Kiedy wkroczyłam do Wielkiej Sali, uczniowie oraz nauczyciele już dawno byli w trakcie pałaszowania przysmaków ze swoich talerzy. Ślinka ciekła na sam widok tych wszystkich pyszności, więc szybkim krokiem podeszłam do stołu Gryffindoru i odnalazłam dwa wolne miejsca - jedno dla mnie i jedno dla Myungsoo. Musiałam przyznać, że było to trochę dziwne; przyszłam na kolację z kimś, obok kogo naprawdę chciałam siedzieć. Uświadomiłam sobie, że pierwszy raz podczas wszystkich lat nauki w Hogwarcie nie będę otoczona samymi przypadkowymi ludźmi. Usiadłam obok dziewczyny, którą znałam tylko z widzenia, po czym zaczekałam aż Myungsoo zajmie miejsce obok mnie. Ciekawiło mnie czemu był sam oraz gdzie znajdowali się koledzy, o których kiedyś wspominał. Zapewne siedzieli przy tym samym stole co my, a ja nie miałam pojęcia kim są. Zlustrowałam tłum gryfonów z myślą, że może zauważę kogoś, kto jakoś dziwnie się nam przygląda, ale moja uwaga nie padła na nikogo szczególnego. Nie mogłam jednak przestać się nad tym zastanawiać. - Smacznego - odezwałam się do Myungsoo, gdy nakładaliśmy sobie jedzenie na talerze. Kurczak wyglądał naprawdę przepysznie, więc pokusiłam się o porcję nieco większą, niż zwykle. Sięgnęłam również po jedną z sałatek, ustawionych w pobliżu mojego talerza. Ciekawe, co sobie teraz myślą, pomyślałam, wpatrując się w swój talerz. Nikt nie uważał mnie za zbyt fajną osobę, więc dziwiłam się, że mojemu koledze nie przeszkadza moje towarzystwo. Czy będą się z niego śmiali po kolacji...? A może przestaną się z nim zadawać...? Miałam nadzieję, że ta jedna kolacja mu nie zaszkodzi; obiecałam sobie, że następnym razem będę ostrożniejsza.
Wchodząc do Wielkiej Sali, od razu poczułem woń wszystkich pyszności, które znajdowały się na stołach. Uwielbiałem tu przychodzić, zwłaszcza w porach, kiedy wydawane były posiłki. Zawsze można było znaleźć dla siebie coś smacznego i zaspokoić tym swój głód. Razem z Aesung skierowaliśmy się w lewo i podeszliśmy do długiego stołu, przy którym siedziała reszta gryfonów. Kiedy znaleźliśmy dla nas wolne miejsce, poczekałem chwilkę, aż dziewczyna usiądzie, po czym sam zasiadłem pomiędzy nią i jakiegoś chłopaka, prawdopodobnie pierwszaka. Zauważyłem, że Aesung rozgląda się uważnie po twarzach innych uczniów i przyszło mi na myśl, że może kogoś szuka? - Nawzajem – odpowiedziałem dziewczynie, kiedy ta zajęła się swoim talerzem. Czułem, jak w brzuchu ściska mnie z głodu na widok tego całego jedzenia. Byłem naprawdę głodny, dlatego nałożyłem sobie na talerz spory kopiec pieczonych ziemniaczków i kilka skrzydełek kurczaka. Miałem nadzieję, że nie poczuję się od tego niedobrze, bo naprawdę zamierzałem się dzisiaj najeść. - Szukałaś kogoś szczególnego przy stole? – spytałem Aesung, kończąc polewać całość ciemnym, gęstym sosem. Ciekawiło mnie, czy może spodziewała się tu kogoś dostrzec.
Nabrałam trochę jedzenia na widelec i pokręciłam głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka, ale wciąż przyglądałam się ludziom siedzącym przy stole. - Nikogo nie szukałam - odparłam po chwili, gdy już przełknęłam kurczaka. - Tylko się rozglądałam. Tak naprawdę chciałam spytać go o jego znajomych, ale zwyczajnie brakowało mi odwagi. W końcu to nie moja sprawa, a kiedyś na pewno spotkam Myungsoo w ich towarzystwie, więc sama się dowiem. Błagam, oby tylko okazali się w porządku... Zauważyłam, że chłopak musiał być naprawdę głodny, bo nałożył sobie na talerz mnóstwo jedzenia. Byłam pewna, że nie będzie w stanie tego zjeść, ale po upływie zalewie kilku minut zauważyłam, że już zdążył pochłonąć sporą część. Czułam, że jeśli miał zamiar utrzymać takie tempo, to za jakieś dziesięć minut będzie już wylizywał talerz. - Weź sobie więcej jedzenia - powiedziałam mu, gdy połknęłam kolejną porcyjkę sałatki. - Musisz być strasznie głodny. Kiedy ostatni raz jadłeś?
Jedząc zawartość swojego talerza, zacząłem się zastanawiać, czy Aesung naprawdę nie ma tutaj żadnych przyjaciół, albo chociaż znajomych. Przeszukując w głowie swoją pamięć, zorientowałem się, że za każdym razem, gdy tylko ją widziałem, przebywała sama i raczej niechętnie wychodziła do ludzi. Zrobiło mi się trochę smutno, bo kompletnie nie rozumiałem, dlaczego jest tutaj taka samotna, w końcu była naprawdę świetną dziewczyną. - Ostatni raz? – skierowałem głowę w jej kierunku, odrywając się od swojego talerza. – Dzisiaj rano, niestety ominąłem obiad – przyznałem szczerze. To był ogromny błąd, zwłaszcza, że teraz czułem się, jakbym mógł zjeść wszystko, co znajdowało się w zasięgu mojego widelca. Dokładając sobie do resztek ziemniaków zapiekane pomidorki, zauważyłem, że dziewczyna skupiła się głównie na jedzeniu swojej sałatki. - Warzywa są zdrowe, ale ty też powinnaś zjeść coś jeszcze – mówiąc to, wskazałem widelcem kawałek kurczaka, który spoczywał na jej talerzu.
Zgodnie z radą Myungsoo zaczęłam jeść mięso, które wcześniej nałożyłam sobie na talerz. - Nie powinno się mieszać jedzenia - odparłam spokojnie, gdy przełknęłam kęs. - To niezdrowe. Nie żebym się do tego stosowała, po prostu trochę się zamyśliłam, więc automatycznie skupiłam na sałatce i zapomniałam o kurczaku. Nie miałam jednak zamiaru się do tego przyznawać; w ogóle wspomniałam o tej zasadzie tylko po to, by mieć wymówkę (całkiem dobrą swoją drogą). - Czemu nie jadłeś dzisiaj obiadu? - odezwałam się do chłopaka po chwili, gdy już zdążyłam pochłonąć część mięsa. Albo było naprawdę pyszne, albo byłam tak głodna, że jedząc je czułam się jak w niebie; cóż, w sumie stawiałam bardziej na to pierwsze, ale kto wie. W pewnym momencie chciałam przełknąć jednak zbyt duży kęs, przez co zaczęłam mieć małe problemy z oddychaniem. Wręcz fantastycznie, znowu... Nie moja wina, że pierś z kurczaka wręcz sama prosiła się o to, by konsumująca ją osoba zginęła przy stole. - Możesz podać mi sok? - spytałam, starając się nie udusić. Nie przejęłam się tym jednak zbytnio, w końcu to nie pierwszy raz, gdy przydarzyło mi się coś takiego. Pierś była moją ulubioną częścią kurczaka, ale jej wadą było to, że można się było nią zwyczajnie udusić.
- Serio? – spytałem zaciekawiony. Nigdy o tym nie słyszałem i sam nigdy chyba nieszczególnie dbałem o to, żeby wszystko jeść oddzielnie. Lubiłem nakładać sobie na widelcu po kawałku wszystkiego, co akurat znajdowało się na moim talerzu. - Uczyłem się – odparłem. Nienawidziłem tego, ale jak mus, to mus. Poza tym nie chciałem zawalić testu z Zielarstwa, dlatego wolałem skupić się w pełni na przyswajaniu materiału. Z powrotem zająłem się jedzeniem. Na moim talerzu nic już jednak nie pozostało oprócz sosu, dlatego wziąłem do ręki suchą bułkę z koszyczka obok i zacząłem ją w nim maczać. Zwykłe pieczywo, a jak cieszy, kiedy wrzucisz je w odrobinę sosu. Kiedy przegryzałem kolejny kęs bułki, usłyszałem, jak Aesung prosi o sok, dziwnie zmienionym głosem. Spojrzałem na nią i zorientowałem się, że musiała się pewnie zakrztusić jedzeniem i nie mogła złapać oddechu. Dzisiaj na szczęście nie miałem całego stołu do przejścia, dlatego delikatnie poklepałem ją po plecach. Nie chciałem panikować i zwracać uwagi innych uczniów, stawiając ją w raczej niezręcznej sytuacji, a to jedyne, co mi przyszło w tamtym momencie do głowy. Miałem nadzieję, że to nic poważnego i zaraz zrobi jej się lepiej. - W porządku? – spytałem, podając jej mały pucharek, który uprzednio wypełniłem sokiem pomarańczowym.
- Serio serio - przytaknęłam. - Podobno właśnie od tego się tyje... Ale tobie to nie grozi, więc spokojnie, mieszaj dalej. Mówiłam prawdę, był naprawdę szczupły, więc w sumie by mu się nawet przydało trochę dodatkowego ciałka (w przeciwieństwie do mnie). Zrobiło mi się lepiej, gdy tylko chłopak poklepał mnie lekko po plecach, ale dopiero kiedy napiłam się soku całkowicie przestałam się dusić. Odłożyłam pucharek na stół i zawstydzona pochyliłam głowę do przodu. - Chyba powinnam nauczyć się jeść - odezwałam się po chwili, nie spoglądając na chłopaka. - Przepraszam. Z jednej strony chciało mi się śmiać, ale z drugiej było mi naprawdę głupio, więc nie wiedziałam jak powinnam się zachować. W końcu wzruszyłam więc tylko ramionami i wróciłam do jedzenia kolacji. Tym razem upewniłam się, że sok jest w pobliżu, w razie, gdybym znowu miała zacząć się dusić. - Jesteś pilnym uczniem? - spytałam chłopaka po chwili, zerkając na niego kącikiem oka, ale nie przestając jeść.
Nie wiem, skąd dziewczyna wzięła te informacje, ale coś w nich musiało być, bo wyglądała na bardzo poważną, kiedy to mówiła. Może przeczytała o tym w jakiejś gazecie albo sama się tym interesowała? Nie mam pojęcia. - Nic się nie stało – odpowiedziałem przyjaźnie. – Każdemu mogło się zdarzyć. Takie wypadki naprawdę chodziły po ludziach, samemu nie raz mi się to zdarzyło. Machnąłem więc tylko ręką, aby dziewczyna się tym za bardzo nie przejmowała. Widząc, że Aesung całkowicie się już uspokoiła, kiedy napiła się soku, ulżyło mi. Ze spokojem więc wróciłem do swojej bułki i talerza z sosem. Nie zostało tego wiele, dlatego szybko wsunąłem to, co miałem i wytarłem ręce w serwetkę. Zauważyłem, że dziewczyna dalej kończy swój posiłek, więc spokojnie na nią czekałem, popijając swój sok. - Czy ja wiem… - zamyśliłem się przez chwilę. Raczej średnio lubiłem się uczyć, ale zawsze starałem się wszystko w miarę ogarniać i zaliczać na czas. Moje oceny zdecydowanie nie należały do najlepszych wyników w szkole, ale najgorsze w sumie też nie były. – Raczej tak średnio – przyznałem w końcu. – A ty? Chyba lubisz książki, co?
Przytakiwałam głową przełykając kolejne kęsy jedzenia i słuchając tego, co mówi Myungsoo. Kiedy skończyłam jeść, odłożyłam na bok sztućce, po czym zaczęłam przyglądać się dłoni, w której chłopak trzymał pucharek z piciem. Była dosyć duża, więc zerknęłam na swoje ręce, by w głowie trochę je porównać. Nie umiałam jednak zbytnio się nad tym skupić, miałam ochotę przyłożyć swoją dłoń do jego, ale było mi głupio go o to poprosić, szczególnie w takim miejscu. Uznałam, że kiedyś po prostu przybiję mu piątkę i wtedy ukradkiem to sprawdzę. Nie miałam pojęcia czemu interesuje mnie coś takiego, ale po prostu byłam ciekawa. Odetchnęłam z ulgą, gdy chłopak wyznał, że nie przepada za nauką. Sama bardzo jej nie lubiłam, a nie czułabym się zbyt komfortowo przebywając z kimś, kto na okrągło o tym trąbi i ma same dobre oceny. - Uwielbiam czytać - przyznałam zauważając, że chłopak często przyłapuje mnie w towarzystwie książek. - Nie przepadam za to za nauką, wolę spędzać czas inaczej. ...Czyli marnując go na myślenie o niebieskich migdałach i czytaniu głupot, które prawdopodobnie nigdy nie przydadzą mi się w życiu, pomyślałam.
Całkowicie rozumiałem Aesung. Nauka to raczej nic przyjemnego, zwłaszcza, kiedy musisz się uczyć czegoś, co cię kompletnie nie interesuje i nigdy w życiu ci się nie przyda. Książki za to były interesujące, wciągały i dzięki nim przez chwilę znajdowałeś się w innym świecie. - Książki są zdecydowanie lepsze – pokiwałem głową w jej kierunku, potwierdzając swoje słowa. Zauważyłem, że większość uczniów już zniknęło z Wielkiej Sali, a przy stole nauczycieli nie było już nikogo. Nic w tym dziwnego, zwłaszcza, że razem z Aesung przyszliśmy trochę później od pozostałych. Zmartwiło mnie to trochę, bo pokój wspólny w naszej wieży musiał być już przepełniony gryfonami, odpoczywającymi po posiłku. Na czytanie książki w tym pomieszczeniu pewnie nie było już co liczyć. - To jak, idziemy teraz poczytać? – uśmiechnąłem się do dziewczyny, odsuwając się trochę do tyłu. Byłem najedzony i sam chętnie odpocząłbym w jakimś cichym i spokojnym miejscu.
Odsunęłam ręce od talerza i spojrzałam na niego zaskoczona. Wcześniej myślałam, że sobie żartował z tym czytaniem, ale teraz wyglądało na to, że mówił poważnie. Naprawdę chciał marnować ze mną na tym czas...? Zmrużyłam oczy podejrzliwie, chcąc wyłapać w jego twarzy coś, co mówiłoby mi o tym, że kłamie. - Nie masz żadnych innych planów? - spytałam go po chwili. Nie to, że nie chciałam pójść z nim czytać, po prostu... Jego zachowanie wydawało mi się odrobinę dziwne. Średnio chciało mi się siedzieć i zastanawiać nad tym, czy jest szczery, kiedy mogłam spędzić ten czas na podróżach z Gilderoyem Lockhartem oraz wampirami. - Znasz jakieś miejsce, w którym można spokojnie poczytać...? - odezwałam się znowu po jakimś czasie. Byłam pewna, że pokój wspólny będzie pełny rozbrykanych gryfonów, więc o skupieniu mogłam sobie tylko pomarzyć; zaś niewygodne krzesła w bibliotece wręcz zniechęcały do przesiadywania w tym miejscu.
Dziewczyna wyglądała na zdziwioną, kiedy wyskoczyłem ze swoją propozycją. Pewnie nie brała mnie wtedy na poważnie, a skoro jednak przyszła tutaj ze mną na kolację, i ja powinienem dotrzymać słowa. To właściwie przeze mnie straciła okazję do spokojnego czytania przy ciepłym kominku, więc z tego powodu było mi trochę głupio. - Wszystkie swoje plany już wykonałem – uśmiechnąłem się, zwracając głowę w jej kierunku. Poza dzisiejszą nauką, nie miałem nic innego do roboty. Normalnie pewnie wróciłbym do swojego dormitorium i rozłożył się na łóżku, czekając aż nadejdzie noc. Dlatego wizja wspólnie spędzonego wieczoru z Aesung sprawiała, że w brzuchu znów miałem to dziwne uczucie. - Znam jedno takie – zacząłem powoli. Chociaż dookoła nas nie było już prawie nikogo, to i tak nachyliłem się trochę w jej kierunku. – Byłaś kiedyś w Pokoju Życzeń? – spytałem ją szeptem.
- Pokoju Życzeń...? - upewniłam się po chwili szeptem, nachylając się jeszcze bliżej chłopaka. Kilka razy plotki o tym pomieszczeniu obiły się o moje uszy, ba, uczniowie często rozmawiali na jego temat, ale nigdy nie brałam tego na poważnie. Zawsze myślałam, że po prostu się wygłupiają, albo opowiadają sobie o usłyszanych wcześniej legendach związanych z Hogwartem. Pokręciłam więc głową w odpowiedzi na jego pytanie, po czym odsunęłam się trochę dalej na drewnianej ławie, czując, że robi się odrobinę niezręcznie. Zawstydzona tym wszystkim podrapałam się lekko po głowie i zachichotałam cicho pod nosem. - Przepraszam - mruknęłam. Zawsze tak miałam, po prostu nie kontrolowałam swoich ruchów i nieświadomie przysuwałam się zbyt blisko osób, z którymi rozmawiałam. Dobrze przynajmniej, że chłopak nie ucierpiał jeszcze przez moją nadmierną gestykulację.
- Mhm – pokiwałem głową, wyraźnie podekscytowany. Nigdy tam nie byłem, ale dokładnie wiedziałem, gdzie się znajduje. Nie raz słyszałem o tym, czy tamtym uczniu, który z niego wracał. Zawsze chciałem do niego wejść i przekonać się na własne oczy, że istnieje, a teraz nadarzyła się do tego idealna okazja. Dziewczyna najwyraźniej też nigdy tam nie była, bo pokręciła głową w odpowiedzi. Po chwili odsunęła się trochę ode mnie i uroczo zachichotała pod nosem, co i u mnie wywołało mimowolny uśmiech. Musiała poczuć się skrępowana, kiedy nachyliłem się w jej stronę, więc sam szybko się wyprostowałem. - Chciałabyś tam iść poczytać? – spytałem niepewnie, spoglądając w jej błyszczące oczy. Mogłem sobie tylko wyobrażać, jak sam musiałem wyglądać. Za kilka minut mógłbym znajdować się w Pokoju Życzeń i to jeszcze w towarzystwie Aesung. Sam nie wiem, dlaczego aż tak ją polubiłem. Może to przez to, że wydawała się taka naturalna i nikogo nie udawała? Poza tym wyglądała na naprawdę mądrą osóbkę, którą interesuje coś więcej, poza plotkami rozsiewanymi przez resztę uczniów.
- Pewnie, że bym chciała - odpowiedziałam z uśmiechem, który jednak szybko zniknął z mojej twarzy kiedy uświadomiłam sobie, że przecież nie mam zielonego pojęcia gdzie znajduje się ten Pokój Życzeń, ani czy on właściwie w ogóle istnieje. Spojrzałam na twarz chłopaka, po czym szybko opuściłam wzrok i przysunęłam się odrobinę bliżej, tym razem pamiętając jednak o zachowaniu odpowiedniej odległości. - Myślisz... Że on gdzieś tutaj jest? - spytałam go szeptem, w razie gdyby ktoś z osób przebywających jeszcze w Wielkiej Sali miał nas usłyszeć. - W Hogwarcie?
- Ktoś mi kiedyś o nim opowiadał – powiedziałem cicho, znów pochylając się w jej stronę. Tym razem jednak nie nachyliłem się aż tak bardzo, jak poprzednim razem. – Wejście do niego jest na siódmym piętrze. Mówiłem szeptem, bo nie chciałem, żeby ktokolwiek nas usłyszał. Pokój Życzeń to jedna z tajemnic, jakie skrywa ten zamek, a mnie nie bardzo podobała się myśl dzielenia tą informacją z byle kim. Aesung jednak mogłem zaufać, dlatego powiedziałem jej, co wiem. - Nie wiem czy uda nam się tam wejść, ale możemy spróbować - dodałem nieco weselszym tonem. Odsunąłem się od stołu jeszcze trochę, aż w końcu mogłem wyciągnąć zza ławy nogi i wstać. Popatrzyłem z góry na dziewczynę, która jeszcze siedziała i poczekałem chwilę, aż sama pójdzie w moje ślady. – To jak, idziemy? Byłem już gotowy do wyjścia, ale wciąż czekałem na Aesung. Zastanawiałem się, czy będzie chciała jeszcze wrócić do pokoju po swoją książkę, albo czy w ogóle będzie miała ochotę czytać.
Otworzyłam oczy szeroko, gdy Myungsoo nachylił się bliżej i jak gdyby nigdy nic wyjawił mi gdzie ukryte jest wejście do Pokoju Życzeń. Przestałam nawet zdawać sobie sprawę z bliskości chłopaka, kompletnie zapomniałam o wszystkim, co nie było tamtym pomieszczeniem. - Naprawdę? - odszepnęłam w odpowiedzi. Co jak co, ale ja nie zdradziłabym takiej tajemnicy byle komu. Po chwili coś w głowie zaczęło podpowiadać mi, że może po prostu Myungsoo robi sobie ze mnie żarty, a ja durna uwierzyłam mu w te bajki. Mina chłopaka jednak na to nie wskazywała, poza tym jakoś nie chciałam uwierzyć w to, że zrobiłby ze mnie obiekt żartów. Nie on. Każdy inny uczeń Hogwartu, tylko nie on, w końcu był dla mnie taki miły... Jak mógłby tak dobrze udawać? Chłopak podniósł się z miejsca, więc ja również po chwili wstałam. Kiwnęłam głową w odpowiedzi na jego pytanie i powoli skierowaliśmy się do wyjścia Wielkiej Sali. Czułam, że odechciało mi się tego czytania; co prawda wiedziałam, że nie powinnam spodziewać się nie wiadomo czego, ale myśl o Pokoju Życzeń niezwykle mnie ekscytowała. - Chcesz czytać? - spytałam więc Myungsoo. Co jednak innego moglibyśmy robić w tamtym miejscu?
Przez chwilę patrzyłem na dziewczynę, która chyba nie bardzo wierzyła w to, co mówię. Wcale jej się nie dziwiłem, bo w końcu o Pokoju Życzeń powstało wiele historii i legend, które często były nieprawdziwe. W końcu jednak się zdecydowała i odeszła od stołu. Wesołym krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Nie mogłem się już doczekać, aby zobaczyć to wszystko na własne oczy. - Czytać? – zastanowiłem się przez chwilę. Tak naprawdę po to właśnie mieliśmy się tam teraz wybrać, w końcu wcześniej Aesung przeze mnie nie mogła skończyć zaczętej książki. Im dłużej jednak się nad tym zastanawiałem, to doszedłem do wniosku, że w takim stanie czytanie w moim wypadku raczej nie będzie możliwe, byłem zbyt podekscytowany wizją tajemnego pomieszczenia. Nie przeszkadzałoby mi jednak, gdyby ona chciała skończyć to, co zaczęła. Mógłbym sobie posiedzieć gdzieś po cichu i też się czymś zająć, może nawet jakąś książką, gdyby mi się udało. – Jeśli chcesz skończyć swoją książkę, to poczytamy – uśmiechnąłem się do niej.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym wzruszyłam ramionami i sięgnęłam do klamki w drzwiach, które swoją drogą były dosyć duże i ciężkie, więc musiałam zużyć sporo siły, by je otworzyć. - W takim razie chodźmy do pokoju wspólnego - powiedziałam, przekraczając drzwi i przytrzymując je dla chłopaka. - Muszę po nią pójść. Nie wydawało mi się, bym w ogóle potrafiła skupić się w takich warunkach - w Pokoju Życzeń, z Myungsoo obok. Nie chciałam jednak tracić okazji do spędzenia z nim więcej czasu, biorąc pod uwagę to, że praktycznie zawsze byłam sama. Oczywiście o ile tamto pomieszczenie w ogóle istniało, a chłopak naprawdę chciał mnie tam zaprowadzić, ale nie sądziłam, by miał zamiar mnie tak oszukać. Nawet jeśli, to trudno - najwyżej dowiem się prawdy i nie będę już okłamywana. [Z/L] x2
Wkroczyłem pewnym krokiem do Wielkiej Sali, od razu kierując się prosto w stronę miejsca Gryffindoru. Przeszedłem wzdłuż długiego stołu, rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu Aesung, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W sali zebrało się już sporo uczniów, w końcu nastała pora obiadu i chyba wszystkim zależało na zjedzeniu czegoś smacznego. Tym bardziej, że wiele uczniów w wolne dni długo wylegiwało się w swoich łóżkach i był to dla nich pierwszy dziś posiłek. Zastanawiałem się, co wcześniej robiła Aesung - czy udało jej się zrobić coś pożytecznego, czy też tak jak ja leżakowała cały poranek i południe. Szedłem coraz dalej, spowalniając trochę swój krok. Bałem się, że może już ją gdzieś przeoczyłem i minąłem, więc odwróciłem się, jeszcze raz lustrując wszystkich gryfonów po kolei. W głowie pojawiła mi się myśl, że może przyszedłem wcześniej od dziewczyny i jeszcze jej po prostu tutaj nie ma, ale wtem zauważyłem przed sobą znajomą twarz przy końcu stołu. Poprawiłem rękawy swetra, upewniając się, że dobrze wyglądam, po czym od razu podszedłem do miejsca, w którym siedziała Aesung. - Dzień dobry po raz drugi - przywitałem się przyjaźnie, zajmując miejsce obok dziewczyny. Przyjrzałem jej się uważnie, uśmiechając się ciepło. Nie siedziała tutaj chyba zbyt długo, bo ustawiony przed nią talerz wciąż był czysty. Przestraszyłem się jednak trochę, kiedy uzmysłowiłem sobie, że może czeka tutaj od dawna i to w dodatku z pustym żołądkiem. - Długo czekałaś? Pewnie jesteś głodna. - Nie tracąc więcej czasu, sięgnąłem po półmisek z mięsem i przysunąłem go w stronę dziewczyny, czekając aż wybierze coś dla siebie.
Siedziałam przy stole Gryffindoru w Wielkiej Sali od jakichś piętnastu minut, rozglądając się dookoła i przypatrując ludziom jedzącym obiad. Tym razem pojawiłam się wcześniej niż zwykle, bo od rana nie potrafiłam znaleźć sobie żadnego zajęcia. Kręciłam się po pokoju bez celu albo leżałam na podłodze i gapiłam się w sufit, co jakiś czas zerkając na budzik by sprawdzić, czy przypadkiem nie nadeszła już pora obiadu. Nie miałam nawet siły jakoś szczególnie się ogarnąć - przebrałam się tylko w odpowiedniejsze ubrania, a włosy splotłam w warkocz, bo tego dnia wyjątkowo działały mi na nerwy. Kiedy zeszłam na dół, stół był jeszcze prawie pusty, więc bez wahania zajęłam miejsce na jego końcu, gdzie nie rzucałam się zbytnio w oczy. Miejsca naokoło mnie zaczęły się jednak szybko zapełniać, a uczniowie pałaszowali przepyszne dania, które wylądowały na ich talerzach. Ja natomiast nie miałam ochoty jeść, więc postanowiłam odczekać jakiś czas, ale minuty mijały, a ja wciąż miałam mdłości na samą myśl o obiedzie. Siedziałam więc przed pustym talerzem, zastanawiając się nad tym, czy nie sięgnąć po którąś z sałatek i wepchnąć ją w siebie siłą, kiedy nagle usłyszałam nad sobą znajomy głos. - Cześć - odpowiedziałam cicho, powstrzymując się od zerkania w stronę chłopaka. Poczułam nerwowe łaskotanie w brzuchu kiedy Myungsoo zajął miejsce obok mnie, a jego kolano otarło się o moją nogę. - Niezbyt długo - przyznałam, uśmiechając się krzywo. Zignorowałam pozostałą część zdania, bo wiedziałam, że pewnie się zmartwi jeśli powiem, że nie chce mi się jeść. Nie chciałam żeby w ogóle był tym w jakikolwiek sposób zainteresowany, to w końcu nie było niczym wielkim, a przecież nic by mi się nie stało gdybym ominęła jeden posiłek. Zrezygnowana sięgnęłam jednak po małą pierś kurczaka, znajdującą się w przysuniętym przez niego w moją stronę półmisku, po czym odsunęłam go w jego stronę. Nie miałam pojęcia co zrobię z tym mięsem, ale mój mózg pracował na pełnych obrotach, by tylko wymyślić jakieś dobre wyjście z tej okropnej sytuacji. Patrzyłam jak Myungsoo - podobnie jak ostatnio - nakłada na swój talerz całą górę jedzenia. Unikałam spoglądania na jego twarz, ale nie potrafiłam się powstrzymać od obserwowania tego, co robi. Musiał być naprawdę głodny, bo od razu zaczął wcinać, a po krótkiej chwili co najmniej połowa jedzenia zdążyła zniknąć z jego talerza. - Smacznego - mruknęłam cicho. Czułam, że na mojej twarzy pojawił się naprawdę głupawy uśmiech, więc prędko zasłoniłam go dłonią, by nie robić z siebie debila.
Dziewczyna ściągnęła kawałek kurczaka z półmiska, po czym ja wybrałem dla siebie kilka kawałków tego samego. Do tego dołożyłem na talerz sporą ilość sałatki i ziemniaków. Miałem przed sobą całkiem duży kopiec jedzenia, ale nie moja wina, że byłem głodny. Wcześniej odpuściłem sobie śniadanie, bo nie chciało mi się schodzić na dół. Leżałem tylko wyciągnięty na fotelu przed kominkiem w pokoju wspólnym i przeglądałem jakieś książki, które ktoś zostawił na ławie. Szczerze mówiąc, gdyby ktoś mnie o to zapytał teraz, nie byłbym w stanie przywołać nawet jednego tytułu spośród nich. Uradowany więc widokiem jedzenia, ochoczo zacząłem wcinać to, co sobie wcześniej nałożyłem. Kątem oka zerknąłem na Aesung, która siedziała obok i wpatrywała się w swój talerz. Jej kurczak dalej był nietknięty, a ona najwyraźniej nie paliła się do jedzenia. - Chyba się nie głodzisz, co? - spytałem ją, wskazując widelcem jej talerz. Znowu zacząłem się o nią martwić, do tego przypomniało mi się jej zachowanie z wczoraj. - Nie każ mi siebie karmić. - Niby chciałem zażartować, ale gdyby zaszła taka potrzeba, po prostu bym to zrobił.
- Nie, no co ty - odpowiedziałam na jego pytanie, łapiąc przy tym kontakt wzrokowy z chłopakiem, by moje słowa wydały mu się bardziej wiarygodne. W końcu nie kłamałam, po prostu nie byłam głodna, ale z jego punktu widzenia mogło to wyglądać różnie. Zachichotałam i pokręciłam głową kilkakrotnie po tym, jak Myungsoo wspomniał o karmieniu, ale wcale nie było mi do śmiechu. Zrezygnowana sięgnęłam po sztućce i odkroiłam mały kawałek mięsa, który parę sekund później wylądował w moich ustach. Gryzłam go jednak i gryzłam; minęło sporo czasu zanim w ogóle dałam radę go przełknąć, po czym uznałam, że jednak zdecydowanie nie mam ochoty na jedzenie. Odsunęłam więc od siebie talerz, po czym zerknęłam na chłopaka. Podczas gdy ja męczyłam się z małym kawałkiem mięsa, on zdążył pozbyć się większości jedzenia ze swojego talerza. Sięgnęłam więc po półmisek z mięsem, po czym przysunęłam go bliżej Myungsoo, starając się przy tym jednak nie spoglądać na jego twarz. - Weź sobie jeszcze - odezwałam się cicho. Z niewiadomych powodów cieszyło mnie, że Myungsoo je takie obfite posiłki. Był naprawdę szczupły, więc może dlatego czułam się lepiej widząc, że się nie głodzi.
Pokręciłem głową, kiedy dziewczyna podsunęła mi półmisek pod nos. Sam zjadłem już wystarczająco dużo, żeby się najeść, a i tak na talerzu miałem jeszcze nieskończony obiad, więc póki co, wolałem zostać przy tym, co mam. W dodatku dziewczyna podsuwała mi jedzenie, chociaż sama ledwo co tknęła swojego kurczaka. - Naprawdę mam cię nakarmić? - spytałem, uważnie jej się przyglądając. Przeżuwanie jednego kęsa zajęło jej sporo czasu, w dodatku podejrzewałem, że rano też pewnie nic nie jadła. Martwiło mnie to, bo płakanie po nocach i głodzenie się nie wygląda razem zbyt dobrze. Zastanawiałem się, czy dalej jest jej tak źle, jak było wczoraj, ale dziś nie wyglądała raczej na przygnębioną. Poza faktem, że nie chciała jeść, w sumie wszystko wydawało się być dobrze. Co nie zmienia tego, że dalej się martwiłem. - Jestem do tego zdolny. Na potwierdzenie swoich słów podniosłem sztućce, które dziewczyna zostawiła na odsuniętym talerzu, po czym odkroiłem kawałek mięsa, znajdujący się przed nią. Spojrzałem na nią trochę rozbawiony, po czym skierowałem widelec w jej stronę, celując w usta dziewczyny. - Nie możesz być głodna, wychodzimy dziś na dwór - powiedziałem, czekając z widelcem podniesionym do góry. - Jak nic nie zjesz, to będę musiał wrócić smutny do swojego dormitorium.
Odsunęłam na bok półmisek z mięsem, kiedy Myungsoo kręcąc głową oznajmił mi, iż nie ma już ochoty nakładać sobie więcej jedzenia. Zrobiło mi się z tego powodu trochę przykro, ale szybko otrząsnęłam się z tego uczucia, bo chłopak jednak zwrócił uwagę na to, że nieszczególnie mam ochotę jeść i zaczął straszyć mnie karmieniem. Miałam nadzieję, że ujdzie mi to płazem, ale jak widać chyba za bardzo rzucałam się w oczy. Westchnęłam głośno, zatapiając swój wzrok w mięsie leżącym na moim talerzu, po czym kilkakrotnie pokręciłam głową. Odsunęłam się trochę dalej kiedy chłopak wycelował w moje usta widelcem, na który nabił wcześniej jedzenie. - Naprawdę nie jestem głodna - odpowiedziałam łapiąc go za rękaw swetra, by odciągnąć jego rękę na bok. Skinship wciąż sprawiał mi niemałe problemy, więc takim sposobem uniknęłam części stresu, ale mimo wszystko było mi głupio. - Nie umiem dzisiaj jeść, nic mi nie będzie. Mój żołądek wykonał szczęśliwe salto gdy tylko chłopak oznajmił, że tego dnia wychodzimy na dwór. Uwielbiałam zimę i śnieg, a do tego cieszyło mnie towarzystwo Myungsoo. No i chłód panujący na zewnątrz oznaczał cieplejsze ubrania oraz nakrycia głowy - yaaay. Miałam nadzieję, że chłopak nie mówił poważnie o powrocie do dormitorium w razie, gdybym odpuściła sobie obiad, bo naprawdę tego nie chciałam. - Przecież już coś zjadłam - odpowiedziałam więc poważnie, mając nadzieję, że tym przynajmniej trochę zmienię jego nastawienie.
- Prawie nic - odparłem, zerkając na jej talerz, a potem na dziewczynę. Nie chciałem zmuszać jej do jedzenia, ale co innego miałem zrobić. Nie mogła przecież cały dzień nic nie jeść, tym bardziej, że sam siedziałem obok i objadałem się, jakbym nie jadł co najmniej z tydzień. Pokręciłem kilka razy widelcem przy ustach dziewczyny, ale widząc jej zrezygnowaną minę, westchnąłem głośno, a gdy Aesung puściła moją rękę, odłożyłem jej sztućce na talerz, z którego je wcześniej podniosłem. I niby co miałem zrobić z tym biednym dzieckiem? Pokręciłem głową i zabrałem się za jedzenie, wracając do swojego talerza. Zostało mi na nim trochę sałatki, którą szybko wsunąłem i odsunąłem od siebie naczynia. Sam przekręciłem się na ławie tak, żeby mieć lepszy widok na Aesung, która wciąż wpatrywała się w swój kawałek kurczaka. Włosy miała zaplecione w długi warkocz, dzięki czemu jeszcze lepiej mogłem przyjrzeć się jej ładnej twarzy. - To może zjesz chociaż deser? - zaproponowałem, zwracając tym samym jej uwagę. Po obiedzie stół przepełnia się wszelkimi słodkimi smakołykami, więc wybór jest naprawdę duży. No i w końcu na słodycze ma się częściej ochotę niż na normalne jedzenie, racja? Naprawdę nie chciałem jej nigdzie wyciągać z pustym żołądkiem, bo czułbym się przez to okropnie, więc byłoby miło, gdyby zjadła kawałek ciasta albo chociaż jakąś galaretkę.
- W sumie... Nie wiem - mruknęłam cicho. Zwykle nie byłam w stanie odmówić sobie deseru, lecz tego dnia naprawdę nie miałam ochoty jeść czegokolwiek. - Zobaczymy co dzisiaj nam zaserwują. Musiałam przyznać, że z jednej strony cieszyło mnie to, że Myungsoo się mną przejmuje, ale z drugiej denerwowało mnie, że zwyczajnie przesadza. W końcu pominięcie jednego obiadu nie mogło mi w żaden sposób zaszkodzić, a wręcz przeciwnie, nawet zadziałałoby pozytywnie. Wcześniej nikt nie interesował się jednak tym czy jadałam regularnie, więc zachowanie Myungsoo wywoływało miłe łaskotanie w moim brzuchu. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, zmuszając się przy tym do nawiązania z nim kontaktu wzrokowego po raz pierwszy tego dnia. Zlustrowałam dokładnie jego twarz, starannie pomijając to, czego nie chciałam widzieć, ale dosyć szybko się poddałam i opuściłam wzrok na swój talerz. Po krótkim czasie na stole pojawiło się mnóstwo przeróżnych deserów, ale i tak nie znalazłam niczego, na co miałabym ochotę. Nawet lody śmietankowe, które uwielbiałam najbardziej na świecie, nie pociągały mnie tego dnia. Westchnęłam głową, zerkając na malinową galaretkę, ustawioną w pobliżu zasięgu rąk Myungsoo. Mruknęłam cicho coś niezrozumiałego, wskazując jednocześnie brodą na miseczkę. Miałam nadzieję, że chłopak zrozumie przekaz i mi ją poda, bo w sumie nie wiadomo czemu było mi głupio poprosić go o to na głos.
Po skończonym posiłku ze stołu zniknęły wszystkie talerze i półmiski z daniami obiadowymi, a na ich miejscu pojawiły się miseczki i pucharki z przeróżnymi słodkościami. Wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali zaraz zabrali się do wyłapywania co pyszniejszych kąsków. Mój wzrok przyciągnęło pysznie wyglądające ciasto z jagodami i słodką kruszonką. Miałem szczęście, że taca z ciastami wylądowała obok mnie, bo nie musiałem za bardzo się wysilać, aby zdobyć dla siebie upragniony kawałek. Nałożyłem więc sobie na talerzyk porcję ciasta, po czym spojrzałem na Aesung, która wskazywała brodą miseczkę, leżącą zaraz przy mojej prawej ręce i mamrotała coś pod nosem. - Proszę bardzo - powiedziałem, podając jej miseczkę z ciemnoróżową galaretką. Uśmiechnąłem się przyjaźnie do dziewczyny, kiedy nasze oczy znowu się spotkały. Cieszyło mnie, że jednak postanowiła coś zjeść, nawet jeśli to niewiele. - Smacznego. Zatopiłem widelczyk w kawałku ciasta, po czym zaraz go skosztowałem. Nie żałowałem swojego wyboru, bo wypiek okazał się być naprawdę pyszny. Nabrałem kolejny kawałek, po czym skierowałem go w stronę siedzącej obok dziewczyny. - Chcesz spróbować?
Wzięłam galaretkę z ręki chłopaka, ale robiło mi się niedobrze na samą myśl o jedzeniu. W końcu wbiłam w nią jednak łyżeczkę, po czym zjadłam kawałek. Poszło mi o wiele szybciej niż z mięsem, prawdopodobnie dlatego, że galaretka sama rozpuszczała się w moich ustach, więc uznałam, że powinnam być w stanie skonsumować przynajmniej połowę miseczki. Wzięłam do ust kolejny kawałek, kiedy nagle usłyszałam głos Myungsoo. Zerknęłam na niego zaskoczona, po czym energicznie pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie. Takie rzeczy okropnie mnie zawstydzały, a do tego otaczali nas inni uczniowie, więc byłoby mi naprawdę głupio. Już nie wspominając nawet o tym, że nie byłam głodna i wszystko wpychałam w siebie na siłę. Nie chciałam jednak żeby Myungsoo poczuł się urażony, więc po chwili odezwałam się do niego cicho. - Co to za ciasto? - spytałam, przysuwając się nieco bliżej, by móc lepiej się przyjrzeć. - Dobre?
Dziewczyna odmówiła spróbowania ciasta, więc sam wsunąłem przygotowany na widelczyku kawałek, po czym zabrałem się za resztę, pozostawioną na talerzyku. - Pyszne, z jagodami - powiedziałem, przełykając ostatni kęs. - Następnym razem musisz spróbować. Odsunąłem od siebie pusty talerzyk i napiłem się kompotu z truskawek, po czym zerknąłem na dziewczynę. Uśmiechnąłem się do niej, kiedy zauważyłem, że galaretka z jej miseczki zaczęła już powoli znikać. Przesunąłem się trochę do tyłu, rozglądając po pomieszczeniu. Większość uczniów skończyła już jeść i zdążyła wyjść, w poszukiwaniu pewnie czegoś ciekawego do porobienia. Po chwili skierowałem swój wzrok z powrotem na Aesung, patrząc jak ta kończy swój deser. - Idziemy ulepić bałwana? - zaproponowałem, kiedy odłożyła trzymaną w ręce łyżeczkę. Uśmiechnąłem się przy tym łobuzersko, przywołując w pamięci wszystkie zbudowane w dzieciństwie przeze mnie bałwany. Lubiłem zabawy w śniegu, poza tym w ogóle lubiłem zimę, a tak się składało, że na zewnątrz przyjemnie prószyło białym śniegiem. Wizja więc zabawy na świeżym powietrzu szczerze mnie pociągała. Szczególnie, kiedy oznaczało to spędzony czas razem z Aesung.
Myungsoo wrócił do wcinania swojego kawałka ciasta, a ja zajęłam się malinową galaretką w mojej miseczce. Szło mi całkiem nieźle, ale naprawdę nie byłam w stanie zjeść kilkucentymetrowej warstwy, pozostałej na dnie pojemnika. Odłożyłam więc łyżeczkę na bok, a miskę odsunęłam dalej, po czym dyskretnie zerknęłam na chłopaka. Wiedziałam, że zdążył zjeść już swój deser, a później czułam na sobie jego wzrok, więc musiał mi się przyglądać kiedy kończyłam galaretkę. Ogromnie mnie to krępowało, ale bałam się cokolwiek powiedzieć, więc starałam się go zignorować. - Bałwana? - spytałam, spoglądając przez krótką chwilę na jego twarz. Ostatni raz lepiłam bałwana chyba... No cóż, nigdy. Jakoś tak się składało, że wcześniej nie miałam okazji, więc tylko obserwowałam jak inne dzieci bawiły się na śniegu. Poczułam, że policzki pieką mnie na myśl o tym, iż nawet nie wiem jak lepi się bałwana, więc zrobię z siebie kretynkę przed Myungsoo. Chłopak wyglądał jednak na tak podekscytowanego, że nie byłam w stanie zaprotestować ani mu odmówić, więc uśmiechnęłam się delikatnie i przytaknęłam głową. W środku napierdalałam się jednak po głowie patelnią za to, że jestem skończoną idiotką, bo wszystko i tak w końcu wyjdzie na jaw, a Myungsoo będzie się ze mnie śmiał. - Musimy wrócić do dormitorium po cieplejsze ubrania - mruknęłam cicho, podnosząc się jednocześnie z ławy. Idiotka. Debilka.
- W takim razie chodźmy - powiedziałem wesoło, przerzucając nogę przez ławę. Wokół nas nie było już nikogo, trochę dalej tylko przy stole siedziało jeszcze paru uczniów, więc swobodnie mogłem wygramolić się ze swojego miejsca, nie robiąc przy tym nikomu krzywdy. Przez chwilę jeszcze utkwiłem wzrok w Aesung i uśmiechnąłem się do niej, wyraźnie podekscytowany tym, że zgodziła się wyjść ze mną na dwór. Co prawda sam dawno nie lepiłem bałwanów, ale przecież nie było to w końcu nic szczególnie skomplikowanego, oczywiście jeśli tylko śnieg zechce współpracować i będzie się lepił. W końcu odwróciłem się tyłem od stołu, przerzucając drugą nogę nad ławą i stanąłem wyprostowany, czekając na koleżankę. Nie musiałem jednak sterczeć tam zbyt długo, bo dziewczyna zaraz po mnie powoli odsunęła się od stołu i wstała. Razem skierowaliśmy się do wyjścia, przemierzając przez prawie całą długość Wielkiej Sali. Czułem się jak dziecko, bo sprawa z lepieniem bałwana wyraźnie mnie rozbudziła, przez co nie umiałem się pozbyć głupkowatego uśmiechu na ustach. Starałem się jednak ogarnąć, zerkając co jakiś czas na Aesung, żeby nie wyjść przed nią na idiotę. Kiedy dotarliśmy do wielkich, drewnianych drzwi, wyszedłem parę kroków przed dziewczynę i otworzyłem je dla niej, po czym sam poszedłem w jej ślady i opuściliśmy Wielką Salę, kierując się w stronę Wieży Gryffindoru, aby zabrać ze swoich dormitoriów cieplejsze ubrania. [Z/L] x2
Kiedy wkroczyłam do Wielkiej Sali, uczniowie oraz nauczyciele już dawno byli w trakcie pałaszowania przysmaków ze swoich talerzy. Ślinka ciekła na sam widok tych wszystkich pyszności, więc szybkim krokiem podeszłam do stołu Gryffindoru i odnalazłam dwa wolne miejsca - jedno dla mnie i jedno dla Myungsoo.
OdpowiedzUsuńMusiałam przyznać, że było to trochę dziwne; przyszłam na kolację z kimś, obok kogo naprawdę chciałam siedzieć. Uświadomiłam sobie, że pierwszy raz podczas wszystkich lat nauki w Hogwarcie nie będę otoczona samymi przypadkowymi ludźmi.
Usiadłam obok dziewczyny, którą znałam tylko z widzenia, po czym zaczekałam aż Myungsoo zajmie miejsce obok mnie. Ciekawiło mnie czemu był sam oraz gdzie znajdowali się koledzy, o których kiedyś wspominał. Zapewne siedzieli przy tym samym stole co my, a ja nie miałam pojęcia kim są. Zlustrowałam tłum gryfonów z myślą, że może zauważę kogoś, kto jakoś dziwnie się nam przygląda, ale moja uwaga nie padła na nikogo szczególnego. Nie mogłam jednak przestać się nad tym zastanawiać.
- Smacznego - odezwałam się do Myungsoo, gdy nakładaliśmy sobie jedzenie na talerze. Kurczak wyglądał naprawdę przepysznie, więc pokusiłam się o porcję nieco większą, niż zwykle. Sięgnęłam również po jedną z sałatek, ustawionych w pobliżu mojego talerza.
Ciekawe, co sobie teraz myślą, pomyślałam, wpatrując się w swój talerz. Nikt nie uważał mnie za zbyt fajną osobę, więc dziwiłam się, że mojemu koledze nie przeszkadza moje towarzystwo. Czy będą się z niego śmiali po kolacji...? A może przestaną się z nim zadawać...? Miałam nadzieję, że ta jedna kolacja mu nie zaszkodzi; obiecałam sobie, że następnym razem będę ostrożniejsza.
Wchodząc do Wielkiej Sali, od razu poczułem woń wszystkich pyszności, które znajdowały się na stołach. Uwielbiałem tu przychodzić, zwłaszcza w porach, kiedy wydawane były posiłki. Zawsze można było znaleźć dla siebie coś smacznego i zaspokoić tym swój głód.
OdpowiedzUsuńRazem z Aesung skierowaliśmy się w lewo i podeszliśmy do długiego stołu, przy którym siedziała reszta gryfonów. Kiedy znaleźliśmy dla nas wolne miejsce, poczekałem chwilkę, aż dziewczyna usiądzie, po czym sam zasiadłem pomiędzy nią i jakiegoś chłopaka, prawdopodobnie pierwszaka. Zauważyłem, że Aesung rozgląda się uważnie po twarzach innych uczniów i przyszło mi na myśl, że może kogoś szuka?
- Nawzajem – odpowiedziałem dziewczynie, kiedy ta zajęła się swoim talerzem. Czułem, jak w brzuchu ściska mnie z głodu na widok tego całego jedzenia. Byłem naprawdę głodny, dlatego nałożyłem sobie na talerz spory kopiec pieczonych ziemniaczków i kilka skrzydełek kurczaka. Miałem nadzieję, że nie poczuję się od tego niedobrze, bo naprawdę zamierzałem się dzisiaj najeść.
- Szukałaś kogoś szczególnego przy stole? – spytałem Aesung, kończąc polewać całość ciemnym, gęstym sosem. Ciekawiło mnie, czy może spodziewała się tu kogoś dostrzec.
Nabrałam trochę jedzenia na widelec i pokręciłam głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka, ale wciąż przyglądałam się ludziom siedzącym przy stole.
OdpowiedzUsuń- Nikogo nie szukałam - odparłam po chwili, gdy już przełknęłam kurczaka. - Tylko się rozglądałam.
Tak naprawdę chciałam spytać go o jego znajomych, ale zwyczajnie brakowało mi odwagi. W końcu to nie moja sprawa, a kiedyś na pewno spotkam Myungsoo w ich towarzystwie, więc sama się dowiem. Błagam, oby tylko okazali się w porządku...
Zauważyłam, że chłopak musiał być naprawdę głodny, bo nałożył sobie na talerz mnóstwo jedzenia. Byłam pewna, że nie będzie w stanie tego zjeść, ale po upływie zalewie kilku minut zauważyłam, że już zdążył pochłonąć sporą część. Czułam, że jeśli miał zamiar utrzymać takie tempo, to za jakieś dziesięć minut będzie już wylizywał talerz.
- Weź sobie więcej jedzenia - powiedziałam mu, gdy połknęłam kolejną porcyjkę sałatki. - Musisz być strasznie głodny. Kiedy ostatni raz jadłeś?
Jedząc zawartość swojego talerza, zacząłem się zastanawiać, czy Aesung naprawdę nie ma tutaj żadnych przyjaciół, albo chociaż znajomych. Przeszukując w głowie swoją pamięć, zorientowałem się, że za każdym razem, gdy tylko ją widziałem, przebywała sama i raczej niechętnie wychodziła do ludzi. Zrobiło mi się trochę smutno, bo kompletnie nie rozumiałem, dlaczego jest tutaj taka samotna, w końcu była naprawdę świetną dziewczyną.
OdpowiedzUsuń- Ostatni raz? – skierowałem głowę w jej kierunku, odrywając się od swojego talerza. – Dzisiaj rano, niestety ominąłem obiad – przyznałem szczerze. To był ogromny błąd, zwłaszcza, że teraz czułem się, jakbym mógł zjeść wszystko, co znajdowało się w zasięgu mojego widelca.
Dokładając sobie do resztek ziemniaków zapiekane pomidorki, zauważyłem, że dziewczyna skupiła się głównie na jedzeniu swojej sałatki.
- Warzywa są zdrowe, ale ty też powinnaś zjeść coś jeszcze – mówiąc to, wskazałem widelcem kawałek kurczaka, który spoczywał na jej talerzu.
Zgodnie z radą Myungsoo zaczęłam jeść mięso, które wcześniej nałożyłam sobie na talerz.
OdpowiedzUsuń- Nie powinno się mieszać jedzenia - odparłam spokojnie, gdy przełknęłam kęs. - To niezdrowe.
Nie żebym się do tego stosowała, po prostu trochę się zamyśliłam, więc automatycznie skupiłam na sałatce i zapomniałam o kurczaku. Nie miałam jednak zamiaru się do tego przyznawać; w ogóle wspomniałam o tej zasadzie tylko po to, by mieć wymówkę (całkiem dobrą swoją drogą).
- Czemu nie jadłeś dzisiaj obiadu? - odezwałam się do chłopaka po chwili, gdy już zdążyłam pochłonąć część mięsa. Albo było naprawdę pyszne, albo byłam tak głodna, że jedząc je czułam się jak w niebie; cóż, w sumie stawiałam bardziej na to pierwsze, ale kto wie. W pewnym momencie chciałam przełknąć jednak zbyt duży kęs, przez co zaczęłam mieć małe problemy z oddychaniem. Wręcz fantastycznie, znowu... Nie moja wina, że pierś z kurczaka wręcz sama prosiła się o to, by konsumująca ją osoba zginęła przy stole.
- Możesz podać mi sok? - spytałam, starając się nie udusić. Nie przejęłam się tym jednak zbytnio, w końcu to nie pierwszy raz, gdy przydarzyło mi się coś takiego. Pierś była moją ulubioną częścią kurczaka, ale jej wadą było to, że można się było nią zwyczajnie udusić.
- Serio? – spytałem zaciekawiony. Nigdy o tym nie słyszałem i sam nigdy chyba nieszczególnie dbałem o to, żeby wszystko jeść oddzielnie. Lubiłem nakładać sobie na widelcu po kawałku wszystkiego, co akurat znajdowało się na moim talerzu.
OdpowiedzUsuń- Uczyłem się – odparłem. Nienawidziłem tego, ale jak mus, to mus. Poza tym nie chciałem zawalić testu z Zielarstwa, dlatego wolałem skupić się w pełni na przyswajaniu materiału.
Z powrotem zająłem się jedzeniem. Na moim talerzu nic już jednak nie pozostało oprócz sosu, dlatego wziąłem do ręki suchą bułkę z koszyczka obok i zacząłem ją w nim maczać. Zwykłe pieczywo, a jak cieszy, kiedy wrzucisz je w odrobinę sosu. Kiedy przegryzałem kolejny kęs bułki, usłyszałem, jak Aesung prosi o sok, dziwnie zmienionym głosem. Spojrzałem na nią i zorientowałem się, że musiała się pewnie zakrztusić jedzeniem i nie mogła złapać oddechu. Dzisiaj na szczęście nie miałem całego stołu do przejścia, dlatego delikatnie poklepałem ją po plecach. Nie chciałem panikować i zwracać uwagi innych uczniów, stawiając ją w raczej niezręcznej sytuacji, a to jedyne, co mi przyszło w tamtym momencie do głowy. Miałem nadzieję, że to nic poważnego i zaraz zrobi jej się lepiej.
- W porządku? – spytałem, podając jej mały pucharek, który uprzednio wypełniłem sokiem pomarańczowym.
- Serio serio - przytaknęłam. - Podobno właśnie od tego się tyje... Ale tobie to nie grozi, więc spokojnie, mieszaj dalej.
OdpowiedzUsuńMówiłam prawdę, był naprawdę szczupły, więc w sumie by mu się nawet przydało trochę dodatkowego ciałka (w przeciwieństwie do mnie).
Zrobiło mi się lepiej, gdy tylko chłopak poklepał mnie lekko po plecach, ale dopiero kiedy napiłam się soku całkowicie przestałam się dusić. Odłożyłam pucharek na stół i zawstydzona pochyliłam głowę do przodu.
- Chyba powinnam nauczyć się jeść - odezwałam się po chwili, nie spoglądając na chłopaka. - Przepraszam.
Z jednej strony chciało mi się śmiać, ale z drugiej było mi naprawdę głupio, więc nie wiedziałam jak powinnam się zachować. W końcu wzruszyłam więc tylko ramionami i wróciłam do jedzenia kolacji. Tym razem upewniłam się, że sok jest w pobliżu, w razie, gdybym znowu miała zacząć się dusić.
- Jesteś pilnym uczniem? - spytałam chłopaka po chwili, zerkając na niego kącikiem oka, ale nie przestając jeść.
Nie wiem, skąd dziewczyna wzięła te informacje, ale coś w nich musiało być, bo wyglądała na bardzo poważną, kiedy to mówiła. Może przeczytała o tym w jakiejś gazecie albo sama się tym interesowała? Nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuń- Nic się nie stało – odpowiedziałem przyjaźnie. – Każdemu mogło się zdarzyć.
Takie wypadki naprawdę chodziły po ludziach, samemu nie raz mi się to zdarzyło. Machnąłem więc tylko ręką, aby dziewczyna się tym za bardzo nie przejmowała. Widząc, że Aesung całkowicie się już uspokoiła, kiedy napiła się soku, ulżyło mi. Ze spokojem więc wróciłem do swojej bułki i talerza z sosem. Nie zostało tego wiele, dlatego szybko wsunąłem to, co miałem i wytarłem ręce w serwetkę. Zauważyłem, że dziewczyna dalej kończy swój posiłek, więc spokojnie na nią czekałem, popijając swój sok.
- Czy ja wiem… - zamyśliłem się przez chwilę. Raczej średnio lubiłem się uczyć, ale zawsze starałem się wszystko w miarę ogarniać i zaliczać na czas. Moje oceny zdecydowanie nie należały do najlepszych wyników w szkole, ale najgorsze w sumie też nie były. – Raczej tak średnio – przyznałem w końcu. – A ty? Chyba lubisz książki, co?
Przytakiwałam głową przełykając kolejne kęsy jedzenia i słuchając tego, co mówi Myungsoo. Kiedy skończyłam jeść, odłożyłam na bok sztućce, po czym zaczęłam przyglądać się dłoni, w której chłopak trzymał pucharek z piciem. Była dosyć duża, więc zerknęłam na swoje ręce, by w głowie trochę je porównać. Nie umiałam jednak zbytnio się nad tym skupić, miałam ochotę przyłożyć swoją dłoń do jego, ale było mi głupio go o to poprosić, szczególnie w takim miejscu. Uznałam, że kiedyś po prostu przybiję mu piątkę i wtedy ukradkiem to sprawdzę. Nie miałam pojęcia czemu interesuje mnie coś takiego, ale po prostu byłam ciekawa.
OdpowiedzUsuńOdetchnęłam z ulgą, gdy chłopak wyznał, że nie przepada za nauką. Sama bardzo jej nie lubiłam, a nie czułabym się zbyt komfortowo przebywając z kimś, kto na okrągło o tym trąbi i ma same dobre oceny.
- Uwielbiam czytać - przyznałam zauważając, że chłopak często przyłapuje mnie w towarzystwie książek. - Nie przepadam za to za nauką, wolę spędzać czas inaczej.
...Czyli marnując go na myślenie o niebieskich migdałach i czytaniu głupot, które prawdopodobnie nigdy nie przydadzą mi się w życiu, pomyślałam.
Całkowicie rozumiałem Aesung. Nauka to raczej nic przyjemnego, zwłaszcza, kiedy musisz się uczyć czegoś, co cię kompletnie nie interesuje i nigdy w życiu ci się nie przyda. Książki za to były interesujące, wciągały i dzięki nim przez chwilę znajdowałeś się w innym świecie.
OdpowiedzUsuń- Książki są zdecydowanie lepsze – pokiwałem głową w jej kierunku, potwierdzając swoje słowa.
Zauważyłem, że większość uczniów już zniknęło z Wielkiej Sali, a przy stole nauczycieli nie było już nikogo. Nic w tym dziwnego, zwłaszcza, że razem z Aesung przyszliśmy trochę później od pozostałych. Zmartwiło mnie to trochę, bo pokój wspólny w naszej wieży musiał być już przepełniony gryfonami, odpoczywającymi po posiłku. Na czytanie książki w tym pomieszczeniu pewnie nie było już co liczyć.
- To jak, idziemy teraz poczytać? – uśmiechnąłem się do dziewczyny, odsuwając się trochę do tyłu. Byłem najedzony i sam chętnie odpocząłbym w jakimś cichym i spokojnym miejscu.
Odsunęłam ręce od talerza i spojrzałam na niego zaskoczona. Wcześniej myślałam, że sobie żartował z tym czytaniem, ale teraz wyglądało na to, że mówił poważnie. Naprawdę chciał marnować ze mną na tym czas...?
OdpowiedzUsuńZmrużyłam oczy podejrzliwie, chcąc wyłapać w jego twarzy coś, co mówiłoby mi o tym, że kłamie.
- Nie masz żadnych innych planów? - spytałam go po chwili. Nie to, że nie chciałam pójść z nim czytać, po prostu... Jego zachowanie wydawało mi się odrobinę dziwne. Średnio chciało mi się siedzieć i zastanawiać nad tym, czy jest szczery, kiedy mogłam spędzić ten czas na podróżach z Gilderoyem Lockhartem oraz wampirami.
- Znasz jakieś miejsce, w którym można spokojnie poczytać...? - odezwałam się znowu po jakimś czasie. Byłam pewna, że pokój wspólny będzie pełny rozbrykanych gryfonów, więc o skupieniu mogłam sobie tylko pomarzyć; zaś niewygodne krzesła w bibliotece wręcz zniechęcały do przesiadywania w tym miejscu.
Dziewczyna wyglądała na zdziwioną, kiedy wyskoczyłem ze swoją propozycją. Pewnie nie brała mnie wtedy na poważnie, a skoro jednak przyszła tutaj ze mną na kolację, i ja powinienem dotrzymać słowa. To właściwie przeze mnie straciła okazję do spokojnego czytania przy ciepłym kominku, więc z tego powodu było mi trochę głupio.
OdpowiedzUsuń- Wszystkie swoje plany już wykonałem – uśmiechnąłem się, zwracając głowę w jej kierunku. Poza dzisiejszą nauką, nie miałem nic innego do roboty. Normalnie pewnie wróciłbym do swojego dormitorium i rozłożył się na łóżku, czekając aż nadejdzie noc. Dlatego wizja wspólnie spędzonego wieczoru z Aesung sprawiała, że w brzuchu znów miałem to dziwne uczucie.
- Znam jedno takie – zacząłem powoli. Chociaż dookoła nas nie było już prawie nikogo, to i tak nachyliłem się trochę w jej kierunku. – Byłaś kiedyś w Pokoju Życzeń? – spytałem ją szeptem.
- Pokoju Życzeń...? - upewniłam się po chwili szeptem, nachylając się jeszcze bliżej chłopaka. Kilka razy plotki o tym pomieszczeniu obiły się o moje uszy, ba, uczniowie często rozmawiali na jego temat, ale nigdy nie brałam tego na poważnie. Zawsze myślałam, że po prostu się wygłupiają, albo opowiadają sobie o usłyszanych wcześniej legendach związanych z Hogwartem.
OdpowiedzUsuńPokręciłam więc głową w odpowiedzi na jego pytanie, po czym odsunęłam się trochę dalej na drewnianej ławie, czując, że robi się odrobinę niezręcznie. Zawstydzona tym wszystkim podrapałam się lekko po głowie i zachichotałam cicho pod nosem.
- Przepraszam - mruknęłam. Zawsze tak miałam, po prostu nie kontrolowałam swoich ruchów i nieświadomie przysuwałam się zbyt blisko osób, z którymi rozmawiałam. Dobrze przynajmniej, że chłopak nie ucierpiał jeszcze przez moją nadmierną gestykulację.
- Mhm – pokiwałem głową, wyraźnie podekscytowany. Nigdy tam nie byłem, ale dokładnie wiedziałem, gdzie się znajduje. Nie raz słyszałem o tym, czy tamtym uczniu, który z niego wracał. Zawsze chciałem do niego wejść i przekonać się na własne oczy, że istnieje, a teraz nadarzyła się do tego idealna okazja.
OdpowiedzUsuńDziewczyna najwyraźniej też nigdy tam nie była, bo pokręciła głową w odpowiedzi. Po chwili odsunęła się trochę ode mnie i uroczo zachichotała pod nosem, co i u mnie wywołało mimowolny uśmiech. Musiała poczuć się skrępowana, kiedy nachyliłem się w jej stronę, więc sam szybko się wyprostowałem.
- Chciałabyś tam iść poczytać? – spytałem niepewnie, spoglądając w jej błyszczące oczy. Mogłem sobie tylko wyobrażać, jak sam musiałem wyglądać. Za kilka minut mógłbym znajdować się w Pokoju Życzeń i to jeszcze w towarzystwie Aesung. Sam nie wiem, dlaczego aż tak ją polubiłem. Może to przez to, że wydawała się taka naturalna i nikogo nie udawała? Poza tym wyglądała na naprawdę mądrą osóbkę, którą interesuje coś więcej, poza plotkami rozsiewanymi przez resztę uczniów.
- Pewnie, że bym chciała - odpowiedziałam z uśmiechem, który jednak szybko zniknął z mojej twarzy kiedy uświadomiłam sobie, że przecież nie mam zielonego pojęcia gdzie znajduje się ten Pokój Życzeń, ani czy on właściwie w ogóle istnieje. Spojrzałam na twarz chłopaka, po czym szybko opuściłam wzrok i przysunęłam się odrobinę bliżej, tym razem pamiętając jednak o zachowaniu odpowiedniej odległości.
OdpowiedzUsuń- Myślisz... Że on gdzieś tutaj jest? - spytałam go szeptem, w razie gdyby ktoś z osób przebywających jeszcze w Wielkiej Sali miał nas usłyszeć. - W Hogwarcie?
- Ktoś mi kiedyś o nim opowiadał – powiedziałem cicho, znów pochylając się w jej stronę. Tym razem jednak nie nachyliłem się aż tak bardzo, jak poprzednim razem. – Wejście do niego jest na siódmym piętrze.
OdpowiedzUsuńMówiłem szeptem, bo nie chciałem, żeby ktokolwiek nas usłyszał. Pokój Życzeń to jedna z tajemnic, jakie skrywa ten zamek, a mnie nie bardzo podobała się myśl dzielenia tą informacją z byle kim. Aesung jednak mogłem zaufać, dlatego powiedziałem jej, co wiem.
- Nie wiem czy uda nam się tam wejść, ale możemy spróbować - dodałem nieco weselszym tonem. Odsunąłem się od stołu jeszcze trochę, aż w końcu mogłem wyciągnąć zza ławy nogi i wstać. Popatrzyłem z góry na dziewczynę, która jeszcze siedziała i poczekałem chwilę, aż sama pójdzie w moje ślady. – To jak, idziemy?
Byłem już gotowy do wyjścia, ale wciąż czekałem na Aesung. Zastanawiałem się, czy będzie chciała jeszcze wrócić do pokoju po swoją książkę, albo czy w ogóle będzie miała ochotę czytać.
Otworzyłam oczy szeroko, gdy Myungsoo nachylił się bliżej i jak gdyby nigdy nic wyjawił mi gdzie ukryte jest wejście do Pokoju Życzeń. Przestałam nawet zdawać sobie sprawę z bliskości chłopaka, kompletnie zapomniałam o wszystkim, co nie było tamtym pomieszczeniem.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę? - odszepnęłam w odpowiedzi. Co jak co, ale ja nie zdradziłabym takiej tajemnicy byle komu. Po chwili coś w głowie zaczęło podpowiadać mi, że może po prostu Myungsoo robi sobie ze mnie żarty, a ja durna uwierzyłam mu w te bajki. Mina chłopaka jednak na to nie wskazywała, poza tym jakoś nie chciałam uwierzyć w to, że zrobiłby ze mnie obiekt żartów. Nie on. Każdy inny uczeń Hogwartu, tylko nie on, w końcu był dla mnie taki miły... Jak mógłby tak dobrze udawać?
Chłopak podniósł się z miejsca, więc ja również po chwili wstałam. Kiwnęłam głową w odpowiedzi na jego pytanie i powoli skierowaliśmy się do wyjścia Wielkiej Sali. Czułam, że odechciało mi się tego czytania; co prawda wiedziałam, że nie powinnam spodziewać się nie wiadomo czego, ale myśl o Pokoju Życzeń niezwykle mnie ekscytowała.
- Chcesz czytać? - spytałam więc Myungsoo. Co jednak innego moglibyśmy robić w tamtym miejscu?
Przez chwilę patrzyłem na dziewczynę, która chyba nie bardzo wierzyła w to, co mówię. Wcale jej się nie dziwiłem, bo w końcu o Pokoju Życzeń powstało wiele historii i legend, które często były nieprawdziwe. W końcu jednak się zdecydowała i odeszła od stołu. Wesołym krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Nie mogłem się już doczekać, aby zobaczyć to wszystko na własne oczy.
OdpowiedzUsuń- Czytać? – zastanowiłem się przez chwilę. Tak naprawdę po to właśnie mieliśmy się tam teraz wybrać, w końcu wcześniej Aesung przeze mnie nie mogła skończyć zaczętej książki. Im dłużej jednak się nad tym zastanawiałem, to doszedłem do wniosku, że w takim stanie czytanie w moim wypadku raczej nie będzie możliwe, byłem zbyt podekscytowany wizją tajemnego pomieszczenia. Nie przeszkadzałoby mi jednak, gdyby ona chciała skończyć to, co zaczęła. Mógłbym sobie posiedzieć gdzieś po cichu i też się czymś zająć, może nawet jakąś książką, gdyby mi się udało. – Jeśli chcesz skończyć swoją książkę, to poczytamy – uśmiechnąłem się do niej.
Uśmiechnęłam się do niego, po czym wzruszyłam ramionami i sięgnęłam do klamki w drzwiach, które swoją drogą były dosyć duże i ciężkie, więc musiałam zużyć sporo siły, by je otworzyć.
OdpowiedzUsuń- W takim razie chodźmy do pokoju wspólnego - powiedziałam, przekraczając drzwi i przytrzymując je dla chłopaka. - Muszę po nią pójść.
Nie wydawało mi się, bym w ogóle potrafiła skupić się w takich warunkach - w Pokoju Życzeń, z Myungsoo obok. Nie chciałam jednak tracić okazji do spędzenia z nim więcej czasu, biorąc pod uwagę to, że praktycznie zawsze byłam sama. Oczywiście o ile tamto pomieszczenie w ogóle istniało, a chłopak naprawdę chciał mnie tam zaprowadzić, ale nie sądziłam, by miał zamiar mnie tak oszukać. Nawet jeśli, to trudno - najwyżej dowiem się prawdy i nie będę już okłamywana.
[Z/L] x2
Wkroczyłem pewnym krokiem do Wielkiej Sali, od razu kierując się prosto w stronę miejsca Gryffindoru. Przeszedłem wzdłuż długiego stołu, rozglądając się dookoła, w poszukiwaniu Aesung, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć. W sali zebrało się już sporo uczniów, w końcu nastała pora obiadu i chyba wszystkim zależało na zjedzeniu czegoś smacznego. Tym bardziej, że wiele uczniów w wolne dni długo wylegiwało się w swoich łóżkach i był to dla nich pierwszy dziś posiłek. Zastanawiałem się, co wcześniej robiła Aesung - czy udało jej się zrobić coś pożytecznego, czy też tak jak ja leżakowała cały poranek i południe.
OdpowiedzUsuńSzedłem coraz dalej, spowalniając trochę swój krok. Bałem się, że może już ją gdzieś przeoczyłem i minąłem, więc odwróciłem się, jeszcze raz lustrując wszystkich gryfonów po kolei. W głowie pojawiła mi się myśl, że może przyszedłem wcześniej od dziewczyny i jeszcze jej po prostu tutaj nie ma, ale wtem zauważyłem przed sobą znajomą twarz przy końcu stołu. Poprawiłem rękawy swetra, upewniając się, że dobrze wyglądam, po czym od razu podszedłem do miejsca, w którym siedziała Aesung.
- Dzień dobry po raz drugi - przywitałem się przyjaźnie, zajmując miejsce obok dziewczyny. Przyjrzałem jej się uważnie, uśmiechając się ciepło. Nie siedziała tutaj chyba zbyt długo, bo ustawiony przed nią talerz wciąż był czysty. Przestraszyłem się jednak trochę, kiedy uzmysłowiłem sobie, że może czeka tutaj od dawna i to w dodatku z pustym żołądkiem. - Długo czekałaś? Pewnie jesteś głodna. - Nie tracąc więcej czasu, sięgnąłem po półmisek z mięsem i przysunąłem go w stronę dziewczyny, czekając aż wybierze coś dla siebie.
Siedziałam przy stole Gryffindoru w Wielkiej Sali od jakichś piętnastu minut, rozglądając się dookoła i przypatrując ludziom jedzącym obiad. Tym razem pojawiłam się wcześniej niż zwykle, bo od rana nie potrafiłam znaleźć sobie żadnego zajęcia. Kręciłam się po pokoju bez celu albo leżałam na podłodze i gapiłam się w sufit, co jakiś czas zerkając na budzik by sprawdzić, czy przypadkiem nie nadeszła już pora obiadu. Nie miałam nawet siły jakoś szczególnie się ogarnąć - przebrałam się tylko w odpowiedniejsze ubrania, a włosy splotłam w warkocz, bo tego dnia wyjątkowo działały mi na nerwy.
OdpowiedzUsuńKiedy zeszłam na dół, stół był jeszcze prawie pusty, więc bez wahania zajęłam miejsce na jego końcu, gdzie nie rzucałam się zbytnio w oczy. Miejsca naokoło mnie zaczęły się jednak szybko zapełniać, a uczniowie pałaszowali przepyszne dania, które wylądowały na ich talerzach. Ja natomiast nie miałam ochoty jeść, więc postanowiłam odczekać jakiś czas, ale minuty mijały, a ja wciąż miałam mdłości na samą myśl o obiedzie. Siedziałam więc przed pustym talerzem, zastanawiając się nad tym, czy nie sięgnąć po którąś z sałatek i wepchnąć ją w siebie siłą, kiedy nagle usłyszałam nad sobą znajomy głos.
- Cześć - odpowiedziałam cicho, powstrzymując się od zerkania w stronę chłopaka. Poczułam nerwowe łaskotanie w brzuchu kiedy Myungsoo zajął miejsce obok mnie, a jego kolano otarło się o moją nogę. - Niezbyt długo - przyznałam, uśmiechając się krzywo. Zignorowałam pozostałą część zdania, bo wiedziałam, że pewnie się zmartwi jeśli powiem, że nie chce mi się jeść. Nie chciałam żeby w ogóle był tym w jakikolwiek sposób zainteresowany, to w końcu nie było niczym wielkim, a przecież nic by mi się nie stało gdybym ominęła jeden posiłek. Zrezygnowana sięgnęłam jednak po małą pierś kurczaka, znajdującą się w przysuniętym przez niego w moją stronę półmisku, po czym odsunęłam go w jego stronę. Nie miałam pojęcia co zrobię z tym mięsem, ale mój mózg pracował na pełnych obrotach, by tylko wymyślić jakieś dobre wyjście z tej okropnej sytuacji.
Patrzyłam jak Myungsoo - podobnie jak ostatnio - nakłada na swój talerz całą górę jedzenia. Unikałam spoglądania na jego twarz, ale nie potrafiłam się powstrzymać od obserwowania tego, co robi. Musiał być naprawdę głodny, bo od razu zaczął wcinać, a po krótkiej chwili co najmniej połowa jedzenia zdążyła zniknąć z jego talerza.
- Smacznego - mruknęłam cicho. Czułam, że na mojej twarzy pojawił się naprawdę głupawy uśmiech, więc prędko zasłoniłam go dłonią, by nie robić z siebie debila.
Dziewczyna ściągnęła kawałek kurczaka z półmiska, po czym ja wybrałem dla siebie kilka kawałków tego samego. Do tego dołożyłem na talerz sporą ilość sałatki i ziemniaków. Miałem przed sobą całkiem duży kopiec jedzenia, ale nie moja wina, że byłem głodny. Wcześniej odpuściłem sobie śniadanie, bo nie chciało mi się schodzić na dół. Leżałem tylko wyciągnięty na fotelu przed kominkiem w pokoju wspólnym i przeglądałem jakieś książki, które ktoś zostawił na ławie. Szczerze mówiąc, gdyby ktoś mnie o to zapytał teraz, nie byłbym w stanie przywołać nawet jednego tytułu spośród nich. Uradowany więc widokiem jedzenia, ochoczo zacząłem wcinać to, co sobie wcześniej nałożyłem. Kątem oka zerknąłem na Aesung, która siedziała obok i wpatrywała się w swój talerz. Jej kurczak dalej był nietknięty, a ona najwyraźniej nie paliła się do jedzenia.
OdpowiedzUsuń- Chyba się nie głodzisz, co? - spytałem ją, wskazując widelcem jej talerz. Znowu zacząłem się o nią martwić, do tego przypomniało mi się jej zachowanie z wczoraj. - Nie każ mi siebie karmić. - Niby chciałem zażartować, ale gdyby zaszła taka potrzeba, po prostu bym to zrobił.
- Nie, no co ty - odpowiedziałam na jego pytanie, łapiąc przy tym kontakt wzrokowy z chłopakiem, by moje słowa wydały mu się bardziej wiarygodne. W końcu nie kłamałam, po prostu nie byłam głodna, ale z jego punktu widzenia mogło to wyglądać różnie. Zachichotałam i pokręciłam głową kilkakrotnie po tym, jak Myungsoo wspomniał o karmieniu, ale wcale nie było mi do śmiechu. Zrezygnowana sięgnęłam po sztućce i odkroiłam mały kawałek mięsa, który parę sekund później wylądował w moich ustach. Gryzłam go jednak i gryzłam; minęło sporo czasu zanim w ogóle dałam radę go przełknąć, po czym uznałam, że jednak zdecydowanie nie mam ochoty na jedzenie. Odsunęłam więc od siebie talerz, po czym zerknęłam na chłopaka. Podczas gdy ja męczyłam się z małym kawałkiem mięsa, on zdążył pozbyć się większości jedzenia ze swojego talerza. Sięgnęłam więc po półmisek z mięsem, po czym przysunęłam go bliżej Myungsoo, starając się przy tym jednak nie spoglądać na jego twarz.
OdpowiedzUsuń- Weź sobie jeszcze - odezwałam się cicho. Z niewiadomych powodów cieszyło mnie, że Myungsoo je takie obfite posiłki. Był naprawdę szczupły, więc może dlatego czułam się lepiej widząc, że się nie głodzi.
Pokręciłem głową, kiedy dziewczyna podsunęła mi półmisek pod nos. Sam zjadłem już wystarczająco dużo, żeby się najeść, a i tak na talerzu miałem jeszcze nieskończony obiad, więc póki co, wolałem zostać przy tym, co mam. W dodatku dziewczyna podsuwała mi jedzenie, chociaż sama ledwo co tknęła swojego kurczaka.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę mam cię nakarmić? - spytałem, uważnie jej się przyglądając. Przeżuwanie jednego kęsa zajęło jej sporo czasu, w dodatku podejrzewałem, że rano też pewnie nic nie jadła. Martwiło mnie to, bo płakanie po nocach i głodzenie się nie wygląda razem zbyt dobrze. Zastanawiałem się, czy dalej jest jej tak źle, jak było wczoraj, ale dziś nie wyglądała raczej na przygnębioną. Poza faktem, że nie chciała jeść, w sumie wszystko wydawało się być dobrze. Co nie zmienia tego, że dalej się martwiłem. - Jestem do tego zdolny.
Na potwierdzenie swoich słów podniosłem sztućce, które dziewczyna zostawiła na odsuniętym talerzu, po czym odkroiłem kawałek mięsa, znajdujący się przed nią. Spojrzałem na nią trochę rozbawiony, po czym skierowałem widelec w jej stronę, celując w usta dziewczyny.
- Nie możesz być głodna, wychodzimy dziś na dwór - powiedziałem, czekając z widelcem podniesionym do góry. - Jak nic nie zjesz, to będę musiał wrócić smutny do swojego dormitorium.
Odsunęłam na bok półmisek z mięsem, kiedy Myungsoo kręcąc głową oznajmił mi, iż nie ma już ochoty nakładać sobie więcej jedzenia. Zrobiło mi się z tego powodu trochę przykro, ale szybko otrząsnęłam się z tego uczucia, bo chłopak jednak zwrócił uwagę na to, że nieszczególnie mam ochotę jeść i zaczął straszyć mnie karmieniem. Miałam nadzieję, że ujdzie mi to płazem, ale jak widać chyba za bardzo rzucałam się w oczy. Westchnęłam głośno, zatapiając swój wzrok w mięsie leżącym na moim talerzu, po czym kilkakrotnie pokręciłam głową. Odsunęłam się trochę dalej kiedy chłopak wycelował w moje usta widelcem, na który nabił wcześniej jedzenie.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę nie jestem głodna - odpowiedziałam łapiąc go za rękaw swetra, by odciągnąć jego rękę na bok. Skinship wciąż sprawiał mi niemałe problemy, więc takim sposobem uniknęłam części stresu, ale mimo wszystko było mi głupio. - Nie umiem dzisiaj jeść, nic mi nie będzie.
Mój żołądek wykonał szczęśliwe salto gdy tylko chłopak oznajmił, że tego dnia wychodzimy na dwór. Uwielbiałam zimę i śnieg, a do tego cieszyło mnie towarzystwo Myungsoo. No i chłód panujący na zewnątrz oznaczał cieplejsze ubrania oraz nakrycia głowy - yaaay. Miałam nadzieję, że chłopak nie mówił poważnie o powrocie do dormitorium w razie, gdybym odpuściła sobie obiad, bo naprawdę tego nie chciałam.
- Przecież już coś zjadłam - odpowiedziałam więc poważnie, mając nadzieję, że tym przynajmniej trochę zmienię jego nastawienie.
- Prawie nic - odparłem, zerkając na jej talerz, a potem na dziewczynę. Nie chciałem zmuszać jej do jedzenia, ale co innego miałem zrobić. Nie mogła przecież cały dzień nic nie jeść, tym bardziej, że sam siedziałem obok i objadałem się, jakbym nie jadł co najmniej z tydzień. Pokręciłem kilka razy widelcem przy ustach dziewczyny, ale widząc jej zrezygnowaną minę, westchnąłem głośno, a gdy Aesung puściła moją rękę, odłożyłem jej sztućce na talerz, z którego je wcześniej podniosłem. I niby co miałem zrobić z tym biednym dzieckiem? Pokręciłem głową i zabrałem się za jedzenie, wracając do swojego talerza. Zostało mi na nim trochę sałatki, którą szybko wsunąłem i odsunąłem od siebie naczynia. Sam przekręciłem się na ławie tak, żeby mieć lepszy widok na Aesung, która wciąż wpatrywała się w swój kawałek kurczaka. Włosy miała zaplecione w długi warkocz, dzięki czemu jeszcze lepiej mogłem przyjrzeć się jej ładnej twarzy.
OdpowiedzUsuń- To może zjesz chociaż deser? - zaproponowałem, zwracając tym samym jej uwagę. Po obiedzie stół przepełnia się wszelkimi słodkimi smakołykami, więc wybór jest naprawdę duży. No i w końcu na słodycze ma się częściej ochotę niż na normalne jedzenie, racja? Naprawdę nie chciałem jej nigdzie wyciągać z pustym żołądkiem, bo czułbym się przez to okropnie, więc byłoby miło, gdyby zjadła kawałek ciasta albo chociaż jakąś galaretkę.
- W sumie... Nie wiem - mruknęłam cicho. Zwykle nie byłam w stanie odmówić sobie deseru, lecz tego dnia naprawdę nie miałam ochoty jeść czegokolwiek. - Zobaczymy co dzisiaj nam zaserwują.
OdpowiedzUsuńMusiałam przyznać, że z jednej strony cieszyło mnie to, że Myungsoo się mną przejmuje, ale z drugiej denerwowało mnie, że zwyczajnie przesadza. W końcu pominięcie jednego obiadu nie mogło mi w żaden sposób zaszkodzić, a wręcz przeciwnie, nawet zadziałałoby pozytywnie. Wcześniej nikt nie interesował się jednak tym czy jadałam regularnie, więc zachowanie Myungsoo wywoływało miłe łaskotanie w moim brzuchu. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, zmuszając się przy tym do nawiązania z nim kontaktu wzrokowego po raz pierwszy tego dnia. Zlustrowałam dokładnie jego twarz, starannie pomijając to, czego nie chciałam widzieć, ale dosyć szybko się poddałam i opuściłam wzrok na swój talerz.
Po krótkim czasie na stole pojawiło się mnóstwo przeróżnych deserów, ale i tak nie znalazłam niczego, na co miałabym ochotę. Nawet lody śmietankowe, które uwielbiałam najbardziej na świecie, nie pociągały mnie tego dnia. Westchnęłam głową, zerkając na malinową galaretkę, ustawioną w pobliżu zasięgu rąk Myungsoo.
Mruknęłam cicho coś niezrozumiałego, wskazując jednocześnie brodą na miseczkę. Miałam nadzieję, że chłopak zrozumie przekaz i mi ją poda, bo w sumie nie wiadomo czemu było mi głupio poprosić go o to na głos.
Po skończonym posiłku ze stołu zniknęły wszystkie talerze i półmiski z daniami obiadowymi, a na ich miejscu pojawiły się miseczki i pucharki z przeróżnymi słodkościami. Wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali zaraz zabrali się do wyłapywania co pyszniejszych kąsków. Mój wzrok przyciągnęło pysznie wyglądające ciasto z jagodami i słodką kruszonką. Miałem szczęście, że taca z ciastami wylądowała obok mnie, bo nie musiałem za bardzo się wysilać, aby zdobyć dla siebie upragniony kawałek. Nałożyłem więc sobie na talerzyk porcję ciasta, po czym spojrzałem na Aesung, która wskazywała brodą miseczkę, leżącą zaraz przy mojej prawej ręce i mamrotała coś pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Proszę bardzo - powiedziałem, podając jej miseczkę z ciemnoróżową galaretką. Uśmiechnąłem się przyjaźnie do dziewczyny, kiedy nasze oczy znowu się spotkały. Cieszyło mnie, że jednak postanowiła coś zjeść, nawet jeśli to niewiele. - Smacznego.
Zatopiłem widelczyk w kawałku ciasta, po czym zaraz go skosztowałem. Nie żałowałem swojego wyboru, bo wypiek okazał się być naprawdę pyszny. Nabrałem kolejny kawałek, po czym skierowałem go w stronę siedzącej obok dziewczyny.
- Chcesz spróbować?
Wzięłam galaretkę z ręki chłopaka, ale robiło mi się niedobrze na samą myśl o jedzeniu. W końcu wbiłam w nią jednak łyżeczkę, po czym zjadłam kawałek. Poszło mi o wiele szybciej niż z mięsem, prawdopodobnie dlatego, że galaretka sama rozpuszczała się w moich ustach, więc uznałam, że powinnam być w stanie skonsumować przynajmniej połowę miseczki. Wzięłam do ust kolejny kawałek, kiedy nagle usłyszałam głos Myungsoo.
OdpowiedzUsuńZerknęłam na niego zaskoczona, po czym energicznie pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie. Takie rzeczy okropnie mnie zawstydzały, a do tego otaczali nas inni uczniowie, więc byłoby mi naprawdę głupio. Już nie wspominając nawet o tym, że nie byłam głodna i wszystko wpychałam w siebie na siłę. Nie chciałam jednak żeby Myungsoo poczuł się urażony, więc po chwili odezwałam się do niego cicho.
- Co to za ciasto? - spytałam, przysuwając się nieco bliżej, by móc lepiej się przyjrzeć. - Dobre?
Dziewczyna odmówiła spróbowania ciasta, więc sam wsunąłem przygotowany na widelczyku kawałek, po czym zabrałem się za resztę, pozostawioną na talerzyku.
OdpowiedzUsuń- Pyszne, z jagodami - powiedziałem, przełykając ostatni kęs. - Następnym razem musisz spróbować.
Odsunąłem od siebie pusty talerzyk i napiłem się kompotu z truskawek, po czym zerknąłem na dziewczynę. Uśmiechnąłem się do niej, kiedy zauważyłem, że galaretka z jej miseczki zaczęła już powoli znikać. Przesunąłem się trochę do tyłu, rozglądając po pomieszczeniu. Większość uczniów skończyła już jeść i zdążyła wyjść, w poszukiwaniu pewnie czegoś ciekawego do porobienia. Po chwili skierowałem swój wzrok z powrotem na Aesung, patrząc jak ta kończy swój deser.
- Idziemy ulepić bałwana? - zaproponowałem, kiedy odłożyła trzymaną w ręce łyżeczkę. Uśmiechnąłem się przy tym łobuzersko, przywołując w pamięci wszystkie zbudowane w dzieciństwie przeze mnie bałwany. Lubiłem zabawy w śniegu, poza tym w ogóle lubiłem zimę, a tak się składało, że na zewnątrz przyjemnie prószyło białym śniegiem. Wizja więc zabawy na świeżym powietrzu szczerze mnie pociągała. Szczególnie, kiedy oznaczało to spędzony czas razem z Aesung.
Myungsoo wrócił do wcinania swojego kawałka ciasta, a ja zajęłam się malinową galaretką w mojej miseczce. Szło mi całkiem nieźle, ale naprawdę nie byłam w stanie zjeść kilkucentymetrowej warstwy, pozostałej na dnie pojemnika. Odłożyłam więc łyżeczkę na bok, a miskę odsunęłam dalej, po czym dyskretnie zerknęłam na chłopaka. Wiedziałam, że zdążył zjeść już swój deser, a później czułam na sobie jego wzrok, więc musiał mi się przyglądać kiedy kończyłam galaretkę. Ogromnie mnie to krępowało, ale bałam się cokolwiek powiedzieć, więc starałam się go zignorować.
OdpowiedzUsuń- Bałwana? - spytałam, spoglądając przez krótką chwilę na jego twarz. Ostatni raz lepiłam bałwana chyba... No cóż, nigdy. Jakoś tak się składało, że wcześniej nie miałam okazji, więc tylko obserwowałam jak inne dzieci bawiły się na śniegu. Poczułam, że policzki pieką mnie na myśl o tym, iż nawet nie wiem jak lepi się bałwana, więc zrobię z siebie kretynkę przed Myungsoo. Chłopak wyglądał jednak na tak podekscytowanego, że nie byłam w stanie zaprotestować ani mu odmówić, więc uśmiechnęłam się delikatnie i przytaknęłam głową. W środku napierdalałam się jednak po głowie patelnią za to, że jestem skończoną idiotką, bo wszystko i tak w końcu wyjdzie na jaw, a Myungsoo będzie się ze mnie śmiał.
- Musimy wrócić do dormitorium po cieplejsze ubrania - mruknęłam cicho, podnosząc się jednocześnie z ławy. Idiotka. Debilka.
- W takim razie chodźmy - powiedziałem wesoło, przerzucając nogę przez ławę. Wokół nas nie było już nikogo, trochę dalej tylko przy stole siedziało jeszcze paru uczniów, więc swobodnie mogłem wygramolić się ze swojego miejsca, nie robiąc przy tym nikomu krzywdy. Przez chwilę jeszcze utkwiłem wzrok w Aesung i uśmiechnąłem się do niej, wyraźnie podekscytowany tym, że zgodziła się wyjść ze mną na dwór. Co prawda sam dawno nie lepiłem bałwanów, ale przecież nie było to w końcu nic szczególnie skomplikowanego, oczywiście jeśli tylko śnieg zechce współpracować i będzie się lepił.
OdpowiedzUsuńW końcu odwróciłem się tyłem od stołu, przerzucając drugą nogę nad ławą i stanąłem wyprostowany, czekając na koleżankę. Nie musiałem jednak sterczeć tam zbyt długo, bo dziewczyna zaraz po mnie powoli odsunęła się od stołu i wstała. Razem skierowaliśmy się do wyjścia, przemierzając przez prawie całą długość Wielkiej Sali. Czułem się jak dziecko, bo sprawa z lepieniem bałwana wyraźnie mnie rozbudziła, przez co nie umiałem się pozbyć głupkowatego uśmiechu na ustach. Starałem się jednak ogarnąć, zerkając co jakiś czas na Aesung, żeby nie wyjść przed nią na idiotę. Kiedy dotarliśmy do wielkich, drewnianych drzwi, wyszedłem parę kroków przed dziewczynę i otworzyłem je dla niej, po czym sam poszedłem w jej ślady i opuściliśmy Wielką Salę, kierując się w stronę Wieży Gryffindoru, aby zabrać ze swoich dormitoriów cieplejsze ubrania.
[Z/L] x2