Utworzony z dosyć wysokiego żywopłotu labirynt, przylegający do ogrodu różanego. Uczniom raczej nie wolno zapuszczać się w jego głębie, ponieważ bardzo łatwo można się w nim zgubić. Niektórzy śmiałkowie próbują jednak odnaleźć jedno z wejść znajdujących się po przeciwnej stronie, prowadzących w inne miejsca w okolicach Hogwartu.
Nauczyciele z reguły przymykają oko na spacery po labiryncie, ponieważ nie stanowi on większego zagrożenia dla życia oraz zdrowia uczniów. Mogą oni mieć ewentualnie problemy z powrotem do Hogwartu, nie natkną się tam natomiast na żadne zaklęcia, magiczne istoty lub pułapki.
Lekko podekscytowany przekroczyłem progi labiryntu. Na początku widząc ilość ścian które zawierał przeraziłem się, jednak po chwili to uczucie było zastąpione innym. Sam właściwie nie wiedziałem, po co tu przyszedłem. Pierwszym powodem, jaki przyszedł mi namyśl, była to nagła chęć odkrycia czegoś nowego i ta opcja wydawała mi się najbardziej prawdopodobna. Przecież nigdy nie wiadomo, może naglę odkryję jakiś tunel, tajne przejście, czy może coś innego?
OdpowiedzUsuńSkręciłem dopiero trzeci raz, a mój brak orientacji w terenie już dawał o sobie znać. Nie wiedziałem, gdzie dalej skręcić i skąd przyszedłem. Wiedziałem, że się zgubię, ale, nie, że tak szybko. Rozglądałem się na boki z nadzieją, że to jednak mi coś da.
Chodziłam bezsensownie w labiryncie. Już chyba dziesiąty raz znalazłam wyjście i prawie poznałam na pamięć cały plan. Przystanęłam chwilę wgapiając się w niebo zasnute chmurami. Już się zaczęły święta ale jednak zostałam w szkole. Nie chciałam patrzeć na niektóre osoby i zastanawiało mnie kto jeszcze został. Skręciłam w prawo ale usłyszałam czyjeś kroki. Jeśli to prefekt to jednak już miałam wymówkę. Podeszłam bliżej i nagle zobaczyłam znajomą postać.
OdpowiedzUsuń- Hej Sungyeol. - przywitałam się z chłopakiem. O, jeden który nie patrzy na mnie dziwnie. Dzisiaj wyjątkowo nie miałam soczewek więc ludzie patrzyli jak na ufo.
Jiyeon
Słysząc moje imię od razu odwróciłem się w stronę osoby, która je wypowiedziała. Kamień spadł mi z serca, gdy zauważyłem, że była to moja partnerka z balu.
OdpowiedzUsuń- Jiyeon! - powiedziałem po czym od razu ruszyłem w jej stronę by się z nią przywitać.
Liczyłem na to, że dziewczyna wie, gdzie jest wyjście i razem będziemy mogli się po pewnym czasie wydostać z tego miejsca. Nawet jeśli się zgubiła, to w sumie i tak się cieszę. Gubienie się z kimś jest o wiele lepsze niż robienie to samemu. A to, że tym kimś jest osoba, którą lubię i jej towarzystwo mi w ogóle nie przeszkadzało dodawało mi odrobinę otuchy.
- Co cię tu sprowadza? - zapytałem. - Tylko nie mów, że ty też nie wiesz jak się stąd wydostać.
Przywitałam sie z chłopakiem. Szczerze cieszyłam się że bynajmniej nie jestem tu sama. Siedzenie w labiryncie nawet jeśli chcesz się odciąć od niektórych osób jest nudne. A w jego towarzystwie mogłam siedzieć bo był jedną z nielicznych osób które lubiłam.
OdpowiedzUsuń- Sprowadza mnie tu ciekawość. - uśmiechnęłam się. - Spokojnie znam już prawie cały labirynt na pamięć. Jeśli się nie mylę jeśli skręcimy dwa razy w prawo, później raz w lewo i trzy razy w prawo powinna być ustawiona ławka. - powiedziałam. Cóż było dla mnie dziwnie kto ustawił w labiryncie ławke, no ale to nie moja sprawa.
Jiyeon
Wyobrażałem sobie całą trasę opisaną przez dziewczynę i była to dla mnie rzecz niepojęta. Przecież samo przejście tej drogi w myślach było trudne, a Jiyeon znała tą drogę na pamięć! Musiałem przyznać, że miała dobrą pamięć.
OdpowiedzUsuń- Chodźmy się przejść do tej ławki, przecież nie będziemy siedzieć na ziemi - rzekłem.
Już postawiłem kilka kroków, lecz po chwili się zatrzymałem. Było ogromne prawdopodobieństwo, że znowu się zgubię, nawet jeżeli wiedziałem, gdzie dane miejsce się znajduję. Widząc zdezorientowanie na twarzy koleżanki od razu się ogarnąłem.
- Panie przodem - zaśmiałem się nerwowo.
Chyba zrozumiała, czemu tak się zachowałem, przynajmniej miałem taką nadzieję.
- Na ziemi też można siedzieć. - zaśmiałam się, no ale chłopak miał rację, lepiej siedzieć na ławce. Sungyeol poszedł przodem ale zobaczyłam po chwili jego zdezorientowaną minę.
OdpowiedzUsuń- Dziękuję. - powiedziałam kierując się odpowiednią drogą a już po chwili byliśmy przy ławce. Usiadłam czekając na chłopaka.
- I jak tam święta? - zapytałam. Cóż moje były do bani, ale może jeszcze będą lepsze kto wie. Wzdrygnęłam się lekko czując zimny powiew wiatru, wyjątkowo dzisiaj było mi zimno.
Jiyeon
- Nie są takie złe. - odpowiedziałem po chwili namysłu. - To znaczy, chciałbym wrócić do domu, ale pozostało mi zostanie tutaj. W sumie, zawsze mogło być gorzej. A twoje święta? Wszystko jest dobrze?
OdpowiedzUsuńPo ostatniej kłótni z rodzicami nie umiałbym się im pokazać na oczy. Niby poszło o coś nic nieznaczącego, jednak wolałem nie ryzykować kolejną awanturą w domu.
Kącikiem oka zauważyłem, że dziewczyna pod wpływem wiatru zadrżała. Od razu zainterweniowałem i zdjąłem z siebie płaszcz zimowy, po czym lekko zarzuciłem go na ramiona dziewczyny.
- Weź go, mi nie jest zimno - rzekłem.
- Moje święta są złe, ale może stanie się jeszcze coś ciekawego. - stwierdziłam. Wolałam zostać w szkole niż jechać do domu. Nie chciałam widzieć moich "rodziców", a tym bardziej przybranego brata. Yeol chyba zauważył że mi zimno i po chwili poczułam jego płaszcz na ramionach.
OdpowiedzUsuń- O nie nie ma tak. - powiedziałam i przysunęłam się do chłopaka ale po to by dać mu kawałek płaszcza. Choć teraz siedzieliśmy blisko siebie, spuściłam głowę patrząc na buty.
Jiyeon
- Co się stało? Chcesz o tym pogadać? - pytałem z troską w głosie.
OdpowiedzUsuńNie lubiłem, gdy ludziom działo się coś złego. Nawet moim najgorszym wrogom, naprawdę. Od dziecka taki byłem i cieszę się, że to się nie zmieniło. Wolałem być miły i troszczyć się o innych, niż mieć wszystko gdzieś i sprawiać innym przykrość.
Nagle poczułem, że Jiyeon się do mnie przysunęła. Przez naszą bliskość lekko się zarumieniłem i odwróciłem głowę w inną stronę, żeby dziewczyna tego nie zauważyła. Po chwili jednak przyzwyczaiłem się do naszej pozycji i nie zwracałem większej uwagi na to jak siedzimy. Jednak muszę przyznać, że podobało mi się to.
- Wiesz nie lubię obarczać kogoś swoimi problemami. Jeszcze się rozkleje i co, będziesz mieć mokrą bluzke. - zaśmiałam się cicho, choć to miłe z jego strony że to zaproponował. Ale głupio mi było opowiadać o dzieciństwie. Jeszcze się stanę podwórkową fontanną i co?
OdpowiedzUsuńJiyeon
- Jak chcesz, nie będę nalegał, ale wiedz, że zawsze gdy będziesz miała jakiś problem, to możesz do mnie przyjść a ja z chęcią cię wysłucham - rzekłem zgodnie z prawdą.
OdpowiedzUsuńChciałem, żeby Jiyeon się przede mną otworzyła i powiedziała, co się dzieje. Nie powinna być smutna przez ten cudowny okres jakim są święta.
- Gwiazdy są dzisiaj piękne, prawda? - zapytałem patrząc na gwieździste niebo.
- Dziękuje. - odpowiedziałam. Przypomniał mi się incydent z dzieciństwa który był zawsze gdzieś schowany w mojej głowie. Spojrzałam na gwiazdy.
OdpowiedzUsuń- Bardzo ładne. - uśmiechnęłam się. Pomrugałam oczami kilka razy chcąc odpędzić myśli. Zawsze starałam się nie płakać bo co niby z tego wychodzi?
Jiyeon
Widząc ją jeszcze bardziej smutno miałem ochotę zrobić cokolwiek, byleby poczuła się lepiej. Chciałbym, żeby się przede mną otworzyła, powiedziała, co jest nie tak, jednak nie chcę naciskać. Mogłaby jeszcze poczuć się gorzej, a tego nie chciałem.
OdpowiedzUsuńNieśmiało przytuliłem ją, tylko tyle w tej chwili mogłem. Nieznane jak dotąd uczucie ogarnęło moje serce. Gdy tylko ją objąłem, od razu poczułem przyjemne ciepło w sercu.
- A tera się nie smucimy, dobrze? - rzekłem cały czas tuląc ją do siebie.
Niespodziewanie, malutkie płatki śniegu spadły mi na głowę. No to pięknie.
- Wiesz bo ja nawet nie mam do kogo wracać. - mruknęłam cicho i gdy poczułam jak chłopak mnie obejmuje wręcz rzuciłam mu się na szyje. Poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca.
OdpowiedzUsuń- Mówiłam że będziesz mieć mokrą bluzke. - powiedziałam w ramie chłopaka, ale po chwili się uspokoiłam.
- Dobrze. - puściłam Yeola wycierając policzki. - Przepraszam. - powiedziałam dopiero teraz widząc małe płatki śniegu.
Jiyeon
Pogłaskałem dziewczynę po głowie żeby chociaż odrobinę się uspokoiła. Było mi jej strasznie szkoda.
OdpowiedzUsuń- Na pewno masz do kogo wracać, nie mów tak. - rzekłem troskliwie. - Słuchaj, nie wiem, co zaszło między tobą, a twoimi rodzicami, ale dam sobie rękę uciąć, że nie jest aż tak źle. Po każdej burzy zawsze wychodzi słońce. Nie płacz już więcej, proszę.
Widząc, że dziewczyna się rozluźniła od razu mi ulżyło.
- Wolę, żeby koszulka była mokra, niż żebyś ty była cały czas smutna. Zawsze możesz przyjść, a ja postaram się ciebie pocieszyć, mimo iż nie zawsze mi to wychodzi. A, i nie przepraszaj, bo nie masz za co - uśmiechnąłem się do niej łagodnie.
Jiyeon była dość... tajemniczą dziewczyną. Coś musiało być na rzeczy, jeżeli tak mi odpowiedziała. Nie wiedziałem jeszcze co, ale się dowiem. Za wszelką cenę będę starał się jej pomóc.
Wlepiłem swój wzrok w żywopłot znajdujący się naprzeciwko mnie. Dopiero gdy śnieg zaczął padać, mogłem dostrzec całkowity urok tego miejsca. Z początku myślałem, że to po prostu zwykły labirynt, jednak teraz zauważyłem, że było w nim coś magicznego.
- Rodzina która uważa cię za kogoś strasznego się liczy? - spytałam patrząc gdzieś przed siebie. Cóż moja "rodzina" już chyba zapomniała jak wyglądam, założyłabym się że spalili wszystkie zdjęcia.
OdpowiedzUsuń- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko patrząc na chłopaka. Może i lepiej że nie miałam soczewek w nich nie wolno płakać. Westchnęłam cicho. Śnieg dalej padał ale na szczęście delikatnie. Choć teraz to miejsce miało w sobie coś magicznego. Ale cieszyłam się że postanowiłam iść się przejść. Bynajmniej teraz nie siedziałam w pokoju obserwując jak moja sowa nieudolnie próbuje dostać się do smakołyków.
Jiyeon
- Nie mów tak. Nawet jeśli tak jest, w co wątpię, to masz mnie i całą szkołę, która sama w sobie jest jak taka wielka rodzina - powiedziałem zgodnie z prawdą.
OdpowiedzUsuńJej sytuacja odrobinę przypominała mi ostatnie dni w domu, zanim dołączyłem do Hogwartu. Często się kłóciłem z rodzicami, często leciały słowa, które raniły obydwie strony. Jednak w głębi duszy czuję, że te wyrazy były po prostu wypowiedziane przez emocję.
- Nie dziękuj, naprawdę, lubię pomagać ludziom, więc dla mnie to jest czysta przyjemność.
Czułem się strasznie głupio, gdy dziękowała, czy też przepraszała. Nie zrobiłem przecież nic takiego nadzwyczajnego. Mogę się założyć, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. Jiyeon powinna pogadać ze swoimi opiekunami i wszystko sobie z nimi wyjaśnić. Nie chciałem jednak na razie o tym mówić, bo przecież dopiero co skończyła płakać, nie chciałem, żeby to się powtórzyło.
Słysząc jego słowa popatrzyłam na Yeola. Nie wiedziałam dokładnie w jakim kontekście zinterpretować "masz mnie".
OdpowiedzUsuńPomyślałam chwilę nad swoją sytuacją. Moi przybrani rodzice mnie nie znosili co powiedział mi kiedyś mój ojciec. Moi prawdziwi rodzice nie żyli, a i miałam brata którego bym prawie okaleczyła ale w samoobronie. Jednym słowem szczęśliwa rodzinka.
- Ale popatrz na swoją bluzke, ona ucierpiała. - wskazałam ubranie śmiejąc sie cicho. Fajnie było tu tak siedzieć. Bynajmniej miałam z kim porozmawiać a wieczór nie był samotny. Spojrzałam na gwiazdy.
- Słyszałam kiedyś że jak pomyślisz życzenie do wybranej gwiazdy to ono się spełnia. - zwróciłam się do towarzysza. Wiedziałam że to bajki ale może jest w nich ziarenko prawdy. Zamknęłam oczy wypowiadając w myślach swoją prośbę.
Jiyeon
- Heeeej, bluzka to nie wszystko!
OdpowiedzUsuńCały czas nie mogłem zrozumieć tego, że ciągle mówiła o tym ubraniu. Przecież da się je uprać, wysuszyć, cokolwiek. Nie było to takie ważne szczerze mówiąc. Jest milion innych ciuchów, to akurat nie było moim ulubionym, więc czemu miałbym się nim przejmować?
Uniosłem głowę ku górze i od razu zacząłem szukać gwiazdy, która najbardziej mi się podobała. Wybrałem gwiazdę polarną, trochę oklepane, jednak to ona najbardziej rzuciła mi się w oczy. Nie wiem czemu, lecz interpretowałem to tak: ciała niebieskie znajdujące się na niebie to ludzie, natomiast Polaris jest tą jedną, najważniejszą osobą w życiu człowieka, dlatego jest najjaśniejsza.
Chwilkę zastanawiałam się, czego mogę sobie zażyczyć, lecz po chwili wpadłem na pewien pomysł. Wypowiedziałem w myślach swoje życzenie uśmiechając się przy tym głupkowato.
- Czego sobie zażyczyłaś? - spytałem dziewczyny siedzącej obok mnie.
- Nie wszystko, nie. - przyznałam. Może to był tylko z mojej strony głupi sposób na inny temat.
OdpowiedzUsuń- Tajemnica. - przytknęłam palec do ust. Choć widziałam że chłopakowi aż zaświeciły się oczy na wypowiedziane życzenie. - A ty czego? - uśmiechnęłam się, choć teraz chyba mi nie powie jak ja nie chciałam. Spojrzałam na płatki śniegu wirujące w powietrzu. Czytałam kiedyś że płatki są inne ponieważ każdy jest inny ale kiedyś znajdzię się ktoś kto będzie dla ciebie wyjatkowy.
Jiyeon
- Nie powiem- odpowiedziałem przeciągając przedostatnią literę wyrazu.
OdpowiedzUsuńW sumie, moje życzenie było idiotyczne. Było one wypowiedziane, a raczej pomyślane, nagle, więc wykorzystałem pierwsze które wpadło mi do głowy.
- I tak się ono nie spełni - westchnąłem.
W życiu widziałem wiele spadających gwiazd, czy też innych rzeczy które miały spełnić moje marzenia. Żadne z nich, jak do tej pory, się nie sprawdziło. No, chyba poza jednym. Byłem w szkole dla czarodziei. Dostaniem się do niej sprawiłem, że najbliżsi byli ze mnie dumni.
Nawet nie zauważyłem kiedy moja głowa była mokra przez roztopione płatki śniegu. Normalnie by mi to przeszkadzało, jednakże gdyby nie podmuchy wiatru nie byłoby tak naprawdę dzisiaj zimno, więc bez sensu było narzekanie na śnieg.
Zastanowiłam się nad słowami chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Wiesz na pewno nie spełni się jeśli będziesz siedzieć bezczynnie. Choć coś drobnego musisz zrobić do ich realizacji. Ale wierze w ciebie dasz rade. - powiedziałam z uśmiechem. No to była prawda marzenia nie spełnią, jeśli nie pomożesz trochę tej gwiazdce na niebie.
Spojrzałam na chłopaka.
- Wiesz... - zaczęłam ape.nagle jaby wszystko wyleciało mi z głowy i zapomniałam o czym mówie.
- Płasz ci spadł z ramienia. - powiedziałam lekko się nachylając chcąc to poprawić.
Jiyeon
Jiyeon miała rację. Zawsze trzeba było wykonać, żeby marzenia się spełniły. Tak samo było z innymi rzeczami, między innymi z ambicjami. Dziewczyna wiedziała o czym mówi. Jej słowa w jakiś sposób trafiały w moje serce.
OdpowiedzUsuńNagle poczułem pewien chłód na ramieniu. Zanim zdążyłem zareagować, to moja koleżanka już zdążyła poprawić płaszcz, którym byliśmy odkryci.
- D-dziękuję - powiedziałem odrobinę speszony.
Ah, naprawdę, takie sytuacje dla mnie nie były komfortowe. Nigdy nie miałem takiej styczności z płcią przeciwną, no, był jeden wyjątek. Mimo tego i tak czułem się dziwnie podczas takich rzeczy.
Dopiero teraz zauważyłem, że moja towarzyszka nie założyła dzisiaj soczewek na oczy. Jaka ze mnie gapa. Chociaż, trzeba było przyznać, że bez nich wyglądała jeszcze bardziej uroczo oraz naturalnie.
- Nie zakładaj więcej soczewek. Bez nich jest ci o wiele, wiele lepiej.
Chyba nie powinnam tak zbliżać się do chłopaka bo i ja i on byliśmy w problemie.
OdpowiedzUsuń- Proszę. - wlepiłam wzrok w swoje buty. Dobra co z tego że w większości gadałam z samymi chłopakami, skoro teraz czułam się tak dziwnie, ale w pewnym sensie podobało mi się to.
- Z regułu zakładam soczewki by wybić się z tłumu. - wytłumaczyłam - No ale w miarę jak robie się starsza nosze już tylko moje ulubione.
Jiyeon
- A nie bolą cię oczy od ciągłego noszenia soczewek? - zapytałem.
OdpowiedzUsuńW sumie, nie miała ich założonych tak dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale często ją w nich widziałem. Zawsze chciałem je nosić , w sumie odkąd byłem mały, tylko od zawsze stoją mi na przeszkodzie różne rzeczy. Kiedy byłem dzieckiem, rodzice nie pozwalali mi nosić soczewek. Twierdzili, że to tylko psuję wzrok, więc po ciągłych próbach namawiania ich po prostu odpuściłem. Teraz, gdy byłem już pełnoletni i mogłem robić co mi się podoba, odechciało mi już się. Chociaż, mogłem się założyć, że w nich wyglądałbym idiotycznie.
- Zgaduję, że masz ich bardzo, bardzo dużo.
Zaprzeczłam kręcąc głową. Nosiłam je dostatecznie długo by się przyzwyczaić. Jasne na początku trochę mnie oczy bolały, ale później to była kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńPoczułam kolejny zimny podmuch wiatru. Zwykle w taką pogode nosiłam bluze choć teraz było jakoś tak inaczej.
- Zgadłeś. - uśmiechnęłam się lekko. W mojej "kolekcji" znajdowało się tyle sztuk że zapomniałam ile ich jest.
Spojrzałam na żywopłot, który był już pokryty warstwą śniegu. I dostrzegłam tam coś czerwonego co wyglądało jak kwiat i w tej samej chwili przypomniało mi się, że labirynt przylega do ogrodu różanego. Ale że róża wytrzymała takie zimno.
- Patrz. - wskazałam na moje "odkrycie".
Jiyeon
Popatrzyłem się na rzecz którą wskazała. Był to kwiat, lecz dla płci żeńskiej nie taki zwykły. Róża wyglądała, jakby dopiero rozkwitnęła, co było dziwne, bo przecież była zima i faktem było to, że żadna roślina nie wytrzyma takiego chłodu.
OdpowiedzUsuńWstałem z ławki i szybko podszedłem do żywopłotu. Od razu zerwałem różyczkę, po czym wróciłem na swoje miejsce.
- Proszę - powiedziałem dając Jiyeon kwiatuszka w rękę.
Uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc na kwiat. Zrobiło mi się wręcz ciepło na sercu.
OdpowiedzUsuń- Dziękuje. - zwróciłam się do chłopaka. Cóż była to moja pierwsza róża, którą dostałam od płci przeciwnej i był to słodki gest. No... raz jeszcze była podobna sytuacja, ale nie odwzajemniłam uczuć tego chłopaka. Po prostu nie czułam tego co on.
Zastanawiałam się chwilę co by powiedzieć, ale w głowie miałam pustkę.
- Róża jest piękna, ale z jakiej okazji? - zapytałam choć z jednej strony było to głupie pytanie. Chłopak mógł mi ją dać tak po prostu bo ją wskazałam, ale nie musiał. Mógł to zrobić w jakiejś intencji.
Jiyeon
Pytanie Jiyeon troszkę zbiło mnie z tropu... Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co na nie odpowiedzieć. Jeszcze troszkę nad nim pomyślałem.
OdpowiedzUsuń- Hmmm, siedzisz tu i ze mną wytrzymujesz, to nie jest wystarczającym powodem? - rzekłem żartobliwie. - Poza tym, ładna róża, dla ładnej pani.
To było chyba najgorsze zdanie jakie wypowiedziałem w życiu i teraz mówię to całkowicie poważnie. Mogłem wymyślić cokolwiek, a do głowy przyszło mi coś najgorszego. No, Sungyeol, zachciało ci się zgrywać romantyka, to teraz masz. Miałem ochotę strzelić sobie w głowę ręką, jednak uznałem, że mogłoby to wyglądać dość dziwnie w jej oczach, więc zrobiłem to, tylko że mentalnie.
Nawet nie zauważyłem, że już było późno. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak naprawdę była jakaś godzina siedemnasta... przecież w zimę zawsze dni były krótkie, a noce długie. Widać, że przez rozmowę z dziewczyną straciłem poczucie czasu.
Poczułem kolejne powiewy wiatru. Mi wcale nie było zimno, więc zdjąłem z ramienia kawałek płaszcza i opatuliłem nim koleżankę.
- I nawet nie próbuj go z siebie zdejmować.
- Czy ja wiem. W dobrym towarzystwie zawsze się wytrzyma. Ładna? Słodko. - zaśmiałam się lekko i zarumieniłam na słowa chłopaka.
OdpowiedzUsuńPomyślałam nad czymś chwilę. Nie uważałam się za ładną i można nawet powiedzieć że miałam kilka kompleksów... Ale kto ich nie ma?
Spojrzałam na niebo i śmiało mogłam stwierdzić że jest późno. Po prostu zapomniałam się w rozmowie z Sungyeolem, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę.
Poczułam jak towarzysz okrył mnie płaszczem. A jednak nie zawsze był aż tak nieśmiały ponieważ teraz byliśmy dosyć blisko. Znowu to dziwne uczucie. Spojrzałam mu w oczy.
- Miło z twojej strony. Ale jak później będziesz chory?
Jiyeon
Patrząc jej w oczy poczułem się tak jakoś... inaczej. Jednak znowu towarzyszyło mi to przyjemne ciepło.
OdpowiedzUsuń- Nie będę - rzekłem spokojnie. - Z resztą, chyba ważniejsze jest to, żebyś ty nie była chora, prawda?
Rzadko chorowałem, lecz dobra odporność miała swoje plusy i minusy. Nie opuszczałem z tego powodu żadnych testów, czy też egzaminów... Na każdych się zjawiałem, ale oczywiście, nie na wszystkich coś umiałem.
- Z resztą, gdybyś wylądowała u szkolnej pielęgniarki, byłaby to moja wina.
Słyszałem kiedyś, że płeć żeńska łatwiej choruje niż chłopaki, ale to wszystko mogło okazać się kłamstwem.
- Wierze ci na słowo. Zależy kto to mówi. - odparłam.
OdpowiedzUsuńCóż zazwyczaj w taką pogodnę chodziłam w czymś grubszym, ale nie kurtce. Lubiłam chłodną pogode, nie przepadałam za upałami. I również rzadko chorowałam.
- Nie. - pokręciłam głową. To była moja wina że nie ubrałam się cieplej. Choć ta pogodna była jak każda inna i nie zaskoczyła mnie niczym, no może poza widokiem.
Jiyeon
No, dziewczyna mnie zgasiła. Dłuższą chwilę zastanawiałem się co jej odpowiedzieć. Głośno westchnąłem.
OdpowiedzUsuń- Ale! Jestem przy tobie i zachowałbym się chamsko, a zarazem samolubnie, gdybym pozwolił ci marznąć i do tego zachorować. Więc przynajmniej po części byłaby to moja wina, prawda?
Nawet jeśli miałbym się przeziębić, to i tak dałbym jej płaszcz. Nie chciałem wyjść na egoistę, którym i tak nie byłem. Jednak różni są ludzie i różne rzeczy mogą pomyśleć na mój temat. Oczywiście, nie twierdziłem, że Jiyeon taka była, lecz nie znałem jej na tyle dobrze, żeby mieć pewność, że taka nie jest. Chociaż dziewczyna napierwszy rzut oka wydawała mi się bardzo pozytywną i miłą osóbką. I taka przy mnie była.
- Od razu mówię, nie sprzeczajmy się o to, kto ma racje. Zostańmy przy tym, że i ty się nie mylimy - uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
Na mojej twarzy znikąd pojawiło się kilka malutkich płatków śniegu. Szybko przetarłem twarz, jednak one, jak na złość, roztopiły się na mojej buzi, przez co była ona cała mokra. Zirytowany jęknąłem.
- Spotykałam gorszych ludzi, byli chamsy, wredni, byli skrajnymi głupkami. Dalej twierdzę że nie. - powiedziałam i to była prawda. Spotykałam osoby przy których wręcz zaryzykowałabym wypowiedzenie jednego z zaklęć niewybaczalnych i chyba tylko moja wola uchroniła mnie przed spędzeniem życia a Azkabanie. A może oni po prostu chcieli mnie sprowokować, nie miałam pojęcia, ale im się nie udało.
OdpowiedzUsuńChoć i tak lekką zmianę w charakterze zauważyłam tu w tej szkole. Jednak dalej coś zostało z oschłej, sarkastycznej Jiyeon.
- Dobrze. - zgodziłam się lekko uśmiechając. - Masz. - wyciągnęłam z kieszeni chustkę. Używałam jej zazwyczaj do czyszczenia różdżki, ale czasami też do czegoś innego. Choć potem od razu ją prałam. Więc także teraz była czysta.
Jiyeon
- No co zrobisz, tacy są ludzie. Zawsze się znajdzie ktoś zły, ale również i ktoś dobry. Na świecie musi być równowaga. Gdyby każdy był taki sam, życie nie byłoby już takie ciekawe.
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę przemknął mi przez głowę obraz cywilizacji, w której każdy byłby taki sam, z charakteru, jak i wyglądu. Byłoby to... nudne. Społeczeństwo przestałoby się integrować z innymi, ponieważ bez sensu jest mieć przyjaciół, lub znajomych, którzy mieliby identyczną osobowość. Czasami nawet minusy mają swoje plusy.
- Dziękuję - wziąłem od Jiyeon kawałek materiału i od razu wytarłem twarz.
W jednym momencie poczułem wiatr na twarzy i to dość silny. Może w jakiś sposób woda ochraniała mnie przed powiewami, nie wiem.
- Dziękuję jeszcze raz - powiedziałem oddając jej chustkę. - W pewnym sensie, uratowałaś mi życie - zaśmiałem się cicho.
Tak, wiem, ten żart był nieśmieszny, jeżeli w ogóle można było go nazwać żartem, ale taki byłem. Często potrafiłem się śmiać z rzeczy, które tak naprawdę nie są zabawne. Miałem dość dziecinne poczucie humoru.
- Tu się zgadzam. - powiedziałam lekko kiwając głową. Chłopak miał rację. Bez sensu byłoby żeby wszystko było takie same.
OdpowiedzUsuń- Proszę. - powiedziałam unosząc lekko kąciki ust. Ostatnio nie miałacz czasu na nic. Latałam wręcz jak głupia bo miałam mnóstwo spraw do załatwienia, a rozmowa z Sungyeolem pozwoliła mi na chwilę odpoczynku.
Jiyeon
Ogółem nigdy nie zwracałem uwagi na uśmiech ludzi, ponieważ większość z nich była dla mnie taka.. fałszywa, jednak jej miał w sobie coś, czego nigdy u innych nie dostrzegłem. Był on uroczy i słodki zarazem. Jej uśmiech był podobny do uśmiechu anioła. Nigdy nie widziałem anioła uśmiechającego się, mogłem sobie jedynie to wyobrazić, lecz z różnych opowiadań mogłem to stwierdzić.
OdpowiedzUsuń- Uśmiechaj się częściej, z uśmiechem ci do twarzy - zwróciłem się do dziewczyny.
Jiyeon musiała się poczuć niezręcznie, jej zachowanie o tym świadczyło. Pomimo mojej nieśmiałości, mówiąc do niej takie rzeczy, nie czułem się już tak dziwnie jak kiedyś. Byłem przy niej mniej... ciotowaty, mówiąc w języku potocznym. Czułem się przy niej całkowicie swobodnie, co było mi na plus.
- Nie rozumiem, czemu przydzielono cię do Ślizgonów. Wydajesz się o wiele milsza, niż ci, których przypadkowo mijałem na szkolnych korytażach... - rzekłem po chwili zastanowienia, jednocześnie zmieniając temat.
Spojrzałam na chłopaka który mi się przyglądał, więc zwróciłam swój wzrok na buty. Było mi trochę niezręcznie nawet nie wiem dlaczego. Przeważnie zawsze nie byłam nieśmiała.
OdpowiedzUsuń- Widać był powód dlaczego jestem w Slytherinie. Wydaje się, jestem miła, ale ja jestem po prostu wredna. Z reguły ludzie mnie nie lubią. - powiedziałam. Doskonale zdawałam sobie sprawę że jestem np. sarkastyczna czy też czasami chamska. Ale lubiłam swój charakter. Dziwne ale podobał mi się on choć wiedziałam że musiałabym sporo w sobie zmienić.
- Za to ty jesteś w Hufflepuff, rozumiem dlaczego. - uniosłam kąciki ust.
- Naprawdę? - zdziwiłem się na słowa koleżanki. - Nie rozumiem, czemu cię nie lubią?
OdpowiedzUsuńAnalizując pytanie, które przed chwilą zadałem, doszedłem do wniosku, że było one wręcz idiotyczne. Zawsze się znajdą ludzie, którym coś nie będzie pasować, więc moje słowa były głupie. Miałem ochotę strzelić się w głowę, kolejny raz dzisiejszego dnia.
- Nie wydajesz się wredna, wręcz przeciwnie.
Dla mnie, dziewczyna była miła. Owszem, nie było to nasze jakieś setne spotkanie, czy coś, żebym mógł to stwierdzić, jednakże, gdyby miała by mi coś za złe, czy coś, to by chyba ta cecha charakteru już dawno się ujawniła, prawda? Ah, nie wiem już co o tym myśleć. Wydaję mi się po prostu, że Jiyeon na zewnątrz może wydawać się oschła, lecz w środku jest tak naprawdę miła i pogodna. Jeśli faktycznie tak było, to musiało coś się tać, przez co Ji taka była.
- Ugh, aż tak pasuję do Hufflepuffu? - wypowiedziałem lekko żartobliwie. - Myślę, że dostałem się tu jedynie przez moją chęć pomocy innym... Chciałbym tą cechę zmienić, ale nie jest to takie łatwe...
Kiwnęłam lekko głową.
OdpowiedzUsuń- Dzięki. - odpowiedziałam. Może chłopak postrzegał mnie jako pogodną osobę ale go lubiłam więc zachowywałam się inaczej. Mogłam z nim rozmawiać o głupotach i mi to nie przeszkadzało. Jasne nie spotykaliśmy się często choć podejrzewałam że oboje mieliśmy coś na głowie.
- Trochę. Jesteś miły, pogodny no i z jednej strony dobrze że chcesz pomagać innym choć czasami to niektórzy obracają przeciw tobie. - stwierdziłam. Kiedyś miałam podobnie no ale widziałam jak każdy to wykorzystuje. - Nie zmieniaj po prostu nie daj się wykorzystywać.
Spojrzałam na niebo i nagle zobaczyłam jak moja sowa wylądowała na moim ramieniu. Poczułam jak szturcha mnie dziobem i zauważyłam w niej karteczkę. Rozwinęłam ją czytając.
- Cóż obowiązki wzywają. - stwierdziłam wzdychając ciężko, wolałam tu siedzieć i rozmawiać z Yeolem niż siedzieć na zajęciach choć miałam je po to by na nich ćwiczyć.
Słysząc słowa dziewczyny cicho westchnąłem. Nie raz w życiu ktoś wykorzystywał moją dobroć, lub robił sobie z niej żarty, ale do tej pory tak bardzo nie zwracałem na to uwagi. Myślę, że akurat teraz zacząłem o tym myśleć, ponieważ wydoroślałem. Już nie jestem tym samym, dziecinnym Sungyeolem, który myślał tylko o pozytywach. Zdałem sobie sprawę, że życie nie jest takie kolorowe, jakie kiedyś mi się wydawało. Może problemów z nauką nie miałem, ale zawsze, w życiu niejednego człowieka, zdarzały się błachostki, które sprawiały, że w głowie panował wręcz harmider.
OdpowiedzUsuń- Hm... będę się starał, jednak nie wiem, czy to wyjdzie - odpowiedziałem.
Nagle, tak jakby z nikąd, pojawiła się sowa która od razu zasiadła na ramieniu dziewczyny. Nie powiem, byłem zaskoczony zjawieniem się zwierzęcia. Zgadywałem, że miało one coś ważnego do przekazania dziewczynie.
- Może cię odprowadzić? - spytałem powoli wstając z ławki.
Nie chciałem kończyć spotkania z Jiyeon, bardzo przyjemnie mi się z nią rozmawiało, lecz wiedziałem, że ma ważniejsze sprawy i nie może z nimi wzlekać.
Pogłaskałam sowę która jednak chyba wolała polecieć dalej, ponieważ znów wzbiła się w powietrze. Uśmiechnęłam się do chłopaka słysząc jego słowa, ale w tej samej chwili uprzytomniłam sobie że nie powiedziałam mu jakie imię nosi moje zwierzę.
OdpowiedzUsuń- To była Kiri. - powiedziałam po chwili pokazując w stronę w którą odleciała. Cóż z jednej strony przeważnie zawsze moja mała siedziałby mi uporczywie na ramieniu domagając się przedstawienia, ale tym razem wyjątkowo odleciała.
- Jasne. - pokiwałam głową na tak i zaczęłam powoli iść w stronę wyjścia, a mój towarzysz obok mnie. Zastanawiało mnie to dlaczego dostałam tą wiadomość o tej porze, ale jednak nie miałam prawa narzekać. W końcu po krótkim marszu wyszliśmy z labiryntu.
[Z/L] x2