POKÓJ ŻYCZEŃ

Tajemnicza komnata nazywana często pokojem "Przychodź - Wychodź", ukazująca się od czasu do czasu wyłącznie tym, którzy go naprawdę potrzebują. Znajduje się naprzeciw Gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami, ale trzeba naprawdę mieć szczęście by się do niego dostać. Wnętrza pokoju nie da się jednoznacznie opisać, gdyż za każdym razem przyjmował on inną formę. W zależności od potrzeb i myśli wchodzącego, Pokój Życzeń przybiera odpowiedni wygląd i wystrój. Raz może to być zagracony licznymi sprzętami schowek, a innym razem wypełniona poduchami wielka sala. Zawsze jednak ma odpowiednią wielkość, wystrój i zawartość.

UWAGA, W POKOJU ŻYCZEŃ W DANYM CZASIE MOŻE MIEĆ MIEJSCE TYLKO JEDEN WĄTEK. Zanim zaczniesz tutaj pisać sprawdź, czy pomieszczenie nie jest już zajęte przez kogoś innego.

180 komentarzy:

  1. Aesung weszła do środka, a ja zaraz za nią. Nie wiedziałem, czego miałbym się spodziewać po Pokoju Życzeń, dlatego jego wnętrze naprawdę mnie urzekło. Było to dość duże pomieszczenie z regałami przy ścianach, na których piętrzyły się książki. Na podłodze leżał miękki, puszysty dywan i kilka kolorowych poduch do siedzenia. Oprócz tego znajdował się tam drewniany stoliczek i dwa wygodne, brązowe fotele, ustawione obok kominka, w którym wesoło tańczył ogień. Wszystko to oświetlał duży żyrandol z kryształu podwieszony przy suficie. Naprzeciwko wejścia, w ścianie, znajdowało się kwadratowe okno z ciemnymi zasłonami ozdobionymi złotą nicią. Wszystko to robiło naprawdę zdumiewające wrażenie. Wchodząc, od razu dało się poczuć spokój, jaki wypełniał to pomieszczenie. Zero hałaśliwych uczniów skaczących po fotelach i rzucających się piórami, zero wrzasków i pisków.
    Tak bardzo byłem zajęty podziwianiem tego miejsca, że nawet nie zauważyłem, kiedy drzwi za nami zaczęły się zamykać. Usłyszałem tylko trzask i obróciłem się do tyłu, znajdując Aesung, której oczy błyszczały jak gwiazdki. Rozglądała się po pokoju z otwartą buzią, wyraźnie zaciekawiona nowo odkrytym miejscem.
    - I jak, może być? – zapytałem, uśmiechając się szeroko do dziewczyny. Byłem pewien, że tutaj będzie miała tyle spokoju, ile tylko zapragnie. Podszedłem do jednej z półek, przyglądając się książkom. Było tu ich cała masa, więc gdyby dziewczynie się nudziło, zawsze mogła wybrać sobie coś innego. Poza tym znalazłem jeszcze pudełko magicznych szachów i innych gier. Pokój Życzeń był trochę jak mniejsza wersja pokoju wspólnego, tyle, że ten był tylko dla nas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądało na to, że Pokój Życzeń jakimś cudem dokładnie zrozumiał po co chcieliśmy się do niego dostać, bo został wypełniony wysokimi regałami, na których ułożono mnóstwo książek. Jako wielbiciel wszystkiego, co dało się przeczytać, od razu miałam ochotę wziąć każdą z nich do rąk i pochłonąć jednym tchem.
    Kiedy rozglądałam się po przytulnym pomieszczeniu miałam wrażenie, że śnię. Było naprawdę wielkie, ale wydawało się ciepłe i wręcz idealne do spędzenia przyjemnego wieczoru z książką przy kominku. Cisza panująca w Pokoju Życzeń była kojąca, a nie przygnębiająca, jak w moim dormitorium.
    Z zamyślenia wyrwał mnie głos Myungsoo. Uśmiechnęłam się widząc, że wyglądał na tak samo zachwyconego tym wszystkim, jak ja. Przytaknęłam głową w odpowiedzi na jego pytanie, obserwując jednocześnie jak chłopak kieruje się w stronę półek z książkami. Korzystając z okazji, że nie zwracał na mnie uwagi, podbiegłam do wielkiego, mięciutkiego dywanu i przycupnęłam na nim, rękami głaszcząc puszysty materiał. Miałam ochotę się na nim położyć, ale nie chciałam zrobić z siebie debila przed chłopakiem, więc uznałam, że lepiej się powstrzymać.
    Siedziałam spokojnie, uśmiechając się na myśl o tym, że naprawdę udało się nam odnaleźć Pokój Życzeń i obserwując każdy ruch Myungsoo. Spodziewałam się, że zapewne szuka dla siebie jakiejś książki, którą mógłby się zająć, podczas gdy ja będę męczyć Lockharta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zlustrowałem książki z lewej do prawej przez kilka rzędów półek. Było tu chyba wszystko – od wszelakich ksiąg historycznych, po książki dla dzieci. Uśmiechnąłem się do siebie, znajdując na jednej z nich znajomy tytuł. Przytrzymując jedną ręką resztę książek, wyciągnąłem tą, która przykuła mój wzrok. Po chwili odszedłem od półki i skierowałem się w stronę kominka, zauważając, że Aesung gładzi rozłożony na podłodze dywan.
    - Aż tak ci się spodobał? - spytałem, uśmiechając się do niej, po czym sam postawiłem na nim stopę. Był naprawdę miękki i aż się prosił, by się na nim rozłożyć. Zamiast tego, podszedłem jednak do jednej z poduch i przeciągnąłem ją trochę bardziej w stronę kominka. To samo powtórzyłem z drugą, kładąc ją w małej odległości od pierwszej.
    - Wolisz bardziej przy kominku czy trochę dalej? - Kiedy skończyłem rozstawiać poduchy, odwróciłem się w stronę Aesung, czekając na jej odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myungsoo spacerował chwilę wzdłuż regału, po czym w końcu wyjął jedną z książek i skierował się w moją stronę.
    - Aż tak ci się spodobał? - spytał, zauważając, że wręcz nie potrafiłam oderwać swoich rąk od dywanu. Był tak puszyty, a samo dotykanie go sprawiało mi taką przyjemność, że naprawdę miałam ochotę się na nim położyć. Przytaknęłam więc głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka, kiedy on sam dotknął stopą dywanu.
    Wciąż siedziałam na dywanie, gdy chłopak przysunął w stronę kominka dwie, wyglądające na bardzo wygodne, poduchy, po czym zapytał mnie czy wolę usiąść bliżej kominka czy dalej. Zlustrowałam je wzrokiem, po czym odezwałam się cicho.
    - Chyba dalej - wyznałam. Trochę bałam się siedzieć tak blisko ognia, nie mówiąc już o tym, że mogło mi się zrobić trochę zbyt gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Idąc za odpowiedzią dziewczyny, przesunąłem poduchy kawałek dalej od kominka, samemu wybierając tę, która i tak znajdowała się bliżej paleniska. Rozłożyłem się na niej wygodnie, prostując nogi. Podniosłem książkę, która wcześniej wylądowała na podłodze obok i otworzyłem na pierwszej stronie. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy ujrzałem jej zawartość – ilustrację przedstawiającą małego hipogryfa, bawiącego się z chłopcem.
    - Siadaj obok – poklepałem poduchę obok, widząc, że dziewczyna dalej pochyla się przy dywanie. - Tutaj też jest miękko – posłałem jej uroczy uśmiech, po czym schowałem nos w książce. Zastanawiało mnie, czy dziewczyna wybierze sobie coś z półki, czy jednak zacznie czytać to, co przyniosła tutaj ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Siadaj obok - powiedział Myungsoo po chwili, poklepując drugą z poduch. Przez chwilę się zawahałam, wciąż gładząc puszysty dywan, ale gdy tylko chłopak odezwał się ponownie, podniosłam się z podłogi i skierowałam w jego stronę.
    Ostrożnie zajęłam miejsce tuż obok niego, odrobinę bojąc się, że poducha zapadnie się pod moim ciężarem. Nic takiego się jednak nie stało, więc rozłożyłam się w niej wygodnie i otworzyłam książkę w miejscu, na którym skończyłam wcześniej czytać.
    Gdy zerknęłam na chłopaka zauważyłam, że zdążył już zatonąć w wybranej przez niego książce. Nachyliłam się nieco do przodu, by odczytać jej tytuł, ale wciąż nie mogłam niczego dostrzec. Nachyliłam się więc bardziej, chcąc za wszelką cenę dowiedzieć się w jakiej literaturze gustuje mój kolega, kiedy nagle poczułam na sobie jego wzrok.
    - Co czytasz? - spytałam, śmiejąc się pod nosem z własnej głupoty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po chwili dziewczyna zdecydowała się usiąść, więc gdy tylko zajęła moje miejsce, na dobre zatonąłem w wybranej lekturze. Rozproszyłem się jednak, czując na sobie czyjś wzrok, a potem nagłą, bliską obecność. W pokoju byliśmy tylko ja i Aesung, więc od razu domyśliłem się, kto mi się przygląda. Wysunąłem głowę zza książki i napotkałem jej ciekawski wzrok.
    - Przygody małego Gryfcia – odparłem wesoło, odwracając książkę w jej stronę, tak, aby mogła dojrzeć namalowane na niej ilustracje. Nie było to nic szczególnego, przyznaję. Po prostu dawno jej nie czytałem, a miło było od czasu do czasu powspominać dzieciństwo. Poza tym była to moja ulubiona książka, którą mama zawsze czytała mi do snu. - Znasz ją? - zapytałem, zaciekawiony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zlustrowałam wzrokiem bogato zdobione ilustracje, które umieszczono w czytanej przez chłopaka książce, po czym wyciągnęłam rękę by ich dotknąć. Niby zwykła książka dla dzieci, obrazki nie były niezwykle piękne lub dopracowane, ale zawierały mnóstwo szczegółów, na których maluchy bardzo chętnie skupiały uwagę.
    Pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie.
    - Moi rodzice są mugolami - wyznałam smutno. - Kiedy byłam dzieckiem, czytano mi bajki o księżniczkach albo zwykłych, niemagicznych zwierzątkach.
    Nie żebym narzekała, bo naprawdę lubiłam tamte opowieści, a wiele z nich wciąż znałam na pamięć. Czułam się jednak głupio, kiedy wychodziło na jaw, że wciąż niezbyt wiele wiem o świecie czarodziejów, bo tak naprawdę sama musiałam się w nim odnaleźć. Rodzice nie potrafili przekazać mi żadnej wiedzy związanej z tym tematem.
    - O czym jest ta książka? - spytałam, zerkając na chłopaka. Wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji - tej, którą przybrałam zanim jeszcze zaczęłam się wychylać, by móc odczytać tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Moja mama też jest mugolem – odpowiedziałem, uśmiechając się do niej. Nie chciałem, żeby poczuła się gorsza, tylko dlatego, że jej rodzice nie byli czarodziejami. Wiedziałem, że wiele dzieciaków w szkole ma z tym problemy, bo ci czystej krwi czasem po prostu nie potrafią zaakceptować mugolaków. Osobiście uważałem, że to głupoty, w końcu co to za różnica kto jakie ma korzenie. - Kiedyś dostała taką samą książkę od mojego taty, a potem co wieczór czytała mi – wyznałem.
    Lubiłem słuchać czarodziejskich bajek, ale te mugolskie wcale nie były gorsze. Sam pamiętałem baśnie o księżniczkach i rycerzach czy też książętach. Może i nie było w nich tylu magicznych zwierząt, takich jak hipogryfy, ale równie dobrze działały na wyobraźnię małego dziecka.
    - Chcesz posłuchać? - spojrzałem na nią zaciekawiony, przewracając już w tym czasie stronice książki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przytaknęłam kilkakrotnie głową w odpowiedzi na jego pytanie. Pomimo swojego wieku wciąż uwielbiałam bajki, a już szczególnie te, których nigdy wcześniej nie miałam szansy usłyszeć.
    - Poczytasz mi? - spytałam, zapadając się głębiej w miękką poduchę. Wyprostowałam nogi, ułożyłam się w pozycji półleżącej, a ręce zwinęłam przy brodzie i oparłam na nich głowę. Odwróciłam głowę w stronę chłopaka i uśmiechnęłam się do niego radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widząc zaciekawioną twarz dziewczyny, uśmiechnąłem się promiennie. Dawno nikomu nie czytałem na głos i szczerze mówiąc bałem się trochę, że wyszedłem już z wprawy, ale całkiem podobała mi się ta wizja. Podążyłem za dziewczyną i rozsiadłem się wygodniej, zapadając się trochę w miękką poduchę. Nogami odepchnąłem się lekko i przesunąłem w stronę Aesung, po to, żeby lepiej jej się oglądało zawarte w książce ilustracje.
    - Na skraju Zaczarowanego Lasu mieszkał Gryfcio, mały hipogryf – zacząłem. Czytałem na głos, co jakiś czas przewracając kartki i przybliżając książkę do dziewczyny, pokazując jej kolorowe obrazki, które śledziły fabułę. Na każdej ze stron nie było zbyt wiele tekstu, a litery były całkiem duże, to w końcu książka dla dzieci, więc czytanie poszło mi całkiem sprawnie. Przez kilkanaście minut śledziliśmy razem z Aesung przygody małego hipogryfa, który pewnego dnia zgubił się podczas jednej z wycieczek i poznał chłopca, który okazał się być czarodziejem. Nowa para przyjaciół przeżyła razem wiele wspaniałych przygód, starając się odnaleźć dom Gryfcia.
    Co jakiś czas spoglądałem ukradkiem na dziewczynę, sprawdzając, czy dalej mnie słucha, ta jednak nie dość, że słuchała z uwagą, to ochoczo śledziła ze mną kartkę po kartce. To było naprawdę miłe i aż zrobiło mi się smutno, kiedy dotarłem do ostatniej strony opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  12. Myungsoo rozsiadł się wygodnie w poduszce, po czym przesunął bliżej mnie, bym bardziej go słyszała i miała lepszy widok na ilustracje w książce, a następnie zaczął czytać.
    Na kolejne kilkanaście minut przenieśliśmy się w świat małego Gryfcia, hipogryfa, który wraz z nowopoznanym przez niego czarodziejem przeżywał mnóstwo fascynujących przygód. Naprawdę dobrze słuchało mi się głosu Myungsoo, więc zatonęłam w czytanych przez niego słowach, przy okazji oglądając wszystkie umieszczone w książce ilustracje. Co jakiś czas mruczałam pod nosem bliżej niezidentyfikowane odgłosy, które miały być moją odpowiedzią na to, co dzieje się w opowieści, ale chłopak na szczęscie nie zwracał na to uwagi.
    Jęknęłam cicho, gdy na jednej z kartek książki zauważyłam słowo "Koniec". Naprawdę nie chciałam, by ta chwila się kończyła - nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale czułam się wtedy naprawdę beztrosko. Zupełnie tak, jakbym znowu była dzieckiem.
    - Szkoda, że bajki dla dzieci są takie krótkie - odezwałam się po chwili, przerywając jednocześnie panującą pomiędzy nami ciszę. - Dziękuję, że przeczytałeś mi to na głos, Myungsoo.
    Uśmiechnęłam się do niego, po czym - nie wiedząc co ze sobą zrobić - uznałam, że czas wrócić do czytania Lockharta. Uniosłam swoją poduchę nieco do góry i poczłapałam z nią kilka kroków dalej. Nie chciałam, żeby chłopak widział co czytam, więc to było najlepszym wyjściem z tej sytuacji.
    - Co będziesz teraz robił? - spytałam chłopaka, otwierając książkę tam, gdzie wcześniej umieściłam zakładkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Nie ma za co, Aesung – odparłem wesoło, uśmiechając się do niej. Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy dotarło do mnie, że znowu miałem okazję poczytać komuś ulubioną bajkę. - Też żałuję – przyznałem po chwili. Może to wydawać się dziwne i wiele ludzi powiedziałoby, że pewnie jestem już za stary na takie książki, ale miło było przypomnieć sobie historię o małym Gryfciu. Bajki dla dzieci były zdecydowanie najlepszym lekarstwem na wszystko. Z niechęcią zamknąłem książkę, po czym powoli zsunąłem się z poduchy i wstałem na nogi. Podszedłem do półki, z której wcześniej wyciągnąłem trzymaną teraz w ręce bajkę, i odłożyłem ją na miejsce.
    Zauważyłem, że dziewczyna przesuwa się trochę dalej. Zacząłem się zastanawiać nad odpowiedzią na jej pytanie. Przyszliśmy tu, żeby mogła w spokoju skończyć książkę, więc i ja powinienem się czymś zająć, żeby jej nie przeszkadzać.
    - Może teraz ty mi poczytasz, co? - zaproponowałem, podchodząc do miejsca, z którego wcześniej wstałem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uniosłam głowę do góry, słysząc jego pytanie, po czym wybuchnęłam cichym śmiechem. Niby co miałabym mu poczytać, książkę Gilderoya Lockharta o tym, jak zadaje się z wampirami? Zasłoniłam twarz lekturą, nie mogąc przestać chichotać. Po chwili zaczęłam się jednak uspokajać i oddychać głęboko, więc gdy tylko ochłonęłam odezwałam się do chłopaka.
    - Nie wiem co mogłabym ci przeczytać. - Czułam jak na moją twarz wpełza durny uśmiech, którego nie potrafiłam zatrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyna zachichotała i schowała się za książką, co i u mnie wywołało mimowolny uśmiech.
    - Jeśli nie chcesz czytać swojej książki, możesz wybrać coś z półki – zaproponowałem. Była tu masa ksiąg i książeczek, coś jak mini biblioteka, więc na pewno coś by się znalazło. - Albo opowiedz coś.
    Rozsiadłem się wygodnie, wyciągając na poduszce. Wzrok wlepiłem w dziewczynę, która siedziała obok, wciąż z książką w rękach. Nie widziałem jej tytułu, ale odpuściłem sobie sprawdzanie jej. W końcu jeśli będzie miała ochotę, sama powie co czyta.

    OdpowiedzUsuń
  16. Spojrzałam na półki wyłożone książkami zastanawiając się nad tym, czy znajdę jakąś, która nadawałaby się do przeczytania. Może lepiej byłoby coś opowiedzieć...? Nie chciałam zawieść chłopaka, bo wyglądało na to, że naprawdę chętnie posłuchałby jakiejś historyjki, a w dodatku czułam, że powinnam się mu odpłacić, skoro on przeczytał mi całą książkę na głos. Bałam się jednak, że mój głos będzie dziwnie brzmiał, albo będę się jąkać ze stresu, a w dodatku miałam pustkę w głowie. Kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy, a ja gorączkowo próbowałam zmusić mózg do myślenia.
    - Nie wiem co mogłabym opowiedzieć - wyznałam po chwili, czując jak palą mnie policzki.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przez chwilę przyglądałem się jej, jak nad czymś rozmyśla. Po chwili jednak uznała, że nie wie, co mogłaby mi opowiedzieć, a na jej policzkach wykwitły urocze rumieńce.
    - Może jakąś bajkę o królewnie? - zachęciłem ją. W końcu właśnie takie bajki opowiada się małym dziewczynkom, racja? - Na pewno masz jakąś ulubioną.
    Czekałem cierpliwie, żeby Aesung mogła w spokoju pomyśleć. Nie chciałem na niej nic wymuszać, ale miło byłoby usłyszeć jakąś przyjemną historię i to z jej ust. Lubiłem słuchać jej głosu, chociaż raczej nie miałem dotąd okazji, żeby posłuchać go przez dłuższy czas.

    OdpowiedzUsuń
  18. Gdy tylko pomyślałam o bajce o królewnie, w mojej głowie wykwitły obrazy znane mi z mangi Kaori Yuki Ludwig Kakumei. Starałam się je stamtąd wykurzyć za wszelką cenę, ale nie było to takie łatwe, bo jednak świadomość, że księżniczki, które w dzieciństwie uznawałam za cudowne mogły tak naprawdę być złem wcielonym, trochę mnie przerażała. Miałam ochotę opowiedzieć Myungsoo którąś z tamtych historii, ale nie chciałam psuć miłej atmosfery, która wytworzyła się w Pokoju Życzeń.
    - Słyszałeś kiedyś o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach? - spytałam chłopaka unikając jego wzroku, bo byłam zbyt zawstydzona by móc na niego w ogóle spojrzeć. - Tę bajkę mama opowiadała mi najczęściej kiedy byłam mała.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozpromieniłem się, kiedy znów usłyszałem jej głos. Zsunąłem się z poduchy i ułożyłem wygodnie na dywanie, kładąc się na brzuchu. Głowę oparłem na rękach i skierowałem wzrok na dziewczynę. Dywan był naprawdę miękki i wygonie się na nim leżało.
    - Hmmmm – mruknąłem – nie sądzę. - W głowie pojawiły mi się obrazy wyobrażane w dzieciństwie, jednak nie umiałem w niej odnaleźć złotowłosej dziewczynki. Najwyraźniej po prostu nie znałem tej bajki, co tylko jeszcze bardziej pobudzało moją ciekawość. - Opowiadaj – powiedziałem wesoło, spoglądając na nią spod rzęs.

    OdpowiedzUsuń
  20. Myungsoo uznał, że wygodniej będzie mu na dywanie, więc położył się na nim, a głowę oparł na rękach. Poducha, na której siedziałam, była ustawiona tak, że patrzyłam prosto na niego, więc przez chwilę zastanawiałam się nad odwróceniem jej w inną stronę. Chłopak patrzył na mnie wyczekująco, a ja uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie będzie to robił przez całą moją opowieść. Już samo to, że musiałam tyle mówić sprawiało, że okropnie się stresowałam, ale wzrok Myungsoo krępował mnie jeszcze bardziej.
    - Nie patrz się tak, bo mnie zawstydzasz - odezwałam się po chwili, czując się niczym debil. Moje policzki płonęły żywcem, a w brzuchu czułam dziwne łaskotanie. - Myungsooooooo...

    OdpowiedzUsuń
  21. Patrzyłem na nią i czekałem, aż zacznie, zupełnie nie przejmując się tym, że musiało to być dość onieśmielające. Dopiero kiedy dziewczyna zwróciła mi uwagę, pochyliłem głowę w dół, uśmiechając się do dywanu, który był pode mną.
    - Przepraszam – powiedziałem, po czym podniosłem głowę, opierając ją na dłoniach i zamknąłem oczy. - Jeśli będzie ci wygodniej, to mogę w ogóle nie patrzeć.
    Nie bardzo wiedziałem, na czym innym mógłbym skupić wzrok. Wolałbym raczej nie zajmować się w tym czasie czymś innym, bo pewnie kompletnie nie zrozumiałbym bajki, a przecież nie o to mi chodziło. No a zamknięte oczy w sumie nie były takim złym pomysłem. W wyobraźni dalej widziałem przed sobą twarz Aesung, a ona nie musiała się przejmować tym, że ją podglądam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Chłopak zamknął oczy, czekając na moją opowieść o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach. Miałam właśnie zacząć mówić, gdy nagle poczułam się bardzo dziwnie - ogarnęło mnie nieprzyjemne uczucie. Coś jakby niewyjaśniona, nagła niechęć do chłopaka oraz do przebywania z nim w jednym pomieszczeniu, a tym bardziej do opowiadania mu czegokolwiek. Zacisnęłam więc usta zanim jeszcze wypłynęło z nich choćby jedno słowo, a wzrok opuściłam na swoje dłonie.
    - Nie mogę - odezwałam się po chwili. - Przepraszam.
    W sumie, to sama nie wiedziałam za co przepraszam, bo to nie moja wina, że naprawdę nie miałam ochoty tego robić. Unikałam jednak jego wzroku jak mogłam, bojąc się tego, co mogę za chwilę usłyszeć.

    OdpowiedzUsuń
  23. Czekałem cierpliwie, aż dziewczyna zacznie mówić, kołysząc się lekko na boki. Nie dochodził mnie jednak dźwięk jej głosu, aż w końcu się odezwała wyraźnie zmienionym głosem. Otworzyłem oczy, lekko zmartwiony, po czym zaraz usiadłem, prostując plecy.
    - Wszystko w porządku? - spytałem, zerkając na dziewczynę. Nie patrzyła na mnie, ale minę miała wyraźnie zmartwioną. - Chcesz... wracać do wieży?
    Starałem się domyślić powodu tej nagłej zmiany zachowania dziewczyny, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  24. - Nie wiem - mruknęłam w odpowiedzi na jego pierwsze pytanie. Nie, odpowiedziało za mnie coś w mózgu, więc pokręciłam głową i podniosłam się z poduchy. Chłopak usiadł na dywanie, obserwując uważnie każdy mój ruch, co jeszcze bardziej działało mi na nerwy.
    - Tak, chyba powinnam już sobie iść - odparłam, zamykając książkę Lockharta, by za chwilę wetknąć ją pomiędzy moje skrzyżowane ramiona, a klatkę piersiową. Nie miałam zamiaru czekać na chłopaka, bo bardzo nie chciałam wracać do pokoju wspólnego Gryffindoru razem z nim. Podeszłam więc do dużych, drewnianych drzwi, nacisnęłam klamkę i popchnęłam je do przodu.
    - Dobranoc - rzuciłam jeszcze cicho, choć zupełnie nie miałam na to ochoty. Chciałam wyjść bez słowa i położyć się w swoim łóżku, a potem najlepiej przeleżeć tam całą wieczność.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziewczyna wstała i wetknęła książkę w ramiona, po czym skierowała się w stronę drzwi. Patrzyłem za nią, jak otwiera drzwi i wychodzi, niekoniecznie świadom, co właściwie się stało. Wyglądała na trochę przygnębioną, ale nie poleciałem za nią, w razie gdyby nie chciała wcale mojego towarzystwa.
    - Dobranoc – odpowiedziałem i przez chwilę zostałem jeszcze, siedząc samotnie na dywanie. Przestraszyłem się, że może czymś ją do siebie zraziłem, dlatego tak szybko rozmyśliła się co do bajki i uciekła.
    Nie chcąc dłużej zostawać w opuszczonym pokoju, w którym nagle zrobiło się jakoś mniej przyjaźnie, wyprostowałem nogi i wstałem. Skierowałem się w stronę dużych, drewnianych drzwi, po czym pociągnąłem za klamkę i zniknąłem za nimi.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  26. Do pokoju weszli w miarę szybko, by nikt przypadkiem nie wszedł razem z nimi. Przecież tamci Ślizgoni mogli chcieć wrócić, stwierdzając, iż piski dziewczyny nie są aż takie straszne. Dopiero gdy zamknęli za sobą drzwi, co równało się z poczuciem pewności, że nikt nie wejdzie, zaczęli się rozglądać.
    - Jeju, tu jest cudownie - powiedziała Ji zachwycona.
    Nie wiedziała, gdzie ma podziać oczy. Wszędzie było coś wspaniałego. Otaczała ich zieleń a niebo nad nimi przybrało przepiękny odcień błękitu. Chmur było mało, lecz gdy już jakieś pojawiały się na horyzoncie, miały bajeczne kształty.
    Ku uciesze dziewczyny rosło tutaj mnóstwo kwiatów, które osobiście uwielbiała. Wszystkie zachęcały wręcz, by je zerwać i zrobić wianek.
    - Tak sobie wymarzyłeś to miejsce - spytała, przenosząc wzrok na niego.
    Jej usta były wygięte w bardzo szerokim uśmiechu a entuzjazm rozświetlał jej oczy.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  27. Przyjemnie zrobiło mu się na sercu mając świadomość, że Ji Eun podoba się to miejsce. Jeszcze nigdy nie miał okazji odwiedzić go z kimś innym, ale - mimo że znali się dopiero od niedawna - jej obecność nie przeszkadzała mu w najmniejszym stopniu. Wręcz przeciwnie, cieszył się, że sprawił jej tym przyjemność.
    Słysząc jej pytanie, kąciki jego ust poderwały się nieśmiało ku górze. Zawsze się uśmiechał, kiedy nie wiedział co powiedzieć lub kiedy po prostu odczuwał zawstydzenie. W tym wypadku oba te przejawy miały miejsce, ale starał się tym nie przejmować.
    - Pomyślałem, że skoro jest zima to może... - nie dokończył, tylko przysiadł na zielonej trawie, poklepując miejsce obok siebie, czym wskazał miejsce Ji Eun. Jej obecność trochę go onieśmielała, ale lubił jej towarzystwo, więc nie było w tym niczego złego.
    Po chwili oparł ręce za siebie, wpatrując się w upływające obłoki.
    - Brakuje mi takiej pogody. Nie przepadam za zimnem - oznajmił nagle, dyskretnie zerkając na Ji Eun. - A ty lubisz zimę?

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiwnęła głową w geście zrozumienia. Spojrzała na wskazywane przez niego miejsce. Z uśmiechem usiadła obok niego, jak zwykle siedziała, po turecku. Nie patrzyła w niebo. Rozglądała się do koła w poszukiwaniu swoich ulubionych gatunków kwiatów. Flory tutaj nie brakowała. To miejsce było swego rodzaju rajem.
    - Zima ma swoje plusy i minusy - powiedziała. - Nie lubię jej, ale też nie nienawidzę. Jest mi obojętna.
    Spojrzała na niego. Widziała po nim, że to miejsce jest dla niego czymś ważnym. Zazdrościła mu posiadania swojego własnego miejsca na ziemi, do którego zawsze będzie mógł wrócić.
    Po chwili wahania postanowiła się położyć na trawie.
    - Lubisz patrzeć na kształty chmur - spytała nagle. - W dzieciństwie lubiłam to robić z rodzicami...
    W sumie nie wiedziała dlaczego znowu zebrało jej się na wyznania. Nie znała go przecież zbyt dobrze, lecz pomimo tego nie bała się mu mówić takich rzeczy. Ocenianie po pozorach dobrze jej wychodziło a chłopak wyglądał na kogoś godnego zaufania. Z pewnością nie należał do tych, którzy zaraz zaczną biegać po korytarzu, by się przechwalać.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  29. - Kształty chmur? - spojrzał na nią, a następnie na nieboskłon rozciągający się nad ich głowami. Zauważył chmurę kształtem przypominającą głowę słonia, choć - gdyby się uprzeć - mogłaby być też zupełnie czymś innym. Wpatrywanie się w obłoki było dobrą metodą na odstresowanie. W dzieciństwie często tutaj przychodził, kiedy czuł się w jakiś sposób sfrustrowany. Zazwyczaj ciężko było mu rozmawiać o swoich uczuciach, więc zwykł wszystko dusić w sobie, ale to miejsce było dla niego jak oaza spokoju.
    Zauważył, że Ji Eun rozgląda się po łące w poszukiwaniu kwiatów - prawdopodobnie do wianka lub bukietu - więc postanowił pomóc jej w tych poszukiwaniach. Zerwał kilka stokrotek, które rosły w jego otoczeniu i zaczął układać z nich malutką wiązankę. Po chwili mała wiązanka przeistoczyła się w cały wianuszek, który założył na głowę niczemu nie świadomej Ji Eun.
    Posłał jej znaczące spojrzenie i uśmiechnął się łagodnie, zadowolony ze swojego efektu.
    - Wyglądasz jak wróżka - oznajmił z pełną bezpośredniością, prawdopodobnie nawet nie zdając sobie sprawy, jak zawstydzająco to mogło zabrzmieć.

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  30. Była tak wpatrzona w niebo, że nie zauważyła, co jej towarzysz tworzy. Dopiero gdy poczuła wianek na głowie, automatycznie dotknęła głowy. Delikatnie dotykała wianka, by go nie zniszczyć.
    Zaśmiała się, słysząc jego uwagę.
    - To dobrze, czy źle - spytała.
    Miała ochotę na rewanż. Rozglądając się znalazła dużo bardzo ładnych kwiatów, które zrywała i plotła, by po chwili ułożyć cały wianek. Uklęknęła przed chłopakiem i założyła mu go na głowę, po cym zaśmiała się.
    - Do twarzy ci w tymi kwiatkami - powiedziała, nadal cicho się śmiejąc.
    Nie było to złośliwe, bardziej koleżeńskie.
    Czas w tym miejscu wydawał się stanąć a jej nie przeszkadzało, że nie wie, co dzieje się za drzwiami. Zawsze była doinformowana, gdy coś się działo. Zawsze była wtedy na miejscu. Teraz jednak nie chciała. Podobało jej się spędzaniu czasu z Sunho.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  31. - Dlaczego źle? - uśmiechnął się łagodnie, tarmosząc jej lekko grzywkę. - Nic z tych rzeczy. Wróżki są przecież ładne.
    Dopiero po chwili uświadomił sobie, co powiedział, szybko zakrywając usta dłonią. Czuł jak ciepło stopniowo zalewa jego policzki, docierając aż po krańce uszu. Już dawno nie zaserwował sobie takiego wstydu, wypalając najbardziej głupią uwagę, jaka przyszła mu do głowy. W końcu to zabrzmiało tak, jakby zasugerował, że dziewczyna też jest ładna...
    - To znaczy... - kontynuował, prawdopodobnie nawet nie zdając sobie sprawy, że pogrąża się jeszcze bardziej. - Nie miałem nic złego na myśli. T-to nie tak jak myślisz...
    Westchnął głęboko i odwrócił wzrok, czując za sobą coraz większe zawstydzenie. Miał tylko nadzieję, że Ji Eun nie uznała go teraz za dziwaka. W końcu nie znali się na tyle dobrze, by atakować się takimi wyznaniami.
    Spojrzał na nią z miną zbitego szczeniaka, kiedy poczuł na swojej głowie dodatkowy ciężar. Dotknął miejsca, w którym znajdował się wianek i wydął zabawnie usta.
    - Skoro tak myślisz...

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  32. Zachichotała na ten gest. Gdy usłyszała jego słowa, była pewna iż na jej twarzy pojawiły się rumieńce, których nawet makijaż nie schowa. Poczuła się miło, lecz zarazem strasznie się zawstydziła. A z każdą kolejną chwilą czuła, jak to uczucie coraz bardziej narasta. Automatycznie spuściła wzrok, kierując go na trawę. Nerwowo zaczęła lekko czochrać swoje włosy.
    Po chwili jednak postanowiła nie siedzieć tak, atmosfera mogłaby opaść. Uśmiechnęła się do niego.
    - Miło mi, że uważasz że wyglądam jak wróżka- powiedziała.
    Starała się wrócić do tego wszystkiego, co było przed chwilą. Wianek chyba załatwił sprawę.
    - Ja to wiem- powiedziała wesoło. - I myślę że trochę przypominasz mi elfa.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  33. - Czy też mam to potraktować jako komplement? - zaśmiał się nerwowo, aczkolwiek atmosfera nie była już tak żenująca jak przedtem. Podejrzewał, że to wszystko za sprawą Ji Eun i jej pogodnej osobowości. Zdecydowanie, w jej towarzystwie czuł się bardzo komfortowo.
    - Chyba niedługo będziemy musieli się zbierać. Nie wiadomo, co dzieje się na korytarzu - powiedział po chwili, podnosząc się z miejsca. Wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny, pomagając jej wstać. Nie chciał jeszcze żegnać się z tym miejscem, ale wzywało go jeszcze kilka innych rzeczy.
    Odruchowo dotknął ręką swoich włosów, natrafiając na wianek, który wykonała dla niego Ji Eun. Poprzysiągł sobie, że zachowa go na pamiątkę.
    - Dziękuję, że dotrzymałaś mi towarzystwa - uśmiechnął się uroczo i skłonił delikatnie, jak nakazywały zasady dobrego wychowania.

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  34. - Zależy jak na to spojrzeć - stwierdziła z uśmiechem.
    Ulżyło jej, iż zła atmosfera sprzed chwili zniknęła. Dziękowała sobie, że potrafi tak zmieniać wszystko. w sumie to nigdy nie zastanawiała się, skąd cały jej charakter i umiejętności z nim związane. Nigdy nie zauważyła tego u żadnych ze swoich rodziców.
    - Oh, tak - powiedziała.
    Była trochę rozczarowana, iż ta chwila trwała tak krótko. Starała się to jednak ukryć za uśmiechem. Chwyciła delikatnie jego dłoń i z jego pomocą, wstała, dziękując przy tym. Przez to jednak jej wianek zsunął się z jej włosów. Od razu jednak go chwyciła, by z powrotem nałożyć go sobie na głowę.
    - Nie masz za co, to ja powinnam podziękować za miły czas i za to miejsce - powiedziała, zabawnie przy tym dygając.
    Śmiesznie musiała wyglądać - dwie kitki, wianek i do tego była całkiem niska, czego nawet buty nie potrafiły ukryć.
    - Ale mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze kiedyś razem porozmawiać - powiedziała.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  35. - Na pewno - powiedział z uśmiechem, gdy nagle coś w jego wyrazie twarzy się zmieniło i pojawiło się osłupienie. Przypomniał sobie bowiem, że ma do wykonania jeszcze jedną ważną pracę i nie może czekać ani chwili dłużej.
    - O rety... - mruknął pod nosem, z niepokojem zerkając w stronę wyjścia. - Naprawdę muszę już lecieć. Trzymaj się!
    Po tych słowach czym prędzej pobiegł w kierunku drzwi, nawet nie oglądając się za siebie. Po chwili zniknął za drzwiami, będąc już w drodze do Pokoju Wspólnego Puchonów.
    [Z/L]

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  36. Obserwowała poczynania chłopaka. Nie mogła powstrzymać śmiechu, gdy wybiegł z pomieszczenia. Wyglądało to całkiem zabawnie.
    - Zalatany ten świat - podsumowała.
    Jeszcze z pomieszczenia nie wyszła. Pozbierała jeszcze kwiaty, co trochę wahając ich zapach. Gdy uzbierała pokaźnej wielkości bukiet, zaczęła kierować się w stronę wyjścia. Już po chwili zniknęła za drzwiami a pomieszczenie zniknęło.

    [Z/L]
    IU

    OdpowiedzUsuń
  37. Na ścianach było mnóstwo zdjęć z podpisanymi datami. To dość niesamowite. Tysiące zdjęć i podpisów, a na ziemi wiele przedmiotów, których nieznałem. Usłyszałem jak Kyungsoo wchodzi do pomieszczenia a raczej wbiega. Bo był dość szybki.
    Rozejrzałem sie wokoło szukając czegoś co by mi powiedziało co to za miejsce. Ale ostatecznie zdecydowałem sie na po prostu przejrzenie zdjęć.
    Zdjęcie bobasa z moją datą urodzin i imieniem. Nie rozumiałem o co w tym chodzi.
    -To ja... - wyszeptałem tylko patrząc na zdjęcie. Uniosłem lekko kąciki ust. To aż dziwne. Nigdy sie nie uśmiechałem. Odkleiłem zdjęcie ze ściany.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wparowałem do środka zamykając z hukiem drzwi pomieszczenia. Chłopak stał na środku rozglądając się po pokoju życzeń, który tym razem ukazał odwiedzającym go coś niesamowitego... Czytałem już o różnych rzeczach, ale tego co tu zastałem nie można było spotkać w żadnej z ksiąg.

    Na ścianach wisiało niesamowicie dużo zdjęć. Rozpoznawałem na niektórych Taekwoona, ale wolałem się nie wypowiadać na ten temat.

    - To pokój życzeń - stwierdziłem, spoglądając na chłopaka, który właśnie zerwał jedno z zdjęć. - Rozpoznajesz te wszystkie zdjęcia i przedmioty?

    To było niezwykłe. Czyżby Hogwart chciał przez to przypomnieć temu chłopakowi kim jest? To fascynujące! Bardzo cieszyłem się, że mogłem to zbadać z bliska. Jako wielbiciel nauki cieszyłem się, że w tym uczestniczę. To mogło być zupełnie coś nowego, coś co jeszcze nikt dotąd nie zbadał.

    Podszedłem niepewnie do chłopaka i dostrzegłem jego delikatny uśmiech. To w końcu powinno być dla niego wspaniałe przeżycie. Może to serio sprawi, że o czymś ważnym sobie przypomni. W końcu to tylko amnezja, a nie nic poważniejszego...

    OdpowiedzUsuń
  39. -Pokój życzeń.... - powtórzyłem cicho idąc powoli datami i oglądając fotografie. Większość nie była wyraźna albo pokazywała niezrozumiałe dla mnie rzeczy. -Pierwszy raz to widze... - odpowiedziałem mu patrząc na zdjęcie kiedy miałem 3 lata i stałem obok moich rodziców z szerokim uśmiechem. To było naprawde urocze mimo, że tego nie pamiętałem.
    Następne zdjęcie było dwa dni później. Jedyne co było na nim to krew i ręka kobiety z różdżką. "Śmierć rodziców". Krótki zwięzły dopisek, który lekko zabolał mnie od środka. Był podreślony czerwoną linią. Zauważyłem, że tylko złe wspomnienia i momenty zaniku pamięci są podkreślone. Było tego zbyt dużo i nie wiedziałem czy chce to wszystko oglądać. Wziąłem ze ściany nasze rodzinne zdjęcie i odsunąłem sie na kilka kroków.
    -Nie wiem czy chce to oglądać... - westchnąłem spoglądając na niego

    OdpowiedzUsuń
  40. Taekwoon stał i przyglądał się w jakieś urocze zdjęcie z dzieciństwa. Później nie było tak miło, albowiem na kolejnej fotografii można było zobaczyć pełno krwi i jakiś napis o śmierci rodziców. To było straszne, aż samemu wróciłem do śmierci własnych rodziców...

    - Jung Taekwoon, jeśli to cię pocieszy, ja także straciłem rodziców - szepnąłem w jego stronę, ale nawet nie wiedziałem czy usłyszał, bo ten się jak zaklęty w wszystkie zdjęcia z czerwonym podkreśleniem.

    Czyli wszystkie te fotografię i przedmioty opowiadały o jego przeszłości. Nie mogłem sobie wyobrazić jak się czuję. Po prostu nie mogłem, to było zbyt trudne. Ale z pewnością nie chciałbym dźwigać takiego ciężaru, jakim są te wszystkie wspomnienie. Nie wyglądały mi na radosne, nawet z twarzy chłopaka można było to wyczytać.

    - Nikt ci nie każe - odpowiedziałem, podchodząc do niego i kładąc mu rękę na ramieniu. - Ale pamiętaj, że taka okazja może się więcej nie trafić. Masz w zasięgu ręki wszystkie wspomnienia, może nie są one za wesołe, ale samo posiadanie wiedze z przeszłości, czy to złej czy dobrej, jest w jakimś sensie radosne, nie sądzisz?

    Myślałem, że dobrze mu doradziłem. Przecież nie chciałem niczego złego, a tym bardziej, by tak skrzywdzony życiem chłopak jeszcze bardziej cierpiał...

    OdpowiedzUsuń
  41. Zacisnąłem palce na rodzinnym zdjęciu. Kyungsoo ma racje. Ale to wszystko mnie przytłaczało ilością i było przepełnione smutkiem.
    -Współczuje ci Kyungsoo. Ja ich nawet nie pamiętam więc nie mam powodu do smutku ani do szczęścia. - westchnąłem spoglądając na niego. Poczułem jego ręke na ramieniu.
    -Nawet jeżeli dowiem sie wszystkiego w tym momencie to szczęście będzie trwało tylko chwile. Prędzej czy później znowu tego zapomne. Zapomne o tobie, o innych w Hogwarcie. Zapomne o tym kim jestem. I od nowa zaczne kreować swoje życie. - wzruszyłem ramionami chowając dwa zdjęcia do kieszeni. -Idziemy? - spytałem porzucając chęć sprawdzenia wszystkiego na temat mojej przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  42. Trochę byłem na siebie zły, że pod wpływem chwili i chęci pocieszenia, oświadczyłem, iż nie mam rodziców. Za często się tym chwaliłem... Za często.

    Chłopak miał rację, jego amnezja mogła mu znowu dać o sobie przypomnieć. Zrobiło mi się strasznie przykro. Nie chciałbym tak żyć. Nigdy! To największe przekleństwo jakie może człowieka dopaść...

    - Może warto być choć przez chwilę szczęśliwym - oznajmiłem, po cichu, ale po głębszym przemyśleniu doszedłem do wniosku, że to chyba rzeczywiście nie ma sensu. Karmienie się chwilowym szczęściem...? - No dobrze, to chodźmy.

    Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę drzwi. Nie wiedziałem czy powinienem zostawiać to miejsce bez wcześniejszego zagłębienia się w jego zakamarki. Nikt nie wiedział, jakie rzeczy są w nim jeszcze ukryte. Jednakowoż wola Taekwoona była inna niż przypuszczałem, ale szanowałem ją, dlatego też opuściliśmy pokój życzeń z rzeczami i zdjęciami z jego zapomnianego życia.
    [Z/L]x2

    [Jak chcesz to napisz na VII piętrze, chyba, że wolisz już niżej. Ale pamiętaj, żę to Kyungsoo musi cię prowadzić :D]

    OdpowiedzUsuń
  43. On i Di w miarę szybko dostali się do ciepłego Hogwartu. Na korytarzach były pustki z powodu balu, który miał się odbyć już nie długo. Ludzie się szykowali albo spali, by podczas zabawy być w pełni sił. Złożyło się tak, że ani Zico ani jego chłopak , jakkolwiek dla niego to dziwnie jeszcze brzmiało, nie szli na bal. To chyba raczej nie były ich klimaty.
    Jiho zabrał chłopaka, starając się też nie pędzić za bardzo. W końcu udało im się dotrzeć na VII piętro, gdzie wspólnie udało im się wejść do Pokoju Życzeń. Miejsce wyglądało bardzo ciekawie - duży kominek, w którym wesoło skwierczał ogień, miękkie fotele i duża kanapa, z wieloma poduszkami. Na podłodze rozłożony był miękki dywan a cały pokój był bardzo przytulny.
    - Ciekawie tutaj - powiedział cicho, rozglądając się.
    Przez dłuższy czas już jedną ręką obejmował go w pasie, trzymając tym samym swój płaszcz, by z niego nie spadł i tamtemu było ciepło.
    - Ale będzie ci ciepło - dodał po chwili.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  44. Gdy tylko weszliśmy do zamku, od razu poczułem przyjemne ciepło. No i jak szliśmy to byłem nieco rozkojarzony, bo Jiho hyunggie mnie obejmował. Chyba nikogo nie było, że zdobył się na coś takiego. Droga po schodach była męcząca, siódme piętro to wyczerpująca wspinaczka. No ale Jiho chyba miał lepszą kondycję ode mnie. Gdy już dotarliśmy, przez chwilę łapałem oddech a w tym czasie na jednej ze ścian magicznie otwarło się wejście! Wgapiałem się w to z otwartymi szeroko oczami, chociaż jako-taki już znałem magię.
    -Łaaał, co to jest?- Zapytałem oczarowany, w międzyczasie wchodząc do środka. Jak się odwróciłem, to drzwi zniknęły.
    -Och? Już nie wyjdziemy, nie ma drzwi!- Powiedziałem zmartwiony, ale Jiho chyba się nie przejął, nawet chyba znów się zaśmiał. Ale był jeden plus tego wszystkiego, nikt nam nie wejdzie, więc Jiho hyung nie będzie się musiał obawiać, że ktoś nas zobaczy.
    Dopiero po chwili rozejrzałem się dookoła. Było przytulnie. Od razu pociągnąłem go na jeden z foteli przed kominkiem, popychając do pozycji siedzącej, by samemu usiąść na jego kolanach, twarzą do niego, od razu się wtulając.
    -Skoro nikt nam tu nie wejdzie to możemy się trochę...poprzytulać...- Powiedziałem nieśmiało, zaraz, jak to miałem w zwyczaju, chowając twarz w jego torsie.

    OdpowiedzUsuń
  45. Zaśmiał się widząc reakcje chłopaka na wszystkie te nowości. Widać młody jeszcze nie był za bardzo wciągnięty w świat magii. Ale w końcu to prawdopodobnie Zico mógł mu w tym jako tako pomóc, bo bez względu na to jak bardzo zlewał sobie prace domowe, to słuchał na lekcjach a mając bardzo dobrą pamięć, wiele wiedział. Z tego co się orientował Di był od niego jednak trochę młodszy.
    Obiecał sobie, że potem powie chłopakowi o tym miejscu o ile on sam się nie zorientuje. Obczajenie tego miejsca jednak nie było aż takie trudne.
    Był bardzo zaskoczony wyczynami chłopaka. Bardzo pozytywnie zaskoczony, swoją drogą. Objął go ramionami ochoczo a gdy ten schował twarz w jego torsie, zaczął głaskać po głowie. Były bardzo miękkie i przyjemne w dotyku.
    - Poprzytulać, może nawet całować - powiedział powoli. - Mamy sto procentową prywatność, której raczej nikt nie może nam zepsuć, co pozwala nam robić wszystkie te rzeczy, których nie możemy przy innych.
    Pocałował go w czubek głowy, po czym spojrzał się w kominek.
    - To dziwne - powiedział nagle. - Nie rozumiem, jak jedna, mała, niepozorna osóbka, który ty jesteś, może tak bardzo i dramatycznie zmienić mnie. A przynajmniej stosunek do ludzi, bo miłość, którą mogę dawać tylko jednej osobie, już coś zmienia.
    Mówił niskim głosem, cały czas patrząc się w kominek. Nadal delikatnie gładził go po głowie.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  46. Mógłbym tak nawet i wieczność tak siedzieć w jego ramionach. Mógłbym nawet i zasnąć i tak się obudzić. Gdy gładził moje włosy, poczułem się jeszcze bardziej błogo i bezpiecznie.
    Tak wiem, zdziwiłem go tym nagłym zaciągnięciem na fotel i w ogóle, ale ja sam siebie też zaskakuję. Tak długo chowałem się w skorupie, że nie znałem samego siebie. Słysząc jego słowa, zarumieniłem się. Ogólnie jakąś dziwną ekscytacje wywołuje u mnie słowo całować
    Podniecasz się, głupku
    No tak, DieDi jak zwykle wie więcej ode mnie. Ale jak słyszę to słowo, to od razu przypominam sobie jak zajebiście całuje Jiho a wtedy znów te motylki w brzuchu... Chyba uzależniłem się od jego ust. Najchętniej znów bym go pocałował, ale wstydzę się. Jestem jak narkoman który chce zażyć narkotyk, który w danej chwili okazuje się lekarstwem.
    Czując jego usta na swoim czole, odważyłem się sięgnąć do jego wolnej dłoni i spleść nasze palce razem. jego dłoń była większa niż moja i przyjemnie ciepła.
    -Ja też tego nie rozumiem... Nie jestem nikim ciekawym... tylko frajerem i dziwakiem, któremu się dokucza....- Powiedziałem smutno i zaraz zauważyłem, że Jiho zgromił mnie spojrzeniem za te słowa. Swoją drogą podobał mi się głos Jiho, a teraz jeszcze go zniżył, a ja z przyjemnością się w niego wsłuchiwałem.

    OdpowiedzUsuń
  47. Poczuł coś dziwnego z związku z tym ciepłym gestem, jakim było splecenie wspólne palców. Tak, jak na jeden dzień Zico doświadczył wiele bardzo dziwnych uczuć i prawie żadne z nich nie przypominało mu o tym kim jest. Przy Di nie był nieczułym sukinsynem, którego obchodzi mordowanie i to, jak inni na niego patrzą, chcąc w ich oczach dojrzeć strach. To było coś zupełnie innego.
    Nie mógł jednak nie posłać mordercze spojrzenia w jego stronę na te głupoty, które wygadywał. Najdelikatniej jak mógł złapał jego podbródek i uniósł tak, by znajdowała się tylko kilka centymetrów na przeciwko twarzy Zico.
    - Posłuchaj uważnie - powiedział. - Nie jesteś frajerem ani dziwakiem. Jesteś wyjątkowy i dla mnie jesteś dosłownie jedyną osobą, którą kocham. Nie mów już nigdy więcej tak, bo tak nie jest.
    Mówił każde słowo powoli i całkowicie poważnie a w oczach widać było nutkę złości. Miał nadzieję, że ten dokładnie sobie przyswoił to.
    - A teraz możesz z powrotem wtulić się we mnie i patrzeć w ogień albo zamknąć oczy i poczekać na to, co się wydarzy. Gwarantuję, że oby dwie z tych rzeczy będą bardzo miłe.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  48. To było cudowne, że każdy, nawet najdrobniejszy gest, zetknięcie dłoni czy spojrzenie wywoływało u mnie takie uczucia. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem. W sumie Jiho pewnie też, to było widać po nim. W jego oczach widać było czułość, pewnie tak samo jak w moich. Byłem w niego wpatrzony jak w obrazek. Liczył się tylko on. Nie wiem jak w tak krótkim czasie mogłem go tak pokochać. To aż niemożliwe. Ciągnęło nas do siebie i pomimo tego, że próbowaliśmy temu zapobiec i unikać się, nie daliśmy temu rady. Jednak takie poddanie się było całkiem przyjemne.
    -P-przepraszam....- Przygryzłem wargę i spuściłem potulnie głowę. Wiedziałem, ze mu się to nie spodoba.- Co ja poradzę, że jestem dla samego siebie nikim przez to wszystko co mnie spotkało. Całe moje życie po tamtym wypadku pytałem siebie i rzekomego Boga "dlaczego ja, dlaczego mnie to spotkało". Codziennie przed zaśnięciem płakałem a w dzień zakładałem maskę "mam wyjebane na was i na wasze dokuczanie mi". Żałosne, nie? Tak jak i ja. Więc nie wiem jakim cudem akurat do mnie coś...poczułeś. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale to najcudowniejsze, co mogło mnie spotkać.- Kolejny mój długi wywód, jednak lekko się uśmiechnąłem, żeby znów go nie martwić.
    -C-co się wydarzy, hyunggie?- Spojrzałem na niego zaciekawiony, jednak zrobiłem drugą zasugerowaną przez niego rzecz, zaraz zamykając oczy, kładąc głowę na jego torsie i słuchając jego serca, w międzyczasie ciągle trzymając swoją dłoń splecioną z jego.

    OdpowiedzUsuń
  49. Westchnął ciężko, po czym wezbrał w sobie wewnętrzną siłę, by po chwili powiedzieć to, co miał powiedzieć.
    - Skarbie - powiedział miękko, by znowu wrócić do normalnego głosu. - Gdyby nie ten wypadek, nie byłby w tobie DieDi. Gdyby nie on, omijałbyś mnie szerokim łukiem, nie poznalibyśmy się, nie byłoby cię tutaj. To się nazywa przeznaczenie, które po raz pierwszy nie zadało mi ogromnego kopniaka w dupę. Nie jesteś żałosny w żadnym momencie bycia, zrozum to.
    Zaśmiał się cicho, widząc jak posłusznie zamyka oczy. Chwilę gładził go po karku, by po chwili delikatnie chwycić jego twarz dłońmi i podnieść tak, by była dokładnie na przeciwko niego. Musnął delikatnie jego wargi, by po chwili wpić się w nie. Całował namiętnie.
    - Kocham twoje usta - powiedział cicho, w przerwie między pocałunkami. Nachylił się nad jego uchem, by szepnąć w nie: - Kocham ciebie.
    Delikatnie pocałował go w szyję, policzek i z powrotem w usta.

    hot Zico

    OdpowiedzUsuń
  50. O ile to możliwe, moje serce zabiło szybciej na dźwięk tego czułego słowa. Skarbie... Powiedział to takim miękkim i czułym głosem. Rozpłynę się zaraz, jak tak dalej pójdzie. Jak taki, zewnętrznie bezduszny morderca może być tak czułą i słodką osobą? Nigdy tego nie pojmę, ale chyba nie będę próbował. Wolę się zatracać w tej przyjemnej nieświadomości.
    -Może i masz rację... Naprawdę wierzysz w przeznaczenie?- Uśmiechnąłem się szerzej, delikatnie ściskając jego dłoń.
    Przez chwilę zastanawiałem się, co on planuje, lecz gdy delikatnie gładził mój kark, zatracałem się w jego dotyku, kompletnie wyłączając myślenie. A gdy dodatkowo poczułem jego ukochane przeze mnie usta, od razu położyłem dłonie na jego policzkach, w razie gdyby próbował mi uciec. No bo ja wiedziałem co ten zadziornik planuje? Chciałem porozkoszować się tym pocałunkiem, więc niechętnie pozwalałem mu na odsuwanie się. Przy każdym jego wyszeptanym słowie nasze wargi ocierały się o siebie. Jego delikatny szept prawie że do moich warg i te słowa, działały na mnie ze zdwojoną siłą. Mruknąłem niezadowolony, gdy się odsunął, ale zaraz odchyliłem szyję, czując jego usta na szyi. To było...przyjemne. Nie wiedziałem że mam wrażliwą szyję..
    -Też Cię kocham hyunggie...

    OdpowiedzUsuń
  51. Uśmiechnął się.
    - Jakbym mógł nie wierzyć, skoro tu siedzisz na moich kolanach?
    Musnął delikatnie wierzchem dłoni jego policzek. To było szalenie nie podobne do niego, jego charakteru. Ale przecież nikt go tutaj nie widział. Byli sami a on mógł pokazać temu młodemu chłopakowi, jak wiele dla niego znaczy. Morderca się zakochał, cholernie śmieszne...
    Cieszył się, że tak działa na chłopaka. Mógł się domyślać, iż to pierwszy raz, kiedy czuje coś ... takiego. A Zico miał zamiar nadal kontynuować te pieszczoty. Puścił twarz chłopaka, by dłońmi zrobić to, co nad jeziorem - wsunąć pod bluzkę i trzymać po bokach. Całował delikatnie jego wargi. Z początku chciał wsunąć do jego ust język, lecz zdecydował się jednak przenieść pocałunki z powrotem na szyję. Ba! Zrobił na niej nawet jedną malinkę.
    Ciało młodszego było coraz bardziej rozpalone a to przyprawiało Zico o swego rodzaju podniecenie.
    To tylko pocałunki - zadrwił głos w głowie.
    Dlaczego więc Jiho czuł się jakby jeszcze wcześniej nic takiego go nie spotkało?

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  52. -Czyli możesz się...rozluźnić, bo jesteśmy sami i nikt nas nie widzi..- Uśmiechnąłem się nieśmiało, zaraz nieruchomiejąc, gdy dotknął mojego policzka. Obchodził się ze mną tak delikatnie, to było słodkie i urocze. Ciekawe czy łatwo mu to przychodziło, czy w jakiś sposób się...poświęcał czy coś. Znaczy wiem, że mnie kocha, ale chyba woli nie być taki delikatny. Sam już nie wiem, to wszystko takie dziwne.
    Znów wsunął dłonie pod moją koszulkę. No a ja znów poczułem się taki...rozpalony przez ten dotyk. Ciekawe czy wiedział jak na mnie działa. Jego pocałunki były takie przyjemne, więc nie podobało mi się, że znów je przerwał. Jednak to, co zaraz znów poczułem na swojej szyi sprawiło, że się zarumieniłem i zasłoniłem usta dłonią. To było takie przyjemne, że nie mogłem się powstrzymać. Znaczy mogłem, ale z ledwością. Jedną z wolnych dłoni oparłem na jego torsie, przymykając z przyjemności oczy. Czy on chciał mnie uwieść? Jeśli tak, to już mu się udało.

    OdpowiedzUsuń
  53. Przez reakcje chłopaka Zico odbierał tylko jeden sygnał. Rób tak dalej a nawet lepiej. Nie chciał przestawać, pomimo iż gdzieś w głębi umysł pytał się, czy to nie za wcześnie na aż taką bliskość. Jiho jednak bardzo lubił zasadę carpe diem. Przecież nigdy nie wiadomo, co jutro się stanie. Jeśli teraz mieli okazję na taką bliskość, to czemu nie skorzystać? A dodatkowo przecież mógł być inny niż go ludzie znali. Nikt nie widział, jak staje się wyjątkowo kochany tylko dla Di.
    Całował po szyi, by zejść niżej w stronę obojczyków. Miejsce, w którym młodszy położył dłoń na jego torsie, było rozpalone. Czuł narastające podniecenie. Skóra Di była taka miękka i delikatna. Czuł to za równo pod palcami jak i odczuwał to za pomocą całujących warg.
    Po chwili dłonie przesunął bardziej na plecy i trochę niżej.
    Nie mogąc dalej schodzić niżej z pocałunkami przez materiał bluzki chłopaka, z powrotem zaczął kierować się wyżej, by spocząć na ciepłych wargach Di. Dołączył do tego język, który powoli muskał jego zęby, podniebienie by po długich igraszkach w końcu spleść się z tym jego.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  54. Myślałem, by nie przestawał, bo to było przyjemne, chociaż rozsądek podpowiadał coś innego. A walić to, potem będę się martwił konsekwencjami. Może nie mam zbytniego pojęcia o sprawach cielesnych i w ogóle,ale nie chcę odpychać Jiho. Nie teraz, jak tyle przyjemności mi sprawia, której jeszcze nigdy nie czułem. Przecież należy mi się coś od życia po tym wszystkim, co przeszedłem, prawda?
    Jiho sprawiał wrażenie, że wie co robi i że jest doświadczony, to w sumie dobrze, chyba.
    Każde miejsce, na którym spoczęły wargi Jiho, płonęło żywym ogniem. Dłonie Jiho też nie próżnowały. Nawet nie potrzebowaliśmy słów w tej chwili. Coraz bardziej się zastanawiałem jak będzie wyglądać nasza relacja. Bo nie chciałbym, żeby hyung pomyślał że chce się z nim tylko całować i nic więcej. Chciałbym być jego pocieszycielem w razie potrzeby i w ogóle.
    Moje stęsknione wargi wreszcie na nowo poczuły te jego. Całowałem go z nutką zachłanności, znowu samego siebie nie poznając. Nasze języki tańczyły w miłosnym tańcu a ja nawet nie próbowałem zdominować tego pocałunku, było mi dobrze tak jak teraz.

    OdpowiedzUsuń
  55. Czuł się jak jakaś nastolatka. Wredna, chamska dziewczyna, która właśnie się zakochała i przez to w jej brzuchu tysiąc motyli szalało. Może to było takie ludzkie, typowe i normalne , lecz w tej chwili to go nie obchodziło.
    Przysiągł sobie, że relacja między nimi będzie miała zupełnie inny charakter, niż ten, który miał pomiędzy swoimi kochankami. To nie miały być tylko pocałunki, przytulanie i kontakty typowo cielesne. Chciał z nim też rozmawiać, gadać, mógł nawet pomagać w pracach domowych, jakkolwiek to absurdalnie brzmiało.
    Wcześniej Di siedział na jego kolanach bokiem, teraz Zico szybko i sprawnie usadził go sobie na kolanach okrakiem. Dzięki temu miał o wiele lepszy dostęp do jego ust, szyi, brzucha, obojczyków... Oby dwóm było wygodnie.
    Przyciągnął go bardziej do siebie, nie przestając całować. Po chwili jednak uderzyła go pewna myśl i przestał całować.
    - Di jeżeli chcesz robić coś innego, to mi powiedz - powiedział powoli. - W końcu nie na tym się będzie to wszystko kończyć, prawda? Jeśli chcesz, mogę przestać.
    Patrzył mu w oczy uważnie. Rąk jednak na razie nie mógł zabrać. Za bardzo go jego ciało przyciągało.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  56. Muszę to wreszcie przyznać- byłem cholernie podniecony. No i rozpalony. Nie myślałem o niczym, tylko jak jakiś narkoman łaknąłem jego dotyku. Chciałem tylko, żeby mnie dotykał tak i całował, nie wiedziałem co może być więcej. Znaczy, może coś tam wiedziałem, ale jednak byłem zagubiony w tym wszystkim... Jak mogłem pomyśleć, ze chcę czegoś więcej, chociaż nie wiem co się ze mną dzieje i nic o seksie? Nikt mi o tym nie mówił, w sierocińcu też..
    -C-coś innego? H-hyung j-ja n-nie wiem c-co się z-ze mną dzieje, nic nie rozumiem... P-przepraszam...- zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony na twarzy i gdy spojrzałem w dół, widząc wybrzuszenie, od razu to zakryłem i zawstydzony usiadłem na podłodze. Pewnie zdenerwowałem hyunga, ale ja naprawdę nic nie rozumiałem i trochę się bałem... No i strasznie wstydziłem.

    OdpowiedzUsuń
  57. Obserwował jego reakcję. No cóż, chłopak zrobił się ogromnie skrępowany., czego dowodem był kolor jego twarzy i zachowanie późniejsze. Nic nie umknęło jego uwadze, lecz postanowił nie komentować. W końcu to najbardziej prawdopodobnie był pierwszy raz, kiedy Di dostaje takie doznania i to jeszcze w tak krótkim czasie. Zico nie dziwił się, że tamten aż tak się podniecił. Sam też nadal czuł jeszcze to dziwne uczucie w okolicach podbrzusza. Zapewne gdyby nie jego rozsądek, całowałby tamtego tak dalej. A potem możliwie szybko zdarłby to ubranie, by móc podziwiać jego nagą, zapewne perfekcyjną skórę.
    Z niechęcią puścił chłopaka, gdy ten nagle usiadł na podłodze. Słysząc jego słowa, pokręcił głową, uśmiechając się lekko i delikatnie. Wstał by usiąść dokładnie przed nim.
    - Nie masz za co mnie przepraszać, Di - powiedział. - Twoje zachowanie jest całkowicie normalne. A jeżeli nie rozumiesz to w sumie mógłbym ci przybliżyć to i owo. W końcu w sierocińcu nie dzielą się informacjami na te tematy.
    Delikatnie musnął wierzchem dłoni jego policzek.
    - Uroczo wyglądasz z tymi wypiekami na twarzy - zachichotał cicho. - Ale mnie nie musisz się wstydzić.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  58. Super, jeszcze on się ze mnie śmiał. Chcę się zapaść pod ziemię.
    Ale z Ciebie cienias, taki seks Cię ominął...
    Zamknij się DieDi, to wszystko przez Ciebie, bo nic mi nie mówiłeś.
    A niby co Ci miałem mówić? Jak geje sobie wkładają penisy od tyłu? I tak dzięki mnie wiesz co to seks w ogóle
    DIEDI!!!!!
    Spaliłem przez niego jeszcze większego buraka, na co pewnie Zico zareagował zdziwieniem. A może nie? Może wziął to za kontynuację reakcji tej sprzed chwili? Oby tak było.
    -B-bo j-ja się n-nigdy t-tam nie d-doty..kałem..- Po wypowiedzeniu tego zdania moje zawstydzenie sięgnęło apogeum.- N-nieważne... Właśnie DieDi mi podsunął "ciekawą" informację i chyba mam dość... Chcę umrzeć, zapaść się pod ziemię, cokolwiek, jestem zawstydzony...- Od razu schowałem twarz w swoich kolanach, które nadal miałem podkurczone pod brodę. Przez to zawstydzenie chyba moje podniecenie i problem na dole powili znikały.

    OdpowiedzUsuń
  59. Z początku nie spodziewał się aż takiego wyznania, lecz Di jeszcze zapewne nie raz go zaskoczy. Ale w końcu prosiłem o szczerość, prawda?
    Pokręcił głową, starając się ukryć nutkę pobłażania w oczach.
    - Di, twoja reakcja jest najbardziej normalna - powiedział. - Gdyby nie DieDi, to ktoś inny by ci coś podsunął.
    Patrzył na niego chwilę, zbierając w sobie wewnętrzną siłę i opanowanie, którego mu nie brakowało. Trudno było zmienić swoje zachowanie, więc starał się powstrzymać się przed ciętymi komentarzami, które zapewne rzuciłbym każdej normalnej osobie. Ale Di nie był każdą inną osobą. Był jedyną osobą, którą naprawdę kochał.
    Przygarnął go do siebie.
    - Nie musisz się mnie wstydzić Di, umierać czy zapadać pod ziemię. Zawsze musi być ten pierwszy raz a po za tym, nie każdy przecież od razu wiedział o tych sprawach.
    Uśmiechnął się, delikatnie gładząc go po włosach. Tak, to wszystko było całkowicie inne i nowe. Nie spodziewał się takich problemów, lecz skoro się już pojawiły, to trzeba je rozwiązać.
    - Zazwyczaj to rodzina mówi o takich rzeczach a my jej nie mieliśmy Di, więc - wziął głęboki wdech. - Skoro ja kiedyś się nią może stanę...
    Mówił i myślał kompletnie bez sensu, ale teraz to cały Zico taki był. Morderca, który właśnie słodko się uśmiecha do swojego chłopaka. Brzmi to co najmniej absurdalnie i nieprawdopodobnie.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  60. Nie wyśmiał mnie, jeju. Jego słowa trochę mnie uspokajały. To, jak mnie gładził po włosach i przytulał, również. Zdumiewające, jakie uczucia potrafi we mnie wywołać. Jeszcze przed chwilą mnie podniecał, a teraz rozczulał i sprawiał, że czułem się bezpiecznie w jego ramionach. Nieco się rozluźniłem o spojrzałem mu w oczy, by unieść dłoń i pogładzić go czule po policzku. Zaraz po tym oparłem głowę o jego tors i tradycyjnie słuchałem jego serca, jakby to była najcudowniejsza muzyka. Bo dla mnie była.
    -Pamiętasz, jak nie chciałeś mi uwierzyć, że mam rozdwojenie jaźni? Teraz jak gdyby nigdy nic o nim mówisz- powiedziałem z uśmiechem, kreśląc palcem po jego torsie różne wzory.
    -Myślałem, że się będziesz ze mnie śmiać albo że się na mnie zezłościsz, albo i to i to- przygryzłem dolną wargę, zerkając na niego z dołu. Słysząc jego kolejne słowa, po raz któryś tego dnia mnie zamurowało. Pozytywnie oczywiście. On chce zostać moją rodziną?
    -N-naprawdę? A-ale homoseksualne śluby są zabronione..- spojrzałem na niego smutno, jednak mimo wszystko czując się szczęśliwy, że to powiedział. Chociaż to było wszystko takie dziwne dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  61. Przez gesty, którymi Di go obdarzał, Zico przyspieszało bicie serca. To było takie urocze...
    - Nie mógłbym się z takiego powodu śmiać, ani tym bardziej być złym. Na co mam być zły, Di? - zmarszczył lekko brwi, patrząc na niego.
    W duszy nie mógł powstrzymać chichotu. Ten młody zachowywał się tak słodko a jego spojrzenie momentami było jak u szczeniaczka. I mimo iż Jiho nie przepadał za psami, to jednak miały on swój urok, prawda? Wszystko co małe w sumie było piękne.
    - Ślub to tylko papierek - stwierdził. - A przynajmniej ja tak sądzę. Do szczęścia nie jest potrzebny kwitek w jakimś urzędzie. Po za tym ja nie wyznaję żadnej religii, więc...
    Pogładził go po karku, całując go delikatnie w czoło.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  62. -Kocham Cię mocno, hyunggie...- Szepnąłem mu nieśmiało do ucha, zaraz wtulając się w niego. Tak jakoś chciałem mu to powiedzieć, zasługiwał na to po tym wszystkim. Chcę mu dać dużo szczęścia, bo wiem jak to jest być samotnym i niekochanym. Poza tym już się od niego uzależniłem. Sama świadomość, że muszę iść spać bez niego i na lekcje bez niego sprawiała, że robiło mi się smutno.
    Uśmiechnąłem się szeroko na kolejny czuły gest z jego strony i sam wyciągnąłem się, by pomiziać go noskiem po policzku. Ponownie sięgnąłem do jego dłoni, by ją spleść razem z moją i pogładzić swoim kciukiem. Czułem się jak we własnym raju, do którego nikt nie miał wstępu.

    OdpowiedzUsuń
  63. Uśmiechnął się.
    - Ja ciebie też, Di - starał się wlać w to zdanie jak najwięcej uczuć. To nie było wcale łatwo dla kogoś tak zatwardziałego jak on. Udało mu się jednak powiedzieć to miękko i z czułością, na którą jego chłopak zasługiwał.
    Mówił poważnie o tym, że chce być dla młodszego rodziną. Nigdy jej nie miał i nie do końca wiedział, co to może dla niego znaczyć. Był jednak pewien, że z powodu tego, iż oby dwoje byli w sytuacji takiej jakiej byli, to będą w stanie się tego nauczyć.
    - Nie jesteś śpiący Di - spytał nagle, patrząc na chłopaka.
    Wyczuwał, iż pora była już naprawdę późna i mimo faktu, że ta chwila była dość wyjątkowa, to mógł być pewny, iż dalej może być tylko lepiej. Cudowne przecież musi być zasypianie obok drugiej osoby, którą szczerze się kocha.
    Nagle w kącie pokoju znikąd pojawiło się łóżko. Jiho nie zwrócił raczej na niego zbyt wielkiej uwagi, pokój lubił dodawać momentami coś od siebie.
    Łoże było dość sporych rozmiarów, wyglądało bardzo miękko i Zico mógł sobie rękę uciąć, że gdy tylko by się na nim położyli, takie by właśnie było.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  64. - Trochę, ale nie chcę Cię zostawiać...- Na potwierdzenie przytuliłem się do niego mocniej. Nie rozglądałem się po pokoju, bo byłem wpatrzony w Hyunga, ale gdy on spojrzał w jedną stronę, też tam spojrzałem.
    -Huh? Tu tego nie było...- Spojrzałem zdziwiony i aż przetarłem oczy, ale nie przywidziało mi się, łóżko nadal sobie stało, jak gdyby nigdy nic. Co to za dziwny pokój... Przecież nie możemy tutaj zostać, musimy wracać do swoich dormitoriów, bo inaczej zauważą, że nas nie ma.... Ale z drugiej strony.. ten pokój jakby chciał, żebyśmy tu zostali, zapraszał nas. tak, pokój nas zapraszał, jak ja już coś pomyślę....
    Spojrzałem jeszcze raz na to łóżko, pewnie było wygodne.. No i Jiho wyglądał, jakby chciał się ze mną na nim położyć... Zasypiać w ramionach Jiho i budzić się w nich.... Eh, sam nie wiedziałem, co robić, ale to było takie kuszące.....

    OdpowiedzUsuń
  65. Nie dziwiło go zaskoczenie młodszego, w końcu nagle pojawiające się łóżka nie były czymś codziennym. A właściwie to nie dla kogoś, kto wychował się w świecie mugoli. Dla takich osób jeszcze nie do końca było wiadomo, co jest możliwe w świecie czarodziejów a co nie.
    - To wyjątkowy pokój, Di - odrzekł Zico.
    Nie mógł się nie uśmiechnąć na ten widok. Pomieszczenie nie raz go zaskoczyło i jeszcze wiele razy miało to zrobić.
    Nagle chłopakowi przyszła do głowy pewna myśl i po chwili już ją realizował. Bez wątpienia Woo był osobą silną i wysportowaną, co do tego nikt nie mógł mieć wątpliwości (z wiadomych powodów). Jedną rękę podłożył pod uda młodszego, by druga spoczęła za jego plecami i tak o to tamten szybko wziął go na ręce. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wdarł się na jego twarz. Łóżko nie było daleko, więc szybko Di już na nim leżał a Jiho spoczywał nad nim, podbierając się rękami i kolanami.
    - Kto wspominał o zostawianiu - spytał.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  66. -Wyjątkowy? Co to znaczy?- Spojrzałem na niego zdezorientowany. Czemu on był jakiś taki tajemniczy? Chciałem wiedzieć wszystko, a on coś ukrywał.
    Zaraz poczułem, jak moje stopy odrywają się od ziemi i silne ramiona mnie trzymają. Oczywiście pisnąłem zaskoczony i od razu objąłem jego szyję. To, że był silny, jakoś mnie....kręciło. Gdy mnie położył na łóżku, sam pozostał w takiej...kuszącej pozycji. Momentalnie zrobiło mi się gorąco i się zarumieniłem. I trochę podnieciłem, znowu. Czy on to robił specjalnie? Próbowałem to wyczytać z jego oczu i chyba dojrzałem tą zadziorną iskierkę, aish. Walczyłem ze sobą, by go nie pocałować, ale w sumie czemu miałbym tego nie zrobić? Wyciągnąłem się do góry, najpierw liznąłem jego wargi, by zaraz zaczepnie je musnąć i przygryźć i spowrotem opaść na łóżko, tak jakby mu uciekając z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  67. - Nie bez powodu nazywa pokojem życzeń - powiedział spokojnie.
    Podawanie informacji na tacy nie leżało w jego naturze. Nawet jeśli chodziło Di, miał zamiar mówić zagadkami. To przecież nie było nic złego.
    Zachichotał, słysząc pisk młodszego. Czując pieszczoty, które serwował mu młodszy, nie mógł powstrzymać zadziornego uśmiechu. Znowu się zaczynało to samo, mrowienie w podbrzuszu. Zazwyczaj nie podniecał się tak łatwo, ale czyż Di nie był wyjątkowy? Jęknął, gdy ten mu uciekł. Od razu praktycznie przybliżył swoją twarz do tej jego, zamiast jednak złączyć ich wargi, nachylił się do jego ucha.
    - Coś tak zadziorny - mruknął mu do ucha, przygryzając je lekko.
    Potem zaczął całować go od ucha w dół a potem w bok . Zamiast w górę naznaczał drogę pocałunków coraz bardziej w dół. I znowu natrafił na materiał jego bluzki, przez co jęknął sfrustrowany. Nie miał jednak tym razem zamiaru kierować się w górę. Powoli odciągnął swoje wargi od jego skóry, by skierować się niżej i powoli odciągnąć materiał jego bluzki, odsłaniając kawałek brzucha. Zaczął całować zaraz od miejsca gdzie granicę naznaczały jego spodnie i powoli piął się w górę.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  68. P-pokojem życzeń? A więc tak to działało? No to ja życzę sobie, by Jiho był nagi
    Zaraz, co? Nienienienienienie, ja tego nie pomyślałem, tego nie było.
    Pomyślałeś, jesteś bardziej niegrzeczny niż myślałem. Kto by pomyślał, a takiego niewinnego udajesz
    Nie udaję! Jestem niewinny.... To tylko wina Jiho wszystko.... On mnie chyba demoralizuje czy coś...
    Tak, najlepiej spędzać na kogoś, hehehe
    To wszystko działo się tak szybko..
    Zaraz spełni się Twoje życzenie, hehe
    Dlaczego musisz się ujawniać właśnie teraz?
    Bo czuję, że pooglądam sobie porno za darmo
    DIEDI DO CHOLERY!
    Drgnąłem, gdy usłyszałem jego niski szept tuż przy swoim uchu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Co się znów ze mną działo? Zaraz znów poczułem te przyjemne pieszczoty na swojej szyi, więc tylko zamknąłem oczy, oddając się im i odchylając nieco głowę, by bardziej naprężyć szyję. Czułem, że schodził z pocałunkami niżej, ale nie robiłem nic, by mu w tym przeszkodzić, wręcz przeciwnie, chyba go zachęcałem moimi cichymi i nieśmiałymi westchnieniami. Chyba znów byłem cały czerwony na twarzy.
    Czy to miała być ta jego edukacja? No tak, praktyka lepsza niż teoria.
    ZARAZ, CO? CO JA ZNOWU POMYŚLAŁEM?!
    Pocałunki Jiho były coraz odważniejsze i coraz bardziej naruszały moją prywatność, bo całował i dotykał mnie tam, gdzie nikt oprócz mnie tego nie robił.
    Drgnąłem niespokojnie, gdy jego usta znajdowały się blisko mojego paska od spodni, ale czy to było drgnięcie z przerażenia, czy z czego innego?
    Sam już nic nie wiedziałem.

    OdpowiedzUsuń
  69. Pocałunki składał coraz wyżej a więc i bluzka młodszego coraz mniej zakrywała. Czuł jego drżenie, słyszał dokładnie bicie serca. W Zico coraz bardziej narastało podniecenie i potrzeba dotykania Di. To się w szybkim czasie stało jego narkotykiem, ta miękka, delikatna, jedwabista skóra.
    Naznaczał coraz wyżej mokre ślady. Pod wpływem nagłego impulsu ściągnął z młodszego bluzkę, tamten się nie opierał, co było dla niego jednoznaczne.
    Usiadł na Di okrakiem, przenosząc jednak siłę na swoje nogi, by nie sprawić młodszemu ciężaru. Splótł ich oby dwie dłonie, całując jego szyję.
    Podniecenie narastało a co za tym idzie, czuł coraz większe napięcie w części ciała niższej, niż podbrzusze. W sumie to czy mu się zdawało, czy nie tylko on tak miał?
    Starał się nie zwracać na to zdawkowej uwagi.
    Złączył ich wargi, całując namiętnie i bardzo zachłannie. Delikatnie przygryzł jego wargę, trochę się z nim drocząc.
    Nachylił się nad jego uchem.
    - Pragnę cię, Di - szepnął mu do ucha, od razu praktycznie przygryzając jego płatek.
    Miał przyspieszony oddech, coraz to bardziej zachłannie całując jego szyję.
    Jeszcze bardziej napędzała go myśl, że tuż pod jego kroczem znajduje się to należące do młodszego.
    Po chwili jednak uderzyła go pewna myśl. Pocałował go ostatni raz w usta i położył się obok niego, oddychając ciężką.
    - Szkoda tylko, że to dla ciebie za wcześnie - powiedział patrząc w sufit. Po chwili jednak spojrzał na młodszego. - Chyba, że się mylę, to możesz mnie wyprowadzić z błędu.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  70. To wszystko od nowa do mnie wracało, to, co się działo zanim uciekłem z kolan Jiho. On w krótkim czasie znów doprowadził mnie do takiego stanu.
    Nawet, jeśli to, co powiedział mi DieDi jest prawdą, to nie potrafię przestać... Podobno to, co nieznane, przyciąga i kusi i tak chyba było i ze mną.
    Znowu to dziwne uczucie w podbrzuszu i tuż pod nim.
    Na jego pocałunki odpowiadałem z taką samą namiętnością i zachłannością, dodatkowo nie protestując, gdy zdejmował moją koszulkę. Zatracałem się i nie myślałem logicznie. Przecież w normalnej sytuacji dawno bym się zawstydził. Fakt, to nie jest normalna sytuacja.
    Słysząc jego słowa, z niewiadomych powodów jeszcze bardziej się podnieciłem. Te trzy słowa....
    -Ja Ciebie też....- Przygryzłem wargę, patrząc na niego zamglonym wzrokiem, jakbym był pijany. Zaraz kompletnie ze mnie zszedł, odsunął się, co mi się nie spodobało. Podobało mi się, gdy tak na mnie siedział a ja leżałem bezbronny i zdany na niego.
    Czy ze mną jest coś nie tak?
    Zaraz, gdy on zszedł, instynktownie usiadłem na nim okrakiem, nachylając się nad nim.
    -Nie potrafię sobie z tym poradzić, gdy tak nagle uciekasz, odsuwasz się... Chcę spróbować... Może się czegoś...nauczę...- I tym razem ja wpiłem się namiętnie w jego wargi.
    Później będę się dziwić co ja zrobiłem, nie teraz.

    OdpowiedzUsuń
  71. W pierwszym momencie zastanawiał się, czy przypadkiem się nie przesłyszał. Czy on właśnie w tym momencie jasno i wyraźnie dał mu do zrozumienia, że chce seksu? Nie, że Jiho się nie cieszył. Był po prostu strasznie zaskoczony, bo spodziewał się tego, iż młodszy chce czasu. Zamiast tego to on na nim usiadł i całował go namiętnie. Ta chwila należała do Di, który przez ten moment na chwilę przejmował prowadzenie. Ale nie na długo.
    Postanowił jednak, że przez tą chwilę pozwoli młodszemu być na sobie, co nie będzie oznaczało zmiany roli. Zastanawiał się jednak, co tamten planuje, co zrobi. Zico położył swoje dłonie na jego plecach, by opuszkami palców delikatnie zjeżdżać nimi niżej. Zatrzymał się na materiale jego spodni. Przez moment zastanawiał się co dalej, lecz na razie postanowił tylko dalej sunąć, lecz po materiale jego dżinsów. Zatrzymał się na pośladkach, wbijając w nie lekko palce.
    Czekał na to, co zrobi młodszy. Interesowało go to i podniecało zarazem.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  72. Teraz Jiho chociaż raz w życiu jest taki...bezbronny. Pode mną, zdany na mnie. Czemu mnie to kręciło?
    W pierwszej kolejności oprócz namiętnych pocałunków i towarzyszącym im językiem wsuwanym tym razem przeze mnie, wsunąłem też dłonie pod jego koszulkę. Czułem to. Czułem jego mięśnie. Aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Chcę je zobaczyć wreszcie.. No i, korzystając z mojej chwili, zdjąłem też z niego koszulkę, na ten czas przestając go całować. Chyba za długo się w niego wgapiałem, bo aż zniecierpliwiony sam wpił się w moje wargi i zmienił nasze pozycje. No i to by było na tyle z mojej chwili na nim. Ale ta chwila mi wystarczyła, bo wolałem jak to on jest nade mną. Teraz, bez koszulki wyglądał jeszcze bardziej seksownie i męsko. Oszalałem, ale chcę poszaleć jeszcze trochę. Należy mi się coś od życia, skoro nie dawało mi nic dobrego to teraz sam sobie wezmę. Gdy poczułem jego dłonie na moim tyłku, drgnąłem zaskoczony, ale podobało mi się to. Podniecało mnie

    OdpowiedzUsuń
  73. Di szybko dał sobie spokój. A może jemu tylko chodziło o zobaczenie torsu Zico? W sumie to nie wiedział co o tym myśleć. Za bardzo był zajęty oddawaniem się tej chwili. Ponownie zaczął naznaczać mokrą ścieżkę ustami w dół, w stronę pępka, na którym się zatrzymał. Jego język wślizgnął się do niego, pieszcząc delikatnie gładką skórę jego brzucha.
    Jego dłonie już dawno przestały spoczywać na jego tyłku, aby mógł się nimi podeprzeć.
    Po tych pieszczotach Zico znowu wrócił do jego ust, zmieniając pozycję. Znowu pozwolił usiąść sobie Di na podbrzuszu. Nie miał jednak zamiaru temu pozwolić dominować. Jedynym powodem dla którego to zrobił była chęć pozbawienia go spodni. Całując go namiętnie, powoli odpinał guzik, po czym zaczął zsuwać mu dolną część odzienia. Zostały tylko bokserki, które na razie chciał zachować. Nie od razu przecież Paryż zbudowano (czy jakoś tak).
    Bielizna chłopaka była zrobiona z cienkiego materiału, dzięki czemu Jiho mógł palcami wodzić po jego pośladkach, teraz o wiele lepiej wyczuwalnych. Powoli jednak zaczął opuszczać teren pośladek , by kierować się bardziej na przód.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  74. To wszystko, te wszystkie pieszczoty, którymi mnie raczył, były coraz bardziej przyjemne, a ja coraz bardziej miałem ochotę jęczeć i wzdychać i wprost proporcjonalnie coraz mniej siły, by się hamować. Tak więc, ostatecznie, nie mając czasu na myślenie o wstydzie, zacząłem cicho pojękiwać i wzdychać, ku uciesze Jiho. No ale rumieńce to i tak miałem, cóż.
    Na jego pocałunki odpowiadałem zachłannie, a uciszony nimi teraz tylko pomrukiwałem wprost w jego usta. Moje podniecenie było już dawno widoczne, a gdy je bardziej odsłonił, zdejmując mi spodnie, mój twardy penis był idealnie widoczny przez bokserki. No ale nie zwracałem na to uwagi. Pewnie po tym wszystkim umrę ze wstydu.
    Drgnąłem tylko, czując jak jego dłonie zmierzające w tym kierunku, ale jakby...chciałem tego?

    OdpowiedzUsuń
  75. Podczas gdy ich języki splecione były w dzikim tańcu namiętności, jego dłonie coraz bliżej były jego członka. Robił to naprawdę powoli, chciał wywołać u Di jeszcze większe podniecenie i drżenie. Gdy w końcu ręce dotarły do celu , z początku tylko wodził w tym miejscu palcem. Nie chciał zaczynać ostro, wiedział, że chłopak nie jest, nawet nie mógł być w żaden sposób przyzwyczajony do tego typu doznań. Nagłe zrobienie wszystkiego byłoby złe a po za tym, nie dawało tak wielkiej przyjemności i satysfakcji. Dopiero potem od muskania, po bez ceremonialne dotykanie, doszło aż do delikatnego ściskania członka młodszego. Póki co wszystko działo się przez materiał jego bokserek.
    Wydawane przez Di dźwięki podniecały Zico a jeszcze bardziej myśl, że to za jego sprawą one były wydawane.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  76. On mnie tam dotknął. Rany, to było takie....przyjemne. Nie uciekałem przed tym dotykiem, jak myślałem, że będę robić, wręcz przeciwnie, pragnąłem go bardziej, ale jeszcze byłem nieco zbyt zawstydzony, by o to prosić. Ale chyba sam wiedział, słyszał po moich nieśmiałych jękach.
    Mimo tego, że ta sytuacja była dla mnie nowa, chyba nie szło mi tak źle. Nieśmiało wypychałem biodra w stronę jego dłoni, nawet o tym nie wiedząc. Moje ciało reagowało samo a z coraz większą intensywnością dotyku, coraz mniej nad sobą panowałem. Moje jęki już nie były nieśmiałe. Pomyśleć, że to tylko, jak na razie delikatny dotyk przez bokserki.
    Moje dłonie spoczywały na jego nagim torsie, na oślep po nim błądząc, czasami przejeżdżając paznokciami, ale chyba niespecjalnie go to bolało. W tej sytuacji zwłaszcza.
    Aż bałem się pomyśleć, co będzie, gdy zdejmie moje bokserki. Trochę się wstydziłem tego, że zobaczy mnie takiego, jak mnie Bóg stworzył, ale jednocześnie mnie to podniecało

    OdpowiedzUsuń
  77. Wszystko powoli zmierzało w jednym kierunku. Tym, z którego Zico nie chciał zawracać i wyglądało na to, że Di również. Doskonale rozumiał te nieme pozwolenia, wahania mógł rzucić w kąt.
    Ich pozycja na nowo została zmieniona i teraz to znowu Jiho był na górze. Oderwał swoje usta od tych jego, by po raz któryś już zacząć schodzić z pocałunkami niżej, coraz niżej. Gdy natknął się na cienki materiał jego bokserek, zaprzestał tych pieszczot, by powoli zsunąć z niego tą przeszkodę, jednocześnie palcami muskając jego ciało. W końcu mógł w pełnej krasie podziwiać ciało swojego chłopaka. Teraz Di był jeszcze bardziej niewinny i uroczy. Zadaniem Woo było uważać, by go nie zranić i miał zamiar się tego trzymać.
    - Jesteś taki śliczny - szepnął cicho. Jego głos był coraz bardziej zachrypnięty przez coraz więcej emocji.
    Czuł coraz mocniej ściskający entuzjazm, który dodatkowo wprawiał jego, jak to można powiedzieć wyposażenie w najwyższy stan gotowości.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  78. Jednak dopadło mnie zawstydzenie moją nagłą nagością. Oprócz rodziców nikt mnie nie widział nago... Czułem się teraz taki... bezbronny i zdany na niego. Jednak pomimo zawstydzenia ufałem mu. Zawstydzony i zarumieniony próbowałem się jakoś zasłonić, jednak on nie pozwolił mi na to, co było do przewidzenia.
    Na jego słowa tylko bardziej się zarumieniłem, no bo co może być ślicznego w mojej nagości?
    Przez całe życie zakrywamy się ubraniami, by dla tej jedynej, ukochanej osoby obnażyć nie tylko swoje ciało, ale też duszę, całego siebie. Często nie są to trafne wybory, jednak ja wierzę, że ten będzie trafny, bo oczy Jiho nie kłamią, widać w nich oddanie.
    Nieśmiało i niepewnie sięgnąłem do jego paska, by go odpiąć i zsunąć spodnie. Gdy już to zrobiłem i zobaczyłem jego podniecenie, bardziej się zawstydziłem, ale jak widać on nie miał oporów z tym, że zobaczę go nagiego. No tak, to na pewno nie jego pierwszy raz.
    Chciałem go tam dotknąć, więc przejechałem palcem po całej długości jego penisa a widząc i słysząc jego reakcję na ten drobny dotyk, poczułem taki przyjemny ucisk w podbrzuszu. To tak, jakbyśmy byli połączeni i przyjemność płynęła przez nas obu.

    OdpowiedzUsuń
  79. Nie mógł się powstrzymać przed cichym zamruczeniem, gdy zobaczył jego rumieńce. Di wyglądał z nimi jeszcze bardziej uroczo i niewinnie niż przedtem. W głębi serca wyraził najszczersze zdumienie, bo teraz dopiero dotarło do niego jak wspaniały chłopak mu się trafił. On naprawdę był ideałem a przynajmniej dla Jiho. I teraz na dodatek mógł go podziwiać bez ubrań, pięknego i delikatnego.
    Czując powoli zsuwające się z niego spodnie, po jego plecach przebiegł dreszcz emocji. Naprawdę już był mocno podniecony a dowodem na to był chociażby jęk, który wydał z siebie, czując dotyk młodszego. Niby nie było mu z tym do twarzy , ale trudno było się powstrzymać.
    Chciał to zrobić, ale tylko za jego przyzwoleniem.
    - Diś jeśli mogę - szepnął mu w ucho. Miał już mocno zachrypnięty głos i ledwie podtrzymywał drżenie rąk z emocji. - Rozchyl trochę uda...
    Przygryzł delikatnie jego ucho, czekając na odzew. Miał ogromną nadzieję, że młodszy się zgodzi.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  80. Kręciła mnie jego reakcja, rany. Sam cały drżałem, nie wiedziałem nawet dlaczego. Znaczy, może wiedziałem, ale nie do końca, chyba. To wszystko było nowe i takie....pociągające.
    Jęk Jiho mnie tak bardzo podniecił, że już chyba osiągnąłem limit podniecenia. No, chyba że jednak się mylę, bo wiele razy już dziś się zdziwiłem, nie znając siebie i własnego ciała.
    Słysząc jego słowa, zadrżałem z podniecenia. Ująłem jego drżące dłonie, które drżały tak samo jak moje i rozchyliłem swoje uda jego dłońmi. Widziałem, że mu się to spodobało, nawet bardzo. Żeby ukryć zawstydzenie, jak i moją drobną niewiedzę, co robić dalej, znów wpiłem się w jego usta, na co hyung zareagował bardzo entuzjastycznie.
    Nie siliłem się na delikatny pocałunek, przygryzałem jego usta i całowałem go namiętnie, przelewając całe swoje podniecenie. Dłońmi na oślep zsunąłem jego bokserki, przypadkowo dotykając przy tym jego członka. Czułem, jak jego ciało spięło się na to. Na początku się wstydziłem, lecz zaraz delikatnie zacisnąłem dłonie na jego penisie i sunąłem w górę i w dół. Skąd ja w ogóle wiedziałem co robić? Instynkt czy co?
    Faktem było, że znów usłyszałem jego pociągający jęk, w dodatku wprost na swoich ustach.

    OdpowiedzUsuń
  81. Nie ukrywał jak bardzo jego gest mu się spodobał a podniecił jeszcze bardziej. Nie mógł nie odpowiedzieć na ten pocałunek, chociaż ta chwila, kiedy to Di przejmował kontrolę, wywoływała u niego seksualny entuzjazm.
    Te wszystkie napływające do niego emocje sprawiały, że Zico czuł się jak pijany. Był otumaniony a jego gestami bardziej rządziły uczucia. A one wszystkie jeszcze bardziej wzrastały na wszystko to, co młodszy robił. Szczerze mógł przyznać, że niczego takiego nie spodziewał się po nim, bo nie wyglądał na kogoś, kto się zna na takich rzeczach. Z drugiej strony jednak przecież nie trzeba, to już jest instynkt i albo ktoś ma to coś i podświadomie wie co robić albo nie.
    Drastycznie wręcz musiał przerwać pocałunek, by głośno jęknąć. Zaraz szybko jednak wpił się mocno w jego wargi zachłannie go całując. Nie wstydził się swojego coraz głośniejszego oddechu, który teraz wypełniał całe pomieszczenie.
    Emocje wzięły górę.
    Gdy tylko Di na króciutki odcinek zabrał swoje dłonie od członka Zico, ten skorzystał z okazji, by powoli wejść w młodszego. Najchętniej zrobiłby to nagle i bez żadnych ceregieli, by to wszystko poczuć. To wszystko jednak mogłoby pozostawić nie miłe wspomnienia u chłopaka a przecież Zico chciał, by tamten przeżył to jak najlepiej. Cały pokój wypełnił się odgłosem ciężkich oddechów i pojękiwań.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  82. Jego członek był już tak twardy, że nawet nie miałem siły, by go ścisnąć.Wszystko, co robiłem wydawało mi się takie chaotyczne, ale Jiho chyba nie narzekał, sądząc po jego jękach. Gdy tylko zabrałem dłoń z jego męskości, on od razu wykorzystał moment i wszedł....
    To było dziwne, bo czułem jednocześnie i ból i przyjemność. Ból, bo jednak uczucie rozrywania mnie tam na dole, a przyjemność, bo jego twardy penis mnie wypełniał. Przyzwyczajając się do tego uczucia, zaciskałem i rozluźniałem wokół niego mięśnie. Objąłem go nogami wokół pasa a dłońmi wokół szyi, drapiąc go, by sobie poradzić z bólem. Pewnie jakieś ślady mu zostaną, ale chyba się na mnie nie pogniewa, prawda?
    Gdy już pierwszy szok spowodowany bólem minął, dałem mu do zrozumienia, by zaczął się poruszać. Z każdym ruchem czułem mniej bólu a więcej przyjemności. Aż w końcu coraz bardziej entuzjastycznie reagowałem na jego ruchy, wydając z siebie coraz głośniejsze jęki.
    -S-szybciej..hyunggie...- wydyszałem, wiercąc się niecierpliwie i co chwilę zaczepiałem jego usta swoimi, czasami je przegryzając.
    Nasze ciała połączyły się, jakby idealnie do siebie pasowały.

    OdpowiedzUsuń
  83. Pomimo otumanienia, którego Zico doznawał z powodu wielu emocji, starał się panować nad sobą. Uważnie obserwował reakcję chłopaka a gdy tamten prawdopodobnie już oswoił się z tym doznaniem, pozwolił mi się poruszać, co zresztą uczyniłem. Z początku powoli i nie do końca. Może to było masochistyczne, lecz podniecało go uczucie wbijanych w jego plecy paznokci. Tak zazwyczaj wszyscy radzili sobie z tym nowym uczuciem, dodając tym samym euforii partnerom.
    Jego słowa podziałały na niego niczym zaklęcie. Ruchy Jiho stawały się coraz szybsze i w końcu pozwolił sobie na wchodzenie do końca. Z początku stęknął cicho, czując jeszcze większe podniecenie. Jego oddech o wiele bardziej był przyspieszony i mieszał się z jękami, które czasami wydobywały się z ust Di.
    Co trochę ich usta się łączyły a pocałunki te były pełne zachłanności i namiętności, która ich łączyła.
    Teraz byli jednością i to ten fakt dawał im najwięcej entuzjazmu. Zico nie traktował go jak swoje wcześniejsze łóżkowe przygody, młodszy miał nią nie być a przynajmniej nie taką na jedną noc. Di był jego chłopakiem, jedynym, prawdziwym i niepowtarzalnym.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  84. Nie wiem jak to będzie, gdy....skończymy... ale teraz czułem się niesamowicie. Jakbym cały płonął, jakby wszystko wokół było nieważne, tylko ta chwila i my. Pewnie będę zawstydzony, ale teraz wyłączyłem myślenie. Moje instynkty same jakby kierowały moim ciałem. O ile w ogóle posiadałem coś takiego jak...instynkty.... Czy instynkt..
    A propo's instykntu, to ten Jiho sprawiał, że był taki seksowny, stanowczy a jednocześnie delikatny i czuły. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Każde westchnięcie, każde odrzucenie grzywki, oddech.. To wszystko w jego wykonaniu było takie pociągające. I te spojrzenia, które mi rzucał.... Gdy nasze usta nie były złączone, ciągle jęczałem coraz głośniej, przymykając oczy i przygryzając wargę. Wierciłem się też niecierpliwie, wychodząc naprzeciw jego ruchom.
    Byłem taki....bezwstydny.

    OdpowiedzUsuń
  85. Z każdym ruchem coraz bardziej czuł, że zbliża się tzw. punkt kulminacyjny. Dosłownie wszystko teraz doprowadzało go do jeszcze większego podniecenia - pchnięcia, które były coraz szybsze; jęki Di, jego pocałunki - wszystko!
    Czasami nawet i z ust Zico wyrwał się pojedynczy jęk. Więcej jednak sapał. Wydawane przez nich dźwięki rozchodziły się po całym pokoju i wypełniały go, co w sumie dawało jeszcze większą satysfakcję. Byli sami, mieli siebie, a ta chwila na swój sposób ich łączyła. Oczywiście Jiho nie uważał, że seks jest najlepszym patentem na udany związek. Nie był głównym jego składnikiem, z drugiej strony jednak dodawał mu wiele.
    Ostatecznie wszystko co się działo doprowadziło do tak jakby sedna wszystkiego i Zico doszedł, co w sumie wiązało się z ujrzeniem przez pewną białą ciesz światła dziennego.
    Woo powoli opadł na młodszego, opierając głowę o jego nagi tors. Powoli jego oddech spowalniał, wracając do naturalnego rytmu.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  86. Czując coraz szybsze ruchy Jiho domyślałem się, że jest blisko. Chociaż mało o tym wszystkim wiedziałem, to domyślałem się, że teraz nastąpi moment największej rozkoszy i jednocześnie końca tego wszystkiego. Sam czułem jakiś taki przyjemny ucisk w podbrzuszu, który jakby schodził coraz niżej. Strasznie mnie podniecały te szybkie i niedbałe pchnięcia Jiho a po bólu już nie było śladu.
    Czując coś wylewającego się we mnie tam na dole już się dowiedziałem, jak wygląda owy koniec. Chwilę potem ten koniec dopadł i mnie, doszedłem zaraz po nim, wyginając się w łuk.
    Sam byłem wyczerpany i próbowałem złapać oddech, więc tylko spojrzałem na niego z czułością i uśmiechem i wplotłem palce w jego włosy, leniwie je mierzwiąc. Byłem szczęśliwy i o dziwo nie zawstydzony. A może po prostu nie miałem na to siły?
    To, co się między nami przed chwilą wydarzyło, było cudowne. I cholernie przyjemne, ale to to wiadome.

    OdpowiedzUsuń
  87. Przymknął oczy, wsłuchując się w bicie serca młodszego, które coraz bardziej zwalniało do normalnego tempa. Oddech Zico także to robił, praktycznie był już normalny, miarowy. Żałował, że to już koniec po raz pierwszy w swoim życiu. Zazwyczaj po prostu spełniał swoje wymagania i wychodził. Po seksie i dziękujemy, to już jest finish. Teraz jednak nie był z przypadkową osobą, ale z Di, kimś dla niego wyjątkowym. To co teraz przeżył było czystą przyjemnością, lecz w nowym, zupełnie lepszym znaczeniu.
    Na oślep zaczął szukać dłoni młodszego, by po jej odnalezieniu i spleść z nią swoje palce. Chwilę jeszcze tak leżeli.
    Skończyło się gdy Jiho stwierdził, iż jest dla chłopaka za ciężki i powoli się podniósł, nie omieszkując na sekundę złączyć ich ust. Potem chwycił koc, który leżał na samym końcu łóżka i okrył nim młodszego. Potem sam położył się obok, również się lekko okrywając i ramieniem przygarnął do siebie Di, pozwalając wtulić mu się w swój tors. Delikatnie pocałował go w czubek głowy.
    - Kocham cię - szepnął mu do ucha z lekkim uśmiechem.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  88. Byłem wyczerpany, ale szczęśliwy. Uśmiechnąłem się, gdy hyung sam splótł nasze dłonie, a także gdy musnął moje usta. Już chciałem protestować , kiedy sobie poszedł, ale zaraz poczułem jak mnie przykrywa i obejmuje. Od razu się w niego wtuliłem, czując jak poczucie bezpieczeństwa na nowo do mnie wraca.
    Mój oddech i ciało powoli się uspokajało, ale moje myśli jeszcze długo będą szaleć. Spojrzałem na nasze splecione dłonie i z czułością pogładziłem kciukiem tą jego. Jego serce też powoli się uspokajało, a i oddech również zwalniał. Chciałbym, by tak było już zawsze. Odnaleźliśmy swoje własne szczęście.
    -Ja Ciebie też, Jiho hyung.- Powiedziałem z uśmiechem i podniosłem się, by ucałować jego policzek.

    OdpowiedzUsuń
  89. Teraz nie miał zamiaru przestać się uśmiechać. Stwierdził, że dla Di będzie to robić, a przecież delikatny banan na twarzy jeszcze nikomu nie zaszkodził.
    Mocniej objąłem go ramionami, chcąc dać mu swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. To był swego rodzaju kolejny paradoks, bo w końcu był mordercą. Jak ma zapewnić komuś stu procentowy spokój w kwestii życia?
    Wiedział jedno - Di nigdy nie padnie jego ofiarą. Obiecał to sobie, a słów swoich dotrzymywał zawsze. Nawet gdyby z jakiegoś powodu kiedyś ich drogi miały się rozejść, czego bardzo nie chciał. Był jednak pewien, że gdyby chodziło o bezpieczeństwo młodszego, to byłby w stanie po raz pierwszy nie być egoistą i kazać mu odejść.
    Podniósł dłoń, by móc go delikatnie gładzić po głowie, jednocześnie upewniając się, czy koc aby na pewno całego go okrywa. Wszystkie te zabiegi miały na celu pozwolenie na odpoczynek Di, który z pewnością był padnięty.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  90. -Hyung...- Zagaiłem sennie, zaraz ziewając.- Gdybym zasnął, nie pójdziesz sobie nigdzie, prawda? Obiecaj mi.....- Spojrzałem na niego błagalnie, jakby z obawą.
    -Chcę zasnąć i obudzić się w twoich ramionach chociaż raz, póki mam okazję...- Mocno się w niego wtuliłem, jakbym nie chciał pozwolić mu odejść. Bo w sumie tak było. Gdybym go rano nie znalazł, przeszukałbym zrozpaczony cały zamek, aż bym go nie znalazł.
    Próbowałem walczyć z sennością, ale w końcu mnie dopadła. Usypiany i uspokajany gładzeniem przez Jiho moich włosów, zasnąłem. Przez całą noc było mi wygodnie i ciepło, a i sny nie były koszmarne, jak zawsze. To chyba zasługa Jiho hyunga.
    Gdy obudziłem się rano, on jeszcze spał, ku mojej uciesze. Przez chwilę patrzyłem na jego śpiącą twarz, ośmielając się nawet pogładzić jego policzek i musnąć usta. Miałem nadzieję, że przez to się nie obudzi.

    OdpowiedzUsuń
  91. Delikatnie pocałował go we włosy, po czym szepnął:
    - Obiecuję, Di.
    Wypowiedział to najbardziej miękkim głosem, jakim mógł. Oczywiście powiedział prawdę, nigdzie się nie wybierał. On także chciał zasnąć, obejmując jego drobne ciało i obudzić się w tej samej pozycji.
    Młodszy zasnął dość szybko, Jiho nie do końca. Zaczęły nękać go myśli, uparcie nie chcące odejść. W ciągu naprawdę krótkiego czasu się zmienił. Nie o to się jednak martwił, a o swojego chłopaka. Woo był specyficzną osobą, mogącą ściągnąć na tą małą, niewinną osobę wiele kłopotów, z którymi nie będzie mógł sobie poradzić. Oczywiście, będzie jego obroną i podporą, lecz przecież są rzeczy bądź osoby, którym nawet on nie da rady się postawić.
    Nie wiedział, o której ostatecznie zmorzyła go senność. Nie śnił o niczym, chociaż w pewnym momencie poczuł dotyk na policzku, a po chwili na ustach. Raczej nie zwrócił na to szczególnej uwagi, mocniej jeszcze obejmując ciało młodszego. Spał dalej.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  92. Uśmiechnąłem się, widząc jak marszczył nos na mój dotyk, ale się nie obudził. Postanowiłem, że jeszcze trochę go pozaczepiam i przejechałem językiem po jego wargach, po chwili je muskając delikatnie.
    Gdy już mi się znudziło, wstałem, delikatnie wyswobadzając się z jego objęć. Miałem nadzieję, że nie obudzi się przez to. Stanąłem na środku pokoju i podrapałem się w tył głowy, nie wiedząc, czy ten głupi pomysł, na który wpadłem, wypali.
    -Chciałbym dwie porcje smacznego śniadania z nakryciem i dwoma krzesłami.- Powiedziałem na głos, jednak nie aż tak głośno, by go nie obudzić. Ku mojemu zdziwieniu, to, co "zamówiłem" pojawiło się. Było cieplutkie i aż parowało. No i pachniało smacznie. Teraz tylko czekać, aż Jiho się obudzi, bo nie chcę jeść sam.

    OdpowiedzUsuń
  93. I znowu poczuł czyiś dotyk - całkiem miły i pobudzający zmysły. Jednak tak dobrze mu było jeszcze spać, ta miękka pościel i ciało Di w objęciach...
    Nagle do jego nozdrzy doszedł jakiś zapach, który z początku go drażnił, by po chwili zacząć przywoływać głód. Nie chciał jednak obudzić ani siebie ani swojego chłopaka, więc po prostu jeszcze mocniej przytulił... pustkę?!
    Gwałtownie otworzył oczy. Młodszego nie było obok niego, toteż podniósł się, by dostrzec go stojącego przy stoliku ze ... śniadaniem...
    Zico uśmiechnął się pod nosem, po woli schodząc z łóżka. Chciał to zrobić niezauważony, a póki co miał tą przewagę, że chłopak był odwrócony do niego tyłem.
    Cichaczem udało mu się przejść całą długość pokoju i stojąc za nim delikatnie dotknął wargami skórę jego szyi, by potem delikatnie ją pocałować. Dłońmi objął go od tyłu.
    - Bu - szepnął mu do ucha.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  94. Podziwianie jedzenia, które nagle się pojawiło tak mnie pochłonęło, że nie zauważyłem wstającego Jiho, który w dodatku skradał się i przytulił mnie od tyłu. W pierwszej chwili się wystraszyłem,by zaraz się uśmiechnąć i odchylić głowę do tyłu, by go zobaczyć.
    -O, już nie śpisz- powiedziałem z uśmiechem i musnąłem jego wargi na powitanie. Zaraz pociągnąłem go do stołu, samemu siadając obok i biorąc się za jedzenie.
    -Zjedzmy ze smakiem- Uśmiechnąłem się do niego, zachęcając go do jedzenia, chociaż w sumie on tego nie potrzebował, bo sam zaczął pałaszować. Nie czekając dłużej, poszedłem w jego ślady, zaraz mrucząc zadowolony z cichym "jakie to dobre.." czym pewnie rozbawiłem Jiho.
    Było smaczne i równie szybko się skończyło. Po chwili, czując sytość, odsunąłem się kawałek z krzesłem od stołu, by wygodniej usiąść i poklepać się po najedzonym brzuszku.
    -Hyunggie, co teraz robimy?- Spojrzałem na niego zaciekawiony i zapytałem, gdy i on już skończył jeść.

    OdpowiedzUsuń
  95. Spojrzał na jedzenie, od razu czując narastający co raz bardziej głód.
    - Przyznam, że chętnie zjem - uśmiechnął się pod nosem, praktycznie od razu chwytając w dłoń pierwszy lepszy posiłek, by mogło zniknąć w jego ustach. Na szczęście nie miał w nich nic, gdy do jego uszu doszło mruczenie młodszego, które wywołało u niego uśmiech, a nawet cichy śmiech.
    Posiłek był naprawdę smaczny i Zico po raz kolejny został mile zaskoczony przez pokój życzeń. Dawał on naprawdę wiele dobrego i Jiho był pewien, iż będzie darzyć to pomieszczenie sentymentem.
    Młodszy zjadł szybciej, lecz on tłumaczył to w myślach mniejszymi potrzebami żołądka jego chłopaka. W końcu Woo był jednak od niego wyższy i trochę bardziej ... postawny.
    Gdy skończył oparł się wygodnie o oparcie i spojrzał na swojego chłopaka.
    - Wiesz moglibyśmy najpierw się ubrać, bo dbam o twoje zdrowie - powiedział z uśmiechem. - Potem możemy się gdzieś przejść lub zostać tutaj i pogadać.
    Po tych słowach jednak gwałtownie odwrócił się w jego stronę.
    - Nie masz żadnych prac domowych, prawda - spojrzał na niego czujnym wzrokiem. - To, że ja zlewam sobie wszystko nie znaczy, iż ty masz to czynić.
    Jego głos był naprawdę poważny i nawet uśmiech zniknął, by jak najlepiej oddać powagę tej sytuacji.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  96. Słysząc jego słowa, od razu spojrzałem w dół. Jak mogłem zapomnieć o tym, że jestem nagi? Od razu się zaczerwieniłem i pobiegłem po swoje ubrania, nakładając je na siebie.
    W sumie czemu się wstydziłem, gdy wczoraj i tak widział mnie nagiego jak się....kochaliśmy?
    Właśnie... na wspomnienie wczorajszej nocy w moim brzuchu pojawiły się motylki. Jiho taki seksowny i stanowczy... I przy tym delikatny...
    -Hm? Prace domowe? Nie mam nic, przecież jestem tu nowy...- Próbowałem się do niego uśmiechnąć, ale widząc jego powagę, odpuściłem sobie. On sobie olewa a mnie będzie gnać do nauki, pf. Dobra, wiem, martwi się o mnie i teoretycznie powinienem się z tego cieszyć, bo mu na mnie zależy. W sumie nigdy wcześniej nikt mnie nie gonił do nauki, z wiadomych przyczyn..

    OdpowiedzUsuń
  97. Zaśmiał się widząc reakcję młodszego. Nie było w tym ani krzty złośliwości, czyste rozbawienie. Zabawne było, że tamtej po wczorajszym wydarzeniu jeszcze się Sam po chwili wylegiwania się również wstał, by zacząć się ubierać. No, trochę trzeba było łazić i szukać bluzki czy spodni, bo wczoraj rzucano wszystko na oślep. Udało mu się jednak skompletować ubiór i móc nałożyć go na siebie.
    - Ty masz jakieś pomysły - spytał, zapinając pasek od spodni, które były na niego ciut za luźne.
    Co ja znowu schudłem?! - przeszło mu przez myśl, wywołując tym samym ciężkie westchnięcie.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  98. Nie wiem dlaczego, ale jak widziałem Jiho zapinającego pasek to jakoś tak... trochę się...podnieciłem.... I miałem ochotę znów mu go rozpiąć, ale.... Muszę się powstrzymać. Co się ze mną dzieje.....
    -Hm? Mi to wszystko jedno, ważne, że z Tobą, hyunggie- uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do niego (już ubrany), zaraz przytulając. Lubiłem się do niego przytulać. I całować też. Więc skoro lubiłem, to czemu miałbym sobie tego żałować? Musnąłem zaczepnie jego wargi, uśmiechając się zadziornie. Wsunąłem też dłonie pod jego koszulkę, czując pod palcami te mięśnie, które jeszcze przed chwilą mogłem podziwiać.
    Tak jakoś naszło mnie na zaczepianie go, ale on na pewno nie miał nic przeciwko.

    OdpowiedzUsuń
  99. Zmrużył oczy niczym kot, uśmiechając się jednocześnie. Czuł się podpuszczany przez młodszego i miał ochotę na te zaczepki odpowiadać. A może specjalnie tego nie robić? To by była dopiero zaczepka, bo młodszy wyraźnie domagał się pocałunków.
    Zico przebiegle musnął jego wargi, lecz potem wyślizgnął się z jego objęć, puszczając mu jednocześnie oczko.
    - W sumie to możesz mieć mnie dość - zaczął mówić, rozglądając się po pomieszczeniu. - A znajomi czasami bardzo domagają się naszej uwagi... Wiesz, że niby ktoś kogoś olewa, bo ma chłopaka itd.
    Nie mógł powstrzymać przebiegłego uśmiechu. Stał jednak tyłem do młodszego, więc nie mógł oglądać jego twarzy. A żałował tego bardzo.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  100. Co? On mi uciekł? Chyba wyczuł, że się z nim droczę i robi mi na złość. Pf, jeszcze mu pokażę, ja mu dam, aish. Przecież nie będę się za nim uganiał jak napaleniec. Jeszcze zobaczymy, odpłacę mu się a potem on będzie się wściekał i gonił za mną, spragniony mnie. Właśnie tak, planuję okrutną zemstę.
    -W sumie chyba masz rację, mam Cię dość- korzystając z tego, że stał tyłem, uśmiechnąłem się zadziornie. - Ach właśnie, przypomniałeś mi, miałem się spotkać z takim jednym znajomym, który się do mnie dobiera, może wykorzystam zdobyte doświadczenie- i kolejny zadziorny uśmiech po kryjomu.
    - No to do następnego, hyunggie- zacząłem powolutku zmierzać do wyjścia, czekając na jego reakcję, zastanawiając się, czy mnie zatrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  101. Słysząc jego słowa uśmiech momentalnie zniknął z jego twarzy. Wyczuwał tą nutkę rozbawienia, lecz samo słuchanie takich słów było okropne. Może trochę przypominały mu matkę i ojca? Tak, prawdopodobnie tak. I najdziwniejszy był sam fakt, iż to tylko z ust Di tak trochę bolało.
    Odwrócił się, patrząc na jego plecy, po czym skradając się cicho przemierzył dzielącą ich odległość i objął ramionami od tyłu.
    - Przykro mi, że masz mnie dość - szepnął mu do ucha. - Bo ja ciebie nie mam i chyba nie jestem w stanie cię puścić.
    Delikatnie pocałował go w ucho, potem w szyję. Napawał się zapachem jego ciała.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  102. Momentalnie uśmiechnąłem się zadowolony, kładąc swoje dłonie na tych jego, które mnie obejmowały. Właśnie tego oczekiwałem. Ale zaraz, czy przypadkiem nie przegiąłem i nie zasmuciłem go? Aish, jestem głupi. Od razu odwróciłem się do niego przodem i spojrzałem na niego z czułością.
    -Oj, żartowałem, hyunggie..- Trąciłem nosem jego policzek i czule musnąłem jego wargi. Nie powinienem mu mówić, że mam go dość, przecież miał tak samo nieprzyjemną przeszłość jak ja.
    -Nie wytrzymałbym bez ciebie...- Wtuliłem się w niego mocno, nawet nie chcąc go opuszczać. To miało być tylko droczenie się, nawet nie miałem zamiaru wychodzić.

    OdpowiedzUsuń
  103. Uśmiechnął się delikatnie.
    - Wiem, że żartowałeś Di - powiedział, po czym przytulił go do siebie. - Po prostu te słowa nawet w żartach wypowiedziane, źle brzmią w twoich ustach.
    Czule pocałował go w czubek głowy. Nie chciał go puszczać. To był duży minus ich różnicy wieku. Jak będą zajęcia, nie będą mieli możliwości spędzania ze sobą czasu. A co jak Zico skończy już Hogwart?
    Ta myśl momentalnie zmroziła Jiho. Naprawdę nie znał go długo, a miał inne zupełnie wrażenie. Sama myśl o przymusowym opuszczeniu chłopaka była ... bolesna.
    - Ja bez ciebie nie wytrzymam - powiedział w końcu, jeszcze mocniej go przytulając.
    Bestia z uczuciami? To tak cholernie zabawne.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  104. -Przepraszam,że Cię nimi zasmuciłem- pogładziłem czule jego policzek, patrząc na niego zmartwiony.
    Jiho widocznie też nie wytrzymałby beze mnie, tak samo jak ja bez niego. I pewnie tak samo jak ja, uświadomił sobie, że jest starszy ode mnie i skończy Hogwart wcześniej. Jak tu nauczyć się wytrzymywać bez osoby, która w tak krótkim czasie stała się mi bliska i tak cholernie ważna?
    No ale nie ma co się dobijać, to jeszcze nie teraz, nie kończy jeszcze Hogwartu. Jakoś to będzie. Mógłbym tak wieczność stać i wtulać się w jego ramiona. To poczucie bezpieczeństwa, jakie mi zapewniał, było nieopisane. Nieważne gdzie pójdziemy, i tak będzie tak samo jak teraz. Tak więc to, gdzie się udamy na kolejną...randkę, która w sumie ciągle trwa, jest bez znaczenia. I tak nie będę zwracał uwagi na otoczenie czy ludzi wokół. W sumie chyba dziś jest ten śmieszny bal. Albo i się skończył? Nie wiem, czas tu leci inaczej i to jest najcudowniejsze w tym miejscu. Można by tu przychodzić na wagary, hehe. No ale chyba Jiho hyung by się na nie nie zgodził.
    Nie poznaję Cię, Di.
    Uwierz mi, DieDi, teraz chyba wreszcie zaczynam być sobą. Nie wiem kim byłem przez ostatnie lata, czyli większość życia, ale teraz zaczynam to czuć.

    OdpowiedzUsuń
  105. - Nie przejmuj się Di - szepnął czule do jego ucha.
    Miał wrażenie, że nie tylko jego myśli zeszły w stronę pożegnania się Zico z tą szkołą. Niestety, ale odkładanie tego czasu nie wchodziło niestety w grę. Ubolewał nad tym, lecz coś komuś obiecał.
    - Na co masz teraz ochotę, Di - spytał w końcu, odtrącając od siebie natarczywe i jednocześnie bolesne myśli. - Dzisiaj jest chyba bal, więc cały zamek mamy dla siebie.
    Nie mógł się powstrzymać przed potarganiem mu włosów. Uśmiechnął się przy tym zadziornie, z lubością obserwując reakcję młodszego.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  106. Na jego pytanie miałem ochotę odpowiedzieć na Ciebie ale znów musiałem się ugryźć w język. Rany, ciągle przed oczami miałem wczorajszą noc i chciałem powtórki. Tylko spokojnie, Di, musisz się uspokoić, przecież nie jesteś napaleńcem.
    -Jak już mówiłem, mi to obojętne, ważne że z Tobą- uśmiechnąłem się, by zaraz zrobić naburmuszoną minę, gdy bezkarnie potargał mi włosy. Znowu.
    Co takiego jest w tych włosach, że ciągle mi je targa, eh.
    Bawi go twoja reakcja, jak chomika, któremu się zabierze jedzenie.
    Cicho bądź DieDi. Jaki chomik, nie jestem chomikiem.
    Ale jesteś uroczy jak taki chomik
    NIE JESTEM UROCZY!
    Nie? To czemu Zico wciąż się śmieje i mówi o chronieniu Cię? Gdybyś był taki męski, jak to twierdzisz, to nie mówiłby o tym i sam byś się obronił. Jesteś delikatny, słaby i słodki
    Jak możesz tak mówić.....
    Ja też Cię chroniłem właśnie dlatego. Jak byśmy mogli być razem, to byłbyś moim uke, no ale cóż.
    DieDi...co ty....
    Otrząsnąłem się z dziwnej rozmowy z DieDi'm, patrząc na Jiho, tym samym przytulając się do niego.

    OdpowiedzUsuń
  107. Zamyślił się na chwilę.
    - To może zróbmy tak - powiedział. - Ja muszę się przebrać, zresztą ty zapewne też. Więc każdy może pójść na chwilę do swoich pokoi i to uczynić, a potem spotkajmy się ... na przykład na parterze i przejdziemy się gdzieś.
    Uśmiechnął się. Nie do końca uśmiechało mu się zostawiać chłopaka, ale nie może go przecież wziąć ze sobą do dormitorium ani pójść z nim do jego pokoju. To bya ich mała przeszkoda - różne domy, których nijak nie dało się zmienić. Jiho nie pasował do niczego innego niż dom węża, Di nie nadawał się do Ślizgonów. To był kolejny dowód na kontrast ich usposobienia.
    - Pasuje ci tak - spytał.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  108. -No dobrze... w sumie to logiczne...- Uśmiechnąłem się lekko, słysząc jego propozycję. Niby mieliśmy rozdzielić się tylko na chwilę, ale przyszło mi to z trudem. Jemu z resztą też.
    Niechętnie odsunąłem się od niego, cmokając go na pożegnanie w usta. Razem wyszliśmy z pokoju życzeń i oddaliliśmy się każdy w swoją stronę. Bądź co bądź, nie mogliśmy sobie nawzajem zdradzić, gdzie są wejścia do naszych domów, nawet jeśli ze sobą chodzimy. Szedłem z myślą, że za chwilę go znów zobaczę, tylko oboje się ogarniemy, weźmiemy prysznic i przebierzemy.

    [Oboje Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  109. Powoli przekroczyłam próg pokoju życzeń, trochę jakbym się bała tego, co tam zastanę. Wcześniej zdarzyło mi się z niego skorzystać tylko raz, również z Myungsoo, więc chyba nie powinnam się bać, skoro już to sprawdziliśmy. Problem był taki, że tutaj za każdym razem zastawało się coś innego, więc nie wiedziałam czego się spodziewać.
    Tym razem znaleźliśmy się w dosyć małym pomieszczeniu z kominkiem, przed którym ustawiono wygodną kanapę i mały stolik, na którym umieszczona została pewnego rodzaju maszyna i dwa kubki. Zdziwiło mnie to, że w rogu pokoju znajdowała się choinka - przecież święta skończyły się już dawno temu. Nie przeszkadzało mi to jednak ani trochę, więc od razu powędrowałam do kanapy i rozwinęłam koc, który leżał na niej zwinięty. Usiadłam z brzegu, opatulając się nim szczelnie, by móc trochę się ogrzać.
    Zahaczyliśmy o pokój wspólny Gryffindoru, ale był tak przepełniony, że bez wahania przystałam na propozycję Myungsoo o tym, iż lepiej przejść się do pokoju życzeń. Wcześniej pobiegłam jednak do swojego pokoju, by odłożyć książkę na półkę i zostawić gdzieś kurtkę, bo zwyczajnie nie chciałam ich ze sobą targać.

    OdpowiedzUsuń
  110. Dotarliśmy w końcu do pokoju życzeń, gdzie zaprosiłem Aesung zaraz po tym, kiedy okazało się, że pokój wspólny Gryffindoru jest zwyczajnie przepełniony i nie ma w nim za bardzo miejsca. W sumie nawet się temu nie dziwiłem, wieczorami roiło się tam od gryfonów, którzy ogrzewali się tam przy kominku czy wesoło spędzali czas z przyjaciółmi.
    Tym razem pokój zamienił się w nieco mniejsze pomieszczenie niż ostatnio, idealnie jakby stworzone do tego, aby wygodnie rozsiąść się na podstawionej przy kominku kanapie i napić gorącej czekolady. Uśmiechnąłem się do siebie na widok choinki, której się tutaj kompletnie nie spodziewałem, a ona mimo to wesoło mieniła się różnymi kolorami świątecznych lampek.
    Gdy tylko Aesung usadowiła się wygodnie na kanapie, opatulając się przy tym kocem, ja podszedłem do stolika, na którym znajdowała się maszyna, bardzo podobna do tej, którą sam trzymałem u siebie w pokoju. Przypatrzyłem się uważnie urządzeniu, oglądając wszystkie guziczki, aż w końcu podłożyłem w odpowiednie jeden z kubków, które stały obok niej.
    - Chcesz czekoladę zwykłą, z bitą śmietaną czy z bitą śmietaną i karmelem? - spytałem, zerkając w jej kierunku. Maszyna do czekolady miała w sumie kilka opcji do wyboru, więc poza zwyczajną czekoladą, można było trochę zaszaleć i wybrać też coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  111. Obserwowałam jak Myungsoo podchodzi do stolika z maszyną, po czym uważnie się jej przygląda, by przypadkiem czegoś nie popsuć. Jego włosy odbijały od siebie światełka choinki, błyszczące w półmroku panującym w pokoju życzeń. Westchnęłam głośno na myśl o tym, że wydają mi się wyjątkowo ciemne, chociaż wcześniej widziałam, że wcale takie nie były. Po prostu zdążyłam się od tego odzwyczaić, w końcu minęło już sporo czasu. Nie chciałam tego przyznać przed samą sobą, ale naprawdę się za nim stęskniłam, więc ciężko było mi oderwać od niego wzrok.
    - Z bitą śmietaną i karmelem - powiedziałam w końcu, czując, że powinnam wstydzić się swojego łakomstwa. Za bardzo lubiłam słodycze i mega słodkie rzeczy, raczej powinnam zachować to dla siebie, a nie okazywać na prawo i lewo. Uśmiechnęłam się jednak pod nosem na myśl, że przecież Myungsoo i tak raczej o tym wiedział, albo przynajmniej to przeczuwał. Usadowiłam się więc wygodniej na kanapie, grzecznie czekając aż chłopak przygotuje dla mnie czekoladę.
    Zastanawiałam się czy jest na mnie zły za to wszystko, bo ja bym na jego miejscu była. Fakt, że chciałam go chronić wcale mnie nie usprawiedliwiał, kiedy przy okazji raniłam go jeszcze bardziej, bo więcej uwagi przywiązywałam swojemu szczęściu (które swoją drogą szczęściem raczej nie było).

    OdpowiedzUsuń
  112. Uśmiechnąłem się pod nosem na odpowiedź dziewczyny. Cóż, nie powiem, że się tego nie spodziewałem, bo zdążyłem już zauważyć, że Aesung lubi słodkości. Odstawiwszy więc kubek w wyznaczone miejsce, odszukałem na urządzeniu odpowiedni guzik i nacisnąłem go, czekając, aż w końcu coś się wydarzy. Przez moment urządzenie jakby w ogóle nie zareagowało, a mi przez głowę przebiegła myśl, że pewnie jest popsute i nici z gorącej czekolady, ale gdy tylko miałem już po raz kolejny nacisnąć guziczek, w maszynie coś wesoło zatrzeszczało, a po chwili do kubka zaczął wlewać się parujący, gęsty płyn, a moment później, w magiczny sposób na gorącej czekoladzie pojawiła się bogata porcja bitej śmietany i karmelu.
    Wyciągnąwszy kubek z maszyny, podstawiłem na jego miejsce drugi i uruchomiłem maszynę, wybierając ten sam rodzaj napoju. Czekając jednak na swoją porcję, ruszyłem z gotową czekoladę w stronę kanapy, na której siedziała Aesung, szczelnie opatulona kocem.
    - Dalej ci zimno? - spytałem, przyglądając się jej uważnie. W pokoju było ciepło, przez kominek, w którym wesoło tańczył płomień, i szczerze mówiąc, sam zdążyłem się już nieco ogrzać, ale dziewczyna dalej wyglądała na nieźle zziębniętą. - Długo siedziałaś w tej dzwonnicy?
    Podchodząc bliżej, przysiadłem na chwilę na kanapie obok dziewczyny, po czym wyciągnąłem do niej ręce, w których trzymałem kubek z napojem. Kiedy ona wyciągnęła do mnie swoje, ostrożnie przekazałem jej naczynie, mając nadzieję, że jej przez przypadek nie oparzę.

    OdpowiedzUsuń
  113. Chwilę później chłopak kierował się już w moją stronę z gorącą czekoladą w rękach. Wyglądał na zadowolonego z tego, że udało mu się bezbłędnie rozpracować maszynę, co wywołało niewielki uśmiech również na mojej twarzy.
    - Trochę, jeszcze nie zdążyłam się ogrzać - przyznałam szczerze, wtulając policzek w oparcie kanapy. Szybko wyprostowałam się jednak kiedy chłopak usiadł obok mnie i wyciągnął w moją stronę ręce, w których trzymał kubek z gorącą czekoladą. Przejęłam go bardzo ostrożnie, uważając by przypadkiem nie dotknąć Myungsoo albo się nie oparzyć. Prezentowała się naprawdę ładnie, a do tego pachniała tak słodko, że człowiek miał ochotę od razu jej spróbować, ale wiedziałam, że muszę poczekać, bo jest za gorąca. Zamiast tego obserwowałam więc jak chłopak podnosi się z kanapy i wraca do stolika po swoją porcję czekolady, by po chwili wrócić z napojem, który prezentuje się dokładnie tak samo jak mój. - Może - odparłam na drugie pytanie, które mi zadał, uśmiechając się przy tym nieznacznie pod nosem. Wiedziałam, że uznałby to za długi czas, więc wolałam nawet nie wspominać o tym, że przesiadywałam tam od rana. - Dzisiaj było o wiele zimniej niż zwykle - dodałam po chwili, zerkając przy tym na niego kącikiem oka. Po chwili przełożyłam czekoladę do drugiej ręki i ostrożnie przykryłam kocem kolana chłopaka. Dotychczas użyłam całości na siebie, ale to wydawało mi się samolubne, więc uznałam, że lepiej jest się nim podzielić. I tak robiło mi się coraz cieplej, a nie mogłam przykryć się bardziej, skoro trzymałam czekoladę w rękach.

    OdpowiedzUsuń
  114. Kiedy upewniłem się, że dziewczyna trzyma mocno swój kubek, wstałem z kanapy i podszedłem do stolika, aby zabrać z niego swoją porcję, po czym szybko wróciłem na swoje miejsce, starając się jednak przy tym nie rozlać napoju. Rozsiadłem się wygodnie obok Aesung, przyglądając się uważnie swojej porcji czekolady, która kusiła mnie swoim zapachem i wyglądem. Nie mogąc już dłużej czekać, podniosłem kubek do ust, jednak szybko tego pożałowałem, bo gdy tylko go przechyliłem, poza słodkim smakiem czekolady i bitej śmietany, poczułem jak gorący płyn parzy mnie w język. Natychmiast więc odsunąłem od siebie naczynie, krzywiąc się przy tym.
    - Codziennie się tam chowałaś? - spytałem, uśmiechając się pod nosem, gdy dziewczyna przykryła moje nogi kocem. Gdy tylko cofnęła swoją rękę, złapałem materiał w miejscu, w którym to ona wcześniej go trzymała i nieco poprawiłem go sobie na kolanach. - Czemu w ogóle tam siedziałaś, skoro było zimno? - spojrzałem na nią, uważnie się jej przyglądając. Nie rozumiałem, dlaczego Aesung wybrała sobie akurat takie miejsce na kryjówkę. W dzwonnicy było zimno i pusto, w dodatku pewnie też nieco strasznie, gdy siedziało się tam samemu. Nieco mnie to martwiło, nie miałem z nią kontaktu przez dobre kilka tygodni i prawdę mówiąc, nie wiedziałem nawet co się wtedy z nią działo, ale miałem nadzieję, że w międzyczasie nie chorowała i nic się jej nie stało. Teraz na szczęście wyglądała na całkiem zdrową, za co dziękowałem tylko w myślach.

    OdpowiedzUsuń
  115. Obserwowałam chłopaka kącikiem oka, przez co skrzywiłam się trochę kiedy oparzył się próbując swojej gorącej czekolady. Chwilę później uśmiechnęłam się jednak pod nosem i pokręciłam głową zastanawiając nad tym czemu niektórzy ludzie są tacy niecierpliwi. Ja sama bałam się nawet tego, że upuszczę kubek, bo trzymałam go koniuszkami palców, by ich zbytnio nie parzyć. Były przemarznięte, więc każde ciepło wydawało mi się gorętsze niż w rzeczywistości.
    - Od pewnego czasu... - odparłam, przytakując przy tym głową w odpowiedzi na jego pytanie. Właściwie, to przesiadywałam tam prawie od początku. Kilka pierwszych dni błąkałam się po szkole, ale potem doszłam do wniosku że to zbyt męczące i tym samym znalazłam dzwonnicę. Do wyboru miałam jeszcze krzaki w oranżerii, ale jednak ze względu na wygodę zdecydowałam się na to pierwsze. - Myślałam, że tam mnie nie znajdziesz - wyznałam szczerze, wzdychając przy tym głośno. Powinnam być ostrożniejsza, w sumie było logiczne, że w końcu ktoś zainteresuje się światłem w oknie dzwonnicy. Powinnam być wdzięczna, że to tylko Myungsoo, a nie Filch albo któryś z nauczycieli, bo wtedy na bank gorzko bym tego pożałowała.

    OdpowiedzUsuń
  116. Przytaknąłem powoli głową, słysząc jej odpowiedź. W sumie sam się tego spodziewałem, w dzwonnicy pewnie nikt by jej nie znalazł, dopóki ktoś tak jak ja nie zainteresowałby się światłem w jednym z jej okien. Przybliżając znów do ust kubek z czekoladą, zacząłem na niego dmuchać, w celu ochłodzenia płynu. Uwielbiałem gorącą czekoladę, ale czekanie na nią było męką. Zwłaszcza wtedy, gdy była aż tak gorąca i pachniała tak zachęcająco.
    - Gdybym był uważniejszy, pewnie znalazłbym cię wcześniej - przyznałem, przypominając sobie ile już razy przechodziłem koło tamtego miejsca i nigdy nie zainteresowałem się tym, by przynajmniej na chwilę podnieść głowę i spojrzeć do góry na wieżę. Teraz żałowałem, że udało mi się to odkryć dopiero teraz, ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale.
    Dmuchając wciąż na czekoladę, spojrzałem znad kubka na dziewczynę, która kurczowo trzymała w dłoniach swój kubek z parującym płynem. Zastanawiałem się, czy to dobry pomysł, aby powtórzyć jej swoje pytanie, które nurtowało mnie od tak dawna i czy Aesung tym razem mi na nie odpowie. Westchnąłem głośno, odwracając na chwilę od niej wzrok i w całości skupiając się na studzeniu czekolady.
    - Czemu w ogóle zaczęłaś się chować? - spytałem po, decydując się w końcu odezwać.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Tak sobie - odparłam w końcu, wzruszając przy tym ramionami. Nie chciałam mówić mu co dokładnie doprowadziło mnie do takiego stanu, było mi na to zbyt głupio, a poza tym pewnie wyszłoby na jaw coś, co wolałabym zostawić dla siebie. Miałam więc nadzieję, że nie będzie dalej próbował tego ze mnie wyciągnąć i da mi spokój.
    Zauważyłam, że Myungsoo dmucha na swoją czekoladę próbując ją ochłodzić, więc zaczęłam robić to samo. Spróbowałam też bitej śmietany, która znalazła się na wierzchu napoju i uznałam, że jest przepyszna.
    - Znowu masz ciemne włosy - odezwałam się po chwili, przerywając tym samym ciszę i stwierdzając fakt, który był oczywisty. Moje policzki od razu oblały rumieńce, a ja żeby pozbyć się zawstydzenia, napiłam się czekolady i poparzyłam sobie język. Szybko mi jednak przeszło, bo napój na szczęście nie był już tak gorący jak wcześniej, więc zerknęłam na chłopaka. Zwykle zawsze zauważałam zmiany, ale rzadko dawałam o tym znać i po prostu milczałam. Tym razem chciałam jednak przerwać dziwną atmosferę panującą pomiędzy nami, więc uznałam, że chyba mogę coś takiego powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  118. Przytaknąłem głową kilkakrotnie w odpowiedzi na słowa dziewczyny. Nic mi to dalej nie wyjaśniało, ale postanowiłem sobie, że nie będę jej już zamęczał tego typu pytaniami. Chociaż byłem bardzo ciekawy co się stało i dlaczego mnie unikała przez cały czas, to nie chciałem z niej niczego wyciągać na siłę, w końcu mogłem sobie poczekać, aż sama zechce mi to wyjaśnić, chociaż wątpiłem, żeby w ogóle kiedykolwiek nadszedł ten dzień.
    Słysząc jej słowa na temat moich włosów, wzruszyłem nieznacznie ramionami, jednak po chwili odwróciłem się w jej stronę i uśmiechnąłem do dziewczyny.
    - Teraz wyglądam lepiej, co? - spytałem żartem. Domyślałem się, że nie ujdzie to uwadze dziewczyny, która już wcześniej miała okazję być świadkiem małej zmiany koloru na mojej głowie. Wcześniej nie przywiązywałem do tego żadnej uwagi, ale cieszyłem się, że moje włosy znów były ciemne, tamten kolor chyba nie bardzo przypadł Aesung do gustu.
    - Twoje też już chyba trochę odrosły - powiedziałem wskazując podbródkiem na jej warkocz. Przed balem zimowym dziewczyna podcięła swoje włosy, ale teraz minęło już trochę czasu i powoli zaczynały już chyba wracać do swojego poprzedniego stanu.

    OdpowiedzUsuń
  119. Przez chwilę chuchałam na swoją czekoladę próbując ją ochłodzić, a później zwróciłam swój wzrok na chłopaka i dostrzegłam, że się do mnie uśmiecha. Łaskotki w brzuchu i pieczenie policzków zmusiły mnie do skierowania oczu gdzieś indziej, więc zaczęłam wgapiać się kubek z gorącym wciąż napojem.
    - Wiem, że go głupie, ale wydajesz mi się bardziej znajomy kiedy masz ciemne włosy. Czuję się wtedy swobodniej i łatwiej nawiązać mi z tobą kontakt, dlatego wolę ten kolor. Ale zawsze wyglądałeś dobrze - przyznałam szczerze, unikając kontaktu wzrokowego. Mówienie takich rzeczy na głos nie było dla mnie łatwe, ale nie chciałam żeby Myungsoo źle mnie zrozumiał, więc wolałam to wyjaśnić. - Zdążyłam już zapomnieć jak wyglądałeś zanim zmieniłeś kolor - powiedziałam, próbując przywołać jakieś wspomnienia z naszych pierwszych spotkań, ale wciąż nie było to zbyt proste. Co prawda to, że Myungsoo miał teraz ciemne włosy nieco ułatwiało sprawę, ale wciąż były o wiele krótsze.
    - Moje włosy rosną naprawdę szybko - przyznałam, zerkając na swój warkocz kącikiem oka, był już niemal tak długi, jak w jesień. Jeszcze trochę brakowało mu do stanu sprzed balu zimowego, ale za jakiś miesiąc to zapewne też miało się zmienić. - Niedługo znowu będę musiała je podciąć. - Westchnęłam, myśląc już o tym jak bardzo nienawidziłam fryzjera, ale tym razem wolałam nie powtarzać swojego błędu i nie brać się za to sama. Znając życie mogłam skończyć o wiele gorzej, niż ostatnim razem.

    OdpowiedzUsuń
  120. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w Aesung, analizując w myślach to, co powiedziała. Nie wiedzieć czemu, coś nieprzyjemnie ukłuło mnie gdzieś w środku, kiedy usłyszałem, że zdążyła już zapomnieć jak wyglądałem przed zmianą koloru włosów. Pokiwałem głową kilka razy, sygnalizując, że zrozumiałem o co jej chodzi.
    - Niedługo pewnie znowu będę wyglądał tak jak wtedy - powiedziałem, starając się odegnać od siebie to niemiłe uczucie i uśmiechnąłem się do Aesung. Moje włosy też już odrastały, i może nie szło im to tak szybko, jak włosom dziewczyny, ale przecież w końcu znowu miały wyglądać tak jak dawniej.
    Wracając do swojego kubka z czekoladą, ostrożnie spróbowałem bitej śmietany, która znajdowała się na wierchu napoju. Wzdrygnąłem się jednak, kiedy ustami sięgnąłem czekolady, która mimo iż teraz była chłodniejsza, to dalej nieco parzyła.
    - Po co? - spytałem, kiedy Aesung wspomniała o podcinaniu włosów. Spojrzałem na nią, a potem wzrokiem przejechałem o jej warkoczu, by za chwilę znów skupić się na jej twarzy. - Lubię twoje włosy - dodałem, uśmiechając się do niej, po czym szybko wróciłem do swojego napoju, czując jak policzki zaczynają mnie piec, i to wcale nie od ciepła panującego w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  121. - Pewnie tak - przyznałam mu rację, przytakując przy tym kilkakrotnie głową. Pomimo uśmiechu na jego twarzy wydawało mi się, że jest trochę zawiedziony tym, co powiedziałam wcześniej i zrobiło mi się naprawdę głupio. - Po prostu mam kiepską pamięć - usprawiedliwiłam się, mając nadzieję, że weźmie to pod uwagę i przynajmniej trochę poprawi mu to samopoczucie.
    Ostrożnie napiłam się czekolady, uważając tym razem by przypadkiem się nie poparzyć. Była już o wiele chłodniejsza, więc bez problemu mogłam wyczuć słodycz i smak płynnego karmelu. Dawno nie piłam tak pysznej czekolady, właściwie, to nie wiem czy kiedykolwiek taką piłam. No i bita śmietana! Była puszysta i słodka, a do tego mleczna i po prostu... Idealna. Momentalnie zaczęłam żałować, że nasze kubki są takie małe.
    - W sumie nie wiem, ale czasami mam wrażenie, że powinnam je skrócić - odpowiedziałam, wzruszając przy tym ramionami jakby to nie było nic wielkiego, chociaż tak naprawdę trochę się tym przejmowałam. Lubiłam mieć długie włosy, ale czasami wydawało mi się, że ludzie mogą postrzegać je jako niechlujne. W końcu zwykle nosiłam je rozpuszczone. Wtedy Myungsoo powiedział jednak, że lubi moje włosy, co automatycznie wywołało łaskotki w moim brzuchu. Już kiedyś wcześniej powiedział coś podobnego, ale wtedy nie odczułam tego w ten sposób. On chyba również, bo szybko odwrócił ode mnie wzrok i skupił się na swoim kubku, co raczej nie było do niego podobne. Wiedziałam, że nie powinnam kierować się jego zdaniem, ale już zdawałam sobie sprawę z tego, że nie podetnę ich przez przynajmniej następne kilka miesięcy.
    - Jesteś na mnie zły? - spytałam go po chwili cicho, zerkając na niego kącikiem oka znad czekolady, która powoli znikała z mojego kubka.

    OdpowiedzUsuń
  122. Przytaknąłem głową, uśmiechając się do Aesung, kiedy wspomniała, że ma słabą pamięć. Rozumiałem, że nie chciała mnie w żaden sposób urazić swoimi wcześniejszymi słowami, więc było mi trochę głupio, kiedy zauważyła moją zmianę nastroju.
    - Według mnie to niepotrzebne - przyznałem, odrywając się na chwilę od swojej czekolady, by móc spojrzeć na dziewczynę. Sam nie wiem dlaczego, ale naprawdę lubiłem jej włosy, więc fakt, że powoli wracały do swojego poprzedniego stanu naprawdę mnie pocieszał.
    Przez dłuższy moment wgapiałem się w kubek, w którym ubyło już połowę czekolady, zastanawiając się nad pytaniem Aesung. Szczerze mówiąc, w tej chwili nie byłem już na nią zły, chociaż właściwie nie wiem, czy w ogóle byłem na nią zły. Na początku, kiedy nie mogłem jej znaleźć nigdzie w pobliżu, było mi zwyczajnie pusto i smutno, no i trochę się martwiłem, bo nie wiedziałem tak naprawdę co się z nią działo. Potem, kiedy uświadomiłem sobie, że celowo mnie unika, zrobiło mi się jeszcze gorzej i muszę przyznać, że gniewałem się na nią za to, ze zostawiła mnie tak bez żadnego powodu, albo przynajmniej bez wyjaśnienia swojego powodu, ale teraz to wszystko już mi przeszło i zwyczajnie mi ulżyło, kiedy ją znalazłem w tej dzwonnicy.
    - Nie - odpowiedziałem w końcu powoli, kręcąc przy tym głową. Odrywając wzrok od kubka z czekoladą, spojrzałem na Aesung, przyglądając się jej uważnie i skupiając wzrok na jej oczach. - Ale było mi przykro gdy zniknęłaś - dodałem, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  123. Na początku myślałam, że spytałam o coś, czego Myungsoo nie chciał słyszeć, bo nie odzywał się przez dłuższy czas, zupełnie jakby mnie ignorował. Po jakimś czasie pokręcił jednak głową i spojrzał w moim kierunku, łapiąc przy tym ze mną kontakt wzrokowy. Nie lubiłam tego, bo to zwyczajnie mnie zawstydzało, ale tym razem nie odwróciłam wzroku, wytrzymując dzielnie jego smutne spojrzenie.
    Przez chwilę siedziałam więc cicho, zastanawiając się co powinnam teraz powiedzieć, ale w głowie miałam pustkę. Ani trochę nie cieszyło mnie to, że było mu przykro z mojego powodu, właściwie to miałam ochotę przyłożyć sobie za to w pysk. Cieszyłam się, że nie jest na mnie zły, ale gdybym miała wybierać, to wolałabym żeby się na mnie złościł, zamiast się smucić.
    - Przepraszam, że to zrobiłam - odezwałam się w końcu, wciąż wgapiając się jednak w swój kubek. Moje słowa nie miały prawdopodobnie żadnego znaczenia, ale co innego mogłam powiedzieć..? To nie była jego wina, więc należały mu się przeprosiny. - Nie powinieneś się tak do mnie przywiązywać, Myungsoo - dodałam po chwili, spoglądając na niego kącikiem oka. Nie chciałam go tym zasmucić ani rozzłościć, po prostu wolałam żeby wziął to pod uwagę w razie, gdybym kiedyś znowu miała zniknąć. Tak samo ja nie powinnam przywiązywać się do niego, to było zwyczajnie niebezpieczne i mogło mnie kiedyś zranić.

    OdpowiedzUsuń
  124. Widząc, że Aesung najwyraźniej trochę przejęła się tym, co powiedziałem, uśmiechnąłem się do niej lekko, aby odrobinę ją pocieszyć. Nie chciałem, żeby przejmowała się za bardzo tym, jak się czuję, bo przecież teraz już wcale nie czułem się aż tak okropnie. Gorzej było wcześniej, ale teraz, kiedy znów siedziałem sobie z nią w ciepłym pokoju, pijąc przy tym gorącą czekoladę, było zdecydowanie lepiej. Przytaknąłem jej jednak głową w odpowiedzi na przeprosiny dziewczyny. Chciałem móc jej powiedzieć, że to nic takiego, ale nie chciałem, żeby sobie pomyślała, że jej nagłe zniknięcie naprawdę było niczym szczególnym, bo tak naprawdę wolałbym już nigdy więcej tego nie powtarzać.
    - Dlaczego nie? - spytałem, przyglądając się jej znad kubka. Czekolada wystygła już na tyle, żeby móc ją spokojnie pić, bez obaw o oparzenie, więc teraz bez przeszkód można już było wyczuć jej smak. - Co, jeśli już się przywiązałem?
    Wcześniej się nad tym nie zastanawiałem, ale po ostatnich wydarzeniach stało się to juz chyba jasne. Spędzałem z Aesung sporo czasu razem i zwyczajnie trudno było mi się z nią rozdzielić, już wcześniej nie lubiłem się z nią rozstawać, nawet kiedy następnego dnia mieliśmy znów się spotkać. Musiałem więc chyba przyznać, że rzeczywiście przywiązałem się do dziewczyny, chociaż nigdy tego nie planowałem. Póki jednak mogłem się z nią spotykać i jej samej to nie przeszkadzało, nie miałem nic przeciwko.

    OdpowiedzUsuń
  125. W moim brzuchu momentalnie pojawiło się stado rozlatanych motyli, ale odetchnęłam głęboko, starając się je zignorować i nie skupiać na tym żadnej uwagi. W końcu jego pytanie mogło być czysto teoretyczne, przecież nie mogłam być dla niego aż tak ważna.
    - To złe, Myungsoo - jęknęłam, kręcąc przy tym głową i spoglądając na niego znad kubka gorącej czekolady. - Lepiej przywiąż się do kogoś innego.
    Odwróciłam swój wzrok, po czym napiłam się czekolady, czując jak ciepło rozlewa się po moim ciele. Właściwie, to zdążyłam się już prawie całkiem rozgrzać. Tylko stopy wciąż były niemal lodowate, więc ostrożnie podniosłam się z miejsca, uważając by przy tym nie rozlać napoju, po czym usiadłam na ugiętych nogach i poprawiłam koc, który nieco się zsunął. Nie zważając na to, że została mi już tylko niewielka część czekolady, napiłam się po raz kolejny i zerknęłam na Myungsoo.
    - Co robiłeś przez resztę przerwy świątecznej? - spytałam po chwili, przyglądając mu się uważnie. Nie miałam pojęcia czy będzie chciał o tym ze mną rozmawiać skoro sobie zwyczajnie uciekłam, ale uznałam, że warto spróbować. I tak bez problemu wyczuwałam panującą w pomieszczeniu krępującą atmosferę, bo brakowało nam tematów do rozmów. Oddaliliśmy się od siebie przez te parę tygodni. - Jak spędziłeś sylwestra? Robiłeś coś ciekawego?

    OdpowiedzUsuń
  126. - Już się przywiązałem do ciebie, nie potrzebuję nikogo innego - wzruszyłem ramionami, odwracając wzrok od dziewczyny, by znów skupić się na swoim kubku. Upiłem kolejny łyk czekolady, rozkoszując się jej słodkim smakiem. Nie byłem aż tak przemarznięty jak Aesung, więc zdążyłem się już kompletnie rozgrzać.
    Spojrzałem na dziewczynę i zauważyłem, że zmienia pozycję, przez co koc, którym się przykrywała, nieco się z niej zsunął. Odłożyłem więc swój kubek z resztką napoju na podłogę i przysunąłem się trochę bliżej niej, łapiąc za miękki materiał, po czym opatuliłem ją szczelnie, aby zrobiło jej się cieplej.
    - W sumie nic szczególnego, włóczyłem się po zamku - odparłem, przypominając sobie ostatnie kilka tygodni, które minęły mi w jakże fascynującej atmosferze. Właściwie poza zwiedzaniem każdego miejsca, w którym mógłbym spotkać Aesung i kręceniem się w ich pobliżu, nie robiłem nic innego. No może poza schodzeniem jeszcze do kuchni. - W sylwestra oglądałem fajerwerki przez okno - dodałem, starając się na nią nie patrzeć. Nie miałem za bardzo czym pochwalić się przed dziewczyną, więc pokręciłem głową, uśmiechając się jednak w jej kierunku.
    - A ty, robiłaś coś ciekawego poza chowaniem się?

    OdpowiedzUsuń
  127. Spoglądałam przez chwilę na chłopaka czując, jak na moich policzkach wykwitają rumieńce, a w brzuchu do lotu po raz kolejny wzbija się stado motyli. Byłam szczęśliwa, że nie patrzy się w moim kierunku, bo zapewne wyglądałam właśnie jak soczysty pomidor. Wiedziałam, że chłopak przesadza i wciąż nie dotarło do niego to, co mówiłam, więc westchnęłam głośno, ale nie powiedziałam ani słowa więcej na ten temat. Motyle nie zdążyły nawet się uspokoić, bo chwilę później Myungsoo opatulił mnie szczelnie kocem, co jeszcze bardziej mnie zawstydziło. Starając się nie łapać z nim kontaktu wzrokowego, skupiłam się na kubku, który trzymałam w ręce, po czym nieśmiało uśmiechnęłam się pod nosem.
    Przytaknęłam kilkakrotnie głową słysząc to, co chłopak opowiada o swojej przerwie świątecznej. Jego słowa nie brzmiały jakoś szczególnie wesoło, ale wcale się tego nie spodziewałam. Zdziwiłam się jednak, że w Sylwestra nawet nie wyszedł na zewnątrz, żeby móc obserwować fajerwerki.
    - Też oglądałam je przez okno - przyznałam, uśmiechając się przy tym niezbyt radośnie w kierunku chłopaka, mając nadzieję, że przynajmniej trochę podniesie go to na duchu. Sama spędziłam ten wieczór na parapecie w dzwonnicy, skąd później szybko uciekłam, kiedy do sąsiedniej wieży przyszli inni, nieco rozpici uczniowie. Nie miałam ochoty się z nimi zadawać, tym bardziej, że nie wiedziałam czego mogłam od nich oczekiwać. - Nie byłeś na szkolnej imprezie? Ani żadnej prywatnej..? Ze znajomymi? - spytałam go po chwili, kiedy przełknęłam już kolejny łyk czekolady.
    - Czytałam - odparłam, wzruszając przy tym ramionami. - Codziennie. Prawie cały czas. Nie robiłam nic poza tym.
    Co prawda pomyślałam o swoim przyjacielu z dzieciństwa, na którego przypadkowo wpadłam któregoś dnia, ale jakoś nie chciałam dzielić się tym faktem z Myungsoo, więc go pominęłam. Poza tym jednak nie wydarzyło się nic ciekawego, bo naprawdę spędzałam większość czasu na czytaniu jeśli nie szkolnych, to innych książek. No i Howona spotkałam już po przerwie świątecznej, więc cóż, praktycznie rzecz biorąc niczego nie ukrywałam.

    OdpowiedzUsuń
  128. Kiedy zwróciłem głowę w kierunku Aesung, dostrzegłem na jej policzkach jaśniejące już powoli rumieńce, co wywołało mimowolny uśmiech na mojej twarzy. Odwróciłem się szybko od niej i podniosłem z podłogi swój kubek z czekoladą, aby móc na czymś skupić swój wzrok. Przez moment bawiłem się nim, poruszając lekko nadgarstkiem i obserwując napój, który w środku naczynia wesoło chlupotał, obijając się o ceramiczne ścianki.
    - Więc właściwie spędziliśmy w tym roku sylwestra tak samo - podsumowałem, uśmiechając się pod nosem i zerkając kątem oka na dziewczynę. Jasne, nie było to to samo, co spędzenie go razem, w jednym pomieszczeniu i tak dalej, ale przynajmniej w pewnym sensie udało nam się tego wieczoru zrobić coś takiego samego i wspólnie przywitać nowy rok. No, w pewnym sensie.
    Słysząc pytanie Aesung, potrząsnąłem przecząco głową kilka razy, po czym utkwiłem w niej swój wzrok.
    - Nie miałem na to ochoty - przyznałem szczerze. Wcześniej planowałem sobie, że w Sylwestra przywitam Nowy Rok razem z Aesung, więc kiedy do tego wieczora nie udało mi się nigdzie na nią wpaść, darowałem sobie jakiekolwiek imprezy, bo pewnie i tak nie mógłbym się na nich zbyt dobrze bawić, z myślą, że przecież miałem być wtedy tam z nią. Wzruszyłem jednak ramionami, jakby wcale mnie to nie obchodziło, chociaż w głębi serca żałowałem, że nie udało nam się nigdzie razem wyjść.
    - Więc... Przynajmniej ci się nie nudziło, co? Przeczytałaś coś ciekawego? - spytałem, posyłając jej uśmiech, po czym dopiłem resztkę czekolady ze swojego kubka. Puste naczynie ściskałem jednak dalej, żeby mieć czym zając dłonie i w razie czego, mieć na czym skupić swój wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  129. Przytaknęłam głową kilkakrotnie na jego słowa, nie wiedząc zbytnio czy powinnam być z tego powodu zadowolona. Wolałabym żeby chłopak spędził ten wieczór jakoś weselej i godnie powitał Nowy Rok, ale myśl, że robiliśmy wtedy dokładnie to samo trochę mnie pocieszała. Zastanawiałam się czy oglądając fajerwerki pomyślał o mnie przynajmniej raz, bo on wtedy błądził po moich myślach praktycznie bez przerwy. To, że chłopak nie zdecydował się pójść na żadną imprezę było odrobinę niepokojące, ale w końcu sama za nimi nie przepadałam, więc byłam człowiekiem który potrafi zrozumieć, że można nie mieć na nie ochoty.
    - Byłeś sam? - spytałam go jednak, decydując się zaryzykować. Prawdę mówiąc szczerze w to wątpiłam i spodziewałam się co usłyszę, więc w sumie sama nie wiem po co go o to spytałam, kiedy wiedziałam że tylko mnie to zrani. Byłam po prostu zbyt ciekawskim człowiekiem.
    - Czy ja wiem... - mruknęłam, uśmiechając się przy tym lekko, bo praktycznie przez cały ten czas ciężko było mi się skupić na czytaniu. Co kilka stron robiłam sobie przerwę, w trakcie której wyglądałam przez okno i zwyczajnie o nim myślałam. Zastanawiałam się co robi i czy zainteresowała go moja nieobecność, kilka razy wydawało mi się nawet, że widzę go na zaśnieżonych błoniach. Zauważyłam, że kubek Myungsoo jest już pusty, więc automatycznie napiłam się swojej czekolady, obserwując go przy tym uważnie. Jego widok strasznie dołował mnie tego wieczoru, w sumie sama nie potrafiłam tego jakoś określić, ale miałam wrażenie, że nie był zbyt szczęśliwy, co wywoływało u mnie te same uczucia. Chociaż może akurat to było winą tego, że wydawał się mniej radosny niż zwykle i rzadziej się uśmiechał, a już na pewno rzadziej na mnie patrzył. Zwykle nie potrafiłam wytrzymać tego, że się we mnie wgapia, a tego wieczoru to ja praktycznie nie odrywałam od niego wzroku, bo nie patrzył w moim kierunku. - Przeczytałam tylko trzy z książek, które od ciebie dostałam, ale to dobrze, bo wystarczą mi na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  130. Spojrzałem na Aesung badawczo, kiedy spytała mnie o to, czy byłem sam w Sylwestra i po chwili przytaknąłem głową w odpowiedzi.
    - Sam - potwierdziłem, uśmiechając się do niej gorzko. Właściwie, z dwóch opcji jakie miałem do wyboru, i tak wolałem siedzieć sam, skoro i tak miałbym być bez Aesung, bo reszta nie bardzo robiła mi w tamtym momencie jakąś różnicę. Po prostu chciałem ten wieczór spędzić z nią, a jeśli to nie było możliwe, nie bawiła mnie inna opcja. - No a ty? Też byłaś sama? - spytałem, chociaż w sumie domyślałem się odpowiedzi. Ale kto wie, może jednak dziewczyna znalazła sobie jakieś towarzystwo na ten wieczór? Na samą myśl o tym, coś ukłuło mnie w brzuchu, ale odegnałem od siebie nieprzyjemne uczucie, doprowadzając się do porządku.
    Słuchałem dziewczyny, kiedy opowiadała o książkach, które przeczytała, aż w końcu uśmiechnąłem się do niej, kiedy wspomniała o tym, że czytała akurat te, które dostała ode mnie pod choinkę. Ucieszyło mnie to, że pomimo tego, iż Aesung starała się mnie unikać jak tylko mogła, i właściwie świetnie jej to wychodziło, to dalej w jakiś sposób trzymała jakąś cząstkę mnie przy sobie.
    - Mam nadzieję, że książki ci się podobają - powiedziałem, wstając na moment z kanapy, po to tylko, by odnieść w końcu pusty kubek na stolik i zaraz wrócić na swoje poprzednie miejsce. Rozsiadłem się wygodnie, opierając plecami o wygodne oparcie kanapy, po czym zwróciłem całym ciałem w stronę dziewczyny.
    - Dalej ci zimno? - zapytałem, lustrując jej sylwetkę przykrytą ciepłym kocem. Miałem nadzieję, że zrobiło się już jej cieplej, bo siedzenie w dzwonnicy z pewnością nikomu nie służyło.

    OdpowiedzUsuń
  131. Spojrzałam na chłopaka zaskoczona kiedy powiedział, że był wtedy sam. Korciło mnie żeby go spytać czemu z nikim się nie umówił i nie spędzał tego wieczoru ze swoimi znajomymi, ale było mi głupio, a poza tym czułam, że chyba niezbyt chętnie odpowiedziałby na to pytanie. No i nie chciałam być wścibska, już i tak denerwowałam się na samą siebie o to, że tak go wypytuję. Przytaknęłam więc tylko głową w odpowiedzi na jego pytanie, wgapiając się przy tym w kubek. Napiłam się czekolady, po czym podniosłam wzrok na chłopaka i uśmiechnęłam się w jego stronę.
    - Zawsze jestem sama - powiedziałam, wzruszając ramionami. - Żadne zaskoczenie.
    Gdyby ktoś mnie nie znał, to mógłby pomyśleć, że jestem biedna i trochę żałosna, skoro naprawdę wiecznie jestem sama, ale ja naprawdę bardzo to lubiłam. Nie przeszkadzała mi samotność, chociaż fakt, czasami było mi odrobinę przykro, kiedy widziałam jak wszyscy inni uczniowie bawili się razem, a ja nie miałam z kim.
    - Bardzo - przyznałam szczerze, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. - Uwielbiam te książki, a na razie przeczytałam tylko kilka. Cieszę się, że sporo ich jeszcze przede mną, bo nie wiem czy potem znajdę coś równie fajnego. Trafiłeś nimi w dziesiątkę, Myungsoo - powiedziałam. Prawdę mówiąc, to uwielbiałam też styl pisania Gilderoya Lockharta, więc wiedziałam, że nikt łatwo mi go nie zastąpi. Uwielbiałam tego człowieka, wygrałam nawet wejściówkę na spotkanie z autorem, ale na razie nie planowałam się tam wybrać.
    Obserwowałam jak Myungsoo odnosi na stolik swój kubek, by po chwili wrócić na swoje miejsce i odwrócić się w moją stronę. Trochę mnie to krępowało, tym bardziej, że nie wypiłam jeszcze czekolady, więc bałam się, że zdarzy mi się pobrudzić, ale wydał mi się trochę bardziej... normalny, co bardzo mnie cieszyło. Przekręciłam się odrobinę w swoim miejscu, by móc spoglądać na niego bez przeszkód, po czym ostrożnie odłożyłam niemal pusty kubek na ziemię i naciągnęłam koc pod samą brodę.
    - Już tylko w stopy - przyznałam szczerze, przytakując przy tym głową. - A tobie? - spytałam go, przyglądać mu się przy tym uważnie. Nie wyglądało na to żeby marznął, ale nigdy nie wiadomo, może podobnie jak ja nie potrafił rozgrzać swoich kończyn. - Chcesz pod kocyk..? - zapytałam go nieśmiało po chwili, odsuwając od siebie róg miękkiego materiału. Wyciągnęłam rękę przed siebie, przysuwając się przy tym odrobinę bliżej Myungsoo, by mógł się okryć w razie gdyby było mu zimno. Głupio mi było zabierać koc dla samej siebie, kiedy on mógł w tym czasie marznąć, a mi i tak było już o wiele cieplej.

    OdpowiedzUsuń
  132. - Czasem jesteś ze mną - odparłem, uśmiechając się przy tym pod nosem. Właściwie sam nawet nie wiem, dlaczego powiedziałem to na głos, chyba po prostu nie zdążyłem ugryźć się w język zanim było za późno. Miałem jednak nadzieję, że nieco to pocieszy dziewczynę, bo jej słowa raczej nie brzmiały zbyt wesoło. Nie chciałem, żeby była sama. Albo może chciałem, żeby po prostu była ze mną...?
    Uśmiech na mojej twarzy pogłębił się, kiedy dziewczyna wyznała, że bardzo lubi książki, które jej dałem. Na początku bałem się, że nie będzie to zbyt trafiony prezent, w końcu Aesung miała tyle książek na półkach, że łatwo było trafić w coś, co już posiadała. Jakimś trafem udało mi się chyba jakoś z tego wyjść.
    - Cieszę się, że ci się podobają - powiedziałem szczerze, przytakując jej głową.
    Dziewczyna skończyła pić już swoją czekoladę i odstawiła kubek na podłogę, żeby już jej nie przeszkadzał. Obserwowałem sobie spokojnie, jak znowu zmienia pozycję i odwraca się bardziej w moją stronę, a potem wyciąga do mnie koc. Trochę zaskoczony jej pytaniem, uśmiechnąłem się do niej ciepło, po czym pokiwałem głową w odpowiedzi.
    - Chętnie - odparłem, starając się jakoś opanować mimikę swojej twarzy. Nie było mi już właściwie zimno, ale fakt, że Aesung sama zaproponowała mi wspólne siedzenie pod kocem sprawiał, że nie potrafiłem jej odmówić. Od razu przysunąłem się bliżej, łapiąc miękki materiał z jej dłoni, po czym okryłem nim swoje nogi, uważając jednak przy tym, żeby nie zabierać koca dziewczynie.
    - Co prawda jest już po Świętach, ale siedzimy razem pod kocykiem, właśnie wypiliśmy gorącą czekoladę i mamy jeszcze choinkę - powiedziałem wesoło, podbródkiem wskazując mieniące się różnymi kolorami świąteczne drzewko. Nie miałem pojęcia, dlaczego choinka znalazła się w pokoju życzeń, skoro Boże Narodzenie już dawno się skończyło, ale przynajmniej mieliśmy okazję zrobić to, czego nie zdążyliśmy w tamtym dniu.

    OdpowiedzUsuń
  133. - Czasem - przyznałam chłopakowi rację, uśmiechając się przy tym pod nosem. Policzki piekły mnie odrobinę od tego wszystkiego, ale i tak zrobiło mi się naprawdę miło i przyjemnie po tym, jak powiedział to na głos. Niby nie było w tym nic wielkiego, ale dla mnie znaczyło sporo, bo w dodatku było prawdziwe. Wcześniej zawsze byłam sama, ale nie mogłam powiedzieć, że jestem samotna, kiedy miałam Myungsoo. To naprawdę podnosiło mnie na duchu.
    Chłopak wyglądał na zaskoczonego tym, że chciałam podzielić się z nim kocem, przez co uśmiechnęłam się rozbawiona. Na szczęście przyjął moją propozycję i okrył swoje nogi, dzięki czemu nie miałam wyrzutów sumienia. Miałam jednak wrażenie, że taka mała część kocyka chyba niewiele mu da, bo nawet nie przykrył się nim do końca, więc nachyliłam się i naciągnęłam go w stronę chłopaka. Teraz każde z nas miało po połowie, co przynajmniej było sprawiedliwe i ani trochę mi nie przeszkadzało.
    Przytaknęłam radośnie w odpowiedzi na słowa chłopaka, a oczy skierowałam w stronę choinki, na której błyszczały różnokolorowe światełka. Była całkiem ładna, a właściwie, to strasznie przypominała mi drzewko, które ubrałam parę tygodni wcześniej razem z Myungsoo. Trochę za nim tęskniłam i szczerze mówiąc, chciałabym je jeszcze kiedyś zobaczyć, co raczej było już niemożliwe.
    - Wesołych Świąt - zażartowałam, śmiejąc się cicho pod nosem. Cieszyłam się, że udało nam się nadrobić to, na co wtedy zabrakło czasu, a chłopak podobnie jak ja wyglądał na zadowolonego, więc od razu poprawił mi się humor. - I szczęśliwego nowego roku, Myungsoo - dodałam po chwili, uśmiechając się do niego nieśmiało. Wciąż żartowałam, ale miałam nadzieję, że akurat to weźmie na poważnie, bo wcześniej nie miałam okazji złożyć mu życzeń noworocznych, a skoro teraz mogłam to zrobić, to wolałam skorzystać.

    OdpowiedzUsuń
  134. Siedziałem wygodnie pod kocykiem, kiedy Aesung uznała chyba, że nie jestem nim wystarczająco przykryty i nachyliła się, by podzielić się nim ze mną po połowie, na co uśmiechnąłem się do niej szeroko. Specjalnie nie przykrywałem się kocem za bardzo. Wiedziałem, że dziewczyna jest dalej zmarznięta i nie chciałem jej go niepotrzebnie zabierać, kiedy ja już byłem rozgrzany i przykryłem się nim właściwie tylko dlatego, żeby móc posiedzieć bliżej dziewczyny. Nie narzekałem jednak, kiedy większa część koca na mnie wylądowała, ale przysunąłem się jeszcze odrobinę bliżej niej, w razie gdyby jednak miała go za mało.
    Zachichotałem cicho, kiedy dziewczyna zaczęła składać mi świąteczne i noworoczne życzenia, na co okazja minęła już jakiś czas temu. Pokiwałem jednak głową, przyjmując jej życzenia.
    - Szczęśliwego Nowego Roku - odpowiedziałem. Właściwie, cieszyłem się, że przynajmniej teraz mogłem jej to powiedzieć, skoro wcześniej nie miałem ku temu szansy. Lepiej późno, niż wcale, racja? Przyjrzałem się dziewczynie, czując nagłe ściskanie w żołądku. - I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - powiedziałem w końcu, posyłając jej uśmiech.
    Żałowałem, że mimo wszystko ominąłem jej urodziny, chociaż tak bardzo chciałem je jakoś uczcić. Nawet jeśli Aesung sama tego nie chciała, to i tak czułem się źle z myślą, że nie świętowaliśmy ich odpowiednio.
    - Jak spędziłaś urodziny? - spytałem, zerkając na nią, bo byłem w sumie ciekaw, co robiła w swój dzień.

    OdpowiedzUsuń
  135. Poczułam miłe ukłucie w brzuchu kiedy chłopak uśmiechnął się do mnie szeroko tuż po tym, jak przykryłam go kocem. Odpowiedziałam mu tym samym, wracając na swoje wcześniejsze miejsce i splatając dłonie pod kocem, by znowu nie zaczęły mi marznąć. Myungsoo przysunął się odrobinę bliżej, przez co w którymś momencie zetknęły się nasze kolana, a na moją twarz momentalnie wróciły rumieńce, ale postanowiłam to zignorować.
    Chłopak złożył mi życzenia noworoczne, śmiejąc się przy tym odrobinkę, co uznałam za dobry znak. Może tak naprawdę wcale nie popsułam relacji, które zbudowaliśmy w trakcie tych kilku miesięcy. Po chwili wspomniał jednak o moich urodzinach, co odrobinę mnie zestresowało, bo myślałam, że zwyczajnie o tym zapomniał - w końcu długo nie powiedziałam mu w ogóle kiedy je obchodzę, a poza tym nie pomyślałabym sobie, że zapamięta datę. Nie miałam pojęcia jak powinnam zareagować na jego słowa, więc uśmiechnęłam się tylko i przytaknęłam głową, unikając jednak kontaktu wzrokowego.
    - Przespałam prawie cały dzień - przyznałam szczerze, śmiejąc się cicho pod nosem. Moje urodziny praktycznie nie różniły się od innych dni, może ewentualnie tym, że spałam o wiele więcej, niż zwykle. - Oprócz tego trochę czytałam, ale nie robiłam nic ciekawego. Dzień jak każdy inny.
    Wzruszyłam ramionami, ale szybko podniosłam wzrok, po czym spojrzałam na chłopaka i posłałam mu uśmiech.
    - Miło, że pamiętałeś - powiedziałam cicho. Nie chciałam jakoś szczególnie świętować swoich urodzin, nie uważałam ich za tak ważne, ale fakt, że Myungsoo o nich nie zapomniał i złożył mi życzenia sprawiał, że czułam miłe łaskotanie w brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  136. Spojrzałem nieco zaskoczony, kiedy powiedziała, że przespała całe swoje urodziny. Już wcześniej mi mówiła, że nie lubi ich obchodzić i że ten dzień nieszczególnie różni się od pozostałych, ale zrobiło mi się dziwnie smutno na myśl, że Aesung naprawdę nie zrobiła niczego szczególnego w swoje własne małe święto.
    - Złożyłbym ci życzenia wcześniej, tylko... No wiesz - powiedziałem niepewnie w odpowiedzi na słowa dziewczyny. W przeciwieństwie do niej, naprawdę miałem zamiar jakoś świętować jej urodziny, ale niestety nie nadarzyła się ku temu okazja, więc nie miałem szansy nawet powiedzieć jej zwykłego wszystkiego najlepszego. Pokręciłem jednak nieznacznie głową, odsuwając od siebie nieprzyjemne myśli.
    - Szkoda, że nie ma tu tortu - stwierdziłem, rozglądając się tym samym po pokoiku, w którym aktualnie się znajdowaliśmy. Można by powiedzieć, ze było tu właściwie wszystko, co było nam potrzebne, a licząc choinkę, to nawet więcej. Żałowałem jednak, że na to wszystko nie składa się też kawałek ciasta, którym przynajmniej w jakimś stopniu moglibyśmy uczcić urodziny Aesung.
    - Dostałaś jakiś prezent? - spytałem, kończąc oglądanie pomieszczenia i zatrzymując wzrok na dziewczynie.

    OdpowiedzUsuń
  137. - Wiem - przyznałam, przytakując głową kilkakrotnie. - To nic, w ogóle nie musiałeś składać mi życzeń, ale i tak to zrobiłeś. Dziękuję - powiedziałam, uśmiechając się ciepło do chłopaka. Szczerze mówiąc, to wyłącznie on złożył mi urodzinowe życzenia tego roku, ale nie bolało mnie to jakoś szczególnie. I tak byłam naprawdę szczęśliwa, bo osoba na której ostatnimi czasy zależało mi najbardziej, pamiętała o moich urodzinach.
    - Nie potrzebuję tortu - odpowiedziałam, uśmiechając się przy tym pod nosem. W pełni wystarczało mi towarzystwo chłopaka. Uwielbiałam wszystkie ciasta, a już szczególnie torty, ale głupio byłoby mi jeść je ze świadomością, że to z okazji moich urodzin, a w dodatku w towarzystwie Myungsoo. Nie chciałam skupiać na sobie uwagi, podejrzewałam, że strasznie by mnie to denerwowało i krępowało.
    - Kilka książek - odparłam krótko, przytakując przy tym głową i gładko pomijając fakt, że sama je sobie sprezentowałam. - A mama pewnie przelała mi na konto trochę galeonów - dodałam po chwili, wzruszając przy tym ramionami jakby to było nic wielkiego, ale tak naprawdę odrobinę mnie to cieszyło, bo dzięki temu byłam w stanie kupić sobie kolejne książki. Chciało mi się śmiać na samą myśl o tym, jak żałośnie to brzmiało nawet w mojej głowie. Wyglądało na to, że żyłam wyłącznie czytaniem, a prawdę mówiąc, powinnam wydać trochę pieniędzy na inne rzeczy typu ubrania i kosmetyki, bo ostatnio zależało mi na tym żeby prezentować się odrobinę lepiej, niż zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  138. - Czemu tak bardzo nie lubisz swoich urodzin? - spytałem nagle, przyglądając się uważnie dziewczynie. Aesung naprawdę wydawała się, jakby nie lubiła tego dnia. Nie zależało jej ani na życzeniach ani na torcie, co w sumie wydawało się całkiem dziwne, bo zawsze myślałem, że lubiła słodycze. Poza tym, chyba pierwszy raz spotkałem się z kimś, kto aż tak bardzo nie lubiłby dnia swoich urodzin, w końcu było to małe, osobiste święto każdego, a ona najzwyczajniej chyba się z niego nie cieszyła.
    Pokiwałem głową, kiedy wspomniała o tym, co dostała na urodziny i uśmiechnąłem się do niej ciepło. Miło było wiedzieć, że dostała coś, co lubi, i co jej się przyda. Chciałem jeszcze zapytać ją o to, od kogo dostała te książki, bo ciekawość odrobinę zżerała mnie od środka, ale powstrzymałem się przed zadaniem kolejnego pytania, bo nie chciałem wyjść na zbyt wścibskiego. W końcu gdyby chciała, sama by mi o tym powiedziała.
    - Więc to w sumie nie tak źle - powiedziałem, zerkając na nią. Żałowałem, że nie znajdowaliśmy się gdzieś bliżej mojego dormitorium, do którego mógłbym szybko skoczyć i zaraz wrócić do dziewczyny. Sam przygotowałem dla niej mały prezent, ale nigdy nie miałem okazji jej go dać. Teraz też wolałem nie wspominać o nim Aesung, bo pewnie zaraz pogniewałaby się na mnie za to. Zamiast tego więc, przyłożyłem wygodnie policzek do oparcia kanapy i spojrzałem na dziewczynę, delikatnie trącając pod kocem swoim kolanem jej kolano.
    - Hej, Aesung - zawołałem, łapiąc przy tym z nią kontakt wzrokowy i uśmiechając się do niej. - Zdradzisz mi w końcu ile masz lat?

    OdpowiedzUsuń
  139. - Bo to znak, że się starzeję - odpowiedziałam, śmiejąc się cicho pod nosem pomimo tego, że było w tym trochę prawdy. Przybywało mi coraz więcej lat, a ja wciąż czułam się jak dziecko, więc chyba wolałabym zatrzymać czas w miejscu. - Poza tym... Chyba nikogo nie cieszyłyby urodziny, gdyby co roku miał spędzać je sam - dodałam po chwili, decydując się na szczerość, skoro już i tak mnie o to spytał. Pewnie gdybym miała znajomych, którzy chcieliby spędzać je razem ze mną, to podchodziłabym do tego inaczej, ale niestety, przez ostatnie parę lat jedyną osobą, która składała mi życzenia, była moja mama.
    - W sumie całkiem nieźle - przyznałam, uśmiechając się pod nosem i przytakując głową. Bo fakt, mogło być o wiele gorzej, a tymczasem pozwoliłam sobie na całkiem przyjemne prezenty, na które szkoda było mi pieniędzy wcześniej. W tym roku nawet kupiłam sobie kilka książek, kiedy normalnie pozwalałam sobie tylko na jedną.
    Zachichotałam pod nosem, kiedy nagle chłopak szturchnął moje kolano swoim, po czym po raz kolejny spytał mnie o mój wiek. W sumie mogłabym już mu to wyjawić, ale ukrywanie tego wciąż sprawiało mi zbyt dużą frajdę, by zrobić to od tak. Swoją drogą, minęło już tyle czasu, że normalnie pomyślałabym, iż pewnie sam zdążył się tego dowiedzieć, ale wyglądało na to, że faktycznie nie wie, skoro mnie o to zapytał.
    - Aż tak bardzo cię to interesuje? - spytałam go cicho, przykładając policzek do oparcia kanapy, podobnie jak wcześniej zrobił to Myungsoo. - Sporo - odparłam, po chwili uśmiechając się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  140. Spojrzałem na dziewczynę, uśmiechając się pod nosem i uważnie przyjrzałem się jej twarzy. Fakt, urodziny przypominały tylko o tym, że ludzie się starzeją, ale póki co, Aesung nie musiała się przecież przejmować takimi rzeczami. Wcale nie wyglądała staro, poza tym, stara na pewno nie była, więc naprawdę nie powinna rozmyślać o takich sprawach.
    - Teraz możemy spędzać je razem - powiedziałem, posyłając dziewczynie pocieszający uśmiech. Nie wyglądała na zbyt szczęśliwą, kiedy wspominała o tym, że co roku spędzała urodziny sama i w sumie wcale jej się nie dziwiłem. Poczułem się za to jeszcze gorzej, kiedy uświadomiłem sobie, że w tym roku też przecież była i że nie mogłem jej potowarzyszyć.
    Przez dłuższy moment wpatrywałem się w siedzącą naprzeciwko Aesung, a kiedy usłyszałem jej śmiech, mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem.
    - Trochę - przyznałem, chociaż tak naprawdę bardzo mnie to interesowało. Sam nawet nie wiem dlaczego, ale chciałem chyba po prostu wiedzieć o niej jak najwięcej i dlatego tak bardzo zależało mi na wszystkich informacjach z nią związanych. - Wcale nie wyglądasz na sporo - odparłem, śmiejąc się pod nosem. Może i nie wiedziałem, ile ma lat, ale zdecydowanie wyglądała na młodsza ode mnie, przez co właściwie nie myślałem nawet o niej w żaden inny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  141. Słowa Myungsoo wywołały falę ciepła, która przeszła przez moje ciało, ogrzewając je od stóp po czubek głowy, ale zignorowałam to i szybko odwróciłam od niego wzrok.
    - Nie chcę - odparłam nieco obrażonym tonem, jakby cokolwiek z tego było jego winą. Złościłam się na siebie, ale przez to cierpiał cały świat. - Skoro zawsze spędzałam je sama, to nie chcę niczego zmieniać. Nie będę się o nic prosić, nie chcę żeby ktokolwiek się nade mną litował. Wolę być sama.
    Wiedziałam, że to co mówię jest strasznie dziecinne, ale taka już byłam, i to od zawsze. Wolałam radzić sobie sama, nie chciałam niczyjej pomocy nawet wtedy, kiedy mi ją oferowano. Za wszelką cenę pragnęłam być silna i wiedziałam, że taka jestem, ale czasami przez ten swój ośli upór sporo traciłam, tak jak na przykład teraz, odtrącając od siebie miłe gesty Myungsoo.
    Zaśmiałam się ponownie kiedy chłopak odparł, że nie wyglądam na starą. Miał rację, wcale nie miałam nadziei, że uda mi się go do tego przekonać, ale chciałam trochę się z nim podroczyć i sprawić, że przynajmniej odrobinkę w to zwątpi.
    - Może po prostu dobrze się kamufluję, a do tego ciągle siedzę w swoim pokoju, przez co nie wystawiam swojego ciała na szkodliwe działania promieni słonecznych i potem proszę, wyglądam jak dwunastolatka - powiedziałam, wzruszając przy tym ramionami i posyłając w stronę chłopaka rozbawiony uśmiech. Po chwili uspokoiłam się jednak i przyjrzałam mu się uważnie. - A gdybym naprawdę miała sporo lat na karku? I była o wiele starsza od ciebie? Dziwnie byś się czuł, racja?

    OdpowiedzUsuń
  142. - Straszny z ciebie uparciuch - odparłem tylko, komentując jej zachowanie. Aesung mogła sobie wmawiać, ze dobrze jest jej samej spędzać urodziny, ale dobrze wiedziałem, że czułaby się o wiele lepiej, gdyby mogła je świętować z kimś innym. - Nie przyszło ci do głowy, że chciałbym je z tobą spędzić nie z litości, ale dlatego, że cię lubię? - spytałem, kiedy uznała, że nie chce, aby ktokolwiek się nad nią litował. Ja jednak tego nie robiłem, chciałem to robić głównie dlatego, że naprawdę ją lubiłem, poza tym, mi samemu pewnie sprawiłoby to wiele radości.
    Słuchałem uważnie tego, co mówiła dziewczyna, ale zachichotałem cicho, gdy tylko wspomniała, że wygląda jak dwunastolatka. Prawdę mówiąc, chociaż wyglądała młodo, to wcale nie aż tak. Przez moment zastanowiłem się jednak nad jej słowami, na początku nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Nigdy wcześniej nie dopuszczałem do siebie możliwości, że Aesung jest starsza ode mnie, głównie dlatego, że po prostu na taką nie wyglądała, ale przecież sporo ludzi wyglądało na o wiele młodszych, niż byli w rzeczywistości. Dalej jednak wątpiłem w to, żeby była dużo ode mnie starsza.
    - Na początku pewnie trochę bym się zdziwił - przyznałem w końcu, uśmiechając się do niej. - Ale tak naprawdę pewnie by mi to nie przeszkadzało. Przecież siedzę tu teraz z tobą, tak naprawdę nie mając pojęcia, ile masz lat i wcale nie czuję się dziwnie.
    Wzruszyłem ramionami nieznacznie, spoglądając przy tym na dziewczynę. Tak naprawdę wiek niewiele w sumie zmieniał. Przecież nie przestałbym jej lubić tylko dlatego, że okazałaby się ode mnie starsza.

    OdpowiedzUsuń
  143. - Wiem - mruknęłam tylko w odpowiedzi, przesuwając wzrok z Myungsoo na resztę kanapy za jego plecami. W oczy rzuciła mi się mała poduszka, więc przysunęłam się bliżej chłopaka by móc sięgnąć po nią ręką, ale po chwili od razu wróciłam do swojej wcześniejszej pozycji i przytuliłam ją do piersi. Dzięki temu czułam się o wiele lepiej kiedy znowu na niego spojrzałam, dopuszczając do świadomości jego słowa. Nieco zawstydzona pokręciłam tylko głową, po raz kolejny unikając kontaktu wzrokowego. - I tak dziwnie bym się z tym czuła - powiedziałam w końcu.
    Chłopak przez chwilę zastanawiał się nad zadanym przeze mną pytaniem, po czym z uśmiechem na twarzy wyznał, że niewiele by to zmieniło. Uważałam, że to miłe z jego strony, ale zachowałam pokerową twarz i spojrzałam w jego stronę, starając się go przejrzeć.
    - Nawet gdyby się okazało, że parę tygodni temu skończyłam czterdzieści osiem lat? - zapytałam poważnym tonem, lustrując przy tym uważnie jego twarz. Nie miałam pojęcia czy wziął to na poważnie, ale szczerze mówiąc, naprawdę ciekawiła mnie jego odpowiedź. - Skoro tak mówisz - powiedziałam w końcu, wzruszając przy tym ramionami i opuszczając wzrok z twarzy chłopaka. Po chwili jednak znowu na niego spojrzałam, uśmiechając się pod nosem. - I tak nie jestem od ciebie o wiele starsza, badałam tylko teren.

    OdpowiedzUsuń
  144. Odchyliłem się nieco, kiedy zauważyłem, jak Aesung zbliża się w moją stronę i wyciąga rękę po poduszkę, która leżała za moimi plecami. Kiedy już wróciła na swoje miejsce, przytulając poduszkę do swojej piersi, westchnąłem głośno, kręcąc przy tym głową. Wolałem już nawet nie ciągnąć dłużej tej dyskusji, bo pewnie zwyczajnie bym przegrał, nie mając nawet żadnych szans z takim upartym człowiekiem jak Aesung.
    Zaśmiałem się, słysząc słowa dziewczyny, bo brzmiały tak niewiarygodnie, że aż śmiesznie.
    - Musiałabyś się naprawdę dobrze trzymać, jak na taki wiek - odparłem, chichocząc dalej pod nosem.
    Po chwili uspokoiłem się jednak i dokładnie przyjrzałem dziewczynie, badając wzrokiem jej twarz.
    - Więc jesteś ode mnie starsza? - spytałem powoli, nie spuszczając jednak wzroku z Aesung. Dziewczyna już nie raz robiła sobie ze mnie żarty i wrabiała w różne rzeczy, więc zanim znów miałbym dać się po prostu wrobić, wolałem się upewnić. Jej twarz nie zdradzała mi zbyt wiele, więc trudno było cokolwiek z niej wyczytać.

    OdpowiedzUsuń
  145. Myungsoo wyglądał na zmęczonego moim uporem, co w sumie nie dziwiło mnie ani trochę. Poczułam więc ulgę, kiedy w końcu się poddał i zamilknął, dając mi spokój. Zgromiłam go morderczym wzrokiem, kiedy zaczął się śmiać tuż po tym, jak zadałam jakże mu ważne i szczere pytanie.
    - Nie śmiej się, może po prostu jestem wampirem albo kąpię się w krwi młodych dziewcząt - zganiłam go, ale sama nie potrafiłam powstrzymać śmiechu, który szybko wyrwał się z moich ust. - Poza tym to było czysto teoretyczne, chciałam wiedzieć czy taka różnica wieku też by ci nie przeszkadzała.
    Wzruszyłam ramionami, ale i tak mnie to ciekawiło. Trochę śmiać mi się chciało na samą myśl o tym, gdyby coś takiego okazało się prawdą, bo wtedy mało tego, że byłabym od niego starsza o ponad połowę, to prawdopodobnie byłabym też mniej więcej w wieku jego rodziców.
    Chciałam spytać go o to, czy wolałby żebym jednak była starsza czy młodsza, ale wiedziałam, że byłoby mi przykro gdyby wybrał to pierwsze. Wolałam więc żyć w słodkiej niewiedzy i zwyczajnie się powstrzymać. Wpatrywałam się przez chwilę w twarz chłopaka, po czym posłałam w jego stronę rozbawiony uśmiech i pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie.
    - Bez przesady, aż tak stara jak ty nie jestem - powiedziałam, śmiejąc się cicho pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  146. - Już się nie śmieję - usprawiedliwiłem się, podnosząc ręce na wysokość klatki piersiowej w obronnym geście. Reakcja dziewczyny trochę mnie jednak bawiła, więc mimowolnie zachichotałem pod nosem, uspokajając się jednak szybko. - Kąpanie się w krwi musiałoby być straszne - dodałem, krzywiąc się nieco już na samo wyobrażenie sobie wanny pełnej krwi. Szybko odrzuciłem z głowy tę myśl, czując jak po kręgosłupie przebiegają mi dreszcze, przez co wzdrygnąłem się, kręcąc przy tym głową.
    - A tobie by przeszkadzała? - spytałem, przyglądając się dziewczynie. Pewnie wyglądałoby to trochę dziwnie, gdyby Aesung rzeczywiście miała te swoje czterdzieści osiem lat i zadawała się ze mną. Właściwie, nie wiem nawet co w tym wieku mogłaby robić w Hogwarcie, bo przecież to szkoła, a ona już dawno zdążyłaby przecież założyć swoją własną rodzinę i robić inne rzeczy niż siedzenie na lekcjach. Poza tym, czy ktoś w takim wieku mógłby w ogóle uczęszczać tutaj na zajęcia...?
    Pokiwałem głową, uśmiechając się do dziewczyny, nie spuszczając przy tym z niej wzroku.
    - Wcale nie jestem taki stary - oburzyłem się, śmiejąc się jednak pod nosem. Mimo wszystko, Aesung dalej nie dała mi jednoznacznej odpowiedzi, więc domyślać się tylko mogłem, co w ogóle miała na myśli. Z tego jednak dało się wyczytać, że z pewnością ma mniej lat, niż ja, więc moje przeczucia chyba się sprawdzały. - Więc ile masz lat?

    OdpowiedzUsuń
  147. Wyciągnęłam rękę przed siebie i klepnęłam chłopaka lekko w dłonie, które wyciągnął przed siebie w obronnym geście kiedy wciąż nie przestawał się śmiać, ale sama zachichotałam przy tym cicho. Przytaknęłam kilkakrotnie głową na jego słowa, bo miał rację, to brzmiało naprawdę strasznie, ale czytałam kiedyś pewne legendy na temat kąpieli we krwi.
    - Pewnie tak - przyznałam szczerze, przytakując kilkukrotnie głową. - Wątpię żebym wtedy traktowała cię tak, jak teraz. Chyba byłbyś dla mnie dzieckiem. A gdyby sytuacja była odwrotna i to ty miałbyś tyle lat, to pewnie trochę bym się ciebie bała - powiedziałam, chichocząc przy tym cicho, chociaż właściwie nie miałam powodu do śmiechu, bo naprawdę myślałam w ten sposób. Szczerze wątpiłam, by mogła istnieć tego rodzaju przyjaźń pomiędzy osobami, które nie są za sobą spokrewnione.
    - Taki jesteś tego pewien? - spytałam go żartobliwym tonem, śmiejąc się przy tym pod nosem. Wcale nie uważałam, że Myungsoo jest stary, właściwie, to był całkiem młody, ale uwielbiałam robić sobie z niego żarty, więc chciałam pociągnąć to jeszcze trochę. Przez chwilę przyglądałam mu się uważnie, po czym uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam zastanawiać nad tym, co mogę mu odpowiedzieć. - Dwadzieścia jeden.
    Byłam ciekawa czy mi uwierzy, więc zachowałam powagę i zaczęłam obserwować jego reakcję. Czyżbym na tyle wyglądała...? Pewnie nie, ale i tak nie miałam nic do stracenia.

    OdpowiedzUsuń
  148. Opuściłem ręce, gdy tylko Aesung klepnęła mnie swoją dłonią, po czym przytaknąłem dziewczynie kilka razy, bo to co mówiła, było w sumie prawdziwe. Pewnie trudno byłoby utrzymać przyjaźń, kiedy istniałaby aż taka różnica wieku. No ale, nie ma przecież rzeczy niemożliwych, kto wie, jakby to wszystko miało wyglądać.
    - Pewnie byłbym strasznym, starszym panem, co? - spytałem, śmiejąc się pod nosem.
    Uśmiechnąłem się szeroko do dziewczyny, słysząc jej chichot. Przez dłuższy moment przyglądałem się dziewczynie, jak ta siedziała w ciszy i zastanawiała się nad tym, co mi odpowiedzieć. Trochę jakby rozmyślała, czy wyjawić mi w końcu prawdę, czy nie. Kiedy jednak w końcu się odezwała, przyjrzałem się jej bacznie, starając się wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Nie wyglądała jakby sobie ze mnie żartowała, czy kłamała, poza tym, to, że miałaby dwadzieścia jeden lat było naprawdę całkiem możliwe.
    - Serio? - spytałem, bardziej jednak dla pewności, niż ze zdziwienia. Niby nawet mi to pasowało, ale nigdy nie wiadomo, czy dziewczyna mówi prawdę, czy po prostu podaje zbliżoną liczbę. Gdyby jednak okazało się, że tak, pewnie zaakceptowałbym to bez większego rozmyślania nad tym.

    OdpowiedzUsuń
  149. - Pewnie tak - przyznałam szczerze, przytakując przy tym głową, ale nie powstrzymałam wyrywającego mi się chichotu. Na razie Myungsoo był jeszcze bardzo młody, więc było mi ciężko wyobrazić go sobie w takiej roli i szczerze mówiąc, niezmiernie mnie to cieszyło. Lubiłam to, że jest ode mnie niewiele starszy.
    Wyglądało na to, że chłopak próbował przewiercić moją twarz na wylot swoim wzrokiem, ale i tak trzymałam się dzielnie, nie drgnęła mi nawet powieka. Mogłabym się nad nim ulitować i powiedzieć mu w końcu ile naprawdę mam lat, ale tak bardzo mnie korciło żeby to ciągnąć, że obiecałam sobie, iż to będzie już ostatni raz, a potem wyznam mu prawdę i przestanę go nabierać. Cóż, przynajmniej na jakiś czas.
    Z poważną miną przytaknęłam kilkakrotnie głową, łapiąc na chwilę kontakt wzrokowy z chłopakiem.
    - Nie - odparłam, co prawdopodobnie wywołało kontrast z przytakiwaniem i wprawiło go w niezły myślowy zamęt. Zaśmiałam się cicho, spoglądając w dół na poduszkę, którą wciąż przytulałam do piersi. Dosyć szybko podniosłam jednak wzrok i odezwałam się z uśmiechem na twarzy. - Mam szesnaście lat - powiedziałam, wzruszając przy tym ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  150. Długo jeszcze wpatrywałem się w dziewczynę, obserwując jej twarz i gesty. W końcu przytaknęła mi w odpowiedzi, ale po chwili odezwała się, tym razem mi zaprzeczając. Nie bardzo wiedząc, co w ogóle myśleć nad jej odpowiedzią, westchnąłem głośno, po czym przyłożyłem twarz do oparcia kanapy i wymamrotałem kilka niezrozumiałych słów. Szesnaście lat pasowało do niej równie dobrze jak dwadzieścia jeden, bo niby skąd miałem wiedzieć, ile ma tak naprawdę. Zrezygnowany, podniosłem w końcu głowę i spojrzałem na dziewczynę, przyglądając się jej.
    - Skąd mam wiedzieć, że znowu sobie nie żartujesz? - spytałem, lustrując ją wzrokiem i mrużąc przy tym oczy. - Za chwilę mi powiesz, że tak naprawdę masz dwanaście - dodałem zrezygnowany, opierając przy tym głowę na oparciu. W myślach starałem się sam dopasować jej odpowiedni wiek, ale to było trudne, zważywszy na to, że przy każdej swojej odpowiedzi dziewczyna wydawała się być poważna i jakby za każdym razem mówiła prawdę.

    OdpowiedzUsuń
  151. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, kiedy Myungsoo w odpowiedzi na moje pytanie schował twarz w oparciu kanapy i wymamrotał coś, czego nie miałam szansy zrozumieć. Jego reakcja była tak zabawna, że nie potrafiłam przestać chichotać - odechciało mi się dopiero wtedy, gdy podniósł już głowę i spojrzał w moim kierunku. Zlustrowałam wzrokiem uważnie jego twarz, po czym wymknął mi się kolejny chichot. Wyglądał na naprawdę zrezygnowanego i zmęczonego tym wszystkim, więc powinnam była w końcu dać mu spokój i wyznać prawdę. Tak też zrobiłam, ale nie omieszkałam porobić przy tym trochę dziwnych min, żeby wciąż nie wiedział zbytnio czy powinien brać to na poważnie.
    - Niektórzy mówią, że wyglądam na dwanaście. Tak serio mam dziewiętnaście lat - powiedziałam, uśmiechając się jednak przy tym odrobinę łobuzersko i chichocząc okazyjnie pod nosem. Myungsoo przyglądał mi się z przymrużonymi oczami, opierając przy tym głowę na oparciu i nie mogłam pozbyć się myśli, że wyglądał przy tym naprawdę słodko. Było mi wstyd sama przed sobą, że pomyślałam sobie coś takiego, ale nic nie mogłam na to poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  152. - Wcale nie wyglądasz aż tak - odparłem, wzruszając przy tym ramionami. Dziewczyna wyglądała dość młodo, ale nie powiedziałbym, że aż na dwanaście lat. Okej, była niska i drobna, ale bez przesady, nie wyglądała przecież jak dziecko.
    Aesung chyba naprawdę musiała bawić ta cała sytuacja, bo najwyraźniej świetnie się bawiła, wkręcając mnie. Prawdę mówiąc, znów miałem problem, bo nie wiedziałem, czy teraz mówi prawdę, czy za chwilę znowu wyskoczy z jakąś inną odpowiedzią, a ja znów nie będę miał pojęcia w którą wersję wierzyć.
    - Skąd mam wiedzieć, że znowu sobie nie żartujesz? - spytałem, przyglądając się jej twarzy. Śledziłem uważnie jej ruchy, starając się niczego nie przeoczyć i wyczytać cokolwiek z jej twarzy.
    Zrezygnowany, odetchnąłem głęboko i przechyliłem głowę do tyłu, kompletnie się już poddając. Niby jak miałem sobie sam zgadnąć wiek Aesung, skoro nie wiedziałem nawet kiedy mówi prawdę, a kiedy sobie ze mnie żartuje. Po chwili podniosłem się do góry, wgapiając bezczelnie w jej twarz.
    - Nie męcz mnie już - poprosiłem, mając nadzieję, że jakoś to na nią podziała i przestanie sobie żartować.

    OdpowiedzUsuń
  153. - Przynajmniej ty jeden - odpowiedziałam, wzdychając przy tym głośno i opierając głowę o oparcie kanapy. Nie żeby przeszkadzało mi to jakoś szczególnie, bo nie przeszkadzało - niezbyt obchodziło mnie zdanie innych, a poza tym młody wygląd wcale nie był zły. Czasem trochę mi to jednak przeszkadzało, więc słowa chłopaka sprawiły, że zrobiło mi się całkiem miło.
    Zaśmiałam się cicho widząc, że Myungsoo kompletnie nie wie w co powinien uwierzyć, po czym uśmiechnęłam się radośnie pod nosem. Mój uśmiech zniknął jednak tak szybko, jak się pojawił, bo chłopak zaczął mnie krępować swoim wlepionym we mnie wzrokiem. Wyciągnęłam przed siebie ręce, zasłaniając mu tym samym widok, a kiedy już wrócił do swojej wcześniejszej pozycji, usiadłam po turecku, bo nogi powoli zaczynały mi drętwieć od siedzenia na nich.
    Przyjrzałam się chłopakowi uważnie, po czym posłałam lekki uśmiech w jego stronę.
    - Nie wiem - odparłam szczerze, wzruszając przy tym ramionami. - Ale jak mówiłam, stary z ciebie koń, jestem od ciebie o trzy lata młodsza - powiedziałam, chichocząc przy tym pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  154. Uśmiechnąłem się szeroko do dziewczyny, słysząc jej śmiech. Nie miałem już w sumie żadnych wątpliwości co do tego, że ta zabawa jej się podoba, więc zwyczajnie się poddałem i nie zamierzałem z nią nawet dyskutować czy się kłócić. Przecież mogła mnie nabierać tak w nieskończoność. Pokręciłem więc nieznacznie głową i znów wygodnie ułożyłem ją na oparciu.
    Na usta wkradł mi się kolejny uśmiech, gdy tylko dziewczyna przysłoniła sobie widok na mnie swoją dłonią, co wyglądało według mnie naprawdę uroczo. Widząc jednak, jak Aesung zmienia pozycję, sam podkuliłem nogi bardziej do siebie, żeby zrobić jej na kanapie trochę więcej miejsca i przerzuciłem trochę koca w jej stronę, aby się przypadkiem nie odkryła i nie było jej zimno.
    - Trzy lata to wcale nie taka duża różnica - odparłem, przyglądając się jej uważnie. - Więc w sumie mógłbym powiedzieć, że z ciebie też staruszka - dodałem, śmiejąc się jednak pod nosem.
    Nigdy w życiu nie powiedziałbym, że Aesung wygląda jak staruszka, zwłaszcza, że wyglądała naprawdę słodko i uroczo i może nawet trochę mniej niż na swój wiek.

    OdpowiedzUsuń
  155. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy Myungsoo odsunął się odrobinę dalej i przerzucił koc w moją stronę w razie, gdybym chciała przykryć się bardziej. Pokręciłam jednak głową i pociągnęłam go w stronę chłopaka, bo właściwie, to nie było mi już w ogóle zimno. Równie dobrze mogłabym się odkryć, ale pod kocykiem było mi przyjemnie ciepło, więc wolałam dalej tak siedzieć.
    Przyglądałam się uważnie twarzy chłopaka, próbując zwrócić uwagę na każdy jej element i nieco zawstydzając się kiedy przez przypadek złapałam z nim kontakt wzrokowy. Przy jego oku dostrzegłam maleńki pieprzyk, którego nie zauważyłam nigdy wcześniej i na samą myśl o tym coś zaczęło łaskotać mnie w brzuchu.
    - Nie jestem staruszkąąą - zaprotestowałam, kręcąc przy tym głową, ale nie mogłam przestać się uśmiechać. - Za to ty wyglądasz trochę jak Pan Ćmok, wiedziałeś o tym? - powiedziałam po chwili, podbródkiem wskazując jego grzywkę.

    OdpowiedzUsuń
  156. - Trochę jednak, skoro i ze mnie stary koń - odparłem, śmiejąc się pod nosem, po czym wystawiłem dziewczynie język. Widząc jej minę jeszcze bardziej zachciało mi się śmiać, ale starając się powstrzymać, schowałem twarz w kolanach, które podciągnąłem sobie do samej klatki piersiowej.
    Po paru chwilach znów spojrzałem na Aesung, przetwarzając w głowie jej słowa i zastanawiając się, o czym ona w ogóle do mnie mówi.
    - Kto to Pan Ćmok? - spytałem, przekrzywiając odrobinę głowę i przyglądając się uważnie dziewczynie, bo naprawdę nie wiedziałem o kim, czy o czym, ona mówi. Ciekawiło mnie, dlaczego w ogóle skojarzyłem jej się z kimś takim, ale najpierw wolałem się jednak dowiedzieć, o co właściwie chodzi.
    Rozejrzawszy się po pokoju, zatrzymałem na moment wzrok na stoliku, na którym znajdowała się maszyna do gorącej czekolady i jeden pusty kubek po niej. Drugi wciąż leżał na podłodze, więc wygramoliwszy się spod koca, rozprostowałem nogi i zbierając kubek z podłogi, odłożyłem go na stolik, obok drugiego.
    - Naprawdę przydałby się nam tort - stwierdziłem, zerkając znów na dziewczynę, która wciąż siedziała na swoim miejscu okryta kocem. - Myślisz, że skoro to pokój życzeń, to spełnia życzenia? - spytałem, chichocząc jednak pod nosem. Nie miałem pojęcia jak w ogóle działa ten pokój, poza tym, że wiedziałem tylko, iż za każdym razem przybiera inny wygląd i ukazuje się tylko tym, którzy go naprawdę potrzebują. Kto wie, co tu właściwie jeszcze mogło się dziać, szczególnie, że znajdowaliśmy się w najbardziej magicznym miejscu na ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  157. - Nie jestem staraaa - jęknęłam, kręcąc przecząco głową. Miałam ochotę zacząć ciągnąć go za rękę żeby umocnić efekt, ale wcześniej obiecałam sobie, że będę unikać niepotrzebnego dotykania innych ludzi, więc wolałam tego nie robić. - Starość się mnie nie tyczy - powiedziałam w końcu, krzyżując ramiona na piersi i przyglądając się chłopakowi, który schował twarz w kolana po tym, gdy pokazał mi język. Zachichotałam na ten widok, a w brzuchu poczułam miłe łaskotanie, które starałam się jednak od siebie odsunąć i zignorować.
    - Taki fajny pan - odpowiedziałam na pytanie chłopaka, wzruszając ramionami i śmiejąc się cicho pod nosem. - Przystojny. Z fajnego filmu.
    Szczerze mówiąc, to od początku wątpiłam w to, że będzie wiedział o kim mówię i właściwie, to bardzo się z tego cieszyłam. Nie miałam pojęcia jak mógłby na to zareagować, a nie chciałam żeby poczuł się źle albo na mnie obraził, bo tylko żartowałam. Chyba oczywiste było to, że Myungsoo wydawał mi się miliard razy przystojniejszy, a do tego po prostu słodki, nawet z tak krótką grzywką.
    Po chwili chłopak podniósł się z kanapy i odstawił mój kubek na stolik, przez co poczułam się naprawdę głupio, bo przecież mogłam go sama odłożyć, nie chciałam żeby za mnie sprzątał. Nie odezwałam się więc ani słowem, kierując wzrok w jego stronę dopiero wtedy, gdy wspomniał o torcie. Zachichotałam cicho, po czym wzruszyłam ramionami i rozejrzałam się dookoła.
    - Myślę, że tak - odpowiedziałam na jego pytanie. - Możemy też sprawdzić tamte szafki - dodałam po chwili, wskazując podbródkiem jeden z kątów pokoju. Nie czekałam jednak na jego reakcję i sama podniosłam się z kanapy by skierować się w tamtą stronę. Pociągnęłam za jedne z drzwiczek, ale szafka była pusta. Westchnęłam głośno, zamykając ją ostrożnie, po czym sięgnęłam za kolejną klamkę i pociągnęłam ją do siebie, a moim oczom ukazała się mini lodówka, która najwyraźniej stanowiła wnętrze szafki. Zachichotałam pod nosem widząc przezroczyste pudełko, w którym znajdował się mini torcik, który najwyraźniej po prostu tam na nas czekał.
    - Myungsoo, patrz - zawołałam go cicho, odwracając się powoli w jego stronę.

    OdpowiedzUsuń
  158. Zachichotałem, widząc oburzenie Aesung, ale szybko pokiwałem głową w jej kierunku, żeby ją trochę uspokoić.
    - Okej, okej, nie jesteś wcale stara - przyznałem w końcu, kiedy dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi i wyglądała na obrażoną. Uśmiechnąłem się jednak na ten widok, po czym przez chwilę jeszcze wpatrywałem się w nią, patrząc jak jej twarz rozpogadza się, aż w końcu Aesung zachichotała pod nosem.
    - Obejrzymy go kiedyś? Chciałbym zobaczyć, jakiego przystojniaka ci przypominam - zażartowałem, chociaż w sumie chciałbym mieć kiedyś możliwość obejrzeć z Aesung jakiś film. No a jeśli ten naprawdę był taki fajny, to tym bardziej.
    Gdy tylko wspomniałem o torcie, zauważyłem, jak Aesung szybko podnosi się ze swojego miejsca i kieruje w stronę szafek, ustawionych pod ścianą. Nie zdążyłem w żaden sposób zareagować, a dziewczyna już otwierała drzwiczki jednej z nich, po czym szybko je zamknęła, widocznie rozczarowana. Nie czekając już dłużej, sam podszedłem bliżej niej i zacząłem się przyglądać, jak po kolei przegląda zawartości szafek. Zastanawiałem się, czy znalezienie tortu w tym miejscu jest w ogóle możliwe, bo przecież nie prosiliśmy o nic takiego, kiedy się tutaj próbowaliśmy dostać. Z drugiej jednak strony o choinkę też nikt nie prosił, a pokój sam jakby dostosował się do naszych potrzeb.
    Słysząc, jak Aesung woła moje imię, spojrzałem na nią uradowany, po czym od razu skierowałem wzrok na szafkę, do której aktualnie zaglądała. W środku, na jednej z półeczek małej lodówki, leżał sobie mały, pysznie wyglądający torcik, który tylko wołał do siebie.
    - Wow - wymsknęło mi się, gdy tylko dotarło do mnie, że rzeczywiście, ciasto jest jak najbardziej prawdziwe i czeka tylko, aż ktoś wyciągnie je z lodówki. - Wygląda pysznie - przyznałem, po czym nie czekając ani chwili dłużej, wyciągnąłem okrągły torcik z szafki.

    OdpowiedzUsuń
  159. Spojrzałam na chłopaka zaskoczona, kiedy nagle wyznał, że chętnie obejrzałby ze mną ten film, po czym parsknęłam śmiechem, chowając twarz w oparcie kanapy.
    - Lepiej nie - odparłam, nie mogąc powstrzymać chichotu. - Możemy obejrzeć coś innego, tamten film jest trochę... ekscentryczny - dodałam po chwili, ignorując wizje wyświetlające mi się w głowie i sprawiające, że tak okropnie chciało mi się śmiać. Przedstawiały bowiem Myungsoo w fioletowej koszulce, tańczącego i śpiewającego filmowe piosenki. Nie. Nie nie nie nie nie.
    Chwilę później chłopak znalazł się tuż przy mnie i wyjął torcik z lodówki, więc zamknęłam dokładnie drzwiczki. Kiedy odsunął się odrobinę dalej otworzyłam kolejną szafkę, a tam na szczęście udało mi się znaleźć talerze i widelczyki, a także nóż. Ostrożnie wyjęłam po dwa z każdego, po czym zamknęłam drzwiczki i podeszłam do stołu, by móc odłożyć obiekty, które tak łatwo mogłam zniszczyć, albo którymi mogłam się skaleczyć. Następnie zerknęłam na chłopaka i uśmiechnęłam się do niego radośnie, po czym zerknęłam na tort, który trzymał w rękach. Wyglądał naprawdę przepysznie i w sumie nie żałowałam, że go znaleźliśmy.
    - Wesołych Świąt - powtórzyłam po raz kolejny tego wieczoru, nie mogąc powstrzymać wyrywającego mi się uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  160. - Ale chciałbym zobaczyć Pana Ćmoka - zaprotestowałem szybko, kiedy Aesung odmówiła mi oglądania razem filmu. Właściwie aż tak mi na nim nie zależało, ale chciałem przynajmniej wiedzieć, o czym dziewczyna w ogóle mówi. Westchnąłem jednak głęboko, po czym pokiwałem głową, zgadzając się na jej propozycję. Inny film też był w sumie dobrym pomysłem, i tak najważniejsze, że obejrzałbym go z Aesung.
    Kiedy tylko wyciągnąłem torcik z lodówki, od razu pomaszerowałem z nim do stolika, na którym wcześniej przygotowałem gorącą czekoladę. Odsunąłem na bok puste kubki i odstawiłem ciasto na blat, spoglądając na dziewczynę, która z szafki obok wyjęła dwa talerzyki i sztućce. Gdy odłożyła je już na stół, chwyciłem do ręki nóż, odsunąłem przezroczystą pokrywkę znad tortu, po czym jeszcze przez chwilę się w niego wpatrywałem.
    - Aż żal go kroić - przyznałem. Uśmiechając się jednak pod nosem, nie czekałem ani chwili dłużej, tylko od razu wbiłem w ciasto nóż, przekrawając je na dwie równe części. Tort nie był jakiś super wielki, więc stwierdziłem, że ukrojone kawałki zmieszczą się na talerzykach przygotowanych przez Aesung.
    Podnosząc ze stołu jeden z talerzy, nałożyłem na niego połowę toru, po czym, uśmiechając się szeroko pod nosem, podałem go dziewczynie.
    - Wszystkiego najlepszego - zawołałem wesoło, wręczając jej talerzyk ze sporą porcją ciasta. - Nie mam żadnej świeczki, ale pomyśl sobie życzenie - powiedziałem, a gdy Aesung wzięła do rąk tort, wbiłem w niego mały widelczyk. - Jesteśmy w pokoju życzeń, więc możliwe, że i tak się spełni - dodałem, uśmiechając się do niej szeroko.

    OdpowiedzUsuń
  161. - Żartowałam, jesteś od niego trochę przystojniejszy - odparłam na jego słowa, wzruszając przy tym ramionami i starając się nie śmiać. Tak naprawdę, to był milion razy przystojniejszy i fajniejszy od Pana Ćmoka, ale chłopak nie mógł o tym wiedzieć, bo nie miał pojęcia o kim mówię.
    Zachichotałam cicho, kiedy Myungsoo w jednej chwili oznajmił, że aż żal kroić znaleziony przez nas torcik, ale parę sekund później zdążył wbić już nóż w ciasto. Miałam ochotę zaprotestować, kiedy bez zbędnych pytań nałożył na każdy z talerzyków po połowie tortu, po czym podał mi jeden z nich. Nie byłam aż tak głodna, w końcu dopiero wypiłam kubek gorącej czekolady i wątpiłam, bym dała radę pochłonąć wszystko z talerza. Uznałam jednak, że w innym wypadku tort i tak by się zmarnował, więc westchnęłam tylko głośno i uśmiechnęłam się lekko w stronę chłopaka, który przypomniał mi o tym, żebym pomyślała sobie życzenie.
    - No nie wiem - odpowiedziałam, wzruszając nieznacznie ramionami, uśmiechając się jednak odrobinkę. - Chyba nie mam czego sobie życzyć, poza tym moje urodziny były już dawno temu.
    Szczerze mówiąc, to pewnie miałabym czego sobie życzyć, ale nawet nie wiedziałam jak powinnam ubrać to wszystko w miarę spójną myśl, więc wolałam sobie odpuścić. Miałam obok siebie Myungsoo, więc chciałam jedynie tego, by mnie nie zostawiał i nie przestał się ze mną zadawać.
    Usiadłam na kanapie tam gdzie wcześniej, po czym poklepałam miejsce obok siebie, przywołując tym samym chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, po czym wyjęłam widelczyk z tortu i ukroiłam mały kawałek.

    OdpowiedzUsuń
  162. - Na pewno masz jakieś życzenie do spełnienia - odparłem, uśmiechając się przy tym do dziewczyny. Co prawda od jej urodzin minęło już całkiem sporo czasu, ale mimo to chciałem, żeby Aesung miała szansę pomyślenia swojego urodzinowego życzenia, nawet jeśli nie mieliśmy do tego świeczek do zdmuchnięcia.
    Po chwili Aesung odeszła od stołu i wróciła na kanapę, gdzie siedziała wcześniej, poklepując ją obok siebie w zapraszającym geście. Szeroki uśmiech wkradł mi się na usta, gdy tylko to zobaczyłem, więc szybko złapałem talerzyk ze swoją porcją tortu i mały widelczyk, po czym skierowałem się w stronę siedziska. Uważając, by przypadkiem nie zrzucić ciasta na podłogę, albo co gorsza, na Aesung, usadowiłem się wygodnie całkiem blisko niej.
    - Smacznego - powiedziałem z uśmiechem, odwracając twarz w jej kierunku i wgapiając się w nią przez dłuższą chwilę. Dziewczyna odkroiła sobie kawałek tortu, a ja, zorientowawszy się, że pewnie muszę ją trochę krępować, odwróciłem wzrok i skupiłem się na swojej porcji ciasta, która, jak się okazało parę sekund później, była naprawdę pyszna.

    OdpowiedzUsuń
  163. Nie komentując tego więcej, uznałam, że chyba nie zaszkodzi jednak pomyśleć sobie jakieś życzenie, więc wzruszyłam ramionami i zaczęłam wgapiać się w swój kawałek tortu, prosząc w duchu o to, bym już nigdy nie była sama. Wbrew pozorom nie potrzebowałam wielu znajomych, w pełni wystarczał mi Myungsoo, ale teraz, kiedy wrócił Howon, miałam większe szanse na to, że moje życzenie się spełni.
    Chłopak wyglądał na ucieszonego, kiedy poklepałam miejsce obok siebie, co sprawiło, że sama uśmiechnęłam się pod nosem. Poczułam łaskotanie w brzuchu gdy usadowił się obok i nasze ramiona przez chwilę się zetknęły, ale dzielnie to zignorowałam - tak samo jak zresztą rumieńce, które wykwitły mi na twarzy, gdy przez jakiś czas czułam na sobie jego wzrok.
    - Smacznego - odpowiedziałam po chwili, zerkając na niego kącikiem oka, kiedy wcinał już ciasto. Sama odkroiłam kolejny kawałek swojego i szybko zjadłam, bo okazało się naprawdę przepyszne. Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy, pałaszując tort i rozmyślając, chociaż ja osobiście czułam się trochę dziwnie i trochę krępowało mnie to, że nie wiem co mogłabym teraz powiedzieć. Kiedyś takie rzeczy raczej mi nie przeszkadzały, więc trochę mnie to zdziwiło. Nie przejmując się tym zbytnio, w którymś momencie nabrałam na palec odrobinę kremu i zachichotawszy pod nosem, wytarłam go w policzek Myungsoo, który wciąż skupiał się na swojej porcji. - Wesołych Świąt - powiedziałam, kiedy spojrzał w moją stronę i zachichotałam pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  164. Pokiwałem głową w odpowiedzi Aesung, kiedy życzyła mi smacznego. Niestety miałem buzię pełną ciasta, więc nie miałem jak jej odpowiedzieć, zamiast tego więc, uśmiechnąłem się tylko do niej, czując przy tym, jak wypychają mi się policzki. Po chwili wróciłem do pałaszowania swojego tortu, skupiając na nim całą swoją uwagę. Zastanawiało mnie jednak, czy Aesung rzeczywiście pomyślała sobie życzenie, a jeśli tak, to czego sobie życzyła. Nie chciałem jednak jej o to pytać, bo po pierwsze pewnie i tak by mi nie powiedziała, a po drugie, groziło to tym, że życzenie się zwyczajnie nie spełni.
    Z rozmyślań wyrwał mnie czyjś dotyk na policzku, na którym czułem teraz coś zimnego. Odwróciłem szybko głowę w stronę dziewczyny, która jako jedyna mogła być tego sprawczynią i zorientowałem się, że najzwyczajniej w świecie umazała mnie kremem z tortu. Miałem zamiar właśnie się jej poskarżyć, kiedy dziewczyna uroczo zachichotała pod nosem, co wywołało mimowolny uśmiech na mojej twarzy i przyjemne łaskotanie na całym ciele.
    - Wesołych Świąt i tobie, Aesungie - powiedziałem wesoło i w ramach rewanżu rozpaćkałem jej trochę kremu na samym czubku nosa, chichocząc przy tym głośno. - Teraz jesteś jeszcze słodsza niż zwykle - dodałem, zupełnie nie przejmując się jej niezbyt zadowoloną miną.

    OdpowiedzUsuń
  165. Zauważyłam, że chłopak uśmiecha się do mnie z pełną buzią, przez co jego policzki wypchały się tortem i przez chwilę wyglądał jak naprawdę uroczy chomik, którego miałam ochotę do siebie przytulić. Zachichotałam jednak tylko, skupiając się na jedzeniu, podobnie jak zresztą on.
    - Myungsoooooo - jęknęłam, szturchając go przy tym ramieniem, ale wciąż chciało mi się śmiać. Na całym ciele czułam ciarki, w brzuchu szalało mi stado motyli, a moja twarz musiała być tak czerwona, że bez problemu mogłaby wtopić się w zasłony wiszące w oknie. - Nie rób tak - poprosiłam unikając jego wzroku i wcale nie mając na myśli mazania mnie kremem z tortu. Krępowało mnie to, że znowu zdrabniał moje imię i mówił rzeczy, przez które policzki paliły mnie tak bardzo, iż niewiele brakowało im do spłonięcia, ale to wszystko i tak sprawiało, że chciało mi się uśmiechać.
    Bez głębszego zastanowienia, nabrałam na palec kolejną porcję kremu i rozmazałam ją na jego nosie, chichocząc przy tym cicho.
    - Ty też - odpowiedziałam na jego wcześniejsze słowa, starając ze wstydu nie zapaść się pod ziemię, bo serio, było mi naprawdę głupio. Tak mega mega mega głupio.

    OdpowiedzUsuń
  166. Zachichotałem tylko, słysząc protesty dziewczyny. W końcu nie ja przecież zacząłem bawić się jedzeniem i smarować kremem ludzi.
    - Nic przecież nie robię - odparłem jak najniewinniej się dało, posyłając dziewczynie uśmiech.
    W celu pozbycia się kremu z twarzy, wierzchem dłoni przejechałem po policzku, po czym najzwyczajniej w świecie wytarłem rękę o spodnie. Nie zdążyłem jednak nacieszyć się czystością, bo dziewczyna znów wyciągała w kierunku mojej twarzy swoją rękę, a ja poczułem jak na nosie ląduje kleks z białego kremu.
    - Nie wolno bawić się jedzeniem - powiedziałem, śmiejąc się jednak przy tym i starając zignorować łaskotki, które pojawiły się w moim brzuchu. Właściwie, tego typu zabawa w ogóle mi nie przeszkadzała, o ile tylko Aesung wyglądała na radosną i najwyraźniej sama się przy tym dobrze bawiła.
    Wciąż chichocząc pod nosem, nachyliłem się nieco do dziewczyny, po czym zebrałem z tortu trochę kremu na palec i szybkim ruchem narysowałem na policzku dziewczyny małe serduszko, które prezentowało się nieco koślawo. Uśmiechnąłem się jednak do siebie pod nosem, po czym spojrzałem na Aesung.
    - Lepiej wcinaj ten tort, zamiast rozmazywać krem na ludziach - powiedziałem z uśmiechem na ustach, grożąc przy tym dziewczynie małym widelczykiem.

    OdpowiedzUsuń
  167. Pomimo wcześniejszych protestów, chłopak sam pobrudził mój policzek kremem z tortu, więc zaśmiałam się tylko pod nosem, wzdrygając przy tym lekko. Miałam właśnie wyjąć z kieszeni chusteczkę, by móc pozbyć się kremu ze swojej twarzy, ale właśnie wtedy wpadłam na dosyć głupi pomysł, który zamierzałam jednak zrealizować.
    Przytaknęłam kilkukrotnie głową na jego słowa, ale zachichotałam przy tym bezgłośnie i ostrożnie wyjęłam widelczyk z ręki chłopaka. Na szczęście nie opierał się ani trochę, więc odłożyłam go na swój talerzyk, który wcześniej ułożyłam wygodnie na swoich kolanach. Korzystając z tego, że Myungsoo chyba nie bardzo rozumiał co robię, jedną ręką złapałam dłoń w której trzymał talerz z ciastem, a drugą rękę położyłam ostrożnie z tyłu jego głowy i popchnęłam ją w dół, w tym samym czasie unosząc do góry tort. Zgodnie z moimi oczekiwaniami, twarz chłopaka zanurzyła się w białym kremie, a ja wybuchnęłam cichym śmiechem na ten widok. Czym prędzej odsunęłam od niego swoje ręce, po czym podniosłam się z kanapy i przykucnęłam za stolikiem na który odłożyłam talerz, wystawiając na widok chłopaka wyłącznie czubek swojej głowy.
    - Wesołych Świąt - mruknęłam cicho, niemal niesłyszalnie, ale tak okropnie chciało mi się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
  168. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, przyglądając się jej jak przytakuje mi głową. Po chwili Aesung zaczęła wyciągać mi z dłoni widelczyk, którym jej groziłem, a ja nie bardzo wiedząc o co jej chodzi, w żaden sposób się nie opierałem. W końcu dziewczyna odłożyła swój tort na kolana i złapała mnie jedną dłonią za rękę, a drugą przyłożyła do mojej głowy. Minęło parę sekund, a ja, zdezorientowany, wylądowałem w końcu twarzą prosto w swoim talerzu, czując jak krem rozsmarowuje się po całej mojej buzi. Gdzieś nad sobą słyszałem śmiech Aesung i poczułem ruch na kanapie, więc domyśliłem się, że dziewczyna uciekła z miejsca.
    Dalej nieco skołowany, odsunąłem od siebie talerz i odłożyłem go na kanapę, po czym rękami wytarłem krem z oczu. Starałem pozbyć się go jak najwięcej ze swojej twarzy, ale chcąc nie chcąc, tylko coraz bardziej go tam rozsmarowywałem.
    - Już dawno po świętach - jęknąłem, szukając wzrokiem Aesung, która ukryła się za stolikiem. Widząc jej minę, zachichotałem pod nosem, czując się trochę jak głupek, bo dałem się wrobić w coś takiego. Po chwili wstałem z kanapy, dłońmi wciąż zbierając krem z twarzy i pospiesznie skierowałem się w kierunku dziewczyny. - Hej, pomóż mi się tego pozbyć - poprosiłem, wyciągając upaćkane kremem ręce w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  169. Zza stolika obserwowałam jak chłopak odsuwa talerz ze swojej twarzy i odkłada go obok siebie, by móc pozbyć się kremu, który pokrywał mu prawie całą buzię. Nie wychodziło mu to jednak zbyt dobrze, tym bardziej, że miał go nawet na powiekach i rzęsach, przez co początkowo nawet nie mógł otworzyć oczu. W końcu spojrzał jednak w moją stronę, przez co nie potrafiłam się już powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. Biały krem był wszędzie, przykleił mu się nawet do włosów. Cieszyło mnie jednak, że nie wygląda na zbytnio zdenerwowanego tym co zrobiłam i sam chichocze pod nosem.
    Podniosłam się z podłogi i odsunęłam kilka kroków w tył, kiedy skierował się w moją stronę prosząc bym pomogła mu pozbyć się kremu i wyciągając upaćkane ręce przed siebie. Nie chciałam żeby znowu mnie nim wysmarował, tym bardziej, że wciąż miałam krem na nosie i policzku, bo wcześniej nie zdążyłam się go pozbyć. Miałam ochotę uciec, ale nie wiedziałam gdzie, a poza tym nie chciałam zostawiać chłopaka w takim stanie, bo było mi go trochę żal. Wiedziałam, że sam sobie raczej z tym nie poradzi.
    - Weź ręce na bok - poprosiłam, chichocząc cicho pod nosem kiedy napotkałam wzrok Myungsoo. - Teraz jesteś jeszcze słodszy niż zwykle - spapugowałam jego słowa, mówiąc to jednak zupełnie szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  170. Czekałem z rękami wyciągniętymi przed siebie aż Aesung wstanie z podłogi i mi pomoże, jednak gdy dziewczyna się podniosła, od razu cofnęła się kilka kroków w tył. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, widząc jak przede mną ucieka, bo wyglądało to dosyć zabawnie.
    - Nie odsuwaj się ode mnie - jęknąłem, przeciągając sylaby i przesuwając się kilka kroków do przodu. Domyślałem się, Aesung pewnie nie chciałaby skończyć tak samo jak ja, umazana cała w kremie, i to dlatego się odsuwała.
    Zgodnie z jej poleceniem, odsunąłem ręce na boki, czując przy okazji, jak na policzki wkradają mi się dwie czerwone plamy, które na szczęście nie były pewnie widoczne spod warstwy białego kremu.
    - Krem i tak zdecydowanie lepiej wygląda na tobie - odparłem w odpowiedzi, a kiedy dziewczyna w końcu powoli się do mnie zbliżyła, szybkim ruchem złapałem ją za dłoń, przysuwając bliżej siebie, brudząc ją przy okazji swoją wysmarowaną kremem ręką. Zaśmiałem się głośno, widząc jej minę zaskoczoną, po czym drugą rękę przyłożyłem do jej czystego policzka, wymazując go przy okazji słodką masą.

    OdpowiedzUsuń
  171. Poczułam łaskotanie w brzuchu, kiedy chłopak podszedł bliżej mnie i poprosił, żebym się od niego nie odsuwała. Posłuchał jednak mojego polecenia i odsunął swoje ręce na bok, dzięki czemu czułam się odrobinę pewniej. Pomimo rumieńców zignorowałam to, co powiedział, po czym ostrożnie podeszłam bliżej, by pomóc mu pozbyć się kremu z twarzy. W którymś momencie chłopak złapał mnie jednak swoją pobrudzoną dłonią i przyciągnął do siebie, wybuchając przy tym śmiechem, po czym umazał kremem mój policzek.
    - Myungsoooooo... - jęknęłam, wywracając przy tym oczami. Wiedziałam, po prostu czułam, że to zrobi, ale i tak nie dałam rady tego uniknąć. Westchnęłam głośno, wyciągając dłoń z jego uścisku, a czystą ręką wyjęłam z kieszeni paczkę chusteczek i szybko wytarłam swoją pobrudzoną kremem dłoń. Policzki piekły mnie przez to wszystko, ale starałam się to zignorować i podniosłam wzrok, przyglądając się uważnie twarzy chłopaka. - Sam się tego pozbądź - powiedziałam wskazując podbródkiem na jego umazaną kremem buzię, po czym wystawiłam język i zachichotałam cicho, widząc jego minę.

    OdpowiedzUsuń
  172. Widząc, jak Aesung przewraca oczami, uśmiechnąłem się tylko do niej niewinnie, mając nadzieję, ze jednak wcale nie jest na mnie zła o to, że wysmarowałem kremem całą jej buzię. W końcu to nie ja przecież to zacząłem, a ona, nie byłem niczemu winny.
    - To wcale nie był mój pomysł - powiedziałem, chichocząc pod nosem, kiedy już dziewczyna uwolniła się z mojego uścisku i już wycierała ręce w chusteczkę. W sumie nie wyglądała wcale na złą, więc podejrzewałem, że jej oburzenie jest zwyczajnie udawane, co wywołało jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy.
    Kiedy jednak Aesung kazała jednak mi samemu pozbyć się masy z twarzy, spojrzałem na nią, starając się przy tym przybrać minę zbitego psiaka.
    - Nie bądź taka - powiedziałem, podsuwając się krok bliżej dziewczyny. - Pożyczysz mi chociaż chusteczkę? - spytałem, wyciągając w jej kierunku rękę i wskazując na paczuszkę chusteczek, którą trzymała w dłoni.

    OdpowiedzUsuń
  173. Myungsoo spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, po czym poprosił żebym przynajmniej pożyczyła mu chusteczkę. Westchnęłam głośno, uważnie lustrując wzrokiem jego twarz.
    - Nie, za karę będziesz tak maszerował przez cały Hogwart - odparłam, opuszczając wzrok i uśmiechając się pod nosem. W miarę czystymi już rękoma wyjęłam chusteczkę z paczki, po czym cofnęłam na bok wyciągniętą w moją stronę dłoń chłopaka i ostrożnie zaczęłam wycierać mu twarz. Starłam krem delikatnie z jego policzków, potem z brody, zostawiając jednak w spokoju usta, z których spokojnie mógł go zlizać. Unikając kontaktu wzrokowego, wepchnęłam mu w rękę brudną od kremu już chusteczkę, po czym sięgnęłam po kolejną i zaczęłam wycierać resztki masy z jego nosa.
    - Zamknij oczy - poprosiłam po chwili, czując jak od tego wszystkiego zaczynają drżeć mi dłonie, bo policzki piekły mnie już od dawna. Ostrożnie przyłożyłam chusteczkę do rzęs chłopaka, do których wciąż przyklejona była odrobina kremu, po czym powtórzyłam to samo na drugim oku. Kiedy skończyłam, starłam resztki masy z jego czoła, brwi i końcówek włosów, po czym przyjrzałam mu się uważnie. Wyglądało na to, że pozbyłam się całego kremu, wepchnęłam chusteczkę do dłoni Myungsoo i wyjęłam kolejną chusteczkę, którą szybko mu podałam, by mógł wytrzeć sobie ręce.
    - Chyba gotowe, już nie wyglądasz jak bałwan - oznajmiłam, śmiejąc się cicho pod nosem na wspomnienie jego twarzy pokrytej białym kremem.

    OdpowiedzUsuń
  174. Zachichotałem pod nosem, widząc jak Aesung ciężko wzdycha i udaje obrażoną, po czym każe mi paradować po szkole wysmarowany kremem. W pierwszej sekundzie pomyślałem sobie, że naprawdę każe mi tak wyjść, ale gdy tylko zauważyłem uśmiech na jej twarzy, obawa o to zniknęła. Spokojnie stałem i obserwowałem, jak dziewczyna wyciąga z paczuszki chusteczkę i sama zabiera się do wycierania mi twarzy. Czując miękki materiał na policzku, nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który wkradł mi się na usta, bo z każdym ruchem dziewczyny, czułem, jak cała twarz mnie łaskocze.
    - Nie wiedziałem, że można mieć łaskotki na nosie - powiedziałem, zamykając grzecznie oczy, kiedy Aesung mnie o to poprosiła. Do tej pory starałem się je trzymać otwarte, śledząc przy tym twarz dziewczyny, której policzki uroczo się zarumieniły. - Dziękuję - dodałem, mnąc w dłoniach brudne od kremu chusteczki, które w moich rękach właściwie jeszcze bardziej zaczęły się kleić od słodkiej masy.
    Z ulgą więc przyjąłem czystą chusteczkę, którą wyciągnęła w moją stronę dziewczyna, a te zużyte odłożyłem na stolik, po czym dokładnie wytarłem sobie ręce. Kiedy upewniłem się, że są całkowicie czyste, poprosiłem Aesung o jeszcze jedną z nich, po czym przysunąłem się znów bliżej dziewczyny.
    - Ty za to dalej masz krem na twarzy - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem i wyciągnąłem dłoń w kierunku jej policzka, delikatnie pozbywając się z niego białej masy.

    OdpowiedzUsuń
  175. Uśmiechnęłam się tylko do chłopaka, kiedy nagle podziękował mi w sumie nie wiadomo za co, bo przecież to przeze mnie wcześniej wylądował twarzą w swojej porcji tortu. Trochę żal było mi ciasta, ale wiedziałam, że taka okazja mogła się już nie przytrafić, a słodkości prawdopodobnie miałam zjeść jeszcze mnóstwo do końca życia.
    Przyglądałam się mu uważnie, kiedy wycierał swoje dłonie w chusteczkę, którą wcześniej mu podałam. Zauważyłam, że są o wiele większe i szczuplejsze od moich, ale nie zdążyłam skomentować tego w żaden sposób, bo chłopak poprosił o kolejną chusteczkę, więc z głośnym westchnieniem mu ją podałam. Spodziewałam się, że znowu wytrze swoje ręce, ale ku mojemu zdziwieniu, przysunął się bliżej mnie i zaczął ścierać krem z mojej twarzy. Policzki momentalnie zaczęły mnie piec, ale pomimo tego zachichotałam pod nosem i nieznacznie pokręciłam głową.
    - Już? Skończyłeś? - spytałam po chwili, podnosząc wzrok na jego twarz, bo wcześniej było mi na to zbyt głupio i zwyczajnie wgapiałam się w jego sweter.

    OdpowiedzUsuń
  176. Starannie wytarłem oba policzki dziewczyny, pozbywając się z jej twarzy kremu. Z Aesung było zdecydowanie mniej roboty, bo ona nie wylądowała w torcie całą twarzą, przez co poszło mi to o wiele szybciej. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, widząc jak na buzię wkradają się jej rumieńce, co automatycznie wywołało przyjemne łaskotanie w moim brzuchu.
    - Już, gotowe - odpowiedziałem, oglądając przy tym twarz dziewczyny w celu znalezienia jakich pozostałości po kremie, ale nic takiego nie znalazłem. - Nie dość, że uparta, to jeszcze niecierpliwa - powiedziałem na głos z uśmiechem na ustach.
    Właściwie nie przeszkadzało mi to ani trochę, Aesung była po prostu sobą i w sumie za to właśnie ją lubiłem. Nawet jeśli czasem naprawdę trudno było się z nią dogadać, a wszystkie sprzeczki i tak kończyły się jej wygraną.
    Skończywszy, pozbierałem wszystkie brudne chusteczki i złożyłem je na pustym pudełeczku po torcie, rozejrzałem się po pokoju w celu znalezienia jakiegoś kosza na śmieci. Gdy tylko ujrzałem go obok szafek ustawionych pod ścianą, uśmiechnąłem się do siebie i pozbyłem się bałaganu, jaki udało nam się zrobić.
    - Jesteś mi winna pół tortu - zażartowałem, wracając na swoje poprzednie miejsce i przyglądając się resztkom ciasta, które zostało na moim talerzu. Cóż, zgniecione, teraz już nie wyglądało tak apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
  177. W odpowiedzi na słowa chłopaka wytknęłam mu język, gdy skończył ścierać krem z mojej twarzy. Wiedziałam, że nie jest na mnie za to zły, więc odrobinę mnie to rozbawiło, bo doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jestem uparta i niecierpliwa. Chciałam rzucić mu jakimś zabawnym tekstem, ale miałam kompletną pustkę w głowie, więc wzruszyłam tylko ramionami i zachichotałam pod nosem.
    Obserwowałam jak chłopak zbiera wszystkie brudne chusteczki, a potem wyrzuca je do kosza i tym samym sprząta bałagan, który wcześniej zrobiliśmy przez tę małą bitwę na tortowy krem. Po chwili wrócił znowu na kanapę, a ja poczułam, że chyba powinnam już wracać do swojego dormitorium. Nie byłam zmęczona, pewnie nie było jeszcze też zbyt późno, ale po prostu czułam się odrobinę dziwnie i zaczęło przeszkadzać mi towarzystwo Myungsoo.
    - Kiedyś ci odkupię - obiecałam, kiedy poskarżył się, że jestem mu winna pół tortu. Wiedziałam, że sobie żartuje, ale i tak szkoda mi było tamtego ciasta i wiedziałam, że naprawdę powinnam mu to jakoś wynagrodzić. Obserwowałam go jeszcze przez chwilę, po czym podeszłam odrobinę bliżej i oparłam ręce na oparciu kanapy.
    - Pójdę już - odezwałam się w końcu cicho, wskazując podbródkiem na wyjście z pokoju życzeń.

    OdpowiedzUsuń
  178. - Będę czekał - odparłem, uśmiechając się wciąż pod nosem. Tak właściwie, to wcale nie zależało mi na tym, żeby dziewczyna odkupiła mi ten tort, powiedziałem to bardziej dla żartu, więc nawet nie oczekiwałem tego, żeby naprawdę go kupiła.
    Odłożyłem poturbowany kawałek ciasta z powrotem na kanapę, nie zaprzątając już sobie nim myśli, po czym podniosłem głowę i spojrzałem na Aesung, która podeszła bliżej i rękami oparła się o oparcie siedzenia. Uśmiechnąłem się do niej, chociaż dziewczyna nie wyglądała już na tak wesołą, jak była parę chwil wcześniej. Gdy w końcu odezwała się, oznajmiając, że będzie już szła, pokiwałem tylko głową, czując jak uśmiech z mojej twarzy powoli znika.
    - Jesteś już zmęczona? - spytałem, przyglądając się jej. Nie było jeszcze znowu aż tak późno, ale zbyt wcześnie też nie, więc nie zdziwiłbym się, gdyby Aesung zwyczajnie chciała iść się już położyć. - Idźmy razem, odprowadzę cię do pokoju wspólnego - zaproponowałem, posyłając jej serdeczny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  179. Chłopak nie wyglądał na zbytnio zadowolonego tym, że chcę już sobie pójść i normalnie pewnie byłoby mi głupio go tak zostawiać, ale tym razem naprawdę nie czułam wyrzutów sumienia. Nie czułam się zbyt dobrze w jego towarzystwie i chciałam czym prędzej znaleźć się gdzieś daleko od niego.
    - Jeszcze nie, ale wolę już wrócić - powiedziałam szczerze, odsuwając się od kanapy i kierując tyłem w stronę wyjścia z pokoju życzeń. - Nie trzeba, chciałabym pobyć trochę sama - odparłam po chwili, uśmiechając się niezbyt wesoło pod nosem, po czym przyspieszyłam i sięgnęłam do klamki w drzwiach. Nacisnęłam na nią ostrożnie, a gdy drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, skierowałam swój wzrok jeszcze raz w stronę Myungsoo, pomimo tego, że nie widziałam go zza oparcia kanapy.
    - Do zobaczenia - zawołałam jeszcze cicho, po czym wyszłam na zewnątrz i zamknęłam za sobą drzwi, natychmiast przyspieszając, w razie gdyby chłopak jednak zdecydował się mnie dogonić. Nie miałam pojęcia kiedy znowu się spotkamy, ale czułam, że ten moment nie nadejdzie zbyt prędko i na samą myśl o tym czułam nieprzyjemne ściskanie w żołądku.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  180. Pokiwałem głową w odpowiedzi na słowa dziewczyny, nie bardzo wiedząc, co innego jej mógłbym powiedzieć. Czułem nieprzyjemne ściskanie w brzuchu, kiedy Aesung powoli oddalała się w stronę wyjścia z pokoju życzeń, wcześniej informując mnie, że chciałaby pobyć trochę sama. Nie chciałem się jej narzucać, więc dalej siedziałem w bezruchu na kanapie, zastanawiając się nad tym, czy znowu zrobiłem coś nie tak, że dziewczyna kolejny raz ode mnie ucieka.
    - Do zobaczenia - zawołałem za nią, podnosząc się w końcu z miejsca i rozglądając po pomieszczeniu, ale znajdowałem się w nim już kompletnie sam.
    Westchnąłem głośno, i zastanawiając się nad tym, co znowu poszło nie tak, podniosłem rękę do góry i palcami przeczesałem włosy. Zrobiło mi się przykro na myśl, że to w sumie nie pierwszy raz, kiedy Aesung urządziła sobie nagłą ucieczkę. Miałem nadzieję, że tym razem jednak nie zniknie na tak długo jak ostatnim razem, tym bardziej, że to właśnie dzisiaj udało mi się ją w końcu znaleźć.
    Zrezygnowany, zostawiłem za sobą porzucony na kanapie kawałek tortu i ruszyłem w stronę wyjścia z pokoju, nie mogąc znaleźć sobie w nim żadnego pożytecznego zajęcia. Poza tym, nie chciałem nawet siedzieć w nim sam, więc gdy tylko dopadłem drzwi, skierowałem się prosto do swojego dormitorium.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń