WIEŻA ZEGAROWA

Jedna z najstarszych wież w Hogwarcie. Znajduje się w niej mechanizm złożony z kół zębatych, który uruchamia zegar znajdujący się w górnej części wieży. Znajduje się tam też pięć dzwonów. Schody w Wieży Zegarowej są drewniane. Można dostać się do niej małymi drzwiami z Dziedzińca Wieży Zegarowej. Ponieważ leży ona na szczycie wzgórza, parter jest na wysokości trzeciego piętra. Drzwi na pierwszym poziomie schodów w wieży prowadzą na czwarte piętro, gdzie korytarzem można dojść do skrzydła szpitalnego. Następne wyjście znajduje się poziom wyżej, na piątym piętrze.

KOMENTARZE: STRONA 1 - 2

69 komentarzy:

  1. Wdrapawszy się po drewnianych schodach na najwyższe piętro wieży zegarowej, odsapnęłam nieco już zmęczona. Wieża posiadała mnóstwo schodów, które trzeba było pokonać, a do tego niosłam ze sobą pudełko wypełnione kolorowymi babeczkami, co dodatkowo utrudniało mi wspinanie się po nich. Nigdy nie miałam zbyt dobrej kondycji, więc zwykle męczyłam się już po kilkunastu stopniach, ale i tak wolałam przejść nawet kilkadziesiąt z nich, niż skorzystać windy, której tak swoją drogą nawet tutaj nie było.
    Przechodząc bardziej wgłąb, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym nie było ani śladu po Dongwoo, z którym się wcześniej tutaj umówiłam. Nigdzie po drodze też go nie spotkałam, więc najwyraźniej musiałam przyjść jako pierwsza. Ne przeszkadzało mi to jednak ani trochę, bo mogłam przynajmniej nieco się ogarnąć przed przyjściem chłopaka. Nigdy wcześniej nie obchodziłam Walentynek jako tako, zwykle tylko przygotowywałam kolorowe kartki dla najbliższych, ale nawet i tego zwyczaju zaprzestałam już dawno temu, więc teraz czułam się naprawdę podekscytowana na myśl, że w tym roku mogę je spędzić z kimś, kogo lubię i na kim mi zależy, ale jednocześnie okropnie mnie to stresowało.
    Po krótkich oględzinach, odłożyłam w końcu pudełko na parapet jednego z okien wieży, po czym ściągnęłam płaszczyk i położyłam go obok prezentu. Przyjrzawszy się dokładnie swojemu odbiciu w szybie, poprawiłam jeszcze kilka kosmyków włosów, aż w końcu doprowadziwszy się do porządku, wdrapałam się na parapet i przygładziłam spódniczkę, postanawiając zaczekać tu na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ściskając pod pachą uroczego pluszowego misia wspinałem się powoli po schodach prowadzących na szczyt wieży zegarowej. Czułem, że jestem spóźniony, ale wolałem spóźnić się jeszcze bardziej niż w ogóle tam nie dotrzeć, gdybym przypadkiem się pośliznął i spadł na dół po tych wszystkich schodach. Miałem nadzieję, że Yeonrin nie będzie na mnie zła, a w razie czego zawsze mogłem jej to jakoś wynagrodzić. Uśmiechnąłem się pod nosem na myśl o tym, że niedługo znowu zobaczę jej radosną buźkę.
    Nigdy wcześniej tak naprawdę nie obchodziłem walentynek, więc byłem naprawdę podekscytowany pomimo tego, że za bardzo nie wiedziałem co zwykle robi się z tej okazji. Czułem, że na pewno wymyślimy coś fajnego.
    Docierając do góry wyciągnąłem jeszcze przed siebie brązowego misia i ostrożnie poprawiłem zieloną kokardkę, którą miał zawiązaną na szyi. Do łapki zwierzaka przywiązałem też pudełeczko Pepero, bo czułem, że w ten dzień powinienem podarować Yeonrin coś słodkiego, a patyczki pokryte warstwą pysznej, mlecznej czekolady wydawały się wprost idealne.
    Kiedy w końcu dotarłem na sam szczyt, rozejrzałem się po pomieszczeniu i od razu dostrzegłem znajomą postać, siedzącą na parapecie przy jednym z okien. Zachichotałem radośnie na jej widok i skocznym krokiem skierowałem się w jej stronę, wyciągając przed siebie pluszaka.
    - Szczęśliwych walentynek - wykrzyknąłem, uśmiechając się od ucha do ucha. Yeonrin wyglądała tego dnia tak ślicznie, że przez moment wydawało mi się, że śnię. - Długo na mnie czekasz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Po paru minutach samotnego czekania, usłyszałam, jak ktoś wspina się w górę po skrzypiących schodach. Uśmiech mimowolnie wkradł mi się na twarz, chociaż jeszcze nawet nie wiedziałam kto to dokładnie był. Gdy jednak po paru sekundach dostrzegłam Dongwoo, ściskającego przed sobą pluszowego misia i zmierzającego w moim kierunku, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, zeskakując przy tym z parapetu.
    - Wszystkiego najlepszego - zawołałam za nim, chichocząc pod nosem i zabierając misia z jego rąk. - Nie bardzo - odparłam w odpowiedzi na jego pytanie. Właściwie nie miałam pojęcia ile dokładnie siedziałam w wieży, ale nie trawo to raczej zbyt długo.
    Przez moment przyglądałam się słodkiej mordce pluszaka, przytulając go do siebie, po czym ostrożnie odłożyłam go na parapet, w miejsce, na którym wcześniej siedziałam. Westchnęłam głośno, zerkając to na niego, to na pudełko, które przyniosłam ze sobą, aż w końcu podniosłam je z parapetu i odwróciłam się z powrotem w stronę chłopaka.
    - Ja nie mam dla ciebie żadnego prezentu - powiedziałam w końcu, czując się nieco żałośnie, bo nie wpadłam na to, żeby mu coś kupić. Wyciągnęłam jednak przed siebie ręce, zerkając na Dongwoo. - Ale upiekłam ci babeczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Yeonrin momentalnie zeskoczyła z parapetu i wzięła w swoje łapki misia, którego wyciągnąłem w jej stronę, by móc go do siebie przytulić. Uśmiechnąłem się na ten widok, wprost nie mogłem oderwać od niej oczu i w którymś momencie doszedłem do wniosku, że to pewnie wina dosyć długiej przerwy pomiędzy naszymi spotkaniami. Kilka dni w zupełności wystarczało, bym naprawdę zdążył stęsknić się za jej widokiem.
    Zauważyłem, że dziewczyna zdjęła swój płaszczyk i odłożyła go na parapet, więc idąc jej śladem pozbyłem się kurtki i umieściłem ją w tym samym miejscu. Poprawiłem jasny sweter, który zawinął mi się na dole, po czym zwróciłem swój wzrok z powrotem na Yeonrin i uśmiechnąłem się do niej ciepło, kiedy wyciągnęła w moją stronę ręce, w których trzymała dosyć spore pudełko z przezroczystym wieczkiem. Z góry mogłem bez problemu dostrzec śliczne babeczki, przyozdobione mnóstwem uroczych serduszek.
    - Sama je upiekłaś? - spytałem zaskoczony, wpatrując się w dziewczynę z szeroko otwartą buzią. W końcu złapałem ostrożnie pudełko i wziąłem je do rąk, nie spuszczając z niej wzroku. - Dla mnie? Naprawdę?
    Od razu poczułem, że chyba nie postarałem się wystarczająco, skoro Yeonrin włożyła tyle pracy w to, żeby upiec dla mnie babeczki, a ja po prostu kupiłem jej pluszaka i paczkę słodyczy. Nikt wcześniej nie zrobił dla mnie czegoś takiego, więc byłem jej naprawdę wdzięczny i musiałem przyznać, że odrobinę chciało mi się płakać ze szczęścia. Powstrzymałem się jednak, nachylając się bliżej dziewczyny i całując ją delikatnie w policzek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pokiwałam głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka, kiedy spojrzał na mnie zaskoczony. Zachichotałam pod nosem, widząc jego otwartą buzię, ale zaraz doprowadziłam się do porządku.
    - Są twoje - potwierdziłam, uśmiechając się do niego, kiedy Dongwoo w końcu zabrał pudełeczko z babeczkami z moich rąk. - Zrobiłam je dziś przed zajęciami - wyznałam, spoglądając na ciastka, które, na szczęście, przeżyły cały dzień bez żadnego uszczerbku na swoim zdrowiu. Trochę martwiłam się o to, że w ciągu dnia co najmniej kilka z nich się zgniecie albo rozleci, ale nic takiego się nie wydarzyło, za co byłam naprawdę wdzięczna.
    Przez moment chłopak wpatrywał się we mnie, by zaraz pochylić się w moją stronę. Po chwili poczułam, jak po moim ciele rozchodzi się przyjemne ciepło, gdy Dongwoo przycisnął swoje usta do mojego policzka, więc uśmiechnęłam się do niego szeroko, kiedy już się odsunął.
    - Jak ci minął dzień? - spytałam, nie wiedząc za bardzo co innego miałabym powiedzieć, bo chociaż nie widziałam go przez kilka dni, to w głowie pojawiła mi się pustka. - Dużo dostałeś walentynek?

    OdpowiedzUsuń
  6. - Naprawdę? - spytałem zaskoczony, zerkając to na pudełko, to na dziewczynę. Nie potrafiłem uwierzyć, że znalazła czas by upiec dla mnie babeczki, a do tego tak ładnie je udekorować. W brzuchu poczułem miłe łaskotanie, a na myśl o tym, że mam taką utalentowaną dziewczynę po moim ciele rozniosła się przyjemna fala ciepła. Nie czekając dłużej, odłożyłem pudełko na parapet i otworzyłem je, by móc wyjąć babeczkę ze środka, po czym wskazałem na nie drugą ręką, by Yeonrin również się poczęstowała. Ostrożnie wgryzłem się w miękkie i puszyste ciastko, czując, jak przepyszny krem roztapia się w moich ustach. - Mmmm - mruknąłem radośnie pod nosem, uśmiechając się bez przerwy jak debil. - Kto nauczył cię tak piec? - spytałem, ścierając ręką krem, którym nieco ubrudziłem sobie wcześniej nos.
    - Trochę się ciągnął - przyznałem szczerze, chichocząc cicho pod nosem. - Nie mogłem się doczekać kiedy cię zobaczę.
    Uczyłem się w Hogwarcie dłużej niż Yeonrin, więc chodziliśmy na inne zajęcia i nie mogłem jej w tym czasie widywać. Okropnie zazdrościłem wszystkim parom z jednego roku, które wcale nie musiały się ze sobą rozstawać, ale tego dnia znoszenie tego wszystkiego było o wiele trudniejsze niż zwykle. Panująca wokół walentynkowa atmosfera sprawiała, że moje myśli bez przerwy krążyły wokół Yeonrin i liściku, który jej wysłałem.
    - Tylko od ciebie - odpowiedziałem, uśmiechając się od ucha do ucha, bo ta jedna walentynka sprawiła, że poczułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Tak jak wcześniej napisałem dziewczynie, gdybym miał skrzydła, to bez wątpienia zacząłbym wtedy latać. Nie potrzebowałem ich więcej, ten jeden liścik wystarczył mi w zupełności, więc właściwie nawet nie chciałbym dostać żadnej innej. Zachichotałem jednak na myśl o wiadomości, którą przysłał mi wcześniej Myungsoo i nieznacznie pokręciłem głową. Ten list był akurat całkiem miły i rozbawił mnie pomimo tego, że wcześniej zdążył trochę przestraszyć. - Przypadkiem dostałem też walentynkę od swojego przyjaciela - wyznałem, nie mogąc powstrzymać wyrywającego mi się śmiechu. - A ty, Yeonrinnie?
    Uśmiechnąłem się do dziewczyny radośnie, wspinając się na parapet i poklepując miejsce obok siebie. Kiedy wskakiwała już obok, objąłem ją w pasie jedną ręką i pomogłem wygodnie się rozsiąść, po czym wróciłem do podgryzania wcześniej zaczętej babeczki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pokiwałam twierdząco głową w odpowiedzi na jego pytanie. Co prawda musiałam wstać dzisiaj odrobinę wcześniej, żeby zdążyć się wyrobić z pieczeniem i dekorowaniem, z czego to drugie zajmowało zdecydowanie więcej czasu i kosztowało mnie sporo nerwów, ale efekty pracy były tego warte.
    - Internet - odparłam, śmiejąc się pod nosem, gdy zauważyłam, jak Dongwoo ściera różowy krem z nosa. - No i książki - dodałam, wzruszając ramionami. Właściwie wszystkiego musiałam nauczyć się sama, bo nie miał mi kto pokazać, co i jak powinnam robić. Nie było to takie złe, bo zwykle korzystałam z łatwych i dobrze wytłumaczonych przepisów, ale wiadomo, że z kimś byłoby o wiele łatwiej.
    Po chwili ostrożnie wyjęłam z pudełka jedną babeczkę dla siebie i po kolei zaczęłam zdejmować z niej cukrowe serduszka z kremem, zjadając jedno za drugim. Uśmiechnęłam się do chłopaka, kiedy wspomniał, że dostał dziś walentynkę tylko ode mnie, co w pewien sposób mnie cieszyło, ale z drugiej strony trochę też dziwiło. Przytaknęłam mu jednak głową, a gdy wspiął się na parapet, wskoczyłam tam zaraz za nim, rozsiadając się wygodnie na miejscu z pomocą chłopaka.
    - Wyznał ci swoją miłość? - spytałam, i spoglądając na swoją babeczkę, zachichotałam pod nosem. W końcu podniosłam głowę i spojrzałam na siedzącego obok Dongwoo, uśmiechając się do niego. - Też tylko od ciebie - przyznałam, uśmiechając się do siebie jak głupia na wspomnienie dzisiejszego liściku, który dostałam od chłopaka. - I jedną od profesora Snape'a - dodałam, zerkając kątem oka na Dongwoo. - Ale z tego co wiem, on pisał do wszystkich dziewczyn.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przytaknąłem głową, gdy Yeonrin zaczęła opowiadać o tym, skąd nauczyła się piec. Domyślałem się, że raczej nie miała nikogo, kto mógłby ją tego nauczyć, ale i tak byłem odrobinę zdziwiony kiedy powiedziała, że korzystała z internetu. Wiele razy słyszałem już tę nazwę i z grubsza wiedziałem na czym polega jego działanie, ale nie miałem zielonego pojęcia o tym, jak powinno się z niego korzystać i dlatego byłem pod wrażeniem.
    - Wow, internet - powiedziałem, przytakując kilkakrotnie głową i przyglądając się jej uważnie. - Czy to skomplikowane? - spytałem ją po chwili, wgryzając się w swoją pokrytą różowym kremem babeczkę. Wciąż byłem pod wrażeniem jej smaku, wydawała się o wiele pyszniejsza, niż ciasteczka, które były przygotowywane przez skrzaty pracujące w szkolnej kuchni.
    Uśmiechnąłem się do dziewczyny kiedy usiadła już na parapecie obok mnie, po czym delikatnie szturchnąłem jej ramię swoim i opuściłem wzrok na kolana.
    - Można tak powiedzieć - odparłem po krótkiej chwili, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami i udając, że to nic wielkiego, ale po chwili wybuchnąłem śmiechem. - Myślał, że to ja wysłałem mu walentynkę, więc odpisał - wyjaśniłem, chichocząc na samą myśl o tym wydarzeniu. Ucieszyłem się kiedy Yeonrin powiedziała, że mój list był jedynym, który dostała. Inaczej pewnie czułbym się zazdrosny i to wszystko zaczęłoby mnie stresować, a tak nie miałem tego problemu i mogłem bez obaw obchodzić tegoroczne walentynki. Zaniepokoiłem się jednak gdy usłyszałem nagle, że dziewczyna dostała jednak list od samego profesora Snape'a, a nie uspokoiłem się nawet wtedy, gdy Yeonrin powiedziała, że prawdopodobnie pisał on do wszystkich.
    - Chyba będę musiał z nim porozmawiać - odezwałem się z pełną buzią, kończąc już jeść swoją babeczkę. - Co takiego ci napisał?

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiechnęłam się do chłopaka, widząc jego zafascynowanie internetem, które w jakiś dziwny sposób wydało mi się całkiem urocze. Zaraz jednak pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie, po czym spojrzałam na nadgryzioną babeczkę, którą trzymałam w dłoniach, zastanawiając się nad tym, jak wytłumaczyć mu na czym polega korzystanie z internetu.
    - To bardzo proste - przyznałam w końcu, spoglądając na Dongwoo. - Potrzebujesz tylko komputera albo jakiegoś innego urządzenia z dostępem do internetu. Później klikasz w przeglądarkę, w której wpisujesz czego szukasz i możesz korzystać z niego do woli, można w nim znaleźć praktycznie wszystko. - Nie byłam pewna, czy to co powiedziałam, w ogóle pomogło chłopakowi zrozumieć czym jest internet, bo nie byłam zbyt dobra w wyjaśnianiu i przekazywaniu wiedzy dalej, ale miałam nadzieję, że nie pogubił się w tym, co mówiłam.
    Po chwili znów byłam skupiona na jedzeniu swojego ciastka, ale gdy tylko poczułam szturchnięcie, od razu podniosłam wzrok na Dongwoo, który jednak opuścił głowę i wpatrywał się w swoje kolana. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem, po czym sama trąciłam go łokciem w ramię.
    - O czym chcesz z nim rozmawiać? - spytałam, bo chłopak wydawał się chyba trochę przejęty tym, że dostałam list od nauczyciela. Zachichotałam jednak pod nosem, przypominając sobie, co w ogóle znajdowało się na kartce, którą dostałam wcześniej. - Właściwie to nic - odparłam szczerze. - Narysował tylko serduszko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyglądałem się dziewczynie uważnie, gdy próbowała wyjaśnić mi sposób w który działał internet. Skupiałem się na tym, co mówiła, ale i tak częściowo nie rozumiałem co ma na myśli mówiąc "przeglądarka". Niemniej jednak, wszystko wskazywało na to, że internet jest wspaniałym urządzeniem, w którym można znaleźć cokolwiek sobie tylko człowiek zamarzy. Nie dziwiłem się, że dzieciaki z mugolskich rodzin tak bardzo go uwielbiały i sam pewnie też stałbym się jego miłośnikiem gdyby nie to, że zwyczajnie nie miałem szans z niego korzystać.
    - Kiedyś pokażesz mi jak działa internet, racja? - spytałem Yeonrin, uśmiechając się do niej ciepło. Naprawdę interesowałem się takimi rzeczami, więc byłbym bardzo szczęśliwy gdyby zdecydowała się mnie trochę z tym zapoznać.
    Zachichotałem cicho kiedy nagle trąciła mnie swoim łokciem w ramię, odpowiadając tym samym na moje wcześniejsze szturchnięcie. Uśmiechnąłem się radośnie w jej stronę, po czym wzruszyłem ramionami.
    - O takich tam... - odpowiedziałem, jakby to było nic wielkiego. Nie mogłem przyznać się dziewczynie, że robię się zazdrosny nawet przez Snape'a, który po prostu próbował jak co roku zresztą znaleźć sobie walentynkę. - Snape narysował ci serduszko? - spytałem z niedowierzaniem, wgapiając się przy tym bezczelnie w twarz Yeonrin. Nie potrafiłem uwierzyć w to, że nauczyciel eliksirów wysłał mojej dziewczynie taką walentynkę i szczerze mówiąc, nie czułem się z tym zbyt dobrze. Miałem nadzieję, że mój list spodobał się jej przynajmniej odrobinę bardziej, niż tamten Snape'a. - Ładne..? - zapytałem ją jeszcze po chwili, zerkając na nią kącikiem oka. Też narysowałem serduszka na swoich listach do Yeonrin, ale moje nie prezentowały się zbyt ciekawie, bo były zwyczajnie koślawe.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Jasne, że tak - odparłam, kiwając przy tym głową i uśmiechając do Dongwoo, bo trochę imponowała mi ta jego fascynacja wszystkim, co tylko zostało stworzone przez mugoli, nawet takie zwyczajne rzeczy, z których każdy normalny, można by powiedzieć, człowiek, korzysta codziennie.
    Z uśmiechem na twarzy skończyłam jeść swoją babeczkę, a gdy chłopak odwrócił się w moją stronę, spojrzałam na niego i posłałam mu ciepły uśmiech. Przyglądałam mu się przez jakiś czas, obserwując, jak z każdą sekundą wyraz chłopaka powoli się zmienia. Poczucie winy zakuło mnie nieprzyjemnie, kiedy Dongwoo zapytał o serduszko, które dostałam. Żałowałam, że w ogóle o tym wspomniałam, bo naprawdę nie chciałam, żeby poczuł się przez to źle.
    Spuściłam wzrok i wgapiając się przez chwilę w kolana, przysunęłam się bliżej niego, tak, że teraz nasze ramiona stykały się ze sobą. Po chwili wyciągnęłam nieco rękę i łapiąc dłoń chłopaka, splotłam razem nasze palce, po czym podniosłam głowę i pokręciłam nią kilka razy, kiedy udało mi się złapać z nim kontakt wzrokowy.
    - Twoje były ładniejsze - przyznałam, uśmiechając się do niego. Mówiłam szczerze i miałam nadzieję, że to do niego dotrze, bo tak naprawdę kartka od Snape'a nie mogła się w ogóle równać z tym, co dostałam od Dongwoo. - Walentynka od ciebie była milion razy lepsza - dodałam, przechylając głowę i oparłam się policzkiem o ramię chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zachichotałem radośnie kiedy Yeonrin obiecała, że pokaże mi jak korzysta się z internetu, po czym uśmiechnąłem się do niej ciepło i przytaknąłem kilkakrotnie głowa. Cieszyłem się, że mam obok siebie kogoś, kto z chęcią pomoże mi dowiedzieć się więcej o świecie mugoli, które wcale nie był mi tak dobrze znany jak można było myśleć. Odrobinę się w nim orientowałem, ale wciąż było sporo rzeczy, których nie rozumiałem i o których nie wiedziałem.
    Przez chwilę myślałem, że moje pytanie jakoś zasmuciło dziewczynę, bo opuściła wzrok na swoje kolana i nie wyglądała na zbyt radosną. Po chwili przysunęła się jednak bliżej i złapała mnie za rękę, przez co motyle w moim brzuchu od razu zerwały się do lotu, a na moich ustach pojawił się uśmiech. Zachichotałem radośnie i przytaknąłem głową, po czym ścisnąłem odrobinę mocniej jej dłoń, kiedy Yeonrin przyznała, że moje serduszka były ładniejsze, a moja walentynka była o wiele lepsza od tamtej, którą wysłał jej Snape.
    - To dobrze - powiedziałem po chwili, delikatnie opierając swoją głowę na jej głowie, kiedy położyła swój policzek na moim ramieniu. W brzuchu czułem miłe łaskotanie, przez co bez przerwy chciało mi się chichotać. - Inaczej musiałbym wyzwać go na pojedynek albo zacząć podrzucać mu groźby pod drzwi gabinetu - zażartowałem, śmiejąc się cicho pod nosem. Po chwili uspokoiłem się jednak i odezwałem się cicho. - Podobała ci się..? - spytałem, mając na myśli swoją walentynkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widząc, jak twarz chłopaka się rozpogadza, zachichotałam pod nosem na myśl, jak niewiele potrzeba, żeby poprawić mu humor. W odpowiedzi na jego gest, i ja ścisnęłam jego dłoń odrobinę mocniej, czując przyjemne łaskotanie na ciele, kiedy Dongwoo opał swoją głowę na mojej. Gdy jednak moich uszu dotarły jego słowa, wolną ręką dźgnęłam go w bok.
    - To nie byłoby konieczne - odparłam, widząc przelatujące już przez moją głowę obrazy, jak Dongwoo wyzywa Snape'a na pojedynek albo jeszcze inne, jak chłopak siedzi przy swoim biurku i wypisuje na pergaminie groźby skierowane do nauczyciela. Wszystko wydawało się być naprawdę zabawne, ale w jakimś stopniu trochę mnie też niepokoiło, bo co jeśli rzeczywiście byłby zdolny zrobić coś takiego?
    Po chwili chłopak znowu się odezwał, a ja, czując jak na usta wkrada mi się uśmiech, uniosłam ostrożnie głowę i spojrzałam na niego, przytakując kilkakrotnie.
    - To najmilsza rzecz, jaką kiedykolwiek w życiu dostałam - przyznałam, przypominając sobie, co wcześniej napisał do mnie Dongwoo. Czytając list od niego, nie mogłam pozbyć się motyli, które bezustannie łaskotały mnie w brzuchu, i które towarzyszyły mi za każdym razem, kiedy tylko chłopak znajdował się w pobliżu. Wpatrując się wciąż w jego twarz, uniosłam głowę do góry i delikatnie ucałowałam go w policzek. - Dziękuję, Dongwoo, to było naprawdę miłe. Mam nadzieję, że moja też ci się podobała.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zachichotałem i odchyliłem się odrobinę w bok, kiedy Yeonrin dźgnęła mnie palcem, ale szybko wróciłem do swojej wcześniejszej pozycji, szturchając wcześniej delikatnie dziewczynę swoim ramieniem.
    - Czyżby? - spytałem żartobliwym tonem, podrywając głowę do góry i przyglądając się jej uważnie. - Nie chciałbym żebyś zostawiła mnie dla Snape'a... Nie zostawisz mnie, racja? - zapytałem ją cicho, robiąc przy tym smutną minkę. - Nie zostawisz? Hmm? Hyym? Huuum?
    Wolną ręką objąłem dziewczynę w pasie i przyciągnąłem ją bliżej siebie, przysuwając swoją twarz coraz bliżej jej za każdym kolejnym mruknięciem. Po chwili uspokoiłem się jednak i uśmiechnąłem radośnie, powstrzymując wyrywający mi się chichot. Czułem jak po moich policzkach rozlewają się rumieńce, a w brzuchu pojawia się miłe łaskotanie tuż po tym, jak Yeonrin wyznała, że moja walentynka była najmilszą rzeczą, jaką kiedykolwiek dostała. Nie miałem pojęcia czy mówi szczerze, ale i tak znowu czułem się jakbym miał ze szczęścia pofrunąć pod sufit. Na szczęście nie miałem skrzydeł, więc nie ruszyłem się od dziewczyny ani o milimetr, a właściwie przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej. Zachichotałem radośnie, kiedy chwilę później poczułem na swoim policzku jej usta, a w łaskotanie w moim brzuchu stało się jeszcze bardziej odczuwalne.
    - Twoja walentynka była piękna - wyznałem szczerze po chwili, opuszczając wzrok na swoje kolana i uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Na policzkach czułem rumieńce, więc było mi naprawdę głupio, ale nie zwracałem na to większej uwagi. - Dziękuję, Yeonrinnie. Od kiedy cię znam, jestem o wiele szczęśliwszy. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.
    Westchnąłem głośno, po czym zachichotałem cicho i nieznacznie pokręciłem głową, próbując się jakoś uspokoić. Po chwili zerknąłem jednak na Yeonrin i posłałem jej ciepły uśmiech.
    - Co chciałabyś teraz porobić? - spytałem ją, ściskając mocniej jej dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  15. - Nie zostawię cię, Dongwoo - obiecałam, uśmiechając się do chłopaka i spoglądając na jego twarz, która znalazła się teraz całkiem blisko mojej, więc po chwili sama nieco się odsunęłam, chichocząc pod nosem. - A już na pewno nie dla Snape'a - dodałam, po czym wzdrygnęłam się nieco, czując przebiegające po moich plecach dreszcze. Taka wizja nie pociągała mnie wcale, więc wolałam nawet o tym w ogóle nie myśleć, tym bardziej, że wiedziałam, iż nie byłabym po prostu zdolna zostawić Dongwoo dla kogokolwiek innego albo zwyczajnie po prostu go zostawić.
    Słysząc jego odpowiedź, poczułam, jak na policzkach pojawiają mi się dwie czerwone plamy, podobne pewnie trochę do tych, które gościły już na policzkach chłopaka. Uśmiechnęłam się więc szeroko, nie mogąc się powstrzymać, po czym ścisnęłam jego rękę i z powrotem przytuliłam policzek do jego ramienia.
    - Ja też jestem szczęśliwsza - przyznałam, podnosząc znów swój wzrok. Rozlatane w moim brzuchu motyle wciąż dawały o sobie znać, ale trudno było mi je uspokoić, kiedy chłopak znajdował się gdzieś w pobliżu. Zwłaszcza teraz, kiedy widząc jego reakcję, z trudem powstrzymałam się przed tym, żeby go nie przytulić.
    Napotkawszy jego uśmiech, odpowiedziałam mu tym samym, po czym podniosłam nieco głowę i oparłam się brodą o ramię Dongwoo. Przez chwilę wpatrywałam się tak w niego, zastanawiając się, co właściwie można byłoby zrobić ciekawego w wieży zegarowej, ale w głowie miałam pustkę.
    - Właściwie... nie mam pojęcia - odparłam, wzruszając przy tym ramionami, bo nic szczególnego naprawdę nie przychodziło mi do głowy. - A ty? Masz jakiś pomysł?

    OdpowiedzUsuń
  16. Po raz kolejny poczułem miłe łaskotanie w brzuchu gdy Yeonrin przyznała, że ona także jest szczęśliwsza od kiedy mnie poznała. Uśmiech na powrót zaczął wpychać się na moją twarz, więc zachichotałem radośnie, kiedy oparła swoją brodę na moim ramieniu i zaczęła się we mnie wpatrywać, zastanawiając przy tym co moglibyśmy teraz porobić. Przyglądałem się jej uważnie, przez większość czasu skupiając się na oczach, które tak bardzo uwielbiałem, aż w końcu dziewczyna uznała, że nie da rady niczego wymyślić. Przytaknąłem kilkakrotnie głową, zaczynając zastanawiać się nad tym, czym można było się zająć w wieży zegarowej. Zachichotałem jednak kiedy jedyną rzeczą, na którą wpadłem było to, że powinniśmy po prostu zająć się sobą. Głupio było mi powiedzieć to na głos, więc westchnąłem głośno i oderwałem wzrok od Yeonrin.
    - Właściwie... - zacząłem mówić, ale nie dokończyłem. Zamiast tego ostrożnie sięgnąłem do swojej kurtki i po krótkich poszukiwaniach wyjąłem z jednej z kieszeni małe, znajome mi i zapewne także Yeonrin pudełeczko. Parę chwil wcześniej wręczyłem jej zresztą identycznie razem z pluszaczkiem, więc nawet jeśli nie, to na pewno kojarzyła je trochę z widzenia. Wcześniej pomyślałem sobie, że moglibyśmy sobie je wspólnie zjeść, ale nie chciałem zmuszać jej do otwierania swojego prezentu, więc celowo przyniosłem swoją paczuszkę.
    - Może chcesz zjeść trochę pepero? - spytałem, nie mogąc powstrzymać śmiechu, kiedy położyłem je na swoich kolanach.

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdy tylko chłopak zaczął mówić i kręcić się na swoim miejscu, odsunęłam od niego swoją głowę, żeby nie przeszkadzać mu w poruszaniu się. Dongwoo sięgnął do swojej kurtki i po chwili wyciągnął z jednej kieszeni pudełeczko pepero i odłożył je na swoje kolana. Przez moment wpatrywałam się w nie, aż w końcu podniosłam głowę i spojrzałam na roześmianą buzię chłopaka.
    - Specjalnie przyniosłeś drugie pudełko? - spytałam, kręcąc przy tym nieznacznie głową. Wcześniej Dongwoo podarował mi identyczną paczuszkę słodyczy, więc nie widziałam żadnych przeszkód, by podzielić się właśnie nią, a on i tak przyniósł swoje pepero. Wzdychając, po chwili uśmiechnęłam się jednak do niego, kiwając przy tym głową. - Chętnie - odparłam w końcu, bo właściwie nie trzeba było mnie zbyt długo namawiać do jedzenia, a już szczególnie, kiedy chodziło o słodycze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zachichotałem cicho i przytaknąłem głową kilkakrotnie gdy Yeonrin spytała mnie o to, czy specjalnie przyniosłem drugie pudełko pepero. Doskonale wiedziałem, że nie było to aż tak potrzebne, ale i tak wolałem to zrobić, bo nie miałem zamiaru zjadać jej prezentu.
    - Wolałem żebyś zostawiła sobie swoje opakowanie na później - odpowiedziałem, uśmiechając się do niej od ucha do ucha. Sam wciąż miałem kilka paczuszek w swoim pokoju, więc po prostu czekały na odpowiednią okazję, która bez wątpienia miała kiedyś nadejść.
    Nie czekając dłużej otworzyłem pudełeczko w odpowiednim miejscu, po czym wyjąłem z niego srebrną, foliową torebkę i ostrożnie ją rozerwałem. W środku znajdowało się kilkanaście pysznie wyglądających patyczków oblanych czekoladą. Bez wahania przysunąłem je odrobinę bliżej Yeonrin by mogła się poczęstować, a kiedy już to zrobiła sam wyjąłem sobie patyczek i odgryzłem kawałek.
    - Lubisz pepero? - spytałem ją po chwili, przyglądając się jej przy tym uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przytaknęłam chłopakowi i uśmiechnęłam się do niego. Na jego miejscu pewnie też wolałabym przynieść drugie pudełko pepero, więc w sumie wcale się mu nie dziwiłam i jakoś pogodziłam z tym faktem. Poza tym, zawsze mogłam mu się za to jeszcze kiedyś odwdzięczyć, bo musiał przecież przez to poświęcić swoją kolejną paczuszkę słodyczy.
    Wpatrywałam się w Dongwoo, jak ten zabiera się powoli za otwieranie kartonika, a potem torebki, w której znajdowały się czekoladowe patyczki. Gdy tylko rozerwał folię, od razu poczułam słodki zapach czekolady i, wyciągając rękę w stronę słodkich pepero, posłałam mu szeroki uśmiech. Przez chwilę przyglądałam się cienkiemu paluszkowi, którego trzymałam w dłoni, po czym odgryzłam kawałek, czując jak oblana nim czekolada zaczyna rozpływać mi się w ustach.
    - Mhm - mruknęłam, nie chcąc mówić z pełną buzią i pokiwałam głową kilka razy. W końcu przełknęłam to, co miałam w ustach i podniosłam wzrok na chłopaka. - Lubię chyba wszystko, co zawiera czekoladę - przyznałam, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami. - Właściwie, tak naprawdę raczej mało jest rzeczy, których nie lubię - dodałam, chichocząc pod nosem. Nie chciałam wyjść przed nim na jakiegoś strasznego łakomczucha, ale w sumie musiałam przyznać, że tak trochę właśnie nim byłam. Lubiłam jeść, szczególnie słodycze, ale mimo to, istniały na świecie rzeczy, których nigdy w życiu nie chciałabym nawet próbować i pewnie trudno byłoby mnie do nich przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Yeonrin na szczęście nie protestowała dłużej i bez wahania poczęstowała się paluszkiem oblanym czekoladą. Uśmiech na jej twarzy był przy tym taki uroczy, że nie mogłem powstrzymać wyrywającego mi się chichotu, którym na szczęście w żaden sposób nie speszyłem dziewczyny. Obserwowałem jak przez chwilę przyglądała się patyczkowi, a po chwili ostrożnie odgryzła kawałek.
    Przytaknąłem kilkakrotnie głową, gdy odpowiedziała na moje pytanie, dodając, że właściwie, to niewiele jest rzeczy, których by nie lubiła. Uśmiechnąłem się do niej radośnie, bo uważałem, że to całkiem fajne. Sam też lubiłem większość rzeczy, które można było zjeść, ale wiadomo, że chyba każdy człowiek ma coś, za czym nie przepada. Nie było to niczym szczególnym, dlatego słowa Yeonrin ani trochę mnie nie zdziwiły, za to zrobiło mi się miło dlatego, że w takim razie i tak łatwo było trafić w jej kulinarne gusta.
    - Czego w takim razie nie lubisz? - spytałem ją jednak, sięgając po kolejnego paluszka i przyglądając się jej przy tym uważnie. W sumie nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałem, ale warto było wiedzieć takie rzeczy. W przyszłości pewnie czekało nas wiele momentów, w których powinienem wiedzieć na jakie jedzenie możemy sobie pozwolić, a tymczasem nie miałem o tym żadnego pojęcia. Nie pytałem Yeonrin o to co lubi jeść, a czego nie lubi, więc uznałem, że warto skorzystać z okazji która się nam przytrafiła.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przez moment zastanawiałam się nad tym, co odpowiedzieć chłopakowi, przywołując w tym czasie wszystkie znane mi potrawy, które lubiłam i te, które lubiłam trochę mniej. Trudno było wymyślić coś konkretnego na poczekaniu, więc spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się do niego niepewnie.
    - Nie lubię owoców morza - wyznałam w końcu, chociaż właściwie nie byłam nawet pewna, czy naprawdę ich nie lubię. Cały czas jednak starałam się je omijać i ich nie jeść, głównie dlatego, że po prostu nie darzyłam ich zbyt wielką sympatią. - Te stworzonka trochę mnie... przerażają - szczególnie na talerzu, dodałam w myślach. Może to było trochę dziwne, bo przecież nawet nie wiedziałam jak smakują, ale nie mogłam nic poradzić na to, że niezbyt dobrze mi się kojarzyły.
    - Ty je pewnie lubisz, co? - spojrzałam na Dongwoo, uśmiechając się do niego. Większość ludzi miała raczej z nimi kontakt i za nimi przepadała, a ja nie miałam nic przeciwko temu, żeby je w ogóle jeść, przecież to indywidualna sprawa, kto co lubi. - Też za czymś nieszczególnie przepadasz? - spytałam, zerkając wciąż na chłopaka kątem oka.

    OdpowiedzUsuń
  22. Uśmiechnąłem się pod nosem słysząc odpowiedź dziewczyny, po czym przytaknąłem kilkakrotnie głową i obserwowałem uważnie jak skupia się dobraniu odpowiednich słów. Jej zachowanie wydało mi się naprawdę urocze i kochane, jakby w żaden sposób nie chciała urazić ani mnie, ani nielubionych przez nią owoców morza tym, co mówi. Odrobinkę mnie to bawiło, bo przecież nikt jej nie oceniał i miała prawo sądzić o nich, to co tylko chce, a wiadomo że każdy człowiek ma inny gust. Nie było nic złego w tym, że nie lubiła jakichś dań, chociaż podejrzewałem, że w jej wypadku jest to raczej pewien rodzaj strachu przed nieznanym.
    - Chyba lubię prawie wszystko - odpowiedziałem na jej pytanie, bo faktycznie, nie przeszkadzały mi owoce morza i traktowałem je tak samo, jak każde inne jedzenie. - Oprócz surowych małży, bo za nimi nie przepadam.
    Nieznacznie wzruszyłem ramionami na myśl o tym daniu. Często serwowano je w moim domu ze względu na rodziców, którzy wręcz za nim przepadali. Mi natomiast wydawało się mdłe i bez smaku, a do tego odrobinę dziwne, więc jadłem je tylko wtedy, kiedy byłem do tego zmuszony. Zdecydowanie potrafiłem bez niego żyć.
    Widząc, że Yeonrin skończyła jeść swój patyczek oblany czekoladą, sięgnąłem po kolejny i poprosiłem, by otworzyła buzię. Kiedy to zrobiła, nastawiłem go tak, by mogła bez problemu ugryźć. Zachichotałem widząc jak odgryza kawałek, po czym wolną ręką zmierzwiłem jej delikatnie włosy.

    OdpowiedzUsuń
  23. Pokiwałam głową, słysząc jego słowa. Właściwie takiej odpowiedzi właśnie się spodziewałam, bo nie było dla mnie niczym nowym, że większość ludzi przepadała za owocami morza. W niektórych częściach świata był to nawet drogi przysmak, czego prawdę mówiąc sama nie rozumiałam. Po prostu te dania jakoś nigdy mnie do siebie nie przekonywały, więc wzdrygnęłam się, kiedy Dongwoo wspomniał o surowych małżach. Miałabym pewnie problem ze zjedzeniem ich ugotowanych, a co dopiero surowych... Nie przeszkadzało mi jednak ani trochę to, że chłopak lubił owoce morza, bo przecież każdy lubił coś innego.
    Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym otworzyłam szeroko buzię, kiedy Dongwoo mnie o to poprosił. Nie czekałam zbyt długo, a po chwili zauważyłam pod nosem czekoladowy patyczek, więc odgryzłam kawałek, czując jak w ustach powoli zaczyna mi się roztapiać czekolada.
    Poczułam mrowienie w miejscu, gdzie chłopak dotknął mojej skóry na głowie, mierzwiąc przy tym moje włosy. Prawdę mówiąc, było to przyjemne uczucie i wcale nie przeszkadzało mi to, że mnie dotykał, ale mimo to spojrzałam na niego udając oburzenie.
    - Hej, czesałam się dzisiaj - zawołałam, przełykając kawałek ciastka. Śmiejąc się jednak pod nosem, złapałam jedną ręką jego wolną dłoń, a drugą delikatnie dźgnęłam go w bok, odpowiadając na zaczepkę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zachichotałem radośnie kiedy Yeonrin oburzyła się tuż po tym, jak odrobinę zmierzwiłem jej włosy. Szczerze mówiąc, to stopień zniszczenia jej fryzury przeze mnie nie był zbyt wielki, a poza tym uważałem, że to tylko dodaje jej uroku. Chociaż pewnie podobałaby mi się nawet gdyby nie czesała się przez rok... Albo dwa. Albo w ogóle.
    Poczułem przyjemne łaskotanie na ręce, którą złapała dziewczyna by móc łatwiej dźgnąć mnie w bok. Wybuchnąłem głośnym, niepohamowanym śmiechem, bo oprócz tego, że miałem łaskotki, to sama sytuacja wydawała mi się zabawna.
    - Wiem - odparłem, wygładzając włosy na czubku jej głowy gdy już się uspokoiłem. - Naprawdę ślicznie dzisiaj wyglądasz, Yeonrinnie. Dla kogo się tak wystroiłaś? - spytałem, lustrując wzrokiem jej spódniczkę i mając nadzieję, że znam odpowiedź na to pytanie. Wygląd Yeonrin w te Walentynki sam w sobie wywoływał rumieńce na moich policzkach. - Mam nadzieję, że nie dla Snape'a - dodałem po chwili na wszelki wypadek. Wciąż chciało mi się śmiać, bo tylko żartowałem. Nigdy nie brałem naszego profesora eliksirów na poważnie, chyba że chodziło o coś związanego z lekcjami.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnęłam się, słysząc śmiech chłopaka, a kiedy po jakimś czasie się uspokoił, puściłam jego rękę. Widząc, jak przygląda się moim ubraniom, odruchowo sięgnęłam dłońmi do spódniczki, wygładzając materiał na nogach, chociaż wcale tego nie potrzebował.
    - Dziękuję - odezwałam się z uśmiechem na ustach, zerkając na swoje ręce. Zachichotałam cicho, słysząc wzmiankę o Snapie, ale pokręciłam głową i zamilkłam na moment, zastanawiając się nad odpowiedzią na jego pytanie. Nigdy jakoś szczególnie nie przywiązywałam uwagi do swojego ubioru, tym bardziej, że po szkole zwykle chodziłam w szacie, spod której nawet nie było widać co mam na sobie, a w swoim dormitorium najczęściej spędzałam całe dnie w piżamie albo innych wygodnych ubraniach. Gdy jednak nadarzały się okazje, taka jak dzisiaj, lubiłam zakładać na siebie coś ładniejszego niż zwykle, chociaż teraz głupio było mi się przyznać wprost do tego, że to właśnie dla Dongwoo spędziłam dzisiaj przy szafie odrobinę więcej czasu.
    W końcu westchnęłam tylko głośno i zrezygnowana oparłam głowę o ramię chłopaka.
    - Przecież wiesz dla kogo - odpowiedziałam, starając się zapanować nad swoimi policzkami, które robiły się coraz cieplejsze.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wcale nie musiałem być geniuszem żeby zauważyć, że Yeonrin odrobinę się zawstydziła gdy tylko wspomniałem o jej stroju. Jej policzki zwykle były zaróżowione, ale w tamtym momencie kolor zdecydowanie przybrał na sile i stał się jeszcze bardziej widoczny. Uważałem to za naprawdę urocze, tym bardziej, że dziewczyna zaczęła nerwowo wygładzać materiał swojej spódniczki.
    Wsunąłem ramię za plecy dziewczyny i ostrożnie ją objąłem, gdy tylko oparła się o mnie głową.
    - Dla kogo? - spytałem wesoło pomimo tego, że znałem odpowiedź. Albo przynajmniej wydawało mi się, że znam. Szczerze mówiąc, przez chwilę trochę się zestresowałem na myśl, że może jednak Yeonrin ma na myśli kogoś innego, ale i tak chciałem usłyszeć co powie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że moja wcześniejsza odpowiedź mu wystarczy i że przynajmniej trochę udało mi się wyjść z krępującej sytuacji, ale po chwili Dongwoo powtórzył swoje pytanie. Zastanawiałam się nad tym, czy naprawdę tak trudno było się tego domyślić, czy robi to specjalnie, ale sądząc po tonie jego głosu, utwierdziłam się w przekonaniu, że raczej jednak chodzi o to drugie. Czując ciepło na plecach w miejscu, w którym mnie obejmował, pokręciłam nieznacznie głową.
    - Dla ciebie - odparłam, unosząc brodę do góry, by móc na niego spojrzeć. - I nie rób tak, to krępujące - dodałam po chwili, szturchając go lekko ramieniem, które przyciskałam do jego boku.

    OdpowiedzUsuń
  28. Przez chwilę spokojnie czekałem na to, co ma zamiar odpowiedzieć Yeonrin, a kiedy w końcu się odezwała, od razu zacząłem uśmiechać się jeszcze bardziej niż wcześniej. Dziewczyna szturchnęła mnie ramieniem, widocznie wyczuwając podstęp w tym że jeszcze raz spytałem ją o to samo. Wydało mi się to jednak tak urocze, że postanowiłem pomęczyć ją jeszcze przez moment.
    - Kogo, kogo? - spytałem po chwili, kiedy odechciało mi się aż tak bardzo śmiać. Wciąż nie potrafiłem jednak pozbyć się szerokiego uśmiechu ze swojej twarzy. - Mówisz trochę niewyraźnie, Yeonrinnie. Możesz powtórzyć?
    Wcześniej celowo zignorowałem część tego, co powiedziała, ale po chwili zachichotałem i przytaknąłem głową.
    - Już nie będę - obiecałem. - Przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń
  29. - Wcale nie mówię niewyraźnie - zaprotestowałam, kiedy na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który nie znikał przez dłuższy czas. - To ty mnie najwyraźniej nie słuchasz. - Byłam pewna, że nawet gdyby jednak nie domyślił się odpowiedzi za pierwszym razem, co i tak już odrzuciłam, to na sto procent usłyszał ją za drugim, ale mimo to, Dongwoo dalej udawał, że nie wie o kim mówię. Westchnęłam więc i oderwałam policzek od jego ramienia.
    - Dla ciebie, Dongwoo - odezwałam się, głośno i wyraźnie, żeby tym razem nie mógł mi znowu niczego zarzucić.
    Słysząc jego obietnicę, przytaknęłam głową, chociaż nie brałam jej sobie za bardzo do serca, tym bardziej, że sam stwierdził, że to tylko na razie.

    OdpowiedzUsuń
  30. - Naprawdę? - spytałem głupio, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha, gdy tylko odparła, że mówi wyraźnie. - W takim razie chyba to ja mam coś nie tak z słuchem, wybacz, jagi. Pewnie zostało mi w uszach trochę wody po wczorajszej kąpieli.
    Zachichotałem głośno mając jednak nadzieję, że Yeonrin nie obrazi się na mnie za te żarty, po czym sięgnąłem po kolejne pepero i podstawiłem je pod usta dziewczyny. Moje policzki wydawały się odrobinę bardziej ciepłe niż zwykle, ale nie zwróciłem na to szczególnej uwagi.
    Uśmiechnąłem się radośnie do dziewczyny gdy odezwała się ponownie, mając przy tym wrażenie, że na całym ciele czuję łaskotki.
    - Czuję się zaszczycony - powiedziałem szczerze, czekając aż Yeonrinnie ugryzie pepero. W opakowaniu zostało ich jeszcze sporo, a nie chciałem zabierać ich ze sobą do dormitorium.

    OdpowiedzUsuń
  31. Wpatrywałam się w chłopaka, kiedy zaczął się usprawiedliwiać, ale po chwili przestało do mnie docierać to co mówił, bo moje myśli zatrzymały się na słowie jagi, które przez resztę jego wypowiedzi dźwięczało mi echem w głowie. Dongwoo pewnie nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, ale w jakiś głupi sposób to słowo wydawało mi się ważne, szczególnie, że pochodziło z jego ust. Odwróciłam od niego wzrok i uśmiechnęłam się sama do siebie, czując, jak policzki kolejny raz różowieją mi bardziej niż zwykle. Pomyślałam sobie, że byłoby miło móc to usłyszeć od niego jeszcze raz, ale głupio było mi o to teraz poprosić, więc pokręciłam głową i odrzuciłam szybko od siebie tę myśl.
    - To dobrze, bo następnym razem przyjdę w piżamie - zażartowałam, wpatrując się w podstawiony pod moje usta patyczek w czekoladzie, po czym odgryzłam kawałek. Wyciągając jedną rękę, sięgnęłam do opakowania i wyciągnęłam z niego pepero, po czym sama podstawiłam chłopakowi patyczek pod sam nos.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zachichotałem słysząc słowa dziewczyny gdy zapowiedziała jak ubierze się na nasze kolejne spotkanie, po czym odgryzła kawałek czekoladowego patyczka. Szczerze mówiąc, to nie przeszkadzałoby mi to ani trochę, bo po prostu ją lubiłem i nie wymagałem od niej by stroiła się specjalnie dla mnie. Poza tym uważałem, że prawdopodobnie nie ma nic bardziej uroczego od Yeonrin w piżamce, więc śmiało mogła pokazać mi się właśnie w takim stroju, chociaż bez wątpienia wyglądałaby pięknie nawet w worku po ziemniakach. W końcu była moją Yeonrinnie.
    - Jestem za. Piżamy też są fajne - odparłem szczerze, uśmiechając się od ucha do ucha i nachylając by odgryźć kawałek patyczka oblanego czekoladą, który dziewczyna podstawiła pod mój nos, a następnie przysunąłem głowę bliżej jej twarzy i szybko ucałowałem jej policzek. - Ja przyjdę w sukience, mogę? - zażartowałem, chichocząc przy tym cicho pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  33. Odpowiedziałam mu uśmiechem, słysząc, że piżama to według niego też dobry pomysł. Prawdę mówiąc, nie o taki efekt mi chodziło, ale miło było wiedzieć, że nie będzie mu to przeszkadzało, gdybym kiedyś jednak naprawdę postanowiła tak przyjść ubrana, chociaż szczerze w to wątpiłam. Przegryzając kawałek pepero, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, kiedy chłopak pochylił się, żeby pocałować mnie w policzek, a w brzuchu poczułam, jak stadko motyli zaczyna trzepotać skrzydełkami.
    - Jeśli chcesz tak paradować po całej szkole - odparłam, wzruszając przy tym ramionami i śmiejąc się pod nosem, kiedy Dongwoo wspomniał o sukience. Od razu wyobraziłam go sobie w różowej sukience, przechadzającego się korytarzami Hogwartu. - Tylko załóż do tego pasujące buty - dodałam, chociaż nie byłam pewna, czy naprawdę chciałabym go zobaczyć w takim stroju.

    OdpowiedzUsuń
  34. Uśmiechnąłem się szeroko słysząc śmiech Yeonrin tuż po tym, gdy wspomniałem jej o piżamie. Wyglądało jednak na to, że ona podobnie jak ja nie ma nic przeciwko, więc trochę mnie to uszczęśliwiło.
    - A pożyczysz mi? Bo moje chyba średnio będą pasować do sukienki... - spytałem ją po chili żartobliwie, opuszczając wzrok na zwykłe, dosyć schodzone już trampki, które miałem właśnie na nogach. W domu miałem całkiem sporo par butów, ale nie byłem w stanie wziąć ich wszystkich do szkoły. W sumie nawet gdybym był, to chyba nie znalazłbym wśród nich jakiejkolwiek pary szpilek.
    - Musimy wybrać się kiedyś razem do Hogsmeade - powiedziałem, przysuwając czekoladowy patyczek do ust Yeonrin. - Będziesz mogła mi doradzić w sprawie butów. A później możemy zjeść coś pysznego - zaproponowałem półserio, bo tak serio nie zamierzałem ubierać żadnej sukienki, więc nie potrzebowałem butów. Bardzo chciałem jednak wybrać się ze swoją dziewczyną do Lodowej Krainy albo herbaciarni pani Puddifoot.

    OdpowiedzUsuń
  35. Podążając za wzrokiem chłopaka, opuściłam głowę, spoglądając na jego nogi. Po chwili podsunęłam swoją stopę bliżej jego i uśmiechnęłam się pod nosem, przyrównując je do siebie.
    - Chętnie bym ci pożyczyła, ale nie wiem, czy się w nie zmieścisz - odparłam, bo stopa Dongwoo była wyraźnie większa o kilka rozmiarów od mojej. Oczami wyobraźni już widziałam, jak biedny stara się w ogóle wcisnąć jakąkolwiek parę na swoje nogi. Nawet gdyby mu się udało, pewnie nie wytrzymałby zbyt długo.
    Odgryzając kolejny kawałek pepero, który zafundował mi chłopak, pokiwałam kilka razy głową, uśmiechając się przy tym, bo pomysł z Hogsmeade zdecydowanie mi się podobał.
    - Tam na pewno znajdziemy jakieś ładne buty w twoim rozmiarze - powiedziałam, śmiejąc się pod nosem. Zastanawiałam się, co by zrobił Dongwoo, gdybym naprawdę zaciągnęła go do jakiegoś sklepu i kazała przymierzać parę szpilek za parą. Pewnie nie byłby zbyt zachwycony, ale mimo to, ta wizja trochę mnie bawiła.

    OdpowiedzUsuń
  36. - Zawsze mogę użyć zaklęcia powiększającego albo zmniejszającego - powiedziałem, śmiejąc się przy tym cicho, gdy Yeonrin przysunęła swoją stopę do mojej i zaczęła je porównywać. - Ale pewnie są niewygodne, racja? - spytałem po chwili, przyglądając się uważnie jej butom i używając pierwszej lepszej wymówki, która przyszła mi na myśl. - Lepiej odpuśćmy sobie kupowanie butów i chodźmy od razu coś zjeść.
    Co prawda Yeonrin wyglądała na dosyć rozbawioną wizją kupowania mi odpowiednich butów do sukienki, ale i tak wolałbym tego uniknąć. Uśmiechnąłem się więc pod nosem i delikatnie dźgnąłem ją palcem w bok.
    Siedzieliśmy tak przez chwilę, kiedy w końcu pepero Yeonrin prawie całkiem się skróciło. Zjadłem resztkę, po czym sięgnąłem po kolejny patyczek i włożyłem go sobie do ust. Drugą końcówkę przybliżyłem do ust dziewczyny, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Chciało mi się śmiać widząc jej reakcję, ale udało mi się od tego powstrzymać. Wydałem z siebie kilka radosnych odgłosów, podsuwając patyczek oblany czekoladą bliżej dziewczyny, gdy przyglądała mu się z odrobinę przestraszoną miną.

    OdpowiedzUsuń
  37. Pokiwałam głową z uśmiechem, kiedy wspomniał o zaklęciach zmniejszających i powiększających, o których ja nawet nie pomyślałam, przez co moja wcześniejsza wizja już nie wydawała się taka zabawna, kiedy chłopak znalazł jakieś rozwiązanie.
    - Niezbyt - przyznałam, gdy Dongwoo stwierdził, że takie buty muszą być niewygodne. Buty na obcasach zwykle prezentowały się ładnie, ale szczerze mówiąc, nie sprawdzały się na dłuższą metę. - Ten pomysł bardziej mi się podoba - odezwałam się po chwili z uśmiechem, bo jedzenie zdecydowanie bardziej mnie pociągało niż wybieranie szpilek dla chłopaka.
    Wzdrygnęłam się nieco, kiedy poczułam jak dźga mnie palcem w bok, i oddałam mu tym samym, śmiejąc się pod nosem. Po jakimś czasie jednak mina mi nieco zrzedła, kiedy zauważyłam zbliżający się do mojej twarzy paluszek w czekoladzie, którego drugi koniec trzymał w swoich ustach Dongwoo. Sądząc po jego zachowaniu, musiał się przy tym dobrze bawić, więc sama starając się o tym zbyt dużo nie myśleć, niepewnie przysunęłam się trochę bliżej i ugryzłam patyczek z drugiej strony.

    OdpowiedzUsuń
  38. Szczerze podziwiałem wszystkie dziewczyny za to, że potrafią nosić buty ze względu na wygląd, a nie wygodę. Buty na obcasie faktycznie wyglądały ładnie, ale chyba wolałbym żeby Yeonrin nie nosiła ich zbyt często. Nie chciałem żeby się przemęczała, albo co gorsze, niszczyła sobie zdrowie.
    Uśmiechnąłem się jednak radośnie gdy uznała, że chyba możemy pominąć poszukiwanie odpowiedniej pary butów na rzecz zjedzenia czegoś pysznego.
    Zachichotałem cicho, przyglądając się przy tym dziewczynie, gdy ugryzła drugą końcówkę patyczka. Wyglądała na odrobinę przestraszoną, ale wydawała się przy tym tak urocza, że naprawdę nie potrafiłem oderwać od niej oczu. Jej policzki znowu zaróżowiły się bardziej niż zwykle, a oczy błyszczały. Nie zdziwiło mnie, że patyczek pękł przez mój śmiech. Na szczęście Yeonrin wciąż go trzymała, więc wziąłem do ust wolną końcówkę i ugryzłem kawałek. Uśmiechnąłem się do niej ostrożnie, lustrując uważnie jej twarz. Nie zamierzałem jej do niczego zmuszać, ale chciałem poobserwować ją jeszcze przez chwilę, więc postanowiłem odrobinę to pociągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  39. Trzymałam czekoladowy patyczek w ustach, gdy po cichym chrupnięciu, poczułam jak pęka, w momencie, kiedy Dongwoo zaczął chichotać. Po chwili jednak znowu złapał za końcówkę, przybliżając się tym samym o kilka centymetrów w moim kierunku.
    Czując na sobie jego wzrok, niepewnie zerkałam to na patyczek, to na niego. Nieznikający z jego twarzy uśmiech wywoływał u mnie przyjemne łaskotki, przez co sama automatycznie miałam ochotę się uśmiechać. Kiedy chłopak przez dłuższą chwilę nie poruszył się, najwyraźniej czekając na moją kolej, ostrożnie odgryzłam kawałek pepero trzymany w buzi, nie odrywając przy tym od niego swoich ust i zbliżyłam się do Dongwoo jeszcze bardziej. Cała ta sytuacja nieco mnie stresowała, ale starając się o tym nie myśleć, uśmiechnęłam się do niego, gdy znów spojrzałam na jego roześmianą twarz.

    OdpowiedzUsuń
  40. Przez chwilę myślałem, że zrezygnuje, ale właśnie wtedy Yeonrin ostrożnie odgryzła kawałek pepero, tym samym odrobinę się do mnie przybliżając. Uśmiechnąłem się do niej jeszcze bardziej znad patyczka, po czym sam ostrożnie odgryzłem mały fragment pepero. Wiedziałem, że pewnie strasznie stresuje ją ta sytuacja, więc chciałem dodać jej otuchy i ręką zacząłem delikatnie gładzić ją plecy.
    Jakiś czas spokojnie czekałem aż zdecyduje się ugryźć kolejny kawałek, po czym znowu uśmiechnąłem się do niej pokrzepiająco. Wydawała się już mniej zestresowana, ale w jej oczach wciąż co jakiś czas pojawiał się strach. Nie wiedziałem czego aż tak się boi, bo przecież już wcześniej się całowaliśmy, a przecież nie chciałem zrobić jej krzywdy. Prawdopodobnie byłem okropnym człowiekiem, ale naprawdę uważałem, że Yeonrin jest przeurocza gdy się czegoś wstydzi, więc celowo próbowałem doprowadzić do takiej sytuacji. Właśnie dlatego tym razem odgryzłem dosyć spory kawałek, powstrzymując chichot, który próbował mi się wyrwać na widok miny Yeonrinnie. Moja ręka wciąż gładziła jednak jej plecy, by przynajmniej trochę rozładować kłębiący się w niej stres.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zrozumiałam, że Dongwoo musiał domyślić się tego, że się denerwuję, bo ręką, którą mnie obejmował, zaczął uspokajająco gładzić mnie po plecach. To było miłe z jego strony, ale czując dotyk chłopaka, przez moje ciało przeszła kolejna fala łaskotek, a policzki znowu zaczęły mnie palić.
    Nie zrezygnowałam jednak i starając się zachować spokój, ugryzłam kolejny kawałek pepero. W odpowiedzi, Dongwoo odgryzł znacznie większy kawałek patyczka od poprzednich, ledwo przy tym powstrzymując śmiech, gdy ja obserwowałam niewielką resztkę ciastka, które dzieliło nasze usta. Był już na tyle blisko, że pewnie bez problemu udałoby mi się trącić czubkiem nosa jego nos, ale nie zrobiłam tego. Ignorując wzrok chłopaka, który cały czas mi się przyglądał, zamknęłam oczy i starając się zostawić między nami przynajmniej odrobinę wolnej przestrzeni, odgryzłam kolejny kawałek pepero.

    OdpowiedzUsuń
  42. Po jakimś czasie Yeonrin zdecydowała się w końcu odgryźć kawałek pepero, przez co cicho zachichotałem pod nosem. Szczerze mówiąc, to naprawdę byłem pod wrażeniem, bo spodziewałem się, że do tego nie dojdzie. Uśmiechnąłem się do niej radośnie, łapiąc przez chwilę kontakt wzrokowy, po czym ostrożnie odgryzłem malutki kawałeczek patyczka i odsunąłem się od dziewczyny. Czubki naszych nosów zetknęły się ze sobą, ale celowo zwróciłem uwagę na to, by przypadkiem nie dotknąć jej ust swoimi. Nie chciałem do niczego jej zmuszać, a widziałem jak bardzo stresuje ją to wszystko, więc postanowiłem poczekać na dogodniejszy moment. Byłem pewien, że kiedyś w końcu taki nadejdzie.
    Poklepałem ją delikatnie po plecach, uśmiechając się do niej przy tym ciepło.
    - Jak tam na zajęciach? Nauczyciele ostatnimi czasy dużo wam zadają? - spytałem radośnie, głównie po to, by zmienić temat i zająć myśli Yeonrin czymś innym niż stres, a poza tym po prostu mnie to interesowało.

    OdpowiedzUsuń
  43. Po chwili czekania, Dongwoo uśmiechnął się do mnie i odgryzł kawałek pepero, po czym powoli zaczął się odsuwać. Uśmiechnęłam się do siebie w momencie, kiedy trącił czubkiem swojego nosa mój nos i przegryzłam ostatni kawałek czekoladowego patyczka, czując jak rozpalone policzki powoli wracają do swojego normalnego stanu.
    - Chyba nie jest tak źle, dopiero co zaczął się nowy semestr - wyznałam, kiedy chłopak od razu zaczął temat zajęć. Domyśliłam się, że pewnie chce tym odwrócić moją uwagę od zakłopotania, za co w duchu byłam mu bardzo wdzięczna. Wiedziałam, że nie powinnam się tym wszystkim tak stresować, ale czasem trudno było mi nad tym zapanować. - Chociaż prace domowe z eliksirów i historii magii chętnie bym sobie darowała - dodałam, bo z eliksirów zawsze było jej najwięcej, a historii po prostu nie lubiłam.
    Spoglądając na Dongwoo, uśmiechnęłam się do niego, czując ciepło rozlewające się w moim brzuchu, kiedy złapałam z nim kontakt wzrokowy.
    - A was nękają jakoś szczególnie? - spytałam, śmiejąc się pod nosem. - Dużo masz dodatkowych godzin?
    Z racji tego, że chłopak był dwa roczniki wyżej niż ja, miał trochę więcej zajęć, ale nigdy nie pytałam go na co właściwie uczęszcza, więc korzystałam, skoro nadarzyła się do tego okazja.

    OdpowiedzUsuń
  44. Zachichotałem widząc uśmiech na twarzy Yeonrin, po czym przytaknąłem kilkakrotnie gdy zaczęła odpowiadać na moje pytanie. Miała rację, póki co nie było aż tak ciężko, bo w końcu dopiero rozpoczął się nowy semestr. Byłem pewien, że z czasem zrobi się coraz trudniej, ale póki co nie warto było się tym przejmować.
    Zmartwiłem się trochę gdy dziewczyna wyznała, że nie przepada za odrabianiem lekcji z eliksirów i historii magii, co w sumie nie dziwiło mnie ani trochę. Miałem ochotę jednak jej jakoś pomóc żeby nie musiała się z tym wszystkim zmagać, więc z jednej strony chciałem powiedzieć żeby przynosiła zadania do mnie, ale z drugiej wiedziałem, że w ten sposób niczego się nie nauczy i pewnie tylko narobi przeze mnie problemów. Westchnąłem więc głośno, przytakując przy tym kilkakrotnie głową.
    - Snape lubi się nad nami znęcać - przyznałem, przypominając sobie o wszystkich pracach domowych, które zadał w ciągu ostatnich paru tygodni. Wydawało mi się, że chyba niezbyt pała do mnie sympatią pomimo tego, że byłem w Slytherinie. - W sumie dosyć mało, oprócz obowiązkowych lekcji chodzę tylko na mugoloznawstwo i opiekę nad magicznymi stworzeniami. Naprawdę lubię te zajęcia, więc przez większość czasu czuję się jakbym miał wolne. Ale reszta nauczycieli trochę się nad nami znęca, bo w przyszłym roku czekają mnie sumy. A ty, Yeonrin? Niedługo będziesz wybierać dodatkowe przedmioty, racja? Wiesz już czego chciałabyś się uczyć?

    OdpowiedzUsuń
  45. Pokiwałam głową ze zrozumieniem, słysząc słowa chłopaka. Snape wyraźnie lubił się chyba znęcać nad swoimi uczniami, i nawet jeśli chodziło o ślizgonów, których był przecież opiekunem, nikogo nie omijała żadna praca domowa. Uśmiechnęłam się nieco, kiedy chłopak wspomniał o opiece nad magicznymi stworzeniami, bo szczerze mówiąc, sama byłam tym zainteresowana już od dawna.
    - I opiekujecie się jakimiś ciekawymi stworzeniami? - spytałam, mając na myśli oczywiście lekcje opieki.
    Gdy Dongwoo wspomniał o sumach i o tym, że niedługo i ja przecież będę musiała wybrać sobie jakieś dodatkowe przedmioty, zamyśliłam się na dłuższy moment, bo szerze mówiąc, nie miałam pojęcia, co mogłabym dla siebie wybrać.
    - Nie wiem - odparłam, uśmiechając się niepewnie. - Na pewno wybiorę opiekę nad magicznymi stworzeniami, ale poza tym chyba nic mnie aż tak nie pociąga. Chociaż z drugiej strony chciałabym się dowiedzieć jak najwięcej o magii, ale sama nie wiem. Chyba jeszcze nie do końca to przemyślałam - wyznałam szczerze, wzruszając nieznacznie ramionami. Póki co, nie martwiłam się tym aż tak, bo przecież miałam jeszcze sporo czasu, żeby wybrać dla siebie jakiś fajny przedmiot, ale wszystkie brzmiały tak.. poważnie strasznie, a mugoloznawstwo przecież nie było mi potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  46. Uśmiechnąłem się pod nosem, zastanawiając przez moment nad odpowiedzią na pytanie dziewczyny, aż w końcu przytaknąłem kilkakrotnie głową.
    - Chyba tak. Zajmowaliśmy się już hipogryfami, niuchaczami, testralami i paroma innymi stworzeniami, a podobno niedługo zobaczymy jednorożce - odpowiedziałem, uśmiechając się z podekscytowania. Uwielbiałem zwierzęta, mnóstwo słyszałem o jednorożcach, a jeszcze nigdy nie miałem okazji zobaczyć ich na żywo, więc czekałem na moment w którym w końcu będę mógł się jakimś zająć. - Ale przez kilka lekcji musieliśmy też opiekować się gumochłonami, to nie było zbyt przyjemne - dodałem po chwili, przypominając sobie coś w rodzaju obślizłych glist, które przed nami postawiono jakiś czas temu.
    Uśmiechnąłem się ciepło do Yeonrin łapiąc z nią kontakt wzrokowy, gdy zastanawiała się nad odpowiedzią na moje pytanie. Wyglądało na to, że jeszcze nie zdążyła się nad tym zastanowić, więc po prostu przytaknąłem głową, ale ona i tak po chwili się odezwała.
    - Spokojnie, jeszcze masz czas - pocieszyłem ją, gładząc dłonią jej ramię i przez chwilę opierając czoło o czubek jej głowy. - Póki co nie musisz się niczym przejmować, a przecież wybrałaś już przynajmniej jeden przedmiot. Chyba naprawdę lubisz zwierzęta, co, Yeonrinnie? - spytałem ją, uśmiechając się do niej radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Z zaciekawieniem słuchałam Dongwoo, kiedy wymieniał wszystkie zwierzęta, jakimi dotąd zajmował się na lekcjach opieki nad magicznymi stworzeniami, w głowie starając się przywołać do siebie ich wizerunki. Niektóre z nich kojarzyłam z książek, które czasami przeglądałam w bibliotece, ale o innych w ogóle nic nie słyszałam, więc miałam nadzieję, że i mi uda się je poznać.
    Uśmiechnęłam się do chłopaka, kiedy pocieszająco pogładził mnie po ramieniu, po czym ostrożnie oparłam się o niego policzkiem, przytakując kilkakrotnie głową.
    - Trochę - przyznałam, uśmiechając się pod nosem, bo było to chyba mało powiedziane jeśli chodziło o skalę, w jakiej lubiłam zwierzęta. - Ale nigdy nie miałam okazji zajmować się żadnymi magicznymi zwierzętami, więc jestem ciekawa - dodałam, bo rzeczywiście interesowało mnie, jakie stworzenia kryją się w świecie magii.
    Przez moment siedziałam sobie spokojnie oparta o chłopaka, kiedy do głowy przyszło mi pytanie, które chciałam mu zadać, bo zwyczajnie ciekawiła mnie odpowiedź, więc po chwili znów się do niego odezwałam.
    - Dongwoo, co chciałbyś robić później? To znaczy, no wiesz, jak już skończysz szkołę?

    OdpowiedzUsuń
  48. - Naprawdę? - spytałem zaskoczony, gdy Yeonrin przyznała, że nigdy nie miała okazji zajmować się magicznymi zwierzętami. W sumie pewnie nie było to aż tak dziwne, ale sam praktycznie ciągle miałem z nimi styczność, więc nie wyobrażałem sobie jak to możliwe. Domyślałem się jednak, że dziewczyna pewnie miała szansę opiekować się mnóstwem zwyczajnych, mugolskich zwierzątek, czego z kolei zawsze brakowało mi. - Spodobają ci się, szczególnie niuchacze. Może akurat traficie też na puszki pigmejskie - dodałem po chwili, uśmiechając się do niej radośnie. Żałowałem, że nie jestem na jednym roku z Yeonrin i nie mogłem obserwować jak zajmuje się zwierzakami. Byłem przekonany, że świetnie sobie poradzi, bo w końcu widziałem już jaki ma stosunek do zwierząt.
    Uśmiechnąłem się pod nosem, nie wiedząc czy powinienem odpowiedzieć wprost na pytanie, które zadała. W końcu uznałem jednak, że przecież Yeonrin mnie nie wyśmieje, więc oparłem czoło o czubek jej głowy i zebrałem w sobie odwagę. Nigdy wcześniej nikomu o tym nie wspominałem, nawet swoim rodzicom, którzy w pewnym stopniu pewnie spodziewali się, że będę chciał obrać taką drogę.
    - Szczerze mówiąc, to myślałem o zostaniu zawodowym graczem quidditcha - wyznałem w końcu, czując, że moje policzki pokrywają się rumieńcami. - Naprawdę lubię grać, w powietrzu czuję się szczęśliwy i wolny. Nie wyobrażam sobie żebym miał za parę lat wylądować za biurkiem w Ministerstwie Magii... - powiedziałem cicho, wdychając znajomy zapach Yeonrin. Było mi okropnie głupio, bo póki co, to nawet nie spróbowałem swoich sił w grze z innymi uczniami Hogwartu, nie należałem też do szkolnej drużyny. Ignorowałem to jednak dzielnie, mając nadzieję, że dziewczyna nie pomyśli sobie o mnie czegoś dziwnego. - A ty, jagi? Zastanawiałaś się już nad tym? - spytałem ją po chwili, łapiąc końcówkę pasma jej włosów i delikatnie gładząc je palcami.

    OdpowiedzUsuń
  49. Pokiwałam twierdząco w odpowiedzi na pytanie chłopaka, bo chociaż widziałam już kilka magicznych stworzeń, a niektóre z nich znałam z książek, to nie miałam żadnej okazji do opiekowania się nimi. W domu nie mogłam przecież trzymać żadnego z nich, bo wyprowadzanie ich na spacery przy ciekawskim wzroku mugoli, byłoby całkiem trudne.
    - Byłoby fajnie - przyznałam, gdy tylko Dongwoo wspomniał o niuchaczach i puszkach pigmejskich. Z tego co wiedziałam, te drugie były naprawdę uroczymi zwierzątkami, więc szczególnie mnie pociągały.
    Czekałam cierpliwie, gdy chłopak milczał przez chwilą, myśląc sobie, że może jednak nie ma ochoty dzielić się ze mną swoimi planami na przyszłość, ale wtedy Dongwoo ponownie się odezwał, a ja uśmiechnęłam się się do siebie, bo wydawał się przy tym uroczo zawstydzony.
    - Na pewno będziesz świetnym graczem - powiedziałam, kiedy wyznał, że chciałby grać w quidditcha. Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie miałam okazji widzieć jak lata na miotle, ale już kiedyś wspominał, że bardzo to lubi, więc w sumie było logiczne, że właśnie z tym chciałby związać swoją przyszłość. - Na jakiej pozycji chciałbyś grać?
    Czując, jak kąciki ust wędrują mi ku górze, gdy tylko w głowie znów echem odzywał się głos chłopaka, przekręciłam się trochę bardziej w jego stronę i ostrożnie objęłam go ramionami, splatając swoje dłonie na jego boku.
    - Chciałabym kiedyś otworzyć cukiernię albo małą kawiarnię - wyznałam, bo taki pomysł roił się w mojej głowie już od jakiegoś czasu. - Byłoby fajnie mieć coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  50. Przez chwilę zastanawiałem się nad tym, gdzie mógłbym zabrać Yeonrin żeby pokazać jej przynajmniej kilka magicznych zwierząt. Na błoniach znajdował się wybieg hipogryfów, ale tam pewnie już kilka razy była. Pozostał tylko sklep zoologiczny w Hogsmeade, chociaż nie miałem pojęcia czy mają tam jakieś ciekawe okazy. Oprócz tego zawsze można było przejść się obok zakazanego lasu z nadzieją, że akurat spotkamy jakiegoś jednorożca, ale chyba bałbym się zabrać tam ze sobą Yeonrin. Nie chciałem wpędzać jej w żadne kłopoty, a tym bardziej nie chciałem na nic ją narażać.
    Uśmiechnąłem się radośnie, gdy Yeonrin uznała nagle, że pewnie byłbym dobrym graczem. Uważałem to za odrobinę zabawne bo przecież ani razu nie widziała jak gram, ale dzięki temu poczułem, że rzeczywiście mogę powiedzieć jej o wszystkim. Nie oceniała mnie ani nie ganiła, wierzyła w to co mówię i starała się mnie w tym wesprzeć, za co miałem ochotę mocno przytulić ją do siebie i dać jej buziaka.
    - Właściwie to nie wiem - odparłem szczerze, śmiejąc się cicho pod nosem. - Jakoś nigdy nie nastawiałem się specjalnie na żadną pozycję, za każdym razem obierałem to, co akurat było wolne. Ale wolałbym nie być obrońcą... Chyba najbardziej chciałbym być ścigającym.
    Zachichotałem cicho gdy nagle Yeonrin objęła mnie ramionami i się we mnie wtuliła, po czym ponownie oparłem swoje czoło o czubek jej głowy. Przytaknąłem ostrożnie gdy wyznała, że chciałaby otworzyć kawiarnię albo cukiernię, bo uważałem to za naprawdę dobry pomysł.
    - Pewnie będę częstym gościem - odpowiedziałem, choć w mojej głowie już i tak zrodziła się myśl o tym, że może mógłbym otworzyć tamto miejsce razem z nią. Wolałem jednak nie mówić tego na głos, by przypadkiem nie zrazić do siebie Yeonrin. - Chciałabyś otworzyć ją gdzieś tutaj, do użytku czarodziejów? Czy w jakimś mugolskim mieście? - spytałem ją po chwili, przyglądając się jej z góry.

    OdpowiedzUsuń
  51. Musiałam przywołać do siebie wszystkie zasady quidditcha, jakie znałam, gdy Dongwoo powiedział, że chciałby zostać ścigającym. Znałam się na tyle dobrze, żeby wiedzieć o czym mówi, chociaż sama nigdy osobiście nie grałam w quidditcha, bo za bardzo przeszkadzał mi w tym lęk przed lataniem.
    - To trochę niebezpieczne, co? - spytałam, chociaż dobrze wiedziałam, że chyba żaden sport na świecie nie był do końca bezpieczny. Mimo to, quidditch z latającymi dookoła tłuczkami i samym faktem, że gra się w niego na miotłach, sprawiał, że zaczynałam się trochę martwić o Dongwoo. - Jak tak sobie latasz... Nie boisz się, że spadniesz i się połamiesz?
    Moje pytania pewnie musiały brzmieć dość głupio, bo przecież nie wszyscy byli takimi strasznymi tchórzami jak ja, żeby za wszelką cenę unikać mioteł i latania, ale byłam ciekawa co chłopak o tym myśli i chciałam go też chyba po prostu bardziej zrozumieć.
    - Możesz wpadać kiedy chcesz, sławni gracze zapewniają tłumy klientów - zażartowałam, bo tak naprawdę cieszyłabym się z jego obecności nawet wtedy, gdyby wcale nie został kiedyś graczem quidditcha, czego jednak z całego serca mu życzyłam i miałam nadzieję, że uda mu się spełnić marzenia. - Właściwie nad tym się jeszcze nie zastanawiałam, ale byłoby zabawnie móc mieć w ofercie trochę magicznych łakoci - stwierdziłam, czując jak na usta wkrada mi się się uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  52. - Pewnie trochę tak - odparłem po chwili na pytanie Yeonrin, uśmiechając się jednak pod nosem. Poczułem miłe łaskotanie w żołądku gdy tylko zauważyłem jej odrobinę zmartwiony wzrok, ale nie chciałem żeby się tym przejmowała, więc nieznacznie pokręciłem głową. - Ale wszystko jest teraz niebezpieczne, a bez latania chyba nie mógłbym żyć. Dobrze, że czarodzieje tak dobrze radzą sobie z wszystkimi kontuzjami, dzięki temu prawie w ogóle się nimi nie przejmuję. Jak się połamię, to pani Pomfrey raz dwa mnie poskłada - powiedziałem półżartem. Bałem się wielu rzeczy, ale nigdy latania. Przez długi czas tylko w powietrzu czułem się wolny, a wiążąca się z tym adrenalina przynosiła mi ulgę za każdym razem, gdy wzbijałem się do góry na miotle.
    Wybuchnąłem głośnym śmiechem gdy Yeonrin uznała, że dzięki mojej obecności więcej zarobi.
    - Pewnie tak - przyznałem jej rację, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. - Nie musiałabyś też przed nikim ukrywać swoich umiejętności, więc byłoby ci łatwiej. Ale chyba nie ma zbyt wielu miejsc, w których mogłabyś otworzyć taką kawiarnię czy cukiernię... W mugolskim mieście można za to przebierać w lokacjach - odezwałem się po chwili, wypowiadając na głos swoje przemyślenia. Wszystko miało swoje plusy i minusy, dlatego Yeonrin czekał kiedyś tego rodzaju wybór. Miała jeszcze jednak mnóstwo czasu, więc spokojnie mogła się nad tym zastanawiać, póki co nie przejmując się uciekającym czasem.

    OdpowiedzUsuń
  53. - Pani Pomfrey jest niezastąpiona - przytaknęłam, bo nieraz słyszałam o tym, co potrafi. Czasem też sama na własnej skórze mogłam się przekonać o jej zdolnościach, nawet jeśli chodziło o głupie przeziębienie. - Ale mimo wszystko, uważaj na siebie, dobrze?
    Spojrzałam do góry na twarz chłopaka, uśmiechając się przy tym do niego i ściskając odrobinę mocniej. Nie umiałam nic poradzić na to, że się o niego martwiłam, nawet jeśli zapewniał mnie, że czarodzieje o wiele lepiej radzą sobie z wszelkimi kontuzjami. Po prostu wolałabym, żeby najlepiej omijał je wszystkie szerokim łukiem, jeśli było to możliwe.
    - Musisz mi kiedyś pokazać jak latasz - powiedziałam, przypominając sobie, że przecież kiedyś sam mi to zaproponował, ale warunki za oknem póki co raczej się do tego nie nadawały. Teraz jednak, kiedy dowiedziałam się, jak bardzo lubi latać, chciałam sama zobaczyć co sprawia mu tyle radości.
    - Racja - przyznałam, bo tak szczerze mówiąc nie brałam nawet wcześniej pod uwagę tego, co powiedział Dongwoo. Nigdy nie zastanawiałam się, gdzie byłoby lepiej otworzyć takie miejsce, chciałam po prostu robić coś fajnego. - Jeszcze nad tym pomyślę - dodałam, przytakując kilkakrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  54. Przytaknąłem kilkakrotnie na słowa dziewczyny, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Wyglądała na naprawdę zmartwioną tym wszystkim, a nie chciałem żeby przeze mnie się tak czuła.
    - Obiecuję - powiedziałem więc, przybliżając wolną rękę do jej splecionych wokół mnie dłoni i prostując mały palec na znak przysięgi. Yeonrin wcale mnie o to nie prosiła, ale chciałem żeby wiedziała, że przynajmniej ze względu na nią będę na siebie bardziej uważał. Przyciągnąłem ją do siebie odrobinę mocniej, ponownie opierając czoło na czubku jej głowy.
    - Jak tylko zrobi się ładniejsza pogoda możemy pójść na boisko - zaproponowałem, uśmiechając się do niej ciepło. Bardzo chciałem kiedyś ją tam ze sobą zabrać, a że wiosna zbliżała się wielkimi krokami, to nie widziałem w tym większego problemu. - Możemy polatać trochę razem - dodałem po chwili, spodziewając się, że Yeonrin może to jednak odrobinę przestraszyć. Nie mówiłem jednak wcale o żadnej grze czy ściganiu się, chciałem po prostu trochę pobyć z nią w miejscu, w którym od zawsze dobrze się czułem - w powietrzu. Miałem nadzieję, że za bardzo nie zmartwi jej ta propozycja.
    - Masz sporo czasu, Yeonrinnie, więc póki co nie ma się czym martwić - powiedziałem, wolną ręką odsuwając z jej twarzy pasemko włosów, które przypadkiem się tam zapałętało.

    OdpowiedzUsuń
  55. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc jak Dongwoo wyciąga w moją stronę swoją dłoń z wyprostowanym małym palcem. Chichocząc cicho, na moment rozluźniłam swój uścisk i owinęłam swój mały palec wokół jego, przyjmując obietnicę chłopaka. Miałam nadzieję, że jej dotrzyma, bo naprawdę nie miałam ochoty oglądać jego połamanego ciała w skrzydle szpitalnym.
    Słysząc propozycję Dongwoo, pokiwałam niepewnie głową, spoglądając przy tym na niego.
    - Nie latam zbyt dobrze - wyznałam. - Ale możemy razem spróbować.
    Tak naprawdę panicznie bałam się latania, przez co lekcje latania na miotle w pierwszej klasie nie poszły mi zbyt dobrze, a fakt, że w późniejszych klasach nie są już obowiązkowe, przyjęłam z ulgą. Skoro jednak chłopak naprawdę tak bardzo to lubił, stwierdziłam, że dla niego mogę spróbować jeszcze raz. W końcu miał być tam ze mną, a przecież chyba też nie chciał, żeby stała mi się jakaś krzywda, co dodawało mi nieco otuchy.
    - Mhm, to akurat dobrze - odparłam cicho, wtulając policzek w materiał swetra Dongwoo. Czując, jak sięga dłonią do mojej twarzy, przymknęłam na moment powieki, a swoimi rękoma znów ciasno objęłam jego ciało.

    OdpowiedzUsuń
  56. Uśmiechnąłem się ciepło do Yeonrin, gdy w odpowiedzi na moją propozycję niepewnie przytaknęła głową. Patrzyła mi prosto w oczy, ale i tak wiedziałem, że się boi. Naprawdę byłem pełen podziwu, chociaż wciąż nie chciałem do niczego jej zmuszać i pewnie nigdy bym tego nie zrobił. To motywowało mnie jednak do udowodnienia, że latanie wcale nie jest takie straszne, szczególnie gdy jest ze mną i może być pewna, że nic się jej nie stanie. Yeonrin była dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie, więc zamierzałem dbać o nią tak, by zawsze była bezpieczna i radosna, nawet jeśli ona sama nie miała o tym pojęcia.
    - To nic, pomogę ci - obiecałem z uśmiechem na ustach, gładząc ją ostrożnie po plecach. Siedzieliśmy tak przez chwilę, aż zacząłem palcami delikatnie wytaczać kółeczka, a potem w końcu przerwałem ciszę. - Jagi... Tak bardzo boisz się latania? - spytałem, mając nadzieję, że uzyskam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Chciałem wiedzieć więcej, bo zależnie od powodu strachu Yeonrin mógł zmienić się obszar, w obrębie którego będę mógł wtedy działać. Jeśli miała jakieś straszne wspomnienia związane z lataniem, to nie próbowałbym nawet namówić jej do latania.

    OdpowiedzUsuń
  57. Przytaknęłam powoli głową, uśmiechając się lekko, kiedy Dongwoo obiecał, że pomoże mi w lataniu. Prawdę mówiąc, trochę mnie to uspokajało, więc póki co, na razie przestałam się tym stresować, bo przecież nigdzie nie mieliśmy teraz lecieć. Czując, jak chłopak zaczyna rysować na moich plecach kółeczka, wygodnie wtuliłam w niego policzek i wdychając jego znajomy zapach, zaczęłam się powoli robić nieco senna. Dopiero kiedy znowu się odezwał, oprzytomniałam i od razu otworzyłam buzię, chcąc odpowiedzieć na pytanie, ale szybko ją zamknęłam i zastanowiłam się przez chwilę.
    - Najbardziej chyba boję się tego, że spadnę - odparłam w końcu, starając się wyjaśnić, czego tak dokładnie zawsze się obawiałam. - No wiesz... Nie czuję się zbyt bezpiecznie w powietrzu, mając świadomość, że dookoła mnie nic nie ma, a bezpieczny grunt jest jakiś milion metrów pode mną.
    Musiałam przyznać przed samą sobą, że trochę jednak przesadzałam, bo nigdy nie byłam na wysokości miliona metrów nad ziemią, ale wystarczało jakieś dziesięć i naprawdę zaczynałam panikować, co odbierało mi całą frajdę z latania.

    OdpowiedzUsuń
  58. Im dłużej tak siedzieliśmy, a Yeonrin wtulała policzek w moją klatkę piersiową, tym bardziej udawało się jej uspokoić, a przynajmniej tak mi się wydawało. Miałem nadzieję, że to nie tylko moja wyobraźnia, bo póki co naprawdę nie było się czym stresować. Gdyby miała się o to martwić przez całe nasze spotkanie, to pewnie zacząłbym żałować, że jej to zaproponowałem.
    Powoli przytaknąłem kilkakrotnie głową na jej słowa, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie mnie zobaczyć. Dopiero po chwili to do mnie dotarło.
    - Masz lęk wysokości? - spytałem spokojnie, nie przestając palcami powoli rysować kółek na jej plecach. Właściwie, to właśnie na to wyglądało, ale i tak wolałem zapytać dla pewności. - To nic, Yeonrinnie. Na początku możemy latać nisko, więc nic nam się nie stanie nawet gdybyśmy mieli spaść, chociaż jestem pewien, że nic takiego się nie przytrafi. Może w końcu się przyzwyczaisz do tego uczucia, a jeśli nie, to trudno - powiedziałem, spoglądając na nią z góry i uśmiechając się pocieszająco. - Wtedy znajdziemy inne zajęcie.

    OdpowiedzUsuń
  59. - Mhm - mruknęłam, kiwając przy tym potwierdzająco głową w odpowiedzi na jego pytanie o lęk wysokości. Poza nim, miałam jeszcze z tysiąc innych lęków, ale o nich wolałam póki co nie wspominać, nie chcąc przy okazji wyjść na strasznego tchórza.
    - To chyba dobry pomysł - odezwałam się, bo plan z lataniem nisko wcale nie wydawał się taki głupi, w każdym razie na razie. Było mi trochę głupio, bo byłam pewna, że Dongwoo na pewno wolałby sobie polatać zdecydowanie wyżej, ale miałam nadzieję, że i mi się uda jakoś tam dostać. Podnosząc głowę do góry, zauważyłam uśmiech chłopaka, więc odpowiedziałam mu tym samym. - Chciałabym z tobą polatać - wyznałam, bo chociaż z jednej strony się tego bałam, to miałam dziwne wrażenie, że z nim wcale nie będzie tak źle. Poza tym chciałam też móc w jakiś sposób uczestniczyć w tym, co on lubi robić.

    OdpowiedzUsuń
  60. Przytaknąłem głową ze zrozumieniem, gdy dziewczyna potwierdziła, że faktycznie ma lęk wysokości, chociaż nie zdziwiło mnie to ani trochę. Nie uważałem też tego za jakiś wielki problem, bo przecież każdy człowiek czegoś się bał. Nawet odrobinę śmieszyło mnie to, że podczas gdy ja tak bardzo uwielbiam latać, moja dziewczyna czuje przed tym paniczny strach. Nie chciałem myśleć o tym jak o czymś smutnym, wolałem uznać, że los specjalnie tak wszystko ułożył, bym mógł jej z tym w jakiś sposób pomóc.
    Ucieszyło mnie gdy Yeonrin wyraźnie podniosła na duchu propozycja z lataniem na niskiej wysokości, a szeroki uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.
    - Będzie fajnie, zobaczysz - obiecałem, wolną ręką gładząc jej dłonie, które wciąż splatała wokół mnie. - A potem możemy porobić coś innego. Co tylko będziesz chciała - zaproponowałem, uśmiechając się do niej radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  61. - Na przykład iść poleżeć na trawie? - spytałam, spoglądając w górę na chłopaka, kiedy zaproponował, że później będziemy mogli porobić coś innego. Zachichotałam cicho pod nosem, kręcąc przy tym głową, chociaż tak naprawdę właśnie tylko to mi przychodziło na myśl. Po przebyciu jakiegoś czasu w powietrzu na pewno z wielką ochotą przywitam się z gruntem.
    Czując mrowienie na dłoniach, w miejscu, po którym gładził mnie Dongwoo, puściłam je i splotłam razem nasze palce, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
    - Zrobiło się już ciemno - stwierdziłam cicho, spoglądając na okno za naszymi plecami. Spomiędzy chmur gdzieniegdzie przebijały się plamy rozgwieżdżonego już nieba. Nie chcąc się jeszcze żegnać, oparłam głowę o jego klatkę piersiową i spojrzałam na nasze ręce, uśmiechając się do siebie. - Dziękuję za miłe popołudnie, Dongwoo.

    OdpowiedzUsuń
  62. Zachichotałem na słowa dziewczyny, przytakując jednak przy tym kilkakrotnie głową. Wyobrażałam sobie już jak schodzi z miotły, by bez słowa, pełna zrezygnowania, położyć się na trawie i dziękować za to, że nic się jej nie stało.
    - Jeśli chcesz - odparłem, śmiejąc się przy tym cicho. - Możemy pooglądać chmurki.
    Właściwie, to pomyślałem, że pewnie całkiem miło byłoby sobie tak poleżeć i poleniuchować, szczególnie po czasie, który mieliśmy spędzić na miotłach. Zamierzałem przemyśleć ten pomysł na poważnie i może wziąć ze sobą jakiś kocyk, żeby Yeonrin nie musiała wylegiwać się bezpośrednio na trawie. Ponownie zachciało mi się śmiać na myśl, że w razie czego zawsze mogła po prostu położyć się na mnie.
    Uśmiechnąłem się szeroko gdy dziewczyna splotła razem nasze palce, kciukiem gładząc ją po dłoni. Zrobiło mi się smutno gdy wspomniała o tym, że zdążyło się już zrobić ciemno, potem zaczęła dziękować za spędzony czas, zupełnie jakbyśmy się już żegnali. Nie chciałem jeszcze się z nią rozstawać, ale rzeczywiście, na zachmurzonym niebie widocznym przez okno można było dostrzec już gwiazdy.
    - Jesteś zmęczona? - spytałem cicho, spoglądając na nią z góry. - Nie ma za co, Yeonrinnie. Dziękuję, że zostałaś moją walentynką - odezwałem się jeszcze po chwili, uśmiechając szeroko pomimo tego, że w brzuchu czułem nieprzyjemne kłucie na myśl o rozstaniu.

    OdpowiedzUsuń
  63. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy wspomniał o oglądaniu chmurek, bo musiałam przyznać, że nawet podobał mi się ten pomysł. Nie byłam do końca pewna, czy chcę tak marnować czas na wylegiwaniu się na trawie, ale z drugiej strony jeśli miałabym to robić razem z Dongwoo, to nie widziałam żadnych przeszkód.
    - Chmurki są fajne - powiedziałam, śmiejąc się cicho.
    Słysząc pytanie chłopaka, pokręciłam powoli głową w odpowiedzi, chociaż musiałam przyznać, że zaczynałam się już robić senna. Nie mogłam nic poradzić na to, że tuląc się do niego, było mi tak ciepło i wygodnie, przez co powieki automatycznie robiły mi się cięższe.
    - Trochę - wyznałam w końcu, podnosząc głowę do góry. Widząc rozpromienioną twarz Dongwoo, sama się uśmiechnęłam i pochylając się odrobinę bardziej w jego stronę, dałam mu buziaka w policzek. - Cieszę się, że to ja mogłam nią zostać - odparłam, czując miłe łaskotanie w żołądku.

    OdpowiedzUsuń
  64. Nie potrafiłem powstrzymać głośnego chichotu, który wyrwał mi się gdy Yeonrin przyznała, że jest "trochę" zmęczona, a chwilę wcześniej kręciła głową w odpowiedzi na moje pytanie. Widocznie podobnie jak ja nie miała jeszcze ochoty się rozstawać, ale kiedy już się przyznała, to można było zauważyć, że faktycznie wygląda na odrobinę senną.
    - Nie chciałbym żadnej innej walentynki - odpowiedziałem po chwili, uśmiechając się do niej radośnie. Mówiłem zupełnie poważnie, gdyby nie zgodziła się nią zostać albo nawet gdybym w ogóle jej nie znał, to po prostu wcale nie miałbym walentynki. Nigdy nikogo nie lubiłem w taki sposób, w który lubiłem Yeonrin. Czułem, że po prostu chyba nigdy nie byłbym w stanie tak polubić nikogo innego, dlatego trochę martwiłem się tym, że powoli nie potrafię wyobrazić sobie bez niej życia. Czasami zastanawiałem się nad tym jak będzie wyglądało za dziesięć, dwadzieścia czy nawet więcej lat, a Yeonrin była częścią każdego z tych wyobrażeń. Co jeśli ona wcale nie miała zamiaru tak długo się ze mną zadawać..? Nie mogłem jej do tego zmusić, więc musiałbym po prostu się z tym jakoś pogodzić.
    - Chodź, wracajmy powoli do zamku - odezwałem się po chwili by oderwać się od tamtych myśli, nieco się pochylając i całując ją w policzek, w zamian za całusa, którym wcześniej mnie obdarowała. W brzuchu wciąż czułem przyjemne łaskotanie.

    OdpowiedzUsuń
  65. Czułam, jak głupkowaty uśmiech znowu wkrada mi się na usta, a po ciele rozchodzi fala ciepła, kiedy usłyszałam słowa chłopaka. Poczułam się trochę jakbym śniła na jawie, ale ściskając w odpowiedzi jego dłoń odrobinę mocniej, przekonałam się, że wcale sobie go nie wymyśliłam i naprawdę tu ze mną jest.
    - Nie chcę iść - jęknęłam, ale powoli rozplotłam nasze dłonie i wyprostowałam się, wciąż go obserwując. Gdybym mogła, siedziałabym na tym parapecie już do końca życia, ciesząc się obecnością Dongwoo, ale pech chciał, że oboje musieliśmy chodzić do szkoły.
    Niechętnie więc zsunęłam się z parapetu i narzuciłam na siebie swój płaszczyk, wciśnięty w kąt przy oknie. Czekając, aż chłopak założy swoją kurtkę, sięgnęłam po siedzącego obok misia, którego dostałam w prezencie walentynkowym i odwróciłam się w jego stronę, rozkładając szeroko ramiona. Biedny miś zwisał teraz w mojej dłoni za łapkę w dół.
    - Przytulisz mnie jeszcze na dobranoc? - spytałam z uśmiechem na ustach, mając nadzieję, że się zgodzi.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Wiem, ja też - odpowiedziałem cicho, czując dziwną pustkę, gdy powoli rozplotła nasze dłonie i się ode mnie odsunęła. Niechętnie odsunąłem od niej swoją rękę kiedy zsunęła się z parapetu i sięgnęła po swój płaszczyk, by móc go włożyć i opatulić się przed zimnem. Miałem ochotę wciągnąć ją z powrotem i mocno utulić, bym jeszcze nie musiał się z nią rozstawać, ale wiedziałem, że to nieuniknione, więc sam zeskoczyłem z parapetu i sięgnąłem po swoją kurtkę.
    Było mi smutno, ale i tak uśmiechnąłem się szeroko do Yeonrin gdy spojrzałem na nią po chwili. Z rozłożonymi szeroko ramionami i pluszowym misiem wyglądała naprawdę słodko, a do tego sama prosiła się o przytulenie, więc radośnie do niej podskoczyłem i bez słowa mocno objąłem. Od razu zrobiło mi się o wiele cieplej w serduszku, chociaż wiedziałem, że to przytulenie też pewnie nie będzie zbyt długo trwać. Ucałowałem więc jeszcze dziewczynę w czoło, mocno ją do siebie tuląc, aż w końcu po paru minutach rozluźniłem uścisk.
    - A buziak na dobranoc? - spytałem radośnie po chwili, dopinając do końca zamek w płaszczyku Yeonrin, by przypadkiem się nie rozchorowała.

    OdpowiedzUsuń
  67. Uścisnęłam mocno i wtuliłam się w klatkę piersiową Dongwoo, kiedy objął mnie mocno swoimi ramionami. Przez parę minut stałam tak, słuchając bicia jego serca i ciesząc jego obecnością, póki jeszcze mogłam. Wiedziałam, że będziemy mieli jeszcze niejedną okazję się ze sobą zobaczyć, ale i tak nie chciałam się stąd nigdzie ruszać. Dopiero kiedy poczułam, jak chłopak rozluźnia swój uścisk, zrobiłam to samo i powoli się od niego odsunęłam, czując wciąż przyjemne ciepło, które rozeszło się po moim ciele, kiedy pocałował mnie w czoło.
    Uśmiechając się radośnie, uniosłam brodę do góry w momencie, gdy podjechał zamkiem mojego płaszczyka pod samą szyję i z przymkniętymi powiekami pochyliłam się w jego stronę, dając mu buziaka w usta.
    - Dobranoc - powiedziałam, chichocząc cicho, i spojrzałam na Dongwoo. Czułam, jak motyle w moim brzuchu znowu zaczynają wesoło trzepotać skrzydełkami, a policzki lekko szczypać, ale nie przejmując się tym, posłałam mu szeroki uśmiech. - Nie zapomnij swoich babeczek, będzie mi przykro jak je tu zostawisz - odezwałam się, wskazując podbródkiem na pudełeczko z ciastkami, które stało na parapecie.

    OdpowiedzUsuń
  68. Zachichotałem radośnie gdy Yeonrin bez wahania przysunęła się bliżej mnie i dała mi słodkiego buziaka w usta. Nawet gdy się już ode mnie odsunęła, wciąż nie ruszyłem się z miejsca, stojąc w miejscu i jak zahipnotyzowany wpatrując się w dziewczynę z wielkim uśmiechem. Rzadko zdarzało się, że to ona obierała inicjatywę, a za każdym razem gdy to robiła czułem się dziwnie zawstydzony, a przez całe moje ciało przechodziła miła fala ciepła.
    - Masz słodkie usta, jagi - powiedziałem nieśmiało po chwili, chichocząc cicho na widok jej miny. Pochyliłem się bliżej jej twarzy i delikatnie ucałowałem ją w policzek, przytakując przy tym głową gdy przypomniała mi o babeczkach. Pewnie i tak bym o nich nie zapomniał, ale byłem wdzięczny, że mi o tym przypomniała, bo kto wie. Powoli podszedłem do parapetu i ostrożnie podniosłem z niego pudło, w które Yeonrin spakowała wszystkie swoje ślicznie udekorowane ciastka. Do ręki wziąłem też pepero i podałem je dziewczynie, by zabrała ze sobą do dormitorium.
    - Dobranoc, Yeonrinnie - odpowiedziałem na jej słowa, posyłając jej przy tym pokrzepiający uśmiech. Naprawdę nie chciałem się jeszcze z nią rozstawać, ale nic nie mogłem poradzić na to, że zrobiło się późno. - Miłych snów, będę na ciebie czekał.

    OdpowiedzUsuń
  69. Starałam się dzielnie trzymać, ale słysząc uwagę chłopaka zawstydziłam się nieco i lekko już czerwona na buzi, spuściłam wzrok i pokiwałam głową, uśmiechając się do siebie. Chciałam mu powiedzieć, że to samo tyczy się jego ust, ale Dongwoo zdążył się pochylić i pocałować mnie jeszcze w policzek, zanim odszedł do parapetu po swoje ciastka. Uśmiechnęłam się do niego, gdy wyciągnął do mnie rękę z pepero i zabierając je od chłopaka jedną ręką, drugą chwyciłam jego dłoń i splotłam razem nasze palce.
    - W takim razie przyjdę - zapewniłam. Przygarnęłam do siebie misia i objęłam go ramieniem, trzymając w dłoni pudełeczko pepero, po czym powoli postawiłam przed siebie kilka kroków, delikatnie pociągając za sobą chłopaka. - Najpierw jednak możesz mnie odprowadzić do pokoju wspólnego - dodałam, śmiejąc się cicho.
    I tak zmierzaliśmy w jednym kierunku, więc pomyślałam sobie, że pewnie nie będzie mu to przeszkadzało. Z szerokim uśmiechem na ustach spoglądałam więc na Dongwoo, który szedł już obok mnie w stronę schodów prowadzących w dół wieży.
    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń