ZAKAZANY LAS

Jeśli się tutaj znalazłeś, to znaczy, że jesteś kimś więcej niż zwykłym uczniem... Racja? Prefektem lub nauczycielem, może nawet gajowym lub samym Albusem Dumbledorem. Ach, żartowałem, Albusem Dumbledorem jestem przecież ja... 
Kimkolwiek jesteś, jedno jest pewne - męstwa i odwagi ci nie brakuje. Jednak proszę o to, byś uważał na siebie i nie dał przyłapać się na gorącym uczynku, bo jak wszyscy wiemy, prefekci, nauczyciele oraz pan woźny Filch potrafią pojawiać się nagle i niespodziewanie. Trochę to swoją drogą uciążliwe, czyż nie?
Pamiętaj, bezpieczeństwo przede wszystkim!

Gęsty, ciemny las porastający ziemie wokół Hogwartu, do którego promienie słońca nie mają szans się przebić, przez co, nawet w słoneczny dzień, pogrążony jest w półmroku. Jak sama nazwa wskazuje – wstęp do niego jest zakazany. Każdy, kto wchodzi do Zakazanego Lasu, nigdy nie jest do końca pewien, co go tam naprawdę spotka. Zamieszkują go magiczne i niebezpieczne stworzenia, takie jak centaury, jednorożce czy testrale. Drzewa w nim są stare i porośnięte mchem, przypomina on raczej puszczę, nieskażoną ręką człowieka. Ponadto natknąć się w nim można na gigantyczne pająki i rośliny o nieznanym działaniu, a nawet olbrzyma – Graupa, który chętnie zaprzyjaźni się z odwiedzającymi go czarodziejami.
Zakazany Las to również częste miejsce, w którym uczniowie odbywają swoje kary. 

53 komentarze:

  1. Szybko szedł w stronę Zakazanego Lasu. Starał się iść najciszej jak potrafił, gdyż nie chciał zostać przyłapany. Nie mógł przecież wiecznie mieć tyle szczęścia jak zazwyczaj. W swojej pięcioletniej karierze szkolnej, tylko dwa razy prefekt zdołał go wypatrzeć między ogromnymi drzewami i roślinami.
    - Do trzech razy sztuka - mruknął cicho do siebie, wkładając ręce do kieszeni.
    Prawda była taka, że w tym miejscu znajdywał spokój. Nikt na niego nie patrzył przestraszony. Nie to, że nie lubił tych przerażonych na jego widok pierwszoklasistów. Czasami tylko ich natarczywe spojrzenia były denerwujące. Miał wtedy ochotę wydrapać im te oczy, by już nigdy więcej nie miały tej szansy patrzenia na niego.
    Obiecał jednak dyrektorowi tej placówki, że dopóki będzie tutaj, nie zrani nikogo bardzo poważnie. Na razie miał zamiar trzymać nerwy na wodzy.
    Już praktycznie był na terenie Zakazanego Lasu. Puki co wokół niego nie było aż tak wielu drzew, bo to dopiero wejście. Miał zamiar szybko jednak to zmienić. I ruszyłby dalej, gdyby nie nagły głos. Znajomy głos.
    Westchnął ciężko, odwracając się przodem do prefekta Slytherinu.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  2. Po skończonych zajęciach postanowiłem pochodzić trochę po błoniach. Przynosiło mi to spokój, a po całym dniu nauki właśnie tego potrzebowałem najbardziej. Mijając chatkę szkolnego gajowego, wybrałem się na dłuższy spacer po zielonym jeszcze terenie. Jesień sprawiła, że na trawie leżało dużo mokrych liści, więc w przypływie nudy zacząłem je kopać po drodze.
    Zbliżając się do Zakazanego Lasu, dostrzegłem jakiś dziwny ruch na jego skraju. Oczywiście mogło to być jakieś zwykłe zwierzę, mieszkaniec lasu, ale raczej nieczęsto zdarzało się, żeby wychodziły tak blisko. Częściej za to można było się tu natknąć na ucznia, którego wcale nie obchodzi obowiązujące w szkole prawo.
    Przyspieszyłem kroku, starając się dotrzeć na miejsce zbrodni jak najszybciej, żeby winowajca nie zdołał mi zwiać.
    - Woo Jiho! – zawołałem, gdy udało mi się dostrzec, kto czai się za drzewami. Nie widziałem dokładnie twarzy chłopaka, ale postura aż nadto wydała mi się znajoma. – Zaraz mi z tego lasu wyłaź!

    OdpowiedzUsuń
  3. Że też dzisiaj musiałem myśleć o tych trzech razach - pomyślał.
    Widząc prefekta automatycznie jednak wyciągnął ręce, które dotychczas trzymał w kieszeni. Chłopak ten był jedną z nielicznych osób, do których Zico posiadał jako taki szacunek. Po za tym znali się pięć lat, to powinno do czegoś zobowiązywać.
    - Nie możesz mi chociaż raz odpuścić - mruknął, opierając się o jedno z drzew. - Jedno razowe przymknięcie oko na moją osobę ci nie zaszkodzi.
    W tych chwilach miał ochotę zapalić papierosa. Niestety problem był taki, że nie miła przy sobie ani jednego. Przypuszczalnie nawet ich posiadanie, nic by mu nie dało.
    Jedyne więc czym się zajął, to przyglądanie się prefektowi.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  4. Wychodząc zza drzew, chłopak wyciągnął ręce z kieszeni. Podobało mi się to, że przynajmniej do mnie jako tako się odnosi. Dla większości uczniów, cóż, w sumie to chyba dla każdego, nie był raczej zbyt przyjemny. Miałem świadomość tego, że to pewnie za sprawą bycia prefektem, ale to w sumie mało ważne. Najważniejsze, że jakoś się zachowywał.
    - Niestety, Jiho – wiedziałem, że chłopak woli, aby zwracano się do niego „Zico”, ale osobiście wolałem jednak używać jego normalnego imienia. Raczej nie przypominam sobie, żeby kiedyś się na to skarżył, więc póki co, dalej tak robiłem.
    - Wracaj do szkoły, koniec z nielegalnymi wycieczkami do lasu. Jeśli chcesz pobyć na łonie natury, rozłóż sobie kocyk nad jeziorem – mówiąc to, wskazałem mu brodą jezioro, które znajdowało się niedaleko zamku. Naprawdę nie miałem pojęcia co tego chłopaka tak ciągnie do tych wszystkich zakazanych miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prychnął.
    - Wychodzę na, jak to nazwałeś, łono natury, by mieć spokój. Gdy wyjdę tam - spojrzał znacząco na jezioro. - zostanę go pozbawiony.
    Nie chciał nawet słyszeć, że ma już nie chodzić do lasu. Myśl, że mógłby zostać pozbawiony tego swojego, małego kawałka podłogi , była przerażająca. Nawet najbardziej opanowane osoby szlag by mógł trafić, jeśli mają się pilnować dwadzieścia cztery godziny na dobę.
    - Jakoś do tej pory moje wyprawy ci nie przeszkadzały - dodał po chwili.
    Na jego twarzy jak zwykle nie malowały się żadne emocje. W sumie to zawsze tak wyglądał a przynajmniej starał się wyglądać. Nadal niektórymi jego zachowaniami, kierowały zasady ulicy . To dzięki nim tera brano go za osobę taką, jaką brano.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  6. Skrzyżowałem ręce na piersi. Niby czemu miałby być pozbawiony spokoju nad jeziorem? W tamtym miejscu też roi się od niebezpiecznych zwierząt, chyba powinno go to pociągać.
    - Do tej pory przyłapałem cię kilka razy – odpowiedziałem spokojnie. Nie miałem zamiaru kłócić się z chłopakiem. Prawdą było, że przyłapałem go teraz góra trzeci raz, ale pewny byłem, że te jego nielegalne wycieczki trwają od dawna i powtarzają się często. Nie miałem jednak siły ciągle za nim chodzić i go pilnować, miałem na głowie inne obowiązki. Hogwart to duża szkoła i wiele w nim uczniów, którzy niekoniecznie trzymają się zasad. A zasady to zasady.
    - Dziś cię przyłapałem, więc dziś wrócisz do zamku – spojrzałem na niego, mrużąc oczy. – Inaczej umówię cię na randkę z Panem Filchem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powoli odepchnął się delikatnie od drzewa, by wyprostować się.
    - Lubię pana Filcha - zaczął.
    Mało osób lubiło naszego woźnego. Jiho jednak szanował go z tylko sobie znanych powodów. On był charłakiem i nigdy nie miał okazji do zemsty. Zico okazał się być czarodziejem i mógł udowodnić wszystkim, że nie jest tym, za kogo go mieli. Z odrazą patrzył na uczniów, którzy próbowali poniżyć Filcha. Sam kiedyś nawet postanowił stanąć w jego obronie a że już wtedy jego reputacja szła w bardzo dobrym kierunku, to szybko pozbył się bezczelnych smarkaczy.
    - Ale nie aż tak by umawiać się z nim na randkę - dokończył po chwili.
    Powoli jego kroki zaczęły zmierzać w kierunku zamku. Po chwili jednak z powrotem przeniósł wzrok na Sunggyu.
    - Idziesz do środka, czy wolisz zostać i podręczyć kilka dzieciaków - spytał, unosząc lekko jedną brew.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałem, że gdy wspomnę o Filchu, chłopak zrezygnuje z dalszej wyprawy. Pewnie nie bardzo uśmiechała mu się wizja szlabanu, a ja się z tego ucieszyłem, bo przynajmniej miałem jak go powstrzymać.
    W końcu Jiho odszedł od drzewa i zaczął kierować się w stronę zamku - kolejna misja zakończona sukcesem. W każdym razie do czasu. Jutro pewnie znowu tu wróci, ale nie miałem pomysłu na to, jak powstrzymać chłopaka. Ale skoro już musi wchodzić do tego lasu, niech uważa, żeby przynajmniej nikt go nie złapał.
    - Będę wracał – odparłem, chowając ręce do kieszeni. – Niestety nikt poza tobą nie naruszał mojego spokoju.
    Leniwie kopnąłem garstkę liści, która leżała przede mną i podążyłem za chłopakiem, kierując się w stronę zamku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zerknął na jego nogi, które kopały liście.
    - Czuję się wyróżniony - mruknął cicho.
    Miał ochotę włożyć ręce do kieszeni, lecz to by było zbyt lekceważące. Postanowił się więc powstrzymać a przynajmniej do czasu, kiedy prefekt będzie szedł obok niego.
    - Jak ty możesz wytrzymywać z tymi wszystkimi gówniarzami - prychnął. - A przynajmniej jakim sposobem udaje ci się ich ogarnąć tylko słowami i usunięciem paru punktów. Ja bym używał innych metod... -
    I były by one zupełnie inne niż te, których używał prefekt. Czasami słowa nie wystarczały, chociaż Zico potrafił nimi ranić tak dobrze, jak nożem. Na pewno skuteczne byłoby poniżenie, lecz ostatecznie gdyby jego cierpliwość się skończyła, dana osoba mogłaby się pożegnać z jakąś częścią ciała.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  10. - Siła to nie wszystko – wzruszyłem ramionami. To było oczywiste, że chłopak wolał bardziej radykalne metody niż te, które stosowałem ja, ale co z tego? To nie o zastraszanie tu chodzi. Bardziej o to, żeby do ucznia coś dotarło. No a kiedy takiemu spuści się łomot, to pewnie szukałby tylko zaczepki, żeby móc się jakoś zemścić.
    Aż bałem się wyobrażać, o jakich innych metodach mówił Zico. Pewnie były mało przyjemne, a do tego musiały strasznie męczyć człowieka.
    - Poza tym, przemoc do niczego nie prowadzi – pokręciłem głową. Rękę dałbym sobie uciąć, taki byłem pewien, że chłopak nie zrozumie moich słów. Zauważyłem, jak wgapia się we mnie, raczej mało przekonany. Ale szczerze mówiąc mnie to nie obchodziło, w końcu moje metody były wystarczająco skuteczne, aby utrzymywać porządek w szkole.

    OdpowiedzUsuń
  11. Westchnąłem. Teksty prawił jak każdy nauczyciel. Naprawdę nadawał się na prefekta. Zico nie zdziwiłby się, gdyby ten miał zostać w przyszłości nauczycielem albo jakąś poważną szychą z Ministerstwa.
    A kim ty Zico zostaniesz? - spytał złośliwy głosik.
    - Skoro tak mówisz - mruknął tylko cicho.
    Kątem oka zauważył pierwszoroczniaków, którzy również szli w kierunku budynku. Zatrzymały się jednak widząc ich. Wyraźnie nie wiedziały, kogo bardziej mają się bać - prefekta czy Zico. U chłopaka wywołało to tylko prychnięcie.
    - A mimo to, że nie używasz moich metod, to też jesteś postrachem wszystkich - powiedział.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie zdziwiło mnie, kiedy zauważyłem jak mijani pierwszoroczniacy się zatrzymali, widząc nas dwóch zmierzających do szkoły. Byłem pewien, że na widok mojego kolegi niejeden stanąłby jak wryty.
    - Myślisz, że jestem aż taki straszny? – spytałem skonsternowany, kiedy usłyszałem jego uwagę. W końcu nie ja tu zastraszam dzieci jakimiś dziwnymi metodami, które z pewnością odbijały się na zdrowiu domniemanej ofiary. No i nikogo nie biję. Staram się tylko wykonywać swoje obowiązki, jakie przyjąłem na siebie wraz z funkcją prefekta.
    - Nawe jeśli się boją, to raczej inny rodzaj strachu, niż ten, który odczuwają w stosunku do ciebie – wzruszyłem ramionami. W końcu miałem rację. Nikt nie musiał obawiać się z mojej strony żadnych nieprzewidywalnych wyskoków. W sumie jakby się nad tym wszystkim dobrze zastanowić, bardzo łatwo było przewidzieć moje zachowanie. Ktoś łamie prawo – tam pojawiam się. Gdyby nie łamał prawa, wcale nie musiałbym się nigdzie ruszać i straszyć innych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaśmiał się cicho.
    - Przynajmniej odczuwają respekt i nie włażą mi niepotrzebne w drogę - stwierdził. - To całkiem wygodne. Tylko te ich irytujące spojrzenia.
    Zerknął na pierwszoroczniaków. Nadal stały i gapiły się, jakby w życiu nie widzieli osoby, która ledwie uniknęła kary w Azkabanie. W sumie to pewnie nigdy jeszcze nie widziały.
    Westchnął ciężko, przenosząc wzrok na wielkie wrota a potem na swojego towarzysza.
    - Ja muszę coś jeszcze załatwić, co nie złamie prawa - na ostatnie dwa słowa dodał ogromny nacisk. - Więc może dokończymy naszą rozmowę w pokoju wspólnym jak wrócę?

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  14. - To bardziej strach, niż respekt – rzuciłem w jego stronę. Dzieci zwyczajnie się go bały, dlatego tak przed nim uciekały.
    - Mam cię na oku – odpowiedziałem, gdy ten stwierdził, że ma coś do załatwienia. Niby zapewnił mnie, że to nic związanego z łamaniem prawa, ale różnie to już z nim bywało. Spojrzałem na niego uważnie, ale jego twarz jak zwykle nic nie zdradzała – równie dobrze mógłbym się gapić w kamienny posąg. Miałem nadzieję jednak, że mówi prawdę, bo nie miałem już siły ścigać go po całym Hogwarcie.
    - W takim razie do zobaczenia – pożegnałem się z Zico i ruszyłem leniwym krokiem w stronę wejścia do zamku. Że też nawet na spacerze musiałem wpaść na niego. No cóż, postanowiłem, że udam się teraz do dormitorium, ale wcześniej odwiedzę kuchnię i przygarnę sobie małe co nieco na poprawę humoru.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaśmiał się, słysząc wyciągnięte rodem z filmu "Mam cię na oku".
    Gdy tamten zniknął, na jego twarzy pojawił się uśmiech rozbawienia. Stał tak chwilę.
    - I po kłopocie - mruknął cicho do siebie.
    Odwrócił się, zastanawiając nad możliwością pójścia gdzieś. Na Zakazany Las było już za późno. Nawet on nie był na tyle głupi, by wejść tam po zmroku. Cały czas w myśleniu jednak coś go rozpraszało.
    - Przestańcie się wreszcie gapić i zajmijcie się sobą, do cholery - warknął do nadal gapiących się pierwszoklasistów.
    Odwrócił się do nich tyłem i ruszył przed siebie.

    [Z/L]
    Zico

    OdpowiedzUsuń
  16. Po raz pierwszy znalazłem się w zakazanym lesie. Dziwne, że wcześniej tu nie zaglądałem, chociaż... czemu ja się dziwię? W końcu to miejsce jest pełne tych wstrętnych pająków. Sam sobie zadaję pytanie w stylu "Co robię o tej porze w zakazanym lesie?". W końcu panicznie boję się ciemności, a pająków to już w ogóle nie powinienem komentować. Wędrowałem po lesie z dobre dwie godziny, całe szczęście nie natrafiłem na żadne paskudztwo, więc cieszyłem się jak dziecko. Co najlepsze nawet udało mi się zobaczyć jednorożca - wspaniałe uczucie, kiedy te majestatyczne stworzenia wędrują z gracją na twoich oczach. Zmartwiło mnie jednak to, że po kamieniu ani śladu. - Cóż, chyba będę przychodził tu szukać aż go nie znajdę. - Burknąłem jeszcze na wyjściu z zakazanego miejsca, przeciągając się. - Zaczyna świtać. - Powiedziałem w duchu. - Mam nadzieję, że spotkam jutro Sungjonga. - Westchnąłem ciężko i ruszyłem w stronę szkoły.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej dłonie były mocno zaciśnięte w pięści, przez co pobielały jej knykcie. Jej usta były mocno ściśnięte, tworząc wąską linię. Szła bardzo szybko, uważając jednak na jakiekolwiek zaspy. Zazwyczaj nie zwracała uwagi na wybryki jej znajomych, przywykła do tego. Teraz jednak posunęli się za daleko. Nie dosyć, że ośmielili się zabrać jej ulubiony naszyjnik, to jeszcze schowali go gdzieś na drzewie w Zakazanym Lesie! Przecież prawdopodobieństwo znalezienia go, było praktycznie nikłe! A ona tak go uwielbiała... Dostała go w prezencie od rodziców w jedną z rocznic jej szczęśliwego powrotu do domu. Nie zdejmowała go prawie nigdy a jeśli już, to i tak zabierała go ze sobą, trzymając w torebce. Stał się dla niej talizmanem, który chronił ją. Teraz niestety nici z tego wszystkiego, bo zabrali jej go!
    Na dodatek jak ją znajdą w Zakazanym Lesie nauczyciele, to pewnie odejmą jej punkty, nie chcąc wysłuchać usprawiedliwień.
    Westchnęła ciężko, stając przed wejściem do lasu. Było tam ciemno i prawdopodobieństwo znalezienia biżuterii, było minimalne. Gdyby była starsza machnęła by różdżką, przywołując ozdóbkę zaklęciem, lecz niestety to na nic.
    - Zamorduję ich - powiedziała cicho, powoli wchodząc do lasu.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  18. Stawiała małe kroczki na zimnym śniegu, chodząc bez żadnego celu. Siedzenie w dormitorium stało się dla niej nudne, więc lepiej było wyjść i się przewietrzyć.
    Nawet nie zauważyła, że znalazła się w pobliżu zakazanego lasu, od razu chciała przemknąć dalej. Nie dlatego że się bała. Po prostu wiedziała, jakie zasady panują w Hogwarcie.
    Kiedy chciała zrobić następny, dość spory krok, odwróciła jeszcze głowę, zauważając zarys drobnej, niewyraźnej sylwetki. Zmarszczyła brwi i biorąc głęboki wdech, weszła do lasu. Im bliżej była, tym bardziej widziała dziewczynę.
    Rozpoznała ją, bo również była puchonką. Tylko puchoni nie chodzą raczej na wędrówki w takie miejsca. Zastanawiała się tym bardziej, co tu może robić taka urocza, mała osóbka?
    Szybko znalazła się za nią, odchrząkając.
    - Hej - uśmiechnęła się szeroko - Przyznam, że nie spodziewałam się, że cię tu zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Szła trochę napięta. Słyszała o wielu okropnościach, jakie czyhały na śmiałków z Zakazanym Lesie. A pająki, które podobno są tutaj okropne, skutecznie ją odstraszały od tego miejsca. Teraz jednak była zmuszona, by zagłębić się w to miejsce, chociaż nie chciała tego.
    Słysząc za sobą czyiś głos, podskoczyła, czując jak serce podchodzi jej do gardła. Odwróciła się gwałtownie, już wymyślając tysiąc wymówek dla prefekta. Na szczęście dziewczyna, która teraz stała na przeciw niej, nie była nikim, kto mógłby odjąć punkty jej domowi.
    - Cześć - odpowiedziała, zdobywając się na uśmiech. - Sama też się nigdy nie spodziewałam tutaj być...
    Rozejrzała się nerwowo dookoła. Ciemne, zakrzywione drzewa, cienie w każdym miejscu.... Nie wiadomo, co chowało się za licznymi krzakami. IU nie chciała tego wiedzieć.
    - Szukam czegoś - powiedziała cicho, rozglądając się po drzewach.
    Tam właśnie spodziewała się zobaczyć swój naszyjnik. Ji Eun była niską osobą, więc tym bardziej zawieszenie jej skarbu w miejscu niedostępnym, musiało być ogromną zabawą.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  20. Poczuła jak przeszedł ją dreszcz, widząc te wszystkie ciemne zakamarki. Takie miejsca bardzo źle na nią wpływały, zawsze unikała ich jak ognia. Uniosła brew, słysząc jej odpowiedź. Dziewczyna wyglądała na ewidentnie zdenerwowaną, może jej przeszkadzała?
    Przypatrzyła się jej, a za chwilę popatrzyła w miejsce, w które wpatrywała się puchonka. Na gałęzi drzewa wisiał naszyjnik, prawdopodobnie jej.
    - Kawał? - zapytała, wzdychając lekko.
    Nieznajoma była niska, to od razu można stwierdzić, więc zrobiło jej się żal.
    - Mogę go ściągnąć - zaproponowała.

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdy zauważyła naszyjnik, jeszcze bardziej narósł w niej gniew. Był tak wysoko powieszony, że za żadne skarby by go nie dosięgła. Nie było mowy o wspinaniu się na drzewo, to nie było dla niej.
    - Niestety - westchnęła. - Mogłabyś?
    Spojrzała na nią w z nadzieją w oczach. Bardzo chciała, by ktoś uratował jej z tej opresji. Dziewczyna była chyba starsza od niej, więc możliwe, iż mogła jej pomóc na przykład zaklęciem albo po prostu czymś innym. Nieważne, byle by jakoś dała radę.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiwnęła głową, myśląc chwilę jak właściwie mogłaby ściągnąć biżuterię. Na pewno nie wespnie się na to potężne drzewo, bo nigdy tego nie umiała i najprawdopodobniej skończyłoby się to obiciem własnego tyłka. Wyjęła więc różdżkę i wycelowała nią w naszyjnik. Ze skupieniem wypowiedziała zaklęcie, które przywołało naszyjnik prosto w jej ręce. Uśmiechnięta schowała różdżkę i wręczyła dziewczynie jej własność.
    - Proszę. Lepiej go pilnuj - zachichotała cicho.

    OdpowiedzUsuń
  23. Patrzyła na jej wyczyny z iskierkami w oczach. Gdy dostała naszyjnik w ręce, ze szczęścia o mało nie wybuchła. Na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Od razu nałożyła wisiorek na swoją szyję.
    - Jeju, bardzo ci dziękuję, unnie - pisnęła, po czym gwałtownie ją przytuliła.
    Szybko ją jednak puściła.
    - Chodźmy stąd szybko - powiedziała, przypominając sobie w jakim aktualnie miejscu się znajdują.
    Tutaj nie było czasu przytulanie się, ani nic tym podobnego. Nigdy nie wiadomo, co nagle wyskoczy zza krzaków.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaśmiała się, widząc jej reakcję. Uwielbiała pomagać innym, sprawiało jej to satysfakcję, a wiedziała, że mało osób się tak zachowuje w dzisiejszych czasach, dlatego postanowiła być inna. Tym bardziej ucieszyła się, gdy młodsza ją przytuliła.
    - Tak, będzie lepiej. Nienawidzę tego lasu - pokiwała głową i szybko razem wyszły z ciemnego miejsca. Nadal była nerwowa. Być może ktoś mógł je zauważyć?

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozejrzała się.
    - Nienawidzę pająków, które tutaj są - powiedziała, po czym szybko ruszyła w stronę wyjścia, starając się jednak nie pędzić.
    W końcu gdy się wydostały mogły odetchnąć z ulgą.
    - A tak w ogóle to jestem Lee Ji Eun - przedstawiła się. - Ale możesz na mnie mówić IU.
    Uśmiechnęła się jeszcze pogodniej, niż przed chwilą.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  26. Pokiwała głową z wyraźnym obrzydzeniem na twarzy. Od razu gdy myślała o takich stworzeniach, robiło jej się niedobrze.
    - Nie dość, że są obrzydliwe, to jeszcze straszne - wzdrygnęła się, a gdy wyszły z zakazanego lasu, poczuła się lepiej. Już nie czuła się dziwnie ponuro.
    - Miło Cię poznać, IU - uśmiechnęła się ciepło - Hwang Miyoung, ale lepiej brzmi Tiffany - pokiwała głową.
    - Kto taki zrobił ci ten kawał? Wyjątkowo wredny.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Mi ciebie również, Tiffany unnie - powiedziała wesoło, lekko dygając.
    Wyglądała przy tym zapewne bardzo zabawnie.
    - Moi znajomi, którym czasami odbija - westchnęła. - Wydaje im się, że zabawna jest moja wysokość.
    Wysunęła dolną wargę bardziej do przodu, co wyglądało bardzo zabawnie. Wszystkim wydawało się, iż mały ma przechlapane. IU jednak nigdy nie miała żadnych kompleksów związanych ze swoim wzrostem. Wydawało jej się, że dzięki temu jest o wiele bardzie słodka.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  28. Pokręciła głową z dezaprobatą. Nie lubiła osób, które robiły sobie żarty z innych. Oczywiście, niektóre, jeśli były śmieszne, tolerowała, ale ten którzy zrobili znajomi młodszej był zwyczajnie chamski. Zauważyła, że IU jest pogodną osobą, zupełnie jak ona. Uśmiechnęła się szeroko.
    - Co oni chcą od twojego wzrostu? Niskie osoby są bardziej urocze od wyższych, to ten jeden powód, dla którego chcę być niska - wydęła dolną wargę i westchnęła dramatycznie, wyglądając jak wielkie rozżalone dziecko, które nie zostało zabawki.
    Po chwili roześmiała się, zdając sobie sprawę z tego, jak musi wyglądać w tej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  29. Spojrzała na starszą a w jej oczach.
    - Naprawdę tak sądzisz - spytała z nadzieją. - To miło z twojej strony, dziękuję. Ale wyższe za to mają fajniejsze nogi, więc nie przejmuj się.
    Uśmiechnęła się szeroko, pokazując rząd białych zębów.
    - We wszystkim są plusy i minusy.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  30. Pokiwała głową, chichocząc.
    - Zawsze chciałam być troszkę niższa, zawsze urok jakiś jest - oznajmiła i poprawiła włosy, przy okazji czując jak zimno jej w szyję.
    - Fajniejsze nogi, mówisz....-zaśmiała się.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uśmiechnęła się.
    - Pewnie ci zimno - powiedziała zmartwiona. - Wiesz, nie będę cię dłużej zatrzymywać. Dziękuję bardzo za pomoc, bo bez ciebie pewnie bym nie odzyskała naszyjnika. Chętnie poszłabym z tobą do ciepłego zamku, ale muszę coś jeszcze załatwić. Zobaczymy się kiedy indziej, okej?
    Przechyliła głowę lekko w bok.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  32. Potarła ręce i westchnęła.
    - Trochę tak. No dobrze, pozostaje mi polecać się na przyszłość - uśmiechnęła się - Do następnego spotkania! - zwróciła się w stronę zamku i pomachała jej.

    OdpowiedzUsuń
  33. Pomachała jej wesoło na pożegnanie.
    - Do zobaczenia - powiedziała za nią.
    Chwilę tak jeszcze stała, drugą ręką ścisnęła medalion na szyi. Westchnęła i z uśmiechem na twarzy ruszyła przed siebie.
    - Byle by dalej od zakazanego lasu - powiedziała cicho.

    IU
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  34. Wyszliśmy razem z polany znajdującej się w głębi zakazanego lasu, by móc skierować się z powrotem w stronę zamku. Z racji jednak tego, iż zrobiło się bardzo ciemno droga powrotna nie była tak łatwa. Co trochę potykałam się o jakieś korzenie, momentami nawet różdżka jakoś szczególnie nie pomagała, jeśli chodzi o oświetlenie drogi. Normalnie nie należałam do osób niezdarnych, ale teraz byłam jedną, wielką sierotą.
    Droga mijała w sumie spokojnie, dopóki coś nagle kazało mi stanąć i bynajmniej nie był to żaden korzeń. Miałam jedno z tych przeczuć, które kazało mi się dokładnie zacząć rozglądać dookoła. Moje nogi były sparaliżowane.
    - Emm.. oppa słyszałeś coś - spytałam, by się upewnić, że to wszystko to tylko moja wybujała wyobraźnia. - Albo widziałeś?
    Spojrzałam na niego.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  35. Cóż moja różdżka dawała światło, ale jednak postanowiłem wzmocnić zaklęcie przez co widziałem wszystko dokładniej. Czasami owszem słyszałem coś dziwnego, ale jednak wiedziałem że to wiatr lub jakiś owad. Jednak dość często dziewczyna się potykała, ale w pewnym momencie stanęła.
    Pokręciłem przecząco głową w odpowiedzi, ale tym samym pokazałem Jieun żeby była cicho. Rzeczywiście coś zbliżało więc tylko ruszyliśmy owszem szybciej, jednak nie biegiem.
    - Tam coś jest. - wskazałem spokojnie miejsce wśród zarośli.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  36. Naprawdę miałam głęboką nadzieję, że to wszystko mi się tylko zdaje, lecz jednak się pomyliłam. Podobno nadzieja matką głupich. Zadziwiał mnie fakt, że chłopak jest tak bardzo spokojny, bo moje serce było gotowe wybić mi dziurę w klatce piersiowej.
    To chodzenie szybciej jeszcze bardziej groziło wybiciem moich zębów, więc musiałam jakoś zbliżyć się do starszego, bo to w końcu on oświetlał nam drogę.
    - "Coś", czyli co - spytałam poddenerwowana.
    Zerknęłam w tamtym kierunku na ułamek sekundy, gdyż musiałam patrzeć przed siebie. Cokolwiek to było, było czarne i dość wielkie.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  37. Nawet obserwując roślinność mogłem również obserwować strach dziewczyny. Dlatego czasami miałem ochotę zniszczyć w sobie to co tak bardzo kazało mi zachować spokój, no ale gdyby nie ja to raczej w większości takich sytuacji nikt nie uszedłby z życiem, bo najzwyczajniej w świecie panikował.
    - Wiesz noktowizora to ja w oczach nie mam. - poinformowałem. Jasne po tupocie można by powiedzieć że to jakieś wierzę, ale jednak ekspertem to ja nie byłem.
    Poczułem jak dziewczyna się do mnie przybliża.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  38. Postanowiłam puścić tą uwagę mimo uszu. Nawet nie za bardzo miałam teraz czas na analizowanie i wymyślanie jakiejś odpowiedzi.
    Nagle na drzewach pojawiało się coraz więcej pajęczyn i to nie byle jakiej wielkości. W sumie to większość sięgała ode mnie wyżej, co dodatkowo zwiększało moje poddenerwowanie.
    - Oppa, czy my na pewno dobrze idziemy - spytałam, zagryzając nerwowo wargę.
    Denerwował mnie fakt, iż zachowywałam się jak rozkapryszona dziewucha, która boi się własnego cienia. Miałam więc nadzieję, że mój towarzysz będzie dla mnie wyrozumiały.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  39. W moich myślach pojawiło się mnóstwo niecenzuralnych słów. Byłem pewny że kierujemy się dobrze i tak było, ale jednak kto mógł wiedzieć że na drodze stanie nam pająk i to nie byle jaki. Te pajęczyny były bynajmniej mojej wielkości, a może wyższe. Nie było czasu nawet na to by myśleć, więc złapałem dziewczynę za nadgarstek i puściłem się biegiem. Na szczęście w miarę biegła w moim tempie. Ale oczywiście musiałem jeszcze niszczyć pajęczyny stojące nam na drodze.
    - Diffindo.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  40. Nie spodziewałam się aż tak gwałtownej reakcji ze strony chłopaka. Trochę to było zaskakujące, lecz pomimo tego udało mi się nadążyć za starszym. Musiałam przyznać, iż byłam dla niego pełna podziwu, bo w końcu nadal był opanowany. Dziękowałam tylko losowi, że ani razu się nie wywróciłam podczas tej dzikiej ucieczki.
    Miałam w sumie całkiem dobry słuch i niestety słyszałam naszego "kolegę", jak porusza się za nami.
    - On chyba nie odpuści łatwo - powiedziałam do chłopaka.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  41. Cóż ta ucieczka była gwałtowna, ale z jednej strony nawet mnie bawiła. Ale jednak było słychać dość wyraźnie to co za nami biegło.
    - Nawet na to nie liczę. - przyznałem szczerze mają przyklejony do buzi delikatny, ale szczery uśmiech co u mnie było dość niespotykane.
    - Arania Exumei. - wypowiedziałem wręcz tylko na sekundę obracając głowę do tyłu. Było to zaklęcie zadające ból pająkom, więc usłyszałem jego ryk, chyba tak to można było nazwać. Na szczęście byliśmy już bynajmniej w połowie drogi do szkoły.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  42. Słysząc jego słowa, spojrzałam na niego. Tym bardziej zaskoczona byłam, gdy spostrzegłam uśmiech na jego twarzy. Cóż, było mu z nim do twarzy i aż sama też lekko się uśmiechnęłam. Spojrzałam z powrotem na drogę.
    Mój oddech był niestety coraz cięższy, bo aż tak dobrej kondycji nie miałam. Oczywiście wiele razy miałam ćwiczyć itd. i robiłam to! Ale przez moje ostatnie problemy z nauką przestałam mieć czas na inne sprawy, więc ostatecznie poranne bieganie poszło w odstawkę. Efektem była kolka, która teraz mnie dopadła. Starałam się dzielnie trzymać jednak.
    - Oppa, daleko jeszcze - spytałam mimowolnie.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  43. Widziałem jak dziewczyna zaczęła ciężej oddychać. Sam jednak byłem trochę zmęczony. Zwolniłem chwilę rzucając na pająka kolejne zaklęcie. Stanąłem chcąc przez chwilę złapać oddech, co również Jieun powinna zrobić. Jak na razie nie było widać tego stwora, ale jednak pozostawałem uważny.
    - Ciekawa sytuacja. - przyznałem spokojnie choć cicho się śmiałem, nawet sam nie wiem z czego.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  44. I w końcu mogłam odpocząć. Zatrzymałam się głębiej nabierając powietrza.
    - Odrobinę - zaśmiałam się cicho.
    W sumie to miałam tylko pójść i przywitać się z testralami, pogłaskać, pobyć z nimi chwilę, a potem wrócić. Wtedy jednak byłabym sama, spanikowałabym i zaczęła się drzeć...
    Cóż, jednak dobrze, że spotkałam tego chłopaka, prawda? Mam swego rodzaju wybawcę.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  45. Odetchnąłem i wskazałem towarzyszce, że raczej jeśli nie chcemy powtórki z rozrywki musimy ruszać. Szczerze to moim planem było po prostu pójście do testrali i spędzenie z nimi czasu, a to że w bonusie uciekałem z poznaną tam dziewczyną możnaby uznać za dodatkową zabawe. W końcu spokojnie wyszliśmy przy skraju Zakazanego Lasu.
    - W takim razie już nic nam tu nie grozi. - stwierdziłem.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  46. Gdy w końcu dobiegliśmy do skraju, odetchnęłam z ulgą.
    - Jak to dobrze - stwierdziłam, wciągając głęboko powietrze, tym samym uspokajając swoje nadal szybko bijące serce.
    Zerknęłam jeszcze na chwilę w las by mieć już stu procentową pewność, że wszystko jest już dobrze.
    - Dziękuję Ci oppa - powiedziałam, uśmiechając się do niego. - Raczej gdyby nie ty, to spanikowałabym... A przynajmniej byłabym przerażona jeszcze bardziej, niż teraz. Nienawidzę pająków.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  47. Również się cieszyłem, że nie musieliśmy już uciekać przed tym wielkim stworem. Jasne spotykałem się wiele razy z takimi pająkami, ale zazwyczaj nie były tak natrętne. Wypowiedziałem po prostu wtedy zaklęcie i przestraszone uciekały w głąb lasu.
    - Proszę. - skinąłem głową. Może to i dobrze, że wybrałem się do testrali. Nie chodziło mi o to by grywać bohatera w oczach dziewczyny, a raczej że nie chciałbym się dowiedzieć że komuś z Hogwartu coś się stało.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  48. Posłałam chłopakowi pogodny uśmiech.
    - Wiesz w ramach rekompensaty chętnie bym się zabrała z tobą do trzech mioteł by ci coś postawić, ale niestety dopiero od trzeciego roku pozwalają tam chodzić... -
    Żałowałam, bo nie wiedziałam jak mam się chłopakowi odwdzięczyć. Nie mogę przecież obok czegoś takiego przejść obojętnie - on w końcu uratował moje zdrowie, a może nawet i życie.
    - Ale jakbyś czegoś potrzebował to się zgłoś! - powiedziałam nagle z uśmiechem.
    Zachowywałam się prawdopodobnie jak dziecko, lecz to był mój swoisty urok.

    IU

    OdpowiedzUsuń
  49. Uśmiechnąłem się delikatnie na propozycje dziewczyny, chyba tylko jedna osoba która po takim czynie proponowała mi coś w ramach rekompensaty.
    - Może kiedyś. Pomyślę nad tym. - przyznałem, nawet ciekawa propozycja. Czasami można się zgłosić do kogoś o rozwiązanie problemu kto nie zrobi tego przemocą, tylko załatwi to pokojowo.
    Spojrzałem jeszcze raz w stronę lasu, był spokojny, ale pewnie coś się w głębi czaiło.

    Kevin

    OdpowiedzUsuń
  50. Klasnęłam wesoło w dłonie.
    - W porządku - odpowiedziałam wesoło.
    Mimo woli spojrzałam z powrotem na las, by patrzeć tak chwilę. Na razie było spokojnie i tak miało pozostać. Nic jeszcze nigdy nie weszło na teren szkoły i nie chciałam, by coś się w tej kwestii zmieniło.
    - Wiesz oppa jest trochę późno, więc pozwolisz, że powoli będę zbierała się do mojego pokoju. Przyznam, że ta ucieczka trochę mnie zmęczyła...

    IU

    OdpowiedzUsuń
  51. - Ja również się żegnam. - Skinąłem głową dziewczynie i sam udałem się w swoją stronę. Cóż można powiedzieć, że ta noc była ciekawsza niż dzień i w pewnym sensie mogłem sobie dopisać do listy kolejną osobę którą uratowałem.
    Westchnąłem cicho patrząc na unoszący się obłoczek pary. Byłem zmęczony, a nawet nie wiedziałem czym. Ucieczka przed takim pająkiem owszem wymagała trochę, ale jednak nie tak wiele. Choć coś czułem, że teraz w końcu zasnę.

    [Z/L] Kevin

    OdpowiedzUsuń