Pomieszczenie posiadające dobrą akustykę, znajdujące się na V piętrze. Wyposażone jest ono we wszelkiego rodzaju instrumenty muzyczne. Nie odbywają się w nim żadne lekcje, jest ogólnodostępne dla wszystkich uczniów.
Duża, jasno oświetlona sala z wysokimi oknami. W jej końcu znajduje się podwyższenie, otoczone rzędami ławek, które może robić za scenę podczas przedstawień czy koncertów.
Powoli weszła do pomieszczenia, rozglądając się dookoła. Było tu tak wiele sprzętów muzycznych w większości Bom nieznanych. Zawsze chciała się na czymś nauczyć grać, lecz ostatecznie nie miała na to czasu.
OdpowiedzUsuńKrążyła pomiędzy instrumentami, momentami gładząc je opuszkami palców. Dzisiaj nie przyszła, by w końcu spróbować swoich sił i nauczyć się używać któregokolwiek z nich. Miała porozmawiać z Kyungsoo o wydarzeniu, które nie dawno miało miejsce. Trochę się tego obawiała - co jeśli nie wytrzyma? Od tamtego momentu chodziły za nią czarne myśli i nawet tort, który swoją drogą był bardzo piękny, nie poprawił jej humoru. Na dodatek te wszystkie dziewczyny, które tak z podnieceniem myślały o balu.
Na dzisiejszych lekcjach wyjątkowo trzymała się na dystans a jej aktywność zmalała. Wiele razy czuła na sobie zaciekawione spojrzenia i nie tylko te rzucane przez Do. W końcu nie codziennym widokiem była jej twarz zamyślona a jej ręka leżące bezwładnie na ławce a nie wisząca w górze, chcąc zgłosić się do odpowiedzi.
Nasłuchiwała kroków na korytarzu, czekając na ten charakterystyczny odgłos informujący o przybyciu jej chłopaka.
Bom
Wbiegłem na V piętro jak oszalały, by już za chwilę skierować się do sali muzycznej.
OdpowiedzUsuńGdy tylko dostałem list od Park Bomi, mojej dziewczyny, nie mogłem ogarnąć radości, że chce się spotkać. Nie widziałem co chciała mi przekazać... Może była gotowa by ze mną poważnie porozmawiać, by wytłumaczyć to całe zajście? A może zwyczajnie chce mnie zostawić...
Za wszelką cenę chciałem odzyskać jej zaufanie!
Na lekcjach zachowywała się tak cicho i chłodno w stosunku do mnie. Ciągle chodziła zamyślona, a ja nie miałem odwagi, by się do niej zbliżyć. Czekałem tylko na jej ruch, jakiś gest w moim kierunku, no i się go doczekałem, tuż przed balem... Nawet nie wiem, czy na niego pójdziemy...
Gdy tylko pojawiłem się w sali od razu zauważyłem ją, chodzącą między instrumentami. Stanąłem jak wryty, nie miałem odwagi zapytać ją o cokolwiek... Tak bardzo bałem się ją stracić...
Tego dnia wyglądała jak anioł, który został zesłany mi z nieba. Na jej włosy padało jasne światło, dzięki któremu miałem okazję zobaczyć, jak jej fryzura mieni się pięknymi barwami.
W końcu do jej uszu dobiegł dźwięk, który informował ją o tym, że chłopak biegnie. Gdzieś w głębi duszy ucieszyła się, widać chciał z nią jak najszybciej porozmawiać. Z drugiej strony jednak Bom nadal obawiała się tego. Nasłuchiwała jego kroków coraz bardziej zbliżających się do sali. Wszedł, lecz wyraźnie się zawahała. Ona też przez chwilę udawała, iż nie zauważyła jego obecności, w rzeczywistości jednak mając się na baczności.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie wzięła głęboki wdech i odwróciła się w jego stronę. Jak na razie na jej twarzy nie było widać żadnych uczuć, po prostu patrzyła na niego.
- Wiedziałam, że przyjdziesz – powiedziała w końcu, przechylając głowę delikatnie w bok.
Był zdyszany i wyraźnie nie wiedział, co ma powiedzieć. On się bał tak samo jak ona, co utrudniało trochę zadanie, bo w końcu kto zacznie rozmowę, jak oby dwoje nie do końca wiedzą, co mówić?
Bom
Staliśmy kilka metrów od siebie i ja ani myślałem, by zmieniać ten dystans.
OdpowiedzUsuńBomi wydawała się być zupełnie obojętna, nawet na jej twarzy nie zauważyłem choć małego uśmiechu, czy grymasu... Jedno wielkie nic! No i co ja miałem myśleć, jak miałem się czuć? Podejrzewałem najgorsze, że dziewczyna zamierzała mnie rzucić.
- Jak mógłbym nie przyjść - odpowiedziałem, po chwili wahania.
To było takie sztuczne, takie dziwne. Czułem się jak troll. Jednak szybko pozbierałem myśli, zacisnąłem pięści i zbliżyłem się kilka kroków. Tylko po co?! Po ty by już po chwili cofnąć się znowu, zdając sobie sprawę, że znowu mogę ją skrzywdzić...
- Bomi, mam nadzieję, że mnie wysłuchasz - zaznaczyłem i po chwili oparłem się o ścianę pomieszczenia, zaraz obok drzwi. - J - ja... Ja chciałem cię bardzo przeprosić. Naprawdę, nie masz pojęcia jak mi wstyd i przykro. Wtedy, na moście, nie wiem co mnie napadło, nie byłem sobą. Doszedłem do wniosku, że powodem mojego pożądania jest to, że nigdy nie miałem dziewczyny. Z nikim nie byłem blisko, więc ta nasza bliskość tak na mnie działała - mówiłem ze spuszczoną głową. - Mimo to, to wszystko mnie nie usprawiedliwia, zdaję sobie sprawę, że cię skrzywdziłem... Proszę cię tylko o jedno, o to byś mi wybaczyła.
Nie mam pojęcia jak udało mi się to wszystko powiedzieć, ale z nią chciałem być szczery i tego samego wymagałem od niej.
Obserwowała każdy jego krok. Mogło się wydawać, że jest całkowicie obojętna na każdy jego ruch, lecz tak nie było. Poczuła ukłucie w sercu, gdy ten cofnął się. To było okropne. Sama jednak tak wcześniej postanowiła i nie miała zamiaru zmieniać decyzji.
OdpowiedzUsuńWysłuchała go bardzo uważnie, obserwując wszystkie malujące się na jego twarzy emocje. Gdy skończył wyczuła, że teraz ona powinna coś zrobić. Spuściła głowę, patrząc na swoje stopy. Grzywka całkowicie zasłoniła jej oczy, przez co nie można było zobaczyć w nich jak ogromna walka się w niej toczyła. Powinna być z nim szczera.
- Jestem głupia - powiedziała cicho w końcu, zaciskając dłonie w pięści.
Jej ręce zaczęły się trząść a ona zagryzła wargę, powstrzymując wybuch emocji. W końcu podniosła wzrok na chłopaka, jej oczy były szklane, lecz nie miała zamiaru dopuścić do wylewu łez z nich.
- To ja powinnam cię przepraszać - powiedziała w końcu i potem zaczęła wylewać potok słów. - To nie twoja wina, to ze mną jest problem. To chore, bo najgorsze jest to, że ta bliskość mi się nawet podobała, Kyungsoo. Lecz pomimo tego w środku mam blokadę a to wszystko przez ... przez mojego ojca. Boję się, że gdy za bardzo się do kogoś zbliżę, to stanę się taka jak on. Nie chcę tego, bo on o nic nie dbał. Chodzi po tym świecie po to tylko, aby przeżywać z kimś coraz to nowe przygody ... intymne. Tego się boję, bo nie chce być taka jak on. Za bardzo się tego boję, dlatego jeszcze nigdy nie miałam chłopaka. Ja po prostu się tego boję...
Ręce naprawdę mocno jej drżały. Patrzyła się na chłopaka, bojąc się jego reakcji.
Bom
Gdy usłyszałem zdanie "Jestem głupia" od razu wiedziałem, że dziewczyna chce ze mną zerwać, a te słowa oznaczały tylko, iż największym błędem był jej związek ze mną.
OdpowiedzUsuńJuż chciałem wychodzić, opuścić tę salę, by udać się do swojego pokoju i tam płakać. Sam, samiutki, samotny już na zawsze... Ale nagle usłyszałem jej słowa. Słowa, które sprawiały, że poczułem, iż coś jest nie tak. Zbliżyłem się odrobinę, ale tylko kilka kroków. Wsłuchiwałem się w słowa Bomi i doszedłem do wniosku, że jej dzieciństwo to nie tylko dom dziecka. Z początku myślałem, że może ojciec ją w jakiś sposób skrzywdził i ja jej go w ten sposób przypomniałem. Ale na szczęście chodziło o coś innego. Naprawdę kamień spadł mi z serca, że moje obawy się nie sprawdziły.
- Ty nie masz zupełnie za co przepraszać, przestań - szeptałem, ale po chwili mówiłem już nieco pewniej. - Bomi, jak taka dobra dziewczyna jak ty może iść w ślady swojego ojca. Zapewniam cie, że jesteś całkiem inna, jesteś wyjątkowa!
Szczerze, nie miałem pojęcia jak powinienem pocieszyć swoją dziewczynę, ale byłem szczęśliwy, że nie jest na mnie zła. W takiej chwili naturalne byłoby, że przytuliłby ją, ale obiecałem sobie przecież...
- Bom, ja obiecałem sobie, że nigdy nie zbliżę się już do ciebie. Mimo tej opowieści, którą mi wyjawiłaś, ja nadal obawiam się, że jestem wobec ciebie zbyt pożądliwy - rzekłem, ale w głębi duszy tak bardzo chciałem ją pocieszyć, sprawić, że poczuje się bezpiecznie. - To ja muszę bać się, że stanę się jak twój ojciec...
Wyglądała zupełnie jakby miała się zaraz popłakać, zaciskała pięści i trzęsła się. Czułem, że moje serce wyskoczyłoby mi z piersi, dlatego szybko odwróciłem wzrok...
Jego słowa były trochę dobierane w niezdarny sposób a mimo to Bom i tak pocieszyły. Bo to był cały urok Kyungsoo - słodki, kochany i lekko gapowaty. Kiedy jednak trzeba było to stawał na wysokości zadania i był mężczyzną. Tak, to był jej ideał. Zapewne z początku myślał, iż z nim zerwie - nic z tych rzeczy. Kochała go tak mocno, iż by sobie tego nie wybaczyła.
OdpowiedzUsuń- Każdy ma swoje słabości - szepnęła. - A ludzie się zmieniają... Co jeśli zatracę się tak, że przestanę być taką dobrą dziewczynką?
Wargi zaczęły jej się trząść a z oczu powoli skapywać łzy. Słowa, które w następnej chwili popłynęły z jego ust, nie co ją zaskoczyły. Patrzyła na niego a po chwili powoli ruszyła w jego kierunku, by w końcu wtulić się w niego.
- Kyungsoo ty nigdy nie będziesz jak mój ojciec - szepnęła. - A twoje pożądanie jestem całkowicie gotowa zrozumieć, bo ...
Przerwała na chwilę. Czy to nie była zbyt wielka szczerość? Nie, powinna mu to powiedzieć.
- Bo przecież sama też cię całowała, pragnęłam tej bliskości Do - odsunęła się, by położyć mu na policzku dłoń. Uśmiechnęła się wesoło. - No i świetnie całujesz, jak mogę być na to zła. Ja po prostu muszę się przyzwyczaić do bliskości z drugą osobą, która nigdy nie będzie jak mój ojciec.
Każde słowo płynęło prosto z jej serca. Chciała, by chłopak o tym wszystkim wiedział. Szczerość przede wszystkim.
Bom
- Nigdy się nie zatracisz! Jeśli tylko pozwolisz, ja nie będę odstępował cie na krok, będę się troszczył byś została taką wspaniałą Bomi jaką jesteś... jaką pokochałem - te słowa wypowiadałem jak jakiś natchniony wariat, ale z miłości człowiek chyba robi takie rzeczy...
OdpowiedzUsuńOna zaczęła płakać, a ja tak bardzo chciałem otrzeć jej łzy. I wtedy ona zaczęła się do mnie zbliżać, a ja odruchowo, chcąc czy nie chcąc robiłem kroki w tył, ale niestety natrafiłem na ścianę i wtedy ona schowała się w moich ramionach. Nie wiedziałem co mam począć, jak się zachować? Przecież nie chcę jej skrzywdzić! Kiedy jednak usłyszałem jej słowa nie mogłem dłużej ukrywać tego co czułem w tej sytuacji i objąłem ją, opierając podbródek na jej głowie.
- Jak to zrozumiałe...? - zapytałem, a później zaczerwieniłem się jak burak. Przełknąłem ciężko ślinę i byłem wręcz zaskoczony. Moja dusza w tym czasie uspokoiła się znacznie. "Czyli nie miała mi tego za złe, a wręcz odwrotnie" - pomyślałem. Nie mogłem opanować zawstydzenia, to było zbyt miłe z jej strony.
Milczałem przez chwilę. Musiałem ułożyć sobie w głowię to wszystko co się wydarzyło, te słowa... Po prostu nie mogłem się tym nacieszyć.
Zbliżyłem swoją głowę do Bomi, ale nie do pocałunku. Zwyczajnie w świecie oparłem swoje czoło o jej głowę i szepnąłem czule:
- Kocham cię.
Nie mogła się nie uśmiechnąć widząc jego zaczerwienienie. Sama zapewne też taka była, w końcu zdobyła się na ogromną szczerość. Powiedziała mu wszystkie swoje uczucia, lecz to możliwe, że mogło mu pokazać jak bardzo mu ufa.
OdpowiedzUsuń- Ja ciebie też Kyungsoo - powiedziała cicho. - A twój tort był dobry.
Z początku się wahała, lecz potem powoli objęła go ramionami i wtuliła w niego. Cieszyła się w końcu się pogodzili, on nic nie miał jej za złe i mogli razem iść na bal.
- A właśnie - powiedziała nagle. - To zaproszenie na bal nadal aktualne?
Nie podnosiła głowy, nadal była w niego wtulona, patrząc gdzieś przed siebie. W sumie to nie obchodziło ją to, co ma przed sobą a bicie jego serca, lekko przyspieszone stukanie, które mogło zdradzić każde jego uczucie.
Bom
Nadal nie mogłem w to uwierzyć. Baekhyun miał rację, ja trochę za bardzo przejąłem się tą sprawą, a wystarczyła jedna szczera rozmowa. Ta jedna rozmowa oczyściła tą całą sztuczną atmosferę.
OdpowiedzUsuńBomi darzyła mnie takim samym uczuciem i teraz już nic nie powinno stanąć nam na przeszkodzie do szczęścia i rozwijania związku!
- Mój tort - westchnąłem. - Wiesz, że pierwszy raz coś piekłem? Cieszę się, że ci smakował - uśmiechnąłem się subtelnie. - Odkryłem swój nowy talent!
Dziewczyna tak bardzo wtulała się w moje ciało, że wolałem o tym nie myśleć, by znowu nie pozwolić sobie na więcej. Miło było się tak przytulać i czuć po prostu jej obecność.
- Oczywiście! - odparłem. - Jeśli chcesz zaproszę cię jeszcze raz, tak jak należ!
Mimo wszystko tkwiliśmy przyklejeni do siebie. Najwyraźniej te kilka dni rozłąki się przydały, bo docenialiśmy teraz tę zwykły uścisk.
Zachichotała cicho.
OdpowiedzUsuń- Jak na pierwszy raz, to niesamowicie dobrze ci poszło - pochwaliła go z uśmiechem. - Ale przynajmniej jak będę miała ochotę na coś słodkiego, to zgłoszę się do ciebie.
Wszystko powoli wracało do dalszego rytmu a nawet można by powiedzieć, że ta przerwa i ten mały kryzys wzmocnił wszystko między nimi. Bom już więcej nie miała zamiaru nic przerywać ani martwić się swoim ojcem. Przecież nie mogła całe życie bać się wszystkiego, bo ma takiego rodziciela, którego nigdy zresztą nie chciała poznać.
- Nie nie - powiedziała. - Raz wystarczy a tamten moment był należyty.
Uśmiechnęła się.
- Przepraszam, że wtedy wszystko popsułam - powiedziała skruszona, nadal mając wyrzuty sumienia.
Musiała jednak wywołać bardzo smutne uczucia u chłopaka i na samą myśl o jego smutnej minie, serce jej się krajało.
Bom
- Będę ci piekł pyszności!
OdpowiedzUsuńChciałem przed nią uklęknąć i poprosić ją o towarzyszenie mi na balu, zupełnie jakbym miał prosić ją o rękę, ale w sumie dobrze, że do tego nie doszło, bo bym się ogromnie zawstydził.
- Nic nie zepsułaś - odparłem szybko. - Przecież gdyby nie ty, to ja bym się zupełnie nie pohamował - ugryzłem się w język, ale miałem rację, byłem wtedy gotowy na wszystko. - Dobrze, że mnie opamiętałaś. To wszystko działo się zbyt szybko. Przecież dopiero jesteśmy świeżą parą w Hogwarcie, więc takie rzeczy powinny się w zupełności nie zdarzyć.
Wyraziłem swoje zdanie na ten temat, ale prawdę mówiąc, gdy wspominałem tamto wydarzenie, to gdzieś w głębi duszy cieszyłem się, że byłem do tego zdolny i że Bomi pomimo wszystko także tego pragnęła. Ach, o czym ja myślę!
Na mojej twarzy pojawił się znikąd grymas.
- Dobrze, że to wszystko się tak skończyło, a nie inaczej - szepnąłem. Ciągle trzymałem ją w objęciach, nie miałem zamiaru robić niczego innego. Ta chwila była zbyt idealna. - Bomi, obiecuje ci, że już zawsze będę się kontrolował... Nie chcę wyrządzić ci krzywdy. Naprawdę tego boje się najbardziej, że zadam mojej delikatnej i niewinnej dziewczynie ból. Dlatego nie miej mi za złe, jeśli nie odważę się ciebie pocałować
Nie wiem już czy byłem szlachetny, czy zwyczajnie głupi mówiąc jej takie rzeczy. Przecież Bom podobała się ta chwila na moście, więc co ja wygaduję?! Lecz dla mojej osoby, jej czyste, nie tknięta przez nikogo ciało, było ważniejsze niż sprawianie sobie i dziewczynie przyjemności. Przecież ona może być nieświadoma tego, co ja mogę jej zrobić. Poprawka, to ja nie do końca zdawałem sobie sprawę z krzywdy, jaką pod wpływem chwili, namiętności, pożądania i innych uczuć czy emocji mogę jej wyrządzić. Dlatego tak bardzo chcę, by między nami nie dochodziło do głębszego okazywania sobie uczuć.
Zamyśliła się.
OdpowiedzUsuń- W sumie to gotowy byłeś nawet, żeby doszło do tego na śniegu - powiedziała zamyślona. - A potem byłabym przeziębiona...
Puściła mu oczko. Nie mówiła tego poważnie i miała nadzieję, iż chłopak o tym wie. Wszystko wróciło praktycznie do normy i dziewczynie o wiele lżej było na sercu. Bała się z początku, że wszystko źle się potoczy a jednak nie potrzebnie. Była jednak zszokowana słowami chłopaka.
- Do nic nie było wtedy źle - wyrwała się z jego objęć, by położyć mu dłonie na obu policzkach. - Wszystko jest dobrze i nie musisz się kontrolować. Jeżeli danego dnia będzie dla mnie za dużo - powiem ci, ale nie dajmy się zwariować.
Czule pogładziła go po policzku. Z początku wahała się, lecz po chwili jednak delikatnie złączyła jego usta ze swoimi.
Bom
Gdy usłyszałem jej "żart" po prostu nie mogłem się nie zawstydzić. Do moich policzków napłynęła tak gorąca krew, że me blade lica zamieniły się w czerwone jabłka. Pozwoliłem sobie nie odpowiedzieć na ten żart, ale trzeba przyznać, że Bomi potrafiła zaskoczyć bystrym odzewem.
OdpowiedzUsuńChciałem by już zawsze było tak dobrze, jak dzisiejszego dnia, by zawsze byliśmy ze sobą szczerzy i dzielili się otwarcie problemami.
Dziewczyna pewnie chciała być miła, mówiąc, że to co się wydarzyło nie był złe. Przecież zachowywałem się jak... zwyczajnie nie byłem sobą, ona tak na mnie działała...
- Naprawdę nie przeszkadzały ci moje zachłanne pocałunki?! - zapytałem, ale ona nagle zbliżyła się i mnie pocałowała.
Poczułem smak dobrze znanych mi ust, za którymi niesamowicie tęskniłem. Po chwili chciałem pogłębić tego całusa, ale szybko odsunąłem się od dziewczyny, robiąc krok w tył.
- Bommie! - odezwałem się przejęty. - Proszę, nie jestem gotowy...
To pewnie dziwnie zabrzmiało, ale po tym całym zdarzeniu na moście, nie mogłem tak od razu całować się, jakby nigdy nic. To ona powinna czuć się zakłopotana, ale najwyraźniej jej nic nie przeszkadzał i tylko chciała okazać mi swoje uczucia.
Cały czas uważnie obserwowała jego twarz, emocje się na niej malujące. Nadal się obawiał o to, że ją skrzywdzi. Nadal bał się zbliżenia i samego siebie. Chciała to zmienić, by już do końca było tak jak dawniej.
OdpowiedzUsuńByła zaskoczona jego zachowaniem. Patrzyła na niego.
- Do nie przeszkadzały mi twoje pocałunki - powiedziała powoli. - Wiem, że się boisz, ale nie ma czego. Kyungsoo chcę, żeby było tak jak dawniej, nie masz się czego bać.
Z początku chciała czule położyć dłoń na jego policzku, lecz ostatecznie się nie ruszyła. Trzymała ręce przy bokach a jej wzrok mimowolnie poszedł w stronę butów.
- Ale jeśli nie czujesz się na siłach, to nie będziemy - powiedziała po chwili.
Bom
- Dobrze,ale daj mi trochę czasu. - mówiłem i po chwili złapałem ręce dziewczyny, by pokazać jej, że w żaden sposób się jej nie boje, tylko lękam się swojego zachowania. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tęsknię za twoim dotykiem, ale nie chcę popełniać dwa razy tego samego błędu.
OdpowiedzUsuńPołożyłem rękę Bomi na swojej piersi. Zupełnie tak jak wtedy w moim pokoju, kiedy miałem gorączkę. Chciałam by poczuła moje bicie serca.
- Wciąż bije - stwierdziłem, wpatrując się w jej oczy. - Tym razem bije już w pełni dla ciebie. I to nie tak, że nie czuje się na siłach, po prostu nie chcę żeby moje serce krwawiło, gdy robię ci takie niestosowne rzeczy.
Miałem nadzieję, ze dziewczyna to zrozumie. Przed nami Bal zimowy, więc zapewne razem będziemy się świetnie bawić i spędzimy ten cały czas razem, a potem święta i sylwester, czy to nie brzmi cudownie! To tylko nas jeszcze bardziej zbliży..
Podniosła na niego wzrok, po czym uśmiechnęła się i kiwnęła potakująco głową.
OdpowiedzUsuń- Okej - powiedziała. - Mamy dużo czas a skoro nie boisz się złapać mnie za rękę, to już jest postęp.
Uśmiechnęła się szerzej, pokazując rząd białych zębów.
- A ono - pokazała na serce. - Nie będzie krwawić, już ja się o to postaram.
Starała się jak najlepiej zrozumieć wszystko, co czuł chłopak. Musiało mu być ciężko a Bom nie chciała stać się dodatkowym ciężarem, jeśli chodzi o problemy.
- Umiesz grać na jakimś instrumencie - spytała nagle, przechylając głowę lekko w bok.
Bom
Byłem uradowany, ze dziewczyna mnie zrozumiała. Ach! Co to była za ulga. Tak bardzo się cieszyłem, że wszystko udało nam się wyjaśnić. Te szczere rozmowy sprawiły, że w duchu byłem spokojny.
OdpowiedzUsuń- Grać na instrumentach...- powtórzyłem, zamyślając się. - Nie, nie jestem uzdolniony w tym kierunku, ale zawsze mi się wydawało, że pianino to jest coś wyjątkowego, coś na czym mógłbym nauczyć się grać.
Właściwie to ciekawiło mnie, dlaczego właśnie Bomi tutaj chciała się spotkać. Nigdy nie byłem w tej sali, bo muzyka nie była mi nigdy w niczym potrzebna, ale może ona potrafi na czymś grać i może chciała mi zademonstrować.
- Bom, a ty potrafisz? A może chciałabyś się nauczyć?
Słuchała go uważnie a po chwili zaczęła ponownie krążyć między instrumentami.
OdpowiedzUsuń- Chciałam się nauczyć, ale nie stać mnie było na nauczycieli albo na jakikolwiek instrument - powiedziała, opuszkami palców dotykając przeróżnych sprzętów muzycznych. - Więc pozostały mi tylko struny głosowe....
Wszyscy jej mówili, że potrafi śpiewać, lecz ona nijak nigdy nie chciała w to uwierzyć. Wolała nie wychylać się za bardzo, toteż jej głos mogły usłyszeć tylko przełożone i jej rodzeństwo.
Bom
- Zobacz ile masz instrumentów do dyspozycji - oznajmiłem, idąc za nią. - Wystarczy tylko wybrać jeden z nich... Nie, w sumie możesz więcej.
OdpowiedzUsuńTa klasa wyglądała jakby należała do jakieś orkiestry dętej. Możliwości jakie dawała utalentowanym muzycznie uczniom były niesamowite.
- Bomi, to ty umiesz śpiewać? - zapytałem zdziwiony.
W sumie to nigdy nie rozmawialiśmy o naszych talentach czy zainteresowaniach, chociaż o mnie można było wiedzieć dużo nie znając mnie. Byłem jak otwarta księga, wystarczy podejść, spojrzeć i odwrócić się napięcie, chichocząc pod nosem. Nic szczególnego, za to Bom była dla mnie z dnia na dzień coraz ciekawsza!
- To nie jest takie proste - stwierdziła. - Mam instrument, ale przecież ktoś musi mi pomóc się nauczyć.
OdpowiedzUsuńZatrzymała się na chwilę przy fortepianie, który to zawsze jej się podobał. Sama jednak stwierdziła, że lepiej wygląda, jak ktoś na nim gra a nie ona sama.
Ruszyła dalej w dział instrumentów szarpanych.
- Emmm może, nie wiem, nie ważne - powiedziała szybko.
Zagryzła lekko wargę. Nie lubiła mówić o swoich rzekomych talentach czy zainteresowaniach. To było dla niej lekko krępujące.
Bom
- W szkole nie brakuje przecież nauczycieli, albo nawet ktoś z uczniów może cię nauczyć - odparłem. - Może warto poszukać dla ciebie kogoś, kto może cię pouczyć, skoro tak bardzo tego chcesz.
OdpowiedzUsuńCiągle podążałem za nią i w końcu zatrzymaliśmy się przy fortepianie. Czy to był instrument, na którym chciała grać Bomi? W gruncie rzeczy to nie wiedziałem, ale spoglądała na niego zupełnie zamyślona. Ja właściwie nie miałem pojęcia czym różni się taki fortepian od organów czy pianina. Wszystkie posiadają klawisze, więc jaka w tym filozofia?! Mnie osobiście fortepian też się podobał.
Następnie przyjrzeliśmy się kolejnym instrumentom. Nie wiem dlaczego, ale gdy tylko spojrzałem na harfę miałem ochotę dotknąć jej strun.
- Skoro nie chcesz mówić to nie nalegam - stwierdziłem, zatrzymując się przy harfie. - Może kiedyś uda mi się usłyszeć jakiś utwór zaśpiewany przez ciebie, jak myślisz? - zaśmiałem się subtelnie.
Kiwnęła głową.
OdpowiedzUsuń- Jeżeli poznam kogoś, to możliwe, że poproszę o pomoc - powiedziała.
Chłopak cały czas za nią podążał a ona czuła wręcz tą jego obecność.
- Nie, raczej nie - powiedziała, odwracając się w jego stronę. - Nie śpiewam publicznie.
Uśmiechnęła się, spoglądając na harfę. Ten instrument bardzo przypominał jej mamę. Ne wiedziała czemu, po prostu czuła, iż harfa ma z nią jakiś związek. Bom podeszła do niej, delikatnie dotykając jej strun, które następnie lekko pociągnęła, przez co instrument wydał dźwięk - piękny i wysoki.
Bom
Było mi w jakiś sposób przykro, że nie będę mógł usłyszeć śpiewaczego głosu swojej dziewczyny. Może jeszcze nie wszystko stracone i kiedyś naprawdę go usłyszę...
OdpowiedzUsuńBomi także przyglądała się harfie, jednak wyprzedziła moją dłoń, którą już chciałem dźwignąć, by jej dotknąć. Delikatnie przejechała po strunach i usłyszałem miłe dla ucha dźwięki. Nigdy jakoś specjalnie nie wsłuchiwałem się w jej dźwięki, jednak dzisiaj poczułem nawet ciarki na plecach.
- Też chciałem dotknąć harfy... - wyznałem, drapiąc się zakłopotany po karku.
Bom była najwyraźniej równie zachwycona tym instrumentem co ja. Staliśmy tak nad nią i podziwialiśmy.
Spojrzała na niego, słysząc jego wyznania. Spojrzała na jego dłoń i po chwili delikatnie ją złapała, po czym przyłożyła jego palce do struny i razem przejechali po nich.
OdpowiedzUsuń- Ma piękne dźwięki - powiedziała zachwycona.
Tak, zdecydowanie harfa bardzo jej się podobała. Miała w sobie coś, co wręcz od razu przekierowywało jej myśli w stronę matki. Tak, to musiał być jeden z instrumentów, na którym chciała się nauczyć grać. Tylko kto jej może w tym pomóc?
W razie czego dam sobie radę sama - pomyślała.
Bom
Gdy tylko dziewczyna dotknęła mojej dłoni, uśmiechnąłem się. Delikatnie szarpała nią struny instrumentu, który wydawał delikatne dźwięki.
OdpowiedzUsuńPokiwałem tylko głową, na stwierdzenie dziewczyny. Ten instrument był niesamowity, nawet zbliżył nas do siebie i to dosłownie. Stałem tuż przy Bomi i czułem zapach jej włosów, ciekawe dlaczego dopiero teraz go poczułem. W tej chwili zauważyłem, ze jedne z okien otwarło się.
Nagle dobiegł do nas dźwięk zegara. Przerwał tą magiczną chwilę informując, która była godzina.
- Wybacz Bomi, ale ja będę się już zbierał, mam lekcje do odrobienia - oznajmiłem, głaszcząc ją niespodziewanie po głowię. - Dziękuję ci za dzisiejsze spotkanie i jeszcze raz przepraszam za tamto zachowanie. Widzimy się na balu, będę czekał na ciebie w pokoju wspólnym, dobrze?
Tak, zegar zabił nie w tym momencie co trzeba. Odwróciła się w stronę chłopaka, który powoli zabrał swoją dłoń.
OdpowiedzUsuń- Rozumiem, miłej nauki - uśmiechnęła się w jego stronę. - Ja w sumie mam coś do załatwienia jeszcze, więc też będę się zbierać.
Nagle na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, po którym z powrotem zagościł jednak delikatny uśmiech. Nie spodziewała się tak czułego gestu z jego strony, zwłaszcza, iż sam przecież nie chciał się zbliżać.
- Nie masz za co przepraszać - oznajmiła. - Postaram się być punktualnie w pokoju wspólnym.
Powoli zaczęli kierować się do wyjścia, by po opuszczeniu pomieszczenia, udać się w swoim kierunku.
[Z/L]x2
Bom
- Sala muzyczna? - spytałam od razu, gdy tylko znalazłam się w środku pomieszczenia.
OdpowiedzUsuńByło naprawdę duże, znalazło się tu nawet miejsce na scenę, a wszędzie dookoła stały porozkładane instrumenty. Niektórych z nich nie znałam nawet z nazwy, ale nie zaprzątałam tym sobie zbytnio głowy. Prawdę mówiąc, nie wiedziałam nawet, że mamy w Hogwarcie coś takiego, więc w sumie zaczynałam powoli rozumieć, dlaczego chłopak się tak spieszył i był taki podekscytowany.
Stałam w miejscu jak zaczarowana i lustrowałam dokładnie każdy kąt pomieszczenia.
- Grasz na czymś? - spojrzałam na niego zaciekawiona, starając się domyślić, po co właściwie mnie tutaj przyprowadził. Sama chciałam kiedyś nauczyć się grać na jakimś instrumencie, ale w końcu do niczego nie doszło, głównie z powodu mojego lenistwa. W podstawówce uczyli nas grać na flecie i w sumie szło mi całkiem dobrze, ale problemem było to, że nigdy nie nauczyłam się czytać nut, więc bez numeracji zwyczajnie sobie nie radziłam.
Uśmiechnąłem się od ucha do ucha na słowa dziewczyny, po czym kilkakrotnie przytaknąłem głową. Wyglądało na to, że kompletnie nie spodziewała się gdzie ją prowadzę, co szczerze mówiąc, trochę mnie ucieszyło. Wątpiłem, by kiedykolwiek wcześniej tutaj była.
OdpowiedzUsuńPrzytaknąłem głową kilkakrotnie w odpowiedzi na jej pytanie, po czym delikatnie puściłem jej rękę, by podbiec do rzędu instrumentów rozstawionych pod jedną ze ścian sali. Szczerze mówiąc, nie znałem większości z nich, ale to jeszcze bardziej rozpalało we mnie ciekawość.
- A ty? - spytałem ją po chwili, kiwając do niej ręką, by podeszła w moją stronę. - Potrafisz na czymś grać?
Moi rodzice nigdy nie pochwalali tego, że uwielbiałem muzykę i zawsze chciałem sam nauczyć się ją tworzyć. Uważali, że instrumenty to mugolskie wymysły, które mają trochę ulepszyć ich nędzny świat, ale i tak są bezużyteczne i żałosne. Jak tylko trafiłem więc do Hogwartu i odkryłem to miejsce, zacząłem przychodzić do niego jak najczęściej, czasem nawet tylko po to, by obserwować tworzących muzykę ludzi. Z czasem sam zacząłem próbować grać, dzięki czemu znalazłem sobie zajęcie na wolne wieczory.
Uśmiechnęłam się, widząc, jak bardzo Dongwoo wydawał się podekscytowany faktem, że znaleźliśmy się w sali muzycznej. Musiał najwyraźniej bardzo lubić to miejsce, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chociaż, jakby się dłużej zastanowić, to rzadko kiedy widziałam go nieuśmiechniętego.
OdpowiedzUsuńPokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie.
- Nie - przyznałam po chwili cicho, po czym podeszłam bliżej chłopaka, który stał już przy jakichś instrumentach. W oczy od razu rzuciły mi się stojące pod ścianą gitary i skrzypce, a na stolikach małe metalowe trójkąty. Z uśmiechem na twarzy podniosłam jeden z nich i zadzwoniłam lekko, uderzając o niego pałeczką. - Chociaż to nie wydaje się aż takie trudne - przyznałam, śmiejąc się pod nosem.
Odłożyłam ostrożnie mały instrument, po czym skierowałam się prosto w stronę stojącego niedaleko pianina. Rozejrzałam się po sali, sprawdzając, czy aby na pewno jesteśmy w niej sami, i rozsiadłam się wygodnie na podstawionej do niego ławeczce. Bez zastanowienia zaczęłam naciskać wszystkie klawisze po kolei, wsłuchując się w dźwięki, jakie każdy z nich wytwarzał.
- Jestem beztalenciem, jeśli chodzi o muzykę - powiedziałam, przerywając swoją grę i odwróciłam głowę z powrotem w kierunku chłopaka, uśmiechając się przy tym do niego.
Yeonrin powiedziała, że nie jest zbyt uzdolniona muzycznie, ale szczerze mówiąc, trochę w to wątpiłem widząc, że nie boi się dotykać instrumentów i ich wypróbowywać. Może nigdy po prostu nie próbowała nauczyć się na żadnym grać, ale nie było to wcale aż takie trudne, jak się wydawało. Nie chciałbym chyba jednak, żeby Yeonrin kiedykolwiek grała na instrumencie typu gitara, bo na samą myśl o jej poranionych palcach ściskało mnie w brzuchu.
OdpowiedzUsuńZachichotałem, kiedy spróbowała zagrać na trójkącie i uznała, że to chyba nie byłoby aż takie trudne.
- Możemy powoli zakładać zespół - zaproponowałem żartem, obserwując ją przy tym dokładnie. Miała na sobie szkolną szatę, a na jej ramiona, jak zwykle zresztą, opadały kręcone włosy. Przełknąłem ślinę, starając się nie myśleć o tym, jak ładna jest Yeonrin, po czym usiadłem obok niej na ławeczce dostawionej do pianina. Zostawiłem jednak pomiędzy nami trochę wolnego miejsca, nie chcąc naruszać jej przestrzeni osobistej.
- Jeśli chcesz, to mogę nauczyć cię co nieco - powiedziałem cicho, uśmiechając się przy tym do niej ciepło. Tak się składało, że akurat to pianino okupowałem od dłuższego czasu, próbując udoskonalić swoje umiejętności, więc troszkę potrafiłem już na nim grać.
Zaśmiałam się cicho, słysząc jego propozycję. Zespół nie był głupim pomysłem, jeśli chodziło o kogoś, kto naprawdę się na tym zna i to lubi, ale co niby ja miałabym w nim robić? Grać na trójkącie? Pokręciłam głową, śmiejąc się w duchu z tej wizji.
OdpowiedzUsuńKiedy chłopak usiadł obok mnie na ławeczce, powoli spuściłam głowę w dół, skupiając wzrok na klawiszach instrumentu. Jego obecność nie zawstydzała mnie już tak bardzo jak wcześniej, ale dalej czasem czułam jak policzki mnie pieką, kiedy Dongwoo znajdował się bliżej mnie niż zwykle. W moim brzuchu pojawiało się łaskotanie już od samego patrzenia na profil chłopaka.
- Serio? - spojrzałam na niego, podnosząc odrobinę głowę. - To znaczy... Umiesz grać na pianinie?
Widząc jego uśmiech, odpowiedziałam tym samym, po czym znów przeniosłam wzrok na klawiaturę instrumentu. Prawdę mówiąc zawsze imponowało mi to, kiedy ktoś potrafił grać na jakimś instrumencie. Nieważne jakim, po prostu wydawało mi się to naprawdę fajne i godne podziwu, przez co chłopak zyskiwał teraz jeszcze bardziej w moich oczach.
Zachichotałem cicho, spoglądając przy tym na dziewczynę i przytakując głową. Wyglądała na taką zaskoczoną, zupełnie, jakby nigdy w życiu nie podejrzewała mnie o granie na jakimś instrumencie.
OdpowiedzUsuń- Nie jestem jeszcze mistrzem - odpowiedziałem, rozgrzewając swoje dłonie, nie odrywając przy tym od niej wzroku. - Ale często ćwiczę i chyba jestem coraz lepszy.
Zlustrowałem wzrokiem klawiaturę instrumentu, nagle czując się nieco zawstydzony obecnością Yeonrin. Nigdy wcześniej nikt nie słyszał jak gram, ani mnie nie obserwował, więc nie wiedziałem jak na to wszystko zareagować. Yeonrin była jednak najbliższą mi osobą, dlatego zwyczajnie ignorowałem tamto zawstydzenie, bo bardzo chciałem dla niej zagrać. Miałem nadzieję, że się jej spodoba.
Położyłem palce na klawiszach, przymykając przy tym oczy, by się trochę uspokoić, ale to średnio mi pomogło. Zaśmiałem się nerwowo pod nosem, spoglądając przy tym na Yeonrin z rozbawionym wyrazem twarzy.
- Pewnie się pomylę - ostrzegłem ją, mając nadzieję, że nie będzie jej to zbytnio przeszkadzać.
Pokiwałam głową, kiedy Dongwoo wspomniał, że często ćwiczy grę. Imponowało mi to i zarazem cieszyło, że rozwija swoje zainteresowania, przez co uśmiech sam pojawiał się na mojej twarzy.
OdpowiedzUsuńWlepiłam swój wzrok w chłopaka, kiedy zaczął się przygotowywać do gry, po czym powoli położył dłonie na klawiszach pianina. Kiedy przymknął oczy, przez chwilę znowu zaczął mi przypominać tego spokojnego anioła, którego zastałam po balu w łóżku, zaraz jednak, śmiejąc się pod nosem, znowu na mnie spojrzał.
- To nic - odparłam, potrząsając głową. - Chętnie posłucham jak grasz. Poza tym, na pewno pójdzie ci świetnie.
Uśmiechnęłam się do chłopaka pocieszająco, mając nadzieję, że przynajmniej odrobinę mu to pomoże, po czym odwróciłam wzrok. Nie przeszkadzałoby mi, nawet gdyby Dongwoo kompletnie pomylił wszystkie nuty. Świadomość tego, że chłopak chciał właśnie zagrać coś tylko i wyłącznie dla mnie, jakoś to wszystko wynagradzała.
- Jeśli ci to przeszkadza, to nie będę patrzyła - zaproponowałam, zamykając przy tym oczy i uśmiechając się pod nosem. Niektórym ludziom, w tym i mnie, przeszkadzało, kiedy ktoś patrzył im się na ręce i wgapiał w nich swój wzrok, kiedy byli czymś zajęci. W sumie to nie dziwiłam się chłopakowi, że się denerwuje, bo sama na jego miejscu denerwowałabym się pewnie o wiele bardziej. Żałowałam trochę, że przez przymknięte powieki nic nie zobaczę, bo szczerze mówiąc lubiłam na niego patrzeć. Nie chciałam jednak, żeby niepotrzebnie się stresował, bo już samo to, że miał właśnie dla mnie zagrać na pianinie, dużo dla mnie znaczyło.
- Nie trzeba - odpowiedziałem, uśmiechając się przy tym pod nosem. Chyba tego jednak nie zauważyła, bo spoglądała w inną stronę, by mnie nie rozpraszać, przez co podniosłem jedną rękę i poklepałem ją bardzo delikatnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się do niej radośnie, kiedy w końcu na mnie spojrzała. - Możesz patrzeć, nie przeszkadza mi to.
OdpowiedzUsuńMówiłem szczerze, bo właściwie, to nawet chciałem, żeby Yeonrin widziała, jak gram. Nie byłem jeszcze mistrzem, więc z zamkniętymi oczami prawdopodobnie zauważyłaby jeszcze więcej nieczystych dźwięków, no i chciałem, żeby skupiła na mnie całą swoją uwagę. Wiedziałem, że to odrobinę samolubne z mojej strony, ale chciałem, żeby przynajmniej przez te kilka minut Yeonrin spoglądała tylko na mnie i słuchała muzyki, którą gram dla niej osobiście.
Odchrząknąłem cicho, kładąc swoje palce po raz kolejny na klawiaturze instrumentu. Trwałem tak przez chwilę w bezruchu, z zamkniętymi oczami, aż w końcu po kilkunastu sekundach zebrałem się w sobie i zacząłem po kolei naciskać odpowiednie klawisze. Z początku trochę trzęsły mi się ręce, więc melodia brzmiała odrobinę chwiejnie, zupełnie jakbym za chwilę miał grać nie do rytmu, ale z czasem coraz bardziej się uspokajałem, wyrównując tym samym graną przeze mnie piosenkę. Uśmiechnąłem się radośnie, kiedy udało mi się zagrać bezbłędnie najtrudniejszy fragment, po czym rzuciłem krótkie spojrzenie na siedzącą obok mnie Yeonrin.
Siedziałam spokojnie z zamkniętymi oczami i pozwoliłam sobie je otworzyć dopiero wtedy, kiedy Dongwoo poklepał mnie po ramieniu. Od razu na niego spojrzałam, a napotykając jego uśmiechniętą twarz, i ja odpowiedziałam tym samym.
OdpowiedzUsuńUlżyło mi, kiedy Dongwoo stwierdził, że nie będzie mu przeszkadzało, jeśli będę na niego patrzyła, więc to właśnie robiłam. Chłopak znowu przymknął oczy, kładąc dłonie na klawiaturze, a ja obserwowałam jak siedzi spokojnie i się wycisza. Jakoś tak wcale nie przeszkadzało mi już to, że siedzimy w sali sami, w kompletnej ciszy.
Po kilku sekundach moich uszu dotarły pierwsze dźwięki pianina, jakie wystukał na klawiaturze Dongwoo. Z początku trochę chyba jednak się wahał, bo spoglądając na jego dłonie, które powoli sunęły po klawiszach, zauważyłam, że lekko mu drżą. Miałam ochotę go jakoś pocieszyć i przekazać, że nie musi się tym przejmować, ale nie chciałam się niepotrzebnie odzywać, żeby przypadkiem nie rozproszyć go jeszcze bardziej.
Dopiero kiedy załapałam z nim kontakt wzrokowy, uśmiechnęłam się do niego radośnie, mając ochotę pochwalić go za jego grę, bo sądząc po wyrazie twarzy chłopaka, musiało mu iść całkiem nieźle. Poza tym, sama nie doszukałam się w tym żadnych błędów, a melodia, którą grał, była naprawdę ładna i przyjemnie się jej słuchało, co sprawiało tylko, że serce zaczynało mi przyspieszać na samą myśl o tym, że Dongwoo gra ją tylko i wyłącznie dla mnie.
Zachichotałem cicho widząc, jak odpowiada mi uśmiechem, po czym zwróciłem swój wzrok z powrotem na klawisze pianina. Piosenka, którą grałem, była dosyć długa, więc nie chciałem zmuszać Yeonrin do słuchania całości i zacząłem powoli zbliżać się do fragmentu, który sam wyznaczyłem sobie jako koniec. Moje palce mknęły niezatrzymanie po klawiaturze instrumentu, przy każdym naciśnięciu wywołując dźwięk, który na szczęście idealnie zgrywał się z poprzednim. Raz zdarzyło mi się przypadkowo nacisnąć jeden z klawiszy, ale na szczęście, nie wyróżniło się to jakoś szczególnie na tle całej piosenki, za co w kółko dziękowałem w głowie.
OdpowiedzUsuńBez przerwy zastanawiałem się nad tym, o czym myśli właśnie Yeonrin i czy wie, czemu gram dla niej tę piosenkę. Ciekawiło mnie czy kiedy weszła do sali od razu wyczuła, na czym gram i dlatego usiadła przy pianinie, czy zrobiła to zupełnie przypadkowo. Motyle zatrzepotały skrzydełkami w moim brzuchu na myśl o tym, że w pewien sposób właśnie przekazywałem Yeonrin to, co bałem się powiedzieć na głos.
Odetchnąłem głęboko, wydobywając z pianina kilka ostatnich nut, po czym powoli zdjąłem swoje ręce z klawiszy i spojrzałem na siedzącą tuż obok mnie Yeonrin. Uśmiechnąłem się radośnie, ciesząc się z tego, że udało mi się nie popsuć swojego występu. Miałem nadzieję, że się jej spodobało i nie uznała tego za nudne.
- I jak? - spytałem ją w końcu, przyglądając się jej uważnie. Z jej twarzy było właściwie ciężko cokolwiek wyczytać, więc nieco skręcało mnie w brzuchu, bo nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Miałem tylko nadzieję, że przynajmniej się do mnie uśmiechnie.
Zerkałam wciąż na Dongwoo, przesuwając wzrokiem to na jego skupioną twarz, to na ręce, którymi teraz już spokojnie przesuwał po klawiaturze pianina, z każdą kolejną nutą wypełniając moje serce szczęściem. Dalej trudno było mi uwierzyć w to, że chłopak naprawdę gra dla mnie coś tak wspaniałego, wywołując przy tym falę rozszalałych, trzepoczących swoimi skrzydłami motyli w moim brzuchu. Nawet kiedy skończył i w sali z powrotem zapanowała kompletna cisza, dalej czułam przechodzące przez moje ciało dreszcze.
OdpowiedzUsuńNie wiedząc co powiedzieć, przez dłuższą chwilę siedziałam w ciszy, wciąż wpatrując się w miejsce, z którego chłopak wcześniej zabrał swoje ręce. Dopiero kiedy usłyszałam jego głos, podniosłam powoli głowę, wlepiając wzrok w jego uśmiechniętą twarz.
- To było naprawdę piękne - przyznałam w końcu, odpowiadając mu uśmiechem. Nie wiedziałam, jak inaczej miałabym to opisać słowami, ale miałam nadzieję, że chłopak choć w jakimś stopniu zrozumie, co chciałam mu przekazać. Byłam z niego naprawdę dumna, że udało mu się zagrać to tak dobrze, a przy tym nie zrobić żadnego większego błędu. Co prawda nie miałam pojęcia, jak długo to ćwiczył, ale z całą pewnością trochę mu to zajęło, a efekty były naprawdę wspaniałe.
- Co to za piosenka? - spytałam, nie spuszczając z niego wzroku i wciąż uśmiechając się od ucha do ucha.
Nie potrafiłem powstrzymać radosnego chichotu, który wyrwał mi się z ust, kiedy Yeonrin nazwała moją grę na pianinie "piękną". Wyglądało na to, że spodobało się jej jak grałem, przez co od razu zszedł ze mnie cały stres, a ręce przestały mi drżeć.
OdpowiedzUsuń- Nazywa się "Love me" - powiedziałem w końcu, czując, jak na moje usta wpełza uśmiech. Nieprzypadkowo zresztą zagrałem jej właśnie tę piosenkę, nieprzypadkowo też nauczyłem się ją grać. Przychodziłem do sali muzycznej w każdej wolnej chwili od czasu, kiedy poznałem Yeonrin i trafiłem na nuty tej piosenki. Byłem wręcz pod wrażeniem tego, jak idealnie jest ona w stanie odegrać moje uczucia, więc robiłem wszystko, by jak najszybciej udoskonalić swoje możliwości i w końcu zagrać ją Yeonrin.
Przyjrzałem sie dokładnie twarzy dziewczyny, po czym zacząłem spoglądająć w jej piękne, duże oczy. Uśmiechnąłem się do niej po raz kolejny, przysuwając na ławeczce bliżej niej.
- Jeśli chcesz, to mogę nauczyć cię grać przynajmniej fragment tej piosenki - zaproponowałem.
Kiedy chłopak wyjawił mi tytuł piosenki, przytaknęłam tylko i nieśmiało odwróciłam wzrok, spuszczając głowę i skupiając się na swoich dłoniach, które złożyłam na kolanach i bawiłam się teraz rękawem szaty. Na usta mimowolnie wpychał mi się uśmiech, a do tego czułam, jak policzki zaczynają mnie piec. Po chwili jednak znów podniosłam głowę, napotykając tym samym jego wzrok. Przez moment wpatrywałam się w jego ciemne oczy, czując jak moje serce zaczyna bić odrobinę szybciej niż zwykle. Uśmiechnęłam się do niego, widząc jak i on się uśmiecha, po czym niechętnie odwróciłam wzrok w stronę pianina.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę? - spytałam radośnie, lustrując klawiaturę instrumentu. Szczerze mówiąc, bardzo chciałam, żeby Dongwoo nauczył mnie grać chociażby kilku nut, ale bałam się, że nic z tego nie wyjdzie. - Chętnie się jej nauczę. Tylko... Nie bardzo wiem od czego miałabym zacząć.
Wgapiłam się w klawisze pianina, czując się przy tym jak idiotka. Prawdę mówiąc nie wiedziałam nawet który klawisz to który. Wiedziałam tylko, że każdy z nich odpowiedzialny jest za inny dźwięk i w sumie na tym kończyła się moja wiedza odnośnie gry na pianinie.
- Naprawdę - powtórzyłem po niej, uśmiechając się od ucha do ucha. Yeonrin podobnie jak ja, wyglądała na podekscytowaną tym wszystkim, więc od razu przysunąłem się jeszcze bliżej dziewczyny. Teraz stykaliśmy się już ramionami, co wywoływało gęsią skórkę na całym moim ciele. - Nie przejmuj się tym, wszystko ci pokażę.
OdpowiedzUsuńWziąłem do swojej ręki dłoń Yeonrin i podstawiłem ją w odpowiednie miejsce na klawiaturze instrumentu. Delikatnie wyprostowałem palce dziewczyny, po czym rozsunąłem je trochę na boki i ustawiłem na odpowiednich klawiszach. Następnie odsunąłem swoją rękę, by móc objąć nią dziewczynę i tym samym sięgnąć do pianina od drugiej strony, tak, by nie przeszkadzać Yeonrin.
Ponownie położyłem delikatnie swoje palce na palcach dziewczyny, uśmiechając się przy tym jak głupi do sera. Zaciekawiony zerknąłem na nią kącikiem oka, a wtedy zauważyłem, że chyba trochę ją to zawstydziło, bo jej policzki były wyraźnie zaróżowione. Zachichotałem cicho, spoglądając z powrotem na instrument.
- Może powinienem był przynieść nam po szklaneczce ponczu - zażartowałem, mając nadzieję, że nie urażę tym Yeonrin. Naprawdę nie miałem na myśli nic złego, uważałem tylko, że powinniśmy odrobinkę wyluzować i przestować się stresować.
Pokiwałam głową, kiedy Dongwoo obiecał, że wszystko mi pokaże. Czułam się trochę żałośnie przez to, że kompletnie nie wiedziałam, co miałabym teraz zrobić, ale jego zapewnienie dodało mi otuchy.
OdpowiedzUsuńNa mojej twarzy mimowolnie pojawiły się czerwone rumieńce, kiedy chłopak przysunął się bliżej i złapał moją dłoń, po czym delikatnie ustawił ją przy klawiaturze pianina. Starałam się jak mogłam, ale naprawdę trudno było mi nad tym zapanować, tym bardziej, że po chwili Dongwoo mnie obejmował i znów trzymał swoją dłoń na mojej.
- Wtedy pewnie byłoby łatwiej - odparłam, śmiejąc się przy tym nerwowo. Nie chciałam, żeby pomyślał sobie, że nie podoba mi się jego obecność, bo naprawdę cieszyłam się z tego, że to właśnie z nim siedzę teraz przy pianinie i to on mnie obejmuje, żeby nauczyć mnie grać piosenkę, którą wcześniej dla mnie sam zagrał. To wszystko po prostu wydawało mi się takie nierealne, że nie miałam pojęcia jak miałabym się zachować.
W końcu jednak odetchnęłam głęboko i uniosłam odrobinę głowę, spoglądając przy tym na chłopaka, który znajdował się teraz naprawdę blisko.
- Przepraszam, już jestem spokojna - powiedziałam, wyrzucając przy tym wszystkie niepotrzebne myśli, które zaprzątały mi głowę i uśmiechnęłam się do niego, po czym przeniosłam wzrok z powrotem na klawiaturę pianina.
- Pewnie tak - zachichotałem, ciesząc się jednak w duchu, że Yeonrin jest zupełnie trzeźwa. Nie miałem nic przeciwko okazjonalnemu piciu, ale wolałem, żeby w takiej sytuacji była świadoma tego, co się dzieje. Nawet jeśli oznaczało to, że miała być jeszcze bardziej zestresowana moją obecnością, niż zwykle. Miałem nadzieję, że niedługo do tego przywyknie i przestanie martwić się takimi rzeczami.
OdpowiedzUsuńPrzytaknąłem głową kilkakrotnie w odpowiedzi na jej słowa, po czym - z radosnym uśmiechem na buzi - skierowałem swój wzrok na klawiaturę instrumentu.
- To tylko ja, więc nie ma się czego bać - zapewniłem ją cicho, nachylając się bliżej niej, by móc przygotować się do pierwszego podejścia. - Niczym się nie przejmuj.
Powoli delikatnie nacisnąłem na pierwszy palec Yeonrin, sekundę później na drugi, a następnie na kolejny, by za chwilę przesunąć rękę dziewczyny w inne miejsce i zacząć naciskać jeszcze inne klawisze. Z Yeonrin grałem melodię odrobinę wolniej, niż wcześniej, kiedy robiłem to sam, ale nie dbałem o tempo - chciałem tylko pokazać jej co powinna naciskać.
- To był pierwszy fragment - oznajmiłem, zadowolony z tego, że udało nam się go zagrać. Przesunąłem rękę dziewczyny z powrotem w miejsce, od którego zaczynaliśmy, po czym pomogłem jej naciskać po kolei odpowiednie klawisze. - Musimy to zagrać jeszcze kilka razy, żebyś zapamiętała.
Tylko ty, przemknęło mi przez myśli. Problem polegał na tym, że to nie był tylko on, ale aż on. Nie umiałam nic poradzić na to, że gdy chłopak znajdował się blisko mnie, to czułam się zupełnie inaczej, niż w obecności innych ludzi. Nie mogłam jednak powiedzieć, że mi się to nie podobało, po prostu nikt wcześniej nie działał na mnie tak jak on i prawdopodobnie przez to czułam się trochę niepewnie.
OdpowiedzUsuńPodążając jednak za radą Dongwoo, postanowiłam niczym się nie przejmować i pozowoliłam mu swobodnie poruszać moją ręką. Cieszyłam się przy tym jak dziecko, co zdradzał pewnie szeroki uśmiech, jaki pojawił się na mojej twarzy. Powoli, z pomocą chłopaka, naciskałam kolejno na klawisze pianina, sprawiając tym samym, że po sali znów rozchodziły się dźwięki instrumentu. Nie brzmiało to tak ładnie i melodyjnie jak wcześniej, kiedy to Dongwoo sam grał, ale mimo to, wciąż cieszyłam się ze wspólnej gry.
- Nie było tak źle - przyznałam, uśmiechając się do siebie, kiedy chłopak przesunął nasze ręce na miejsce, z którego wcześniej zaczynaliśmy. Na krótką chwilę podniosłam głowę, by spojrzeć na niego, po czym znów szybko wróciłam do pianina. - Długo uczyłeś się tej piosenki? - spytałam, podążając wzrokiem za przesuwającymi się po klawiszach naszych dłoniach, starając się tym samym zapamiętać, które z nich powinnam naciskać po kolei.
- No widzisz - powiedziałem ucieszony tym, że Yeonrin chyba rzeczywiście trochę się uspokoiła. Sam nie mogłem przepędzić ze swojej twarzy uśmiechu, a kiedy ukradkiem na nią zerknąłem, to zauważyłem, że też się uśmiechała. Ciesząc się w duchu jak debil, wciąż w kółko prowadziłem jej rękę po klawiaturze pianina, by kolejność naciskania klawiszy wryje się w jej pamięć.
OdpowiedzUsuńPrzytaknąłem głową w odpowiedzi na jej pytanie, przypominając sobie tym samym dzień, w którym po raz pierwszy usiadłem do pianina, by nauczyć się grać tę piosenkę.
- Od jesieni - wyznałem po chwili, uśmiechając się przy tym pod nosem. - Jest dosyć długa, a wszystkiego musiałem uczyć się sam, więc trochę mi to zajęło.
Potrafiłem jeszcze grać kilka innych piosenek, ale tamte z jakiegoś powodu były dla mnie łatwiejsze. Być może dlatego, że nie miały dla mnie tak dużego znaczenia, jak Love me , więc nie przeżywałem ich aż tak bardzo.
Po kilkunastu powtórzeniach jednego, dosyć krótkiego fragmentu melodii, delikatnie zabrałem swoją rękę od dłoni Yeonrin, po czym uśmiechnąłem się do niej pokrzepiająco.
- Spróbuj zagrać to sama - powiedziałem, przyglądając się jej uważnie. - Dasz radę, Yeonrinnie.
- Nie zmarnowałeś tego czasu - przyznałam, uśmiechając się pod nosem. Dongwoo naprawdę dużo czasu poświęcił na nauczenie się tej piosenki, co sprawiało, że jeszcze bardziej go za to wszystko podziwiałam. No i wszystkiego nauczył się sam. Ja pewnie nie umiałabym się do tego zabrać, a nawet gdyby już, to zwyczajnie bym sobie po jakimś czasie odpuściła. Ciężko szła mi nauka w pojedynkę, zawsze potrzebowałam kogoś, kto od razu mógł mi wytłumaczyć wszystko od początku, żebym wiedziała, od czego miałabym zacząć. Dlatego też byłam wdzięczna chłopakowi za to, że zaproponował mi, że nauczy mnie fragmentu piosenki.
OdpowiedzUsuńPokiwałam głową, kiedy chłopak powiedział, żebym spróbowała teraz sama, przystawiając przy tym rękę do klawiatury pianina. Bez dłoni Dongwoo na swojej, nie czułam się już tak pewnie, jak wcześniej, ale biorąc głęboki oddech, powoli nacisnęłam pierwszy klawisz, a potem drugi, starając się robić to zgodnie z kolejnością, którą zapamiętałam. Wychodziło to dość koślawo, tym bardziej, że co jakiś czas gubiłam któryś z klawiszy i grana melodia nie brzmiała zbyt dobrze.
- Przepraszam, nie jestem w tym tak dobra, jak ty - powiedziałam, śmiejąc się pod nosem sama z siebie.
Pierwszy raz właściwie grałam na pianinie i nie spodziewałam się po sobie nie wiadomo czego, dlatego też nie bardzo przejmowałam się tym, kiedy za pierwszym razem grana melodia mi nie wyszła. Zamiast tego, dalej próbowałam ją grać od początku, powtarzając to tak długo, aż w końcu za którymś razem udało mi się bezbłędnie powtórzyć wszystkie nuty. Z radosnym uśmiechem na twarzy spojrzałam na Dongwoo, czując przy tym trzepoczące w moim brzuchu motyle, kiedy zauważyłam, że i on się uśmiecha.
Z początku Yeonrin chyba trochę się bała, bo naciskała na klawisze bardzo delikatnie, jakby nie chciała zagrać zbyt głośno. Nie dało się jednak nad tym panować poprzez siłę nacisku, zamiast tego dźwięki były po prostu mniej czyste i nie brzmiały tak dobrze, jak mogły brzmieć.
OdpowiedzUsuń- Dopiero się uczysz - odpowiedziałem na jej słowa, nie mogąc przestać uśmiechać się pod nosem. Szczerze mówiąc, to byłem z niej przeokropnie dumny, bo zdążyła zapamiętać całą sekwencję nut i była w stanie zagrać ją prawie bez pomyłek. Brakowało jej tylko odwagi i pewności siebie, jednak miałem nadzieję, że niedługo sobie z tym poradzi. - Dobrze ci idzie.
Zachichotałem radośnie pod nosem, kiedy w końcu za którymś razem udało się jej zagrać fragment Love me bezbłędnie, po czym uśmiechnąłem się do niej od ucha do ucha.
- Widzisz? Praktyka czyni mistrza - powiedziałem, wyciągając rękę, by pogładzić ją delikatnie po głowie. - Jestem z ciebie dumny.
Obserwowałem, jak Yeonrin po raz kolejny próbuje powtórzyć tamten fragment, a kiedy znowu udało się jej zagrać go perfekcyjnie, miałem ochotę przytulić ją do siebie najmocniej, jak umiałem. Zamiast tego zaczekałem jednak, aż dziewczyna spróbuje zagrać jeszcze raz, a wtedy sam zacząłem grać na lewą rękę, po drugiej stronie klawiatury pianina. Miałem nadzieję, że nie wybije jej to zbytnio z rytmu.
Pokiwałam głową, dalej uśmiechając się do siebie jak durna. Naprawdę trudno było mi uwierzyć w to, że w końcu udało mi się zagrać fragment piosenki bezbłędnie. Uczucie szczęścia pogłębiały dodatkowo słowa chłopaka, które echem odbijały się w mojej głowie przez jakiś czas.
OdpowiedzUsuńChcąc powtórzyć swój mały sukces, kolejny raz spróbowałam zagrać prawidłowo wszystkie nuty, a kiedy i tym razem się udało, jeszcze kolejny. Przy ostatniej próbie jednak usłyszałam, jak oprócz dźwięków wytwarzanych przeze mnie, roznoszą się po sali jeszcze inne, współgrające z moimi. Kątem oka spojrzała na siedzącego obok Dongwoo, by zauważyć, że chłopak przyłączył się do mnie.
Uniosłam głowę, odwracając się w jego kierunku, po czym uśmiechnęłam się do niego, czując, jak całe ciało zaczyna mnie łaskotać. Przyjemnie było siedzieć sobie z nim i razem grać na pianinie, nawet jeśli potrafiłam powtórzyć po sobie zaledwie kilka nut. Kończąc wyuczony fragment piosenki, zdjęłam rękę z pianina i wpatrywałam się w Dongwoo, który jeszcze przez chwilę kontynuował swoją grę.
- Dziękuję, że to dla mnie zagrałeś - powiedziałam w którymś momencie, uśmiechając się przy tym do chłopaka.
- To ja dziękuję, że mogłem to dla ciebie zagrać, Yeonrin - powiedziałem, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha i zdejmując swoje ręce z klawiszy instrumentu. Okropnie kusiło mnie, by powiedzieć jej coś jeszcze i tym samym sprawić, że dziewczyna na dłużej zapamięta ten moment. Bałem się jednak, że nie będzie to miało dla niej tak dużego znaczenia, jak dla mnie, więc przez dłuższy czas milczałem, uśmiechając się tylko pod nosem.
OdpowiedzUsuńOdwróciłem się na ławeczce nieco bardziej w stronę dziewczyny, lustrując ją przy tym dokładnie wzrokiem. Cieszyło mnie to, że wyglądała tego dnia na jeszcze szczęśliwszą niż zwykle, a do tego po tak długim czasie udało mi się wreszcie zagrać dla niej tę piosenkę.
- Masz w szkole jakichś bliższych znajomych..? Przyjaciół? - spytałem ją po chwili, czując jak pieką mnie przy tym policzki. Wolałem dowiedzieć się trochę więcej na temat Yeonrin, zanim wyskoczę z czymś nieodpowiednim i jakoś ją do siebie zniechęcę.
Uśmiechnęłam się szeroko, obserwując jak Dongwoo odwraca się trochę bardziej w moją stronę. Nie miałam pojęcia, za co mi dziękował, bo w końcu to ja powinnam mu być wdzięczna. Specjalnie dla mnie zagrał na pianinie piękną piosenkę, a potem w dodatku nauczył mnie grać jej fragment. Ostatnimi czasy chłopak działał na mnie w taki sposób, że nie wiedziałam nawet jak miałabym to opisać. Za każdym jednak razem miałam ochotę podejść bliżej niego i mocno przytulić.
OdpowiedzUsuńPokręciłam przecząco głową, w odpowiedzi na pytanie chłopaka.
- Tylko ciebie - wyznałam nieśmiało, odrywając na moment wzrok od twarzy Dongwoo. Musiało to brzmieć dość żałośnie, ale nie dało się ukryć, że poza nim, nie zbliżyłam się w szkole do nikogo innego. Głównie przez to, że byłam na to zbyt nieśmiała, a do tego mało interesująca. No i nie wszystkim przypadało do gustu moje pochodzenie, więc wolałam trzymać się na uboczu. Ani razu jednak nie żałowałam, że udało mi się zaprzyjaźnić z chłopakiem, szczerze mówiąc, to dalej czasem dalej było mi w to trudno uwierzyć. Dongwoo sprawiał, że w jego pobliżu zawsze czułam się szczęśliwa i nie potrzebowałam niczego więcej. - A ty? - zaciekawiona spojrzałam na niego.
- Naprawdę? - spytałem ją zaskoczony, kiedy powiedziała, że poza mną nie posiada w Hogwarcie żadnych bliższych znajomych ani przyjaciół. Szczerze mówiąc, to jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, bo Yeonrin była naprawdę ładna i mądra, a do tego taka zabawna i zawsze miła. Po prostu nie mogła nie posiadać żadnych innych znajomych, to było wręcz niemożliwe. W głębi serca czułem jednak, jak rozkwita we mnie radość, bo wydałem się w pewien sposób wyróżniony. - Nie mam nikogo poza tobą. To znaczy, mam jeszcze jednego znajomego, ale to tyle.
OdpowiedzUsuńWzruszyłem ramionami, jakbym niekoniecznie się tym przejmował, chociaż w środku trochę mnie to bolało. Naprawdę lubiłem ludzi, więc fakt, że oni niekoniecznie lubili mnie, był dla mnie trochę trudny do zaakceptowania. W końcu niczego od nikogo nie wymagałem, chciałem tylko przyjaźni, ale jak widać, trudno było ją zdobyć.
- A poza szkołą? Wiesz, w domu? - spytałem jeszcze po chwili, przyglądając się jej uważnie.
Pokiwałam głową potwierdzająco, kiedy zauważyłam zaskoczoną minę chłopaka, chociaż nie miałam pojęcia, czemu właściwie się tak dziwił. Bardziej zadziwiające było to, że ktoś taki otwarty jak on, nie potrafił znaleźć żadnego innego przyjaciela. Poczułam ukłucie w brzuchu, widząc jego przygnębiony wzrok. Starał się to pewnie ukrywać, ale nie trudno było się domyślić, że smutno mu z tego powodu.
OdpowiedzUsuńZnowu pojawiła się u mnie chęć przytulenia chłopaka, żeby przynajmniej odrobinę go pocieszyć. Głupio było mi jednak ruszyć się z miejsca, więc zamiast tego, wyciągnęłam rękę, łapiąc za rękaw jego szaty i przyciągając trochę bliżej jego dłoń, po czym ścisnęłam ją delikatnie. Czułam, jak policzki zaczynają mnie piec, ale zignorowałam to i uśmiechnęłam się przyjaźnie do chłopaka.
- Tak naprawdę nie mam żadnych przyjaciół, poza tobą, Dongwoo. Ani w szkole, ani w domu - odpowiedziałam, zerkając przy tym na niego. Trudno się było do tego przyznać, ale nie umiałam nic na to poradzić. W dzieciństwie jak każde dziecko miałam koleżanki, ale potem się przeprowadziłam i straciłam z nimi kontakt, a po powrocie do domu, nie było nawet tak naprawdę czego odnawiać.
Yeonrin chyba jednak zauważyła, że trochę mi przykro z tego powodu, bo nagle przyciągnęła do siebie moją dłoń i ją ścisnęła. Podniosłem wzrok, łapiąc z nią przy tym kontakt, po czym uśmiechnąłem się do niej radośnie, odpowiadając tym samym. W moim sercu od razu poczułem przyjemne ciepło na myśl o tym, że przynajmniej nie jestem już sam, bo mam prawdziwą przyjaciółkę, i to w dodatku Yeonrin. Co prawda, bardzo chciałem być dla niej kimś więcej, niż tylko przyjacielem, ale bałem się jej o tym powiedzieć. W końcu wyglądała na taką ucieszoną tym, że w końcu posiada przyjaciela... Miałbym jej to od tak odebrać..? Serce krajało mi się na samą myśl o smutnej Yeonrin, ale uznałem, że i tak warto wypytać ją jeszcze o kilka rzeczy, w razie, gdyby może jednak miały mi się kiedyś jeszcze przydać. No i interesowało mnie wszystko, co z nią związane, a byliśmy przyjaciółmi. Czemu więc miałbym jej o to nie zapytać..?
OdpowiedzUsuń- Czyli nie masz chłopaka? - spytałem ją nieśmiało, wgapiając się bez przerwy w nasze złączone razem dłonie. Swoją drogą, to dopiero w tamtym momencie dotarło do mnie, że nigdy wcześniej jej o to nie spytałem, więc mogłem pocałować, i to na dodatek dwukrotnie, dziewczynę, która miała chłopaka. A potem zaprowadziłem ją do swojego dormitorium i spałem z nią w jednym łóżku. No nieźle.
Przecież mogłem być martwy, gdyby Yeonrin rzeczywiście miała chłopaka.
Kiedy Dongwoo ścisnął moją dłoń, poczułam małe motyle trzepoczące swoimi skrzydełkami w moim brzuchu. Trochę bałam się, że chłopak cofnie swoją rękę, ale najwyraźniej niepotrzebnie. Teraz cieszyło mnie tylko, że w jakiś sposób mogłam go przynajmniej odrobinkę pocieszyć.
OdpowiedzUsuń- Nie mam - odparłam, kręcąc przy tym głową, chociaż nie byłam pewna, czy chłopak zauważy ten gest.
Korzystając z okazji, kiedy na mnie nie patrzył, wpatrywałam się w niego przez dłuższą chwilę. Zastanawiało mnie, czemu właściwie o to pyta, ale tłumaczyłam to sobie po prostu ciekawością, pomimo tego, że w odczuwałam jakieś dziwne ukłucia nadziei. Nigdy jakoś szczególnie nie przeszkadzało mi to, że nie mam chłopaka. Jasne, czasem czułam lekką zazdrość, kiedy mijałam w szkole czy na ulicy zakochane pary, ale sama przecież ciągle zaszywałam się w domu, więc niby skąd miałam wytrzasnąć sobie chłopaka?
- A ty? Masz dziewczynę? - spytałam, nie odrywając od niego wzroku.
Gwałtownie, nie kontrolując swoich ruchów, uniosłem głowę do góry slysząc, że Yeonrin nie ma chłopaka.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę? - zapytałem, spoglądając na nią z otwartymi szeroko oczyma. - Ani narzeczonego? Ani męża?
Po prostu jakoś nie potrafiłem uwierzyć, że Yeonrin nikogo nie ma. Była zbyt ładna i fajna, żeby nikt nie zdążył się w niej zakochać do czasu, aż sam ją poznałem. Przez głowę przemknęło mi, że może po prostu jej rodzice szykują dla niej aranżowane małżeństwo, ale wtedy dotarło do mnie, że przecież pochodzi ze zwykłej, mugolskiej rodziny, a tam takie działania nie są już raczej spotykane.
- Nie mam - odpowiedziałem w końcu na jej pytanie, uśmiechając się do niej cierpko, a następnie wziąłem głęboki wdech i w końcu z siebie wydusiłem tamte parę słów. - Ale jest ktoś, kogo lubię.
- Jestem rozwódką z dwójką dzieci - powiedziałem poważnie, przyglądając się dokładnie chłopakowi. Widząc jednak jego zdziwioną minę, zaśmiałam się pod nosem, kręcąc przy tym głową. Naprawdę nie rozumiałam, co go w tym tak bardzo dziwiło, przecież chyba zdążył już sam zauważyć, że nie jestem na to wszystko zbyt... fajna. Po chwili jednak się uspokoiłam, i przeniosłam wzrok na nasze dłonie. - Tak na serio, to nie miałam nigdy chłopaka, więc posiadanie narzeczonego i męża też raczej odpada.
OdpowiedzUsuńŚcisnęłam dłoń chłopaka trochę mocniej, widząc jego niezbyt szczęśliwy uśmiech.
- Powiesz mi kogo? - spytałam cicho, nie bardzo jednak wiedząc, czy chciałabym usłyszeć odpowiedź na to pytanie. Z jednej strony byłam tego ciekawa, ale z drugiej, mimowolnie czułam w sercu dziwne ukłucie zazdrości, kiedy uświadomiłam sobie, że przecież po szkole chodziło mnóstwo ładnych dziewczyn, które z pewnością nie umknęły jego uwadze. Wcześniej jakoś się nad tym nie zastanawiałam, ale pewnie byłoby mi okropnie przykro, gdybym pewnego dnia na korytarzu spotkała go w obecności jakiejś innej dziewczyny.
Spojrzałem zaskoczony na Yeonrin, kiedy nagle wyznała, że jest rozwódką z dwójką dzieci. Co jak co, ale akurat tego się nie spodziewałem, chociaż było to w sumie jak najbardziej możliwe. Pomyślałem sobie właśnie, że mugole są jednak dziwni - po co łączą się na stałe z innym człowiekiem tak wcześnie, skoro potem tak szybko się ze sobą rozwodzą? Posmutniałem trochę na myśl o tym, że nawet gdyby kiedyś udało mi się sprawić, że Yeonrin mnie pokocha, to i tak nigdy nie będę jej pierwszym mężem. Nie przywiązywałem do tego jednak aż takiej uwagi - lubiłem ją bez względu na to, czy wcześniej była sama, czy miała już męża. Jej dzieci też kochałbym jak swoje.
OdpowiedzUsuńDopiero kiedy Yeonrin zaczęła się śmiać, uświadomiłem sobie, że tylko sobie żartowała. Kamień momentalnie spadł mi z serca, więc odetchnąłem głęboko i sam cicho zachichotałem. A więc jednak mugole nie byli bezmyślni.
Podniosłem wzrok słysząc jej pytanie, ale dosyć szybko opuściłem go na nasze dłonie, nie wiedząc, czy powinienem jej już o tym mówić. Bo co jeśli wszystko popsuję? Naprawdę nie chciałem jej tracić. Nie wymagałem nawet tego, żeby odwzajemniła moje uczucie - wystarczył mi sam fakt, że jestem jej przyjacielem i wie, że w razie czego zawsze chętnie jej pomogę. Mimo wszystko bałem się jednak odrzucenia, tym bardziej, że Yeonrin tak wiele dla mnie znaczyła.
Ciekawiło mnie, czy już się domyśliła, przecież musiała wiedzieć. W końcu nie dałbym jej buziaka bez powodu.
Uniosłem swój wzrok z powrotem na Yeonrin, spoglądając jej przy tym prosto w oczy. Chciałem, żeby w pełni skupiła się na moich słowach i zrozumiała, że mówię to na poważnie. Nie próbowałem sobie żartować, w końcu czekałem na ten moment tak długi czas.
- Ciebie - odpowiedziałem w końcu, ściskając mocniej jej dłoń. - Ciebie, Yeonrin.
Przełknąłem głośno ślinę, nie spuszczając swojego wzroku z oczu dziewczyny. Motyle w moim brzuchu automatycznie poderwały się do lotu, a moje ciało przeszła fala gorąca, przez co uśmiechnąłem się ciepło do dziewczyny pomimo tego, że nie miałem zielonego pojęcia jak na to wszystko zareaguje.
Serce zaczęło walić mi w piersi jak oszalałe, gdy tylko moich uszu dotarły słowa Dongwoo. Przez dłuższy moment wpatrywałam się w niego, nie wiedząc co powiedzieć, ani jak na to zareagować. Nie śmiałam go jednak pytać o to, czy mówi poważnie, bo z jego oczu jasno dało się wszystko wyczytać. Nie bardzo wiedząc co zrobić, ścisnęłam mocniej jego dłoń, odpowiadając tym samym na jego wcześniejszy gest. Z jednej strony miałam ochotę zwyczajnie się do niego przytulić, a z drugiej gdzieś schować i popłakać ze szczęścia. Zamiast tego jednak, uśmiechnęłam się do niego szeroko, czując, jak na twarzy wykwitają mi czerwone rumieńce.
OdpowiedzUsuń- Ja też ciebie lubię, Dongwoo - wyznałam szczerze. Bałam się trochę, że pomyśli sobie, iż mówię to tylko po to, żeby nie zrobić mu przykrości, ale naprawdę bardzo go lubiłam. Po chwili opuściłam nieśmiało wzrok, przenosząc go na nasze złączone dłonie. - Nawet bardzo - dodałam szeptem, mając jednak nadzieję, że chłopak to usłyszał.
Wciąż uśmiechając się do siebie jak idiotka, wpatrywałam się w dłoń chłopaka spoczywającą w mojej. Lubi mnie, Dongwoo naprawdę mnie lubi, powtarzałam w głowie jak jakąś mantrę, bo szczerze mówiąc, trudno mi było w to wszystko uwierzyć. Od razu przypomniało mi się, jak w wieczór balu podarował mi buziaka, a następnego dnia kolejnego. W tej chwili sama miałam ochotę go wyściskać i ucałować, ale skutecznie odpędzałam od siebie te myśli.
Yeonrin wydawała się w żaden sposób nie zareagować na moje słowa, wyglądała, jakby nawet ich nie usłyszała. Od razu pomyślałem sobie więc, że pewnie jest tym wszystkim zakłopotana, bo nie odwzajemnia moich uczuć i próbuje udawać, iż wcale nie powiedziałem niczego takiego.
OdpowiedzUsuńKiedy więc poczułem, jak nagle zaciska swoją dłoń mocniej na mojej, zaraz po czym uśmiechnęła się do mnie radośnie, miałem wrażenie, że ze szczęścia wyrosną mi skrzydła i zacznę latać po sali muzycznej.
- Naprawdę? - wymknęło się z moich otwartych szeroko ust, zanim zdążyłem w ogóle pomyśleć. Nie mogłem uwierzyć, że Yeonrin naprawdę mnie lubi, to wydawało się po prostu niemożliwe. Spoglądałem prosto w jej oczy, czekając, aż upewni mnie w tym, że mówiła prawdę.
Zachichotałam cicho, widząc jak chłopak wgapia się we mnie z szeroko otwartą buzią, wyraźnie zdziwiony.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę - odparłam, wciąż uśmiechając się szeroko jak głupia. Dongwoo ciągle patrzył mi prosto w oczy, ale nie odwróciłam głowy, ignorując łaskotanie, które rozchodziło się po całym moim ciele. Trzymając dłoń chłopaka, na moment zwolniłam uścisk, tylko po to, żeby po chwili spleść razem nasze palce.
Nie miałam pojęcia, dlaczego aż tak go to dziwiło. Przecież był naprawdę miły i zabawny, a do tego przystojny. Poza tym, zawsze w jego obecności czułam się dziwnie radośniejsza, a motyle w brzuchu praktycznie w ogóle mnie nie opuszczały. No i zabrał mnie na bal, a potem dał mi buziaka i przenocował u siebie. Przez to wszystko czułam się naprawdę jak najszczęśliwszy człowiek na Ziemi.
- Aż tak trudno w to uwierzyć? - spytałam, wyciągając wolną rękę w stronę twarzy chłopaka. Dalej cicho chichocząc pod nosem, wierzchem dłoni, delikatnie przymknęłam buzię chłopaka.
Kiedy Yeonrin splotła swoje palce z moimi, momentalnie poczułem, jak po moim ciele rozpływa się fala przyjemnego ciepła. Uścisnąłem jej dłoń mocniej, mając ochotę przytulić ją do siebie albo pocałować, ale bałem się, że popsuję tym tak wspaniały moment. Spoglądałem więc tylko w jej oczy, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha i powstrzymując łzy, które cisnęły mi się do oczu.
OdpowiedzUsuńI nie, nie było mi smutno - po prostu byłem tak szczęśliwy, że nie byłem w stanie ogarnąć tych wszystkich emocji. Yeonrin mnie lubiła, naprawdę mnie lubiła. Kto by pomyślał, że ten rok będzie dla mnie tak szczęśliwy..? Przez tyle lat nie znalazłem prawie nikogo, kto polubiłby mnie chociaż trochę, a wtedy nagle pojawiła się Yeonrin i na dodatek odwzajemniła moje uczucia. I była taka piękna, taka mądra, taka urocza.
Przytaknąłem głową w odpowiedzi na jej pytanie, kiedy wyciągnęła rękę, by przymknąć moją wciąż otwartą szeroko buzię. Zachichotałem pod nosem, przekładając jedną nogę przez ławeczkę, tak bym mógł przysunąć się bliżej niej. Wyciągnąłem przed siebie wolną rękę, po czym przyciągnąłem Yeonrin bliżej siebie i przycisnąłem ją do swojego ciała. Objąłem ją w talii, opierając swój podbródek na czubku głowy dziewczyny i uśmiechając się przy tym sam do siebie.
- Yeonrin, bądź moja - poprosiłem ją po chwili, mając nadzieję, że się zgodzi. Zdawałem sobie sprawę, że to pewnie trochę dziecinne, ale naprawdę chciałem móc oficjalnie mówić o niej jak o swojej dziewczynie. Chciałem mieć ją tylko dla siebie, jakkolwiek to brzmiało, przynajmniej w takim sensie.
Czując, jak Dongwoo przyciąga mnie do siebie, odwróciłam się ciałem w jego stronę. Puszczając dłoń chłopaka, wyciągnęłam ręce i objęłam go mocno w pasie, wtulając policzek w jego klatkę piersiową. Sama otoczona jego ramionami czułam, jak w moim brzuchu szaleje stado motyli, których nijak nie mogłam uspokoić po tym, gdy do moich uszu dotarły słowa chłopaka, kołatające teraz wciąż i wciąż w mojej głowie.
OdpowiedzUsuń- O ile wtedy ty będziesz mój - odparłam cicho, ignorując palące mnie już policzki. Na moment mój mózg zatrzymał się na słowie mój, przez co miałam wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy mi z piersi. Starałam się jednak nie przejmować tym wszystkim za bardzo, bo ogarniające mnie szczęście skutecznie odstraszało ode mnie nieprzyjemne myśli.
Odetchnęłam głęboko i zachichotałam cicho pod nosem, chowając przy tym twarz w pierś chłopaka, po czym powoli pokiwałam głową, mając nadzieję, że trafnie odczyta moją odpowiedź. Jego prośba wydała mi się naprawdę urocza, w dodatku miło było wiedzieć, że komuś zależy na tobie tak samo, jak tobie na nim.
Zachichotałem radośnie pod nosem, słysząc odpowiedź dziewczyny. Jak człowiek mógł w ogóle być tak uroczy..? Zacisnąłem swoje ręce nieco mocniej wokół niej, całując ją przy tym delikatnie w czubek głowy. Miałem nadzieję, że nie będzie mi miała tego za złe, bo naprawdę nie potrafiłem się powstrzymać, po prostu była zbyt kochana.
OdpowiedzUsuń- Jesteś taka słodka, Yeonrin - powiedziałem, przytulając ją do siebie. Zachichotałem cicho pod nosem, po czym nachyliłem się bliżej jej ucha i odezwałem się do niej cicho. - Od dawna jestem twój.
Uśmiechnąłem się do siebie, myśląc o tym, że teraz będę miał prawo trzymać ją za rękę, kiedy będziemy przechodzić przez szkołę. Będę miał prawo rozmawiać z nią o wszystkim, żaden temat nie był już nieodpowiedni, a do tego będę miał prawo złościć się na każdą osobę, która będzie spoglądała na Yeonrin w taki sposób. Będę miał prawo być o nią zazdrosny! Wcześniej czułem się fatalnie za każdym razem, kiedy przyłapywałem siebie na tego typu myślach, bo przecież nie mogłem być jedynym przyjacielem Yeonrin. Nic nie potrafiłem jednak poradzić na to, że było mi przykro, kiedy myślałem o tym, że pewnie spędza radośnie czas na lekcjach z innymi uczniami z jej rocznika, podczas gdy ja muszę czekać tak długo, by móc ją w ogóle zobaczyć.
- Więc... - zacząłem, nie wiedząc zbytnio jak powinienem to wszystko ubrać w słowa. - Masz chłopaka? - ponowiłem w końcu swoje pytanie, opierając podbródek na czubku jej głowy. Nie potrafiłem przestać się przy tym uśmiechać, więc zdawałem sobie sprawę z tego, że Yeonrin prawdopodobnie wyczuła to w tonie mojego głosu.
Uśmiechnęłam się do siebie, czując jak chłopak całuje mnie w czubek głowy. Niby wydawało się, że to nic wielkiego, ale dla mnie było to zdecydowanie szczególne. Pomimo tego, że siedziałam tutaj teraz, w sali muzycznej, owinięta ramionami Dongwoo, to trudno było mi uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę i miałam wrażenie, że zaraz się obudzę z tego pięknego snu.
OdpowiedzUsuń- Nie mów tak - zawstydzona, przyciągnęłam do siebie jedną rękę i uszczypnęłam chłopaka lekko w ramię. Zachichotałam jednak pod nosem, kiedy zniżył odrobinę głowę i wyszeptał resztę zdania, łaskocząc mnie tym samym swoim oddechem. Po moim cieple momentalnie rozeszła się fala ciepła, a motylki w moim brzuchu rozlatały się już na dobre, więc z powrotem objęłam ręką chłopaka, splatając swoje dłonie na jego plecach.
- Mam - odparłam krótko, bardziej wtulając policzek w miękki materiał jego szaty. Szczerze mówiąc, dalej to do mnie nie docierało, ale byłam szczęśliwa, że go mam. Że mam Dongwoo, który najwyraźniej też był szczęśliwy z tego powodu. Uśmiechnęłam się do siebie, zacieśniając tym samym swój uścisk jeszcze odrobinę mocniej. Chciałam, żeby wiedział, że może na mnie liczyć, i że zawsze będę blisko, gdyby tego potrzebował, ale nie potrafiłam wydobyć z gardła żadnego dźwięku. Miałam więc nadzieję, że dzięki temu małemu gestowi, zrozumie wszystko, co chciałam mu przekazać.
Zachichotałem cicho pod nosem, kiedy Yeonrin zawstydziła się po tym, jak powiedziałem, że jest słodka. Poczułem, że szczypie mnie lekko w ramię, ale nie zwróciłem na to większej uwagi; oprócz pomyślenia sobie oczywiście, że to z jej strony urocze.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę jesteś słodka - powiedziałem, wzruszając ramionami. - To prawda.
Nie potrafiłem nawet opisać, jak bardzo cieszę się, że Yeonrin nie wstydzi się mnie przytulać. Lubiłem mieć ją tak blisko siebie, ale nie chciałem do niczego jej zmuszać, więc byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, kiedy sama decydowała się mnie dotknąć.
- Naprawdę? Szczęściarz z niego - odpowiedziałem, uśmiechając się w jej włosy. Przy okazji wdychałem ich zapach, który swoją drogą, bardzo mi się spodobał. Wyczuwałem w nim nutkę słodkich malin i praktycznie nie potrafiłem przestać wąchać włosów Yeonrin. Po chwili zacząłem przesuwać swoją twarz wzdłuż głowy dziewczyny, próbując jeszcze lepiej wyczuć ich zapach. Zachichotałem pod nosem na myśl, że pewnie przypominam w tamtym momencie psa, ale miałem nadzieję, że Yeonrin nie pomyśli sobie o mnie niczego dziwnego.
- Wracasz do domu na święta? - spytałem ją po chwili, bo w sumie, to zastanawiałem się nad tym od dłuższego czasu. Przygotowałem już dla niej prezent, więc musiałem spotkać się z nią jeszcze przed jej wyjazdem, by móc jej go wręczyć. Chociaż, szczerze mówiąc, w sercu wciąż tliła mi się drobna nadzieja na to, że może jednak Yeonrin zostanie w Hogwarcie i będziemy boli spędzić Święta razem.
Pokręciłam tylko głową, ignorując szczypiące policzki, kiedy Dongwoo znowu powtórzył swoje słowa. Trochę mnie to krępowało, więc wolałam się nie kłócić i przemilczeć tą sprawę.
OdpowiedzUsuń- Czy ja wiem... - odparłam, śmiejąc się cicho, kiedy chłopak zaczął przesuwać się powoli wzdłuż mojej głowy, przy okazji łaskocząc mnie moimi własnymi włosami po policzku. Po plecach przebiegły mi dreszcze na myśl o tym, że teraz znajduje się tak blisko, ale nie ruszałam się z miejsca. Teraz nie przeszkadzało mi to tak bardzo, jak na początku, więc uśmiechnęłam się do siebie, przymykając powieki i ciesząc się z jego obecności. - To raczej ja mam szczęście - dodałam radośnie.
Kiedy Dongwoo wspomniał o Świętach, dotarło do mnie, że Gwiazdka zbliża się wielkimi krokami, a ja dalej nie byłam pewna, co miałabym mu podarować. Od dłuższego czasu myślałam o prezencie dla chłopaka, ale wszystko w końcu zaczynało mi się wydawać takie nieodpowiednie i żałosne. Był dla mnie kimś ważnym i chciałam podarować mu coś, co naprawdę go ucieszy, ale bałam się, że w końcu wyskoczę z czymś, co już posiada i nie będzie mu to potrzebne, albo po prostu mu się nie spodoba.
- Zostaję tutaj - odpowiedziałam po krótkiej chwili, kręcąc przy tym przecząco głową. - A ty?
Pokręciłem głową kilkakrotnie w odpowiedzi na słowa Yeonrin, bo w końcu było zupełnie odwrotnie. To ja byłem osobą, która miała szczęście. Nie chciałem jednak dłużej się z nią na ten temat sprzeczać, bo wiedziałem, że i tak prawdopodobnie nie postawię na swoim, a zdecydowanie wystarczało mi małe zwycięstwo, które uznałem osobiście w swojej głowie.
OdpowiedzUsuńAlbo po prostu oboje mieliśmy szczęście, i ja, i Yeonrin. Uśmiechnąłem się na myśl o tym, przyciągając ją do siebie odrobinę mocniej.
- Naprawdę? Czemu nie wracasz? - spytałem ją od razu, otwierając oczy szeroko ze zdziwienia. Byłem pewien, że Yeonrin, jak zresztą większość uczniów, wraca do domu na Święta, bo w końcu kto chciałby spędzać w szkole nawet wolne od niej dni..? - Też zostaję - dodałem po chwili, odsuwając się na chwilę od dziewczyny na tyle, by móc spojrzeć jej przy tym w oczy i się do niej uśmiechnąć.
Co prawda rodzice już dawno wysłali do mnie list z wiadomością, że spodziewają się mnie w trakcie Świąt, ale zwyczajnie go zignorowałem. Nie spieszyło mi się z powrotem do domu - zdecydowanie wolałem przebywać w Hogwarcie, gdzie przynajmniej czułem się wolny.
- Mój brat z narzeczoną jadą do jej rodziców, więc nie będzie nikogo w domu - odparłam, wzruszając ramionami. Od paru lat Boże Narodzenie spędzałam tylko z bratem, dopiero potem dodatkowo pojawiła się jego dziewczyna. Zwykle starali się wszystko organizować tak, żebym i ja nie musiała wtedy zostawać sama, ale teraz, skoro i tak byłam w szkole, to przecież nie mogłam psuć im kolejnej okazji do rodzinnego świętowania. No i dodatkowo nie musiałam się przynajmniej niepotrzebnie przemieszczać w tą i z powrotem, stresując się tylko podróżą. Poza tym, nawet gdybym zdecydowała się wrócić, nie pozwoliłabym im znowu zmieniać planów, a przygotowywanie Świąt w domu dla jednej osoby też nieszczególnie miało sens, skoro i tak miałabym robić wszystko sama dla siebie. W takiej sytuacji, i tak i tak siedziałabym w Święta sama, więc wolałam zostać w szkole, gdzie zawsze jednak ktoś się kręcił.
OdpowiedzUsuńOdpowiedziałam uśmiechem na uśmiech Dongwoo, kiedy chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu, na myśl o tym, że skoro i on zostaje, to moglibyśmy spędzić Gwiazdkę razem. Wcześniej nawet nie pomyślałam o takiej możliwości, więc pomimo tego, że szczerze się z tego cieszyłam, to w środku gryzło mnie jakieś nieprzyjemne uczucie.
- A ty? Czemu nie wracasz do domu? - spytałam, przyglądając mu się uważnie.
Przytaknąłem głową kilkakrotnie w odpowiedzi na jej słowa, zastanawiając się, czy nie jest jej przykro, że zostaje na Święta w Hogwarcie. Niby nie było to takie złe, bo zamek ozdabiano wtedy mnóstwem pięknych ozdób, które sprawiały, że wydawało się w nim jeszcze przytulniej niż zwykle, a szkoła zawsze oferowała jakieś atrakcje. Podczas kolacji wigilijnej można było spróbować przysmaków, które nie były serwowane na żadną inną okazję, a do tego nauczyciele wydawali się jacyś milsi i bliżsi, więc panująca w szkole atmosfera również była przyjemna. Święta spędzone z rodziną zawsze wydawały się jednak o wiele lepsze, bo wtedy człowiek chyba nie odczuwał tej dziwnej samotności.
OdpowiedzUsuń- Mieszkasz tylko z bratem i jego narzeczoną? - spytałem ją po chwili, opierając ponownie brodę na czubku jej głowy. W sumie, to nigdy wcześniej nie zdarzyło nam się rozmawiać na ten temat, więc nie wiedziałem praktycznie niczego na temat rodziny Yeonrin. Tak samo zresztą, jak ona nie wiedziała niczego o mojej rodzinie i w sumie, to dobrze się z tym czułem. Dlatego miałem wrażenie, że coś przewraca mi się w żołądku, kiedy nagle spytała mnie o to, czemu nie wracam do domu.
- Lubię spędzać Święta w Hogwarcie - odpowiedziałem w końcu, uśmiechając się pod nosem. Mówiłem prawdę, nie miałem najmniejszego zamiaru okłamywać Yeonrin, ale trochę bałem się opowiedzieć jej o swojej rodzinie. Nie chciałem, żeby pomyślała sobie, że jestem taki sam jak oni, kiedy tak naprawdę zupełnie się od nich różniłem.
Przez chwilę kłóciłam się sama ze sobą w myślach o to, czy lepiej od razu wyznać chłopakowi prawdę, czy przemilczeć teraz kilka spraw. W końcu jednak pokiwałam powoli głową, kiedy Dongwoo znowu oparł się o nią podbródkiem i wcisnęłam policzek w jego klatkę piersiową.
OdpowiedzUsuń- Tylko z nimi, moi rodzice nie żyją - wyznałam w końcu, bo przecież nie było to żadną wielką tajemnicą. Prędzej czy później i tak by się dowiedział. Poczułam się jednak trochę głupio, że mówię mu o tym teraz, bo nie chciałam, by Dongwoo czuł się źle przez tą informację albo niepotrzebnie się zamartwiał, ale wolałam, żeby po prostu o tym wiedział.
Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy chłopak wspomniał o tym, że lubi spędzać tutaj Święta. Podejrzewam, że niewielu uczniów myślało podobnie, ale skoro jemu się tu podobało, to pewnie nie było tak źle. Sama w zeszłym roku wróciłam do domu, więc to praktycznie był pierwszy raz, kiedy miałam je spędzić w szkole, ale teraz jakoś nieszczególnie mi to przeszkadzało.
- Chyba też to polubię - powiedziałam, uśmiechając się szeroko i ściskając Dongwoo odrobinę mocniej.
Coś ścisnęło mnie w sercu, kiedy Yeonrin wyznała nagle, że jej rodzice nie żyją. Zacząłem żałować, że ją o to spytałem, bo nie chciałem, żeby się przeze mnie smuciła, ale z drugiej strony cieszyłem się, że mi o tym powiedziała. Spodziewałem się, że zapewne nie chwali się tym każdej napotkanej osobie, więc miło było wiedzieć, że wie, iż może na mnie polegać.
OdpowiedzUsuńChciałem, żeby powiedziała mi coś więcej na ten temat, ale nie miałem zamiaru tego z niej wyciągać. Mogłem spokojnie poczekać, aż kiedyś poczuje się na to gotowa i wszystko mi opowie. Było mi jej naprawdę żal, więc przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, ściskając odrobinę mocniej. Miałem nadzieję, że zrozumie co mam na myśli poprzez ten gest.
- Serio? - spytałem, uśmiechając się pod nosem, kiedy Yeonrin uznała, że chyba polubi Święta w Hogwarcie. - Jest całkiem fajnie, pewnie ci się spodoba.
W głowie wyobrażałem już sobie, jak siedzimy przy choince, a ja wręczam Yeonrin prezent i uśmiecham się do niej radośnie. Mogliśmy też pójść pobawić się trochę na śniegu, albo pochodzić po Hogsmeade, a w Wigilię mogłem przenocować u siebie Yeonrin. W sumie, to w ogóle mogła przeprowadzić się do mojego pokoju na te dni - wtedy żadne z nas nie czułoby się samotne. Zachichotałem cicho na tę myśl, wyobrażając sobie reakcję dziewczyny, ale wolałem na razie jej tego nie proponować. Nie chciałem, żeby odebrała to w jakiś dziwny sposób.
Uśmiechnęłam się szeroko do siebie, czując jak Dongwoo przyciąga mnie do siebie jeszcze bliżej. Teraz siedzieliśmy już naprawdę blisko, ale cieszyłam się z takiego obrotu sytuacji. Było mi wygodnie, przyjemnie ciepło i przede wszystkim - bezpiecznie. Trochę tak, jakby jego ramiona odgradzały mnie od reszty świata, a przy tym od wszystkich zmartwień i smutków.
OdpowiedzUsuń- Mhm - mruknęłam w materiał jego szaty. - Spędzimy Święta razem - powiedziałam cicho, czując jak na usta wkrada mi się uśmiech.
Szczerze mówiąc, nikt jeszcze nie powiedział tego na głos, więc nie byłam pewna co do jego planów, ale czułam, że pewnie i chłopakowi podoba się ta wizja. Skoro i tak zostaje w szkole, to mogliśmy posiedzieć razem. W brzuchu już czułam przyjemne łaskotanie na myśl o tych wszystkich rzeczach, które moglibyśmy razem porobić i przy tym nie przejmować się żadnymi zajęciami czy zadaniami domowymi.
Gdy tylko pomyślałam, o odrabianiu zadań domowych, od razu coś mnie uderzyło. Niechętnie rozluźniając swój uścisk, westchnęłam głośno, po czym odkleiłam policzek od klatki piersiowej chłopaka, aby móc na niego spojrzeć.
- Powinieneś chyba wrócić do szukania profesora Binnsa - powiedziałam, spoglądają mu w oczy. Smutno mi się robiło na myśl, że kolejny raz musimy się rozstać, ale Dongwoo naprawdę nie powinien zaniedbywać swoich obowiązków, tym bardziej, że to ja mu przeszkodziłam w poszukiwaniach nauczyciela. Poza tym, pocieszałam się faktem, że teraz będziemy się pewnie spotykać częściej, niż dotychczas.
- Już nie mogę się doczekać - powiedziałem, chichocząc pod nosem, kiedy w głowie wciąż miałem obraz Yeonrin mieszkającej w moim pokoju. Mogłaby spokojnie sypiać w moim łóżku, w końcu już raz to zrobiła, a teraz byliśmy parą. Ta myśl wywołała miłe łaskotanie w moim brzuchu.
OdpowiedzUsuńOd razu pomyślałem też o tym, że chyba powinienem przystroić nieco swój pokój, by nadać mu świątecznego nastroju. Kto wie, może faktycznie spędzimy w nim sporo czasu, więc przydałaby się choinka i kilka świątecznych girland oraz lampek, porozwieszanych dookoła.
Pokręciłem głową kilkakrotnie, przyciągając przy tym Yeonrin z powrotem do siebie, kiedy rozluźniła uścisk i przypomniała mi o profesorze Binnsie. Szczerze mówiąc, to tamta sprawa była dosyć ważna, ale naprawdę nie chciałem jeszcze się z nią rozstawać, tym bardziej, że było mi tak miło i przyjemnie, kiedy mogłem przytulać do siebie Yeonrin.
- Nie chcę się jeszcze z tobą rozstawać - mruknąłem, opierając podbródek na czubku jej głowy.
Zachichotałam, kiedy Dongwoo z powrotem przyciągnął mnie do siebie, opierając podbródek na mojej głowie. Całe ciało mnie łaskotało na myśl, że chłopak tak chętnie mnie do siebie przytula i najwyraźniej sam nie chce mnie nigdzie wypuszczać. Sama nie chciałam tak szybko się z nim rozstawać, ale rzeczywistość niestety wzywała.
OdpowiedzUsuń- Ja też nie - wymamrotałam w jego szatę. - Ale masz chyba jakieś wypracowanie do napisania - przypomniałam mu, odsuwając się odrobinę, aby mógł mnie dobrze zrozumieć. Naprawdę nie chciałam jeszcze wracać do siebie, ale wolałam, żeby chłopak odrobił swoje zadanie domowe, niż później miał kłopoty przez jego brak. Kolejny raz więc, niechętnie wyswobodziłam się z jego uścisku, i spojrzałam mu w oczy. - Niedługo znowu się zobaczymy - powiedziałam wesoło, uśmiechając się szeroko do chłopaka.
Powoli sama już zaczynałam tęsknić za Dongwoo, chociaż dalej przecież siedzieliśmy razem na jednej ławeczce. Miałam więc nadzieję, że czas szybko mi zleci i nie będę musiała tęsknić za nim dłużej, niż to konieczne.
Mruknąłem niezadowolony, kiedy Yeonrin wspomniała o wypracowaniu. Tak okropnie nie chciało mi się go pisać, tym bardziej, że teraz i tak byłem zajęty myślami o swojej dziewczynie. Swojej dziewczynie. Zachichotałem z radości cicho pod nosem, po raz kolejny uświadamiając sobie, że Yeonrin naprawdę zgodziła się ze mną chodzić.
OdpowiedzUsuńOdsunąłem się od niej ze smutną miną, ale wiedziałem, że Yeonrin ma rację, więc westchnąłem po prostu głośno i odpowiedziałem uśmiechem na jej uśmiech. W końcu przecież i tak już niedługo czekało nas kolejne spotkanie, które zapewne miało być tak samo miłe, jak to.
- Napiszę do ciebie - powiedziałem w końcu, podnosząc się z ławeczki i wyciągając do niej rękę, bo pomóc jej wstać. - Masz jeszcze na dzisiaj jakieś plany? - spytałem po chwili, przyglądając się jej uważnie. Nie miałem jednak nic konkretnego na myśli, po prostu ciekawiło mnie co będzie robiła Yeonrin przez resztę dnia. Uśmiechnąłem się od ucha do ucha, kiedy na myśl przyszła mi kolejna rzecz, o którą mogłem ją spytać.
- Będziesz o mnie myślała..? - zapytałem, uśmiechając się przy tym jak debil.
- Będę czekać - powiedziałam, uśmiechając się do siebie na myśl o kolejnym liście od chłopaka. Naprawdę bardzo je lubiłam, nawet jeśli miałam małe problemy ze zrozumieniem, o czym właściwie w nich pisał. Cieszyłam się jednak, że w ogóle to robi, i to właściwie było najważniejsze.
OdpowiedzUsuńZłapałam rękę Dongwoo, kiedy ten podniósł się z ławeczki i sama wstałam na nogi, uśmiechając się do niego. Miałam mu odpowiedzieć właśnie na pytanie, ale po chwili zadał kolejne, a ja poczułam, jak na policzki wstępuję mi czerwone rumieńce.
- Może - odparłam krótko, posyłając mu uśmiech. Właściwie, to Dongwoo przejrzał moje plany, jakie miałam na resztę dnia, ale głupio było mi się do tego przed kimkolwiek przyznać. Zamiast tego więc, ścisnęłam jego dłoń trochę mocniej, po czym powoli skierowałam się w stronę drzwi, ciągnąc chłopaka za sobą. Po drodze jeszcze raz spojrzałam za siebie na pianino, które pewnie nieraz będę przywoływała w myślach z uśmiechem na ustach. - Najpierw jednak zajmę się pracą domową - dodałam po chwili, odwracając głowę do chłopaka i uśmiechając się szeroko.
Trzymając się za ręce, dotarliśmy w końcu do wyjścia i opuściliśmy salę muzyczną.
[Z/L] x2
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem co robić. Kompletnie nie wiedziałem co robić i czytanie jakiś popularnych wśród mugoli książek kryminalnych nie sprawiało mi przyjemności. Więc po prostu udałem się na przechadzkę po zamku, tak jak to miałem w zwyczaju. Nie spodziewałem się tłumów i nie przeliczyłem się. To jeszcze nie był dzień na to by rozlewać się grupami na korytarzach, bo przecież trzeba się jeszcze było uczyć na dzień jutrzejszy. Kto się uczy ten się uczy. Jak się okazało, gdy przemierzałem kolejne korytarze, jedną z osób, która się nie uczyła, był sam jegomość Kim Jongdae. Wyraźnie słyszałem jego głos. On śpiewał. Podążałem za dźwiękiem i doprowadził mnie on do sali muzycznej, której drzwi były uchylone. Ah, nawet drzwi nie potrafi zamknąć?
OdpowiedzUsuńNic jednak nie mówiąc wkradłem się do środka i najciszej jak mogłem zamknąłem drzwi za sobą. Spojrzałem na niego i musiałem przyznać, że jego głos rzeczywiście nadawał się do śpiewu. Był piękny. Przysiadłem na pobliskiej ławce i obserwowałem go z dystansu. Był skupiony na tym co robił, bo przez dłuższy czas nie zdawał sobie sprawy z tego, że ma słuchacza. Dopiero po pewnym czasie moje intensywne spojrzenie skrzyżowało się z jego zaskoczonym wzrokiem. Nie odezwałem się, czekałem aż to on coś powie, albo po prostu będzie śpiewał dalej.
Pedał Oh
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie odzywał się. Nie sądziłem, że zaskocze go swoją obecnością do tego stopnia, że nie będzie w stanie wydusić z siebie żadnego słowa przez ponad minute. Stał i przyglądał się mi, jakby właśnie zobaczył coś pokroju zjawy, w którą trudno było uwierzyć. Nim ten przemówił zdążyłem podnieść się z miejsca z zamiarem pójścia w jego kierunku, by sprawdzić czy może ktoś nie rzucił na niego jakiegoś zaklęcia. Zaraz jednak zadał dość banalne pytanie po czym... po prostu się potknął. Obserwowałem każdy jego ruch i nie wyłapałem tego, jak mu się w ogóle to udało. Podbiegłem do niego szybko, zaraz pomagając podnieść się z podłogi.
OdpowiedzUsuń- Żyjesz?- spytałem mierząc go wzrokiem i przytrzymałem na wszelki wypadek jego ramiona gdyby miał zamiar się po raz drugi przewrócić. Patrząc jednak na jego zrezygnowaną minę, nie mogłem się powstrzymać... i się zaśmiałem. Była to krótka chwila, bo zaraz oprzytomniałem i przyłożyłem dłoń do ust tak by zasłonić niechciany uśmiech, którego zaraz pozbyłem się z mojej twarzy. Odchrząknąłem zmieszany.
- Od jakiejś chwili siedziałem i cie słuchałem. Nie zamknąłeś drzwi i właściwie trochę niosło po korytarzach, a pech chciał, że przechadzałem się niedaleko- odpowiedziałem chłodnym tonem głosu, na jego wcześniej zadane pytanie.
Mr. Oh
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czemu odczuwałem chorą satysfakcję z tego, że ten tak się zmieszał. I jeszcze podziękował! No pięknie, po prostu. Jednak jak tylko posłał mi spojrzenie, które wyrażało więcej niż tylko chęć mordu, gdy się śmiałem, postanowiłem, że nie będę powtórnie się śmiać z jego niezdraności, pomimo tego, że wydawała mi się ona nadzwyczaj komiczna. Niewiele osób chyba tak często sobie coś robiło jak ten stojący przede mną okaz. Założyłem ramiona na klatce piersiowej mierząc go wzrokiem po tym jak zadał pytanie. Wzruszyłem ramionami i jakby nigdy nic nawiązałem z nim kontakt wzrokowy, by chłopak miał pewność, że to co miałem zamiar powiedzieć nie było kłamstwem.
OdpowiedzUsuń- Wcale nie uważam, że fałszujesz. Według mnie masz naprawdę piękny głos i w sumie szkoda, że tak szybko zorientowałeś się, że ktoś cię obserwuje- oznajmiłem.
Wielbiciel Chena- Sehun
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- W łóżku mógłbym ci pokazać lepiej moje zdolności wokalne... - chłopak wypowiedział te słowa, a mi one obiły się echem po głowie. Co on właśnie powiedział? Rozszerzyłem nieco oczy i uchyliłem już usta by coś odpowiedzieć, jednak żaden dźwięk ich nie opuścił. Na szczęście chłopak się odwrócił speszony i zaczął układać nuty. Ja cały czas analizowałem to jedno zdanie i tak jakoś automatycznie przeniosłem wzrok na tyłek starszego, który był idealnie podkreślony przez jego czarne spodnie. W tym samym momencie chłopak zaczął nawijać coś, jednak ja nie skupiłem się na jego słowach. Co jak co, ale takich słów mógłbym się spodziewać po każdym, ale nigdy nie liczyłbym na to, że usłyszę je jak padają z ust Kim Jongdae. Po upływie chwili udało mi się jednak otrząsnąć. Zbliżyłem się do chłopaka i zajrzałem mu przez ramię, by sprawdzić co robi chociaż doskonale wiedziałem, że po prostu się denerwował. Był tak zaabsorbowany tymi kartkami, że nie zwrócił uwagi na to, że jestem tak blisko.
OdpowiedzUsuń- Dużo mówisz kiedy się denerwujesz. To w sumie słodkie, hyung- powiedziałem mu na ucho, owiewając jego szyję swoim gorącym oddechem. Reakcja była niemal natychmiastowa, kartki wyleciała mu z rąk, a on się po nie schylił, wspinając się tym samym w moim kierunku. To była prowokacja? Oparłem dłonie na jego biodrach i poczułem jak się wzdrygnął, zaraz się wyprostował przez co jego plecy przyległy do mojej klatki piersiowej.
- To była propozycja, Jongdae?- spytałem przyciszonym głosem, głowę wspierając na jego ramieniu. W głowie powoli odliczałem sekundy do momentu gdy mi się wyrwie, ucieknie i przy okazji zostawi odbitą swoją rękę na moim policzku. Szczerze, tego właśnie się spodziewałem.
Sehun, aka martwy Sehun
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńChłopak zaraz odwrócił się do mnie przodem. Spojrzałem mu w oczy i westchnąłem bezgłośnie w reakcji na to jaka była między nami przestrzeń. Wystarczyłoby bym się lekko nachylił i mógłbym go pocałować, czyli jednak chyba było to trochę za blisko, prawda? Przez to, że cały czas utrzymywałem z nim kontakt wzrokowy, doskonale wyłapałem ten moment gdy był wręcz zły. Co dziwne wcale nie wydarł się na mnie, nie odepchnął, nawet nie wyklął co mnie zaskoczyło. Na jego odpowiedź jedynie uśmiechnąłem się półgębkiem. Pstryknął mnie w nos, na co prychnąłem i pozwoliłem mu odsunąć się ode mnie. Odwrócił się, a ja od razu rozsmarowałem swój nos. Nie żeby to pstryknięcie było jakoś bolesne, ale nie lubiłem jak ktoś mi tak robił, bo kojarzyło mi się to ze znienawidzoną przeze mnie ciotką, która miała w zwyczaju tak mi robić. Już miałem coś o tym powiedzieć by więcej tak nie robił, gdy mój wzrok znowu padł na jego pośladki. Czy to była prowokacja? Czy może on zawsze tak chodził, a ja nie zwracałem na to uwagi?
OdpowiedzUsuń- Czy ty chcesz mnie sprowokować? Jak dla mnie to otwarta propozycja, z której w sumie chętnie bym skorzystał. Wiesz, chciałbym usłyszeć jakie możliwości ma twój głos... I nie tylko- ostatnie słowa dodałem trochę ciszej, a na mojej twarzy wykwitł kpiący uśmieszek. Odwróciłem się by usiąść na ławie fortepianowej i ponownie wbiłem swoje spojrzenie w Jongdae, a dokładniej to jego plecy.
Mr Hun
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń- Nie wiesz o co mi chodzi, ah tak- przytaknąłem głową, obserwując badawczo każdy jego ruch. Gdy się do mnie zbliżył, nie przestałem się uśmiechać. Odważył się nachylić nade mną, wspierając się tym samym na moich kolanach, a jego słowa wyrwały z mojego gardła cichy śmiech. Wprowadził mnie chłopak w dobry humor, no proszę.- Dla chcącego nic trudnego w sumie, Chen Chen- mruknąłem rzucając mu wyzywające spojrzenie.- Ale masz rację, raczej musze zadowolić się marzeniami. Chwała, że mam rozwinięta wyobraźnię- dodałem podążając za nim wzrokiem.
OdpowiedzUsuńSzczeniak Hun
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOdwróciłem się przodem do instrumentu, tym samym posyłając chłopakowi kolejny uśmiech. Tym razem był to jeden z tych, które stosowałem by uwodzić jakieś naiwne mugolki i nie tylko.
OdpowiedzUsuń- Myślę, że powinieneś się cieszyć, że to pozostaje w mojej głowie, bo wgląd w moje wyobrażenia mógłby cię zgorszyć, a nie chcę się przyczynić do demoralizacji tak niewinnej istoty jak ty- stwierdziłem po czym wbiłem wzrok w klawisze fortepianu. Były takie czyste, jak nowe, no ale czego się spodziewać po instrumencie, który pewnie był zaczarowany. Wzdrygnąłem się nagle na dźwięk zdrobnienia jakiego starszy użył. Przeniosłem na niego wzrok po czym z powrotem wróciłem nim do klawiszy. Ułożyłem palce na klawiszach i przypominajac sobie dni, gdy poświęcałem się nauce gry na tym instrumencie, zacząłem grać jakiś zapamiętany utwór.
Muzyk Oh