Łączy dziedziniec wieży zegarowej z niewielką, kamienną altanką z ławkami, z której biegnie ścieżka do kamiennego kręgu, gdzie droga się rozwidla. Most idealnie wkomponowuje się w otoczenie. Jest stary i trochę zaniedbany. Zbudowano go z drewna i wsparto na konstrukcji z belek rozciągniętych nad wąwozem oraz pokryto tarowanym dachem.
Wszedłem ostrożnie z Park Bomi na stary drewniany kryty most. Od razu zaczął donośnie skrzypieć, ale to mnie nie zraziło. Przecież gdyby był niebezpieczny, to to miejsce byłoby zamknięte dla uczniów...
OdpowiedzUsuńPrzeszliśmy kawałek i potem przystałem, spoglądając w bok na piękne widoki jakie rozciągały się dookoła. Było to bardzo ekscytujące. Pod nami przepaść, a my staliśmy na zaniedbanym drewnianym moście.
Ciągle trzymaliśmy się za ręce. Miałem nadzieję, że Bomi czuje się bezpiecznie. Dla pewności i udoskonalenia tej chwili, zbliżyłem się do niej i przytuliłem ją od tyłu, zaciskając ręce na jej pasie. Ułożyłem delikatnie głowę na ramieniu swojej dziewczyny i co kilka chwil pocierałem nasze policzki, spoglądając na rozciągający się wąwóz.
Udało mi się wytworzyć romantyczną atmosferę. Taką o jakiej pragnąłem, jednak nadal miałem małe wątpliwości. A może ja rzeczywiście się wstydziłem?! Nie, to nie możliwe... Postanowiłem odczekać jeszcze odrobinę, by zadać jej to jedno ważne pytanie.
Miejsce było niesamowite. Wszystko wyglądało tutaj trochę inaczej, niż w normalnym świecie mugoli. Jeżeli tam mówiono na podobne chwile, że są magiczne, to jakimi słowami Bom miała opisać to, co działo się w tej chwili? Nie zraził ją fakt, iż most jest stary i nie wygląda zbyt stabilnie, ufała, że nie może im się stać. W końcu to szkoła, tutaj musiało być bezpiecznie. Na dodatek bliskość Kyungsoo, która dawała jej swego rodzaju bezpieczeństwo. Może pozornie chłopak nie wyglądał jak większość chłopców, którzy interesują dziewczyny w jej wieku. Duzi, napakowani i interesujący się sportami. Bom poznała jednak to, jaka jest dusza Do, wyjątkowa i nie chciałaby jej zamienić na coś innego.
OdpowiedzUsuńWidok z mostu był powalający i dodawał coś tej chwili, która swoją drogą, stała się dość romantyczna. Tylko ich dwójka na moście, pod nimi wąwóz, jej chłopak ją przytula i słodko trąci jej policzek. Bom zachichotała, czując te pieszczoty. Delikatnie położyła dłoń na tych jego. Drugą zaś pogładziła jego policzek. Na jej twarzy kwitł uśmiech a jej oczy były pełne iskierek.
- Niesamowite - przemknęło jej przez myśl.
Bom
Powiedziałem sobie, teraz albo nigdy!
OdpowiedzUsuń- Bomi - szepnąłem namiętnie w jej ucho. - Cz-czy byłabyś tak miła i chciała towarzyszyć mi na tegorocznym balu zimowym?
Tak wreszcie udało mi się to wyznać! To było dla mnie naprawdę trudne. Nigdy nie byłem na tym balu. Bo nie lubiłem, bo nie chciałem, nie miałem z kim... Powodów było wiele, ale tym razem marzyłem, żeby pójść tam z Park Bommie. Poza tym, skoro była moją dziewczyną, to musiałem zapewnić jej jak najlepsze wrażenia i wspomnienia. Chciałem tylko, żeby czuła się ze mną szczęśliwa i spełniona...
Mimo wszystko bałem się jej reakcji. Pierwszy raz zapraszałem kogoś na...właściwie cokolwiek... Zdałem sobie sprawę, że z Bomi przeżywałem same pierwsze razy... O nie! Tym razem znowu poczułem jak na moją twarz wkrada się zawstydzenie. Jednak to wszytko prawda. Pierwsza prawdziwa przyjaciółka, pierwsza dziewczyna, pierwszy pocałunek, pierwsze randki, pierwsze zaproszenie na bal... I nie wiadomo co jeszcze! To takie podniecające, a za razem zawstydzające.
Na chwilę czas jakby się zatrzymał. To było niczym sen, z którego Bom nie chciała się obudzić.
OdpowiedzUsuńPowoli odwróciła się w jego stronę, spojrzała prosto w jego oczy. Patrzyła tak chwilę a jej twarz miała nieodgadniony wyraz. Po chwili jednak wykwitł na niej uroczy uśmiech a dziewczyna przytuliła się do chłopaka.
- Kyungsoo oczywiście, że chcę - powiedziała uradowana jak nigdy.
To było niesamowite. Gdy wyjeżdżała z domu dziecka nigdy nie sądziła, iż w Hogwarcie zdarzy jej się tyle cudownych chwil. Do stał się dla niej teraz rodziną, taką najbardziej prawdziwą. Tego nie mogły zastąpić jej mamki ani dzieci, których nazywała braćmi i siostrami.
Bom
Dziewczyna długo milczała. Powoli naprawdę zaczynałem się bać, ale wreszcie nie wytrzymała. To było takie wspaniałe uczucie. Poczułem niesamowitą ulgę i radość.
OdpowiedzUsuń- Yay! - aż wykrzyczałem z podniecenia, co było dla mnie dziwne. - Nie masz pojęcia jak się cieszę!
Trwaliśmy tak w uścisku, a ja nie mogłem opanować podekscytowania jakie ze mnie promieniowało. Położyłem swoje ręce na je biodrach i powoli zacząłem się kołysać. Właściwie to nigdy nie tańczyłem... Ale odruchowo, przepełniony radością, zacząłem się bujać. To musiało być śmieszne, lecz chciałem rozbawić swoja ukochaną.
- Powiedz mi, jak chciałabyś bym cię pieszczotliwie nazywał? - byłem trochę zawstydzony, mimo to chciałem usłyszeć co ona powie na ten temat. A może słodkie przezwiska nie są dla niej szczególnie ważne?
Zachichotała, czując jak zaczynają się bujać. To było przeurocze a cała ta chwila była niesamowita. Przepełniona emocjami i miłością. Ona była teraz tak wyczuwalna, że mogłoby się wydawać nawet, iż ich dotyka i gładzi ich skórę.
OdpowiedzUsuń- W sumie to nigdy się nie zastanawiałam, jak chciałabym być sodko przezywana - powiedziała szczerze. - Ale liczę na twoje pomysły, każde przyjmę, że tak powiem, na klatę.
Zachichotała ponownie. Trochę spodobał jej się fakt, iż Do trzymał swoje dłonie na jej biodrach. Czy to nie była aż za duża bliskość? A jednak podobało jej się, bo to było coś nowego, niecodziennego i trochę ... intymnego? Sama by jednak na głos tego nie wyrzekła, aż tak się nie otworzyła przez nim. Co by mógł o niej pomyśleć?
Bom
Powiem szczerze, wprawiłem się trochę w zakłopotanie. Wymyślić przezwisko dla swojej dziewczyny. Znając siebie pewnie palnę coś głupiego... Nie! Nie mogę dać plamy, nie tym razem.
OdpowiedzUsuńPrzezwisko pasujące do tak wspaniałej osoby, jaką była Park Bom. Czy to w ogóle wykonalne. Sam się z resztą prosiłem.
- Bomi wybacz mi, jeśli znowu palnę coś nieodpowiedniego - oznajmiłem pokornie. - Co powiesz na... "Py- pysiaczku". Obiecuję, że nie będę tego nadużywał, tylko w wyjątkowych chwilach!
Dlaczego ciągle czułem się jak troll? Biłem się z myślami, że chyba zachowuje się mało romantycznie, nietaktownie, albo zwyczajnie chamsko. Nie wiedziałem co dziewczyny lubią. Cała moja wiedza bazowała na książkach lub innych źródłach pisanych. Ostatnio tylko dałem ponieś się instynktowi i jak widać nie jest źle...
- Bomi, na końcu tego mostu znajduje się altana z kamienia, czy chciałabyś się tam przejść?
Czekała na to, aż w końcu chłopak coś wymyśli. Nie oczekiwała od niego szczytów, zresztą przezwisko nie musiało być szczytem jakiś marzeń, nie ono było ważne przecież.
OdpowiedzUsuń- Jest śliczne - uśmiechnęła się i pocałowała go delikatnie w policzek a potem przytuliła.
Wyczuwała napięcie u chłopaka, to musiało być wszystko dla niego bardzo trudne. Bom nie chciała, by takie to było. Marzyła o swobodzie, której jak na razie Do brakowało.
- Kyungsoo - powiedziała cicho, praktycznie szepcząc mu do ucha. Na początku chciała mu powiedzieć coś innego, lecz ostatecznie spasowała. - Dziękuję ci, że tak się starasz.
Nie mogła tego nie docenić, to byłby grzech. Puściła go w końcu z objęć.
- Jasne, chętnie się tam przejdę z tobą - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
Bom
Moje serce prawię wyskoczyło mi z piersi, kiedy usłyszałem słowa podziękowania. Ucieszyłem się niezmiernie, że Bomi to zauważyła.
OdpowiedzUsuńPrzestaliśmy się bujać i ruszyliśmy leniwym krokiem przed siebie. Po chwili złapałem dziewczynę i zacząłem biec. Chciałem, żeby było to takie niewinne i romantyczne, a zarazem szalone. Pewnie wyszło jak wyszło...
Drewniany most aż cały się trząsł, dlatego przyśpieszyłem trochę, by jak najszybciej go opuścić, lecz nie chciałem nadwerężać nóg Bomi. Przy samym końcu zatrzymałem się i puściłem jej dłon, by jeszcze nacieszyć oczy widokiem i nabrać w płuca tego świeżego górskiego powietrza.
Zszedłem z mostu zadowolony i usiadłem na jednej z ławek. Rozglądałem się po kamiennej altanie, która była prawie cała przykryta śniegiem, niczym iglo. Podobał mi się to, nikt by nas tutaj nie zauważyła i nie przerwał nam naszych czułości. Chciałem pokazać Bomi, że potrafię być śmiały i odważy kiedy trzeba. Może to miejsce nie było zbyt wygodne, ale za to jakie sprawiało wrażenie.
- Bomi, choć tu do mnie! - zawołałem, drapiąc się po karku i spoglądając kątem oka na nią, a później dodałem. - Tu nas nikt nie znajdzie...
Czyny chłopaka były coraz bardziej szalone i odważne. Bom czuła się jak zakochana nastolatka, którą zresztą była.
OdpowiedzUsuńOna również jeszcze po zejściu z mostu napawała się widokiem. Już teraz mogła śmiało powiedzieć, że to miejsce szybko się nie znudzi. Nie jej.
Gdy się odwróciła przed nią pojawiły się kolejne widoki, przez które oczu oderwać nie było można. Altana wyglądała niesamowicie. Dziewczyna nie mogła się doczekać, gdy wreszcie nastanie wiosna. Wtedy to wszystko będzie jeszcze piękniejsze.
Słysząc słowa chłopaka, trochę oniemiała. Raczej nie spodziewała się takich słów od niego. Czyżby próbował jej coś udowodnić?
Odgarnęła włosy z twarzy i powoli ruszyła w jego stronę. Chciała usiąść obok niego, lecz ten wtedy chwycił ją za rękę i Bom wylądowała na jego kolanach.
Bom
Wszystko to co miało się teraz dziać było tajemnicą, i dla mnie, i dla niej. Usiadła na moich kolanach, co nieco mnie zachęciło do przełamania się i zrobienia kolejnego kroku. Złapałem ją za ramiona i delikatnie obróciłem, twarzą w swoją stronę. Dziewczyna rozchyliła swoje uda i siedziała wręcz na mnie. Może i byłem wątłej budowy, ale nogi miałem silne. Bomi i tak była drobniutka, dlatego ta pozycja nie sprawiała mi żadnych trudności, prócz tego opierałem plecy o oparcie drewnianej ławki. Swoją drogą, było całkiem przyjemnie...
OdpowiedzUsuńZdjąłem rękawiczki, odgarnąłem włosy z czoła i spojrzałem na niewinną twarz swojej dziewczyny. Bałem się, co można było wywnioskować po tym jak głośno oddychałem. Poluzowałem trochę swój granatowy szal i powoli począłem muskać usta dziewczyny. Moje dłonie powędrowały na jej plecy, ale co to za przyjemność, skoro nie czułem ciała przez gruby zimowy płaszcz...
Zacząłem całować ją coraz bardziej zachłannie. Jak zwykle nie mogłem opanować pożądania, jakie między nami zaistniało. Niezaspokojony zjechałem niżej, na jej kark, ale napotkałem mały szkopuł, a mianowicie jej szalik. Spojrzałem subtelnie w jej oczy i po chwili zdjąłem go z Bom, odsłaniając w pełni, upragnioną przeze mnie, szyję. Kontynuowałem, tym razem pozwoliłem sobie na znacznie więcej, bo zostawiłem jej na pamiątkę kilka malinek.
Naprawdę nie mogłem się jej oprzeć. Nie wiem jak stałem się nagle taki śmiały, ale nie interesowało mnie teraz zupełnie nic. Byliśmy ukryci i to mi wystarczyło...
- Jeśli coś robię nie tak, po prostu powiedz... - poinformowałem ją, kładąc ostrożnie ręce na szyi dziewczyny.
Znowu bliskość wywołała u nich pożądanie, które owładnęło nimi. Zadziwiające, iż taka nieśmiała osoba jak Kyungsoo za jej sprawą stawała się bardziej śmiała.
OdpowiedzUsuńSłyszała jak chłopak się denerwuje, ona także trochę dawała ponieść się nerwom. I znowu pożałowała, że nie ma wiosny... Wtedy nie przeszkadzał by żaden płaszcz ani szaliki, żadne czapki ani rękawiczki. Te dwa ostatnie nie należały do tego, co Bom nosiła, ale sam fakt się liczył.
Nie można było ukryć, że te chwile, w których wszelkie bariery znikały a oni byli całkiem sami, podobały jej się. Pozwoliła sobie na odchylenie głowy w bok, by ten miał lepszy dostęp do jej szyi.
Objęła ramionami jego szyję.
- Jak na razie wszystko ci idzie dobre - szepnęła mu do ucha, całując go delikatnie w szyję.
Bom
Pieszczoty, jakimi siebie obdarowywaliśmy były niesamowite. Ale ja pragnąłem jeszcze więcej. Pomimo tego, że była zima, postanowiłem rozpiąć płaszcz Bomi, by moje spragnione dotyku jej ciała dłonie, mogły powędrować pod ubranie, tuż na odcinek lędźwiowy. Na szczęście miałem ciepłe ręce, jednak ciało dziewczyny było rozgrzane do tego stopnia, iż bałem się, że to może być dla niej nieprzyjemne...
OdpowiedzUsuńSpojrzałem na nią z czułością i wskazałem na swoje ubranie. Chciałem, by teraz ona dobrała się do mnie. Dziewczyna wydawała mi się dość nieśmiała. Byłem pewien, że to ona będzie nade mną zwykle górować, tak jak tej pamiętnej nocy w moim pokoju, ale myliłem się. Może z nią trzeba było powoli? Chciała, bym jeszcze bardziej ją rozpalił i wtedy dowiedział się jakie ona ma ukryte żądze? Nie ma sprawy. Tak... Byłem niezaspokojony!
Wtedy złączyłem ponownie nasze wargi, ale nie tak jak zazwyczaj. Tym razem pozwoliłem sobie na dodanie do tego pocałunku swojego języka. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale kiedy tylko począłem delikatnie trącać język Bomi, nie mogłem wytrzymać. Było to takie podniecające, że nie umiałem już usiedzieć. Przycisnąłem dziewczynę do siebie i wierciłem się niemiłosiernie, oddychając głęboko. Ta namiętność sprawiała, że gubiłem gdzieś siebie i byłem pożądliwy tylko obcowania z Bom.
Nie dało się nie wyczuć wszech obecnego pożądania. Emocje w nich buzowały ze zdwojoną siłą. Wszystko było tak niesamowite a Bom nie mogła nie oddać się żądzy, która narastała za sprawą dotyku Kyungsoo. Z początku wahała się, lecz minęła minuta a ona powoli rozpinała kurtkę chłopaka, by nieśmiało wsunąć dłonie pod jego bluzkę. Skóra jego brzucha niewiarygodnie delikatna, co sprawiało, że można było ją tak gładzić opuszkami palców cały czas.
OdpowiedzUsuńNagle poczuła ciepłe wargi chłopaka a następnie powoli wsuwający się jego język. Jej serce wykonało tyle fikołków, że dziewczyna nie mogła wyjść z zadumy, no bo mięsień już dawno powinien wyrwać się z jej piersi.
Odwzajemniła pocałunek a gdy chłopak oderwał usta, by nabrać powietrza, Bom skorzystała z okazji i zaczęła naznaczać ślady na jego szyi. Byli tak blisko siebie, jak nigdy. Z racji iż dziewczyna siedziała na kolanach chłopaka okrakiem (podziękujmy zimie, która wybiła jej z głowy założenie spódniczki), teraz będąc jeszcze bliżej niego, nogi przycisnęła do jego ud.
Bom
Na mojej twarzy zawitał ponętny uśmiech, kiedy dziewczyna odważyła się w końcu rozpiąć moje ubranie. Czuły dotyk palców na brzuchu sprawił, że miałem ciarki na całym ciele. Żałowałem, że jesteśmy w takim miejscu, ale i tak oboje świetnie się wczuwaliśmy.
OdpowiedzUsuńByła to niewyobrażalna rozkosz, gdy nasze języki się pieściły. Zatracałem się w tym coraz bardziej, a moje dłonie gładziły plecy Bomi w niewiarygodnym tępię.
Jak tylko odsapnąłem trochę, ona dobrała się do mojego karku. Odchyliłem gwałtownie głowę do tyłu i pojękiwałem, upajając się ekstazą, która nawiedziła moje ciało. Poczułem silne nogi dziewczyny, które pewnie jeszcze nie raz mnie zaskoczą.
Po paru chwilach tym razem ona musiała odetchnąć, co oznaczało, że teraz moja kolej. Bez namysłu odchyliłem ciało Bom do tyłu i pozwoliłem sobie na dźwignięcie jej bluzki do góry i wtedy zacząłem całować jej idealny brzuch.
Nie wiem już co wtedy czułem, ale z pewnością żądza, która mnie omotała, sprawiła, że nie byłem sobą. Coś w głowie wmawiało mi, że mamy to zrobić, tu i teraz, lecz resztki mnie nadal z tym walczyły. Przecież to nie miejsce na takie rzeczy, nie byliśmy gotowi, szczególnie ja, ale po tej sytuacji można było wnioskować inaczej. Poza tym nigdy nie odważyłbym się skrzywdzić mojego pysiaczka. Nigdy!
Tymczasem moje usta wędrowały coraz wyżej i wyżej...
Z każdą chwilą podniecenie wzrastało. Bom z początku się mu poddała, by czuć w miejscu jego pocałunków palące miejsca. Nie było to nieprzyjemne uczucie, wręcz przeciwnie. Wywoływało u niej emocje, których wcześniej nie miała okazji poczuć. W tamtym momencie, gdyby chłopak poprosił, gotowa by była mu się oddać. A przynajmniej tak sądziła z początku. Dopiero gdy nadszedł czas, gdy zmuszona byłam odetchnąć, umysł wrócił a ja znowu mogłam trzeźwo myśleć. Chodź nadal jego pocałunki na moim brzuchu wywoływały dzikie emocje, to coś w niej krzyczało, że muszą przestać.
OdpowiedzUsuńWtedy wrócił jej umysł i zaczęła szybko analizować zaistniałą sytuację. To nie Kyugnsoo, to nie ta sierotka ją całowała, z której dziewczyna chichotała. Dotykał ją chłopak, który w niczym nie przypominał nieśmiałego Do - chłopaka z Ravenclawu, który w życiu nie pomyślałby choćby o robieniu takich rzeczach w takim miejscu. I kim ona się przez ten ułamek sekundy stała? Dziewczyną, która była gotowa oddać się mu, nie znając go przecież aż tak dobrze.
Te wszystkie myśli sprawiły, że już nie mogła tego robić. Zerwała się nagle z jego kolan, naciągając szybko bluzkę na swój brzuch. Oddychała jeszcze ciężko. Patrzyła na chłopaka a w jej oczach czaiło się ... przerażenie? Ale nie z jego powodu, lecz swojego. Bo kim była? Na pewno nie sobą.
- Przepraszam, ja - zatrzymała się na chwilę, zagryzając wargę. - Ja muszę stąd iść.
I z tymi słowami szybko opatuliła się kurtką i zaczęła iść w kierunku zamku, chcąc jak najszybciej stąd odejść. Kilka sekund później już po prostu biegła, ogarnięta przerażeniem nad własnymi czynami. To było takie podobne do ... jej ojca!
Ta myśl wywołała u niej łzy, których nie mogła powstrzymać. Chciała owinąć szalik wokół szyi z powrotem, lecz zostawiła go wraz z Do na ławce. Nie chciała się po niego wracać, chciała iść do pokoju. Teraz.
Ani się obejrzała a już wbiegała do zamku, by szybko po schodach dostać się do miejsca, w którym będzie mogła być sama.
Bom
[Z/L]
Wszystko wydawało się zmierzać do tego jednego... I nagle, zupełnie niespodziewanie dziewczyna zeszła ze mnie, przerywając tą całą rozkosz, zabawę, namiętność... Właściwie miała rację. Jeszcze ułamek sekundy i poprosiłbym ją, by mi się oddała, tu... w tej kamiennej altanie, przypominającej iglo. Gdyby tego nie zrobiła, ja, a raczej moje żądze skrzywdziłyby ją...
OdpowiedzUsuńSpoglądałem na nią przerażony. Najwyraźniej się już opamiętałem, bo miałem niesamowite wyrzuty sumienia. Czy ja na prawdę chciałem ją skrzywdzić? Co się ze mną działo? Przecież ja nigdy nie ośmieliłbym się robić takich rzeczy...
- To ja przepraszam - wypowiedziałem szybko, ale wtedy ona przerwała mi, mówiąc, że musi już iść.
Ubrała kurtkę i tak po prostu uciekła mi. Nie zważywszy na nic, nawet nie zabrała swojego szalika. I wtedy to wszystko do mnie dotarło! Złapałem się za głowę i upadłem na kolana. CO JA WYPRAWIAM?! JAK MOGŁEM?! Dzisiejszego dnia zupełnie zatraciłem siebie i swoje wartości. Przecież miłość Bomi była dla mnie ważniejsza niż jej ciało. A może w podświadomości byłem z nią tylko po ty by...? Nie chciałem w ogóle o tym myśleć. Kochałem Bom, to się dla mnie liczyło! I chciałem być z nią, jako osobę, którą pokochałem za czyny, nie za wygląd i możliwości, które mi dawał.
Wbijałem sobie paznokcie w głowę i krzyczałem na siebie jak durny:
- Jestem najgłupszym trollem w historii! Kretyn Kyungsoo! Kretyn, kretyn, kretyn!
Spojrzałem na jej szalik i po chwili chwyciłem go w dłonie. "Muszę ją przeprosić i to jak najszybciej. Musimy szczerze porozmawiać i wytłumaczyć to co tu zaszło." - pomyślałem. W głębi duszy spodziewałem się już najgorszego, że Park Bomi mnie zostawi... i to z mojej winy!
Wstałem, otrzepując śnieg z spodni. Zapiąłem kurtkę, poprawiłem swój granatowy szal i ruszyłem w stronę Hogwartu, gdzie udała się Bomi. Cały czas ściskałem szalik dziewczyny w dłoni. Po chwili zacząłem biec, a z moich oczu popłynęło kilka łez. Nie wiem czy z bezsilności i własnej głupoty, czy przez wiatr...
[Z/L]