BIBLIOTEKA

Ogromne pomieszczenie z wieloma rzędami regałów oraz półek, na których znajdują się dziesiątki tysięcy książek i ksiąg. W głębi biblioteki stoi kilkanaście stolików i krzeseł, które tworzą całkiem przytulną czytelnię. Biblioteka jest czynna do godziny ósmej wieczorem. Podzielona została na działy, z których najbardziej strzeżonym jest dział ksiąg zakazanych. Aby coś z niego wypożyczyć należy posiadać odpowiednie oświadczenie podpisane przez któregoś z nauczycieli.

KOMENTARZE: STRONA 1 - 2

202 komentarze:

  1. Do pomieszczenia powoli weszła Park Bomi. Dziewczyna miała na twarzy uśmiech, którym najczęściej zarażała innych.
    Starała się iść cicho, ponieważ ona sama nie lubiła, gdy ktoś hałasował w bibliotece. Nie mogła przecież od kogoś wymagać, jeśli sama się nie stosowała. To by była hipokryzja a Bom nie przepadała za takimi osobami.
    Już po chwili dziewczyna krążyła pomiędzy regałami, przeglądając tytuły książek. Wiele z nich już przeczytała. Ona bardzo lubiła się uczyć. Za każdym razem gdy czegoś się nowego nauczyła, czuła w sobie dumę i wiedziała, iż jej matka też czułaby.
    Dzisiaj jednak nie przyszła w celu czytania sobie, bo chce. Ona musiała dowiedzieć się czegoś na najbliższą lekcję ze starożytnych runów.
    Zatrzymała się przy regale, który wydawał się być tym odpowiednim. Przeszukując książki w końcu udało jej się odnaleźć interesujący ją tytuł. Chwyciła ogromną, starą księgę, by pójść w stronę stolików i usiąść przy jednym z nich. Zaczęła przerzucać stare, pożółkłe kartki w celu odnalezienia potrzebnych jej informacji.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo siedziała w bibliotece. Pewnie było tak jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, iż zbliżała się godzina zamknięcia. Wzięła książkę ze sobą, gdyż można było je pożyczać. Bom wolała tego nie robić, ponieważ miała krótką pamięć i mogła zapomnieć. Teraz jednak sytuacja tego wymagała.
    Powoli zaczęła kierować się w stronę wyjścia, by po chwili za nim zniknąć.

    Park Bomi
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  3. Weszła do biblioteki, pod ręką trzymając wczoraj wypożyczoną książkę.
    Uśmiechnęła się w stronę bibliotekarki, która siedziała cały czas w tym samym miejscu. Bom była tutaj częstym gościem, więc choćby z widzenia kojarzyła tych, którzy uczęszczali do tego miejsca.
    Ruszyła w stronę pułki, by odnieść wczoraj wypożyczoną księgę. Już miała wychodzić, lecz postanowiła zatrzymać się w tym miejscu dłużej.
    Zaczęła chodzić pomiędzy regałami, aby znaleźć coś wartego przeczytania.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszedłem do biblioteki pewnym krokiem, od razu też przywitałem się z bibliotekarką. Byłem tu częstym gościem, na pamięć znałem działy i najważniejsze księgi z ich rodzaju.
    Ruszyłem w stronę działu z książkami mugolskimi, chciałem znaleźć jakiś poradnik, która pomogłaby mi w ogarnięciu mojej samotności. Miałem nadzieję, że nikogo tam nie spotkam o tak wczesnej porze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Stała przy jednym z regałów, starając się wywnioskować po tytułach książek, jaka znajduje się tutaj tematyka. Wzięła jedną z ksiąg, otwierając ją.
    - Mugoloznawstwo - mruknęła cicho do siebie.
    Przerzucała pożółkłe już strony z ciekawością. Nagle usłyszała czyjeś kroki.
    Podniosłą wzrok na przybyłego chłopaka i posłała mu miły uśmiech.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  6. Stanąłem jak wryty, gdyż spostrzegłem dziewczynę stojącą akurat przy regale, od którego chciałem zacząć poszukiwania, na dodatek posłała mi uroczy uśmieszek.
    - Co to ma być?!- szepnąłem do siebie.
    Poczułem się dziwnie, odwróciłem wzrok w przeciwną stronę i zacząłem przeglądać księgi, stojąc parę metrów od niej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spuściła wzrok na książkę. Czuła napięcie, które się pojawiło w pomieszczeniu. Zastanawiała się nad tym, jak je rozładować.
    - Szukasz czegoś konkretnego - spytała nieśmiało, z powrotem patrząc na niego. - Jak chcesz mogę ci pomóc...
    Przez nieśmiałość miała ogromne problemy w kontaktach. Od dawna starała się to jakoś zmienić, lecz na razie wychodziło jej to z małymi rezultatami.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  8. Spojrzałem na nią złowrogo. Czy ktoś ją prosił o pomoc, niech się nie wtrąca, co ją obchodzi czego ja potrzebuje... Udałem, że tego nie słyszałem i dalej rozglądałem się za poradnikiem.
    Po chwili jednak odwróciłem wzrok w jej stronę i spostrzegłem jak bardzo zrobiło jej się głupio. Dostrzegłem także, że dziewczyna ma szaty Ravenclaw.
    Nagle uderzyła mnie myśl, co ja wyprawiam?! Jestem tak zdesperowany, że szukam książki, tymczasem trafia mi się okazja zapoznania z kimś, a ja zwyczajnie zachowuje się jak jakiś troll.

    OdpowiedzUsuń
  9. Widząc jego zachowanie, była lekko speszona. Odwróciła wzrok z powrotem w stronę książki, by po chwili całkowicie odwrócić się tyłem do niego. No cóż, każdy ma swoje wzloty i upadki.
    Stała tak patrząc w książkę. Po chwili zorientowała się, jak głupio musi wyglądać, więc odłożyła ją na miejsce i ruszyła trochę dalej, by wziąć w ręce kolejną książkę i ją przeglądając. Nadal jednak czuła smak swojej mini porażki.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  10. Obserwowałem ją przez chwilę i postanowiłem rozproszyć tą zgęstniałą atmosferę.
    - Przepraszam!- ukłoniłem się głęboko w jej stronę. - Jestem Do Kyungsoo z czwartego roku!
    Poczułem nagłe gorąco na moich policzkach, najwyraźniej zaczerwieniłem się. Chyba znowu zrobiłem z siebie idiotę...

    OdpowiedzUsuń
  11. Słysząc go, odwróciła się w jego stronę. Widząc rumieńce na jego policzkach uśmiechnęła się. Powstrzymała śmiech, by nie wyglądało to w żaden sposób niegrzecznie.
    - Park Bomi, również z czwartego roku - odpowiedziała. - Miło mi się poznać.
    Nieśmiało zrobiła jeden krok w jego stronę, gdyż jednak trochę odległości ich dzieliło, a bez sensu było krzyczeć.
    - To ... co cię tutaj sprowadza - spytała, ręką pokazując na bibliotekę.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  12. Speszyłem się widząc ponownie jej miły uśmiech, ale mimowolnie także delikatnie się uśmiechnąłem.
    - Szukam...takiej jednej książki- odrzekłem niepewnie.
    Wstydziłem się jej wyjawić o jaką mi chodzi, musiałem szybko wymyślić coś na szybko...

    OdpowiedzUsuń
  13. Przechyliła głowę lekko w bok.
    - Jeżeli chcesz i jeśli nie będę ci przeszkadzać, to może mogę pomóc - spytała.
    W głębi duszy trochę dziwiła ją ta nagła zmiana, bo jeszcze przed chwilą została przez niego totalnie zignorowana, a już po chwili przepraszał ją. To było dziwne, lecz wolała na razie przyglądać się rozwojowi sytuacji.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  14. - Widziałaś może jakąś książkę o ludzkich uczuciach, potrzebach czy coś?- wykrztusiłem cicho.- Nie żebym potrzebował jej dla siebie, znajomi mnie prosili
    Dziewczyna podejrzani mi się przyglądała, jakby wiedziała, że coś kręcę. Sam dziwnie się zachowywałem, zaczęły mi się pocić dłonie, a oczy spoglądały wszędzie, tylko nie na nią...

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiwnęła głową, nic nie mówiąc. Zazwyczaj tak wszyscy mówili, gdy chcieli coś dla siebie, lecz się tego wstydzili.
    - I akurat pomyślałeś, że będzie to w dziale mugoloznawstwa - powiedziała wolno. - Jeśli chcesz wiedzieć coś o mugolach, możesz się o to do mnie zwrócić. Wychowywałam się wśród nich przez długi czas.
    Odwróciła się w stronę półek, przeglądając tytułu.
    - Myślę, że gdzieś powinna znajdować się książka, której szukasz - powiedziałam.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  16. Zacząłem nerwowo splatać dłonie.
    - Ja także, jestem pół krwi...- właściwie nie wiem po co się tym chwaliłem. To tylko pokazało jak mało wiem o ludziach. Miałem ochotę stamtąd wybiec, nie wiedziałem jak powinienem się zachować. Od samego początku wszystkich odtrącałem, a dopiero teraz na czwartym roku pozwoliłem sobie na rozmowę z przypadkową osobą.
    Podszedłem trochę bliżej Bomi i goniłem wzrokiem za jej szybkim palcem, którym delikatnie dotykała brzegów książek.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Rozumiem - odpowiedziała. - Zapewne wychowywała cię ta bardziej magiczna strona, skoro tak mało wiesz o ludziach. Ale to nie jest niczym złym, tak też się zdarza.
    Wodziła wzrokiem po książkach, szukając czegoś, co może wydać się odpowiednie.
    - Jeżeli źle ci z tym, że nie wiesz nic o ludziach, to mogę ci powiedzieć to i owo - to zdanie wypowiedziała bardziej nieśmiało. Ściszyła głos.
    Jej nieśmiałość nie pozwalała jej poznawać nowych ludzi. To było powodem posiadania małego grona znajomych. Teraz jednak dziwnie się otworzyła.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  18. Wkroczyłam do biblioteki dziarskim krokiem, przy okazji kłaniając się pani bibliotekarce i witając ją głośno. Uśmiechnęłam się szeroko, pomimo tego, że ona zaledwie odszepnęła mi na powitanie. Traktowała bibliotekę jako pewnego rodzaju świątynię, w której powinno zachować się spokój – ja natomiast zawsze byłam głośna, bez względu na to, gdzie się znajdowałam.
    W podskokach przemierzałam kolejne działy, aż w końcu natknęłam się na dwójkę krukonów, stojących przy półce z książkami o mugolach.
    - Och! - wykrzyknęłam, uśmiechając się do nich dziarsko. - Cześć.
    Zlustrowałam ich wzrokiem. Wyglądało na to, że atmosfera była dosyć ciężka i nieprzyjemna, więc postanowiłam odrobinę ją rozluźnić zerkając to na dziewczynę, to na chłopaka, okazyjnie unosząc i opuszczając brwi, jakbym podejrzewała ich o coś... no wiadomo. Kto by pomyślał, że tym tylko pogorszę sytuację? Hehehe, no trudno.
    Wzruszyłam więc brwiami, po czym niemal wybiegłam z biblioteki, więc nie tracąc dobrego humoru.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  19. Widząc dziewczynę nie wiedziała, czy ma czuć ulgę, iż nie jest sama, czy wręcz przeciwnie. Odpowiedziała jej cicho "cześć". Czuła się niekomfortowo, gdy ta tak patrzyła. Cieszyła się, że rumieńce prawie w ogóle nie występują na jej twarzy, bo w przeciwnym wypadku pewnie cała byłaby czerwona.
    Atmosfera zgęstniała, a napięcie w pewnym sensie zrobiło się jeszcze bardziej czujne. Nawet gdy Gryfonka wyszła Bommie czuła się dziwnie. Przesłanie dziewczyny było dosyć jasne i pomimo tego, iż nic się nie działo poważnego, Bom czuła się speszona.

    Park Bomi

    OdpowiedzUsuń
  20. Biblioteka była miejscem, w którym powinno się odnaleźć spokój. Już od dłuższej chwili siedziałam z książką w dłoniach w skupieniu próbując ją czytać, jednak rozmowy zza regału skutecznie mnie od tego zadania odciągały. A esej sam się nie napisze... Z westchnieniem zatrzasnęłam książkę i wstałam z miejsca, ruszając w stronę odgłosów. Odchrząknęłam lekko, zwracając na siebie uwagę.
    - Hm... myślę, że najlepszym miejscem na flirt będzie pokój życzeń - zauważyłam z lekkim uśmiechem, błądzącym mi po ustach. Oparłam się o regał książek, lustrując dziewczynę i chłopaka spojrzeniem.

    Aya Miyako

    OdpowiedzUsuń
  21. Stałem jak zamrożony. Miałem dość! Najpierw jedna dziewczyna z Gryffindoru zaczęła nam coś insynuować, teraz jakaś ciekawska dziewucha z Slytherinu...
    - Że co proszę?! Nikt cie o zdanie nie pytał! Poza tym to nie flirt!- wykrzyczałem, spoglądając złowrogo na opierającą się o regał dziewczynę.
    Przecież my tylko staliśmy...Swoją drogą jak można być taką wredną osobą. Ludzie są podli, dlatego nie warto nikomu zaufać...To zbyt wiele dla mnie, dlatego też spanikowałem i bez słowa wyjaśnienia w stronę Bom, wybiegłem z biblioteki.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozumiała jego zachowanie, gdyż sama miała ochotę tak zrobić. Nikt nigdy jeszcze nie poczęstował jej takim wstydem. Ona jednak nie miała zamiaru krzyczeć jak chłopak. Nadal jednak przebywała w bibliotece. Nie pomyślała podczas rozmowy z Kyungsoo, iż może komuś przeszkadzać.
    - To nie był flirt - powiedziała spokojnie, dziękując Bogu, że na polikach nie wystąpiły jej rumieńce. - Chciałam tylko pomóc, lecz widocznie robiłam to zbyt głośno. Przepraszam, jeżeli ci w czymś przeszkodziłam.
    Delikatnie się uśmiechnęła do dziewczyny. Postanowiłam, iż to najwyższy czas na ewakuację. Jak na jeden dzień miała dosyć biblioteki.
    Zanim się odwróciła, posłała Ślizgonce miły uśmiech, po czym wyszła.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  23. Spacerowałam pomiędzy regałami ustawionymi w bibliotece, przeglądając wyglądające ciekawie książki i rozglądając się za jakąś wciągającą lekturą. Tak się składało, że akurat miałam wolne, więc chciałam jakoś zająć czas. Inni uczniowie wybierali się do Hogsmeade, ale ja jakoś nie miałam na to ochoty... Cóż, albo po prostu nie miałam z kim pójść, a nie chciałam być sama, w sumie to bardziej prawdopodobne. Żałowałam, że w Hogsmeade nie ma żadnego sklepu z książkami, bo chętnie wstąpiłabym do jakiegoś i kupiła ciekawą książkę, której jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Wtedy nawet nie przeszkadzałoby mi, że muszę iść tam sama.
    Kiedy przechodziłam zza jednego regału na inny zauważyłam, że pani bibliotekarka przysypia, opierając rękę na swoim biurku. Stłumiłam chichot, który mi się wyrwał, ale w sumie niczemu się nie dziwiłam - w końcu biblioteka była zupełnie pusta, więc nikt nie hałasował. Oczywiście nie licząc mnie. Widocznie byłam jednak wystarczająco cicho, by jej nie obudzić.
    Wzięłam do ręki książkę o magicznych hieroglifach i logogramach, po czym zaczęłam szybko ją przeglądać. Uznałam jednak, że nie była w moim typie, albo przynajmniej chwilowo nie miałam ochoty jej czytać, więc odłożyłam ją na półkę i sięgnęłam po "Moje Magiczne Ja" autorstwa Gilderoya Lockharta. Miałam zamiar spędzić wolny czas na czytaniu czegoś odmóżdżającego, zamiast niepotrzebnie nadwyrężać swój mózg.

    OdpowiedzUsuń
  24. Po zjedzonym wcześniej obiedzie pognałem prosto do biblioteki. Lekcje odrobiłem wcześniej, ale musiałem jeszcze wypożyczyć książkę, potrzebną mi do napisania eseju z Numerologii. Oczywiście nie miałem zamiaru zajmować się nim dzisiaj, w końcu tego dnia otworzyli Hogsmeade, a ja chciałem pospacerować uliczkami miasteczka.
    Wchodząc, grzecznie przywitałem się z panią bibliotekarką, jednak ta mi nie odpowiedziała, wyraźnie już usypiając przy swoim biurku. Uśmiechnąłem się na ten widok, po czym po cichu skierowałem się w stronę regałów z książkami. Biblioteka była naprawdę duża i dobrze wyposażona, dlatego wiedziałem, że na pewno coś dla siebie znajdę. Podszedłem do jednego z regałów i zlustrowałem grzbiety ksiąg, szukając odpowiedniej.
    „Z liczbami przez życie” głosił tytuł jednej z nich. W sumie czemu nie. Książka mogła okazać się pomocna, dlatego powoli ściągnąłem ją z regału. Zauważyłem, że po drugiej stronie półki pojawił się jakiś ruch i między książkami zrobiło się małe, prostokątne okienko. Trochę mnie to zdziwiło, bo myślałem, że jestem sam w bibliotece, dlatego z ciekawości przez nie zajrzałem.
    - Cześć, Aesung – pomachałem znajomej twarzy, która pojawiła się w polu mojego widzenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Chwilę później usłyszałam jak do pomieszczenia ktoś wchodzi i rzuca ciche "Dzień dobry" w kierunku śpiącej bibliotekarki. Ciekawiło mnie czy na dźwięk czyjegoś głosu się obudziła, więc podeszłam do końca regału i wytknęłam głowę na tyle, by móc na nią spojrzeć. Zauważyłam, że głowa opadała jej nieco w bok, co znaczyło, że wciąż spała; w zasięgu wzroku nie miałam już jednak osoby, która wkroczyła do biblioteki. Wzruszyłam więc ramionami i wróciłam do miejsca, w którym stałam wcześniej, by wypożyczyć największe dzieło Gilderoya Lockharta. Podniosłam rekę nieco do góry i wyjęłam książkę z półki, kiedy nagle przez powstały otwór dostrzegłam osobę stojącą po drugiej stronie regału.
    Na pierwszy rzut oka trochę się przestraszyłam, przez co podskoczyłam w miejscu i schowałam twarz za wyciągniętą do przodu książką. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to przecież Myungsoo, ale zamiast odetchnąć z ulgą, miałam ochotę mu czymś przyłożyć za to, że tak mnie straszy.
    - Chcesz żebym dostała zawału? - spytałam go po chwili, gdy byłam już nieco spokojniejsza. - Co tutaj robisz..?

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziewczynę musiało zaskoczyć moje nagłe pojawienie się po drugiej stronie regału, bo aż podskoczyła i schowała się za książką, jakby miało ją to przed czymś obronić. W sumie jej się nie dziwiłem, w końcu kto by się tu kogoś spodziewał akurat dzisiaj o tej porze. Zrobiło mi się trochę głupio, bo nie chciałem jej przestraszyć.
    - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć – mina dziewczyny jednak nie wskazywała na to, że cieszy się na mój widok. – Przyszedłem po coś, co mogłoby mi pomóc w pracy domowej.
    Uśmiechnąłem się do niej zza półki, mając nadzieję, że i ona się rozchmurzy.
    - A ty, znalazłaś coś ciekawego? – rzuciłem okiem na książkę, którą trzymała w ręku, jednak nie umiałem odczytać tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Myungsoo musiał zauważyć, że przez niego prawie dostałam zawału, bo od razu przeprosił i uśmiechnął się do mnie uroczo. Opuściłam książkę niżej, po czym pokazałam mu język, bo naprawdę chciałam powstrzymać uśmiech, który siłą pragnął wpełznąć mi na twarz.
    Pokręciłam głową kiedy spytał mnie czy znalazłam coś ciekawego do czytania, po czym schowałam książkę za plecy żeby przypadkiem nie odczytał tytułu. Jeszcze pomyślałby sobie, że naprawdę lubię Gilderoya Lockharta, pfff. W końcu przyszłam po odmóżdżającą lekturę.
    - Właściwie, to nie - odparłam, spoglądając na niego przez otwór w półce, po czym zachichotałam i wsunęłam książkę z powrotem w jej miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy zobaczyłem jak Aesung wystawia mi język. Może jednak powinienem się obrazić, ale wyglądała przy tym naprawdę uroczo. Jak rozzłoszczone małe dziecko.
    - A tam co chowasz? – spytałem zaciekawiony, kiedy schowała za siebie książkę, którą wcześniej się broniła. Naprawdę mnie ciekawiło co lubi czytać.
    Dziewczyna jednak mi nie odpowiedziała, zamiast tego zachichotała pod nosem i wsunęła książkę na swoje miejsce, niszcząc tym samym okienko, przez które się widzieliśmy. Zachichotałem cicho pod nosem i sam odłożyłem książkę, którą miałem w ręce. Jakoś tak przeszła mi ochota na wertowanie jej stronic jedna po drugiej, w celu znalezienia potrzebnych informacji. Zamiast tego przeszedłem na drugą stronę regału w poszukiwaniu Aesung.
    - Wybierasz się dziś do Hogsmeade? – spytałem, znajdując ją dokładnie w tym samym miejscu, w którym stała wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  29. Miałam wrażenie, że chyba coś jest nie tak z moim mózgiem, bo pierwszą myślą po tym, jak wetknęłam książkę w jej miejsce było to, że przecież nie zdążyłam przyjrzeć się Myungsoo. Byłam ciekawa jak wygląda tego dnia, nie miałam okazji go spotkać od czasu naszej wspólnej wycieczki do Hogsmeade, ale z drugiej strony halo, od kiedy w ogóle interesowały mnie takie rzeczy..? Cóż, w sumie nigdy po prostu nie miałam osoby, u której zwracałabym uwagę na to, czy wygląda na wypoczętą i inne podobne znaki. Dziwiło mnie to jednak, bo przecież Myungsoo nie znałam, a jednak o tym pomyślałam.
    Chwilę później chłopak pojawił się po drugiej stronie regału i zaczął zbliżać się w moją stronę, pytając o to, czy wybieram się do Hogsmeade. Pokręciłam głową, przesuwając się w jego kierunku by przypadkiem nie zauważył przy jakiej półce stałam.
    - Nie, mam inne plany - wyznałam, uśmiechając się gorzko. - A ty?

    OdpowiedzUsuń
  30. Zacząłem powoli zmierzać w jej kierunku, kiedy zauważyłem, że ona robi to samo. Uśmiechnąłem się, przyjrzawszy się jej od stóp do głów. W sumie niewiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. Te same duże oczy z wachlarzem rzęs, te same falowane włosy.
    - Umm, rozumiem – odparłem, starając się brzmieć normalnie, ale uśmiech zniknął mi z twarzy. Szczerze mówiąc, nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. – W sumie sam nie wiem. Chyba niechęcę tam iść sam.
    Schowałem ręce do kieszeni i utkwiłem wzrok w książkach ustawionych na regale obok. Dziewczyna odsunęła się trochę do miejsca, w którym stała wcześniej, więc nie miałem szansy dojrzeć co tam przeglądała. Westchnąłem cicho i dałem za wygraną.
    - To jakieś ważne plany?

    OdpowiedzUsuń
  31. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  32. Przytaknęłam głową pomimo tego, że byłam zdziwiona jego odpowiedzią. Byłam pewna, że wybiera się do Hogsmeade z grupką swoich znajomych, a tu proszę. Nie wyglądał na zadowolnego takim obrotem sytuacji, właściwie, to miałam wrażenie, że jest przygnębiony. Zaczął gapić się w półki za mną (co wywołało u mnie niemałe palpitacje serca, okej, Gilderoy Lockhart), a ręce schował do kieszeni. Wydawało mi się też, że jego grzywka urosła odrobinę od naszego ostatniego spotkania, bo zaczęła przysłaniać mu oczy. Przez głowę przemknęła mi myśl o tym, że w sumie mogłabym zaprosić go do Hogsmeade, bo w końcu ostatnim razem umówiliśmy się, że kiedyś pójdziemy tam wspólnie, ale słowa nie chciały przejść mi przez gardło. Za bardzo się wstydziłam, by zrobić coś takiego.
    Chciałam właśnie go spytać o to, czy w takim razie zostaje w zamku, kiedy nagle odezwał się ponownie.
    Zastanowiłam się przez chwilę, po czym utkwiłam swój wzrok w jego oczach i pokręciłam głową. Byłam jednak zbyt zawstydzona, więc bardzo szybko zaczęłam wpatrywać się w swoje buty.
    - W sumie, to... Chyba możemy... Moglibyśmy pójść do Hogsmeade razem. To znaczy, jeśli nie masz nic innego do roboty, wiesz.
    Czułam jak palą mnie policzki; miałam ochotę wziąć jakąś grubą książkę z półki i przyłożyć nią sobie prosto w pysk, poważnie. Taki wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  34. Poczułem, jak na usta wpełza mi promienny uśmiech, kiedy Aesung zaproponowała wyjście do Hogsmeade. Trochę już się zaczynałem bać, że zapomniała o umówionym spotkaniu, ale potem dotarło do mnie, że po prostu się wstydziła. Zauważyłem na jej policzkach rumieńce, co według mnie, tylko dodało jej uroku.
    - Tak właściwie, to sam chciałem cię zaprosić – wypaliłem i z nerwów zacząłem przeczesywać dłonią włosy. To niby nic takiego, ale naprawdę trochę się tym stresowałem. W końcu mogła mi przecież odmówić, albo naprawdę mieć inne plany. Dziękowałem losowi, że tym razem dziewczyna sama okazała się być chętna na małą wycieczkę.
    - W końcu mieliśmy razem iść do Pani Puddifoot, racja? – posłałem jej uśmiech, mając nadzieję, że go odwzajemni.
    Muszę przyznać, że nie mogłem się doczekać, kiedy przekroczymy próg kawiarni. Miałem dziś wielką ochotę na kawałek ciasta i coś ciepłego do picia, a wizja Aesung jako towarzyszki, sprawiała tylko, że chciałem czym prędzej wydostać się z zamku.

    OdpowiedzUsuń
  35. Stałam sobie niczym kretynka, ze wzrokiem opuszczonym na własne buty, kiedy Myungsoo nagle oznajmił, że on też chciał zaproponować mi wspólne wyjście do Hogsmeade. Gdy spojrzałam na niego przeczesywał właśnie dłonią swoje ciemne włosy, a na jego twarzy widniał promienny uśmiech. Wyglądał jednak na nieco zawstydzonego, przez co poczułam się odrobinę lepiej; w końcu wiedziałam, że nie tylko mi jest głupio.
    Zamiast używać swojego wątpliwie normalnie brzmiącego teraz głosu wolałam zwyczajnie przytaknąć głową w odpowiedzi na jego pytanie. Nie mogłam jednak powstrzymać się przed odwzajemnieniem jego uśmiechu.
    - Chcesz pójść już? - spytałam go po chwili ciszy, która w moich uszach brzmiała stanowczo zbyt długo. Robiło się już późno, a nie chciałam wracać z Hogsmeade nocą; nawet jeśli miałby iść ze mną Myungsoo.

    OdpowiedzUsuń
  36. Ulżyło mi, kiedy i ona się uśmiechnęła. Przynajmniej miałem pewność, że wizja wspólnego wyjścia jej się podoba. Na zewnątrz pewnie wyglądałem dość spokojnie, nie licząc nerwowego uśmiechu, ale czułem, że gdzieś tam w środku mnie trwa szalona impreza. Nie mam pojęcia, dlaczego cieszyłem się aż tak, może to dlatego, że Aesung była taka miła i ładna? No tak, była ładna, nie dało się tego ukryć.
    Przez moment trwała między nami ta dziwna cisza, podczas której dwoje ludzi zwykle nie wie co ma ze sobą zrobić i powiedzieć. Przerwała ją jednak po chwili Aesung, pytając czy mam zamiar iść do Hogsmeade już teraz. Spojrzałem na nią i zauważyłem, że chyba była lekko zaniepokojona. Mamy iść już? Czy może lepiej jutro? Zastanowiłem się przez chwilę. Było już po obiedzie, więc niedługo pewnie zacznie zmierzchać. Nie przeszkadzało mi to, ale obawiałem się, że dziewczynie raczej nie podoba się wizja powrotu do szkoły po ciemku.
    - Tak myślałem – zacząłem niepewnie. – Ale w sumie, jeśli chcesz, to możemy się tam wybrać jutro – uśmiechnąłem się do niej. Chyba nie zdążyła się rozmyślić, co? W żołądku poczułem skurcz.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Możemy pójść teraz - uśmiechnęłam się do niego, podchodząc nieco bliżej. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie trochę hałasowaliśmy; kiedy jednak wyjrzałam zza regału, zauważyłam, że bibliotekarka wciąż smacznie sobie śpi, pochrapując cicho od czasu do czasu.
    Zachichotałam cicho, spoglądając z powrotem na Myungsoo. Zauważyłam, że miał na sobie tylko czarny sweterek i spodnie, więc mogło mu być trochę zimno, w końcu na zewnątrz panowała jesień. Zresztą sama też nie byłam ubrana zbyt ciepło, na pewno musiałam wrócić do swojego pokoju po bluzę.
    - Eee... - mruknęłam, chcąc jakoś oznajmić mu, że jeszcze musimy pojawić się w swoich dormitoriach. - Na dworze jest zimno. I wiesz...
    Kiwnęłam głową w kierunku jego sylwetki, ale jego mina mówiła mi, że nie załapał o co mi chodzi. Westchnęłam więc głośno i przesunęłam z góry na dół ręką wyciągniętą do przodu, by wskazać mu jego ubrania.
    - Nie możemy zmarznąć - mruknęłam cicho, ale prawdopodobnie i tak tego nie usłyszał, z czego niezmiernie się cieszyłam, bo wiadomo, wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wyszukałam książkę o mitycznych stworzeniach i wzięłam ją z regału. Usiadłam na wygodnym krześle i zagłębiłam się w lekturze. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Podniosłam wzrok znad książki, a na moich ustach zakwitł szeroki uśmiech.
    - Cześć Lee.

    Lee Soo Young

    OdpowiedzUsuń
  39. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - U mnie jak zawsze - odpowiedziałam - a u ciebie?

      Lee Soo Young

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Mhm.... chodź za mną - wzięłam chłopaka za rękę i poprowadziłam go do odpowiedniego regału. - Proszę bardzo - uśmiechnęłam się.
      Zostawiłam chłopaka samego i wróciłam do stolika żeby znów zagłębić się w lekturze.

      Usuń
  40. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Lepiej je sobie wypożycz Lee - powiedziałam - muszę przestać mówić do ciebie po nazwisku Taemin.
      Po chwili zorientowałam się że czytam książkę drugi raz.
      - Idę po inną - wskazałam na książkę - zaraz wracam.
      Pobiegłam do regału, i to bardzo głośno za co spiorunowała mnie wzrokiem Pani Prince. Wzięłam książkę o animagach i wróciłam do stolika.

      Usuń
  41. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  42. Na początku nie bardzo wiedziałem o co jej chodzi, kiedy zaczęła kiwać do mnie głową. Wyglądało na to, jakby czegoś ode mnie chciała, ale nie miałem pojęcia o co mogło jej chodzić. Dopiero kiedy dziewczyna wskazała na moje ubrania i stwierdziła, że na dworze jest zimno, zrozumiałem, co miała na myśli.
    - No tak, racja – przyznałem. W końcu mamy jesień, a wychodzenie ze szkoły w takim ubraniu raczej nikomu nie wyszłoby na dobre. Tym bardziej, że zawsze mógł nas złapać deszcz, wtedy choróbsko gwarantowane. – W takim razie lecimy po kurtki i do Hogsmeade, co? – zaproponowałem.
    Dziewczyna przytaknęła głową i oboje ruszyliśmy w stronę wyjścia z biblioteki. Mijając stanowisko bibliotekarki zauważyłem, że kobieta dalej śpi, jednak z grzeczności po cichu ją pożegnałem i opuściliśmy pomieszczenie.
    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ji Ri lubiła bibliotekę. Lubiła zapach książek i starego drewna. Tutaj mogła się skupić, pouczyć się, a raczej douczyć bo przecież i tak wiedziała więcej niż inni z jej rocznika.
    Była prymuską, ale odwiedziny biblioteki i przeczytanie choćby jednej księgi, stało się dla Ji Ri rytuałem.
    Usiadła w głębi biblioteki, gdzie zajęła stolik. Ściągnęła okulary, poprawiła szatę i przeczesała krótkie włosy dłonią. Zrobiła z ust dzióbek, i zaczęła przeglądać księgę, która wpadła jej dzisiaj w dłonie. Gdy zaczęła czytać, odpłynęła. Nawet nie zauważyła, że ktoś zaczął się kręcić w pobliżu.

    Ji Ri

    OdpowiedzUsuń
  45. Gdy lekcje się skończyły postanowiłem udać się do biblioteki. Lubiłem to miejsce ze względu na spokój i duży zbiór ciekawych książek. Wszedłem do środka najciszej jak tylko potrafiłem i wyruszyłem na poszukiwania, swojej dzisiejszej lektury. Po dłuższym czasie zacząłem szukać miejsca dla siebie z wybraną już książką. Zauważyłem siedzącą przy stoliku dziewczynę. Wydawało mi się, że gdzieś ją już widziałem...pewnie na holu gdzieś się minęliśmy. Podszedłem cicho do stolika i próbowałem zobaczyć co dziewczyna czyta.
    -Cześć. Mogę się przysiąść?- uśmiechnąłem się szeroko spoglądając na dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  46. Podniosła wzrok na chłopaka. Zmrużyła oczy, i powoli sięgnęła po okulary. Ubrała je, a palce przesunęła po szkłach.
    -Pewnie. - uśmiechnęła się. Gdy się uśmiechała, w jej policzkach powstawały dołeczki, a oczy charakterystycznie się mrużyły. Wskazała miejsce gestem dłoni, cały czas patrząc na nieznajomego. Przekrzywiła lekko głowę w bok.

    OdpowiedzUsuń
  47. Uśmiechnąłem się jeszcze raz do dziewczyny po czym usiadłem na krześle i położyłem swoją książkę na stoliku.
    -Umm powinienem się przedstawić.-spojrzałem na dziewczynę niepewnie.- Nazywam się Park Chanyeol z Gryffindoru.-podałem jej rękę uśmiechając się lekko. O jak słodko się uśmiechała.

    OdpowiedzUsuń
  48. -Lee Ji Ri, Hufflepuff. Miło cię poznać. - spojrzała na dłoń chłopaka, i uścisnęła ją lekko.
    Poprawiła na nosie okulary, i bardzo starała się by nie dotknąć palcem nosa. W końcu była trochę speszona i podenerwowana. Wróciła powoli wzrokiem do książki, jednak co jakiś czas zerkała kątem oka na Chanyeol.

    OdpowiedzUsuń
  49. -Mnie również miło.-posłałem jej jeszcze jeden uśmiech i sięgnąłem po książkę. Chyba była poddenerwowana. Czułem tą atmosferę i przez to ja też lekko się zmieszałem. Aish nie lubię tego!
    -Khym...co tam czytasz?-zapytałem cicho zerkając na dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  50. -Śródziemnomorskie magiczne rośliny wodne i ich właściwości. - odparła.
    Spojrzała nawet na okładkę książki by przekonać się, że dobrze zapamiętała tytuł czytanej lektury. Zagryzła lekko wargę, i zaczęła bujać nogami, tak po prostu, dla zabawy.
    -A ty, co czytasz ? -zapytała, uśmiechając się. Uniosła zabawnie brwi do góry.

    OdpowiedzUsuń
  51. Oho czyżby interesowała się roślinami? W sumie niektóre rośliny są bardzo ciekawe i zachwycające. Może kiedyś też to poczytam.
    -Ja czytam...Czary przy pieczeniu.- odwróciłem książkę tak by było widać tytuł i otworzyłem szerzej oczy. No co jest ze mną nie tak, że nawet odpowiedniej książki nie umiem wybrać. Westchnąłem tylko ciężko kręcąc przy tym głową.- No...chciałem coś innego, ale..nie wiem tak wyszło.-zaśmiałem się cicho spoglądając na dziewczynę.-W sumie mi to nie przeszkadza, lubię gotować. A Ty...interesujesz się roślinami, czy to do szkoły?-skinąłem głową na książkę, którą czytała dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  52. -To bardziej takie uzupełnienie żeby więcej wiedzieć. - zaśmiała się cicho, marszcząc przy tym lekko nos. Przesunęła palcami po kartach lektury i zmarszczyła lekko brwi.,
    Przecież Chanyeol może ją wziąć za kujona, ale przecież nim była, prawda ? Naciągnęła na dłonie rękawy i tak za dużej szaty, po czym utkwiła wzrok w twarzy chłopaka. Przez przypadek, bujając nogami, kopnęła go. Szybko wstała z miejsca.
    -Przepraszam ! - zawołała i skłoniła się lekko. Na jej wargi wpełzł ten uroczy, przepraszający uśmieszek, który załatwiał wszystko. - Naprawdę nie chciałam.

    OdpowiedzUsuń
  53. -Aaa rozumiem. Ja też czasami lubię dowiedzieć się czegoś więcej...nie jest tak.-pokręciłem głową śmiejąc się. Lubi się uczyć...to dobrze! Chciałbym lubić się uczyć...yhym powodzenia Chanyeol. Nagle poczułem kopnięcie, więc wzdrygnąłem się lekko spoglądając na dziewczynę.
    -Nic takiego. Nic się nie stało.-zaśmiałem się widząc jej reakcję.-Bardziej się przestraszyłem, niż żeby bolało. Siadaj!-uśmiechnąłem się do dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  54. -Jestem niezdarą. - przyznała się, opadając na krzesło. Podkreśliła swoje słowa, wymachując zabawnie rękoma na wszystkie strony. - Na pewno nic ci nie jest ?

    OdpowiedzUsuń
  55. W sumie to trochę zaczęło boleć mnie miejsce w które kopnęła mnie dziewczyna. Najwyżej będę miał małego siniaka.
    -Nie przesadzaj już. Każdemu się może zdarzyć.-pokręciłem głową uśmiechając się lekko.-Nic mi się nie stało. Nie kopnęłaś mnie przecież aż tak mocno. Najlepiej o tym zapomnijmy hmm?-spojrzałem na dziewczynę unosząc jedną brew.

    OdpowiedzUsuń
  56. -Jeszcze raz przepraszam. - ujęła lekko usta w dzióbek i dotknęła palcem wskazującym nosa, który nieco zadarła. Oho, teraz dotyka nosa, kiedy czuje się winna. Westchnęła głośno.
    Gdy napotkała na sobie wzrok chłopaka, uśmiechnęła się tak jak na początku. W jej policzkach ponownie pojawiły się dołeczki.
    -To - zaczęła, wskazując na swój nos i palec. - taki nawyk. Jak byłam mała tak robiłam, i tak mi zostało. No ale nieważne, jeszcze raz przepraszam. - dodała szybko.
    Po kilkunastu sekundach, kiedy poczucie winy stopniowo malało, odsunęła palec od nosa.

    OdpowiedzUsuń
  57. Obserwowałem dokładnie ruchy dziewczyny powstrzymując się od śmiechu. Śmiesznie wygląda jak robi tak ze sowim nosem. Taki prosiaczek malutki. Zaśmiałem się tylko i pokiwałem głową.
    -Urocze...pierwszy raz widzę osobę, która tak robi. Nie przepraszaj już no!.-pokręciłem tylko głową dalej obserwując dziewczynę.
    -Robisz tak gdy się denerwujesz?-uniosłem brwi ku górze.

    OdpowiedzUsuń
  58. -Tak. - kiwnęła głową. - Ale nie tylko. Kiedy jestem speszona lub zawstydzona też. - dodała z uśmiechem. Oparła łokcie o blat stolika.
    -To trochę irytujące. - stwierdziła po chwili, mówiąc w dalszym ciągu o swoim nawyku.

    OdpowiedzUsuń
  59. -Hmm czemu irytujące?-spojrzałem na nią z zaciekawieniem.-Ja uważam, że to urocze i bardzo oryginalne. W końcu nie łatwo znaleźć osobę, która tak samo robi..o ile taka jest.-zaśmiałem się cicho. Ja chyba nie mam żadnych nawyków...oprócz przyklejonego banana na twarzy w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  60. -Czyli wychodzi na to, że jestem dziwna. - roześmiała się, chowając twarz w dłoniach.
    Odsunęła palce by spomiędzy nich spojrzeć na Chanyeol. Spuściła wzrok na szeroki uśmiech chłopaka, przy czym sama się także uśmiechnęła.
    -No ale, bynajmniej mnie już z nikim nie pomylisz. - mruknęła i zawinęła kosmyk włosów za ucho.

    OdpowiedzUsuń
  61. -Hmm tak troszeczkę.-spojrzałem na moją towarzyszkę rozbawiony.-Żartuję tylko...po prostu...nie widziałem jeszcze, żeby ktoś tak robił.-zaśmiałem się cicho.-I tak bym Cię nie pomylił...nawet bez tego prosiaczka.-przysunąłem palec do jej nosa i pstryknąłem go lekko.

    OdpowiedzUsuń
  62. Ji Ri zamrugała kilkakrotnie. Speszyła się, i gdy chłopak odsunął swoją rękę od jej twarzy, ponownie zadarła nos palcem.
    -Prosiaczka ? - mruknęła, nadymając policzki jak dziecko. Po chwili roześmiała się. - Faktycznie, gdy tak robię mogę wyglądać jak prosiaczek. nie pomyślałam o tym.

    OdpowiedzUsuń
  63. Heheh znawca zwierząt Park Chanyeol do usług.
    -Nooo taki mały prosiaczek.-zaśmiałem się widząc jak dziewczyna znowu to robi.-Umm a tak w ogóle...na którym jesteś roku?-spojrzałem na dziewczynę unosząc brwi.

    OdpowiedzUsuń
  64. -Na II. - przyjrzała się dokładnie Chanyeol by określić w jakim wieku może być. Przesunęła wzrokiem po jego czole, nosie, policzkach i zarysie ust. - A ty ? -zapytała.

    OdpowiedzUsuń
  65. -Ja jestem na trzecim.-uśmiechnąłem się lekko. Czuje się jak starszy brat...zawsze chciałem mieć młodszą siostrę. Nagle poczułem w brzuchu dziwny odezw oświadczający o tym, że jestem głodny.-Zgłodniałem.-spojrzałem na dziewczynę smutnym wzrokiem.-Chyba przejdę się do kuchni...idziesz ze mną?-spojrzałem na dziewczynę z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  66. -Pewnie ! - podniosła się od razu gdy padło słowo "zgłodniałem" z ust chłopaka.
    Zamknęła książkę. Musiała wejść na dwie półki przy dole by usadowić lekturę we właściwym miejscu. Poprawiła okulary na nosie, które jak na złość wciąż spadały i uśmiechnęła się szeroko do Chanyeol.
    -Chodźmy. - mimowolnie złapała rękaw szaty chłopaka i pociągnęła za sobą.

    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń
  67. Weszłam do biblioteki, ponieważ chciałam pobyć trochę w ciszy. O dziwo nie było nikogo, prócz bibliotekarki. Przeszukiwałam regały w poszukiwaniu ciekawej książki, gdy nagle ktoś zjawił się obok mnie. Kątem oka zobaczyłam, że to uczeń Slytherinu, jednak nie znałam jego imienia ani nazwiska. Z racji tego, że mi się nudziło postanowiłam do niego zagadać.
    - Hej, szukasz czegoś konkretnego? - zapytałam go.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  68. Mimo późnej pory nie chciało mi się spać, a mój kot o dziwo nie był skory do zabawy i w dormitorium też panowała cisza, dlatego też postanowiłem udać się do biblioteki by coś tam poczytać. Może akurat znalazłbym jakąś ciekawą książkę o zwierzętach, nie mówiąc już o tym, że po czytaniu czegoś zasypia się najlepiej. Ukłoniłem się bibliotekarce, która wyglądała już na nieco zmęczoną, albo bardziej po prostu znudzoną, no bo co taki ktoś miałby do roboty i zacząłem rozglądać się za odpowiednim działem. Wzrokiem studiowałem te wszystkie inteligentnie brzmiące tytuły, nie zdając sobie sprawy z obecności kogoś innego, gdy nagle usłyszałem czyjś głos. Wzdrygnąłem się i automatycznie odwróciłem się w tamtym kierunku, bojąc się, że to ktoś z nauczycieli albo prefektów, który zaraz da mi wykład o tym, że jest już za późno na siedzenie w miejscu innym niż dormitorium. Odetchnąłem z ulgą, zauważając, że to po prostu kolejna uczennica i chyba nawet z tego samego roku co ja. - Cze-eść... w sumie to tak sobie patrzę, co jest. A ty? Rozumiem, że też nie możesz zasnąć? - spytałem od razu, uśmiechając się przy tym lekko.

    OdpowiedzUsuń
  69. Dopiero teraz zorientowałam się, która jest godzina. Nawet nie wiedziałam, że jest już tak późno.
    - Tak, nie mogłam zasnąć, więc wybrałam się na wycieczkę po Hogwarcie, i akurat trafiło na bibliotekę. - uśmiechnęłam się.
    - Wiesz, powinniśmy być uważni, bo cisza nocna już zaczęła obowiązywać. I nie skończyłoby się to dla nas dobrze, gdyby któryś z prefektów, a co gorsza nauczycieli złapałby nas. - powiedziałam cicho, jednak tak naprawdę lubiłam to ryzyko.
    - Tak w ogóle jestem Victoria Song, z Hufflepuffu. Jestem na drugim roku. - podałam mu dłoń i uśmiechnęłam się.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  70. Na jej słowa, skinąłem z rozumieniem głową. Dziewczyna dokładnie dzieliła taki sam los jak ja. - Przeznaczenie - puściłem jej oczko, śmiejąc się cicho, po czym rozejrzałem się, czy nikt inny nas nie obserwuje. Nikogo nie było, a nawet jeśli ktoś nas przyuważy to trudno się mówi, zawsze można spróbować ich jakoś przekonać, a jeśli to nie w sumie ich wina, że ustalając ciszę nocną nie pomyśleli o uczniach cierpiących na bezsenność.
    Słysząc jak się przedstawia, uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i ponownie skinąłem głową. - Tak myślałem, że jesteś z drugiego roku. Ja też. I Lee Sungjong ze Slytherinu. - uścisnąłem jej dłoń - nie wyglądam, nie?

    OdpowiedzUsuń
  71. - Jakbyś czytał mi w myślach! Lepsze to, niż bezczynne leżenie w łóżku. A może my po prostu lubimy czytać książki w nocy? Poza tym, jestem pewna, że nie jesteśmy jedynymi, którzy jeszcze nie śpią. - uśmiechnęłam się do niego.
    - Na szczęście nie jestem uprzedzona do Ślizgonów. Choć czasem nawet ktoś o niewinnym wyglądzie ukrywa to i owo. Dlatego nie należy oceniać książki po okładce. - puściłam mu oczko.
    - Zabawne, jak podczas nocnej wyprawy do biblioteki można zawiązać nową znajomość. - posłałam mu uśmiech.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  72. - Pewnie tak, ale są pochowani w swoich pokojach, albo jakiś innych trudno dostępnych miejscach - mruknąłem, wzruszając lekko swoimi chudymi ramionami. - To dobrze. Wiele osób ma Ślizgonów za osoby nie warte towarzystwa... sam mam słaby kontakt z nimi. Chociaż, jestem tu drugi rok, a dopiero się integruję - zaśmiałem się pod nosem i zaraz znowu przyznałem jej rację, gestykulując przy tym rękami - nocne wyprawy są najlepsze! Dużo już ludzi tak poznałaś?

    OdpowiedzUsuń
  73. - Bo są do nich uprzedzone. Jestem pewna, że co najmniej połowa z nich nie jest taka zła, jak o nich mówią. Za to o Puchonach mówią, że do tego domu dostają się tzw. wyrzutki, osoby nie pasujące do pozostałych domów. Jednak ja uważam, że to nieprawda. - powiedziałam cicho.
    - Nie dużo, może ze dwie? Tak jak ja kręciły się po zamku nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jedną z nich poznałam w kuchni. - uśmiechnęłam się.
    Kiedy o niej wspomniałam, natychmiast zaczęło burczeć mi w brzuchu. Dlaczego zawsze robię się głodna w środek nocy?! Dotknęłam mojego brzucha, mając nadzieję, że Sungjong tego nie usłyszał.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  74. Ku niezadowoleniu Victorii, usłyszałem i to całkiem wyraźnie. Cichy chichot wyrwał mi się z ust, które zaraz kurczowo zasłoniłem dłonią. - Urocze - mruknąłem rozczulony, głaszcząc swoją towarzyszkę, która teraz wyglądała na mocno speszoną, po głowie i po chwili namysłu zaproponowałem, chowając dłonie do kieszeni - Możemy iść do kuchni, w sumie. I tak chyba nie zamierzamy niczego czytać.

    OdpowiedzUsuń
  75. Moje policzki zaczęły się rumienić. Dla mnie to wcale nie było urocze, raczej żenujące. Jednak nic nie mogłam poradzić na to, że jestem głodna.
    - Jasne, możemy iść. - odpowiedziałam mu i wolnym krokiem wyszliśmy z biblioteki.
    [Z/L]x2

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  76. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powolnym krokiem weszłam do biblioteki. Dział z zaklęciami mieścił się na końcu pomieszczenia. Wzięłam stamtąd 2 książki i usiadłam na wygodnym krześle. Były akurat o zaklęciach które są na piątym roku, ale nie zaszkodzi o nich poczytać....

      Lee Soo Young

      Usuń
  77. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - O, Taemin - uśmiechnęłam się. - Zaklęcia z 5 roku. Siadaj - wskazałam miejsce obok mnie.

      Usuń
  78. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Nie zaszkodzi się pouczyć - przewróciłam kolejną stronę - Przecież jestem z Ravenclawu. - pogrzebałam w torebce i wyjęłam z niej skrawek pergaminu. - Napiszmy co najbardziej w sobie lubimy - uśmiechnęłam się szeroko.

      Usuń
    2. Uśmiechnąłem się nerwowo.
      -Ty to masz kobieto pomysły~ - uśmichnąłem się i wyprostowałem.

      Usuń
    3. - Masz i pisz - podałam mu papier.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. - Już muszę lecieć..... więc może weź ten pergamin a ja jeszcze swój inny wezmę i jutro na obiedzie sobie je damy - uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w usta. - Do zobaczenia Taemin.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  79. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  80. Po lekcjach weszłam do biblioteki, ponieważ naszła mnie ochota na czytanie, a poza tym to jedno z najcichszych miejsc w szkole. Po wzięciu kilku książek z regału usiadłam wygodnie przy stoliku i zaczęłam czytać. Zazwyczaj było tu jeszcze kilka innych osób, lecz tym razem byłam sama. Po kilku minutach zauważyłam wchodzącą dziewczynę. No cóż, trudno było jej nie zauważyć ze względu na czerwone włosy, które rzucały się w oczy. Zaciekawiła mnie ta dziewczyna, więc zwyczajnie postanowiłam z nią trochę porozmawiać.
    - Hej! - wstałam z krzesła i podeszłam do niej.
    - Szukasz czegoś? - uśmiechnęłam się do niej.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  81. Gdy skończyły się lekcje postanowiłam udać się do biblioteki, by trochę odpocząć w ciszy i w spokoju. Biblioteka to moje ulubione miejsce w szkole. Cicho i spokojnie, chociaż często było dużo uczniów a ja nie lubię zatłoczonych miejsc. Weszłam do biblioteki i rozejrzałam dookoła. Nikogo nie było, co za szczęście dzisiaj. Stanęłam przed jednym z regałów, by wybrać książkę, gdy nagle usłyszałam czyjś głos. Podskoczyłam lekko w miejscu i w końcu spojrzałam na dziewczynę, która stała obok mnie.
    -H-hej. Szukam jakiejś ciekawej książki do poczytania.-wymusiłam uśmiech. Nie wiedziałam zbytnio jak się zachowywać, by już na początku nie zrazić dziewczyny do swojej osoby.
    -Polecisz mi coś może?-zerknęłam na nią niepewnie.

    OdpowiedzUsuń
  82. Widząc, jak dziewczyna podskoczyła uśmiech zniknął z mojej twarzy.
    - Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Wszystko ok? - zapytałam.
    Nie chciałam, aby dziewczyna miała o mnie złe zdanie już na samym starcie naszej znajomości.
    - To zależy czego szukasz. Jeśli chcesz nauczyć się czegoś nowego, spójrz tam. - wskazałam jej na dział książek naukowych.
    - A jeśli chcesz sobie poczytać coś innego, to sprawdź pozostałe działy. - uśmiechnęłam się do niej.
    - Tak w ogóle jestem Victoria Song, z drugiego roku. Hufflepuff. - podałam jej rękę.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  83. Uśmiechnęłam się lekko i w końcu całkiem odwróciłam się w stronę dziewczyny.
    -Wszystko w porządku, po prostu myślałam, że jestem tu sama...i zaskoczyłaś mnie trochę.-odpowiedziałam przyglądając się dziewczynie. Mam nadzieję, że nie wzięła mnie za jakąś bojaźliwą osobę.
    -W sumie, to nie mam już ochoty na naukowe książki...przynajmniej nie dzisiaj.-zerknęłam w stronę regału wskazywanego przez dziewczynę.
    -Ohh, Jung Soojung, drugi rok. Ravenclaw.-niepewnie chwyciłam rękę dziewczyny i po chwili ścisnęłam lekko.

    OdpowiedzUsuń
  84. - Miło mi cię poznać., Soojung.
    - No to jeśli nie masz ochoty na naukę, to możemy się gdzieś przejść. Pogoda dzisiaj jest bardzo ładna, więc może pójdziemy nad jezioro czy coś? - zapytałam ją niepewnie.
    Dziewczyna wydawała mi się bardzo cicha i spokojna, także nie do końca mogłam rozgryźć o czym myśli. Nie wiem, czy nie wydałam jej się straszna i nachalna, jednak miałam nadzieję, że tak nie jest.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  85. -Mnie również Victoria.-uśmiechnęłam się lekko.
    -W sumie szkoda zmarnować taką ładną pogodę...-zastanowiłam się chwilę. Tak naprawdę to nie lubię nigdzie wychodzić. Wolałabym posiedzieć tutaj i odciąć się od świata przy pomocy książki. Ale z drugiej strony to dobra okazja, żeby poznać się z dziewczyną lepiej. W końcu przyjechałam tutaj też po to by trochę otworzyć się na ludzi.
    -Jezioro brzmi dobrze...to prowadź.-posłałam jej lekki uśmiech i ruszyłam za nią w stronę jeziora.

    [Z/L]x2

    OdpowiedzUsuń
  86. Weszła powoli do biblioteki i rozejrzała się z niejakim wahaniem. Kiedy upewniła się że nie ma w niej żadnego ucznia którego by znała, szybko wślizgnęła się pomiędzy najbliższy regał i zaczęła wodzić dłońmi po grzbietach książek, studiując w ciszy ich nazwy. Co jakiś czas wyciągała jedną z nich i wertowała niecierpliwie jej kartki, równocześnie próbując zasłonić brodę chustką, którą akurat miała na sobie. Wyglądała ona właściwie w połączeniu z jej szatą dość zabawnie o tej porze roku, jednak w pośpiechu nie udało jej się wpaść na lepszy pomysł; minęło już trochę czasu, mimo tego nie zdążyła jeszcze znaleźć nic na temat powodu, dla którego się tu pojawiła. Nie uważała nigdy zbytnio na zaklęciach, za co w tym momencie przeklinała się w myślach.

    OdpowiedzUsuń
  87. Wszedłem powoli do biblioteki rozglądając się. Pusto. I dobrze. Przynajmniej nikt nie będzie mi przeszkadzać. Ściągnąłem pierwszą lepszą książkę z regału o magicznych stworzeniach i przysiadłem przy stoliku. Przykładam dużą wagę do nauki, bo co miałbym innego tu robić? Raczej nie jestem osobą, która umie poznawać innych mimo, że jestem na dopiero pierwszym roku. i powinienem to zrobić. No nic. Otworzyłem księgę i od razu znalazłem interesujący mnie rozdział po czym zacząłem czytać odsuwając się od świata i nie zważając na to co się dzieje w okół. To bardzo przyjemne uczucie kiedy nie musisz przejmować się innymi, bo i tak nikt cię nie zaczepi.

    OdpowiedzUsuń
  88. Przysiadła akurat przy stoliku umieszczonym między regałami wertując kartki kolejnego opasłego tomu, kiedy zauważyła w dziale naprzeciw ciemnowłosego Puchona. Mimo że był on dopiero na pierwszym roku i nie miała okazji jeszcze zamienić z nim słowa, słyszała o nim to i owo. Rozglądnęła się jeszcze wokół siebie w poszukiwaniu bibliotekarki, jednak nie było po niej śladu. W końcu wstała od stolika i podeszła do chłopaka. Dotknęła palcem jego ramienia i nachyliła się do niego z delikatnym uśmiechem.
    - Cześć. Przeszkadzam?

    OdpowiedzUsuń
  89. Przewracałem powoli kartki, w zamyśleniu błądząc po literach i przyswajając informacje w nich zawarte. Moją uwagę odwróciło stuknięcie w ramie. Rzadko kto do mnie podchodził, bo byłem uznawany za ponuraka i samotnika. Może i tak było? Sam nie wiem. Nie umiem po prostu rozmawiać z ludźmi. Zaprzeczyłem głową na jej pytanie i przyjrzałem się jej uważniej. Wyglądała na dość miłą osobę ale zaraz się dopiero o tym przekonam.
    -Pomóc w czymś? - spytałem dość cicho, nie tylko dlatego,że byliśmy w bibliotece. Zawsze mówiłem dość cicho. Taki już byłem. Nie lubię się za bardzo wyróżniać z tłumu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jego pytanie automatycznie skinęła głową i usadowiła się na brzegu stolika. - Jak dobry jesteś w zaklęciach? Słyszałam od... pewnych osób że przykładasz się do nauki, a przydałaby mi się pomoc. - Poprawiła chustkę którą miała na sobie i odchrząknęła, odruchowo rozglądając się na boki. - Masz pojęcie w kwestii zaklęć pozbywających się... - Przerwała na chwilę patrząc w przestrzeń, jak to już miała w zwyczaju gdy w myślach dobierała odpowiednie słowa do swojej wypowiedzi. - Drobnych zmian na skórze. Na przykład wysypka. Wiesz, o działaniu natychmiastowym. - Dokończyła, rzucając mu przenikliwe spojrzenie.

      Usuń
    2. Słuchałem dziewczyny wpatrując się w nią i gdy skończyła przytaknąłem głową i wstałem. Szybkim krokiem podszedłem do jednej z półek aby wyszukać odpowiednią książke. Wiedziałem czego gdzie szukać. Znałem już prawie całą biblioteke na pamięć. Nadal nic nie mówiąc wyciągnąłem zakurzony tom i wróciłem do niej już kartkując lekko żółte strony. Usiadłem na krześle i kiedy odszukałem odpowiedni rozdział podsunąłem jej książkę. Dużo czarownic wymyślało zaklęcia na takie schorzenia. W końcu kobiety kochają dbać o urode, prawda?

      Usuń
    3. Obserwowała chłopaka, kiedy wstawał z krzesła i ku jej zdziwieniu wyjątkowo szybko odnalazł dział z książkami, których potrzebowała. Nie odzywała się ani słowem aż do czasu, kiedy podsunął jej książkę otworzoną na rozdziale, o który go pytała. - Niezły jesteś. - Uniosła brwi i pokiwała głową z uznaniem, wodząc wzrokiem po linijkach tekstu na nieco pożółkłych już kartkach. - Musisz chyba tu często siedzieć, co? - Zapytała, unosząc głowę tak, żeby spojrzeć na towarzysza. - W każdym razie dzięki. - Uśmiechnęła się lekko z nieukrywaną wdzięcznością. - Tak przy okazji, jestem Hyelim. - Dodała, wyciągając dłoń w jego stronę.

      Usuń
    4. -Dzięki. - odpowiedziałem tylko wskazując jej odpowiedni moment w tekście. Na pytanie przytaknąłem głową. -Zawsze jak nie mam lekcji. - wzruszyłem ramionami wracając do swojej lektury. Uniosłem na nią wzrok kiedy się przedstawiła. Jakby nie mogła na początku. -Taekwoon. Dla nielicznych osób Leo. - podałem jej niepewnie rękę i patrzyłem na jej uśmiech. Ja nie uśmiechałem się do ludzi, którym nie ufam.

      Usuń
    5. Spojrzała na konkretny tekst, który wskazywał jej palcem i skinęła porozumiewawczo głową. - W porządku. Na pewno mi się przyda. Leo? - Powtórzyła za nim, unosząc brew. - To ksywka? Myślę, że wizualnie do Ciebie pasuje. Ale w porządku, zatem Taekwoon. Miło mi Ciebie poznać. Jesteś na pierwszym roku, prawda?

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. -Tak, Leo. - przytaknąłem patrząc na nią. -Ano. Pierwszy rok. - wzruszyłem ramionami przewracając kilka stron w książce. Znałem je prawie na pamięć. Jak nie ma sie co robić to sie uczy. Wstałem, biorąc ze sobą książkę i wyszedłem z biblioteki. Skoro pomogłem to mogę iść.

      [Z/L]

      Usuń
  90. Weszłam powoli do biblioteki i przechodząc tak by nie zwracać na siebie uwagi, wzięłam jedną z pierwszych książek, stojącą na regale obok którego przechodziłam. Usiadłam w jednym stoliku w rogu, tak by nie rzucać się w oczy i powoli zaczęłam przerzucać już nieco zżółknięte kartki. Czytam z zainteresowaniem i raczej zbytnio się nie wychylałam.

    Park Jiyeon~

    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  91. Wkroczyłam do biblioteki żwawym krokiem, rozglądając się przy okazji dookoła i kłaniając się bibliotekarce na powitanie. Ostatnio byłam tam dosyć częstym gościem, bo pomagałam jej z porządkowaniem zabałaganionych działów, a więc doskonale mnie kojarzyła. Kobieta odpowiedziała cicho na powitanie, po czym wróciła do czytania, nie zaprzątając sobie mną dodatkowo głowy. Nie przejęłam się tym zbytnio, bo i tak wiedziałam, gdzie powinnam posprzątać tego dnia, więc skierowałam się tam od razu.
    Grube tomiska były naprawdę zakurzone, można było się domyślić, że nikt od wielu lat z nich nie korzystał. Gdy tylko wyjęłam jeden z nich, by odłożyć go na podłogę, poczułam na dłoniach szorstkość i brud. Wytarłam więc ręce w szatę, czego na pewno nie pochwaliłby żaden nauczyciel ani moi rodzice, po czym zaczęłam wyjmować kolejne księgi. Bez większych problemów opróżniłam niższe półki, a później spojrzałam w górę i jęknęłam cicho pod nosem. Byłam trochę zbyt niska; być może dałabym jeszcze radę zająć się najniższą z nich, ale nie było szans na resztę. Z innymi regałami nie miałam takich problemów, bo większość z nich była po prostu mniejsza. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś, na czym mogłabym stanąć by dosięgnąć górnych półek, ale nie dostrzegłam niczego przydatnego. Może powinnam pójść po jakąś drabinę...? Tak, to chyba najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę, że jedyną inną rzeczą, o której pomyślałam, było ułożenie wyjętych przeze mnie książek w stosik i stanięcie na nich. Głowa zaczynała mnie jednak boleć na samą myśl o tym, że bibliotekarka mogłaby mnie na tym przyłapać i w odwecie zamordować na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  92. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  93. Podskoczyłam, by móc sięgnąć jednego z opasłych tomisk, ale opuszki moich palców zaledwie musnęły jego grzbiet, zanim wylądowałam z powrotem na podłodze. Mruknęłam wściekle pod nosem, po czym ponowiłam swoją próbę, ale po raz kolejny nic z tego nie wyszło. Pomyślałam właśnie, że chyba jednak byłam skazana na poszukiwania drabiny, więc słabo zrobiło mi się na samą myśl o schodzeniu do piwnicy, kiedy nagle pojawiła się nade mną czyjaś ręka i zdjęła księgę z półki.
    Odwróciłam się, okropnie zaskoczona całym zajściem, a wtedy moim oczom okazał się przystojny, ciemnowłosy chłopak. Nie był zbyt wysoki, ale wyższy ode mnie, więc bez problemu sięgał tamtej półki. W sumie, to gdyby się uprzeć, mógłby jeszcze dostać się do wyższego o poziom regału.
    Nieznajomy wyciągnął do mnie rękę z książką, którą natychmiast objęłam i przycisnęłam do piersi, zupełnie nie przejmując się tym, że ubrudzę się kurzem - w końcu już i tak wyglądałam jak ostatnie nieszczęście.
    Gdy zdejmował księgi z półek zlustrowałam go od góry do dołu, zauważając, że należy do Hufflepuffu. Wydawało mi się, że skądś go kojarzę, ale równie dobrze mogłam nigdy wcześniej nie widzieć go na oczy. Hogwart był dużą szkołą, więc ciężko było znać się ze wszystkimi - nawet jeśli było się prefektem.
    - Tak, pewnie byłoby łatwiej - przyznałam mu rację, uśmiechając się cierpko, odbierając od niego kolejne książki. Nawet nie pomyślałam o tym, że mogłabym kogoś o to poprosić.
    - Wszyscy są zajęci, więc nie chciałam nikomu przeszkadzać. Sama nie potrafię usiedzieć w miejscu, więc się tym zajmuję.
    Nie wiedziałam skąd urwał się ten chłopak, ale był tak grzeczny i dobrze wychowany, że człowiekowi od razu robiło się miło na sercu. Większość uczniów nawet nie zwracało na mnie uwagi kiedy porządkowałam bibliotekę, ba, zdarzało się, że popychali mnie i deptali po książkach, które chcąc nie chcąc musiałam rozłożyć na podłodze.
    - Łaaa, dziękuję za pomoc - uśmiechnęłam się do niego, obejmując w ramionach wszystkie książki, które zdjął. Powoli zaczęłam odkładać je na podłogę, tuż obok innych egzemplarzy, z którymi poradziłam sobie sama.
    - Jak masz na imię? - spytałam go po chwili, zerkając na niego znad ksiąg. Niezwykle ciekawiło mnie jak nazywa się jeden z niewielu dżentelmenów przebywających w Hogwarcie.

    OdpowiedzUsuń
  94. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  95. - Nikt mnie nie wykorzystuje, sama zgłaszam się do pracy - odparłam, bo zwyczajnie nie chciałam by wyrobił sobie o mnie mylne wrażenie. Nigdy nie czułam się wykorzystywana, lubiłam dawać z siebie tyle, ile mogę i pomóc wszystkim, którzy tego potrzebują. Nie oczekiwałam niczego w zamian, nie wymagałam też niczyjej pomocy, ale nie ukrywałam, że przyjmuję ją bardzo chętnie. Uważałam, że dzięki temu korzystam nie tylko ja, ale również osoba, która zaoferowała pomoc, bo może zwyczajnie poczuć się dumna, kiedy już skończy pracować. - Wiesz, to nie tak... Czasami ktoś mi pomaga.
    ...Czasami. Raz do roku, może ewentualnie dwa , podpowiedziało mi coś w głowie, ale uznałam, że lepiej to po prostu zignorować. Najważniejsze było to, że w ogóle ktoś taki istniał. Dokładnie taki, jak chłopak, który stał wtedy przede mną i pomógł mi z wyjmowaniem książek.
    Gdy wypowiadał niektóre zdania, w jego głosie i zachowaniu wyraźnie dostrzegałam odrobinę fałszu. Nie jednak takiego obrzydliwego, który sprawiałby, że człowiek od razu przestaje czuć do niego sympatię, było to raczej coś w rodzaju bezustannego aktorstwa, którym chłopak lubił się posługiwać. Uznawałam to za ciekawe, a nawet za odrobinę dodające mu uroku, więc nie przeszkadzało mi to nawet w najmniejszym stopniu. Wiedziałam jednak, że powinnam zachować ostrożność, bo kto wie, może akurat byłam zbyt naiwna, a ten chłopak miał zamiar wkupić się w moje łaski, a potem zamordować mnie za regałem w bibliotece i wyrzucić moje zwłoki przez okno. Wcześniej podbierając garść moich włosów. Na eliksir wielosokowy. Wiecie.
    Nie opierałam się, kiedy chłopak wziął z moich rąk książki i zaczął odkładać je na podłogę; czułam, że w środku rozpiera mnie duma.
    - Skąd wiedziałeś? - spytałam go, nie mogąc powstrzymać chichotu, który wyrwał mi się z ust, gdy chłopakowi udało się bezbłędnie odgadnąć moje imię. - Słyszałeś w szkole aż tyle plotek na mój temat? Mam nadzieję, że przynajmniej były miłe.
    Obserwowałam chłopaka przez chwilę, po czym podeszłam bliżej i poprosiłam, by podał mi część książek. W końcu na podłodze mogłam ułożyć je sama, a do półki niestety nie dosięgałam, więc oznajmiłam, że byłabym niezmiernie wdzięczna, gdyby pomógł mi zdjąć umieszczone tam księgi.
    - Na którym roku jesteś? - zapytałam go po chwili. Miałam nadzieję, że nie na trzecim, bo wtedy byłoby mi naprawdę głupio gdybym go nie znała.

    OdpowiedzUsuń
  96. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  97. Woohyun przystał na moją propozycję i zaczął wyjmować po kolei opasłe tomy z górych półek. Podawał mi każdy z nich, a ja szukałam książek o podobnej tematyce i segregowałam je alfabetycznie. Pewnie gdybym musiała zajmować się tym wszystkim sama, to zajęłoby to o wiele więcej czasu, ale pomoc chłopaka najprawdę przyspieszyła tempo pracy. Nim się obejrzałam została nam do uporządkowania tylko jedna półka.
    - Czy ja wiem, może po prostu tyle u nas dziewczyn o takim samym imieniu - odpowiedziałam rozbawiona, wątpiąc odrobinę w jego słowa. Łatwiej byłoby mi uwierzyć, że to prefekt Slytherinu, Sunggyu, jest najczęściej obgadywanym uczniem. Był jedynym chłopakiem w gronie prefektów, a ja nie wyróżniałam się jakoś szczególnie.
    Przytaknęłam kilka razy, gdy Woohyun powiedział, że jest na czwartym roku. Trochę dziwiło mnie to, że nieszczególnie go kojarzyłam, ale widocznie musiał nie wychylać się zbytnio z tłumu. Cóż, albo po prostu wolał trzymać się ode mnie z daleka, to by wszystko wyjaśniało.
    - Rozumiem. Ja jestem na trzecim - odpowiedziałam, odkładając na miejsce kilka uporządkowanych książek. Schyliłam się i podniosłam kilka kolejnych egzemplarzy, które później podałam Woohyunowi, by odłożył je na jedną z górnych półek.
    Zlustrowałam wzrokiem uporządkowane księgi na regale, myśląc o tym, że może warto byłoby je odrobinę przetrzeć, ale uznałam, że lepiej odłożyć to na kiedyś indziej. Już i tak wystarczająco wykorzystałam tego biednego chłopaka.
    Schyliłam się i podałam Woohyunowi ostatnią księgę, po czym odetchnęłam z ulgą i po raz kolejny wytarłam swoje ubrudzone dłonie w szatę.
    - Dzięki za pomoc, jestem ci naprawdę wdzięczna - powiedziałam, uśmiechając się do niego promiennie. Mówiłam szczerze, bo bez pomocy chłopaka prawdopodobnie dopiero udałoby mi się dociągnąć do biblioteki drabinę. - Zgłoś się do mnie, jeśli kiedyś będziesz potrzebował pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  98. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  99. Uśmiechnęłam się radośnie, zadowolona z tego, że skończyliśmy porządkować regał z książkami. Miałam właśnie pożegnać się z chłopakiem, nie chcąc dłużej mu przeszkadzać, kiedy nagle Woohyun pociągnął mnie na bok. Zanim zdążyłam w ogóle jakoś zareagować albo zrozumieć co się dzieje, na podłogę zaczęły spadać grube tomiska, które uprzednio umieściliśmy na górnych półkach.
    Podskoczyłam nieco na odgłos głośnego huku, nieświadomie przesuwając się nieco bliżej Woohyuna. Szybko się jednak zreflektowałam i odeszłam o krok dalej, gdy już tylko byłam pewna, że nic więcej się nie wydarzy. Spojrzałam na osobę, która bez wątpienia była autorem tego całego zamieszania i zauważyłam, że wygląda na przestraszonego. Szybka reakcja Woohyuna podziałała, bo w końcu nikomu nic się nie stało, ale uczeń upadł na podłogę od pchnięcia, które mu zafundowano.
    Chłopak podniósł się szybko, wymamrotał coś pod nosem, po czym prawie biegiem zwiał z miejsca zdarzenia. Wychyliłam się zza regałów, by zerknąć na bibliotekarkę - byłam pewna, że zaraz przybiegnie sprawdzić co się stało.
    Serce waliło mi jak oszalałe, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że gdyby nie Woohyun, to zapewne obaj dostalibyśmy grubymi książkami w głowę i kto wie, jak skończyłoby się to wspólne sprzątanie. Pobyt w skrzydle szpitalnym albo gorzej - Szpitalu św. Munga - wcale mi się nie uśmiechał, nie miałam czasu na takie rzeczy. W końcu byłam prefektem, a dodatkowo miałabym wyrzuty sumienia, że przeze mnie zranił się jeden z uczniów.
    - Nic ci nie jest? - spytałam, spoglądając na Woohyuna i starając się jednocześnie uspokoić.
    Wyglądał na zaskoczonego. Jego oddech, podobnie jak mój, był krótki i odrobinę świszczący, a wcześniej idealnie ułożone włosy odrobinę rozsypały mu się na wszystkie strony świata. Poza tym wyglądał jednak normalnie, więc wydawało się, że nie ucierpiał jakoś szczególnie. Wolałam się jednak spytać, bo może jednak czegoś nie zauważyłam, a tak naprawdę potrzebował pomocy lekarskiej.
    - Woohyun, kto wie co by się tutaj stało, gdyby nie ty. Dziękuję - odezwałam się po chwili, lustrując wzrokiem leżące na podłodze książki. Wyglądało na to, że wszystko z nimi w porządku i na szczęście nie uszkodziły się podczas upadku. Otrzymałam jednak odrobinę dodatkowej pracy, więc nie marnując czasu podeszłam bliżej i zaczęłam po kolei zbierać je z podłogi.

    OdpowiedzUsuń
  100. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  101. Woohyun zaśmiał się, na co sama odpowiedziałam chichotem, chcąc choć odrobinę rozładować napiętą atmosferę. Zabrzmiało to w moich uszach jednak wyjątkowo sztucznie, więc szybko odchrząknęłam udając, że nic takiego nie miało miejsca.
    Podałam chłopakowi kilka książek, by odłożył je na ich miejsce w regale, po czym schyliłam się by podnieść kolejne. Nie rozmawialiśmy ze sobą, chyba zbyt zdenerwowani tym, co się stało. Niby drobny wypadek, ale kto wie jak mógł się skończyć. Miałam nadzieję, że inni uczniowie będą na siebie uważać i nie powtórzą błędu tamtego biednego chłopaka, który potknął się o regał. Może powinnam zgłosić to do bibliotekarki, żeby zadbano o dodatkowe środki bezpieczeństwa?
    - Jestem naprawdę wdzięczna, Woohyun - odparłam na jego słowa. - Tylko dzięki tobie nie doszło tutaj do czegoś strasznego.
    Zerknęłam na niego spod rzęs, nadal skupiając się na zbieraniu książek z podłogi. Wyglądało na to, że powoli zaczynał się uspokajać, podobnie jak zresztą ja, ale dłonie nadal odrobinę mu drżały, kiedy odkładał tomiska na półkę.
    - Przykro mi, że tak wyszło. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe - powiedziałam, po czym podałam mu dwie ostatnie książki. - Jestem naprawdę wdzięczna za twoją pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  102. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  103. Wleciałem do biblioteki, ciągnąc Sungjonga za rękę. - Będę szukał, aż czegoś nie znajdę. - Oznajmiłem, rwąc do przodu najszybciej jak mogłem, byle nie zabić kolegi za sobą. - Tylko nie wiem czy... - urwałem po chwili puszczając jego rękę i zatrzymując się niedaleko stołu.

    OdpowiedzUsuń
  104. - Czy co? - powtórzyłem, patrząc na niego wyczekująco. Jakby powiedział mi o co chodzi to z chęcią bym mu pomógł. W szukaniu książek w naszej bibliotece akurat byłem dobry, choć powoli się już chyba domyślałem, czego ma zamiar szukać i nie będzie to wcale takie proste. - Chodzi o tą rzecz... z... no wiesz... - spytałem półszeptem by nikt przypadkiem się nie dowiedział, a o tej porze ludzi wcale nie było mało. Widać, że wokół sami Azjaci, nikt nie chciał być gorszy jeśli chodzi o naukę. A może mi się tylko wydawało i chłopak też miał zamiar szukać czegoś na zajęcia? Tak przynajmniej byłoby lepiej, w końcu ta cała wyprawa w poszukiwaniu kamienia wydawała się niebezpieczna.

    OdpowiedzUsuń
  105. - Chodź. - Powiedziałem i pociągnąłem go między regały z książkami kucharskimi, bo rzadko kiedy ktoś tam zaglądał. - Muszę wejść do działu ksiąg zakazanych. - Wyszeptałem z poważnym wyrazem twarzy. - Muszę przejrzeć każdą możliwą książkę o kamieniach i tym co ukryte. - Sprecyzowałem w końcu. - Po tym jak cię odprowadziłem ostatnio.. byłem w zakazanym lesie, ale prócz jednorożca nie znalazłem niczego innego... Muszę to znaleźć... pozbyć się klątwy... chcę czuć. Chcę w końcu zacząć czuć. - Walnąłem pięścią w regał za chłopakiem, spuszczając przy tym wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  106. - Spokojnie... - szepnąłem cicho, chwytając jego ręce żeby uniemożliwić mu kolejną próbę bicia się, jakby naszła go ochota na to. Po pierwsze, nie chciałem by się krzywdził, po drugie, zwracał też przez to na nas uwagę. A sprawa była poważna. - Tylko jak to zrobisz? Bez oświadczenia się tam nie dostaniesz... - pokręciłem głową i wydałem z siebie ciche westchnienie, patrząc na swoje palce zaciśnięte na rękawach jego swetra. Szkoda mi go było, dlatego chciałem mu pomóc, a przynajmniej tak sobie wmawiałem. - ... nawet nie wiem jakbym miał się tam prześlizgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  107. Dziwnie się poczułem kiedy trzymał mnie tak za ręce. Przez moje ciało przechodziły ciarki. Pomijając fakt, że nigdy ich wcześniej nie czułem, to były bardzo przyjemne. - Wiesz... mam eliksir niewidzialności, wcale nie potrzebuję oświadczenia, by się tam dostać. Jeśli czegoś naprawdę chcę, to to dostanę bez względu na wszystko, chociażbym miał się tam dostać po trupach. - Wyszeptałem, patrząc na jego dłonie przy moim swetrze. Byłem bardzo zdesperowany, jeśli chodzi o wszelakie informacje na temat magicznego artefaktu. - Muszę coś znaleźć... inaczej mogę już umrzeć. Nie chcę żyć przeklęty do samego końca... - wydukałem ostatecznie, po czym szybkim ruchem wyciągnąłem z rękawa eliksir.

    OdpowiedzUsuń
  108. Wtedy też puściłem go i rozejrzałem się czy nikt przypadkiem na nas nie patrzy ani nie podsłuchuje. - A... co ze mną? - zapytałem, bo też chciałem mu jakoś pomóc w "wyleczeniu" siebie, a nie sądziłem, żeby eliksiru starczyło na nas dwóch.

    OdpowiedzUsuń
  109. - A od czego mamy zaklęcie Geminio? Trochę je ulepszyłem. - Dodałem, uśmiechając się z dumą, po czym wyciągnąłem różdżkę i wskazując na eliksir zacząłem szeptać. Już po chwili miałem w dłoni dwie fiolki z eliksirem. - Dobrze wiemy, że skopiowane przedmioty tracą na wartości, więc trzeba było coś z tym fantem zrobić. Jak widać, wystarczy tylko dobrze poszperać i pobawić się co nieco. - Podałem mu jeden eliksir. - To co? Do dna? - Po czym przechyliłem buteleczkę, a chwilę po tym już było widać efekty, a w sumie raczej to nie był widać nic.

    OdpowiedzUsuń
  110. (ostatnie zdanie <3)
    Wypijając zawartość buteleczki miałem tylko nadzieję, że chłopak faktycznie ulepszył swoje zaklęcie i nie zacznę po kilku sekundach znowu być widoczny. Mimo to postanowiłem mu zaufać i ruszyłem w kierunku działu z zakazanymi księgami. Poczekałem aż jedna z książek zacznie się sama wyciągać by potem samemu szperać po drugiej stronie, w głowie powtarzając sobie nazwę tego kamienia. Nic jednak nie znalazłem na temat "problemu" Soohyuna, a przynajmniej wśród pierwszych książek. Jednak nie mogliśmy się jednak tak szybko poddawać, zwłaszcza, że jemu naprawdę na tym zależało i ja też chciałem by był szczęśliwszy. Zdecydowanie lepiej wyglądał z uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  111. Kiedy już znaleźliśmy się w dziale ksiąg zakazanych, począłem przeszukiwać każdą półkę po kolei. Nie chciałem pominąć niczego i nawet nie bałem się tego, że mnie tam złapią, chociaż mogłem się jedynie martwić o Sungjonga, gdyż profesor Snape nie był zbyt łaskawy za takie wybryki, dlatego też wzmocniłem jego eliksir. Ślizgon także nie dawał za wygraną i co chwilę trzymał inną księgę, szukając chociażby najmniejszej wzmianki o kamieniu. W pewnej jednak chwili dobyłem w swoje dłonie dziwny egzemplarz. Księga była fioletowa, jej zdobienia przypominały złote węże, połączone z rubinowymi wykończeniami w kształcie winorośli. Miałem w głowie podejrzane głosy i nie była to moja intuicja, coś mnie wołało. Oblizałem jedynie usta, wziąłem dość głęboki wdech i otworzyłem księgę. Wtedy moją twarz oświetliło mocne światło, oczy mocno mnie zabolały, a głos stał się bardziej donośny - odbijał się echem w mojej głowie. Byłem ciekaw, czy Sungjong go słyszy, ponieważ nagle był dość wyraźny, jakby ktoś stał obok i mówił pełnym głosem. "To co ukryte w głębi tkwi od lat, nikt nie widział, nikt nie słyszał, magia zawojuje świat. A kiedy ktoś skory do wędrówki po to co najcenniejsze, usłyszy głos co da wskazówkę jak dojść na właściwe miejsce. Wśród zieleni i cieni, objawi się skarb co się mieni, a w nim mara, co pilnuje i nawołuje do odpowiedzi. Znajdziesz czego szukasz jeśliś godny tej wiedzy, droga się otworzy kiedy ujrzysz tą co krzyczy i siedzi." - Usłyszałem, a księga zamknęła się z impetem i zniknęła, jednak zanim to się stało zdążyłem przeczytać wystrugany napis: "Sine Misteria", czyli "Bez ukrytej przyczyny".

    OdpowiedzUsuń
  112. Byłem tak pochłonięty w czytaniu, że nie zwracałem uwagi na to co się dzieje wokół mnie. Dopiero kiedy usłyszałem cichy jęk starszego, szybko odwróciłem głowę w tamtym kierunku by zauważyć wiszącą, mieniącą się książkę. Serce zabiło mi szybciej i przez chwilę nie wiedziałem co robić. Czyżby chłopak coś znalazł? Bez wahania rzuciłem książkę, którą aktualnie trzymałem w dłoniach na podłogę i szybko do niego podszedłem, jednak nie mogłem się do niego za bardzo zbliżyć - coś mnie blokowało, zupełnie jakby pojawiła się niewidzialna granica między mną a księgą, którą trzymał Soohyun. Wtedy spanikowałem jeszcze bardziej, bo co ja zrobię, jeśli to go gdzieś wciągnie, ale zanim zdążyłem zareagować, światło znikło, a książka się zamknęła, tym samym przestając blokować przejście między nami. - Wszystko w porządku? - spytałem szeptem, wciąż pamiętając, że musimy się zachować cicho, a kiedy w pewnym momencie przestałem widzieć również książkę, wyciągnąłem dłoń przed siebie, tam gdzie chłopak powinien być, by go złapać, by mieć pewność, że on tu wciąż jest. Nie mam pojęcia czemu aż tak bardzo obawiałem się, że zostanę sam.

    OdpowiedzUsuń
  113. Stałem jak zaczarowany dobrą chwilę, bo kiedy poczułem dotyk Sungjonga od razu się ocknąłem. - Tak, jest dobrze. - Sądząc po jego pytaniu nie mógł tego słyszeć. - Ten głos... - szepnąłem, spoglądając w stronę Ślizgona - to jest to. - Dodałem, wytrzeszczając oczy. - Tylko kolejna zagadka... - burknąłem lekko zawiedziony. - Muszę rozszyfrować co to dokładnie znaczy, bo... gdyby to było oczywiste, to byłoby zbyt proste. - Westchnąłem.

    OdpowiedzUsuń
  114. - A... ale co? - mój głos nadal drżał, dlatego przełknąłem ślinę i wziąłem głębszy wdech na uspokojenie. - Jaki głos? Co ci to powiedziało? Albo poczekaj - zatrzymałem go, zanim zdążył cokolwiek mi powiedzieć. - Skoro to znalazłeś, to teraz lepiej stąd chodźmy. Wtedy mi opowiesz - jako, że nadal go trzymałem, zacząłem go odciągać z tego działu, z wrażenia zapominając o odłożeniu na miejsce książki, którą upuściłem.

    OdpowiedzUsuń
  115. Już chciałem odpowiedzieć, jednak chłopak zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia, więc szybkim krokiem opuściliśmy dział ksiąg zakazanych. Dobrze, że to zrobiliśmy, bo eliksir zaczynał tracić właściwości. W bibliotece znaleźliśmy sobie cichy kąt i usiedliśmy na dość sporym parapecie. - Właściwie t-to... - zająknąłem się - nie wiem od czego zacząć. -

    OdpowiedzUsuń
  116. - Najlepiej od początku - mruknąłem rozbawiony i jak to miałem już w zwyczaju, skuliłem nogi i przyciągnąłem je jak najbliżej siebie by je objąć rękami, po czym spojrzałem na niego uważnie, czekając aż zacznie swoją opowiastkę. Byłem ciekaw co to za zagadkę mamy do rozwiązania. Kiedy powoli powtórzył mi całą rymowankę, przez dłuższy czas milczałem i wręcz się wyłączyłem, analizując każde słowo krok po kroku. Jednak gdy już doszedł do mnie tak jakby sens tych słów, westchnąłem głośno, opierając się bardziej plecami o szybę - To chyba niczego nowego się nie dowiedzieliśmy. Nadal nie wiemy gdzie dokładnie tego szukać poza lasem, no i skąd wiadomo czy jesteś godny... ba, oczywiście, że jesteś - machnąłem ręką, marszcząc lekko nos w ramach niezadowolenia. To wszystko było takie skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
  117. - Teraz przynajmniej wiem dokładnie jak to brzmiało, bo wtedy w księdze znalazłem jedynie wzmianki, a tu jednak trzeba spełniać jakieś kryteria... - rzekłem dodając jedynie głosem niezadowolenia - czy to jest jakiś casting na miss magicznego wymiaru ja się pytam?! Umrę prędzej, niż znajdę ten kamień. - Złapałem się teatralnie za serce. - To jak jakiś nieudany żart. - Spuściłem głowę. - Żeby nawet książka nie chciała mi dać jednoznacznej odpowiedzi, gdzie mam się skierować... nosz na jednorożca! - Krzyknąłem głośniej, mając gdzieś to, że w bibliotece należy być cicho, szczególnie o tej porze.

    OdpowiedzUsuń
  118. Dlatego też zganiłem go, gdy się tak wydarł, czując na sobie spojrzenia zarówno niektórych uczniów Hogwartu jak i bibliotekarki, której posłałem lekki uśmiech by pokazać, że nic się nie stało. - Nie martw się, Soo - z tymi słowami pogłaskałem go po ramieniu. - Znajdziemy go. Nie ma to tamto - zapewniłem, lecz zaraz się odsunąłem, żeby nie pomyślał, że jestem jakiś nachalny. - A w ogóle to... - urwałem, patrząc na niego niepewnym wzrokiem,bo nie wiedziałem, czy wypada o to spytać. W końcu nie znaliśmy się jakoś dobrze.
    - Lee Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  119. - Może i masz rację... - wydukałem lekko zrezygnowany, ale ciągle mając nadzieję na odnalezienie skarbu. - No...? - Patrzyłem na niego pytająco.

    OdpowiedzUsuń
  120. - Czemu tak nagle się za to zabrałeś? Wcześniej ci to nie przeszkadzało, czy... - urwałem, wierząc, że Soohyun wie o co mi chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  121. - Nie czułem potrzeby. Nie wiem jakie to uczucie kochać kogoś, czy być kochanym, nie wiem co to radość z bliskości drugiej osoby... nie wiem jakie to uczucie kiedy ci zimno, czy kiedy rozpala cię od wysokiej temperatury... Nie wiem jak to jest kiedy człowiek jest samotny i smutny. Całe życie gram uczuciami, obserwując ludzi staram się nawiązywać do tego, co powinienem w danej sytuacji czuć, w sumie nie bez powodu studiowałem psychologię... Całe życie przybierałem maski wedle uznania, naśladowałem mimikę twarzy, mowę ciała... Tak naprawdę nigdy nie poznałem tych uczuć, a próbowałem już praktycznie wszystkiego. Tyle się nauczyłem przez swoje krótkie życie, a dalej nie znam ludzkich uczuć... Je też chcę znać... - odparłem patrząc w okno.

    OdpowiedzUsuń
  122. Słuchałem go uważnie i uśmiechnąłem się smutno. - Może po prostu... nie znalazłeś, że tak to powiem, wartościowej osoby - mruknąłem, puszczając go i wbiłem wzrok w jeden z regałów książkowych, oczami wyobraźni starając się wyobrazić sobie jakby to było nie czuć nie tyle co miłości, co temperatury, emocji... jak on w ogóle to przeżył? - Ale przecież się śmiałeś. Nie czułeś rozbawienia?

    OdpowiedzUsuń
  123. - Ja nic nie czuję, jestem jak głaz - zimny i twardy. - Oznajmiłem, przenosząc na niego wzrok. - Śmiałem się, owszem... ale to wyuczone. Ludzie tak reagują, kiedy są rozbawieni... więc to mechaniczne, kiedy się tyle obserwuje i analizuje... jedyne uczucie jakie w życiu poznałem i umiem je odczuwać to gniew... Znam je aż za dobrze, ale może takie właśnie ma działanie ta klątwa? Właściwie to nigdy do końca nie umiałem jej zrozumieć... Jest pewnie także kilka aspektów, o których nie mam pojęcia...-

    OdpowiedzUsuń
  124. - Ale jesteś pewien? - jego słowa wywołały u mnie dziwny ścisk w żołądku. Przecież to było takie nieludzkie, a Soohyun byl człowiekiem. Musiał czuć coś więcej, może po prostu nie był tego świadom. - Właściwie to skąd ta klątwa?

    OdpowiedzUsuń
  125. - Tak, jestem pewien. - Odparłem zagryzając lekko wargę. - Nie wspomniałem ci? - Zdziwiłem się i zmarszczyłem brwi. - Tak właściwie to... klątwa nie była rzucona bezpośrednio na mnie, a przeszła z mojej matki. Nie jestem czarodziejem czystej krwi, bo mój ojciec był mugolem, a rodzina matki kochała czystą krew, więc dziadkowie zabili mojego ojca, kiedy dowiedzieli się, że mam się urodzić, a moją matkę przeklęli... Nie wiem jak można dopuścić się czegoś takiego, by przekląć własne dziecko, na dodatek jedyne... Ale cóż, matka zmarła zaraz po urodzeniu mnie, a klątwa przez to zaczęła oddziaływać i na mnie, gdyż nie miała na kim spoczywać. Gdyby ona nie umarła to nic by mi nie było.. tak przynajmniej uważam. - Wyjaśniłem w skrócie. - Muszę to skończyć... - wyszeptałem i odruchowo złapałem Sungjonga za rękę zaciskając na niej dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  126. - Ja też nie rozumiem... - spojrzałem to na jego palce zaciśnięte na moim przedramieniu to na jego twarz. -Przecież to nie była twoja wina, że się urodziłeś, ani też miłość nie wybiera... - westchnąłem, a kiedy tak mówił o swojej rodzinie, zacząłem rozmyślać o swojej. Zastanawiałem się, czy mój ojciec też został zamordowany, czy gdzieś jeszcze żyje i może ma już nową rodzinę, tak jak moja mama, która znalazła sobie męża i ma z nim mugolską rodzinę. - Dlatego mugole nie są aż tacy źli... - mruknąłem i nachyliłem się w stronę starszego, by oprzeć głowę na jego ramieniu

    OdpowiedzUsuń
  127. - Ludzie to złe stworzenia... - wyszeptałem, mocniej zaciskając dłoń. Kiedy zobaczyłem jak Sungjong się nachyla, a jego głowa wylądowała na moim ramieniu, moje serce mocniej zabiło. Znowu czułem się dziwnie, nie umiałem określić co się ze mną działo, w końcu niczego nie czułem, nie wiedziałem jak się zachować i co powinienem czuć w danej sytuacji, bo nigdy takowej nie analizowałem i nie pytałem o to nikogo. Podniosłem jedynie rękę, dotykając delikatnie jego szyi i wodząc po niej palcami. - Możesz mi powiedzieć co to za uczucie? Takie... dziwne... moje serce szybciej bije... nie wiem co mam ze sobą zrobić. - Spytałem lekko nieobecny.

    OdpowiedzUsuń
  128. - Hm? -przechyliłem głowę nieco do tyłu by móc go zobaczyć. Z początku nie wiedziałem o co mu dokładnie chodzi. - Może to zdziwienie... nikt nigdy nie był tak blisko ciebie? - uniosłem brew w pytającym geście i przygryzłem wargę. - A... przeszkadza ci to?

    OdpowiedzUsuń
  129. - N-nie... Dlatego nie wiem co ze sobą zrobić... - Odpowiedziałem i też się o niego oparłem, dalej trzymając rękę na jego szyi. - I nie przeszkadza mi to, po prostu czuję się inaczej. - Obróciłem lekko głowę w stronę jego ucha - bardzo bardzo inaczej - wyszeptałem najciszej jak umiałem. -

    OdpowiedzUsuń
  130. Odetchnąłem z ulgą, kiedy powiedział, że mu ten gest nie przeszkadza. To znaczy, że chyba mnie lubił... a przynajmniej toleruje bliskość ze mną. Uśmiechnąłem się pod nosem, a czując jego ciepły oddech przy swoim uchu, dreszcz przeszył moje ciało. Jednak starałem się nie pokazywać tego, że ze mną też jest coś inaczej. Zamiast tego zwróciłem większą uwagę na jego słowa. - No właśnie, Soohyun... czujesz.
    - Sungjong
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  131. - To nie tak, Jong. Ja nic nie czuję.. po prostu serce bije mi szybciej. - Wydukałem. W głowie krążyły mi specyficzne myśli, miałem wrażenie, że mógłbym siedzieć tak już zawsze i nie wychodzić z tej biblioteki już nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  132. Otworzyłem usta, chcąc coś powiedzieć, ale zaraz je zamknąłem, zdając sobie sprawę, że dyskusja nie będzie miała większego sensu. - Nie myślmy już tak o tym - potrząsnąłem leciutko głową by nie wykonywać zbyt gwałtownego ruchu i jednocześnie klepnąłem go dłonią tuż nad kolanem. Nie lubiłem myśleć zbyt długo o stresujących sprawach, dlatego dałem temu spokój i zamknąłem oczy, przestając myśleć także o ludziach, którzy od czasu do czasu przechodzili niedaleko i rzucali nam dziwne spojrzenia. Miałem nadzieję, że Soohyun także nieco się zrelaksuje.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  133. - Dobrze. - Wypaliłem w odpowiedzi, wtulając się w jego szyję. - Właśnie sobie przypomniałem, że mam jutro eliksiry ze Snape'm. - Oznajmiłem po chwili, czując ścisk w żołądku. W zasadzie nie bałem się niczego, prócz pająków i ciemności, ale jakoś sama myśl o lekcjach z "człowiekiem mrokiem" odbierała mi chęć egzystencji. - Sungjong... dlaczego tiara nie przydzieliła mnie do Slytherinu, skoro tyle we mnie gniewu, egoizmu... - spytałem po chwili. Nie dawało mi to spokoju odkąd zacząłem naukę w Hogwarcie.

    OdpowiedzUsuń
  134. Słysząc te niezadowolenie w jego głosie, kiedy mówił o opiekunie mojego domu, wydałem z siebie cichy pomruk, tym samym dając mu do zrozumienia, że wiem co czuje. Mimo iż Snape był (ponoć) milczy dla swoich pupilków niż dla uczniów z innych domów to i tak potrafił dać nam nieźle w kość, zwłaszcza pod koniec semestru. Nie mówiąc już o tych wszystkich plotach, że może być zdrajcą. Lecz chłopak całkiem zdziwił mnie swoim pytaniem, aż odsunąłem głowę by móc lepiej na niego spojrzeć. Uśmiechnąłem się drwiąco, odpowiadając na jego pytanie - a czy ja ci wyglądam na Ślizgona? Przynajmniej wszyscy, których znam się dziwią. - zaśmiałem się cicho, choć po tym natychmiastowo spoważniałem i zmarszczyłem brwi, przyglądając mu się jeszcze intensywniej. Może dlatego, że właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że nie wiem, z którego on jest rocznika. - Na którym ty właściwie jesteś roku? Bo wiesz, może tiara się wtedy pomyliła, czy coś... - zażartowałem, bo Soohyun był na pewno starszy i sądząc po jego umiejętnościach, znajduje się dłużej w Hogwarcie niż ja. - A tak na serio... to ja nie wiem gdzie ty masz ten egoizm. Egoista nie trudziłby się ze schodzeniem z siódmego piętra do podziemia, gdzie jest pełno pająków, których się boi, tylko po to by zanieść tam chłopaka, którego nawet dobrze nie zna. No, chyba, że masz zamiar mnie jakoś wykorzystać - zachichotałem pod nosem, zawstydzony na moment spuszczając przy tym głowę. Zaraz jednak znowu spojrzałem mu w oczy by mój towarzysz miał pewność, że to co mówię, jest szczere - I myślę, że znalazłbym jakieś cechy u ciebie, które pasują do Gryffindoru. Chociażby odwaga. Myślę, że nie każdy z twoim przypadkiem zebrałby się na odwagę by zrobić to co dzisiaj zrobiliśmy, albo pójść... tam.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  135. Patrzyłem na niego z lekkim osłupieniem. - No nie wyglądasz... prędzej wziąłbym cię za Puchona lub Gryffona, sugerując się wyglądem, ale... ty jesteś miły i umiesz poświęcić się dla innych, a patrząc na założyciela domu, te cechy bardzo odbiegają od standardu... dlatego dziwię się, że ja zostałem przydzielony do Gryffonów, mimo że zawsze bardzo tego chciałem, to... sądziłem, że tiara wyśle mnie do Slytherinu. Byłem zaskoczony, kiedy stało się inaczej, mimo że nie błagałem jej o inny wynik... - opowiedziałem. Kiedy spytał mnie o rok, bardzo się zdziwiłem, że do tej pory mu tego nie powiedziałem. W sumie wiedziałem, że on jest na drugim roku, bo szedł do jednego gabinetu z Jiyeon, więc.. to akurat było do wzięcia na logikę. - Jestem na czwartym roku, drugoroczny. - Uśmiechnąłem się ostatecznie. - A nawiasem mówiąc... odwaga Gryffonem nie czyni. - Westchnąłem, kiedy nagle zrobiło mi się słabo i lekko mną zarzuciło, a obraz stał się nieco zamazany.

    OdpowiedzUsuń
  136. - Tak myśla... ej, skąd wiesz, na którym ja jestem roku? - zamrugałem zdziwiony i nadymałem lekko policzki w akcie oburzenia. - Jesteś jakimś stalkerem? Powinienem się ciebie bać? - udając, że się go boję, zacząłem się od niego jeszcze bardziej odsuwać, większając odstęp między nami, aż dotknąłem plecami ściany. Chciałem jeszcze coś dodać, ale wtedy poczułem jak starszy osuwa się w moją stronę, dość szybko. Z początku myślałem, że to żart i może specjalnie to robi. - Yah... i jeszcze atakujesz mnie w miejscu publicznym... - złapałem go i próbowałem podnieść, jednak Soohyun nie współpracował ze mną. Zwróciłem uwagę na jego zamknięte oczy i lekko nim potrząsnąłem. - Yah... nie udawaj... - mruknąłem, choć zaczynałem mieć dość złe przeczucia. - Soohyun... - zacząłem go cicho wołać z imienia, za każdym razem z coraz większą paniką w głosie i nie przestawałem nim potrząsać. - Soohyun... SOOHYUN! - krzyknąłem, w ten sposób chcąc zwrócić na siebie uwagę ludzi. - Pomocy!
    (zostawiam tak, bo nie wiem czy to ma być chwilowe, czy nie xD)
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  137. Coraz bardziej czułem, że odpływam. Moje ciało było takie samowolne, a ja przestałem widzieć na oczy. Czułem jakby ktoś pociągał za sznurki do mnie przyczepione... - Tuatha De Danann... - szeptałem, błądząc wśród mgły. Słyszałem głos Sungjonga, chciałem wrócić, ale mogłem szeptać tylko to, co było wbrew mojej woli. - Strzeżcie się wrogowie dziedzica... - szeptałem dalej , aż w końcu mrugnąłem i wzrok wrócił, a ja jedynie patrzyłem przerażony na Slizgona.

    OdpowiedzUsuń
  138. Czekając aż dwie jakieś dziewczyny przyprowadzą kogoś kto pomoże mi go przenieść na skrzydło szpitalne, trzymałem go mocno i zdążyłem ułożyć nas tak, że Soohyun leżał między moimi nogami, oparty głową częściowo o moją klatkę piersiową, a ja plecami już całkowicie dotykałem ściany. Nie wiedziałem co się z nim dzieje, próbowałem dłonią sprawdzić czy nie dostał gorączki, ale nic takiego mu nie było. Nie potrafiłem też dosłyszeć wszystkiego co mówił, poza ostatnimi słowami, przez które otworzyłem szerzej oczy. Czyżby coś go opętało? - Soohyun... - wypowiedziałem jeszcze raz jego imię, choć miałem świadomość, że to będzie musiało przejść samo, albo z pomocą jakiegoś nauczyciela. Ukradkiem spojrzałem na drzwi, które otworzyły się z hukiem, a kiedy ponownie odwróciłem wzrok w stronę trzymanego przeze mnie chłopaka nasze spojrzenia się spotkały. - Wróciłeś? - spytałem bezgłośnie, bo ze stresu niemal całkiem odjęło mi mowę i palcami delikatnie musnąłem jego policzek by zareagował w jakikolwiek sposób. Zanim jednak Soohyun zdążył zrobić cokolwiek usłyszeliśmy obok siebie głos nikogo innego jak profesora Snape'a, który przyszedł wraz z jakimiś dwoma chłopakami. - Co tu się dzieje?
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  139. Kiedy usłyszałem głos profesora Snape'a, od razu oprzytomniałem. - Nic profesorze, po prostu ćwiczyliśmy scenę śmierci z pewnej starej sztuki. Pewnie profesor nie wie, ale moja ciotka jest wielbicielką teatru i wysyła mnie tam na czas wakacji, bym ćwiczył z przymusu, więc i tu muszę to robić, bo ona ciągle mnie obserwuje... - wymyśliłem coś na poczekaniu, ale miałem tak poważny ton głosu, że Snape uwierzył mi i wrócił do siebie. - Dziwne, że nie dostaliśmy ostrzeżenia za nocne przesiadywanie w bibliotece... - rzekłem wzdychając ciężko, kiedy nagle przypomniałem sobie o sytuacji sprzed dosłownie chwili. - Tuatha De Danann... - powtórzyłem własne słowa, obracając się w stronę chłopaka i patrząc na niego znacząco.

    OdpowiedzUsuń
  140. Kiedy byłem już pewien, że Snape sobie poszedł zacisnąłem dłoń w pięść i uderzyłem go w klatkę piersiową. - Nie strasz mnie tak więcej! - burknąłem, a kiedy już w ten sposób wyrzuciłem z siebie swoje zmartwienia, zacząłem się zastanawiać nad tym co chłopak powiedział w trakcie tego... opętania. Bo nie wiedziałem już jak to inaczej nazwać. - Widziałeś coś przed oczami? Czy tylko... no. - westchnąłem głośno, próbując sobie przypomnieć gdzie mogłem słyszeć już te słowa. I co to ma wspólnego z jego klątwą.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  141. - Aishhhh.... - złapałem się za mostek. - Mogłeś chociaż po żebrach... - stęknąłem, przymykając jedno oko. - Nie widziałem nic prócz ciemności... prócz tej mgły... - wyszeptałem, ciągle trzymając rękę na torsie i masując się po kości. - Tuatha De Danann, to stare plemię, które uważało się za reprezentantów bogów... Poza tym kiedy tak odpłynąłem... czułem się podobnie jak wtedy, kiedy otworzyłem tą książkę... - odparłem lekko zmartwiony, ale też bardzo zaintrygowany tym faktem. - Będę zmuszony przejrzeć moje księgi o mitologii, ale... zostawiłem w pokoju taki bałagan, że pewnie najpóźniej jutro znajdę cokolwiek... - załamałem się myślą o wielkim sprzątaniu. - Żałuję, że byłem tak leniwy i obojętny, że nie nauczyłem się za dużo o podaniach irlandzkich... - uderzyłem się z wrażenia w głowę. - Niby trochę jest to związane ze Skandynawią, ale... to jednak nie to samo. Ehh... - wypuściłem dość głośno powietrze.

    OdpowiedzUsuń
  142. Gdy się tak zaczął obwiniać, szturchnąłem go lekko. - Daj spokój. I tak wiesz dużo.
    Prawda, jak na Gryffona przystało, miał naprawdę dużą wiedzę, aż sam w niektórych momentach czułem się głupio przy nim i aż ciekawiło mnie, co taki chłopak jak on robi ze mną, ale nie zamierzałem się do tego przyznawać. - Jakbym był Gryffonem to bym ci pomógł w sprzątaniu, ale tak mogę cię tylko duchowo wspierać - oznajmiłem rozbawiony, jakby wcześniej nie wystąpiła żadna sytuacja, przez którą musiałem się o niego martwić. - No dobra. A co z drugą częścią? - spytałem, krzyżując ręce, które oparłem na klatce piersiowej.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  143. - To ciągle za mało. - Zagryzłem dolną wargę aż do krwi. - Każę sprzątać Cassis... zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni... ja wystraszony pająkiem, czy ona przy sprzątaniu... - oznajmiłem, po czym spojrzałem na niego pytająco. Byłem wręcz skołowany jego pytaniem. - D-druga część? - Zająknąłem się. - Jaka druga część... -

    OdpowiedzUsuń
  144. - O dziedzicu - szepnąłem by nikt przypadkiem nie usłyszał, ale zaraz zająłem się zupełnie czymś innym. - Omo - uniosłem brwi, na widok kropelek krwi na jego dolnej wardze, na którą też mu zaraz wskazałem gestem ręki - Krwawisz.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  145. - O dziedzicu? O czym ty mówisz... - odpowiedziałem jeszcze bardziej zdziwiony, a kiedy ten upomniał mnie o krwi, zaraz wyjąłem chusteczkę i przyłożyłem ją do wargi.

    OdpowiedzUsuń
  146. Przechyliłem głowę w bok i zamrugałem parę razy. - Nie pamiętasz tego? - spytałem dla pewności, a widząc, że ekspresja na twarzy Soohyuna nadal została taka sama, chwyciłem go za ramię by go do siebie przyciągnąć, po czym nachyliłem się do jego ucha by wyszeptać dokładnie te same słowa, które chłopak powiedział, majacząc - Strzeżcie się wrogowie dziedzica...
    Po tym odsunąłem go i spojrzałem na niego uważnie, chcąc znać jego reakcję.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  147. - Powiedziałem coś takiego?.. - Spytałem, odchylając się do tyłu i kładąc na parapecie. - Więc jednak... - dodałem.

    OdpowiedzUsuń
  148. - Jednak co...? - powtórzyłem, czując jak serce znowu zaczyna mi szybciej bić i znowu zaczynałem mieć złe przeczucia. - To może mieć coś wspólnego z...? - urwałem. Nie musiałem przywoływać imienia Voldemorta, żeby Soohyun mógł wiedzieć o kogo mi chodzi.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  149. - Póki co nie mogę ci powiedzieć, ale zapewniam, że niedługo się przekonasz, Jong. I nie to nie ma z nim związku, - Upewniłem się, że nikt nie patrzy i nie słucha. - A co jak co, dalej nie rozumiem, czemu ludzie tak boją się jego imienia. To śmieszne... -

    OdpowiedzUsuń
  150. Kiedy chłopak odmówił mi wyjaśnienia tego, ogarnęło mnie dziwne, aczkolwiek nieprzyjemne uczucie. Coś na skraju rozczarowania, ale czego ja się mogłem spodziewać? W sumie to była jego sprawa, a ja jak zwykle niepotrzebnie się angażuję i do tego przywiązuję. Ale nieważne ile razy cierpię lub ganię siebie i tak nie robię niczego, żeby to zmienić. - Ja się nie boję... - przewróciłem oczami. Nie wiem czemu nagle zrobiłem się taki podirytowany - po prostu nie chcę by ktoś myślał, że gadamy o nie wiadomo czym.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  151. - Ja... przepraszam. Przepraszam za to, że cię w to wplątuję i nie mówię wszystkiego za jednym razem.. Po prostu muszę to wszystko sobie poukładać, zrozumieć to... - wyjaśniłem mu szybko, mając nadzieję, że nie jest na mnie zły. - Dobrze... ale nie musisz ucinać tego imienia, mimo że będę wiedział o co chodzi, to czuję się dziwnie... zawsze można szeptać. - Oznajmiłem mu ostatecznie.

    OdpowiedzUsuń
  152. Widząc jego zmartwienie, jakoś od razu złość mi przeszła. Chłopak przecież nie robił tego specjalnie. Pokręciłem głową i zaraz posłałem mu lekki uśmiech - Nic się nie stało. To przecież dla ciebie też nowość i rozumiem, że musisz się z tym oswoić.
    Odwóciłem głowę w drugą stronę, zaczynając przyglądać się ludziom, których było coraz mniej. No cóż, zbliżała się godzina zamknięcia. Dlatego zeskoczyłem też z parapetu i spojrzałem na niego - Chyba musimy się gdzieś przenieść. O ile... chcesz - ostatnie słowo wypowiedziałem wręcz niedosłyszalnie.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  153. - Jest już późna godzina. - Zszedłem za nim i zmierzwiłem mu włosy, patrząc w jego ciemne oczy. - Myślę, że powinieneś się wyspać, Jong. - Uśmiechnąłem się ciepło. - Odprowadzić cię? -

    OdpowiedzUsuń
  154. Potrząsnąłem głową i uśmiechnąłem się szerzej by go zapewnić, że dam sobie radę sam. Chciałbym z nim pobyć dłużej, ale wiedziałem, że ma sprawy na głowie i też nie chciałem nadużywać jego dobroci. - Ty też nie kmiń za dużo. Sen jest ważny - oznajmiłem również i zacząłem z nim iść w stronę wyjścia. - I jakbyś mnie potrzebował, to chyba wiesz gdzie mnie szukać.
    Nie chciałem być nachalny, dlatego też dałem mu do zrozumienia, że jeśli będzie chciał się w przyszłości spotkać, niech sam to zainicjuje. Chyba, że znowu przypadkiem na siebie wpadniemy.
    - Ah i jeszcze jedno - z tymi słowami zatrzymałem się i obróciwszy się przodem do niego, uniosłem rękę z wyprostowanym palcem wskazującym. - Nie idź tam sam. A przynajmniej nie bez uprzedzenia mnie. Jasne? - uniosłem brew, przybierając stanowczy wyraz twarzy, jakbym naprawdę mógł mu zrobić krzywdę.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  155. - Przecież już raz tam byłem... po naszym ostatnim spotkaniu... - wypaliłem. - Poza tym nie chcę cię pakować w niebezpieczeństwo. - Uświadomiłem go, a kiedy doszliśmy do wyjścia mocno przytuliłem, zmierzwiłem włosy i ruszyłem w stronę schodów prowadzących na górę. - Oczekuj mnie w podziemiach. - Dodałem jedynie, uśmiechając się i zacząłem biec po schodach. - Do zobaczenia! - [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  156. - Aigoo... - westchnąłem sobie cicho pod nosem, bo tak jak poprzednio, nie zdążyłem nic powiedzieć, a ten już zniknął. Patrzyłem jak pokonuje pierwsze schodki, a potem żwawym krokiem ruszyłem w stronę schodów, jednak tych prowadzących na dół by przywitać chłodne podziemia. W sumie byłem ciekawy, czy Soohyun faktycznie dotrzyma słowa i mnie odwiedzi.
    [Z/L]
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  157. Biblioteka... Może to głupie, ale miałem wrażenie, że może tu ją znajdę. Przecież to właśnie w tym miejscu spotkaliśmy się po raz pierwszy... No właśnie, więc może ona omija teraz tą sale szerokim łukiem! Może mnie nienawidzi! I usunie z swojej głowy wszystkie wspomnienia związane ze mną?!

    Byłem zrozpaczony, nawet już nie wszedłem do środka. Kiwnąłem tylko bibliotekarce i od razu wyszedłem. Byłem już tak zdesperowany, że miałem ochotę cofnąć czas. Gdybym tylko miał odpowiedni zegarek...

    Postanowiłem wrócić do dormitorium i pocierpieć w samotności.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  158. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  159. Na kilometr było czuć, że coś jest nie tak. Ach, faktycznie. Fang miała zawalić Eliksiry. No to pięknie. Jakby mało było jej kłopotów. W celu poduczenia się trochę do egzaminu, postanowiła udać się na krótką wycieczkę do biblioteki. Znalazła się tam szybciej niż przeczuwała. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a jej jedyną reakcją było wybałuszenie oczu. Nie wiedziała kompletnie gdzie ma szukać. Okej, więc od początku. Skierowała się w pierwszą aleję i tak oto zniknęła gdzieś w półkach. Właściwą półkę znalazła dopiero po jakiś 20 minutach. Ha, ale żeby nie było tak łatwo książka stała na jednej z najwyższych półek. No ekstra, jak niby tak drobna istota jak Fang miała wziąć tą nieszczęsną książkę? Pierwsze co przyszło jej do głowy to stawanie na palcach. Stając na nich zrobiła się o jakieś trzy bądź cztery centymetry wyższa co jej w mniejszym stopniu pomogło. Dobrze, że książka była na samym wierzchu. Sięgnęła po nią. Uradowana, że w końcu się udało ją ściągnąć, chwyciła ostatni egzemplarz w obie ręce i zaczęła kierować się do wyjścia. Jednak na drodze stanął jej wysoki chłopak. Fang musiała unieść głowę ku górze, żeby spojrzeć mu w oczy.
    - Hej, wiesz, bardzo bym chciała pogadać, ale śpieszę... - nawet nie dokończyła zdania gdy ten wyrwał jej książkę z rąk i niespodziewanie włożył ją sobie pod koszulkę.
    - Co z tego, że silniejszy zawsze wygrywa, ale ja byłam pierwsza! Co Ty sobie w ogóle wyobrażasz?! - podniosła głos i skierowała uwagę wszystkich obecnych w bibliotece, ale nie bardzo ją to obchodziło. Skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na niego z wzrokiem, jakby zaraz miałaby go zabić.
    - Oddaj mi tą książkę... proszę - ledwo jej przeszło przez gardło ostatnie słowo.

    OdpowiedzUsuń
  160. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  161. Czuła na sobie wzrok rozzłoszczonych uczniów skupiających się na lekturach. Nie obchodziło ją to za bardzo. Chciała postawić na swoim.
    - Co mnie to obchodzi, że jest Tobie potrzebna? Jesteś mężczyzną, powinieneś oddać mi trochę szacunku jako kobiecie. Swoją drogą ta książka jest mi potrzebna. Bardzo. Jeżeli jej nie wypożyczę, będzie ze mną źle, dlatego oddaj mi ją... ładnie proszę? - ostatnie dwa słowa nie miały zabrzmieć jak pytanie, ale Fang już nie dbała o swoją intonację głosu. Och Buddo, dlaczego zawsze pod górę? Przecież to miała być krótka i przyjemna wycieczka do biblioteki po głupią książkę, a okazało się, że to droga przez mękę.
    Chłopak był niezwykle uparty i pewny siebie. Hmm... zaraz... czy przypadkiem nie był podobny z charakteru do Fang? Dziewczyna na samą myśl, że może coś ją łączyć z tym osobnikiem, wzdrygnęła się i prychnęła pod nosem.
    - Posłuchaj mnie uważnie... ta książka ma mi zapewnić dobrą ocenę z przedmiotu. Jest to ostatni egzemplarz, a egzamin za tydzień. Książka jest gruba, a czasu jest zdecydowanie za mało, dlatego myślę, że mnie ta książka przyda się bardziej niż Tobie - Nerrasingh powoli traciła już cierpliwość, ale nie dawała po sobie tego poznać. Starała zachować jak najbardziej opanowany ton głosu. I tak nieźle jej to wychodziło.

    OdpowiedzUsuń
  162. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  163. Nienawidziła jak ktoś mówił do niej w ten sposób. W swoich myślach rozszarpywała gardło chłopaka już chyba z trzy razy podczas całej tej idiotycznej kłótni na temat tego kto dostanie książkę.
    - Należy do Ciebie? Doprawdy? Ta książka jest dla wszystkich uczniów, którzy potrzebują jej w danym momencie. Powinieneś mi ją oddać, gdyż po pierwsze ja pierwsza ją wzięłam, a po drugie wyrwałeś mi ją z rąk i jeszcze jesteś opryskliwy w stosunku do mnie - wyrecytowała na jednym oddechu po czym policzyła w myślach do dziesięciu, żeby się uspokoić i wpadła na pewien pomysł.
    - Skoro nie chcesz mi oddać tej książki, a oboje nie najlepiej stoimy z ocenami z Eliksirów to może... pouczymy się razem? - nie no, to przekracza ludzkie pojęcie. Fang i kompromis. FANG I WSPÓŁPRACA. Te dwie rzeczy się nie łączą... nigdy. To tak jak... kot i mysz albo... kozaki do dresów. Miała ochotę walnąć się w sam środek czoła, ale tylko to przyszło jej do głowy, gdyż na prawdę nie miała siły na jakąkolwiek dalszą dyskusję z kimkolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  164. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  165. Zaśmiała się ironicznie. Uwielbiała wyprowadzać ludzi z równowagi. Ruszyła w kierunku wolnego stolika i usiadła na krześle. Chłopak usiadł na przeciw niej. Wtedy mogła mu się lepiej przyjrzeć. Spojrzała mu w oczy. Były cudowne. Włosy ułożone, a właściwie nie bardzo tak jakby przed chwilą wstał z łóżka, ale nie przeszkadzało jej to. I uśmiech, który... według jej przemyśleń wyrażał chęć zapoznania się z nią, ale też nie do końca. Fang nigdy nie miała problemu z rozszyfrowaniem czyjejś mimiki, ale tu pojawił się problem.
    Tak się zamyśliła, że w końcu poczuła na sobie jego wzrok, a potem lekkie kopnięcie w kostkę.
    - Em... Dha... znaczy się Fang - ledwo wyjąkała, bo w tamtym momencie w jej głowie panował chaos. - A jak ja mam się do Ciebie zwracać? - podparła głowę o jedną rękę, a drugą trzymała pod stołem, żeby nie zauważył, że z nerwów skubie skórki przy paznokciach.

    OdpowiedzUsuń
  166. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  167. Zrobiła wielkie oczy na samą myśl o tym, że mogła się zakochać. Przecież to niedorzeczne, żeby mogła wpaść w sidła zauroczenia lub gorzej... miłości do chłopaka, którego zna od kilkunastu minut. Dziewczyna pokręciła lekko głową karcąc się w myślach, żeby nie wyjść na słodką i pustą idiotkę, która robi maślane oczka do chłopaka, któremu jeszcze jakieś pięć minut temu rozszarpałaby gardło.
    - Namu... - powtórzyła jeszcze chyba z trzy razy pod nosem i dwa w głowie, żeby zapamiętać, gdyż nie miała zbyt dobrej pamięci do imion. Bardziej pamiętała twarze osób, ale ich imiona... ech, no trudno. - W sumie... miło mi Cię poznać - wystrzeliła nagle z takim wyznaniem, gdy oboje już byli zagłębieni w treść książki.

    OdpowiedzUsuń
  168. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  169. No to pięknie. Tak jak myślała, wyszła na totalną idiotkę. W tamtym momencie dziewczyna miała ochotę zapaść się pod ziemię lub w jakiś magiczny sposób zniknąć. Och, ironio.
    Sytuacja wydawała jej się nie do opanowania. Suma sumarum trzeba zapisać w kalendarzu to wielkie wydarzenie. Fang mówi o swoich uczuciach! Może słowo 'uczucia' to nie jest dobry pomysł... odczucia. O! Zdecydowanie lepiej.
    - Hm... nie mam tu zbyt wielu znajomych... haha, właściwie prawie żadnych. To chyba ze względu na mój charakter i izolowanie się od ludzi - westchnęła cicho, przyglądając się dokładnie treści stron. Ups? Chyba powiedziała za dużo. Co się dzieje? Dlaczego przez te wszystkie lata Tajwanka nie mówiła nikomu o swoich uczuciach, a teraz nagle zaczęła mówić jak potłuczona? Mimo całej sceny zaszłej niedawno, miała nadzieję, że nowo poznanemu koledze może zaufać.

    OdpowiedzUsuń
  170. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  171. Fang nigdy nie miała problemu z rozszyfrowaniem ludzi. Po dwóch lub trzech zdaniach zamienionych z obcą osobą, dziewczyna potrafiła powiedzieć jaki on jest i co jest motywem jego działań.
    - Emm...no w sumie nie bardzo. Zdaję sobie sprawę z tego jaka jestem i z tego, że ludzie z czasem przestali się do mnie przekonywać. W młodszych latach wszyscy chcieli się ze mną zadawać, bo zawsze byłam szczera i mówiłam to co myślałam i to im imponowało... teraz wszystko się zmieniło... czy mi pasuje? Hm... sama nie wiem. I tak i nie. Fajnie byłoby mieć kogoś z kim mogłoby się szczerze porozmawiać, ale z drugiej strony samotność nie jest wcale taka zła. Nie musisz odpowiadać na zbędne pytania czy coś się stało, jak się czuję... - no i się zaczęło. Dziewczyna obawiała się, że zacznie już na amen nawijać jak potłuczona, ale o dziwo nie czułą wyrzutów sumienia tak jak wcześniej kiedy mówiła cokolwiek o sobie i o swojej przeszłości. Teraz czuła... ulgę. Ulgę, że w końcu to komuś powiedziała. Liczyła się też z taką opcją, że Namu mógłby komuś powiedzieć o tym co ona teraz mu mówi, ale nie przejmowała się zbytnio zdaniem innych ludzi.
    Wystawiła ręce przed siebie i strzyknęła palcami. Oj reumatyzm zbliża się wielkimi krokami.
    - To... powiedz mi... dlaczego zawaliłeś Eliksiry? Nie lubisz tego przedmiotu czy po prostu nie idzie Ci? - szybko zmieniła temat żeby nie powiedzieć za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  172. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  173. Chyba naprawdę musiało jej się nudzić, gdy szła po schodach w kierunku biblioteki i teraz własnie przekroczyła jej próg. Lubiła czytać własne książki i mogła robić to wszędzie, byle nie w bibliotece. Nie przepadała za tym całym uciszaniem, szczególnie gdy sama była głośną osobą, co musi ciągle gadać i się śmiać. Ale tym razem musiała poszukać materiałów, żeby przygotować się do lekcji. Wyjęła słuchawki z uszu i schowała do torby, przechodząc się od jednej półki do drugiej, próbując znaleźć właściwy segment. Kiedy w końcu udało jej się przebrnąć tą mękę, wyciągnęła z półki dwie grube księgi i kichnęła, gdy wydostał się z nich kurz. Zawsze gdy kichała, łzawiły jej oczy i tym razem nie było inaczej, więc musiała je przetrzeć, nie zauważając jak drogę do stolika blokuje jej grupka osób. Cofnęła się w tył, wreszcie spoglądając na osoby przed nią, a dokładnie pięć ślizgonek, przyglądających jej się z dziwną pogardą. Strąciły jej wszystkie książki, notatki i torbę na ziemię, a także popchnęły ją, zaczynając się śmiać. Zobaczyła, że papiery walają się po różnych zakątkach podłogi i westchnęła cicho, najpierw podnosząc książki. Dziewczyny nadal naśmiewały się z niej i rzucały pod jej adresem obelgi, chociaż wcale nie znała tych kretynek. Postanowiła je ignorować, co było trudne, bo czuła jak już zaczyna trząść się ze złości.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  174. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  175. Siłą powstrzymywała się od wstania i walnięcia tych dziewczyn książkami w głowy, ale nie miała zamiaru robić tego w bibliotece, a tym bardziej dać się ponieść emocjom i zacząć krzyczeć na cały głos. Nie wiedziała, czy nie będzie wyglądać głupio chodząc na czworaka po porozrzucane notatki, dlatego wstała i już miała zacząć je zbierać, ale do uszu dobiegł ją męski głos. Kolejny, który zacznie się nabijać? Wspaniale. Niechętnie odwróciła się, przygotowana na kolejne bezpodstawne wyzwiska i - ku jej zdziwieniu - chłopak był z tego samego domu, więc może nie tak źle? Patrzyła na niego będąc pod niemałym wrażeniem, bo jak tylko otwierał buzię, ślizgonki milkły, a jej samej wydawało się przez chwilę, że nawet ze dwie zbladły. Nie zostało jej nic innego jak tylko głupio stać i się patrzeć, notatki poczekają.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  176. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  177. Nam Woohyun. Nic jej to nie mówiło, ale gdy jedna z dziewczyn wymówiła jego imię, dreszcze obrzydzenia przeszły po jej ciele, tak strasznie przesłodzone dźwięki powodowały u niej odruch wymiotny. Śledziła uważnie całą konwersacje, aż w którymś momencie parsknęła głośno, podążając wzrokiem do za krótkiej "szaty" ślizgonki. Kiedy wyszły odetchnęła z ulgą i przykucnęła, biorąc do ręki dwa papiery. Zdziwiło ją to, że został i pomógł jej.
    - Tak, jest dobrze. - wydukała, czując się niekomfortowo. Na pierwszy rzut oka chłopak wydawał się strasznie arogancki, widziała to jeszcze po jego pewnym sposobie poruszania się i po tym, jak odzywał się do dziewczyn. Ale zwykle jej pierwsze wrażenia były mylne, dlatego nie chciała osądzać go tak szybko.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  178. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  179. Nie lubiła czuć się taka spięta, zresztą nie należała do nieśmiałych, było tak tylko przy pierwszych spotkaniach z nieznajomymi. Uśmiechnęła się w jego stronę przyjaźnie, ściskając jego dłoń. W sumie to był całkiem przystojny, nie zaprzeczyła.
    - Tiffany Hwang - wypowiedziała swoją ksywkę, starając się za wszelką cenę nie mówić prawdziwego imienia, którego nienawidziła. Zignorowała ten cały ton szpanera, za którym nie przepadała.
    - W inny sposób? Czyli jaki? - zapytała ciekawsko, unosząc brew w górę i z uśmiechem pod nosem, zebrała z jego pomocą notatki, udając się do stolika nieopodal, bo ile można kucać na podłodze?

    Hwang Najseksowniejsza Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  180. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń