BIBLIOTEKA, S.2

Ogromne pomieszczenie z wieloma rzędami regałów oraz półek, na których znajdują się dziesiątki tysięcy książek i ksiąg. W głębi biblioteki stoi kilkanaście stolików i krzeseł, które tworzą całkiem przytulną czytelnię. Biblioteka jest czynna do godziny ósmej wieczorem. Podzielona została na działy, z których najbardziej strzeżonym jest dział ksiąg zakazanych. Aby coś z niego wypożyczyć należy posiadać odpowiednie oświadczenie podpisane przez któregoś z nauczycieli.

KOMENTARZE: STRONA 1 - 2

50 komentarzy:

  1. Ułożyła książki obok siebie i przejrzała przelotnie notatki, wzrokiem ogarniając czego ma się nauczyć. Kiedy zapytał o prawdziwe imię, westchnęła ciężko, niemal cedząć przez zęby. - Miyoung. Moje prawdziwe imię to Miyoung, chociaż jak już chcesz pełne to mów Stephanie. Angielski odpowiednik - wyjaśniła szybko, patrząc w dół na swoją szatę, uśmiechając się bystrze. - Nie, jestem z Gryffindoru - uśmiechnęła się szeroko i zachichotała cicho. - No tak, tak, Hufflepuff. Ty też, jak zgaduję? Wydęła dolną wargę, przykładając dłonie do policzków. - Nie kojarzysz mnie? Jesteś pewien? - zapytała z udawanym smutkiem, ale za chwilę ogarnęła się, żeby nie wyjść na dziwną. - Nie kojarzę cię, ale twoje imię mi właśnie wiele powiedziało. Bo w końcu słyszy się na korytarzach te liczne "O mój Boże, Nam Woohyun", "Co za ciacho" - naśladowała głosy innych dziewczyn, rozbawiona przykładając rękę do ust. Najseksowniejsza playboy girl Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Nie jest ładne - zmarszczyła brwi. Wiele osób nie wiedziało, dlaczego to imię tak ją drażni, one po prostu jej nie pasowało. O wiele bardziej wolała angielskie odpowiedniki, chociaż przypominając sobie słodką ksywkę pochodzącą od jej koreańskiego imienia, którą nadał jej przyjaciel, mogła przymknąć na to oko. Spojrzała na Woohyuna, widząc że nie jest zbytnio nastawiony na naukę i również zamknęła swoją książkę, przyjmując pozę typowej plotkary. Zawsze wydawało jej się to zabawne jak dziewczyny siedzą w charakterystyczny dla plotkowania sposób i paplają. Próbowała się na niego patrzeć, ale czuła jego wzrok na swojej twarzy trochę dłużej, wiec szybko odwróciła głowę, czując jak łzawią jej oczy.
    - Mógłbyś trochę, no wiesz, tak bardzo się nie wgapiać? Płaczę, gdy ktoś tak robi - wyjaśniła zażenowana, ocierając nadgarstkiem oczy. Nie lubiła jak ktoś patrzył się prosto na nią zbyt długo. Ogarniając się wreszcie, mogła na niego spojrzeć i uniosła brwi do góry.
    - Kojarzyłam cię tylko z imienia, więc jak myślisz? - zadała pytanie retoryczne, uśmiechając się w rozbawieniu. - Chociażjak tak teraz na ciebie patrz, to zaczynam powoli rozumieć. Ale czasem po prostu zaczyna irytować mnie fakt, że w Hogwarcie jest dużo chłopaków, ale i tak ciągle słyszę o tobie. - wyjasniła, zaczynając jeździć palcami po książce.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po jego reakcji wywnioskowała, że przyzwyczajony był do komplementów i onieśmielonych nim dziewczyn, co tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że był stanowczo zbyt pewny siebie. To była ta cecha, która zwykle ją zrażała, ale mimo wszystko wyświadczył jej tą przysługę parę chwil wcześniej, więc źle poczuła się z tym, że sprawiła mu przykrość.
    - Nie rozumiesz mnie - zaczęła, biorąc ciężki wdech. - Nie chodzi o to, że ty mnie denerwujesz, bo ciebie nie znam, tylko uh... - Podparła się wygodniej na rękach, zostawiając książkę w spokoju. - Nie zdenerwowałoby Cię ciągły piskliwy głos co drugiej dziewczyny powtarzającej, jaki ktoś jest boski?
    Ciągle milczał i zdawało się, że chciał w którymś momencie mówić, ale ugryzł się w język. I tak wiedziała co, pewnie zacząłby mówić, jaki to jest idealny i tak dalej. Chociaż może w sumie należało mu się trochę skromności lub samokrytyki? Żeby rozluźnić atmosferę, uśmiechnęła się szeroko i pacnęła go w rękę.
    - Hej, nie obraziłeś się chyba? Och Woohyunnie, ty cnoto boska - ostatnie zdanie zacytowała słodziutkim głosem jednej z dziewczyn, którą spotkała dwa dni temu na śniadaniu. Roześmiała się wesoło, zauważając, że wyglądał jak kamienny posąg.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. - Ja? Ja nabijam się z "boskiego Woohyuna"? - zachichotała cicho i rozbawiona patrzyła się na jego minę, która najwidoczniej miała być poważna. Nie wyszło mu to, a za chwilę poczuła jego obecność za plecami, co trochę ją zdziwiło. Przegryzła wnętrze policzka, słuchając tego, co do niej mówi.
    - A miałeś jakieś konkretne oczekiwania na moją reakcję? - prychnęła cicho, chociaż ta jego zarozumiałość zaczynała ją śmieszyć. -Och, jak miło, czuję się tak bardzo wyróżniona. Czuję, że przez to mogę zostać jakimś VIPem lub coś - odwróciła się do niego twarzą, podnosząc kącik ust. Nie miała pojęcia co więcej powiedzieć tak, żeby mu dopiec. Polubiła denerwowanie go, chociaż dopiero tak naprawdę zaczęła się okazja. Po namyśle uroczo przekrzywiła głowę w bok.
    - Chociaż jeśli chcesz ode mnie pospolitej reakcji, to radziłabym się postarać, bo jak na razie nie zrobiłeś nic, po czym mogłabym nazywać Cię... - ucięła, nie wiedząc czy chce mówić wszystkie odważne ksywki, jakie nadawały mu dziewczyny. - ...tak jak one.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przełknęła głośno ślinę, nie wiedząc co tak naprawdę chodzi mu po głowie. Zanim zdążyła zauważyć, jej krzesło było odwrócone, a Woohyun stanowczo za blisko, przez co poczuła się na swoim miejscu niekomfortowo. Odetchnęła głęboko, wiedząc, że drga jej oddech. Chyba wiedział co robi, ale nie chciała pokazać mu przypadkiem czegoś spowodowanego tym nagłym czymś, dlatego na jego słowa prychnęła pod nosem i założyła ręce na piersi.
    - Jak mówiłam, nie zasłużyłeś sobie na moje urocze reakcje, a pstrykaniem w nos raczej nie zdziałasz wiele, bo tak się składa, że bardzo tego nie lubię - odpowiedziała z satysfakcją i na chwilę przeszły ją dreszcze, gdy przesunął dłonią po jej ramieniu. Cholerny gracz.
    Zdenerwowana podniosła się z miejsca, podążając za nim.
    - Och w sumie to nawet lepiej. Ale współczuję wszystkim twoim wielbicielkom, biedaczki robią sobie nadzieję przez takie twoje głupie zachowania - wycedziła wściekła, już mając ochotę zabierać książki.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Oh, zabronisz mi? Nie jesteś tu żadną osobistością, więc nie będziesz mi rozkazywać - odparła oschle, starając się nie krzyczeć na niego, bo - wbrew jakimkolwiek pozorom - bibliotekarka nadal tu była. Zdenerwował ją tym swoim wywyższaniem się, już nie uważała tego za zabawne. Za kogo on się uważał? Nienawidziła kiedy ktoś nią kierował, bo miała swój rozum i pojęcie jak z niego korzystać. Bezczelnie wystawił rękę w jej stronę i na chwilę nie mogła powiedzieć nic, zaszokowana, że jeszcze żąda od niej przysługi.
    - Słucham? Oh, czyli gdybym nie zgodziła się dać ci czegoś w zamian, to nic nie zrobiłbyś z osobami, które poniżają innych? - powiedziała wolno, wyraźnie obrzydzona. - I niby jaka miałaby to być przysługa, huh? Może mam paść ci do stóp? Chociaż nie, po co kolejna osoba do kompletu skoro masz ich na pęczki - zacisnęła usta, uporczywie patrząc się na niego.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Woohyunizm? Nie, dzięki, nie chcę przejść na coś tak bezsensownego - burknęła rozdrażniona i uniosła wysoko brwi, na stwierdzenie, że mogła coś zgubić. Pominęła fakt, że szukał tego czegoś w swojej kieszeni i jak w mgnieniu oka, Woohyun zaczął bombardować ją niezliczoną ilością serduszek. Starała się, żeby nie drgnął jej ani jeden kącik ust, ale nie potrafiła zahamować śmiechu, przez który bibliotekarka wbiła w nią mordercze spojrzenie. Przyłożyła rękę do ust, patrząc na niego jak na kompletnego pajaca.
    - Jesteś głupi - powiedziała przez śmiech, posyłając mu też jedno serduszko, tak żeby być litościwą.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Bardzo często się uśmiecham wbrew pozorom - zmarszczyła nos, chociaż to było poniekąd urocze, że tak go to cieszyło. Miała tylko wrażenie, że próbuje zamydlić jej oczy tym całym miłym zachowaniem, dopiero co przecież zachowywał się wobec niej bezczelnie.
    - Może, a może nie - odpowiedziała zdawkowo, odgarniając włosy na drugi bok. Pociągnęła go za nadgarstek w stronę innego stolika, bo tamto stare babsko cały czas się na nich gapiło, a nie lubiła takich sytuacji. Usiadła na pierwszym lepszym krześle, zakładając nogę na nogę.
    - Czyli dość często - mruknęła pod nosem. Prawdą było to, że ciągle się złościła i robiła awantury, a to z powodu zmiany humoru, a to z powodu zazdrości i jeszcze innych rzeczy. Nie wiedziała czy chce nadal męczyć i siebie i jego tematem gniewania się czy nie, więc postanowiła zmienić temat, stukając palcem w jego książkę.
    - Nie wyglądasz na osobę, która czyta, chociaż może się mylę? - uśmiechnęła się lekko.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pokręciła z rozbawieniem głową, opierając policzek na pięści.
    - Atak? Nie, skąd - zaśmiała się i przyjrzała mu dokładnie. Po niektórych było po prostu widać, czy uczyli się, czy nie. A już chyba nie chciała mówić na głos, kogo przypominał jej Woohyun. Odwzajemniła uśmiech, ale taki, żeby pokazać jakie wymowne może być milczenie. Sama się nie uczyła, chociaż jakoś jej to wszystko wychodziło. Nagle popatrzyła na niego zbita z tropu.
    - Może oświecisz mnie i powiesz chociaż czego ode mnie oczekujesz? - westchnęła ciężko. Jeśli naprawdę zażyczy sobie padnięcia do stóp, to może zapomnieć. Postanowiła jednak, że go wysłucha, ale tylko z wdzięczności.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  19. Popatrzyła na niego z niedowierzaniem, próbując nie dopuścić na twarz głupiego uśmiechu. Kawę do pokoju? Czy ona wygląda na służącą?
    - To ja już chyba wolę policzek i taniec - odparła, marszcząc brwi. Naprawdę, ten chłopak nie ma żadnych barier.
    - Mogłabym się zgodzić, ale za jakąś dopłatą? - zapytała niewinnie, uroczo się uśmiechając.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  21. Poprawiła się wygodnie na krześle, przysuwając bliżej niego i jeżdżąc palcem bardzo blisko jego dłoni. Uśmiechnęła się niewinnie, próbując się nie zaśmiać. Bo skoro już miała wyświadczyć mu przysługę, to co stało na przeszkodzie w tym, żeby zrobiła z tego więcej na swoją korzyść? Poza tym, chciała zobaczyć jak to jest "być Woohyunem" o ile mogła to tak nazwać. Oparła policzek na dłoni, robiąc z ust mały dziubek i niby niechcący przejechała palcami po wierzchu jego dłoni. Nie spieszyła się z tym, żeby zabrać swoją rękę i chociaż miała świadomość tego, że woohyun ma dziewczynę, bawiło ją to. W końcu skoro on mógł, to ona też.
    - Nie chcę, żebyś robił z siebie głupka. Chodziło bardziej o dopłatę pieniężną. Wiesz, bo z reguły jak ktoś komuś usługuje, to należą się napiwki, czyż nie? - delikatnie przegryzła wargę, wyczekując jego reakcji.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Śledząc uważnie każdą jego reakcję, mogła dostrzec lekką panikę, co tylko skłoniło ją do chytrego uśmieszku. Nie spodziewała się tylko, że Woohyun splecie ich palce razem, co mogło wyglądać jakby właśnie flirtowali, a to by było dziwne. I wyglądało dziwnie, ale skoro już zaczął to wszystko tak odważnie, to postanowiła pójść w jego ślady. Przeklinając w duchu swoją głupotę, drugą rękę położyła na tej, którą obejmował jej pierwszą dłoń, zacząć wodzić po niej palcami, po każdym zakątku jego dłoni.
    - Dwuznacznie? No wiesz, ja nie mam skojarzeń - zaśmiała się krótko. - I hej, nie chciałbyś pomóc koleżance zarobić? Planuję kupić futrzane kajdanki - oznajmiła poważnym tonem, ale za chwilę zaśmiała się cicho, patrząc na niego sugestywnie. - A co do kwoty... - udała zamyśloną. - Co proponujesz? Widzisz, nawet pozwalam ci wybrać coś na miarę twojego budżetu - ucieszona uniosła głowę bardziej do góry, dumna z siebie i z tego, jaka troskliwa jest.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Odchrząknęła speszona, wiedząc że jej zachowanie musiało go skrępować lub zirytować. Na jej policzki wstąpiły delikatne rumieńce, chyba starała się być taka odważna jak wszyscy.
    - Przepraszam - powiedziała cicho, zabierając swoją rękę od niego najdalej jak się da. - Przerażające, czemu? Od kiedy żarty o futrzanych kajdankach są złe? - zapytała zawiedziona, świdrując go wzrokiem. Im dłużej patrzyła, tym większą ochotę miała wstać i wyjść, najlepiej w ogóle nie wracać, gdyż miała przeczucie, że Woohyun już dłużej nie chce z nią przebywać. A może po prostu wyolbrzymiała? Ułożyła dłonie na policzkach, zastanawiając się nad tym co właśnie powiedział.
    - Ja nie znam zawartości twojego portfela, wolę nie mówić.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Instyktownie poglaskała swój policzek, a następnie czoło, żeby sprawdzić czy jej twarz faktycznie jest tak gorąca. Pokręciła głową, zaprzeczając.
    - Nie trzeba, nie mam gorączki, to się nazywa wstyd - zaśmiała się nerwowo, biorąc do ręki książki. - Moje towarzystwo może być czasami irytujące lub krępujące, przepraszam - wydukała szybko, powoli wstając z miejsca. Naprawdę wstydziła się swojego zachowania, bo Woohyun był już w związku, a ona pozwalała sobie na takie coś. Nie chciała sama, żeby jej przyszły chłopak był w takiej sytuacji.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. Westchnęła cicho, a w myślach miała tylko to, jak bardzo Woohyun może właśnie cieszyć się z tego, że idzie. Spojrzała w jego kierunku i mogłaby przysiąść, że wyglądał na smutnego. Obserwowała jak wyciąga rękę i szczerze nawet chciała żeby ją za nią złapał, bo mimo że dziś ją zdenerwował, to jego dłoń była taka przyjemna w dotyku. Karcąc się w myślach, mruknęła pod nosem coś w stylu "przestań, Tiffany" i ponownie popatrzyła w jego kierunku.
    - Nie, teraz akurat nie, to prędzej ja cię denerwuję - odparła niemal pewna tego, co mówi. Zastanowiła się chwilę nad tym, czy może jeszcze coś powiedzieć i na moment zaprzestała pakowania notatek. - Chociaż w sumie... fajnie się ciebie dotyka - niemal wyjąkała, nie wierząc że powiedziała to na głos. Nastrój jej się powoli zmieniał i odczuwała skutki, bo miała ochotę zacząć wylewać swoje żale biorące się z byle głupot. - Ale to pierwszy i ostatni raz, obiecuję.
    Wstała mozolnie z miejsca, nie mając ochoty iść.
    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Uniosła brew, obserwując jak Woohyun podnosi się z miejsca i zbliża do niej. Ulżyło jej, bo wnioski które wyciągała były błędne. Denerwował ją, ale w tym momencie zachowywał się jakoś inaczej, nie działał jej na nerwy. Miała ochotę szybko odwrócić wzrok, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiła, a to stało się poważnym błędem. Zadrżała prawie niewyczuwalnie, gdy dotknął ręką jej czoła. Prawie.
    - Chyba powinieneś zacząć obnosić się z tym, w jaki sposób "działasz na dziewczyny", a teraz jesteś zdziwiony. Czegoś nie rozumiem - westchnęła ciężko. - Myślałam, że chcesz abym ci uległa i kiedy w końcu masz ode mnie takie słowa... - zaśmiała się nerwowo i im dłużej patrzyła, tym więcej detali w nim dostrzegała. Zatrzymała wzrok na jego szacie, na której widniał jakiś malutki sznureczek albo coś w tym stylu.
    - Masz tu coś - powiedziała, nieporadnie podchodząc bliżej i strzepując mu z szaty sznureczek, ale przez przypadek dotknęła jednego z jego obojczyków i zatrzymała na chwilę rękę. I nie wiedziała czemu, może faktycznie powinna była iść do pielęgniarki? Migiem zabrała dłoń, chrząkając lekko.
    - Już... już nie ma, zły sznurek - po raz kolejny wydała z siebie krótki, niezręczny śmiech.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  32. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  33. - A zrzuciłam na ciebie całą odpowiedzialność? - zapytała w międzyczasie, gdy patrzyła na niego uporczywie, przed oczami mając moment, w którym tak o, bezwstydnie, go sobie dotknęła. Kiedy Woohyun głośno wypuścił powietrze, ona sama miała wrażenie że zaraz eksploduje z tej całej napiętej atmosfery jaka miedzy nimi powstała. Przestraszona jego nagłym ruchem, którym było pociągnięcie jej ręki w stronę swojego brzucha, zamarła. Bo właśnie trzymał jej rękę i pozwalał na to, żeby sobie dotykała. Tak po prostu. Zadrżała, oddychając nierówno, czując jego bliskość przy sobie tak wyraźnie, to nie było dobre bynajmniej dla jej psychiki.
    - Czyli mogę ci mówić i mi pozwolisz? - zebrała się na pewny ton głosu, starając się ogarnąć. Przegryzając dolną wargę, jej palce opuściły materiał jego koszulki, wślizgając się bezpośrednio pod nią. Jeździła nimi po mięśniach brzucha Woohyuna, raz co raz na niego zerkając.

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  34. Przyjemny zimowy dzionek. Postanowiłam udać się na małą przechadzkę, jak zwykle miałam w zwyczaju. Szpiegowanie uczniów czy psocenie było moim ulubionym zajęciem w czasie wolnym. Oczywiście jak prefekt nie wypadało robić takich rzeczy, ale ja byłam wolnym duchem i zawsze pozwalałam sobie na tamto i owamto. Wybrałam się na zwiad w miejsce, do którego nie lubiłam chodzić, a mowa tu naturalnie o Bibliotece. Dawno tam nie byłam, a chciałam sprawdzić co może dziać się w tak nudnym miejscu. Przechodziłam pomiędzy regałami, skacząc wesoło z nogi na nogę, dawno nie miałam tak dobrego humoru. Wszystko było by okay, gdyby nie fakt, który udało mi się w pewnej chwili zauważyć... Nie, to właściwie nie był fakt, to... TO ZDRADA! TO SKANDAL! TO PO PROSTU COŚ NIE DO OPISANIA! Stanęłam jak wryta przy jednym z regałów i przyglądałam się parce, która stała przy stoliku i to dość blisko siebie. Szybko zorientowałam się, że ów młodzieniec to WOOHYUN! No i ta puchonka, czy wszystko musi zostawać w rodzinie, eee to znaczy w domu?! Nasz dom się kocha i szanuje, rozumiem to, ale żeby okazywać to w takim miejscu, pomijając już fakt, że ów młodzieniec jest chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki! Właściwie to co oni wyprawiają! Dlaczego ona wkłada mu rękę pod bluzkę?! Może lepiej nie wyciągajmy pochopnych wniosków... Pewnie tylko pokazuje jej mięśnie, pewnie wszystkim tak robi, ale zaraz, chwila, MNIE NIE POKAZAŁ. Co tu jest grane?! Nadal stałam jak wryta i obserwowałam tylko ich jakże bliskie stosunki.

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  36. - Ty zacząłeś - zaśmiała się, jednak nadal pilnowała na to, żeby nie robić tego za głośno. Zabrała swoją rękę, nie wiedząc czy ma coś jeszcze do dodania.
    - W sumie, podobno flirtujesz tak z wieloma dziewczynami, więc nie jestem pierwsza - odpowiedziała z dziwnym spokojem i założyła swoją torbę na ramię, na szczęście wszystko miała już spakowane. Podeszła i poklepała go po ramieniu.
    - Mówiłam, że moje towarzystwo jest niezręczne? - zadała pytanie retoryczne i powiedziawszy pod nosem ciche "cześć" opuściła bibliotekę.
    [Z/L]

    Hwang Tiffany

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  38. Stałam w pewnej odległości od nich i nie mogłam niestety nic usłyszeć, ale swoje widziałam. Tak jak myślałam, puchoni mnie nie widzieli. Skończyli co zaczęli i rozeszli się. Ciekawe ile to trwa? I właściwie co to miało znaczyć. Wiedziałam, że mam w swoich szeregach niezłe ziółko i cały czas trzymałam go na dystans, ale tego się nie spodziewałam. Trzeba przyznać, że trochę mu ufałam, a co gorsza Vic mu ufała! Byli parą, Victoria świata poza nim nie widziała. Co ten facet wyprawiał! Przecież jak można skrzywdzić tak wspaniałą osobę jaką była moja przyjaciółka. Nigdy mu tego nie wybaczę... Nigdy! W ogóle jak ja jej to powiem? Czy właściwie powinnam? Przecież ona się załamię! Ale dla jej dobra, muszę, muszę jej to wyjawić. Otrząsając się z szoku opuściłam bibliotekę.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  39. Tak, byłem pewien, że przez moje nocne spacerki po podziemiach będę musiał już po raz kolejny zarwać noc. Świadomość o pomocy ze strony Sehuna wcale nie pomagała mi się skupić na nauce, co dodatkowo sprzyjało większej ilości godzin przesiedzonych nad książkami. Ciągle wracałem myślami do niego i zamiast zastanawiać się nad eliksirami, to myślałem o tym, co go skłoniło, żeby być...miłym. Aż sam się dziwie, że pomyślałem o Sehunie i byciu miłym w jednym zdaniu. W każdym bądź razie, rano byłem okropnie zmęczony i przespałem połowę lekcji - oczywiście u pana Snape'a nie mogłem. Uczenie się po nocach to najgorsze co mogłem robić, ale chciałem jakoś zdać i to z całkiem dobrymi stopniami. Całe szczęście, że już niedługo wakacje i będę mógł odpocząć, a przede wszystkim wyspać. Po lekcjach postanowiłem wstąpić do biblioteki. Dzisiaj nie musiałem się zadręczać nauką, gdyż wczoraj w nocy przerobiłem wszystkie tematy i nawet kilka na zaś, które nie były jakoś wielce skomplikowane. Także dzisiaj mogłem odetchnąć i zagłębić się w lekturze książki, która niekoniecznie musiała mieć ścisły związek ze szkołą. Od dziecka lubiłem czytać i sprawia mi to dużo przyjemności. Wchodząc do pomieszczenia od razu poczułem specyficzny zapach książek, który roznosił się wśród regałów. Starając się nie narobić hałasu, lekko stąpałem lawirując pomiędzy kolejnymi półkami, aż w końcu znalazłem ten, który interesował mnie najbardziej. Przeszukałem wzrokiem sporych rozmiarów kolekcję, po czym dostrzegając coś godnego mojej uwagi, spiąłem się na palcach by móc owy egzemplarz sięgnąć. Oczywiście nie udało mi się zrobić tego co zamierzałem. No bez przesady, nie jestem aż tak niski! Ponowiłem swoją próbę dosięgnięcia książki, jednak wszystko na nic. Nie spuszczając z niej wzroku, wydąłem dolną wargę zasmucony faktem, że jednak picie mleka wcale mi nie pomogło wystarczająco urosnąć.

    Kim Jongdae

    OdpowiedzUsuń
  40. Zaskakujące było to jak bardzo byłem wypoczęty tego dnia. Może powinienem częściej chodzić po tym zamku, bo zdecydowanie mój humor sprawiał, że byłem bardziej znośny dla innych uczniów. Podczas zajęć transmutacji bądź historii magii byłem bardziej skupiony niż zazwyczaj. Co jednak nie oznacza, że chodziłem z uśmiechem przyklejonym do twarzy i byłem miły dla każdego kogo spotkałem. No tak dobrze to nie ma. Po prostu wdawałem się w rozmowy, chociaż mój udział w nich jak zwykle był znikomy, lubiłem słuchać. Towarzyszyłem właśnie trójce znajomych z domu w drodze do biblioteki. Badałem przy okazji każdego mijanego ucznia wzrokiem. Nie wiedzieć nawet w którym momencie stałem wpatrując się w jeden punkt gdzieś po drugiej stronie korytarza. Zamyśliłem się, ale do rzeczywistości przywołała mnie znajoma sylwetka, która mignęła mi przed oczami i zmierzała w tym samym kierunku co my. Ah, Chen Chen. Podążyłem za swoimi towarzyszami w kierunku drzwi za którymi przed chwilą zniknął niższy chłopak i już po chwili znaleźliśmy się w ogromnej bibliotece. Skierowaliśmy się od razu w jej głąb by zająć miejsca przy jednym ze stolików. Ku mojemu niezadowoleniu starsi ode mnie zaczeli rozmawiać na tematy, które mnie nie interesowały. Chcąc nie chcąc oznajmiłem, że idę się rozejrzeć za jakąś książką dla siebie, co oczywiście było głupią wymówką bo nie miałem takowej znajdywać. Przemieszczając się pośród regałów czytałem poniektóre tytuły i badałem opuszkami palców strukturę okładek ksiąg. Tego było tutaj tak dużo... W pewnym momencie ujrzałem Jongdae, który usilnie próbował dostać do jakiejś książki stając na palcach, ale mu się to nie udało. Zatrzymałem się i przechyliłem głowę w bok uważnie mu się przyglądając gdy ponowił próbę, która również okazała się nieudana, następnie odnotowałem, że wydął wargę jak małe dziecko. Czy on zawsze taki był? Starając się wykonywać jak najcichsze kroki zaszedłem chłopaka, który niczego się nie spodziewał, od tyłu. Przetaksowałem wzrokiem książki na półce, z której próbował jedną ściągnąć i skojarzyłem dokładnie, w którym miejscu sięgał palcami. Później pochyliłem się trochę w jego stronę wyciągając równocześnie rękę do góry po ową księgę by ją bez problemu stamtąd wziąć.
    - Oj, Kim Jongdae, czyżby brakowało ci kilku centymetrów?- szepnąłem złośliwie niedaleko jego ucha równocześnie czytając tytuł wybranego przez niego dzieła, by następnie mu je po prostu podać.

    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  41. Już miałem się poddać i pójść szukać, czegoś innego, - na niższym poziomie - gdy poczułem, że ktoś stoi za mną. Nie miałem odwagi się odwrócić do tyłu, więc postanowiłem,że po prostu postaram się zignorować tą osobę i zacząłem udawać, że przeglądam jakąś książkę, którą właśnie wyjąłem z regału. Wertując nerwowo literaturę, zmarszczyłem brwi widząc jak czyjaś ręka sięga po tą samą książkę, którą jeszcze niedawno usilnie próbowałem ściągnąć z półki. Słysząc przy uchu już dobrze znajomy mi głos, posłusznie przejąłem od niego tomik odkładając wcześniej poprzedni i obróciłem się do niego przodem. Oh Sehun. Coś ostatnio mam do niego szczęście, chociaż ja bym to nazwał "brakiem szczęścia", wręcz pechem. Westchnąłem lustrując go wzrokiem. Jak zwykle miał ten swój bezuczuciowy wyraz twarzy i niedopiętą koszulę od mundurka.
    - To już się staje chore, żebyś TY musiał mi pomagać. - dając duży nacisk na pewne słowo zacząłem przyglądać się i gładzić okładkę książki, analizując opuszkami palców jej strukturę i gramaturę. Widocznie Sehun lubi pojawiać się, gdy mam problemy, by to udowodnić po raz kolejny swoją wyższość nade mną. Chociaż pewnie tak nie było, ale co poradzić paranoikowi.
    - Co tutaj właściwie robisz? Nie bardzo kojarzę sobie ciebie odwiedzającego te miejsce. - uniosłem wzrok znad książki na chłopaka na ułamek sekundy, dalej radując wzrok kartkami papieru, które przewracałem zaczytując się od czasu do czasu na tych bardziej interesujących fragmentach, które rzuciły mi się w oczy.

    Kim Jongdae

    OdpowiedzUsuń
  42. - Wydaje mi się, że darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby, więc nawet pomoc od kogoś takiego jak ja nie jest niczym złym, huh?- stwierdziłem bardziej niż zapytałem i rozejrzałem się po reszcie książek zgromadzonych na najbliższych półkach by zorientować się w ich tematyce. Chłopak i tak zajął się swoją nową zdobyczą, którą notabene mu ściągnąłem z półki, bo ekhm, ktoś tu jest zbyt niski. Gdy zadał kolejne pytanie przejechałem językiem po spierzchniętych ustach, by je odrobinę zwilżyć i zaciągnąłem się zapachem książek, po których jeszcze błądziłem wzrokiem. Dopiero po chwili przeniosłem spojrzenie na starszego stojącego przede mną.
    - A co, ciekawi cię to, czy po prostu próbujesz się zorientować czy przypadkiem cię nie śledzę, by w razie potrzeby posłużyć ci pomocną dłonią?- spytałem chłodno, ale gdy chłopak uniósł swoją głowę zwracając jednocześnie na mnie uwagę postanowiłem kontynuować nim ten zdąży cokolwiek odpowiedzieć.- Może po prostu chciałem zgłębić swoją wiedzę? Jestem czegoś ciekawy? Szukam czegoś dla zabicia czasu?- podałem kilka przykładów, dalej nie zmieniając ekspresji twarzy.- Po prostu przyszedłem tutaj, bo towarzyszyłem znajomym z dormu, to tyle- wzruszyłem ramionami wpatrując się w niego intensywnie.

    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  43. Akurat musiałem podnieść swój wzrok na niego, gdy oblizywał wargi, co na moment mnie zdekoncentrowało. Zanim zdążył na mnie spojrzeć, wlepiłem ponownie swój wzrok w zapisaną stronę. Na dźwięk jego słów podniosłem głowę przyglądając się chłopakowi i jednocześnie zamykając książkę, zostawiając ją na tę chwilę w spokoju. Prychnąłem rozbawiony pod nosem. Miałem właśnie mu odpowiedzieć, jednak zostałem wyprzedzony, ponieważ Sehun ponowił swój monolog. Kiedy już zakończył, wybuchłem krótkim śmiechem, jednak nie jakimś szczególnie głośnym, nie zapomniałem, że to biblioteka.
    - Wiesz, skoro już się spotkaliśmy, to chciałem chociaż zagaić rozmowę, no ale skoro masz do mnie wyrzuty za jedno pytanie... -przerwałem na chwilę przedłużając końcową literę w ostatnim słowie i zwracając po raz kolejny wzrok na książkę - ... to chyba nie będę już nic mówić. W końcu zapomniałem, że z Tobą nie da się normalnie porozmawiać. Szkoda. - po raz ostatni jak na tą chwilę spojrzałem na Sehuna uśmiechając się krzywo, po czym obróciłem się na pięcie i przeszedłem do drugiego rzędu z książkami. Gdzieś w szarym kącie mojego umysłu, tliła się nadzieja, że chłopak do mnie podejdzie, co było skutecznie odpychane przez mój rozum. Zresztą - naprawdę w to wątpię, by ślizgon chciał kontynuować ze mną konwersację, co było mi oczywiście na rękę. Chociaż... jednocześnie chciałem nie chciałem go widzieć. Trochę skomplikowane, wcześniej takich problemów nie miałem, ech.

    Kim Jongdae

    OdpowiedzUsuń
  44. Dokladnie zanotowałem w pamieci sposób w jaki śmieje się chłopak. Może to jest dziwne, ale później w razie czego pomaga w identyfikacji. Otworzyłem szerzej oczy jak ten tylko zaczął mówić. Jego słowa zaskoczyły mnie do tego stopnia, że dałem to po sobie poznać. No co jak co, ale tego się nie spodziewałem. Już miałem coś odpowiedzieć jednak ugryzłem się w język. W momencie gdy chciałem ponowić tę próbę chłopak zaczął odchodzić. Skrzywiłem się, nerwowo czochrając sobie i tak zawsze idealne włosy. No i co miałem zrobić? W przypływie jakiegoś impulsu, za którego sobie zaraz wymierzyłem mentalnie siarczystego policzka podbiegłem za chłopakiem by zaraz iść z nim ramię w ramię. Po chwili zatrzymaliśmy się, a raczej on to zrobił, ja tylko wykonałem taką samą czynność, przy jakimś regale, na którym znajdowały się -tutaj nikogo nie zaskocze- książki. Dla mnie wyglądały prawie identycznie jak miliony innych dzieł tutaj zgromadzonych w tej bibliotece.
    - Ja...- właściwie co chciałem powiedzieć? Chciałem przeprosić? Za co miałem przepraszać? Czułem jakieś poczucie winy, ale nie w głowie mi przepraszanie. Westchnąłem głęboko wiedząc jak to musi śmiesznie wyglądać gdy ktoś się zatnie w pół słowa.- Nie spodziewałem się tego, że po prostu chciałeś w ten sposób zagaić rozmowę. Myślałem, że chciałeś w ten sposób mi dogryźć, bo rzadko bywam w bibliotece, a jakby nie patrzeć często nasze rozmowy- o ile to rozmowami nazwać można było- opierały się na wzajemnym dokuczaniu. Wybacz zatem moje zachowanie - powiedziałem uspokajając się do tego stopnia, by znów przybrać maskę obojętności, by nie wyjść na osobę zbyt emocjonalną, bo zdecydowanie taką osobą nie byłem. Teraz zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem. Prosiłem go o wybaczenie. Doskonale rozumiem dlaczego zawsze staram się grać z emocjami na dystans. Popuść im trochę wodzy i juz wszystko wymyka się spod kontroli.


    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  45. Kiedy tak przechadzałem się wzdłuż regałów, usłyszałem czyjeś kroki, więc już teraz bardziej pewny siebie, odwróciłem się spoglądając do tyłu. To co zobaczyłem mocno mnie zaskoczyło. A jednak postanowił pójść za mną... No, Sehunnie coraz mocniej mnie zadziwia. Stanąłem przypatrując mu się uważnie, a on zrobił to samo. Po dłuższej chwili odezwał się, aczkolwiek jego wypowiedź nie była jakoś szczególnie skomplikowana. Prychnąłem rozbawiony pod nosem, widząc w jakim aktualnie stanie był chłopak. W końcu, gdy przeszła mu blokada słowna, zacząłem wsłuchiwać się to co miał mi do powiedzenia. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, gdy dobiegło mnie to co mówił. Uśmiechnąłem się wesoło nie odrywając od niego wzroku.
    - Nie do wiary, Oh Sehun właśnie wyraził skruchę. - pokręciłem rozbawiony głową - Chyba, aż sobie to w jakimś kalendarzu zapiszę - zachichotałem. Całkiem zabawnie było gdy to ja mogłem się z nim podroczyć, a nie na odwrót.
    -Dobra, już nie będę cię bardziej irytować, bo jeszcze się obrazisz i co ja biedny zrobię bez twej łaski? - z mojej twarzy nie schodził ani przez chwilę uśmiech, no bo jednak odpowiadała mi nowa sytuacja, w której się znajdowałem.
    - Oj nie musisz tak na mnie patrzeć, wiesz, że nie mówię na poważnie. - faktycznie. Lubiłem denerwować ludzi, ale zasadniczo nigdy nie miałem nic złego na myśli.
    - Skoro już tu jesteś, to możesz znaleźć jakąś książkę dla siebie. Polecam Ci zagłębić się w lekturę takich dzieł jak "Psychologia uśmiechu" albo "Oswajanie śmiechem", możesz wyciągniesz z nich jakieś wnioski. - po raz kolejny zachichotałem udając, że przeglądam jakieś przypadkowe książki. Kątem oka przyglądałem się reakcji Sehuna. Mam nadzieję, że nie weźmie tego na poważnie.

    Kim Jongdae aka Chen~

    OdpowiedzUsuń
  46. Jego rozbawienie wcale nie pomagało mi w tej sytuacji w jakiej się znalazłem. Wywróciłem oczami na wiadomość o tym, że musi sobie w jakimś kalendarzu zapisać to, że wyraziłem skruchę... skruchę, Boże, jak to brzmi.
    - Nie ubieraj tego w takie słowa, bo zaczynam się z tym dziwne czuć- mruknąłem całkiem poważnie. Osoby takie jak ja nie wiedzą co to skrucha. Przynajmniej powinny nie wiedzieć. Przyglądałem mu się uważnie, jak to ja miałem w zwyczaju, gdy mówił i jego uśmiech cały czas pozostawał taki sam. Aż byłem w szoku. Dobra, nie byłem, Chen często się uśmiechał, po prostu był pogodną osobą... zazwyczaj.
    - Huh? No pomyśl o ile trudniejsze by było twoje życie bez mojej łaski. Kto by ci sięgał po książki z wyższych półek?- powiedziałem ledwo powstrzymując się od tego by się zaśmiać. Co jak co ale na to sobie pozwolić nie mogłem.
    - Oh ciekawi mnie bardzo o czym są te książki, mógłbyś mnie jakoś bardziej do nich zachęcić? Jeżeli bym zaczął się śmiać to mógłbym cię oswoić?- spytałem niby szczerze zainteresowany. Czy on właśnie uderzał do tego, że ciężko ze mnie jakiekolwiek emocje wydobyć? Przeszliśmy jeszcze pomiędzy kilkoma regałami i Chen uważnie badał, wręcz pożerał wzrokiem każdą ciekawszą książkę jaką dostrzegł i od razu zachęcał mnie do tego bym kiedyś do niej zajrzał. Przy okazji dużo mi opowiedział o tych, które zdążył już przeczytać i musiałem przyznać, że byłem pod wrażeniem tego ile dzieł znajdywało się na jego liście. W pewnym momencie zbliżyliśmy się do stolików i zauważyłem, że ślizgoni z którymi przyszedłem uczą się historii magii. Westchnąłem głęboko przypominając sobie, że za dwa dni kolejna lekcja tego przedmiotu, a ja nie umiałem nic kompletnie i wiedziałem, że jak bym spróbował cokolwiek pojąć to mi to nie wejdzie do głowy. Historia magii to jest coś co jest silniejsze ode mnie. Przywołało mnie do rzeczywistości jednak nawoływanie mojego imienia tak samo jak i machanie przed oczami ręką. Zamrugałem kilkukrotnie i spojrzałem na starszego zaraz przechylając głowę.
    - Hyung? Mógłbyś mi może pomóc z historią magii? Mam problem z tym przedmiotem- zapytałem z nadzieją.

    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  47. - Oj Sehunnie, ciebie nic nie zachęci do czytania. I nie. Jeśli byś zaczął się śmiać nie oswoił byś mnie. - wystawiłem chłopakowi język przechodząc pomału do następnego regału. Przez moment przeszła mi przez głowę myśl, że owszem mógłbym go jakoś zachęcić. Mijało się to jednak z moralnymi zasadami, więc na szczęście ugryzłem się w porę w język. Nigdy to co powiedziałem bez przemyślenia nie było dobre.
    Oglądałem z wielką fascynacją książki, jednocześnie żałując, że nie mogę ich wszystkich wypożyczyć. Proponowałem Sehunowi co ciekawsze egzemplarze, chociaż wątpię by chłopak do niech wrócił kiedykolwiek. Jedyny kontakt, który prawdopodobnie będzie miał z nimi kiedykolwiek, to teraz gdy widzi je w mojej ręce, zatem nadzieja, że sięgnie którąś z własnej woli jest wręcz paradoksalna. Chcąc go jednak jakoś zachęcić do czytania opowiadałem mu o niektórych książkach, które zdążyłem już przeczytać. Wymieniłem mu naprawdę mało tytułów w porównaniu z tym wszystkim z czym miałem do czynienia. Gdy dostrzegłem kątem oka, że mnie nie słucha, obróciłem się twarzą do niego wołając go po imieniu, a kiedy i to nie działało to machałem mu ręką przed oczami. Na szczęście wybudził się z transu i kontaktował ze mną. Słysząc jego pytanie stanąłem jak wryty kompletnie zaskoczony. Najpierw mnie przeprasza, a teraz jeszcze jakby tego było mało to prosi? On? Sehun i jakieś formy grzecznościowe? W dodatku wprowadził mnie w jeszcze większe osłupienie mówiąc do mnie hyung. Teraz wyglądałem podobnie jak on jeszcze parę sekund temu. Pokręciłem głową, by móc jakoś się ogarnąć, po czym jedynie mu przytaknąłem. Akurat historia magii była jednym z moich ulubionych przedmiotów, zatem nie wiedziałem żadnego problemu, bym mógł mu pomóc. Chociaż raz to ja mu pomogę, a nie on mi. Podeszliśmy do jednego z wolnych stołów, po czym usiedliśmy przy nim, a chłopak zaczął wyciągać swoje podręczniki wraz z notatkami. Przejąłem je od niego, przeglądając jakie działy aktualnie przerabiają, następnie pochylając się nad nim zacząłem stopniowo tłumaczyć mu poszczególne tematy. Po jakichś dwudziestu minutach Sehun zaczął pojmować pewne fakty i w miarę szybko wszystko łapał. Oblizałem spierzchnięte wargi, po czym ponownie skupiłem się na edukowaniem młodszego. Zmarszczyłem brwi, kiedy po chwili zauważyłem, że chłopak mnie najprawdopodobniej nie słucha przyglądając mi się.
    - Coś nie tak? - spytałem odwracając się do niego przodem.

    Chen

    OdpowiedzUsuń
  48. No tak, miał rację. Bardzo mało rzeczy byłoby w stanie zachęcić mnie do tego bym sięgnął po jakąś książke, która nie była związana z nauką i służyła ludziom do tego by umilić sobie czas wolny, zabić nudę.
    Jak tylko zauważyłem jego reakcję na moje pytanie, myślałem szczerze, że mi po prostu odmówi. Ale jednak domyśliłem się szybko, że tak zareagował tylko i wyłącznie ze względu na to, że byłem grzeczny i miły. Owszem, to rzadkość. Lepiej się nie przyzwyczajać do tej strony mojej osobowości, bo najzwyczajniej w świecie nie ujawniała się ona zbyt często względem osób, które znajdowały się mniej więcej w moim przedziale wiekowym. Gdy zgodził się mi pomóc, odetchnąłem z ulgą mając nadzieję, że jakoś zrozumiem ten przedmiot. Zajeliśmy miejsca przy jednym z wolnych stolików i ja zaraz wyciągnąłem ten przeklętny podręcznik i moje notatki, których było dużo, ale i tak ich nie rozumiałem. Chwilę chłopakowi zajęło odnalezienie się w konkretnym dziale w podręczniku, a następnie zaczął mi to dokładnie tłumaczyć. Musiałem przyznać, że to wszystko w tym momencie do mnie łatwiej trafiało. Co więcej, zastanawiałem się, jak mogłem nie pojąć czegoś tak prostego. A może to skrupulatne tłumaczenie Chena rozjaśniło mi umysł? W pewnym momencie podniosłem swój wzrok, znad podręcznika, w którym chłopak mi coś pokazywał i zacząłem mu się przyglądać. Jeszcze uważniej niż to kiedykolwiek robiłem. Badałem wzrokiem każdy cal jego profilu, bardziej obserwując jego usta, które były w ciągłym ruchu, rozciągały się w różnych kształtach, a z pomiędzy nich wydobywały się słowa, które tłumaczyły mi coś czego nie mogłem wcześniej pojąć. Większą uwagę skupiłem teraz na barwie jego głosu, której naprawdę nie można by było pomylić z jakąkolwiek inną, należącą do kogoś innego. W momencie gdy ten nawilżał spięrzchnięte wargi, uważnie podążałem wzrokiem za jego językiem, co już uznałem za dziwne. No ale miał ładny język. Spoliczkowałem się mentalnie za takie myśli i próbowałem ponownie się skupić na podręczniku, jednak było to niemożliwe i po upływie może sekundy znów przyglądałem się starszemu, wiedząc, że jestem na przegranej pozycji, bo przecież on to w końcu zauważy. No i jak tylko pomyślałem, tak też się stało- zauważył. Odwrócił się do mnie przodem pytając czy coś nie tak. Ja jedynie przybrałem maskę obojętności, wpatrując się w niego pustym wzrokiem, dokładnie kamuflując przed nim swoje myśli, tak by nie mógł nic odczytać z mojej twarzy, nawet jeśli by próbował.
    - Nie, wszystko w porządku- odpowiedziałem dopiero po dłuższym czasie, gdy chłopak wciąż przyglądał mi się nie ufnie.- Śpiewasz?- wypaliłem nagle, w sumie zainteresowany tym aspektem, obserwując jak jego badawczy wyraz twarzy zostaje zastąpiony zdezorientowaniem, zaskoczeniem.

    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń
  49. Nie byłem do końca przekonany jego odpowiedzią, dlatego cały czas patrzyłem na niego podejrzliwie, aż do czasu, gdy wypalił tak nagle z pytaniem o tym, czy śpiewam. Kiedyś potrafiłem przesiedzieć cały dzień na szlifowaniu swojego głosu, jednak odkąd jestem tu, w Hogwarcie, nie mam na to zbyt dużo czasu. Nie jest to już moją profesją i jedynie można mnie usłyszeć pod prysznicem albo jak nucę sprzątając pokój. Ewentualnie jeszcze chodzę od czasu do czasu do sali muzycznej, gdy nikogo nie ma.
    W każdym bądź razie nie wiem skąd on to wiedział, chyba, że palnął to tak o, bez głębszych przemyśleń. A co jeżeli mnie słyszał w tej sali?! No, znowu panikuję. Zajęła mi chwila zanim ogarnąłem swoje myśli i mogłem mu po ludzku odpowiedzieć.
    -Um...kiedyś śpiewałem, teraz już raczej nie. - przeczesałem dłonią swoje włosy patrząc gdzieś w podręcznik od historii magii, trochę zakłopotany. - Dobra koniec gadania! Patrz w książkę nieuku. - pstryknąłem go w nos, z czego nie był zadowolony, ale posłusznie wrócił wzrokiem na książkę, a ja mogłem mu zacząć wszystko tłumaczyć. Uśmiechnąłem się do siebie z satysfakcją i po jakiś może piętnastu minutach dostrzegłem kątem oka kogoś, kogo za żadne skarby świata nie chciałem zobaczyć. Cóż, bałem się swojej pani prefekt, więc kiedy tylko ją dostrzegłem stwierdziłem,że to już chyba pora by zakończyć dzisiejszą "lekcję".
    - No dobra...już umiesz całkiem sporo, a ja muszę już iść. Do nie zobaczenia! - posłałem mu ironiczny uśmiech po czym szybkim krokiem ruszyłem w stronę wyjścia. Takim oto "całkiem skomplikowanym" sposobem mogłem wydostać się z biblioteki, by po chwili móc kroczyć wzdłuż korytarza.

    Chen~ [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  50. Chciałem go dokładnie wypytać o powód, dlaczego przekreślił śpiewanie. Z takim głosem mógł naprawdę dużo osiągnąć. Jednak nim zdążyłem zadać jakiekolwiek pytanie ten zadeklarował koniec "przerwy", co sąsiadowało z powrotem do nauki. Co gorsza, raczył jeszcze naruszyć moją przestrzeń osobistą i dotknął mojego nosa. Dobra, może nie było to przestępstwo, ale cholera, nie dotyka się mojej twarzy bez mojego pozwolenia. Chyba, że jesteś mugolem, którego dostałem zlecenie zabić i próbujesz się bronić, to wtedy naruszanie tego jest jak najbardziej uzasadnione. Pomruczałem coś niezrozumiałego pod nosem, niezadowolony i skupiłem się z powrotem na nauce. Nie minęło wiele czasu jak dostrzegłem, że chłopak poruszył się niespokojnie, a jego wzrok na chwilę nie był wbity w podręcznik bądź moje notatki. Tak, znowu mu się przyglądałem, ale tym razem uważnie słuchałem jego słów i wszystko zapamiętywałem. W następnej chwili chłopak stwierdził, że musi już iść dlatego ja jedynie przytaknąłem głową, ale słysząc jego pożegnanie uniosłem brew ku górze.
    - Dobrze wiesz, że się ponownie spotkamy Jongdae- mruknąłem niby niezadowolony z tego powodu, co oczywiście było tylko po to by się podroczyć z nim.- Dziękuję- powiedziałem cicho, a chłopak zaraz ulotnił się z biblioteki. Spakowałem swoje rzeczy i rozejrzałem się dookoła, zastanawiając się kto mógłby się przyczynić do ucieczki chłopaka. Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem byłaby prefekt jego domu. Może to i o nią chodziło? Wzruszyłem ramionami szukając wzrokiem kogoś ze Slytherinu i ku mojej uciesze zobaczyłem jednego z uczniów dzięki czemu miałem z kim wrócić do podziemi. Nie to, że się bałem samodzielnie wrócić, po prostu taki miałem kaprys by ktoś mi towarzyszył.
    [Z/L]

    Oh Sehun

    OdpowiedzUsuń