Ogród znajdujący się w pobliżu wejścia, do którego prowadzą kamienne schody. Chroniony jest magią, dzięki czemu prezentuje się wspaniale bez względu na porę roku oraz pogodę. Roi się w nim od kwitnących bezustannie krzewów, krętych ozdobnych ścieżek i wielkich kamiennych posągów. Rozmieszczono tam mnóstwo rzeźbionych ławek, na których bardzo chętnie siadają uczniowie, a wieczorem atmosferę tworzą migoczące w ciemności światełka. W głębi ogrodu znajduje się posąg wielkiego renifera, ponad którym tryskają wysoko strumienie fontanny.
Z Aesung przy swoim ramieniu, powoli zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia ze szkoły. Wcześniej odmówiłem jej, kiedy proponowała mi, żebym to ja niósł za nią jej kwiatki, a ona wtedy weźmie miskę z owocami. Co jak co, ale miska, pomimo tego, że ciężka nie była, to i tak wydawała się być cięższa od bukiecika, więc wolałem pozostawić to sobie.
OdpowiedzUsuńWybrane przeze mnie miejsce znajdowało się na zewnątrz i miałem nadzieję, że ten chwilowy kontakt z zimnym powietrzem nie wpłynie jakoś na dziewczynę. Spojrzałem ukradkiem na jej sukienkę, która nie wyglądała na najcieplejszą i zacząłem żałować, że nie zabrałem ze sobą jakiejś kurtki. Tak więc kiedy tylko opuściliśmy zamek, przyspieszyłem trochę kroku, żeby nie musieć niepotrzebnie narażać dziewczyny na chłód dłużej, niż było to konieczne. Po paru chwilach znajdowaliśmy się już przed kamiennymi schodami, z których widok rozciągał się na piękny, różany ogród.
- Podoba ci się? - Z uśmiechem na twarzy, spojrzałem na Aesung, aby sprawdzić jej reakcję.
Ogród, pomimo zimowej pory, cały był porośnięty zielonymi krzewami róż, na których rozwijały się piękne, kolorowe kwiaty. Wszystko to naprawdę robiło fantastyczne wrażenie i miałem nadzieję, że i dziewczynie się to spodoba.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, zaczęłam się zastanawiać, gdzie tak naprawdę prowadzi mnie Myungsoo. Hogwart był ogromny, a ja wciąż nie znałam go zbyt dobrze, więc sporo miejsc było dla mnie tajemnicą. Powietrze panujące na zewnątrz było dosyć chłodne, przez co na ramionach szybko poczułam gęsią skórkę. Nie przeszkadzało mi to jednak zbytnio, bo lekki wiatr chłodził moje rozgrzane aż za bardzo wcześniej ciało.
OdpowiedzUsuńMiałam po raz kolejny spytać chłopaka gdzie idziemy, kiedy nagle moim oczom ukazało się miejsce niezbyt wpisujące się w panujący wokół nas klimat. Rzeczą, którą tak bardzo przyciągała wzrok, były zielone krzewy, porastające dosyć spory kawał ziemi. Nieopodal widać było też żywopłot, który zapewne prowadził do labirytnu, o którym tyle się nasłuchałam od innych uczniów.
- Jak to możliwe..? - mruknęłam pod nosem, ignorując właściwie zadane przez chłopaka pytanie. Widok tylu pięknych, kolorowych róż zimą sprawiał, że głos uwiązł mi w gardle z wrażenia, a światełka, porozwieszane w ogrodzie wyglądały niczym sen. W końcu przytaknęłam kilkakrotnie głową, uśmiechając się radośnie do Myungsoo. - Skąd wiedziałeś o tym miejscu?
- Magia - odparłem cicho, na zadane przez dziewczynę pytanie. Czasami sam zastanawiałem się nad tym, skąd to wszystko właściwie się bierze i jak działa, ale wielu wypadkach odpowiedź zawsze była ta sama. Uśmiechnąłem się do niej, po czym powolnym krokiem skierowałem się w dół schodów, aby móc wejść na miękką trawę, która zieleniła się zapraszająco.
OdpowiedzUsuńZszedłem żwawym krokiem po schodkach, przeskakując czasem co drugi stopień, aby jak najszybciej znaleźć się na dole. Kiedy byłem już na miejscu, odłożyłem miskę pełną poziomek na trawę, po czym zdjąłem z siebie marynarkę. Nie wiedzieć czemu, oprócz samego faktu, że rośliny w ogrodzie kwitły i były zielone nawet zimą, to temperatura powietrza wydawała się też być tutaj jakaś cieplejsza. Tak więc odrzucając kompletnie wszystkie zmartwienia, jakie wcześniej mnie gryzły, rozłożyłem marynarkę na ziemi, tak aby mieć na czym siedzieć.
- Usłyszałem o nim przy stole, ostatnio na obiedzie - odpowiedziałem, dodając ostatnie poprawki do naszego prowizorycznego kocyka, po czym rozsiadłem się wygodnie, przesuwając w bok, tak, aby zrobić miejsce dla Aesung. Poklepałem materiał, spoglądając na nią z ziemi. - No chodź, jest całkiem miękko.
Zeszłam powoli po schodach, podążając za Myungsoo, który radośnie po nich zbiegł. Uśmiechnęłam się na ten widok, po czym sama nieco przyspieszyłam, by nie stracić go z oczu. Kamienne schodki były jednak dosyć strome, więc starałam się jak najbardziej uważać, by tylko się nie potknąć i nie przydzwonić o nie brodą.
OdpowiedzUsuńNa dole rozejrzałam się po zielonym ogrodzie, wciąż nie mogąc zrozumieć, jak w Hogwarcie może się w ogóle znajdować takie miejsce. Na każdym krzewie rosło sporo okazałych róż, a pomiędzy gałązkami można było dostrzec nowe pączki, co oznaczało, że niedługo będzie ich jeszcze więcej.
Spojrzałam na chłopaka, kiedy opowiedział mi o tym, skąd wie o ogrodzie. Przytaknęłam głową kilkakrotnie, nie mogąc przestać się uśmiechać. Zastanawiało mnie trochę, czemu Myungsoo tak często funduje mi takie piękne niespodzianki; w sumie to, coraz bardziej żałowałam, że ja nigdy nie przygotowałam niczego dla niego.
Zlustrowałam wzrokiem skrawek rozłożonej na trawie marynarki chłopaka, trochę bojąc się, że jeśli na nim usiądę, znajdę się zbyt blisko Myungsoo. Nie byłam przyzwyczajona do takiej bliskości, nawet wcześniejsze wydarzenia nie zdołały mnie na to przygotować, więc pewnie normalnie od razu bym odmówiła, ale sprawa miała się inaczej, kiedy moje nogi coraz bardziej cierpiały od obcasów.
Powoli usiadłam więc obok chłopaka, starając się przy tym jak najmniej go dotykać. W końcu wyprostowałam swoje nogi i oparłam ręce na trawie, by móc wygodnie odpocząć. Zbytnio nie wiedząc, co powinnam ze sobą zrobić, zaczęłam spoglądać w rozgwieździone niebo.
- W sumie to... Kiedy masz urodziny, Myungsoo? - spytałam go, bojąc się, że może przypadkiem je przegapiłam.
Widząc, jak dziewczyna nieśmiało siada obok, przesunąłem się jeszcze trochę, tak, aby nie musiała siedzieć na gołej ziemi. Sam za to wyciągnąłem nogi i powoli opadłem na dół, kładąc się na trawie z założonymi za głową rękoma. Nad nami, na ciemnym niebie, świeciły jasno gwiazdy, którym teraz się przyglądałem.
OdpowiedzUsuń- Trzynastego marca - odparłem, zwracając głowę w kierunku Aesung, która wyłożyła się wygodniej na ziemi. Żałowałem, że nie miałem ze sobą jakiegoś kocyka, bo tak czy inaczej, marynarka była zdecydowanie za mała, aby pomieścić dwie osoby, tym bardziej tak rozłożone jak my teraz, i chcąc nie chcąc, dziewczyna skończyła z rękoma przyciśniętymi do ziemi.
Zastanawiało mnie, skąd w ogóle wpadło jej do głowy to pytanie, po krótkiej chwili doszedłem jednak do wniosku, że właściwie to całkiem ważna informacja. Może dziewczyna miała swoje urodziny dzisiaj, a ja nic o tym nie wiedziałem? Albo wczoraj czy przedwczoraj i po prostu już je ominąłem. Byłbym gotów uderzyć się w twarz za to, gdybym tak bezmyślnie minął ten ważny dzień.
- A ty? - spytałem, uśmiechając się do niej, z nadzieją w sercu, że data jej urodzin jeszcze przed nami. Wiedziałem tylko tyle, że ma urodziny w zimę, bo zdaje się kiedyś o tym wspominała, ale poza tym nic więcej.
Myungsoo położył się wygodnie na trawie, co sprawiło, że mi samej również się tego zachciało. Bałam się jednak, że zniszczę sobie sukienkę, a zdążyłam naprawdę ją polubić, więc pozostałam w pozycji siedzącej.
OdpowiedzUsuńPrzytaknęłam głową z ulgą, słysząc, że urodziny Myungsoo będą dopiero trzynastego marca. A więc jednak ich nie przegapiłam... Automatycznie zaczęłam się jednak zastanawiać nad tym, co powinnam dać mu wtedy w prezencie. Nie znałam się zbytnio na takich rzeczach, czym w ogóle obdarowywali się przyjaciele w takich sytuacjach..? Ja nawet od mamy zawsze dostawałam pieniądze, więc w głowie miałam kompletną pustkę.
- To tajemnica - odpowiedziałam chłopakowi, nie przestając przy tym spoglądać w niebo. Droczenie się z Myungsoo od razu wywołało wielki uśmiech na mojej twarzy, którego jednak nie mógł zobaczyć, bo leżał na trawie. Do głowy przyszło mi za to inne pytanie, na które bardzo chciałam znać odpowiedź, a dziwnym trafem nigdy wcześniej o nim nie pomyślałam. - Myungsoo... Tak właściwie, to ile masz lat? Jesteś ode mnie starszy..? Czy młodszy?
- Hej, nie ma takich - zaprotestowałem szybko, kiedy dziewczyna odmówiła mi zdradzenia swojej daty urodzin. Podniosłem się na łokciach, przyglądając się jej uważnie i mając nadzieję, że może jednak zmieni szybko swoje zdanie. - Ukradłem dla ciebie poziomki, chyba możesz mi wyjawić tą tajemnicę.
OdpowiedzUsuńŚmiejąc się cicho, przygarnąłem do siebie miskę z owocami, którą wcześniej położyłem obok na trawie. Jedną ręką sięgnąłem po czerwoną poziomkę, po czym wepchnąłem ją sobie do ust i przesunąłem naczynie do Aesung, tak, aby delikatnie zderzyła się z jej ręką.
- Nie wiem czy jestem starszy, bo nie chcesz mi powiedzieć, kiedy masz urodziny - odparłem, wracając na swoją dawną pozycję, z której mogłem oglądać gwiazdy bez większego wysiłku. Lubiłem oglądać nocne niebo, te wszystkie małe świecące gdzieś w oddali punkciki w jakiś dziwny sposób działały na mnie kojąco. Mniej więcej z tego właśnie powodu sufit w moim pokoju został zaczarowany tak, aby w nocy i tam świeciły nade mną jasne gwiazdy.
- Ale w tym roku skończę dwadzieścia dwa lata - dodałem, dając jednak dziewczynie za wygraną. Pomyślałem sobie, że może skoro ja się z nią nie droczę, to szybciej przyjdzie jej ochota na pochwalenie się swoimi urodzinami.
Zachichotałam, słysząc protest chłopaka. Fakt, mówił prawdę, może serio powinnam wyjawić mu kiedy mam urodziny, skoro nawet ukradł dla mnie z sali balowej miskę pełną poziomek. Sięgnęłam po jedną z nich, kiedy Myungsoo przesunął je w moją stronę, ale uznałam, że na razie się nie poddam i jeszcze trochę się z nim podroczę.
OdpowiedzUsuńZgodnie z moimi oczekiwaniami, okazało się, że chłopak jest ode mnie starszy. Nie wiedziałam czemu, ale jakoś podniosło mnie to na duchu i ucieszyło, chociaż właściwie nie miało jakiegoś większego znaczenia. Chyba po prostu w głowie zawsze sobie wmawiałam, że Myungsoo jest ode mnie starszy, więc gdyby nagle się okazało, że to nieprawda, zrobiłoby mi się bardzo dziwnie. Szczególnie, że chłopak miał okazję się przekonać, jaka jestem żałosna, a do tego nawet nie potrafiłam tańczyć. Wypadałoby więc, żebym przynajmniej była młodsza od niego.
Przytaknęłam głową kilkakrotnie, sięgając po kolejną poziomkę, ale nie przestając spoglądać w gwiazdy.
- A więc to tak - mruknęłam wystarczająco głośno, by mnie usłyszał. - Rozumiem. W sumie, to stary z ciebie już koń, nie? - spytałam go, próbując siłą powstrzymać wyrywający mi się śmiech. Myungsoo chyba nigdy wcześniej nie miał okazji poznać mnie od strony, która bardzo lubiła sobie żartować.
Zaśmiałem się głośno, słysząc uwagę dziewczyny.
OdpowiedzUsuń- Myślisz, że jestem aż tak stary? - spytałem, spoglądając na nią uważnie. Nie widziałem niestety jej twarzy, a jedynie lekki zarys profilu, który odznaczał się na nocnym niebie. Sam o sobie raczej bym tego nie powiedział, w końcu kręciło się tutaj zdecydowanie więcej ludzi starszych ode mnie, ale kto wie, może ona tak naprawdę była dużo młodsza ode mnie? Niestety, póki co, mogłem się tylko domyślać, bo dziewczyna nie była zbyt chętna, żeby wyjawić swój wiek.
- To ile masz lat, siedem? - zażartowałem, bo oczywiście zdecydowanie nie wyglądała na takie dziecko. Swoją drogą, wtedy chyba też by jej tutaj nie było. Ale skoro wydawałem jej się aż taki stary...
Wyciągając jedną rękę zza głowy, sięgnąłem do miski po poziomkę. W sumie rozumiałem, dlaczego dziewczynie Aesung aż tak na nich zależało - były naprawdę pyszne.
- Jesteś młodsza ode mnie - stwierdziłem, przekonany swojej racji. Nie wiem dlaczego, ale jakoś po prostu czułem, że dziewczyna nie może być starsza ode mnie. Chociaż nawet gdybym się mylił, nie miało to w sumie dla mnie znaczenia.
- No wiesz... - mruknęłam, sięgając przy tym po kolejną poziomkę. - W końcu masz już swoje lata - powiedziałam żartobliwym tonem. - Osiwiało ci się trochę.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że wciąż nie przekraczam żadnej niewidzialnej granicy, a wszystko co mówię, jest przez Myungsoo odbierane jako żarty. Nie chciałam go obrazić ani zdenerwować, po prostu znałam go na tyle dobrze, że czasami miałam ochotę trochę się z nim pośmiać. Nie moja wina, że miałam takie dziwne poczucie humoru. Wyglądało jednak na to, że chłopak podłapał to żartowanie, by spytał mnie czy mam siedem lat, że wydaje mi się taki stary. Zachichotałam cicho, decydując się jednak położyć obok chłopaka. Uważałam jednak przy tym, by nie trzeć za bardzo sukienką o trawę, by nie zostały na niej zielone plamy.
Odwróciłam głowę w bok, tak, by mieć dobry widok na Myungsoo, po czym - nie mogąc powstrzymać uśmiechu - odezwałam się do niego cicho.
- Może nie wyglądam staro, ale Edwarda też nikt nie podejrzewał.
Nie miałam pojęcia, czy chłopak załapie aluzję, ale to też w pewien sposób mnie bawiło. Przy okazji miałam szansę, by dowiedzieć się jak bardzo chłopak jest obeznany w świecie mugoli, w którym dorastałam.
Jedną ręką sięgnęłam po kolejną poziomkę, drugą natomiast łączyłam gwiazdki w powietrzu i tym samym tworzyłam z nich różne wzorki w swojej wyobraźni.
- Starość nie radość - odparłem, uśmiechając się szeroko pod nosem. Zacząłem się aż zastanawiać, czy naprawdę wyglądam tak staro, czy to Aesung towarzyszył dziś wyjątkowo dobry humor. Stwierdziłem jednak, że bardziej pasuje na to drugie, dzięki czemu uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, zadowolony z tego, że i dziewczyna najwyraźniej dobrze się bawi.
OdpowiedzUsuń- Więc chcesz powiedzieć, że jesteś wampirem? - spytałem, przybierając poważny ton głosu.
Oglądałem "Zmierzch", więc wiedziałem o czym dziewczyna mówi. No chyba, że wcale nie chodziło jej o to, a ja zrobiłem z siebie debila, zadając jej to pytanie, ale wolałem się utrzymywać w przekonaniu, że myśleliśmy jednak o tym samym.
- Co tam rysujesz? - Widząc, jak dziewczyna wyciągniętą ręką jeździ po niebie, przysunąłem się do niej trochę bliżej. Poczułem przyjemne łaskotanie w brzuchu, kiedy nasze ramiona lekko się o siebie otarły.
- Chciałabym nim być - przyznałam półżartem, nie przestając się przy tym uśmiechać. - Miałabym wtedy wymówkę co do swojego młodego wyglądu, może zakochałby się we mnie jakiś Edward. I byłabym wiecznie młoda i piękna.
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam "Zmierzch", a jako prawdziwy książkoholik, nie mogło mnie ominąć przeczytanie tej serii. Swoją drogą, zdarzyło mi się czytać ją nawet kilkakrotnie pomimo tego, że szybko zaczęła zbierać niepochlebne opinie ze strony innych. Uwielbiałam takie piękne historie miłości, nawet jeśli miały być rzekomo nierealistyczne, infantylne i głupie.
Ciarki przeszło moje ciało w momencie, kiedy Myungsoo otarł się swoim ramieniem o moje. Nie odsunęłam się jednak od niego, znosząc to wszystko tak dzielnie, jak tylko mogłam, pomimo stada szalonych motyli w moim brzuchu.
- W sumie nic ciekawego - odparłam, przestając łączyć gwiazdki w serduszka. Czułam się zbyt głupio, by móc to kontynuować, kiedy Myungsoo się tym zainteresował. Zamiast tego sięgnęłam po kolejną poziomkę i wepchnęłam ją sobie do buzi. - Nie myślałam, że naprawdę ukradniesz te poziomki - odezwałam się po chwili, częściowo by odwrócić jego uwagę, częściowo bo rzeczywiście się tego nie spodziewałam.
Z zainteresowaniem przechyliłem głowę, żeby mieć lepszy widok na twarz dziewczyny. Co prawda dalej nie widziałem jej w całości, ale stąd i tak widziałem lepiej niż z wcześniejszej pozycji.
OdpowiedzUsuń- I żywić się krwią? - dodałem, kiedy wspomniała o tym, że chciałaby być wampirem. Chociaż na podstawie tych istot powstało wiele pięknych historii miłosnych, to mnie osobiście jakoś nigdy nie ciągnęło do tego, tym bardziej, że jak wspomniałem, musiałbym się wtedy żywić krwią niewinnych ludzi ewentualnie zwierząt.
Jak szybko spojrzałem w kierunku nieba, tak szybko Aesung przestała kreślić w powietrzu wzorki, a mnie pozostała już tylko gryząca w środku ciekawość, co też ona tam właściwie sobie rysowała.
- No wiesz, przecież sama wpadłaś na ten pomysł - zaśmiałem się cicho, słysząc jej słowa. Teraz kradzież poziomek wydała mi się jeszcze bardziej absurdalna niż wtedy, gdy staliśmy przy bufecie. - Poza tym, zależało ci na nich.
Wzruszyłam delikatnie ramionami, szukając wzrokiem na niebie jakichś znanych mi konstelacji.
OdpowiedzUsuń- Coś za coś - powiedziałam, zjadając kolejną poziomkę. - Chociaż wolałabym tego nie robić, jeszcze musiałabym cię teraz ugryźć... To nie byłoby chyba zbyt fajne. Nie chciałabym pić twojej krwi.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, jak dziwnie to wszystko musi brzmieć, a ja prawdopodobnie wygaduję takie rzeczy tylko dlatego, że wcześniej napiłam się szampana i trochę mi odbija. Nie przejęłam się tym jakoś szczególnie, tym bardziej, że do głowy przyszła mi kolejna ciekawa rzeczy.
- Pasowałbyś na wampira, Myungsoo - powiedziałam. - Stary z ciebie koń, ale i tak byś pasował.
Chciałam odwrócić się twarzą tak, by mieć na niego dobry widok, ale kiedy to zrobiłam, automatycznie pożałowałam, bo okazało się, że chłopak jest już odwrócony w moją stronę, przez co znaleźliśmy się zbyt blisko siebie. Odwróciłam szybko głowę, od razu zaczynając znowu wpatrywać się w niebo.
- Wiem, ale nie pomyślałam, że serio to zrobisz - zachichotałam, myśląc o tym wszystkim. Przytaknęłam głową kilkakrotnie, sięgając po kolejną poziomkę. - Uwielbiam je, ale bardzo rzadko mam szansę je jeść.
Mimowolnie poczułem łaskoczące uczucie, kiedy Aesung wspomniała o gryzieniu. Z pewnością wypijanie czyjejś krwi nie należało do zbyt przyjemnych czynności, ale myśl o takiej bliskości z dziewczyną płoszyła motyle w moim brzuchu.
OdpowiedzUsuń- Myślisz, że pasowałbym na Edwarda? - spytałem żartobliwie, nie odrywając od niej wzroku. - Mogłabyś być wtedy moją Bellą.
Zachichotałem cicho, kiedy dziewczyna odwróciła głowę w moim kierunku, po czym szybko znów zaczęła wpatrywać się w gwiazdy, kiedy napotkała mój wzrok. Wyglądała przy tym tak uroczo, że trudno było mi usunąć uśmiech, który pojawił mi się na twarzy.
- Chciałem też ukraść fontannę - przyznałem cicho, wspominając sobie chwilę przy stole z fondue, do którego podszedłem po miskę poziomek. - Ale miałem z tym mały kłopot. Może następnym razem się uda.
Leżąc na plecach, znów odwróciłem głowę tak, aby swobodnie móc patrzeć przed siebie, na niebo nad nami, które mieniło się od świecących punkcików.
Słowa Myungsoo nie tyle wybiły mnie z rytmu, co po prostu wywołały kolejną falę gorąca w moim ciele, no i spłoszyły motyle w moim brzuchu. Po chwili, kiedy zdążyłam się już trochę uspokoić, sięgnęłam po kilka poziomek i odchrząknęłam cicho by mieć pewność, że mój głos się nie załamie.
OdpowiedzUsuń- Myślę, że pasowałbyś na Edwarda. Ale jesteś od niego przystojniejszy.
Mówiąc to, odwróciłam głowę w przeciwną stronę, by Myungsoo nie mógł przypadkiem dostrzec mojej głupawej miny w tamtym momencie. Nie mogłam uwierzyć, że mówię takie rzeczy - w głowie przeklinałam samą siebie, ale i tak nie potrafiłam zatrzymać tych wyrywających mi się słów.
Po chwili, kiedy już mi przeszło, odetchnęłam głęboko i wróciłam do spoglądania w gwiazdy. Musiałam przyznać, że to wszystko prezenuje się naprawdę niesamowicie. Śnieg dookoła, otaczające nas róże, lampki porozwieszane w całym ogrodzie, a na niebie mnóstwo gwiazd. Nie zdążyłam jednak zbytnio wczuć się w to wszystko, by Myungsoo wyskoczył nagle z takim tekstem, że niemal zakrztusiłam się zjadaną aktualnie poziomką.
- Co chciałeś zrobić..? - spytalam go, chociaż wcale nie chciałam usłyszeć tego po raz kolejny. Zachichotałam cicho, zerkając przy tym na chłopaka. - Nie możemy robić takich rzeczy, lepiej to sobie odpuśćmy.
Nie potrafiłam zidentyfikować, czy chłopak mówi prawdę, czy tylko sobie żartuje. Nie mogłam jednak uwierzyć, że ktoś w ogóle wpadł na taki pomysł - ktoś, oprócz mnie, bo też o tym pomyślałam - a już tym bardziej, że był to Myungsoo. Odwróciłam głowę w bok, ciesząc się jak debil kiedy zauważyłam, że chłopak spogląda w niebo, więc nie napotkałam jego wzroku. Uśmiechnęłam się radośnie na myśl o tym, że teraz będę mogła obserwować go do woli, bez bycia zauważoną.
Właściwie, to w którymś momencie bardzo zachciało mi się do niego przytulić, ale strasznie głupio było mi to przyznać nawet przed samą sobą. Po prostu chciałam mu powiedzieć jak bardzo go lubię i jak okropnie jestem mu wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobił, ale byłam na to zbyt nieśmiała, więc coś takiego wydawało się prostsze.
Wydawało - bo tak naprawdę, to nie potrafiłam ruszyć się z miejsca, ani zmienić pozycji, a już tym bardziej przysunąc się bliżej Myungsoo.
W głowie pojawiła mi się wizja siebie, jako bohatera "Zmierzchu". Jakoś dziwnie wyobrażało mi się siebie w takiej roli, tym bardziej, że bieganie po lesie za sarenkami też nie bardzo mnie pociągało. W pewnym sensie jednak słowa dziewczyny wywołały uśmiech na mojej twarzy. Miło było wiedzieć, że nadaję się na wampira, skoro oni wszyscy podobno tacy przystojni. W każdym razie na pewno ci z filmów i książek.
OdpowiedzUsuń- Ukraść czekoladowe fondue - powtórzyłem poważnie, po czym wybuchnąłem śmiechem. Interesowało mnie, jak wyglądałaby reakcja nauczycieli na to wszystko, gdyby po balu zorientowali się, że ktoś im zwinął jedną czekoladową fontannę.
Obserwując w ciszy niebo, zerknąłem ukradkiem na dziewczynę, nie zatrzymując jednak dłużej na niej swojego wzroku.
- Aesung, powiesz mi kiedy masz urodziny? - spytałem cicho, przerywając ciszę, jaka nas zastała.
- Chory jesteś, Myungsoo - zachichotałam, kręcąc głową na samą myśl o tym, co ten chłopak chciał zrobić. - Kupię ci kiedyś czekoladowe fondue, jeśli aż tak bardzo ci na nim zależy.
OdpowiedzUsuńDebatowałam właśnie nad tym, czy powinnam przysunąc się bliżej, by go przytulić, czy może jednak nie, kiedy nagle chłopak znowu spytał mnie o moje urodziny.
- Mówiłam ci, że to tajemnica - odpowiedziałam, uśmiechając się przy tym sama do siebie. Cieszyło mnie, że Myungsoo nadal ogląda gwiazdy i na mnie nie spogląda, bo tym samym mogłam bez ograniczeń go obserwować. Naprawdę lubiłam na niego patrzeć, ale nieczęsto zdarzały się do tego okazje, więc musiałam korzystać z każdej z nich.
Przytulić, nie przytulić... Przytulić, nie przytulić... Przytulić, nie przytulić...
- Myungsoo... - odezwałam się po chwili cicho, przysuwając się nieco bliżej niego. Byłam przerażona, a do tego nieco sparaliżowana, więc ciężko było mi jednak zrobić cokolwiek więcej.
- Po prostu zauważyłem, że tobie się spodobała - powiedziałem cicho. Sam dla siebie pewnie nie wykradłbym tej miski owoców, ale widząc, jak dziewczynie na tym zależało, po prostu poczułem, że powinienem to zrobić. Chciałem ją uszczęśliwić, i tyle.
OdpowiedzUsuńWestchnąłem głośno, kiedy Aesung znów odmówiła mi zdradzić swojej tajemnicy związanej z dniem urodzin. Prawdę mówiąc, trochę zależało mi na tej informacji, bo naprawdę chciałem obejść ten ważny dzień jak należy, a tymczasem bałem się, że zwyczajnie go przeoczę. W głowie pojawiła mi się już nawet chora myśl, żeby może przejrzeć kartotekę, którą woźny Filch trzymał w swoim gabinecie.
- Hmmm? - mruknąłem, słysząc wypowiadane cicho swoje imię. Automatycznie, podążając za głosem, odwróciłem głowę w kierunku leżącej obok Aesung. - Coś się stało? - spytałem, napotykając jej wzrok.
Zachowanie Myungsoo sprawiało, że jeszcze bardziej miałam ochotę go przytulić; był taki miły i dobry. Trochę martwiło mnie to, że chciał dla mnie kraść rzeczy, które mi się spodobały, bo bałam się, że kiedyś może przez to wpaść w jakieś kłopoty. Niemniej jednak uważałam to za naprawdę kochane.
OdpowiedzUsuńZachichotałam cicho, kiedy chłopak westchnął po tym, jak odmówiłam zdradzenia mu swojej daty urodzin. Naprawdę nie miałam jednak jeszcze zamiaru mu tego wyjawiać, więc musiałam zachowywać się tak, jakbym wcześniej zamknęła sobie buzię na kłódkę. Przynajmniej w tamtym temacie.
Kiedy tylko chłopak skierował na mnie swój wzrok, zaczęłam żałować, że go w ogóle zawołałam. Było mi tak strasznie głupio, ale wiedziałam, że powinnam dokończyć to, co zaczęłam. Ignorując motyle w brzuchu i wypieki na twarzy, powoli przysunęłam się więc jeszcze bliżej, po czym delikatnie objęłam rękę chłopaka swoimi rękami, a głowę oparłam o jego ramię.
- Nic się nie stało, po prostu... Dziękuję, że jesteś - powiedziałam cicho, więc nawet nie byłam pewna, czy to dosłyszał. Trochę mi jednak na tym zależało, bo te słowa dosyć sporo dla mnie znaczyły i naprawdę nie rzucałam ich na wiatr. Miałam nadzieję, że tym okropnie niezdarnym gestem jakimś cudem uda mi się przekazać chłopakowi wszystko to, co tak bardzo chciałam powiedzieć, ale nie potrafiłam.
Czując, jak Aesung przysuwa się bliżej, policzki od razu zaczęły mnie lekko piec, ale zignorowałem to uczucie. Po chwili jednak dziewczyna przytuliła się do mnie, a moim brzuchu znów wróciło to łaskoczące stado motyli.
OdpowiedzUsuń- Nie ma za co - szepnąłem, uśmiechając się nad jej głową i patrząc w gwiazdy. - Też się cieszę, że tu jesteś.
Przesunąłem się odrobinkę, przechylając głowę w bok, tak, aby policzkiem oprzeć się o czubek głowy dziewczyny. Gest dziewczyny trochę mnie zaskoczył, ale musiałem przyznać, że było to naprawdę miłe. Lubiłem Aesung, nawet bardzo, więc cieszyłem się z tego, że i ona przynajmniej w jakimś stopniu odwzajemnia te uczucia.
- Nie jest ci zimno? - spytałem po jakimś czasie. W ogródku było cieplej niż poza nim, ale mimo wszystko dziewczyna miała na sobie tylko sukienkę, więc odrobinę się o nią martwiłem. Już raz udało jej się zmarznąć przez moje durne pomysły.
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy usłyszałam wypowiedziane przez Myungsoo słowa. Stado motyli w moim brzuchu od razu wpadło w jeszcze większe szaleństwo, a serce wydawało się chcieć wyskoczyć z mojej piersi. W głowie coś przemawiało do mnie jednak cichym głosem, odbierając mi przy tym część radości. Tak bardzo chciałam powiedzieć Myungsoo, że naprawdę go lubię, ale nie potrafiłam tego zrobić. Nie chciałam żeby wiedział, że lubię go bardziej, niż on lubi mnie.
OdpowiedzUsuńWolałam więc milczeć, ciesząc się jak dziecko z tego, że chłopak nie odsunął się ode mnie, kiedy go przytuliłam. Chciałam żeby wiedział, że ma we mnie wsparcie i że będę przy nim zawsze, gdy tylko będzie mnie potrzebował. Kiedy Myungsoo oparł swój policzek na czubku mojej głowy, wtuliłam swoją twarz odrobinę bardziej w jego ramię, ignorując piekące mnie okropnie policzki.
Pokręciłam lekko głową, dając mu przy tym znać, że nie jest mi zimno. Temperatura w ogrodzie nie była zbyt wysoka, ale leżałam tak blisko chłopaka, że on sam trochę mnie ogrzewał. Poza tym byłam tak zestresowana, że temperatura mojego ciała sama poszła w górę, więc nie odczuwałam chłodu.
- A tobie? - spytałam go, myśląc, że może jemu jednak doskwiera zimno i lepiej byłoby wrócić do zamku.
Zdając sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie ucieka, a co więcej, przysuwa się jeszcze bliżej, poczułem jak fala ciepła rozlewa się po moim ciele. Przez głowę przemknęła mi nawet myśl, że może to przez tego szampana Aesung zachowuje się bardziej otwarcie niż zwykle, ale szczerze w to wątpiłem, w końcu nawet nie dopiła swojego kieliszka do końca.
OdpowiedzUsuń- Mi jest ciepło - wyznałem cicho. Wcześniej chłód też mi nie doskwierał, ale obecność dziewczyny sprawiała, że było mi jeszcze cieplej.
Ostrożnie wyciągnąłem rękę z uścisku Aesung. Musiało ją to pewnie trochę zaskoczyć, bo odsunęła się odrobinę ode mnie, ale chcąc się jej jakoś odwdzięczyć za ten miły gest, jakim mnie wcześniej obdarowała, wsunąłem rękę pod plecy dziewczyny, tym samym przyciągając ją bliżej siebie. Przytulając ją do swojego boku, położyłem dłoń na jej ramieniu i uśmiechnąłem się szeroko, ignorując pieczenie policzków.
- Chociaż teraz jest mi jeszcze cieplej - dodałem, śmiejąc się cicho pod nosem.
Kiedy Myungsoo wyciągnął swoją rękę z mojego uścisku, pomyślałam sobie, że chyba jednak trochę przesadziłam i powinnam się była wtedy powstrzymać. Zaczęłam już nawet układać sobie w głowie mowę na nasze następne spotkanie, w której zrzucę winę na odrobinę szampana, buzującego w mojej krwi. Dlatego zaskoczyło mnie, kiedy chłopak nagle wsunął rękę pod moje plecy i przysunął mnie bliżej siebie, sprawiając tym samym, że byłam do niego przyciśnięta praktycznie całym ciałem.
OdpowiedzUsuńWszystko zaczęło łaskotać mnie tak okropnie, że aż zachciało mi się śmiać na głos. Powstrzymałam się jednak, oddychając głęboko, by jakoś się uspokoić i zignorować tamto stado motyli w moim brzuchu. Miałam tylko nadzieję, że chłopak nie wyczuł niczego dziwnego na moim ramieniu, bo skoro przez tak długi czas nie zauważył u mnie żadnej blizny, to wolałam nadal pozostawić to w tajemnicy.
Oparłam czoło o ramię chłopaka, układając głowę wygodniej na trawie. Po raz pierwszy tego wieczoru zaczęłam żałować, że spięłam włosy, bo wsuwki przytrzymujące je na mojej głowie wbijały mi się w skórę, przez co było mi trochę niewygodnie. Starałam się to jednak zignorować, bo głupio było mi tak od razu wyrwać się z uścisku chłopaka. Tym bardziej, że pomimo tego całego stresu, było to naprawdę przyjemne.
- Dziękuję za kwiatki - odezwałam się po chwili szeptem, chcąc przerwać ciszę, która między nami nastała. - Ale wiesz co... Jednak nie chciałabym, żebyś był Edwardem. Wtedy nie byłbyś taki ciepły.
- Nie ma za co - odparłem, uśmiechając się do Aesung. Nie wiem, czy miała szansę to zobaczyć, ale mimo to nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu cisnącego mi się na usta. Po chwili jednak zaśmiałem się głośno, kiedy znów wspomniała o Edwardzie. - Pewnie byłbym też strasznie twardy - dodałem.
OdpowiedzUsuńPodejrzewałem, że dziewczynie i tak z pewnością nie jest zbyt wygodnie, ale miałem nadzieję, że nie przeszkadza jej to w jakimś większym stopniu. Mi osobiście, pomimo tego, że leżałem praktycznie na samej ziemi, było wyjątkowo przyjemnie. Chociaż to z pewnością tylko i wyłącznie dzięki Aesung, która leżała teraz przy mnie.
- Powinniśmy chyba powoli się zbierać - powiedziałem cicho, choć prawdę mówiąc nie miałem na to ochoty. Było mi miło leżeć na trawie pod niebem pełnym gwiazd z Aesung przy boku, ale chcąc nie chcąc, robiło się coraz później, albo może raczej coraz wcześniej. A spanie na dworze nie było raczej zbyt dobrym pomysłem, zwłaszcza, że pod sobą mieliśmy tylko moją marynarkę i nic poza tym.
- Nooo... - przyznałam rację chłopakowi, przytakując przy tym głową. - Nie przytuliłabym cię, gdybyś był taki twardy.
OdpowiedzUsuńZachichotałam cicho, wprost nie mogąc uwierzyć w to, jaka ze mnie skończona idiotka. Szampan skutecznie rozwiązał mi jednak tego wieczoru język, więc musiałam pogodzić się z tym, że pewnie wymknie mi się jeszcze kilka innych rzeczy, które wolałabym zostawić dla siebie.
Chociaż swoją drogą, to, co powiedziałam, nie było takie do końca prawdziwe. Pewnie przytuliłabym go nawet wtedy, gdyby był twardy niczym głaz. W końcu to był Myungsoo.
Przytaknęłam głową kilkakrotnie, wyślizgując się z uścisku chłopaka. Trochę żałowałam, że nie możemy dłużej tak poleżeć, ale głowa bolała mnie już wystarczająco, by odechciało mi się leżenia. Miałam nadzieję, że kiedyś to jeszcze powtórzymy, ale wtedy przygotujemy się na to odpowiedniej i przynajmniej weźmiemy ze sobą jakiś koc.
Usiadłam obok Myungsoo, sięgając do miski po kolejną poziomkę.
- Nogi bolą mnie od tych butów - przyznałam cicho, przyglądając się swoim stopom. - Nie jestem przyzwyczajona do obcasów. Właściwie, to cud, że się dzisiaj nie przewróciłam.
Siedziałam tak przez chwilę, nie wiedząc zbytnio co zrobię ze swoim życiem, kiedy już wrócę do swojego dormitorium, po czym westchnęłam głośno i spojrzałam na Myungsoo.
- Wracajmy do zamku - powiedziałam, podnosząc się powoli z ziemi i łapiąc przy tym w rękę bukiecik, który dostałam wcześniej od chłopaka.
Prychnąłem cicho, kiedy Aesung wspomniała, że wtedy z pewnością by się do mnie nie przytuliła. Miałem jednak nadzieję, że po prostu sobie żartuje, bo ja w zamian z chęcią bym się do niej przytulił, nawet gdyby była twarda jak kamień.
OdpowiedzUsuń- Następnym razem możemy zorganizować tu piknik - zaproponowałem, podnosząc się z ziemi, kiedy dziewczyna się odsunęła i usiadła obok. Plecy trochę mi już zesztywniały, więc w sumie przyjemnie było móc w końcu usiąść, chociaż z drugiej strony oznaczało to brak Aesung przy sobie.
Spojrzałem uważnie na jej nogi, kiedy wspomniała, że ją bolą. Miała na sobie bardzo ładne buty, ale problem tkwił w tym, że były na obcasie. Na dłuższą metę nie mogły być zbyt wygodne.
- Szło ci w nich naprawdę świetnie - powiedziałem wesoło. Jakoś tak nie zauważyłem, żeby Aesung miała dziś problemy z chodzeniem, co więcej, nawet tańczenie poszło jej dziś naprawdę dobrze, więc mimo wszystko dała radę, przez co byłem z niej trochę dumny.
Widząc, jak wstaje, sam podniosłem się na rękach, po czym zgarnąłem z ziemi swoja marynarkę i wytrzepałem ją z trawy, która przykleiła się po jednej stronie. Dokładnie wyczyszczoną, założyłem dziewczynie na ramiona, aby znowu nie musiała marznąć w drodze powrotnej do zamku.
- Chodźmy, jutro też jest dzień - dodałem weselszym tonem, gdy przypomniało mi się, że tak właściwie, to byliśmy już z Aesung umówieni na kolejne spotkanie.
- Piknik? - powtórzyłam, spoglądając przy tym na chłopaka. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy na samą myśl o tym, że jemu też spodobało się to miejsce i chciałby do niego ze mną wrócić. - Zróbmy piknik nocą, Myungsoo. Lubię tak sobie leżeć i oglądać gwiazdy.
OdpowiedzUsuńSzczególnie, kiedy jesteś obok mnie, chciałam dodać, ale wolałam się jednak powstrzymać. Szczerze mówiąc, to byłam pod wrażeniem samej siebie, bo chyba po raz pierwszy od kiedy wypiłam szampana, udało mi się jakoś kontrolować.
- Naprawdę tak myślisz? - spytałam chłopaka, uśmiechając się przy tym radośnie, kiedy powiedział, że dobrze poradziłam sobie w tych butach. To oznaczało, że jednak nie byłam aż taką skończoną ofiarą. Kto wie, może za jakiś czas będę w stanie pozwolić sobie na buty z jeszcze wyższym obcasem, a może nawet na szpilki.
Kiedy odsunęłam się od Myungsoo, automatycznie zrobiło mi się zimniej, ale to i tak nie równało się z chłodem nocy, który ogarnął mnie gdy wstałam. Wiedziałam, że poza ogrodem będzie jeszcze gorzej, więc kiedy chłopak założył na moje ramiona swoją zagrzaną jeszcze od naszych ciał marynarkę, uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Zrobiło mi się jednak smutno na myśl o tym, że teraz to Myungsoo będzie przeze mnie marznął.
Przytaknęłam więc głową kilkakrotnie, po czym szybkim krokiem skierowałam się w stronę schodów. Przypomniałam jeszcze chłopakowi o misce z poziomkami, której sama nie mogłam wziąć, bo miałam ręce zajęte marynarką chłopaka oraz bukieckiem konwalii. Musieliśmy znaleźć się w zamku jak najszybciej, by Myungsoo nie zdążył zmarznąć.
Praktycznie wbiegłam po schodkach do góry, po czym szybkim krokiem poprowadziłam za sobą Myungsoo w stronę wejścia do szkoły.
Uśmiechnęłam się jeszcze na myśl o tym, że chłopak miał rację - już niedługo znowu mieliśmy się zobaczyć, więc nie było nad czym rozpaczać.
[Z/L] x2
Kroczyłem ścieżkami ogrodu różanego, mijając kolejne ławki. To miejsce wyglądało o tej porze niesamowicie. Miejsce chroni magia, a ciemność dookoła rozświetlały małe światełka, które przypominały mi nieco świetliki. Szumiało mi w głowie, do tej pory zastanawiałem się co działo się na balu. Pamiętam tylko tyle, że widziałem się z Sungjongiem na balkonie, ale mój umysł był naszprycowany dziurami. Dziwiłem się sam sobie, że tak łatwo coś mogło mi umknąć, a próba przypomnienia sobie czegokolwiek tak wiele może kosztować.
OdpowiedzUsuńW końcu na jednej z ławek mógł zauważyć skuloną w pozycji leżącej postać, która mimo iż nie było najcieplej, wyglądała jakby tu drzemała. po zblizeniu się Soohyun mógł rozpoznać w tej osobie nikogo innego jak Sungjonga, który co prawda nie spał, ale był tak pogrążony w myślach, że nie zdawał sobie sprawy z obecności drugiej osoby. Wspomnieniami wracał do balu od samego początku do spotkania z Soohyunem, który na koniec zaczął się dziwnie zachowywać.
OdpowiedzUsuńDostrzegając Sungjonga w jednej chwili pozbyłem się słynnego swetra z wieży astronomicznej i rzuciłem go na twarz chłopaka. - Okryj się, bo się pochorujesz od zimna. - Rzuciłem, siadając po turecku zaraz obok ławki.
OdpowiedzUsuńNie spodziewając się tego, pisnął cicho i zaraz podniósł się do siadu. Odetchnął z ulgą zauważając, że to sprawka nikogo innego jak Soohyuna. - Ktoś mnie tu śledzi? - spytał rozbawiony, posłusznie się okrywając, bo faktycznie nie było wcale ciepło.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
-Kto śledzi? - Zrobiłem oględziny okolicy dookoła. - Ja nie widzę żadnych szpiegów. - Odparłem spokojnym głosem, palcami bawiąc się kamyczkami leżącymi na ścieżce. - Co tu robisz o tej porze? - Spytałem, machinalnie przeczesując ręką włosy.
OdpowiedzUsuń- To co widziałeś... leżałem. Pewnie bym niedługo przysnął, więc w sumie dobrze, że przyszedłeś - skinął lekko głową i pociągnął nosem, spoglądając gdzieś przed siebie. - Ale serio. Kolejny raz się tak zdarzyło. Jakbyś tylko czekał na to, że będzie mi gdzieś potrzebna twoja bluza albo sweter - zaśmiał się cicho.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Ma się to wyczucie. - Wydukałem, spoglądając na niego i przyglądając się dokładniej jego twarzy. Wtedy coś mnie trafiło. Uświadomiłem sobie jak zimny wyraz twarzy miałem cały ten czas, kiedy się nie widzieliśmy, kiedy siedziałem w swojej pustce, patrząc w lustro, w towarzystwie pokraki zwanej ciemnością. Ta zmora mnie dręczyła, brak uczuć mnie męczył. Podniosłem się delikatnie i klęcząc obok ławki, podparłem się rękami o ławkę przy nogach Jonga. - Chyba się uzależniłem. - Wypaliłem zaraz po tym, wpatrując się w jego oczy.
OdpowiedzUsuń- Hmm? - uniósł brew, zaintrygowany tym o czym starszy zaczął mówić. Niewiele myśląc, poklepał miejsce obok siebie by chłopak usiadł obok. Kiedy tak na niego patrzył, tęsknota za bliskością powracała do niego z podwójną siłą i z trudem powstrzymywał się od tego by się do niego nie przytulić. Na szczęście jakoś udało mu się zachować spokój - Mam nadzieję, że od niczego niebezpiecznego.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Nie myśląc nad tym dłużej, zbliżyłem się i pocałowałem delikatnie jego usta, po czym odchyliłem się lekko rzucając szeptem jedynie: - Od ciebie. - Szybkim ruchem uniosłem rękę i pogładziłem go po policzku. - Nie wiem czemu, nie umiem tego wytłumaczyć.. nie czuję nic, ale podświadomość podpowiada mi, że tak powinienem się zachowywać, że to powinienem właśnie teraz zrobić. - Objaśniłem cichym głosem.
OdpowiedzUsuńNa ten gest uśmiechnąłem się nieśmiało, czując jak na policzki wstępuje mi lekki rumieniec, przez co zaraz zacząłem się przeklinać w myślach. W końcu powinno się być twardym a nie miękkim, zwłaszcza jak się jest w Slytherinie. - Spróbowałbyś powiedzieć inaczej - burknąłem zaraz cicho i przysunąłem się tak by po chwili móc oprzeć głowę na jego ramieniu. - Lubię tę twoją podświadomość. Co ci jeszcze podpowiada? - zapytałem, spoglądając na chłopaka ukradkiem.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Że bez ciebie nie dam rady... - wyszeptałem ponownie, blisko jego ucha. - Że po prostu nie dam rady... - Z całej tej bezradności, przechyliłem się do przodu, przenosząc tym sposobem ciężar i opierając się brzuchem i żebrami o kolana młodszego po prostu go przytuliłem.
OdpowiedzUsuń- Ale ja nie zamierzam się od ciebie oddalać - wymruczałem cicho, zadowolonym głosem i pogłaskałem go po głowie. - Będę gdzie tylko będziesz mnie potrzebował, dobrze? - dodał jeszcze, trzymając kąciki ust cały czas ku górze, ale zaraz je opuścił i przechylił głowę by móc mu się lepiej przyjrzeć. - Wszystko w porządku?
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Było już dosyć późno, a ja nie miałem nic ciekawego do roboty, więc postanowiłem wybrać się do ogrodu. Nigdy jeszcze tam nie byłem, ale myślę, że widok róż w wieczornych porach może być niesamowity. Ubrałem się trochę cieplej, i wyszedłem z pokoju, by zaraz udać się do ogrodu. Po kilku dłuższych chwilach doszedłem do celu i wolnym krokiem zacząłem spacerować jedną ze ścieżek, podziwiając wszystko dookoła. Było ciemno, lecz teren ogrodu, rozświetlały przyjemne dla oka światełka. Przechadzałem się tak jeszcze chwilę, gdy nagle zauważyłem siedzącą na jednej z ławek dziewczynę. Była sama, więc postanowiłem podejść i zagadać, bo czemu nie?? Usiadłem na ławce obok nieznajomej i spojrzałem na nią z szerokim uśmiechem.
OdpowiedzUsuń-Hejooo~ Nie przeszkadzam, hmm?
Od dawna zastanawiała się, czy nie iść do ogrodu różanego. Słyszała, że wieczorami jest tam naprawdę pięknie. A dzisiaj był właśnie jeden z tych wieczorów, które należały do tych nudniejszych. Jakoś nie widziało jej się leżenie w łóżku.
OdpowiedzUsuńI tak skończyła siedząc na ławeczce przy jednym z ogromnych posągów. Tylko nie była tu jedyna, jak jej się wcześniej zdawało. Ktoś dosiadł się do niej, więc postanowiła sprawdzić kto. Odwróciła leniwie głowę i zobaczyła chyba najwyższego chłopaka, jakiego miała okazję spotkać w życiu. Powstrzymała się od gapienia i również uśmiechnęła się szeroko.
- Hej, nie. Właściwie ja tu tylko siedzę, więc nie przerwałeś nic ważnego - zachichotała cicho.
Tiffi
Obserwowałem uważnie dziewczynę i czekałem, aż w końcu się do mnie odwróci, a kiedy to zrobiła mój uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Przyjrzałem się jej dokładnie, stwierdzając, że jest naprawdę bardzo ładna.
OdpowiedzUsuń-Uhh to dobrze. Jakoś tak nie miałem co robić, więc wybrałem się na spacer. Siedziałaś tutaj tak sama, więc postanowiłem się przysiąść. - uśmiechnąłem się, rozsiadając wygodniej na ławce.- Ohh tak w ogóle to jestem Park Chanyeol z Griffindoru, rok trzeci.- spojrzałem ponownie na dziewczynę, wyciągając w jej stronę dłoń.
- No to jest nas dwoje - puściła mu oczko i zaśmiała się - No skoro się już dosiadłeś, to może nie będę się nudzić? - uśmiechnęła się w jego stronę. Wyglądał na zwariowaną osobę i był przystojny, nie dało się zaprzeczyć. Więc miała nadzieję, że to uratuje ją przed nudą.
OdpowiedzUsuń- Hwang Tiffany z Hufflepuff, rok czwarty - uścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się lekko, trochę onieśmielona.
Tiffi
- Hmmm kto wie. Możliwe, że nie będziesz.- zaśmiałem się cicho, poruszając sugestywnie brwiami. - Tylko... co można robić w ogrodzie? -westchnąłem cicho, nadmuchując lekko policzki.
OdpowiedzUsuń-Miło mi Cię poznać Tiffany.- uśmiechnąłem się ciepło, ściskając delikatnie jej dłoń.- Może opowiesz mi coś o sobie, żebym mógł uratować Cię przed nudą??
Uśmiechnęła się szeroko i wzruszyła ramionami, patrząc przed siebie.
OdpowiedzUsuń- Nie wiem, co można... - powiedziała zakłopotana, widząc jakąś zakochaną parę na ławce niedaleko - Ja po prostu sobie tutaj patrzę na wszystko. Ciekawe, co? - przechyliła głowę, cicho się śmiejąc. Odwróciła się bardziej w jego stronę.
- Nie chcę cię zanudzać życiorysem. Lepiej jak mi powiesz co ty chcesz wiedzieć.
Tiffi
Dlaczego stresowałem się tak tym dzisiejszym spotkaniem z Luhanem? W sumie pewnie dlatego, że w cieplarni wyznaliśmy sobie pięknie miłość i do tej pory to zdarzenie w jakiś sposób mnie zawstydzało. Bardzo zawstydzało. W końcu przyszedłem tam rozpaczać, a nie całować się z Lu i wyznawać mu swoje uczucia. W takim miejscu! Aish.
OdpowiedzUsuńW każdym razie umówiłem się z nim dzisiaj. Tutaj, w ogrodzie różanym, pod wieczór. Chyba chłopak sam wybrał to miejsce, za co teraz miałem ochotę (albo i nie) całować go po stopach, bo było strasznie romantycznie i klimatycznie. Światełka pięknie migotały w ciemności, a zapach róż unosił się w powietrzu. Dodatkowo było tutaj tak ładnie bez względu na porę roku, co było dodatkowym plusem, bo spokojnie mogłem ściągnąć kurtkę i pozostać jedynie w szaliku. Oczywiście ze Slytherinu. Byłem zadowolony, siadając na ławce i czekając na swojego chłopaka. Nie wiedziałem, z której strony może na mnie wyskoczyć. Byłem tutaj pierwszy raz, no i zbyt jasno tutaj też nie było. Ale mi się podobało. Słyszałem fontanny i widziałem uroczy posąg renifera, choć ja spokojnie wmawiałem sobie, że to Jeleń, z wiadomych przyczyn. Zaczynałem troszkę się niecierpliwić. A to ponoć ja się spóźniam! Jak na tym balu. Och, kolejny powód do zawstydzenia. Nieźle się na tamtej uroczystości upiłem i chłopak musiał mnie gdzieś zanosić. Nie spojrzę mu w twarz.
Baekhyun~
Nie lubiłem się spóźniać. Wręcz tym gardziłem. Jak ktoś w ogóle mógł być takim ignorantem i nie stawiać się w wyznaczonym miejscu, o wyznaczonej porze i czasie? Zazwyczaj to ja byłem tą osobą, która się denerwowała i niecierpliwiła. Jednak los lubił płatać figle i tym razem to ja byłem tym, który kilka razy niemalże wywinął orła na śniegu. A wszystko przez to, że przysnąłem w fotelu. Zima zawsze działała na mnie usypiająco. Głównie przez pogodę. No i dlatego, że po swoim pokoju poruszałem się wszędzie z kocykiem zarzuconym na pleckach i upijałem się ciepłym kakałkiem. W prawdzie, po prostu było nudno, a jak jest nudno to momentalnie chciało mi się spać. Potrafiłem wrócić z lekcji i od razu walnąć się na łóżko, po czym obudzić się dopiero rano. Wow, śpioszek ze mnie. Ale spanie po 15 godzin było dla mnie z lekka przerażające. Może mam jakieś problemy z hormonami czy coś takiego? Aish. Co to w ogóle za wywody? Byłem spóźniony. Spóźnioooony. Tak, ja. Zabawne.
OdpowiedzUsuńZakląłem pod nosem po raz kolejny, gdy znowu poślizgnąłem się i prawie, powtarzam prawie się wywróciłem. Na szczęście w porę udało mi się złapać równowagę. Pieprzony śnieg. Spalę ten wytwór diabła.
W każdym razie dotarłem do ogrodu różanego. Kamień z serca. Oddychałem ciężko i nierównomiernie. Nie lubiłem się spieszyć, ale tym razem sytuacja tego wymagała. Wygiąłem usta na swoim ryle w szeroki uśmiech, po czym zachodząc swego chłopaka od tyłu... zasłoniłem mu oczy.
- Spóźniony, ale mocno cię kochający. Kto to taki? - spytałem, nachylając się w stronę jego czerwonego uszka.
Lu Han ♥
Czekałem tak sobie na niego i czekałem i naprawdę się coś doczekać nie mogłem. Gdzie się ta stara krowa zapodziała? Nie mówcie mi tylko, że zapomniał, że się UMAWIALIŚMY. Bo wtedy naprawdę się pogniewamy, a ja napiszę mu list z takimi epitetami, że chłopak delikatnie mówiąc się zesra, ot co. Nie byłem cierpliwym typem osoby i nienawidziłem, gdy ktoś się spóźniał, choć sam to robiłem, szczególnie, gdy w grę wchodziły spotkania z Lu. Po prostu się ostro do nich przygotowywałem. Dzisiaj chciałem zrobić mu tę przyjemność i przyjść wcześniej, na czas, a tego idioty nie ma. Następnym razem też się tak spóźnię, zobaczycie.
OdpowiedzUsuńZnikąd poczułem na swoich oczach czyjeś chłodne dłonie. Mimo, iż były cholernie zimne, to i tak uśmiechnąłem się szeroko, wiedząc do kogo należą. I nagle cała moja złość gdzieś wyparowała. Poczułem jego cieplutki oddech na swoim uchu.
- Mama? - spytałem cicho, niby to w nadziei. Ściągnąłem jego łapki ze swojej twarzy i odwróciłem łeb w jego stronę. - Och - mrugnąłem niby to zawiedziony, widząc swojego chłopaka, jednak zaraz uśmiechnąłem się lekko. - Gdzieś się podziewał, Lu?
Baek ;w;
Jedno słowo. Rodzicielka, co? Baekhyun ściągnął moje łapki ze swojej twarzy, po czym spojrzał na mnie zawiedziony, zaś ja zmrużyłem oczy, wyglądając zapewne jak Gyu. Ups, nie miałem oczu, nie miałem oczu, nie miałem oczu! I co ja teraz zrobię? O nie!
OdpowiedzUsuń- Twoja mama ma jakiś pierwiastek męski? Powiedziałem spóźniony, a nie spóźniona - zauważyłem jakże inteligentnie, po czym odwzajemniłem uśmiech Baekhyuna. Nie mogłem udawać oburzonego. Tak bardzo uroczo wyglądał, gdy jego usta wyginały się, kąciki ust unosiły się ku górze. Wtedy mogłem podziwiać jego eye smile. - Zasnąłem w fotelu. Ostatnio długość mojego snu mnie przeraża. - Zaśmiałem się. Tak, 15 godzin to zbyt długo. Czasami zdarzało się, że sypiałem jeszcze dłużej. Może na serio miałem coś z hormonami? Albo po prostu odsypiałem te wszystkie nieprzespane godziny sprzed miesiąca. Trudno było mi to stwierdzić.
- Tęskniłeś? - spytałem, siadając obok niego i momentalnie objąłem go wokół pasa, przyciągając go do siebie. - Bo ja bardzo.
Zakochany Luluś ♥
Luhan zmrużył uroczo oczy, a ja uśmiechnąłem się szerzej niż kilka sekund temu. Dlaczego on był taki.. ugh... Piękny, przystojny, nie wiem... Idealny? Miałem niesamowite szczęście, posiadając takiego chłopaka, jakim był właśnie on. Postrach szkoły, który przy mojej osobie miękł i zamieniał się w zboczonego romantyka. Mogłem trafić lepiej? Nie wydaje mi się.
OdpowiedzUsuń- Wiem o tym doskonale, ale nie mogłem powiedzieć nic innego, Lu - odparłem, wzdychając. W końcu nie znałem własnego ojca, a jednak nie chciałem od razu zgadywać i mówić, że to miłość mojego życia. - I wolałeś spać, zamiast przygotowywać się na naszą randkę? - fuknąłem obruszony, patrząc na niego niczym obrażone dziecko. No jak to tak? Jakbym ja spał przed naszym spotkaniem i potem się nie ogarnął, to wyglądałbym co najmniej brzydko. CO NAJMNIEJ powtarzam.
Chłopak usiadł obok mnie i przyciągnął mnie do siebie, obejmując mnie przy tym w pasie. Zarumieniłem się mocno, uśmiechając się speszony, po czym wydąłem dolną wargę. Bardzo tęsknił? Och, moje serce zaczynało robić się tak pięknie bezsilne.
- Zdziwiłbym się, gdybym nie tęsknił - westchnąłem. Szkoda, że nie mamy możliwości posiadania wspólnego pokoju. Może jednak coś by się wykombinowało? Luhan zapewne by coś wykombinował. Nie wiem. Ale po prostu chciałem mieć go blisko. Ciągle, non stop.
Złapałem jego twarz w swoje kruche dłonie i zbliżyłem się, mocno całując jego słodkie, waniliowe usta. Tak dawno ich nie smakowałem. Za nimi też się stęskniłem. Po kilku sekundach oderwałem się od niego, rumieniąc się mocniej. - Wesołych świąt.
Równie mocno zakochany Bakuś ♥
- Tego nie powiedziałem - odparłem urażony. Ja po prostu nie potrzebowałem dużej ilości godzin, aby się przygotować. Jednak Baekhyun był z lekka podobny do kobiet. Trochę się bałem spytać jak wyglądało jego przygotowywanie się do naszych spotkań, randek. Cieszyłem się, że nie nakładał szpachli na tę uroczą mordkę. Bo nie wiem co bym mu zrobił. Wolałem go naturalnego. - Umówiliśmy się o dziewiętnastej, a ja zasnąłem o czternastej. Teraz już wiem jak bardzo złe jest długie spanie w fotelu. Czuję się jak starszy człowiek, który narzeka na bóle kręgosłupa. - Zaśmiałem się, udając niezwykle zbolałego. Ała, ała, moje stare kości, czy coś takiego.
OdpowiedzUsuńBaekhyun ujął moją twarz w dłonie i mocno złączył nasze usta. To był krótki pocałunek, ale dla mnie wystarczający, by mieć wielkiego banana na ryju.
- Ach, racja, Wesołych świąt Baeki. - Tym razem to ja ująłem jego twarz w dłonie, a kciukiem zacząłem gładzić jego zarumieniony policzek. - Mam coś dla ciebie - dodałem po chwili i po prostu wcisnąłem mu nie za małą, nie za dużą paczuszkę.
Najwspanialszy Luluś ♥
- Nie powiedziałeś, ale łatwo się domyśleć, wiesz? Skoro ZASPAŁEŚ na nasze spotkanie, to znaczy, że niezbyt się do niego przygotowywałeś - odparłem jakże mądrze i logicznie, patrząc na niego, będąc równie urażony, co on. Po prostu co, ja się tak staram, a on traktuje to jak zwykłe spotkanie ze swoim chłopakiem? A gdybym powiedział mu, że źle wygląda? Hm? Oczywiście tak się nigdy nie stanie, ale zawsze możemy sobie na to spojrzeć oczami wyobraźni. - Jak mogłeś spać tak długo? - westchnąłem zrezygnowany, poczynając masować jego ramię. - Przydałby ci się jakiś masaż - zaśmiałem się. Skoro aż tak bardzo narzekał na bóle kręgosłupa, to powinien zainwestować w masażystę. Albo nie. Bo będzie musiał ściągać przed nim koszulkę i ten ktoś będzie go DOTYKAŁ. O nie, w życiu nie wyrażę na to zgody, o nie nie. Niech go boli ten kręgosłup, ja nie pozwalam, by ktoś go dotykał, a tym bardziej MASOWAŁ po NAGICH plecach. Już wolę ja to zrobić.
OdpowiedzUsuńLuhan ujął moją twarz w swoje dłonie i począł gładzić mnie kciukiem po policzku. Stłumiłem w sobie westchnięcie. Był taki kochany.
- Tak? - spytałem zdziwiony, gdy powiedział, że ma coś dla mnie. Już po chwili miałem to w dłoniach. - Nie musiałeś, Lu.. - szepnąłem cicho, patrząc na niego czule. Oczywiście, że musiałeś, ale nie powiem tego, chcąc zachować resztki dobrego wychowania. - Dziękuję - jęknąłem, znowu muskając jego usta.
Ciekawski i jednocześnie urażony Baeki :c
- Aigooo, na serio nie wiedziałem, że zasnę na tak długo. To miała być godzinka lub dwie, a nie aż tyle. Chyba jestem wiecznie niewyspanym człowiekiem. A może to streees, hmmm? Albo jakaś choroba? - Tak, będę sobie wynajdywał przeróżne powody. Mogłem po prostu powiedzieć, że nakładałem sobie szpachlę na ryj, więc straciłem poczucie czasu, ale w to raczej by mi nie uwierzył. - W sumie, na jakiś dobry masaż nie narzekałbym. Znasz jakieś dobre masażystki? - spytałem, uśmiechając się błogo na samą myśl o dobrze wyćwiczonych kobiecych dłoniach. Aż przypominała mi się mama, gdy zestresowany wracałem do domu, a ona masowała mój kark.
OdpowiedzUsuń- Oczywiście, że musiałem - odparłem. Gdybym mu nic nie dał, to oskarżyłby mnie o to, że nie dbałem o nasze święta, czy coś w tym guście. W sumie dość długo zastanawiałem się nad prezentem. Wymyślałem wszystkie za i przeciw. Złożone myśli przy tym wszystkim miałem. Miałem nadzieje, że prezent przypadnie mu do gustu.
Zadowolony Lu C:
- Istnieje taka niekoniecznie magiczna, ale bardzo przydatna rzecz, wersja mugolska - budzik, kochanie - fuknąłem, patrząc na niego oburzony. Ja zawsze jak się spóźniałem, to chociaż z dobrych powodów. A nie, bo sobie zaspałem. A jakby tak zaspał na mój pogrzeb, jakby się poczuł, hm? - Tak, choroba. Lenistwo - westchnąłem zrezygnowany, patrząc na niego zrezygnowany. Slytherin był położony w podziemiach. Czy tam się fajnie śpi? Nie sądzę. Ja miałem swój pokój na wieży i było to naprawdę wygodne. Miałem chociaż okna, przez które mogłem podziwiać piękne widoczki.
OdpowiedzUsuńTeraz Luhan naprawdę mnie wkurzył. Uśmiechać się błogo na myśl o kobietach, to przesada. I jeszcze mnie pytać o masażystki. Dobre sobie. Ja mu dam. - Nie idziesz do żadnej pierdzielonej masażystki, by ciebie obmacywała. Spróbuj się z jakąś spotkać, a policzę się nie tyle, co z nią, co z twoją osobą - warknąłem poirytowany, uderzając go z otwartej dłoni w łeb. Jednak po chwili prychnąłem i odsunąłem się od niego. - A zresztą, idź sobie do kogo chcesz i się przy nim rozbieraj. Co mnie to obchodzi - mrugnąłem, zanurzając swój nos w zielonym szaliczku.
- Nie denerwuj mnie jeszcze bardziej - powiedziałem miło, piorunując go wzrokiem i począłem odpakowywać paczuszkę, w duchu ciesząc się jak dziecko. Wyciągnąłem z niej dwa sweterki w paski. Jeden był czerwony, a drugi żółty. - Kupiłeś nam ubrania dla par?
Zazdrosny Baek.
- Skąd mogłem wiedzieć, że moja drzemka, aż tak się przedłuży? - mruknąłem cicho, z lekka urażony. Po prostu odsypiałem, a to, że się przeciągnęły dwie godzinki... Dobra, mogłem nastawić budzik, wiedząc że mój sen ostatnio trochę się przedłużał. - Przecież nie spóźniłem się celowo. Hyunnie. Przepraszam - dodałem zaraz, wykrzywiając delikatnie usta. Powstrzymywałem się przed jakimś komentarzem. Niech mu będzie. Spóźniłem się, okej, dotarło to do mnie. - Żadne lenistwo - dodałem zaraz, mrużąc oczy. - Nie kłóćmy się w święta. - Westchnąłem głośno.
OdpowiedzUsuńPo chwili Baekhyun wielce oburzył się moimi wcześniejszymi słowami o masażystce. Wiedziałem, że podziała to na niego jak płachta na byka. - Jesteś zazdrosny? Może sam chcesz zrobić mi masaż? - zacząłem zadawać pytania, będąc rozbawionym jego zachowaniem. Nagle dostałem z otwartej dłoni w łeb. To nie było przyjemnie. Wstałem na równie nogi, trzymając się za pulsujące miejsce. - Jeśli ci się coś nie podoba, to mi to powiedz, zamiast używać przemocy - powiedziałem, po czym wydąłem delikatnie usta.
- Uhm, wspominałeś, że chciałeś coś tego typu.
Oburzony Lu.
- Dobrze, po prostu się już nie kłóćmy - westchnąłem zrezygnowany, mając tego wszystkiego po dziurki w nosie. Naprawdę nienawidziłem się kłócić, szczególnie z Luhanem. Nawet musiałem przyznać, że to nasza pierwsza taka, poważniejsza kłótnia. Ale co mogłem zrobić? Nie byłem normalnym chłopakiem, miałem swoje słabości i rzeczy, które nieźle mnie denerwowały. No i swoje dni też posiadałem. A dzisiaj już tyle razy byłem prowokowany, że byłem bardzo podatny na takie rzeczy.
OdpowiedzUsuń- Owszem, jestem zazdrosny. Cholernie zazdrosny. Na tyle mocno, że mam ochotę rozwalić łeb każdej masażystki na tym świecie o rogi tego renifera - warknąłem, pokazując palcem na niewinny posąg, który miałby być moim narzędziem zbrodni. Luhan całowałby mnie przez kraty w więzieniu. - Wolałbym już ja to robić niż... niż... ktokolwiek nie z tobą spokrewniony - westchnąłem zrezygnowany, gapiąc się gdzieś w dal. Masaż można było uznać też za jakąś rzecz intymną, dlatego ugh.. Nie.
Luhan po moim występku aż wstał z ławki. Przestraszyłem się, patrząc się na niego ze skruchą. Mam nadzieję, że nie chce sobie iść. Wydąłem dolną wargę. - Okej, nie podoba mi się twoje błogie myślenie o dziewczynach - mrugnąłem, znowu skupiając się na sweterkach. Były takie urocze. Wstałem ze swojego miejsca, odwracając się plecami do Luhana i ściągnąłem bluzę, pod którą miałem bokserkę. Wziąłem żółty, wyglądający na mniejszy sweter i założyłem go na siebie. Był cieplutki. Aw. - Dziękuję, jest śliczny - szepnąłem niepewnie, nie wiedząc teraz, co mam mówić. Odwróciłem się w stronę Lu z lekkim uśmiechem.
Skruszony Baeki ;^;
- Biedne te masażystki. Od dzisiaj będą musiały zakładać ochraniacze na głowy. Nieznany będzie dzień i godzina kiedy je z przyczajki zaatakujesz - powiedziałem i pokręciłem głową, starając się zachować powagę podczas mówienia tego zdania i także po powiedzeniu go. Niestety zaśmiałem się mimo wszytko. Ach ta moja cholerna samokontrola. Po prostu... aigoo. Baekhyun był widocznie zazdrosny. Do czego po chwili się przyznał. Uśmiechnąłem się, odrywając rękę od mojego tyłu głowy. - Nie musisz być zazdrosny. Kocham tylko ciebie i dotykać mnie możesz tylko ty. I w sumie nie narzekałbym, gdybyś to ty zrobił mi masaż - odparłem i przekrzywiłem delikatnie głowę, przyglądając się Baekhyunowi. - Nie martw się. nikt mi ciebie nie zastąpi.
OdpowiedzUsuńChłopak wstał i założył na siebie żółty sweterek. W sumie był mniejszy, więc to było oczywiste, że ten był dla niego. - No dobra, chodź do mnie - powiedziałem i wyciągnąłem w jego stronę ramiona.
Wybaczający Lulek ♥
- Uważaj, bo jakieś durne ochraniacze na głowę im wystarczą. Zabiję je i tak czy siak - mrugnąłem, mówiąc kompletnie poważnie. Myślicie, że wahałbym się, gdyby ktoś macał MOJEGO chłopaka? Może byłem delikatny, ale co jak co, wpierdzielić komuś mogłem, jeśli doczepiał się do Luhana, który jednak należał do mnie, a ja do niego. Niech ktoś spróbuje w to zwątpić, a będzie nieprzyjemnie.
OdpowiedzUsuńUśmiechnąłem się szeroko, słysząc Jelonka. Kocha tylko mnie? Tylko ja mogłem go dotykać? Chłopak dobrze kombinował. Bardzo dobrze.
- Zrobię ci go. Ale jaki chcesz? - Dla mojego kochanego Lulusia wszystko i jeszcze więcej. Przyglądaliśmy się sobie nawzajem, a ja coraz bardziej mu wybaczałem. No bo co mogłem innego zrobić? Szybko sobie przebaczaliśmy. Pisnąłem szczęśliwy, kiedy Lu w końcu uległ. Zgarnąłem jego czerwony sweter i popędziłem w jego stronę, wtulając się w jego cieplutką osóbkę. Uwiesiłem ramiona na jego szyi i stanąłem na palcach, sięgając jego ust. Całowałem je dłuższą chwilę.
- Też coś dla ciebie mam, Lu.
Szczęśliwy Baek ♥
- Wow, ty brutalu - mruknąłem, unosząc brwi ku górze. Mój Baekhyun był taki agresywny. Co ta zazdrość robiła w człowiekiem. Wiedziałem jedno. Pod żadnym pozorem nie mogłem się pokazywać w towarzystwie dziewczyn, gdy Bakuś był w pobliżu. Zazdrosny szczeniak jeszcze by mi zagryzł koleżankę. Na myśl nasunęła mi się Jiyeeeoon. Och, jak śmiesznie.
OdpowiedzUsuń- Jakikolwiek. Jestem pewien, że twoje łapki potrafią zdziałać cuda. - Co za dwuznaczność. Hyunnie nagle pisnął. No cóż... podskoczyłem zaskoczony, a on po chwili już się we mnie wtulał. Zamknąłem go w swych ramionach, uśmiechając się subtelnie.
- Co takiego? - Zaśmiałem się, gdy ten się ode mnie oderwał.
Szczęśliwszy Luluś ♥
- Nie jestem brutalem. Jestem Baekhyunem - zauważyłem jakże inteligentnie i błyskotliwie, jak to na członka Ravenclawu przystało. Inaczej po prostu być nie mogło. Nie byłem zbyt silny i brutalny, niestety, myślicie, że dlaczego jestem w takim domku? Mam silny mózg, nic więcej. No chyba, że moje ciało jeszcze mnie czymś zaskoczy, w co lekko wątpiłem.
OdpowiedzUsuń- Niezły z ciebie flirciarz - zaśmiałem się, leciutko się rumieniąc. Moje ręce potrafią zdziałać cuda? Kto wie, w końcu umiałem czarować, wiele jeszcze rzeczy można nimi robić. Ale brzmiało to dwuznacznie. Bardzo dwuznacznie.
Chłopak zamknął mnie w swoim ramionach, a ja jakoś poczułem, że się uśmiecha. Och, cudownie. Nie minęły dwie minuty, a my z kłócącej się pary zamieniliśmy się w tą zakochaną i wiecznie żyjącą w zgodzie. To rzeczywiście magia. Albo po prostu miłość.
- Chodźmy - szepnąłem i znowu wylądowaliśmy na ławce. - Nie jest to nic szczególnego, bo nie wiem, co mógłbym ci kupić, abyś nie chciał zdzielić mnie po łbie - zachichotałem nerwowo i spod ławki wyciągnąłem wielki koszyk pełen słodyczy. Mam nadzieję, że mi nie utyje.
Poddenerwowany Baeki :c
- Brawo kochanie. Zgadłeś. Jesteś Baekhyun. Wygrałeś klepnięcie po głowie. Pac pac! - powiedziałem i zgodnie ze swoimi słowami uniosłem rękę do góry i poklepałem go dumnie po głowie. Niech się Krukon nacieszy. Ale racja, brutalny raczej nie był. Chyba, że w gadaniu. No, albo ja czegoś nie wiedziałem. Może Baekhyun był ukrytym pięściarzem. A tak całkiem serio... to moje wyobrażenia zaczynały mnie przerażać.
OdpowiedzUsuńHyunnie pociągnął mnie za łapkę. Wylądowaliśmy z powrotem na ławce. To był moment, a chłopak wyjął spod ławki koszyk pełen słodyczy. Uwaga, chyba się zakochałem. Baek mógł zacząć czuć się zagrożony. - Ty dobrze wiesz jak mnie zdobyć... - Zapewne moje oczka świeciły się jak gwiazdki.
Zakochany Luluś C:
- Nie lubię tego typu nagród od ciebie - fuknąłem, a ten poklepał mnie po głowie niczym szczeniaczka, który właśnie nauczył się kolejnej sztuczki i zrobił ją dobrze. Brakowało jeszcze rzucenia mi do ust smakołyka w kształcie kostki. O niczym innym nie marzyłem. Mimo wszystko uśmiechnąłem się do chłopaka szeroko. Naprawdę nie miałem ochoty się już na niego gniewać.
OdpowiedzUsuńW każdym razie niecierpliwie czekałem na werdykt Jelenia. Równie dobrze mógł uznać, że chciałem go utuczyć. W sumie ja bym tak zareagował, no a on jednak nie był mną. Był kompletnym przeciwieństwem, w końcu Slytherin był jego domem, prawda? Ot tak sobie tam nie trafił.
- Niektóre słodycze naprawdę ciężko było zdobyć, więc uważaj - zaśmiałem się cicho, z radością gapiąc się na jego święcące się oczka. Dziecko dostało wymarzony prezent pod choinkę. Uf, czyli jednak stawianie na prostotę działało jak zwykle bardzo dobrze.
Radosny Bakuś~
- Czemu? To urocze - mruknąłem, po czym wydąłem usta jak obrażony dzieciak. Chwilka, jeszcze tylko bym tupnął i skrzyżował łapy na klacie. Wyglądałbym jak fochnięta panienka. Ciekawe czy taka postawa mi pasowała? Wolałem jednak nie próbować. To rola Baekhyuna.
OdpowiedzUsuńWziąłem koszyk i zacząłem w nim przebierać. Małe dziecko szukało odpowiedniej zabawki. W końcu znalazłem coś co rzuciło mi się w oczy. Wyciągnąłem mugolski smakołyk. Pocky, Pocky. Chciałem zagrać w Pocky Game.
Spojrzałem łobuzerko w stronę swego chłopaka, po czym otworzyłem pudełko ze słodyczą. Wyciągnąłem jeden z paluszków i włożyłem go między swoje usta. Następnie zbliżyłem się do Baekhyuna. Dobrze wiedział o co mi chodziło. Momentalnie dostał takich wypieków na twarzy, jakby od godziny leżał na słońcu. W sumie te słodkie rumieńce pasowały do jego mlecznobiałej skóry i dużych oczu, w których dostrzegałem wesołe ogniki.
Cwany Lu~
- Czuję się jak pies, który zrobił coś dobrze - fuknąłem, patrząc na niego z oburzeniem. Zero zrozumienia, no zero. Powinien mnie przeprosić, że traktuje mnie tak.. nieludzko. Nie no, żartowałem. Kochałem go, więc nie przeszkadzało mi to zbytnio. Powiedziałem tylko jak to dla mnie wygląda, ot co. Chłopak słodko wydął swoje usta, a ja zaśmiałem się cichutko.
OdpowiedzUsuńLuhan wziął koszyk i z wielkim zaangażowaniem począł w nim szperać, niemalże dogrzebując się na sam dół. Tych słodyczy było od cholery. Normalnemu człowiekowi starczyłyby na pół roku, ale Lu spokojnie zje je w miesiąc. Że on jeszcze nie miał próchnicy, to ja nie wierzyłem.
W końcu chłopak wyciągnął coś mugolskiego. Pocky konkretnie. Uniosłem zdziwiony brwi, przyglądając się jego poczynaniom. Jeleń otworzył pudełko, wyciągnął paluszka i włożył jedną z jego końcówek w swoje usta, odwracając się w moją stronę jak również zbliżając. Zdałem sobie sprawę, o co mu chodzi. Zamrugałem zszokowany, po chwili rumieniąc się soczyście.. Ugh. Zagryzłem wargę, by po chwili również się zbliżyć. Niepewnie złapałem ustami koniuszek czekoladowego patyczka i odgryzłem go, od razu łapiąc kolejną część.
Zawstydzony Baekhyun :'c
- To tylko dlatego, że wyglądasz jak szczeniaczek. Słodki szczeniaczek. Aż mam ochotę złapać cię za policzki i je ponaciągać - powiedziałem, przy czy ledwo powstrzymywałem swoje dłonie. Świerzbiło mnie i to strasznie. Mogłem zacząć kląć na moją słabość do wszystkiego co słodkie. Niby ze mnie taki wredny boy, a miałem w sobie takie słabostki. Tylko się chwalić. Jaki to ja byłem ironiczny.
OdpowiedzUsuńBaekhyun ujął ustami drugi koniec smakołyka. Uśmiechnąłem się delikatnie. Odgryzając kawałek po kawałku, tym samym zbliżając się do ust chłopaka. Wyglądał jakbym miał mu zaraz rozdziewiczyć usta. Choć zrobiłem to już dawno. Został ostatni kawałek. Koniec gry. Ująłem dłońmi twarz chłopaka, przekręciłem głowę. Ostatni kawałek był mój, i dzięki temu złączyłem mocno, lecz na krótko nasze usta.
- Nigdy tego nie mówiłem, ale dobrze smakujesz - powiedziałem, oblizując prowokująco usta. Zaraz dostanę po łbie.
Niewinny Lu Han 8)
Byłem poddenerwowany, chociaż chłopaka całowałem już wiele razy, tak samo jak on mnie. No ale w taki sposób się jeszcze nie bawiliśmy. Nie oczekiwałem, że Luhan zrobi coś takiego. Nawet mi przez myśl nie przeszło. Ukryty romantyk.
OdpowiedzUsuńNasze usta poczęły się do siebie zbliżać. Powoli, bez pośpiechu pozbywaliśmy się kolejnych kawałków paluszka, chociaż moje serce niecierpliwie biło w mojej piersi, oczekując jego warg na moich. Odetchnąłem głęboko. Ostatni kawałek. Lu ujął moją twarz w swoje dłonie, przekręcił głowę i pozbył się ostatniego kawałka, tym samym mocno, aczkolwiek krótko całując moje usta. Byłem zawiedziony ową długością. Chciałem więcej i więcej. Czekolada w połączeniu z jego waniliowymi wargami... Cudowny smak.
- Niemożliwe - mrugnąłem, rumieniąc się mocniej z powodu jego prowokującego oblizania ust. Uwiesiłem się na jego szyi, śmiejąc się cicho i muskając jeszcze raz jego wargi. - Chcesz w takim razie więcej? - Och, co ja robiłem.
Dziwny Baek ;w;
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo skończonych lekcjach postanowiłam przejść się do ogrodu różanego, w którym o dziwo jeszcze nie byłam. Wszyscy się nim zachwycali, mówili jaki jest piękny i jak świetnie się w nim odpoczywa, więc postanowiłam to sprawdzić. I musiałam przyznać, że ogród wyglądał naprawdę ślicznie, szczególnie w tę porę roku.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że będę tutaj sama, jednak gdy podeszłam bliżej zauważyłam kogoś jeszcze. Z tyłu nie byłam pewna kto to, jednak nagle do głowy przyszło mi jedno imię. Imię kogoś, kogo nie widziałam od długiego czasu.
- Taemin?! - wykrzyknęłam.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNaprawdę bardzo ucieszyłam się na widok Taemina. Zawsze przyjemnie spędzało mi się z nim czas, niestety ostatnie miesiące były bardzo zapracowane dlatego też dawno się nie widzieliśmy. Chłopak chyba też się za mną stęsknił, bo prawie mnie udusił swoim uściskiem. Nie przeszkadzało mi to jednak.
OdpowiedzUsuń- Co u ciebie? Wszystko w porządku, jak żyjesz? - zaczęłam wypytywać szybko.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Słońce? Od kiedy przeszliśmy na takie zwroty? - również zaśmiałam się. - Dlaczego źle? Coś się stało? - zapytałam trochę zmartwiona. W sumie to nie chciałam opowiadać mu o tym, co zdarzyło się niedawno. Mimo, iż zdążyłam już przywyknąć do tego faktu to i tak był on nadal zbyt świeży, aby tak po prostu o nim opowiadać. Zdecydowałam się więc ominąć ten temat.
OdpowiedzUsuń- Ah, u mnie wszystko dobrze, bywało lepiej, ale nie narzekam. - uśmiechnęłam się i usiadłam na jednej z ławek.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdetchnęłam z ulgą, kiedy chłopak powiedział, że żartuje. Przynajmniej u niego wszystko w porządku. Znikąd poczułam czyjś dotyk na moim kolanie i nietrudno było domyślić się, że to ręka Taemina. Nie wiem co miało to oznaczać, ale poczułam się dość niekomfortowo. Odrzuciłam więc jego dłoń i odsunęłam się trochę.
OdpowiedzUsuń- Nic się nie stało, naprawdę. - stwierdziłam szybko.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń