypomniało mi się jak jeszcze niedawno tyle razy sama go do nich porównywałam, co automatycznie wywołało u mnie pieczenie policzków. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że zapewne nawet tego nie widać, bo mróz od dawna mnie w nie szczypał, więc na pewno już wcześniej były czerwone. - Zrób sobie zdjęcie - poprosiłam go, łapiąc z nim na chwilę kontakt wzrokowy. Miałam nadzieję, że się zgodzi, a później bez problemu mi je odda, dzięki czemu zyskam kolejną pamiątkę. - Zawieszę je sobie na honorowym miejscu w moim pokoju, może na lodówce albo na szafie - zażartowałam, śmiejąc się przy tym pod nosem. - Albo będę go używała jako zakładki.
Radośnie pokiwałem głową w odpowiedzi na jej pytanie, bo tak faktycznie uważałem. Zaśmiałem się jednak, kiedy Aesung zaczęła wyliczać wszystko to, co posiadają aniołki, a czego ona sama nie miała. - A widziałaś kiedyś prawdziwego aniołka? - spytałem, przyglądając się jej uważnie i wciąż uśmiechajac pod nosem. Widząc radość na twarzy dziewczyny, trudno było mi zapanować nad własną mimiką, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało, zwłaszcza, że to wszystko dzięki dziewczynie. Stojąc już całkiem blisko Aesung, wyciągnąłem przed siebie rękę, po czym delikatnie wbiłem palec w jej zaróżowiony, prawdopodobnie od chłodu, policzek. - Może tak naprawdę wszystkie wyglądają jak ty i nawet o tym nie wiesz - zażartowałem, ściągając przy tym pasek aparatu z ramion. Kiedy już się go pozbyłem, wyciągnąłem dłonie ze sprzętem w kierunku dziewczyny, uśmiechając się przy tym promiennie. Aesung poprosiła mnie o kolejne zdjęcie, a ja nie miałem w sumie nic przeciwko temu, ale chciałem, żeby to ona znowu je zrobiła. W moim brzuchu znów pojawiło się to przyjemne uczucie łaskotania, kiedy wspomniała, że chciałaby powiesić moją fotografię w jakimś specjalnym dla niej miejscu. W takich miejscach raczej nie wiesza się zdjęć byle kogo, więc cieszyłem się na myśl, że jestem dla niej kimś więcej, niż tylko przypadkowym znajomym. Co właściwie działało w dwie strony, bo sam uważałem Aesung za kogoś więcej niż tylko koleżankę. - Lodówka to twoje honorowe miejsce? - spytałem, chichocząc pod nosem.
- Hmmm... W sumie nie wiem - odparłam szczerze, przyglądając się chłopakowi i uśmiechając przy tym pod nosem. - Ale ktoś przypominał mi kiedyś aniołka, więc wydaje mi się, że widziałam. Miałam nadzieję, że moja mina mnie nie zdradza, a sam Myungsoo niczego się nie domyśla, bo inaczej musiałabym spalić się ze wstydu. Liczyłam na to, że weźmie to za kolejny żart, albo nie zwróci na to szczególnej uwagi, bo w sumie każdy mógł komuś przypominać anioła. Cofnęłam się odrobinę do tyłu, kiedy chłopak delikatnie wbił palec w mój policzek, ale zachichotałam przy tym pod nosem i pokręciłam głową. Zaśmiałam się jeszcze głośno, słysząc kolejne słowa, które wyszły z jego ust. Westchnęłam głośno, kiedy wyciągnął w moją stronę ręce z aparatem, ale bez zbędnych protestów odebrałam go od niego i uśmiechnęłam się pod nosem. Nie chciałam narażać jego aparatu na niebezpieczeństwo, ale nie wiedzieć czemu, jakoś nie miałam ochoty sprzeczać się w tamtym momencie, więc po prostu uniosłam urządzenie do góry. - Lodówka to najlepsze miejsce w moim pokoju, często sobie przy niej siedzę - odparłam, odpowiadając chichotem na jego śmiech. Nie mówiłam do końca szczerze, bo za najlepsze miejsce uważałam swoje okno, ale lodówka też była fajna, tylko, że raczej nie powiesiłabym tam zdjęcia, które byłoby dla mnie aż tak ważne. - Twoje zdjęcie będzie przypominało mi o tym, żebym tyle nie jadła - zażartowałam jednak, nie mogąc się powstrzymać. - Zrób dołeczki - poprosiłam go po chwili, chichocząc pod nosem, kiedy tylko powiedziałam to na głos. Czułam się trochę tak, jakbym przed chwilą wypiła drinka, który dodał mi odwagi, ale może po prostu odrobinkę upiłam się szczęściem i włala, właśnie tak skończyłam. Mina Myungsoo wydawała mi się tak zabawna, że nie mogłam przestać się śmiać nawet wtedy, kiedy naciskałam na przycisk, który robił zdjęcie. Pewnie nawet nie miał pojęcia co miałam na myśli mówiąc coś takiego, więc nawet nie wyobrażał sobie jak bardzo lubię jego dołeczki. W końcu oddałam chłopakowi aparat, nadal uśmiechając się pod nosem jak skończona kretynka.
Kiedy dziewczyna przyjęła ode mnie aparat, cofnąłem się kilka kroków do tyłu, aby swobodnie mogła mi zrobić zdjęcie. Zaśmiałem się jednak, kiedy wyjaśniła mi, jak bardzo lubi swoją lodówkę i miejsce, w którym stała. Właściwie, to nawet jej się nie dziwiłem. Gdybym sam miał lodówkę w pokoju, pewnie spędzałbym przy niej większość swojego wolnego czasu, wyjadając przy tym wszystkie zgromadzone w niej smakołyki. - Jesteś aż tak straszny, że odbieram apetyt? - spytałem, śmiejąc się przy tym głośno. Wiedziałem, że Aesung pewnie nie to miała na myśli, ale mimo to, nie umiałem się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. Widząc jednak jej minę, pokręciłem nieznacznie głową, starając się opanować swój śmiech. Kiedy usłyszałem prośbę dziewczyny, przekrzywiłem nieco głowę w bok, przyglądając się jej przy tym uważnie. Nie bardzo rozumiałem co miała na myśli, kiedy poprosiła, abym zrobił dołeczki, ale zachichotałem pod nosem, bo zabrzmiało to dość zabawnie. - Jak właściwie się robi dołeczki? - spytałem w końcu rozbawiony, kiedy dziewczynie udało się zrobić w końcu zdjęcie i wyciągnęła do mnie rękę z aparatem. Ostrożnie zabrałem go z jej dłoni i z powrotem przewiesiłem sobie przez ramię, by nie musieć go wciąż trzymać i zajmować przy tym rąk.
- A co gdybym powiedziała, że jesteś? - spytałam żartobliwym tonem, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Tak szczerze, to wcale nie był taki straszny, raczej po prostu wyglądał tak dobrze, że automatycznie przypominałam sobie jak wyglądam ja i nie chciałam doprowadzić do tego, że będę od niego jeszcze bardziej odstawać. Nie miałam jednak zamiaru mówić tego na głos, więc zachichotałam tylko i zaczęłam nogą rozgarniać śnieg. - Nie wiem, bo ja nie umiem - odparłam, wzdychając przy tym głośno. Uwielbiałam dołeczki w policzkach i zawsze chciałam je mieć, ale niestety los mi ich nie przyznał. Myungsoo był większym szczęściarzem jeśli o to chodziło, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę, bo przynajmniej mogłam cieszyć się tym widokiem. - To ty powinieneś wiedzieć - dodałam po chwili, chichocząc cicho pod nosem. W którymś momencie sięgnęłam do kieszeni po rękawiczki i powoli założyłam je na dłonie, bo coraz bardziej zaczynał dokuczać mi mróz panujący dookoła. Były ciepłe i przemiłe w dotyku, przez co byłam jeszcze bardziej wdzięczna chłopakowi za to, że mi je podarował. - Chodźmy dalej - poprosiłam, robiąc kilka kroków do przodu przez dosyć wysoki śnieg. Nie wiem czy miałam takie krótkie nogi, czy po prostu napadało go aż tyle, ale skutecznie utrudniał mi unoszenie stóp z ziemi.
Wzruszyłem tylko ramionami, nie bardzo wiedząc co miałem jej na to odpowiedzieć. - W sumie to chyba nic - odparłem, śmiejąc się pod nosem. - Nawet jeśli, to dalej mnie lubisz, co? - spytałem, zerkając na nią. Prawdę mówiąc, mimo wszystko nie miałem większego wpływu na to, jak wyglądam i nie bardzo się tym przejmowałem, ale miałem jednak nadzieję, że nie jestem aż tak okropny, żeby straszyć biedną Aesung i w końcu naprawdę trafić na jej lodówkę. Zaśmiałem się cicho, widząc jak dziewczyna wzdycha, prawdopodobnie ubolewając nad tym, że natura niestety nie obdarzyła jej dołeczkami, które szczerze mówiąc, nie były jej wcale potrzebne, bo i bez nich wyglądała uroczo. - Nie panuję nad nimi - przyznałem, bo taka była prawda. Nie widziałem swojej twarzy w ciągu dnia, więc niekoniecznie wiedziałem co i kiedy się na niej pojawia. Słysząc jej prośbę, pokiwałem głową, po czym powoli ruszyłem dalej, czekając jednak najpierw, aż wyrównam chód z Aesung, aby móc iść obok niej. Nie chciałem, żeby człapała znowu za mną, gdzie niestety nie miałem na nią widoku, a tak przynajmniej mogłem od czasu do czasu ukradkiem na nią zerknąć kątem oka. - Patrz, to tam - powiedziałem w pewnym momencie, wskazując ręką przed siebie, gdzie w oddali majaczyły już sporej wielkości kamienie porozkładane na ziemi. Wcześniej znajdował się tam stary, słoneczny zegar, a teraz były to już jedynie ruiny jego pozostałości.
Nieznacznie wzruszyłam ramionami, teatralnie przy tym wzdychając. - Pewnie tak - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko pod nosem, ale policzki ponownie zaczęły mnie i piec i to wcale nie dlatego, że robiło się coraz zimniej. Chciałam powiedzieć chłopakowi, że wystarczy by się uśmiechnął, ale za bardzo się wstydziłam, więc po prostu przytaknęłam kilkakrotnie na jego słowa. Miałam to szczęście, że w mojej obecności często się uśmiechał, więc mogłam bez problemu oglądać jego dołeczki w policzkach. - To już całkiem blisko - powiedziałam, zerkając na niego kącikiem oka. Szybko odwróciłam jednak głowę w stronę zamku by zobaczyć jak bardzo się oddaliliśmy i doszłam do wniosku, że przeszliśmy już co najmniej połowę drogi, więc spora część spaceru była już za nami. Trochę żałowałam, że niedługo będziemy musieli wracać, ale wiedziałam, że niedługo zacznę marznąć i będę tylko błagała o to, by wrócić już do Hogwartu. Nawet nie spostrzegłam kiedy zaczęłam znowu zwalniać i zostawać w tyle za chłopakiem, co nie przeszkadzało mi ani trochę. Lubiłam mieć obok siebie tyle wolnej przestrzeni, a do tego mogłam bez problemu obserwować Myungsoo i nie musiałam się niczym stresować. W którymś momencie miałam ochotę nabrać do ręki trochę śniegu i ulepić śnieżkę, którą później wycelowałabym w chłopaka, ale bałam się, że jeszcze przypadkiem trafię w jego aparat. - Opowiedz mi coś - poprosiłam chłopaka w którymś momencie, mając nadzieję, że usłyszał mnie przez hałas, który wytwarzaliśmy stąpając po śniegu. Nie zależało mi na niczym konkretnym, po prostu chciałam posłuchać jego głosu, tym bardziej, że dodatkowo mogłam dowiedzieć się o nim czegoś więcej. - Cokolwiek.
Przytaknąłem głową, kiedy Aesung stwierdziła, że to już całkiem blisko, bo rzeczywiście miała rację. Z każdym krokiem coraz bardziej zbliżaliśmy się do kamiennego kręgu, a ja co jakiś czas spoglądałem w górę, by znów złapać kilka lecących z nieba śnieżynek w usta. Chichotałem pod nosem za każdym razem, gdy płatek śniegu trafiał mi do oka, po czym w końcu zrezygnowałem z tej rozrywki i rozejrzałem się dookoła, poszukując wzrokiem dziewczyny, która znowu znalazła się gdzieś kilka kroków za mną. - Coś opowiedzieć? - wymamrotałem pod nosem pytającym tonem, kiedy usłyszałem jej prośbę. Nie miałem pojęcia, o co dokładnie jej chodziło, bo cokolwiek mogło właściwie oznaczać wszystko, a ja nie wiedziałem, co mogłoby ją w ogóle zainteresować. Westchnąłem więc głośno, starając się przywołać w myślach jakieś ciekawe wspomnienie czy sytuację, której byłem świadkiem, ale w głowie miałem pustkę, której nie umiałem zapełnić niczym sensownym. - Jestem fajtłapą - powiedziałem w końcu, śmiejąc się cicho już z samych tych słów. Nie miałem pojęcia, czy Aesung zdążyła już to zauważyć, czy nie, ale czasem naprawdę zdarzały mi się głupie wypadki, nawet na prostej drodze. - I średnio idzie mi latanie na miotle - kontynuowałem, odwracając się w jej kierunku, by móc na nią spoglądać i idąc teraz do tyłu. - W pierwszej klasie, podczas którejś lekcji latania, wleciałem do zamku przez okno i wylądowałem na lekcji transmutacji. Chociaż wszystkich to bawiło, profesor McGonagall nie była raczej zbyt zachwycona i tak dostałem swój pierwszy szlaban - kończąc swoją krótką historię, śmiałem się pod nosem na samo wspomnienie tamtych wydarzeń. Szlaban, który wtedy dostałem nie był w sumie prawdziwym szlabanem, bo musiałem wtedy po prostu powycierać kurze w klasie, w której udało mi się wylądować, ale mimo to, do końca życia będę to już chyba wspominał jako swoje pierwsze wykroczenie w szkole.
Na początku starałam się zachować powagę, więc przytaknęłam kilkakrotnie głową, ale jak tylko w mojej głowie pojawił się obraz biednego Myungsoo lądującego w sali transmutacji oraz miny i reakcji profesor McGonagall na przerwanie jej w ten sposób lekcji, wybuchnęłam głośnym śmiechem. To musiało wyglądać przekomicznie, więc nie dziwiłam się ani trochę, że inni uczniowie byli tym rozbawieni. - Dobrze, że profesor McGonagall nie dostała zawału - powiedziałam w końcu, kiedy udało mi się już odrobinę uspokoić oddech. - Lubię jej lekcje. Mimo tego wszystkiego uważałam jednak, że to musiało być słodkie i żałowałam, że nie widziałam tego na własne oczy. Myungsoo był uroczy i lubiłam w nim to, że jednak nie jest we wszystkim taki perfekcyjny i zdarzało mu się zrobić coś takiego. Sama również miałam takich incydentów w życiu dosyć sporo, tylko że każdy z nich wywoływał u mnie nagłe ciarki i ochotę zakopania się pod ziemią. Zapewne byłam o wiele większą fajtłapą niż chłopak, ale domyślałam się, że już dawno zdążył to dostrzec, więc wydawało mi się, że nie muszę tego oznajmiać. - A więc będziesz startował do drużyny Gryffindoru? Wiesz, w quidditchu? - zażartowałam po chwili, chichocząc przy tym pod nosem. Szczerze mówiąc, to Myungsoo nawet mi do tego nie pasował, więc wolałam go sobie nie wyobrażać w naszej szkolnej drużynie. Jeszcze zrobiłby sobie krzywdę, a tego naprawdę nie chciałam.
Widząc, że najwyraźniej rozbawiłem dziewczynę moja opowieścią, sam nie potrafiłem opanować uśmiechu, który cisnął mi się na usta. Dzisiaj Aesung była jakoś szczególnie szczęśliwa, co tylko prawdę mówiąc i mnie uszczęśliwiało, więc cieszyłem się, że i ja mogłem się jakoś przyczynić do pojawienia się na jej twarzy uśmiechu. - Na szczęście nic się jej nie stało - przyznałem, kiwając przy tym głową. Gdybym przy okazji uszkodził jeszcze nauczyciela podczas mojego efektownego zjawienia się na lekcji, na wycieraniu kurzów z pewnością by się wtedy nie skończyło. Nie mówiąc już nawet o wyrzutach sumienia, które gryzłyby mnie już do końca życia, gdyby rzeczywiście komuś stała się jakaś krzywda. Zaśmiałem się głośno, słysząc żart dziewczyny, bo jakoś trudno byłoby mi wyobrazić siebie w szkolnej drużynie. Zwłaszcza, że przy quidditchu nawet najlepsi w lataniu kończyli nieraz z licznymi urazami. - Wolałbym nie narażać życia swojego i innych - odparłem, w głowie widząc już przemykające mi obrazy skrzydła szpitalnego, którego pewnie byłbym częstym gościem, gdybym zdecydował się na wstąpienie do drużyny. Z uśmiechem na ustach, zwolniłem kroku, by móc w końcu z powrotem zrównać się z dziewczyną i odwrócić do tyłu, aby znów iść normalnie. Zerknąłem na nią kątem oka, po czym odezwałem się po chwili. - Teraz ty mi coś opowiedz - poprosiłem, spoglądając na nią i uśmiechając się ciepło.
Uśmiechnęłam się pod nosem, by po chwili zachichotać, kiedy chłopak wybuchnął śmiechem słysząc moje słowa. Przytaknęłam kilkakrotnie na jego słowa, wiedząc że ma rację. W końcu i tak tylko sobie zażartowałam, nawet nie widziałam Myungsoo w roli gracza quidditcha. - Pewnie nie byłoby zbyt wesoło - przyznałam, wyobrażając sobie jak siedząc na miotle wpada prosto na trybuny, raniąc przy tym kilka osób. Pewnie nie wyszłoby to nikomu na dobre, ale szczerze mówiąc, najbardziej bałabym się o niego. W końcu chłopak nieco spowolnił, przez co szybko zrównał się ze mną tempem i odwrócił do przodu, by móc iść obok mnie. Westchnęłam głośno i zerknęłam na niego kącikiem oka, a następnie pochyliłam się niżej, by móc nabrać do ręki trochę śniegu. Zagniatając go w ręce zastanawiałam się na tym, co mogłabym opowiedzieć Myungsoo, ale właściwie nie miałam zielonego pojęcia. Byłam przecież taka nudna, nic nie działo się w moim życiu. Nie miałam żadnych zabawnych przygód. - Nie wiem co mogłabym ci opowiedzieć - odezwałam się w końcu, spoglądając na chłopaka i wzdychając przy tym głośno. - Nie jestem zbyt interesująca, zwykle po prostu siedzę w swoim pokoju i robię różne nudne rzeczy. Trochę czytam, czasami sobie piszę. Robię też na szydełku... Czasami na drutach. Chyba nigdy nie przytrafiło mi się nic tak zabawnego, jak tobie. Co chciałbyś usłyszeć..? - spytałam go w końcu niepewnie, myśląc, że może wtedy uda mi się na coś wpaść.
- Pewnie nie - przyznałem, kiwając przy tym głową z uśmiechem na twarzy, bo mimo wszystko, dalej bawiła mnie wizja siebie w szkolnej drużynie. Chyba nigdy nie mógłbym wziąć tego na poważnie, zważając na to, jak często przewracam się nawet na prostej drodze, a co dopiero gdybym miał przebywać w powietrzu. Upadek z wysokości na pewno skończyłby się dla mnie o wiele gorzej. Idąc przed siebie, słuchałem wciąż uważnie Aesung, która opowiadała o tym, co lubi robić. Trochę zaskoczony tym, co usłyszałem, spojrzałem na nią szybko, przyglądającym przy tym uważnie jej twarzy. - Potrafisz robić na drutach i szydełku? - spytałem, uśmiechając się do niej szeroko. W sumie nawet nie wiem co mnie aż tak zaskoczyło, właściwie to wszystko chyba mi zwyczajnie imponowało, bo teraz raczej nie wszędzie można było spotkać kogoś, kto się tym interesuje i potrafi to w ogóle robić. Przez dłuższy moment zastanawiałem się nad tym, o co mógłbym ją zapytać, ale nie miałem chyba nic konkretnego na myśli. Chciałem po prostu posłuchać czegoś i na jej temat, w sumie czegokolwiek. Uśmiechnąłem się jednak do dziewczyny, kopiąc po drodze śnieg, który zagradzał mi drogę. - Co piszesz? - spytałem, zainteresowany, co dziewczyna miała na myśli.
Przytaknęłam kilkakrotnie głową, czując jak policzki oblewają mi rumieńce, kiedy chłopak nagle zaczął mi się przyglądać. Nadal okropnie mnie to krępowało, więc odwróciłam głowę w przeciwną stronę. - Lubię robótki ręczne, więc interesuje mnie prawie wszystko, co w jakikolwiek sposób się z tym wiąże - przyznałam szczerze, uśmiechając się pod nosem. Ile razy napalałam się już na jakieś zajęcie, kupowałam wszystkie potrzebne do tego materiały, a potem szybko dawałam sobie z tym spokój, bo znajdowałam nowe zajęcie i zaczynałam skupiać się na nim. - Ostatnio zrobiłam szalik na drutach - przyznałam szczerze, nie mogąc się już powstrzymać. Nigdy wcześniej nie porwałam się na nic, co zajęłoby mi aż tyle czasu, więc byłam z siebie naprawdę dumna. - Różne rzeczy - odparłam, uśmiechając się pod nosem. Miałam jednak nadzieję, że Myungsoo nie będzie mnie dalej wypytywał, bo to akurat trochę mnie zawstydzało i nie byłam pewna czy chcę mu o tym mówić, w każdym razie przynajmniej jeszcze nie teraz. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechając się pod nosem, rzuciłam maleńką śnieżką, którą ulepiłam w dłoniach, prosto w jego klatkę piersiową. Zachichotałam widząc jego minę.
Zainteresowany, nie odrywałem wzroku od Aesung, kiedy przyznała, że lubi robótki ręczne. Sam właściwie nigdy nie miałem okazji trzymać w ręce drutów czy szydełka, może kilka razy zdarzyło mi się coś przyszyć igłą i nitką, ale na tym chyba się to wszystko kończyło. - Jaki szalik? - spytałem, odwracając głowę przed siebie, uśmiechając się przy tym pod nosem. Dziewczynę chyba dalej musiało krępować to, jak się jej przyglądam, a chociaż chciałem móc na nią patrzeć tak długo, jak to było tylko możliwe, to nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie w mojej obecności. Przytaknąłem głową, słysząc jej odpowiedź, chociaż to i tak niewiele mi wyjaśniało. Różnymi rzeczami można było nazwać naprawdę różne rzeczy, od pisania wierszyków po długie powieści. Chciałem zapytać ją, co dokładniej miała na myśli, mówiąc to, ale zanim zdążyłem się odezwać, poczułem, jak coś trafia mnie prosto w klatkę piersiową. Zaskoczony, spojrzałem najpierw na miejsce, w którym poczułem uderzenie i na którym widoczny był teraz ślad po śniegu, po czym przerzuciłem wzrok na dziewczynę idącą obok i śmiejącą się pod nosem. Gdy tylko zrozumiałem, co się przed chwilą wydarzyło, zachichotałem pod nosem, pochylając się przy tym i zbierając z ziemi śniegu w dłonie. Uformowałem szybko z niego małą śnieżkę, po czym wycelowałem w ramię Aesung i rzuciłem białą kulką, starając się jednak, żeby nie oberwała zbyt mocno. - Za co to było, co? - spytałem, śmiejąc się pod nosem.
- Zwykły szalik - odpowiedziałam cicho, uśmiechając się przy tym pod nosem. Jeszcze parę chwil wcześniej chciałam mu o wszystkim powiedzieć, by wiedział, że chętnie mu go oddam, jeśli tylko się po niego zgłosi, ale teraz znowu zaczynałam mieć wątpliwości. Bo co, jeśli słusznie stchórzyłam i mu go nie podarowałam..? Niektórzy ludzie nie lubili takich prezentów, więc powinnam wziąć to pod uwagę. - Planowałam dać go komuś w prezencie - wyznałam w końcu cicho, pomijając fakt, że to właśnie jego miałam na myśli. - Ale doszłam do wniosku, że chyba nie powinnam, więc nadal leży w moim pokoju. Nie zdążyłam nawet jakoś zareagować, kiedy chłopak szybko ulepił śnieżkę i wycelował ją prosto we mnie. Kulka rozbiła się na moim ramieniu, rozpryskując śnieg na moje włosy i kurtkę. Uderzenie nie było mocne, ale i tak odrobinę podskoczyłam w miejscu, bo nie spodziewałam się, że Myungsoo odpowie jakoś na mój atak. Nie przeszkadzało mi to jednak, więc zachichotałam cicho i nabrałam do rąk śniegu, od razu zaczynając lepić z niego śnieżkę. - Za to, że mnie zawstydzasz - odparłam w końcu, zdając sobie w pełni sprawę z tego, jak głupio to musiało zabrzmieć. Ale hej, przynajmniej powiedziałam prawdę i nie zignorowałam jego pytania, jak to miałam w zwyczaju. Wycelowałam śnieżką w chłopaka, planując ponownie trafić go w klatkę piersiową, ale właśnie wtedy pochylił się nieco w dół, przez co kulka uderzyła go prosto w głowę. Zaskoczona obrotem sytuacji jęknęłam cicho, przykładając do ust dłoń zwiniętą w pięść. Od zawsze było wiadomo, że brak mi talentu oraz celności - powinnam uczyć się na własnych błędach i nie rzucać śnieżkami w Myungsoo. Śnieg rozsypał się po twarzy chłopaka, ale wiedziałam, że część trafiła zapewne za jego ubrania. - Myungsoo, przepraszam, nie chciałam! - wydusiłam od razu, zatrzymując się by złapać go za rękaw i przyciągnąć bliżej siebie. Szybko zdjęłam z dłoni rękawiczki i wepchnęłam je do kieszeni, po czym delikatnie zaczęłam ściągać śnieg z twarzy chłopaka. Miał go trochę nawet na rzęsach, więc korzystając z okazji, że przymknął oczy, zwinęłam palec wskazujący i delikatnie pozbyłam się białego puchu. - Więcej nie będę rzucać w ciebie śnieżkami, przyrzekam - obiecałam, przykładając dłoń do serca, pomimo tego, że miało to raczej niewielkie znaczenie w takiej sytuacji.
- Dlaczego nie powinnaś? - spytałem od razu, słysząc jej słowa. Bardziej interesowało mnie też to, komu właściwie chciała podarować ten szalik, ale zrezygnowałem z tego pytania, ignorując dziwne ukłucie w brzuchu, bo nie chciałem jej się zbytnio narzucać. Dziewczyna miała przecież prawo robić prezenty komu chciała i nie powinienem przecież aż tak się tym interesować. - Szalik to naprawdę dobry pomysł - powiedziałem tylko, wzruszając przy tym ramionami i uśmiechając się do niej. Zachichotałem, gdy tylko usłyszałem jej odpowiedź. Kiedyś już usłyszałem od niej, że ją zawstydzam, ale mimo to, nie sądziłem, że to dalej działa aż tak. W końcu nie robiłem nic takiego, żeby czuła się przy mnie źle, w każdym razie nigdy nie miałem tego na myśli. Zawstydzona Aesung była jednak tak urocza, że właściwie już sama myśl o tym wywoływała uśmiech na mojej twarzy. Widząc, jak dziewczyna szykuje się do kolejnego ataku, po tym, jak ulepiła ze śniegu kolejną śnieżkę, pochyliłem się nieco do przodu w momencie rzutu, starając się tym samym ominąć lecący w moją stronę pocisk. Pech chciał, że okazało się to kompletnie bezsensownym pomysłem z mojej strony, bo zamiast uchronić się przed śnieżką, dostałem nią po głowie. Czując, jak kulka rozpryskuje się na mojej twarzy, automatycznie przymknąłem powieki, do których przykleił się biały puch. - Nic mi nie jest - powiedziałem szybko, chichocząc pod nosem, gdy tylko Aesung przyciągnęła mnie bliżej siebie i od razu zaczęła mnie przepraszać. Nie miałem pojęcia, jaki ma aktualnie wyraz twarzy, bo dalej zaciskałem powieki, czując lekkie szczypanie w policzkach, kiedy dziewczyna sięgnęła dłonią do mojej twarzy, żeby wytrzeć zalegający na niej śnieg. Gdy w końcu odsunęła rękę, otworzyłem powoli oczy, mrugając przy tym kilkakrotnie, by móc spojrzeć na dziewczynę. - Spokojnie, naprawdę nic się nie stało - zapewniłem, widząc jej przyłożoną do piersi dłoń. Zaśmiałem się cicho, po czym wyciągnąłem rękę i delikatnie pstryknąłem nią w nos. - Nie przejmuj się tym, to tylko śnieg. No i już pomogłaś mi się go pozbyć - dodałem, spoglądając jej w oczy i uśmiechając się przy tym jak głupek.
- Bo to niezbyt fajny prezent. Nie wiem czy by się z tego ucieszył - odpowiedziałam, wzruszając przy tym ramionami. Zwykle kupne rzeczy wyglądały milion razy lepiej niż te zrobione ręcznie, ale osobiście naprawdę lubiłam te drugie, bo było wiadomo, że osoba od której się je dostaje, włożyła w to mnóstwo pracy i serca. Człowiek nie męczyłby się tak dla kogoś na kim mu nie zależy, więc od razu można było odczuć, że naprawdę znaczy się sporo dla tamtej osoby. Nie wiedziałam jednak czy Myungsoo odbiera to w ten sam sposób, co ja, bo może akurat pomyślałby sobie, że po prostu żal mi było wydawać na niego pieniędzy, więc wolałam zrobić szalik ręcznie. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy chłopak pstryknął mnie w nos, po czym przyjrzałam mu się uważnie. Szybko musiałam jednak odwrócić wzrok, bo zawstydzało mnie to, że tak dziwnie się na mnie patrzy - Po co się schylałeś... - mruknęłam pod nosem, nie przestając usuwać pozostałości śniegu z jego policzka i brody. W końcu zlustrowałam wzrokiem jego twarz, unikając jednak przy tym kontaktu wzrokowego z chłopakiem, co wcześniej bardzo mnie krępowało. Na szczęście wyglądało na to, że Myungsoo się na mnie nie gniewa, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą, ale i tak źle czułam się z tym wszystkim. Jego policzek był o wiele bardziej czerwony niż tamten drugi, i to nawet nie od zimna, tylko od uderzenia, które zafundowałam mu kulką. - Masz śnieg we włosach - jęknęłam cicho po chwili, wyciągając rękę do góry, by móc delikatnie wytrzepać biały puch z grzywki chłopaka. Nie powiem, trochę mnie to krępowało (trochę? hehe), ale czułam się tak winna, że nie widziałam dla siebie innego wyjścia. - Jeszcze się przeze mnie rozchorujesz. Chodźmy szybko dalej i wracajmy do zamku.
- Ręcznie robione prezenty są fajne - powiedziałem, wzruszając ramionami i uśmiechając się przy tym promiennie. Naprawdę tak uważałem, tym bardziej, że dzisiaj już niewiele ludzi robiło coś samemu, bo wolało wybrać się na zakupy i kupić gotowy prezent. Obie opcje były dobre i żadna z nich nie była gorsza od drugiej, ale zwykle to te prezenty robione ręcznie ludzie cenili sobie bardziej. Zachichotałem, słysząc jej pytanie, po czym spojrzałem na twarz dziewczyny, obserwując dokładnie każdy jej centymetr. Policzki miała już nieco zróżowione od zimna, ale nie wyglądała przy tym na jakoś szczególnie zmarzniętą. - Chciałem się obronić - odparłem, bo taka była prawda. Nie schylałbym się, gdybym wiedział, że śnieżka uderzy mnie prosto w głowę, rozsypując się przy tym po całej ojej twarzy i włosach. Małe jej ilości wleciały mi też za płaszcz, przez co przeszły mi dreszcze po plecach. - Nic mi nie będzie - zapewniłem, kiedy Aesung skończyła usuwać śnieg z mojej twarzy i włosów. Widziałem, że musiało ją to wszystko nieźle zawstydzać, bo wciąż uciekała przed moim wzrokiem, starając się nie patrzeć mi w oczy. Wyglądało to uroczo, przez co nie umiałem powstrzymac uśmiechu na ustach, który wciąż na nich tkwił. W dodatku jej bliska obecność wywoływała przyjemne łaskotki w moim brzuchu, przez co jeszcze trudniej było mi się ogarnąć. - Lepiej już chodźmy - przytaknąłem, kiwając głową. Szczerze wątpiłem, abym mógł się od tego rozchorować, ale na z każdą minutą robiło się coraz chłodniej, a nie chciałem, żeby dziewczyna marzła, więc gdy tylko zabrała rękę z moich włosów, uśmiechnąłem się do niej szeroko, po czym powoli ruszyłem dalej przed siebie, czekając jednak na nią, aby znów nie została w tyle.
Zerknęłam na chłopaka kącikiem oka, po czym uśmiechnęłam się pod nosem. - Naprawdę tak uważasz? - spytałam go cicho, wgapiając się w śnieg, po którym powoli stąpaliśmy do przodu. Głos chłopaka brzmiał szczerze, ale i tak wolałam się upewnić, że mówi poważnie. Z jednej strony chciałam dać mu ten szalik, ale z drugiej trochę się bałam, że mu się nie spodoba i uzna mnie za dziwną. Zignorowałam jego słowa, wzdychając tylko głośno i przyglądając się uważnie twarzy i włosom chłopaka w poszukiwaniu śniegu. Wyglądało na to, że faktycznie trochę z niego fajtłapa, skoro nie pomyślał, że dzięki schyleniu się oberwie jeszcze bardziej. Wyrwał mi się cichy chichot, który na szczęście szybko stłumiłam. W końcu odsunęłam się od niego i sięgnęłam po rękawiczki, które wcześniej wepchnęłam do kieszeni. Założyłam je na dłonie, przyglądając się jeszcze twarzy Myungsoo, ale wyglądało na to, że pozbyłam się z niej całego śniegu, więc odetchnęłam z ulgą i powoli zaczęłam iść przed siebie. Chłopak szedł obok mnie, ale nasze tempo było tak powolne, że nie mogłam spowolnić jeszcze bardziej, by znaleźć się za nim. Westchnęłam więc głośno, zerkając na niego kącikiem oka. - Myungsoo, lubisz sport? - spytałam go w którymś momencie, nie wiedząc nawet czemu to zrobiłam. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do miejsca, który był celem naszego spaceru, więc nieco przyspieszyłam, by szybciej się tam dostać. Hogwart znajdował się już daleko za nami.
Przyłapując Aesung, jak na mnie zerka, uśmiechnąłem się do niej, po czym pokiwałem kilkakrotnie głową w odpowiedzi. - Jasne, że tak - powiedziałem, opuszczając po chwili głowę i skupiając się na rozkopywanym przeze mnie śniegu. - W końcu to coś, w co sama wkładasz pracę - wzruszyłem ramionami, po czym uniosłem wzrok znów na dziewczynę. Słysząc jej pytanie, zachichotałem cicho pod nosem, zastanawiając się tym samym nad odpowiedzią. Z racji tego, że miałem raczej problemy z utrzymaniem równowagi, to nie udzielałem się jakoś wybitnie w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu. Lubiłem jednak od czasu do czasu pograć w quidditcha, czy w inne mugolskie gry, bo dzięki temu mogłem się trochę oderwać od świata i stresu związanego ze szkołą. - Lubię - przyznałem w końcu po krótkiej chwili milczenia, uśmiechając się przy tym do dziewczyny. - Ale no wiesz, raczej nie jestem w niczym mistrzem - dodałem, nieco zawstydzony faktem, że nawet pomimo starań, wypadałem raczej dość słabo na tle innych. - A ty, Aesung? Lubisz jakieś sporty? - spytałem, chociaż podejrzewałem, jaka czeka mnie odpowiedź.
Wyglądało na to, że Myungsoo naprawdę nie miał nic przeciwko ręcznie robionym prezentom, więc w końcu westchnęłam głośno i uznałam, że skoro już zrobiłam ten szalik, to chyba mogłam mu o tym powiedzieć. - Skoro tak uważasz... - zaczęłam, wzruszając przy tym ramionami i spoglądając w stronę Zakazanego Lasu, by chłopak nie mógł zobaczyć mojej miny. - Możesz kiedyś się do mnie po niego zgłosić - powiedziałam w końcu, uśmiechając się przy tym pod nosem. Ciekawiło mnie co właśnie sobie myśli, nawet miałam ochotę na niego spojrzeć, ale za bardzo się wstydziłam, więc nie odrywałam wzroku od pokrytych białą kołderką drzew. Przytaknęłam kilkakrotnie słysząc słowa chłopaka i odrobinę dziwiąc się temu, że lubi sport pomimo tego, że wcześniej mówił, iż jest fajtłapą. Ja głównie z tego powodu byłam do sportu zniechęcona, ale może faktycznie tylko ja myślałam w taki sposób, więc rozumiałam Myungsoo. - Chyba nie bardzo - odparłam w końcu, śmiejąc się cicho pod nosem. Powinno to być raczej po mnie widać, bo moja sylwetka nie wyglądała na zbytnio wysportowaną, a do tego byłam naprawdę słaba, ale chłopak nie musiał wcześniej zwrócić na to uwagi, więc pewnie nawet nie wiedział. - Interesuję się trochę quiddtchem, ale sama nie gram. W mugolskich sportach jestem beznadziejna i pewnie dlatego nie lubię w nie grać. W końcu szczątki zegara słonecznego znalazły się na oko dziesięciu kroków od nas, więc jeszcze bardziej przyspieszyłam, odwracając się do tyłu, by móc spojrzeć na Myungsoo. Uśmiechnęłam się do niego radośnie kiedy w końcu dotarłam do celu i spokojnie czekałam aż do mnie dołączy.
Zaskoczony spojrzałem na dziewczynę, otwierając szeroko oczy, gdy tylko powiedziała, że mogę się kiedyś zgłosić do niej po szalik. Najpierw nie zrozumiałem o co jej chodzi i czy aby na pewno mówi do mnie, bo byłem przekonany, że zrobiła go dla kogoś innego, w końcu mi już dała gwiazdkowy prezent, i to w dodatku nie tak całkiem dawno temu. Gdy jednak dotarło do mnie, że dziewczyna rzeczywiście sobie nie żartuje i mówi poważnie, uśmiechnąłem się do niej ciepło. Szalik zrobiony własnoręcznie przez Aesung był dla mnie naprawdę czymś ważnym. Nawet, jeśli w chwili obecnej nawet go nie posiadałem. - Naprawdę zrobiłaś dla mnie szalik? - spytałem, chcąc się upewnić, czy aby na pewno sobie ze mnie nie żartuje. Bo może jednak powiedziała to tylko dlatego, że wcześniej wyznałem, iż lubię prezenty robione własnoręcznie. Pokiwałem głową, śmiejąc się cicho pod nosem, kiedy usłyszałem właśnie to, czego właściwie się spodziewałem. Nie, żeby było to coś złego, po prostu Aesung wyglądała raczej na osóbkę, która woli wygodnie rozsiąść się z książką w fotelu, niż latać na miotle czy biegać za piłką. - Na pewno jest coś, w czym wcale nie jesteś beznadziejna - powiedziałem, zerkając przy tym na nią kątem oka. Uśmiechnąłem się, gdy zauważyłem, jak Aesung podbiega szybciej do starego zegara słonecznego, do którego w końcu udało nam się dotrzeć. Przyspieszając nieco, dołączyłem do niej, po czym od razu złapałem za aparat, by zrobić kilka zdjęć porozkładanym na ziemi kamiennym pozostałościom. - Kiedyś musiało tu być całkiem ładnie - powiedziałem, rozglądając się dookoła.
Przytaknęłam głową kilkakrotnie, czując jak policzki zalewają mi rumieńce. - To nic specjalnego, ale pomyślałam sobie, że może ci się przydać, więc go zrobiłam – wyjaśniłam, pozwalając sobie przez chwilę na niego popatrzeć. Wyglądał na autentycznie zaskoczonego tym, że zrobiłam dla niego szalik, przez co zachichotałam cicho, a następnie szybko odwróciłam od niego wzrok. Nadal czułam się tym wszystkim skrępowana. - Obawiam się, że we wszystkim jestem beznadziejna. - Zaśmiałam się głośno, przypominając sobie wszystkie sporty, których byłam zmuszona spróbować i w których raczej nie popisałam się swoimi zdolnościami. Zawsze wychodziłam na totalną łamagę i beztalencie, które tylko ściągało ze sobą w dół całą swoją drużynę. Byłam czarną dziurą. Właśnie dlatego Hogwart był dla mnie pewnego rodzaju wybawieniem, bo nie musiałam się martwić, że ktoś znowu zmusi mnie do robienia z siebie błazna. Mogłam siedzieć sobie przy książkach ile mi się tylko podobało. Myungsoo w końcu do mnie dołączył, od razu fotografując wszystko, czemu tylko można było zrobić zdjęcie. Zachichotałam na ten widok, uważając to za naprawdę urocze. - W sumie nadal jest tu ładnie – przyznałam, uśmiechając się do chłopaka. - Tylko śnieg częściowo pokrywa to wszystko, więc nie możemy zobaczyć całości.
- Na pewno wyszedł świetnie - powiedziałem zdecydowanie, bo nie mógłbym sobie inaczej wyobrazić szalika zrobionego przez Aesung. Poza tym, nawet jeśli nie był idealny, to i tak był warty więcej, niż najdroższe szaliki na świecie. Słysząc jej śmiech, automatycznie uśmiechnąłem się szeroko, odwracając tym samym w jej kierunku, by móc na nią spojrzeć. pokręciłem jednak głową na jej słowa, bo nie sądziłem, żeby mówiła to na poważnie. Nie można było być beznadziejnym dosłownie we wszystkim, w końcu istniało tyle rodzajów sportu, że dziewczyna z pewnością znalazłaby coś dla siebie, a póki co, musiała najwyraźniej wpadać na to, co po prostu nie było stworzone po prostu dla niej. - Musi być coś, w czym jesteś dobra - odparłem, uśmiechając się do niej szeroko. Rozglądając się po ośnieżonych ruinach zegara słonecznego, przytaknąłem głową w kierunku dziewczyny. - Powinniśmy tu chyba przyjść, kiedy śnieg się roztopi - przyznałem cicho, bo w sumie coś w tym było. Teraz nadal było ładnie, biały puch pokrywał wszystko dookoła, sprawiając, że widok był czysty i spokojny, ale tym samym zakrywał ziemię, na której z pewnością pozostawały resztki tarczy zegara, teraz niestety niewidoczne.
- Chyba raczej nie ma niczego takiego – odparłam, śmiejąc się jednak głośno. - Ale trudno, nie przejmuję się tym. Jestem lepsza w innych rzeczach. Sport i tak nie był mi jakoś szczególnie potrzebny do życia – dla zdrowia mogłam sobie przecież pospacerować, to zapewne w zupełności wystarczało, więc moje zdolności manualne wydawały się o wiele lepsze i przyjemniejsze. Chociaż nie ukrywałam, że przyjemnie byłoby móc trafić w piłkę, kiedy ktoś ci ją podaje. - Nie chcę żeby śnieg się topił – jęknęłam, spoglądając na Myungsoo. Uwielbiałam zimę i biały puch, więc chciałam odwlec to jak najdalej, wcale nie wyczekiwałam wiosny. Może nie było to też takie złe, bo oznaczało, że mieliśmy wrócić tam później, co z kolei znaczyło, że nasza znajomość miała potrwać dłużej. Naprawdę polubiłam chłopaka i nie chciałam przestać się z nim zadawać. Potrzebowałam go. - Rób zdjęcia i wracajmy – poprosiłam, uśmiechając się do niego. Tak naprawdę nie miałam ochoty jeszcze sobie iść, ale robiło się coraz później i ciemniej, a do tego nie chciałam żeby rozchorował się od mojego wcześniejszego ataku śniegiem, więc powinien jak najszybciej znaleźć się w ciepłym zamku.
Pokiwałem głową, uśmiechając się do dziewczyny, kiedy powiedziała, że jest lepsza w innych rzeczach i że nie przejmuję się resztą. To w sumie było całkiem mądre z jej strony, bo skoro już uważała, że nie ma żadnej dyscypliny sportowej stworzonej specjalnie dla niej, to przynajmniej się tym wszystkim nie załamywała. W końcu nie każdy musi być dobry we wszystkim, a Aesung na pewno miała wiele innych talentów, niezwiązanych ze sportem. - Myślałem, że lubisz kwiatki - odparłem, chichocząc pod nosem. Rozumiałem, dlaczego dziewczyna nie chce, żeby śnieg już znikał, bo sam osobiście bardzo lubiłem zimę. Niestety taka była kolej rzeczy, a i to nie było wcale takie najgorsze, bo po zimie miała przyjść wiosna, niosąc za sobą kwitnące kwiaty i zieloną trawę. Posłuchawszy się Aesung, przytaknąłem głową kilka razy, po czym kolejny raz sięgnąłem po aparat, aby zrobić jeszcze kilka zdjęć. Oczywiście nie obyło się bez tego, aby na przynajmniej jednym z nich nie uchwycić uśmiechniętej dziewczyny, która chyba jednak nie zwracała na mnie uwagi. - Wracajmy już do zamku - powiedziałem, chociaż tak naprawdę wcale nie chciałem tam wracać. Gdybym mógł, przespacerowałbym z Aesung całe błonia, aż po horyzont, niestety zdawałem sobie sprawę z tego, że robi się coraz chłodniej i później, a wolałem nie ryzykować tym, aby któreś z nas się rozchorowało, chociaż głównie chodziło mi tu jednak o dziewczynę. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, wyłączając aparat i odwieszając go przez ramię, aby nie zajmował mi dłoni, które wcisnąłem w kieszenie kurtki. Tym samym wolnym krokiem podszedłem bliżej Aesung i oboje skierowaliśmy się drogą powrotną do zamku. - Mam nadzieję, że miło spędziłaś tegoroczne święta - powiedziałem w którymś momencie, zerkając na swoją towarzyszkę i uśmiechając się do niej.
- Bo lubię kwiatki - odpowiedziałam, śmiejąc się cicho. - Ale śnieg mogę oglądać tylko zimą, a kwiatki rosną w pozostałe pory roku. No i jest ogród różany, a oprócz niego jeszcze oranżeria i cieplarnie - wyjaśniłam, przynajmniej częściowo trzymając się prawdy. Powoli skierowaliśmy się w stronę Hogwartu, zostawiając za sobą pozostałości po zegarze słonecznym i chatkę Hagrida. Tym razem nie chciałam zostawać w tyle, więc dopasowałam swoje tempo do tempa chłopaka i szłam u jego boku, spoglądając na niego co jakiś czas. - Nie wiem czy kiedykolwiek spędziłam święta tak miło, jak te - przyznałam szczerze, uśmiechając się przy tym pod nosem. W końcu zwykle nawet wtedy czułam się samotna, a do tego nie odczuwałam, że są święta, więc te były dla mnie naprawdę szczególne. - Dziękuję że ze mną zostałeś, Myungsoo. I dziękuję za prezenty. I za to, że chciałeś razem ze mną przystroić pokój wspólny i za to, że mogłam u ciebie przenocować i za to, że pozbyłeś się pająka z mojego pokoju... Zachichotałam cicho zerkając na chłopaka, po czym delikatnie dźgnęłam palcem jego ramię. Chciałam jakoś okazać mu jak bardzo jestem wdzięczna, ale chyba nie potrafiłam się na nic zdobyć. Westchnęłam więc głośno i zwróciłam swój wzrok w stronę zamku, który znajdował się już coraz bliżej nas.
- Racja, śnieg jest zdecydowanie rzadszy, niż widok kwiatków - przyznałem, przytakując przy tym głową. Miała rację, no i to wszystko wyjaśniało. Żałowałem trochę, że nie ma w Hogwracie jakiegoś miejsca, gdzie ciągle prószyłoby śniegiem, jak na przykład w magicznej oranżerii ciągle kwitły kwiatki. Uśmiechnąłem się szeroko, chowając twarz nieco bardziej w szaliku, owiniętym wokół szyi. Nie było mi zimno, ale czułem, jak na policzkach pojawiają mi się czerwone rumieńce, które wolałem ukryć przed wzrokiem dziewczyny. To co jednak mówiła, mimowolnie wywoływało przyjemne łaskotki w moim brzuchu, przez co trudno było mi panować nad swoim zachowaniem. - Nie ma za co, Aesungie - odparłem po chwili, kiedy się ogarnąłem i spojrzałem na nią, posylając jej ciepły uśmiech. - Dziękuję, że spędziłaś ze mną te Święta - nie mogąc powstrzymać uśmiechu, zachichotałem cicho pod nosem, po czym pokręciłem nieznacznie głową. Cieszyłem się, że dziewczyna naprawdę spędziła ze mną cały ten czas, bo naprawdę dobrze się z nią bawiłem i miałem nadzieję, że w przyszłości uda nam się spędzić go ze sobą jeszcze więcej. Teraz jednak bez przeszkód mógłbym przyznać, że spędziłem cudowne Święta, i to w dodatku nie wracając nawet do domu, czego w sumie w ogóle nie żałowałem. Czując dźgnięcie na ramieniu, zaśmiałem się cicho, po czym odpowiedziałem Aesung tym samym. Tymczasem powoli coraz bardziej zbliżaliśmy się do zamku, pozostawiając za nami kamienny krąg. Wydawało mi się, że droga powrotna trwała zdecydowanie krócej niż ta w tamtą stronę, ale tak chyba było zawsze. Cóż, teraz przynajmniej będziemy mogli wrócić do pokoju i ogrzać się nieco po chłodzie, jaki nas zastał na zewnątrz. Uśmiechając się do siebie pod nosem, rozkopywałem wciąż śnieg pod stopami, ukradkiem jednak zerkając co jakiś czas na Aesung. [Z/L] x2
Kierowaliśmy się powoli w stronę zegara słonecznego, o którym mówił wcześniej Myungsoo, rozglądając się dookoła i od czasu do czasu łapiąc płatki śniegu na język. Cóż, przynajmniej ja tak robiłam - szczerze mówiąc, to szłam za chłopakiem, więc widziałam tylko jego plecy. Nie wiedziałam co robi, ani jaką ma minę, miałam tylko nadzieję, że nie przeszkadza mu moje wolne tempo, bo nie dość, że nie miałam zbyt dobrej kondycji i zwykle po prostu chodziłam powoli, to śnieg skutecznie jeszcze bardziej mnie opóźniał, sprawiając tym samym, że w końcu zostałam w tyle. Nie przeszkadzało mi to jednak ani trochę, bo czułam się o wiele swobodniej, a chłopak nie musiał oglądać jak okazyjnie podskakuję sobie zamiast zwyczajnie iść, uśmiechając się przy tym do siebie jak debil.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy od naprawdę długiego czasu odczuwałam atmosferę świąt, a do tego wszystko wydawało mi się o wiele piękniejsze, niż zwykle. Do tego ozdobiłam pokój wspólny Gryffindoru z Myungsoo i wyglądało na to, że chłopak naprawdę lubi spędzać ze mną czas, więc chyba nawet mogłam nazwać się jego znajomą. Albo koleżanką. W sumie, to nie było takie ważne, ale fakt, że ostatnio spędzałam większość swojego wolnego czasu z chłopakiem, którego zauważyłam już swojego pierwszego dnia w Hogwarcie sprawiała, że czułam łaskotanie w brzuchu.
- Myungsoo - zawołałam jego imię w którymś momencie, uśmiechając się od ucha do ucha, gdy tylko odwrócił głowę w moją stronę. - Wesołych Świąt - powiedziałam widząc jego pytający wzrok, po czym zachichotałam cicho i nieznacznie pokręciłam głową.
Szedłem sobie spokojnie przed siebie, brnąc dalej przez śnieg, który skutecznie utrudniał mi chodzenie, przez co moje tempo było zdecydowanie wolniejsze niż zwykle. Nie przeszkadzało mi to jednak i Aesung chyba też nie miała nic przeciwko, bo sama szła kilka kroków za mną, jeszcze wolniej. Właściwie, taki wolny spacer nie tyle mi nie przeszkadzał, co szczerze się podobał, bo dzięki temu spokojnie mogłem robić zdjęcia okolicy, nie martwiąc się przy tym, że wyjdą zamazane, bo przecież nigdzie w sumie się nie spieszyliśmy.
OdpowiedzUsuńUsłyszawszy, jak dziewczyna woła moje imię gdzieś za moimi plecami, odwróciłem się w jej stronę, a na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, gdy tylko dostrzegłem jej rozpromienioną buzię. Prawdę mówiąc, nie pamiętałem, żebym wcześniej widział Aesung tak szczęśliwą, więc widok uśmiechu na jej ustach mimowolnie uwalniał stado motyli, które wesoło trzepotały swoimi skrzydełkami w moim brzuchu.
- Wesołych Świąt, Aesungie - odpowiedziałem jej, wciąż się przy tym uśmiechając pod nosem jak głupek.
Nie mogąc przegapić okazji, kiedy dziewczyna wydawała się być najradośniejszą osobą na świecie, uniosłem do góry swój aparat, którego już wcześniej używałem i nie musiałem tracić czasu na włączanie go, po czym kliknąłem kilka razy w odpowiedni guzik, a po chwili rozległo się znajome kliknięcie, oznajmiające, że zdjęcie zostało właśnie wykonane.
- Wyglądasz dziś jak aniołek - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem ze swojej własnej uwagi. Nie mogłem jednak nic poradzić na to, że naprawdę mi go przypominała. Uśmiech wciąż gościł na jej twarzy, a do jej włosów opadających na ramiona, przyklejały się drobne płatki śniegu, dodając jej tym samym uroku.
Uśmiechnęłam się do chłopaka radośnie, kiedy odpowiedział na moje słowa, przy okazji znowu nazywając mnie zdrobnieniem mojego imienia. Nie miałam pojęcia czemu to robił, ale za każdym razem czułam przyjemne łaskotanie w brzuchu, więc ani trochę mi to nie przeszkadzało. Gwałtownie uniosłam wzrok, kiedy dotarło do mnie, że chłopak po raz drugi tego dnia mnie sfotografował, ale tym razem chciało mi się tylko z tego śmiać. Kiedy odezwał się ponownie, nadal chichotałam pod nosem, co nasiliło się tylko przez jego żart.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę? Ale nie mam skrzydełek - odparłam, wzruszając przy tym ramionami i kręcąc głową. Wciąż chciało mi się jednak śmiać, więc nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Nawet to, że chłopak znowu zrobił mi zdjęcie bez zapowiedzi, nie było w stanie popsuć mojego humoru. - Ani aureoli. I białej sukienki. Chyba nie wiesz jak wyglądają aniołki, Myungsoo - zażartowałam, podbiegając skocznym krokiem odrobinę bliżej niego.
Szczerze mówiąc, to od razu przypomniało mi się jak jeszcze niedawno tyle razy sama go do nich porównywałam, co automatycznie wywołało u mnie pieczenie policzków. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że zapewne nawet tego nie widać, bo mróz od dawna mnie w nie szczypał, więc na pewno już wcześniej były czerwone.
- Zrób sobie zdjęcie - poprosiłam go, łapiąc z nim na chwilę kontakt wzrokowy. Miałam nadzieję, że się zgodzi, a później bez problemu mi je odda, dzięki czemu zyskam kolejną pamiątkę. - Zawieszę je sobie na honorowym miejscu w moim pokoju, może na lodówce albo na szafie - zażartowałam, śmiejąc się przy tym pod nosem. - Albo będę go używała jako zakładki.
Radośnie pokiwałem głową w odpowiedzi na jej pytanie, bo tak faktycznie uważałem. Zaśmiałem się jednak, kiedy Aesung zaczęła wyliczać wszystko to, co posiadają aniołki, a czego ona sama nie miała.
OdpowiedzUsuń- A widziałaś kiedyś prawdziwego aniołka? - spytałem, przyglądając się jej uważnie i wciąż uśmiechajac pod nosem. Widząc radość na twarzy dziewczyny, trudno było mi zapanować nad własną mimiką, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało, zwłaszcza, że to wszystko dzięki dziewczynie.
Stojąc już całkiem blisko Aesung, wyciągnąłem przed siebie rękę, po czym delikatnie wbiłem palec w jej zaróżowiony, prawdopodobnie od chłodu, policzek.
- Może tak naprawdę wszystkie wyglądają jak ty i nawet o tym nie wiesz - zażartowałem, ściągając przy tym pasek aparatu z ramion.
Kiedy już się go pozbyłem, wyciągnąłem dłonie ze sprzętem w kierunku dziewczyny, uśmiechając się przy tym promiennie. Aesung poprosiła mnie o kolejne zdjęcie, a ja nie miałem w sumie nic przeciwko temu, ale chciałem, żeby to ona znowu je zrobiła. W moim brzuchu znów pojawiło się to przyjemne uczucie łaskotania, kiedy wspomniała, że chciałaby powiesić moją fotografię w jakimś specjalnym dla niej miejscu. W takich miejscach raczej nie wiesza się zdjęć byle kogo, więc cieszyłem się na myśl, że jestem dla niej kimś więcej, niż tylko przypadkowym znajomym. Co właściwie działało w dwie strony, bo sam uważałem Aesung za kogoś więcej niż tylko koleżankę.
- Lodówka to twoje honorowe miejsce? - spytałem, chichocząc pod nosem.
- Hmmm... W sumie nie wiem - odparłam szczerze, przyglądając się chłopakowi i uśmiechając przy tym pod nosem. - Ale ktoś przypominał mi kiedyś aniołka, więc wydaje mi się, że widziałam.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że moja mina mnie nie zdradza, a sam Myungsoo niczego się nie domyśla, bo inaczej musiałabym spalić się ze wstydu. Liczyłam na to, że weźmie to za kolejny żart, albo nie zwróci na to szczególnej uwagi, bo w sumie każdy mógł komuś przypominać anioła.
Cofnęłam się odrobinę do tyłu, kiedy chłopak delikatnie wbił palec w mój policzek, ale zachichotałam przy tym pod nosem i pokręciłam głową. Zaśmiałam się jeszcze głośno, słysząc kolejne słowa, które wyszły z jego ust.
Westchnęłam głośno, kiedy wyciągnął w moją stronę ręce z aparatem, ale bez zbędnych protestów odebrałam go od niego i uśmiechnęłam się pod nosem. Nie chciałam narażać jego aparatu na niebezpieczeństwo, ale nie wiedzieć czemu, jakoś nie miałam ochoty sprzeczać się w tamtym momencie, więc po prostu uniosłam urządzenie do góry.
- Lodówka to najlepsze miejsce w moim pokoju, często sobie przy niej siedzę - odparłam, odpowiadając chichotem na jego śmiech. Nie mówiłam do końca szczerze, bo za najlepsze miejsce uważałam swoje okno, ale lodówka też była fajna, tylko, że raczej nie powiesiłabym tam zdjęcia, które byłoby dla mnie aż tak ważne. - Twoje zdjęcie będzie przypominało mi o tym, żebym tyle nie jadła - zażartowałam jednak, nie mogąc się powstrzymać.
- Zrób dołeczki - poprosiłam go po chwili, chichocząc pod nosem, kiedy tylko powiedziałam to na głos. Czułam się trochę tak, jakbym przed chwilą wypiła drinka, który dodał mi odwagi, ale może po prostu odrobinkę upiłam się szczęściem i włala, właśnie tak skończyłam. Mina Myungsoo wydawała mi się tak zabawna, że nie mogłam przestać się śmiać nawet wtedy, kiedy naciskałam na przycisk, który robił zdjęcie. Pewnie nawet nie miał pojęcia co miałam na myśli mówiąc coś takiego, więc nawet nie wyobrażał sobie jak bardzo lubię jego dołeczki. W końcu oddałam chłopakowi aparat, nadal uśmiechając się pod nosem jak skończona kretynka.
Kiedy dziewczyna przyjęła ode mnie aparat, cofnąłem się kilka kroków do tyłu, aby swobodnie mogła mi zrobić zdjęcie. Zaśmiałem się jednak, kiedy wyjaśniła mi, jak bardzo lubi swoją lodówkę i miejsce, w którym stała. Właściwie, to nawet jej się nie dziwiłem. Gdybym sam miał lodówkę w pokoju, pewnie spędzałbym przy niej większość swojego wolnego czasu, wyjadając przy tym wszystkie zgromadzone w niej smakołyki.
OdpowiedzUsuń- Jesteś aż tak straszny, że odbieram apetyt? - spytałem, śmiejąc się przy tym głośno. Wiedziałem, że Aesung pewnie nie to miała na myśli, ale mimo to, nie umiałem się powstrzymać przed zadaniem tego pytania. Widząc jednak jej minę, pokręciłem nieznacznie głową, starając się opanować swój śmiech.
Kiedy usłyszałem prośbę dziewczyny, przekrzywiłem nieco głowę w bok, przyglądając się jej przy tym uważnie. Nie bardzo rozumiałem co miała na myśli, kiedy poprosiła, abym zrobił dołeczki, ale zachichotałem pod nosem, bo zabrzmiało to dość zabawnie.
- Jak właściwie się robi dołeczki? - spytałem w końcu rozbawiony, kiedy dziewczynie udało się zrobić w końcu zdjęcie i wyciągnęła do mnie rękę z aparatem. Ostrożnie zabrałem go z jej dłoni i z powrotem przewiesiłem sobie przez ramię, by nie musieć go wciąż trzymać i zajmować przy tym rąk.
- A co gdybym powiedziała, że jesteś? - spytałam żartobliwym tonem, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Tak szczerze, to wcale nie był taki straszny, raczej po prostu wyglądał tak dobrze, że automatycznie przypominałam sobie jak wyglądam ja i nie chciałam doprowadzić do tego, że będę od niego jeszcze bardziej odstawać. Nie miałam jednak zamiaru mówić tego na głos, więc zachichotałam tylko i zaczęłam nogą rozgarniać śnieg.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem, bo ja nie umiem - odparłam, wzdychając przy tym głośno. Uwielbiałam dołeczki w policzkach i zawsze chciałam je mieć, ale niestety los mi ich nie przyznał. Myungsoo był większym szczęściarzem jeśli o to chodziło, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę, bo przynajmniej mogłam cieszyć się tym widokiem. - To ty powinieneś wiedzieć - dodałam po chwili, chichocząc cicho pod nosem.
W którymś momencie sięgnęłam do kieszeni po rękawiczki i powoli założyłam je na dłonie, bo coraz bardziej zaczynał dokuczać mi mróz panujący dookoła. Były ciepłe i przemiłe w dotyku, przez co byłam jeszcze bardziej wdzięczna chłopakowi za to, że mi je podarował.
- Chodźmy dalej - poprosiłam, robiąc kilka kroków do przodu przez dosyć wysoki śnieg. Nie wiem czy miałam takie krótkie nogi, czy po prostu napadało go aż tyle, ale skutecznie utrudniał mi unoszenie stóp z ziemi.
Wzruszyłem tylko ramionami, nie bardzo wiedząc co miałem jej na to odpowiedzieć.
OdpowiedzUsuń- W sumie to chyba nic - odparłem, śmiejąc się pod nosem. - Nawet jeśli, to dalej mnie lubisz, co? - spytałem, zerkając na nią. Prawdę mówiąc, mimo wszystko nie miałem większego wpływu na to, jak wyglądam i nie bardzo się tym przejmowałem, ale miałem jednak nadzieję, że nie jestem aż tak okropny, żeby straszyć biedną Aesung i w końcu naprawdę trafić na jej lodówkę.
Zaśmiałem się cicho, widząc jak dziewczyna wzdycha, prawdopodobnie ubolewając nad tym, że natura niestety nie obdarzyła jej dołeczkami, które szczerze mówiąc, nie były jej wcale potrzebne, bo i bez nich wyglądała uroczo.
- Nie panuję nad nimi - przyznałem, bo taka była prawda. Nie widziałem swojej twarzy w ciągu dnia, więc niekoniecznie wiedziałem co i kiedy się na niej pojawia.
Słysząc jej prośbę, pokiwałem głową, po czym powoli ruszyłem dalej, czekając jednak najpierw, aż wyrównam chód z Aesung, aby móc iść obok niej. Nie chciałem, żeby człapała znowu za mną, gdzie niestety nie miałem na nią widoku, a tak przynajmniej mogłem od czasu do czasu ukradkiem na nią zerknąć kątem oka.
- Patrz, to tam - powiedziałem w pewnym momencie, wskazując ręką przed siebie, gdzie w oddali majaczyły już sporej wielkości kamienie porozkładane na ziemi. Wcześniej znajdował się tam stary, słoneczny zegar, a teraz były to już jedynie ruiny jego pozostałości.
Nieznacznie wzruszyłam ramionami, teatralnie przy tym wzdychając.
OdpowiedzUsuń- Pewnie tak - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko pod nosem, ale policzki ponownie zaczęły mnie i piec i to wcale nie dlatego, że robiło się coraz zimniej.
Chciałam powiedzieć chłopakowi, że wystarczy by się uśmiechnął, ale za bardzo się wstydziłam, więc po prostu przytaknęłam kilkakrotnie na jego słowa. Miałam to szczęście, że w mojej obecności często się uśmiechał, więc mogłam bez problemu oglądać jego dołeczki w policzkach.
- To już całkiem blisko - powiedziałam, zerkając na niego kącikiem oka. Szybko odwróciłam jednak głowę w stronę zamku by zobaczyć jak bardzo się oddaliliśmy i doszłam do wniosku, że przeszliśmy już co najmniej połowę drogi, więc spora część spaceru była już za nami. Trochę żałowałam, że niedługo będziemy musieli wracać, ale wiedziałam, że niedługo zacznę marznąć i będę tylko błagała o to, by wrócić już do Hogwartu.
Nawet nie spostrzegłam kiedy zaczęłam znowu zwalniać i zostawać w tyle za chłopakiem, co nie przeszkadzało mi ani trochę. Lubiłam mieć obok siebie tyle wolnej przestrzeni, a do tego mogłam bez problemu obserwować Myungsoo i nie musiałam się niczym stresować. W którymś momencie miałam ochotę nabrać do ręki trochę śniegu i ulepić śnieżkę, którą później wycelowałabym w chłopaka, ale bałam się, że jeszcze przypadkiem trafię w jego aparat.
- Opowiedz mi coś - poprosiłam chłopaka w którymś momencie, mając nadzieję, że usłyszał mnie przez hałas, który wytwarzaliśmy stąpając po śniegu. Nie zależało mi na niczym konkretnym, po prostu chciałam posłuchać jego głosu, tym bardziej, że dodatkowo mogłam dowiedzieć się o nim czegoś więcej. - Cokolwiek.
Przytaknąłem głową, kiedy Aesung stwierdziła, że to już całkiem blisko, bo rzeczywiście miała rację. Z każdym krokiem coraz bardziej zbliżaliśmy się do kamiennego kręgu, a ja co jakiś czas spoglądałem w górę, by znów złapać kilka lecących z nieba śnieżynek w usta. Chichotałem pod nosem za każdym razem, gdy płatek śniegu trafiał mi do oka, po czym w końcu zrezygnowałem z tej rozrywki i rozejrzałem się dookoła, poszukując wzrokiem dziewczyny, która znowu znalazła się gdzieś kilka kroków za mną.
OdpowiedzUsuń- Coś opowiedzieć? - wymamrotałem pod nosem pytającym tonem, kiedy usłyszałem jej prośbę. Nie miałem pojęcia, o co dokładnie jej chodziło, bo cokolwiek mogło właściwie oznaczać wszystko, a ja nie wiedziałem, co mogłoby ją w ogóle zainteresować.
Westchnąłem więc głośno, starając się przywołać w myślach jakieś ciekawe wspomnienie czy sytuację, której byłem świadkiem, ale w głowie miałem pustkę, której nie umiałem zapełnić niczym sensownym.
- Jestem fajtłapą - powiedziałem w końcu, śmiejąc się cicho już z samych tych słów. Nie miałem pojęcia, czy Aesung zdążyła już to zauważyć, czy nie, ale czasem naprawdę zdarzały mi się głupie wypadki, nawet na prostej drodze. - I średnio idzie mi latanie na miotle - kontynuowałem, odwracając się w jej kierunku, by móc na nią spoglądać i idąc teraz do tyłu. - W pierwszej klasie, podczas którejś lekcji latania, wleciałem do zamku przez okno i wylądowałem na lekcji transmutacji. Chociaż wszystkich to bawiło, profesor McGonagall nie była raczej zbyt zachwycona i tak dostałem swój pierwszy szlaban - kończąc swoją krótką historię, śmiałem się pod nosem na samo wspomnienie tamtych wydarzeń. Szlaban, który wtedy dostałem nie był w sumie prawdziwym szlabanem, bo musiałem wtedy po prostu powycierać kurze w klasie, w której udało mi się wylądować, ale mimo to, do końca życia będę to już chyba wspominał jako swoje pierwsze wykroczenie w szkole.
Na początku starałam się zachować powagę, więc przytaknęłam kilkakrotnie głową, ale jak tylko w mojej głowie pojawił się obraz biednego Myungsoo lądującego w sali transmutacji oraz miny i reakcji profesor McGonagall na przerwanie jej w ten sposób lekcji, wybuchnęłam głośnym śmiechem. To musiało wyglądać przekomicznie, więc nie dziwiłam się ani trochę, że inni uczniowie byli tym rozbawieni.
OdpowiedzUsuń- Dobrze, że profesor McGonagall nie dostała zawału - powiedziałam w końcu, kiedy udało mi się już odrobinę uspokoić oddech. - Lubię jej lekcje.
Mimo tego wszystkiego uważałam jednak, że to musiało być słodkie i żałowałam, że nie widziałam tego na własne oczy. Myungsoo był uroczy i lubiłam w nim to, że jednak nie jest we wszystkim taki perfekcyjny i zdarzało mu się zrobić coś takiego. Sama również miałam takich incydentów w życiu dosyć sporo, tylko że każdy z nich wywoływał u mnie nagłe ciarki i ochotę zakopania się pod ziemią. Zapewne byłam o wiele większą fajtłapą niż chłopak, ale domyślałam się, że już dawno zdążył to dostrzec, więc wydawało mi się, że nie muszę tego oznajmiać.
- A więc będziesz startował do drużyny Gryffindoru? Wiesz, w quidditchu? - zażartowałam po chwili, chichocząc przy tym pod nosem. Szczerze mówiąc, to Myungsoo nawet mi do tego nie pasował, więc wolałam go sobie nie wyobrażać w naszej szkolnej drużynie. Jeszcze zrobiłby sobie krzywdę, a tego naprawdę nie chciałam.
Widząc, że najwyraźniej rozbawiłem dziewczynę moja opowieścią, sam nie potrafiłem opanować uśmiechu, który cisnął mi się na usta. Dzisiaj Aesung była jakoś szczególnie szczęśliwa, co tylko prawdę mówiąc i mnie uszczęśliwiało, więc cieszyłem się, że i ja mogłem się jakoś przyczynić do pojawienia się na jej twarzy uśmiechu.
OdpowiedzUsuń- Na szczęście nic się jej nie stało - przyznałem, kiwając przy tym głową. Gdybym przy okazji uszkodził jeszcze nauczyciela podczas mojego efektownego zjawienia się na lekcji, na wycieraniu kurzów z pewnością by się wtedy nie skończyło. Nie mówiąc już nawet o wyrzutach sumienia, które gryzłyby mnie już do końca życia, gdyby rzeczywiście komuś stała się jakaś krzywda.
Zaśmiałem się głośno, słysząc żart dziewczyny, bo jakoś trudno byłoby mi wyobrazić siebie w szkolnej drużynie. Zwłaszcza, że przy quidditchu nawet najlepsi w lataniu kończyli nieraz z licznymi urazami.
- Wolałbym nie narażać życia swojego i innych - odparłem, w głowie widząc już przemykające mi obrazy skrzydła szpitalnego, którego pewnie byłbym częstym gościem, gdybym zdecydował się na wstąpienie do drużyny.
Z uśmiechem na ustach, zwolniłem kroku, by móc w końcu z powrotem zrównać się z dziewczyną i odwrócić do tyłu, aby znów iść normalnie. Zerknąłem na nią kątem oka, po czym odezwałem się po chwili.
- Teraz ty mi coś opowiedz - poprosiłem, spoglądając na nią i uśmiechając się ciepło.
Uśmiechnęłam się pod nosem, by po chwili zachichotać, kiedy chłopak wybuchnął śmiechem słysząc moje słowa. Przytaknęłam kilkakrotnie na jego słowa, wiedząc że ma rację. W końcu i tak tylko sobie zażartowałam, nawet nie widziałam Myungsoo w roli gracza quidditcha.
OdpowiedzUsuń- Pewnie nie byłoby zbyt wesoło - przyznałam, wyobrażając sobie jak siedząc na miotle wpada prosto na trybuny, raniąc przy tym kilka osób. Pewnie nie wyszłoby to nikomu na dobre, ale szczerze mówiąc, najbardziej bałabym się o niego.
W końcu chłopak nieco spowolnił, przez co szybko zrównał się ze mną tempem i odwrócił do przodu, by móc iść obok mnie. Westchnęłam głośno i zerknęłam na niego kącikiem oka, a następnie pochyliłam się niżej, by móc nabrać do ręki trochę śniegu. Zagniatając go w ręce zastanawiałam się na tym, co mogłabym opowiedzieć Myungsoo, ale właściwie nie miałam zielonego pojęcia. Byłam przecież taka nudna, nic nie działo się w moim życiu. Nie miałam żadnych zabawnych przygód.
- Nie wiem co mogłabym ci opowiedzieć - odezwałam się w końcu, spoglądając na chłopaka i wzdychając przy tym głośno. - Nie jestem zbyt interesująca, zwykle po prostu siedzę w swoim pokoju i robię różne nudne rzeczy. Trochę czytam, czasami sobie piszę. Robię też na szydełku... Czasami na drutach. Chyba nigdy nie przytrafiło mi się nic tak zabawnego, jak tobie. Co chciałbyś usłyszeć..? - spytałam go w końcu niepewnie, myśląc, że może wtedy uda mi się na coś wpaść.
- Pewnie nie - przyznałem, kiwając przy tym głową z uśmiechem na twarzy, bo mimo wszystko, dalej bawiła mnie wizja siebie w szkolnej drużynie. Chyba nigdy nie mógłbym wziąć tego na poważnie, zważając na to, jak często przewracam się nawet na prostej drodze, a co dopiero gdybym miał przebywać w powietrzu. Upadek z wysokości na pewno skończyłby się dla mnie o wiele gorzej.
OdpowiedzUsuńIdąc przed siebie, słuchałem wciąż uważnie Aesung, która opowiadała o tym, co lubi robić. Trochę zaskoczony tym, co usłyszałem, spojrzałem na nią szybko, przyglądającym przy tym uważnie jej twarzy.
- Potrafisz robić na drutach i szydełku? - spytałem, uśmiechając się do niej szeroko. W sumie nawet nie wiem co mnie aż tak zaskoczyło, właściwie to wszystko chyba mi zwyczajnie imponowało, bo teraz raczej nie wszędzie można było spotkać kogoś, kto się tym interesuje i potrafi to w ogóle robić.
Przez dłuższy moment zastanawiałem się nad tym, o co mógłbym ją zapytać, ale nie miałem chyba nic konkretnego na myśli. Chciałem po prostu posłuchać czegoś i na jej temat, w sumie czegokolwiek. Uśmiechnąłem się jednak do dziewczyny, kopiąc po drodze śnieg, który zagradzał mi drogę.
- Co piszesz? - spytałem, zainteresowany, co dziewczyna miała na myśli.
Przytaknęłam kilkakrotnie głową, czując jak policzki oblewają mi rumieńce, kiedy chłopak nagle zaczął mi się przyglądać. Nadal okropnie mnie to krępowało, więc odwróciłam głowę w przeciwną stronę.
OdpowiedzUsuń- Lubię robótki ręczne, więc interesuje mnie prawie wszystko, co w jakikolwiek sposób się z tym wiąże - przyznałam szczerze, uśmiechając się pod nosem. Ile razy napalałam się już na jakieś zajęcie, kupowałam wszystkie potrzebne do tego materiały, a potem szybko dawałam sobie z tym spokój, bo znajdowałam nowe zajęcie i zaczynałam skupiać się na nim. - Ostatnio zrobiłam szalik na drutach - przyznałam szczerze, nie mogąc się już powstrzymać. Nigdy wcześniej nie porwałam się na nic, co zajęłoby mi aż tyle czasu, więc byłam z siebie naprawdę dumna.
- Różne rzeczy - odparłam, uśmiechając się pod nosem. Miałam jednak nadzieję, że Myungsoo nie będzie mnie dalej wypytywał, bo to akurat trochę mnie zawstydzało i nie byłam pewna czy chcę mu o tym mówić, w każdym razie przynajmniej jeszcze nie teraz.
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechając się pod nosem, rzuciłam maleńką śnieżką, którą ulepiłam w dłoniach, prosto w jego klatkę piersiową. Zachichotałam widząc jego minę.
Zainteresowany, nie odrywałem wzroku od Aesung, kiedy przyznała, że lubi robótki ręczne. Sam właściwie nigdy nie miałem okazji trzymać w ręce drutów czy szydełka, może kilka razy zdarzyło mi się coś przyszyć igłą i nitką, ale na tym chyba się to wszystko kończyło.
OdpowiedzUsuń- Jaki szalik? - spytałem, odwracając głowę przed siebie, uśmiechając się przy tym pod nosem. Dziewczynę chyba dalej musiało krępować to, jak się jej przyglądam, a chociaż chciałem móc na nią patrzeć tak długo, jak to było tylko możliwe, to nie chciałem, żeby czuła się niezręcznie w mojej obecności.
Przytaknąłem głową, słysząc jej odpowiedź, chociaż to i tak niewiele mi wyjaśniało. Różnymi rzeczami można było nazwać naprawdę różne rzeczy, od pisania wierszyków po długie powieści. Chciałem zapytać ją, co dokładniej miała na myśli, mówiąc to, ale zanim zdążyłem się odezwać, poczułem, jak coś trafia mnie prosto w klatkę piersiową.
Zaskoczony, spojrzałem najpierw na miejsce, w którym poczułem uderzenie i na którym widoczny był teraz ślad po śniegu, po czym przerzuciłem wzrok na dziewczynę idącą obok i śmiejącą się pod nosem. Gdy tylko zrozumiałem, co się przed chwilą wydarzyło, zachichotałem pod nosem, pochylając się przy tym i zbierając z ziemi śniegu w dłonie. Uformowałem szybko z niego małą śnieżkę, po czym wycelowałem w ramię Aesung i rzuciłem białą kulką, starając się jednak, żeby nie oberwała zbyt mocno.
- Za co to było, co? - spytałem, śmiejąc się pod nosem.
- Zwykły szalik - odpowiedziałam cicho, uśmiechając się przy tym pod nosem. Jeszcze parę chwil wcześniej chciałam mu o wszystkim powiedzieć, by wiedział, że chętnie mu go oddam, jeśli tylko się po niego zgłosi, ale teraz znowu zaczynałam mieć wątpliwości. Bo co, jeśli słusznie stchórzyłam i mu go nie podarowałam..? Niektórzy ludzie nie lubili takich prezentów, więc powinnam wziąć to pod uwagę. - Planowałam dać go komuś w prezencie - wyznałam w końcu cicho, pomijając fakt, że to właśnie jego miałam na myśli. - Ale doszłam do wniosku, że chyba nie powinnam, więc nadal leży w moim pokoju.
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam nawet jakoś zareagować, kiedy chłopak szybko ulepił śnieżkę i wycelował ją prosto we mnie. Kulka rozbiła się na moim ramieniu, rozpryskując śnieg na moje włosy i kurtkę. Uderzenie nie było mocne, ale i tak odrobinę podskoczyłam w miejscu, bo nie spodziewałam się, że Myungsoo odpowie jakoś na mój atak. Nie przeszkadzało mi to jednak, więc zachichotałam cicho i nabrałam do rąk śniegu, od razu zaczynając lepić z niego śnieżkę.
- Za to, że mnie zawstydzasz - odparłam w końcu, zdając sobie w pełni sprawę z tego, jak głupio to musiało zabrzmieć. Ale hej, przynajmniej powiedziałam prawdę i nie zignorowałam jego pytania, jak to miałam w zwyczaju.
Wycelowałam śnieżką w chłopaka, planując ponownie trafić go w klatkę piersiową, ale właśnie wtedy pochylił się nieco w dół, przez co kulka uderzyła go prosto w głowę. Zaskoczona obrotem sytuacji jęknęłam cicho, przykładając do ust dłoń zwiniętą w pięść. Od zawsze było wiadomo, że brak mi talentu oraz celności - powinnam uczyć się na własnych błędach i nie rzucać śnieżkami w Myungsoo. Śnieg rozsypał się po twarzy chłopaka, ale wiedziałam, że część trafiła zapewne za jego ubrania.
- Myungsoo, przepraszam, nie chciałam! - wydusiłam od razu, zatrzymując się by złapać go za rękaw i przyciągnąć bliżej siebie. Szybko zdjęłam z dłoni rękawiczki i wepchnęłam je do kieszeni, po czym delikatnie zaczęłam ściągać śnieg z twarzy chłopaka. Miał go trochę nawet na rzęsach, więc korzystając z okazji, że przymknął oczy, zwinęłam palec wskazujący i delikatnie pozbyłam się białego puchu. - Więcej nie będę rzucać w ciebie śnieżkami, przyrzekam - obiecałam, przykładając dłoń do serca, pomimo tego, że miało to raczej niewielkie znaczenie w takiej sytuacji.
- Dlaczego nie powinnaś? - spytałem od razu, słysząc jej słowa. Bardziej interesowało mnie też to, komu właściwie chciała podarować ten szalik, ale zrezygnowałem z tego pytania, ignorując dziwne ukłucie w brzuchu, bo nie chciałem jej się zbytnio narzucać. Dziewczyna miała przecież prawo robić prezenty komu chciała i nie powinienem przecież aż tak się tym interesować. - Szalik to naprawdę dobry pomysł - powiedziałem tylko, wzruszając przy tym ramionami i uśmiechając się do niej.
OdpowiedzUsuńZachichotałem, gdy tylko usłyszałem jej odpowiedź. Kiedyś już usłyszałem od niej, że ją zawstydzam, ale mimo to, nie sądziłem, że to dalej działa aż tak. W końcu nie robiłem nic takiego, żeby czuła się przy mnie źle, w każdym razie nigdy nie miałem tego na myśli. Zawstydzona Aesung była jednak tak urocza, że właściwie już sama myśl o tym wywoływała uśmiech na mojej twarzy.
Widząc, jak dziewczyna szykuje się do kolejnego ataku, po tym, jak ulepiła ze śniegu kolejną śnieżkę, pochyliłem się nieco do przodu w momencie rzutu, starając się tym samym ominąć lecący w moją stronę pocisk. Pech chciał, że okazało się to kompletnie bezsensownym pomysłem z mojej strony, bo zamiast uchronić się przed śnieżką, dostałem nią po głowie. Czując, jak kulka rozpryskuje się na mojej twarzy, automatycznie przymknąłem powieki, do których przykleił się biały puch.
- Nic mi nie jest - powiedziałem szybko, chichocząc pod nosem, gdy tylko Aesung przyciągnęła mnie bliżej siebie i od razu zaczęła mnie przepraszać. Nie miałem pojęcia, jaki ma aktualnie wyraz twarzy, bo dalej zaciskałem powieki, czując lekkie szczypanie w policzkach, kiedy dziewczyna sięgnęła dłonią do mojej twarzy, żeby wytrzeć zalegający na niej śnieg. Gdy w końcu odsunęła rękę, otworzyłem powoli oczy, mrugając przy tym kilkakrotnie, by móc spojrzeć na dziewczynę.
- Spokojnie, naprawdę nic się nie stało - zapewniłem, widząc jej przyłożoną do piersi dłoń. Zaśmiałem się cicho, po czym wyciągnąłem rękę i delikatnie pstryknąłem nią w nos. - Nie przejmuj się tym, to tylko śnieg. No i już pomogłaś mi się go pozbyć - dodałem, spoglądając jej w oczy i uśmiechając się przy tym jak głupek.
- Bo to niezbyt fajny prezent. Nie wiem czy by się z tego ucieszył - odpowiedziałam, wzruszając przy tym ramionami. Zwykle kupne rzeczy wyglądały milion razy lepiej niż te zrobione ręcznie, ale osobiście naprawdę lubiłam te drugie, bo było wiadomo, że osoba od której się je dostaje, włożyła w to mnóstwo pracy i serca. Człowiek nie męczyłby się tak dla kogoś na kim mu nie zależy, więc od razu można było odczuć, że naprawdę znaczy się sporo dla tamtej osoby. Nie wiedziałam jednak czy Myungsoo odbiera to w ten sam sposób, co ja, bo może akurat pomyślałby sobie, że po prostu żal mi było wydawać na niego pieniędzy, więc wolałam zrobić szalik ręcznie.
OdpowiedzUsuńOdchyliłam głowę do tyłu, kiedy chłopak pstryknął mnie w nos, po czym przyjrzałam mu się uważnie. Szybko musiałam jednak odwrócić wzrok, bo zawstydzało mnie to, że tak dziwnie się na mnie patrzy
- Po co się schylałeś... - mruknęłam pod nosem, nie przestając usuwać pozostałości śniegu z jego policzka i brody. W końcu zlustrowałam wzrokiem jego twarz, unikając jednak przy tym kontaktu wzrokowego z chłopakiem, co wcześniej bardzo mnie krępowało. Na szczęście wyglądało na to, że Myungsoo się na mnie nie gniewa, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą, ale i tak źle czułam się z tym wszystkim. Jego policzek był o wiele bardziej czerwony niż tamten drugi, i to nawet nie od zimna, tylko od uderzenia, które zafundowałam mu kulką.
- Masz śnieg we włosach - jęknęłam cicho po chwili, wyciągając rękę do góry, by móc delikatnie wytrzepać biały puch z grzywki chłopaka. Nie powiem, trochę mnie to krępowało (trochę? hehe), ale czułam się tak winna, że nie widziałam dla siebie innego wyjścia. - Jeszcze się przeze mnie rozchorujesz. Chodźmy szybko dalej i wracajmy do zamku.
- Ręcznie robione prezenty są fajne - powiedziałem, wzruszając ramionami i uśmiechając się przy tym promiennie. Naprawdę tak uważałem, tym bardziej, że dzisiaj już niewiele ludzi robiło coś samemu, bo wolało wybrać się na zakupy i kupić gotowy prezent. Obie opcje były dobre i żadna z nich nie była gorsza od drugiej, ale zwykle to te prezenty robione ręcznie ludzie cenili sobie bardziej.
OdpowiedzUsuńZachichotałem, słysząc jej pytanie, po czym spojrzałem na twarz dziewczyny, obserwując dokładnie każdy jej centymetr. Policzki miała już nieco zróżowione od zimna, ale nie wyglądała przy tym na jakoś szczególnie zmarzniętą.
- Chciałem się obronić - odparłem, bo taka była prawda. Nie schylałbym się, gdybym wiedział, że śnieżka uderzy mnie prosto w głowę, rozsypując się przy tym po całej ojej twarzy i włosach. Małe jej ilości wleciały mi też za płaszcz, przez co przeszły mi dreszcze po plecach.
- Nic mi nie będzie - zapewniłem, kiedy Aesung skończyła usuwać śnieg z mojej twarzy i włosów. Widziałem, że musiało ją to wszystko nieźle zawstydzać, bo wciąż uciekała przed moim wzrokiem, starając się nie patrzeć mi w oczy. Wyglądało to uroczo, przez co nie umiałem powstrzymac uśmiechu na ustach, który wciąż na nich tkwił. W dodatku jej bliska obecność wywoływała przyjemne łaskotki w moim brzuchu, przez co jeszcze trudniej było mi się ogarnąć.
- Lepiej już chodźmy - przytaknąłem, kiwając głową. Szczerze wątpiłem, abym mógł się od tego rozchorować, ale na z każdą minutą robiło się coraz chłodniej, a nie chciałem, żeby dziewczyna marzła, więc gdy tylko zabrała rękę z moich włosów, uśmiechnąłem się do niej szeroko, po czym powoli ruszyłem dalej przed siebie, czekając jednak na nią, aby znów nie została w tyle.
Zerknęłam na chłopaka kącikiem oka, po czym uśmiechnęłam się pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę tak uważasz? - spytałam go cicho, wgapiając się w śnieg, po którym powoli stąpaliśmy do przodu. Głos chłopaka brzmiał szczerze, ale i tak wolałam się upewnić, że mówi poważnie. Z jednej strony chciałam dać mu ten szalik, ale z drugiej trochę się bałam, że mu się nie spodoba i uzna mnie za dziwną.
Zignorowałam jego słowa, wzdychając tylko głośno i przyglądając się uważnie twarzy i włosom chłopaka w poszukiwaniu śniegu. Wyglądało na to, że faktycznie trochę z niego fajtłapa, skoro nie pomyślał, że dzięki schyleniu się oberwie jeszcze bardziej. Wyrwał mi się cichy chichot, który na szczęście szybko stłumiłam.
W końcu odsunęłam się od niego i sięgnęłam po rękawiczki, które wcześniej wepchnęłam do kieszeni. Założyłam je na dłonie, przyglądając się jeszcze twarzy Myungsoo, ale wyglądało na to, że pozbyłam się z niej całego śniegu, więc odetchnęłam z ulgą i powoli zaczęłam iść przed siebie. Chłopak szedł obok mnie, ale nasze tempo było tak powolne, że nie mogłam spowolnić jeszcze bardziej, by znaleźć się za nim. Westchnęłam więc głośno, zerkając na niego kącikiem oka.
- Myungsoo, lubisz sport? - spytałam go w którymś momencie, nie wiedząc nawet czemu to zrobiłam. Coraz bardziej zbliżaliśmy się do miejsca, który był celem naszego spaceru, więc nieco przyspieszyłam, by szybciej się tam dostać. Hogwart znajdował się już daleko za nami.
Przyłapując Aesung, jak na mnie zerka, uśmiechnąłem się do niej, po czym pokiwałem kilkakrotnie głową w odpowiedzi.
OdpowiedzUsuń- Jasne, że tak - powiedziałem, opuszczając po chwili głowę i skupiając się na rozkopywanym przeze mnie śniegu. - W końcu to coś, w co sama wkładasz pracę - wzruszyłem ramionami, po czym uniosłem wzrok znów na dziewczynę.
Słysząc jej pytanie, zachichotałem cicho pod nosem, zastanawiając się tym samym nad odpowiedzią. Z racji tego, że miałem raczej problemy z utrzymaniem równowagi, to nie udzielałem się jakoś wybitnie w jakiejkolwiek dyscyplinie sportu. Lubiłem jednak od czasu do czasu pograć w quidditcha, czy w inne mugolskie gry, bo dzięki temu mogłem się trochę oderwać od świata i stresu związanego ze szkołą.
- Lubię - przyznałem w końcu po krótkiej chwili milczenia, uśmiechając się przy tym do dziewczyny. - Ale no wiesz, raczej nie jestem w niczym mistrzem - dodałem, nieco zawstydzony faktem, że nawet pomimo starań, wypadałem raczej dość słabo na tle innych.
- A ty, Aesung? Lubisz jakieś sporty? - spytałem, chociaż podejrzewałem, jaka czeka mnie odpowiedź.
Wyglądało na to, że Myungsoo naprawdę nie miał nic przeciwko ręcznie robionym prezentom, więc w końcu westchnęłam głośno i uznałam, że skoro już zrobiłam ten szalik, to chyba mogłam mu o tym powiedzieć.
OdpowiedzUsuń- Skoro tak uważasz... - zaczęłam, wzruszając przy tym ramionami i spoglądając w stronę Zakazanego Lasu, by chłopak nie mógł zobaczyć mojej miny. - Możesz kiedyś się do mnie po niego zgłosić - powiedziałam w końcu, uśmiechając się przy tym pod nosem. Ciekawiło mnie co właśnie sobie myśli, nawet miałam ochotę na niego spojrzeć, ale za bardzo się wstydziłam, więc nie odrywałam wzroku od pokrytych białą kołderką drzew.
Przytaknęłam kilkakrotnie słysząc słowa chłopaka i odrobinę dziwiąc się temu, że lubi sport pomimo tego, że wcześniej mówił, iż jest fajtłapą. Ja głównie z tego powodu byłam do sportu zniechęcona, ale może faktycznie tylko ja myślałam w taki sposób, więc rozumiałam Myungsoo.
- Chyba nie bardzo - odparłam w końcu, śmiejąc się cicho pod nosem. Powinno to być raczej po mnie widać, bo moja sylwetka nie wyglądała na zbytnio wysportowaną, a do tego byłam naprawdę słaba, ale chłopak nie musiał wcześniej zwrócić na to uwagi, więc pewnie nawet nie wiedział. - Interesuję się trochę quiddtchem, ale sama nie gram. W mugolskich sportach jestem beznadziejna i pewnie dlatego nie lubię w nie grać.
W końcu szczątki zegara słonecznego znalazły się na oko dziesięciu kroków od nas, więc jeszcze bardziej przyspieszyłam, odwracając się do tyłu, by móc spojrzeć na Myungsoo. Uśmiechnęłam się do niego radośnie kiedy w końcu dotarłam do celu i spokojnie czekałam aż do mnie dołączy.
Zaskoczony spojrzałem na dziewczynę, otwierając szeroko oczy, gdy tylko powiedziała, że mogę się kiedyś zgłosić do niej po szalik. Najpierw nie zrozumiałem o co jej chodzi i czy aby na pewno mówi do mnie, bo byłem przekonany, że zrobiła go dla kogoś innego, w końcu mi już dała gwiazdkowy prezent, i to w dodatku nie tak całkiem dawno temu. Gdy jednak dotarło do mnie, że dziewczyna rzeczywiście sobie nie żartuje i mówi poważnie, uśmiechnąłem się do niej ciepło. Szalik zrobiony własnoręcznie przez Aesung był dla mnie naprawdę czymś ważnym. Nawet, jeśli w chwili obecnej nawet go nie posiadałem.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę zrobiłaś dla mnie szalik? - spytałem, chcąc się upewnić, czy aby na pewno sobie ze mnie nie żartuje. Bo może jednak powiedziała to tylko dlatego, że wcześniej wyznałem, iż lubię prezenty robione własnoręcznie.
Pokiwałem głową, śmiejąc się cicho pod nosem, kiedy usłyszałem właśnie to, czego właściwie się spodziewałem. Nie, żeby było to coś złego, po prostu Aesung wyglądała raczej na osóbkę, która woli wygodnie rozsiąść się z książką w fotelu, niż latać na miotle czy biegać za piłką.
- Na pewno jest coś, w czym wcale nie jesteś beznadziejna - powiedziałem, zerkając przy tym na nią kątem oka.
Uśmiechnąłem się, gdy zauważyłem, jak Aesung podbiega szybciej do starego zegara słonecznego, do którego w końcu udało nam się dotrzeć. Przyspieszając nieco, dołączyłem do niej, po czym od razu złapałem za aparat, by zrobić kilka zdjęć porozkładanym na ziemi kamiennym pozostałościom.
- Kiedyś musiało tu być całkiem ładnie - powiedziałem, rozglądając się dookoła.
Przytaknęłam głową kilkakrotnie, czując jak policzki zalewają mi rumieńce.
OdpowiedzUsuń- To nic specjalnego, ale pomyślałam sobie, że może ci się przydać, więc go zrobiłam – wyjaśniłam, pozwalając sobie przez chwilę na niego popatrzeć. Wyglądał na autentycznie zaskoczonego tym, że zrobiłam dla niego szalik, przez co zachichotałam cicho, a następnie szybko odwróciłam od niego wzrok. Nadal czułam się tym wszystkim skrępowana.
- Obawiam się, że we wszystkim jestem beznadziejna. - Zaśmiałam się głośno, przypominając sobie wszystkie sporty, których byłam zmuszona spróbować i w których raczej nie popisałam się swoimi zdolnościami. Zawsze wychodziłam na totalną łamagę i beztalencie, które tylko ściągało ze sobą w dół całą swoją drużynę. Byłam czarną dziurą.
Właśnie dlatego Hogwart był dla mnie pewnego rodzaju wybawieniem, bo nie musiałam się martwić, że ktoś znowu zmusi mnie do robienia z siebie błazna. Mogłam siedzieć sobie przy książkach ile mi się tylko podobało.
Myungsoo w końcu do mnie dołączył, od razu fotografując wszystko, czemu tylko można było zrobić zdjęcie. Zachichotałam na ten widok, uważając to za naprawdę urocze.
- W sumie nadal jest tu ładnie – przyznałam, uśmiechając się do chłopaka. - Tylko śnieg częściowo pokrywa to wszystko, więc nie możemy zobaczyć całości.
- Na pewno wyszedł świetnie - powiedziałem zdecydowanie, bo nie mógłbym sobie inaczej wyobrazić szalika zrobionego przez Aesung. Poza tym, nawet jeśli nie był idealny, to i tak był warty więcej, niż najdroższe szaliki na świecie.
OdpowiedzUsuńSłysząc jej śmiech, automatycznie uśmiechnąłem się szeroko, odwracając tym samym w jej kierunku, by móc na nią spojrzeć. pokręciłem jednak głową na jej słowa, bo nie sądziłem, żeby mówiła to na poważnie. Nie można było być beznadziejnym dosłownie we wszystkim, w końcu istniało tyle rodzajów sportu, że dziewczyna z pewnością znalazłaby coś dla siebie, a póki co, musiała najwyraźniej wpadać na to, co po prostu nie było stworzone po prostu dla niej.
- Musi być coś, w czym jesteś dobra - odparłem, uśmiechając się do niej szeroko.
Rozglądając się po ośnieżonych ruinach zegara słonecznego, przytaknąłem głową w kierunku dziewczyny.
- Powinniśmy tu chyba przyjść, kiedy śnieg się roztopi - przyznałem cicho, bo w sumie coś w tym było. Teraz nadal było ładnie, biały puch pokrywał wszystko dookoła, sprawiając, że widok był czysty i spokojny, ale tym samym zakrywał ziemię, na której z pewnością pozostawały resztki tarczy zegara, teraz niestety niewidoczne.
- Chyba raczej nie ma niczego takiego – odparłam, śmiejąc się jednak głośno. - Ale trudno, nie przejmuję się tym. Jestem lepsza w innych rzeczach.
OdpowiedzUsuńSport i tak nie był mi jakoś szczególnie potrzebny do życia – dla zdrowia mogłam sobie przecież pospacerować, to zapewne w zupełności wystarczało, więc moje zdolności manualne wydawały się o wiele lepsze i przyjemniejsze. Chociaż nie ukrywałam, że przyjemnie byłoby móc trafić w piłkę, kiedy ktoś ci ją podaje.
- Nie chcę żeby śnieg się topił – jęknęłam, spoglądając na Myungsoo. Uwielbiałam zimę i biały puch, więc chciałam odwlec to jak najdalej, wcale nie wyczekiwałam wiosny. Może nie było to też takie złe, bo oznaczało, że mieliśmy wrócić tam później, co z kolei znaczyło, że nasza znajomość miała potrwać dłużej. Naprawdę polubiłam chłopaka i nie chciałam przestać się z nim zadawać. Potrzebowałam go.
- Rób zdjęcia i wracajmy – poprosiłam, uśmiechając się do niego. Tak naprawdę nie miałam ochoty jeszcze sobie iść, ale robiło się coraz później i ciemniej, a do tego nie chciałam żeby rozchorował się od mojego wcześniejszego ataku śniegiem, więc powinien jak najszybciej znaleźć się w ciepłym zamku.
Pokiwałem głową, uśmiechając się do dziewczyny, kiedy powiedziała, że jest lepsza w innych rzeczach i że nie przejmuję się resztą. To w sumie było całkiem mądre z jej strony, bo skoro już uważała, że nie ma żadnej dyscypliny sportowej stworzonej specjalnie dla niej, to przynajmniej się tym wszystkim nie załamywała. W końcu nie każdy musi być dobry we wszystkim, a Aesung na pewno miała wiele innych talentów, niezwiązanych ze sportem.
OdpowiedzUsuń- Myślałem, że lubisz kwiatki - odparłem, chichocząc pod nosem. Rozumiałem, dlaczego dziewczyna nie chce, żeby śnieg już znikał, bo sam osobiście bardzo lubiłem zimę. Niestety taka była kolej rzeczy, a i to nie było wcale takie najgorsze, bo po zimie miała przyjść wiosna, niosąc za sobą kwitnące kwiaty i zieloną trawę.
Posłuchawszy się Aesung, przytaknąłem głową kilka razy, po czym kolejny raz sięgnąłem po aparat, aby zrobić jeszcze kilka zdjęć. Oczywiście nie obyło się bez tego, aby na przynajmniej jednym z nich nie uchwycić uśmiechniętej dziewczyny, która chyba jednak nie zwracała na mnie uwagi.
- Wracajmy już do zamku - powiedziałem, chociaż tak naprawdę wcale nie chciałem tam wracać. Gdybym mógł, przespacerowałbym z Aesung całe błonia, aż po horyzont, niestety zdawałem sobie sprawę z tego, że robi się coraz chłodniej i później, a wolałem nie ryzykować tym, aby któreś z nas się rozchorowało, chociaż głównie chodziło mi tu jednak o dziewczynę.
Uśmiechnąłem się do niej szeroko, wyłączając aparat i odwieszając go przez ramię, aby nie zajmował mi dłoni, które wcisnąłem w kieszenie kurtki. Tym samym wolnym krokiem podszedłem bliżej Aesung i oboje skierowaliśmy się drogą powrotną do zamku.
- Mam nadzieję, że miło spędziłaś tegoroczne święta - powiedziałem w którymś momencie, zerkając na swoją towarzyszkę i uśmiechając się do niej.
- Bo lubię kwiatki - odpowiedziałam, śmiejąc się cicho. - Ale śnieg mogę oglądać tylko zimą, a kwiatki rosną w pozostałe pory roku. No i jest ogród różany, a oprócz niego jeszcze oranżeria i cieplarnie - wyjaśniłam, przynajmniej częściowo trzymając się prawdy.
OdpowiedzUsuńPowoli skierowaliśmy się w stronę Hogwartu, zostawiając za sobą pozostałości po zegarze słonecznym i chatkę Hagrida. Tym razem nie chciałam zostawać w tyle, więc dopasowałam swoje tempo do tempa chłopaka i szłam u jego boku, spoglądając na niego co jakiś czas.
- Nie wiem czy kiedykolwiek spędziłam święta tak miło, jak te - przyznałam szczerze, uśmiechając się przy tym pod nosem. W końcu zwykle nawet wtedy czułam się samotna, a do tego nie odczuwałam, że są święta, więc te były dla mnie naprawdę szczególne. - Dziękuję że ze mną zostałeś, Myungsoo. I dziękuję za prezenty. I za to, że chciałeś razem ze mną przystroić pokój wspólny i za to, że mogłam u ciebie przenocować i za to, że pozbyłeś się pająka z mojego pokoju...
Zachichotałam cicho zerkając na chłopaka, po czym delikatnie dźgnęłam palcem jego ramię. Chciałam jakoś okazać mu jak bardzo jestem wdzięczna, ale chyba nie potrafiłam się na nic zdobyć. Westchnęłam więc głośno i zwróciłam swój wzrok w stronę zamku, który znajdował się już coraz bliżej nas.
- Racja, śnieg jest zdecydowanie rzadszy, niż widok kwiatków - przyznałem, przytakując przy tym głową. Miała rację, no i to wszystko wyjaśniało. Żałowałem trochę, że nie ma w Hogwracie jakiegoś miejsca, gdzie ciągle prószyłoby śniegiem, jak na przykład w magicznej oranżerii ciągle kwitły kwiatki.
OdpowiedzUsuńUśmiechnąłem się szeroko, chowając twarz nieco bardziej w szaliku, owiniętym wokół szyi. Nie było mi zimno, ale czułem, jak na policzkach pojawiają mi się czerwone rumieńce, które wolałem ukryć przed wzrokiem dziewczyny. To co jednak mówiła, mimowolnie wywoływało przyjemne łaskotki w moim brzuchu, przez co trudno było mi panować nad swoim zachowaniem.
- Nie ma za co, Aesungie - odparłem po chwili, kiedy się ogarnąłem i spojrzałem na nią, posylając jej ciepły uśmiech. - Dziękuję, że spędziłaś ze mną te Święta - nie mogąc powstrzymać uśmiechu, zachichotałem cicho pod nosem, po czym pokręciłem nieznacznie głową. Cieszyłem się, że dziewczyna naprawdę spędziła ze mną cały ten czas, bo naprawdę dobrze się z nią bawiłem i miałem nadzieję, że w przyszłości uda nam się spędzić go ze sobą jeszcze więcej. Teraz jednak bez przeszkód mógłbym przyznać, że spędziłem cudowne Święta, i to w dodatku nie wracając nawet do domu, czego w sumie w ogóle nie żałowałem.
Czując dźgnięcie na ramieniu, zaśmiałem się cicho, po czym odpowiedziałem Aesung tym samym. Tymczasem powoli coraz bardziej zbliżaliśmy się do zamku, pozostawiając za nami kamienny krąg. Wydawało mi się, że droga powrotna trwała zdecydowanie krócej niż ta w tamtą stronę, ale tak chyba było zawsze. Cóż, teraz przynajmniej będziemy mogli wrócić do pokoju i ogrzać się nieco po chłodzie, jaki nas zastał na zewnątrz. Uśmiechając się do siebie pod nosem, rozkopywałem wciąż śnieg pod stopami, ukradkiem jednak zerkając co jakiś czas na Aesung.
[Z/L] x2