Duża klasa, która ze względu na swoje położenie w podziemiach jest ciemna i wilgotna. Zamiast normalnych ławek, poustawiane są w niej kociołki, przy których uczniowie uczą się przyrządzać eliksiry. Naprzeciwko kociołków znajduje się stanowisko pracy nauczyciela, czyli ogromne biurko, na którym piętrzą się stosy pergaminów i ksiąg z recepturami. Przy ścianach stoją rzędy regałów, na których znaleźć można różnego rodzaju fiolki, flakoniki, buteleczki i słoiki wypełnione dość podejrzanymi substancjami.
Eliksiry to naprawdę trudny, wymagający skupienia i ciszy przedmiot. Możliwe, że właśnie dlatego tak bardzo pasuje do niego mrok podziemi Hogwartu.
Nauczycielem eliksirów jest: SEVERUS SNAPE
DODATKOWE INFORMACJE
-
Po cichu weszłam do sali rozglądając się czy nikogo nie ma. Na szczęście o tej porze sala była pusta, więc martwiłam się tylko o to, czy ktoś mnie tutaj nie nakryje. Normalnie pewnie nie przyszłabym do sali eliksirów o takiej godzinie, jednak miałam do zbadania jedną sprawę. Mianowicie w moje ręce wpadł znany wszystkim Eliksir Miłosny... Mniej więcej wiedziałam, jak on działa i co powoduje, jednak postanowiłam dowiedzieć się nieco więcej o nim, tak na wszelki wypadek. Zaczęłam więc szukać po regałach książek o tym eliksirze. Nagle drzwi się otworzyły i zauważyłam dobrze znaną mi twarz. Ulżyło mi, bo była to Chanseul.
OdpowiedzUsuń- Hej, co cię sprowadza tutaj? - uśmiechnęłam się do niej i lekko ją przytuliłam.
W międzyczasie znalazłam w końcu książkę, którą szukałam.
- Jest! - powiedziałam dość głośno.
- Chanseul, pomóż mi z tym trochę. - powiedziałam do niej i razem zaczęłyśmy przeglądać książkę.
Victoria
Sala eliksirów- z tym miejscem kojarzyły mi się tylko dwie rzeczy: śmierdzące pleśnią ściany oraz wykrzywiona twarzyczka profesora Snape. Dzisiaj jednak przełamałam się i przyszłam tutaj w celu znalezienia przepisu na eliksir miłości. Byłam tak zdesperowana, iż chciałam posiąść ten napój i dać go komuś na kim bardzo mi zależy... Nie posiadałam specjalnych zdolności w bawieniu się eliksirami, mimo to chciałam spróbować stworzyć pożądany przez wszystkich samotników wywar miłosny.
OdpowiedzUsuńWeszłam do sali, będąc pewna, iż nie spotkam tu nikogo, w końcu kto chciałby przesiadywać w tak przygnębiającym pomieszczeniu po lekcjach. Mimo to, moim oczom ukazała się dziewczyna z mojego domu. Jak tylko się obróciła od razu ją rozpoznałam.
- Victoria?! Nie spodziewałam się ciebie tutaj- rzekłam.- Ja jestem tu... No wiesz... Ten, no... Szukam przepisu na eliksir- wydusiłam. Trochę się wstydziłam, nie chciałam by ktokolwiek wiedział o moich zamiarach, ale Vic mogę pewnie ufać, to dobra dziewczyna.
Puchonka chyba sama czegoś zawzięcie szukała, więc z chęcią postanowiłam jej pomóc.
- Vic, nie widziałyśmy się chyba od wyprawy do Hogsmeade- oznajmiłam, spoglądając na książkę, którą właśnie znalazła.- Coś się u ciebie ciekawego wydarzyło? Właściwie to czego ty szukasz?
- Na jaki eliksir? - zapytałam z ciekawością podczas gdy sama uparcie przeglądałam książkę.
OdpowiedzUsuń- Racja, ale ostatnio chyba nie było zbyt wiele czasu. Ale nadrobimy to. - uśmiechnęłam się do niej.
Trochę głupio było mi mówić o tym, że szukam informacji o Eliksirze Miłosnym. Nie miałam wobec niego żadnych konkretnych planów, po prostu chciałam się więcej o nim dowiedzieć. Uznałam jednak, że z pewnością mogę powiedzieć Chanseul, w końcu ufałam jej.
- Szukam czegoś o eliksirze, który niedawno wpadł w moje ręce. - powiedziałam cicho. - No wiesz, to Eliksir Miłosny. - jeszcze bardziej ściszyłam głos.
Victoria
Milczałam, udając, iż nie słyszę pytania i zaczęłam szukać w szafkach nie wiadomo czego. Swoją drogą, te meble także były obleśne, a rzeczy w nich bałam się nawet dotknąć. Nie widziałam jak sobie miałam z tym poradzić. Lubiłam naturę, ale to już była przesada, żeby hodować mech w szafkach. Profesor Snape chyba nie zna zaklęcia sprzątającego... Westchnęłam głośno, ale tuż po chwili usłyszałam od Victorii, iż posiada Eliksir miłości. BINGO! - pomyślałam, niestety w tym samym czasie uderzyłam się w górną półkę szafy.
OdpowiedzUsuń- Auuu- zawyłam, ale po chwili zaczęłam się śmiać i spojrzałam na Vic.- Mówisz całkiem poważnie?! Skąd masz ten eliksir? A nie chcesz może sprzedać- dodałam, mrugając oczami i wyszczerzając ząbki.
Usłyszałam huk i spojrzałam na Chanseul, łapiącą się za głowę.
OdpowiedzUsuń- Nic ci nie jest? - popatrzyłam na nią, ale po chwili zaczęłam się z nią śmiać.
Zdziwiło mnie to, dlaczego tak nagle zaczęła wypytywać o eliksir. Czyżby był jej do czegoś potrzebny?
- Wygrałam go na zajęciach. A co do sprzedaży, to nie myślałam o tym. - odwzajemniłam jej uśmiech.
Mimo, iż nie miałam co do niego konkretnych planów, to jednak wolałam go zatrzymać. Może trafi się jakaś specjalna okazja, w której mogłabym go użyć.
- A co, jest ci do czegoś potrzebny? No bo wiesz, chyba zawsze możemy się nim podzielić. - posłałam jej szeroki uśmiech. Normalnie chyba nikomu bym tego nie zaproponowała, ale była to Chanseul - jedna z najbliższych mi osób w Hogwarcie. Zastanawiałam się, czy ma jakieś plany wobec chłopaka, który wpadł jej w oko w Hogsmeade.
- A właśnie, zdziałałaś coś z tym chłopakiem, który siedział z Sunggyu w Hogsmeade? - zapytałam ciekawa. '
Victoria
Victoria jest taka bystra, od razu mnie rozgryzła. Powinna trafić do Ravenclaw, ach... Można było po mnie zobaczyć, iż byłam zakłopotana. Aczkolwiek szybko się w sobie zebrałam i postanowiłam odpowiedzieć Vic, na nurtujące ją pytania, gdyż długo milczałam.
OdpowiedzUsuń- Szczerzę?! To ja właśnie go potrzebuję. Miałam zamiar znaleźć tutaj jakiś przepis lub chociaż wzmianki na jego temat- tłumaczyłam, nerwowo drapiąc się po ramieniu.- Postanowiłam, że jeśli Chanyeol, nie zwróci na mnie uwagi, to jestem zmuszona poczęstować go tym oto eliksirem- zaśmiałam się złowieszczo.- Już i tak wiele zdziałałam, siedziałam z nim w tej herbaciarni, rozumiesz! To było takie niesamowite. No i on opowiadał mi o tym, że chciałby założyć zespół muzyczny w szkole i ja zadeklarowałam mu swoją pomoc- odparłam, oddychając głośno z podekscytowania.- Eunji powiedziała, że zrobi wszystko co w jej mocy, by załatwić salę muzyczną...
Tak się zafiksowałam, iż nie mogłam się opanować. Miałam nadzieję, iż Victoria także mnie wesprze, to miła i urocza dziewczyna. Jednak, nie chciałam żeby musiała dzielić się ze mną swoim miłosnym wywarem...
- Hmm, myślę, że gdzieś tu powinien być przepis. Wystarczy tylko dobrze poszukać.
OdpowiedzUsuńDowiedziałam się, że chłopak który jej się spodobał ma na imię Chanyeol. Gdy zaczęła o nim mówić słuchałam jej z ciekawością.
- Myślisz, że ten eliksir będzie konieczny? Może już cię polubił - uśmiechnęłam się do niej.
Chanseul chyba naprawdę go polubiła, dało się to zauważyć. Uśmiech nie schodził jej z twarzy przez cały czas, i gdy już zaczęła mówić o chłopaku, nie potrafiła skończyć.
- Sala muzyczna to świetny pomysł. Myślę, że teraz na pewno wywrzesz na nim ogromne wrażenie. - posłałam jej uśmiech. Widząc jej zadowoloną twarz sama nie mogłam przestać się uśmiechać.
- Teraz musicie spotkać się po raz kolejny. - wykrzyknęłam.
Nie wiem czemu, ale nagle poczułam się dziwnie. Wokoło mnie wszyscy myśleli o związkach i romansach, a ja nie znalazłam jeszcze nikogo, kto wpadł mi w oko...
Victoria
- Chcę go użyć w ostateczności- oznajmiłam, spoglądając na dziewczynę.- Mam nadzieję, że uda mi się bardziej zwrócić tym jego uwagę!
OdpowiedzUsuńVic dawała mi naprawdę wielkie wsparcie. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego w swoim domu, komu mogę się zwierzać i ufać. Patrzyłam na nią z zaciekawieniem i zaczęłam się zastanawiać po co jej informacje na jego temat, może ona też chcę kogoś nim upoić.
- A po co szukasz informacji na jego temat- zapytałam nagle.- Victoria! Czy tobie się ktoś podoba?!
Byłam taka podekscytowana. Vic nie należała do tego typu osób, które mówią otwarcie o takich sprawach, dlatego też bałam się, że tak na nią naskoczyłam...
- Tak po prostu, chcę się o nim więcej dowiedzieć. - uśmiechnęłam się.
OdpowiedzUsuń- Mnie? Skąd ci to przyszło do głowy? No może jest kilku fajnych chłopaków, ale to nic wielkiego. Czekam, aż ktoś naprawdę wpadnie mi w oko. Wiesz, nie poznałam jeszcze wszystkich. - westchnęłam lekko.
- Ale może Chanyeol ma jakichś fajnych kolegów, hmm? - zapytałam, sama nie wierząc, że mówię takie rzeczy.
Victoria
Dziewczyna wydawała się bardzo przygnębiona. Stanęłam obok niej i poklepałam ją po ramieniu, mówiąc:
OdpowiedzUsuń- Ach, Vic nie martw się! Faceci to tylko same problemy przynoszą, widzisz to na moim przykładzie...
Swoją drogą nie ma co, potrafię pocieszać ludzi. Ale może właśnie powinnam zapoznać Victorię z jakimś chłopakiem. Znałam bardzo dużo uczniów, w końcu byłam prefektem. To też chętnie pobawiłabym się w swatkę.
- Wiesz, w Gryffindorze są same ciacha- oznajmiłam.- Zapewniam cię, że jak tylko ruszy zespół Chanyeola to będziesz mogła sobie ot tak- pstryknęłam palcami.- wybierać chłopców. A tak właściwie, to znasz może jakiegoś grajka, kogoś kto na czymś gra?- zapytałam unosząc brew do góry.
- W Slytherinie też nie są najgorsi. - powiedziałam poważnie po czym wybuchłam śmiechem. Zastanowiłam się chwilę, czy ktoś w Hogwarcie jeszcze gra. Nikt nie wpadł mi do głowy, wiedziałam jedynie, że Soojung z Ravenclawu śpiewa.
OdpowiedzUsuń- To ma być zespół męski? - zapytałam z ciekawością.
Victoria
- Powiadasz, że Slytherin...- zaczęłam patrzeć na nią podejrzanym wzrokiem.- Kogo masz dokładnie na myśli?
OdpowiedzUsuńChciałabym, by dziewczyna była szczęśliwa, ale Slytherin? Nie często można usłyszeć coś miłego na temat tego domu. Jednakowoż miałam nadzieję, że jest tam ktoś bliski sercu Victorii.
- Właściwie to nie wiem- odrzekłam, drapiąc się po głowie.- Wydaje mi się, że każdy się nada. Oczywiście każdy kto posiada choć garść talentu...
- Nikogo, tak mówię ogólnie. - uśmiechnęłam się. To była prawda, do nikogo tam nie żywiłam większych uczuć. Patrząc na minę dziewczyny musiała być zdziwiona, że wspomniałam o Slytherinie. Z natury Puchoni i Ślizgoni nie są ze sobą w najlepszych stosunkach, jednak mi oni w zupełności nie przeszkadzali, a z jednym z nich nawet dobrze się dogadywałam.
OdpowiedzUsuń- Hmm, jestem pewna, że znajdzie się kilka osób z talentem muzycznym. Wiesz, na pewno trzeba powiesić jakieś ogłoszenia i jeśli chcesz z chęcią pomogę ci kogoś znaleźć. - zaproponowałam ochoczo. - Albo będzie jeszcze lepiej, jeśli zrobisz to z Chanyeolem. - puknęłam ją lekko w ramię i zaśmiałam się.
Victoria
Pomimo wyjaśnień z strony dziewczyny i tak czułam, że coś ukrywa. Ale nie chciałam jej dopytywać, w końcu to jej sprawa i jak nie chcę to nie musi mi mówić...
OdpowiedzUsuń- Pamiętaj, że w razie czego możesz do mnie zawsze przyjść i porozmawiać- odrzekłam, uśmiechając się uroczo.
Victoria zaoferowała mi swoją pomoc, ale nie chciałam jej zawracać głowy tym zespołem, więc grzecznie odmówiłam:
- Dziękuję ci, Vic. Dam sobie jakoś radę i z zespołem, i z Chanyeolem.- zaśmiałam się.- Jednak dalej chcę mieć to awaryjne wyjście w postaci eliksiru miłości. Jak myślisz trudno się go robi?
- Dzięki, doceniam to. - uśmiechnęłam się do niej lekko. Cieszyłam się, że zawsze mogę liczyć na Chanseul i jej wsparcie. Czułam, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim, i miałam nadzieję, że myśli o mnie w ten sam sposób.
OdpowiedzUsuń- Z pewnością nie jest łatwy do zrobienia, ale chyba to możliwe. W ogóle robienie takich eliksirów jest dozwolone w Hogwarcie? - zapytałam cicho.
Victoria
- Tak, można- odparłam, mrugając.- Ale ja jestem raczej kiepska w tych sprawach. A ty gdzie zdobyłaś swój? Nie wiesz czy mogłabym też gdzieś taki zdobyć bądź zakupić?
OdpowiedzUsuńNa prawdę nie przepadałam za lekcjami z panem Snape, to też byłam kiepska. Co ja sobie wyobrażałam, że niby uda mi się tworzyć taki wywar?! Moja jedyną nadzieją w tym wypadku była Victoria.
- Znalazłaś te informacje o nim? Jak on działa, bo ja nie do końca jestem pewna- oznajmiłam, uśmiechając się po chwili.
- Wygrałam go na zajęciach. Wiem, że jest jeszcze jeden uczeń, który go zdobył, chyba ze Slytherinu. - próbowałam przypomnieć sobie kto to był, jednak bez sukcesu.
OdpowiedzUsuń- Tak, piszą o nim tutaj. Wszystkie te składniki są dostępne, więc z nimi nie będzie problemu. Wykonanie też jest nietrudne. Masz, poczytaj o tym więcej. - podałam jej książkę. Dobrze się składało, bo mimo, że nigdy nie byłam najlepsza z eliksirów, to jednak trochę wyniosłam z zajęć z panem Snapem.
- Jeśli chcesz, pomogę ci trochę z tym eliksirem. Dla mnie to żaden problem. - uśmiechnęłam się do dziewczyny.
Victoria
Ta Victoria to też miała szczęście, zazdroszczę jej i temu chłopakowi z Slytherinu. Bałam się się jednak zapytać o kogo dokładnie chodzi, ale i tak pewnie bym do niego nie zagadała. Nie wiem czemu, ale zawsze odpychał mnie ten dom, jedynie Gyu stamtąd lubiłam.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę?- zdziwiłam się, a dziewczyna podała mi książkę.
Rzeczywiście wszystko było dokładnie wypisane. Składniki wydawały się łatwe do zdobycia, jednak w gęb duszy miałam obawy.
- 5 płatków irysów, skórka pomarańczy, korzenie mandragory, zarodnik paproci, wrząca woda- czytałam składniki na głos.- Victoria to może się naprawdę udać!
- Tak, szczerze mówiąc sama zdziwiłam się, że Snape dał nam jakieś nagrody, a w szczególności Puchonce. W końcu nie od dziś wiadomo, że nie pała do nas sympatią. - powiedziałam do Chanseul.
OdpowiedzUsuń- Miejmy nadzieję, że się uda. - przytaknęłam jej i uśmiechnęłam się. - Tylko ciekawe ile czasu taki eliksir powstaje i jak długo się utrzymuje. - zaczęłam się zastanawiać.
Victoria
- Jest to jeden z najsilniejszych pod względem działania eliksirów. Działanie Amortencji wbrew pozorom może być zgubne, wie to każdy doświadczony zielarz.- kontynuowałam dalej czytanie.
OdpowiedzUsuńGapiłam się w tą książkę jak głupia, z każdym słowem i kolejnym zdaniem bałam się konsekwencji tworzenia tego wywaru.
- Eliksir nabiera swojej siły po przez czas, czyli im starszy tym staje się mocniejszy.- znalazłam gdzieś z boku książki.- Czyli można go zrobić szybko, ale później trzeba się z nim obchodzić jak z winem- stwierdziłam spoglądając na Victorie.
Zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno tego chcę? Czy naprawdę chciałabym, żeby Chanyeol to wypił?!
- Vic!- krzyknęłam nagle, łapiąc się za twarz.- Mam wątpliwości!
Gdy dziewczyna zaczęła czytać właściwości eliksiru na głos, zaczynałam wątpić, czy aby na pewno jest to dobry pomysł. Nigdy nie wiadomo co mogło się wydarzyć, a lepiej było nie ryzykować.
OdpowiedzUsuń- Też tak myślę. - zgodziłam się z nią. - Ale wiesz, na pewno nie musisz uciekać się do takich metod. Jestem pewna, że Chanyeol cię lubi, a jeśli jeszcze tak nie jest, to na pewno to zrobi. W końcu wzięłaś na siebie cały ciężar tej sprawy z salą muzyczną, a to już chyba wystarczająco dużo. - uśmiechnęłam się do niej.
Victoria
Nie wiedziałam już co robić. Myślałam, iż będzie to zabawa na kilka godzin, lecz okazało się, że to jednak nie taka sielanka.
OdpowiedzUsuń- Piszą tutaj, że wystarczy kilka kropel, aby wywołać dość silne zauroczenie- oznajmiłam, przeczesując nerwowo swoje długie włosy.- Czyli nie trzeba podawać całego wywaru.
A może jednak spróbować, może jak dam tylko 3 krople to nie będzie, aż tak źle. W sumie co takiego mogłoby się wydarzyć?
- Vic, masz może eliksir przy sobie? Chciałabym zobaczyć jak wygląda i jaki posiada zapach- rzekłam.- Tutaj piszą, że każdy czuje go inaczej, w zależności od tego co lubi.
Nadal nie byłam przekonana co do tego, jednak tak czy siak to Chanseul zadecyduje, co chce zrobić.
OdpowiedzUsuń- Tak, mam. - wyjęłam z kieszeni buteleczkę tego eliksiru. Normalnie nie noszę go, jednak dzisiaj miałam go przy sobie, ponieważ chciałam go dokładniej przeanalizować.
Podałam jej ostrożnie eliksir.
- A ty jaki zapach czujesz? - zapytałam zaciekawiona.
Victoria
Byłam ucieszona faktem, iż Victoria miała go przy sobie. Powoli mi go podała a ja odkorkowałam flakonik i zaczęłam wdychać jego zawartość.
OdpowiedzUsuń- Czuję...- ciągnęłam, zastanawiając się skąd znam ten zapach.- Żywicę, zmieszaną z nutką suszonego siana...
Od razu skojarzyło mi się to z domem. Z miejscem, z którego pochodzę, z moim dzieciństwem. Zawsze uwielbiałam te zapachy. Poczułam niesamowitą nostalgię.
Ciekawa byłam co poczuje dziewczyna i szybko skierowałam butelkę w jej stronę.
- A ty? Co ty czujesz?
Sama byłam ciekawa co poczuję. Wzięłam buteleczkę i od razu poczułam zapach świeżo upieczonego ciasta. To zapach mojego dzieciństwa - pamiętam, jak wchodziłam do cukierni i już przy drzwiach czuć było aromat tych słodkości. W tej chwili naprawdę miałam ochotę wypić ten eliksir, jednak powstrzymałam się wiedząc jakie miałoby to skutki. Zakręciłam więc flakonik.
OdpowiedzUsuń- Czułam świeżo upieczone ciasto. - uśmiechnęłam się na samą myśl o nim. - Naprawdę chciałam to przed chwilą wypić. - roześmiałam się.
Victoria
Dziewczyna wyglądała tak beztrosko jak to wąchała, ja pewnie też. Ten eliksir naprawdę posiadał ciekawe właściwości. Zastanawiałam się czy spytać Victorię, by uroniła kilka kropel dla mnie...
OdpowiedzUsuń- Świeże upieczone ciasto- zaznaczyłam, od razu też wyobraziłam sobie ten zapach.- Ach, masz rację, gdybym też to czuła, to z pewnością skusiłabym się posmakować!- również się zaśmiałam.
Badanie tego eliksiru było naprawdę niesamowite. Strasznie ciekawiło mnie co czuli by inni. Co Eunji, co pan Szybki Gyu, a przede wszystkim Chanyeol...
- Jak myślisz, co poczułby Chanyeol- zapytałam, po chwili ciszy, spoglądając na buteleczkę.
Zaczęłam się zastanawiać, co mógłby poczuć ten chłopak, Chanyeol. Nagle przypomniało mi się, że przecież widziałam się z już z nim, w kuchni. Z tego co zapamiętałam to lubił jeść, więc może coś związanego z jedzeniem?
OdpowiedzUsuń- Może jakaś jego ulubiona potrawa? Sama nie wiem, zamieniłam z nim tylko kilka słów. - zaczęłam się zastanawiać...
Victoria
- Rozmawiałaś z nim?!- zdziwiłam się.- Kiedy i gdzie?!
OdpowiedzUsuńByłam zdezorientowana, dlaczego dopiero teraz mi mówi. Może ona jest z nim bliżej niż ja. Czy powinnam traktować ją jak rywalkę? Nie! O czym ja myślę, przecież Victoria taka nie jest, a poza tym powiedziała, że tylko trochę z nim rozmawiała. Szybko się uspokoiłam i postanowiłam, że jednak skorzystam z propozycji dziewczyny.
- Vic, jestem już pewna. Czy mogłabyś mi uronić kilka kropel twojego eliksiru? Obiecuję, że jakoś ci się odwdzięczę- zadeklarowałam, spoglądając na nią poważnie.
- Zamieniliśmy tylko kilka zdań, kiedyś w kuchni. - uśmiechnęłam się lekko.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam poważnie na dziewczynę.
- Jesteś pewna? - zapytałam ją. - Jeśli chcesz, to śmiało. To tylko kilka kropel. - podałam jej flakonik. No cóż, jeśli Chanseul tego chce, to i ja nie powinnam się o to martwić, prawda? Jednak w środku coś jeszcze nie dawało mi z tym spokoju...
Victoria
Victoria podała mi buteleczkę, a ja nadal spoglądałam na nią złowieszczo, mimo to po chwili znowu ją otworzyłam. Wejrzałam do szafy, w której grzebałam chwilę temu. Dostrzegłam tam dwa małe przezroczyste flakoniki, kształtem przypominające próbówki. Dobyłam jeden z nich, odkorkowałam.
OdpowiedzUsuń- Myślisz, że Snape się pogniewa?- zaśmiałam się, przelewając odrobinkę eliksiru miłości dziewczyny.
Co ja bym zrobiła bez Vic... Na serio, Vitoria to wspaniała przyjaciółka i już nie mogłam się doczekać, kiedy będę miała stosowność jej się odwdzięczyć.
Zakorkowałam mocno próbówkę i schowałam ją do kieszeni szaty. Ostrożnie zabezpieczyłam też fiolkę dziewczyny i podałam jej ją.
- Victoria, jesteś wspaniała, dziękuję- powiedziałam pociesznym głosem i zbliżyłam się do dziewczyny, by ją przytulić.
- Miejmy nadzieję, że nawet tego nie zauważy. - powiedziałam poważnie.
OdpowiedzUsuń- Nie ma za co. - uśmiechnęłam się i także ją przytuliłam. - Daj mi znać jak poszło, ok? Chcę wszystko wiedzieć. - spojrzałam na nią uważnie.
- No, to ja się będę zbierać. Tylko uważaj na siebie, do zobaczenia później! - pomachałam jej jeszcze na pożegnanie i wyszłam.
[Z/L]
Victoria
Także pożegnałam się z Victorią. Posprzątałam jeszcze trochę tego co nabałaganiłyśmy i pochowałam książki. Snape jest bystrym człowiekiem, może coś zauważyć, więc postarałam się, aby było tu tak jak przedtem.
OdpowiedzUsuń- Ech!- westchnęłam głośno.- Ten mech.
Następnie wyszłam z klasy bardzo zadowolona, bo nawet specjalnie nie musiałam się wysilać, by zdobyć to czego potrzebowałam. Gdybym tylko mogła, zrobiłabym coś dla Victorii już teraz, ale co...
[Z/L]
Wszedłem do sali bardzo cicho. Na korytarzu byłem jak prawdziwy ninja, byle tylko Snape mnie nie zauważył. Bardzo dużo myślałem o ostatniej nocy w bibliotece... zastanawiało mnie czemu wypowiedziałem te słowa... Czemu akurat teraz? Mogłem jedynie domyślać się, że przyszedł i ten czas, jednak nie czułem się z tym jakoś źle. Mimo wszystko postanowiłem wtedy się tam wybrać, dość ciężko było znaleźć wejście, ale jego stare pamiętniki mi pomogły, a umiejętność dała możliwość wejścia. Najgorsze było to, że od lat nikt nie odwiedzał tuneli, a ja na dodatek bałem się ciemności, jednak jakoś poradziłem sobie z marny blaskiem różdżki i znalazłem parę ciekawych wskazówek. Przejrzałem także moje książki i odnalazłem Tuatha De Danann, ale początkowo nie mogłem skojarzyć o co może chodzić z tą rymowanką, jednak kiedy odczytałem hasło "bogini Danu" mój umysł coś uderzyło. To było właśnie to... to czego szukałem tyle czasu, i chociaż to była malutka część całej tej mozaiki, to był to pierwszy krok na drodze do sukcesu. Czym prędzej złapałem kilka książek o starych recepturach eliksirów i zacząłem je studiować przy jednej z ławek.
OdpowiedzUsuńPo tym jak pożegnałem się z Victorią, planowałem wrócić do swojego pokoju i pójść spać, jednak kiedy odwróciłem wzrok od dziewczyny, zauważyłem jak ktoś wchodzi do salii eliksirów. Nie zajęło mi dużo czasu rozpoznanie kim była ta osoba. Wszystko wskazywało na to, że Soohyun nadal szukał rozwiązania swojej zagadki. Mimo iż mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła i nie powinienem tego robić, to zaraz pokroczyłem za nim. Nie chciałem jednak póki co się ujawniać, bo kto wie, może to było coś, o czym akurat nie chciał mi powiedzieć i też powiedziałem mu, że będę czekać aż sam po mnie przyjdzie, ale... nie mogłem się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńPrzez uchylone drzwi patrzyłem jak chłopak czytał jakieś książki, najprawdopodobniej szukając czegoś. Aż sam zacząłem się zastanawiać, gdzie znajduje czas na sen, skoro w nocy kręci się po Hogwarcie, a w dzień się uczy...
- Sungjong
Nie mogłem znaleźć informacji o eliksirach unicestwiających. W końcu potrzebowałem takowego, by rozprawić się ze strażnikiem, jednak nie miałem pewności, czy czasem kamień nie zniknie razem z nim. Oczywiście były to tylko wstępne plany, gdyż kamienia mogłem takim ładnym przypadkiem nie znaleźć nigdy i szukać go na marne... Mimo, że byłem w zakazany lesie sam i.. - Aishh... gdyby Sungjong dowiedział się, że polazłem do komnaty tajemnic, to by mnie zjadł... - powiedziałem do siebie, prawie wyrywając sobie włosy z głowy.
OdpowiedzUsuńZadrżałem, kiedy nagle Soohyun zaczął mówić i w pierwszej chwili bałem się, że wie, że go szpieguję, ale chyba nic na to nie wskazywało. Odetchnąłem z ulgą, ale zaraz doszedł do mnie sens jego słów. Że co proszę?! Serce automatycznie zaczęło mi szybciej bić i naprawdę miałem wielką ochotę wejść tam głębiej i go ubić, czymkolwiek mi nie wpadnie w ręce, ale jakoś powstrzymałem się i tylko zacisnąłem dłoń, aż poczułem jak paznokcie wbijają mi się w skórę. Skrzywiłem się, ale nie wydałem z siebie żadnego dźwięku. Do czasu kiedy nie poczułem jak coś łaskocze mnie w drugą dłoń, którą opartą miałem na ścianie przy drzwiach. Widząc tam małego, aczkolwiek wciąż, pająka, wydałem z siebie przeraźliwy pisk i zanim mój mózg zdążył to dokładnie wyrejestrować, strzepnąłem robala i odskoczyłem, wykonując przy tym ruchy, jakbym wykonywał taniec deszczu.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
W jednej chwili podskoczyłem jak porażony prądem, prawie wywracając ławkę, w której siedziałem. Skierowałem różdżkę w stronę wejścia i nie mogłem uwierzyć. Sungjong skakał tam jak opętany, no cóż się dziwić.. w takim miejscu zapewne jest pełno pająków. Sam bym pewnie skakał, gdyby takowy na mnie wlazł. - Jong! Uspokuj się! - Skarciłem go, po czym podszedłem i wciągnąłem gwałtownie do środka, a za nim zamknąłem starannie drzwi. - Śledzisz mnie? - Spytałem, patrząc na niego znacząco i w tej samej chwili na moją twarz wkradł się wyraz przerażenia, gdyż uświadomiłem sobie, że dosłownie przed chwilą wypaliłem o komnacie na głos.
OdpowiedzUsuńKiedy mnie puścił złapałem się za ramiona i głaskałem się, cały czas mając te okropne wrażenie, że coś po mnie chodzi, czemu jeszcze towarzyszyły dreszcze. Na dźwięk jego pytania, podniosłem głowę by na niego spojrzeć i w pierwszej chwili nie byłem pewien jak na to odpowiedzieć. - Nie prawda - powiedziałem szybko i zaraz zacząłem się tłumaczyć, co poniekąd nie było takim kłamstwem, w końcu nie obserwowałem go od samego początku. Nawet nie przypuszczałbym, że tu będzie o tej porze - siedziałem z koleżanką w kuchni i właśnie szedłem do siebie gdy zauważyłem, że mam na sobie pająka.
OdpowiedzUsuńWidząc jego minę, wiedziałem o czym myśli i miałem wielką ochotę go uderzyć, ale musiałem trzymać nerwy na wodzy by się nie wydało, że faktycznie go śledziłem.
- Sungjong
- Oh naprawdę? - Spojrzałem na niego, mrużąc oczy. - Naprawdę, naprawdę? - Zbliżyłem twarz na tyle, że nasze nosy prawie się dotykały. Przestałem się bać prawdy. To było nieuniknione, a w sumie lepiej żeby dowiedział się wcześniej co ze mnie za człowiek. Nie chciałem żeby mnie znienawidził lub obraził się, że mu nie powiedziałem, ale... ehh wolę o tym nie myśleć.
OdpowiedzUsuńPrzytaknąłem głośno, choć kiedy tak się do mnie przysuwał, pewność siebie ulatywała mi wraz z odstępem, jaki się między nami znajdował, dlatego też zacząłem się odsuwać. - Lepiej powiedz mi... co robisz tu o takiej porze - odparłem, siląc się na uśmiech.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Eliksir... - wypaliłem jedynie, ciągle na niego patrząc. - A odsuwasz się, bo?... - Spytałem, obracając się na pięcie, po czym skierowałem się w stronę książek na ławce. - Jestem aż tak szpetny? - Westchnąłem. Czułem, że w końcu i tak nadejdzie ten moment, kiedy będę musiał mu to wszystko powiedzieć. Skoro nie teraz, to później, ale przyjdzie. Czeka i pędzi w moim kierunku nieubłaganie, śmiejąc się ze mnie.
OdpowiedzUsuń- Kto tak powiedział? - spytałem zdziwony, idąc za nim. Nawet nie wiem czemu chłopak mógł sobie coś takiego pomyśleć. Oczywiście, że nie był brzydki, wręcz... bardzo przystojny, o czym mu zaraz powiedziałem, spoglądając ukradkiem na otwarte strony w książce, chcąc wynaleźć jakiego eliksiru potrzebuje tym razem, jednak nie znalawszy na to odpowiedzi, wysłałem mu pytające spojrzenie, licząc na to, że mnie wtajemniczy chociaż w część swojego planu skoro i tak trochę o nim wiem.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Nie wiem... - wziąłem do ręki czerwoną książkę. - Nikt... - otworzyłem ją na samym środku. - W sumie, to... no nic. - Uniosłem lewy kącik ust. - Szukam eliksiru unicestwienia lub w sumie zamrożenia... taki byłby nawet lepszy, tylko musi być bardzo, ale to bardzo silny. - Spojrzałem na niego. - Po wizycie w pewnym miejscu jestem pewny, że "ta co krzyczy i siedzi", to nic innego jak banshee, która lamentuje. - Wyjawiłem ostatecznie, wiedząc bardzo dobrze, że słyszał o komnacie, ale czekałem, aż mi się przyzna, że podsłuchiwał.
OdpowiedzUsuńJa jednak udałem, że nadal nie wiem o co chodzi. - Pewnym miejscu? - spytałem, krzyżując ręce, po czym westchnąłem. Grunt, że nic mu się nie stało, tak? Chociaż on pewnie i tak nie doceniłby tego, że się martwię. - I co potem?
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Sungjong
- Tak, pewnym miejscu... - wstrzymałem na chwilę oddech. - A potem? - Powtórzyłem pytanie po nim, jakby zastanawiając się czy faktycznie dostałem tak trudne dla siebie pytanie. - A potem... potem się zobaczy... - odparłem.
OdpowiedzUsuńSłysząc jego odpowiedź, prychnąłem cicho i odwróciłem głowę w bok. Jak zawsze daje satysfakcjonujące odpowiedzi. Nie poddawałem się jednak - Będziesz znowu tam szedł? - spytałem, mając na myśli las.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Byłem tego dnia strasznie osłabiony, ale szukałem dalej. Ciągle myśląc o komnacie i mojej wizycie tam, odpowiedziałem jedynie: - Po co, przecież nie mam tam już nic do załatwienia. - Po czym oparłem się o blat stołu, ledwo stojąc. Przekręciłem lekko głowę, patrząc to w jego oczy, to na usta. Chciałem mu wszystko powiedzieć, ale moje struny głosowe pozwoliły mi tylko na ciche: - Muszę to zakończyć jak najszybciej. - Chciałem być normalny, tak jak inni zacząć czuć, chciałem wiedzieć jak to jest, szczególnie wtedy, kiedy przesiadywałem z Jongiem, a on się uśmiechał. Zacisnąłem mocniej pięść, a moje spojrzenie stało się prawie tak puste jak moje serce.
OdpowiedzUsuń- A nie tam miałeś szukać kamienia? - spytałem zdezorientowany. Już nie miałem pojęcia na jakim etapie chłopak był. Wiedziałem tylko, że był w tej całej komnacie, o czym też nie poinformował mnie wprost... westchnąłem, a zaraz potem zwróciłem uwagę na jego zaciśniętą dłoń i to, jak bardzo jest pochylony, jakby zaraz miał się przewrócić. Bojąc się, że mi znowu zemdleje, niewiele myśląc, chwyciłem go i zaciągnąłem na krzesło. - Może daruj już sobie to szukanie dzisiaj, co? - poprosiłem cicho, nieświadomie głaszcząc go po dłoni, którą miał zaciśniętą. - Jesteś padnięty, widzę to. Nie męcz się podwójnie.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Odpocznę jak z tym skończę. - Powiedziałem pełnym powagi głosem, szarżując resztę stron w książce. Na krześle nie było tak wygodnie jak na nogach, więc szybkim ruchem się podniosłem, a chwilę po tym byłem już prawie przy biurku Snape'a. - Musi gdzieś tu mieć spis składników na silniejsze eliksiry... - wymamrotałem. - Zostały mi jeszcze sala starożytnych runów i sala zaklęć... Jakoś muszę się ochronić, ale w sumie to pierwszy plan, drugi jest bardziej ryzykowny, a do tego potrzebowałbym dostać się do... - urwałem nagle, kiedy uświadomiłem sobie, że to praktycznie niemożliwe, spuściłem głowę i przestałem szukać pergaminów, a grzywka przesłoniła mi oczy.
OdpowiedzUsuń- Do gdzie? - powtórzyłem, również się podnosząc i podchodząc do niego. Złapałem go lekko za ramiona i potrząsnąłem nim delikatnie by zwrócił na mnie uwagę. Nadal jednak nie unosił głowy, dlatego nie zadawałem pytań i po prostu go przyciagnąłem bliżej do siebie i przytuliłem, wtulając twarz w jego ramię, w które zaraz wymruczałem - Pomogę ci szukać. Ale dziś odpocznij, bo mam wrażenie, że znowu mi padniesz, a to była najbardziej stresująca chwila ever.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Do miejsca z kamieniem filozoficznym... - odparłem ledwo słyszalnie, obejmując go w pasie. - Czy teraz powinienem się zarumienić? - Spytałem go, szepcząc mu do ucha. - Czy to, że mocniej bije mi serce coś znaczy? Czy może powinienem czuć coś jeszcze... - szeptałem dalej. - Czy kiedykolwiek będę w stanie nie pytać o to, co powinienem w danej chwili odczuwać? - Odetchnąłem głęboko. - Odpocznę jak tylko to się skończy, Jong... to musi się skończyć.
OdpowiedzUsuńKamień filozoficzny... no tak. - Nadal coś go strzeże? - spytałem cicho i z obawą w głosie, dlatego instynktownie przytuliłem go mocniej, jakby w ten sposób chcąc go powstrzymać. Ja rozumiem, że uczniowie Gryffindoru muszą być odważni, ale co jeśli mu się coś stanie? Nie, nawet nie chciałem o tym myśleć, dlatego skupiłem się na jego pytaniu. - Myślę... że to dobry znak. Przy szybkim biciu serca ludziom na ogół towarzyszy ekscytacja i mówi się, że podczas przytulania wydziela się hormon szczęścia, który spowalnia starzenie sie komórek i zanik agresji... kto wie, może powinienem przytulać cię częściej? - odchyliłem głowę by móc na niego spojrzeć, a kąciki moich ust drgnęły. Gdyby tylko dało się wyleczyć klątwę w ten sposób.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Nie wiem czy ktoś strzeże... nie wiem nawet gdzie się aktualnie znajduje... - odparłem drżącym głosem. - Nie zasługuję na bycie Gryffonem... - spojrzałem na drzwi - powinienem wylądować w Slytherinie, nie rozumiem tiary... nigdy jej nie zrozumiem. Jak mogła umieścić w tym domu kogoś takiego jak ja. W końcu skoro otworzyłem komnatę bez problemu... - już nie bałem się o tym mówić, w sumie miałem już gdzieś kto się o tym dowie, mimo lekkiej obawy, że Jong mnie przez to zostawi, kontynuowałem swój wywód. - Może i nie mam czystej krwi, ale jaki czarodziej z nimi rozmawia... jedynym mi znanym jest Tom Riddle - zagryzłem wargę - czemu padło akurat na mnie... - Przeniosłem wzrok na Ślizgona. - Wiesz Jong... - przyłożyłem prawą dłoń do jego twarzy, gładząc opuszkami skórę - chciałbym czuć... teraz kiedy cię obejmuję, teraz kiedy dotykam twojej skóry, patrzę ci w oczy... chciałbym wiedzieć co to za uczucia. Jestem tak ciekawy świata. - A patrząc teraz na mój jakże niedorzeczny pierwszy plan działania... chyba będę musiał przejść do drugiego. -
OdpowiedzUsuń- Odnajdziemy jakoś ten kamień - powiedziałem stanowczym głosem, tym samym pokazując, że wierzę w to co mówię. Na chwilę zamyknąłem oczy kiedy tak czułem jak dłoń chłopaka błądzi po moim policzku. To było relaksacyjne i miłe uczucie, które spowodowało także, że moja twarz przybrała lekką odcień różu. - I tiara na pewno miała jakiś powód. Inny niż to, że kolory herbu Gryffindoru do ciebie pasują - mówiąc ostatnie zdanie zaśmiałem się cicho, choć w myślach jego słowa nadal odbijały się echem i zastanawiałem się, jak to możliwe, że otworzył komnatę i co w niej znalazł. - Może masz coś z nim więcej wspólnego - wypaliłem nagle, spoglądając na niego.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Żeby otworzyć komnatę wystarczy mówić ich językiem... - zatrzymałem się na chwilę - językiem węży. - Powiedziałem już ciszej. - Moją nadzieją jest Leviri i pytanie ducha... lub - zatrzymałem się na chwilę - ehh... lub śmierć z rąk banshee... -
OdpowiedzUsuńWzdrygnąłem się, a moje ciało przeszył lekki dreszcz. Słyszałem nie raz o nich i nie bałem się tyle zginąć z ich rąk, co tych przeraźliwych jęków - I do czego potrzebujesz tego eliksiru? - pytałem nadal, w międzyczasie odsuwając się od niego by usiąść z powrotem przy książkach.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Sądzę, że mogę wyminąć odpowiedź na pytanie i posiąść kamień bez tego, zamrażając ducha, ale może być to także głupotą... i właśnie uświadomiłem sobie, że nawet jeśli już dam się banshee, to potem trzeba ją unieruchomić, bo załatwi mnie na cacy i nic ze mnie nie zostanie. - Odparłem.
OdpowiedzUsuń- Dlatego następnym razem bierzesz mnie ze sobą i ci pomogę - odparłem wesoło, szczerząc się przy tym głupkowato. Nie bałem się śmierci, jedynie pająków i samotności, a chciałem mu pomóc. Może dzięki temu bardziej by się otworzył do mnie?
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Jong... - poczułem ucisk w klatce piersiowej - ja nie chcę cię narażać. Rozumiesz, że albo znajdę kamień albo będę musiał umrzeć żeby pozbyć się klątwy? Wtedy uratuje mnie jedynie kamień filozoficzny... a wątpię w to bym go znalazł. Flamel ukrył go bardzo dobrze i krył się przed Dee przez około 600 lat... nie wiem nawet czy ukrył go gdzieś tu, czy zabrał ze sobą, kiedy jego uczeń za nim podążał z żądzą bycia nieśmiertelnym... Któż wie, czy nie będę musiał wyruszyć na poszukiwania daleko poza Hogwart, ale to przecież szaleństwa szukać starego alchemika po świecie, wiedząc, że może zgubić mnie jego wygląd. -
OdpowiedzUsuńWestchnąłem. Faktycznie to wszystko brzmiało jak jeden wielki mission impossible. - Ale ktoś musi wiedzieć coś o kamieniu, jak nie jednym to drugim. Nie próbowałeś się pytać Dumbledora, prawda? - oparłem się łokciami o ławkę i przeczesałem swoje włosy - Może przymknie na to oko, przecież nie na każdego ucznia jest rzucona klątwa...
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Tak, może jeszcze podejdę i powiem "Dzień dobry dyrektorze, byłem w komnacie tajemnic i znalazłem wskazówkę co mniej więcej zrobić, by zdjąć klątwę, ale potrzebuję kamienia filozofów.", to brzmi tak łatwo... - zaśmiałem się histerycznie, uderzając pięścią w ścianę przy biurku. - Nie będę mieszał w to więcej osób, nie chcę tego. -
OdpowiedzUsuń- Ale on może ci pomóc! - odrzekłem nieco głośniej, patrząc na niego wręcz desperacko. Nie wiedziałem co teraz mam z nim zrobić. Zamilkłem na chwilę, a potem spytałem cicho o coś, co w tej chwili też mnie intrygowało - swoją drogą, to jak tam jest?
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- W komnacie? Mokro... zimo... ciemno i okrutnie cicho... - przypomniałem sobie nieprzyjemne doświadczenia z wyprawy tam i mój zjazd tunelem z damskiej łazienki. - I nieprzyjemnie na dodatek! O! - Oświadczyłem, patrząc na swoje dłonie. - Nie pójdę do dyrektora za żadne skarby... - rzekłem stanowczo.
OdpowiedzUsuńSkinąłem głową na znak, że rozumiem i nawet zacząłem wyobrażać sobie, jak to może wyglądać, ale jego dalsze słowa sprowadziły mnie na ziemię.
OdpowiedzUsuń- To ja mam pójść do niego? Dobra - z tymi słowami podniosłem się i wolnym krokiem ruszyłem w stronę wyjścia, zastanawiając się, czy mnie zatrzyma.
- Sungjong
- Nie mam zamiaru tłumaczyć się radzie, czy ministerstwu. - Warknąłem, idąc za chłopakiem i objąłem go w pasie, przytulając go do siebie. - Nie możesz... - zakazałem poważnym tonem - jeśli to zrobisz... już więcej się nie odezwę.. do nikogo. -
OdpowiedzUsuńNiezadowolony z faktu, że chłopak wygrał ze swoim szantażem, wysunąłem dolną wargę i przez chwilę oczami błądziłem po podłodze, zastanawiając się nad czymś, co może go przekonać i jednocześnie starając się uspokoić moje szybko bijące serce. - To nadal zamierzasz szukać w książkach? - odwróciłem głowę w bok by móc spojrzeć na niego kątem oka.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Szybkim ruchem przeniosłem swoją lewą rękę, po czym chwyciłem chłopaka za brodę, przechylając się lekko, by móc na niego spojrzeć. - Nie zmienisz tematu tak szybko. - Oznajmiłem, delikatnie zbliżając się do niego. - Obiecaj mi, że nic nie powiedz dyrektorowi. - Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry.
OdpowiedzUsuń"Kiedy ja naprawdę chcę to zrobić tylko i wyłącznie dla twojego dobra" próbowałem mu to przekazać z mojego spojrzenia, jednak twarz Soohyuna pozostawała niezmienna. Wydałem z siebie ciche westchnienie, kiedy tak poczułem na sobie jego ciepły oddech, a mój wzrok instynktownie spoczął na jego wargach. Musiało być już bardzo późno, bo aż ogarnęła mnie dziwna myśl jakby to było poczuć je na swoich... i czy chłopak też by cokolwiek poczuł. 'Lee Sungjong, ogarnij się" zganiłem się w myśli i kilkakrotnie zamrugałem by skupić się na tym, co się działo obecnie, a nie na moich głupich fantazjach. Spojrzałem mu w oczy i uniosłem brew - ale pod warunkiem, że już więcej nie będziesz niczego przede mną ukrywać. - powiedziałem stanowczo, choć w głębi duszy miałem świadomość, że starszy i tak nie będzie się do tego stosował.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Zacząłem odsuwać się od młodszego, ciężko przy tym wzdychając. - Przed tobą nie, przed innymi tak. Dochowaj tajemnicy, Jong. - Patrzyłem na niego lekko przeszklonymi oczami, czułem się osłabiony, ale mimo to dalej szukałem, aż natknąłem się na kilka pustych pergaminów na dnie starej, zakurzonej szuflady.
OdpowiedzUsuń- A mam inne wyjście? - westchnąłem, kurczowo łapiąc się za policzki i obserwowałem jak chłopak nadal szuka, aż w końcu wszelkie szmery i inne dźwięki towarzyszący szukaniu, ucichły. Zwróciłem uwagę na pergamin, który trzymał i zaraz zaciekawiony podszedłem do niego w podskokach i zajrzałem mu przez ramię. - Czemu to jest puste? - uniosłem brew zaintrygowany i ukradkiem spojrzałem na twarz starszego. - Może ukryta wiadomość?
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
- Nie masz. - Odparłem, obserwując kątek oka jego wyraz twarzy. - Aperacjum - wyszeptałem, przykładając różdżkę do pergaminu. - Wiedziałem, że gdzieś je ukrył. - Dodałem, kiedy na papierze zaczęły pojawiać się napisy. - Mam już to czego stąd potrzebuję. - Odetchnąłem z ulgą, wskakując na biurko i kładąc się na nim.
OdpowiedzUsuń- Czyli co? Nie będziesz musiał umierać? - spojrzałem na niego pełen nadziei, a kiedy się położył sam pochyliłem się i oparłem głowę na jego plecach, przedtem jeszcze patrząc czy nikt przypadkiem nie wchodzi, ale chyba już wszyscy z nauczycieli spali o tej porze.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
Przekręciłem się delikatnie, by zobaczyć na młodszego i dać mu dość wymowne spojrzenie. - To, że mam skład eliksiru zamrażającego, nie oznacza, że znajdę ten kamień w zakazanym lesie. Bliżej mi raczej do drugiej opcji, by dać się banshee... albo poszukać jakiegoś innego stwora... na ten przykład centaur wydaje mi się dobrą opcją. Zawsze marzyłem, by oberwać toporem i wykrwawić się na śmierć, a potem być ciągnięty do labiryntu oraz zostać skazany przy tym na wieczysty pobyt w norze hybrydy. - Uśmiechnąłem się, czując wewnątrz dziwny ucisk. Szczerze to nie widziało mi się zbyt dobrze umieranie, nawet jeśli kamień filozofów ma moc przywrócenia kogoś do życia... - Pewnie poczuję się jak ci, którzy przetrwali śmierć kliniczną. - Ugryzłem się w nadgarstek do krwi. - Z drugiej strony wizja nie odczuwania bólu jest nawet gorsza, niż śmierć z rąk potwora. -
OdpowiedzUsuńSłuchałem go uważnie, a kiedy chłopak nagle się ugryzł, zrobiłem krok do przodu by go powstrzymać, ale było już za późno. Skrzywiłem się na widok strużki krwi cieknącej po jego nadgarstku i dłoni, ale nie zrobiłem nic w stronę tego by dać mu coś na wytarcie lub zatamowanie tego, zamiast tego patrzyłem się jak zahipnotyzowany, nie mogąc się ruszyć. Oczami wyobraźni widziałem scenę, którą starszy opisywał oraz inne, podobne przedstawiające jego śmierć. Soohyun w ogóle nie wyglądał jakby się tego bał, może dlatego, że faktycznie nic nie czuł, co chciał mi chyba udowodnić, raniąc się teraz. Mimo iż każda śmierć byłaby pewnie dla niego bezbolesna to i tak nie uśmiechał mi się ten sposób. Bo co jeśli kamień nie zadziała? Albo... - masz pewność, że to z umieraniem w ogóle zadziała? Myślisz, że klątwa przestanie istnieć tylko dlatego, że umarłeś? - zapytałem w końcu, odwracając przy tym wzrok. To nie tak, że nie lubiłem widoku krwi, czy ran, ale nie lubiłem, gdy ktoś z moich bliższych znajomych był ranny. - Chodźmy może to opatrzeć - zaproponowałem więc, czując jak znowu robię się czerwony na twarzy z emocji.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
Przeniosłem wzrok na swoją rękę, po czym owinąłem ją chustą z kieszeni. - Nawet tego nie czuję... - burknąłem, oblizując wargi z własnej krwi. - Gdybym czuł, to byłbym masochistą, czyż nie? - Zaśmiałem się ledwo słyszalnie. - Nie mam pewności... ale sądzę, że klątwa powinna przestać działać, kiedy serce przestanie bić, a dusza zacznie ulatywać z ciała... - wyszeptałem, podnosząc się i obejmując Jonga w pasie. - Wiesz... to lepsze niż brak uczuć do końca życia, w końcu.. jeśli nie spróbuję, to nigdy się nie przekonam. - Uniosłem jedną rękę i wplotłem palce we włosy chłopaka, zbliżając usta do jego ust, jednak kiedy dzieliły nas dosłownie milimetry, zatrzymałem się ciągle patrząc mu w oczy.
OdpowiedzUsuń- Ale co jeśli... - urwałem, bo dalsza część tego pytania nie chciała mi przejść przez gardło. Nie, nie chciałem myśleć, co się stanie jeśli to nie zadziała. Z tego wszystkiego nawet nie miałem pojęcia, kiedy Soohyun zbliżył się do mnie, ocknąłem się dopiero kiedy poczułem jak przyciąga mnie do siebie, obejmując mocno w pasie. O ile można to nazwać "ocknieniem się", kiedy nagle serce zaczyna ci walić jak szalone, a w głowie masz totalną pustkę. Mimo to jednak udało mi się jakoś wydusić z siebie cichy pomruk, kiedy tak czułem jak jego długie, szczupłe palce przeczesują moje włosy, pieszczota, którą akurat lubiłem. Nasze nosy niemalże stykały się ze sobą i moje serce było już chyba gotowe wyskoczyć z piersi, ale nie przerywałem kontaktu wzrokowego. Mimowolnie przez głowę przeszło mi pytanie czy chłopak naprawdę nie czuje absolutnie nic i nawet gdyby nasze usta "przypadkowo" zetknęłyby się ze sobą... zanim jednak zdążyłem się powstrzymać, moja dusza sama chyba postanowiła się przekonać i sprawiła, że zmniejszyłem przestrzeń między nami i pozwoliłem by nasze wargi na chwilę zetknęły się ze sobą.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
Widząc reakcję chłopaka, chwyciłem go mocniej w pasie i przechylając delikatnie głowę po prostu pocałowałem. Mimo tego, że nie czułem kompletnie niczego, to nie miałem ochoty odciągać swoich warg od jego. A kiedy już odsunąłem lekko głowę, patrząc na niego półprzytomnie, zacząłem wyjaśniać: - Wiesz... chciałem przekonać się jak to będzie teraz nie czuć zupełnie nic... a potem w tej samej sytuacji odczuwać to, co każdy normalny człowiek... - zaśmiałem się ironicznie. - Nie mam pojęcia czemu, ale chcę żeby myśl o tym później bolała... - zagryzłem lekko dolną wargę - chyba faktycznie jestem masochistą, tylko jaki ze mnie masochista, kiedy nie czerpię przyjemności z bólu? - Zapytałem, całując chłopaka jeszcze raz, a następnie wtulając twarz w jego szyję, delikatnie muskając wargami jego skórę.
OdpowiedzUsuńPrzez dłuższą chwilę stałem w milczeniu, nie wiedząc co powiedzieć, bo mój mózg nie rejestrował tego co się działo, poza dreszczami, które teraz raz po raz przechodziły wzdłuż kręgosłupa. Czując jego ciepłe wargi na swojej szyi, zadrżałem, instynktownie jedną ręką obejmując go mocno w pasie, a drugą wsunąłem w jego włosy, delikatnie zaciskając na nich swoje palce, tak samo jak usta, na których czułem jeszcze odcisk tych jego. Nie sądziłem, że ten pocałunek wywrze na mnie aż takie wrażenie, w końcu to miał być tylko eksperyment, a czuję się jakbym przeżywał to także za niego. To nie było fair, że chłopak nie odczuwał przy tym nic i mógł być taki spokojny. Sfrustrowany, nachyliłem się bardziej w stronę jego ucha by móc wyszeptać - Masz mi obiecać... że następnym razem będziemy obaj czuć. - powiedziałem to w taki a nie inny sposób, żeby Soohyun tym samym obiecał mi, że przeżyje to wszystko i mnie nie zostawi.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Uniosłem lekko głowę, łapiąc delikatnie zębami ucho młodszego. Nie wiem czemu to zrobiłem, po prostu jakbym działam instynktownie. Uniosłem usta wyżej szepcząc mu do ucha - obiecuję - całując przy tym jego płatek. - Jeśli tylko będziesz... - szeptałem dalej - to i ja będę. Znajdę ten kamień... Wtedy przeżyjemy to razem... - dokończyłem, odsuwając się i ponownie całując jego usta, tym razem dłużej, wyobrażając sobie co dokładnie powinienem czuć.
OdpowiedzUsuńInstynktownie zamknąłem oczy i chciałem odwzajemnić już jego pocałunek, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem i z trudem oderwałem się od niego. Nie byłem pewny, czy przez to Soohyun nie zrobi potem czegoś głupiego, ale nie chciałem by nasz pierwszy pocałunek odbył się... w takich warunkach. Chciałem byśmy obaj poczuli to samo. Poza tym miałem już dość przeżywania jednostronnych miłości tu w Hogwarcie, a jeśli już miałem się znowu zauroczyć, to na pewno nie sam. Z tą myślą, otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się lekko, chcąc w ten sposób go jakoś udobruchać.
OdpowiedzUsuń- Lee Sungjong
Zauważając jego reakcję, pocałowałem go w nos, następnie w czoło i ruszyłem w stronę szuflady, by zabrać pergaminy. Oblizałem w międzyczasie usta, bardzo powoli, obserwując przy tym młodszego. - Chyba polubię się z tobą droczyć, Jong. - Rzuciłem, zagryzając wargę i zaczesując włosy dłonią, po czym podszedłem do pseudo okna i usiadłem na szerokim parapecie, otulony ciemnością i okropną wilgocią.
OdpowiedzUsuń- Droczyć? Czemu? - spytałem, patrząc na niego z uniesioną brwią i udając, że wcale nie zwróciłem uwagi na ten gest z oblizywaniem ust. Kiedy się odsunął, sam zająłem miejsce na biurku, na którym jeszcze niedawno leżały pergaminy, gdzie nadal mu się przyglądałem ze skrzyżowanymi rękami.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Oparłem ręce o kolana, po czym ściągnąłem z ręki chustę, a po tym przybliżając rękę, zlizałem krew ze skóry, ostatecznie powolnie wycierając dolną wargę kciukiem. Ciągle spoglądałem na niego spod grzywki, sądzę, że czuł na sobie moje spojrzenie. Przypominałem sobie moment, kiedy moje wargi dotykały jego. Czułem jedynie szybsze bicie serca, ale nic więcej. Żałowałem tego bardzo mocno. - Jakoś... - powiedziałem zachrypniętym głosem.
OdpowiedzUsuńObserwowałem uważnie jak po raz kolejny zlizuje krew sączącą się z rany na nadgarstku, a gdy tak patrzył na mnie z tego kąta miałem wrażenie, że nie przyglądam się Soohyunowi, którego już zdążyłem poznać, który gdyby nie klątwa byłby zwykłym czarodziejem, a jakiejś mistycznej postaci, która tylko wygląda jak człowiek. Przez tę myśl ogarnęło mnie dziwne uczucie, jakby niepokój, ale zarazem było w tym coś ekscytującego, dlatego też nie potrafiłem tego jednoznacznie nazwać. - Czemu nie użyjesz zaklęcia by to wyleczyć? Nie czujesz bólu, ale rany nie goją ci się wcale szybciej. Ściany Hogwartu są brudne i zakurzone, w każdej chwili ci się może wdać zakażenie.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Co mi po zakażeniu, skoro i tak nie będę odczuwał objawów? - Spytałem , pomrukując przy końcówce. - Chcąc, by młodszy aż tak nie zwracał uwagi na okaleczenie, po prostu założyłem chustę na jej miejsce na nadgarstku. - Co by się stało, gdybyś teraz nagle wyszedł, bo nie potrafię czuć? - Błądziłem wzrokiem po własnej skórze. - Nic by się nie stało... nie odczułbym tęsknoty, smutku, nie złamałbyś mi serca... - skuliłem się na swoim miejscu i ukryłem twarz rękami. - Zupełnie nic... - wyszeptałem.
OdpowiedzUsuń- Ale po takim czymś można umrzeć, wiesz? - burknąłem, zastanawiając się czy chłopak w ogóle zna podstawowe zasady higieny. - A coś mi obiecałeś - dodałem ciszej, jednak jego dalsze słowa sprowadziły mnie brutalnie na ziemię. Wręcz to co powiedział trochę mnie zabolało, ale starałem się to schować pod kamienną twarzą. Poza tym, część mnie jednak wierzyła w to, że Soohyun jednak by coś czuł. - Nie zabiłoby ci szybciej serce? Na pewno odczułbyś jakoś te... negatywne emocje. To znaczy, o ile to nie jest tylko droczenie się - wzruszyłem lekko ramionami.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Przemyję to jak wrócę do dormitorium... - burknąłem, ale kiedy tylko spojrzałem na niego, odczułem jeszcze większą złość. Nie umiałem zważać na słowa, bo nigdy nie wiedziałem jak człowiek powinien się czuć po takich tekstach. - Przepraszam - wyszeptałem cicho, przecierając oczy - przepraszam, Jong. -
OdpowiedzUsuń- Nie masz za co, Soo - zaprzeczyłem szybko, kręcąc przy tym lekko głową. Nie chciałem żeby zaczął się obwiniać - Nic się przecież nie stało, tak? Jakbym czegoś nie chciał, to bym tego nie robił. Więc nie przepraszaj.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
- Ale... nie zdaję sobie nawet sprawy, kiedy mogę cię skrzywdzić... - spuściłem głowę niżej - chcę żeby już było po wszystkim, rozumiesz? -
OdpowiedzUsuń- Daj spokój - oznajmiłem tylko i zaraz zeskoczyłem z biurka by wolnym krokiem podejść do niego i nachyliłem się w jego stronę, chcąc mu się lepiej przyjrzeć. - Jest już za późno na myślenie o tym. Poza tym są inne rzeczy, na których powinniśmy się skupić. Ale to jutro. Teraz idź i to opatrz - z tymi słowami opuszkami palców delikatnie musnąłem jego zranioną rękę. - i nie rób tego więcej.
OdpowiedzUsuń- Sungjong
Widząc, że jest tak blisko, postanowiłem ostatni raz spróbować, skoro wysyłał mnie już do pokoju, bym zajął się raną, to złapałem go za koszulkę i pociągnąłem, a ten okręcając się, wylądował zaraz koło mnie. Objąłem go mocno, wtulając się w jego plecy. - Przepraszam raz jeszcze... nigdy nie przestanę przepraszać.- Oznajmiłem, puszczając go. - Późno już. - Uśmiechnąłem się. - Chodźmy, póki nie przyłapali nas nauczyciele. - Dodałem, mierzwiąc mu włosy, a następnie podnosząc się bardzo nieumiejętnie, zeskoczyłem z parapetu.
OdpowiedzUsuńZamrugałem, podczas gdy fala ciepła przeszła po moim ciele w momencie, kiedy chłopak mnie objął i ku mojemu niezadowoleniu, szybko się oderwał. Chyba zaczynałem już rozumiałem, co miał na myśli przez to całe droczenie. Jeśli zamierza tak robić cały czas... ja mu dam. "Właśnie nie, nie dam sobie tak szybko zawrócić w głowie" pomyślałem, patrząc na jego uśmiech, z którym mimo wszystko uroczo wyglądał. Odwzajemniłem ten gest i posłusznie zeskoczyłem z parapetu, po czym ruszyłem w stronę drzwi, na ten moment jeszcze łapiąc go pod rękę, tę nienaruszoną oczywiście.
OdpowiedzUsuń[Z/L]
- Sungjong
Sungjong delikatnie mnie pociągnął, więc posłusznie - co jednak bardzo mnie dziwiło - poszedłem za nim. To była wyczerpująca noc, ale byłaby jeszcze lepsza, gdybym nie był przeklęty. [Z/L]
OdpowiedzUsuńPowoli zajrzałem do sali i gdy zauważyłem, że nikogo nie ma w środku, wszedłem do środka i zająłem miejsce w pierwszej ławce. Otworzyłem książkę, którą wziąłem ze sobą i zacząłem studiować przyrządzanie i zawartość eliksirów. Nauka szła mi dobrze, ponieważ była cisza.
OdpowiedzUsuń~ Kim Yu Kwon