Och, wygląda na to, że jesteś jednym z nielicznych, którym udało dostać się do środka najmagiczniejszego pomieszczenia w Hogwarcie...! Witaj. Czyżbyś był głodny? A może raczej spragniony? Proszę, usiądź sobie, a ja, Zgredek, doskonale się tobą zajmę!
Kuchnia to pomieszczenie o wymiarach Wielkiej Sali, położone dokładnie pod nią. Znajduje się w niej pięć stołów, a gdy skrzat umieści na nich jedzenie, transportuje się ono automatycznie na stół leżący nad nim w Wielkiej Sali. Mnóstwo skrzatów domowych krząta się i kręci po pomieszczeniu, nosi tace pełne przepysznego jedzenia oraz obsługuje wpadających do kuchni od czasu do czasu gości. Nie odmawiają one bowiem jedzenia i picia nikomu, lecz są w stanie wygonić śmiałka, który je rozzłości.
Schodziłam właśnie do kuchni, najciszej jak się dało. Jutro były bowiem urodziny Do Kyungsoo, którego ostatnio wcale nie widywałam. Kiedy był już wieczór i szansa na spotkanie kogokolwiek spadła do minimum postanowiłam upiec mu tort tak jak mówiłam i jakoś podłożyć pod drzwi od jego pokoju. Problem w tym, że nie byłam najlepsza w pieczeniu ciast. Zawsze wychodziły mi dobrze dania obiadowe, czy jakieś przekąski. Od robienia ciast w naszym domu była moja matka. Stwierdziłam jednak, że metodą prób i błędów uda mi się w końcu upiec jakieś ciasto.
OdpowiedzUsuńWeszłam do kuchni i rozejrzałam się dokładnie, zauważając, że nikogo tutaj nie ma. Uśmiechnęłam się do siebie, bo to ułatwi mi tylko pracę. Wychwyciłam wzrokiem półkę z książkami do której zaraz podeszłam. Odszukałam książkę o wypiekach domowych i zaczęłam ją dokładnie studiować. Po chwili zabrałam się już za robienie ciasta na biszkopt, z którego później zrobię prowizoryczny tort. Przelałam ostrożnie ciasto do odpowiednich form i wsadziłam do piekarnika. Kiedy tylko usłyszałam charakterystyczny dźwięk, od razu podeszłam do piekarnika i uchyliłam go. Z jego środka wyleciał kłębek duszącego czarnego dymu. Uchyliłam bardziej klapę piekarnika i wyjęłam z niego spalone biszkopty. Odłożyłam je od razu na bok i wzdychając ciężko zaczęłam jeszcze raz czytać książkę, doszukując się błędu jakiego popełniłam.
Ostatnio czułem się bardzo samotny. Może to wina trybu życia jaki prowadziłem lub też pory roku. Miałem wrażenie jakbym czekał na jakieś ważne wydarzenie w swoim życiu lub dzień, który po prostu odmieniłby... mnie i sposób, w jakim patrzyłem na świat i to co się dookoła mnie działo.
OdpowiedzUsuńBył styczniowy wieczór. Wszyscy uczniowie powinni już dawno siedzieć w swoich dormitoriach, więc nie wiem co o tej porze tknęło mnie, abym przeszedł się do kuchni. Pewnie to, że strasznie mnie tej nocy bolało gardło. Czyżbym załapał jakieś przeziębienie?! Przecież ciągle nosiłem ze sobą swój granatowy szal... Nawet wtedy w kuchni miałem go na sobie.
Wkroczyłem odważnie, myśląc, iż pomieszczenie jest puste, a spotkać mogłem tam jedynie skrzaty... Niestety tego wieczora nie widziałem Zgredka, ale za to przywitał mnie smród spalenizny oraz sylwetka kogoś kogo już znałem. Nie był to nikt inny jak czerwono-włosa, która najwyraźniej nie radziła sobie z tym, czym właśnie się zajmowała...
Zbliżyłem się znacznie i przywitałem się zwykłym "Dobry wieczór Jung SooJung". Wtedy dotarło do mnie, iż byłem ubrany w piżamę, a mianowicie czarne dresowe spodnie i czarną podkoszulkę z rękawkiem. Nie było to zbyt eleganckie ubranie, a tym bardziej szalik na mojej szyi, który idealnie się komponował, ale skąd mogłem wiedzieć, że spotkam kogoś o tej godzinie...
Zauważyłem, że przegląda jakąś książkę i nie da się ukryć, dostrzegłem też przypalony biszkopt, mimo to nie zalałem jej falą pytań tylko ostrożnie wyjąłem kubek z szafki a potem skierowałem się do lodówki w poszukiwaniu mleka...
Czytałam uważnie każde zdanie w książce o tym jak dobrze zrobić biszkopt. Spojrzałam na swój wynalazek i tylko jęknęłam żałośnie z własnej bezradności. Podskoczyłam w miejscu, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do kuchni. Dostrzegłam czyjąś dosyć niską sylwetkę. Kiedy osoba podeszła bliżej, przeklęłam siebie w myślach, zerkając nerwowo na biszkopt. Zmierzyłam jednak zaraz Kyungsoo wzrokiem, przypatrując się jego piżamie, oraz szaliku na szyi.
OdpowiedzUsuń- Dobry wieczór...- powiedziałam cicho, próbując jakoś zakryć spalony biszkopt, którego chciałam się jak najszybciej pozbyć.- Co tu robisz..o tej godzinie?- spytałam pewniej, udając, że jestem zaczytana w książce, jednak co chwile zerkałam na starszego, kontrolując to co robi.
Śmieszył mnie trochę jego wygląd. Dresowe spodnie i podkoszulka do tego wszystkiego granatowy szalik na szyi. Czy on w nim śpi?!
Wyciągnąłem mleko z lodówki i nalałem do małego garnuszka, by zaraz potem podgrzać go na ogniu.
OdpowiedzUsuń- Przyszedłem zrobić sobie kakao, a ty co tutaj palisz? - zapytałem śmiało.
Dziewczyna wyglądała na nieco speszoną, właściwie jej się nie dziwię, też by mi było wstyd. Od razu też przypomniało mi się jak sam pierwszy raz gotowałem, na szczęście ja nie spaliłem nigdy niczego, co zawdzięczam moim wrodzonym predyspozycją do gotowania.
Zrobiło mi się trochę jej żal, ale właściwie co miałbym z pomocy tej krukonce... Jednak czyste sumienie wydawało mi się dobrym argumentem.
- Może ci trochę pomóc? - zaoferowałem przelewając gorące mleko do kubka, posypując kakao i dodając miodu.
Obserwowałam dokładnie jak nalewa mleka do garnuszka, a słysząc jego słowa prychnęłam tylko cicho pod nosem.
OdpowiedzUsuń- Nic nie palę...-burknęłam cicho, przenosząc wzrok na spalone ciasto.- Próbuję polepszyć swoje umiejętności...- dodałam od razu, wywalając biszkopty do kosza. Było mi ich trochę szkoda...byłam wychowana, by niczego nie marnować.. jednak tego i tak nikt by nie zjadł.
- Uhm... jakbyś mógł...-pokiwałam głową, ponownie zerkając do książki.- Ale oczywiście nie chce cię tu zatrzymywać! Pewnie masz coś na głowie i no..- dodałam niepewnie, zerkając na zegarek. Było dość późno i wszyscy leżeli już pewnie w łóżkach, więc wątpię, żeby chłopak miał coś ciekawego do roboty o tej porze.
Otrzepałam dokładnie dłonie, które miały na sobie jeszcze pozostałości mąki i sięgnęłam po książkę, by podać ją starszemu.
- Muszę zrobić biszkopt... miał być taki jak z obrazka...ale coś mi nie wyszło.- westchnęłam cicho, nadmuchując policzki.- Powiedz mi tylko jak to zrobić, jeżeli masz trochę czasu.
- Twoje umiejętności, powiadasz - powtórzyłem, rozmyślając o tym, że właściwie dziewczyna zaoferowała mi kiedyś, iż może być kucharką. Szczerze, wątpiłem w to i nie chciałem być jej klientem...
OdpowiedzUsuńPopijałem ostrożnie gorące kakao i przyglądałem się jak Soojung wyrzuca spaleniznę do kosza. Mogła chociaż trochę zeskrobać, może pod spodem byłaby jadalna. Ech, trudno.
Zorientowałem się, że owe biszkopty wyglądały jak spody do tortu i wtedy mnie oświeciło. Przecież ja miałem nazajutrz urodziny! Czy była jakakolwiek możliwość, iż ona robiła mi tort urodzinowy? Pamiętam, że przy naszym pierwszym spotkaniu wspominałem jej o swoich urodzinach, a ona zadeklarowała mi, że coś upiecze. Czy to naprawdę możliwe?! W grudzie rzeczy wstydziłem się zapytać, ale w istocie bałem się rozczarowania jej odpowiedzią. Nie chciałem znać prawdy, choćby i dobrej...
- Wiesz, właśnie przez tak późną porę nie mam nic do roboty, dlatego chętnie ci pomogę - mówiłem, a w międzyczasie dopiłem mleko i odłożyłem kubek do zlewu. Praktycznie nigdy nie miałem nic do roboty, a spędzenie czasu z ognisto-włosom była faktycznie przyjemne i zawsze, gdy tylko mogłem, starałem się poświęcić jej uwagę. W głębi duszy miałem ją za pracowitą, ciepłą, bystrą i inteligentną dziewczynę z Ravenclaw, z którą oczywiście chciałem się zaprzyjaźnić i pewnie podświadomie szukałem byle jakiej okazji, żeby w jakiś sposób zbliżyć się do niej... - To twoje pierwsze ciasto?
Tak na marginesie, to Jung wyglądała jakby spędziła w kuchni całe popołudnie. Miała ubrudzony fartuch i dłonie całe z mąki, a jej mankiety mówiły same za siebie. Należało z tego wywnioskować, że naprawdę ciężko pracowała. Nic w tym złego, jeśli troszkę bym jej pomógł.
Ubrałem fartuch, który wisiał na wieszaku niedaleko lodówki i zbliżyłem się do Soojung, by spojrzeć do książki, którą mi przekazała. Upieczenie biszkoptu samo w sobie nie jest trudne, więc nie wiem dlaczego tak bardzo sugerowała się książka.
- Jeśli chcesz upiec swój pierwszy biszkopt to powinnaś porzucić nadzieję, że od razu wyjdzie ci tak wspaniały jak na obrazku w książce - zaznaczyłem, spoglądając w jej oczy, w których ujrzałem determinacje i ambicje. - Potrzebujesz 7 jajek, 1 szklankę cukru pudru i mąki tortowej, jedną trzecią szklanki mąki ziemniaczanej, łyżkę cukru waniliowego i szczyptę soli. Ubijasz pianę z białek jajka z solą, potem dodajesz stopniowo cukru, żółtka, przesiewasz mąkę i cukier waniliowy, w tym czasie nagrzewasz piekarnik na 170 stopni, nie na 200 jak tu piszą i już. Może przez to miałaś spalone ciasto... A tak właściwie to czemu nie użyjesz magii?
- Tak moje umiejętności!- skinęłam pewnie głową, nie spuszczając wzroku ze starszego.- Które niestety nie są najlepsze jeżeli chodzi o pieczenie ciast. -dodałam jeszcze, wzdychając cicho.- Yhm...pierwsze ciasto...u mnie w domu zawsze mama była od tego i nie chciała mnie dopuścić do robienia ciast. Po prostu kochała to robić.- uśmiechnęłam się delikatnie.
OdpowiedzUsuńByło mi wstyd przez to, że to właśnie Kyungsoo złapał mnie na tej nieudolniej próbie zrobienia biszkoptów. Chciałam, żeby tort, który dla niego zrobię był idealny. Musi być idealny i dobrze smakować. Przynajmniej chciałabym, żeby tak było. Mogłabym siedzieć w kuchni pewnie do jutra, aż w końcu wyszłoby mi dobre ciasto. Cieszyłam się jednak, że starszy zaoferował mi swoją pomoc. Przynajmniej będę miała pewność, że wszystko będzie tak jak powinno być, a przy okazji mogę spędzić z nim znowu trochę czasu. W sumie to nie znałam jego umiejętności kucharskich i nie wiedziałam, czy będzie potrafił mi pomóc.
Uniosłam kąciki ust, obserwując jak zakłada drugi fartuch i podchodzi do mnie, by zerknąć do książki. Słuchając uważnie jego słów, byłam już przekonana, że zna się na rzeczy i jego pomoc bardzo mi się przyda.
- Nie mogę użyć magi... chce zrobić to ciasto sama, ma być wyjątkowe... takie wiesz...od serca.- powiedziałam cicho
Z drugiej jednak strony, nie chciałam, żeby Kyungsoo wiedział, że to ciasto dla niego... chciałam mu zrobić niespodziankę i po prostu podłożyć pod jego pokój. Możliwe, że nawet nie wiedziałby od kogo byłby ten tort... chciałam, żeby po prostu wiedział, że ktoś o nim pamięta i w jakiś sposób świętuje razem z nim.
- Umm... wolisz bardziej owocowe ciasta... czy może czekoladowe?- spytałam cicho. Bałam się, że teraz się domyśli, co było wręcz pewne. Nie mogłam jednak nie zapytać, bo kompletnie nie widziałam co lubi, a chciałam mu dać coś co przypadnie do jego gustu... wtedy może zje chociaż kawałek.
Słowa dziewczyny na temat nie używania magii, wprawiły mnie w zdziwienie. Uważałem zupełnie tak samo jak ona, a nawet zrobiłem tak samo, gdy piekłem tort dla swojej byłej dziewczyny... Soojung i ja byliśmy podobni.
OdpowiedzUsuńSamo określenie "od serca" wydawało mi się wspaniałym gestem, nie zważywszy na to do kogo ma trafić ten wypiek. Po prostu dziewczyna chciała wykonać coś samodzielnie i włożyć w to swoje uczucia. Podziwiałem ją za to.
- To bardzo miły gest - stwierdziłem. Właściwie czerwono-włosa była jak dobra dusza, która na każdym kroku pokazywała swoją dobroć i oferowała pomoc. Miałem ją za naprawdę życzliwą osobę. Jednak nie miałem pewności czy to aby na pewno tort dla kogoś, czy może po prostu dla niej...
Moje wątpliwości zostały rozwiane przez pytanie krukonki. Nie wiem czy to była jakaś zabawa, ale postanowiłem się w nią zagłębić.
- Nie lubię ciast, torów ani innego rodzaju wypieków cukierniczych - oznajmiłem, chcąc się z nią trochę podroczyć... Byłem ciekawy jej reakcji, która za pewne byłaby zabawna.
- Miły gest hmmm... mam nadzieję, że uda mi się chociaż trochę uszczęśliwić tego kogoś.- powiedziałam cicho, spuszczając wzrok , którym zaraz zaczęłam błądzić bo brudnym blacie.
OdpowiedzUsuńByło na nim dosłownie wszystko. Pełno mąki, cukru, a nawet rozlane mleko. Spojrzałam na zegar, próbując oszacować ile mniej-więcej czasu już tutaj spędziłam... który i tak poszedł na marne, bo jego kolejne słowa, sprawiły, że zrobiło mi się bardzo przykro. Człowieku, czy ty cokolwiek lubisz?!
- Mhm... to szkoda...- mruknęłam cicho, przełykając ciężko ślinę.- Bo wiesz... pamiętasz jak ci mówiłam o torciku dla ciebie...i no...miał być dla ciebie.- dodałam niepewnie, zagryzając nerwowo wargi.- Ale skoro nie lubisz to... to może coś innego?- spytałam, unosząc wzrok by spojrzeć na starszego z nieśmiałym uśmiechem.
Widząc ją tak przygnębioną, doszedłem do wniosku, że źle zrobiłem... Jej załamana mina wprawiła moje serce w zakłopotanie i jak najszybciej chciałem, żeby znowu była tą entuzjastyczną Soojung jaką znałem.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam, to miał być żart - rzekłem, drapiąc się nerwowo po głowie. - Właściwie to uwielbiam wszystkie słodkie wypieki, wiesz? I naprawdę jestem mile zaskoczony tym, że pamiętałaś o mnie. Dziękuję! - ukłoniłem się, a zaraz po tym rzuciłem w jej kierunku pogodne spojrzenie.
Ognisto-włosa była taka zdeterminowana, by upiec mi ciasto. Nie mogłem nie być szczęśliwy. Nigdy nawet nie pomyślałbym, że mógłbym dostać od kogoś w Hogwarcie tak miły prezent. Prawdę powiedziawszy to myślałem, że te urodziny znowu spędzę w mało wyjątkowy sposób... Jej gest to zmienił.
- Moje ulubione to chyba jednak najbardziej te z owocami - oznajmiłem, a zaraz po tym położyłem swoją rękę na jej ramieniu. - Jung Soojung dziękuję i za razem przepraszam, że zniszczyłem ci tą miłą niespodziankę. Nawet nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy...
Czekałam tak cierpliwie, aż w końcu coś powie nie spuszczając z niego wzroku. Kiedy tylko usłyszałam jego słowa, poczułam jak coś się we mnie gotuje, a mój wzrok zmienił się w lodowaty.
OdpowiedzUsuń-Żart...? Uważaj, żebym to ja zaraz nie zrobiła jakiegoś żartu.- prychnęłam obrażona, zerkając kątem oka na blat, na którym znajdowało się wiele rzeczy, które mogłyby posłużyć mi jako broń. Uśmiechnęłam się jednak pod nosem, stwierdzając, że jeszcze z tym poczekam.
- Z owocami... myślałam w sumie o truskawkach, lub jagodach...lubisz?- spytałam, trochę się uspokajając. Zerknęłam na jego dłoń na swoim ramieniu, a słysząc jego kolejne zdanie nie mogłam wytrzymać i wyciągnęłam dłoń w stronę blatu, by chwycić nią trochę mąki, którą zaraz sypnęłam na chłopaka. Zeskanowałam wzrokiem jego białą twarz i wybuchnęłam głośnym śmiechem, klepiąc go po ramieniu.
- Pabo...nie będziesz już tak żartować, prawda?- próbowałam powstrzymać się od śmiechu, cały czas uważnie go obserwując.- Jesteśmy kwita... więc jak mam zrobić ten biszkopt?
Nie byłem dobry w żartach. Tak też można było stwierdzić i tym razem, bo dziewczyna poważnie się rozgniewała, jednak miałem nadzieję, że szybko jej minie. Tymczasem zapytała mnie o owoce, a ja bezwarunkowo odrzekłem "truskawki" i wtedy ona wykorzystała małą odległość jaka nas dzieliła, by ubrudzić mnie mąką...
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy byłem zły, bo miałem pełno mąki nawet i w włosach. Chciałem na nią podnieść głos, albo w ogóle wyjść i zostawić ją z tym wszystkim samą, Jednakże po krótkiej chwili uznałem to za mało złośliwy dowcip, a raczej dość niewinną zaczepkę.
- Oh, głupiutka... - szepnąłem, przymrużając przy tym oczy i, korzystając z okazji, także sięgnąłem po trochę mąki, by ubrudzić Soojung. Trzymałem ją dość mocno za ramię, tym samym odcinając drogę ucieczki i zwyczajnie w świecie sypnąłem na twarz krukonki biały proszek. - Teraz jest idealnie.
Nie miałem w zwyczaju bawić się jedzeniem czy tym podobne, ale tym razem poczułem się beztrosko jak dziecko. Zawsze gdy jestem z czerwono-włosom zapominam się, ale to właściwie sprawia, że czuję się szczęśliwy... A może ja po prostu przy niej... odżywam.
Zagryzłam mocno wargi, cały czas oczekując reakcji starszego. Bałam się trochę, że może poważnie się rozzłościć, ale z drugiej strony wyglądał tak śmiesznie, że warto było to zrobić. Nie spuszczałam z niego wzroku, do czasu, kiedy wyciągnął rękę w stronę blatu. Podążyłam za nią wzrokiem i od razu próbowałam się od niego odsunąć. Niestety trzymał mnie mocno za ramię, nie pozwalając mi uciec, przez co skończyłam z twarzą białą od mąki.
OdpowiedzUsuń- Pabo! - warknęłam trochę głośniej, sięgając po kolejną porcję mąki, która zaraz znalazła się na jego podkoszulce.- Nie wolno bawić się jedzeniem...ani mąką!- zaśmiałam się cicho, odgarniając dłonią mąkę z okolic oczu.- Koniec zabawy, bo nie starczy nam na ciasto.- dodałam jeszcze, sięgając po mały ręcznik, którym wytarłam swoją twarz. Podałam go chłopakowi i odwróciłam się w stronę blatu, mierząc wszystko wzrokiem.
- To od czego zaczynamy?
Trzeba było przyznać, dziewczyna miała temperament, bo zaraz po moim ataku, pobrudziła mi koszulkę mąką. Nie dało się ukryć, że tym razem się rozzłościłem. Zdjąłem szalik, odkładając go gdzieś na bok i zbliżyłem się do czerowno-włosej tak, że przylegałem do niej ciałem. Właściwie to ją ścisnąłem. Po co? Żeby mąka na moim ubraniu znalazła się też na jej. Tak, teraz to wydawało się sensowne i zabawne.
OdpowiedzUsuń- Więc przestańmy się bawić - odrzekłem, ocierając się jeszcze trochę o nią. W gruncie rzeczy był to dość odważny gest z mojej strony, ale traktowałem to tylko jako zabawę i ona zapewne też. - Dobrze, teraz już naprawdę przestaniemy, zgoda?
Odkleiłem się od krukonki, spoglądając na jej ubrudzone ubranie. W sumie to oboje wyglądaliśmy jakbyśmy upiekli chyba z kilkadziesiąt ciast, a tymczasem my nawet nie zaczęliśmy.
- No zmieszaj te składniki, o których ci mówiłem, a ja w tym czasie nastawię piec. Zacznij od ubicia białek - mówiłem, strzepując z siebie resztki mąki, a później nastawiłem odpowiednią temperaturę w piecu.
Całkiem przyjemnie czułem się spędzając czas z Jung Soojung. Pieczenie ciasta na własne urodziny wydawało się całkiem ciekawym doświadczeniem. Z drugiej strony można by rzec, że to ciut głupawe, ale ja cieszyłem się niezmiernie, że mogłem zrobić to z ognisto-włosom.
Spojrzałem na dziewczynę, chcąc choć na chwilę skupić jej wzrok na sobie...
Przełknęłam głośno ślinę, czując, że tym razem przesadziłam.
OdpowiedzUsuń- Wybacz...- wydusiłam z siebie i chciałam się odsunąć, lecz starszy zdążył do mnie podejść i przylec do mnie swoim ciałem. Wstrzymałam oddech na bliskość jaka między nami była. Dla mnie zdecydowanie za blisko, chociaż wiedziałam, że chłopak robi sobie tylko żarty. Mimo wszystko poczułam jak moje policzki pieką, a oddech staje się ciężki i nie równy. Próbowałam nie dać po sobie poznać, jak jego bliskość na mnie oddziaływała.
- Zgoda...- mruknęłam cicho i odetchnęłam głęboko, gdy chłopak się ode mnie odkleił. Zeskanowałam wzrokiem swoje brudne ubranie i zerknęłam na Kyungsoo, obmyślając jak się zemścić. Stwierdziłam jednak, że zrobię to później, tak by nie mógł się tego spodziewać.
- Tak jest szefie.- skinęłam głową i oddzieliłam białko od żółtka jajka, by zaraz zacząć je ubijać.
Myśl, że znowu mogę spędzić z krukonem czas, bardzo poprawiła mi humor. Bardzo przyjemnie było w jego towarzystwie, do tego robię teraz jedno z moich ulubionych zajęć.
-Coś nie tak?- spytałam cicho, przenosząc na niego wzrok, kiedy poczułam, że mnie obserwuje.
Kiedy tylko dziewczyna na mnie spojrzała, speszyłem się. Cała ta moja pewność siebie wyparowała, a ja odwróciłem wzrok. Mimo iż zwykle przy niej czułem się swobodnie to teraz odczuwałem pewne oznaki nieśmiałości i zakłopotania, szczególnie w okolicach policzków, które się zaczerwieniły. Nie zważywszy jednak na te objawy ponownie spoglądnąłem w czarne tęczówki kurkonki.
OdpowiedzUsuń- Muszę ci coś wyznać Jung Soojung - zacząłem, nieco nerwowo, ale po chwili uspokoiłem się, zdając sobie sprawę, że ona też przecież chwilę temu miała przyśpieszony oddech. - Wiesz... Gdybym cię nie spotkał, to nie wiem co by teraz ze mną było. Przeżywałem ostatnio naprawdę ciężkie chwile, a przy tobie to wszystko mija, dopiero teraz to pojąłem. Chciałbym móc nazwać cie przyjaciółką, ale nie wiem czy zasłużyłem...
Czułem się jak w jakimś amoku. Gdy tylko zorientowałem się co przed chwilą powiedziałem, policzki zaczęły mnie piec jeszcze bardziej. Przeniosłem swój wzrok na piec, przy którym stałem.
Swoją drogą byłem z siebie dumny, kilka miesięcy temu nie wyobrażałbym siebie w roli kogoś, kto mógłby prosić o tak odważne rzeczy. Dla innych wydawało się to błahe, ale dla mnie miało to wielką wartość, tym bardziej, że pytałem o to dziewczynę. Byłem jednak typem, który wierzy w przyjaźń między kobietą a mężczyzną, nie zważywszy na to jak się zaczęła. A moja i Soojung rozpoczęła się, gdy ja leżałem na niej... Jakkolwiek to brzmiało...
Gdy zauważyłam speszenie chłopaka, ściągnęłam brwi, próbując odgadnąć co chodzi mu po głowie. Może chciał mi powiedzieć, że ma mnie już dość i nie widzi naszej dalszej znajomości? Z równowagi wytrąciły mnie jednak, jego zaczerwienione policzki, które z chwilą na chwile, przybierały coraz intensywniejszy czerwony kolor. Wsłuchałam się uważnie w jego wypowiedź, a kiedy tylko usłyszałam słowo ''przyjaciel'' moje serce ponownie zabiło szybciej. Trudno mi było zawierać nowe znajomości, a co dopiero przyjaźnie. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem, próbując zamaskować to jak bardzo chłopak mnie zadziwił i jednocześnie uszczęśliwił.
OdpowiedzUsuń- Kyungsoo...uhm... nie spodziewałam się tego, ale... oczywiście, że możesz nazwać mnie swoją przyjaciółką.- skinęłam powolnie głową, ani na chwile nie przestając się uśmiechać.- Co to za pytanie? - zaśmiałam się cicho, nie spuszczając z niego wzroku.
Widać, że było to dla niego trudne wyzwanie. Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy krukon odwrócił ode mnie wzrok. Wydawało mi się to bardzo urocze...
- Cieszę się... cieszę się, że podjąłeś ten temat... ja bym pewnie tego nie zrobiła.
Wsłuchując się w słowa dziewczyny, sięgnąłem po mały czerwony ręczniczek.
OdpowiedzUsuńByłem przekonany, że Soojung nie odwzajemni mojego uczucia. Taka ciekawa osoba ma zapewne wielu przyjaciół i to dużo lepszych niż kujon z Ravenclaw. Zdziwiłem się znacznie, gdy pozwoliła mi nazywać siebie "przyjaciółką". Była to dla mnie dość krępujące i odkrywcze. Rzadko zawierałem znajomości, a jeszcze rzadziej proponowałem komuś przyjaźnie, jednakże uznałem, że tym razem warto było zaryzykować...
- Naprawdę?! - zdziwiłem się. - Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy... - mówiłem coraz ciszej, ściskając w dłoni materiał ręcznika. - Jung Soojung, ja mam naprawdę niewielu przyjaciół, dlatego też trudno było mi się przełamać. Mam nadzieję, że cię tym w żaden sposób nie przestraszyłem...
Spojrzałem na krukonkę, chcąc zobaczyć jej reakcję. Była taka uśmiechnięta, prawie niczym małe dziecko. Aż samemu chciało mi się śmiać, bo czerwono-włosa nadal miała na buzi mąkę.
Zbliżyłem się ostrożnie do niej i złapawszy za kawałek ręcznika, przyłożyłem do policzków Soojung, ścierając tym samym resztki mąki. Starałem się być delikatny i ostrożny.
- Moja przyjaciółka nie powinna być ubrudzona mąką - rzekłem, a zaraz po tym odłożyłem ścierkę i pierwszy raz posłałem jej mały, ale jakże szczery uśmiech.
Podążyłam wzrokiem za jego dłonią, zatrzymując wzrok na czerwonym ręczniczku. Przez moment zastanawiałam się do czego ma mu posłużyć, ten ręczniczek. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że jesteśmy cali ubrudzeni mąką, a ja się szczerzę jak głupia. Odkaszlnęłam tylko cicho, przestając w końcu się uśmiechać, ale cały czas spoglądając na krukona pogodnym wzrokiem.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę... skąd takie zdziwienie? - spytałam, przechylając lekko głowę w bok. - Wystraszyłeś? Nie no coś ty... wręcz przeciwnie. Naprawdę bardzo się cieszę. - uniosłam lekko kąciki ust, kiwając powolnie głową. - Achh i Kyungsoo... mów do mnie po prostu Soojung, dobrze? - dodałam z lekkim rozbawieniem.
Zdziwiłam się trochę na kolejne zachowania chłopaka, gdyż tak po prostu podszedł do mnie i zaczął wycierać mi policzki kawałkiem ręcznika. Stwierdziłam jednak, że to bardzo miły gest, a jego kolejne słowa sprawiły, że parsknęłam cichym śmiechem.
- Dziękuję bardzo przyjacielu.- ukłoniłam się lekko i wróciłam do robienia ciasta.
Kiedy przygotowałam już wszystko wedle instrukcji chłopaka, wsadziłam blachę z ciastem na biszkopt do rozgrzanego piekarnika i odwróciłam z powrotem do starszego.
- No to jedno mamy z głowy...co dalej?
Nie miałem bladego pojęcia, że dziewczyna aż tak bardzo mnie polubiła, iż zareaguje z takim entuzjazmem. To wszystko nieco mnie uspokoiło i wprawiło w jeszcze lepszy nastrój. Poza tym Soojung zaproponowała mi abym zwracał się do niej po imieniu. To wszystko było naprawdę niesamowite... Ten tort, ta nowa przyjaźń...
OdpowiedzUsuńDziewczyna skończyła szybko ciasto i włożyła go do pieca. Zastanawiałem się co jeszcze należało przygotować i stwierdziłem, iż bita śmietanka będzie tutaj pasowała idealnie.
- Soo-Soojung, to może zrobimy krem? - zaproponowałem, drapiąc się po głowie, a przy okazji strzepując jeszcze drobinki mąki. - Lubisz bitą śmietankę?
Właściwie to głupio było mi tak robić z nią tort dla siebie na urodziny. Mogłem posłać ją do pokoju, a samemu skończyć... Za dużo razy ją wykorzystywałem...
- Krem? - zastanowiłam się chwilę, rozglądając po blacie. Chwyciłam zaraz szybko miseczkę i otrzepałam ją z mąki, która tak jak już zauważyłam wcześniej..była po prostu wszędzie.
OdpowiedzUsuń- Lubię... a najbardziej właśnie z truskawkami. - skinęłam głową i wyjęłam z lodówki śmietanę, z której zaraz zaczęłam ubijać bitą śmietanę. - Ale myślisz, że będzie ona pasować? - zerknęłam na starszego. - W sumie to torcik z owocami więc powinna, prawda? - dodałam cicho, dosypując odrobinę cukru, do masy, która stawała się coraz bardziej puszysta.
Chwyciłam zaraz łyżkę i nabrałam na nią trochę bitej śmietany, by zaraz podsunąć ją pod usta starszego.
- Powiedz 'Aaa'! - zaśmiałam się cicho, czekając, aż chłopak rozchyli wargi.
Dziewczyna pracowała jak burza. Gdy tylko wypowiedziałem słowa"bita śmietanka", ta od razu zaczęła działać, aż sam się dziwiłem. Może rzeczywiście była dobrą kucharką.
OdpowiedzUsuńChwilę później Soojung już podsuwała mi łyżkę pod nos. Miałbym spróbować? Tego? Trochę się bałem, no bo co zrobić, gdy ktoś wciska ci łyżkę z czymś niewiadomym do spróbowania?! Nie wiem dlaczego, ale źle mi się to kojarzyło. Jakoś nie chętnie otworzyłem usta i ledwo liznąłem zawartości łyżeczki...
- Soojung! Jest pyszne - wypowiedziałem entuzjastycznie, spojrzałem kątem oka na ognisto-włosom i oblizałem łyżkę ponownie, tym razem zlizując wszystko. Wziąłem delikatnie łyżkę dziewczyny i nabrałem bitej śmietanki z miski. Znowu poczułem jak moje kubki smakowe się pobudzają... Nabrałem po raz kolejny i tym razem skierowałem łyżkę w stronę krukonki. - Teraz ty powiedz "Aaa".
Szczerze powiedziawszy traktowałem to jak przyjemną zabawę. Z Jung Soojung naprawdę potrafiłem się zgrać i razem miło spędzić czas. Gdyby nie ona...
Oświeciła mnie myśl, iż należałoby już przygotowywać owoce, ale właściwie to prócz truskawek jakie można jeszcze zastosować?
- Teraz należałoby się zająć owocami - stwierdziłem, od razu spoglądając
na nią pytająco. - Hej, a tak właściwie to jakie owoce? Ja praktycznie lubię każde, ale truskawki muszą być na pewno!
Przewróciłam tylko teatralnie oczami, widząc niechęć chłopaka do spróbowania bitej śmietany, którą zrobiłam. Bez paniki...przecież cię nie otruję, człowieku..! Prawie, że klasnęłam w dłonie, kiedy zlizał odrobinkę puszystej masy z łyżki, którą zaraz dokładnie całą oblizał.
OdpowiedzUsuń- No widzisz... niepotrzebnie się bałeś. - pokazałam mu język, chcąc ponownie nabrać na łyżkę trochę bitej śmietany. Zanim jednak to zrobiłam, krukon zdążył zabrać mi łyżkę, którą zaraz podsunął pod moje usta.
- Aaa~! - mruknęłam chyba zbyt przesłodzonym głosikiem i oblizałam dokładnie łyżkę, stwierdzając, że chyba pierwszy raz wyszła mi taka dobra bita śmietana.
Na jego kolejne słowa, oparłam ręce na biodrach i ściągnęłam brwi, zastanawiając się nad tym, jakie owoce moglibyśmy jeszcze dołożyć do tortu.
- Ugh...właściwie to nie wiem... może banany?! Gruszki...pomarańcze? - wymieniłam, cały czas się zastanawiając.- W sumie musi wszystko do siebie ładnie pasować... jak myślisz co będzie najlepsze? - spojrzałam w końcu na Kyungsoo cały czas marszcząc brwi.
Skrzywiłam się zaraz lekko, gdy zauważyłam ile pracy jeszcze nas czeka.Ale z drugiej strony, mogę ten czas przynajmniej miło spędzić wraz ze starszym.
Soojung wręcz uroczo zlizała śmietankę z łyżki, aż miałem ochotę zachichotać... Nie zrobiłem tego jednak, by nie wprowadzać ją w zakłopotanie. W sumie gdyby ktoś tu nas nakrył, pomyślałby, że jesteśmy parą... Od razu spoważniałem.
OdpowiedzUsuńZdziwiłem się na propozycję krukonki. "Że co? Banany w cieście?! Pierwsze słyszę, a o gruszkach to już raczej nie wspomnę". Jednakże po głębszych przemyśleniach, doszedłem do wniosku, że może warto spróbować czegoś nowego i z tego duetu wybrałem banana jako nowicjusza w moim urodzinowym torcie.
- To trochę trudne, ale myślę, że truskawki, banany i pomarańcze mogą być ciekawym połączeniem - powiedziałem, lustrując wzrokiem zachowanie Soojung. - Czemu się tak krzywisz? Wolisz cytrynę?
Miałem małe wątpliwości; mogłem wybrać tort czekoladowy, to może nie byłoby tyle pracy, ale w sumie przy topieniem czekolady też można się narobić. Sam już nie wiedziałem. Przeze mnie Soojung musiała spędzać wieczór w kuchni, zamiast spotkać się z swoimi przyjaciółmi... Jestem Trollem, przecież też jestem jej przyjacielem! Ale i tak miałem poczucie winy.
- Dobrze, więc niech będzie taki zestaw. - pokiwałam głową i sięgnęłam po banana, którego zaraz zaczęłam obierać ze skóry. - Umyj truskawki, albo obierz pomarańcze. - zerknęłam na starszego, krojąc gołego banana w plasterki.- Nie... nie wolę cytryny..- zaśmiałam się cicho, kręcąc przecząco głową. - Krzywię się, bo zostało nam jeszcze dużo pracy, a chciałabym mieć już ten tort gotowy i się nie martwić, że nie wyjdzie...- dodałam jeszcze, wzdychając pod nosem.
OdpowiedzUsuńSpojrzałam na zegar, który wybijał już późną godzinę. Przeniosłam wzrok, ponownie na krukona, który wydawał się być już bardzo zmęczony. Poczułam się głupio, że przez moje fatalne umiejętności pieczenia ciast, Kyungsoo postanowił pomóc mi w jego robieniu.
- Wiesz... jeżeli jesteś zmęczony to możesz już iść... myślę, że poradzę sobie sama. - pokiwałam głową, posyłając mu ciepły uśmiech. - Po za tym co to za niespodzianka, skoro będziesz przy robieniu tego ciasta?!
Wykonałem polecenie Soojung i zabrałem się za oczyszczenie truskawek, które nalazłem w lodówce. Wyjąłem także pomarańcze. Staranie filetowałem je, by zachować tylko to co najlepsze. Czując tylko ich intensywny zapach od razu chciałem już kilka zjeść, z trudem jednak się powstrzymałem.
OdpowiedzUsuń- Jasne, że wyjdzie, robimy go razem - odpowiedziałem, spoglądając kątem oka na czerwono-włosom. - I wcale nie jestem zmęczony. Może tylko trochę senny przez te kakao...
Zamilkłem na chwilę, zastanawiając się nad słowami krukonki. W gruncie rzeczy miała rację, ale jej gest, nawet wiedząc o nim, sam w sobie był niespodzianką, nadal. Czułem się szczęśliwy, wiedząc, że ktoś o mnie pamiętał w właściwie tak ważnym dniu.
- To nadal jest niespodzianka - zaznaczyłem i po chwili zwłoki dodałem. - Ja nigdzie się nie ruszam, chcę tu zostać aż do północy...
Miałem nadzieję, że ona także zostanie ze mną i będzie trochę świętować moje urodziny. Nawet gdyby chciała odejść, ja zatrzymałbym ją... Nie chciałem być znowu samotny, a mając taką osobę, taką przyjaciółkę... grzechem byłoby nie poczęstowaniem jej tortem, który właściwie sama pragnęła zrobić. Byłoby to bardzo niegrzeczne!
Słysząc jego słowa, uśmiechnęłam się tylko pod nosem i skinęłam głową, odkładając plasterki banana do miseczki.
OdpowiedzUsuń- To dobrze... nie chcę, żebyś się tutaj męczył. - stwierdziłam cicho, sięgając po umyte przez chłopaka truskawki i zaczynając je kroić na dwie połówki.
Naprawdę nie chciałam, żeby siedział tutaj ze mną z przymusu. Poza tym ten tort miał być niespodzianką...a on właśnie pomaga mi go robić. Chociaż w sumie, gdyby nie on to nie wiem czy cokolwiek bym upiekła i mogę spędzić miło czas w jego towarzystwie.
- Ochh naprawdę? Skoro tak mówisz...cieszy mnie to bardzo. - uśmiechnęłam się do siebie, zerkając na krukona.- Mam nadzieję, że miła niespodzianka, hmm?! - dodałam zaraz szybko z lekkim rozbawieniem.
Kiedy skończyłam kroić truskawki, odłożyłam je również do miseczki, kradnąc przedtem jedną połówkę. Gdy usłyszałam dźwięk, oznaczający, że nastał już odpowiedni czas do wyjęcia ciasta, sięgnęłam po grubą rękawicę i otworzyłam piekarnik i chwytając gorącą blachę, wyjęłam ją szybko na blat.
- Udało się?? - spytałam z nadzieją, przyglądając się ładnie wyrośniętemu biszkoptowi.
- Bardzo miła, nigdy nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił - wyjawiłem, nieśmiało drapiąc się po policzku.
OdpowiedzUsuńKiedy dziewczyna skończyła z truskawkami i włożyła do miseczki, to pozwoliła sobie poczęstować się jedną, więc dlaczego ja także nie mógłbym sobie zjeść kawałka pomarańczy. Gdy ona sięgała po rękawice, ja zjadłem jeden plasterek. Były naprawdę pyszne, pewnie miały w sobie trochę magi, albo rosły na magicznej ziemi lub nawozach...
- Tylko uważaj - wypowiedziałem prędko w jej stronę, a zaraz po tym zacząłem ją asekurować. Zamknąłem za nią piec i wejrzałem na biszkopty. Ich aromat rozniósł się po całej kuchni, a wyglądem rzeczywiście przypominały jak te z książki.- Udało ci się, zrobiłaś to! Dobra robota.
Cieszyłem się razem z czerowno-włosom. Tym razem wszystko jej się udało, dzięki mojej małej pomocy oczywiście, ale jej entuzjazm udzielił się także mi. Poklepałem ją ostrożnie po ramieniu i uśmiechnąłem się delikatnie. Naprawdę byłem z niej dumny...
- Teraz tylko poczekajmy aż ostygną, rozkroimy je i możemy przystroić.
- Naprawdę? Ciesze się w takim razie, że jestem pierwsza. - uśmiechnęłam się szerzej, czując jak robi mi się ciepło na sercu. Słysząc jego kolejne słowa, ucieszyłam się jeszcze bardziej. Teraz już mogłam być pewna, że tort dla Kyungsoo, na pewno się uda.
OdpowiedzUsuń- Yah... udało się, dzięki twojej pomocy. Gdyby nie ty, to pewnie ponownie by się spaliło. - zaśmiałam się cicho, kiwając głowa na potwierdzenie swoich słów.
- A jak będziesz chciał go przystroić, hmm? Jakaś specjalna kolejność co do owoców? - zaśmiałam się cicho, trącając ramię chłopaka tym swoim.
Po upływie dłuższej chwili, wyjęłam ostrożnie biszkopt i sięgnęłam po nóż. Nachyliłam się nad ciepłym ciastem i przełykając głośno ślinę, zaczęłam go kroić. Robiłam to najdokładniej i ostrożnie, by części były równe. Rozłożyłam biszkopty na boku i stanęłam przy podstawie.
- To jak teraz? - spojrzałam na Kyungsoo, przechylając lekko głowę w bok.
Pokiwałem twierdząco głową i przetarłem oko. Czułem się lekko speszony, no bo Soojung była jedyną, która okazała mi tyle serca. Nie wiedziałem już czy mam to traktować osobiście czy może bardziej jako jakąś akcję charytatywna. Pewnie o każdego swojego przyjaciela tak dbała i piekła mu tort na urodziny...
OdpowiedzUsuń- Przecież ja nic takiego nie zrobiłem - wymamrotałem, a po chwili dodałem nieco pewniej. - Myślałem, że w sumie chciałbym żebyś to sama wymyśliła, a ja zakryję sobie oczy, albo się obrócę, żebym miał niespodziankę, co ty na to?
Po tych słowach rozejrzałem się za swoim szalikiem i byłem gotowy, by sięgnąć po niego i zawiązać sobie oczy, w oczekiwaniu aż ognisto-włosa skończy przystrajać wypiek.
Ten szalik tyle już ze mną przeszedł, a ciągle miał się dobrze. Byłem wdzięczny losowi, że miałem tak wspaniałą pamiątkę po rodzicach. Ciekawe czy gdyby żyli, to spędzałbym z nimi swoje urodziny i również piekł tort z matką? Niestety już nigdy się tego nie dowiem...
Ale to nie pora by się nad sobą użalać. Obok mnie pracowała najbardziej wielkoduszna osoba chyba w całym Hogwarcie... Tak, dla mnie była szlachetną czerwono-włosom. Byłem dumny, że mogłem ją nazwać przyjaciółką, choć tak naprawdę nie znaliśmy się za dobrze. Miałem zamiar rozwijać tą znajomość, poznać bardziej jej bezinteresowność i łaskawość. Kto wie, a może naprawdę staniemy się wspaniałymi przyjaciółmi. Nie chciałem się tylko kolejny raz zawieść, dlatego próbowałem być neutralny i przez to miałem mieszane uczucia...
- Jak to nic takiego nie zrobiłeś? Wytłumaczyłeś mi to lepiej niż ta książka ugh... - pokiwałam głową na swoje słowa, puszczając oczko w jego stronę. - S-sama... uhm a co jak ci się nie spodoba? Nie jestem zbyt kreatywną osobą, jeżeli chodzi o takie rzeczy. - mruknęłam cicho, wysuwając delikatnie dolną wargę. - Ale niech będzie...spróbuje! Wiec już.. odwracaj się! - machnęłam na niego ręką, żeby zrobił to o co go poprosiłam i odwróciłam się w stronę kuchennego blatu.
OdpowiedzUsuńDłuższą chwilę myślałam, jak powinno to wszystko wyglądać. Nie miałam bladego pojęcia od czego powinnam zacząć, gdyż było to moje pierwsze ciasto. Domyśliłam się jednak, że najpierw powinnam posmarować biszkopt bitą śmietaną... mam nadzieję, że trafie domyślam. Chwyciłam miskę z białą, puszystą masą i zaczęłam dokładnie ją rozprowadzać po podstawie mojego tortu. Sięgnęłam następnie po szklane naczynie z plasterkami banana, które zaraz zaczęłam układać i delikatnie dociskać do bitej śmietany. Gdy wykorzystałam już całą zawartość miseczki, położyłam ostrożnie drugi okrągły kawałek biszkoptu i również go delikatnie docisnęłam. Powtórzyłam rozprowadzanie bitej śmietany na cieście i tym razem ułożyłam na nim kawałki pomarańczy, dokładając następnie ostatni już kawałek puszystego ciasta. Kiedy wykorzystałam już całą białą masę na pokrycie ostatniej warstwy biszkopta, sięgnęłam po truskawki, z których zaczęłam układać małe serduszko. Wypełniłam wzór czerwonymi połówkami owocu i odsunęłam się trochę by zmierzyć swoje dzieło wzrokiem. Westchnęłam tylko cicho niezbyt zadowolona ze swojej pracy, nie odrywając wzorku od tortu.
- Chyba już...- powiedziałam cicho, nie będąc pewna, czy na pewno mogę to pokazać starszemu.
Wiedziałem, że nie będę mógł wytrzymać nie podglądając, dlatego sięgnąłem po swój szalik, tak jak planowałem i zawiązałem go sobie ostrożnie na oczach. Ogarnęła mnie ciemność. Dziwnie się czułem, bo kiedy odruchowo zamknąłem oczy, widziałem tylko oczami wyobraźni czerwone włosy towarzyszki. Naprawdę to one robiły na mnie największe wrażenie, zaraz po ciepłym charakterze Soojung.
OdpowiedzUsuń- Liczę na twoją wyobraźnie - oznajmiłem, a po chwili dodałem. - Ale nie jestem wybredny i wszystko mi się spodoba.
Ten wieczór był dla mnie naprawdę ważny. Nie licząc tego, że niebawem miała wybić północ i tym samym miały być moje urodziny, to jeszcze obok siebie posiadałem kogoś takiego jak czerowno-włosa. Nie wiem czy nasze spotkanie było przypadkowe, a może to zrządzenie losu. Po prostu dzięki niej odzyskiwałem siły życiowe...
- Naprawdę mogę już odsłonić szal? - zapytałem niepewnie, ale po chwili już go zdjąłem, mając jednak nadal przymknięte oczy. - No to otwieram - po tych słowach spojrzałem na blat, na którym stał wypiek. Cały tonął w bitej śmietanie, a na samej górze dostrzegłem coś na kształt serduszek, zrobionych z truskawek.
Mimowolnie otworzyłem buzie z zachwytu. Był naprawdę uroczy. Poczułem jak robi mi się ciepło na sercu. Nikt nigdy nie zrobił czegoś tak banalnego, a zarazem niezwykłego. Tak, to tylko zwykły tort, ale za to wykonany przez przyjaciela. Tutaj liczył się gest i chęci, za które najbardziej byłem wdzięczny.
- On-on jest imponujący - stwierdziłem, od razu spoglądając na krukonkę i wtedy na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio tak się cieszyłem. - Dziękuję, dziękuję ci! - złapałem ją za dłonie i potrząsałem nimi. Byłem jej tak bardzo wdzięczny. Za to, że tyle razy poświęciła mi uwagę i czas...
- Tak... możesz odsłonić. - powiedziałam niezbyt przekonanym głosem.
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie za bardzo podobał mi się ten tort. Miałam nadzieję, że będzie wyglądać lepiej...że uda mi się zrobić coś niezwykłego i oryginalnego. Tym czasem, wygląda to tak jakbym poszła po prostu na łatwiznę. Nie wiedziałam też, jak spodoba się to chłopakowi. W końcu te serduszka... czy nie jest odrobinę za słodko?
- Naprawdę..? - spytałam cicho niedowierzając jego słowom, jednak widząc jego szeroki uśmiech, sama nie wytrzymałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Miałam nadzieję, że krukon był ze mną szczery, a jego piękny uśmiech tylko mnie w tym upewniał.
- Yah nie ma za co... - zaśmiałam się cicho, kiedy starszy złapał moje dłonie i zaczął nimi potrząsać. Miło patrzyło się na takiego szczęśliwego Kyungsoo... jak zupełnie inna osoba. Cieszyłam się bardzo, że to właśnie ja, chociaż trochę go uszczęśliwiłam.
Zadowolona z siebie, zdjęłam ubrudzony mąką fartuch i odwiesiłam go na odpowiednie miejsce. Pozbierałam wszystkie brudne naczynia i pozmywałam je. Przetarłam wilgotną szmatką, blaty i ponownie spojrzałam na zegar, który już wskazywał północ.
- To co... ja będę się już zbierać, nie chce ci przeszkadzać. - odkaszlnęłam w końcu, stając na przeciw chłopaka. - Wszystkiego najlepszego Kyungsoo... i mam nadzieję, że torcik będzie ci smakował. - uśmiechnęłam się ciepło i skinęłam głową, po czym ruszyłam w stronę wyjścia z kuchni.
Nie chciałam go jeszcze opuszczać, mogłabym zostać tutaj nawet całą noc. Nie byłam jednak pewna, czy krukon chce spędzić ze mną jeszcze trochę czasu, więc wolałam się nie narzucać i po prostu dać mu już spokój.
W czasie gdy ja podziwiałem nadal tort ona szybko posprzątała. W oka mgnieniu zajęła się naczyniami, a ja nie chcąc byś gorszy, sięgnąłem po szmatę i przetarłem je na sucho.
OdpowiedzUsuńByłem jednak trochę zdezorientowany. Nie zdążyłem nawet zareagować a dziewczyna już chciała opuścić kuchnie i mnie... Czy ona naprawdę wyobrażała sobie, że dam jej tak po prostu odejść. Miałem nadzieje, że te urodziny będą inne, że po raz pierwszy w Hogwarcie będę mógł je z kimś spędzić, a tymczasem ona chciała mnie zostawić... Nie mogłem na to pozwolić!
Szybko zrzuciłem z siebie fartuch i pobiegłem za nią, tym samym znowu łapiąc ją za rękę.
- Jung Soojung! - krzyknąłem, chcąc maksymalnie zwrócić na siebie jej uwagę. - Nigdzie nie pójdziesz! Co ty wyprawiasz?!
Nie do końca kontrolowałem wtedy siebie i swoje zachowanie. Prawdę mówiąc byłem zdesperowany i łaknąłem czyjeś bliskości. Szczególnie, iż miejsce miały właśnie moje urodziny. Nic w tym dziwnego, że chciałem je spędzić z kimkolwiek. Jednakże czerwono-włosa nie należała do byle kogo. Lubiłem ją i to właśnie ją chciałem mieć teraz przy sobie...
- Zostań... - jęknąłem, spuszczając głowę. Zwróciłem uwagę na nasze splecione dłonie i wtedy szybko puściłem rękę dziewczyny. - Wiesz, ja... Myślałem, że ze mną zostaniesz. Spędzisz choć chwilę, świętując moje urodziny - przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem w jej oczy. - Widzisz, ja zawsze byłem w ten ważny dzień samotny, nigdy nie spędziłem je w Hogwarcie z kimś bliskim...
Kiedy już prawie wyszłam z kuchni, poczułam jak Kyungsoo łapie mnie za rękę. Odwróciłam się od razu w jego stronę i spojrzałam na niego lekko przestraszonym wzrokiem, kiedy podniósł na mnie głos.
OdpowiedzUsuń- J-ja myślałam... ugh...myślałam, że masz jednak jakieś plany. - zaczęłam cicho, skupiając wzrok na naszych splecionych dłoniach.
Poczułam jak robi mi się gorąco, sama nie wiedziałam nawet dlaczego. Może dlatego, że poczułam się ponownie dla niego ważna... w końcu chciał spędzić ze mną swoje urodziny. Zastanawiało mnie jednak czy chce, żebym została bo naprawdę mnie lubi czy po prostu...by nie był sam. Przypomniała mi się jednak sytuacja z przed chwili, kiedy spytał mnie czy może nazywać mnie przyjaciółką... myślę, że byle kogo by o to nie zapytał. Uśmiechnęłam się więc do niego ciepło i pokiwałam powolnie głową.
- Dobrze zostanę... będzie mi bardzo miło...tylko nie mów Jung Soojung...dziwnie się czuję, gdy tak mówisz. Nazywaj mnie po imieniu...lub Krystal...tak nazywają mnie rodzice. - poklepałam go delikatnie po ramieniu i tym razem to ja złapałam go za rękę i zaprowadziłam w stronę toru.
- Omo Kyungsoo! A świeczki!?! - puściłam jego dłoń i zaczęłam rozglądać się po kuchni.
Od razu odżyłem, gdy dziewczyna zadeklarowała się, że jednak zostanie. Zaraz po tym złapała mnie za dłoń. Nie wiem, ile razy tej nocy trzymaliśmy się za ręce, ale nie wydawało mi się to w żaden sposób nieodpowiednie. Wręcz przeciwnie, przyjemnie było czuć jej ciepło...
OdpowiedzUsuń- Krystal brzmi zbyt wyjątkowo... - stwierdziłem, a po chwili dodałem. - Może jednak powinienem zostać przy Soojung.
Znowu przeniosłem wzrok na nasze dłonie i poczułem jak moje serce zaczęło głośno bić, a policzki poczynały mnie lekko piec. Czy tak aby na pewno robią przyjaciele...? Wydawało mi się, że nie ma w tym nic złego, ale to w jakiś sposób wprawiało mnie w podekscytowanie... Z myśli wyrwał mnie krzyk krukonki i od razu rozdzieliliśmy nasze ręce.
- Tak, świeczki... - powtórzyłem, nieco przerażonym tonem.
Nie chciało mi się ich szukać, a przede wszystkim nie chciałem by ona musiała rozglądać się za nimi po tej wielkiej kuchni, w której była niezliczona ilość szafek i półek. Dlatego szybko z kieszeni wyciągnąłem różdżkę i wypowiedziałem następujące słowa "Accio świeczki". Nagle jedna z kilkudziesięciu szafek otwarła się a w moich dłoniach pojawiło się pudełko.
- Znalazłem - zażartowałem, chowając różdżkę do tylnej kieszeni spodni i podałem świeczki ognisto-włosej.
- Jest wyjątkowe...dla wyjątkowych osób. Jesteś wyjątkowy, więc możesz tak mówić. - powiedziałam cicho, uśmiechając się pod nosem.
OdpowiedzUsuńKyungsoo był dla mnie bardzo wyjątkową i ważną osobą. Był po prostu przyjacielem. Nadal nie mogę wyjść ze zdziwienia, że mnie polubił... wystarczy spojrzeć chociażby na nasze pierwsze spotkanie. W tamtej chwili od razu pomyślałam, że stanie się on osobą, która będzie mnie unikać i nienawidzić...bardzo szybko zrażam do siebie nowo poznane osoby. W przypadku krukona, było jednak inaczej. Polubiliśmy siebie nawzajem i zostaliśmy przyjaciółmi...
Spojrzałam na starszego, który akurat w tym momencie wyciągał z kieszeni różdżkę. Ściągnęłam brwi, krzyżując ręce na piersiach, gdyż chciałam wszystko zrobić bez pomocy magii. Rozglądając się jednak po kuchni, stwierdziłam, że byłoby za dużo szukania i w końcu odpuściłam chwytając pudełko świeczek. Podeszłam do tortu i wbiłam w niego pięć świeczek naokoło jednego z serduszek, które było mniej-więcej na środku ciasta. Sięgnęłam po zapałki, które przypadkiem znalazłam wcześniej i zapaliłam każdą z nich. Chwyciłam talerz na którym stał tort i odwróciłam się do chłopaka z szerokim uśmiechem.
- Myśl życzenie i zdmuchuj świeczki!
Ponownie się zawstydziłem. Jak ktoś taki jak ja mógł być wyjątkowy? Właściwie to tak, byłem niespotykanym dziwakiem i trollem, więc w sumie, czemu by nie.
OdpowiedzUsuńPrzypatrywałem się uważnie, jak Soojung wkładała świeczki do tortu. Na mojej twarzy znowu pojawił się niekontrolowany uśmiech, przez co miałem ochotę się schować. Nie chciałem ponownie spoglądać na dziewczynę, bo pewnie poczułbym się jeszcze bardziej zawstydzony. Czy ona zdawała sobie sprawę, jak bardzo jej miłe gesty wprawiały mnie w zakłopotanie. Przez nią odzyskiwałem wiarę w ludzi... Wiarę, że jeszcze można spotkać w życiu kogoś dobrego.
Zamknąłem oczy. Pomyślałem o wszystkim co do tej pory sprawiało mi przyjemność i radość. Wszystkie jednak moje myśli wracały do tej dziewczyny, więc nie pozostało mi nic innego, jak pomyśleć życzenie związane z tą osobą.
Chciałbym... Chciałbym, by znajomość z Jung Soojung się rozwinęła... Pragnę często spędzać z nią czas, bo przy niej czuje, że żyję...
Po tych słowach wypowiedzianych w myślach zdmuchnąłem świeczki i spojrzałem na pogodną twarzy krukonki. Zacząłem chichotać, co musiało wydawać się dziwnie, ale zaraz po tym rzekłem podekscytowany:
- Nie mogę się doczekać aż go spróbujemy, no dalej Soojung, pokrój go!
Przyglądałam się tak twarzy Kyungsoo, na której gościł uroczy uśmiech. Naprawdę polubiłam widzieć go takiego, a wiedząc, że to między innymi dzięki mnie, czułam się jeszcze bardziej szczęśliwa. Zawsze chciałam uszczęśliwiać ludzi, lecz nigdy mi to nie wychodziło. W końcu jednak udało mi się dać odrobinę szczęścia, chociaż jednej osobie.
OdpowiedzUsuńCzekałam grzecznie, kiedy zamknął oczy, cały czas trzymając mocno talerz z dosyć ciężkim tortem. Przestraszyłam się lekko, kiedy chłopak nagle zdmuchnął świeczki, lecz słysząc jego chichot, sama nie wytrzymałam i zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Mogę wiedzieć jakie było twoje życzenie, hmmm? - spytałam z uśmiechem, odkładając ciasto z powrotem na blat i wyjmując z jednej z szafek, dwa talerzyki. Chwyciłam zaraz nóż i ukroiłam spory kawałek toru, który zaraz wylądował na talerzyku. Podałam go chłopakowi, po czym odkroiłam również kawałek dla siebie. Sięgnęłam jeszcze po łyżeczki i ruszyłam w stronę stołu, by zaraz przy nim usiąść. Położyłam łyżeczkę koło starszego, a drugą odkroiłam kawałek swojego ciasta.
- To jeszcze raz... Wszystkiego najlepszego, przyjacielu! - zawołałam wesoło i zaraz również dodałam. - Smacznego! - uśmiechnęłam się szeroko i wsunęłam łyżeczkę do ust. - I jak?! - spytałam cicho z pełną buzią, uważnie obserwując chłopaka.
- Przykro mi, ale nie mogę ci powiedzieć, bo się nie spełni - oznajmiłem, zagryzając po chwili wargę i szepnąłem. - A bardzo chciałbym, żeby jednak coś z tego było...
OdpowiedzUsuńUsiadłem przy stole, a dziewczyna szybko podała mi kawałek tortu i łyżeczkę. Złożyła mi jeszcze raz życzenia i oboje zajadaliśmy się tortem.
Miło było usłyszeć z jej ust słowo "przyjaciel". Miałem wrażenie jakbyśmy naprawdę znali się już bardzo długo, mimo iż tak naprawdę nic o sobie nie wiedzieliśmy. Ja nie znałem jej życia, a ona mojego. Dlatego postanowiłem, że nie będę teraz owijał w bawełnę tylko przy pierwszej lepszej okazji chciałbym móc jej opowiedzieć, a także posłuchać jej historii.
- Jest przepyszny - odrzekłem, posyłając jej pogodne spojrzenie. - Wiesz, że pierwszy raz jem banany w cieście? Muszę przyznać, iż są smaczne.
Soojung naprawdę zrobiła znakomity tort. Doszedłem do wniosku, że to najlepsze urodziny jakie miałem. Największym szczęściem, było spędzenie je z kimś takim jak ognisto-włosa. Obawiałem się jednak, że ona nie traktuje mnie tak naprawdę poważnie. A ja, ja miałem ją za kogoś z kim chciałbym się częściej spotykać...
Skończyłem swoje ciasto i spojrzałem na krukonkę. Zauważyłem, że ubrudziła się bitą śmietanką i próbowałem wskazać jej, że ma coś przy ustach, ale chyba się nie zrozumieliśmy. Przez to oparłem się o stół i wyciągnąłem się w niej kierunku.
- Czerwono-włosa, pobrudziłaś się - powolnym ruchem przejechałem kciukiem po jej górnej wardze, śmiejąc się przy tym pod nosem. Nawet nie zorientowałem się, że właśnie wypowiedziałem ksywkę, którą ją nazywałem zwykle w myślach, na głos. Miałem tylko nadzieję, że nie odbierze tego obraźliwie. Pamiętam, jak żaliła się na swoje włosy...
- Yah... to tylko taki przesąd! - zaśmiałam się cicho, udając oburzenie. - Ale w sumie masz racje... mam nadzieję, że było to coś dobrego i że się spełni! - uśmiechnęłam się szeroko.
OdpowiedzUsuńByłam strasznie ciekawa, czego mógł sobie zażyczyć Kyungsoo. Nie znaliśmy się za długo i praktycznie nic o nim nie wiedziałam, więc nie miałam zielonego pojęcia co mógł wymyślić. Mimo tego z całego serca, życzyłam mu by spełniło się jego życzenie.
- Naprawdę... smakuje ci? Cieszę się bardzo. - uśmiechnęłam się pod nosem, skupiając wzrok na torcie. - Moja mama często robiła mi ciasto z bananami... ogólnie z owocami o których nawet bym nie pomyślała, jeżeli chodzi o ciasto. - zaśmiałam się cicho, przypominając każdy eksperyment mojej mamy.
Spojrzałam zaraz z powrotem na chłopaka, który próbował mi coś wskazać. Patrzyłam tylko na niego z jedną brwią uniesioną ku górze, zupełnie nie wiedząc o co może mu chodzić. Zamarłam w bezruchu, kiedy wyciągnął się do mnie.
- Cz-czerwono włosa..?! - spytałam lekko drżącym głosem, kiedy poczułam kciuk Kyungsoo na swojej górnej wardze. Poczułam jak moje policzki momentalnie się czerwienią, a ja nie potrafiłam nic innego zrobić jak siedzieć, prawie że nie oddychając. Odkaszlnęłam tylko cicho, spuszczając głowę w dół, żeby ukryć jakoś swoje zawstydzenie.
- Co to... co to za ksywka?
Usta Soojung były jedwabiście miękkie i nawilżone. Mimo to, szybko zabrałem z nich palec, bo zorientowałem się, że dziewczyna się zawstydza. Byłem przekonany, że to przez słowa, jaka wypowiedziałem. Nie wiedziałem, jak powinienem z tego wybrnąć.
OdpowiedzUsuń- Przepraszam - oświadczyłem, siadając z powrotem na swoim miejscu. Przez to, że siedzieliśmy na przeciw siebie nie mogłem jakoś uniknąć jej wzroku. - To...znaczy... To nic takiego. Po prostu jesteś dla mnie czerwono-włosom no i ognisto-włosom.. Kurczę, no... Troll ze mnie - każde następne słowa wypowiadałem coraz ciszej, by już się nie pogrążać. - Tak cię po prostu nazywam, wybacz. Lubie twoje włosy...
Moje policzki poczęły mnie piec. Czy ja naprawdę muszę zawsze powiedzieć coś głupiego?! "Tylko się nie obrażaj, proszę" - powiedziałem w myślach.
Wstałem i zabrałem talerze, chcąc pozbyć się zgęstniałej atmosfery zmieniłem temat:
- Chcesz jeszcze? Dokładkę?
Swoją drogą co ja miałem zrobić z tym tortem, nie mogłem go tutaj tak po prostu zostawić, bo ktoś by mi go zjadł. A sam już nie potrafiłem, pomimo tego, iż był przepyszny.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy chłopak zabrał swój palec od moich ust. Zaczęłam oddychać normalnie, odkrawając kolejny kawałek tortu, dalej delikatnie drżącą ręką. Wysłuchałam uważnie jego słów, próbując odgonić myśli z wydarzenia sprzed chwili, aż w końcu uśmiechnęłam się mimowolnie w jego stronę.
OdpowiedzUsuń- Naprawdę je lubisz? Cieszę się, że w końcu komuś się one podobają. - zaśmiałam się cicho, zakładając kosmyk włosów za ucho. - A co do tych ksywek... nigdy wcześniej ich nie słyszałam...możesz tak mówić... ale ja naprawdę wolę Krystal. - dodałam rozbawiona, kończąc swój kawałek ciasta.
Skoro już mowa o przezwiskach, to dopiero teraz zauważyłam, że nie mam żadnego dla Kyungsoo. Mam nadzieję, że z biegiem czasu się to zmieni.
- Mmm ja już podziękuję... nie wolno objadać się na noc. - pokręciłam głową, klepiąc się delikatnie po brzuchu, po czym wstałam z krzesła i podeszłam do blatu, na którym stał tort.
- Co z nim zrobimy? Jeżeli tak tu go zostawimy, możliwe, że za długo nie przetrwa. - westchnęłam cicho, wysuwając dolną wargę. - Może zapakujemy go w coś i weźmiesz ze sobą, hmm?
Cieszyłem się, że dziewczyna nie odebrała tego jednak negatywnie. Rzadko wymyślałem przezwiska i byłem w tym naprawdę kiepski, ale tym razem zdawało mi się, że użyłem trafnych ksywek.
OdpowiedzUsuńOpłukałem szybko naczynia i zostawiłem je na suszarce, oby tyko żaden z skrzatów nie miał mi za złe tych dwóch talerzy, których nie chciało mi się chować...
- Myślę, że należałoby je zapakować - pochwaliłem pomysł dziewczyny i sięgnąłem do jednej z szafek. Znalazłem w niej folie aluminiową, papier śniadaniowy i jednorazówki. - Soojung, w co mam to zapakować. Nie chce zostawić tu tak wspaniałego i smacznego prezentu od ciebie...
Nagle poczułem jak ogarnia mnie senność. Było już grubo po północy, więc nie marzyłem o niczym innym jak o położeniu się w swoim łóżku. Pewnie tej nocy nie będę miał nawet siły, żeby przemyśleć to wszystko co się dzisiaj wydarzyło.
- Krystal - westchnąłem, przecierając oczy. - Chodźmy już spać...
Dobrze, że byliśmy z jednego domu, mogłem ją wtedy bez obaw odprowadzić.
- A co tam masz? - spytałam zaglądając przez ramię chłopaka do szafki, w której nie było praktycznie nic przydatnego. Spojrzałam zaraz jeszcze raz na tort i stwierdziłam, że chyba najlepiej będzie jak opakuje go delikatnie w folię aluminiową.
OdpowiedzUsuń- Myślę, że to będzie najlepsze, a ty co sądzisz? - sięgnęłam po folię i machnęłam nią przed chłopakiem.
Dopiero teraz zauważyłam, że wygląda na strasznie zmęczonego. Zrobiło mi się go szkoda i pokiwałam tylko powolnie głową.
- Ja go zapakuje poczekaj chwilkę. - powiedziałam od razu i zaczęłam pakować ciasto.
Po kilku próbach w końcu mi się to udało, więc chwyciłam opakowany tort i sprawdzając, czy wszystko jest na swoim miejscu, zwróciłam się do Kyungsoo.
- To co idziemy? - uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę wyjścia z kuchni, łapiąc starszego pod ramię.
Bałam się, że zaraz mi tu zaśnie, więc wolałam mieć go bliżej siebie, by w razie czego go jakoś asekurować.
[Z/L]x2