POMOST

Szeroki drewniany pomost w kształcie litery "T", sięgający piętnaście metrów od brzegu jeziora. Ma starą, ale stabilną konstrukcję, dzięki czemu można bez obaw po nim chodzić. Uczniowie często korzystają z niego podczas łowienia ryb albo zwykłego wypoczynku nad jeziorem.

31 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co mnie skłoniło by opuścić budynek szkoły. Zazwyczaj tego nie robiłem i jakoś mnie nie kusiło by to zmieniać, a jednak tego dnia miałem ochotę pobyć trochę na zewnątrz i pozwolić promieniom słonecznym poobcować z moją skórą, która i tak chcąc nie chcąc pozostawała zawsze blada. Nie narzekam, mi się to podobało. Przechodziłem akurat nieopodal jeziora, gdy usłyszałem jakiś nienaturalnie głośny plusk wody. Powoli odwróciłem się na pięcie i zaobserwowałem iż spokojna tafla wody została wzburzona. Spokojnym krokiem ruszyłem na pomost, by odnaleźć źródło owego hałasu. Gdy znalazłem się na końcu pomostu na chwilę mnie zamurowało gdy zauważyłem postać, która się definitywnie topiła. Jakież było moje zaskoczenie w momencie gdy rozpoznałem tą osobę. Westchnąłem gardłowo, rozważając wszystkie za i przeciw pomocy starszemu. Czy ja naprawde spotykać go musze tylko i wyłącznie wtedy gdy jest w opresji? Nie zastanawiając się jednak dłużej wskoczyłem do wody, zaraz nurkując tylko po to by wydobyć bezwładne ciało Chena na powierzchnię. Miałem to szczęście iż bez problemu udało mi się wyrzucic ciało starszego z wody, na ten przeklęty pomost. Dobrze, że był taki lekki. Po chwili wspiąłem się na deski i przyklęknąłem nad chłopakiem, który notabene był nieprzytomny. Już miałem zacząć myśleć nad tym by zrobić mu sztuczne oddychanie, jednak ten nagle jakby się ocknął i zaczął kaszleć, zapewne próbując pozbyć się z organizmu wody, która dostała się nie tam gdzie powinna. Przewróciłem go na bok i ten po chwili wypluł ciecz, która zalegała w jego płucach i skulił się w kłębek. Wywróciłem oczami siadając na deskach uważnie go obserwując.
    - Żyjesz?- spytałem obojętnym tonem głosu, w momencie gdy spojrzałem na moje przemoczone szaty.


    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie? Chyba? Czyli rozmawiałem z trupem, tak?
    - Nie? Wydaje mi się, że jeszcze oddychasz, może nierówno, ale oddychasz, czyli jeszcze żyjesz. Gdybyś nie żył to znaczyłoby iż moje poświęcenie i nie planowane zmoczenie ubrań poszło na marne- mruknąłem dalej obserwując swoje odzienie. Przeczesałem palcami mokre włosy, tak by odgarnąć przydługawe kosmyki z twarzy. Następnie spojrzałem pustym wzrokiem na starszego, który podniósł się do pozycji siedzącej. Ciekawe o czym myślał. Może już uznał mnie za swoje przekleństwo?
    - Co tutaj robię?- prychnąłem ironicznie.- Spacerowałem poszukując spokoju. Ale wtedy usłyszałem jak coś, a raczej ktoś wpada do wody- oznajmiłem z trudem hamując w sobie odpowiedź typu "Na pewno się nie topie jak co poniektórzy".
    - Po co zbliżasz się do krawędzi, skoro nie umiesz pływać? To było lekkomyślne. Gdyby mnie nie było tutaj, mógłbyś zostać na dnie- rzuciłem tak jakby z wyrzutem. Nie wiem czy byłem zły, ale mogło to tak zabrzmieć. A gdyby mnie rzeczywiście tutaj nie było w odpowiednim momencie? Albo gdybym nie umiał pływać? Albo wykazałbym się naturalna dla mnie obojętnością i po prostu zignorowałbym to, że ktoś się topi? Gdyby któraś z tych opcji weszła w życie, Jongdae byłby już pewnie martwy.


    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co mnie skłoniło by opuścić budynek szkoły. Zazwyczaj tego nie robiłem i jakoś mnie nie kusiło by to zmieniać, a jednak tego dnia miałem ochotę pobyć trochę na zewnątrz i pozwolić promieniom słonecznym poobcować z moją skórą, która i tak chcąc nie chcąc pozostawała zawsze blada. Nie narzekam, mi się to podobało. Przechodziłem akurat nieopodal jeziora, gdy usłyszałem jakiś nienaturalnie głośny plusk wody. Powoli odwróciłem się na pięcie i zaobserwowałem iż spokojna tafla wody została wzburzona. Spokojnym krokiem ruszyłem na pomost, by odnaleźć źródło owego hałasu. Gdy znalazłem się na końcu pomostu na chwilę mnie zamurowało gdy zauważyłem postać, która się definitywnie topiła. Jakież było moje zaskoczenie w momencie gdy rozpoznałem tą osobę. Westchnąłem gardłowo, rozważając wszystkie za i przeciw pomocy starszemu. Czy ja naprawde spotykać go musze tylko i wyłącznie wtedy gdy jest w opresji? Nie zastanawiając się jednak dłużej wskoczyłem do wody, zaraz nurkując tylko po to by wydobyć bezwładne ciało Chena na powierzchnię. Miałem to szczęście iż bez problemu udało mi się wyrzucic ciało starszego z wody, na ten przeklęty pomost. Dobrze, że był taki lekki. Po chwili wspiąłem się na deski i przyklęknąłem nad chłopakiem, który notabene był nieprzytomny. Już miałem zacząć myśleć nad tym by zrobić mu sztuczne oddychanie, jednak ten nagle jakby się ocknął i zaczął kaszleć, zapewne próbując pozbyć się z organizmu wody, która dostała się nie tam gdzie powinna. Przewróciłem go na bok i ten po chwili wypluł ciecz, która zalegała w jego płucach i skulił się w kłębek. Wywróciłem oczami siadając na deskach uważnie go obserwując.
    - Żyjesz?- spytałem obojętnym tonem głosu, w momencie gdy spojrzałem na moje przemoczone szaty.


    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co mnie skłoniło by opuścić budynek szkoły. Zazwyczaj tego nie robiłem i jakoś mnie nie kusiło by to zmieniać, a jednak tego dnia miałem ochotę pobyć trochę na zewnątrz i pozwolić promieniom słonecznym poobcować z moją skórą, która i tak chcąc nie chcąc pozostawała zawsze blada. Nie narzekam, mi się to podobało. Przechodziłem akurat nieopodal jeziora, gdy usłyszałem jakiś nienaturalnie głośny plusk wody. Powoli odwróciłem się na pięcie i zaobserwowałem iż spokojna tafla wody została wzburzona. Spokojnym krokiem ruszyłem na pomost, by odnaleźć źródło owego hałasu. Gdy znalazłem się na końcu pomostu na chwilę mnie zamurowało gdy zauważyłem postać, która się definitywnie topiła. Jakież było moje zaskoczenie w momencie gdy rozpoznałem tą osobę. Westchnąłem gardłowo, rozważając wszystkie za i przeciw pomocy starszemu. Czy ja naprawde spotykać go musze tylko i wyłącznie wtedy gdy jest w opresji? Nie zastanawiając się jednak dłużej wskoczyłem do wody, zaraz nurkując tylko po to by wydobyć bezwładne ciało Chena na powierzchnię. Miałem to szczęście iż bez problemu udało mi się wyrzucic ciało starszego z wody, na ten przeklęty pomost. Dobrze, że był taki lekki. Po chwili wspiąłem się na deski i przyklęknąłem nad chłopakiem, który notabene był nieprzytomny. Już miałem zacząć myśleć nad tym by zrobić mu sztuczne oddychanie, jednak ten nagle jakby się ocknął i zaczął kaszleć, zapewne próbując pozbyć się z organizmu wody, która dostała się nie tam gdzie powinna. Przewróciłem go na bok i ten po chwili wypluł ciecz, która zalegała w jego płucach i skulił się w kłębek. Wywróciłem oczami siadając na deskach uważnie go obserwując.
    - Żyjesz?- spytałem obojętnym tonem głosu, w momencie gdy spojrzałem na moje przemoczone szaty.


    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez cały czas zacięcie wpatrywałem się w jego oczy. Nawet jeśli ten nie patrzył na mnie, to ja lustrowałem go spojrzeniem. Takiego wybuchu emocji się po nim nie spodziewałem. Byłem zaskoczony, jednak nie dałem tego po sobie poznać, nie zmieniając swojej ekspresji twarzy nawet w momencie gdy zaczął wyzywać samego siebie od debili, i że wolałby być martwy niż być skazany na mnie po raz tysięczny. Chciałem mu udzielić szybkiej odpowiedzi, nawet mu przerwać, jednak nie zrobiłem tego. Pozwoliłem by powiedział wszystko co miał do powiedzenia. Może jeśli wyrzuci to z siebie to poczuję się lepiej? Podniósł się do pionu dość chwiejnie, co pozwoliło mi wywnioskować iż nie czuł się najlepiej. Westchnąłem głośno gdy odszedł oglądając się za nim. I co ja miałem z nim zrobić? I właściwie... czy jego ostatnie słowa były oznaką troski? O mnie? Zaśmiałem się pod nosem kręcąc przy tym głową. Nie ważne co go skłoniło do martwienia się o mnie, ale był pierwszą osobą, która prócz moich rodziców wykazała wobec mnie takie zachowanie. Podniosłem się niechętnie do pionu otrzepując jakieś liście, które poprzyklejały się do mojego odzienia. Oczywistym było iż ruszyłem w ślad za Jongdae. Musiałem się przejść kawałek by znaleźć go siedzącego na trawie. Zmarszczyłem brwi podchodząc bliżej.
    - Ty dobrze się czujesz?- spytałem, z zbyt wyczuwalnym zmartwieniem. Zaraz odchrząknąłem wracając do mojego naturalnego wyrazu twarzy.- Wracając do tamtego... Jeżeli przeszkodziłem ci w próbie samobójczej, to nadwyraz przepraszam. Proszę cię również o to byś nie nazywał mnie bachorem, bo to, że jestem młodszy od ciebie nie upoważnia cie do tego by mnie tak nazywać, w końcu między nami nie ma aż tak wielkiej różnicy wieku- oznajmiłem wwiercajac w niego swoje spojrzenie.- Zaiste, mogłem cie zignorować, ale jak widać nie chciałem tego zrobić i to teraz ty robisz mi wyrzuty, że uratowałem ci życie. Chyba normalne, że będę się czepiał, bo przyszedłeś tutaj sam, nie umiejąc pływać i przy okazji podchodziłeś do krawędzi. Gdyby nie ja, naprawdę mogłoby się to źle skończyć. Mam prawo być zdenerwowany, bo równie dobrze, mogłem się zjawić tu zbyt późno- dodałem, w sumie nie wiedząc po co mu się tłumaczę.- Ale tak czy tak, skoro nie chcesz mnie już widzieć, to pozostawię cie teraz samego. A co do ubrań, to sam również powinieneś iść się przebrać- rzuciłem oschle odwracając się na pięcie, by zaraz powolnym krokiem udać się w stronę ogromnego gmachu szkoły.


    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zamyśliłem się stawiając powoli krok za krokiem. Zastanawiałem się czemu Jongdae mnie tak nie lubi... no dobra, nie musiałem się nad tym długo zastanawiać, bo odpowiedź była oczywista. Mój charakter pozostawiał wiele do życzenia. No ale czego więcej oczekiwać od kogoś kto z zimna krwią potrafił pozbawić kogoś życia? Czemu w ogóle zależało mi na tym by Chen mnie lubił? Czy mi w ogóle na tym zależało? Oto były pytania, na które bym chciał poznać odpowiedź.
    Z moich myśli wyrwał mnie głos osobnika, który zakrzątał moją głowę. Dopiero po chwil zorientowałem się, że stałem do niego przodem, a ten ściskał mój nadgarstek. Rozszerzyłem szerzej oczy gdy ten wspomniał o przeprosinach. Ale że naprawdę przeprosił? W sumie nawet nie wiedziałem za co. Każdy by pewnie zareagował tak jak on. Więc czy to nie ja powinienem inaczej się zachowywać? Nie dał mi jednak zbyt wiele czasu by się nad tym zastanowić i po prostu ruszył w kierunku zamku. Odwróciłem się, by udać się w tym samym kierunku.
    - Chen...- mruknąłem, na co ten zaraz spojrzał na mnie przez ramię. Westchnąłem bezradnie spoglądając na jego przemoczone ciuchy. Zaniechałem chęci tłumaczenia mu tego, że to ja powinienem przeprosić.- Idź się przebrać, bo chyba raczej nie chcesz być chory. Mam nadzieję, że z twoimi drogami oddechowymi już wszystko w porządku. Jeżeli dalej będziesz miał zawroty głowy, zgłoś to komuś- poradziłem, nie spuszczając ani na moment oka z niego.


    Szuja Sehun

    OdpowiedzUsuń
  11. Zamyśliłem się stawiając powoli krok za krokiem. Zastanawiałem się czemu Jongdae mnie tak nie lubi... no dobra, nie musiałem się nad tym długo zastanawiać, bo odpowiedź była oczywista. Mój charakter pozostawiał wiele do życzenia. No ale czego więcej oczekiwać od kogoś kto z zimna krwią potrafił pozbawić kogoś życia? Czemu w ogóle zależało mi na tym by Chen mnie lubił? Czy mi w ogóle na tym zależało? Oto były pytania, na które bym chciał poznać odpowiedź.
    Z moich myśli wyrwał mnie głos osobnika, który zakrzątał moją głowę. Dopiero po chwil zorientowałem się, że stałem do niego przodem, a ten ściskał mój nadgarstek. Rozszerzyłem szerzej oczy gdy ten wspomniał o przeprosinach. Ale że naprawdę przeprosił? W sumie nawet nie wiedziałem za co. Każdy by pewnie zareagował tak jak on. Więc czy to nie ja powinienem inaczej się zachowywać? Nie dał mi jednak zbyt wiele czasu by się nad tym zastanowić i po prostu ruszył w kierunku zamku. Odwróciłem się, by udać się w tym samym kierunku.
    - Chen...- mruknąłem, na co ten zaraz spojrzał na mnie przez ramię. Westchnąłem bezradnie spoglądając na jego przemoczone ciuchy. Zaniechałem chęci tłumaczenia mu tego, że to ja powinienem przeprosić.- Idź się przebrać, bo chyba raczej nie chcesz być chory. Mam nadzieję, że z twoimi drogami oddechowymi już wszystko w porządku. Jeżeli dalej będziesz miał zawroty głowy, zgłoś to komuś- poradziłem, nie spuszczając ani na moment oka z niego.


    Szuja Sehun

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy tak nie pewnie zapewniał iż wszystko w porządku spuszczając przy tym głowę, miałem ochotę podejść do niego bliżej i upewnić się czy aby na pewno tak jest, jednak zdecydowałem się zachować odpowiedni dystans. Kiedy podziękował i poradził mi bym sam również się przebrał przytaknąłem jedynie głową, nie siląc się na to by odpowiedzieć. Odczekałem chwilkę gdy ten ruszył w kierunku domu puchonów. Sam udałem się w podobnym kierunku, że względu na to, że nasze domy znajdowały się w podziemiach. Nie chciałem jednak zajmować go już więcej swoją osobą, bo przecież nie chciał mnie więcej widzieć, czuć, słyszeć i to co on tam jeszcze powiedział w przypływie emocji. Nie ukrywam jednak, że gdy szedłem za nim, mój wzrok cały czas spoczywał na jego spieszącej się sylwetce. Domyśliłem się, że uciekał.

    [Z/L]

    Pedał Oh

    OdpowiedzUsuń
  14. Zadrżałam nieco kiedy poczułam, że chłopak złapał mnie za nadgarstek. Zrobiło mi się tak dziwnie, że celowo kaszlnęłam kilkakrotnie, chowając przy tym połowę twarzy za wolną ręką. Fakt, to pewnie nie miało żadnego głębszego znaczenia, ale nie mogłam nic poradzić na to, że właśnie tak od zawsze działał na mnie Myungsoo. Za każdym razem czułam się zawstydzona i pragnęłam się gdzieś schować, byle tylko nie musieć w jakikolwiek sposób na to reagować. Zrobiło mi się jeszcze gorzej, kiedy w którymś momencie spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Matko, czemu mnie to spotyka......
    - Sprawdzę wodę - mruknęłam cicho, kiedy tylko wkroczyliśmy na pomost. Dobra strona była taka, że przynajmniej odechciało mi się już śmiać, więc nie musiałam się martwić iż coś mnie zdradzi.
    Podeszłam na samą krawędź drewnianych desek, po czym przykucnęłam i ostrożnie zanurzyłam dłoń w jeziorze. Woda od razu zaczęła poszczypywać mnie w palce; była lodowata w porównaniu z panującą dookoła temperaturą.
    - Chyba jest w porządku - skłamałam, zerkając na chłopaka kącikiem oka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostrożnie wszedłem na pomost, ciągnąc za sobą Aesung. Dookoła wody zdążyło już się zazielenić, ale wątpiłem w to, żeby woda była wystarczająco ciepła. Mimo to, chciałem sprawdzić, czy da się przynajmniej pomoczyć w niej nogi. W pewnym momencie dziewczyna mnie wyprzedziła i sama sprawdziła stan wody, więc podszedłem do miejsca, w którym pochylała się ku tafli wody i przysiadłem obok niej.
    - Serio? - spytałem, uważnie się jej przyglądając. Ciekawość jednak wygrała i po chwili wyciągałem gołe stopy w kierunku wody. Gdy tylko zanurzyłem w niej nogi, od razu poczułem, jak zimno szczypie mnie w skórę, więc szybko podciągałem je do góry.
    - Kłamczucha - stwierdziłem, odwracając się w stronę Aesung i wytknąłem język. - Chcesz za karę tam wpaść? - spytałem, łapiąc ją za rękę i delikatnie ciągnąc w stronę wody.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wybuchnęłam śmiechem gdy tylko chłopak zdecydował się wetknąć swoje stopy prosto do zimnej wody. Nawet nie sprawdził wcześniej temperatury, jak gdyby nigdy nic zamoczył je w jeziorze, by moment później niczym oparzony wyciągnąć je w tempie ekspresowym. Nie wyglądał na zbytnio rozzłoszczonego tym wszystkim, ale nazwał mnie kłamczuchą, a po tym spróbował zepchnąć mnie do wody, więc odrobinę się zestresowałam. Nie miałam pojęcia czy robił to na poważnie, ale nadal chciało mi się śmiać, a naprawdę nie miałam ochoty lądować w jeziorze. Wetknęłam więc wolną dłoń prosto do wody, chlapiąc przy tym na chłopaka.
    - Przecież jest ciepła - powiedziałam, kiedy w końcu mnie puścił. - Nie czujesz? Chcesz iść do pani Pomfrey? Pewnie coś na to poradzi - dodałam po chwili, ale nie wytrzymałam na widok wody kapiącej z jego grzywki i znowu zaczęłam się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy pociągnąłem Aesung za rękę, nie spodziewałem się, że będzie w stanie jeszcze zanurzyć swoją drugą dłoń i mnie przy okazji ochlapać. Z zaskoczenia krzyknąłem głośno i szybko wytarłem twarz.
    - Ya! Naprawdę chcesz tam dzisiaj wpaść? - spojrzałem na dziewczynę, przyciągając ją jeszcze bliżej, ale nie miałem zamiaru pozwolić jej wpaść do wody. Chciałem tylko dać jej karę za to, że najpierw mnie oszukała, a potem ochlapała zimną wodą.
    - Wcale nie jest taka ciepła - przyznałem w końcu, kręcąc głową. Słysząc jednak jej śmiech, sam zacząłem się głośno śmiać i w końcu puściłem jej rękę. - Ale możesz tu usiąść obok mnie - zaproponowałem, poklepując deski po mojej lewej stronie.
    Woda rzeczywiście wcale nie była zbyt ciepła, ale w sumie tego można się było spodziewać. Mimo to, powoli znowu zacząłem zanurzać w niej stopy, czekając aż przyzwyczają się do temperatury.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kręciłam głową jak szalona w odpowiedzi na pytanie chłopaka, choć moje zdanie było raczej oczywiste.
    - Nie zrobiłbyś tego - mruknęłam jednak, wytykając język w jego stronę. Czego jak czego, ale tego byłam dosyć pewna. Myungsoo nigdy nie zrobił czegoś, co naraziłoby moje zdrowie w jakikolwiek sposób. - Co jak nie umiem pływać?
    Odetchnęłam z ulgą kiedy w końcu mogłam odsunąć się na tyle, że chłopak nie mógł mnie już dotknąć. Wciąż strasznie mnie to stresowało, a wyglądało na to, że jego ani trochę. Widocznie czuł się ze mną aż tak swobodnie; szkoda tylko, że ja pewnie już zawsze miałam mieć z tym problem.
    - Nie wiem czy to takie bezpieczne, co jeśli mnie tam jednak wrzucisz - odparłam cicho, ale i tak przystałam na jego propozycję i ostrożnie usiadłam w miejscu, które mi wskazał. Nie zapomniałam jednak utrzymać pomiędzy nami małego dystansu. Zachichotałam jednak, kiedy chłopak ponownie zanurzył stopy w wodzie, chociaż właściwie zrobiło mi się go trochę żal i nawet miałam ochotę osobiście podnieść jego nogi do góry. Byłoby to jednak raczej co najmniej dziwne, więc się powstrzymałam.
    - Zwariowałeś, nie rób tego - poprosiłam w zamian, zerkając to na jego twarz, to na jego stopy. - Jeszcze się rozchorujesz i naprawdę będziesz musiał odwiedzić pani Pomfrey... Wyobraź sobie jak ją zirytujesz, ze złości pewnie każe ci zostać w skrzydle szpitalnym na noc.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekając, aż Aesung zajmie swoje miejsce obok mnie, chlupałem nogami w wodzie. W sumie jak już je się przez dłuższą chwilę tak potrzymało, to wcale nie było tak źle jak na samym początku. Zerkając na dziewczynę, która usiadła na pomoście, uśmiechnąłem się do niej i po chwili zaśmiałem krótko.
    - Masz rację - przyznałem, kiedy się odezwała, kręcąc przy tym głową. - Nie zrobiłbym tego.
    Dziewczyna miała rację, wolałbym nie ryzykować, wrzucając ją do zimnej wody - co, jeśli naprawdę coś by się jej stało? Nawet jeśli nie, to później mogłaby się rozchorować i czułbym się winny.
    - A umiesz? - spytałem zaciekawiony, kiedy wspomniała o pływaniu. W sumie nawet nie byłem pewny, czy już jej o to nie pytałem, ale wolałem się upewnić. Tak w razie czego.
    - Nic mi nie będzie - stwierdziłem, podciągając jednak nogi do góry. Nie chciałem już jej dłużej niepokoić, chociaż szczerze wątpiłem w to, żeby coś mi po tym było. Na usta wkradł mi się uśmiech, kiedy znowu zwróciłem głowę w kierunku dziewczyny. - Przyszłabyś mi potowarzyszyć? - mruknąłem, ciekaw jednak jej odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przez moment zastanowiłam się nad jego pytaniem, próbując domyślić się powodu, dla którego je zadał. Coś w głowie podsuwało mi, że może chce się upewnić zanim wrzuci mnie do jeziora, ale z drugiej strony, przecież chyba znałam Myungsoo na tyle by wiedzieć, że tego nie zrobi. Racja...? W każdym razie tak mi się wydawało.
    - Powiedzmy - odparłam w końcu, zerkając przy tym na chłopaka. - A ty?
    Prawdę mówiąc, to wydawało mi się, że ktoś taki jak on raczej nie będzie miał z tym problemu, ale w końcu zawsze mogłam się mylić.
    Pokręciłam głową w odpowiedzi na jego kolejne pytanie, choć prawdę mówiąc, to nie była do końca prawda.
    - Myślisz, że chciałabym słuchać narzekania pani Pomfrey? Nie ma mowy, jeszcze planowałaby mnie za to jakoś ukarać... - powiedziałam po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zerknąłem na nią kątem oka, myśląc przez chwilę nad jej odpowiedzią. Powiedzmy, w sensie tak, czy powiedzmy, w sensie nie? Zbyłem to jednak krótkim chichotem i odwróciłem głowę w jej kierunku.
    - Więc udałoby ci się wypłynąć gdybym cię teraz wrzucił? - dociekałem dalej, zastanawiając się, co Aesung może sobie teraz myśleć w tej chwili. Mam nadzieję, że nie uwierzyła w to, że chciałbym ją wepchnąć do tej wody.
    - W sumie chyba całkiem nieźle sobie z tym radzę - odparłem, uśmiechając się dumnie do siebie. Nie byłem właściwie mistrzem w pływaniu, ale lubiłem od czasu do czasu odwiedzić plażę w ciepłe dni.
    Słysząc, jak dziewczyna gania mnie za moje pomysły, udałem smutnego i spojrzałem na nią wzrokiem zbitego szczeniaka.
    - Naprawdę byś mnie tak zostawiła? Serio? - popatrzyłem na nią, przysuwając się trochę bliżej dziewczyny, by móc ją szturchnąć łokciem. - Ja bym z tobą posiedział, nawet gdybym musiał całą noc wysłuchiwać narzekań pani Pomfrey - dodałem, wzruszając ramionami i patrząc na nią z ukosa.

    OdpowiedzUsuń
  22. Pożałowałam swojej odpowiedzi w momencie, gdy chłopak zadał kolejne pytanie. Nie wiedziałam czy serio miał zamiar wrzucać mnie w tę lodowatą wodę, ale naprawdę wolałam tego uniknąć, więc zaczęłam kręcić głową jak opętana.
    - Utopiłabym się - powiedziałam możliwe poważnym tonem, choć zapewne mój wyraz twarzy wcale na to nie wskazywał. Kurczę, ciężko było normalnie funkcjonować w tym świecie, kiedy tak bardzo mnie korciło, by wrzucić Myungsoo do wody podczas gdy musiałam robić wszystko, by sama tam nie wylądować.
    - Serio? Więc przeżyłbyś gdybym to ja cię tam wrzuciła? - spytałam, chichocząc cicho pod nosem.
    Westchnęłam głośno, unikając wzroku chłopaka. Nie ma mowy, żeby wywołał u mnie poczucie winy tylko dlatego, że robił taką minę. Ugh, kogo ja próbowałam oszukać - wiadomo, że od razu zrobiło mi się źle, pomimo tego, że wcześniej tylko żartowałam.
    - Nie kłaaam - mruknęłam, odchylając się odrobinę w bok. - Nikt nie jest w stanie tyle wytrzymać - zażartowałam, bo chociaż pani Pomfrey zawsze potrafiła być uszczypliwa, to jednak nie była aż taka zła.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Serio? - spytałem podejrzliwie, ale wolałem jednak nie próbować tego osobiście. Szczerze mówiąc, to wyczułem, że dziewczyna pewnie po prostu ratuje się przed wepchnięciem do wody, ale tak naprawdę nie miała nawet czym się martwić.
    - Pewnie tak, o ile bym nie zamarzł przed wyjściem z wody - stwierdziłem, śmiejąc się do siebie. Zastanawiało mnie, czy dziewczyna posunęłaby się do tego, żeby zepchnąć mnie z pomostu, ale nawet gdyby miała takie zamiary, to raczej udałoby mi się tego uniknąć - byłem trochę większy od niej i być może to by mnie wyratowało.
    - Mówię poważnie - odparłem, kiwając głową. - Jeśli chcesz, możesz to sprawdzić, ale wolałbym, żebyś nie kończyła w szpitalu - dodałem z uśmiechem.
    Spoglądając na wodę, powoli znowu zacząłem zanurzać w niej nogi. Niestety, nie zrobiła się cieplejsza ani o stopień, więc zamiast trzymać je w niej cały czas, machałem nogami, rozpryskując dookoła krople zimnej wody.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zignorowałam pytanie chłopaka, najzwyczajniej w świecie nie chcąc mu powiedzieć, że prawdopodobnie bym się jednak nie utopiła. Prawdę mówiąc, to pewnie i tak się już domyślił.
    - Eee, nie jest aż taka zimna - odparłam na jego słowa, uśmiechając się przy tym pod nosem. - Poza tym nie wiesz, że im dłużej zanurzasz się w wodzie, tym cieplejsza się wydaje? - spytałam, choć tak naprawdę nie wiedziałam jak ta reguła ma się w praktyce kiedy chodzi o aż tak niską temperaturę.
    - Mhm, mhm - mruknęłam, popychając chłopaka lekko swoim ramieniem. Zaczęłam zastanawiać się czy to mróz szczypie mnie w policzki, czy pieką mnie z innego powodu, ale szybko przypomniało mi się, że to wcale nie powietrze było zimne tylko woda.
    - Ejjj - jęknęłam wyciągając przed siebie ręce, by w jakikolwiek sposób ochronić się od padających na mnie kropelek. Nie wiem czemu, ale przeszkadzało mi to bardziej niż gdybym musiała zanurzyć się w jeziorze. Woda leciała mi do oczu, więc ciągle je przymykałam i tym samym nie widziałam co się dzieje. - Myungsoo - zawołałam jego imię, odchylając się przy tym do tyłu. - Uderzę cię - zagroziłam, choć prawdopodobnie bym tego nie zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zaśmiałem się cicho, kiedy dziewczyna stwierdziła, że woda wcale nie jest taka zimna. Już wcześniej starała się mi wmówić, że jest ciepła, a jak się przekonałem - wcale taka nie była. Ale miała rację, im dłużej zanurzałem w niej stopy, tym mniej odczuwałem jej chłód. Chyba rzeczywiście powoli zaczynałem się przyzwyczajać do zimnej temperatury, ale wolałem wyciągnąć nogi z wody, bo bałem się, że jeszcze je sobie odmrożę.
    - Przepraszam - odparłem, uśmiechając się do niej i wyciągając przed siebie ręce w geście obronnym. - Naprawdę chcesz mnie pobić? - spytałem, patrząc na nią podejrzliwie. Wątpiłem trochę w to, aby mogła to zrobić, ale z drugiej strony - chyba było to całkiem możliwe.
    Zwieszając nogi z pomostu, odchyliłem się nieco do tyłu i oparłem ręce za plecami. Półleżąc, zwróciłem twarz w stronę słońca i uśmiechnąłem się do siebie pod nosem, czując na niej ciepłe promienie.
    - Jeszcze trochę i będziemy mogli przyjść popływać - stwierdziłem, spoglądając w tym momencie na Aesung.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Oczywiście, że tak - odpowiedziałam na jego pytanie, uśmiechając się przy tym jednak pod nosem. Co prawda, w tej chwili nie miałam ochoty tego robić, ale bez wątpienia mogły zdarzyć mi się chwile, w których raczej bym się nie zawahała.
    Siedziałam sobie spokojnie, zerkając co jakiś czas na chłopaka. Jego włosy kołysały się odrobinę na wietrze, a rzęsy rzucały cienie na policzki. Przełknęłam gulę w gardle, nie wiedząc co takiego mogłabym teraz powiedzieć. W końcu jednak odezwał się on, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą - szybko odwróciłam jednak wzrok.
    - Mhm, pewnie tak - przyznałam, znowu czując to dziwne łaskotanie w brzuchu. Tym razem zmieszało się jednak z nutką niepewności, ale na razie wszystko to od siebie odsuwałam. Nie potrzebowałam tyle stresu na zapas. - Sprawdzę wtedy twoje umiejętności i zobaczymy czy mówiłeś prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Serio, serio? - dopytywałem, czując jak na usta wkrada mi się uśmiech. Raczej trudno było sobie wyobrazić, żeby ktoś wzrostu dziewczyny mógłby naprawdę mnie pobić, ale z drugiej strony, sądziłem, że Aesung pewnie nie zawahałaby się mi przyłożyć, gdybym w jakiś sposób sobie na to zasłużył. Póki co, mogłem być chyba bezpieczny, racja?
    Zerknąłem na dziewczynę podejrzliwie, po czym przymrużyłem oczy i w końcu odchyliłem się do tyłu na tyle, żeby móc położyć się na deskach pomostu. Ręce złożyłem pod głową i zatrzymałem wzrok na przyjaciółce.
    - Ja nigdy nie kłamię - odparłem, wytykając jej język. Zaśmiałem się krótko i odwróciłem głowę w stronę chmur, które płynęły leniwie po niebie. - Co chciałabyś teraz porobić? Połowić ryby, połapać żaby? - spytałem żartem.

    OdpowiedzUsuń
  28. - Chcesz to sprawdzić? - spytałam go, składając rękę w pięść i wymachując nią w powietrzu. Na widok jego miny wybuchnęłam jednak śmiechem i oparłam dłoń o pomost. Obserwowałam jak chłopak kładzie się na deskach, unikając jednak przy tym jego wzroku. Obróciłam się jednak trochę w bok, by nie siedzieć odwrócona do niego plecami, ale bym nie musiała też za bardzo na niego patrzeć. Chociaż bardzo mnie do tego korciło, zdecydowanie wolałam tego nie robić, bo to byłoby najzwyczajniej w świecie dziwne.
    - Powiedziałeś to tak, jakby to były moje jedyne zajęcia - mruknęłam udając obrażony ton, ale wciąż chciało mi się śmiać. - Umiesz łowić ryby? - spytałam go po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  29. Widząc, jak dziewczyna zaczyna wymachiwać w powietrzu pięścią, zacząłem śmiać się na głos, ale nawet nie drgnąłem o milimetr, przekonany, że pewnie i tak mnie nie uderzy. Wyglądała jednak przy tym naprawdę zabawnie.
    - Jestem dobrym dzieckiem, nie musisz mnie bić - powiedziałem w końcu, kiedy już się uspokoiłem.
    Słysząc obrażony ton głosu dziewczyny, uśmiechnąłem się pod nosem i zerknąłem na nią, żeby sprawdzić, czy naprawdę się obraziła, ale raczej na to nie wyglądało, więc wzruszyłem tylko ramionami.
    - Kto tam wie, co robisz w wolnym czasie - mruknąłem, śmiejąc się cicho pod nosem. Zastanawiając się jednak przez dłuższą chwilę nad pytaniem Aesung, pokiwałem głową. - To chyba nie jest takie trudne, co?

    OdpowiedzUsuń
  30. - Mhm, mhm - mruknęłam pod nosem w odpowiedzi na jego zapewnienia. Wciąż byłam poirytowana tym, że się ze mnie nabijał. - Skoro tak uważasz.
    W końcu taki był z niego dzieciak, jak ze mnie bożonarodzeniowa choinka. Szybko mi jednak przeszło, bo w końcu nie nawet nie miałam zamiaru go uderzyć, a w środku cieszyłam się, że udało mi się go rozbawić. Naprawdę lubiłam jego śmiech.
    - No nie wiem, znam człowieka, który od lat w każdą sobotę chodził na ryby, a złowić cokolwiek udało mu się może jakieś trzy razy - powiedziałam, śmiejąc się na myśl o tym facecie. - Trzeba mieć do tego rękę. A wiesz, w twoje umiejętności w tym zakresie trochę wątpię.
    Westchnęłam głęboko, rozglądając się dookoła. Niebo wyglądało trochę inaczej niż kiedy tutaj przyszliśmy, co oznaczało, że musiało minąć już sporo czasu. Dobrze mi się spędzało czas z Myungsoo, ale naprawdę nie chciałam przesadzać.
    - Chyba będę powoli się zbierać - powiedziałam w końcu, zerkając przy tym na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Ten ktoś musiał mieć naprawdę pecha - stwierdziłem, kiedy Aesung wspomniała o człowieku łowiącym ryby. - Ale może tobie nie będzie szło tak źle. Poza tym, liczy się zabawa, co? - dodałem, uśmiechając się do niej.
    Szczerze mówiąc, nie wyobrażałem sobie łowienia ryb jako jakoś specjalnie zabawnego zajęcia, ale gdyby przy okazji spędzało się z kimś czas, pewnie nie byłoby tak źle. Może nawet całkiem przyjemnie.
    Przytaknąłem głową, kiedy dziewczyna stwierdziła, że powinna się już zbierać. Nie bardzo sam chciałem ruszać się z miejsca, ale miała rację. Niebo zrobiło się ciemniejsze, co wskazywało na to, że rzeczywiście powinniśmy powoli wracać.
    - Odprowadzę cię - zaproponowałem, niechętnie podnosząc się z mostka. - W końcu i tak idziemy w tym samym kierunku - uśmiechając się szeroko, wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny, żeby pomóc jej wstać.

    OdpowiedzUsuń