CIEPLARNIA III

Witamy w CIEPLARNI TRZECIEJ.
Wiesz, że uczniowie nie powinni tutaj przebywać, racja...? Hmm. Zachowaj ostrożność i nie zbliżaj się do Brzytwotrawy. Uważaj również na sadzonki Diabelskich Sideł, które zasadziła ostatnio pani Sprout.
Ach, i dodatkowo! Obyś miał szczęście i nie wpadł na nauczycieli. Albo prefektów, w końcu z nimi jeszcze gorzej...

51 komentarzy:

  1. Nie ukrywał zaskoczenia, kiedy dziewczyna pociągnęła go za ramię, jednak był jeszcze bardziej zaskoczony, kiedy znaleźli się w tajemniczym pomieszczeniu. W jego głowie natychmiast odezwał się głos zdrowego rozsądku mówiący o tym, że nie są tutaj legalnie. Spojrzał z lekką paniką na Ji Eun. Nie chciał stracić punktów ani tym bardziej natknąć się na profesor Sprout, która darzyła go dużym zaufaniem. Ciekawość okazała się jednak silniejsza, niż mógłby przypuszczać.
    Powolnym krokiem przeszedł po cieplarni, z rozwagą przyglądając się znajdującym się tutaj roślinom. Niektóre z nich wyglądały naprawdę groźnie, toteż wolał trzymać się od nich na dystans. Cały czas zerkał na Ji Eun, żeby sprawdzić, czy ta na pewno za nim idzie i czy przypadkiem nie był to przykry żart z jej strony, żeby przyjść tu i zostawić go na pastwę żyjątek albo co gorsza - prefektów lub nauczycieli. Ufał jej jednak na tyle, by wiedzieć, że nie jest tym typem osoby.
    - Jesteś pewna, że możemy tutaj przebywać? - w końcu nie wytrzymał i zadał pytanie. W jego głosie można było wyczuć drobną panikę. - Uczniowie nie mogą wchodzić do tej cieplarni. Miejmy nadzieję, że nikt nas nie nakryje...

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  2. Cały czas podążała za nim z dumą na twarzy. Wiedziała jak bardzo lubi zielarstwo, chciała zrobić mu miłą niespodziankę i jak na razie miała wrażenie, iż się jej udało. Obserwowała go z zaciekawieniem, jednak jeśli chodziło o rośliny, to trzymała ogromny dystans. Modliła się tylko, by żaden nauczyciel ich nie przyłapał, to by wszystko zniszczyło. Chętnie by przejęła punkty ujemne za niego, lecz byli w tym samym domu, to nic by nie dało.
    - Szczerze powiedziawszy, to nie do końca, ale raczej nikt nas nie przyłapie - powiedziała wesoło. - A jak coś, to powiem, że to moja wina.
    Wzruszyła ramionami.
    - W końcu to ja cię tutaj zaciągnęłam a ty nie wiedziałeś, gdzie mam zamiar pójść - dodała po chwili. - Z tego co jednak wiem, to profesor Sprout jest zajęta innymi rzeczami a ty przecież przyszedłeś się tylko rozejrzeć. W końcu lubisz rośliny....
    Ostatnie zdania zaczęła wypowiadać z nutą nieśmiałości, która była do niej nie podobna.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam taka zirytowana! Pan pleśniowy Snape wysłał mnie do cieplarni III po jakąś roślinkę do eliksirów. Nie wiem czego bardziej nienawidziłam: jego wykrzywionej twarzyczki czy tej śmierdzącej pleśnią klasy, w której mieliśmy Eliksiry. Weszłam do cieplarni, prawdę mówiąc ucieszona, bo lubiłam tę dżunglę. Szczególnie te z numerem III, bo można było zobaczyć tu ciekawe roślinki, a ja, jako że kocham naturę, cieszyłam się, bo rzadko miałam okazję tu wchodzić. Kiedy tylko zobaczyłam parkę uczniów i to z mojego domu byłam zdziwiona. Nie sądziłam, że mam takich niegrzecznych tygrysków w swoich progach, którzy łamali by regulamin. Ja oczywiście byłam prefektem, więc mogłam tu wchodzić kiedy chciałam, a tym bardziej z pozwoleniem nauczyciela. Podeszłam trochę bliżej. Chyba mnie nie dostrzegali, bo ukryłam się za jakimś bujnym krzakiem i wtedy spostrzegłam, że to przecież Sunho i jakaś dziewoja. Nie wierzyłam, że ten chłopak może złamać regulamin. Na dodatek był tu z dziewczyną, czyżby randka? Nawet on, nasz biedak Hufflepuff ma drugą połówkę, a ja?! Nie mogłam w tej sytuacji nic zrobić. Nie mogłam dać im punktów, przecież byli z mojego domu, ale zawsze mogłam ich tu przyłapać, niczym Szybki Gyu i dać im reprymendę. Mimo to nie potrafiłam im zepsuć tej chwili. Coś w głębi mnie krzyczało, że ja w ich sytuacji nie chciałabym, aby mi ktoś przeszkodził. Na szczęście składnik, który potrzebował Snape, był zaraz przy wejściu, więc zebrałam go tyle ile musiałam i po cichu opuściłam pomieszczenie. Jak dorwę tego biedaka Sunho to mu nie dam żyć! Ghihihi!
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  4. Słowa dziewczyny go nie uspokoiły - w końcu właśnie łamał regulamin szkolny i robił to chyba pierwszy raz w życiu - ale z jakiegoś powodu nie chciał opuszczać tego miejsca. Postarał się wyciszyć wyrzuty sumienia i odrzucić wszelkie czarne scenariusze, jakie przychodziły mu do głowy. W końcu z drugiej strony mógł zobaczyć coś, czego nie dane byłoby mu zobaczyć, gdyby zachował grzeczność i układność do samego końca. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz, a Ji Eun była osobą, której z pewnością mógł zaufać.
    - Nie mów tak - powiedział po chwili i spojrzał na nią z pełną powagą w oczach, w których zabłysnęły dwa osobliwe ogniki. - Jeśli coś się stanie, to będzie nasza wina. Gdybym chciał wyjść, to bym wyszedł. Ale jestem tu z tobą... tak? - powiedział niemal na jednym wdechu, po czym odetchnął lekko i uśmiechnął się do niej.
    Nagle jego uwagę przykuła pewna roślina. Był niemal stuprocentowo przekonany, że jeszcze parę dni temu widział jej obrazek w książce, którą udało mu się wypożyczyć z działu ksiąg zakazanych. Podszedł do niej i nieśmiało wyciągnął rękę - wiedział, że z takową trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie.
    - Oj - wymamrotał, gdy raptownie roślina wyciągnęła ku niemu swą paszczę - i gdyby nie fakt, że w ostatniej chwili schował rękę za plecami, prawdopodobnie mogłoby się to skończyć dość nieprzyjemnie. Zachwiał się lekko, omal nie wpadając na Ji Eun. Tym razem grawitacja okazała się jego małym sprzymierzeńcem.
    - Wybacz - powiedział szybko i uśmiechnął lekko w zakłopotaniu.

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziała z początku niepewność, która malowała się w jego oczach. Cieszyła się jednak, iż ona zaczęła powoli zanikać. Nie chciała go do niczego zmuszać, jednak trochę szkoda by było zniszczyć tak dobrą okazję do spędzenia wspólnego czasu.
    Odwzajemniła uśmiech, słysząc jego słowa. Dzięki nim dziewczyna poczuła się wyjątkowo miło. Miała pozycję dość wysoką w szkole, popularna, miała pełno znajomych. Nikt teraz jednak nie zwracał uwagi na takie rzeczy, jak chłopak. Była pewna, że większość jej znajomych przystałaby na propozycję zwalenia winy na nią.
    Z zamyślenia wyrwał go jego głos. Gwałtownie wciągnęła powietrze, widząc roślinę, która o mało nie zjadła ręki Sunho. Fakt, iż ten na nią prawie wpadł, był najmniej ważny i w ogóle nie zwróciła na to uwagi.
    - Nic ci się nie stało - powiedziała z troską w głosie. - Jeju, musisz uważać. Niektóre z tych roślin są przerażające.
    Spojrzała na jego rękę z ulgą stwierdzając, iż nie ubyło jej nic.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  6. - Spokojnie, mam wszystko pod kontrolą - zaśmiał się lekko słysząc zmartwienie w jej głosie. - Ta była tylko odrobinę drażliwa.
    Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś niewielkiego pojemniczka, który mógłby napełnić wodą. Pomyślał, że agresywna roślinka może być spragniona, więc czym prędzej chciał wcielić swój plan w życie. Nagle dostrzegł zieloną konewkę stojącą tuż obok ścianki porośniętej bluszczem. Ku jego zadowoleniu - była pełna, więc prędko wlał odrobinę życiodajnego płynu do doniczki, na co roślinka zareagowała beknięciem - o ile można to było tak nazwać.
    - Widzisz? - zwrócił się do dziewczyny. - Nie ma się czego obawiać.
    Powstał z miejsca i z szerokim uśmiechem przeszedł się w dalszą część pomieszczenia. Wiedział, że nie może za bardzo ryzykować, bo prawdopodobnie im głębiej, tym bardziej niebezpiecznie. Nie chciał też wpakować się w jakieś tarapaty. To byłby podwójny wstyd, gdyby musiał ich ratować nauczyciel.

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  7. IU nie była do końca przekonana, co do jego kontroli. Przecież o mało co a straciłby rękę, te fakt nie pozwalał jej być spokojną. Obserwowała uważnie jego poczynania, marszcząc lekko brwi. Gdy jednak za drugim razem roślina wydała się być mniej agresywna, mogła odetchnąć z ulgą.
    - Spróbuję się nie obawiać, ale uważaj lepiej - powiedziała.
    Postanowiła już za nim nie iść, ona nie wiedziała jak się obchodzić z florą. Z fauną owszem, lecz nie florą.
    - Jeśli pozwolisz, to ja już się zagłębiać w tą dżunglę nie będę - powiedziała, nadal śledząc go wzrokiem.
    Nie wybaczyłaby sobie, gdyby jednak coś mu się stało. W końcu to ona go tu przyprowadziła, to byłaby jej tylko i wyłączna wina.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  8. Odchodząc nieco dalej prędko zdał sobie sprawę, że przebywanie w tych okolicach nie jest zbyt bezpieczne, a rośliny z każdym jego krokiem wydawały się coraz bardziej podejrzane. Przypadkowo nadepnął którejś z nich na pnącze i chyba tylko szczęściem nic wielkiego się nie wydarzyło - poza tym, że roślina poruszyła się groźnie. Cofnął się niepewnie, chwilę potem prędkim krokiem zmierzając w stronę miejsca, gdzie rozstał się z Ji Eun. To chyba jednak nie był zbyt dobry pomysł...
    - Ji Eun, jesteś tutaj? - rzucił w przestrzeń, a kiedy nie otrzymał odpowiedzi, odrobinę spanikował. Postąpił jeszcze kilka kroków, uważnie rozglądając się wokół swojej osoby. Odniósł nieprzyjemne wrażenie, że coś uporczywie się na niego patrzy. Ta cisza zaczęła wydawać mu się przerażająca.
    Nagle wpadł na coś, co tylko spotęgowało owo uczucie. Jego twarz nagle zrobiła się bledsza o kilka tonów, a ręka odruchowo powędrowała w stronę serca. Natychmiast przymknął powieki, jednak - ku jego zdziwieniu - nic się nie wydarzyło.
    Otworzył oczy ponownie i zamrugał kilkakrotnie powiekami, kiedy zorientował się, że ma przed sobą postać dziewczyny.
    - Rety, przestraszyłaś mnie - odetchnął głęboko, opuszczając dłoń z klatki piersiowej. - Jak dobrze, że jesteś... Już myślałem, że coś się stało.

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  9. Chłopak szybko zniknął jej z oczu a samotność, w której pozostałą dziewczyna, stała się przerażająco. Wydawało się, jakby nagle wszystkie rośliny zaczęły ją obserwować.
    - Roślinność to nie moja bajka chyba - powiedziała cicho do siebie.
    Zaczęła cofać się do tyłu, do miejsca, gdzie flora wydawała się być najbardziej bezpieczna. Nie wiedziała jednak, że aż tak bardzo się oddaliła od miejsca rozstania z Sunho. Słysząc jego głos, postanowiła jednak wrócić. Przy nim czuła się jakoś tak bezpieczniej, w końcu znał się na zielarstwie.
    Widząc jego przestraszoną minę, sama dostała uczucia, jakby miała dostać zawału. Patrzyła na twarz chłopaka z szeroko otwartymi oczami.
    A może on choruje na jakąś chorobę serca? - przemknęło jej przez myśl.
    Już miała zacząć krzyczeć czy coś, ale wtedy on otworzył oczy. Jego słowa ją uspokoiły a ona odetchnęła z ulgą.
    - Patrząc na twoją minę już się bałam, że to tobie coś się stało - powiedziała, jednocześnie czując, jak jej serce powoli wraca do normalnego rytmu.
    - To miejsce jest przerażające - powiedziała cicho, patrząc na rośliny.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  10. Powoli jego oddech się stabilizował i udało mu się doprowadzić do względnego porządku. Patrząc na reakcję Ji Eun, to właśnie on przysporzył jej najwięcej kłopotów, przez co coraz bardziej zaczął żałować tego, że poszedł w tamto miejsce. Dziewczyna wyglądała na naprawdę wystraszoną, a on nie chciał, żeby zapamiętała to spotkanie jako coś nieprzyjemnego. Nagle odezwały się w nim wyrzuty sumienia.
    - Przepraszam - powiedział szybko. - Naprawdę przepraszam... Nie powinienem cię zostawiać. W ogóle nie powinniśmy się rozdzielać.
    Wziął głęboki oddech, nie wiedząc co dalej powiedzieć. To ona pokazała mu tę cieplarnię, a on samolubnie postąpił w taki sposób, że było mu teraz wstyd. Chciał w jakiś sposób odpokutować, ale nie bardzo wiedział, w jaki sposób.
    - Może lepiej będzie jak stąd pójdziemy? - zaproponował po chwili milczenia. - Tam dalej jest jeszcze gorzej. Nie znam tych wszystkich roślin, więc nie wiadomo, czego można się spodziewać.

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  11. Pokręciła nagle przecząco głową.
    - Nie przepraszaj, to twój świat i cieszę się, że cię tutaj zabrałam, bo lubisz rośliny. Gdy znalazłam to miejsce, to od razu postanowiłam, iż przyprowadzę cię tutaj, bo miałam nadzieję, że ci się tutaj spodoba.
    Wciągnęła nagle powietrze. Tak jak wcześniej patrzyła się na rośliny, tak teraz powoli przeniosła wzrok na niego.
    - Chyba, że ci się nie spodobało - powiedziała powoli.
    W tej chwili przywodziła na myśl postać z anime - wielkie oczy, zmartwiona mina. Krótko mówiąc, jak takie dziewczynki.
    Przez krótki czas trwała cisza, była ona jednak nie co krępująca. Ucieszyła się więc, słysząc jego propozycję.
    - W porządku, idźmy gdzieś - powiedziała, uśmiechając się. - Gdzie byś chciał pójść? A może ty znasz jakieś ciekawe miejsce, do którego mógłbyś mnie zaprowadzić?

    IU

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiedzieć czemu, słysząc jej słowa poczuł przyjemne ciepło na sercu. To znaczyło, że dziewczynie naprawdę zależało, żeby sprawić mu niespodziankę - a to z kolei, że nie był jej obojętny tak jak reszcie uczniów - że w jakiś sposób zapamiętała jego osobę. Na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech, a wszystkie szare myśli zostały odsunięte na dalszy plan. Ponownie spojrzał na Ji Eun, gdy tylko usłyszał jej uwagę. Zapewne niewiele myśląc, nieśmiało przytulił ją do siebie.
    - Dziękuję - odpowiedział cichym głosem, po czym prędko odsunął się na normalną odległość, nie chcąc dłużej przeciągać tej zawstydzającej chwili. - Podobało mi się. Naprawdę cieszę się, że mnie tutaj zabrałaś - odparł z nieco większym entuzjazmem i uśmiechnął się promiennie.
    Jej gesty odrobinę go zawstydziły, przez co opuścił wzrok, mając teraz idealny wgląd na czubki swoich butów.
    - Chodźmy w jakieś miejsce, gdzie nie będzie zbyt dużych tłumów - odpowiedział po chwili, zamyślając się nieco. - Może wieża astronomiczna?

    Sunho

    OdpowiedzUsuń
  13. Była naprawdę miło zaskoczona, gdy chłopak przytulił ją do siebie. To było bardzo przyjemne uczucie, chociaż krótko trwało. To jednak było trochę zbyt krępujące, więc to może nawet i lepiej.
    - Nie masz za co dziękować - pokręciła energicznie głową. - Cieszę się, że się spodobała niespodzianka.
    Nadal czuła się nie co skrępowana a w takich chwilach zazwyczaj robiła coś z włosami. I tym razem też tak było. Pomijając fakt, że jej ręka mimowolnie wylądowała na karku, po którym musiała się podrapać, to wokół jej palca owijał się kosmyk włosów. Zazwyczaj był to sygnał podczas flirtu, teraz po prostu sposób na zrobienie cokolwiek z rękoma. Szybko jednak przestała, przecież on mógł o tym nie wiedzieć!
    - W sumie to bardzo chętnie - odpowiedziała. - Tam jest bardzo pięknie.
    Chwyciła go za ramię, chciała jak najszybciej stąd wyjść.
    - Nie traćmy więc czasu - dodała po chwili, starając się usprawiedliwić swój nagły czyn.
    Szybkim krokiem wyszła z chłopakiem z pomieszczenia, tym samym czując się o wiele lżej. Żadne rośliny już na nią nie patrzyły.

    IU
    [Z/L]x2

    OdpowiedzUsuń
  14. W tej chwili wiadomo było jedynie to, że istniały trzy stopnie zdenerwowania. Mianowicie złość - poważne zdenerwowanie - Tiffany. Nadal nie zapomniała o Woohyunie i tych całych przykrych słowach, które od tak sobie powiedział. Co za dupek. Chyba nikt nie chciałby, aby ktoś grał na jego uczuciach, a teraz właśnie ona się tak czuła. Miała dosyć tego, że po każdym spotkaniu byli skłóceni, ale teraz przeszedł samego siebie. Chciał zerwać kontakt? Proszę bardzo.
    Trafiła do cieplarni, w dodatku trzeciej, zakazanej dla uczniów. Bo chciała, poszła tu w pełni świadoma, chciała po prostu być sama, gdziekolwiek byle nie w pokoju, tam czuła się przytłoczona. Usiadła w kącie, opierając się o ścianę i westchnęła głęboko, próbując uspokoić myśli.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnimi czasy byłam zmęczona wszystkim co się działo dookoła mnie. Począwszy od zakochanych par a kończąc na nauczycielach którzy wszystkiego zakazywali.
    Weszłam do cieplarni trzeciej - zakazanej. Nie wiedziałam co robić. Przeszłam obok wszystkich roślin w końcu widząc jakąś dziewczynę siedzącą pod ścianą. Chyba coś jej było.
    - Eeee... Hej. - mruknęłam cicho ponieważ nie wiedziałam że ktoś tu będzie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Słysząc głos, wzdrygnęła się lekko i niechętnie spojrzała na dziewczynę obok niej. Po kolorach jej szaty widziała, że to ślizgonka, przez co poczuła niechęć od sytuacji, kiedy banda takich jednych uwzięła się na nią w bibliotece.
    - Hej - rzuciła, odwracając głowę.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  17. Widząc barwy Hufflepuff na szacie dziewczyny zdziwiłam się lekko. Nie sądziłam że Puchoni są tacy by wchodzić do zakazanych miejsc. Zobaczyłam jak odwraca głowę w inną stronę. Cóż Ślizgoni zawsze byli uważani za kogoś wrednego. Z jednej strony wiedziałam dlaczego, a z drugiej było to chamskie ze strony innych uczniów, oceniali książkę po okładce.
    Westchnęłam cicho. Większość osób miała niejako kontakt z Ślizgonami.
    - Co się stało? - spytałam z ciekawości bo jednak wiedziałam, że chyba dziewczyna miała taką sytuację.

    OdpowiedzUsuń
  18. Westchnęła w duchu, odnotowując że nieznajoma ślizgonka ma ochotę na pogawędkę o tym, co się stało. Wątpiła, żeby zaciekawiły ją gorzkie żale i liczne przekleństwa, które najchętniej by z siebie teraz wyrzuciła.
    - Nuda. Problemy z... - urwała, nie wiedząc jak dokończyć. Słowo "chłopak" brzmiałoby naprawdę dziwnie, więc po prostu spojrzała na nią znacząco. - ... no, wiesz.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  19. - Rzeczywiście klasyczny scenariusz. - kiwnęłam głową, opierając się o jeden z blatów. Cóż chyba jednym z głównych powodów do płaczu, żalu, smutku, lub radości dziewczyn byli chłopcy. Choć dotychczas ja nie miałam takiego problemu. Jednak jeszcze przez pewien czas wolałam zostać sama.
    - Nie chce się wtrącać, ani wymądrzać, ale jednak powinnaś to olać. - powiedziałam spokojnie, bawiąc się listkiem w dłoni. To była racja, bo jak przez jakiegoś gościa miało się niby płakać. Olać to, pokazać że już się pozbierałaś i... jednak mieć swoją dumę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Spojrzała na nią zaskoczona, jakby dostała jakiegoś olśnienia. W sumie, miała rację. Bo po co zadręczać się kimś, kogo nawet nie obchodzi co dzieje się z tobą. Mogła niestety tylko gadać, ale trudno jej było odciągnąć myśli.
    - Tylko łatwiej mówić, a trudniej zrobić. Nie wiem co jeszcze mam zrobić żeby o tym nie myśleć. - przyznała, odchylając głowę lekko w tył.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiwnęła głową pokazując, że dziewczyna ma rację.
    - Racja łatwiej, ale jednak mimo że nie miałam takiej sytuacji, mówię z sensem. - powiedziałam spokojnie. Wiedziałam że może łatwiej po prostu gadać, ale jednak trudniej powiedzieć coś z sensem o sytuacji w której się nie było, a jednak to zrobiłam.
    - Zależy co ci pomaga. Słodycze, czytanie, słuchanie muzyki, nauka, w skrajnych przypadkach alkohol, rozmowa... - zaczęłam wymieniać co tylko przyszło mi do głowy.
    Kiedy skończyłam, w końcu spojrzałam na dziewczynę.
    - Tak w ogóle to jak masz na imię? - spytałam, bo jednak byłam ciekawa imienia towarzyszki. - Ja jestem Jiyeon.

    OdpowiedzUsuń
  22. Parsknęła pod nosem, jednak nie w obraźliwy sposób. Przynajmniej próbowała.
    - Nie próbowałam się upijać, ale chyba to zmienię, ponoć pomaga - powiedziała, śmiejąc się cicho. W sumie to nawet miała na to ochotę, bo bolała już ją głowa od tego całego zamętu. Jednak była w szkole i nie wypadało jej, bynajmniej nie była na tyle odważna żeby zrobić to sama.
    Otrzasając się z myśli, przeniosła wzrok z powrotem na dziewczynę obok.
    - Miło mi, Tiffany - przedstawiła się, uśmiechając lekko.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  23. - Nie wiem, piłam tylko parę razy. - wyjaśniłam. Oczywiście to było przeważnie podczas jakiś imprez takich jak bal.
    Nie piłam, ani nie próbowałam robić tego w czasie gdy mieliśmy dużo nauki. Jednak ostatnie wydarzenia przyczyniły się do tego, że nawet zrobiłabym coś takiego. Choć nie sama.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pomyślała chwilę. No, może nie taką chwilę, bo dłuższy czas siedziała cicho i zastanawiała się, czy propozycja jaką zaraz złoży nie będzie zbyt ryzykowna. W końcu to szkoła, a ona jest uczennicą, ale ma też podły humor, więc dlaczego nie?
    - A może by tak... - zaczęła, odwracając się w stronę Jiyeon, następnie zniżając głos do szeptu, chociaż nawet nikogo oprócz nich nie było. - ... załatwiły sobie jakiś alkohol? Poszłabyś na to?

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  25. Tiffany była chwilę cicho, a ja w tym czasie pogrążyłam się w myślach. Zastanawiałam się nad pewną rzeczą i to mnie denerowało.
    W końcu usłyszałam głos dziewczyny więc lekko zdezorientowana przeniosłam na nią wzrok.
    Szczerze nie spodziewałam się takiej propozycji od Puchonki, ale już raz widziałam pijanego członka tego domu.
    - W sumie... - zastanowiłam się chwilę nad tym. Gdyby ktoś nas złapał obie miałybyśmy kłopoty, ale zarówno ja jak Tiffany byłyśmy w kiepskim humorze więc... - Czemu nie. - stwierdziłam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Szczerze, to ulżyło jej, gdy usłyszała odpowiedź ślizgonki. Mimo, że nie miały alkoholu przy sobie, to chyba po coś jest różdżka. Zresztą, jest na czwartym roku, czytała dużo książek z zaklęciami i na pewno wie jak wyczarować tutaj sobie jakąś wódkę. Wyciągnęła więc różdżkę i wypowiadając zaklęcie, wyczarowała szklany flakon i dwa kieliszki.
    - Chyba nam wystarczy jedna - powiedziała. Nie miała skłonności do picia w nadmiernych ilościach, chociaż w tym stanie nie była na tyle mądra, żeby siebie przewidzieć.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  27. Patrzyłam jak dziewczyna machnęła różdżką, a już po chwili alkohol pojawił się w pomieszczeniu.
    - Raczej tak. - kiwnęłam głową. Nie byłam pijaczką, ale w takiej sytuacji nie mogłam powiedzieć, że na pewno nie będę więcej piła. Podeszłam do dziewczyny siadając obok.

    OdpowiedzUsuń
  28. Napełniła dwa kieliszki alkoholem, nie wierząc w ogóle w to, że zaraz to sobie wypije. Przypomniała się jej własna wychowawczyni gdy była młodsza. Gdyby ta stara maruda ją teraz widziała, zwyzywałaby od marginesów społecznych i tak dalej. Wzdrygnęła się obrzydzona na samą myśl o tym, przykładając kieliszek do ust, przy okazji czekając aż Jiyeon zrobi to samo.
    - No to chluśniem, bo uśniem - wzruszyła ramionami i wypiła wódkę do dna.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  29. Widziałam jak kieliszki powoli napełniają się przezroczystą cieczą. Ciekawa byłam co teraz powiedziałby większość osób o mnie, pewno nic pochlebnego.
    Spojrzałam na Tiffany i w tym samym czasie co ona przechyliłam kieliszek. Poczułam to dziwne uczucie.
    - Nie było tak źle. - stwierdziłam po chwili patrząc na dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Pokiwała na potwierdzenie głową i spodobało jej się już po pierwszym kieliszku, w dodatku nadal miała nadzieję, że chociaż na trochę przez to zapomni. Nalała sobie cały kieliszek, patrząc jeszcze na nią.
    - Chcesz? - zapytała i w międzyczasie wypiła swój. Nie była taka zła, mogłaby zostać profesjonalistką.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  31. Przyjrzałam się jak Tiffany nalała sobie trunku jeszcze raz. Nie mogłam powiedzieć że nie był zły. Teraz gdy się napiłam, nie obchodziło mnie nic. Dałam sobie odpocząć od wszystkich spraw które zaprzątały mi głowę.
    - Tak. - Kiwnęłam głową twierdząco.

    OdpowiedzUsuń
  32. Słysząc odpowiedź, napełniła kieliszek Jiyeon do pełna i podała jej, nalewając sobie już trzeci. Nie miała dobrej głowy do alkoholu, dlatego mało wystarczyło żeby zaczęła tracić świadomość i gadać głupoty. Cały czas piła kolejne kieliszki, uśmiechając się nieprzytomnie i oparła głowę o ścianę.
    - Chłopcy to bagno, powiem ci moja droga, mama mi mówiła "Tiffany, takich to trzeba na krótką smycz" - powiedziała z plączącym się językiem i poklepała ją krótko po ramienu. - ... ale wiesz co? Ja nie mam smyczy! - zaśmiała się głośno, uważając to za zabawne.
    - Może będę nosiła ze sobą klatkę na sowy, albo karmę dla kotów - uniosła palec w górę bez żadnego powodu.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  33. Nawet nie wiem ile kieliszków wypiłam, ponieważ po niedługim czasie już wiedziałam że gadam głupoty, ale Tiffany również.
    Spojrzałam na dziewczynę, która poklepała mnie po ramieniu.
    - Pomogłabym ci, ale też nie posiadam smyczy. - powiedziałam z lekkimi trudnościami i zaśmiałam się cicho, choć to wcale zabawne nie było.
    - Noś gwizdek, na psy to pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  34. - Nie, nie, nie - pokiwała palcem, kręcąc głową. - Chłopcy to nie psy, to bardzo głębokie dno, rów mariański, ziemia z doniczki, krowa bez ogona - wyliczała szybko, śmiejąc się głupio. - Jednorożce są super. Kupmy sobie jednorożca, ja ch-chcę r-różowego! - wykrzyknęła, zachowując się jak małe dziecko.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  35. - Ziemia z doniczki? - przekrzywiłam głowę, jak szczeniaczek który zastanawia się co chcą mu powiedzieć.
    - Ja chce pegaza. - powiedziałam po chwili - Niebieskiego!

    OdpowiedzUsuń
  36. - Tak, doniczki. A niektórzy to lowelasy jak z ciemnej dupy, bynajmniej - powiedziała i wiedziała kogo miała na myśli. Dalej wlewała w siebie alkohol, ale na słowa Jiyeon, oburzyła się.
    - Pegazy to wrogowie jednorożców!! Zdrajczyni! - tupnęła nogami, marszcząc brwi.
    - Ale w sumie na takim pegazie lepiej jest przejąć dominację nad światem - powiedziała, "myśląc" chwilę. Po chwili otworzyła szeroko usta i spojrzała na nią, jakby doznała olśnienia.
    - Wiem! Armia! Arrrmia króów - powiedziała głośno, chociaż gdyby sama siebie teraz zobaczyła, to załamałaby się swoim stanem. I głupotą, jaki ze sobą niesie.
    - Przejmiemy dominację na krowach, żeby zrobiły każdemu facetowi śliwę pod okiem, tak! Taktaktak - wymamrotała sama do siebie, bez pytania nalewając Ji jeszcze jeden kieliszek.
    - No to raz dwa, hop siup, cztery chłopy, osiem krów - wzniosła toast i drżącą ręką przechyliła kieliszek do ust.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  37. - Bynajmniej. - zaśmiałam się cicho.
    - Nie jestem zdrajczynią, chcę pegaza. - usiadłam jak naburmuszone dziecko - A myślisz dlaczego je wolę? - spytałam retorycznie. Moje plany nie obejmowały zawładnięcia światem, no ale..
    - Krowy... dobry pomysł! - może nie miałam nigdy problemów z chłopakami, ale skoro koniecznie Fany chciała zrobić coś takiego płci męskiej, może bym na to poszła. No ale może niekoniecznie wszystkim. Przechyliłam kieliszek wypijając wszystko.
    - Przydałoby się coś. - mruknęłam sama do siebie wyciągając słodycze z kieszeni.

    OdpowiedzUsuń
  38. - Nie wiem czemu, ale jednorożce wcale nie są gorsze! - zaparła się, uparcie broniąc swojego. Zaczynało kręcić się jej w głowie, co tylko potwierdzało, że mało kieliszków brakowało jej do tego, by naprawdę, ale to naprawdę urządzić niezły cyrk. Słaba głowa to była jej wada.
    - Nam Woohyun, kojarzysz? - zapytała szybko. Myślała, że może Ji zgodzi się z nią na niego nawrzucać, żeby poczuła się chociaż trochę lepiej.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  39. - Nie są, ale wole pegazy. - dalej uparcie stawiałam na swoim. No istne 7 letnie dziecko.
    - Tak, znam Woohyuna. - kwinęłam twierdząco głową. Namu był moim znajomym. Zatańczyłam z nim nawet na balu, ale to po prostu kolega.
    Spojrzałam na dziewczynę i w tej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł.
    - Wypijmy wiśniówkę! - krzyknęłam jak małe dziecko i machnęłam różdżką, a już po chwili alkohol się pojawił.

    OdpowiedzUsuń
  40. - Nigdy, ale to nigdy - podkreśliłam, patrząc na nią groźnie. - Nie zabieraj się za niego. To idiota fuj fuj, lowelasik za grosik - na jej twarzy wstąpił wyraz obrzydzenia. - I trzyma u siebie różowe futrzane kajdanki, z-zboczeniec!
    Na jej propozycję machnęła powolnie głową, można jej teraz było wcisnąć cokolwiek.
    - Polewaj.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  41. Widząc groźny wzrok dziewczyny zaśmiałam się cicho.
    - Nie zabieram się za niego. - zapewniłam - Raczej wolę kogoś innego. - powiedziałam i dopiero po chwili zorientowałam się co wyszło z moich ust, ale ukryłam szybko swoją gafę.
    - Jasne. - powiedziałam i nalałam trunku sobie i Tiffany.
    - Właściwie skąd wiesz o różowych kajdankach? - zagadnęłam z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  42. - Za kogo? Daj inicjały albo pierwszą literę imienia! Nie lubię zgadywanek, ale daj!! - zawołała ciekawsko, pijąc alkohol, po czym skrzywiła się, nie smakował jej, ale kontynuowała to.
    - Nie bierz się za niego, to kawał nic nie wartego chama - uśmiechnęła się słodko. - Próbował mnie nimi skuć, bo to zboczeniec!

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  43. Pomimo tego że nie dałam tego po sobie poznać Tiffany usłyszała moje słowa. Byłam pijana, więc wyjątkowo mogłam coś ujawnić.
    - S.L - ujawniłam pierwszą literę imienia i nazwiska, a ratowało mnie to że w tej szkole było od groma chłopaków z takimi inicjałami.
    - No ciekawe. To Puchoni lubią takie zabawy? - uniosłam brwi. To Ślizgoni to grzeczne dzieci w takim razie, choć ja teraz łamie tą teorie.

    OdpowiedzUsuń
  44. Słysząc inicjały jeszcze wyobraziła sobie o kogo chodzi, więc tylko mrugnęła do niej triumfalnie.
    - Wiem o kim mówisz - powiedziała dumnie i złapała za głowę, w której był istny chaos.
    - On lubi, jest niewyżyty, nie rozumiem jak on może być atrakcyjny. Głupi idiota - burknęła pod nosem.
    Ale ups, dla niej był atrakcyjny. Dobrze, że to było wtedy.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  45. Miałam chęć uderzyć się w czoło. Trzeba było powiedzieć tylko literę imienia.
    - Ale mam nadzieję że będziesz siedzieć cicho. - mruknęłam i tym razem to ja popatrzyłam na nią groźnie. Nie byłam pewna o kim myśli, ale trzeba się ubezpieczyć.
    - Czy ja wiem, przy mnie się tak nie zachowywał. - oczywiście nie broniłam Woohyuna, stwierdzałam fakty. Ale to byłam ja, ja z chłopakami po prostu lubię gadać.

    OdpowiedzUsuń
  46. Przyłożyła palec do ust, ale trzęsła się jej ręką, więc ledwo trafiła. Uśmiechnęła się głupio.
    - Nie pisnę słówka, będę jak jak ryby, bo ryby nie mówią - powiedziała conajmniej tak, jakby odkryła Amerykę i zatrzepotała rzęsami.
    - Przynajmniej wybrałaś sobie tego słodziutkiego, a nie ruinę "faceta" - ostatnie słowo wzięła w powietrzny cudzysłów, przewracając oczami.
    - On jest zboczony, mówię ci! Ma kolekcję filmów pornograficznych i brzydkie plakaty nad łóżkiem - szepnęła, paplając bez sensu. - Uważaj na niego!

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  47. - No nic nie mówią. - stwierdziłam i w duchu cieszyłam się, że Tiffany nic nie powie. Jeszcze jakieś nieproszone plotki rozniosłyby się po szkole.
    - Wiesz znam Woohyuna i wiem, że chodził Victorią, a wydawali się szczęśliwi razem. Tak więc nie był "ruiną" faceta. - powiedziałam, pomimo lekko plączącego się języka. Nawet czasami miałam ochotę strzelić sobie w głowę jak słyszałam gdzieś te zdrobnienia, jakich używają zakochane pary.
    - Będę uważać. - zapewniłam, choć Tiffany była chyba bardziej pijana i już paplała bez sensu, choć pewności nie miałam. Sięgnęłam po czekoladę.

    OdpowiedzUsuń
  48. Słuchając jej, zamknęła buzię, czując urazę na słowa o byciu szczęśliwym. Mogła by przysiąść, że w pewnym momencie pojawiła się u niej zazdrość, chyba nie wystarczająco się upiła, skoro nadal się przejmowała.
    Sięgnęła po flakon alkoholu, który tak bardzo jej nie smakował i nalała go sobie, instyktownie też dla Ji. Wypiła do dna, sięgając po kolejny i kolejny, a w głowie coraz bardziej zaczęło się jej kręcić.
    - Ja tam lubię różowedyniewfirankachwpieski - wymamrotała, śmiejąc się głucho i mimowolnie przymrużyła jedno oko, co musiało wyglądać komicznie.

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  49. Widząc reakcje Tiffany na moje słowa, zdziwiłam się, jednak nie zamierzałam za to przepraszać. Powiedziałam to co sądziłam.
    Sięgnęłam po kieliszek i wypiłam alkohol, lekko się krzywiąc czując ten smak.
    - Fany. - jęknęłam, byłam pijana, ale nie tak jak dziewczyna. - Nie śpij mi tu tylko bo ja aż do podziemi przez całą szkołę przedzierać się nie będę. - westchnęłam, choć śmiać mi się chciało na to co powiedziała przed chwilą. No bo przecież każdy lubi różowedyniewfirankachwpieski - choć wolałabym już prędzej te pegazy.

    OdpowiedzUsuń
  50. Po chwili faktycznie poczuła się śpiąca, jednak nie tyle co było jej po prostu źle i miała wrażenie, że zwymiotuje. Ręce za bardzo jej się trzęsły, by mogła wypić więcej, dlatego uznała, że chyba już nie będzie próbować, o ile nie chce mieć wiecznego kaca i zacząć być przed Ji jakąś kretynką. Oparła rękę na ścianie i podniosła się ostrożnie. Prawda było to, że alkohol gówno pomógł, a jej samej zrobiło się bardziej smutno.
    - Prze-praszam, Ji, nie mam siły - wydukała, zmierzając powoli w kierunku drzwi. - Chyba naprawdę muszę odpocząć.. trzymaj się.
    Miała wyrzuty, bo zostawia ją właśnie samą w tej cieplarni, ale wiedziała, że długo by nie pociągnęła.

    [Z/L]

    Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  51. Chyba obie miałyśmy już dość, bo Fany wyglądała jakby zaraz miała zwymiotować. Cóż mnie teraz strasznie bolała głowa i teraz czułam się gorzej niż wcześniej. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył może nawet pozazdrościłby mi głupoty.
    - W porządku. - odpowiedziałam, ale nie popatrzyłam na dziewczynę. Kiedy opuściła pomieszczenie złapałam się za czoło. Sama wstałam spokojnie kryjąc dowody tego, że ktoś tu był. Teraz złapał mnie moment głębokich przemyśleń, więc jak najszybciej chciałam znaleźć się w pokoju.

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń