SALA ZAKLĘĆ

W sali zaklęć gromadzą się uczniowie uczący się tego mądrego i pożytecznego przedmiotu. Jest to pomieszczenie, w których znajdują się rzędy ławek gotowe przywitać wszystkich uczniów, chcących nauczyć się rzucać zaklęcia. Na samym środku w jednym z końców sali stoi biurko nauczyciela, a naprzeciwko ławki, ustawione na podwyższeniach jak w amfiteatrze po to, aby uczniowie mieli lepszy widok na poczynania profesora. Wokół klasy porozstawiane są półki z podręcznikami i magicznymi księgami.
Nauczycielem zaklęć jest: FILIUS FLITWICK

DODATKOWE INFORMACJE
-

9 komentarzy:

  1. Weszłam do sali i zajęłam miejsce na końcu sali, po czym wyjęłam podręcznik i zaczęłam go studiować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybkim krokiem zmierzyłem do sali zaklęć. Cały dzień porządkowałem jakieś sterty pergaminów w gabinecie profesora Snape'a, a teraz część z nich miałem przynieść profesorowi Flitwickowi, aby i ten wypełnił potrzebne informacje. Nie spodziewałem się tutaj nikogo dzisiaj, w końcu otworzone zostało Hogsmeade i wszystkie dzieciaki szwędały się pewnie właśnie tam. Trzymając w rękach stos papierów, podążyłem między ławkami do biurka dyrektora. Pech chciał, że zahaczyłem szatą o jedną z nich i zwyczajnie w świecie się potknąłem, rozrzucając tym samym pergaminy dookoła siebie. Mruknąłem z niezadowoleniem pod nosem i rozejrzałem się po klasie, zauważając tym samym, że przeszkodziłem właśnie jakiejś dziewczynie w nauce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Siedziałam zaczytana, po każdym zdaniu coraz bardziej uruchamiając swoją wyobraźnię, gdy nagle usłyszałam huk. Podskoczyłam na krześle i pisnęłam cicho. Rozejrzałam się po sali i w tej właśnie chwili zauważyłam chłopaka, a wokół niego rozrzucone pergaminy. Zaskoczyło mnie to, ale po chwili ocknęłam się i pobiegłam mu na pomoc.
    - Nic ci nie jest? - spytałam, zbierając dokumenty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po kilku chwilach otępienia, zauważyłem jak dziewczyna wstaje z ławki i podbiega, żeby mi pomóc. Od razu zabrała się za zbieranie rozrzuconych papierów. Przyjrzałem się jej uważnie, dostrzegając na jej szacie herb Gryffindoru. Nie kojarzyłem jej jednak, więc musiała być pewnie na pierwszym, góra drugim roku.
    - Wszystko w porządku – odpowiedziałem na pytanie dziewczyny. Wytarłem dłonie w szatę, obrzucając morderczym wzrokiem ławkę, o którą zahaczyłem ubraniem. - Durna ławka – rzuciłem w jej stronę, jakbym spodziewał się, że zaraz się przestraszy i ucieknie w kąt.
    Widząc, że dziewczyna dalej męczy się ze zbieraniem dokumentów, sam, niechętnie, schyliłem się i zebrałem resztę.
    - Dziękuję za pomoc – podziękowałem jej, zabierając z jej rąk stos pergaminów, który już zdążyła zebrać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy zebraliśmy porozrzucane na ziemi papiery, wyprostowałam się i lekko uśmiechnęłam w stronę towarzysza. Już chciałam coś powiedzieć, kiedy usłyszałam podziękowanie z jego strony i poczułam, że wyrywa mi zebrane dokumenty z rąk. Mimo tego musiałam przyznać, że chłopak był naprawdę przystojny i wyglądał na osobę rozsądną oraz odpowiedzialną.
    - Nie ma za co - wydukałam, nie spuszczając z niego wzroku. - Mogę wiedzieć jak masz na imię? - wyrwało mi się, nim zdążyłam ugryźć się w język, nie chciałam bowiem zabierać jego czasu. Poczułam, że się rumienię.

    OdpowiedzUsuń
  6. - Huh? - wyrwało mi się, kiedy usłyszałem głos dziewczyny. Poprawiałem akurat dokumenty, które miałem w rękach, żeby móc je równo położyć na biurku nauczyciela. - Kim Sunggyu – odparłem, dokładnie mierząc dziewczynę wzrokiem. Cóż, moje przypuszczenia, jakoby była na pierwszym roku, wydawały się trafione. Odłożyłem dokumenty na biurku, po czym wolną ręką wskazałem na swoją odznakę z wygrawerowanym dużym P. - Jestem prefektem Slytherinu.
    Nie bardzo wiedząc, co teraz zrobić, schowałem ręce do kieszeni i jeszcze raz się jej przyjrzałem, mrużąc oczy.
    - A ty? Chyba niezbyt długo tutaj jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczułam na sobie jego spojrzenie - jak mi się wydawało - przepełnione wyższością. Ogarnęło mnie uczucie skrępowania i niezręczności. Kiedy powiedział, jaką rolę pełni w Hogwarcie, poczułam się głupio. Przeczytałam tyle książek o magii, a nie dowiedziałam się nic o uczniach tej szkoły. Usprawiedliwiając się w duchu, że nie miałam dotychczas jeszcze żadnej okazji porozmawiać z jakąkolwiek osobą również uczęszczającą do tej szkoły, usłyszałam kolejną wypowiedź Sunggyu.
    - J..Ja... Ja jestem Kwak Soojin - wydukałam. - Jestem z... Gryffindoru - dodałam wolno, spoglądając na swój herb, który chłopak zauważył już pewnie niejednokrotnie. Masz rację, jestem tu dopiero od kilku dni, gdyż nie miałam wcześniej możliwości zapisania się do szkoły... Tak naprawdę to nie zdążyłam się tu jeszcze rozejrzeć ani zaaklimatyzować... - rzuciłam, sama nie wiedząc po co i zaczęłam obserwować nowo poznanego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Westchnąłem, widząc jej zakłopotanie. Jak sama potwierdziła, nie miała jeszcze okazji do poznania uczniów w naszej szkole, więc w sumie nic dziwnego, że mnie nie kojarzyła. Nie chciałem się przed nią wywyższać, po prostu to było dość dziwne, bo nawet dzieciaki, z którymi nigdy nie miałem do czynienia, dziwnym trafem wiedziały kim ja jestem.
    - W takim razie, mam nadzieję, że szybko znajdziesz tutaj jakich przyjaciół – uśmiechnąłem się lekko, spoglądając na nią.
    Rozejrzałem się po klasie. Wszystko, co miałem załatwić, załatwiłem, więc nie widziałem większego powodu do zostawania tutaj. Wyjąłem więc ręce z kieszeni i wygładziłem swoją szatę.
    - Nie będę ci już przeszkadzać – rzuciłem, przypominając sobie, że przed moim efektownym wtargnięciem, Soojin była zajęta czytaniem książki. Takich uczniów jak ona, powinno się chwalić, miałem tylko nadzieję, że nie przejdzie na stronę tych chuliganów grasujących po korytarzach Hogwartu.- Jeszcze raz dziękuję za pomoc – skłoniłem się jej lekko i skierowałem w stronę wyjścia z sali.
    - Do zobaczenia – rzuciłem za sobą, odwracając się w jej kierunku. Dosięgnąłem już klamki i przekroczyłem próg, zamykając za sobą drzwi z głośnym hukiem.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy ponownie się odezwał przestałam kontrolować jego wyraz twarzy i skupiłam się na tym, co do mnie mówi. Prawdopodobnie jednak nadal lustrowałam jego postać, bo nie docierało do mnie nic, co próbował przekazać. Po chwili uświadomiłam sobie, że życzy mi znalezienie przyjaciół i że nie chcę mi już przeszkadzać. W jednej chwili zapomniałam jak się mówi i nim zdążyłam zaprotestować, że nie przeszkadza oraz dodać, że ciesze się z poznania go, usłyszałam "do zobaczenia" i huk drzwi, na który się wzdrygnęłam. Stałam tak jeszcze chwilę, po czym wróciłam po książkę i wyszłam z sali.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń