JEZIORO, S.2

Do terenów zamku należy również jezioro, które wszyscy nowi uczniowie pokonują łódkami pierwszego dnia roku szkolnego. W ciepłe dni odpoczynek nad jeziorem przynosi uczniom wiele frajdy, jednak należy na nie uważać, bo żyją w nim druzgotki, trytony i ogromna kałamarnica. Głęboko pod powierzchnią wody znajduje się miasto Trytonów, ale jego lokalizacja nie jest bliżej znana.
Latem można ochłodzić się w wodzie, natomiast zimą uczniowie jeżdżą na łyżwach po powstałym na jeziorze lodzie.

KOMENTARZE: STRONA 1 - 2

115 komentarzy:

  1. Gotowi do wyjścia, wyszliśmy z Aesung z kuchni, skąd dziewczyna nie chciała już nic więcej brać, i powoli ruszyliśmy schodami najpierw na górę, a później w stronę drzwi wyjściowych z zamku. Na zewnątrz świeciło już ciepłe słońce, a w powietrzu od dawna dało się wyczuć wiosnę. Sami uczniowie coraz chętniej korzystali z ładnej pogody i gdy tylko nadarzyła się do tego okazja, a więc trochę wolnego, opuszczali mury zamku, by móc się zrelaksować na świeżym powietrzu. W wybranych miejscach na zielonej trawie nie sposób było nie zauważyć kolorowych koców, na których piknikowała sobie reszta szkoły. Z okazji nadejścia wiosny nawet wierzba bijąca, rosnąca niedaleko zamku, znów pokryła się drobnymi, zielonymi listkami.
    Po kilku minutach spaceru przez błonia, udało nam się z Aesung znaleźć miejsce nad jeziorem, gdzie nikt się nie kręcił i nie przeszkadzał, więc z uśmiechem na ustach położyłem torbę wypchaną pysznościami zabranymi z kuchni pod jednym z drzew i wyciągnąłem ręce do dziewczyny.
    - Możemy się rozłożyć tutaj - powiedziałem, wskazując podbródkiem na kraciasty koc, który trzymała. Kiedy mi go wręczyła, ostrożnie go rozwinąłem i rozłożyłem na miękkiej trawie w pewnej odległości od jeziora. - Nikt nam nie będzie przeszkadzał - dodałem, spoglądając na dziewczynę i uśmiechając się do niej. - Chyba, że wolisz jakieś inne miejsce? - spytałem, gotów w razie czego do zebrania koca i przejścia gdzieś indziej. Tutaj jednak całkiem mi się podobało. Było miękko, drzewo pokryte młodymi liśćmi rzucało słaby cień, chroniąc przed rażącym słońcem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwykle nie miałam powodów do tego by wychodzić ze szkoły, a teraz znalazłam się na zewnątrz po raz pierwszy od dłuższego czasu, więc naprawdę zaskoczyło mnie to, że wiosna stała się tak wyczuwalna. Przez okno bez problemu potrafiłam dostrzec to, że wszędzie zrobiło się zielono, a słońce świeciło o wiele bardziej niż zwykle, ale nie wyczuwałam unoszącego się w powietrzu wiosennego zapachu, a do tego nie byłam w stanie usłyszeć tych wszystkich odgłosów, które tak bardzo się z nią kojarzyły. Ptaki śpiewały, motyle latały w pobliżu pierwszych kwiatków, a inni uczniowie odpoczywali na błoniach kiedy kierowaliśmy się z Myungsoo w stronę jeziora.
    Praktycznie nie musiałam w ogóle się wysilać, bo chłopak sam znalazł idealne miejsce na piknik - tuż obok wody, odrobinę zacienione przez rosnące w pobliżu drzewo, z rosnącą dookoła mięciutką trawą - a potem bez mojej pomocy rozłożył kocyk.
    Bez słowa zrzuciłam ze stóp swoje buty, po czym nawet nie spoglądając na Myungsoo położyłam się wygodnie na brzuchu. Rozejrzałam się dookoła by sprawdzić czy aby na pewno leżę na samym środku, po czym oparłam policzek o materiał, a ręce i nogi rozłożyłam tak, żeby zajmować jak najwięcej miejsca.
    - Jest idealnie - mruknęłam cicho, zamykając oczy i czekając na reakcję chłopaka. W którymś momencie uchyliłam jednak odrobinę powieki by sprawdzić co się dzieje, a z ust wyrwał mi się cichy chichot. Myungsoo prawdopodobnie dobrze już wiedział, że czasami lubiłam się z nim trochę podrażnić, więc miałam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z uśmiechem na ustach obserwowałem, jak Aesung rozgląda się dookoła, a gdy już rozłożyłem kocyk, ściąga buty i usadawia się na samym środku. Dziewczyna rozłożyła się na niemal całej powierzchni, kładąc się na brzuchu i przymykając oczy. Zachichotałem cicho na ten widok, ale nic nie powiedziałem, czekając aż mi się posunie. Dopiero gdy rozchyliła powieki i spojrzała na mnie, dotarło do mnie, że chyba jednak nie ma zamiaru zrobić dla mnie miejsca. Wziąwszy więc spod drzewa torbę z jedzeniem, ostrożnie usiadłem na trawie obok koca, krzyżując nogi, a torbę kładąc obok siebie.
    - Mam dziś spędzić cały dzień na trawie? - spytałem, przedtem podnosząc z ziemi patyczek, którym teraz dźgałem ją delikatnie w ramię. Po chwili jednak przestałem, bojąc się, że może dziewczyna się na mnie obrazi, a tego oczywiście wolałbym uniknąć. W końcu nie po to zaprosiłem ją na piknik, by zaraz ją do siebie zrazić.
    - Mam jedzenie, nie jesteś głodna? - podniosłem z ziemi torbę i przez chwilę pomachałem nią przed sobą, sądząc, że może tym uda mi się ją przekupić i odzyskać przynajmniej kawałek materiału, a potem z powrotem odstawiłem ją na trawę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachciało mi się śmiać gdy chłopak usiadł w końcu zrezygnowany na trawie, tuż obok koca, łapiąc przy tym w dłoń leżącą w pobliżu gałązkę, którą po chwili zaczął dźgać mnie w ramię. Szczerze mówiąc, to nie przeszkadzało mi to ani trochę, więc zwyczajnie na to nie reagowałam, wciąż leżąc sobie spokojnie.
    - Mogę wpuścić cię na kocyk jeśli masz dla mnie jakąś przyzwoitą ofertę. Co mi dasz? - spytałam żartobliwie, nie podnosząc się przy tym z miejsca, by wciąż zajmować tyle samo powierzchni. Tak serio to niczego od niego nie chciałam, ale lubiłam się z nim droczyć, a do tego byłam odrobinę głodna, więc uznałam że poczekam aż zaproponuje mi coś do jedzenia. Wiedziałam że to nic takiego, ale i tak widok Myungsoo siedzącego na trawie był dosyć przykry, więc w końcu westchnęłam głośno i przesunęłam się na bok, nie czekając nawet na to, co odpowie. Poklepałam wolne miejsce na kocu, po czym wtuliłam policzek z powrotem w materiał.
    - Jestem głodna - odparłam, wzdychając przy tym głośno. - A ty, Myungsoo? Co byś zjadł? - spytałam po chwili, wciąż nie podnosząc się do pozycji siedzącej. Słonko przyjemnie grzało mnie w plecy, więc jakoś nie chciało mi się w ogóle ruszać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez moment zastanawiałem się, co takiego mógłbym jej zaoferować, a kiedy kilka pomysłów przebiegło mi przez myśl, uśmiechnąłem się do siebie mimowolnie, czując szczypanie na policzkach. Zaraz jednak starając się to ukryć, pokręciłem głową i skierowałem wzrok na torbę. Gdy dziewczyna ustąpiła mi miejsca, przesunąłem się z nią odrobinę, zajmując jeden z rogów końca, po czym zacząłem sprawdzać, co tam właściwie mamy.
    - Mogę ci zaoferować eklerka - powiedziałem, pokazując jej pudełeczko z oblanymi czekoladą ciastkami z kremem. Odłożyłem je na kocu, gdzie zostawiłem sporo wolnego miejsca, by mieć się gdzie rozłożyć z jedzeniem. - Ewentualnie mamy ciasto - wyliczałem, wyciągając tym razem pudełeczko z ciastem, które w kuchni kroił skrzat domowy. Po chwili sięgnąłem rękoma do torby i wyjąłem z niej białe zawiniątko, które po odwinięciu okazało się kanapką. - I mamy kanapki z... - chcąc sprawdzić jej zawartość, odchyliłem jedną kromkę chleba, po czym z powrotem ją złożyłem i od razu odgryzłem kawałek, uśmiechając się do dziewczyny. - Z sałatą, szynką i pomidorkiem. Naprawdę pyszna - dokończyłem z pełną buzią.
    Odłożyłem swoją ugryzioną kanapkę na kocu obok siebie, zawijając ją uprzednio z powrotem w serwetkę, aby nie pobrudzić nią materiału. Z torby wyjąłem jeszcze słodycze, które wrzuciłem do niej w swoim dormitorium, w tym domowe babeczki, po zestawie składającym się z talerzyka, szklanki i widelca dla siebie i dla Aesung oraz dwie butelki jakichś napojów.
    - Czego sobie panienka życzy? - spytałem, śmiejąc się wesoło pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myungsoo usiadł na rogu koca, zostawiając większość miejsca wolną, więc sama przesunęłam się w przeciwległy róg i usiadłam po turecku. Obserwowałam jak powoli wyjmuje z torby pudełko eklerków i odkłada je na kocu, a następnie zabiera się za wypakowywanie reszty prowiantu. Z jego twarzy nie znikał uśmiech, a policzki wydawały się odrobinę bardziej różowe niż zwykle, prawdopodobnie od tego, że na dworze było tak ciepło. Czułam jak w moim brzuchu buszuje stado motyli, ale nie mogłam nic na to poradzić, co było naprawdę irytujące... Nie potrafiłam przestać myśleć o tym, że Myungsoo tak okropnie mi się podoba, nawet kiedy nie przypadła mi do gustu jego fryzura. Miałam ochotę utopić się w pobliskim szkolnym jeziorze. W sumie dobrze, że wybrał właśnie takie miejsce - w razie czego przynajmniej miałam blisko.
    Ze swoich myśli ocknęłam się dokładnie w momencie, gdy chłopak odgryzł dosyć spory kawałek kanapki i z pełną buzią oznajmił z czym ją przyrządzono. Zachichotałam cicho, obserwując jak odkłada jedzenie na bok, by wydobyć z torby resztę rzeczy i myśląc o tym, że ten chłopak zwyczajnie nie może być prawdziwy - jak ktokolwiek mógł być taki słodki? W końcu wzięłam jednak do ręki jeden z talerzyków i sięgnęłam do pudełka, w które zapakowano eklerki. Ostrożnie je otworzyłam i wyjęłam porcję dla siebie, po czym zerknęłam na chłopaka i uśmiechnęłam się pod nosem.
    - A ty, ajusshi? Co zjesz? - zażartowałam. - Dokończysz kanapkę? - spytałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aesung, siadając naprzeciwko mnie, wybrała dla siebie eklerka, którego wyciągnęła z pudełeczka leżącego pomiędzy nami. Właściwie, tego mogłem się spodziewać, pewnie nie była zbyt zainteresowana kanapkami, kiedy do wyboru miała takie pyszne słodkości.
    - Taki mam zamiar - odparłem, wytykając do niej język i chichocząc pod nosem. Po chwili sięgnąłem po kanapkę, którą wcześniej odłożyłem na koc i całkowicie rozwinąłem ją z serwetki. Była naprawdę pyszna, chociaż właściwie nie było w niej przecież nic specjalnego. Wzruszając ramionami, wgryzłem się w nią, po czym rozejrzałem po kocu, w poszukiwaniu kolejnej zdobyczy.
    - Musimy to wszystko zjeść, bo inaczej skrzatom będzie przykro - powiedziałem, wskazując podbródkiem na jedzenie. Prawdę mówiąc, wątpiłem, żeby skrzaty w ogóle się o czymkolwiek dowiedziały, gdybyśmy nie zjedli wszystkiego, ale chciałem być pewny, że Aesung nie wróci z pikniku, na który ją zaprosiłem, głodna.
    Lustrując wzrokiem smakołyki, dokończyłem szybko swoją kanapkę i sięgnąłem po ciasto z galaretką, nakładając sobie kawałek na talerzyk. Prezentowało się naprawdę pysznie, więc od razu wbiłem w nie widelec i skosztowałem odrobinę.
    - Co ostatnio porabiałaś? Czytałaś coś ciekawego? - spytałem Aesung, zerkając na nią znad ciasta, kiedy już przełknąłem pierwszy kęs. Dawno się nie widzieliśmy, a byłem ciekaw, co się u niej działo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Powoli wcinałam eklerka, w miarę dyskretnie obserwując przy tym jak Myungsoo konsumuje przy tym swoją kanapkę. Zawsze lubiłam przyglądać się jego oczom, szczególnie kiedy jadł i spoglądał przy tym w dół, na swoje jedzenie. Nie miałam pojęcia czemu, ale za każdym razem wydawał mi się przy tym naprawdę słodki.
    - Serio? - spytałam głupio, tuż po tym jak na chwilę opuściłam wzrok na swój talerzyk, by chłopak przypadkiem nie zauważył, że się mu przypatrywałam. Po chwili znowu popatrzyłam jednak jego stronę, a następnie zlustrowałam wzrokiem cały prowiant którym nas obdarzono. Wszystkiego było naprawdę mnóstwo, więc szczerze wątpiłam, że uda się nam wszystko zjeść. - To twoja wina bo tyle tego wziąłeś. Teraz będziesz musiał sobie jakoś z tym poradzić - powiedziałam z poważną miną, chociaż tak serio miałam zamiar mu pomóc. Chwilę później Myungsoo nałożył sobie kawałek ciasta na talerzyk, a ja wzruszyłam ramionami w odpowiedzi na jego pytanie.
    - Sporo czytałam, zresztą jak zwykle - powiedziałam w końcu, jakoś nie mając większej ochoty o tym opowiadać. - W sumie nie pamiętam - dodałam więc po chwili w odpowiedzi na drugie pytanie, które mi zadał. Szczerze mówiąc, to pamiętałam - skończyłam wszystkie książki Gilderoya Lockharta i zaczęłam nową, całkiem interesującą serię, ale nie miałam ochoty o tym mówić, więc zwyczajnie udałam, że zawodzi mnie pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Serio serio - odparłem znów z pełną buzią, kiwając przy tym głową. Tak serio, to wcale tego od niej nie wymagałem, bo zabraliśmy ze sobą naprawdę dużo jedzenia. Wątpiłem, żeby udało nam się razem to wszystko zjeść, ale mieliśmy sporo czasu, więc kto wie. - Nie chciałem, żebyś była głodna - odparłem, wzruszając ramionami, chociaż naprawdę miałem to na myśli. Po prostu miałem wrażenie, że powinienem w jakiś sposób opiekować się Aesung, ale może to dlatego, że przecież się przyjaźniliśmy i chciałem, żeby była szczęśliwa.
    Przytaknąłem głową, słysząc jej odpowiedź, która szczerze mówiąc, nie była zbyt wylewna. Uśmiechnąłem się jednak do dziewczyny, podsuwając w jej stronę pojemniczek z ciastem, bo wcześniej przyłapałem ją na tym, jak się w nie wpatrywała.
    - Chyba nie masz nastroju do rozmowy, co? - spytałem, przyglądając się jej uważnie. Wcześniej nie wydawała się wcale zła czy przynajmniej zdenerwowana, ale teraz nie wyglądała na zbyt szczęśliwą. Chyba, że po prostu mi się to wydawało, ale mimo wszystko, coś mnie gryzło w środku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zignorowałam pojemniczek z ciastem, który przysunął w moją stronę chłopak, bo nie zdążyłam skończyć jeszcze swojego eklerka. Zaczęłam się jednak uparcie w niego wpatrywać, zastanawiając przy tym co powinnam odpowiedzieć.
    - Nie bardzo - odparłam cicho, powoli kończąc swoje ciastko. Myungsoo przyglądał mi się tak, jakby miały mi za chwilę wyrosnąć skrzydła albo miałabym zamienić się w żabi skrzek. - Jakoś nie mam ochoty nic mówić - dodałam po chwili, częściowo szczerze. Oprócz tego po prostu nie byłam w nastroju, by dzielić czymkolwiek się z nim dzielić. Nie potrafiłam tego opisać, ale miałam ochotę zamknąć się w swoim prywatnym kokonie, tak, by nikt niczego o mnie nie wiedział. - Za to ty możesz mi coś opowiedzieć. Cokolwiek - poprosiłam.
    Odsunęłam talerzyk na bok gdy tylko skończyłam jeść, po czym położyłam bokiem się na brzegu koca, zdejmując wcześniej swój sweterek i podkładając go sobie pod głowę. Miałam na sobie bluzkę z krótkim rękawem, ale chyba po raz pierwszy w życiu się tym nie przejęłam. Odrobinę chłodny wiatr wywołał gęsią skórkę na moich ramionach, za to słońce miło przygrzewało, więc nie było mi zimno. Nie miałam pojęcia czy chłopak ma ochotę o czymś do mnie mówić, ale miałam nadzieję, że znajdzie się coś takiego. Nie ważne czy chodziło o to co ostatnio robił, o szkole, o jego zmartwieniach czy marzeniach, po prostu chciałam posłuchać jego głosu i przynajmniej odrobinę się ogarnąć. Nie wiedzieć czemu było mi po prostu źle.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przytaknąłem powoli, kiedy Aesung stwierdziła, że nie ma ochoty nic mówić. Prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia co tak nagle jej się stało, ale nie pytałem jej o nic, skoro nie miała ochoty się tym ze mną dzielić. W brzuchu poczułem nieprzyjemne ukłucie, ale zignorowałem je, wgapiając się w ostatni kawałek ciasta, który pozostał na moim talerzu. Zastanawiałem się, co niby miałbym jej opowiedzieć, ale do głowy nie przychodziło mi nic szczególnego, co mogłoby ją zainteresować.
    - Ostatnio byłem w domu, jechałem z rodzicami na pogrzeb ciotki jakiejś kuzynki, szczerze mówiąc nawet jej nie znałem, więc spokojnie, jakoś tego szczególnie nie przeżywałem - zacząłem, wyjawiając jej nieszczęsny powód mojej nieobecności. - No i oglądałem ostatnio taką bajkę, wiesz, w telewizji. Znasz Kubusia Puchatka? Pewnie tak, całkiem głupiutki ten miś. W każdym razie oglądałem i przez cały czas miałem wrażenie, że z kimś mi się kojarzy, i dopiero później, jak już bajka się skończyła, dotarło do mnie, że chyba myślałem w tamtym momencie o tobie - powiedziałem, uśmiechając się do siebie. Trochę głupio było mi o tym jej mówić, ale chciałem się czymś z Aesung podzielić, a właściwie tylko na to wpadłem.
    Co jakiś czas zerkałem na dziewczynę, chcąc się upewnić, czy dalej mnie słucha, czy może przez przypadek zasnęła, ale nie wydawała się spać. Chichocząc pod nosem, odsunąłem od siebie pusty talerzyk i krzyżując nogi, zająłem się zrywaniem maleńkich stokrotek, rosnących wśród koniczyny przy naszym kocu.
    - Lubię go, pewnie to dlatego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Obserwowałam uważnie chłopaka gdy rozmyślał nad tym, co mógłby mi opowiedzieć, aż w końcu przerwał panującą wokół nas ciszę. Co prawda w tle wciąż słyszałam śmiejących się i rozmawiających uczniów, ale wydawali się tak odlegli, jakby w ogóle ich tam nie było. Przez jakiś czas przyglądałam się chłopakowi, bo sam miał opuszczony wzrok, ale kiedy zerknął na mnie po raz trzeci i przyłapał na tym, że się patrzę, postanowiłam obserwować latające w pobliżu naszego koca motyle.
    Przez moment miałam wrażenie, że robi mi się niedobrze gdy Myungsoo wspomniał o pogrzebie, ale przeszło mi gdy tylko wyjawił, że zbytnio nie znał tamtej osoby. Zastanawiało mnie jednak czy to wydarzenie nie przypomniało mu o innych rzeczach i czy przypadkiem zbytnio się przez to nie smucił. Te myśli szybko zostały jednak zepchnięte na bok przez Kubusia Puchatka, o którym wspomniał chłopak. Sama strasznie lubiłam go oglądać, bez względu na wiek, więc uśmiechnęłam słysząc, że jemu też zdarzyło się go obejrzeć.
    Musiałam dłużej zastanowić się nad tym co powiedział Myungsoo, ale na policzkach i tak czułam rumieńce, bo nie dość że przypomniał sobie o mnie poza szkołą, to jeszcze za sprawą bajki. Wydawało mi się to całkiem miłe i słodkie, ale tylko kiedy chodziło o Myungsoo, bo ktoś inny pewnie mógłby próbować mnie tym urazić. No i do tego w pewien sposób powiedział, że mnie lubi, dzięki czemu zrobiło mi się jeszcze cieplej niż wcześniej.
    - Bo jestem głupiutka jak Kubuś, racja? - odparłam oskarżycielskim tonem, nie mogąc jednak przestać się uśmiechać. Było mi tak ciepło i miło, zupełnie jakbym okryła się jakimś niewidzialnym, ciepłym materiałem. - I ciągle jem słodycze.

    OdpowiedzUsuń
  13. - Może troszeczkę - odparłem żartobliwie, bo chociaż ton jej głosu mógł się wydawać nieco urażony, wcale na taką nie wyglądała z tym swoim uśmiechem na ustach i zaróżowionymi policzkami. Prawdę mówiąc, nigdy nie powiedziałbym, żeby Aesung była głupiutka, bo tak naprawdę wydawała mi się być jedną z najmądrzejszych osób jakie znałem. Po prostu czasem wydawała mi się taka beztroska i nieco roztrzepana jak Kubuś. Jeśli jednak chodziło o słodycze to racja, akurat to ich łączyło. - Ale to chyba nic złego, co? Puchatek jest fajny - dodałem, uśmiechając się do niej.
    Zebrawszy całkiem sporo drobnych, białych kwiatków, przysunąłem się trochę bliżej dziewczyny i podałem jej jednego.
    - Ten jest dla ciebie - powiedziałem, wręczając jej do ręki stokrotkę, po czym resztę odłożyłem na koc przed sobą i w dłoń złapałem dwie inne. - Z reszty zrobimy dla ciebie wianek.
    Zerkając kątem oka na Aesung, zabrałem się za splatanie ze sobą kwiatków, tak aby powstał z nich wianek. Zacząłem od kilku z dłuższymi łodyżkami, żeby nie rozleciał się zbyt szybko, po czym powoli dodawałem do całej plecionki jeden za drugim.

    OdpowiedzUsuń
  14. Po jakimś czasie utwierdziłam się w myśli, że gdyby Myungsoo był kimś innym, to pewnie czułabym się urażona jego słowami, pomimo tego, że to wszystko było jak najbardziej prawdziwe. Podjadałam słodycze jak nałogowiec, a do tego czasami faktycznie byłam dosyć głupia i roztrzepana. Myungsoo był jednak Myungsoo, a wątpiłam by on chciał mnie tym jakoś urazić. Raczej podobnie jak ja uważał to za odrobinę sentymentalne i miłe.
    - Chyba nie, w sumie ci zazdroszczę. Też chciałabym spotkać Kubusia Puchatka w prawdziwym życiu - odpowiedziałam więc po chwili, wzdychając przy tym głośno. Potem podniosłam się jednak do pozycji siedzącej, gdy chłopak wyciągnął w moją stronę rękę z stokrotką. Momentalnie poczułam, że po raz kolejny oblewa mnie rumieniec, więc musiałam być już naprawdę czerwona na twarzy. Znowu uderzyło mnie, że tak często dostaję od niego kwiatki, nawet jeśli chodziło tylko o zerwaną na szkolnych błoniach stokrotkę. Na myśl o tym robiło mi się naprawdę ciepło w serduszku. Było mi jednak zbyt głupio bym mogła cokolwiek powiedzieć, nawet proste "dziękuję".
    - Umiesz robić wianek? - spytałam zaskoczona, obserwując uważnie jak chłopak po kolei podnosi zerwane wcześniej kwiatki i je ze sobą splata. Zawsze chciałam umieć robić wianki robić, ale nigdy nie miałam szansy się tego nauczyć. A teraz Myungsoo robił go dla mnie. Nie potrafiłam opisać jak się przez to czuję, ale z jednej strony było mi naprawdę miło, a z drugiej miałam ochotę uciec do zamku.
    Krzyżując nogi, sięgnęłam po swój sweterek i położyłam go sobie na kolanach, by móc wolną ręką bawić się jego rąbkiem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaśmiałem się głośno, kiedy Aesung stwierdziła, że zazdrości mi spotkania Puchatka w prawdziwym życiu. Szczerze powiedziawszy, nie miała mi czego zazdrościć, skoro to ona sama przecież nim była.
    - Może gdzieś jeszcze na świecie chodzi drugi Kubuś, którego kiedy spotkasz - stwierdziłem, wzruszając przy tym ramionami i uśmiechając się do niej.
    Po ciele rozeszła mi się fala przyjemnego ciepła, kiedy dziewczyna oblała się rumieńcem, widząc wyciągnięty w jej stronę kwiatek. Nie skomentowałem tego jednak w żaden sposób, bo nie chciałem jej wprowadzać w większe zakłopotanie.
    - Mhm - mruknąłem zadowolony, kiwając przy tym kilkakrotnie głową. - Kiedyś robiłem je dość często - wyznałem, zerkając na nią. Wyglądała na bardzo zainteresowaną i do tego zaskoczoną, jakby pierwszy raz w życiu widziała, jak ktoś na jej oczach plecie wianek z kwiatów. - A co, ty nie umiesz? - spytałem, na chwilę przerywając swoją pracę. Utkwiłem w dziewczynie swój wzrok, ale zaraz spuściłem głowę i dołożyłem do plecionki kilka nowych kwiatków. - Jeśli chcesz, to cię nauczę - zaproponowałem, uśmiechając się szeroko.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Może - przyznałam mu rację, nieznacznie wzruszając przy tym ramionami. - Byłoby miło znać Kubusia.
    Przyglądałam się uważnie chłopakowi gdy skupiał się na robieniu stokrotkowego wianka. Jego dłonie wydawały się bardzo zwinne, a oczy skupione na pracy, dzięki czemu wszystko wychodziło mu naprawdę ładnie. Łatwo było się domyślić, że albo ma wprawę w ręcznych robótkach tego typu, albo po prostu talent. Nie potrafiłam jednak wyrzucić z głowy myśli, że siedząc ze mną na kocyku i robiąc wianek ze stokrotek, z tymi ciemnymi włosami opadającymi mu na czoło, wyglądał niemal nierealnie. Przez chwilę zastanawiałam się nawet czy przypadkiem go sobie nie wymyśliłam, ale szybko doszłam do wniosku, że wtedy musiałabym być naprawdę rąbnięta.
    Nieco zawstydzona pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie, widząc, że akurat skupił na mnie wzrok.
    - Jakoś nigdy nie miałam okazji się nauczyć, ale pewnie i tak byłabym w tym kiepska - powiedziałam, woląc uniknąć upokorzenia. Chciałam umieć robić wianki, ale wolałam obserwować jego pracę i wyciągnąć z tego jakieś wnioski, bym później - w samotności - mogła sama spróbować coś upleść. Nie chciałam prosić go o pomoc, nawet gdybym sama nie mogła sobie z tym poradzić. - Teraz już ich nie robisz? - zapytałam by przerwać ciszę, gdy mój mózg ponownie przywołał jego wcześniejsze słowa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zerkając na Aesung dojrzałem, jak kręci głową w odpowiedzi na moje pytanie. Trochę mnie to zdziwiło, że nigdy nie miała okazji nauczyć się robić wianki, bo to zwykle małe dziewczynki zrywają polne kwiaty a potem próbują z nich robić sobie korony. Przytaknąłem jednak ze zrozumieniem, uśmiechając się do niej. Po dłuższej chwili wplotłem w swój wianek kilka ostatnich kwiatków i związałem mocno obie jego końcówki długim źdźbłem trawy i dodatkowo jednym wolnym kwiatkiem. Kiedy już skończyłem wiązać trawy supełek, odezwałem się w końcu.
    - Nie miałem komu - przyznałem, wzruszając ramionami. - Ale teraz zrobiłem jeden tobie - uśmiechając się, złapałem wianek w obie dłonie i pochyliłem się w stronę dziewczyny, by założyć go jej na głowę. Z koroną z białych kwiatków wyglądała jeszcze bardziej uroczo, przez co uśmiech sam cisnął mi się na usta. - Pasuje ci, teraz możesz zostać królewną albo wróżką - dodałem, chichocząc pod nosem.
    Przede mną wciąż leżało jeszcze sporo kwiatków, których nie wykorzystałem, bo inaczej wianek byłby zbyt duży i nie pasowałby na Aesung, więc zebrałem je i przysunąłem się do dziewczyny tak, by siedzieć obok niej, a nie naprzeciwko.
    - Pokażę ci - powiedziałem wesoło, podając jej dwa kwiatki. - Zrobimy go razem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ze zrozumieniem przytaknęłam kilkakrotnie głową, wiedząc, że nie powinnam dłużej drążyć tego tematu skoro i tak domyślałam się co miał na myśli. Znowu zrobiło mi się go żal, kiedy mówił o tym tak, jakby właśnie oznajmiał co zjadł poprzedniego dnia na kolację, a w środku pewnie bardzo go bolało. Miałam ochotę wyciągnąć przed siebie ręce i mocno go do siebie przytulić, albo przynajmniej pogłaskać po głowie, ale wiedziałam, że to byłoby nie na miejscu, więc tego nie zrobiłam.
    Wstrzymałam oddech na parę sekund w momencie, gdy chłopak pochylił się w moją stronę by móc założyć mi zrobiony wcześniej wianek na głowę. Z uśmiechem na ustach pokręciłam głową słysząc jego słowa, po czym wytknęłam mu język. Moje policzki zaczęły jednak piec mnie jeszcze bardziej.
    Westchnęłam głośno gdy Myungsoo przysunął się bliżej i usiadł obok mnie, by móc bez problemu pokazać mi jak robi się wianki. Wcześniej wepchnął mi w ręce dwa kwiatki, bym mogła zacząć pleść.
    - Nie umiem robić wianków, Myungsoo - jęknęłam, zerkajac na niego kącikiem oka.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaśmiałem się krótko, widząc jak Aesung wytyka do mnie język, ale pokręciłem głową, stwierdzając, że tym razem sobie odpuszczę odpowiadanie jej tym samym. Zignorowałem też jej głośne westchnięcie, które wydała z siebie zaraz po tym, jak tylko się do niej przysunąłem.
    - No przecież wiem - stwierdziłem, bo nie uleciało mi z pamięci to, co powiedziała mi jakieś dwie minuty temu o tym, że nie potrafi robić wianków. - Dlatego chcę ci pomóc.
    Widząc, jak zerka na mnie kątem oka, uśmiechnąłem się do niej i wskazałem podbródkiem na stokrotki, które trzymała, po czym wybrałem ze stosiku jeszcze jedną.
    - Złap te dwie w jedną rękę, o tak - chcąc jej pokazać, jak powinna trzymać kwiatki, złapałem lewą dłoń Aesung i ustawiłem w niej stokrotki, tak by leżały równolegle do ziemi. Potem w drugą rękę podałem jej osobny kwiatek. - Ten musisz przyłożyć do nich zaraz przy kwiatku, żeby jego łodyżka zwisała w stronę ziemi - poinstruowałem, a gdy na nią spojrzałem i ujrzałem raczej niepewny wyraz twarzy, złapałem za jej dłoń i pokierowałem tak, by przyłożyć wszystkie trzy kwiatki do siebie. W brzuchu czułem przyjemne łaskotanie spowodowane zapewne bliską obecnością dziewczyny, ale ignorowałem je, powtarzając sobie, że przecież uczę ją tylko pleść wianki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Myungsoo widocznie nie robił sobie kompletnie nic z tego, że raczej nie chciałam uczyć się od niego robić wianków. Pełen entuzjazmu, z uśmiechem na ustach, zabrał się do układania kwiatków w mojej lewej dłoni, by można było zrobić z nich wianek. Nie potrafiłam się jednak ani trochę skupić na jego instrukcji, bo wciąż odczuwałam ciepło rąk chłopaka, a do tego nasze łokcie się stykały i wywoływały łaskotki na całym moim ciele.
    Złapałam w prawą dłoń trzecią stokrotkę, ale to co mówił Myungsoo wydawało się jednym wielkim "bla, bla, bla", więc tylko przyglądałam się swoim rękom bezczynnie, myśląc o tym jak bardzo nie lubię uczyć się od innych. Cierpiała na tym moja duma, bo wtedy zwyczajnie pokazywałam jaka jestem głupia kiedy nie potrafię czegoś zrozumieć. Strasznie tego nie lubiłam i nic nie potrafiłam na to poradzić, nie chciałam wydawać się gorsza od reszty - w czymkolwiek. Chłopak chyba wyczuł, że nie zamierzam wykonać jego polecenia, bo w końcu sam złapał moją dłoń i przyłożył wszystkie kwiatki do siebie. Gdzieś w brzuchu czułam wyrzuty sumienia, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że Myungsoo przecież tylko chce mi pomóc, a do tego przecież jest taki miły. I siedzi tak blisko. I dotyka moich rąk.
    - Co teraz? - spytałam cicho, tuż po głośnym westchnięciu i zignorowaniu palących policzków i łaskotek na całym ciele.

    OdpowiedzUsuń
  21. Po dłuższym milczeniu pomyślałem sobie, że Aesung chyba nie jest za bardzo zachwycona tym, że musi pleść ze mną wianek, ale uśmiechnąłem się szeroko, gdy tylko do uszu dobiegły mnie jej słowa, pytające co powinna teraz zrobić. Wskazując palcem na zwisającą łodyżkę pojedynczego kwiatka, poprosiłem, żeby za nią złapała, a kiedy to zrobiła, ostrożnie złapałem jej dłoń i pokierowałem w stronę główek kwiatków.
    - Teraz musisz zrobić nią pętelkę wokół najbliższego kwiatka i wyciągnąć ją tak, żeby ułożyła się z innymi łodyżkami - mówiąc to, kierowałem jej dłonią, aby zielona końcówka stokrotki oplotła najbliższy kwiatek i ułożyła się z resztą. - Drugą dłoń przesuń tak, żeby trzymać teraz trzy kwiatki - dodałem, wskazując podbródkiem na jej drugą dłoń.
    Uśmiechając się wciąż do siebie, sięgnąłem po kolejnego kwiatka i podałem go dziewczynie.
    - Widzisz, zaczęłaś swój pierwszy wianek - pochwaliłem ją wesoło, przyglądając się kwiatkom w jej dłoniach, które wciąż trzymały się razem, co było dobrym znakiem. - Teraz przyłóż ten kwiatek, a jego łodyżką zrób pętelkę na ostatnim kwiatku, który dodałaś, wtedy jeden będzie trzymał drugiego i wianek się nie rozpadnie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Chłopak poprosił żebym złapała łodyżkę pojedynczego kwiatka, co w sumie nie było jakieś skomplikowane, ale i tak miałam wrażenie, że zrobię to źle. Mimo tego wykonałam jego polecenie, a następnie podniosłam wzrok do góry, by sprawdzić jak bardzo jest zażenowany moją głupotą. On jednak znowu złapał moją rękę i zaczął kierować ją w odpowiednie miejsca, mówiąc przy tym co powinnam zrobić, chociaż to tak naprawdę to on się tym wszystkim zajmował. Obserwowałam uważnie nasze dłonie, nie mogąc pozbyć się z głowy myśli, że Myungsoo uczy mnie w ten sposób pleść wianki. Przez to przegapiłam zresztą część instrukcji, co tylko mnie poirytowało, ale i tak wciąż zerkałam na chłopaka, a jego radosna mina wywoływała w moim brzuchu łaskotki.
    Przytaknęłam kilkakrotnie głową gdy oznajmił, że właśnie zaczęłam swój pierwszy wianek, ale zrobiło mi się głupio bo pewnie spodziewał się, że teraz dam już sobie radę sama i będę potrafiła go skończyć. Ja natomiast szczerze w to wątpiłam, a mój mózg nie był w stanie ogarnąć tego w obecnej sytuacji, więc tylko głupio gapiłam się w swoje dłonie, od czasu do czego spoglądając na chłopaka i czując, że moja twarz robi się naprawdę czerwona.

    OdpowiedzUsuń
  23. Jakiś czas wpatrywałem się w dłonie Aesung, czekając, aż nimi poruszy. Gdy jednak nie dostrzegłem, aby przynajmniej drgnęły o milimetr, skierowałem swój nieco zmieszany wzrok na jej twarz. Dziewczyna wydawała się być jeszcze bardziej zagubiona niż ja, więc potrząsnąłem głową i uśmiechnąłem się do niej.
    - Patrz - odezwałem się spokojnie, wciskając w jej dłoń kolejny kwiatek i od razu ją łapiąc, by móc nią pokierować. Drugą ręką chwyciłem drugą dłoń Aesung i z uśmiechem na ustach, ostrożnie nimi kierowałem. - Przykładasz kwiatek, łodyżką robisz pętelkę na poprzednim i pociągasz, a potem tylko to powtarzasz.
    Chcąc, aby lepiej mogła sobie to przyswoić, powtórzyłem z nią to samo kilka razy, dokładając do wianka coraz to nowsze kwiatki, dzięki czemu powoli zaczynał przypominać znajomą plecionkę. Nie miałem pojęcia, czy dziewczyna w ogóle cokolwiek zapamiętała z tego, co jej pokazałem, więc póki co starałem się jej wciąż pomagać, kierując dłońmi w odpowiednich kierunkach.
    - Nie podoba ci się to? - spytałem w końcu, zerkając na nią. Nie byłem pewien, czy dalej chce pleść ze mną wianek, więc wolałem o to spytać. Nie wyglądała na zniechęconą, ale trochę chyba się gubiła. Uśmiechnąłem się przyjaźnie do Aesung, mając nadzieję że się na mnie nie pogniewała, bo chciałem tylko nauczyć ją robić wianki, skoro sama tego nie umiała.

    OdpowiedzUsuń
  24. Było mi strasznie głupio gdy chłopak ponownie na mnie spojrzał, po czym pokręcił głową i złapał moje dłonie, by móc nimi kierować i dalej pokazywać mi jak robi się wianek. Wydawał się kompletnie nie zrażony tym, że nie potrafię się w tym wszystkim połapać, a szczerze mówiąc, to wolałabym żeby na mnie nakrzyczał albo dał sobie spokój. Westchnęłam głośno, opuszczając wzrok na nasze ręce, by móc jeszcze raz ogarnąć instrukcje Myungsoo, chociaż wciąż wątpiłam w swoje możliwości. Do tego ciężko było mi się na tym wszystkim skupić, kiedy chłopak ciągle był tak blisko mnie.
    Po dołożeniu kilku stokrotek do plecionki zaczęłam rozpoznawać wszystkie kolejne kroki, a po kolejnych paru kwiatkach domyślałam się co zrobi Myungsoo, zanim jeszcze w ogóle się za to zabrał. Wiedziałam, że chyba udało mi się załapać, ale i tak nic nie robiłam, pozwalając Myungsoo prowadzić moje dłonie aż do momentu gdy się odezwał. Westchnęłam głośno, zanim w ogóle odpowiedziałam na jego pytanie.
    - Podoba - mruknęłam cicho, spoglądając kącikiem oka na jego uśmiechniętą buzię. - Ale nie wiem czy będę potrafiła dokończyć ten wianek sama, nie jestem taka dobra jak ty.
    Westchnęłam głośno po raz kolejny, ale powoli sięgnęłam po kolejny kwiatek i sama dołożyłam go do reszty, po czym ostrożnie zrobiłam pętelkę łodyżką. Wciąż jednak niepewnie zerkałam na Myungsoo, bojąc się, że zaraz zwróci mi na coś uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnąłem się, kiedy Aesung przyznała jednak, że robienie wianka jej się podoba, bo szczerze mówiąc trochę mi ulżyło. Zaczynałem się bać, że zmuszam ją do robienia czegoś, na co może nie ma ochoty, a wtedy czułbym się naprawdę źle, gdyby na to wyszło.
    - Przecież dalej tu jestem, gdyby coś ci nie wyszło - powiedziałem, zerkając na nią i uśmiechając do niej. Gdyby nie szło jej dalsze plecenie, pomógłbym jej, tak, jak robiłem to dotychczas, więc nie miała się o co martwić.
    Widząc, jak dziewczyna niepewnie zerka to na mnie, to na kwiatki, chciałem wyciągnąć rękę po następną stokrotkę, by znów pomóc jej dołożyć ją do wianka, ale Aesung wyprzedziła mnie o sekundę i sama wyciągnęła kolejny kwiatek, powoli dokładając go do tego, co trzymała w dłoniach. Kiwając głową i uśmiechając się do niej zachęcająco, starałem się ją zachęcić do dalszej robótki, bo wyglądała na niezbyt pewną siebie, a przed chwilą sama przecież wplotła łodyżkę stokrotki w powstający wianek.
    - No widzisz, to nic trudnego - powiedziałem wesoło, spoglądając na jej dłonie. Po chwili podałem jej kolejny kwiatek, aby i jego mogła samodzielnie wpleść. - Dobrze ci idzie - pochwaliłem ją, bo naprawdę dość szybko załapała o co w tym wszystkim chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostrożnie wplotłam kwiatek do plecionki, zerkając przy tym na chłopaka, by upewnić się, że wszystko idzie tak, jak powinno, i że jeszcze niczego nie popsułam. Ten jednak uśmiechał się do mnie zachęcająco, przytakując przy tym głową, więc uznałam, że chyba jak na razie dobrze doplatam stokrotkę do wianka. Odetchnęłam z ulgą, biorąc od niego kolejny kwiatek i dokładając go do reszty, ale po chwili Myungsoo sam zaczął mnie chwalić, przez co miałam wrażenie, że plecionka wypadnie z moich trzęsących się niczym u starszej pani rąk.
    - Ciiiiiiiiiii - mruknęłam pod nosem, nie odwracając wzroku od swoich dłoni, ale uśmiech siłą próbował wepchnąć się na moją twarz. Tak naprawdę, to ani trochę nie przeszkadzało mi, że do mnie mówi, bo lubiłam słuchać jego głosu. Po prostu trochę mnie tym zawstydzał i robiło mi się głupio, że chwali mnie za coś, co powinnam już od dawna umieć.
    Po jakimś czasie uznałam, że chyba sama powinnam się odezwać skoro wcześniej go uciszyłam, ale nie miałam pojęcia co powiedzieć. Dobierałam kolejne kwiatki i wplatałam je do wianka, ani razu nie spoglądając przy tym na chłopaka i mając wrażenie, że z sekundy na sekundę otaczająca nas cisza robi się coraz gęstsza.

    OdpowiedzUsuń
  27. Uciszony, siedziałem cicho i obserwowałem pracę rąk Aesung. Szło jej już naprawdę dobrze. Dziewczyna co chwilę sięgała po nowe kwiatki i samodzielnie wplatała je do wianka, powodując, że jej plecionka zrobiła się już całkiem długa i trzymała się mocno. Uśmiechałem się do siebie, widząc, że tak dobrze sobie z tym poradziła, chociaż był to jej pierwszy raz. Po paru minutach, zalegająca między nami cisza zaczęła mi trochę ciążyć, i chociaż nie chciałem jej przeszkadzać i odzywać się nieproszony zaraz po tym, jak sama mnie uciszyła, odchrząknąłem cicho i wyprostowałem się, wyciągając nogi.
    - Jeszcze kilka kwiatków i chyba będzie gotowy, co? - spytałem cicho, zerkając na dziewczynę. Plecionka wydawała się już dość długa, no i powoli zaczynało brakować stokrotek.
    Podnosząc z kocyka kilka ostatnich kwiatków, zacząłem po kolei je podawać Aesung, a kiedy ostatniego z nich wplotła do wianka, uśmiechnąłem się szeroko, podziwiając to, co trzymała w dłoniach.
    - Widzisz, świetnie sobie poradziłaś - pochwaliłem ją szczerze, bo przecież naprawdę tak było. Szybko załapała o co chodzi i większość wianka zrobiła sama bez mojej pomocy. Uśmiechając się wciąż pod nosem, ruszyłem się z koca i zerwałem kilka dłuższych ździebeł trawy i wróciłem do dziewczyny, wyciągając do niej ręce.
    - Trzeba to teraz związać, żeby się nie rozpadł.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wianek robił się coraz dłuższy, a kącikiem oka dostrzegłam, że kwiatków na kocyku pozostawało coraz mniej, więc w końcu odetchnęłam z ulgą, gdy udało mi się bez większych problemów dopleść do reszty ostatni z nich. Podniosłam wzrok na chłopaka i uśmiechając się przy tym głupio pod nosem, przytaknęłam głową w odpowiedzi na jego słowa. Ciężko było mi uwierzyć, że z pomocą Myungsoo naprawdę udało mi się zapleść wianek, bo zawsze o tym marzyłam gdy byłam młodsza, a jakoś nigdy do tego nie doszło. Może nie był idealny i trochę bardziej krzywy niż ten, który wcześniej wykonał chłopak, ale wciąż byłam z siebie bardzo dumna.
    Wyciągnęłam przed siebie ręce z plecionką, gdy mój przyjaciel poderwał się z miejsca i wrócił z kilkoma źdźbłami trawy. Nie miałam pojęcia jak powinnam to związać żeby się nie rozpadł, więc miałam nadzieję, że się nade mną zlituje i przynajmniej tyle zrobi to za mnie.
    - Pomóż - jęknęłam, przysuwając się odrobinę bliżej niego, by mógł łatwiej sięgnąć wianka.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ochoczo wyciągnąłem ręce do przodu, kiedy Aesung poprosiła o pomoc przy zawiązaniu wianka. Stwierdziłem, iż to nawet lepiej, że mogę jej w tym pomóc, bo zwykle przy związywaniu plecionek, wianki się rozpadały, gdy trzeba było to robić samemu. Z uśmiechem więc kilkoma zielonymi źdźbłami trawy obwiązałem wokół dwie końcówki wianka, a na końcu zrobiłem dwa pęki i kokardkę. Efekt końcowy naprawdę nie wyglądał źle, prawdę mówiąc, wyglądał naprawdę dobrze, więc byłem dumny z Aesung, że za pierwszym razem udało jej się zrobić coś takiego.
    - Śliczny wianek, Aesungie - powiedziałem wesoło, opadając z powrotem na koc naprzeciwko dziewczyny i spoglądając na nią. Na tle zieleniejących błoni i w towarzystwie tylu kwiatków wydawała się dziś wyglądać szczególnie uroczo. Rozwiałem jednak szybko tę myśl, czując szczypanie na policzkach i skupiłem się na eklerkach, które leżały teraz w pojemniczku obok mnie. Zbierając z koca swój talerzyk, nałożyłem sobie na niego od razu dwa ciastka i przeniosłem wzrok z powrotem na swoją przyjaciółkę.
    - Co chciałabyś teraz porobić? Masz jakieś szczególne życzenia? - spytałem, chichocząc cicho i ręką podsuwając kilka centymetrów w jej kierunku pudełeczka z jedzeniem, aby i ona się czymś poczęstowała.

    OdpowiedzUsuń
  30. Zrobiło mi się trochę głupio gdy chłopak po raz kolejny mnie pochwalił, ale wiedziałam, że mówi to szczerze, więc byłam z siebie naprawdę dumna. Może odrobinę przesadził, bo bez wątpienia jego wianek wyszedł o wiele lepiej i było widać, że mojemu jeszcze sporo brakuje, ale doceniałam jego chęci i zrobiło mi się naprawdę ciepło na serduszku.
    Przez chwilę spoglądałam na plecionkę, po czym z uśmiechem na twarzy nachyliłam się do przodu i ostrożnie umieściłam ją na głowie chłopaka. Zachichotałam pod nosem widząc jego minę, ale w odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami. Co innego mogłabym zrobić z tym wiankiem, skoro jeden miałam już na głowie? Może nie był jakiś szczególnie męski, ale Myungsoo wyglądał w nim naprawdę uroczo, a moje serce wydawało się bić na ten widok jeszcze szybciej, niż zwykle.
    Powoli sięgnęłam do jednego z pudełek, które przysunął w moją stronę, po czym nałożyłam na swój talerzyk eklerka i uśmiechnęłam się pod nosem.
    - Chcesz iść popływać? - zażartowałam, wskazując podbródkiem jezioro, które znajdowało się w pobliżu naszego kocyka. Było jeszcze raczej o wiele za wcześnie na takie pomysły, szczególnie, że czasami wciąż wiał dosyć chłodny wiatr. Prawdę mówiąc, to w głowie pojawiły mi się rzeczy, o których nie powinnam nawet myśleć, więc wymieniłam pierwszą lepszą rzecz na którą wpadłam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Szczypanie w policzkach znowu powróciło, kiedy Aesung nachyliła się w moją stronę i założyła mi na głowę wianek, który właśnie zrobiła. Nieco zaskoczony spojrzałem na nią, gdy się już odsunęła, ale po chwili uśmiechnąłem się do niej radośnie, czując się jakoś dziwnie wyszczególniony.
    - Możemy teraz zostać księżniczką i księciem tego tutaj kawałka ziemi - zażartowałem, wskazując brodą przestrzeń, jaką zajmowaliśmy ze swoim kocykiem. - Raczej niezbyt to duże, ale nasze - dodałem i z uśmiechem na ustach wgryzłem się w eklerka, który czekał na mnie na talerzyku.
    Rozkoszując się smakiem ciastka, spojrzałem w stronę jeziora, kiedy Aesung wspomniała o pływaniu. Domyśliłem się, że raczej nie mówiła tego na poważnie, bo chociaż powietrze było już całkiem ciepłe, to woda zdecydowanie potrzebowała więcej czasu na nagrzanie. Chciałem jednak jakoś wykorzystać pomysł z jeziorem, więc rozejrzałem się po brzegu i wróciłem do dziewczyny.
    - Możemy później puścić kilka kaczek - zaproponowałem, wskazując głową na jezioro. - Albo połowić ryby - dodałem, śmiejąc się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  32. Mina chłopaka tuż po tym, jak umieściłam na jego głowie wianek, wydała mi się na tyle zabawna, że zachichotałam cicho pod nosem. Po chwili jednak uśmiechnął się do mnie radośnie, przez co szybko musiałam opuścić wzrok na swój talerz, bo inaczej nie byłabym w stanie uspokoić swojego bijącego o wiele za szybko serca.
    Rozejrzałam się jednak dookoła, czując rumieńce na swojej twarzy, gdy znów odezwał się po chwili. Wiedziałam, że tylko sobie żartuje, a do tego raczej nie przyłożył do swoich słów większej uwagi, ale i tak z jakiegoś powodu nie potrafiłam przestać się uśmiechać.
    - W takim razie powinniśmy jakoś oznaczyć naszą ziemię - powiedziałam półżartem, biorąc w rękę ciastko i odgryzając kawałek. Było mi zbyt głupio, żebym mogła spojrzeć na Myungsoo. - Wiesz, żebyśmy zawsze wiedzieli gdzie jej szukać.
    Może było to trochę dziecinne, ale myśl o tym, że gdzieś miało istnieć miejsce, które będziemy mogli nazywać naszym sprawiała, że łzy prawie napływały mi do oczu. Musiałam często mrugać by je odpędzić i nie narobić sobie wstydu.
    - Nie umiem puszczać kaczek - mruknęłam po chwili, wzdychając przy tym głośno, Chętnie pooglądałabym jednak jak Myungsoo je puszcza, więc i tak rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu w miarę płaskich kamieni.

    OdpowiedzUsuń
  33. Podgryzając kawałek eklerka, pokiwałem głową, słysząc słowa Aesung. Przez dłuższy moment zastanawiałem się, jak moglibyśmy oznaczyć to miejsce, tak aby wiedzieć gdzie ono dokładnie się znajduje i móc sobie do niego wracać w czasie wolnym, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
    - Jak moglibyśmy ją oznaczyć? - spytałem w końcu, spoglądając na dziewczynę. - Chcesz zaczarować trawę na niebiesko? - dodałem żartem. W sumie byłoby to możliwe, ale wtedy pewnie wszystkich zaciekawiłaby niebieska trawa i to miejsce przestałoby być takie specjalne, gdyby zaczęły je odwiedzać tłumy uczniów z Hogwartu.
    Przyglądałem się przyjaciółce, jak rozglądała się wokół siebie, prawdopodobnie w poszukiwaniu kamieni i uśmiechnąłem się do niej, kiedy przestała kręcić głową.
    - Wiesz, zawsze możemy się pouczyć - powiedziałem wesoło. Sam dawno nie puszczałem kaczek na wodzie, więc byłem ciekaw, czy w ogóle jeszcze to potrafię. Miałem nadzieję, że tak, bo nie chciałem wyjść na głupka przed Aesung, zaraz po tym jak sam jej to zaproponowałem, ale z drugiej strony nie było to przecież nic takiego wielkiego.

    OdpowiedzUsuń
  34. Uniosłam wzrok na chłopaka i zachichotałam cicho, słysząc jak wspomina o zaczarowaniu trawy na niebiesko, by łatwiej było nam odnaleźć to miejsce. Brzmiał zachęcająco, ale chyba wolałabym nie zwracać na nie zbyt dużej uwagi, a taki kolor bez wątpienia stałby się interesujący.
    - A co z bardziej... mugolskimi sposobami? - spytałam cicho, tuż po tym gdy odgryzłam kawałek ciastka. W końcu byliśmy w stanie zapamiętać gdzie mniej więcej znajduje się to miejsce, tym bardziej, że w pobliżu niego i jeziora znajdował się sporej wielkości kamień. Wystarczyłoby tylko wepchnąć parę grubszych patyków w ziemię, żebyśmy kiedyś byli w stanie tutaj wrócić. Można by też coś zasadzić, ale to zajęłoby więcej czasu i wymagało odrobinę więcej wkładu.
    - No niby tak... - przyznałam mu rację, unosząc wzrok by móc na niego zerknąć. Wianek wciąż tkwił na jego głowie, co sprawiało, że motylki w moim brzuchu nie przestawały trzepotać skrzydełkami. Białe kwiatki kontrastowały z jego ciemnymi włosami. - Ale wątpię, żebym dała radę - przyznałam szczerze, woląc nawet się do tego nie zabierać.

    OdpowiedzUsuń
  35. - Mugolskimi? - powtórzyłem za nią, zamyślając się na chwilę. - Po mugolsku moglibyśmy wbić tutaj tabliczkę - odparłem, uśmiechając się do niej. - Ale mam chyba lepszy pomysł.
    Wyciągnąłem z kieszeni swoją różdżkę i za jej pomocą przywołałem do siebie jeden z kamieni, które leżały przy brzegu jeziora. Nie był zbyt wielki i zbyt mały, prawie idealnie mieścił się w mojej dłoni, więc uznałem, że się nada. Wstając na kolana, położyłem go za kocem, machnąłem różdżką, a obok niego wyrosła mała kępka błękitnych niezapominajek. Zerkając kątem oka na Aesung, uśmiechnąłem się do siebie i pochyliłem nad kamykiem, przytykając do niego koniec różdżki. Starając się zapanować nad dłonią, wyżłobiłem w kamieniu dwie literki, układające się w "A+M". Odsunąłem się niepewnie, mając nadzieję, że Aesung nie pomyśli sobie o tym nic dziwnego, bo przecież nie miałem żadnych złych intencji.
    - Co powiesz na to? - spytałem, zerkając na dziewczynę. - Aesung i Myungsoo, teraz jest podpisane - dodałem, uśmiechając się niewinnie. Po chwili wróciłem do skubania swojego eklerka, którego jeszcze kawałek został na talerzu. Spoglądając na Aesung, starałem się wyczytać coś z jej twarzy, ale nie było to zbyt łatwe.
    - Jeśli ci się nudzi, możemy iść popróbować - powiedziałem, mając na myśli puszczanie kaczek. Do robienia wianka też nie była zbyt przekonana, a jednak jej się udało.

    OdpowiedzUsuń
  36. Uważnie obserwowałam jak chłopak przywołuje do siebie kamień, po czym powoli wyczarowuje oznakowanie dla miejsca, które mieliśmy nazywać naszym. W końcu wydrążył nawet nasze inicjały, co wydawało się dosyć miłe i wywoływało ciarki na całym moim ciele, ale zrobiło mi się odrobinę dziwnie.
    Nie wiedząc co odpowiedzieć na jego słowa, przytaknęłam kilkakrotnie głową i uśmiechnęłam się bez przekonania. Nie chciałam żeby pomyślał sobie, że nie doceniam jego pomysłu albo że go nie lubię, bo wcale tak nie było. Po prostu jakimś cudem popsuł mi się humor, więc miałam ochotę zwinąć się w kłębek we własnym łóżku i jakoś to przeczekać.
    Po chwili bez słowa odsunęłam na bok wszystkie talerze i pojemniki, po czym położyłam się bokiem na kocu, twarzą odwróconą do chłopaka. Naprawdę odechciało mi się tego wszystkiego. W którymś momencie wyciągnęłam przed siebie rękę i zaczęłam dźgać palcem kolano Myungsoo, mając nadzieję, że przynajmniej trochę odczuwa ból.
    - Chyba nie chcę - odparłam cicho, wydając z siebie głośne westchnienie. Dobrze, że przynajmniej słońce wciąż miło mnie przygrzewało.

    OdpowiedzUsuń
  37. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, kiedy obdarzyła mnie lekkim uśmiechem, ale nie wyglądało to raczej zbyt przekonująco. Od razu dało się zauważyć, że chyba nie jest taka szczęśliwa, jak była parę minut temu. Chwilę później z niezbyt zadowoloną miną rozłożyła się na kocu i zaczęła mnie dźgać palcem w kolano. Nie ruszyłem się z miejsca, bo jej zaczepka jakoś szczególnie mi nie przeszkadzała, w miejscu tylko, w którym mnie dotykała, pojawiało się łaskoczące mrowienie.
    - Coś się stało, Aesungie? - spytałem niepewnie, odkładając w końcu swój talerzyk z niedojedzonym eklerkiem na bok. Przysunąłem się trochę bliżej dziewczyny, spoglądając na nią uważnie. - Coś cię boli? - Nie wyglądała na chorą, ale zacząłem się trochę bać, że może zaszkodziło jej jakieś jedzenie, które wcześniej zjadła. Albo aż tak nie spodobał się jej podpisany kamyk, że aż się od tego pochorowała.
    Ostrożnie odsunąłem z koca pojemniki i talerze trochę na bok, robiąc sobie tym samym więcej miejsca, po czym rozłożyłem się na kocu obok leżącej dziewczyny i zacząłem wpatrywać w niebo.
    - Możemy tu też poleżeć, jeśli bardziej ci to odpowiada - stwierdziłem, odwracając głowę w jej stronę i uśmiechając się przyjaźnie do Aesung.

    OdpowiedzUsuń
  38. Wyglądało na to, że Myungsoo trochę przejął się moim zachowaniem, bo przyglądał mi się tak, jakbym miała za chwilę skonać. Nie chciałam żeby się o mnie martwił, bo tak naprawdę, to poza złym samopoczuciem nic mi nie było.
    Pokręciłam jednak głową w odpowiedzi na jego pytanie, woląc się nie odzywać. Bałam się, że nie wytrzymam i znowu na niego nakrzyczę, albo powiem coś niemiłego, a potem będę obwiniać się za to, że przeze mnie chłopak źle się czuje. Chciałam powiedzieć mu, żeby mnie tak nie nazywał, ale jeszcze myślałam na tyle by wiedzieć, że mogę go tym zranić.
    Westchnęłam po raz kolejny, gdy w końcu położył się obok mnie, spoglądając przy tym przez chwilę w niebo. Potem odwrócił jednak głowę w moją stronę, a nie chciałam żeby na mnie patrzył. Wzruszyłam więc ramionami w odpowiedzi na jego pytanie, po czym wyciągnęłam przed siebie rękę i delikatnie odepchnęłam jego policzek od koca, by się wyprostował i spoglądał w niebo.
    - Mhmfhwefhfwe - mruknęłam pod nosem, przymykając na chwilę powieki i próbując przynajmniej trochę ogarnąć swoje emocje.

    OdpowiedzUsuń
  39. Czując dotyk dłoni Aesung na swoim policzku, powoli podniosłem głowę z koca i zacząłem wpatrywać się w niebo, czując jak na usta wkrada mi się lekki uśmiech. Dziewczyna zdążyła już zabrać swoją dłoń z mojej twarzy, ale jeszcze przez pewien czas ją tam czułem.
    - Niestety nie mówię w tym języku - odparłem, wzdychając cicho. Odwróciłem głowę znów w jej kierunku, by móc spojrzeć na Aesung, ale szybko się odwróciłem, przypominając sobie, że chyba nie chciała, żebym teraz na nią patrzył. Zwrócony w kierunku nieba, zerkałem na nią ukradkiem kącikiem oka. - Możesz mi powiedzieć co się stało, nikomu nie powiem.
    Na potwierdzenie swoich słów przyłożyłem jedną dłoń do klatki piersiowej w miejsce, gdzie znajdowało się serce, a drugą uniosłem. Po chwili jednak zaśmiałem się cicho i obie ręce podłożyłem sobie pod głowę i znowu zwróciłem się w kierunku Aesung. Chyba nie wyglądała na zbyt zadowoloną, ale chciałem sobie na nią trochę popatrzeć, więc wytrzymałem jej spojrzenie i uśmiechnąłem się do niej nieśmiało, licząc na to, że się trochę rozweseli.

    OdpowiedzUsuń
  40. Chłopak wyraźnie nie wziął sobie na poważnie mojej prośby, bo kilka razy przyłapałam go na tym, jak na mnie patrzy, a w końcu całkiem zwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się tylko w odpowiedzi na moją niezbyt zadowoloną minę, ale uznałam, że upominanie go po raz kolejny byłoby bez sensu, bo pewnie i tak nie posłuchałby mojej prośby.
    Było mi głupio znowu zaczynać ten temat, ale jako, że jam Aesung, nie potrafię trzymać gęby na kłódkę i czasami po prostu muszę wybuchnąć. Nie chciałam mu tego mówić, ale czułam potrzebę, by to z siebie wyrzucić.
    - Nic, po prostu... - zaczęłam, kładąc się przy tym na plecy, by móc bez problemu spoglądać w niebo i uniknąć krępującego kontaktu wzrokowego z chłopakiem. Skoro już postanowiłam być wylewna, to przynajmniej wolałam żeby nie było mi aż tak głupio. - Znasz to uczucie? Kiedy cierpliwie na coś czekasz przez długi, długi czas i zaczynasz się cieszyć, gdy już dostrzegasz to gdzieś na horyzoncie... A to nagle znika. To takie... - westchnęłam głośno, uderzając przy tym pięścią w koc, po czym wydałam z siebie kilka niezrozumiałych mruknięć. - I musisz czekać od nowa, z nadzieją, że może jednak tym razem się uda, ale masz świadomość, że nawet jeśli tak, to pewnie długo nie potrwa.
    Odrobinę przekręciłam głowę w bok, by spojrzeć na chłopaka i sprawdzić jego reakcję na moje słowa. Miałam nadzieję, że nie domyślił się o czym mówię, bo już i tak było mi wystarczająco głupio.

    OdpowiedzUsuń
  41. Spoglądałem na Aesung, aż w końcu dziewczyna przewróciła się na plecy i skierowała wzrok ku niebu. Słuchałem uważnie tego co mówiła, powoli zaczynając się czuć odrobinę dziwnie. Już na pierwszy rzut oka wydawała się być czymś rozczarowana i przykro było mi na to patrzeć.
    - To niezbyt miłe - przyznałem, odwracając od niej głowę i kierując wzrok przed siebie. Przez głowę przebiegła mi głupia myśl, która sprawiała, że na moment miałem ochotę złapać Aesung za rękę i jakoś ją pocieszyć, ale opamiętałem się w ostatniej chwili i czując, jak drga mi dłoń, złapałem ją za nadgarstek i uniosłem nieco do góry, żeby nim swobodnie pomachać.
    - Przykro mi, że znów musisz czekać - powiedziałem cicho, spoglądając na jej rozkołysaną dłoń, którą powoli machałem. Nie do końca miałem pojęcie o czym w ogóle mówi, ale wyglądała na naprawdę rozczarowaną i zawiedzioną, przez co automatycznie czułem jak coś nieprzyjemnie przewraca się w moim żołądku. Nie wiedziałem też, czy powinienem ją wypytywać o co właściwie jej chodzi, czy powinienem raczej zaczekać, więc westchnąłem cicho, postanawiając, że przecież gdyby chciała, to może mi o wszystkim sama powiedzieć. - Ale w końcu się uda - dodałem po chwili pocieszającym tonem. - Nie można przecież czekać wiecznie.
    Uniosłem nieco głowę i przeniosłem wzrok z dłoni Aesung na jej twarz. Nie patrzyła na mnie, ale uśmiechnąłem się do niej, mając nadzieję, że przynajmniej odrobina tego uśmiechu jakimś cudem przejdzie na nią i polepszy jej humor, bo naprawdę nie chciałem, żeby dziewczyna się smuciła.

    OdpowiedzUsuń
  42. Od początku zdawałam sobie sprawę z tego, że jak tylko wyrzucę to siebie, to zacznę żałować, iż w ogóle się odezwałam. Wiedziałam, że chłopak nie ma zielonego pojęcia o czym mówię, ale i tak było mi okropnie głupio i w tamtym momencie bardzo chciałam znać zaklęcie, które mogłoby mi pomóc cofnąć czas. Tym bardziej, że Myungsoo wyglądał tak, jakby naprawdę się tym przejął. Zlustrowałam wzrokiem jego dłoń, wymachującą w powietrzu moim nadgarstkiem, jak zawsze, kiedy nie potrafiłam poradzić sobie z ciężarem leżącym na moim sercu.
    Przytaknęłam głową kilkakrotnie na słowa chłopaka, choć do końca się z nimi nie zgadzałam. Nie chciałam jednak drążyć tego dołującego tematu, i tak powiedziałam już wystarczająco dużo. Przesunęłam więc wzrok z naszych rąk na jego uśmiechniętą twarz, po czym westchnęłam głośno. Na moją własną buzię też zaczął wpychać mi się uśmiech, ale zacisnęłam usta by go powstrzymać. W końcu nikt nie mógł manipulować mną w ten sposób, racja. Nawet Myungsoo.
    Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że jakimś cudem zrobiło mi się odrobinę lżej i byłam mu za to naprawdę wdzięczna.
    - Nie dobija cię to czasem? - spytałam po chwili, ponownie zerkając na chłopaka. Słońce oświetlało jego oczy, przez co wydawały się o wiele jaśniejsze i bardziej błyszczące niż zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  43. Widząc lekki uśmiech, który powoli zaczął tworzyć się na buzi Aesung, nieprzyjemne ściskanie w żołądku zaczynało w końcu znikać, a kąciki moich ust same podnosiły się do góry. Zauważyłem, że dziewczyna musiała ze sobą walczyć, żeby tego nie robić, co prawdę mówiąc wydawało się dość zabawne.
    W końcu puściłem jej nadgarstek, bo nie chciałem, żeby ją przez przypadek przeze mnie rozbolał od tego machania i podłożyłem obie dłonie pod głowę, kierując wzrok przed siebie. Po jasnoniebieskim niebie wciąż pływały białe obłoki, tworząc przeróżne kształty, a słońce grzało przyjemnie. Siłą woli musiałem powstrzymywać się przed tym, żeby nie zamknąć oczu i nie zasnąć.
    - Hmmm? - mruknąłem, odwracając głowę w kierunku Aesung. Zdążyłem chyba wypaść już z rytmu, bo musiałem się zastanowić nad tym, o co dziewczyna mnie pyta. - Co właściwie masz na myśli?

    OdpowiedzUsuń
  44. W końcu chłopak podłożył sobie dłonie pod głowę i zaczął obserwować sunące po niebie chmury. Bez zastanowienia zaczęłam robić to samo, próbując szukać obłoków, które ułożyłyby się w jakieś rozpoznawalne przeze mnie kształty. Tego dnia nie szło mi to jednak zbyt dobrze, udało mi się odnaleźć zaledwie jedną chmurkę, która odrobinę przypominała serduszko, a nawet nie zdążyłam się jej przyjrzeć, bo tak szybko się rozpłynęła.
    - Życie? - spytałam głupio, przez co tylko zachciało mi się śmiać. - Żartowałam, właściwie, to już nic - odparłam po chwili, na moment odwracając głowę na bok i spoglądając w stronę chłopaka. Szczerze mówiąc, to sama zdążyłam zapomnieć o co mi chodziło, przez co miałam ogromną wręcz ochotę uderzyć sobie w twarz. Wolałam jednak nie robić z siebie aż takiego debila, więc się od tego powstrzymałam. Zamiast tego usiadłam na kocu, poprawiając przy tym wianek, który wcześniej zsunął mi się z włosów i rozejrzałam dookoła. Na brzegu jeziora leżało trochę kamieni, więc wstałam i boso skierowałam się w tamtą stronę. Na te parę kroków nie opłacało się nawet ubierać butów. Przykucnęłam tuż przy wodzie, biorąc do rąk pojedyncze kamienie i odkładając je na miejsce, aż w końcu udało mi się zebrać parę w miarę płaskich okazów. Miałam ochotę rzucić jednym z nich w stronę Myungsoo, ale bałam się, że przez przypadek go nim trafię i zrobię mu krzywdę, więc po prostu zebrałam je wszystkie w dłonie i wzięłam ze sobą.
    - Masz kamyczka - oznajmiłam, kładąc jeden z nich na brzuchu chłopaka, kiedy wróciłam już na koc.

    OdpowiedzUsuń
  45. - Jesteś pewna, że już nic? - zerkając na nią kącikiem oka, zauważyłem, że chyba trochę się zmieszała po swojej odpowiedzi. Dalej nie miałem pojęcia, o czym mówiła, ale brzmiało to dosyć niepokojąco.
    Przez moment wlepiałem wzrok w niebo, obserwując przepływające nad nami chmury, które ciągle zmieniały swoje struktury i powoli rozpływały się w powietrzu. Zamiast jednak układać się w jakieś ładne kształty, przypominały bardziej bliżej nieokreśloną masę, z której trudno było cokolwiek uchwycić. Ponownie czując na sobie wzrok Aesung, chciałem się odwrócić do dziewczyny i zapytać ją, czy przynajmniej ona coś znalazła, ale zanim w ogóle zdążyłem otworzyć buzię, ona zaczęła podnosić się z koca.
    Najpierw pomyślałem sobie, że może już sobie idzie i chciałem wstać za nią, ale wtedy zauważyłem, dziewczyna kieruje się w stronę jeziora. Obserwowałem ją, jak podeszła do brzegu i zaczęła zbierać kamyki, których było tam pełno. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, kiedy po kilku minutach wróciła, obładowana znaleziskami.
    - To prezent? - spytałem, chichocząc pod nosem, kiedy Aesung położyła mi na brzuchu jeden z kamyczków. Od razu wziąłem go do ręki i zacząłem obracać w palcach, uważnie mu się przy tym przyglądając. - Dziękuję, jest bardzo ładny - dodałem, posyłając w stronę dziewczyny uroczy uśmiech. Nie było to nic nadzwyczajnego - zwykły, szary kamyk, ale jakoś tak nagle nabrał na wartości, kiedy wylądował na moim brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  46. Przytaknęłam w odpowiedzi na pytanie chłopaka, czując się zbyt niepewnie, by w ogóle się odezwać. Poza tym, cokolwiek miałam wcześniej zamiar powiedzieć, i tak pewnie nie skończyłoby się zbyt dobrze.
    Chłopak wyglądał na nadzwyczaj uradowanego, kiedy położyłam na nim jeden z kamyków, więc sama zaczęłam się uśmiechać. Gdy jednak w końcu coś powiedział, wprost nie potrafiłam powstrzymać wyrywającego mi się chichotu. Z początku pomyślałam, że może tylko sobie żartuje, ale wcale na to nie wyglądało, więc w końcu doszłam do wniosku, że on tak na poważnie.
    - Głupi jesteś, Myungsoo - powiedziałam, starając nie zakrztusić się ze śmiechu. - Chciałam żebyś spróbował puścić kaczkę, ale możesz go zatrzymać jeśli aż tak bardzo ci się spodobał. Mam ich jeszcze kilka - powiedziałam, unosząc do góry dłonie, w których wciąż trzymałam sporo kamyków. Kilka z nich spadło na koc, kiedy próbowałam przestać trząść się ze śmiechu.
    Swoją drogą, to wydało mi się to strasznie urocze, bo Myungsoo przecież tak naprawdę wcale nie był głupi. Było w nim za to sporo naturalnej naiwności i niewinności, którą zwykle spotyka się u dzieci, co sprawiło, że serce w mojej klatce piersiowej zaczęło bić jeszcze szybciej, niż zwykle. Nie żebym leciała na dzieci albo była pedo, po prostu sam fakt, że wciąż miał w sobie cząstkę dziecka sprawiał, że Myungsoo był bogatszy emocjonalnie, a tym samym wydawał się jeszcze bardziej czarujący.
    W końcu odłożyłam kamyki na brzeg koca, wytarłam ręce o spodnie, po czym wyciągniętą do przodu dłonią delikatnie pogłaskałam chłopaka po głowie.
    - Głuptas - powtórzyłam, wciąż chichocząc pod nosem na wspomnienie tamtej chwili. - Chcesz popuszczać kaczki?

    OdpowiedzUsuń
  47. Z udawanym wyrzutem wymalowanym na twarzy spojrzałem na Aesung, która starała się jak mogła, by nie wybuchnąć śmiechem. Średnio jej to wychodziło, ale sam zacząłem się do siebie uśmiechać, widząc, jak szybko wraca jej humor.
    - Myślałem, że znalazłaś go specjalnie dla mnie - powiedziałem, chociaż oczywiste było, że tego nie robiła. W końcu miała ze sobą mnóstwo innych kamieni. Zachichotałem pod nosem i przytaknąłem głową sam do siebie, bez większego w tym celu. - I tak go sobie zatrzymam - dodałem, wzruszając ramionami i wsuwając kamyk do kieszeni spodni.
    W jednej chwili poczułem, jak od czubka głowy przez całe ciało przebiega mi przyjemna fala łaskotek, kiedy dziewczyna pogłaskała mnie po głowie, więc automatycznie się do niej uśmiechnąłem. Kiedy już cofnęła rękę, rzuciłem okiem na niebieską taflę jeziora i postanowiłem się w końcu podnieść. Usiadłem naprzeciwko Aesung i spojrzałem na resztę kamyków, która leżała na kocu. Przez kilka chwil przyglądałem im się uważnie, aż podniosłem wzrok i złapałem kontakt z dziewczyną.
    - Jasne - odparłem, uśmiechając się do niej szeroko. Od razu porwałem z koca kilka kamieni i wsunąłem je do drugiej kieszeni, żeby przypadkiem nie pomieszały się z kamykiem, który schowałem wcześniej. Szybko wyprostowałem się na nogach, uważając przy tym, żeby nie rozdeptać żadnego pojemniczka z jedzeniem, po czym wyciągnąłem ręce do Aesung, aby pomóc jej wstać. - Chcesz też się nauczyć? - spytałem, czując cisnący mi się na usta uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  48. Pokręciłam nieznacznie głową, kiedy w którymś momencie Myungsoo uznał, że i tak zatrzyma kamyk, który wcześniej mu dałam. Bawiło mnie to, bo w końcu przy jeziorze roiło się od prawie identycznych, ale z drugiej strony, zastanawiało mnie co chłopak właśnie sobie myśli. Nie zdążyłam jednak nawet go o to spytać, bo szybko usiadł naprzeciwko mnie i w końcu zaczął zbierać rozrzucone przeze mnie na kocu kamyczki. Schował je do kieszeni, po czym wstał i wyciągnął do mnie swoje ręce. Powoli złapałam jego dłonie, unikając przy tym kontaktu wzrokowego z chłopakiem, bo było mi na to zbyt głupio. Były ciepłe i przyjemne w dotyku, przez co w brzuchu znowu czułam łaskotanie.
    - Mhm - mruknęłam, przytakując głową i odsuwając się odrobinę dalej. - Chociaż podejrzewam, że pewnie będę w tym kiepska.
    Westchnęłam głośno, uśmiechając się jednak pod nosem i podchodząc bliżej szkolnego jeziora. W sumie nie byłam pewna, ale wydawało mi się, że dawno temu zdarzyło mi się popróbować puszczać kaczki, ale nigdy mi to nie wychodziło. Różnica była jednak taka, że wtedy nikt nie próbował mnie tego nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  49. Złapałem mocno dłonie Aesung, które były o wiele mniejsze od moich i pociągnąłem ją w moją stronę, aby pomóc jej wstać. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, kiedy stanęła już na prostych nogach, ale ta szybko odsunęła się kilka centymetrów dalej. Zachichotałem cicho i pokiwałem ze zrozumieniem głową.
    - Nie będzie tak źle. W robieniu wianków też podobno miałaś być kiepska - odparłem, wskazując palcem na swoją głowę, na której spoczywał wianek ze stokrotek. - Jeśli naprawdę będziesz aż taka kiepska, to znajdziemy coś innego do roboty. Zawsze możemy powrzucac kamienie do wody - dodałem, śmiejąc się pod nosem.
    Podążając za dziewczyną, doszliśmy na sam brzeg jeziora, gdzie woda obmywała kamienie, a pod jej powierzchnią leniwie poruszały się maleńkie rybki.
    - Wybierz sobie jakiś płaski kamyk, te są najlepsze - doradziłem dziewczynie, uśmiechając się do niej. Sam wyciągnąłem z kieszeni i przeszukałem wzrokiem kamyki na swojej dłoni. W końcu wybrałem jeden, dość duży i płaski i podałem go Aesung. - Weź sobie ten - powiedziałem i wcisnąłem go w jej dłoń, po czym wybrałem drugi dla siebie.
    - Chcesz spróbować pierwsza? - Chowając pozostałe kamienie do kieszeni, podniosłem głowę i utkwiłem wzrok w dziewczynie. Wyglądała na trochę zagubioną w całej tej sytuacji, przez co wydawała się całkiem urocza. - Mogę ci pomóc - zaproponowałem, czując jak policzki zaczynają mi drętwieć od uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  50. - No tak, tylko na pewno trochę lepsza, bo to w końcu ręczne robótki - jęknęłam, ale i tak uśmiechnęłam się pod nosem, zerkając przy tym na wianek, który wciąż znajdował się na głowie chłopaka. - Jestem pod wrażeniem, jeszcze się nie rozleciał - dodałam po chwili.
    Swoją drogą, to wrzucanie kamieni do wody też wydawało się całkiem fajne, pomijając fakt, że i tak byłabym gorsza niż Myungsoo. Chyba, że udałoby nam się trafić w jakąś żyjącą na dnie istotę, bo bez wątpienia odrobinkę by się na nas zezłościła i chciała nas za to ukarać.
    W końcu chłopak wybrał dla mnie odpowiedni kamień i spytał, czy chciałabym spróbować pierwsza. Nie miałam jednak zielonego pojęcia jak powinnam rzucić, a poza tym kamyk w mojej dłoni wydawał się do tego idealny, więc nie chciałam go tak zmarnować.
    - Nie chcesz rzucić pierwszy? - spytałam, unosząc wzrok z nad kamienia i spoglądając na chłopaka. W jego policzkach znowu pojawiły się dołeczki, co tylko sprawiało, że miałam ochotę się popłakać, albo wskoczyć do jeziora. - Rzuuuć pierwszy, Myungsoo - poprosiłam, wskazując podbródkiem na jego dłonie.

    OdpowiedzUsuń
  51. Zachichotałem cicho pod nosem, widząc jak Aesung prosi o to, abym to ja pierwszy rzucił swój kamień. Nic nie mogłem na to poradzić, ale wydawała się być przy tym taka słodka, że nawet nie miałem ochoty namawiać jej do tego, aby sama spróbowała pierwsza. Czując szeroki uśmiech na swojej twarzy, pokiwałem głową i skierowałem się w stronę jeziora.
    - To naprawdę nie jest takie trudne - powiedziałem, oglądając przez moment taflę jeziora, która była praktycznie całkowicie gładka. Nachyliłem się lekko i zgiąłem rękę, w której trzymałem kamień, tak aby móc swobodnie go wyrzucić. Złapałem go kciukiem i palcem wskazującym, po czym zamachnąłem się i wyrzuciłem go w powietrze. Przez kilka sekund śledziłem, jak kamyk leci w powietrzu, po czym odbija się od tafli jeziora jeden raz, potem drugi i trzeci, a na końcu tonie w wodzie.
    Uśmiechnąłem się do siebie, po czym odwróciłem głowę w kierunku dziewczyny, która stała obok.
    - Musisz spróbować rzucić go tak, żeby uderzył płasko o wodę - poinstruowałem, wskazując podbródkiem dłoń dziewczyny, w której ściskała kamień. - I musi lecieć całkiem szybko, bo inaczej od razu zatonie.

    OdpowiedzUsuń
  52. Podążyłam za Myungsoo, kierując się jeszcze bliżej jeziora, niż wcześniej. Dostrzegałam pływające w nim maleńkie rybki i prawdę mówiąc, to w którymś momencie naprawdę zaczęłam im zazdrościć. Ciężko było mi to wyjaśnić, ale uświadomiłam sobie, że sama chciałabym być taką rybą. Chciałabym bez przerwy pływać w chłodnej, owijającej się wokół mnie wodzie, bez żadnych ludzkich zmartwień, ani trosk. I blizn, jakiekolwiek by one nie były. Westchnęłam głośno, nie mogąc pogodzić się z tym, że pływanie niestety nie jest mi dane, po czym oderwałam się od tamtych myśli i skupiłam na tym, co robi Myungsoo. Na szczęście bez wahania przystał na moją propozycję i rzucił kamieniem prosto przed siebie. Obserwowałam, jak szary punkcik aż trzy razy odbił się od jeziora, po czym w końcu zatonął.
    - Łaaaał... - mruknęłam, zerkając na chłopaka, po czym mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Kwiatki na jego głowie naprawdę kontrastowały z nim samym, przez co trochę chciało mi się śmiać, chociaż nie potrafiłam tego wyjaśnić. - Ja chyba tak nie umiem. Zmarnuję taki ładny kamyk - jęknęłam, naprawdę nie wiedząc, jak powinnam się za to zabrać. W końcu wetknęłam go więc w dłoń chłopaka, kręcąc głową na widok jego miny i śmiejąc się przy tym cicho.
    - Rzuć jeszcze raz - poprosiłam, wskazując podbródkiem na kamyk.

    OdpowiedzUsuń
  53. - Wtedy nie nauczysz się puszczać kaczek - powiedziałem, oglądając w dłoni kamień, który wepchnęła mi Aesung. Wcześniej sam go dla niej wybrałem, aby mogła spróbować rzucić, ale chyba nie było zbyt do tego przekonana. Uśmiechnąłem się więc pocieszająco w jej stronę i oddałem go jej, wyciągając z kieszeni zupełnie inny.
    Chciałem, żeby dziewczyna sama spróbowała, ale nie chciałem jej odmawiać, poza tym może rzeczywiście potrzebowała jeszcze raz to zobaczyć, więc bez wahania pochyliłem się nad wodą i wyrzuciłem w jej stronę szary kamyk. I tym razem odbił się kilka razy o taflę wody, zanim zatonął.
    - To naprawdę nie jest trudne - powiedziałem, prostując się i wyciągając rękę w stronę dziewczyny. - Musisz sama spróbować, jeśli chcesz się nauczyć.
    Delikatnie chwyciłem jej nadgarstek i powoli pociągnąłem w swoją stronę, aby znalazła się odrobinę bliżej mnie. Kiedy już stała przede mną, złapałem ją za ramiona i spoglądałem na jezioro znad jej głowy.
    - Stój tak jak teraz i trochę się pochyl - pouczyłem, odsuwając się od niej na krok, aby miała miejsce i mogła swobodnie poruszać ręką. - A potem wyrzuć kamień przed siebie, jeśli się nie uda, to trudno, spróbujemy jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  54. - Jest trudne - zaprotestowałam, wzdychając przy tym głośno, kiedy chłopak zaczął po raz kolejny wyjaśniać na czym polega rzucanie kaczek. - Trzeba mieć talent i zręczne dłonie, a mi chyba tego brakuje.
    Pewnie najbardziej denerwował mnie fakt, że jemu wychodziło za każdym razem, a dodatkowo miał już w tym jakieś doświadczenie. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że przecież dopiero mam się uczyć - w końcu właśnie dlatego Myungsoo w ogóle się za to zabrał - ale i tak jakoś nie chciałam (a raczej nie mogłam) tego zrobić. Coś skutecznie powstrzymywało mnie od otworzenia dłoni i wyrzucenia z niej kamienia w kierunku wody, a że nic nie mogłam na to poradzić, to po prostu wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do tyłu, w stronę chłopaka.
    - Rzucę wieloryba - oznajmiłam poważnie, spoglądając mu przez moment w oczy, po czym mój wzrok wrócił w stronę wody, gdzie w końcu powędrował kamień, który wyrzuciłam z dłoni. Kompletnie ignorując wszystkie rady, które dał mi chłopak, po prostu machnęłam ręką i rzuciłam od niechcenia. Przez jakąś sekundę obserwowałam jak kamyk przecina powietrze nad taflą jeziora, po czym wpada prosto do wody. - Idealnie - oceniłam, pocierając powoli swój podbródek, jakbym właśnie była zajęta oceną swojego rzutu. - Plusnęło jak od wieloryba.

    OdpowiedzUsuń
  55. Westchnąłem głośno, wsuwając ręce do kieszeni i odsunąłem się kilka kroków od jeziora, kiedy Aesung stwierdziła, że puszczanie kaczej jest trudne, chociaż jeszcze nawet nie spróbowała. To samo mówiła o wiankach, dopóki sama nie zaczęła ich pleść, co szczerze mówiąc wyszło jest bardzo dobrze. Czekałem jednak cierpliwie, aż dziewczyna spróbuje rzucić kamieniem, nie odzywając się ani słowem. Nie chciałem chyba niepotrzebnie jej denerwować, więc wolałem sobie poczekać.
    W końcu odwróciła się w moją stronę z poważnym wyrazem na twarzy, na co nieśmiało się uśmiechnąłem, starając się ją jakoś zachęcić. Gdy jednak otworzyła buzię, cichy chichot automatycznie wyrwał mi się z ust.
    - Wieloryba? - spytałem, obserwując, jak Aesung podnosi rękę do góry i niedbale rzuca kamieniem przed siebie. Plusnęło głośno, a nad taflą jeziora rozprysła się woda.
    Przez chwilę patrzyłem jeszcze w miejsce, gdzie wpadł kamień, po czym zacząłem się śmiać na komentarz dziewczyny i podszedłem bliżej niej, wyciągając z kieszeni kilka kamyków.
    - Niezły wieloryb - stwierdziłem, wyciągając dłoń z kamieniami w jej stronę. - Jeśli chcesz, możemy porzucać wieloryby zamiast kaczek - powiedziałem, uśmiechając się do niej szeroko.

    OdpowiedzUsuń
  56. Nic nie mogłam poradzić na to, że słysząc śmiech chłopaka w końcu sama zaczęłam chichotać. Z drugiej strony miałam ochotę przyłożyć sobie w twarz za własną głupotę, no ale odrzuciłam tę możliwość biorąc pod uwagę fakt, że sprawianie sobie bólu nie należało do przyjemności. Po chwili odwróciłam się w stronę chłopaka i zlustrowałam wzrokiem wyciągniętą w moim kierunku dłoń, na której leżało parę płaskich, szarych kamyków. Z głośnym westchnieniem sięgnęłam po jeden z nich, czując dźgnięcie w brzuchu w momencie, gdy przez przypadek dotknęłam palcem rękę Myungsoo.
    - Jesteś pewien, że chcesz ze mną rywalizować w tej dyscyplinie? Sam widziałeś, że jestem mistrzynią - powiedziałam poważnie, podbródkiem wskazując jezioro. Prawdę mówiąc, to wciąż trochę żal było mi tych kamyków, bo mieliśmy zmarnować je w taki sposób... A co, jeśli kiedyś znowu miało się nam zachcieć rzucać kaczek, a ich zapas dobiegnie końca? Wtedy musiałabym wyruszyć w niebezpieczną podróż do Zakazanego Lasu.

    OdpowiedzUsuń
  57. W odpowiedzi wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się do dziewczyny. Cofnąłem swoją rękę, zamykając dłoń na kamyku, który w niej został i stanąłem obok Aesung, wpatrując się w jezioro.
    - Nigdy nie rzucałem wieloryba, ale chętnie spróbuję - odparłem, starając się stłumić śmiech, który był mimowolną reakcją na tego całego wieloryba. - Możemy sprawdzić, który plusknie bardziej - dodałem, zwracając twarz w stronę dziewczyny i uśmiechając się do niej.
    Po chwili odwróciłem się od niej i skupiłem wzrok na wodzie, po czym uniosłem rękę i po prostu rzuciłem kamieniem przed siebie, czekając aż uderzy w taflę jeziora. Gdy to się stało, usłyszałem charakterystyczny plusk i zachichotałem cicho pod nosem.
    - To całkiem fajne - stwierdziłem, wyciągając z kieszeni kolejny kamień. - Jesteś jednak pewna, że nie chcesz spróbować puścić kaczki? - spytałem, przyglądając się stojącej obok dziewczynie.
    Nie miałem nic przeciwko temu, żeby zwyczajnie powrzucać kamienie do wody, jeśli sprawiało to Aesung frajdę, ale nie chciałem, aby potem żałowała, że nawet nie spróbowała, kiedy miała ku temu okazję.

    OdpowiedzUsuń
  58. Naprawdę lubiłam Myungsoo. Oczywiście od dawna o tym wiedziałam, ale uświadamiałam to sobie od nowa za każdym razem, gdy dokańczał każdą głupią rzecz, którą ja zaczęłam. Nigdy nie uznał, że jestem dziwna i mam chore pomysły... Albo przynajmniej nie powiedział tego na głos, a tyle mi wystarczało. Przy nim czułam się o wiele swobodniej, niż przy innych ludziach, i chociaż wciąż dostrzegałam pomiędzy nami kilka przeszkód, to Myungsoo był mi bliższy, niż ktokolwiek inny.
    Zachichotałam głośno, kiedy rzucił kamieniem, który uderzył w taflę wody z naprawdę głośnym pluskiem, chyba nawet głośniejszym, niż mój. Znowu otarłam podbródek, mrużąc przy tym oczy i nie odrywając wzroku od miejsca, w którym wcześniej zniknął kamyk.
    - Całkiem nieźle - przyznałam znawczym tonem, przytakując przy tym głową. - Jednak mistrza w rzucaniu wielorybów, to jednak chyba nikt nie pobije - zażartowałam, wymachując ręką i wyrzucając przed siebie kolejny kamień. Tym razem nie doleciał aż tak daleko, jak wcześniej, ale pomimo tego skierowałam swój wzrok na Myungsoo i tym samym znawczym tonem spytałam:
    - Widziałeś? A to ci wieloryb. Gdyby to nie było moje dzieło, to bym pomyślała, że profesor Dumbledore naprawdę hoduje takie zwierzątko w szkolnym jeziorze.
    Widząc minę chłopaka wybuchnęłam jednak śmiechem i ramieniem stuknęłam go w jego ramię.

    OdpowiedzUsuń
  59. Wciąż śmiałem się cicho pod nosem, wsłuchując się w słowa Aesung, która okazała się być niekwestionowanym ekspertem w rzucaniu wielorybów, po czym posłałem jej szeroki uśmiech, słysząc, że poszło mi całkiem nieźle.
    - Muszę przyznać, że jesteś mistrzem w tej dziedzinie - stwierdziłem poważnym tonem, kiedy dziewczyna wrzuciła do wody kolejny kamień. Obserwowałem ją uważnie, a przy tym na twarzy wciąż wpychał mi się uśmiech, którego nijak nie potrafiłem powstrzymać. - Chętnie zapiszę się na nauki - dodałem, kłaniając się przed nią i śmiejąc pod nosem.
    Kiedy dziewczyna szturchnęła mnie swoim ramieniem, drugą rękę podniosłem w kierunku jej głowy i delikatnie zmierzwiłem miękkie włosy, uśmiechając się do siebie jak głupi pod wpływem przyjemnego łaskotania.
    - Co jeśli naprawdę mieszka tu jakiś prawdziwy wieloryb? - spytałem, podsuwając Aesung dłoń, na której leżało kilka szarych kamieni. Zachęcająco uśmiechnąłem się do niej i wskazałem podbródkiem na jezioro, czekając aż weźmie kolejny kamyk i rzuci go w wodę. Musiałem przyznać, że z Aesung nawet głupie rzucanie kamieni do wody wydawało się być świetną zabawą, przez co czułem, że mój poziom sympatii do dziewczyny wzrósł jeszcze bardziej, chociaż nie byłem pewny, czy to w ogóle było jeszcze możliwe, zważając na to, że już i tak była najbliższą mi osobą.

    OdpowiedzUsuń
  60. Przytaknęłam kilkakrotnie głową na słowa chłopaka, kiedy ukłonił się przede mną, śmiejąc się przy tym cicho.
    - Przejrzę swój grafik i dam ci znać, jeśli uda mi się gdzieś cię wepchnąć. Wiesz, bo na co dzień jestem naprawdę zajętą osobą - zażartowałam, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Byłam tak głupia, że aż zabawna, ha ha ha. Ha. ...
    Starając się zignorować łaskotanie w brzuchu, które powstało, gdy tylko chłopak dotknął moich włosów, wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kolejny kamyk. Wzięłam dosyć spory rozmach i wyrzuciłam obiekt przed siebie, obserwując jak szybuje w powietrzu. Tym razem trafił dosyć daleko, więc naprawdę byłam pod wrażeniem własnych umiejętności i czułam się z tego powodu dziwnie dumna. Tak, przez to, że daleko rzuciłam kamieniem. Geniusz.
    Wzruszyłam ramionami słysząc słowa chłopaka, po czym odwróciłam głowę w bok i przyglądałam mu się uważnie, kiedy rzucał przed siebie kamieniem. Jego ciemne włosy drgały odrobinę na wietrze, a oczy skupione były na jeziorze. Jak tylko odwrócił jednak od niego wzrok, sama zaczęłam rozglądać się dookoła, po szkolnych błoniach, by przypadkiem mnie na tym nie przyłapał.
    - Kto wie - powiedziałam, przykucając tuż obok wody. - Gdyby naprawdę tutaj mieszkał, to pewnie przyszedł by nas zjeść, bo rzucamy w niego kamieniami.

    OdpowiedzUsuń
  61. - W takim razie mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie wolną chwilę - odparłem, zerkając na nią i śmiejąc się razem z dziewczyną. Jej roześmiana buzia promieniowała dzisiaj bardziej niż zwykle, zastanawiałem się czy to przez to, że wszędzie wokół było tak ładnie, czy po prostu to sama Aesung była szczęśliwsza.
    Kiedy zabrała z mojej ręki kilka kamyków, sam odwróciłem się w stronę wody i po kolei wrzucałem do niej szare znaleziska. Rzucanie wielorybów nie było zbyt skomplikowanym zajęciem, co szczerze mówiąc ani trochę mi nie przeszkadzało. Uśmiechałem się za to od ucha do ucha, kiedy kamyk Aesung lądował gdzieś daleko w toni jeziora.
    - To trochę straszne - przyznałem, przytakując kilkakrotnie głową. - Ale nie dałbym mu cię zjeść - dodałem, przykucając obok dziewczyny. Zerknąłem na nią i posłałem jej uroczy uśmiech, czując znajome już trzepotanie w żołądku. W tym momencie odwróciłem wzrok i podniosłem z ziemi krótki patyk, którym zacząłem mącić w wodzie.
    - Może chciałabyś sobie wyhodować małą żabkę? - spytałem, szturchając końcówką patyka miękkie kulki żabiego skrzeku.

    OdpowiedzUsuń
  62. Zerknęłam na chłopaka, podkładając sobie pod policzek rękę, którą oparłam na kolanie.
    - Ciebie też by pewnie zjadł - odparłam obojętnym tonem na jego słowa, czując jednak, że moją twarz znowu zaczyna oblewać rumieniec. Nie chciałam zabrzmieć tak opryskliwie ani niewdzięcznie, ale nie miałam zielonego pojęcia co innego mogłabym odpowiedzieć na jego słowa. Podziękować? Przecież wtedy jak nic zapadałabym się pod ziemię. - Swoją drogą, to mam nadzieję, że nie zezłościliśmy żadnego z żyjących tutaj stworzeń... Jeszcze kiedyś naprawdę się na nas zemszczą - powiedziałam szybko, oczyma wyobraźni widząc jak któryś z naszych kamyków rozbija jakiś drogocenny wazon. Na szczęście szybko do mnie dotarło, że przecież nikt w wodzie nie potrzebuje żadnych naczyń tego typu i odetchnęłam z ulgą.
    - Chyba bym nie umiała - powiedziałam, obserwując jak chłopak patykiem dobiera się do żabiego skrzeku. Prawdę mówiąc, to nie wiem czy kiedykolwiek wcześniej w życiu zdarzyło mi się widzieć na oczy jakąś kijankę, dobrze znałam wyłącznie dorosłe żaby. - Ale lubię żabki. A ty? - spytałam, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu stworzonka, które mogłabym złapać.

    OdpowiedzUsuń
  63. Spojrzałem na Aesung, przekrzywiając przy tym wzrokiem. Zamyśliłem się chwilę nad jej słowami, ale w końcu moją twarz rozjaśnił promienny uśmiech.
    - Wtedy mogłabyś uciec, kiedy wieloryb byłby zajęty zjadaniem mnie - powiedziałem, wzruszając ramionami i chichocząc cicho pod nosem. Patykiem wciąż wodziłem po wodzie, rozdzielając galaretowatą masę skrzeku i zlepiając ją z powrotem. Starałem się robić to w miarę delikatnie, żeby przypadkiem nie zniszczyć żadnego jajeczka. - Co jeśli już tu jakiś płynie? - odwróciłem głowę w jej stronę i zacząłem jej się uważnie przyglądać. Nie byłoby zbyt miło, gdyby nagle z jeziora wyskoczył jakiś tryton, ale wątpiłem, żeby chciało im się tutaj fatygować. Chociaż właściwie, kto ich wie.
    - Czemu nie? - zerknąłem na nią, chociaż w sumie odpowiedź sama się nasuwała. Raczej trudno byłoby wychować małą kijankę, zwłaszcza w jakimś akwarium. - Zawsze możemy przyjść po jakąś jak już same sobie podrosną - zaproponowałem, kiwając głową.
    W końcu wyciągnąłem patyk z wody i odrzuciłem go na trawę, żeby nie męczyć już niedoszłych, małych żabek.
    - W sumie to nie wiem, nigdy żadnej nie miałem - odpowiedziałem, wzruszając ramionami. - Chyba nie wiedziałbym, co mógłbym z nimi robić.

    OdpowiedzUsuń
  64. - Głupi jesteś - odparłam na słowa chłopaka, a wolną ręką szturchnęłam go w ramię, uśmiechając się jednak przy tym pod nosem. Przecież wiadomo, że nawet gdyby taka sytuacja faktycznie miała miejsce, to i tak nie zostawiłabym Myungsoo samego. - To chyba powinniśmy stąd uciekać. Boję się ich - powiedziałam, wyobrażając sobie wszystkie te stworzenia, o których dotąd uczyłam się w szkole. Wiedziałam, że raczej i tak nie mogłyby niczego nam zrobić, bo Dumbledore tego zabronił, ale... Może nikt by się nawet o tym nie dowiedział.
    Zachichotałam cicho i pokręciłam głową, gdy chłopak uznał, że w końcu możemy przyjść po jedną z żabek, jak już trochę podrosną.
    - Jak to, jak mógłbyś nie wiedzieć? - spytałam, wyciągając dłonie przed siebie i wyjmując z wody dorosłą żabkę, która akurat tamtędy przepływała. Chyba trochę się przestraszyła, bo czułam, że oddycha naprawdę szybko, ale na szczęście nie próbowała mi się wyrwać. Przełożyłam ją sobie pomiędzy dwa palce, po czym zbliżyłam dłoń do twarzy Myungsoo. - Znasz baśń o żabim królu? Może to akurat żabia królowa, trzeba to sprawdzić! Całuj - wykrzyknęłam, przysuwając zwierzątko jeszcze bliżej ust chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Wątpię, żeby naprawdę chciało im się wychodzić - powiedziałem, patrząc na Aesung, kiedy wyznała, że boi się wodnych stworów. Właściwie, sam wolałbym raczej uniknąć spotkania z nimi, ale przecież byliśmy na terenie szkoły.
    - A niby co się robi z takimi żabami? - spytałem, spoglądając na nią. Dziewczyna chyba właśnie zauważyła coś w jeziorze, bo zanurzyła w nim ręce, a po chwili wyciągnęła z wody małą, zieloną żabkę. Zwierzątko nie wyglądało na zbyt zachwycone, bo wierzgało swoimi nogami i wydawało się jakieś niespokojne.
    Szybko odchyliłem głowę do tyłu, gdy Aesung podsunęła mi pod sam nos żabę i kazała ją pocałować. Nie wyglądała groźnie, ale do najpiękniejszych istot raczej też nie należała.
    - Chyba aż tak bardzo nie potrzebuję tutaj żabiej królowej - przyznałem w końcu, krzywiąc się lekko. Mała żabka wlepiła we mnie swoje wybałuszone oczy, wyglądając przy tym na co najmniej lekko wystraszoną. Zupełnie, jakbym miał ją zaraz pożreć.
    - Możesz za to ty spróbować, co, jeśli to jakiś książę - odparłem, odsuwając delikatnie dłoń Aesung od swojej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  66. - Dużo rzeczy - odparłam na jego słowa, wzruszając przy tym ramionami. Jako dziecko często łapałam żaby, więc odrobinę byłam w tym temacie obeznana. - Możesz je hodować, wychowywać niczym własne dzieci, budować im domki... Zjadać... Oczywiście jeśli jesteś koneserem żabich udek - powiedziałam, zerkając na chłopaka i uśmiechając się pod nosem. - Chociaż akurat ten okaz jest za mały, brakuje na nim mięska.
    Zachichotałam cicho, kiedy chłopak zaczął cofać się od żaby, którą podsunęłam mu pod nos. Nie wyglądał na zbytnio zachwyconego, chyba nawet trochę go to brzydziło, za to mnie bawiła jego reakcja.
    - Czemu nie chcesz? - spytałam go cicho, wyginając usta w podkówkę. - Nie chcesz pomóc królowej, którą ktoś nikczemny przemienił w żabę? A co, gdyby ktoś ciebie przemienił, a potem nikt nie chciał odczarować? - zażartowałam poważnym tonem, przyglądając się to chłopakowi, to zwierzątku, które najwyraźniej czuło się coraz mniej komfortowo w mojej dłoni, więc przytrzymałam je trzecim palcem.
    - A co jeśli księżniczka? Co wtedy zrobię? Nie będę całowała księżniczki - zaprotestowałam, chociaż prawdę mówiąc, korciło mnie by naprawdę dać jej buziaka, bo chciałam zobaczyć reakcję Myungsoo. Ominęłam rękę, którą chłopak odsunął od swojej twarzy moją dłoń, po czym znowu przysunęłam żabkę bliżej niego.

    OdpowiedzUsuń
  67. - Wychowałaś już jakąś żabkę w swoim życiu? - spytałem, śmiejąc się cicho. Nie trudno było sobie wyobrazić małą Aesung, która wyławiała z wody zielone stworzonka, a potem budowała im domki i się nimi zajmowała. Chyba całkiem lubiła te stworki, skoro bez żadnego grymasu właśnie jednego sobie wyciągnęła z jeziora gołymi rękami.
    - Wtedy żyłbym jako zielona żabka - odparłem, wzruszając przy tym ramionami. - Może trafiłbym na ciebie i wtedy byś mnie wychowała - dodałem, śmiejąc się przy tym. Spojrzałem na Aesung i wytknąłem język. - Wtedy nie byłoby tak źle.
    Wciąż się śmiejąc, odchyliłem głowę w bok, starając się uniknąć zderzenia z żabą, którą dziewczyna wciąż podsuwała mi pod nos. Biedne zwierzątko chyba też nie było zadowolone z naszej bliskości, bo wciąż wierciło się w jej dłoniach.
    - A co jeśli to jednak książę? Sprawdzałaś to?
    W końcu złapałem dłonie Aesung i wyciągnąłem z nich małą żabkę.
    - Widzisz? Chce, żebyś go pocałowała. - Tym razem to ja podetknąłem zielone zwierzątko pod sam nos dziewczyny, chichocząc wciąż pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  68. W odpowiedzi na pytanie chłopaka pokręciłam tylko głową, śmiejąc się cicho pod nosem i czując, że zaczynają piec mnie policzki.
    - Nie udało mi się wychować ani jednej - przyznałam, wzdychając przy tym głośno. - Ale kilka zginęło z moich rąk - dodałam, starannie pomijając fakt, że żabek, które ucierpiały, było o wiele więcej. Jako dziecko często je łapałam i wkładałam do wiaderek, które później niechcący zostawiałam na słońcu... A raz, gdy mama zabrała mnie do parku, przybiegłam do niej z piąstkami pełnymi żabek. Prawie dostała zawału, kiedy je otworzyłam i okazało się, że żadnemu ze stworzonek nie udało się przeżyć. Właśnie dlatego zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej, gdy chłopak odezwał się po raz kolejny.
    - Wątpię, Myungsoo - powiedziałam, ciesząc się w duchu, że nigdy nie był żabą, na którą mogłabym trafić. - Byłoby fatalnie. Poza tym pewnie wolisz być człowiekiem, co? Masz dłonie z kciukami, włosy na głowie i w sumie wyglądasz chyba nawet ładniej, niż ta oto tutaj żabka - dodałam, wskazując podbródkiem na zwierzątko.
    Zaskoczona wypuściłam żabkę z rąk, gdy tylko Myungsoo zaczął się do niej dobierać.
    - Pocałuj ją pierwszy, jeśli nie zadziała, to może się skuszę - zażartowałam, łapiąc obiema rękami nadgarstek chłopaka i starając się odsunąć go jak najdalej od własnej twarzy i bliżej jego. - No daj jej buziiiii, proszę - odezwałam się po chwili, znowu przybierając smutną minę. - Plosiem.

    OdpowiedzUsuń
  69. Spojrzałem na dziewczynę, kiedy stwierdziła, że wychowywanie żabek nie szło jej zbyt dobrze. No i kilka przypadków podobno skończyło się śmiercią, więc w sumie cieszyłem się, że nie byłem jedną z żab, które właśnie tak skończyły.
    - Chyba ładniej? - spytałem, wpatrując się w dziewczynę. Uśmiechnąłem się do niej szeroko, mrużąc przy tym oczy, po czym roześmiałem się na głos. Zwierzątko wierciło się w moich dłoniach, ale trzymałem je w miarę mocno, aby nie uciekło, jednocześnie starając się go nie zgnieść. Raczej nie chciałbym skończyć z rozgniecioną żabą na rękach.
    - Już nie tak fajnie, kiedy ty ją musisz pocałować, co? - spytałem, podsuwając żabę z powrotem pod nos Aesung. Cofnąłem jednak po chwili ręce i spojrzałem na zwierzątko, które chyba się zmęczyło, bo siedziało teraz spokojnie. Starałem się nie patrzeć na twarz dziewczyny, która przybrała na niej uroczy wyraz i pokręciłem głową.
    - Co będę z tego miał, jeśli ją pocałuję i okaże się, że wcale nie jest królewną? - spojrzałem na Aesung pytającym wzrokiem, po czym podniosłem żabkę na wysokość oczu i przyjrzałem się jej uważnie. - Nie wygląda na okaz z wyższych sfer.

    OdpowiedzUsuń
  70. Wybuchnęłam śmiechem, kiedy chłopak zwrócił uwagę na to, co powiedziałam, po czym pokręciłam głową.
    - No dobra, nie raczej nie chyba - powiedziałam, celowo wciąż niczego nie potwierdzając. Mogłam sobie pożartować, skoro i tak na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że jest ładniejszy niż zdecydowana większość wszystkich istot na świecie.
    - Po prostu mnie zaskoczyłeś - odpowiedziałam, prychając wcześniej kilka razy pod nosem i nie dając po sobie poznać, że tego dnia jednak średnio miałam ochotę całować żaby. Poza tym, jaka byłaby z tego frajda, kiedy to on sam podsunął mi ją pod nos?
    - Dozgonną świadomość i dumę, że zdobyłeś się na uratowanie czyjegoś życia, nie wiedząc nawet czy odniesiesz jakiś skutek - odparłam, zerkając na Myungsoo i wzruszając przy tym ramionami. - Poza tym nie wiesz jak działa taki czar? Ma sprawić, żebyś myślał dokładnie tak, jak myślisz. Nie daj się zmylić, pocałuj żabkę. Nie chciałbyś uratować księżniczki, a później jej poślubić i żyć w bogactwie? Pewnie nawet napisaliby o tobie bajkę. W sumie wiesz co, dawaj tą żabę, dam jej buziaka - powiedziałam w końcu, przyciągając w swoją stronę ręce chłopaka, w których trzymał stworzonko.

    OdpowiedzUsuń
  71. Zmrużyłem oczy i wlepiłem wzrok w Aesung. Sprytnie uniknęła odpowiedzi na moje pytanie, co szczerze mówiąc średnio mnie usatysfakcjonowało, ale stwierdziłem, że nie będę jej dalej męczył, więc wzruszyłem nieznacznie ramionami kiwnąłem głową.
    - Ty też mnie zaskoczyłaś - odparłem, wytykając język, po czym zacząłem śmiać się z samego siebie.
    Słuchając dziewczyny, wyobrażałem sobie w głowie wszystko to, o czym wspomniała, mówiąc o żabce. Myśl, że jakaś żaba naprawdę mogłaby zamienić się w królewnę wydawała się dosyć dziwna, ale w świecie magii wszystkiego można było się spodziewać.
    - No nie wiem, nie potrzebuję żadnej księżniczki do szczęścia - odparłem, spoglądając na dziewczynę i uśmiechając się do niej wesoło. W głowie jednak mignął mi obraz małej zielonej żabki, która zmienia się w śliczną księżniczkę z twarzą dziewczyny, która stała przede mną. Poczułem, jak na policzki wyskakują mi rumieńce, więc pokręciłem szybko głową, odganiając od siebie tą myśl.
    - Może jednak lepiej jej nie całuj - powiedziałem, zabierając z powrotem ręce, które przyciągnęła do siebie dziewczyna. Trzymając w dłoniach żabę, przycisnąłem je do piersi i zatrzasnąłem zwierzątko w klatce z palców. - Jeszcze wpadnie tu jakiś przystojny książę i cię porwie.

    OdpowiedzUsuń
  72. - Pfffff - prychnęłam, wytykając język chłopakowi, tak samo, jak on wytknął go mi. - Nie wykorzystuj moich argumentów - powiedziałam poważnym tonem, tak naprawdę jednak tylko sobie żartując. W końcu pewnie był zaskoczony, kiedy nagle wyciągnęłam żabę z wody i posunęłam mu ją pod nos. Zachichotałam cicho pod nosem, kręcąc przy tym głową.
    - Nie chciałbyś być bogaty i poważany? - spytałam, pomijając przy tym, że do tego byłby mężem pięknej dziewczyny. - Pewnie mógłbyś mieć wszystko czego tylko pragniesz. I wszyscy by cię słuchali!
    Zachichotałam po raz kolejny, gdy chłopak odciągnął ode mnie swoje ręce i przycisnął je do piersi. W tamtym momencie znowu naprawdę zaczął przypominać mi dziecko, co sprawiło, że w brzuchu znowu wyczułam łaskotanie. Przez to wszystko nawet nie skupiłam się za bardzo na jego słowach, więc nie miałam pojęcia co powinnam odpowiedzieć.
    - Lepiej wypuść tę żabkę - powiedziałam w końcu, podbródkiem wskazując na dłonie chłopaka. - Posiusia ci dłonie, jeśli będziesz dalej nią tak wymachiwał - dodałam, nie mogąc powstrzymać śmiechu, który mi się wyrwał.

    OdpowiedzUsuń
  73. Zrobiłem zadumaną minę, udając, że głęboko się nad czymś zastanawiam. Tak naprawdę to rzeczywiście zastanawiałem się, jakby to było, gdybym był bgatym księciem. Ciekawiło mnie, czy wtedy ludzie traktowaliby mnie inaczej. W końcu uznałem jednak, że to głupie, żeby ktoś lubił mnie bardziej tylko dlatego, że byłbym księciem. Albo co gorsza, słuchał wszystkiego, czego mówię, nawet jeśli byłyby to jakieś głupoty.
    - Kusząca propozycja, ale tak mi jest dobrze - odparłem, wzruszając ramionami. Spojrzałem na Aesung i uśmiechnąłem się do niej. - Poza tym, pewnie by mnie tu nie było, gdybym był księciem, a to byłaby wielka strata - przyznałem.
    Skrzywiłem się nieco na słowa dziewczyny, po czym ściskając żabę, ostrożnie pochyliłem się nad jeziorem i wypuściłem ją z rąk do wody. Żabka, czując wolność, od razu zeskoczyła mi z dłoni i wpadła do jeziora, chowając się za kamieniami.
    - Mogłaś mnie uprzedzić wcześniej - powiedziałem, obrzucając ją udawanym, oburzonym spojrzeniem. Tak naprawdę chyba bym jednak nie umiał gniewać się na Aesung, nawet gdyby żaba rzeczywiście osikała mi ręce. W końcu sam się roześmiałem na tą głupią wizję i zatopiłem dłonie w wodzie, a potem wytarłem o materiał spodni. - Są czyste - oznajmiłem, wymachując dłońmi przed nosem dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  74. - Wtedy pewnie puszczałabym wieloryby i całowała żaby z kimś innym - powiedziałam, wzdychając przy tym głośno i spoglądając w stronę jeziora z udawaną smutną miną. Tak naprawdę, to w takim wypadku pewnie w ogóle nie spędzałabym czasu na błoniach, tylko wciąż tkwiła w swoim pokoju i bez przerwy czytała książki. Robiłam te wszystkie rzeczy tylko dlatego, że Myungsoo był obok, więc faktycznie, pewnie nie byłabym tak szczęśliwa, gdyby został księciem, ale wcale nie zamierzałam tego przyznać. Po jakimś czasie spojrzałam jednak na chłopaka i posłałam mu radosny uśmiech.
    Obserwowałam, jak wypuszczona przez niego żabka odpływa coraz dalej, aż w końcu znika z naszych oczu. Pewnie była szczęśliwa, że w końcu przestaliśmy ją męczyć i mogła wrócić do swojego spokojnego życia. Miałam nadzieję, że nie zrobiliśmy jej przez przypadek jakiejś krzywdy.
    - Myślałam, że o tym wiesz - odparłam, śmiejąc się cicho, gdy chłopak zaczął płukać swoje ręce w jeziorze, na wypadek gdyby naprawdę zostały osiusiane przez żabę. - To dobrze, bo jeszcze będziesz pewnie jadł - powiedziałam, podbródkiem wskazując na nasz koc, który leżał teraz osamotniony.

    OdpowiedzUsuń
  75. - No widzisz - zacząłem, kiwając przy tym głową z udawanym przejęciem. - Mówiłem, że to byłaby strata.
    Widząc uśmiech na twarzy dziewczyny, odpowiedziałem jej tym samym i zrobiłem krok wstecz od jeziora. Podążając za jej wzrokiem, spojrzałem na leżący na trawie koc, który wcześniej opuściliśmy. Wciąż leżały na nim pojemniki z jedzeniem, które w większym albo mniejszym stopniu były zapełnione smakołykami.
    - Jasne, że tak, to jedzenie samo się nie zje - odparłem, śmiejąc się cicho.
    Wkładając ręce do kieszeni, poczułem, że w jednej z nich dalej zalega kilka kamyków, które wyciągnąłem i pokazałem dziewczynie.
    - Jesteś pewna, że nie chcesz spróbować puścić kaczki? To twoja ostatnia szansa - powiedziałem poważnie, przyglądając się jej. Mieliśmy puszczać kaczki, a Aesung nawet nie spróbowała żadnej zrobić. Nie miałem jej do niczego namawiać, jeśli nie miała ochoty, ale warto było spytać, czy nie zmieniła zdania.

    OdpowiedzUsuń
  76. Zachichotałam po tym, jak chłopak przyznał, że niedługo weźmie się za jedzenie tego, co zostało w pojemnikach na kocu. Swoją drogą, to mogłam się tego spodziewać, bo w końcu zawsze tyle wcinał, a pomimo tego był naprawdę chudy. Kiedy zaczęłam o tym myśleć, to przypomniałam sobie te wszystkie momenty, kiedy przyglądałam się jego rękom i miałam wrażenie, że są w stanie się połamać... A teraz, kiedy mój wzrok automatycznie powędrował w stronę rąk chłopaka, nic na to nie wskazywało. Jego buzia też zrobiła się jakby okrąglejsza, a dołeczki w policzkach bardziej widoczne. Uśmiechnęłam się pod nosem, sięgając po kamyk leżący obok mojej stopy, po czym wyrzuciłam go przed siebie, by jakoś rozładować emocje. Wszystko wskazywało na to, że Myungsoo odrobinkę przytył, przez co wydawał mi się jeszcze bardziej uroczy, niż zwykle.
    - Spróbuję innym razem - obiecałam, prostując się i wyciągając dłoń z wyprostowanym małym palcem w stronę chłopaka. Tego dnia naprawdę nie miałam ochoty tego robić, wiedziałam, że tylko popsuję sobie tym humor, więc wolałam dać sobie spokój. Zamiast tego odeszłam parę kroków od jeziora i wróciłam na koc. Położyłam się wygodnie na brzuchu, czując przy tym jak słońce grzeje mnie w plecy.
    - Co teraz zjesz? - spytałam spokojnie, starając się jakoś zamaskować wesoły ton w moim głosie.

    OdpowiedzUsuń
  77. Przytaknąłem głową, kiedy Aesung obiecała, że spróbuje puścić kaczkę innym razem. Byłem pewien, że jeszcze jakaś okazja się nadarzy, więc gdy tylko wyciągnęła do mnie rękę, szybko chwyciłem swoim małym palcem jej palec.
    - Trzymam cię za słowo - oznajmiłem z uśmiechem, przyglądając się, jak dziewczyna zmierza w kierunku koca. W końcu zniżyła się do jego poziomu i rozłożyła na brzuchu obok pojemniczków. Sam podążyłem jej śladem i przykucnąłem na kocu, po czym usiadłem po turecku i wychyliłem się w stronę jedzenia.
    - Zacznę od tego - wyciągając ręce w kierunku jednego z pudełek, wyciągnąłem z niego złożoną kanapkę i uśmiechnąłem się na niej widok, kiedy już znalazła się w polu mojego widzenia. Zaledwie kilkanaście minut temu skończyłem jeść, a teraz znów miałem ochotę na coś dobrego. - Chcesz gryza? - pytając, podsunąłem kanapkę pod nos Aesung, która dalej wylegiwała się na kocu. Uśmiechnąłem się do niej zachęcająco, czekając na jej reakcję.

    OdpowiedzUsuń
  78. Zachichotałam pod nosem, kiedy chłopak usiadł na kocu i od razu sięgnął po jedno z pudełek. Wyjął z niego kanapkę i uśmiechnął na jej widok, przez co zachciało mi się śmiać jeszcze bardziej. Ten widok był tak uroczy, że wręcz miałam ochotę podnieść się z koca i wypućkać jego policzki, ale oczywiście tego nie zrobiłam. Zamiast tego westchnęłam tylko pod nosem i przesunęłam głowę odrobinę do tyłu, kiedy nagle podsunął mi kanapkę pod nos.
    - Nie, dzięki - mruknęłam, śmiejąc się cicho. Prawdę mówiąc, to wyglądała całkiem pociągająco, ale nie wiedziałam czy chłopak tylko sobie żartuje, a do tego nie zamierzałam mu gryźć jego jedzenia. Jeszcze zaraziłby się głupotą.
    - Smacznego - dodałam jednak po chwili, zerkając na niego kącikiem oka i obserwując jak wcina. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy, bo tak bardzo cieszył mnie ten widok. - Ostatnio chyba lubisz jedzonko, co? - spytałam go, sięgając po jedną z babeczek. Nie chciało mi się jednak podnosić, więc obróciłam się tylko na bok i wgryzłam w ciastko. Było tak pyszne, że aż mruknęłam pod nosem i na moment spuściłam wzrok z Myungsoo. Szybko jednak znowu zaczęłam mu się przypatrywać.

    OdpowiedzUsuń
  79. Podejrzliwie spojrzałem na Aesung, kiedy szybko cofnęła głowę, ale uśmiechnąłem się do niej po chwili i jeszcze raz podstawiłem kanapkę pod jej nos, tym razem wyciągając ręce trochę dalej.
    - Na pewno? Hm, hm? - spytałem, machając nią w powietrzu, aż w końcu zaśmiałem się głośno i przestałem denerwować dziewczynę. Nie chciałem, żeby naprawdę się na mnie obraziła. Zabierając kanapkę, zrobiłem wokół siebie trochę miejsca, po czym zmieniłem pozycję, kładąc się na brzuch. Łokciami oparłem się o koc i utrzymując kanapkę na wysokości swoich ust, zacząłem powoli wgryzać się w chleb.
    - Dziękuję - powiedziałem, czując jak jedzenie wypycha mi policzki. Słysząc jej pytanie, przybrałem zamyśloną minę, udając, że się nad czymś głęboko zastanawiam, po czym wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się, wpatrując w kanapkę, z której zwisał listek sałaty. - Zawsze lubiłem jedzonko - przyznałem po chwili, zerkając na Aesung, która leżała teraz na boku i pałaszowała jedną z babeczek. Wyglądała przy tym tak uroczo, że uśmiech sam wkradał mi się mimowolnie na usta.
    - Hej, Aesung - odezwałem się po chwili, kiedy uporałem się już z kanapką. Zamiast tego, porwałem paczkę cukierków i zacząłem się do niej dobierać. - Opowiedz mi coś. Jakie książki lubisz czytać? - Wyciągając cukierka z torebki, wyciągnąłem dłoń w kierunku dziewczyny i posłałem jej pytające spojrzenie.

    OdpowiedzUsuń
  80. Odetchnęłam z ulgą kiedy chłopak w końcu odsunął ode mnie kanapkę, po czym uśmiechnęłam się pod nosem, obserwując jak kładzie się na brzuchu obok otaczających go pojemników. Szybko wgryzł się w kanapkę, czym przypominał mi odrobinę chomika i ledwie udało mi się powstrzymać od chichotania na ten widok.
    - Ale ostatnio chyba tak bardzo, bardzo - powiedziałam, przez moment wpatrując się w jego pulchniejsze niż zwykle policzki. Prawdę mówiąc, to wolałam go właśnie takiego i dlatego powstrzymałam się od pociągnięcia tego tematu. Bałam się, że jeśli za długo będę go męczyć, to dojdzie do jakichś głupich wniosków i wróci do poprzedniego stanu, a tego nie chciałam.
    Zerknęłam pytająco na dłoń, którą Myungsoo wyciągnął w moją stronę, starając się jednocześnie skupić na zadanym przez niego pytaniu. Niby banalnie proste, ale poczułam, że policzki zaczynają mnie piec na samą myśl o tym, że w ogóle interesowało go coś takiego.
    - Wszystkie - odparłam w końcu wymijająco, choć nie do końca tak było. Po prostu chyba nie czułam się na tyle pewnie - albo po prostu nie miałam ochoty - by mu o tym opowiadać.

    OdpowiedzUsuń
  81. Spojrzałem pytająco na dziewczynę, kiedy usłyszałem jej komentarz, ale w odpowiedzi wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się do siebie. Chyba domyślałem się, o co jej chodzi, bo nie dało się zaprzeczyć, że ostatnio nieco bardziej podkolegowałem się z jedzeniem.
    - Nie chcesz cukierka? - spytałem, widząc, jak Aesung patrzy na moją dłoń, w której trzymałem łakocia. Posłałem jej przyjazny uśmiech i ostrożnie położyłem go przed nią na kocu, żeby mogła go sobie sama wziąć, gdyby miała ochotę. Ewentualnie go zostawić, gdyby jej nie miała.
    Pokiwałem ze zrozumieniem głową słysząc jej odpowiedź i na moment zatopiłem wzrok w kanapcę, którą trzymałem przed oczami.
    - Więc komiksy też lubisz? - zapytałem w końcu po dłuższej chwili. - Ja je uwielbiam, mam ich nawet całkiem sporo - przyznałem, utkwiwszy wzrok w dziewczynie. Trochę głupio było mi jej to wyjawiać, ale sam je naprawdę lubiłem i miałem nadzieję, że Aesung nie weźmie mnie przypadkiem za jakiegoś głupka i przy okazji nie wyśmieje. W końcu jednak przecież się przyjaźniliśmy i chciałem, żeby wiedziała, czym się interesuję.

    OdpowiedzUsuń
  82. Gdy tylko skończyłam jeść babeczkę, sięgnęłam po cukierek, który leżał przede mną, bo teraz już nie miałam wątpliwości, że chłopak chciał mi go dać. Gdzieś głęboko, głęboko w sercu poczułam ukłucie na myśl, że tym samym z własnej winy straciłam szansę na dotknięcie jego dłoni, kiedy tak bardzo miałam na to ochotę, ale szybko odrzuciłam tę myśl od siebie i skupiłam na nim swoją uwagę.
    Po krótkim zastanowieniu powoli, ostrożnie przytaknęłam głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka. Prawdę mówiąc, to komiksy zdarzało mi się czytać o wiele rzadziej niż książki, ale fakt, je także lubiłam. Przez parę sekund udało mi się utrzymać kontakt wzrokowy, a potem dostrzegłam widoczne na jego policzkach rumieńce, przez co zachciało mi się śmiać. Widocznie wyjawianie takich rzeczy nie było dla niego zbyt łatwe, choć nie wiedziałam czego tak naprawdę mógł się wstydzić. Niemniej jednak cieszyło mnie, że postanowił mi o tym opowiedzieć, tym bardziej, że znaleźliśmy wspólne zainteresowania.
    - O czym zwykle czytasz komiksy? - spytałam, odwijając cukierek z papierka i wkładając go do buzi.

    OdpowiedzUsuń
  83. Uśmiechnąłem się do siebie, kiedy zauważyłem, że Aesung sięga po cukierka, zostawionego przed nią na kocu i rozwija go z papierka. Sam nie wiem dlaczego aż tak mnie to ucieszyło, ale ulżyło mi trochę na sercu, kiedy go nie odrzuciła na bok.
    - No wiesz - odparłem wymijająco, wzruszając przy tym ramionami. - To zależy, lubię te japońskie - dodałem, uśmiechając się przy tym. Tak naprawdę przeczytałem ich już całkiem sporo no i w sumie każdy z nich był na swój sposób fajny, ale niektóre z nich zaliczały się też do gatunku stworzonego bardziej dla dziewcząt, co grzecznie przemilczałem.
    - A ty, czytałaś jakiś? - dopytywałem się Aesung, spoglądając na nią. - Możemy kiedyś się czymś wymienić i poczytać razem - zaproponowałem.
    Skończywszy swoją kanapkę, strzepnąłem okruszki z koca i sięgnąłem po torebkę z cukierkami. Wyciągnąłem z niej kilka sztuk i położyłem je przed dziewczyną, żeby mogła się poczęstować, po czym sam zwinąłem jednego i wziąłem się za rozpakowywanie.

    OdpowiedzUsuń
  84. Chłopak wydawał się naprawdę zawstydzony kiedy opowiadał o swoich ulubionych komiksach, przez co nie zdradził mi zbyt wiele. Uznałam jednak, że jeśli będzie chciał, to kiedyś opowie mi o tym więcej, więc tylko przytaknęłam głową.
    - Zdarzyło mi się - przyznałam, uśmiechając się przy tym pod nosem i sięgając po jeden z łakoci, które położył przede mną Myungsoo. - Lubię japońskie komiksy, ale trochę rzadko je czytam.
    Odwinęłam papierek z cukierka i rozgryzłam na pół, by od razu dostać się do zawartego w środku mleczka słodzonego. Wpatrywałam się w nie bez przerwy, celowo unikając kontaktu wzrokowego z chłopakiem, kiedy do mnie mówił. Wizja wspólnego czytania komiksów wydawała mi się tak przyjemna i pociągająca, że już chciałam przeskoczyć do momentu, kiedy trafi nam się do tego okazja. Nie byłam pewna czy mam ze sobą w Hogwarcie jakiekolwiek komiksy, a w pokoju Myungsoo też żadnego nie zauważyłam, choć oczywiście mógł mieć je schowane. Przytaknęłam więc głową kilkakrotnie, na moment nawiązując z nim kontakt wzrokowy.
    - Chociaż nie jestem pewna czy znalazłbyś wśród moich komiksów taki, który by cię zainteresował - powiedziałam jednak, przypominając sobie, że raczej gustuję w komediach romantycznych.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Jestem pewien, że masz tam coś ciekawego - powiedziałem, uśmiechając się do dziewczyny i przytaknąłem kilkakrotnie głową, kiedy wspomniała o swoich komiksach. - Raczej nie jestem zbyt wymagający - dodałem, pakując do ust kolejnego cukierka.
    Od leżenia na brzuchu, powoli zaczynały boleć mnie już plecy, więc starając się przy okazji niczego nie zgnieść i rozrzucić, przekręciłem się na plecy i leżałem z twarzą skierowaną teraz w niebo. Co jakiś czas zerkałem jednak wciąż na dziewczynę, która wykazywała duże zainteresowanie cukierkiem.
    - Następnym razem możemy tu przyjść z jakimiś książkami i się trochę powymieniać - rzuciłem, chociaż mówiłem całkiem poważnie. Pewnie przyjemnie byłoby poczytać trochę na świeżym powietrzu, mając koło siebie Aesung.
    - Aesungie, spotkamy się jeszcze w wakacje, co? - spytałem, odwracając głowę całkowicie w jej stronę. Co prawda do wakacji było jeszcze trochę czasu, ale wolałem się upewnić. - Masz już jakieś plany?

    OdpowiedzUsuń
  86. - Pewnie, chcesz poczytać Lockharta? - zażartowałam, odsuwając cukierki na bok bym mogła położyć się na brzuchu. Przez chwilę wymachiwałam nogami w powietrzu, a potem wyciągnęłam na bok jedną rękę i zaczęłam dźgać Myungsoo palcem w policzek. Był mięciutki i pulchniejszy, niż kiedy ostatnio miałam okazję trochę go podźgać. - Zrób dołeczki - poprosiłam, choć i tak praktycznie ciągle się uśmiechał, więc rzadko kiedy znikały z jego twarzy.
    Zawstydziłam się trochę kiedy spytał o moje wakacyjne plany, więc opuściłam wzrok i wzruszyłam ramionami.
    - Nie mam żadnych - odparłam, uśmiechając się pod nosem. - To nic, bo lubię być w domu. Sama - dodałam po chwili, bo faktycznie tak było. Czasami czułam się samotna, ale zwykle naprawdę nie przeszkadzało mi, że jestem sama, a w domu czułam się bezpiecznie. - Ale jeśli chcesz... To pewnie. O ile uda się nam jakoś to ułożyć. A ty? Masz jakieś plany?
    Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka, sięgając przy tym po kolejnego cukierka. Zaczęłam wyjmować go z papierka, ale wciąż nie spuszczałam z niego oczu. Prawdę mówiąc, to miałam wrażenie, że choć mamy z Myungsoo tyle wspólnego, to akurat tutaj się różnimy. Wątpiłam, by akurat on lubił samotność, więc miałam nadzieję, że będzie miał kogoś, kto będzie przy nim przez większość czasu. Sama chętnie zajęłabym to puste miejsce obok niego, żeby tylko nie było mu źle.

    OdpowiedzUsuń
  87. Spojrzałem na dziewczynę, zastanawiając się, czy mówi poważnie, czy sobie ze mnie żartuje, ale w końcu i tak wzruszyłem nieznacznie ramionami i podłożyłem sobie ręce pod głowę, żeby było mi wygodniej.
    - Słyszałem o nim, ale nie przeczytałem żadnej jego książki - przyznałem po chwili, odwracając wzrok od dziewczyny i skupiając na płynących po niebie białych chmurach. - Ale jeśli masz coś ciekawego, to chętnie poczytam - dodałem, zerkając na nią.
    Kiedy tylko poczułem na policzku palec Aesung, od razu mimowolnie się uśmiechnąłem, zanim w ogóle zdążyła się odezwać. Gdy jednak to zrobiła, wytknąłem język w jej stronę, po czym znowu się na moment uśmiechnąłem szeroko.
    - Aż tak je lubisz? - spytałem, wpatrując się w nią. - Ty też mogłabyś sobie takie wyhodować, wtedy i ja mógłbym cię trochę podźgać w policzki - zażartowałem, mimo to wyciągając rękę w stronę twarzy dziewczyny, by móc dotknąć jej policzka.
    - Mieliśmy iść razem do wesołego miasteczka, pamiętasz? - przypomniałem jej, zakładając ręce z powrotem za głowę. - Więc musimy się spotkać co najmniej raz - dodałem z uśmiechem, bo naprawdę jak głupi cieszyłem się na tą myśl. W odpowiedzi na jej pytanie potrząsnąłem tylko głową, bo sam jeszcze nie zdecydowałem, co chciałbym robić w tym roku. Pomyślałem sobie tylko, że byłoby miło spędzić trochę czasu z Aesung, więc miałem nadzieję, że uda nam się jakoś to zgrać. - Jeszcze o tym nie myślałem, że możemy porobić coś razem, co ty na to?

    OdpowiedzUsuń
  88. Robiło mi się głupio na myśl, że Myungsoo miałby przeczytać którąś z książek Lockharta, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że faceci zwykle za nim nie przepadają. Uważałam to jednak za odrobinę zabawne, więc wciąż chciało mi się śmiać.
    Odrobinę zawstydzona przytaknęłam głową na jego pytanie, po czym głośno westchnęłam.
    - Przecież próbowałam wyhodować, ale to ty nie chcesz mi zdradzić tego sekretu - mruknęłam udając niezadowolenie, jednak wciąż uśmiechałam się pod nosem. - Może po prostu pójdę do pani Pomfrey. Powiem, że zniknęły mi dołeczki i bardzo chciałabym je odzyskać - powiedziałam w którymś momencie, poważnie się nad tym zastanawiając. Sama nie wierzyłam, że wpadłam na tak dobry pomysł.
    Prawdę mówiąc, to pomysł z wesołym miasteczkiem zdążył już wyparować mi z głowy. Nie zmieniało to jednak faktu, że bardzo chciałabym go zrealizować. Martwiło mnie jednak to błąkanie się po okolicach których nie znam, więc nie miałam pojęcia czy nam to wypali.
    - W każdym razie ja nie mam żadnych planów, więc zawsze znajdę dla ciebie czas - odpowiedziałam, kładąc policzek na kocu, kiedy łokcie zaczęły boleć mnie od opierania się o ziemię.

    OdpowiedzUsuń
  89. - Może naprawdę trzeba trochę bardziej podźgać ci policzki - powiedziałem, śmiejąc się po cichu do siebie. Spod głowy jednak wyciągnąłem jedną rękę i znowu zacząłem dźgać palcem policzek Aesung. Wiedziałem, że nic to nie da, mimo to nie mogłem się powstrzymać, żeby tego nie zrobić. W końcu jednak przestałem ją męczyć i cofnąłem rękę, po czym znowu się odezwałem. - Naprawdę chciałabyś zmienić sobie twarz?
    Co prawda dorobienie dołeczków w policzkach przez panią Pomfrey nie zmieniłoby od razu całej twarzy dziewczyny, ale jakoś tak zrobiło mi się dziwnie, kiedy pomyślałem, że jej buzia miałaby się zmienić.
    - Bez nich też wyglądasz uroczo - wyznałem, wzruszając ramionami. Po chwili spojrzałem jednak na Aesung i uśmiechnąłem się do niej szeroko.
    - Nawet wtedy, kiedy będę chciał wyjść na śniadanie o trzeciej nad ranem? - zażartowałem. Oczywiście nie wymagałbym tego od niej, chociaż takie wczesne śniadanie by mi nie przeszkadzało. - Więc jesteśmy umówieni na te wakacje? - Spojrzałem na dziewczynę, która teraz leżała na kocu, przyciskając do niego swój policzek. Mimowolnie robiło mi się ciepło na sercu na myśl o tym, że moglibyśmy spędzić w wakacje trochę czasu razem, z dala od szkoły i bez konieczności martwienia się o naukę.

    OdpowiedzUsuń
  90. Chłopak wyciągnął przed siebie rękę i po raz kolejny zaczął dźgać mnie palcem w policzek, więc automatycznie odsunęłam się dalej, aż w końcu dał sobie spokój. Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi na jego pytanie, nie zastanawiając się nad tym głębiej.
    - Przecież ludzie robią takie rzeczy bez przerwy - powiedziałam, myśląc o tym jak wiele razy ludzie musieli używać czarów by zmienić sobie wygląd bez potrzeby robienia sobie operacji plastycznych. Na szczęście byłam na tyle zamyślona, że nawet nie docierały do mnie słowa Myungsoo. Ocknęłam się dopiero kiedy spytał czy w takim razie jesteśmy umówieni na wakacje, choć prawdę mówiąc nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. W końcu przytaknęłam więc tylko głową, czując, że nasze plany i tak nie wypalą, co w sumie nie przeszkadzało mi jakoś szczególnie. Chciałam spędzić z nim wtedy trochę czasu, ale po prostu nie byłabym aż tak zawiedziona, gdyby do tego nie doszło. Akurat miałam humor, który sprawiał, że miałam ochotę zamknąć się w swoim pokoju i użalać się nad sobą w samotności.

    OdpowiedzUsuń
  91. Na moment oderwałem się od dziewczyny i zastanowiłem nad tym co powiedziała, przekręcając głowę w kierunku nieba. Tak właściwie, to miała rację. Ludzie ciągle używali magii do poprawiania swojego wyglądu i tak szczerze, to nigdy nawet po prostu na to nie zwróciłem uwagi. Gdyby Aesung też dorobiłaby sobie w ten sposób dołeczki pewnie bym się nawet na nią nie gniewał, gdyby tego aż tak bardzo pragnęła, ale mimo wszystko, lubiłem ją taką jaka była, więc według mnie nie musiała niczego zmieniać.
    Pokiwałem w końcu głową w odpowiedzi na jej słowa i przyjrzałem się jej. Kompletnie jakby zignorowała co mówiłem później, więc przewróciłem się na bok, podpierając głowę na zgiętej ręce i wpatrzyłem w jej twarz. Sam w duchu cieszyłem się jak głupi, kiedy tak jakby potwierdziła fakt, że w wakacje mielibyśmy się spotkać, ale dziewczyna raczej nie wyglądała na zbyt szczęśliwą.
    - Coś się stało? - spytałem, kiedy udało mi się na chwilę złapać z nią kontakt wzrokowy i uśmiechnąłem się do niej ciepło. Miałem wrażenie, że chyba uciekł jej gdzieś dobry humor, więc automatycznie chciałem jej go jakoś poprawić i ją pocieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  92. W którymś momencie kącikiem oka dostrzegłam, że Myungsoo przewrócił się na bok, więc automatycznie spojrzałam w jego stronę. Jego ciemne włosy lśniły w słońcu, a oczy rozjaśniły się i nabrały blasku, przez co moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej. Nie byłam w stanie tego wytrzymać kiedy dodatkowo się do mnie uśmiechnął, więc opuściłam wzrok i westchnęłam głośno. Nie odrywając policzka od koca lekko pokręciłam tylko głową, bo nie miałam ochoty wyjaśniać tego, co właśnie działo się w mojej głowie. Tam wszystko wydawało się logiczne i normalne, ale zdawałam sobie sprawę, że zmienię o tym zdanie jak tylko powiem to na głos. Do tego pewnie brakowałoby mi słów i poczułabym się jeszcze gorzej niż wcześniej, więc wolałam milczeć.
    - Po prostu... Zastanawia mnie czemu życie nie jest sprawiedliwe - odezwałam się w końcu, myślami błądząc po wszystkich wydarzeniach, które kiedykolwiek mi się przytrafiły i rzeczach, na których tak bardzo ucierpiał chłopak. - To strasznie dołujące.

    OdpowiedzUsuń
  93. Zauważyłem, że moje gapienie się na dziewczynę musi jej trochę przeszkadzać, więc starając się nie być aż takim natrętem, sięgnąłem po patyczek leżący na trawie i zacząłem go obracać w palcach, jednocześnie skupiając na nim swój wzrok. Nie mogłem jednak całkowicie powstrzymać się przed nie patrzeniem na Aesung, więc co jakiś czas ukradkowo zerkałem na nią kącikiem oka.
    - Dobre pytanie - przyznałem, kiedy dziewczyna w końcu się odezwała. Widziałem, że jest wyraźnie zdołowana, chociaż nie do końca wiedziałem, co dokładnie chodzi jej po głowie i o czym myśli. Westchnąłem jednak głośno i odrzuciłem patyczek na bok, po czym położyłem głowę na kocu, naprzeciwko dziewczyny.
    - Nie bądź smutna, Aesungie - poprosiłem, spoglądając na nią. W stronę jej buzi wyciągnąłem dłoń, w której wcześniej obracałem patyczek i kilka razy delikatnie dźgnąłem palcem w jej policzek, który akurat nie przytulała do koca. - Bo też będę smutny - dodałem, robiąc przy tym minkę zbitego psiaka.

    OdpowiedzUsuń
  94. Wzdychając przy tym głośno, obiema rękoma złapałam dłoń chłopaka i odciągnęłam ją od swojej twarzy. Uśmiechnęłam się jednak do niego lekko, żeby nie pomyślał sobie, że go nie lubię albo że mi przeszkadza, choć tak naprawdę wcale nie było mi do śmiechu. Takie udawanie mnie wykańczało, ale nic nie mogłam na to poradzić. Nie chciałam się tak czuć i naprawdę miałam nadzieję, że szybko mi przejdzie, bo nienawidziłam wpadać w taki nastrój kiedy spędzałam miło czas, a ostatnio zdarzało się to bez przerwy.
    - Nie jestem smutna - odezwałam się po chwili, co nie do końca było prawdą, ale nie chciałam żeby ktoś smucił się przeze mnie. Szczególnie, że tą osobą miał być Myungsoo. Przewróciłam oczyma i nieznacznie pokręciłam głową na widok jego uroczej miny, ale i tak zachciało mi się śmiać. - Wszystko mnie denerwuje - stwierdziłam w końcu, przestając wgapiać się w twarz chłopaka i koncentrując wzrok na kocu.

    OdpowiedzUsuń
  95. Przestałem dźgać Aesung po policzku, gdy tylko złapała moją dłoń w swoje ręce. Przez chwilę pozwoliłem sobie zatrzymać ją w tym uścisku, czując przy okazji przyjemne łaskotanie, rozchodzące się od miejsca, w którym mnie dotykała, ale w końcu cofnąłem rękę i obie dłonie podłożyłem sobie pod policzek.
    - Przepraszam - powiedziałem, posyłając dziewczynie przy tym przepraszający uśmiech. Nie wyglądała na specjalnie rozgniewaną, ale nie naprawdę nie chciałem jej denerwować, skoro i tak już nie miała najlepszego humoru.
    Dłuższą chwilę zastanawiałem się nad tym, co mógłbym powiedzieć, żeby przypadkiem nie rozzłościć jej jeszcze bardziej, bo bałem się trochę, że gdy tylko się odezwę, od razu ją zdenerwuję, ale w końcu złapałem głęboki oddech i się odezwałem.
    - Chcesz o tym pogadać? - Starając się złapać z nią kontakt wzrokowy, pochyliłem nieco głowę do przodu, tym samym przysuwając się odrobinę bliżej niej, i przyjrzałem się twarzy dziewczyny. Strasznie nie lubiłem, kiedy się smuciła czy złościła, więc miałem nadzieję, że jakoś uda mi się wyprowadzić ją z tego stanu.

    OdpowiedzUsuń
  96. Zerknęłam na chłopaka kiedy podłożył sobie pod głowę dłonie i poczułam ciarki na myśl, że ktoś taki jak on może istnieć naprawdę. Z policzkiem rozpłaszczonym o koc przypominał mi dziecko jeszcze bardziej niż zwykle, szczególnie, że jego głos był spokojny i cichy. Parę pasm włosów oderwało się od reszty i zaczęło opadać mu z czubka głowy do tyłu, co tylko potęgowało to wrażenie.
    Leżeliśmy tak w ciszy przez jakiś czas, co w sumie nie przeszkadzało mi ani trochę. Wiedziałam, że nawet jeśli ktoś inny uznałby to za niewygodne i wkurzające, to Myungsoo zna mnie na tyle, by zdawać sobie sprawę, że naprawdę lubię ciszę, więc nie musi się tym przejmować.
    Po chwili wahania pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie, choć właściwie nie miałam się nad czym zastanawiać bo naprawdę nie chciałam o tym rozmawiać. Przesunęłam się przy tym odrobinę dalej, nagle czując się głupio z tym, że leżymy tak blisko siebie.
    - Po prostu mi źle - powiedziałam szczerze, przymykając na chwilę oczy, co miało mi pomóc przynajmniej trochę ogarnąć myśli. Słońce wciąż świeciło jasno na niebie, kontrastując z emo myślami, które skumulowały się w mojej głowie.

    OdpowiedzUsuń
  97. Cofnąłem głowę do miejsca, w którym leżała wcześniej, kiedy tylko zauważyłem, że Aesung odsunęła się ode mnie, zaraz po tym, kiedy to ja się przysunąłem. Wiedziałem, że nie miała przy tym złych intencji, a ja nie chciałem znów naruszać jej przestrzeni osobistej, więc wolałem się nieco wycofać.
    - Bardzo źle? - spytałem cicho, zerkając na nią. Dziewczyna leżała teraz z zamkniętymi oczami, których długie rzęsy rzucały cienie na policzki. Wyglądała trochę jak śpiące dziecko, przez co jeszcze bardziej ściskało mi się serce, kiedy widziałem ją w takim stanie. - Chyba wiem, co ci pomoże.
    Wpadając nagle na pomysł, uśmiechnąłem się do siebie i szybko podniosłem z koca, stając na równe nogi. Kiedy Aesung otworzyła oczy, uśmiechnąłem się do niej z góry i wyciągnąłem obie ręce, żebym mógł pomóc jej wstać.
    - Daj mi łapki - poprosiłem.

    OdpowiedzUsuń
  98. Po raz kolejny wzruszyłam ramionami na jego pytanie, bo prawdę mówiąc, pewnie mogło być gorzej i w pełni zdawałam sobie z tego sprawę. Z drugiej strony, nie było znowu zbyt dobrze i o tym też wiedziałam, ale to wszystko sprawiało, że nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Chociaż pewnie i tak nigdy nie byłabym w stanie odpowiedzieć mu, że tak, jest bardzo źle, nawet gdyby naprawdę tak było.
    Spojrzałam do góry na chłopaka wyciągającego w moją stronę ręce i przymrużyłam oczy. Nie miałam pojęcia co miał na myśli, ale średnio miałam na cokolwiek ochotę, więc nieznacznie pokręciłam głową, zerkając to na jego twarz, to na dłonie.
    - Tutaj mi dobrze - powiedziałam cicho, starając się zignorować to głupie uczucie zawstydzenia, które coraz bardziej rozlewało się po moim ciele. Coś w głowie podpowiadało mi, że chcę dotknąć jego rąk, więc musiałam bardzo się starać by tego nie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  99. Niezrażony odmową dziewczyny, pokręciłem nieznacznie głową i pochyliłem się nieco do przodu, tym samym wyciągając swoje ręce jeszcze bliżej niej.
    - No daj, chodź szybko - poprosiłem jeszcze raz, uśmiechając się do niej odrobinę szerzej. Palcami u rąk zacząłem szybko przebierać, wskazując jej tym samym podbródkiem na dłonie dziewczyny. - Przecież nie zrobię ci nic złego - dodałem po chwili, starając się ją jakoś przekonać.
    Aesung wydawała się być trochę podejrzliwa, ale przecież naprawdę nie miałem żadnych złych zamiarów. Nie chciałem, żeby dziewczynie było przykro, nawet jeśli nie znałem powodu, dlaczego tak się czuje. Po prostu coś mi w głowie samo podpowiadało, że powinienem się nią zaopiekować i pilnować, żeby zawsze się uśmiechała.
    - Dam ci cukierka - zaproponowałem, mając nadzieję, że w końcu się zgodzi.

    OdpowiedzUsuń
  100. Nie wyglądało na to by chłopak zrezygnował ze swojego pomysłu, bo wciąż wyciągał do mnie swoje ręce, przebierając przy tym palcami. Westchnęłam głośno i podniosłam się do pozycji siedzącej, spoglądając na niego co jakiś czas. Wiedziałam, że gdybym naprawdę tego nie chciała, to Myungsoo w końcu dałby sobie spokój. Czułam jednak, że pewnie zrobi mu się przykro albo popsuję mu humor, czego wolałam uniknąć, bo przecież chciał tylko mnie pocieszyć.
    - Nie chcę cukierka - powiedziałam obrażonym tonem, ale w końcu wyciągnęłam ręce do góry i ostrożnie złapałam dłonie chłopaka. Prawdę mówiąc, to lubiłam je trzymać, ale kiedy już wstałam, puściłam je jak najszybciej i zaczęłam poprawiać sobie bluzkę, by zająć czymś ręce. W końcu zerknęłam jednak na Myungsoo i posłałam mu pytające spojrzenie.
    - I co teraz?

    OdpowiedzUsuń
  101. Po dłuższej chwili wahania Aesung w końcu chyba przystała na moją propozycję, bo powoli zaczęła podnosić się z koca i oderwawszy policzek od ziemi, usiadła. Nie cofając swoich rąk, dalej czekałem, aż mnie za nie złapie, a kiedy to zrobiła, ostrożnie pociągnąłem ją do góry, pomagając jej się podnieść.
    - Okej, no to ja go zjem - odparłem, śmiejąc się cicho pod nosem, kiedy dziewczyna stała już na równych nogach. Zanim jednak się zorientowałem, od razu puściła moje ręce i zaczęła poprawiać swoją bluzkę.
    Kiedy Aesung spojrzała na mnie pytająco, uśmiechnąłem się do niej ciepło, ignorując jej pytanie. Niezrażony tym, że się odsunęła, biorąc wcześniej głęboki oddech, wyciągnąłem rękę i sięgnąłem po jedną z jej dłoni, którą wciąż gładziła materiał bluzki. Delikatnie ale stanowczo pociągnąłem ją w swoją stronę, a kiedy znalazła się wystarczająco blisko, mocno przytuliłem dziewczynę, obejmując ją ramionami.
    - Trochę lepiej? - odezwałem się cicho po dłuższej chwili. Zdając sobie sprawę z tego, jak blisko mnie znajdowała się teraz Aesung, czułem jak w brzuchu trzepoczą mi motyle, ale mimo to nie wypuszczałem jej z uścisku.

    OdpowiedzUsuń
  102. Przez moment zastanawiało mnie o co mu chodzi kiedy ściągnął moją dłoń z bluzki, ale nawet nie zdążyłam niczego wymyślić, bo pociągnął mnie w swoją stronę i mocno do siebie przytulił. Nie potrafiłam tego określić, a do tego nieczęsto byłam przytulana przez chłopców, ale sposób, w który Myungsoo mnie obejmował wydawał się dosyć osobliwy i charakterystyczny właśnie dla niego.
    Momentalnie poczułam ciarki na całym ciele, a moje policzki oblały rumieńce, ale zdawałam sobie sprawę, że chłopak i tak tego nie widzi, więc starałam się o tym nie myśleć. W którymś momencie zaczęłam się jednak zastanawiać czy przypadkiem nie jest w stanie wyczuć mojego serca, które biło jak szalone.
    W odpowiedzi na pytanie chłopaka nieznacznie wzruszyłam ramionami, ale nie odsunęłam się od niego ani o milimetr, wciąż przyciskając policzek do jego ramienia. Oczywiście tradycyjnie zachciało mi się płakać, więc zaczęłam oddychać głęboko i krzyczeć na siebie w głowie, że nie wolno mi się złamać w takim momencie. Najgorsze było to, że człowiek zwykle zaczynał płakać właśnie wtedy, gdy ktoś go przytulał i nawet nie był w stanie tego ukryć.
    - Myungsoo - mruknęłam cicho w którymś momencie, bojąc się odezwać głośniej albo powiedzieć coś więcej, bo czułam, że mój głos będzie brzmiał dziwne. Chciałam mu podziękować, ale nie wiedziałam jak mam to zrobić. W końcu uznałam więc, że później coś wymyślę i innym razem jakoś mu się odwdzięczę. - Hwhfeuhewfewf whfuihwefiew. - Wyrzuciłam z siebie niezrozumiały stek słów.

    OdpowiedzUsuń
  103. Ucieszyłem się, kiedy dziewczyna nie uciekła jak oparzona, a dalej stała w miejscu, a ja mogłem ją do siebie przytulać. Wyczuwałem jej zakłopotanie, ale zignorowałem je, bo przecież nie robiliśmy nic złego. Nie mogłem zrobić zbyt wiele, więc miałem nadzieję, że przynajmniej to jej odrobinkę pomoże.
    - Hm? - odmruknąłem w odpowiedzi, uśmiechając się do samego siebie pod nosem. - Nie rozumiem, co mówisz - dodałem, bo Aesung wyrzucała z siebie nieartykułowane słowa. Przez chwilę zawahałem się, czy to może nie przez to, że zbyt mocno ją ściskam, ale odpędziłem od siebie tę myśl, bo przecież w każdej chwili mogła się odsunąć, nie trzymałem jej wcale na siłę. Co szczerze mówiąc właśnie mi się podobało i sprawiało, że czułem na ciele rozchodzące się, przyjemne łaskotanie.
    - Nie chcę, żebyś była smutna, Aesungie - odezwałem się po chwili. Zerkając na nią z góry, przycisnąłem ją do siebie odrobinkę mocniej i delikatnie oparłem brodę na jej głowie. Pomimo faktu, że jej bliskość mi nie przeszkadzała, a bardziej cieszyła, to dodatkowo czułem się nieco zawstydzony, aby móc zrobić coś więcej, więc niepewnie poklepałem dziewczynę po plecach w kojącym geście, mając nadzieję, że zrozumie moje przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  104. Zrobiło mi się strasznie głupio kiedy chłopak powiedział, że nie rozumie co do niego mówię, choć tak naprawdę ja sama nie miałam zielonego pojęcia, bo po prostu nie wiedziałam co takiego powinnam z siebie wydusić.
    Przytaknęłam nieznacznie głową na jego słowa, po czym owinęłam ręce wokół chłopaka, wtulając się w niego odrobinę mocniej i westchnęłam głośno. Nagle zrobiłam się o wiele spokojniejsza, a wszystkie zmartwienia nie wydawały mi się aż tak straszne jak wcześniej. Trochę tak, jakby chłopak był w stanie ochronić mnie własnym ciałem przed wszystkimi problemami. Było mi miło, że Myungsoo zdobył się na coś takiego, szczególnie, że kiedy zaczął niezręcznie poklepywać mnie po plecach zdałam sobie sprawę, iż nie było to dla niego zbyt łatwe.
    - Jeszcze chwilka - poprosiłam w końcu cicho, mając wrażenie, że spaliłam sobie policzki na słońcu. Było mi strasznie głupio, ale naprawdę nie chciałam by ten moment już się skończył. Ostatnimi czasy było mi tak źle, że ledwie dawałam sobie z tym radę, a do tego miałam wrażenie, że jestem w tym wszystkim sama. Co prawda teraz wciąż tak uważałam, ale świadomość, że jest ktoś, kto chce mi jakoś z tym pomóc, okropnie mnie pocieszała. Tym bardziej, że tą osobą był właśnie on.

    OdpowiedzUsuń
  105. Musiałem przyznać, że trochę nie spodziewałem się tego, że Aesung odwzajemni mój uścisk, ale gdy tylko objęła mnie swoimi rękami, od razu poczułem, jak po moim ciele rozchodzi się fala przyjemnego ciepła. Cieszyłem się, że nie przeszkadza jej moja bliskość i że sama chce być blisko.
    - Albo dwie chwilki - odparłem, czując jak na moje usta mimowolnie wkrada się uśmiech. Nic nie mogłem poradzić na to, że chciałem skorzystać z okazji, kiedy Aesung przede mną nie uciekała i w dodatku sama się do mnie przytulała. No i dodatkowo cieszyłem się, że w jakiś sposób mogłem jej pomóc, a ona ufała mi na tyle, żeby teraz stać w moich objęciach.
    - Możesz do mnie przyjść zawsze, kiedy jesteś smutna - powiedziałem, jedną ręką ściskając ją odrobinę mocniej, a drugą, którą wcześniej poklepywałem ją po plecach, zacząłem powoli gładzić jej włosy. Naprawdę chciałem, żeby wiedziała, że może na mnie polegać, nieważne w jak głupiej czy poważnej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  106. Zaczepiłam dłonie na materiale swetra chłopaka, wdychając przy tym już dobrze znany mi zapach. Wszystko w głowie podpowiadało mi, że jestem głupia, bo nie tak to wszystko powinno wyglądać, ale jedyne co mogłam odpowiedzieć swojemu mózgowi to to, że już za późno i trzeba było ogarniać mnie wcześniej.
    Miałam ochotę poprosić go o nawet trzy chwilki, ale było mi na to zbyt głupio. Nie chciałam wykorzystywać faktu, że mnie przytulił, bo tyle powinno mi w pełni wystarczyć, ale tak bardzo się bałam i było mi tak źle, że wcale nie chciałam się od niego odsuwać. Pragnęłam żeby ten moment trwał przez wieki i nigdy się nie kończył, bo wiedziałam, że jak tylko mnie puści, strach znowu uderzy we mnie ze wszystkich stron i wtedy naprawdę się popłaczę.
    - Boję się - powiedziałam w końcu szczerze, tak cichym głosem, iż nie byłam pewna czy aby na pewno mnie usłyszał. W sumie szybko doszłam do wniosku, że jednak wolałabym gdyby kompletnie to zignorował, bo naprawdę nienawidziłam okazywać swoich słabości. Jeszcze bardziej denerwowało mnie to, że tego rodzaju sytuacja wydarzyła mi się już któryś raz z Myungsoo obok, więc on także pewnie nie czuł się z tym zbyt dobrze, a ja nie chciałam by miał wrażenie, że jestem na tyle niestabilna emocjonalnie, iż nie można na mnie polegać. Co prawda sam powiedział, że mogę do niego przyjść zawsze kiedy mi źle, wątpiłam tylko by zdawał sobie sprawę, że gdyby tego potrzebował, to ja też będę na niego czekać.

    OdpowiedzUsuń
  107. Im dłużej stałem, przytulając do siebie Aesung, tym bardziej ciepło mi się robiło. Nie miałem pojęcia czy to przez słońce, które już od jakiegoś czasu świeciło coraz mocniej, czy to przez to, że dziewczyna była tak blisko, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Prawdę powiedziawszy, było mi przyjemnie, i gdybym mógł, stałbym tak całą wieczność.
    - Czego się boisz? - zapytałem po chwili, kiedy do uszu dobiegł mnie cichy głos Aesung. Trochę bałem się, że swoimi głupimi pytaniami doprowadzę ją jeszcze do płaczu, ale póki co trzymała się całkiem dzielnie, więc zaryzykowałem i tym razem.
    - Będzie dobrze, Aesungie - powiedziałem, przejeżdżając ręką po jej miękkich włosach. Ostatni kosmyk złapałem między palce i zacząłem go sobie owijać, czując jak łaskocze mnie w dłonie. Podcięte włosy dziewczyny zdążyły już sporo odrosnąć, od kiedy to zrobiła, przez co na usta wkradał mi się niewytłumaczalny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  108. - Wszystkiego - odparłam cicho, czując, że strasznie ciężko byłoby mi się wdawać w szczegóły. Taka odpowiedź wydawała się naturalna i wyjaśniała wystarczająco dużo, bo faktycznie byłam przerażona, a potrzebowałam naprawdę wielu okropnych rzeczy by znaleźć się w takim stanie. Przytaknęłam głową na słowa chłopaka, chociaż tak naprawdę szczerze w to wątpiłam. Miałam ochotę zrobić sobie niekończący się zapas pelerynek niewidek, a potem schować się pod nimi gdzieś, gdzie nie dosięgnie mnie nic z tych okropności. Kiedy jednak czułam jak gładzi mnie po włosach, zaczęłam myśleć, że w sumie byłoby fajnie, gdyby schował się tam razem ze mną.
    - Hmoowehffde - mruknęłam po chwili, nie mogąc wydobyć z siebie innego słowa, którym mogłabym mu jakoś podziękować za to, że jest dla mnie taki dobry. Czułam już jednak, że wystarczy tego przytulania i powinnam w końcu się od niego odsunąć i zmierzyć ze strachem. Z drugiej strony chciało mi się jednak płakać na tę myśl, więc westchnęłam tylko głośno.

    OdpowiedzUsuń
  109. Westchnąłem głośno, słysząc jej odpowiedź, i ostrożnie przytaknąłem głową, chociaż dalej nie miałem pojęcia, o czym dokładnie mówiła. Zrobiło mi się jednak trochę przykro na myśl, że pewnie aż tyle rzeczy musiało ją ostatnio przytłaczać. Dlatego miałem nadzieję na to, że chociaż niewiele mogłem zrobić, poza przytulaniem i pocieszaniem jej, to przynajmniej w jakimś maleńkim stopniu pomagałem Aesung.
    - Nie musisz się bać - powiedziałem równie cichym głosem, co ona. Miałem wrażenie, że gdybym odezwał się głośniej, brzmiałoby to jakoś dziwnie nienaturalnie. - Będę przy tobie, gdybyś czegoś potrzebowała - zapewniłem.
    Przez jakiś czas bawiłem się kosmykiem włosów dziewczyny, wciąż go rozplątując i z powrotem oplatając nim palce, aż w końcu dałem mu spokój i wolną ręką objąłem Aesung i przycisnąłem odrobinę mocniej. Miałem nadzieję, że jej to nie przeszkadzało, bo jakoś tak nie chciałem jej jeszcze wypuszczać ze swoich ramion.
    - Dalej nie rozumiem, co mówisz - odparłem na jej mruczenie, śmiejąc się przy tym cicho pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  110. Prawdę mówiąc, to wcześniej zrobiło mi się już naprawdę dziwnie od tej bliskości i chciałam szybko to przerwać, ale właśnie wtedy Myungsoo objął mnie jeszcze mocniej. Nie miałam mu tego za złe, bo w końcu chciał mnie jakoś pocieszyć, a poza tym było to dosyć miłe, ale... Co innego mogłam zrobić, kiedy zrobiło mi się tak głupio. Dlatego w końcu, z głośnym westchnieniem, ostrożnie odsunęłam się od chłopaka i uśmiechnęłam pod nosem, opuszczając przy tym wzrok na ziemię.
    - Dzięki za pomoc - powiedziałam, wyciągając przed siebie rękę, bym mogła poklepać go kilkakrotnie po ramieniu. Część jego włosów powiewała na delikatnym wietrze, przez co wydawał się jeszcze bardziej uroczy niż zwykle, przez co mnie z kolei ściskało w klatce piersiowej. Odchrząknęłam, próbując skupić swoje myśli na czymś innym i jakoś się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  111. Czując pod swoimi ramionami poruszenie, rozluźniłem je nieco, aby pozwolić dziewczynie swobodnie się wydostać z mojego uścisku, spoglądając przy tym na nią badawczo. Uśmiechnęła się do mnie, więc czując jak kamień spada mi z serca, pozwoliłem jej się ode mnie odsunąć.
    - Hej, nie ma za co - odparłem, kiedy dziewczyna się odezwała. Czując jej dotyk na ramieniu, uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie. - Tak właściwie, to nic nawet nie zrobiłem - przyznałem, kręcąc głową.
    Widząc, jak niezręcznie Aesung musiała czuć się w tej chwili, zaśmiałem się krótko, wzruszając przy tym ramionami. Rozejrzałem się dookoła, zatrzymując się na moment na rozłożonym kocu z jedzeniem i jeziorze, od którego odbijało się słońce.
    - Myślisz, że woda robi się już ciepła? - spytałem na głos, wpatrując się w końcu w dziewczynę stojącą przede mną. Kiedy już złapałem z nią kontakt wzrokowy, podbródkiem wskazałem na taflę wody.

    OdpowiedzUsuń
  112. W pierwszej chwili czułam się odrobinę wytrącona z rytmu, bo nie wiedziałam o co mu chodzi kiedy powiedział, że "robi się ciepła"; zamyśliłam się na tyle, że umknęło mi pierwsze słowo. Wpatrywałam się więc w niego jak idiotka, próbując rozszyfrować jego słowa i przypomnieć sobie o czym tak właściwie do mnie mówił. W końcu wskazał jednak wodę, rozwiewając wszystkie moje wątpliwości.
    - Aaa, jezioro... - mruknęłam, kierując swój wzrok w tamtą stronę. Prawdę mówiąc, to wyglądało całkiem nieźle, a na zewnątrz też było naprawdę ciepło. Zdawałam sobie jednak sprawę, że niedawno panował jeszcze chłód, więc nie było szans, by woda zdążyła się ogrzać. - Na pewno już jest ciepła - odpowiedziałam jednak, chcąc nabrać chłopaka. Dzielnie walczyłam z głupawym uśmieszkiem, próbującym wepchnąć mi się na usta. - Chcesz pomoczyć stopy?

    OdpowiedzUsuń
  113. Skupiłem wzrok na Aesung, widząc jej chwilę zawahania. Chciało mi się trochę śmiać, ale powstrzymywałem się dzielnie, bo nie chciałem, żeby źle to odebrała. Po prostu wyglądała przy tym całkiem uroczo, i tyle.
    - A ty? - spytałem, kiwając przy tym twierdząco głową. Spojrzałem jeszcze raz na jezioro, przesuwając wzrokiem po brzegu. Niedaleko od nas odbijał od ziemi drewniany pomost, więc pomyślałem sobie, że miło byłoby na nim posiedzieć na słońcu.
    - Chyba nikt nas nie okradnie, co? - Rzuciłem okiem w stronę naszego koca, na którym wcześniej siedzieliśmy, ale oprócz jedzenia, które przynieśliśmy z kuchni, raczej nie było na nim nic wartościowego. - Wejdźmy na pomost - zaproponowałem w końcu, uśmiechając się do niej.

    OdpowiedzUsuń
  114. Lubiłam czasem pożartować sobie z ludzi, ale albo wymagało to dużej wprawy, albo zwyczajnie nie byłam do tego stworzona, bo strasznie ciężko było mi powstrzymać wyrywający się śmiech. Odwróciłam więc głowę w przeciwną stronę, próbując się przy tym jak najszybciej uspokoić. Nie potrafiłam rozgryźć chłopaka - przejrzał mnie i udaje, czy naprawdę mi uwierzył...? W sumie chyba nie był tak głupi, ale...
    - W sumie, to wątpię - odparłam w odpowiedzi na jego pytanie, ponownie na niego spoglądając i utrzymując w miarę poważną minę. - Chodźmy - dodałam po chwili radośnie, kierując się w podskokach w stronę pomostu.

    OdpowiedzUsuń
  115. - Mam nadzieję, że nikogo nie zwabi tu nasze jedzonko - wymamrotałem pod nosem, jednak dosyć głośno, żeby Aesung mnie usłyszała. Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła, sprawdzając czy nikt się nie kręcił w pobliżu, ale w końcu stwierdziłem, że przecież naprawdę nie mam się czym martwić - nie miałem ze sobą niczego cennego.
    - Idźmy, idźmy - powtórzyłem za nią i skierowałem się w stronę drewnianego pomostu. Złapałem dziewczynę za nadgarstek, po czym pociągnąłem ją za sobą, nie czekając dłużej, aż sama ruszy z miejsca. Po kilku krokach odwróciłem się jednak do niej i posłałem jej przyjazny uśmiech.
    [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń