JEZIORO

Do terenów zamku należy również jezioro, które wszyscy nowi uczniowie pokonują łódkami pierwszego dnia roku szkolnego. W ciepłe dni odpoczynek nad jeziorem przynosi uczniom wiele frajdy, jednak należy na nie uważać, bo żyją w nim druzgotki, trytony i ogromna kałamarnica. Głęboko pod powierzchnią wody znajduje się miasto Trytonów, ale jego lokalizacja nie jest bliżej znana.
Latem można ochłodzić się w wodzie, natomiast zimą uczniowie jeżdżą na łyżwach po powstałym na jeziorze lodzie.

KOMENTARZE: STRONA 1 - 2

199 komentarzy:

  1. Luhan serio mnie odprowadzał, kiedy wracaliśmy z Hogsmeade. Czułem się dziwnie w jego towarzystwie. Po pierwsze, był ze Slytherinu, a po drugie- jakoś nieszczególnie przepadał za moją osobą. Dobrze, no byłem trochę specyficzny i nasze pierwsze spotkanie nie wyglądało zbyt sympatycznie, ale żeby od razu rzucać się na mnie z jadem? Chyba nie wyglądam na osobę, która specjalnie wywala się na błocie.
    W każdym razie myślałem, że rozejdziemy się przed wejściem do Hogwartu i zapomnimy o wszystkich tych zajściach. Ja miałem zamiar iść nad jezioro. Jednak chłopak poszedł za mną, co wydawało mi się dosyć dziwne.
    - Możesz już iść jak chcesz - odparłem, patrząc na niego, po czym usiadłem sobie niedaleko dużej tafli wody.

    Baekhyun~

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotarliśmy nad jezioro. Musiałem przyznać, że mimo iż pora roku była jaka była - zimna i nieprzyjemna, to akwen jak zawsze zachwycał nocą. Uniosłem kąciki ust ku górze.
    - Już się chcesz mnie pozbyć? - fuknąłem, ściągając z siebie płaszcz, który następnie rzuciłem mu na kolana. - Ma być czysty. - Jestem pamiętliwy i żadna część umowy mi nie umknie.
    Po chwili usłyszałem trzask. Krzaki niebezpiecznie się poruszyły. A ja jak to ja musiałem na coś wpaść.
    - Ej, słyszałeś? - powiedziałem bardzo poważnie, wpatrując się w gęste chaszcze.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  3. - A chcesz w ogóle przebywać w moim towarzystwie? - prychnąłem, a zaraz na moje kolana został rzucony płaszcz chłopaka. Fuknąłem oburzony, ale mimo wszystko przytaknąłem lekko rozbawiony. Narzuciłem na siebie jego brudny płaszcz, bo mimo wszystko robiło się coraz chłodniej.
    Jego płaszczyk był o wiele za duży na moją osobę i mocno pachniał wanilią, co tylko umilało mi noszenie go. - Hmm? - mrugnąłem zamyślony, wybudzając się z rozmyśleń, kiedy usłyszałem jego wypowiedź. Zaraz podążyłem za jego wzrokiem. Przestraszyłem się. - O czym ty mówisz? - szepnąłem, momentalnie wstając i cofając się. Znowu na niego wpadłem. Westchnąłem, stając obok niego, a następnie wyciągnąłem swoją różdżkę. Tak mimo wszystko.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  4. - I tak nie mam komu uprzykrzać życia. Każdy mnie mija szerokim łukiem. A ty tak miło wpadłeś pod moje nogi. Przeznaczenie - zaświergotałem, chichocząc. Chłopak zarzucił na swoje ramiona mój płaszcz. Pomińmy to, że był na niego za duży. Pokręciłem głową.
    - Jak to co mówię? Coś tam jest... - powiedziałem bardzo poważnie, patrząc w stronę krzaków. Kolejny trzask i kolejny. Coś zmierzało w naszą stronę. Sądząc po odgłosach zakładałem, że to wiewiórka. I wcale bym się nie zdziwił. - Hoh, lecisz na mnie - mrugnąłem.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  5. - Wierzę w przeznaczenia, bo nic się bez przyczyny nie dzieje, ale bez przesady - jęknąłem zrezygnowany, nie do końca rozumiejąc. No bo po co przeznaczenie miałoby nas łączyć? By chłopak do końca mojej egzystencji uprzykrzał mi życie? Aish, po prostu doprowadzał mnie do szału! Jakby nie mógł być dla mnie milszy. To chyba nie takie trudne, prawda?
    - Jak to, coś tam jest? Luhan, nie żartuj sobie ze mnie! - pisnąłem przerażony, szybko łapiąc go pod ramię i mocniej ściskając swoją różdżkę. - Może to wygłodniała wiewiórka? Mamy jeszcze słodycze - fuknąłem, patrząc na niego. - Chciałbyś - powiedziałem z rozbawieniem, uśmiechając się znikąd szeroko.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  6. - Ranisz mnie - fuknąłem z udawanym oburzeniem, a następnie wysiliłem się na obrażony wyraz twarzy. Jak zwykle nie udało mi się go utrzymać długo.
    Ofiara to ofiara. Z wielką chęcią uprzykrzał mu życie jeszcze dłużej. To byłoby ciekawe. Sprawdzałbym jego cierpliwość.
    - Cii, idzie - wyszeptałem, a następnie uniosłem jedną brew do góry, widząc jak Baekhyun mocno uczepił się mojego ramienia. Mocno ściskał. Kurdupel jednak miał trochę siły. - NIE ODDAM SŁODYCZY! - Jak można oddać te przepyszne, smakowite, kochane smakołyki?! On serca nie ma! - Chciałbym - dodałem ciszej. To coś zaraz wyskoczy.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  7. - Nie ranię, nie powiedziałem nic takiego - fuknąłem urażony, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. Śmiesznie wyglądał z tym udawanym, oburzonym wyrazem twarzy, ale zaraz już go nie było. No co za idiota, grr!
    - Ale co idzie? Co to jest? Nie masz żadnych rentgenów w oczach? - odparłem, patrząc na niego ze smutkiem. Taki utalentowany, czystej krwi, a nie potrafi widzieć! No wstyd, ludzie, wstyd. Przerażony zatkałem mu usta swoją dłonią. - Uspokój się, bo go sprowokujesz! - syknąłem, choć tak naprawdę potwornie chciało mi się śmiać. Nie wiem, ta cała sytuacja była jakaś idiotyczna. - Chciałbyś? Znasz mnie dopiero kilka godzin.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  8. - Jak nie jak tak. Nie kłam mnie! - odpowiedziałem urażonym tonem głosu, po czym prychnąłem. Zerwał się nieprzyjemny wiatr. Idealny na ową chwilę grozy, ot co. - Jestem czarodziejem, nie kosmitą - zauważyłem jakże mądrze, a chłopak odwrócił się w moją stronę, każąc mi się uspokoić.
    - O to chodzi... - szepnąłem mu na ucho. Z krzaków wyskoczyła wiewiórka, która wbiła w nas spojrzenie. - Nie odwracaj się... nie odwracaj - dodałem zaraz bardzo poważnie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  9. - Nie kłamię - powiedziałem smutno, patrząc na niego z miną zbitego szczeniaczka. Cholera, robiło się nieprzyjemnie. I nie, nie chodziło mi o relacje między nami, ale bardziej o to, że atmosfera przy tym jeziorze była niczym z horroru. Naoglądałem się tego typu filmów i teraz mój móżdżek tworzył różne scenariusze w mojej główce. - A czarodziej to nie kosmita, skoro i tak czy siak robi nadprzyrodzone rzeczy? - zastanowiłem się filozoficznie, mówiąc w sumie dobrze.
    Że też musiałem zadrżeć, gdy ten szepnął mi do ucha, że przecież o to chodzi. - Kurna, Luhan, straszysz mnie. Serio mam teraz ochotę się odwrócić - fuknąłem, jednakże nie odwróciłem się. To wiewiórka mieszkająca w okolicach tej szkoły, skąd mogę wiedzieć, czy nie ma przypadkiem jakiś magicznych zdolności? Westchnąłem, przymykając oczy i starając się nie myśleć o tym, gdzie teraz jestem.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  10. - Co to za filozofie? Błagam cię... nie rozśmieszaj mnie - Wypuściłem ze świstem powietrze przez usta, wywracając teatralnie oczami. Miałem taki nawyk. Ech.
    Baekhyun zadrżał jak galaretka. W sumie to zjadłbym galaretkę. Najlepiej truskawkową, z truskawkami. - Nie odwracaj się - powtórzyłem - Dobrze ci radzę - dodałem.
    Serio, był wystraszony. A ja miałem z tego ubaw po paszki. - O CHOLERA, IDZIE TU!

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  11. - Nie lubisz filozofii? - spytałem ze smutkiem, patrząc na niego z miną zbitego szczeniaczka. Byłem teraz dosyć blisko Luhan'a, co dosyć mocno mnie przerażało, ale stwierdziłem ostatecznie, że sytuacja tego wymaga i tak ma po prostu być. Nie, że chciałem być blisko niego, ekhem. Nie myślcie sobie, że interesuję się taką zołzą!
    - Ty.. dobrze mi radzisz? Błagam, to jakaś ukryta kamera? - powiedziałem rozbawiony, jednakże jego słowa mimo wszystko mnie straszyły. - LUHAN! - warknąłem poirytowany, ale moje ciało odruchowo przykleiło się do jego osoby. - Jak mnie rzucisz na pożarcie tej wiewiórce, to pożegnaj się ze swoim płaszczem.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  12. - Tego nie powiedziałem - odpowiedziałem, krzywiąc się lekko. Patrzył na mnie z miną zbitego psiaka. Nie powstrzymałem się i pstryknąłem go w czółko. Wrednie, ale mnie pokusiło. Uśmiechnąłem się łobuzersko.
    - Tak to ja - zaśmiałem się, a on przykleił się do mnie wystraszony. - Oj tam, po co mi płaszcz, skoro będę miał takie widowisko. Przeżyję to. - Teraz tylko czekałem, aż fuknie oburzony. Złapałem go po chwili za ramiona i odwróciłem w stronę potwora.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  13. - To inaczej. Nie lubisz mojej filozofii? - spytałem już bardziej rozbawiony, póki ten nie strzelił mi w czoło. Spojrzałem na niego oburzony, natychmiast łapiąc się za swoje niczemu winne czółeczko. - Za co? - jęknąłem, masując swoje obolałe miejsce.
    Co za jędzowaty chłopak. Naprawdę, na kogo ja trafiłem? - Jak możesz tak mówić.. - szepnąłem smutno, a ten znikąd złapał mnie za ramiona i odwrócił w stronę potwora, którym okazała się być malutka, słodka wiewiórka. Pewnie zachwycałbym się nią, gdyby nie to, że chwilę temu się jej bałem. Zarumieniłem się dosyć mocno, spuszczając głowę. Taki wstyd.. Odwróciłem się ponownie w stronę chłopaka, uderzając go w pierś z pięści. - Idiota - mrugnąłem cicho, jeszcze raz go było. - Skończony idiota - powiedziałem jeszcze ciszej. Ja tutaj myślałem, że to mój koniec, a on sobie ze mnie żartował.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  14. - Tego też nie powiedziałem. Czarodziej kosmitą? To akurat zabawne - oznajmiłem. Baekhyun wyglądał na wkurzonego moim niecnym postępkiem, a było nim pstryknięcie go w czółko. Naburmuszył się, ale mimo wszystko musiałem stwierdzić, że wyglądał przeuroczo. - No wiesz, o tak o - odparłem, gdy ten masował obolałe miejsce. Słodko, słodko. Widziałem go właśnie jako zirytowanego dzieciaczka.
    - Chwila, czemu ty mnie bijesz?! To jest napaść! - zawołałem, ale Baek po raz kolejny przyłożył mi z pięści. Nie bolało, ale poskarżyć się musiałem, ot co. - To ty się bałeś wiewiórki. Ja nic nie zrobiłem.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak zawstydzony, jak w tym momencie. Ja się durny nie odwracałem, bo Luhan sprawiał, że serio wierzyłem, że to coś strasznego albo jakaś magiczna wiewiórka, a tutaj okazało się, że on sobie tylko żartował. To była naprawdę irytująca myśl.
    - Przymknij się - szepnąłem płaczliwie. Chciało mi się płakać. Nie tyle co z nerwów, co z tego, że serio wtedy byłem przestraszony i niemalże padłem na zawał. Spuściłem jeszcze bardziej głowę, nie chcąc, by widział jak zaraz rozkleję się przed jego osobą. - Mówiłeś specjalnie rzeczy takie, bym bał się bardziej - mrugnąłem, obejmując siebie szczelnie ramionami i pociągając nosem.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie sądziłem, że Baekhyun aż tak się przejmie. A co najlepsze rzeczywiście się wystraszy. Wpierw niemalże płaczliwe przepraszał mnie za cały ten incydent, potem szczekał i warczał na mnie, a w owej chwili wyglądał jakby miał się rozbeczeć jak małe dziecko.
    Przyglądnąłem mu się uważniej, nachylając się w jego stronę. Chłopak pociągnął nosem i szczelnie objął się ramionami. Coś było nie tak? - Płaczesz? - spytałem niepewnie, ale chlipanie utwierdziło mnie tym. - Płaczesz...

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  17. Czułem na sobie uważne spojrzenie Luhan'a, które niemalże rozdzierało mnie od środka.
    Bałem się teraz. Ale nie tej atmosfery horroru unoszącej się w powietrzu, czy tej zasranej wiewiórki, która przyprawiła mnie niemalże o zawał serca. Bałem się teraz tego, co mi powie. Może powiedziałby prawdę, którą ja wziąłbym sobie do serce i nie potrafił się pozbierać przez kilka lat.
    I jak na złość Luhan zauważył, że płaczę. Natychmiast odwróciłem się do niego plecami, mocniej się obejmując. - N-Nie - udało mi się wychlipać. Zacisnąłem w strachu oczy, a pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach. Zaraz wyzwie mnie od mazgaj i beks. Wiedziałem, że to zrobi.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  18. Dowiedziałem się czegoś nowego o mojej ofierze. Kłamał, ale Nie umiał tego robić. Byłem w stanie prześwietlić kogoś na wylot i wiedzieć, że łgał. No, ale nie musiałem tego robić. Chłopak okazał się beznadziejnym kłamcą. I dobrze.
    - Nie nie skądże. Trzęsiesz się jak galaretka, ciągniesz nosem i chlipiesz. To na pewno nie są oznaki płaczu. - Moją ironię zapewne dało się wyczuć na pierdyliard kilometrów. - Problematyczny - skwitowałem, łapiąc go za rękę. Przyciągnąłem go do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie lubiłem, kiedy ktoś był dla mnie niemiły, kiedy ja dławiłem się łzami. Czułem się przez to jeszcze gorzej i jeszcze bardziej miałem ochotę umrzeć.
    Dlatego oczywistą oczywistością było to, że kiedy chłopak przemówił do mnie w bardzo ironiczny sposób, zacząłem trząść się mocniej i ryczałem jeszcze bardziej. No cóż, chłopak chyba nie wiedziałem jak radzić sobie z płaczącymi dziećmi. Bo dla niego byłem kłopotliwym bachorem, od którego nie chciał się odczepić. Dwa lata różnicy między nami.
    Poczułem znikąd jego dotyk na swoim ramieniu i zanim zdążyłem się zorientować, on już trzymał mnie w szczelnym uścisku. Nie chciałem się teraz od niego odklejać, mimo tego, iż powiedział, że jestem problematyczny. Złapałem mocno jego górną odzież, chlipiąc w nią. - Przepraszam.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  20. Zawsze jak ktoś przeze mnie płakał, a było takich osób dużo, to zmywałem się, śmiejąc się z politowaniem wypisanym na twarzy. Byłem wredną zołzą i tego się chciałem trzymać. Niestety głupi kurdupel psuł wszystkie moje niecne plany i wprawiał mnie w poczucie winy. Nie lubiłem tego uczucia.
    Westchnąłem, a Baekhyun złapał się mnie mocno, chlipiąc jeszcze bardziej. Ciepła klucha z niego.
    - Nie płacz - mruknąłem cicho.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  21. - Jak mam nie płakać?! - uniosłem się znikąd, odczepiając się od niego. Było mi tak cholernie źle bez jego ramion, ale byłem teraz naprawdę zdenerwowany. Po prostu... nie wiem... sam nie wiem... - N-Niem-mal-lże u-umarłe-em tut-taj na z-zawał, a t-ty mi mówi-isz, ż-żebym nie-e płaka-ał?! - wyjąkałem, płacząc jeszcze mocniej, po czym kucnąłem, ukrywając twarz w dłoniach i płacząc jeszcze bardziej. Nie lubiłem płakać, w szczególności nie znosiłem robić tego w czyjejś obecności, ale nie potrafiłem teraz powstrzymać swoich łez. Chciałem poczuć ciepło, zrozumienie i bezpieczeństwo, a nie ciągle strach, strach, strach i zdenerwowanie.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  22. Chłopak wyrwał się z moich ramion i zaczął prawić swój monolog. Ja jedynie wypuściłem ze świstem powietrze, nie wiedząc co zrobić. Zbił mnie z tropu, z pantałyku. Cholerny kurdupel.
    - Nie wiem. Skąd mam wiedzieć? - odparłem. No i po co się unosił? Jeszcze mu żyłka pęknie. A ja tak ładnie się postarałem, przytulając go. Nic. Czy on wiedział jak trudno było mi się przełamać? - Yah, masz 22 lata, bądź mężczyzną - zacząłem mówić jak do małego dziecka. Problematyczny Krukon.
    Kucnąłem przed nim. - Co mam zrobić byś przestał płakać?

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  23. - Nie znasz się na tych sprawach - szepnąłem cicho, czując się coraz gorzej i gorzej. Naprawdę, lepiej trafić nie mogłem. Może ktoś inny byłby bardziej pomocny i niekoniecznie ze Slytherinu. - Co z tego, że mam 22 lata, skoro wciąż potrafię zachowywać się jak dziecko - prychnąłem pod nosem, jednakże bardziej do siebie niż do niego. Wolałem, by chłopak tego nie potwierdzał. Tylko ja mogę to robić i moi najbliżsi, nikt więcej.
    Poczułem jak przy mnie kuca i momentalnie dziwnie się poczułem.
    - Muszę poczuć bezpieczeństwo - mrugnąłem tylko szczerze, ukrywając swoją twarz w kolanach swojej osoby.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  24. - Owszem, nie znam się - potwierdziłem jego słowa, wzdychając cicho. Byłem chyba mało pomocny. W sumie to powinienem go zostawić na pastwę losu, ale coś mi podpowiadało bym został i go pilnował. - To urocze - wymsknęło mi się niespodziewanie. Pomińmy to.
    Znów zawiał nieprzyjemny wiatr. Momentalnie odczułem skutki braku płaszcza.
    - Tylko tyle? - spytałem i na nowo go do siebie przyciągnąłem, zamykając w ramionach.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  25. - Urocze? Okropne - odparłem, choć przyznam, że nie mogłem powstrzymać się od delikatnego rumieńca, który momentalnie owiał moją twarz i sprawił, że nabrała trochę więcej kolorów. Ociepliły mi moją buzię. Ach, co robić, co robić.
    - Tylko tyle? - powtórzyłem jego pytanie, chlipając, a ten znikąd ponownie zamknął mnie w swoich ramionach. Poczułem momentalnie większe ciepło, przez co uśmiechnąłem się lekko pod nosem. - Mógłbym jeszcze prosić o odwrócenie mojej uwagi od płaczu, ale to już za wiele - szepnąłem, wycierając kolejne łzy z polików, a następnie objąłem go swoimi ramionkami w pasie.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  26. - Nie, urocze. - Niech się lepiej ze mną nie wykłóca dla świętego spokoju. Jestem uparty i upierdliwy w takich kwestiach. W pewnym momencie zauważyłem, że Baek się zarumienił, ale postanowiłem siedzieć cicho.
    - Chcesz miętową żabę? - spytałem ni z gruchy ni z pietruchy. Po prostu wygrzebałem jedną ręką pudełko ze słodyczą, a drugą nadal go obejmowałem. Serce mnie bolało. Moje smakołyki. - Lepiej by ci nie uciekła. Nie ścierpię marnotrawstwa łakoci.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  27. - Nie mam siły się z tobą kłócić, następnym razem to zrobię - mrugnąłem zdołowany. Było mi na tyle smutno, że naprawdę nie miałem ochoty się z kimś kłócić. Chciałem zapomnieć, dlaczego płakałem. Chciałem w ogóle zapomnieć, że płakałem.
    - Co? - spytałem znikąd cicho, słysząc jego pytanie. Z tego, co zdążyłem zauważyć, to bardzo przepadał za słodyczami i nie lubić się nimi z nikim dzielić. Ogarnąłem to wtedy, kiedy chłopak krzyknął jakiś czas temu, że swoich słodkości nie odda za nic. No i dlatego byłem teraz taki zdziwiony. Popchnąłem go lekko, tak, by usiadł na ziemi, a ten wyciągnął pudełko ze słodyczami. Pociągnąłem nosem, patrząc na niego. Wyglądaliśmy teraz pewnie jak jakaś zakochana parka. - Teraz się boję wziąć.. - szepnąłem, uśmiechając się pod nosem i znowu chlipiąc.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  28. Baekhyun chamsko mnie popchnął. A ja swą zgrabną, ładną, pożądaną przez innych dupą zaryłem o ziemie. Zakładam, że zapewne było tam błoto. Aż cisnął mi się na ust niestosowny komentarz, wyklinający cały świat.
    - Co mnie popychasz? - fuknąłem, otwierając pudełko ze słodyczą. Serce mnie bolało. Oddawać takie cudeńko. - Spokojnie. Najwyżej zacznie skakać w brzuchu.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiedziałem, że chłopak może się oburzyć, ale naprawdę chciałem, by usiadł. Łatwiej jest mi go wtedy tulić. I jest mi wygodniej, mimo tego, iż siedzimy na zimnej, w cholerę zimnej ziemi.
    No, ale wybaczy mi to.
    Prawda?
    - Przepraszam, tak będzie wygodniej - szepnąłem niepewnie, opierając łeb na jego ramieniu i czekając, aż otworzy pudełko. Wiedziałem, że nie chce mi tego dawać, ale ja nie marnuję okazji. - Pocieszające - stwierdziłem, biorąc szybko ropuchę czy tam żabę i w podobnym tempie wylądowała w moich ustach. Kiedy ją połknąłem, jęknąłem. I no cóż.. Chwilę potem zaczęła mi skakać w żołądku. - No kuuur...

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  30. Zależy komu będzie wygodniej... Bo na pewno nie mi. Na tej zimnej ziemi. I nadal uważałem, że chyba ponownie wpadłem do błota. Dupą.
    Wypuściłem ze świtem powietrze z ust, uspokajając się w ten sposób. Wdech. Wydech. 10 sekund.
    - Nie waż się obrażać słodyczy. To rzecz święta! - fuknąłem.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  31. Spojrzałem na niego spod byka, nie mogąc uwierzyć w to, co ten chłopak wygadywał.
    - Jak tak bardzo kochasz słodycze, to się z nimi ożeń. Jesteś w świecie magii, wszystko tutaj jest możliwe - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem, ale zaraz pociągnąłem nosem. - Spokojnie, jest dobre. Lubię miętę, ale nie bardziej niż wanilię - dodałem po chwili, bawiąc się nerwowo swoimi palcami. No wiecie.. Luhan pachniał wanilią i mogło to zabrzmieć jakoś dwuznacznie.
    Nie chciałem, by się na mnie złościł. Nie lubiłem, gdy ktoś był na mnie zły lub się przeze mnie denerwował.
    - Czekoladki? - spytałem, wyciągając z kieszeni swojego płaszcza czekoladki o różnych, magicznych nadzieniach.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  32. - Ej... to dobry pomysł. Tylko jest możliwe by ożenić się ze wszystkimi zjedzonymi, niezjedzonymi i jeszcze niewyrobionymi słodyczami na świecie? Czułbym się źle, gdybym któryś smakołyk przeoczył. To byłoby niesprawiedliwe - powiedziałem. W sumie czemu nie? Miałbym wszystkie łakocie tylko dla siebie. - To jakaś aluzja? Podobno pachnę wanilią - dodałem, unosząc znacząco brwi ku górze.
    Chłopak po chwili wyjął czekoladki. - Masz mnie... - Zapewne oczy świeciły mi się jak gwiazdki.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  33. - Czyli to już nie taki dobry pomysł - stwierdziłem, wystawiając język i tym razem to ja go pstryknąłem w czoło. Oko za oko, ząb za ząb, tak to się mówi, prawda? No to własnie się rewanżowałem. - To znajdź sobie tą jedyną słodycz i oświadczaj się - dodałem po chwili, wzruszając ramionami. Zaproponowałem mu rozwiązanie? Zaproponowałem.
    - Pachniesz wanilią? - spytałem niby to zdziwiony, przekręcając główkę w bok, niczym ciekawski szczeniaczek. To tak dla zmyłki, rozumiecie. Powąchałem go. Kurna, ale ładnie. - Och, rzeczywiście - powiedziałem niby to zafascynowany, wciągając mocniej jego zapach. Okej, mogłem się tym nacieszyć kilka sekund. - Spójrz, już wiem jak cię udobruchać! - zaśmiałem się, otwierając pudełeczko. - Częstuj się.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  34. Cały plan legł w gruzach. Czyli nie mogłem ożenić się ze wszystkimi słodyczami na świecie? To było niesprawiedliwe. Cholernie niesprawiedliwe.
    Po chwili Baekhyun pstryknął mnie w czółko. Zmroziłem go spojrzeniem.
    - Życie ci niemiłe? - spytałem, mrużąc oczy. Jednak ten nie przejął się i jakby nigdy nic zaczął mnie obwąchiwać. - Co.Ty.Robisz? - Skrzywiłem się delikatnie. - Podobno jeszcze smakuję wanilią. Chcesz spróbować? - walnąłem ni z tego ni z owego dawką sarkazmu, wskazując palcem na swoje usta.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  35. - Dobra, już nic nie robię - mrugnąłem smutno, kiedy ten zmroził mnie wzrokiem, gdy pstryknąłem go w czoło, jak i również nie spodobało mu się to, że go wącham. W sumie nic nie mogłem zrobić. Chciałem jakoś załagodzić naszą znajomość, ale chłopak mi na to nie pozwalał. W takim razie, po co on jeszcze ze mną siedzi? Znowu zachciało mi się płakać. Nie lubiłem, gdy ktoś mimo moich starań, zachowywał się tak jak Luhan.
    Użył sarkazmu, kiedy spytał, czy chcę spróbować jego ust. Czyli nie chciał, bym to zrobił. Dlatego po prostu przejechałem palcem po jego dolnej wardze, a następnie polizałem swój palec. - Nie czuję - mrugnąłem obojętnie, odwracając łeb i gapiąc się na jezioro.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  36. Chłopak ni z tego ni z owego przejechał palcem po mojej dolnej wardze, a potem polizał go. Wzdrygnąłem się na ten widok, patrząc na to skrzywiony, a następnie zacząłem go obrzucać piorunowym spojrzeniem. Wpierw spalę jego, potem dom.
    - Nigdy.więcej.tego.nie.rób - wysyczałem, wstając z chłodnego gruntu. - Oby płaszcz nie miał ani jednej plamki. W przeciwnym razie się z tobą rozliczę - fuknąłem niczym rozwścieczona kotka w okresie rui. Byłem podminowany. Wypuściłem ze świstem powietrze przez usta i jakby nigdy nic obróciłem się na pięcie, opuszczając Baekhyuna.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  37. (chłopaki, jesteście cudni <3)
    Jako, że było już ciemno, za pomocą zaklęcia Lumos rozświetliłem drugi koniec swojej różdżki, dzięki czemu widziałem lepiej drogę do jeziora, przy którym umówiłem się wraz z uczennicą Gryffindoru, Jin-Ah. Na zewnątrz wiał dość chłodny wiatr, dlatego ubrałem się ciepło i miałem nadzieję, że dziewczyna też to zrobi, choć mogłem jej o tym przypomnieć. No cóż, w razie co miałem ze sobą także kocyk, którym będzie można się okryć, ale póki co rozłożyłem go na trawie by móc na nim usiąść. Dodatkowo przyniosłem ze sobą paczkę ciastek, ale z ich otwarciem czekałem na dziewczynę. Westchnąłem cicho, rozglądając się nerwowo. Powinna być za jakieś pięć minut.

    OdpowiedzUsuń
  38. Spojrzała na zegarek i ubrała na siebie coś cieplejszego, w końcu nie znosiła zimna. Przed wyjściem wzięła ze sobą paczkę żelków, wsuwając ją do kieszeni płaszcza i skierowała się ciemną drogą do umówionego miejsca. Od razu zauważyła jasne światło różdżki chłopaka, dlaczego sama o tym nie pomyślała? Zaśmiała się tylko do siebie i podbiegła do niego, od razu się skłaniając
    - Witaj, przepraszam, jeśli długo czekałeś.- Zaczesała włosy do tyłu i spojrzała na niego, jak i na miejsce jakie przygotował. - Tak tu pięknie! Naprawdę mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  39. - Nic się nie stało - machnąłem ręką, wysyłając w jej stronę przyjazny uśmiech, a następnie poklepałem miejsce obok siebie by dziewczyna mogła usiąść. Słysząc jej stwierdzenie, spojrzałem w kierunku jeziora, które teraz mieniło się od światła, jakie dawało księżyc oraz gwiazdy. - No, też lubię to miejsce - przyznałem, kiwając przy tym głową na potwierdzenie naszych słów - To jak ci minął dzionek? - odwróciłem głowę w jej stronę, w międzyczasie rękami obejmując swoje skulone nogi.

    OdpowiedzUsuń
  40. Odwzajemniła ciepło uśmiech, chwilę jeszcze się rozglądając. Podeszła bliżej jeziora, jednak nie aż tak by dotknąć nogami wody i schyliła się zamaczając w nim końce swoich palców. Zadrżała jednak i szybko odwróciła się, zmierzając do miejsca w którym znajdował się chłopak. Usiadła obok i schowała zmarzniętą rękę do kieszeni, krzyżując ze sobą obydwie nogi.
    - Bardzo leniwie, prawie cały dzień leniuchowałam. Chyba nie mam czym się chwalić. A jak z Tobą? Robiłeś coś produktywnego?

    OdpowiedzUsuń
  41. Kiedy dziewczyna tak zbliżyła się do wody i nachyliła, miał ochotę podejść do niej i ją nieco postraszyć, ale zanim urzeczywistnił swoje plany, Jinah zdążyła wrócić. - A jaaaaa.... - zaczął, przeciągając ostatnią samogłoskę i machał wesoło głową - Trochę siedziałem w bibliotece i czytałem o zwierzątkach, trochę się uczyłem na zajęcia.... ale nie wiem czy można to nazwać produktywnym zajęciem. Czemu stamtąd uciekłaś? Zobaczyłaś coś? Ponoć coś tam żyje.

    OdpowiedzUsuń
  42. Zwróciła się do Sungjonga, kiedy zaczął mówić, w tym samym czasie wysuwając paczkę żelków z kieszeni, zachęcająco bliżej niego. - Masz ochotę? - Uśmiechnęła się tym razem delikatnie, przytakując głową na jego słowa. - Też chyba będę musiała wybrać się niedługo do biblioteki. Lubisz zwierzęta? - Spojrzała znów krótko na chłopaka, dotykając zimnymi palcami wierzchu jego dłoni. - Woda jest strasznie lodowata, nie znoszę tego.

    OdpowiedzUsuń
  43. Na widok żelek, przytaknąłem ochoczo, bo tego akurat bym nie był w stanie nigdy odmówić. Wziąłem dwa do buzi i wydałem z siebie zadowolony pomruk. Słodkie, ale zarazem lekko kwaśne, takie jakie uwielbiałem. Po tym jak przeżułem, zacząłem odpowiadać na jej pytania - Uwielbiam. Planowałem być weterynarzem, ale póki co jestem w Hogwarcie. Może jak go skończę to coś z tym zrobię, jak nie będę zajmował się zwykłymi, to może tymi magicznymi. To chyba nawet bardziej by mnie kręciło - potwierdziłem swoje słowa kolejnym skinieniem głowy, marszcząc przy tym lekko nosek, a na jej stwierdzenie odpowiedziałem cichym śmiechem - wy Gryfoni macie fajnie, na górze sobie mieszkacie. Ja się do zimna powoli zaczynam przyzwyczajać, już drugi rok w podziemiach. - przyznałem, a moja dłoń sama powędrowała w stronę paczuszki by wziąć kolejnego żelka.

    OdpowiedzUsuń
  44. Sama sięgnęła po kilka żelków, wsuwając je sobie prędko między wargi. Pogryzła je i wydała z ust miły odgłos, wyrażający jej usatysfakcjonowanie. Uwielbiała słodycze w każdej formie, jednak nie mogła zbyt często ich jeść, w końcu musiała dbać o swój wygląd. Położyła paczuszkę między nimi na kocu, by było im wygodniej i wsunęła powtórnie ręce do kieszeni, czując znów to miłe ciepło. - To bardzo ambitne plany, można nawet powiedzieć, że szlachetne. Jeśli stanie się coś mojemu króliczkowi, zachoruje, lub wyczuję, że coś z nim nie tak, to mogę się do Ciebie zgłosić? - Zerknęła na niego pytająco, jednak słysząc słowo 'zimno' lekko się skrzywiła i złączyła podkurczone chwilę temu nogi, opierając na nich twarz. - Jak tak można, przyzwyczajać się do zimna. Dla mnie to niepojęte i byłoby chyba niemożliwe. - Stwierdziła i wyjęła z kieszeni dłonie, zaczynając bawić się swoimi palcami.
    (dokończmy jutro, proszę. powoli zasypiam)

    OdpowiedzUsuń
  45. - Oczywiście. Doktor Sungjong chętnie zajmie się zwierzątkiem Nany - zasalutowałem z dumą w głosie, po czym parsknąłem cichym śmiechem. - A cóż za króliczek? Jak się wabi? Masz go tutaj? - spytałem zaciekawiony i patrzyłem jak się kuli, pewnie było jej zimno. Automatycznie zacząłem myśleć nad zaklęciem, które trochę by nas ogrzało, ale miałem pustkę w głowie. - Wszystko jest możliwe. Chociaż fakt, zdecydowanie wolę jak jest ciepło.
    (nie ma sprawy ^^)

    OdpowiedzUsuń
  46. Wraz z Soojung usiadłyśmy przy najbliższym drzewie. Wiatr był trochę chłodny, jednak potrzebny przy takiej pogodzie, ponieważ tylko dawał lekkie uczucie chłodu. Ale mi nawet 40 stopniowe upały nie przeszkadzały, ponieważ uwielbiałam ciepło. Jak na złość urodziłam się w zimę, a konkretniej w lutym. Także nigdy nie czekałam na swoje urodziny, ponieważ wiedziałam z czym to się wiążę.
    - Jaka jest twoja ulubiona pora roku? - zapytałam.
    Mimo, iż to pytanie, którego ludzie raczej nie zadają sobie przy pierwszym poznaniu, ja lubiłam wiedzieć takie drobne szczegóły.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  47. Odetchnęłam głośno, gdy tylko usiadłyśmy pod drzewem. Uwielbiałam jak chłodny wiatr, chłodził moje ciało w taką gorączkę jak dzisiaj. Nie lubiłam upałów, wszystko się wtedy klei i dosłownie gotuje. Wzdrygnęłam się lekko na samą tą myśl. Spojrzałam na dziewczynę z zaciekawieniem, gdy zadała mi pytanie.
    -Powiem Ci szczerze, że uwielbiam zimę. Śnieg i nawet zimno mi nie przeszkadza. Nie lubię jak jest gorąco...nie wiem wtedy co mam robić, żeby tak tego nie odczuwać.-pokręciłam głową.
    -A twoja ulubiona pora roku?-oparłam głowę o pień drzewa.

    OdpowiedzUsuń
  48. Spojrzałam uważnie na dziewczynę. Wygląda na to, że lubimy zupełnie coś innego, jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało. Owszem, zimy nie lubiłam, ponieważ nie cierpiałam chłodu. Podczas gdy inni lepili bałwana i rzucali się śnieżkami, ja wolałam zostać w ciepłym domu, ponieważ nie lubiłam mieć zmarzniętych rąk i nóg. Nie wspominając o tym, że nie można nawet w pełni nacieszyć się dniem, bo momentalnie robi się ciemno.
    - Lato. Nawet największe upały na mnie nie działają. - uśmiechnęłam się i oparłam głowę o drzewo.
    - Tego wam, Gryfonom i Krukonom zazdroszczę, ciepła. Puchoni niestety mieszkają w podziemiach, a tam z natury jest bardzo zimno. Na szczęście pocieszam się kominkiem. - posłałam jej uśmiech.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  49. Ohhh lubi lato. Podziwiam osoby, które lubią lato...ja nie wytrzymuje nawet 10 minut w 25 stopniach. Mimo, że różni nas to i owo nie przeszkadza mi to i chciałabym, żeby nasza znajomość rozwijała się dalej.
    -Każdy lubi coś innego, prawda? -spojrzałam na nią kątem oka.
    -Ohhh no nie mam co narzekać, przy zimie. W nocy też lubię ciepło.-pokiwałam głową.
    -Umm a co lubisz robić w wolnym czasie.-spojrzałam na nią niepewnie. Nie wiedziałam czy powinnam o to pytać czy też nie...ale warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  50. - Jasne, każdy ma inne upodobania.
    - Hmm, lubię robić dużo rzeczy jak np. jedzenie, czytanie książek, przebywanie ze znajomymi. Ale moją największą miłością jest Qudditch i latanie na miotle. Gdy to robię, wtedy naprawdę czuję, że mogę zrobić wszystko. A ty? Jakie masz zainteresowania? - zapytałam ciekawa.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  51. Słuchałam dokładnie słów dziewczyny, przytakując tylko głową. Jest zupełnie inna niż ja.
    -Rozumiem...Ja w sumie sama nie wiem jakie mam zainteresowania. Zawsze musiałam robić wszystko jak najlepiej, więc nawet nie zastanawiałam się co tak naprawdę lubię robić.-westchnęłam ciężko.-Nie lubię przebywać w tłumie, wolę czytać książki niż gdzieś wychodzić. Owszem lubię spacery, ale w samotności, albo z kimś kogo dobrze znam. Qudditch?-spojrzałam na nią zaciekawiona.-Ja w sumie...nie wychodzi mi to najlepiej. Nie lubiłam zajęć z tego...może dlatego, że każdy dziwnie się na mnie patrzył i przez to bałam się wsiąść na miotłę..-zaśmiałam się cicho przypominając sobie tamte chwile.
    -Ale może jak trochę poćwiczę...to będzie lepiej.-spojrzałam na dziewczynę uśmiechając się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  52. Słuchałam Soojung uważnie. Zrobiło mi się trochę smutno, kiedy powiedziała, że tak naprawdę nie wie co lubi robić.
    - Musi być coś, co sprawia ci większą przyjemność. Coś, co chcesz robić. A nawet jeśli nie, to wystarczy tylko trochę się rozejrzeć. Jest tu masa ciekawych rzeczy, które można robić i jednocześnie pogłębiać swoją wiedzę na ten temat. - uśmiechnęłam się do niej szeroko.
    - A co do Qudditcha, nie przejmuj się innymi. Latanie jest bardzo przyjemne, i można się przy tym wyciszyć. No przynajmniej w moim przypadku. Jeśli chcesz, możemy sobie polatać wspólnie któregoś dnia. - zaproponowałam jej.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Ja muszę teraz iść, ale dokończymy to wieczorem dobrze? :) ]

      Victoria

      Usuń
  53. Może faktycznie powinnam się trochę rozejrzeć i poszukać jakiegoś zajęcia dla siebie...
    -Kiedyś...chodziłam na lekcje śpiewu. To była jedyna rzecz jaka mi się spodobała, którą wybrali dla mnie rodzice. Oni zawsze decydowali co mam robić...i to mi się akurat podobało.-uśmiechnęłam się lekko.
    -Teraz nie wiem czy jest coś co naprawdę lubię robić, poza czytaniem książek.-wzruszyłam lekko ramionami.
    -Umm naprawdę? Wiesz...moje umiejętności latania są naprawdę słabe...nie wiem czy to dobry pomysł.-spojrzałam na nią niepewnie.

    [Dobrze, dobrze :D]

    OdpowiedzUsuń
  54. - Naprawdę? Może powinnaś dołączyć do chóru szkolnego, jeśli w ogóle istnieje. - uśmiechnęłam się.
    - Musisz coś lubić. A jeśli lubisz książki, może powinnaś poszukać jakiegoś zajęcia związanego z nimi? Na pewno coś znajdziesz.
    Gdy temat zszedł na temat latania, od razu wyprostowałam się.
    - Nie może być tak źle. Nie martw się, zawsze możesz poprawić swoje umiejętności.
    Polubiłam Soojung i chciałam jeszcze bardziej się z nią zakolegować. Mimo, iż jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami, to nadal dobrze nam się rozmawia.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  55. -Nie wiem czy potrafiłabym cokolwiek zaśpiewać przed innymi ludźmi...wątpię.-wzruszyłam lekko ramionami.
    -Hmmm myślę, że czegoś poszukam. Mam nadzieję, że coś znajdę dla siebie.-westchnęłam.-Ciężko w takich sprawach dogodzić człowiekowi, który sam siebie nie zna.-zaśmiałam się cicho.
    -Nie widziałaś jak latam...może to i lepiej. Ale myślę, że kilka treningów pod dobrym nadzorem chociaż trochę poprawi moje umiejętności.-spojrzałam na dziewczynę kątem oka.
    Bardzo dobrze rozmawiało mi się z Victorią. Czułam, że mogę zaufać dziewczynie i w jakimś stopniu mnie rozumie.

    OdpowiedzUsuń
  56. - W takim razie zaśpiewaj coś przy mnie. Naprawdę chcę usłyszeć twój głos, ciekawi mnie to jak brzmi. - uśmiechnęłam się.
    Zawsze zazdrościłam innym talentu muzycznego. Sama lubiłam sobie czasem coś podśpiewywać pod nosem, jednak moje zdolności były na poziomie przeciętnym.
    - Daj mi znać, kiedy znajdziesz coś, co cię zainteresuje.
    - Uwierz mi, znam osoby, które nawet boją się odbić od ziemi, a u ciebie chyba nie jest tak źle, prawda? - zaśmiałam się.
    Doskonale pamiętam moje początki z lataniem. Tata uczył mnie tego od najmłodszych lat, także po przybyciu do Hogwartu byłam z tym wszystkim obeznana. Nauczycielka sama dziwiła się, skąd tyle umiem. Bardzo miło wspominam ten czas.
    Mimo, iż różniłyśmy się od siebie np. tym, że podczas gdy ja jestem wulkanem energii, który czasem nie może wysiedzieć w miejscu, ona jest typem spokojnej i cichej osoby. Bardzo dobrze czułam się jednak w jej towarzystwie, mogłam jej powiedzieć chyba o wszystkim mając pewność, że w mniejszym lub większym stopniu mnie rozumie.
    Oparłam głowę o drzewo i zaczęłam patrzeć w niebo.

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  57. -Może innym razem hmm?-odkaszlnęłam. Nie chciałam teraz przy niej śpiewać...już długo tego nie rozbiłam. Powinnam trochę poćwiczyć...nie chcę się zbłaźnić. Westchnęłam tylko i zapatrzyłam się w taflę wody.
    -Od ziemi odbić się nie boję...gorzej potem ze 'sterowaniem'. Boję się, że w kogoś przez przypadek wlecę.-spojrzałam na dziewczynę z lekkim uśmiechem.
    Pamiętam pierwszą naukę latania na miotle. O mało sama nie spadłam, w kogoś nie wleciałam lub ktoś nie wleciał we mnie. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie tamtych lekcji.
    Dziewczyna bardzo różniła się od mojego poprzedniego towarzystwa. Większość ludzi z którymi spędzałam czas, było takich samych jak ja. Cichych, spokojnych i nieraz oschłych w stosunku do innych, ale właśnie w takim towarzystwie czułam się dobrze. Victoria natomiast była wesoła, energiczna i wiecznie uśmiechnięta...moje zupełne przeciwieństwo. Mimo tego czułam się bardzo dobrze, kto wie...może zarazi mnie trochę tą pozytywną energią. Zaśmiałam się cicho pod nosem i spojrzałam w niebo, które robiło się coraz ciemniejsze.
    -Chyba powinnyśmy się już zbierać.-spojrzałam na nią kotem oka po czym wstałam i otrzepałam się z trawy.-Idziesz też, czy jeszcze zostajesz?-wyciągnęłam w jej stronę rękę, żeby pomóc jej wstać.

    OdpowiedzUsuń
  58. - Tak, też już się powoli zbieram. Miło mi się z tobą rozmawiało. - złapałam ją za rękę i dziewczyna pomogła mi wstać.
    - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spędzimy razem trochę czasu. - uśmiechnęłam się do niej.
    Na pożegnanie pomachałam jej jeszcze i ruszyłam do zamku.
    [Z/L]

    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  59. -Mnie również.-uśmiechnęłam się do dziewczyny po czym pociągnęłam w swoją stronę, żeby wstała.
    -Też mam taką nadzieję. To do zobaczenia.-pomachałam jej i również ruszyłam w stronę szkoły.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  60. - fuj, mokro. - skrzywiłem się, kiedy stanęliśmy nad jeziorem razem z Taeminem. - mam nadzieję, że nie zacznie padać. deszcz zniszczy moją idealną fryzurę. - pół żartem pół serio zacząłem trochę narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  61. Zacząłem się śmiać z marudzenia chłopaka.
    -Ahh, całkiem jak jakaś Diva. - ... - DIVA KEY! Pasuje idealnie - podskoczyłem w miejscu i zacząłem się śmiać jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  62. Przeszliśmy sie jeszcze trochę wzdłuż jeziora. Key okazał się być na prawdę miłą osobą, mimo swej marudnej natury. Kiedy zrobiło sie chłodniej Diva - bo tak zacząłem go nazywać - oczywiście zaczął marudzić,że mu zimno więc wróciliśmy do zamku, [Z/L] x2

    OdpowiedzUsuń
  63. Kiedy już znaleźliśmy się przy drzewie, zająłem obok niego miejsce na trawie, oczywiście po sprawdzeniu, czy jest tam jakiś nieproszony pająk. Będąc już spokojny, spojrzałem na Yu Kwona i spojrzałem na niego pytająco by mi odpowiedział na poprzednie pytanie.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  64. Usiadłem na ziemi i oparłem się o drzewo - Nie lubię za bardzo opowiadać o sobie i swoich przeżyciach... - odpowiedziałem lekko zmieszany. - Cieszę się, że Ci się podoba. - lekko się uśmiechnąłem. - Naprawdę sądzisz, że ktoś mógłby ją docenić? - zapytałem ciekawy odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  65. - Oczywiście, że tak. - zapewniłem, wysyłając mu szeroki uśmiech - Jesteś bardzo utalentowany - dodałem, zerkając na niego i po kilku sekundach niepewnie spytałem - kim chcesz w przyszłości zostać?
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  66. Zarumieniłem się gdy usłyszałem komplement. - Chciałbym zostać piosenkarzem, członkiem jakiegoś zespołu lub kimś gdzie będę opiekował się zwierzętami... - spojrzałem Ci w oczy uśmiechając się. - A ty? Kim chcesz zostać? - po chwili namysłu dodałem jeszcze. - Co ty na to abyśmy poszli do Hogsmeade?

    OdpowiedzUsuń
  67. - To jak chciałeś być piosenkarzem to co tu robisz? - spytałem, choć dopiero potem zdałem sobie sprawę, że mogło to zabrzmieć niegrzecznie. - Możemy iść potem, albo jutro, narazie mi się już nie chce. Dopiero tu przyszliśmy. - rozłożyłem się wygodniej na trawie i spojrzałem na niebo, które dzis było wyjątkowo bezchmurne.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  68. - Tu? Uczę się. Może i chcę być piosenkarzem, ale jeśli coś nie wypali to muszę mieć plan B. - uśmiechnąłem się szeroko i położyłem na trawie. - No to jutro do Hogsmeade. Masz racje. Dopiero przyszliśmy

    OdpowiedzUsuń
  69. - W sumie, nie pomyślałem o tym - klepnąłem się w czoło w ramach kary za swoją głupotę. - Ja chciałbym zostać weterynarzem. Albo opiekunem do dzieci, w przedszkolu czy wczesnej podstawówce. Już byłbym po drugim roku mugolskich studiów, ale ciekawość mnie tu przyprowadziła - zacząłem opowiadać by chłopak nie myślał, że jest jedynym, który się tu otworzył. - Ale tu też mi dobrze. Fajni są ludzie z twojego domu? - odwróciłem głowę w jego stronę.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  70. Z uśmiechem wysłuchałem całej historii. - Ciekawość? Ja bym nie wytrzymał w domu sam... chociaż mógłbym tworzyć w ciszy... - zastanowiłem się nad zadanym przez kolegę pytaniem. - Znam tylko Hyori... Nikogo innego jeszcze nie poznałem... A w twoim dormie? Obiło mi się o uszy, że sami najgorsi tam są, ale poznając ciebie zmieniłem co do tego myśli.

    OdpowiedzUsuń
  71. - Najgorsi może i nie są, choć w sumie to z nimi najciężej idzie mi integrowanie się - oznajmiłem, marszcząc przy tym swój nosek w ramach niezadowolenia i zaraz dodałem w żartach - ale przynajmniej są zorganizowanymi, pilnymi uczniami i przez to mam wrażenie, że tam nie pasuję.
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  72. Uśmiechnąłem się gdy chłopak zmarszczył nos - Wyglądasz... - usłyszałem końcówkę zdania. - Pasujesz tam. Idziemy do Hogsmeade? Dzisiaj ostatni dzień. - dodałem po chwili.

    OdpowiedzUsuń
  73. - Wyglądam...? - powtórzyłem, bo nie za bardzo wiedziałem o co chłopakowi chodzi, a na jego pytanie skinąłem twierdząco głową. Lubiłem chodzić do Hogsmeade, aż szkoda, że dostęp do niego był otwierany tak rzadko. - To chodźmy na słodycze - odparłem wesoło, podnosząc się z miejsca i zaraz odwróciłem się tyłem do chłopaka - nie jestem brudny?
    - Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  74. Wyglądałeś słodko... - lekko się zarumieniłem. - Jesteś czysty. - sam wstałem. - A ja? - odwróciłem się tyłem

    OdpowiedzUsuń
  75. Zaśmiałem się cicho, słysząc jego komplement, a zaraz potem zlustrowałem go wzrokiem i popchnięty jakimś dziwnym impulsem, klepnąłem go w tyłek. - Czysty! - oznajmiłem głośno, po czym zacząłem iść w stronę bramy, bo nie mieliśmy za dużo czasu. (odpisz już w hogsmeade może xD)
    [Z/L]
    - Lee Sungjong

    OdpowiedzUsuń
  76. Cały zarumieniony poszedł za chłopakiem, gdy go dogonił złapał go za rękę. - No to idziemy. - Uśmiechnąłem się lekko i ruszyliśmy do bramy.
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  77. Słońce nie pojawiło się na niebie już od bardzo dawna, ale przynajmniej przeszła ta okropna śnieżna burza, która pozostawiła po sobie grubą warstwę śniegu na szkolnych błoniach. Hojoonowi śnieg i niska temperatura nie przeszkadzały w najmniejszym stopniu, wręcz przeciwnie, zima była jego ulubioną porą roku. Spacerował po błoniach szybkim krokiem, zachwycając się widokiem Zakazanego Lasu pokrytego śnieżną otoczką. W końcu doszedł do jeziora, które już od jakiegoś czasu było zamarznięte, a na jego powierzchni uczniowie ślizgali się na łyżwach. Przez chwilę przemknęła mu myśl, że powinien wrócić do zamku po swoje, ale nagle coś przerwało mu rozmyślania. Poczuł zimno z tyłu głowy, a okulary zsunęły mu się z nosa i upadły na ziemię. Chyba znalazł się w krzyżowym ogniu jakiejś wojny na śnieżki… Sam pośpiesznie ulepił swoją i rzucił na oślep i dopiero potem zaczął szukać swoich okularów. Gdy je znalazł, wsunął na nos, obejrzał się… I pożałował, że nie zrobił tego zanim rzucił śnieżką. Trafił jakiegoś chłopaka, który stał całkiem niedaleko, więc takie zderzenie z zimną kulą śniegu nie mogło być przyjemne. Poza tym trafił w sam środek jego twarzy.
    - Przepraszam! – wykrzyczał, podbiegając do chłopaka, ale brnięcie w śniegu nie było takie łatwe. Po kilku krokach stracił równowagę i upadł tuż przed stopami poszkodowanego.

    OdpowiedzUsuń
  78. Wszędzie zimno, mokro, biało i na dodatek głupie bachory rzucają śnieżkami. A ja? Nie lubiłem zimy nigdy, zawsze byłem strasznym zmarzluchem a teraz na dodatek ubrałem się zbyt lekko. Nie chciało mi się rozpakowywać nawet przy pomocy różdżki, więc wziąłem pierwszy lepszy sweterek, słuchawki z odtwarzaczem mp3 i wyszedłem. Taa, chyba jestem jakimś pieprzonym masochistą. Aż cud, że podczas całej drogi nad jezioro nie oberwałem ani jedną śnieżką. Stanąłem sobie pod drzewem, przymykając oczy i z uśmiechem wsłuchując się w piosenkę. Moja muzyczna rozkosz nie trwała niestety zbyt długo, bo nagle poczułem jakieś zimne uderzenie na twarzy. Aish, gdybym nie miał zamkniętych oczu to bym się nie dał trafić.
    -Aish, będę mieć siniaka....-oczyściłem obolałe miejsce ze śniegu i dotknąłem delikatnie. Oczywiście chciałem zjechać winowajcę, który sam się ujawnił, ale widząc, jaki jest niezdarny tylko się uśmiechnąłem, mając inny plan w głowie.
    -Yah, niezdarny atakujący niewinne osoby okularniku! Jak zadałeś mi ból to teraz rozmasuj, bo jak mniemam, ucałować nie chcesz.- Uśmiechnąłem się zadziornie na moje własne słowa i obrzuciłem go dłuższym niż wcześniej, spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  79. Sam był tak samo poszkodowany jak chłopak. Podniósł się niezgrabnie z ziemi i szybko zaczął się otrzepywać, żeby tylko śnieg nie wpadł mu za szalik czy kołnierz. Czuł, że policzki zaczynają go piec i pewnie już zrobiły się mocno czerwone z zimna. Jeszcze raz poprawił okulary na nosie i w końcu dokładniej przyjrzał się stojącemu naprzeciwko chłopakowi. Musiał gdzieś go już widzieć, bo od razu skojarzyło mu się, że jest ze Slytherinu. A to nie wróżyło nic dobrego...
    - Przepraszam, nie chciałem... Ktoś we mnie rzucił i chciałem mu oddać... - wydukał, cały czas rozmyślając nad tym, co właśnie usłyszał... Zdecydowanie wybrał tę pierwszą opcję i szybko ściągnął przemoczoną rękawiczkę z dłoni, przysunął ją w stronę chłopaka i nagle zatrzymał zawieszoną kilka centymetrów od jego twarzy, jakby coś do niego dotarło.
    - Serio mam wymasować? Mam zimne ręce... - powiedział, marszcząc czoło i zastanawiając się, czy chłopak mówił poważnie o tym masażu...

    OdpowiedzUsuń
  80. Interesujący, nabrałem ochoty, by się z nim pobawić. Uśmiechnąłem się sam do siebie, podchodząc do niego bliżej.
    -Serio chciałeś to zrobić? Myślałem, że mnie zjedziesz, wyzwiesz od czubków, zboczeńców lub pedałów, bądź też wszystko naraz.- Zaśmiałem się cicho.
    -Albo jesteś uroczo niewinny, beztroski i pomocny albo ci się podobam- Zaczynało się robić ciekawie, musiałem przyznać, że nieźle się bawiłem. Nagle sięgnąłem dłońmi w stronę jego twarzy i podniosłem jego okulary do góry tak, że miał je na głowie,ocierając przy tym kciukiem "niechcący" o jego policzek.
    -I po co się szpecić? Tak jest o wiele lepiej.- Od razu zabrałem mu okulary, śmiejąc się cicho i chowając je przed nim, w razie gdyby chciał je odzyskać.

    OdpowiedzUsuń
  81. Od razu cofną rękę, przyciskając ją do piersi, ale nie zrobił nic więcej. Stał nieruchomo wpatrując się zaciekawionym spojrzeniem w chłopaka i wciąż analizując wszystkie słowa, które właśnie padły z jego ust. Parę razy nawet sam otworzył buzię żeby coś powiedzieć, ale w końcu rezygnował. Cisza trwała dłuższą chwilę, bo Hojoon nie odezwał się ani nie poruszył nawet po tym, jak chłopak zabrał mu okulary.
    - Yah! Dlaczego od razu zakładasz, że mi się podobasz, hm? - wypalił w końcu, splatając ręce na piersi. Przecież wcale nie o to mu chodziło... - Chciałem być miły i tyle i jakoś Ci zadośćuczynić tę śnieżkę... Ale jak chcesz to proszę. Czubek, zboczeniec, pedał, teraz lepiej? - prychnął i wysunął dłoń w znaczącym geście, oczekując, że jego nowo poznany kolega odda mu okulary.

    OdpowiedzUsuń
  82. -Czyli druga opcja wchodzi w grę. Lubię szufladkować ludzi i dopasowywać do odpowiednich kategorii.- Powiedziałem refleksyjnie, chociaż wątpiłem, by chłopak spokojnie przyjął moje słowa. Chyba zaczynałem go denerwować. Jak ja to kocham. Nagle kolejny pomysł wpadł mi do głowy, ale jak tak dalej pójdzie, to zginę tutaj, bo ten przede mną się wkurzy.
    -Powiedz mi..... jak bardzo boisz się stąpać po cienkim lodzie?- uśmiechnąłem się łobuzersko, podczas gdy chłopak zrobił minę pełną niezrozumienia, a ja w tym czasie rzuciłem jego okulary gdzieś daleko na lodowisko. Gdy chciał zerwać się do biegu by je odzyskać, przytrzymałem go.
    -Uwierz mi, że naprawdę wyglądasz lepiej bez nich. Będziesz miał większe branie, gdy ich nie będziesz nosił.- Widziałem tą furię na jego twarzy. Jestem masochistą, czemu zawsze w takich sytuacjach zamiast drżeć o swoje życie, byłem z siebie dumny, że doprowadziłem spokojnego człowieka do wściekłości?
    -Ach, przy okazji, jeśli tak bardzo nie lubisz pedałów to lepiej mnie unikaj, bo lubię facetów.- puściłem mu oczko i zaśmiałem się.

    OdpowiedzUsuń
  83. - Szufladkowanie ludzi nie świadczy o Tobie najlepiej - mruknął, faktycznie już lekko podenerwowany jego słowami. Zanim jednak zdążył napomknąć o tym, że nie lubi być "dopasowywany do odpowiednich kategorii" chłopak zrobił coś, co wkurzyło go jeszcze bardziej. Odruchowo chciał pobiec po swoje okulary, które wylądowały gdzieś na środku zmarzniętego jeziora, ale jakby jeszcze było mało, ktoś mu w tym przeszkodził.
    - No co Ty robisz?! - krzyknął, próbując się wyrwać koledze. - Nawet jeśli ładniej wyglądam bez nich to nie znaczy, że możesz je wyrzucać! I co Cię obchodzi, czy będę "mieć branie", co?! Aish... To chyba nie Twoja sprawa... - zrobił się już cały czerwony na twarzy, ale z pewnością nie było to spowodowane zimnem na dworze, tylko czystą złością. Przygryzając wargę, przeniósł wzrok na chłopaka i przez chwilę wpatrywał się w niego, jakby chciał mu zrobić jakąś okropną krzywdę. W końcu jednak westchnął, odpuszczając trochę.
    - Nie powiedziałem, że nie lubię pedałów, prawda? To Ty się dziwiłeś, że Cię tak nie nazwałem, więc proszę. Nie obchodzi mnie, kogo lubisz... Nie moja sprawa...

    OdpowiedzUsuń
  84. -Może nie tyle co szufladkuję, co próbuję zgadnąć, co siedzi na przykład w takiej Twojej słodkiej główce- zniżyłem nieco głos, by brzmieć chociaż trochę pociągająco. Postanowiłem zmienić taktykę i nieco go skołować. Sam byłem ciekaw jak daleko to zabrnie i na ile mi pozwoli.
    -Właśnie, że moja. Mnie się podobasz bardziej bez.- Schyliłem się i szepnąłem do jego ucha, zaraz dla bezpieczeństwa się odsuwając. Zaraz wyjąłem różdżkę i zaklęciem Accio przywołałem te jego nieszczęsne okulary.
    -Czy teraz niezdarna złośnica zdradzi mi swoje imię?- Podałem mu okulary, śmiejąc się cicho. Strasznie mnie bawił ten chłopczyk.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Słodkiej główce? - powtórzył z lekkim niedowierzaniem. Nie zdążył jednak nic więcej powiedzieć, bo poczuł, jak chłopak się do niego przysuwa. I znów musiała minąć chwila zanim zrozumiał sens słów, które wyszeptał mu na ucho. Albo mu się zdawało, albo zaczynało się robić nieco milej i... mniej denerwująco. Był zaskoczony tą nagłą zmianą, choć zdecydowanie bardziej speszony i pewnie gdyby nie to, że jego twarz już była czerwona z pewnością by się zarumienił.
    - Dzięki... Bardzo mi... Miło - nie wiedział, co miałby odpowiedzieć w takiej sytuacji więc jedynie wydukał te kilka słów i spuścił wzrok, zabierając mu okulary. Nie założył ich jednak na nos tylko szybko schował do kieszeni. - Hojoon... Jestem Hojoon... Nie niezdarna złośnica.

    OdpowiedzUsuń
  86. Podziałało od razu, tak słodko się speszył. Już się zaczynałem bać, że trochę przesadziłem z denerwowaniem go. Sam się sobie dziwiłem, że jestem tak śmiały i otwarty, zazwyczaj przy nowych osobach mi się to nie zdarzało. Może ta śnieżka, którą mnie trafił coś mi w mózgu poprzestawiała? I co ja w ogóle robiłem? Boże, w podrywacza mi się zachciało bawić. Co powinienem teraz zrobić? Pierwszy raz robiłem coś takiego.
    Uśmiechnąłem się, widząc jak bierze okulary, ale ich nie zakłada. Chciał mi się przypodobać?
    -Eh, i co ja teraz zrobię, ta kulka, którą we mnie trafiłeś coś mi chyba w głowie poprzestawiała, bo nie mam bladego pojęcia, co ja robię... Dodałeś do niej feromonów czy co?-Zacząłem się zastanawiać na głos, chociaż wiedziałem, że to co mówię jest kompletnie bez sensu.
    -Och, Hojoon?Um... mnie możesz nazywać Xero.- Przygryzłem niepewnie wargę, uśmiechając się nieśmiało i zaraz odwracając wzrok. Nagle jakoś przestałem zgrywać cwaniaka i uwodziciela. No tak, zapomniałem że mam rozdwojenie jaźni i dlatego tiara przydziału wahała się pomiędzy Gryffindorem i Slytherinem.

    OdpowiedzUsuń
  87. Nie wierzę, że to robię. Ale skoro jest zima, to postanowiłem, że w końcu się odważę i pójdę na tutejsze jezioro, próbując usilnie nauczyć się jeździć na łyżwach. Z moją niezdarnością nie wiem, czy będzie to możliwe. Nie urodziłem się, by robić takie rzeczy. Byłem raczej od czytania i robienia innych rzeczy. O, wiem. Utrudnianie ludziom życia. To też. Westchnąłem, poprawiając szalik reprezentujący Ravenclaw, tym samym bardziej zasłaniając malinki. Ten przeklęty Luhan ze Slytherinu dostał chcicy w dziale ksiąg zakazanych i musieliśmy uciekać przed czymś. Po tamtej sytuacji nie widziałem go i było mi to na rękę. Ten idiota mnie zawstydził, cholera! I mnie oznaczył, nie wiedziałem jak mam na to w ogóle zareagować. Podobało mi się to i to właśnie cholernie mnie denerwowało. Dobra, nie myślmy o tym! Nie przyszedłeś tutaj o nim rozmyślać jak jakaś zakochana nastolatka w okresie dojrzewania.
    Poprawiłem swoje zacne łyżwy i stanąłem jedną nóżką na lodzie, natychmiast po tym cofając nóżkę. A co, jeśli to się zawali? Co, jeśli się wywalę na kogoś? I ten ktoś mnie zabije?
    Dobra, spokojnie Baekhyun. Oddychaj. Wdech i wydech, wdech i wydech. Jest dobrze. Może nie jestem taki gruby i lód się pode mną nie załamie.
    Aish!
    Nie dam rady.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  88. Tego pięknego zimowego dnia postanowiłem ruszyć swój zacny, zgrabny, zajebisty tyłek i przejść się po błoniach. Chciałem być z dala od ludzi, od gwaru, czy też od natrętnych spojrzeń, z których można było wyczytać jedynie niechęć, lub "to on! to ten!". Aż zbierała się we mnie złość i chęć zdzielenia tego kogoś po głowie, a na deser zasunąć temu komuś z liścia. Mimo wszystko powstrzymałem się i po prostu wszystkich zignorowałem tego dnia. Chciałem sobie dzisiaj zrobić dzionek bez żadnych spięć czy kłótni. Tak, właśnie robiłem sobie jednodniowy urlop od uprzykrzania życia innym.
    Westchnąłem cicho, po czym zacząłem przyglądać się białej parze, która ulatywała z moich ust.
    Miałem zamiar pojeździć sobie na łyżwach po zamarzniętym jeziorze, a potem usadowić się pod jakimś drzewkiem. Klapnąć sobie i zamarznąć, a następnie odwiedzić skrzydło szpitalnie, gdzie nasza kochana pani Pomfrey przypomniałaby sobie o czymś takim jak wulgaryzmy. Byłem trudnym pacjentem.
    O dziwo nie byłem jedyną osobą, która wpadła na podobny pomysł spędzenia czasu. Szalik Ravenclawu i ta czupryna. Od razu go poznałem. Byun Baekhyun we własnej osobie. Niewinny, a jednak wyszczekany szczeniaczek.
    Zaszedłem go od tyłu i nachyliłem się nad jego uchem.
    - Spokojnie. To gruby lód. Nie załamię się pod tobą.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  89. Chciałem tak trochę umrzeć ze strachu i zakopać się pod ziemię. Wpadłem na tak durny pomysł. Jak miałem sam nauczyć się jeździć na łyżwach? Byłem sierotą i dodatkowo sam wpadłem na ten jakże wspaniały pomysł samodzielnej nauki. Nie sądzę, by teraz książki mi pomogły. Chyba, że mam na myśli asekurację, można na nie spokojnie upaść.
    Westchnąłem ciężko, patrząc na lód jak na swojego najgorszego wroga. Znikąd usłyszałem głos obok swojego ucha. Znałem go aż za dobrze. Przestraszony odskoczyłem i niemalże wpadłem na lód, ale zdążyłem się złapać płaszczu chłopaka.
    - Czy ty zawsze musisz mnie straszyć? - fuknąłem oburzony, patrząc na niego dziwnie. Znikąd tak przypomniałem sobie o tym, co mi zrobił i momentalnie spuściłem wzrok, rumieniąc się. - Też przyszedłeś na łyżwy czy mnie śledzisz? - spytałem lekko rozbawiony, gapiąc się na jego szalik. Bałem się, że jeśli spojrzę mu w twarz, to zawstydzę się na tyle, że nie będę mógł wykrztusić słowa i zacznę się jąkać. A to by była już kompletna porażka. Brr.. momentalnie malinki autorstwa Luhana zaczęły mnie piec.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  90. Chłopak podskoczył i niemalże wpadł na zamarznięte jezioro, jednak w ostatniej chwili złapał się mojego płaszcza. Przez krótki moment myślałem, że razem się wywrócimy, jednak mocno się zaparłem, ratując nas od upadku. On naprawdę był nieokiełznaną sierotą, a na dodatek taki strachliwy. Z tego powodu zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową.
    - Nie, to nie moja wina, że boisz się wszystkiego, a przede wszystkim mojego pociągającego i seksownego głosu - powiedziałem nadzwyczaj poważnie, starając się nie zaśmiać ironicznie. Za to Baekhyun ni z tego ni z owego zarumienił się. Takie rzeczy nigdy nie umykały mojej uwadze. - To chyba oczywiste, że cię śledzę - oznajmiłem, pochylając się w jego stronę. Nasze twarze były blisko, bardzo blisko. Przy okazji wrednie oblizałem swoje usta. - Od tego pamiętnego dnia w dziale ksiąg zakazanych nie mogę przestać o tobie myśleć - dodałem i pogładziłem Baekhyuna po policzku. Jednak długo nie wytrzymałem... Niestety zachichotałem.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  91. - Chciałbyś mieć pociągający i seksowny głos. Daleko ci jeszcze do tego. Ale poczekaj chociaż do mutacji - fuknąłem wrednie, uśmiechając się w mało normalny sposób. Dziwnie się czułem w jego obecności. Przyprawiał mnie o pewnego rodzaju dreszcze, których naprawdę nie chciałem posiadać. Chociażby przy nim. Wstrzymałem oddech, widząc jak zbliża się do mnie, oblizując przy tym usta. Pierdzielony kusiciel. Dlaczego on tak na mnie wpływał? Zarumieniłem się, patrząc na niego w szoku, a ten pogłaskał mnie po policzku. Jeszcze oznajmił, że nie może przestań o mnie myśleć.
    I czas prysnął, kiedy zachichotał. To rozwiało moje jakiekolwiek nadzieje. Znowu.
    Powinienem wiedzieć, że przy nim nie ma takiego czegoś jak 'nadzieja'. Bo on wiecznie żartuje z ludzkich uczuć i bliskości. - Znudzi ci się kiedyś to igranie ze mną? - westchnąłem zrezygnowany, postanawiając, że już nigdy nie wezmę na serio jego zagrywek. - Idź pojeździć na łyżwy, poczekam aż skończysz.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  92. - W sumie to nie chciałbym. To by nie pasowało do mojej pięknej twarzy - oznajmiłem, pokazując dłonią moje oblicze. Baekhyun starał się mnie urazić, jednak z niepowodzeniem. Jego plan nie wypalił. Och, jakże mi przykro się zrobiło. Tak bardzo, że aż wcale.
    - Póki co to świetna zabawa, więc sądzę, że jeszcze przez jakiś czas to pociągnę - powiedziałem, na nowo się do niego zbliżając, po czym wrednie chuchnąłem w jego usta. - Po co masz czekać? Pojeździj ze mną - dodałem, a następnie jakby nigdy nic zacząłem ubierać łyżwy. Chłopak milczał. - Nie martw się. Nie zrobię dziury w lodzie i nie utopię cię. Nie dzisiaj - zaśmiałem się, wjeżdżając na jezioro. - Na co czekasz?

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  93. - Niezwykle skromny jesteś - zaśmiałem się, po chwili wywracając oczami. Co ja miałem z nim zrobić? Chłopak się mnie uczepił jak rzep psiego ogona i non stop coś robił. Albo to udawał, że mnie pocałuje, ale tego nie robił, albo jeszcze jakieś inne rzeczy. To było cholernie męczące. Nie lubiłem, gdy ktoś się mną bawił. Wolałem prawdę prosto w twarz. Albo jesteś mną zainteresowany albo nie. - Kto tutaj się świetnie bawi - mrugnąłem, unosząc brwi. Mimo iż moje serce zaczęło bić szybciej, kiedy zbliżył się do mnie i chuchnął w moje usta, to prócz tego nie zareagowałem. Po prostu spojrzałem na niego jak gdyby nigdy nic. I tak wiedziałem, że mnie nie pocałuję, więc bliskość traciła na ważności, skoro i tak się z niej nie korzysta.
    I musiał spytać o łyżwy. Zagryzłem nerwowo wargę. Miałem mówić o swoim problemie? Okej, będziemy to traktować jak nic takiego. Zwykły problem.
    Podczas moich rozmyśleń Luhan zdążył założyć łyżwy i wylądować na jeziorze. - Nie umiem jeździć. Dlatego chcę poczekać aż skończysz i sobie pójdziesz, bym mógł się nauczyć bez wrednych komentarzy i chichotów w tle.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  94. Stałem na lodzie, czekając aż księżniczka raczy się ruszyć i trochę ze mną pojeździć, skoro przypadkiem już na siebie wpadliśmy. A przyznam, że tego typu zabawa w JEGO towarzystwie mogła wypaść ciekawie. W sumie to lubiłem jego obecność. Działał na mnie jak magnes. Na dodatek czułem się przy nim luźno.
    - Zdążyłem się domyślić po tym jak żeś się gapił na lód, jakby był twoim wrogiem numer jeden - oznajmiłem, po czym zacząłem jechać tyłem, uśmiechając się do chłopaka wrednie. - Sądzisz, że sam będziesz w stanie się nauczyć? - spytałem, opierając się dłońmi o swoje biodra. - Śmiem wątpić - prychnąłem, a następnie podjechałem do niego i bez ceregieli złapałem za łapy i wciągnąłem na lód.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  95. Westchnąłem ciężko, szukając sobie jakiegoś komfortowego miejsca, w którym mógłbym usiąść i przeczekać jazdy Luhana. Nie chciałem, by chłopak się ze mnie śmiał. To by było dla mnie już za wiele. Nie lubiłem takiego czegoś. Jeszcze i tak ledwo znosiłem to, że się mną tak bawi. Aish, dlaczego nie potrafiłem zerwać z nim kontaktu?
    - Po prostu poczekam - westchnąłem zrezygnowany, widząc jak chwali się, że umie jeździć, jeżdżąc sobie tyłem. - Hmm? Spróbować zawsze można. Mój przyjaciel jest zbyt zajęty swoją dziewczyną, by wybrać się ze mną na łyżwy - odparłem, wzruszając ramionami. - Fajnie, że we mnie wierzysz - prychnąłem, znikąd piszcząc, gdy ten złapał mnie za rączki i wciągnął na lód. Spanikowałem, czując pod sobą śliską i niepewną powierzchnię. Zacząłem się ślizgać, szybko łapiąc się kurczowo Luhana.
    - Nie odsuwaj się dalej, nie chcę tak umrzeć - jęknąłem zrezygnowany, uwieszając ramiona na jego szyi i uporczywie wpatrywałem się w nasze łyżwy. Chłopak miał teraz pewnie niezłą zabawę. Poprawiłem swój szalik, czując jak wstyd zaczyna coraz bardziej mnie dosięgać.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  96. - Wiem, że fajnie, też mnie to cieszy - powiedziałem, gdy byliśmy już z daleka od bezpiecznej ziemi. Baekhyun zaczął panikować i ślizgać się na wszystkie strony. Momentalnie złapał się mnie kurczowo, jakby bojąc się, że zaraz spadnie w przepaść. Patrzyłam na niego rozbawiony.
    - Czyli... jeśli się odsunę, to umrzesz? - spytałem retorycznie, podsumowując jego słowa.
    Chłopak uwiesił swoje ramiona na mojej szyi, zaś ja uniosłem brwi ku górze. - Ty się właśnie do mnie kleisz - zauważyłem, łapiąc przy okazji jego szalik. Byłem czegoś ciekaw. I to aż za bardzo. Postanowiłem się nie cackać, więc po prostu zsunąłem z niego szal.
    - Nadal je masz - powiedziałem, widząc zrobione przeze mnie malinki. - Powinienem poprawić?

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  97. - Mogę powiedzieć, że jesteś idiotą? - spytałem rozbawiony, mając wielką ochotę go trochę powyzywać. Westchnąłem ciężko, widząc jego rozbawione spojrzenie. - Tak umrę, dlatego jak się odsuniesz, to cię zabiję do cholery - fuknąłem, jeszcze bardziej się do niego przysuwając, by rzeczywiście nie wpadł na pomysł zostawienia mnie na pastwę losu. - Nauczy mnie jeździć - powiedziałem w końcu.
    Prychnąłem, patrząc na niego. Co miałem odpowiedzieć na to? Kleję, bo muszę? To samo było w bibliotece? - Tak, kleję, co z tego i... yah! - zacząłem ładnie, ale znikąd oburzyłem się, gdy ten po prostu zsunął ze mnie szal. - Ej no, będzie mi zimno.
    No ale tutaj to mnie zaskoczył. Nie wiedziałem do końca, co mam mówić. Zarumieniłem się. Kurna. - B-Bo te cholerstwa nie chcą z-zejść.. Uch, chcesz mnie maltretować na środku jeziora? Chyba nie po to to jest.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  98. - Nie możesz - odparłem nadzwyczaj poważnie, uśmiechając się łobuzersko, gdy ten łapał się mnie mocno, bo jego nogi rozjeżdżały się na wszystkie strony. Baekhyun był uroczym stworzeniem. To mogłem przyznać bez zająknięcia. Kogoś takiego po prostu chciało się mieć blisko siebie. Jakoś takoś to działało. - To trochę nielogiczne, bo skoro się odsunę, to ty umrzesz, więc jak potem mnie zabijesz? - spytałem, posyłając mu zaciekawione spojrzenie. Tak, był uroczy i słodki, a na dodatek po chwili się zarumienił. - W sumie... to na moją korzyść. Nie masz jak uciec. Chyba, że chcesz zaliczyć glebę - oznajmiłem, obejmując go w pasie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  99. - Właśnie dałem sobie pozwolenie. Mogę~? - spytałem, uśmiechając się do niego słodko i robiąc minę porzuconego szczeniaczka, który właśnie znalazł kogoś, kto mógłby przyjąć go pod swój dach. Mimo iż Luhan był wredny i bawił się moim kosztem, to w gruncie rzeczy go lubiłem. Jeszcze mnie nie zabił i nie wyzwał od szlam i osób, które nie powinny żyć. Chociaż taki plus. Uderzyłem go lekko w ramię. - Ale zdążę cię zabić, zanim umrę, to już bardziej logiczne - zaśmiałem się, wystawiając język w jego stronę. Ale nie sądziłem, że dobrze zrobiłem. Nie wiem, co temu chłopakowi przyszłoby do głowy. Był nieprzewidywalny i działał chyba kompletnie spontanicznie.
    - Mam jak uciec, najwyżej będę czołgać się po lodzie - prychnąłem, nie chcąc, by był taki pewny, że nie mam gdzie uciec. Złapałem jego rękę, którą oplótł mnie w pasie, by się przypadkiem nie wywalić. Zagryzłem wargę. Chciałem o coś spytać, albo chociaż ogarnąć plany Luhana względem nadchodzącego przyjęcia.
    - Słuchaj, idziesz na bal bożonarodzeniowy?

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  100. - Skoro sam dałeś sobie pozwolenie, to po co pytasz? Nie możesz - odpowiedziałem, mrużąc delikatnie oczy, gdy ten uśmiechnął się do mnie słodko, a zaraz po tym zrobił minę porzuconego szczeniaka. O nie, nie ma mowy. Nie będzie się tak ze mną bawił. Miałem cholerną słabość do wszystkiego co słodkie, więc czym prędzej obróciłem głowę, aby na niego nie patrzeć. - Uda ci się mnie zabić na lodzie? A co jak odjadę za daleko? - Uniosłem delikatnie lewy kącik ust.
    - Och, rozumiem - odpowiedziałem i złożyłem usteczka w dzióbek, a zaraz po tym puściłem Baekhyuna na krótki moment i podjechałem do niego od tyłu. Znów go objąłem, a następnie zacząłem pchać, sprawiając tym samym, że nieumiejętnie zaczął się poruszać na lodzie.
    - Bal bożonarodzeniowy? - powtórzyłem. - Nie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  101. Jestem kulturalny. I mogę. Idiota - zaśmiałem się znowu, po czym zmrużyłem oczy, gdy ten odwrócił ode mnie wzrok, a raczej głowę. - Yaaaaaaaaaaaah - jęknąłem, jakoś podtrzymując się jego osoby, by być znowu przez jego twarzą. Oj nie nie, nie ma takich okej. Ja tak nie lubiłem. Tylko ja podczas rozmowy mogłem tak chamsko się odwracać. To jedyna chamska rzecz jaką mogłem robić. No nie jedyna, ale ciii.- Nie, masz nie odjeżdżać - fuknąłem, bardziej kurczowo się go trzymając. - Zgniotę cię.
    Jezu, co on robi?! Lekko spanikowałem, kiedy mnie puścił i zostawił na pastwę losu. No kurna. Ale znikąd uspokoiłem się, kiedy poczułem jak obejmuje mnie w pasie od tyłu i pcha, bym ruszył do przodu. Niezdarnie, ale zacząłem poruszać się po lodzie, starając się jakoś jeździć. Mając asekurację nie martwiłem się aż tak bardzo, wiedząc, że bezpieczne ramiona mnie pilnują. Zaraz, czy ja właśnie powiedziałem, że jego ramiona są bezpieczne? Boże, serio, dajcie mi umrzeć.
    - Mogłem się tego spodziewać - zaśmiałem się lekko, choć w środku było mi cholernie przykro. To nie tak, że chciałem go zaprosić.. dobra, może chciałem. Ostatnia rozmowa z Kyungsoo przy kominku mnie do tego zmotywowała. Ale Luhan i tak nie idzie. Westchnąłem ciężko. A ze mną tym bardziej by nie poszedł.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  102. - Tak, bardzo kulturalny. Przede wszystkim wtedy, gdy nazywasz mnie idiotą... - podsumowałem krótko, przy czym przewróciłem teatralnie oczami. Niech ma tą swoją satysfakcje, że jednak jest kulturalną osóbką.
    Po chwili Baekhyun jęknął głośno, przy okazji drażniąc tym moje bębenki. Słodko drażniąc... Co za denerwujący typ.
    - Och, aż tak bardzo chcesz mnie mieć przy sobie? - Uśmieszek nadal chamsko gościł na mojej twarzy, nawet wtedy, gdy prychnąłem. Zgniecie mnie? Był zabawny. - Tym swoim wątłym, zniewieściałym ciałkiem? - spytałem, tykając go w ramię. Zero mięśni.
    Wypuściłem go z moich objęć i po prostu złapałem jego rąsie. Zaczął się chwiać, na co fuknąłem cicho, nadal go podtrzymując. Znów zacząłem go pchać do przodu.
    - Czemu pytasz? - spytałem i nachyliłem się nad jego uchem. - Chcesz mnie zaprosić? - powiedziałem kuszącym głosem i delikatnie przygryzłem jego uszko.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  103. - Ale to jest kulturalne. Przecież nie kłamię - powiedziałem, prychając lekko pod nosem. Kłamałem? Nie. Był kuszącym mnie, skończonym, wrednym, kochającym słodycze idiotą. Głupek. Pierdzielony jeleń. Pewnie więcej epitetów miałbym dla niego, ale nie chciałem zaprzątywać sobie tym głowy. Zacząłbym rozmyślać i.. nie chcę wiedzieć nawet, z czego zdałbym sobie sprawę.
    - Po prostu nie chcę umrzeć, nie myśl sobie - prychnąłem, wzdychając i jedną ręką jakoś wiążąc sobie szalik na szyi. Było mi zimno, a nie chciałem się przeziębić. - Nie jest wątłe, nie znasz się - jęknąłem zrezygnowany.
    Znowu spanikowałem, kiedy złapał moją dłoń i się ode mnie odsunął. Zacząłem się chwiać, a nogi zaczęły się plątać. Kurna, zaraz upadnę. Na szczęście Luhan znowu pojawił się za mną i począł mnie pchać.
    Że też musiałem zadrżeć, kiedy usłyszałem jego głos przy uchu. Nie wiem czemu to tak na mnie wpływało, ale było wkurzające. A kiedy przygryzł moje ucho, to spaliłem rumieńca, jęcząc cichutko. - Skoro i tak nie chcesz iść, to jak mam cię zaprosić - prychnąłem, tracąc coraz bardziej równowagę. Dekoncentrował mnie. Musiałem zmienić temat. Odwróciłem się jakoś w jego stronę i czerwony spuściłem głowę, bo jego twarz była zdecydowanie ZBYT blisko. - Pokaż mi jak ruszać nogami dokładniej.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  104. - Uważasz, że jestem idiotą? - spytałem, marszcząc zabawnie brwi. Nie byłem idiotą, tylko inteligentną pięknością. Baekhyun się nie znał. Dla niego i tak pozostałbym idiotą. Ból.
    Ponownie pociągnąłem za jego szal, odsłaniając szyję, w którą następnie delikatnie dmuchnąłem. Uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany, gdy zadrżał, ale jednak czegoś mi jeszcze brakowało. Mimo wszystko, gdy zobaczyłem po raz kolejny malinki, to automatycznie dowiedziałem się co jeszcze musiałem zrobić. Oblizałem usta i dorwałem się do jego szyi, poprawiając kilka znikających już malinek. - Tak lepiej - oznajmiłem, odrywając się od niego.
    - Nie sądziłem, że na serio chcesz mnie zaprosić... - zacząłem, a po chwili, nadal za nim stojąc, zarzuciłem ramiona na jego szyję. - Spróbuuuuj, przekonaj mnie, może się zgodzę - dodałem , a chłopak odwrócił się do mnie przodem i czerwony spuścił głowę. - Póki co suń nogami po powierzchni. To jest na wyczucie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  105. - Nie uważam, stwierdzam fakty. Ale lubię ciebie jako idiotę - powiedziałem pewnie, po chwili dodając coś miłego, by tym samym go tym pocieszyć. Bo tak, czułem do niego w pewien sposób sympatię. I to mnie bolało. Jak ja mogłem lubić kogoś takiego? O jezuski.
    - Luhan, co ty wyprawiasz, przeziębię się! - uniosłem się na niego, kiedy ten znowu odsłonił moją szyję i dmuchnął w nią. - Zimno mi - jęknąłem, wzdychając po chwili. Wiedziałem, że chłopak i tak będzie miał to gdzieś. Zrobi to, co będzie chciał. Jak już jego móżdżek sobie coś postanowił, to to zrobi i tyle. Idiota.
    Z moim ust wydobył się głośny, zdecydowanie zbyt głośny jęk, kiedy ten dorwał się do mojej delikatnej skory na szyjce. - Jezu, co tobie? - powiedziałem zawstydzony, łapiąc się za lekko mokrą skórę, którą potraktował malinkami. Znowu. - Dlaczego nie dasz im po prostu zniknąć? I jeszcze atakujesz mnie na mrozie? Już naprawdę wolałbym, żebyś maltretował mnie w szkole - powiedziałem, przy ostatnim zdaniu zapominając ugryźć się w język. Zagryzłem nerwowo swoją wargę. Zaraz umrę ze wstydu. Co ja mogłem zrobić? Najpierw mówiłem, potem nad tym myślałem. Jedna z moich wielu, oj wielu wad.
    - Też jestem zdziwiony - westchnąłem, patrząc na niego dziwnie, gdy ten zarzucił mi ramiona na szyję. - I tak się nie zgodzisz - mrugnąłem, postanawiając, że zaraz spróbuję go zaprosić. No cóż, jak się nie uda, to jest świadomość, że próbowałem. - Tak? - spytałem, poczynając suwać nogami po powierzchni. Nie szło mi tak źle. Lekko zaczynałem pchać Luhana, trzymając się go i jeżdżąc niepewnie. Zarzuciłem ramiona na jego szyję i wydąłem dolną wargę, kładąc brodę na jego klatce piersiowej i patrząc na niego szczeniacko z dołu. - Pójdziesz ze mną na tegoroczny bal bożonarodzeniowy? - spytałem słodziutko, po chwili uśmiechając się szeroko i znikąd gryząc go lekko w szyję. - Jak się nie zgodzisz, to ugryzę cię jeszcze raz.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  106. - Też cię lubię... - powiedziałem, uśmiechając się idiotycznie, po czym uniosłem dłoń i pstryknąłem Baekhyuna w czółko. Momentalnie się za nie złapał, a gdy zaczął tracić równowagę, to powrócił do trzymania się mnie. - ... jako idiotę - dokończyłem. Jak ja mogłem lubić kogoś takiego? Miał zupełnie inny charakter, oprócz tego, że miewał również cięte riposty i rąbek wrednej osobowości.
    - Co mnie? Lubię słuchać twoich jęków - powiedziałem i przejechałem palcem po jego ustach. Znowu się zachwiał. Nawet jedną ręką nie mogłem go puścić, bo już groził mu upadek, więc ponownie go objąłem. - Nie chcę by zniknęły. Musisz być jakoś oznaczony skoro jesteś mój - oznajmiłem, po czy się zaśmiałem. - Dobrze, w szkole też będę cię maltretować. I to o wiele, wiele gorzej. - Wystawiłem wrednie język.
    Baekhyun zarzucił ramiona na moją szyję i położył brodę na mojej klatce piersiowej, patrząc na mnie z dołu. Ja zaś posyłałem mu wyczekujące spojrzenie.
    - Wampir - fuknąłem, gdy ten mnie ugryzł. - Dobra, przekonałeś mnie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  107. - Lubisz? - spytałem zdziwiony, patrząc na niego durnie, jakby właśnie urwał się z jakiejś bajki czy planety. - Ach. Jestem idiotą, więc lubisz mnie? Huh, dobrała się dwójka idiotów - fuknąłem oburzony, łapiąc się za czoło, kiedy ten mnie w nie pstryknął. Aish! Niech mnie nawet nie denerwuje. Zacząłem żałować, że złapałem swoje czoło, bo zaraz straciłem równowagę, ale zdążyłem się go złapać. I wpadłem na durny pomysł. - Teraz pocałuj to miejsce, boli mnie - jęknąłem, tak naprawdę nie wiedząc, czemu o to poprosiłem. Jezusie. Chciałem po prostu poczuć jego usta!
    Zarumieniłem się, kiedy powiedział, że lubi słuchać moich jęków. Przejechał palcem po moim wargach, a ja je oblizałem odruchowo. Ech. Durny kusiciel! Dobrze, że chociaż ciągle musiał mnie trzymać i nie mógł pozwalać sobie na zbyt wiele.
    Zakrztusiłem się powietrzem, patrząc na niego w szoku. - Kiedy to padły ustalenia o mojej przynależności do ciebie? Nic mi nie mówiłeś - fuknąłem, znowu suwając nogami po powierzchni. Byłem cholernie czerwony i zawstydzony. - Uuu, jak?
    - Nie wampir. Ty mnie oznaczyłeś, to ja nie mogłem? Masz teraz odcisk moich zębów na skórze - wystawiłem język w jego stronę. - Serio?! - uniosłem się szczęśliwy. Nie sądziłem, że pójdzie tak łatwo. O jezuski. To sen? Ja nie wierzę. Ktoś zaakceptował moje zaproszenie. Rzuciłem mu się na szyję. - A teraz unieś mnie i obróć, żeby było romantycznie. Tylko nie łap mnie za tyłek!

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  108. - Lubię -potwierdziłem, a chłopak rzucił się na moją szyję. Zgodnie z jego życzeniem złapałem go, ALE ZA UDA i zrobiłem kółeczko. W końcu go postawiłem, po czym uniosłem brwi i posłałem mu zaskoczone spojrzenie. Nie spodziewałem się, że wyskoczy mi z czymś takim. Pokręciłem rozbawiony głową i ująłem dłońmi jego twarzyczkę, a on momentalnie złapał się mojego płaszcza. Coś mi się wydawało, że jego nauka jazdy na łyżwach trochę potrwa. Pomińmy to, że robimy zupełnie co innego. - Boli cię? - zaśmiałem się dźwięcznie i tak jak mi kazał, ucałowałem jego czółko. - Czyli to działa tak, jeśli coś cię boli, to muszę ucałować to miejsce? - podsumowałem krótko, posyłając mu łobuzerski uśmieszek. Wrednie zajechałem swoim paznokciem po jego usta. Widziałem jak czerwienieją. - Ups - wymsknęło mi się i momentalnie uczepiłem się jego ust. Na krótki moment, ale jednak. - W sumie to teraz padły.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  109. - To dobrze - zaśmiałem się radośnie, a Luhan nie narzekał. Wziął mnie na swoje ręce. Złapał mnie za uda, na co fuknąłem, ale zrobił to kółeczko, obracając mnie. Wolałem, by objął mnie w pasie, a nie tuż pod tyłkiem, no ale okej, już nie będę taki. Zrobił to i było romantycznie.
    Nie sądziłem, że chłopak zgodzi się na ten pocałunek w czoło, ale łał, złapał moją twarz w swoje dłonie. Nie czując żadnego oparcia, złapałem się jego płaszcza i spojrzałem na niego wyczekująco. - Booooooli - jęknąłem szczeniacko, śmiejąc się w duchu. Jejku, Luhan miał cudowny śmiech. Przymknąłem oczy akurat w momencie, w którym Jeleń ucałował moje czoło. Następnie zastanowiłem się nad jego słowami. Czy tak to działało? No cóż, jak zaboli mnie stopa, to będzie musiał ją pocałować. Kiwnąłem niepewnie swoją główką, patrząc na niego ciekawie. On coś knuł, widziałem to. I ten łobuzerki uśmiech.
    Ja normalnie przepowiadałem przyszłość. Znikąd tak przejechał MOCNO paznokciem po moich ustach. - Pojednało cię?! To boli! - pisnąłem, chcąc złapać się za owe miejsce, ale chłopak był szybszy, łącząc nasze usta. Szeroko otworzyłem swoje oczy, a moje serce stanęło, podobnie jak oddech. Czy.on.właśnie.mnie.pocałował? Może na krótko, ale jednak. Zamrugałem kilkakrotnie, zarumieniony gapiąc się na niego i łapiąc się za wargi. Smakował wanilią. A szlak by go. Nie spodziewałem się, że mnie pocałuje. Nieraz niby udawał, że chce to zrobić, więc przestałem w to wierzyć.
    - C-Czyli od teraz jestem twój? - szepnąłem cicho, unosząc wzrok i patrząc na niego, oczekując odpowiedzi. Wystarczył jego uśmiech i zanim się odezwał, to przerwałem mu kolejną odpowiedzią. - To wykorzystaj to - powiedziałem szybko, nie chcąc myśleć o tym, co właśnie zrobię i dorwałem się do jego ust.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  110. Baekhyun zarumienił się w kolorze dorodnego pomidora, ledwo powstrzymałem się przed wredną uwagą, ciętą wypowiedzią, czy może łobuzerskim śmiechem. Po prostu oblizałem usta, czując smak truskawki. Teraz wiedziałem jak smakował i mogłem śmiało przyznać, że chyba byłem w stanie polubić truskawki.
    Już otwierałem usta, aby mu odpowiedzieć, jednak chłopak mnie uprzedził. Po prostu chamsko mi się wtrynił. Jednak postanowiłem o tym zapomnieć, gdy Baekhyun dorwał się do moich ust. Wpierw nie zrobiłem nic, stojąc z rozszerzonymi oczętami. Słup soli. Zapewne tak wyglądałem. Nie spodziewałem się, że ten niewinny chłopak się na mnie rzuci. Prędzej spodziewałbym się, że mnie ochrzani, uderzy w ramię, czy podkuli ogon i ucieknie. Wszystko potoczyło się inaczej, a ja nie miałem zamiaru narzekać. Odwzajemniłem pocałunek, muskając delikatnie jego usta.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  111. Mogłem się spodziewać, że chłopak odwzajemni mój pocałunek. Ale mi było to kompletnie na rękę. Dziwnie czułbym się, gdyby nie odwzajemnił tej pieszczoty. I tak nie wierzyłem w to, że udało mi się na to odważyć. Albo nawet nie pomyślałem, że to zrobię. Po prostu zrobiłem to szybko, by nawet nad tym nie myśleć. Chciałem po prostu czuć smak wanilii, bo tak smakowały jego usta. Przekręciłem lekko swoją głowę w bok i wplątałem palce w jego włosy. Nie do końca wiedziałem, co mam robić. Cała moja wiedza składała się z książek, żadna praktyka. Luhan był chyba pierwszym, który mnie całował. No i któremu na to pozwoliłem. Bo zawsze byłem niedostępny. Ale potem go poznałem. I całą moją niedostępność diabli wzięli. Nawet sam mu zaproponowałem ten bal i gdyby nie ja, to by nie poszedł. Jak się nie wystroi, to mu wpierdzielę. Bałem się dłużej z nim całować, bo po prostu nie wiedziałem, co robić dalej. Musiałem się jeszcze wiele nauczyć. Oderwałem się od niego niechętnie, rumieniąc się.
    - Przepraszam, nie umiem się całować - szepnąłem, drapiąc się po głowie.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  112. Delikatnie muskałem jego usta. Mimo iż korciło mnie, by wpleść to trochę namiętności i drapieżności. Jednak po pocałunkach Baekhyuna mogłem wywnioskować, że nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji. Był niedoświadczony. Mimo wszystko rzucił się na mnie i postanowił to zrobić. Nie powstrzymałem się. Uśmiechnąłem się delikatnie podczas pocałunku, obejmując go mocniej wokół pasa. Niestety, ale nim to wszystko zaczęło się rozkręcać, to Baekhyun oderwał się ode mnie. Jeszcze trochę i wydałbym z siebie niezadowolony dźwięk.
    - Racja, nie umiesz - potwierdziłem jego słowa, kiwając główką. - Ale myślę, że będę w stanie wszystkiego cię nauczyć. - Złapałem jego szalik i jeszcze mocniej go nim obwiązałem.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  113. - Dzięki za wsparcie - stwierdziłem z ironią, kiedy potwierdził moje słowa. Moja wina, że się jeszcze nie całowałem? Nie. - Bałem się zajść dalej w tych pocałunkach, a wiem, że chciałeś - dodałem po chwili wrednie, wystawiając język w jego stronę. Luhan należał do takich osób, które lubiły chyba bardziej namiętne pocałunki. Chociaż wydawało mi się, że ma w sobie taką nutkę czułości i romantyzmu.
    - Co ty mi tutaj sugerujesz? Chcesz mnie całować bez żadnych zobowiązań, mimo iż nawet nie mam takiej umiejętności jak całowanie? - spytałem zszokowany, pozwalając, by mocniej obwiązał mnie szalikiem. Zarumieniłem się,bo ten gest był naprawdę uroczy. Uśmiechnąłem się pod nosem, zanurzając nos w materiałem. - Podoba mi się kolor twojego szalika - powiedziałem znikąd, macając go lekko. Fajny odcień zieleni.

    Byun Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  114. - Drobiazg - odparłem również ironicznie, choć w mojej krótkiej wypowiedzi było tej ironii o wiele więcej. W każdym razie powiedziałem mu samą prawdę. Beznadziejnie całował. Przy okazji zaślinił moje usta. Pokręciłem delikatnie głową i poklepałem go policzkach, widząc jak mocno są zaróżowione.
    - Nie powiedziałem, że bez żadnych zobowiązań, ale jak najbardziej chcę cię całować - odpowiedziałem i tym razem to ja wystawiłem język.
    Po chwili uniosłem brew ku górze. Mój kolejny dziwny tik, ale cii. - Kolor Slytherinu? - zaśmiałem się cicho, ściągając swój szal i obwiązałem nim szyję i głowę Baekhyuna. - Gratuluję. Stoisz na lodzie, a rączki mam przy sobie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  115. Ironia Luhana była jedną z najbardziej wkurzających mnie rzeczy. Ale nie sądziłem, że kiedykolwiek zaprzestanie jej używania. Niestety czy stety była to jakaś część jego i nie miałem zamiaru zmieniać czegoś, co było nim. Fuknąłem oburzony, kiedy poklepał mnie po policzkach. Miałem ochotę powiedzieć 'może delikatniej?', ale wiedziałem, że i tak mnie nie posłucha. Dzisiaj miał chyba jakiś wyjątkowy dzień dobroci dla zwierząt, bo spełnił już moje dwie prośby. Magia. Teraz naprawdę wierzę, że jestem w Hogwarcie.
    - To na jakie zobowiązania stawiasz? - spytałem niedowierzająco i uniosłem jedną brew, jakoś niezbyt mu wierząc. Nie licząc oczywiście części z całowaniem. Durnowaty flirciarz. Czy on ma jakąś inną pasję w życiu prócz tego? Ale chociaż idę z nim na bal. Pochwalę się Kyungsoo normalnie.
    - Niestety ma śliczny odcień zieleni - westchnąłem zrezygnowany, a ten ściągnął swój szal i mnie nim obwiązał. Wyglądałem teraz pewnie jak mumia. - Bawi cię to? - fuknąłem, ściągając szalik ze swojej głowy i szyi. Nie wiedziałem, co mam z nim zrobić. Będzie mi za ciepło z dwoma szalikami. - Nie jest ci zimno? - mrugnąłem, dając w jego stronę zielony materiał.
    - Słucham? - spytałem zdziwiony i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że no łał, potrafię stać na lodzie bez asekuracji. - Boję się ruszyć.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  116. Zamyśliłem się, udając przy tym wielkiego filozofa, zastanawiającego się nad sensem życia. Walić głupa zawsze mogłem, nieprawdaż? Wypuściłem ze świstem powietrze prosto na przysłaniającą mi widoki grzyweczkę.
    - Jesteś pewien, że chcesz wiedzieć? - spytałem, łącząc swoje dłonie za plecami, po czym nachyliłem się w jego stronę, uśmiechając się uwodzicielsko. - Z chęcią wsadziłbym ci łapy pod te twoje obcisłe spodnie i sprawdziłbym czy twoje seksowne uda nie marzną. - Oblizałem prowokacyjnie usta, a potem zagryzłem dolną wargę.
    - Bardzo, uśmiałem się po paszki - powiedziałem, będąc śmiertelnie poważanym. Baekhyun ściągnął z siebie szal, na co fuknąłem z oburzeniem. Walnąłem go po łapach i wyrwałem szalik, który po prostu na niego zarzuciłem. - Masz go nosić - wypaliłem.
    Odsunąłem się od niego na dwa metry i wyciągnąłem w jego stronę ramiona. - Czekam na ciebie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  117. Uniosłem swoje brwi w oczekiwaniu, czekając na jego jakże konstruktywną i inteligentną odpowiedź. Niestety chyba się nie doczekałem, a znowu trafiłem na uwodzącego mnie chłopaka. Zarumieniłem się tradycyjnie, patrząc na niego dziwnie. Ale pewnie żartował.
    - Może kiedyś. Na pewno nie tutaj - zaśmiałem się, próbując ukryć swoje nerwy, ale mi nie wyszło. - Czyli zobowiązujesz się wkładać mi ręce w spodnie? Ale romantycznie, no Luhan, nie spodziewałem się - pokręciłem ze zrezygnowaniem głową, po czym uśmiechnąłem się, widząc jego poważną minę. Wyglądał śmiesznie jak dla mnie. Nie wiem, znałem go już na tyle dobrze, że jakoś mnie to nie przerażało.
    Pisnąłem przestraszony, kiedy ten znikąd wyrwał mi szalik z rąk i najnormalniej w świecie zarzucił go na mnie. Zamrugałem kilkakrotnie, zagryzając wargę. Luhan odsunął się ode mnie i wyciągnął ramiona w moją stronę. Miałem do niego podjechać.
    Westchnąłem ciężko, ściągając szalik z Ravenclawu i zakładając ten ze Slytherinu. Swój granatowy trzymałem w dłoni i pomału ruszyłem w stronę chłopaka. Na początku całkiem nieźle mi szło, ale zacząłem tracić równowagę. Miałem to szczęście, że zdążyłem złapać się chłopaka. Odetchnąłem z ulgą. - Czy noszenie twojego szalika nie wygląda, jakbyśmy byli parą?

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  118. - A czemu nie tutaj? Jest cicho, kameralnie, nikogo tu nie ma, jesteśmy sami. - Tak, wszystko było na moją korzyść. Baekhyun starał się ukryć swoje nerwy, jednak z niepowodzeniem. To było urocze, a ja czułem, że niezwykły zaszczyt mnie kopnął, skoro potrafiłem wzbudzać w nim tak wiele emocji. - Między innymi, ale postanowiłem o tym wspomnieć, bo brzmi pikantnie. - Poruszyłem prowokująco brwiami i zaśmiałem się cicho. - Oczywiście, że romantycznie. W końcu jestem ukrytym romantykiem - oznajmiłem.
    W każdym razie Baekhyun cudem dojechał do mnie, niemalże się nie zabijając z pierdyliard razy. Złapał się mnie, ratując tym samym swoją dupę przed obiciem. - Wygląda - odpowiedziałem jakby nigdy nic. - No cóż, jeździsz jakbyś miał kołek w dupie, albo coś innego, ale praktyka czyni mistrza.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  119. - Ale jest zimno i jesteśmy na środku zamarzniętego jeziora. Przepraszam, ale szybko marznę - fuknąłem, patrząc na niego z oburzeniem. Jakoś nieszczególnie chciało mi się chorować, tylko po to, by chłopak ulżył sobie w czyimś dziewiczym tyłku. O nie nie. A ja tym bardziej nie chciałem lądować plecami na śniegu.
    - Chcę się dowiedzieć o wszystkich - jęknąłem ze zrezygnowaniem, uśmiechając się pod nosem. - No chyba niekoniecznie, nie licząc tego, że mnie ogrzejesz. Szkoda, że w zboczony sposób - wywróciłem tradycyjnie oczami. Zbok, no typowy pervent. Z kim ja jestem na 'lodowisku', ja nie wiem. Aish, znowu mnie irytował i śmieszył jednocześnie.
    Uniosłem brwi, widząc jak odpowiada. Jakby to nie było nic wielkiego. - Nie przejmujesz się, że wszyscy będą myśleć, że chodzisz z Byunem Baekhyunem? - czy może to ja miałem się tym przejmować? W końcu ludzie mogą zacząć się mnie bać, bo 'zdobyłem' pana niedostępnego Luhana, wrednego dla wszystkich. No jaki zaszczyt mnie kopnął. - Może mam coś w dupie, nie pomyślałeś o tym? - fuknąłem żartobliwie i wydąłem swoje usta w dzióbek, unosząc łeb.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  120. - Właśnie jest zimno. Podobno dwa nagie ciała mogą się bardzo dobrze ogrzać - walnąłem jakby nigdy nic. Normalny temat. Nie wiedziałem czemu ludzie trzymali się od nich tak daleko. O przyjemnościach trzeba rozmawiać.
    Zachichotałem niczym cnoteczka niewydymka, po czym mocniej obwiązałem szalik na jego szyi, aby nie zmarzł. Potem by się przeziębił i wina zleciałaby na biednego, niewinnego, grzecznego, kulturalnego, kochanego, miłego Luhana.
    - Aż tak bardzo chcesz wiedzieć? Nie wiem czy to odpowiednie dla takiej dziewicy - oznajmiłem, krzyżując łapy na klatce piersiowej. A tak serio, serio, w sumie byłem ciekawy, czy miał ciasną dziurkę jak zakonnica. Dobra...ciiiiii.
    - A co w tym złego? Nie chciałbyś się szczycić, że masz za chłopaka takiego przystojniaka? - spytałem. Pomińmy to, że raczej uważali mnie za takiego, który był w stanie wywlec kogoś na zewnątrz i przetrzepać dupę. Same kłamstwa. Ja tylko tryskałem jadem. - No cóż... nie sądziłem, że masz tego typu upodobania.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  121. - Nie wiem, nie próbowałem. Nie chcę lądować nagą dupą na śniegu. A jeśli jakimś cudem tak będzie, to sprawię, że twój nos będzie wyglądał jak klamka od zakrystii - fuknąłem jakże miło i sympatycznie, jak na szczeniaczka Baekhyuna przystało. Naprawdę nie lubię czuć zimna. Nie, fe.
    Uśmiechnąłem się słodziutko, pozwalając, by mocniej obwiązał mnie SWOIM szalikiem. Wow, wow, wciąż nie mogłem uwierzyć w ten cud. Tylko co miałem zrobić ze swoim szaliczkiem z Ravenclaw? Westchnąłem i jak gdyby nigdy przewiesiłem mu go przez szyję. Chyba każdy wiedział, że Luhan jest ze Slytherinu, więc ekhem.. będzie dosyć dziwna sytuacja.
    - Po prostu pooooowiedz, jestem ciekaw. Walnij tym swoim ukrytym romantyzmem, lubię go - powiedziałem błagalnie, mocniej łapiąc się jego płaszczu. Lubiłem jego bliskość, to trochę przykre, no ale, cóż poradzić.
    - Dużo jeszcze o mnie nie wiesz - odparłem, wystawiając język. - Przystojniaka? - zachichotałem, po czym podwójnie splotłem nasze łapki. Uniosłem łeb i musnąłem delikatnie jego usta. Oczywiście cały czerwony. - Może chciałbym. Ale najpierw mi jakiegoś znajdź - dodałem żartobliwie, odsuwając się od niego na wyciągnięcie ramion. Byłem ciekaw, co na to odpowie. - Czy może mówisz o sobie, Luhanie? Marzysz o chodzeniu ze mną? To też mam ci zaproponować?

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  122. - Ciekawe porównanie. Wymyśliłeś na poczekaniu, czy gdzieś usłyszałeś? - spytałem. Klamka od zakrystii? To nos w ogóle mógł tak wyglądać? Jak klamka? Do zakrystii? Nie rozumiałem, ale i tak był w stanie mnie tym urazić. Uniosłem dłoń i pogładziłem chłopaka po policzku, uśmiechając się jak do małego dziecka.
    Baekhyun przewiesił swój szalik Ravencalwu przez moją szyję. Zamrugałem zdezorientowany, jednak zaśmiałem się i poklepałem chłopaka po główce. Ludzie zaczną sobie wymyślać ciekawe historie na temat tego szalika, ale postanowiłem mieć ich zdanie w swoim zacnym tyłku.
    - Chcesz bym walnął ci czymś romantycznym? Niczym Romeo swojej Julii? - spytałem rozbawiony, zaś chłopak złapał się mojego płaszcza. Lubił się za niego łapać. Zaraz mi cały wygniecie. - Na pewno chciałbym być z tobą w bliskich stosunkach - dodałem. Niech mu będzie. Powiedziałem mu coś.
    Po chwili uniósł łeb i musnął moje usta. Zmrużyłem oczy. Czego on chciał? Przekupić? Chciał moje narządy i sprzedać je na czarnym rynku? - Hmm, jest paru przystojniaków. Nawet mnie wpadł jeden w oko. O, taki Sunggyu! Pociąga mnie jego brak oczu - powiedziałem, po czym wystawiłem wrednie język. - Spróbuuuj, może ci się uda.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  123. - A to już nie jest twoja sprawa - odparłem jak gdyby nigdy nic, lekko poruszając się na łyżwach. Coraz lepiej mi szło. Nie. Szło mi zarąbiście, oczywiście skromnie mówiąc. Jestem niezdarą, a jeszcze żyję, o zboże! To jest sen, ja to wiem. Zaraz obudzę się obok łóżka, zawinięty w kołdrę jak tortilla. Czyli jak co drugi ranek. Wydąłem swoją dolną wargę, skupiając się na pseudo czułościach Luhana. Pogłaskał mnie po policzku i poklepał po główce, o wow, brawo, idziemy dalej. Niedługo będzie mnie całować w nos.
    - Dajesz, zobaczmy na co cię stać, Romeo - zaśmiałem się żartobliwie, patrząc na niego. Pewnie wyjdzie mu żałośnie, ale nie myślmy aż tak źle. Może dobrze mu pójdzie. Kto wie. Może naczytał się i naoglądał komedii romantycznych. - Uuuuuu - powiedziałem, rumieniąc się. - Jak bliskich? - musiałem spytać, przepraszam.
    - Okej, to leć do niego - odparłem, patrząc na nasze dłonie. - Może nie będzie cię ganiał - dodałem po chwili, przekręcając głowę. - Mam ci proponować chodzenie? Już wystarczy, że odważyłem się na zaproszenie na bal. Nie ja w tej znajomości mam proponować TAKIE rzeczy - zachichotałem, trzymając go za palce.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  124. - Bardzo bliskich - wyjaśniłem, dotykając palcem jego policzka i zacząłem go co raz mocniej wciskać i wciskać i wciskać. Był czerwony, jak pomidorek, potem jak buraczek, jak dorodny, jak najbardziej zjadliwy buraczek. Zjadłbym go. Po chwili uniosłem i drugi palec, po czym zacząłem nim wiercić w drugim policzku. - Taki słodki. A potrafisz być seksowny? - spytałem zaciekawiony. - Chciałbym cię zobaczyć w opinających się, lateksowych spodniach - walnąłem tak ni z tego ni z owego. - Umiałbyś mnie wyrwać na seksowny sposób? - Kolejne pytanie.
    - Nie mogę. Pozostanę tobie wierny - zaśmiałem się, łącząc nasze łapki, po czym zacząłem jechać do tyłu, ciągnąc za sobą Baekhyuna. Jak się wywali, to ja też się wywalę, a wtedy go zabiję. - Takie? - powtórzyłem i pokręciłem głową. - Poza tym, czemu chcesz iść właśnie ze mną na bal?

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  125. - Zaczynam się bać - zaśmiałem się, wiążąc szalik na jego szyi. Jeszcze się przeziębi i kogo pozwie do sądu? Nie, pudło, nie zimę. Pana jaśnie Baekhyuna, który nie pomyślał, by zawiązać mu ten cholerny szalik. Idiota. A ten zaczął wciskać palce w moje policzki, niemalże gniotąc mi twarz. Co za człowiek. Co z nim było nie tak?
    Zaskoczył mnie swoim pytaniem. Zamrugałem kilkakrotnie, po czym ni stąd ni zowąd zrobiłem ponętną minę, patrząc na niego. - Jak mi kupisz, to może zobaczysz - powiedziałem, wzruszając ramionami. - Potrafię być seksowny, tylko daj eyeliner - zaśmiałem się, po czym zastanowiłem się jak tym wyrwaniem na seksowny sposób. Hmhm, kiedyś się tak bawiłem. Ale kiedy to było? No ale, czemu by nie spróbować. Jak mi się nie uda, to najwyżej ucieknę, na tyle już jeździć potrafię. Zbliżyłem się do niego. Baardzo się zbliżyłem. - Nie wiem.. potrafiłbym? - szepnąłem kusząco do jego ucha, delikatnie je zagryzając. - Możesz się przekonać - dodałem po chwili, biorąc jego dłonie i kierując je na swoje plecy. Następnie począłem nimi zjeżdżać, prawie sięgając mojego tyłka. Przed samym dotknięciem go, odsunąłem się. - Daj mi makijaż, to będzie lepiej - powiedziałem, patrząc na niego niewinnie. - Zresztą, co cię to interesuje?
    Jak chce, to niech się sam przekona, co ja jestem, hm? Nie będę na jeziorze robić jakiś cudów ot co.
    - Nie wierzę, że to słyszę - zaśmiałem się, pomalutku jadąc za chłopakiem. - No takie, jak propozycja chodzenia. Ja już dzisiaj coś zaproponowałem - prychnąłem oburzony. Zachowuje się, jakby nie wiedział, o co chodzi. - Nie wiem, coś mi każe.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  126. - Jestem taki przerażający? - spytałem, a ten obwiązał mnie szalikiem jakbym się wybierał na Antarktydę. Serio? Niech jeszcze zarzuci mi kilkoma płaszczami i będzie idealnie. Po chwili Baekhyun zrobił ponętną minę, a ja zacisnąłem usta w wąską linie, aby powstrzymać się od nagłego napadu śmiechu. Nie, jemu nie pasowała seksowność. Wyglądał jak niezadowolony szczeniaczek. Nadal słodki. - Eyeliner? Lubisz się malować? - spytałem, a ten zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. Dobra, właśnie ten mały kurdupel coś wykombinował. Byłem tego więcej niż pewien. Ewakuować się? Zacząć gwizdać i udawać, że nic się nie dzieje? Czy uśmiechać się jak przygłup, kiwając jak nakręcony głową? Baekhyun szepnął kusząco do mojego ucha i delikatnie je zagryzł. Złapał moje dłonie i zaczął nimi zjeżdżać po swoich plecach w dół, dół, dół. - Czy ty w chamski sposób próbujesz mnie podniecić? - spytałem, robiąc dzióbek.
    - Coś ci każe? A cóż to takiego? - Zadałem kolejne pytanie, zatrzymując się, po czym się zaparłem i złapałem mocno dłonie Baekhyuna. Następnie zacząłem się obracać. Biedny Baek. Mam nadzieję, że go nie będzie mulić.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  127. - Może troszkę - odparłem szczerze. - Na samym początku jak cię spotkałem, to myślałem, że mnie zjesz - burknąłem pod nosem, wzdychając ciężko. Może będę dla niego seksowny za jakiś czas. Tylko powinienem zacząć go unikać. Chociaż nie chciałem. Ale cholera, zależało mi na jego opinii, nie wiem sam czemu. - Czasami. Czuję się w nim pewniej. No i nie wyglądam wtedy jak gówno - zaśmiałem się. No cóż, prawdę mówiłem. W makijażu każdemu jest ładniej. Chociaż zależy jeszcze o jakim makijażu mówimy. Bo ja bym na smoky eyes się nie zgodził.
    - Nie umiem podniecać, Luhan - zresztą, jak dla kogoś wygląda podniecenie? Nikt jeszcze jakoś się na mnie nie rzucił. Miałem jedynie kilku stalkerów, ale nie podniecała ich raczej moja słodkość. Po prostu nie byłem ponętny i podniecający, no ups.
    - A sam nie wiem. Nie zadawaj mi takich trudnych pytań! - fuknąłem, zabijając go wzrokiem. Co za idiota skończony no. - Co ty robisz.. - spytałem słabo, kiedy po kilkunastu obrotach zaczęło robić mi się słabo. Zaraz ten lód nie będzie taki ładny.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  128. - Ja nie jem, ja gryzę i mam wściekliznę - odparłem, przyglądając mu się uważnie. Od samych łyżew, aż po czubek jego loczków. Zapewne moje oczy zaświeciły się jak małe gwiazdki. Uniosłem swoje łapki i zacząłem bawić się jego włoskami, okręcając je wokół swoich palców. Zdawałem sobie sprawę, że pewnie wyglądałem, jak dziecko, które znalazło sobie idealną zabawę. Jednak po chwili pociągnąłem go delikatnie. - Jakie gówno? Jakie gówno? Jesteś piękny - walnąłem prosto z mostu.
    - Umiesz, umiesz, ale nie zdajesz sobie z tego sprawy - odparłem i zakręciłem nim jeszcze kilka razy. Pech chciał, że niestety ten kurdupel nie dał rady utrzymać równowagi i zacnie we mnie wjechał. Wywróciłem się, a on na mnie. - Ty na serio jesteś sierotą - fuknąłem, leżąc na zimnym lodzie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  129. - Będę wiedzieć na przyszłość. Nigdy nie waż się mnie gryźć - fuknąłem oburzony, momentalnie zaczynając bać się o własne życie. A jeśli przez tego wielkiego gnoja zachoruję i umrę? Ejej, miałem jeszcze tyle rzeczy do roboty. Wkurzanie ludzi, wkurzanie ludzi i, uwaga, wkurzanie ludzi. To była moja pasja i chciałem ją rozwijać! O!
    Luhan teraz zachowywał się dziwnie. - Dobrze się czujesz? - szepnąłem zawstydzony, gdy ten począł bawić się moimi brązowymi lokami, wyglądając przy tym jak dziecko. Pisnąłem, czując pociągnięcie. - C-c-c-co? - zająknąłem się, patrząc na niego. - Nie czujesz się dobrze - dodałem, kładąc dłoń na jego czole. Nie ma gorączki. Dziwne, oj dziwne.
    - Zdaję i nie. Nawet się nie kłóć - fuknąłem, czując jak tracę równowagę. Coraz bardziej i bardziej i nagle bam! Ja i Luhan wylądowaliśmy na lodzie. Albo raczej ja na chłopaku.
    - Eeeeej, to ciepło serio działa. Jesteś cieplutki~ - szepnąłem, jak gdyby nigdy nic tuląc się do jego piersi. - Nie uderzyłeś się w głowę? - spytałem zaraz troskliwie, kładąc brodę na jego torsie.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  130. - Właśnie zepsułeś moje plany, moje marzenia. Od zawsze chciałem się ugryźć - powiedziałem niczym wielce poszkodowane dziecko, po czym prychnąłem z oburzeniem. Zapewne wyglądałem jak rozjuszana koteczka w okresie rui. Nie posłucham się go. Nie mam zamiaru. Zatopię w nim swoje kły. Zapewne smakował słodko.
    W każdym razie leżałem jakby nigdy nic na zimnym lodzie, a Baekhyun przygniatał mnie swoim cielskiem. Zgrabnym cielskiem, ale nadal zgniatał.
    - Cieplutki? A myślałem, że zimny - odparłem, a ten wtulił się w moją pierś. Wypuściłem ze świstem powietrze i wbiłem wzrok w niebo. Och, od jakiegoś czasu lekko prószyło. - Becky... - zacząłem ni z tego ni z owego, przy czym przeczesywałem jego włosy. - Masz fajny tyłek - dokończyłem. Czary mary i nagle moje łapska znalazły się na jego dupie.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  131. - Przykro mi. Gryźć może mnie tylko osoba, której na to pozwolę. I która najprawdopodobniej ze mną będzie - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się pod nosem. Wiedziałem, że chłopak nie zaproponuje mi nic z tych rzeczy, więc mogłem mówić takie rzeczy, ot co. Ja go już ugryzłem, ale nie mówmy o tym. Tylko się odwdzięczyłem za malinki, to bardzo dobre wytłumaczenie.
    - Nieeeeeeeeee, ciepluuuuuuutki~ - szepnąłem cichutko, po kryjomu wdychając zapach wanilii, który teraz tak przyjemnie otaczał mnie ze wszystkich stron. Zagryzłem wargę, widząc śnieg w jego włosach. Pasowało mu. - Hm? - spytałem znikąd, kiedy poważnie powiedział moje imię. W sumie moją damską wersję imienia, za którą powinien mu przywalić, ale niech mu będzie.
    Kiedy dokończył swoją wypowiedź, niemalże wybuchnąłem. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Wzdrygnąłem się i spaliłem buraka, czując JEGO ręce na MOIM tyłku. - Luhan! - pisnąłem zawstydzony, zagryzając wargę. Wyprostowałem się, biorąc jego dłonie. - Ogarnij swoje hormony! Chociaż na trochę! - zachciało mu się kurna macać mój tyłek na jeziorze, no kurr... - Nawet nic nas większego nie łączy, a ty mnie macasz.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  132. - Już nawet ustaliłeś rzeczy, które będzie mogła robić twoja sympatia? Masz całą listę? Od A do Z? - spytałem rozbawiony, chichocząc niby to niewinnie, ale jednak dawka sarkazmu wciąż w tym była. Nieważne jakbym się starał ( nie starałem się ), to nie byłem w stanie się jej pozbyć. Po prostu była, jest i zawsze będzie.
    - Nieee kłam mnie, kłamco - powiedziałem, widząc jak ten wdychał moje zapaszki. Baekhyun miał dziwne upodobania. Zapewne fetysz. Zacząłem się zastanawiać czy ma również jakieś niemoralne fetysze, ale zaraz wywaliłem to z głowy.
    Nagle Becky pisnął, a ja zaśmiałem się wrednie. Chłopak zabrał moje łapy ze swoje tyłka. - Nie lubisz moich hormonów? - Przymknąłem oczy, czując jak płatki śniegu chamsko lądowały na moich oczach. Zaraz bym wyglądał tak, jakbym się popłakał. - Nic większego? Chwilę temu rzuciłeś się na mnie - przypomniałem mu, po czym uniosłem delikatnie głowę, patrząc na chłopaka. Ni z tego ni z owego wplątałem palce w jego włosy, pociągnąłem go delikatnie, zmuszając aby nieco się uniósł. - Nie ogarnę swoich hormonów - powiedziałem dobitnie i przyciągnąłem go do pocałunku.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  133. - Wyjątkowo nie, bo to cholernie proste. Moja sympatia będzie mogła robić, co chce, bo będę miał do niej zbyt wielką słabość. Także zgodzę się na wszystko - odparłem, wystawiając język w jego stronę. Nie miałem czasu robić żadnych list od A do Z. Bo wiedziałem, że nie mają one większego znaczenia, ot co.
    - W tym momencie nie lubię. Dlaczego akurat na dworze? Nie możesz mnie zaatakować w ciepłym, miękkim miejscu? - prychnąłem, patrząc na niego z oburzeniem. Następnie starłem płatki śniegu z jego twarzy. - Ale to nie to samo, co macanie! A jeśli to coś więcej, to co? Bo na przyjaciół mi to nie wygląda - wytłumaczyłem pięknie i zgrabnie, patrząc na niego wyczekująco. On zaś uniósł się lekko, a następnie wplątał palce w moje włosy. Ostatecznie powiedział mi, że się nie ogarnie i dobrał się do moich usta. Zarumieniłem się, otwierając szeroko oczy. Ale zaraz je przymknąłem. Właściwie, to mu zimno nie jest?

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  134. - Och, cudownie brzmi, Powinienem zacząć ubiegać o tę posadę? - odparłem, odpowiadając również wystawieniem języka. To wyglądało przekomicznie.Raz ja, raz on. Jak małe kłócące się dzieci. Jeszcze brakuje znanego "powiem mamie!", czy obrazy majestatu i ryku, płaczu i bólu dupy.
    - Jakie ty masz wysokie wymagania - odpowiedziałem i lekko zmrużyłem oczy, gdy ten zaczął ścierać z mojej twarzy płatki śniegu. - Ale rzuciłeś, jak wygłodniały zwierz. Przestraszyłeś mnie. Wpierw myślałem, że się na mnie rzucisz z pazurami za urażenie twoich uczuć, czy coś w tym stylu - zaśmiałem się ironicznie i delikatnie starłem płatki śniegu, które chamsko zaczęły osadzać się na jego rzęsach.
    W każdym razie, gdy tylko dorwałem się do jego ust, to Baekhyun zarumienił się mocno, na co tylko pogłębiłem chamsko pocałunek. Byłem trochę bardziej zachłanny niż poprzednio, ale cii.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  135. - Hohohohoho, już widzę jak to robisz. Patrz, już cię tu nie ma i biegniesz do Hogwartu, by załatwić eliksir miłości - zaśmiałem się, wskazując palcem na zamek. Oczywiście ja już języka nie wystawiłem, bo postanowiłem zakończyć robienie takiego czegoś. Na zmianę wystawialiśmy do siebie języki, a ja aż miałem ochotę w końcu chłopaka za niego złapać.
    Byłem dziwny, zdaję sobie z tego sprawę.
    - Wysokie? Miękkim i ciepłym miejscem może być równie dobrze korytarz, jeśli w kąt rzucisz gruby koc - prychnąłem, wyobrażając sobie to. Czy to nie wyglądałoby jak romantyczna scena z jakiegoś filmu opowiadającego o parze bezdomnych? Pewnie tak, ale nie mówmy o tym nikomu. - Cicho tam, dałem się po prostu ponieść chwili i nie pomyślałem, a ty to podle wykorzystałeś - powiedziałem urażony, czując jak wyciera płatki śniegu z moich rzęs.
    I ten idiota pogłębił pocałunek, chociaż nawet nic nie zrobiłem prócz przymknięcia oczu. Był bardziej zachłanny niż wcześniej, jakby ostatnia pieszczota wydarzył się wieki temu. Ale jednak musiałem dać mu pole do popisu, gdyż miał palce wplątane w moje włosy i tak bardzo przyciskał mnie do siebie, że nie potrafiłem się oderwać, mimo iż jednocześnie tego chciałem i nie. Znowu oddałem się pokusie i pokazałem jak to nie umiem całować, ale cholera, jego usta były cholernie smaczne. Dlaczego ostatecznie niepewnie odwzajemniłem pocałunek.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  136. Spodziewałem się, że po moim wyskoku z łapaniem na tyłek, Baekhyun mnie odepchnie, zdzieli po łbie, czy tam zasunie z liścia. Jednak tak się nie stało. Ten mały, paskudny kurdupel tego chciał, co oczywiście musiałem wykorzystać, inaczej nie byłbym sobą. A już myślałem, że naprawdę był taki niewinny i dziewiczy. Gówno prawda. Zapragnęłam Baeka, zwłaszcza, gdy te słodkie, mięciutkie, pełne usteczka smakujące truskawką naciskały na moje. Nie pozwoliłem mu się od siebie oderwać, wręcz przycisnąłem swoje wargi jeszcze mocniej do niego, zabierając sobie kolejne pocałunki, którymi łaskawie raczył mnie obdarzyć.
    - Powiedz mi, jakim prawem odwzajemniasz pocałunki? Czyż to nie powinien być jeden z przywilejów twojej sympatii? - Ostatecznie to ja oderwałem się od niego, gdy tylko to pytanie chciało jak najszybciej wypaść z moich ust. Byłem ciekawy, aż za bardzo. Zżerało mnie to od środka. Kwas z cytryny. - Nie mów mi, że... - przerwałem, patrząc na niego wyczekująco.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  137. Chłopak całował mnie dosyć zawzięcie, ale nie przeszliśmy jeszcze do tak zwanych 'pocałunków francuskich'. W sumie nawet się z tego cieszyłem, bo najprawdopodobniej zaśliniłbym mu całe usta i brodę, zresztą, nie. Nie miałem zamiaru tego mu dawać, bo nie łączyło nas nic głębszego. Nie byłem aż tak łatwy, jeszcze nie. Nie wiem, co mi kiedyś dosypie do spożywanego przeze mnie pokarmu czy picia.
    Westchnąłem usatysfakcjonowany, dlatego kiedy się ode mnie oderwał, byłem dosyć niezadowolony. Oczywiście tego nie ukazywałem. Ale jego wypowiedź zbiła mnie z tropu. Że co? ŻE CO? ŻE.CO? Podrapałem się po głowie zakłopotany.
    - Skoro chcę się całować, to dlaczego po prostu się nie przymkniesz i nie dorwiesz się do moich warg, hm? - fuknąłem oburzony jego nagłym pytaniem, które zadał. Jakby nie mógł zareagować od razu. Chyba, że chodziło mu o to, bym odwzajemnił pocałunek. Miał teraz pretekst do tego pytania. Szlag. - Co? - szepnąłem zszokowany, gdy ten się zaciął i spojrzał na mnie wyczekująco. - Al-le że s-się w tobie z-zakochałem? - wyjąkałem zszokowany, rumieniąc się, po czym zacząłem szybko machać głową na boki, zamykając przy tym oczy i robiąc kwaśną minę, jakbym tym samym mówił 'nienienienienienie'. - Nie wiem. Nigdy nie byłem zakochany, skąd mam wiedzieć? - westchnąłem w końcu, uspokajając się. - Zresztą, nie sądzisz, że to trochę zbyt szybko? Nie znamy się długo. Musimy się jeszcze spotykać.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  138. - Czemu mam siedzieć cicho, skoro jeszcze chwilę temu mówiłeś, że twoja sympatia będzie miała te specjalne przywileje? Całowanie się na pewno również się w to wlicza - odparłem, robiąc z ust dzióbek i mrużąc oczy. Patrzyłem na niego. Chciałem cokolwiek wyczytać z mimiki jego twarzy. Jakąś niepewność. Cokolwiek. Doczekałem się. Szoku. Baekhyun wyszeptał zaszokowany krótkie "co?". - Ja tam nie wiem, ty to powinieneś wiedzieć - odparłem zaraz, a tan zarumienił się jak burak i zaczął machać głową jak opętany. Miał adhd? - Ja tam nie mam pojęcia co siedzi w twojej głowie. A może ty chcesz po prostu wykorzystać moje ciało? - spytałem zszokowany. A co jak on chce mi się dobrać do gaci? Może to zboczeniec, grający niewiniątko? Poluje na takie dziewice jak ja? - Mamy tu kilka związków po krótkich spotkaniach - powiedziałem. Plotki, plotunie, ploteczki.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  139. - Z nią mogę przeżyć swój pierwszy francuski pocałunek, a ty skoro i tak mnie już pocałowałeś i przyznam, spodobało mi się to, to czemu by tego nie powtórzyć? - wytłumaczyłem się jakże pięknie i logicznie, przekręcając główkę. Nie rozumiałem go. Myślałem, że podobało mu się to, jaki jestem chętny, a teraz narzeka. Pf, dobra, nie to nie. Ja się na siłę na nikogo rzucać nie będę ot co. - Skąd mam wiedzieć, jak wygląda miłość, Luhan? Czytanie to nie to samo, co doświadczenie tego - owszem, przyznam, że dużo czytałem na temat tego uczucia. Marzyło mi się ono od bardzo długiego okresu czasu i głupio mi było patrzeć na te wszystkie zakochane gołąbeczki na korytarzach. Ugh. Chciałem tego doświadczyć po prostu. Jakie to jest uczucie bycia w pełni szczęśliwym i mieć poczucie, że ktoś czuje do ciebie coś głębokiego. - Nawet nigdy moje nie zostało wykorzystane, to skąd mam wiedzieć jak wykorzystać twoje? - prychnąłem rozjuszony, schodząc z niego pod wpływem emocji.
    Wywróciłem oczami. Plotki szybko się rozchodzą, a ja doskonale wiedziałem o jakich parach mówił. - Ale ja wolę mieć pewność, że nie rzucam się na coś w ciemno. Będzie większe prawdopodobieństwo, że związek przetrwa długo. Lubię się zobowiązywać - odparłem, siadając dupą na lodzie. Wyprostowałem swoje nogi, a ręce oparłem o zamrożone jezioro. - Chyba, że mowa o miłości od pierwszego wejrzenia albo przyjaźni, która się przeradza.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  140. - Jesteś dziwny - podsumowałem krótko. Nie rozumiałem jego toku rozumowania i raczej nigdy nie byłbym w stanie go pojąć, więc poddałem się. Nie chciałem się już nad tym zastanawiać, zaprzątać sobie głowy. Jeszcze wyszłyby z tego dziwne przypuszczenia, teorię. Ześwirowałbym, a to wszystko przez tego kurdupla. - Myślałem, że kto jak to, ale ty będziesz coś o tym wiedział, ale chyba się pomyliłem. No cóż, pozory mylą. - oznajmiłem, chichocząc cicho. Nie sądziłem, że chłopak był w stanie czytać o takich pierdołach. Powinien sam wszystkiego doświadczyć, ale co kto lubił.
    Wstałem powoli z zimnej tafli lodu, po czym podałem dłoń Baekhyunowi i pomogłem mu się podnieść. - Ach, takie buty. W takim razie życzę powodzenia w odnalezieniu miłości swojego życia sratatata, czy jak to tam dalej powinno iść. - odpowiedziałem, a następnie wybuchnąłem śmiechem. - Miłość od pierwszego wejrzenia? Dobre, dobre. - powiedziałem i popchnąłem chłopaka w stronę brzegu. Tylko czekałem, aż się wywali. Jednak stał się cud. Nie wywinął orła. Pokręciłem głową, podjeżdżając, a następnie zacząłem ściągać łyżwy.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  141. Po prostu mam bardziej skomplikowany tok myślenia - odparłem jakbyśmy gadali o pogodzie, po czym jęknąłem, czując jak robi mi się zimno w tyłek. Jak Luhan mógł leżeć na tym lodzie kilkanaście minut? Dla mnie nawet te kilka było niewykonalne. - Skoro nie mam z kim tego przeżywać, to pozostaje mi czytanie - mrugnąłem zrezygnowany, momentalnie czując się gorzej. Czy on celowo chciał mnie zdołować takim gadaniem? Bo to cholera jasna miłe nie było, a tylko sprawiało, że chciałem zamknąć się w sypialni.
    Złapałem ciepłą dłoń chłopaka, którą mi podał, a następnie uniosłem się. - Tsa, dzięki - szepnąłem pod nosem, jakoś przestając wierzyć w jakiekolwiek jego słowo. Zapomniałem, że się mną bawił. Ach tak. Nie zdziwię się jak niedługo znowu coś wykombinuje, by pośmiać się z tego, że się nabrałem. Wzruszyłem tylko ramionami, kiedy mówił o miłości od pierwszego wejrzenia i pisnąłem gwałtownie, prawie się wywalając, kiedy mnie pchnął. Ale ha! Utrzymałem się i spokojnie usiadłem na ziemi, ściągając łyżwy. Jeleń zrobił to samo. A ja schowałem nos w materiał szalika ze Slytherinu i począłem wdychać zapach wanilii.

    Baekhyun

    OdpowiedzUsuń
  142. - Już myślałem, że zaryjesz w zaspę śniegu. A tu taka miła niespodzianka, jednak żyjesz - powiedziałem i pokręciłem głową z niezadowoleniem. Chciałem zobaczyć znów jego niezdarną stronę. On na spokojnie mógłby się przewrócić przez kawałek niewidzialnego kurzu. To by było ciekawe.
    W każdym razie schowałem łyżwy, po czym wbiłem wzrok w chłopaka, który wdychał zapachy mojego szalika. Wyglądało to co najmniej dziwnie, ale postanowiłem to przemilczeć. Albo jednak nie... - Aż tak ładnie pachnie? - spytałem, podchodząc do niego, a następnie strzepałem z jego włosów śnieg. Miał go na nich w nadmiarze. - Nie siedź za długo na zimnie - dodałem zaraz, prostując się. - No cóż... - zacząłem i spojrzałem w stronę Hogwartu. - Do zobaczenia - oznajmiłem i machnąłem dłonią, gdy odchodziłem.

    Lu Han

    OdpowiedzUsuń
  143. - Miło - mrugnąłem, mocując się ze sznurówką, która jak na złość nie chciała mnie słuchać. Jednakże w końcu poznałem jej łaskę. - Lubię wanilię - odparłem zawstydzony. Cholera, zostałem złapany na gorącym uczynku. Aish. Dobrze, że miałem twarz w tym szaliku, chociaż tym razem nie mógł zauważyć moich wielkich rumieńców. To by była już przesada. Za dużo widział.
    Fuknąłem, czując jego dłoń na swojej głowie. Strzepywał ze mnie śnieg. Och jak miło. Ale po tym tylko powiedział, bym nie siedział na zimnie, po czym.. najnormalniej w świecie sobie poszedł. Zagryzłem wargę, patrząc na jego plecy, póki nie zniknął mi z oczu. Miałem taką cichą nadzieję, że może wspólnie wrócimy do zamku i może mnie odprowadzi.
    Zaraz, Luhan i odprowadzanie? Hoh, musiało by być to święto albo musiałby być pijany.
    Westchnąłem, chuchając w swoją upierdliwą grzywkę, po czym zmieniłem buty, wstałem, wziąłem łyżwy w łapy i mozolnie ruszyłem w stronę szkoły.

    Baekhyun
    [Z/L]

    OdpowiedzUsuń
  144. - To nic - odpowiedziałem z uśmiechem. - Ja też dawno nie jeździłem.
    Ani trochę nie zmartwiły mnie słowa Yeonrin, bo w końcu i tak byliśmy sami, więc nie musieliśmy martwić się o to, że ktoś nas wyśmieje. Poza tym, każdy ma prawo jeździć na łyżwach - nie ważne, czy jest dobry, czy nie. Uznałem, że możemy powoli sobie wszystko odświeżyć, w końcu nikt nas nie goni, a lód pozostanie na jeziorze zapewne do końca zimy.
    Kiedy podeszliśmy do brzegu jeziora mogliśmy już bez problemu dostrzec gruby lód, który utworzył się na chłodnej wodzie. Położyłem na nim nogę, po czym przeniosłem na nią ciężar by sprawdzić, czy nic się nie stanie. Zgodnie z moimi przewidywaniami, tafla lodu nie ruszyła się ani o milimetr, ale była dosyć śliska, więc mało brakowało bym upadł. Zachichotałem nerwowo spoglądając przy tym na Yeonrin. Wyglądała na trochę zmartwioną, więc podszedłem bliżej i delikatnie pogłaskałem ją po głowie.
    - Będzie fajnie - pocieszyłem ją, uśmiechając się do niej ciepło. - Tylko... Skąd weźmiemy łyżwy?
    Miałem ochotę walnąć się w twarz za to, że wcześniej na to nie wpadłem. Niby jak chcieliśmy jeździć na łyżwach, skoro nie mieliśmy ich ze sobą? Westchnąłem głośno. Chyba jedyne co nam zostało, to ślizganie się po lodzie w butach.

    OdpowiedzUsuń
  145. Uśmiechnęłam się, kiedy zauważyłam, że jezioro pokryte jest grubą warstwą lodu. Teraz bez przeszkód można było na nie wejść i trochę się poślizgać, bez zbędnych gdybań i rozmyślań. Dongwoo od razu wszedł na lód, stawiając najpierw jedna nogę, a potem lekko przechylając się do przodu. Nic jednak się nie stało, no może poza tym, że chłopak stracił równowagę i omal się nie przewrócił. Odruchowo podeszłam bliżej, żeby go złapać, ale zanim w ogóle udało mi się do niego dotrzeć, chłopak wyprostował się i zachichotał pod nosem. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zszedł z jeziora, ale zaraz poczułam jak pieką mnie policzki, gdy Dongwoo nieoczekiwanie pogłaskał mnie po głowie.
    - Może wyczarujemy? - zaproponowałam, po czym rozpięłam płaszcz i wyciągnęłam z wewnętrznej kieszeni swoją różdżkę. Uśmiechnęłam się, podnosząc wzrok na chłopaka, którego najwyraźniej zmartwił brak łyżew. Wcześniej sama o tym nie pomyślałam, więc pewnie też byłabym przejęta. Ale od czego w końcu jest magia? W takich sytuacjach naprawdę okazywała się być przydatna.

    OdpowiedzUsuń
  146. Przytaknąłem głową kilkakrotnie gdy Yeonrin wyjęła swoją różdżkę z zamiarem wyczarowania nam łyżew. Sam nigdy w życiu bym na to nie wpadł, więc podziwiałem ją za umiejętność trzeźwego myślenia w takich sytuacjach.
    - Świetny pomysł. - Uśmiechnąłem się do niej ciepło, mając ochotę podejść bliżej i po raz kolejny tego dnia pogłaskać ją po głowie. Yeonrin była naprawdę urocza, a nauszniki, które miała na głowie sprawiały, że wyglądała jeszcze bardziej słodko, niż zwykle. Nie potrafiłem tego wyjaśnić, ale coś ciągnęło mnie w jej stronę i musiałem się naprawdę namęczyć, by się temu oprzeć. W końcu wyjąłem swoją różdżkę, po czym skierowałem ją na swoje buty, mamrocząc przy tym zaklęcie, dzięki któremu zmieniły się one w łyżwy. W pierwszej chwili straciłem równowagę i prawie upadłem, ale szybko udało mi się ją odzyskać, więc stanąłem pewniej w śniegu. Spojrzałem na Yeonrin z zamiarem wyczarowania jej łyżew, ale wtedy dostrzegłem, że chowała już swoją różdżkę, bo poradziła sobie z tym sama. Trochę mnie to zasmuciło, bo naprawdę chciałem jej pomóc, ale odgoniłem tamte myśli od siebie i uśmiechnąłem się do niej ciepło, wkraczając jednocześnie powoli na lód. Odjechałem troszkę dalej, bez przerwy spoglądając na Yeonrin, która bez przerwy zerkała niepewnie to na mnie, to na lód.
    - No chodź, nie bój się - powiedziałem wesoło, wyciągając rękę do przodu z zamiarem złapania jej dłoni, gdy tylko dziewczyna wejdzie na lodowisko, by pomóc utrzymać jej równowagę.

    OdpowiedzUsuń
  147. Widząc rozpogodzona twarz chłopaka, uśmiechnęłam się do niego. Musiałam przyznać, że magia naprawdę ułatwiała życie, tym bardziej, że z jej pomocą można było wyczarować praktycznie wszystko. Oczywiście, jeśli tylko znało się odpowiednie zaklęcie. Dongwoo jednak najwyraźniej nie miał żadnych problemów, bo zaraz wyciągnął swoją różdżkę i zamienił buty w łyżwy. Pech chciał, że było to dość nagłe, przez co znowu stracił równowagę, a ja kolejny raz w ciągu dnia wyciągnęłam rękę, żeby go złapać. I tym razem jednak poradził sobie bez mojej pomocy, więc cofnęłam rękę i skupiłam się na swoich butach. Wycelowałam różdżką w ich stronę, po czym, jak wcześniej zrobił to chłopak, zamieniłam je w parę łyżew. Nie czułam się zbyt bezpiecznie stojąc na cienkich płozach, ale na szczęście udało mi się utrzymać równowagę.
    Dongwoo wszedł na zamarznięte jezioro, odjeżdżając trochę od brzegu. Wydawało się, że musi być całkiem ślisko, bo jego łyżwy bez przeszkód snuły po lodzie. Patrzyłam przez chwilę na jego nogi, a potem przeniosłam wzrok wyżej, przypatrując się jego twarzy. Wyglądał na zadowolonego, no i do tego jak na razie całkiem dobrze mu szło, a ja bałam się, że gdy tylko postawię nogę na zamarzniętej wodzie, to się przewrócę.
    - To był zły pomysł - jęknęłam pod nosem i ruszyłam w stronę chłopaka. Nie mogłam się jednak teraz wycofać, tym bardziej, że mojemu koledze najwyraźniej już się bardzo podobało. Weszłam więc niepewnie na lód i złapałam rękę, którą Dongwoo wyciągnął w moim kierunku. Zrobiło mi się przy tym strasznie głupio, ale wolałam nie ryzykować upadkiem. Ścisnęłam go trochę mocniej, kiedy moje łyżwy samowolnie przesunęły się trochę dalej po lodzie.

    OdpowiedzUsuń
  148. Na początku Yeonrin złapała moją rękę bardzo delikatnie, więc czułem, że sam powinienem zacisnąć uścisk. Kiedy jej łyżwy zaczęły jednak sunąć po lodzie, dziewczyna ścisnęła mnie mocniej jakby się bała, że upadnie jeśli się puścimy, więc odpowiedziałem jej tym samym. Przyciągnąłem ją bliżej mnie, po czym uśmiechnąłem się do niej ciepło.
    - Wszystko dobrze? - spytałem, lustrując ją równocześnie wzrokiem. Wyglądała na odrobinę przestraszoną, a do tego zmarzniętą, bo policzki dosyć mocno zróżowiały jej od zimna. Miałem nadzieję, że żadne z nas nie przeziębi się przez tę małą przygodę.
    Odjechałem troszkę dalej, z początku wyciągając rękę do przodu, ale po chwili Yeonrin i tak automatycznie pośliznęła się razem ze mną. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, po czym zacząłem powoli przebierać nogami, ciągnąc przy tym za sobą dziewczynę. Nie było mi jednak zbyt wygodnie, a do tego Yeonrin wyglądała na jeszcze bardziej przestraszoną niż wcześniej, bo nie zdążyła jeszcze przywyknąć do śliskiego podłoża, więc powoli zatrzymałem się przed nią i odwróciłem do niej twarzą. Wyciągnąłem do przodu rękę, by złapać drugą dłoń Yeonrin, po czym uśmiechnąłem się do niej po raz kolejny.
    Bez zbędnych słów, wciąż trzymając ją za ręce, zacząłem powoli jechać do tyłu. Zachowałem dosyć wolne tempo, bo zwyczajnie bałem się, że upadnę jeśli przesadzę z prędkością, albo co gorsza - przewrócę Yeonrin. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby zrobiła sobie przeze mnie krzywdę, więc naprawdę starałem się być ostrożny.

    OdpowiedzUsuń
  149. Pokiwałam głową w odpowiedzi, kiedy chłopak ścisnął moją rękę i przyciągnął mnie bliżej siebie. Czułam, że policzki robią mi się bardziej czerwone, niż były jeszcze wcześniej, i to wcale nie z powodu panującego zimna.
    - Nic mi nie jest - zapewniłam go, starając się ukryć zakłopotanie w swoim głosie.
    W końcu z pomocą chłopaka udało mi się zatrzymać w jednym miejscu, kiedy ten nagle ruszył dalej, ciągnąc mnie za sobą. Nie jechaliśmy zbyt szybko, ale nie zdążyłam jeszcze przywyknąć do śliskiej nawierzchni, przez co trochę się wystraszyłam. Dongwoo chyba domyślił się, że nie czuję się zbyt komfortowo, bo po chwili się zatrzymał i odwrócił twarzą do mnie. Czułam się naprawdę jak kretynka, bo nie dość, że najpierw ciągnął mnie po lodzie za rękę jak jakieś małe dziecko, to w dodatku musiałam mu nieźle przeszkadzać w jeżdżeniu. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco, nic przy tym nie mówiąc, bo było mi na to zbyt głupio.
    - Zaraz się przewrócimy - powiedziałam zaniepokojona, kiedy chłopak złapał mnie za drugą rękę i zaczął sunąć po lodzie do tyłu. Patrzyłam na jego nogi, zastanawiając się, jak on w ogóle to robi, kiedy ja nawet w miejscu nie potrafiłam ustać jak normalny człowiek. Nie żebym nie wierzyła w jego zdolności co do jazdy na łyżwach, ale chwila nieuwagi i oboje mogliśmy skończyć poobijani na twardym lodzie. Nie chciałam, żeby chłopakowi coś się stało, tym bardziej, że to było naprawdę miłe z jego strony, że się tak mną przejmował i nawet nie wyglądał przy tym na chociaż odrobinę zirytowanego. Cały czas, kiedy Dongwoo znajdował się gdzieś w pobliżu mnie, czułam przyjemne łaskotanie w brzuchu, przez co jeszcze trudniej było mi się ogarnąć. Odetchnęłam jednak głęboko i zaczęłam sama powoli przebierać nogami, starając się wyczuć rytm chłopaka, żeby przypadkiem na niego nie wpaść.

    OdpowiedzUsuń
  150. Jechaliśmy tak przez chwilę, odwróceni do siebie twarzami, ze złączonymi razem rękami. W końcu Yeonrin zaczęła powoli przebierać nogami, więc odrobinę przyspieszyłem, uważając przy tym, by przypadkiem nie podstawić się jej pod łyżwy. Wyglądało na to, że czuje się na lodzie coraz swobodniej, więc uśmiechnąłem się do niej ciepło, ale nie przestałem za sobą ciągnąć.
    - I jak? - spytałem, próbując złapać z nią kontakt wzrokowy. - Nie jest źle, racja?
    Pochyliłem się lekko w dół by dostać się w jej pole widzenia, ponieważ Yeonrin spoglądała wyłącznie na moje łyżwy. Uśmiechnąłem się do niej radośnie kiedy w końcu dostrzegła przed sobą moją twarz, po czym wyprostowałem ciało i puściłem jedną z jej rąk, by poprawić przekrzywioną czapkę na swojej głowie. Szybko złapałem ją jednak ponownie, bo czułem, że nie jest jeszcze gotowa na taki rodzaj jazdy, więc powinienem dawać jej oparcie jeszcze przynajmniej przez jakiś czas. Uznałem, że dopiero potem będę mógł trochę wyluzować i jeździć trzymając ją za tylko jedną rękę.
    Właściwie, to podobało mi się to, że mam pretekst, dzięki czemu mogłem bezkarnie trzymać Yeonrin za ręce. W brzuchu bezustannie czułem stado motyli, a policzki piekły mnie niesamowicie, i to na dodatek nie od zimna. Nareszcie czułem się potrzebny, a to, że dziewczyna mnie nie odtrącała i się ode mnie nie odsuwała, wydawało się najpiękniejszym na świecie snem.

    OdpowiedzUsuń
  151. - Jest całkiem miło - przyznałam, uśmiechając się do chłopaka. Widząc, jak się schyla, by tylko znaleźć się w zasięgu mojego wzroku, podniosłam głowę i starałam się już jej nie opuszczać, ale co jakiś czas i tak zerkałam na nasze nogi. Dalej trochę się bałam, że przez przypadek moje łyżwy poplączą się z łyżwami chłopaka i się przewrócimy.
    Dongwoo puścił moją rękę, aby móc poprawić czapkę na swojej głowie, ale zabrał ją stamtąd tak szybko, że poprawka nie bardzo mu wyszła, przez co odkrył swoje lewe ucho. Zaśmiałam się cicho pod nosem, wpatrując się w chłopaka, który najwyraźniej nie poczuł żadnej różnicy, bo dalej sunął po lodzie niewzruszony. Puściłam go więc jedną ręką i sięgnęłam do jego czapki, poprawiając ją jak należy, po czym szybko ją cofnęłam i z powrotem złapałam dłoń chłopaka.
    - Hej, zmieńmy kierunek - poprosiłam, starając się zahamować. Nie wyglądało to pewnie zbyt zgrabnie, ale w końcu udało mi się zatrzymać. - Naucz mnie jeździć do tyłu.
    Moja propozycja nie była raczej zbyt dobrym pomysłem, zważając na to, że nawet z jazdą do przodu miałam małe problemy, ale byłam ciekawa jak to jest jeździć w odwrotnym kierunku. Normalnie sama bym się na to nie porywała, ale teraz był tu Dongwoo, który najwyraźniej radził sobie z łyżwami naprawdę dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  152. Uśmiechnąłem się radośnie do Yeonrin kiedy wyznała, że jest całkiem miło. Nie chciałbym żeby żałowała spędzonego ze mną czasu, więc od razu zrobiło mi się lżej na sercu. Sunęliśmy powoli po lodzie na jeziorze, kiedy Yeonrin puściła rękę i podsunęła ją do mojej twarzy, by poprawić czapkę, która wcześniej mi się przekrzywiła. Momentalnie poczułem stado motyli w brzuchu, a całe ciało zaczęło mnie łaskotać, ale wbrew pozorom bardzo spodobało mi się to uczucie. Cieszyło mnie, że Yeonrin działa na mnie w taki sposób. Czując, że muszę się jakoś odwdzięczyć, puściłem dłonie dziewczyny, po czym wyciągnąłem ręce do przodu i poprawiłem jej szalik tak, by dokładnie zakrywał jej szyję. Uśmiechnąłem się do niej kiedy napotkałem jej wzrok.
    - Nie możesz się przeziębić - powiedziałem, zaciskając ponownie swoje ręce na jej dłoniach.
    Nagle Yeonrin zaczęła hamować, więc wychyliłem się do przodu, by nieco ją przytrzymać. Zastanawiałem się co mogło się stać; chciałem już nawet pytać, czy się zraniła, gdy nagle oznajmiła, że chce bym nauczył jeździć ją do tyłu.
    - Naprawdę? - spytałem, lustrując wzrokiem jej twarz. Parę minut wcześniej wyglądała na nieźle przestraszoną, więc taka nagła zmiana zdania odrobinę mnie martwiła. Naprawdę nie chciałem by Yeonrin zrobiła sobie przeze mnie krzywdę, ale z drugiej strony, nie potrafiłem jej odmówić. Przytaknąłem więc głową kilkakrotnie, uśmiechając się do niej pokrzepiająco, ale zacisnąłem swoje dłonie mocniej na jej rękach.
    - To nie takie trudne... - zacząłem. - Po prostu ślizgasz się do tyłu. Musisz tylko uważać na hamulce z tyłu łyżew, unoś je lekko do góry za każdym razem.
    Zademonstrowałem dziewczynie co mam na myśli, po czym odsunąłem się trochę dalej by jej zbytnio nie przeszkadzać. Zanim zaczęła jeszcze jednak cokolwiek robić, odezwałem się cicho.
    - Yeonrin... Może najpierw poćwiczymy jeszcze jazdę do przodu, co? Nie chcę żebyś zrobiła sobie krzywdę. - Było mi okropnie źle przez to, że jej odmówiłem (co prawda tylko chwilowo, ale jednak), ale wiedziałem, że tak będzie najlepiej. Nie mogłem pozwolić na to, by pod moim okiem stało się jej coś złego.

    OdpowiedzUsuń
  153. Poczułam, jak policzki znowu zaczynają mnie piec, kiedy Dongwoo wyciągnął ręce i poprawił mój szalik. Zastanawiałam się, czy to możliwe, żeby w ogóle zrobiły się jeszcze bardziej czerwone, ale nie chcąc, żeby cokolwiek zauważył, opuściłam szybko głowę, znów skupiając się głównie na jego nogach. To miłe, że chłopak się o mnie martwił, ale nikogo tu wcześniej raczej nie bardzo obchodził mój los, więc nie bardzo wiedziałam, jak miałabym na to zareagować.
    Pokiwałam głową, potwierdzając chłopakowi swoją wcześniejszą prośbę. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy zaczął mi tłumaczyć o co w tym chodzi. Wyglądał na lekko zmartwionego, ale mimo to, dalej chciał mi pomóc. Ucieszyło mnie to, większość po prostu dałaby sobie pewnie spokój. W końcu trochę się odsunął, zostawiając mi więcej wolnego miejsca. Zastanawiałam się, czy to był na pewno dobry pomysł, bo widząc jego wcześniejszą demonstrację doszłam do wniosku, że pewnie w życiu nie będę zdolna zrobić czegoś takiego.
    - Chyba masz rację - przyznałam, uśmiechając się w jego stronę. W końcu to nie była jego wina, że byłam taką łamagą. - Może najpierw powinnam opanować przemieszczanie się do przodu - widząc jego zmarnowaną minę, uśmiechnęłam się trochę szerzej, po czym zamiast próbować jazdy do tyłu, podniosłam prawą nogę i powoli przesunęłam się do przodu, podjeżdżając bliżej chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  154. Odetchnąłem z ulgą, gdy Yeonrin stwierdziła, że jednak woli zostawić sobie naukę jazdy tyłem na później. Naprawdę się o nią martwiłem, a oczyma wyobraźni już widziałem, jak upada na lód, przy czym ręka wygina się jej pod dziwnym kątem, a po chwili ląduje w skrzydle szpitalnym i spędza tam kolejne kilka tygodni. Chyba sam bym coś sobie połamał, gdyby tylko przeze mnie przytrafiło się jej coś takiego. Czułem się za nią odpowiedzialny przynajmniej w pewnym stopniu.
    Yeonrin nie wyglądała jednak na zmartwioną, więc uśmiechnąłem się do niej radośnie, obserwując jednocześniej jak sunie po lodzie w moim kierunku. Dla bezpieczeństwa wyciągnąłem jednak ręce do przodu, by móc ją złapać gdyby coś poszło nie tak. Ścisnąłem jej dłoń, gdy znalazła się już wystarczająco blisko, po czym odjechałem kawałek dalej i zaczekałem aż nadjedzie w moim kierunku. Jazda na łyżwach szła jej coraz lepiej, więc powoli zaczynałem czuć się swobodniej. Od czasu do czasu kręciłem się po lodzie, albo śmigałem po nim slalomem, co paręnaście sekund podjeżdżając bliżej dziewczyny, by zwrócić na siebie jej uwagę, a przy okazji mieć na nią oko.
    W którymś momencie okazało się jednak, że chyba zbytnio wyluzowałem, bo gdy zerknąłem w kierunku Yeonrin, spostrzegłem jak jej łyżwa zahacza o fragment wystającego lodu. Moje ciało automatycznie zwróciło się w jej stronę, nie dbając zupełnie o to, że za jeśli będę pędził takim tempem, to za chwilę sam mogę się potknąć.
    - Yeonrin! - wykrzyknąłem jej imię, mając nadzieję, że tym sposobem jakimś cudem opóźnię upadek. Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłem zanim całą siłą uderzyłem o taflę lodu, była przerażona mina dziewczyny oraz jej zaciśnięte ze strachu oczy.
    Niemal od razu poczułem, jak jej drobne ciało ląduje na moim. Miałem nadzieję, że swoim zachowaniem nie pogorszę sytuacji jeszcze bardziej, bo moje plecy prawdopodobnie nie były zbyt miękkie. Zawsze to jednak lepsze, niż twardy niczym skała lód.

    OdpowiedzUsuń
  155. Przez pewien czas jeździłam po lodzie, starając się dorównać tempem Dongwoo, jednak chłopak był zdecydowanie zbyt szybki i jeździł na łyżwach o wiele lepiej niż ja, więc po kilku minutach zrezygnowałam i zaczęłam po prostu sunąć powoli przed siebie. Było jednak całkiem miło, bo chłopak, nawet jak odjeżdżał dalej, żeby móc trochę poszaleć na lodzie, to co chwilę wracał i podjeżdżał obok. W duchu byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo miło było mieć kogoś pod ręką w razie czego.
    Jazda na łyżwach szła mi coraz lepiej i choć przez cały czas starałam się patrzeć pod nogi, żeby przypadkiem się nie przewrócić, to pech chciał, że w pewnym momencie poczułam, jak prawą łyżwą zahaczam o coś i tracę równowagę. Nie zależało mi na bliskim kontakcie z twardym lodem, no i bałam się, że przy upadku pewnie coś sobie zrobię, ale wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłam w żaden sposób zareagować. Zamknęłam więc oczy i czekałam, aż wpadnę na lód, ale zamiast tego, poczułam pod sobą coś miękkiego. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy minął szok, otworzyłam oczy i zorientowałam się, że leżę na Dongwoo. Nie miałam jednak czasu, żeby w ogóle zawstydzić się z powodu tej sytuacji, bo dotarło do mnie, że musiał upaść na lód przeze mnie i w dodatku mogło mu się coś stać.
    - Przepraszam, Dongwoo - powiedziałam cicho, schodząc z jego pleców i siadając obok wyłożonego na lodzie chłopaka. Czułam się naprawdę okropnie przez to, że przez moją nieuwagę oberwało się komuś innemu, a sama najwyraźniej wychodzę z tego bez szwanku. Szybko zmieniłam swoje łyżwy z powrotem na normalne buty i uklękłam obok chłopaka. - Nic ci się nie stało?- spytałam zmartwionym tonem, przypatrując się Dongwoo, który leżał z policzkiem przytulonym do zimnego lodu. Chciałam mu jakoś pomóc, ale bałam się, że jeśli go teraz dotknę, to zrobię mu jeszcze większą krzywdę, więc czekałam tylko, aż w końcu jakoś zareaguje.

    OdpowiedzUsuń
  156. Nie zdążyłem nawet w pełni zarejestrować co się właśnie stało, bo Yeonrin podniosła się tak szybko, że od razu odetchnąłem z ulgą i położyłem swój policzek na lodzie. Wyglądało na to, że nic jej nie jest, skoro dała radę tak szybko wstać, więc automatycznie zszedł ze mnie cały stres.
    Zerknąłem na dziewczynę i zauważyłem, że ma jeszcze bardziej przerażoną minę niż wcześniej, gdy upadała. Przewróciłem się na plecy, bo nieco pogruchotane podłoże wbijało mi się w brzuch, przez cały czas obserwując przy tym stojącą nade mną Yeonrin. Uniosłem rękę do góry, by sprawdzić czy podbródek, którym zaryłem o lód jest wciąż na swoim miejscu, po czym spojrzałem znowu na dziewczynę i wybuchnąłem śmiechem.
    - Czemu jesteś taka przestraszona? - spytałem ją, łapiąc się za brzuch obolały od śmiechu. - Przecież nic się nie stało.
    Mówiłem szczerze, czułem trochę skutki uboczne upadku, ale wiedziałem, że nie stało mi się nic poważnego. Włosy Yeonrin rozsypały się na wszystkie strony, a do tego nakleiło się do nich trochę lodu, ale poza tym też wyglądała normalnie.
    - Nie zraniłaś się, racja?

    OdpowiedzUsuń
  157. Patrzyłam uważnie jak Dongwoo podnosi głowę i powoli przewraca się na plecy. Bałam się, ze coś mu się stało, ale wyglądał normalnie. Poza tym, gdy tylko na mnie spojrzał, zaczął się śmiać. Nie rozumiałam o co mu właściwie chodzi, ale skoro się śmiał, to chyba nie stało mu się nic poważnego, co? Ewentualnie mógł też uderzyć się w głowę tak mocno, że trochę mu się pomieszało.
    - Czemu się śmiejesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, lekko szturchając chłopaka w ramię. Naprawdę się o niego martwiłam i miałam ochotę uderzyć go za to, że się tak bezmyślnie rzucił na lód, ale ulżyło mi, kiedy zauważyłam, że dobry humor go nie opuścił. Poza tym powinnam mu być wdzięczna, bo w końcu chciał mnie ratować.
    Pokręciłam przecząco głową, spoglądając na chłopaka. Nic mi się nie stało, bo w pobliżu na szczęście był Dongwoo, który zareagował wystarczająco szybko. Szkoda tylko, że jemu oberwało się przez to bardziej.
    - Dziękuję - powiedziałam, odgarniając z twarzy włosy i wgapiając się w lód. Po chwili jednak podniosłam odrobinę głowę i jeszcze raz uważnie przyjrzałam się chłopakowi. - Jesteś pewien, że nic ci się nie stało? Może powinniśmy lepiej zajrzeć do skrzydła szpitalnego?

    OdpowiedzUsuń
  158. - Skrzydło szpitalne? - spytałem, automatycznie wybuchając śmiechem. - Nic mi nie jest, pewnie zostałbym stamtąd wyrzucony za niepotrzebne zawracanie głowy pielęgniarce.
    Ta cała sytuacja wydawała mi się taka zabawna, że nie potrafiłem przestać się śmiać, więc turlałem się po lodzie przy nogach Yeonrin. Uspokoiłem się trochę dopiero wtedy, gdy zobaczyłem jej zmartwioną minę, więc uśmiechnąłem się do niej pocieszająco.
    - Na pewno nic cię nie boli? - spytałem po chwili, bojąc się, że może jednak nie udało mi się uchronić jej przed kontuzją. Naprawdę nigdy bym sobie tego nie wybaczył, w końcu niewiele było osób, które lubiłyby spędzać ze mną czas.

    OdpowiedzUsuń
  159. Westchnęłam głośno, widząc jak Dongwoo znów zaczyna się śmiać, turlając się przy tym po lodzie. Przez głowę przemknęła mi myśl, że może jednak naprawdę zbyt mocno się uderzył i siłą powinnam go zaciągnąć do skrzydła szpitalnego, ale zrezygnowałam z tego pomysłu.
    - Na pewno - potwierdziłam, uśmiechając się w jego stronę. To naprawdę miłe z jego strony, że się mną przejmował, ale tym razem nie miał do tego żadnych powodów, w końcu przed chwilą sam uratował mnie przed bolesnym upadkiem.
    - Wstawaj, bo się rozchorujesz. - Wygładziłam swój płaszcz, po czym wyciągnęłam ręce w kierunku leżącego dalej chłopaka. Nie powinien tak wylegiwać się zbyt długo na zimnym lodzie, bo mógł się przez to przeziębić, a do tego nie miałam zamiaru dopuścić.

    OdpowiedzUsuń
  160. - Jesteś całkowicie pewna? - spytałem ją, lustrując przy tym wzrokiem jej sylwetkę. Nigdzie nie dostrzegłem krwawych śladów ani wystających kości, a Yeonrin nie krzywiła się z bólu, więc wyglądało na to, że wszystko z nią w porządku. Uśmiechnąłem się do niej radośnie, będąc dumnym, że udało nam się uniknąć wycieczki do skrzydła szpitalnego, po czym usiadłem na lodzie i chwyciłem jej wyciągnięte w moją stronę ręce.
    Pech chciał, że zamiast czekać aż Yeonrin pociągnie mnie do góry, to ja pociągnąłem ją w swoją stronę, co zaskutkowało kolejnym upadkiem naszej dwójki. Nasze ręce zaplątały się gdzieś na mojej klatce piersiowej, więc pierwszą rzeczą o którą zacząłem się martwić było to, czy przypadkiem nie połamaliśmy którejś z nich. Z moimi jednak było wszystko w porządku, bardziej dokuczało mi pulsowanie w tyłku, który przeżył bolesne zderzenie z twardym niczym skała lodem.
    Zachichotałem pod nosem, czując łaskoczące mnie po brodzie włosy Yeonrin. Szybko wyjąłem dłonie z pod dziewczyny, by móc jakoś ją nimi objąć, bo wyglądało na to, że zaraz spadnie ze mnie na lód. Przytrzymałem ją lewy bok, a prawą ręką odgarnąłem włosy z jej twarzy.
    - Nic ci nie jest? - spytałem, starając się powstrzymać śmiech za wszelką cenę. Czułem, że mogło ją to rozzłościć, bo w końcu trzeba było być prawdziwym debilem, by zafundować komuś upadek w taki sposób. Mi natomiast chciało się już tylko śmiać, tym bardziej, że tym razem dziewczyna upadła centralnie na nie, więc raczej nic jej nie groziło.

    OdpowiedzUsuń
  161. Czekałam przez chwilę, aż chłopak poda mi swoje ręce, a kiedy w końcu poczułam jego dłonie na swoich, miałam zamiar pomóc mu wstać. Niestety mój plan się nie powiódł, bo zanim zdążyłam podciągnąć go do góry, ten pociągnął mnie w swoim kierunku, przez co poleciałam do przodu, znowu lądując na chłopaku.
    Gdzieś nad głową słyszałam chichotanie chłopaka, ale nie śmiałam podnieść głowy. Nie śmiałam nawet się poruszyć, więc zamiast tego, leżałam tak przez kilka chwil z twarzą wtuloną w jego klatkę piersiową. Było mi naprawdę głupio i już czułam, jak na policzki wpływają mi czerwone rumieńce.
    - Wszystko w porządku - wymamrotałam, starając się nie patrzeć na chłopaka, który teraz przytulał mnie do siebie. Uniosłam w końcu głowę trochę wyżej, spoglądając na uśmiechniętą twarz Dongwoo, który zajęty był odgarnianiem włosów z mojej twarzy. Wyciągnęłam spod siebie jedną rękę i zatknęłam je za ucho, chociaż tak bardzo chciałam, żeby dalej mnie zakrywały. Miałam tylko nadzieję, że nie jestem tak czerwona, jak to sobie wyobrażałam. - A tobie? - spytałam, przyglądając mu się. Nie wyglądał jednak na skrępowanego, ale to i tak nie bardzo mnie pocieszyło, bo dalej czułam się jak idiotka. Przed chwilą próbowałam podnieść go z lodu, na którym leżał pode mną, a tymczasem znowu skończył tak samo, tym razem w jeszcze bardziej krępującej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  162. - Poza skręconym karkiem i połamaną kością ogonową wszystko ze mną w porządku - zażartowałem, ale pożałowałem tego gdy tylko dostrzegłem zarys miny, którą przybrała Yeonrin. - Żartowałem, nic mi nie jest. Ech, powinienem być trochę ostrożniejszy... Czasem sam zastanawiam się, gdzie podziała się moja mózgowa klepka. Przepraszam, że do tego doprowadziłem.
    Czułem się dziwnie przepraszając Yeonrin za coś, co w sumie mi się podobało. Cała tamta sytuacja wydała mi się niezwykle zabawna, a fakt, że dzięki temu dziewczyna wylądowała tak blisko mnie, dodatkowo zadziałał na plus. Nie przeszkadzało mi, że na mnie leży - wręcz przeciwnie, było mi miło i ciepło, i pewnie leżałbym tak, przytulając do siebie Yeonrin, przez długi czas, ale nie chciałem zrobić z siebie debila ani do niczego jej zmuszać.
    - Mam nadzieję, że się przez to nie przeziębimy - odezwałem się, poprawiając przekrzywione nauszniki dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  163. Wyciągniętą ręką uderzyłam chłopaka lekko w ramię i posłałam mu piorunujące spojrzenie. Nie chciałam zrobić mu krzywdy, tylko dać do zrozumienia, że nie powinien sobie tak żartować, zwłaszcza kiedy znajduje się w sytuacji po dwóch upadkach na twardy lód.
    W końcu jednak się rozchmurzyłam i zaśmiałam cicho pod nosem, z powrotem kładąc wygodnie głowę pod brodą chłopaka. Z jednej strony dalej czułam się okropnie zawstydzona, ale z drugiej całe to skrępowanie gdzieś znikało i było mi wystarczająco przyjemnie na tyle, że w brzuchu czułam fruwające we wszystkie strony motyle.
    - Tobie grozi to bardziej - stwierdziłam, uświadamiając sobie, że może mi było teraz ciepło i miękko, ale Dongwoo dalej leżał na zimnym i twardym lodzie, przez co poczułam się źle. - Powinniśmy chyba wstać - powiedziałam, spoglądając na twarz chłopaka. Zauważyłam teraz, że policzki i nos miał zaróżowione od mrozu, a na oczy opadała mu czapka, którą poprawiłam, unosząc jedną rękę.

    OdpowiedzUsuń
  164. - Naprawdę musimy? - spytałem ją smutnym tonem. - Całkiem tu przyjemnie. No i nie mamy jak się przewrócić. - zachichotałem, kładąc swoją brodę na czubku głowy Yeonrin. Prószący bez przerwy z nieba śnieg opadał na włosy dziewczyny, co kojarzyło mi się z małymi, białymi piórkami, od których roi się zwykle po bitwach na poduszki. Bardzo nie chciałem wstawać, ale czułem, że Yeonrin ma rację, gdy się ze mnie podniosła. O siebie nie martwiłem się jakoś szczególnie, lecz jej bez wątpienia było już okropnie zimno. Wstałem zaraz za nią, tym razem samodzielnie, bojąc się, że znowu ją przewrócę, jeśli będzie próbowała pomóc mi się podnieść.
    - Następnym razem nauczę cię jeździć do tyłu - uśmiechnąłem się do niej ciepło. - Będziesz śmigała jak profesjonalista.

    OdpowiedzUsuń
  165. Pokiwałam tylko głową w odpowiedzi na pytanie chłopaka. Chociaż było mi naprawdę miło, wiedziałam, że nie powinniśmy zbyt długo tak zostawać, bo mogło się to źle skończyć. Dlatego też powoli podniosłam się na rękach i wstałam, czekając aż Dongwoo pójdzie w moje ślady.
    - Trzymam cię za słowo - odpowiedziałam wesoło, kiedy chłopak obiecał, że następnym razem nauczy mnie jeździć do tyłu. Cieszyłam się, bo oznaczało to, że w przyszłości pewnie znowu się gdzieś spotkamy i razem spędzimy trochę czasu. Uśmiechnęłam się w jego stronę, kierując się powoli w stronę brzegu. Mróz szczypał mnie już trochę w nos i policzki, a palce drętwiały od zimna, chociaż miałam na sobie rękawiczki, więc schowałam je do kieszeni płaszcza, żeby trochę się ogrzać.
    - Dziękuję, że tu ze mną przyszedłeś - powiedziałam, podnosząc wzrok na idącego obok chłopaka. Byłam mu naprawdę wdzięczna za to, że spędził ze mną trochę czasu. Uśmiechnęłam się do niego, bo i jemu najwyraźniej się to podobało, przez co czułam się naprawdę szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  166. - To ja dziękuję - uśmiechnąłem się do niej radośnie, podążając za nią do brzegu jeziora. Inaczej zapewne znowu samotnie przemierzałbym szkolne błonia, więc byłem ogromnie wdzięczny, że Yeonrin zgodziła się mi towarzyszyć. - Przepraszam za tamte upadki... Gdyby coś cię bolało, to od razu zgłoś się do mnie.
    Byłem świadom, że nie brzmi to raczej zbyt mądrze, bo w takim wypadku dziewczyna powinna raczej pójść z tym do skrzydła szpitalnego, ale naprawdę chciałbym żeby najpierw powiedziała o tym mi. Czułem się winny, a tak mógłbym jakoś usprawiedliwić Yeonrin przed pielęgniarką czy cokolwiek... No i chciałem żeby wiedziała, że może na mnie polegać.
    - Zimno ci? - spytałem, kiedy dziewczyna wetknęła dłonie do kieszeni. Nie czekając na jej odpowiedź, zdjąłem z rąk swoje rękawiczki i wyciągnąłem je w jej kierunku. - Załóż je, są cieplutkie. I jeszcze to...
    Ściągnąłem z głowy swoją czapkę, by móc pożyczyć ją Yeonrin, która miała tylko nauszniki. Zdjąłem je szybkim ruchem, po czym wciągnąłem czapkę na jej głowę, a na górę założyłem nauszniki.
    - Przez głowę ucieka najwięcej ciepła - oznajmiłem mądrym tonem, uśmiechając się przy tym radośnie.

    OdpowiedzUsuń
  167. - Nic się nie stało - odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Poczułam się dziwnie, kiedy Dongwoo zaczął mnie przepraszać, bo to przecież nie była jego wina, że się wcześniej potknęłam na lodzie. Prawdę mówiąc to ja powinnam go za to przeprosić.
    - Trochę - przyznałam, odbierając od chłopaka jego rękawiczki. Nie chciałam mu ich zabierać, ale nie zdążyłam nawet zaprotestować, a on już zakładał mi na głowę swoją czapkę. Poczułam, jak od razu robi mi się cieplej, ale nie czułam się z tym zbyt dobrze, bo teraz to chłopak musiał marznąć. - Teraz tobie będzie zimno.
    Spojrzałam na niego, mnąc w rękach jego miękkie rękawiczki. Wydawały się być cieplejsze od moich, ale głupio było mi je tak założyć. Dongwoo wyglądał już na trochę zziębniętego i naprawdę nie powinien mi oddawać swoich rzeczy. Żałowałam, że nie miałam ze sobą niczego, co mogłabym mu oddać w zamian, oprócz własnych rękawiczek, które i tak pewnie byłyby na niego za małe.

    OdpowiedzUsuń
  168. - Nie będzie, w końcu i tak już powoli wracamy do Hogwartu - oznajmiłem z uśmiechem, przy czym poklepałem dziewczynę delikatnie po ramieniu. - No już, załóż te rękawiczki.
    Czułem, że policzki pieką mnie na samą myśl o tym, że osoba, którą tak lubię, ma na sobie moją czapkę. Strasznie nie chciałem jeszcze się z nią rozstawać, ale faktycznie robiło się coraz zimniej, a Yeonrin była już tak zmarznięta, że należało się jej trochę odpoczynku w ciepłym dormitorium. W sumie należeliśmy do tego samego domu, więc zawsze mogliśmy spotkać się w naszym pokoju wspólnym i miło spędzić wspólny czas. Co prawda dotychczas jeszcze nigdy jej tam nie spotkałem, ale to nic nie znaczyło.
    Zmieniłem swoje łyżwy w buty, po czym skierowaliśmy się razem w stronę brzegu jeziora. Odetchnąłem z ulgą, gdy w końcu postawiliśmy swoje stopy na miękkim, puszystym śniegu i nie musieliśmy się już martwić o to, że któreś z nas się przewróci.
    - Co zwykle robisz w wolnym czasie? - spytałem dziewczynę, mając nadzieję, że uda mi się wyczaić to, w jakich miejscach zwykle przebywa i gdzie można ją spotkać. Już zdążyłem pomyśleć o tym, by zacząć przychodzić punktualnie na śniadania, obiad i kolacje, by jej tam nie przegapić.

    OdpowiedzUsuń
  169. Niepewnie pokiwałam głową i za namową chłopaka zdecydowałam się założyć jego rękawiczki. Miał większe ode mnie dłonie, więc bez większego problemu wsunęłam je na swoje, dodatkowo ubrane w moją parę rękawiczek. Uśmiechnęłam się do siebie na myśl, że mam teraz przy sobie coś, co należy do Dongwoo.
    Z ulgą postawiłam nogę na śniegu, schodząc ze śliskiego jeziora. Mimo, że chodzenie po nim było trudniejsze i bardziej męczące, ale przynajmniej było też bezpieczniejsze.
    - Czy ja wiem - wzruszyłam ramionami, zastanawiając się, co właściwie takiego robię w wolnym czasie. - Raczej nic specjalnego. Czytam książki, rysuję, siedzę ze swoją świnką morską, lubię gotować - zaczęłam po kolei wyliczać, co tylko przyszło mi do głowy. Nie miałam żadnych specjalnych zainteresowań, więc nie bardzo miałam się też czym pochwalić przed chłopakiem. Dopiero jak skończyłam mówić, dotarło do mnie, że pewnie wypadło to dość żenująco. - A ty? - spojrzałam z zainteresowaniem na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  170. Pokiwałem głową, gdy Yeonrin opowiadała mi o tym, co zwykle robi w wolnym czasie. Większość z tych zajęć wskazywała na to, że przesiaduje w swoim dormitorium, co tłumaczyło czemu tak rzadko ją widuję.
    - Masz świnkę morską? - spytałem ją z ciepłym uśmiechem na ustach. To znaczyło, że musiała lubić zwierzęta, a tacy ludzie zawsze byli najmilsi. Sam również uwielbiałem zwierzaki, ale nigdy nie miałem okazji żadnym się opiekować.
    - Ja zwykle śpię - wyznałem, spoglądając w śnieg, by ukryć zawstydzenie. - Czytam. Często latam też na miotle, lubię grać w Quidditcha.
    Coraz bardziej oddalaliśmy się od jeziora, które swoją drogą wyglądało na trochę pogruchotane po naszej wizycie. Wiedziałem jednak, że niedługo pewnie wróci do swojego zwykłego stanu, więc niezbyt się tym przejąłem.

    OdpowiedzUsuń
  171. - Dotrzymuje mi towarzystwa - potwierdziłam, opuszczając wzrok. W tym wypadku raczej nie było czym się chwalić, więc poczułam się trochę głupio. Ale lubiłam spędzać czas w towarzystwie swojego zwierzaka, tym bardziej, że nawet mała świnka morska wydawała się często mądrzejsza od ludzi. - Lubię zwierzęta, więc to całkiem fajna sprawa.
    Uśmiechnęłam się, podnosząc głowę, kiedy usłyszałam odpowiedź chłopaka. Trudno było mi uwierzyć, że ktoś tak żywy jak on, przesypia większość wolnego czasu. No ale skądś ta cała energia musiała się w końcu brać, więc to chyba w sumie było całkiem logiczne.
    - Podziwiam cię - wyrwało mi się, kiedy Dongwoo wspomniał o lataniu na miotle. Szczerze mówiąc podziwiałam każdego, kto potrafił choćby usiąść na miotle. - Ja boję się latać - przyznałam nieśmiało.
    Szłam dalej przed siebie, człapiąc nogami, które trochę mnie już rozbolały ze zmęczenia. Ostatnimi czasy nie ruszałam się aż tyle, prawdę mówiąc, w ogóle się tyle nie ruszałam, więc tylko czekałam, aż dopadną mnie zakwasy, spowodowane dzisiejsza jazdą na łyżwach.

    OdpowiedzUsuń
  172. - Zazdroszczę - wyznałem szczerze, uśmiechając się nieco gorzko do Yeonrin. - Musisz mi ją kiedyś pokazać.
    Wyglądała trochę tak, jakby było jej wstyd, że to świnka morska dotrzymuje jej towarzystwa. Kompletnie nie rozumiałem czemu tak myśli, skoro ja naprawdę zazdrościłem jej tego, że posiada przynajmniej takiego uroczego zwierzaczka. Bo ja nie miałem nikogo.
    Zlustrowałem ją badawczo, kiedy wyznała, że boi się latać na miotle, po czym posłałem jej pocieszający uśmiech.
    - To nic strasznego - oznajmiłem, poklepując ją delikatnie po ramieniu. - Jeśli chcesz, to kiedyś możemy polatać razem. Może wtedy nie będziesz aż tak się bała.
    Dla mnie latanie na miotle było pewnym sposobem na oderwanie się od tego denerwującego świata, w którym trzymali mnie moi rodzice. Też bałem się wielu rzeczy, ale prawdopodobnie właśnie dlatego latanie nigdy mi nie przeszkadzało. Pomyślałem o tym, że bardzo chciałbym opowiedzieć to wszystko Yeonrin, ale chyba brakowało mi odwagi. Było też tyle rzeczy, których o niej nie wiedziałem, o które po prostu musiałem zapytać, ale zwyczajnie brakowało nam na to czasu. Wpadłem więc na pewien pomysł, który chyba mógł pomóc nam się lepiej poznać.
    - Korzystasz może z Zaczarowanych Listów? - spytałem ją nieśmiało, ignorując pieczenie swoich policzków. Nigdy wcześniej z nikim ich nie wymieniałem, więc trochę mnie to zawstydzało, ale naprawdę chciałem popisać trochę z Yeonrin. Do tego szkoła była już naprawdę blisko, więc musiałem szybko się ogarnąć i spytać póki miałem okazję. - Moglibyśmy czasem trochę popisać...

    OdpowiedzUsuń
  173. Uśmiechnęłam się pocieszająco do chłopaka, którego mina nieco zrzedła. Cóż, wiedziałam tyle, że nie posiadał nawet własnej sowy, więc żadnego innego zwierzaka pewnie też nie miał ze sobą.
    - Kiedyś ci ją przedstawię - obiecałam, chichocząc pod nosem.
    Propozycja Dongwoo co do wspólnego latania na miotle może i mnie pociągała, jednak dalej nie byłam zbytnio przekonana do tego pomysłu. Naprawdę bałam się latania, a o dużej wysokości wolałabym nawet nie wspominać. Zawsze, kiedy tylko znajduję się w górze, od razu dopada mnie panika, a szczerze wolałabym nie pokazywać się chłopakowi w takim stanie.
    - Może kiedyś - powiedziałam niepewnie. Nie umiałam mu odmówić już teraz, bo z niewiadomych przyczyn naprawdę pociągało mnie, żeby kiedyś, w przyszłości, spróbować z nim polatać.
    Powoli coraz bardziej zbliżaliśmy się do zamku, z tej odległości widać już było drzwi wejściowe, które majaczyły niedaleko nas. Trochę smutno było mi się znowu z nim rozstawać, ale przecież zawsze mogliśmy gdzieś na siebie wpaść, w końcu dzieliliśmy razem ten sam pokój wspólny.
    - Szczerze mówiąc jeszcze nigdy tego nie próbowałam - wyznałam szczerze, kiedy Dongwoo wspomniał o szkolnej poczcie. Jak dotąd nie udało mi się z nikim nawiązać na tyle bliskich stosunków, żeby wymieniać się listami, więc nie miałam okazji sprawdzić jak to w ogóle działa. - Ale chętnie z tobą popiszę, Dongwoo - uśmiechnęłam się do chłopaka, widząc jego zakłopotanie. Sama pewnie nigdy bym nie wyszła z taką propozycją, dlatego podziwiałam go za to. No i skoro i on tego chciał, to czemu nie.
    W końcu udało nam się przejść przez błonia, które roztaczały się na terenie zamku, a jezioro całkowicie zostawiliśmy za nami. Z radością powitałam ciepłe wnętrze zamku, które mile ogrzało moje policzki, kiedy tylko weszliśmy do środka.
    [Z/L]x2

    OdpowiedzUsuń
  174. Jiho razem z Di powoli wyszli z dzwonnicy i skierowali się w stronę jeziora. Musiał to być dla przypadkowych osób dość ciekawy widok, któremu zapewne chętnie by się przyglądali, gdyby nie co chwila rzucane w ich stronę piorunujące spojrzenie Zico.
    Jiho nie poprosiłby młodszego o to na głos, ale cieszył się, że tamten zrezygnował z trzymania go za rękę. Przecież to było by jawne pokazanie światu, iż są razem a przecież tego na razie chciał uniknąć.
    W końcu udało im się dotrzeć do ich celu podróży. Śnieg pokrywał dość grubą warstwą całą ziemię a jezioro było zamarznięte. Nie wiał jednak wiatr, przez co zimno im póki co nie doskwierało.
    Jiho nie wiedział, co może powiedzieć - zwykle stronił od rozmów, więc szli po prostu w ciszy, którą Zico zabijał mrużąc wściekle oczy, gdy patrzył na każdego zainteresowanego nimi czarodzieja. Nie miał zamiaru stracić reputacji i póki co świetnie mu to wychodziło. No i jeszcze na dodatek nikt się nie patrzył - same zalety!

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  175. Atmosfera, w której szliśmy była dość dziwna i napięta, bo Jiho był zajęty "częstowaniem" wszystkich swoim groźnym spojrzeniem. No i gdy zabrałem rękę to chyba odczuł ulgę. Byłem trochę zawiedziony, no ale czego ja się spodziewałem, że w jeden dzień z wrednego mordercy zrobię romantyka? No ale jednak nie mogłem przestać myśleć, że on się mnie wstydzi, bo przez pokazywanie się ze mną psuje sobie reputację... Może nie powinno mnie z nim jednak być? Może dlatego tak często podkreślał, że będzie mnie ranił, bo wolał bym jednak się do niego nie zbliżał? Eh, sam już nie wiem co myśleć, nie wiem nawet czy powinienem wyrzucić z siebie te frustracje i smutki. Widząc, że skupiał się na zabijaniu wszystkich patrzących w naszą stronę wzrokiem, chwyciłem go za nadgarstek i pociągnąłem w niezaludniony zakątek. Na mnie też ludzie patrzyli, pewnie myśleli, że zadaję się z mordercą, więc muszę być taki sam. Parszywe ścierwa i tchórze, które oceniają wszystkich z góry.
    -Gdy widzę tych wszystkich frajerów, którzy oceniają wszystkich z góry i patrzą z odrzuceniem, czując się lepsi od innych to sam mam ochotę kogoś pozbawić życia.- Przewróciłem oczami i powiedziałem obojętnie.
    -Hyung, czy ty się mnie wstydzisz, bo jak coś to mogę sobie pójść i w ogóle...- Nagła, diametralna zmiana nastroju zdezorientowała go widocznie, bo teraz powiedziałem to nieśmiało, spuszczając wzrok i grzebiąc butem w śniegu. Ale to cały czas byłem ja a nie DieDi, sam nie wiem co we mnie wstąpiło.

    OdpowiedzUsuń
  176. Zaskoczył go, ciągnąc w inne miejsce. Jiho raczej nie spodziewał się takiego posunięcia ze strony Di.
    Słysząc komentarz chłopaka, nie mógł powstrzymać kącika ust, który ledwo zauważalnie się uniósł. Trudno było nie przyznać młodszemu racji i gdyby nie on, to może kto wie? Zico przecież lubił zabijać. Była jednak jeszcze jedna rzecz oprócz obecności Di, która go powstrzymywała - obietnica. Nie zwykł ich łamać i nie miał zamiaru zmienić swoich postanowień.
    I znowu Deja Vu . Wiedział, iż takie pytanie może w końcu paść, nie było to na rękę starszemu ani trochę.
    - Di wiesz, że to nie o to chodzi, nie wstydzę się ciebie - powiedział poważnym głosem. - Nie mógłbym, ale na razie mój powód dla którego się tak zachowuję... Nie chcę po prostu póki co go wyjawiać.
    Delikatnie złapał go za podbródek i uniósł go wyżej, by tamten mógł spojrzeć w jego oczy.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  177. Oho, chyba myślał podobnie, bo lekko się uśmiechnął. Tyle, że ja to powiedziałem pół żartem, on jednak pewnie chętnie by to zrobił. Ja bym oszalał po czymś taki i zżarłoby mnie poczucie winy. Bo przecież nie mam prawa odbierać komuś życia.
    Eh, jednak niepotrzebnie zadałem to pytanie, bo nie było mu na rękę...
    -P-przepraszam... tylko czuję się niepotrzebny, jak zawsze...-Przygryzłem wargę, po chwili urywając nasz kontakt wzrokowy i spuściłem wzrok, dłubiąc butem w śniegu i rysując nim różne wzorki. Gubiłem się w tym wszystkim. Czułem się jak w windzie, raz do góry, przy czym towarzyszyły mi pełne ekscytacji motylki w brzuchu, by zaraz z lękiem i drżeniem spaść w dół. Wolałbym chyba stanąć na twardym gruncie i z tej windy wyjść. Ale tą windą był Jiho i to on raz mnie unosił a raz zrzucał w dół. Może i nieświadomie, ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  178. Westchnął ciężko.
    - Nie masz powodów, by się tak czuć - ponownie delikatnie zmusił go, by spojrzał mu w oczy. - Jesteś kimś wyjątkowym, Di. A przynajmniej dla mnie, bo jeszcze nikt nie wywołał u mnie uczucia, które wy nazywacie miłością. I nie wiem czy ci się to podoba czy nie, ale ... kocham cię.
    Mówił naprawdę poważnie, lecz przy tym ostatnim słowie zdobył się na uśmiech. Tym razem trwał on dłużej, niż te inne, którymi obdarzał młodszego. Ten był zdecydowanie dłuższy. I szczery.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  179. Tak, jak wsłuchiwałem się w każde jego słowo, tak nie spodziewałem się, że powie akurat TO . Moje serce porwało się do szaleńczego biegu, aż zacząłem się bać,że mi wyskoczy z piersi i pobiegnie do Jiho. Poczułem się tak...błogo jakoś. Kiedy ktoś ostatni raz mi to powiedział? Chyba rodzice, jak jeszcze żyli. A teraz, ktoś kto zarzekał się, że nie ma uczuć, w dość stosunkowo krótkim czasie wyznał mi miłość. Oszalałem z radości.
    -K-kochasz? B-bo ja Ciebie też i...jejku... t-to t-trochę zawstydzające.- Nie dość, że zacząłem się jąkać na potęgę, to jeszcze się zarumieniłem. No świetnie. A Jiho jaki był zadowolony z tego widoku. Uniosłem niepewnie rękę, by równie niepewnie pogładzić jego policzek, delikatnie po nim sunąc. Nie wiem co mnie naszło, ale po prostu chciałem to zrobić. No i chciałem go pocałować, ale nadal się wstydziłem.
    A co mi tam, chcę jeszcze raz poczuć jego usta. Rozejrzałem się, czy nikogo nie ma i delikatnie musnąłem jego wargi swoimi. Od razu mi się zrobiło cieplej. Ten motyli dotyk ust coraz bardziej pogłębiałem, a jak poczułem, że on to odwzajemnia, to jakbym tracił grunt pod stopami albo przenosił się do innego wymiaru. Tym razem ja chciałem wsunąć język, ale Jiho jakby mnie wyśmiał i sam to zrobił. Chociaż w sumie lubiłem to. Z każdym muśnięciem jego języka w moich ustach czułem, jakby wszystko dookoła wirowało, łącznie z motylkami w moim brzuchu.

    OdpowiedzUsuń
  180. Widział zaskoczenie na twarzy chłopaka. Spodziewał się go, bo w końcu był Zico, sukinsynem bez serca. A przynajmniej tak było, bo teraz już sam nie wiedział co z tego wszystkiego co o sobie wiedział jest kłamstwem a co prawdą. Może to wszystko magicznie zmieniało się przy Di i wracało do normy przy innych? Tak mogło być i gdzieś w głębi duszy Jiho się to podobało.
    I znowu pocałunki - namiętne i pobudzające zmysły. Woo ponownie językiem mógł badać zęby chłopaka, podniebienie a potem delikatnie ocierać się o jego język. Tak, Zico uwielbiał pobudzać zmysły, zwłaszcza młodszego. Ta intymność między nimi, pożądanie - to nijak miało się do wcześniejszych przeżyć starszego. Tego nawet nie można było równać ze sobą, bo tam nie było nic po za chęcią wykorzystania. Tutaj prawdopodobnie w grę wchodziło coś innego - uczucie, które było prawdziwe i choćby Jiho chciał się przed nim bronić wszystkim co miał, nie udałoby się. Po co więc? A nuż może to o wiele lepsze niż zabijanie.
    Woo oparł plecy Di o drzewo - tak jego ulubiona pozycja. Położył dłonie na jego biodrach, nadal dotykając powoli językiem wnętrza jego ust. Odległość między nimi już praktycznie nie istniała i Jiho mógł tylko żałować, iż mają na sobie kurtki.
    Nie, zrobisz to po raz pierwszy nie wtedy, kiedy ty będziesz tego chciał, lecz gdy młody będzie tego pragnął - pomyślał.
    Tak miało być.

    Zico

    <

    OdpowiedzUsuń
  181. Byłem całkowicie uległy, nawet nie chciałem tego zmieniać.Strasznie mnie pociągała ta jego stanowczość. Czułem się, jakbym płonął w każdym miejscu, w którym mnie dotknął. Zaraz poczułem, jak delikatnie przypiera mnie do drzewa i kładzie dłonie na moich biodrach. Czemu czułem się tak dziwnie...podniecony? To przez niego. Ale wstydziłem mu się o tym powiedzieć, lub dać do zrozumienia jakimś niepożądanym odgłosem, np westchnięciem. Jego pocałunki były takie przyjemne... I rozluźniające. No i nawet nie czułem zimna, bo nie dość, że on mnie ogrzewał swoim ciałem, to jeszcze od tego wszystkiego.... Całowałem go równie zapalczywie, co on mnie, dosłownie na wszystko mu pozwalając. Wyłączając myślenie, działałem instynktownie i.... wsunąłem swoje dłonie pod jego koszulkę. Jego umięśniony(!) tors był tak bardzo rozgrzany. Myślałem, że zemdleję od samego czucia tych mięśni. Co dopiero, jakbym je zobaczył...

    OdpowiedzUsuń
  182. [ Chcesz mnie zabić tym odpisem?! ]

    Cholera...
    Tak, to właśnie ta myśl przyszła mu jako pierwsza na myśli, gdy zauważył jak blisko siebie są. Di działał na niego inaczej niż inne osoby, z którym miał przyjemność pójść do łóżka. Ale to pewnie dlatego, że do tamtych nic nie czuł. Tutaj kompletnie stracił głowę i gdyby mógł, to już teraz zsunął by kurtkę z ramion młodszego.
    Opamiętaj się - nakazał mu głos w głowie.
    Pozwolił sobie jednak na jeszcze chwilę czasu tej bliskości. Nadal go całował a język na razie ani myślał wyjmować. Za bardzo splątane w tańcu namiętności były, za bardzo pragnęły swojego dotyku. Zresztą Zico chciał być tak blisko z młodszym. Ale przecież nie mogą tylko tego robić, to chyba nie na tym polega być z kimś w związku, prawda?
    Rozpiął jego kurtkę, nie ściągając jej jednak z niego. Włożył dłonie pod jego bluzkę, kładąc je na jego biodrach. Ta, chciał dotknąć jego skóry i nie pożałował tego, bowiem skóra Di była delikatna i taka miękka.
    Jiho z trudem oderwał ich usta od siebie. Nie chciał jednak udusić młodszego a podczas całowania nie miał za bardzo jak odetchnąć. Starszy przyłożył swoje czoło do jego.
    - Chyba nie będziemy się teraz rozbierać - powiedział, śmiejąc cicho. - Za zimno jest, przeziębisz się.
    To mówiąc cofnął dłonie i zapiął młodszemu kurtkę. Dodatkowo ściągnął z siebie szalik Ślizgonów i zawiesił młodszemu na szyi, opatulając go nim.
    - Chodź, powoli przejdziemy się w tamtą stronę i ... - zrobił krótką przerwę, lekko marszcząc brwi. - Opowiesz mi coś o sobie?
    Tak, chciał go poznać, bo tak by chyba wypadało, prawda?

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  183. [Ups, wybacz .______. ]
    Tak coś czułem, że to idzie w niewłaściwym kierunku, ale nie myślałem o tym, by to przerwać, nie myślałem o niczym, nie chciałem tego. Okej, przyznałem się do tego. Kiedy rozpiął moją kurtkę i jego męskie,silne, mimo zimna, ciepłe dłonie wylądowały pod moją koszulką, przeszły mnie przyjemne dreszcze. Gdy nagle przerwał pocałunek, ledwo powstrzymałem niezadowolony jęk. No ale prawie zapomniałem o oddychaniu.
    -D-dlaczego mielibyśmy się rozbierać?- znów czułem rumieńce na swoich policzkach i nie były one bynajmniej od zimna. Byłem zdezorientowany tym wszystkim. A on się tylko śmiał, no ale nie miałem mu tego za złe. A to jak przyłożył swoje czoło do mojego było takie... Słodkie i czułe. I to, jak patrzył w moje oczy, miękły mi nogi od tego spojrzenia. A to, co zrobił zaraz po tym sprawiło, że uśmiechnąłem się szeroko i wtuliłem nos w jego szalik, wdychając jego zapach.
    -Ale tobie będzie zimno teraz...- spojrzałem na niego zmartwiony.
    -Ale moje życie nie było ciekawe i szczęśliwe. Mówiłem ci... Moi rodzice zginęli w wypadku jak byłem mały. O ironio, jechaliśmy wtedy do miejsca, gdzie moi rodzice się poznali, taki magiczny wodospad. Mieli mi opowiedzieć o magii.... Po tym trafiłem do koreańskiego sierocińca, chociaż jestem chińczykiem. Zamknąłem się w sobie, z nikim nie rozmawiałem i dzieciaki mnie gnębiły, czasami biły. Do czasu aż obudziła się we mnie magia, wtedy wszyscy się mnie bali i z ulgą oddali dyrektorowi hogwartu... W międzyczasie po tych wydarzeniach, z którymi nie mogłem sobie poradzić, pojawił się DieDi, który nazywa siebie moim dawnym imieniem, nie wiem czemu... Już tyle się napłakałem w samotności że już nie mam łez... To chyba tyle...- powoli ruszyłem przed siebie, a Jiho zaraz pojawił się obok mnie. Posmutniałem, jak zawsze, kiedy o tym wszystkim myślałem.

    Di~

    OdpowiedzUsuń
  184. Nie mógł się nie zaśmiać słysząc pytanie chłopaka. On był taki niewinny i słodki, niczym małe dziecko, ale to się Jiho podobało.
    - Nie przejmuj się mną - powiedział. - Ja raczej nie jestem ciepłolubny - oznajmił, starając się go tym samym uspokoić. Tym razem nie chciał źle dobrać słowa tak, jak w zagrodzie hipogryfów. Tym razem mogło przecież ucierpieć nie tylko ubranie.
    Słuchał uważnie słów chłopaka, chcąc wczuć się w jego sytuację. Tamten powoli ruszył a ja od razu za nim. Powoli analizował w głowie to, co dowiedział się o młodszym. Jiho prześcignął Di i stanął na przeciwko niego, kładąc mu dłonie na ramionach.
    - Postaram się, abyś już nigdy więcej nie musiał tak cierpieć - powiedział poważnie, po czym z lekkim uśmiechem potargał mu włosy. - Ale żeby tak było nie możemy na razie powiedzieć o tym co nas łączy, Di. Uwierz mi, że wtedy znowu mógłbyś cierpieć przez ludzi. Tego chce uniknąć.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  185. -Wiesz, to jest zaskakujące, że pomimo tego, że oboje cierpieliśmy przez ludzi, inaczej sobie z tym radziliśmy.- Uśmiechnąłem się słabo i wtuliłem się w niego, gdy stanął naprzeciw mnie.
    -A ty mi powiesz o sobie, hyung?- Spojrzałem na niego słodkim, błagalnym wzrokiem, mając nadzieje, że będzie miał do niego słabość.
    Mimo, że na początku ze mnie szydził, teraz widziałem w jego oczach zrozumienie, gdy mnie słuchał, a zaraz mnie pocieszał.
    -Dobrze. Dziękuję, że się o mnie martwisz, dawno nikt tego nie robił...- Znów posmutniałem i wtuliłem się w niego mocniej. Podobał mi się jego zapach, ciekawe jakiej wody kolońskiej używał.

    OdpowiedzUsuń
  186. - Bo my cierpieliśmy z innych powodów - powiedział cicho, obejmując go ramionami. On był od niego niższy i Zico przez to czuł, że tym bardziej musi się nim opiekować.
    - Nie wiem czy moja historia jest ciekawa- powiedział po chwili, wzdychając.- Jednak chyba powinienem ją powiedzieć, bo coś za coś co nie?
    Wziął głęboko powietrze, nadal go przytulając. Delikatnie gładził go po włosach.
    - Gdy się urodziłem nie wykazywałem żadnych zdolności magicznych a dla moich rodziców, którzy bardzo chcieli mieć potomka, który będzie potężny, to był cios. Zaczęli więc traktować mnie jak powietrze, śmiecia z góry zakładając, iż jestem charłakiem. Potem uczniowie w szkole zaczęli się nade mną znęcać i pewnego dnia podczas tego jak praktycznie chcieli wykopać z mojego brzucha wnętrzności, spaliłem ich wszystkich. Potęga mi się podobała i nadal podoba, więc nic dziwnego, kim teraz jestem.
    Wzruszył ramionami. Cieszył się, że nie może zobaczyć twarzy młodszego, nie chciał tego.
    - Jestem tutaj od martwienia się i opiekowania, Di - powiedział cicho. - DieDi nie musi się obawiać niczego.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  187. -Skoro hyung nie dostał miłości i czułości od rodziców, to ja mu jej dam dużo...- Powiedziałem nieśmiało, wspinając się na palce i cmokając szybko jego usta, by zaraz zawstydzić się i schować w jego ramionach twarz. Rozbawiło go to, ale to dobrze, bo posmutniał, tak jak ja, gdy opowiadał swoją historię. Nagle ogarnęła mnie złość na tych ludzi, że go tak skrzywdzili.Moje włosy zmieniły kolor na blond, ale starałem się nad tym zapanować, jak się spostrzegłem, więc oczy pozostały tego koloru, co były. Jednak słuchając bicia jego serca jakoś się uspokoiłem, i wszystko wróciło do normy. Chwilowa złość zniknęła, bo on był obok mnie. Chciałbym jakoś zabrać od niego to cierpienie, którego doświadczył, ale ja też cierpiałem i nie było mi lekko.
    -Hyung..? Mogę zatrzymać ten szalik? Będzie mi przypominać o Tobie, jak mi będzie smutno, bo pachnie Tobą.- Przygryzłem w niepewności wargę, patrząc na niego.

    OdpowiedzUsuń
  188. Di naprawdę był uroczy i przy tym co chwila go rozbawiał. Śmiech Zico jednak nie był absolutnie w żadnym stopniu złośliwy, tylko po prostu rozbawiony. Zastanawiało go jednak, dlaczego chłopaka włosy zmieniają kolor. Mógł się domyślać, że to zapewne pod wpływem emocji. Zico obiecał sobie, że nauczy się jaki kolor jest w zależności od nastroju.
    - Zatrzymaj - powiedział z uśmiechem. Delikatnym, ale jednak z uśmiechem. - Jeżeli ci to pomoże. Ale myślę, że zawsze lepiej będzie, gdy po prostu przyjdziesz do mnie.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  189. -Co do koloru włosów i oczu, to zmieniają się jak się wkurzam, nie wiem czemu tak mam, ale staram się nad tym zapanować- Uśmiechnąłem się zakłopotany. Widziałem po jego spojrzeniu, że go to intryguje, więc stwierdziłem, że o tym powiem. No i chyba tylko tego mu o sobie nie powiedziałem.
    -Jak bym tak mógł się do Ciebie zakradać to bym przychodził w nocy do ciebie gdybym miał koszmary. Niestety jesteśmy w innych domach. Mój jest kiepski, zawsze liczy się tylko Slytherin i Gryffindor. Czy gdybym był w gryffindorze to byś mnie nienawidził? Bo te dwa domy się nie lubią, tak słyszałem...- Rozgadałem się, sam siebie zaskakuję. No i nie wiem czemu zadałem te głupie pytania.

    OdpowiedzUsuń
  190. Przechylił głowę lekko w bok, po czym potargał mu lekko włosy.
    - Nie musisz, dobrze ci w każdym kolorze - odparł spokojnie.
    Nie chciał mu przerywać mówienia, więc poczekał, aż skończy gadać. Nie przeszkadzało mu jego otworzenie, pod tym względem byłoby dobrze, bo Zico jest zazwyczaj małomówny i nie umie wymyślać tematu do rozmów.
    - Jeżeli będzie ci się śnił koszmar to napisz do mnie liścik a ja przyjdę po ciebie i pójdziemy w jedną z moich skrytek - powiedział spokojnie. - Albo po prostu jak będziesz czuł, że one przyjdą to od razu tam pójdziemy, ja jestem osobą, która mało śpi.
    Nagle zaczął się zastanawiać nad jego słowami.
    - Nie masz słabego domu, każdy jest wyjątkowy. A to z jakiego domu jesteś mało mnie obchodzi, na pewno nie znienawidziłbym się, bo byłbyś z domu lwa.
    Nie, aż tak powierzchowny nie był. Domy go nie interesowały a fakt, iż pasował do węży nie dziwił go, ale nie miał zamiaru nienawidzić innych np. lwy.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  191. Gdy poczochrał mi włosy, prychnąłem i zrobiłem naburmuszoną minę, od razu je poprawiając. Tak długo je układałem, żeby dobrze leżały a on od tak sobie czochrał, pf. I oczywiście jak zwykle się śmieje ze mnie. Eh, no niech się śmieje, lubię ten widok. Chyba "popsułem" kompletnie tamtego Jiho, znaczy Zico. Chociaż, czy zepsułem? On przy innych przecież nadal taki jest i chociaż na początku myślałem, że się mnie wstydzi, teraz dzięki jego słowom zrozumiałem, że on po prostu chce mnie chronić. To takie słodkie. Bo przecież pewnie ma wielu wrogów i oni, widząc, że wreszcie ma jakąś słabość, od razu chcieliby mi zrobić krzywdę, żeby tym samym zranić Jiho hyunga. Niestety tacy ludzie istnieją i tego się boję. Ale strasznie mnie rozczula fakt, że Jiho jest tylko mój i tylko dla mnie taki kochany. Przynajmniej nie będę musiał być zazdrosny.
    -Jiho hyuuuung... Boję się...- Spojrzałem na niego smutno, a widząc jego pytające spojrzenie, od razu dodałem
    -Boję się, że jacyś Twoi wrogowie będą chcieli nas oboje zranić przez to, że jesteśmy razem...- W sumie bardziej się bałem, że jemu się stanie krzywda, że go pobiją albo coś.... Ale on się chyba umie bić, nie?
    Słysząc jego słowa, uśmiechnąłem się szeroko.
    -Słodki jesteś, hyunggie- cmoknąłem go w policzek i wtuliłem się w niego.'
    -W sumie, wiesz... Wczoraj miałem straszny sen.... Śniła mi się nauczycielka z mojego sierocińca, która mnie dręczyła i jej nie lubiłem i się jej bałem... Jak dowiedziała się o mojej mocy to była wtedy jeszcze gorsza... No ale wczoraj nie mogłem do Ciebie przyjść, bo.. no sam wiesz...- W sumie chyba niepotrzebnie go martwiłem, to przecież tylko głupi sen, a on się tym naprawdę zmartwił.

    Di~

    OdpowiedzUsuń
  192. On też się bał, bał się jak cholera, ale nie pokazał tego po sobie. Aż tak się nie zmienił, wiele jego uczuć nadal miało być zagadką. Przygarnął chłopaka do siebie i mocno objął ramionami, całując w czubek głowy.
    - Nie masz się czego bać - powiedział. - Tobie się nic nie stanie. Nie dopuszczę do tego...
    Lodowatym wzrokiem obserwował okolicę. Powoli ludzie wracali do zamku, przez to jak bardzo się chłodno zrobiło. Tak naprawdę każdy z nich w jakiś sposób nienawidził Jiho, w końcu wiadomo kim był - mordercą, którego się bali. Gdyby dowiedzieli się o tym jak wiele w krótkim czasie zaczął dla niego znaczyć Di, młodszy mógłby mieć ogromne problemy.
    Uważnie słuchał jego słów, podzielając tym samym uwagę pomiędzy swoje rozmyślania a jego słowa. Zmarszczył brwi.
    - Di wiesz, bo jutro zaczyna się ten cały bal, na który ja nie chcę iść i jeśli ty tego nie planujesz, to w sumie możemy razem spędzić czas - zaproponował, mówiąc to powoli. Takie propozycje jeszcze nie było u niego czymś codziennym. - A żeby dzisiaj zapobiec koszmarom, możemy razem gdzieś pójść.
    Tak, to jeszcze były trudne rzeczy, nie dla niego.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  193. -Mój obrońca- szepnąłem z uśmiechem, jednak Jiho pewnie to usłyszał. Jakby nie mógł w sumie. W jego ramionach czułem się bezpiecznie. Chociaż bałem się, w jaką stronę brnie nasza relacja, bo wiedziałem, kim on był i co robił, nie mogłem dłużej okłamywać samego siebie. Ludzie by powiedzieli, że pokochałem potwora, ale ten "potwór" mimo wszystko to człowiek. Człowiek, który po prostu się pogubił i nie miał rodzicielskiej ręki, która by sprowadziła go na właściwą drogę. Człowiek, który narobił sobie wrogów. Wiem, nie powinienem tak myśleć, powinienem go nienawidzić, bo w końcu to zabójca, jednak nie potrafiłem. Teraz z każdą chwilą coraz bardziej go kochałem i rozczulał mnie ten jego troskliwy wzrok. No bo czyż nie jestem jedynym, na którego Jiho patrzy takim wzrokiem? Gdy mnie przytulał, widziałem jak chłodno i czujnie się rozglądał. No tak, ludzi coraz mniej bo ciemno i chłodno się robiło.
    -Hyunggie? Boję się ciemności i zimno już...- Powiedziałem, wtulając się w niego.
    -Bal? Nie, i tak bym stał sam w kącie i nie miał z kim chociażby pogadać. Naprawdę chcesz mnie gdzieś zabrać?- Uśmiechnąłem się szerzej, słysząc jego słowa. Czy on właśnie proponował mi randkę?

    OdpowiedzUsuń
  194. Na sekundę uśmiechnął się pod nosem, słysząc jego słowa. Nadal w sumie się zastanawiał, jak to możliwe. Nie można było do końca pojąć, co się stało dzisiaj. To było niecodziennie i nowe, co zresztą już wiele razy pomyślał.
    - Właśnie dlatego chodźmy już, bo tak, chcę cię gdzieś zabrać - powiedział. - Możemy iść do jednej z klas albo spróbować wejść do pokoju życzeń. Tam na pewno będzie ci ciepło.
    Patrzył na niego dłuższą chwilę. Młodszy zaczynał się trząść, mimo iż starał się to ukryć. Zico jednak miał za dobre oko na takie rzeczy. Powoli ściągnął z siebie nowy płaszcz i zarzucił mu na plecy. Sam został z bokserce na którą zarzucona była bluza.
    - Chodźmy szybko, bo nabawisz się kataru czy czegoś - powiedział cicho.

    Zico

    OdpowiedzUsuń
  195. Przy nim jakoś cały czas serce mi szybciej biło, jednak gdy powiedział, że gdzieś mnie zabierze, w moim brzuchu pojawiły się motylki, które jakby rozsadzały mi brzuch z podekscytowania. Ale co my będziemy robić w pustej klasie?
    To, co robią dorośli, pomyśl
    DieDi, dawno się nie odzywałeś...
    Przecież marzysz o tym, bym nie istniał, co nie? Nie martw się, nic już nie będę psuł, na razie, chyba że Zico coś Ci zrobi.
    Nie zrobi, niby co miałby..?
    Ale o czym on mówił, że robią dorośli..? Po chwili zastanowienia już wiedziałem i zarumieniłem się na wyobrażenie nagiego ciała Jiho. DieDi, to przez Ciebie! Mam nadzieję, że on się nie zorientuje i pomyśli, że to od mrozu....
    -Ale hyunggie, teraz to ty się przeziębisz...- Spojrzałem na niego zmartwiony, lecz ruszyłem w stronę zamku, tak jak powiedział. Byłem bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  196. Czemu zawsze musi być tak cholernie zimno? To pierwsza myśl, jaka przyszła mi po wyjściu na dwór. Od razu po przebudzeniu złapałam mój czarny płaszcz, biały szalik oraz łyżwy i wybiegłam z dormu. Mimo iż nie przepadam za mrozem, to od dawna czekałam na zimę, bo to praktycznie jedyna pora roku, gdy mogę pojeździć na łyżwach. Okoliczności były o tyle lepsze, gdyż większość uczniów wyjechała na święta do domów i nikt nie będzie mi przeszkadzał. Ja przez ostatnie cztery lata ani razu nie wróciłam do domu; nie miałam na to ochoty, a poza tym wiedziałam, że mój przyjazd nie zostałby dobrze odebrany. Znowu siedziałabym w swoim pokoju sama i nic więcej nie robiła, a w ten sposób na pewno nie będę się nudzić.
    Pobiegłam w stronę jeziora i rozejrzałam się chwilkę, czy nikogo tu nie ma. Jak można było się spodziewać było puściutko; pewnie nie tylko ze względu na mróz, ale także wczesną porę. Zakładając łyżwy byłam bardzo podekscytowana; oprócz pływania i jazdy konnej, to mój ulubiony sport, o ile można to tak nazwać. Przed wejściem na lód, włączyłam jeszcze muzykę; wtedy mogłam całkowicie się odprężyć.
    Zrobiłam krótką rozgrzewkę, po czym przeszłam do ćwiczenia nowych figur. Oczywiście nie szło mi zbyt dobrze na początku, ale po kilku bądź kilkunastu upadkach umiałam wykonać większość skoków i piruetów. Mimo upływającego czasu, nie chciałam jeszcze wracać.

    Kwon Sohyun

    OdpowiedzUsuń